|
Autor |
Wiadomość |
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 21:31, 09 Lip 2009 |
|
Witajcie ponownie, że się tak wyrażę.
Pisać nie śmiem, jedynie tłumaczę. Niniejszym pragnę oddać w Wasze ręce kolejne opowiadanie: Creature of Habit, autorstwa EZRocksAngel (tekst oryginalny: http://www.fanfiction.net/s/4769414/1/Creature_of_Habit). Swoim czasem i umiejętnościami jako beta po raz kolejny przysłuża się nam mizuki. Na razie bez ograniczeń wiekowych.
Samo opowiadanie jest dosyć różne od zazwyczaj preferowanych przeze mnie ff (nie jest AH), ale... ma swój urok. A konkretniej tutejszy Edward ma swój urok. Zresztą, zobaczcie sami...
Rozdział 1
BPOV
Zerknęłam ostatni raz do lustra, szybko poprawiając gruby sweter i dżinsy, po czym podniosłam klucze i torebkę. Zbiegłam po schodach w stronę parkingu, jakimś cudem unikając wpadnięcia w porozrzucane po nierównej powierzchni kałuże i potykając się zaledwie jeden raz. I nawet się nie przewróciłam. To mógł być dobry znak.
Cztery lata temu zostałam nagrodzona jedną z najbardziej pożądanych posad w kampusie – zostałam bibliotekarką. Praca była całkiem lekka, a przy tym nie nudziłam się. Miałam także dostatecznie dużo czasu na prace domowe, a moi współpracownicy byli mili i pomocni. Niewielu z nich znałam jakoś bliżej, ale zawsze wolałam raczej pracować samotnie i posiadać jedynie niewielką grupkę najbliższych przyjaciół.
Niestety po ukończeniu studiów nie mogłam już pracować na terenie uczelni, więc obecnie rozpaczliwie próbowałam znaleźć posadę na pełen etat gdzieś w okolicy. Zdecydowanie nie byłam zainteresowana powrotem do Phoenix. Dzisiaj, kiedy skończyłam pomagać jakiemuś studentowi wyszukiwać materiały do jego pracy i miałam już się zabierać do przeszukiwania ogłoszeń, poszedł do mnie pan Hudson, mój szef, i poprosił mnie do swojego gabinetu.
Zastanawiając się, czego może ode mnie chcieć, podążyłam za nim za rzędy półek i regałów, do prywatnej części biblioteki, gdzie mieściły się biura administracji. Pan Hudson wskazał mi puste krzesło po drugiej stronie swojego biurka.
- Bello, nie znalazłaś jeszcze pracy, prawda? – zapytał.
Pokręciłam głową, marszcząc brwi. – Nie. Wysłałam mnóstwo podań do różnych miejsc, miałam także kilka rozmów, ale jak dotąd nie poszczęściło mi się.
Byłam kompletnie sfrustrowana brakiem szans dla kogoś takiego, jak ja. Byłam bystra i pracowita. Miałam doświadczenie i dobre referencje, ale nie potrafiłam wstrzelić się w jakiś wolny etat. A potrzebowałam jakiegoś od zaraz, gdyż tutaj mogłam pracować jeszcze tylko dwa tygodnie, a potem zostanę z czynszem i rachunkami do zapłacenia, za to bez dochodów.
Pan Hudson był moim szefem przez cały czas, jaki pracowałam w bibliotece i w sumie był dla mnie raczej kimś w rodzaju mentora, niż przełożonym. Dlatego nie byłam zdziwiona, że zauważył moje kłopoty. Teraz uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Cóż… Myślę, że chyba coś dla ciebie znalazłem – powiedział.
- Naprawdę? – spytałam, szczerząc się jak głupia. – To cudownie! Proszę mi coś opowiedzieć o tej pracy.
Pan Hudson oparł się wygodnie na siedzeniu. – Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że Fundusz Północno-Zachodniego Pacyfiku jest jednym z naszych głównych sponsorów. Zawsze byli dla nas bardzo hojni, a w zamian za to ja pomagałem im co roku w znalezieniu odpowiedniej asystentki ich dyrektora generalnego.
Myślałam intensywnie nad jego słowami. Nigdy nie brałam pod uwagę zostania osobistą asystentką. Nie byłam pewna, na czym polegała taka praca, ale w tym momencie byłam dostatecznie zdesperowana, by rozważyć każdą opcję.
- Słyszałam o nich. Są zaangażowani w wiele charytatywnych akcji w mieście, prawda? – spytałam, starając się połączyć nazwę tej firmy z programami, które sponsorowała.
- Tak – odpowiedział. – Pan Cullen wspiera sztukę i wiele niedochodowych organizacji. Uważam, że jesteś idealną kandydatką na jego asystentkę. Jesteś dobrze zorganizowana, zwracasz uwagę na szczegóły, no i jesteś najbardziej profesjonalnym pracownikiem, jakiego miałem od lat. Pan Cullen ma bardzo wysokie wymagania i zatrudnia jedynie najlepszych. Jestem przekonany, że w tym roku taką osobą jesteś właśnie ty.
Poczułam, jak moje policzki robią się czerwone. – Łał. Dziękuję. Co powinnam teraz zrobić? Wysłać im życiorys, czy wypełnić jakiś formularz? – Naprawdę czułam się doceniona i zaszczycona tymi pochwałami.
Pan Hudson podniósł słuchawkę swojego telefonu. – Pozwól, ze zadzwonię i wszystko załatwię. Bello, myślę, że to może być naprawdę świetna pierwsza praca, a przy okazji świetna rekomendacja na przyszłe posady.
Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że mam niesamowite szczęście, kiedy mój szef dzwonił do biura pana Cullena i umawiał mnie na rozmowę o pracę za kilka dni.
Tego wieczoru, zaraz po powrocie do domu, zrobiłam to, co zrobiłby każdy nowy pracownik przed spotkaniem…
Wygooglałam mojego szefa.
Właśnie ściągałam informacje, kiedy wróciła moja współlokatorka, Angela. Rzuciła szkolną torbę na kanapę i opadła na poduszki.
- Hej! Mam świetną wiadomość… - zaczęłam, uśmiechając się do niej znad monitora.
- Jakiego rodzaju wiadomość? – spytała zaintrygowana, podnosząc się nieznacznie.
- Pan Hudson znalazł dla mnie pracę po studiach! – Aż pisnęłam. Szczerze? Nie mogłam się powstrzymać.
- Łał! To wspaniale! Opowiedz mi wszystko – poprosiła.
Angela była cudowną przyjaciółką. Taką prawdziwą. Mieszkałyśmy w jednym akademiku na pierwszym roku, ale w innych pokojach. Jej współlokatorka miała stałego chłopaka i sprawy szybko stały się… niezręczne. Ja mieszkałam z dziewczyną, która nastawiała budzik na szóstą rano niezależnie od tego, o której musiała wstać. Dodatkowo miała w zwyczaju wciskać guzik „drzemki” przez następne kilka godzin. Po dwóch miesiącach nasze stosunki gwałtownie się oziębiły, kiedy w szale spowodowanym ciągłym niedospaniem rzuciłam jej budzikiem o ścianę na końcu korytarza. Razem z Angelą wspierałyśmy się wtedy nawzajem i od tego czasu stałyśmy się nierozłączne.
- A więc, to praca w Funduszu Północno-Zachodniego Pacyfiku. Najwyraźniej ich dyrektor generalny, pan Cullen, potrzebuje osobistej asystentki na około rok. Pan Hudson uważa, że to dla mnie doskonała okazja i świetny początek kariery – wyjaśniłam.
Zobaczyłam błysk ciekawości w oczach przyjaciółki. – Pan Cullen… Chodziłam w Fors do liceum z dzieciakami o tym nazwisku. Byli… jakby to ująć… inni.
Popatrzyłam na Angelę wzrokiem bazyliszka za to nieprecyzyjne określenie. – Co masz na myśli?
- Nie wiem, jak to wytłumaczyć. W mojej klasie byli Alice Cullen i Jasper Hale. Ich rodzeństwo było starsze o rok. Także chłopak i dziewczyna – powiedziała, przechodząc przez pokój i wyciągając z lodówki colę. Po chwili wróciła. – Wszyscy byli bardzo mądrzy i bardzo, ale to bardzo atrakcyjni. Wątpię, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę tak przystojnych facetów jak oni. Albo dwie równie piękne kobiety. Ale… - zwiesiła głos.
- Ale co? – odpowiedziałam, lekko poirytowana. Angela była naprawdę bardzo miłą osobą, która nie lubiła mówić źle o ludziach. Zazwyczaj podzielałam jej niechęć, ale ta sprawa była dla mnie naprawdę ważna i potrzebowałam jak największej ilości informacji.
Angela przewróciła oczami. – Ale separowali się. Nie zawarli żadnych przyjaźni przez całą szkołę. Trzymali się tylko w swoim gronie i z tego, co wiem, dobrali się w pary między sobą. Alice była z Jasperem, Emmett z Rosalie. Wydaje się to dziwnie, ale tak naprawdę nie byli ze sobą spokrewnieni, tylko adoptowani przez miejscowego lekarza i jego żonę. Zabrzmi to niegrzecznie, ale było w nich coś takiego, że czułam się niespokojna w ich towarzystwie.
- Hmmm… Nie wiem, czy to ta sama rodzina. Wszystko, co powiedział mi pan Hudson to “pan Cullen”. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, by była to ta sama rodzina. A ty? – spytałam, odwracając się ponownie do komputera. – Właśnie miałam się dowiedzieć wszystkiego, co tylko możliwe, kiedy wróciłaś.
Wpisałam w przeglądarkę nazwę funduszu i wyskoczyła mi niezliczona ilość linków. Kliknęłam w pierwszy możliwy i poczułam, jak moje oczy robią się coraz większe.
„Pan Cullen” okazał się być Edwardem Cullenem i był po prostu boski. To znaczy, był naprawdę, naprawdę, naprawdę boski.
- Wygląda znajomo? – wskazałam na ekran.
Angela pochyliła się nade mną. – Łał… Nie, nie bardzo. Chociaż przypomina mi tamtą rodzinę. Nie potrafię wyjaśnić jak. Może chodzi o ten odcień skóry. Łał, prawdziwy przystojniak.
Spojrzałam na zdjęcie. Zauważyłam, że był ubrany bardzo elegancko i formalnie. To było chyba jakieś przyjęcie charytatywne. Najbardziej rzuciło mi się w oczy, poza jego wyglądem, to, że sprawiał wrażenie zmęczonego. Miał ciemne cienie pod oczami. I wyglądał młodo. Bardzo młodo. Przejrzałam informacje na jego temat i znalazłam wzmiankę o tym, że miał dwadzieścia lat. Musiał być jakimś cudownym dzieckiem.
Podczas czytania informacji na temat pana Cullena i Funduszu zauważyłam, że były one bardzo ogólne, żadnych szczegółów. Wszędzie było napisane to samo, strona za stroną podobnych oświadczeń dla prasy, dwa lub trzy zdjęcia i ogólny opis Funduszu i jego cudownej pracy na rzecz społeczeństwa.
Byłam niesamowicie zaintrygowana moim potencjalnym nowym szefem i coraz bardziej cieszyła mnie myśl o pracowaniu dla niego. Trzymałam się kurczowo tego nastawienia, kiedy kilka dni później pojawiłam się na rozmowie. Czułam się troszkę odrzucona po przejściu tylu spotkań i ciągłym braku faktycznej propozycji pracy. Tą byłam naprawdę zainteresowana, więc starałam się być dobrej myśli.
Kiedy przyjechałam pod podany adres zaskoczył mnie fakt, że znalazłam się przed domem w historycznej części miasta. Zadzwoniłam do drzwi i zostałam przywitana przez Kim, obecną asystentkę pana Cullena. Wprowadziła mnie do środka. Założyłam, że najwyraźniej będę pracować w jego domu, nie w biurze.
Kim zaprowadziła mnie do salonu i wskazała fotel. Byłam pod wrażeniem przepięknych antyków znajdujących się w tym pomieszczeniu. Jeszcze nigdy nie byłam w domu urządzonym tak bogato i stylowo. Ale z drugiej strony, nigdy wcześniej nie znałam nikogo, kto miałby osobistą asystentkę i był dyrektorem generalnym w wielkiej korporacji.
Sama Kim była piękną, wysoką, dwudziestokilkuletnią blondynką. Usiadła naprzeciwko mnie i uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję, że przyjechałaś spotkać się ze mną, Isabello. Pan Hudson mówił o tobie w samych superlatywach.* Ja również pracowałam u niego, ale w innej części biblioteki. Dziwię się, że nigdy na siebie nie wpadłyśmy. – Zdałam sobie sprawę, że była bardzo młoda. Zaledwie rok lub dwa starsza ode mnie.
Odwzajemniłam uśmiech, czując prawdziwą ulgę. Kim wydawała się być miła i swobodna.
– To ja dziękuję za spotkanie. Mnie również miło cię poznać. Doceniam to, że poświęciłaś swój czas na tę rozmowę.
- Zacznijmy może od tego, że tak naprawdę nie jest to rozmowa kwalifikacyjna. Pan Cullen jest przekonany, że będziesz doskonałą asystentką i chciałby, abyś rozpoczęła pracę zaraz po zakończeniu studiów. Ja kończę współpracę z nim za dwa tygodnie. Najlepiej byłoby, gdybyś w przyszłym tygodniu spędziła ze mną trochę czasu na czymś w rodzaju szkolenia. Praca nie jest bardzo wymagająca, ale pan Cullen jest bardzo wybredny, jeśli chodzi o rzeczy, które muszą być wykonane w jego domu.
Pokiwałam entuzjastycznie głową. Miałam pracę! W dodatku zaczynałam prawie od razu.
- W sumie myślę, że skoro pana Cullena nie ma tutaj z nami, to ja mogę ci powiedzieć, co dokładnie będzie od ciebie wymagane. Jeśli w pewnym momencie poczujesz się przytłoczona natłokiem nowych informacji, daj mi znać i zrobimy sobie małą przerwę.
Jej stwierdzenie oszołomiło mnie trochę, ale doceniałam jej szczerość. Pracowanie dla kogoś, w jego własnym domu, było dla mnie czymś całkowicie nowym. W Phoenix byłam sprzedawczynią i kelnerką podczas wakacji. Ale jeszcze nigdy nie robiłam czegoś w tym stylu.
- Po pierwsze, musisz zrozumieć, że pan Cullen jest naprawdę cudownym człowiekiem, ale niezwykle cichym i skrytym. Czasami nie widziałam go przez cały tydzień.
Zamilkła na chwilę i obserwowała moją reakcję. Akurat z tym nie miałam najmniejszego problemu. Ja również wolałam pracować w samotności. Zachęciłam ją uśmiechem i poprosiłam, by kontynuowała.
- Zostawia mi listę moich obowiązków na biurku każdego ranka, jeszcze zanim przyjdę do pracy. Nie są one trudne, ale pan Cullen jest raczej dość szczegółowy w swoich instrukcjach. Każdą rzecz dokładnie opisuje, jak ma być wykonana. Pokaże ci później, jak to wygląda w praktyce.
- Kim, obiecuję ci, że nie zdołasz mnie przestraszyć. Ja również jestem dosyć drobiazgowa w tym, co robię, więc chyba naprawdę pasuję do tej pracy. Pan Hudson nie poleciłby mnie na to stanowisko, gdyby nie był przekonany, że sobie poradzę – zapewniłam.
- Zgadzam się i cieszę, że tak to odbierasz. Teraz… Kolejną rzeczą tyczącą się pana Cullena jest to, że niezwykle wysoko ceni on sobie prywatność. Jeśli chcesz utrzymać tę pracę musisz być cały czas bardzo dyskretna. Pan Cullen jest ważną osobą publiczną i jego reputacja jest dla niego ważna. Nie wychodź w piątkowe wieczory w miasto i nie rozmawiaj o nim przy barze. Nie jestem pewna jak, ale on się o tym dowie, i zwolni cię. Co więcej, zostaniesz poproszona o podpisanie klauzuli poufności zanim rozpoczniesz pracę. To standardowa procedura w przypadku zatrudniania osobistej asystentki.
Jej głos był bardzo poważny. Po raz kolejny mogłam jedynie pokiwać głową, by zasygnalizować, że rozumiem i zgadzam się ze wszystkim.
Po tej przemowie Kim wzięła mnie na wycieczkę po domu. Na dole znajdowała się oszklona weranda, salon, kuchnia, małe biuro dla mnie i biblioteka. Zajrzałam zaciekawiona do ostatniego pomieszczenia i zostałam oszołomiona ilością książek i płyt, jakie pan Cullen w niej zgromadził. Półki ciągnęły się od podłogi do samego sufitu. Na końcu znajdowała się także również wieża stereo wyglądająca na dość skomplikowaną w obsłudze. Kim zauważyła moje zainteresowanie.
– Możesz spokojnie przeglądać jego książki i słuchać wszystkich płyt. Pan Cullen zachęcał mnie do korzystanie z jego zbiorów. Upewnij się tylko, by odłożyć je na właściwe miejsce. Raz włożyłam CD na inną półkę i od razu to zauważył. Ma oczy niczym sokół, przysięgam.
Przeszłyśmy do kuchni i Kim zaczęła otwierać poszczególne szafki i lodówkę, w której znajdowała się niewielka ilość jedzenia. Roześmiała się, widząc mój pytający wzrok.
- Pan Cullen ma dość specyficzną dietę. Nie jestem pewna, co takiego je, ale nie ma tego dużo i nigdy nie przechowuje tego w domu. Możesz trzymać kawę i herbatę tutaj oraz lunch w lodówce, jeśli chcesz. Zakupy żywieniowe nie są jednym z twoich obowiązków.
Następnie udałyśmy się do pralni, magazynu i garażu, w którym znajdowało się kilka aut, wyglądających na drogie i luksusowe. Jeśli chodzi o mnie, nie miałam najmniejszego pojęcia o motoryzacji. Zastanawiałam się na głos, czy za nie też będę w jakiś sposób odpowiedzialna. Kim ponownie się roześmiała.
- Samochody są dziedziną, w której będziesz musiała zapracować na jego zaufanie. Ale tak, może się zdarzyć, że będziesz musiała od czasu do czasu zawieźć je do serwisu albo coś w tym stylu.
Wróciłyśmy do środka. Kim wyjaśniła mi, że w domu są dwie klatki schodowe, jedna z przodu, druga z tyłu. Weszłyśmy tymi drugimi na górę, gdzie wskazała mi pomieszczenia, do których będzie mi wolno wchodzić. Następnie wskazała parę zamkniętych drzwi.
- To są prywatne pokoje pana Cullena. W ogóle do nich nie wchodź. Nigdy. W czasie mojej pracy nie byłam w nich ani razu. Na końcu korytarza jest pokój gościnny i dodatkowa łazienka, w razie gdyby ktoś tu nocował, co się czasami zdarza i… cóż… chodź za mną – powiedziała. Zanim otworzyła kolejne drzwi, spojrzała mi prosto w oczy. – Jeśli poradzisz sobie z tym pokojem, poradzisz sobie ze wszystkim w tej pracy – stwierdziła i gestem nakazała iść za nią. Otworzyła drzwi, a mnie opadła szczęka.
To był pełnowymiarowy pokój, który został zamieniony na garderobę, czy może przebieralnię. Przy wszystkich czterech ścianach znajdowały się półki, szafy albo rzędy wieszaków. Weszłam do środka i przejechałam ręką po garniturach, posegregowanych według kolorów… a może sezonów? Spojrzałam na Kim i powiedziałam: - Nie do wiary.
Oprócz garniturów, były tam całe rzędy butów, koszul i płaszczy. Każdy rodzaj garderoby miał swoją własną szafę albo półkę. Zebranie takiej ilości ubrań i akcesoriów powinno zająć kilka pokoleń. Nie potrafiłam wyobrazić sobie ilości czasu i pieniędzy, jaką ktoś musiałby poświęcić na zakupy, by skomponować garderobę tych rozmiarów.
Kiedy przyjrzałam się bliżej poszczególnym rzeczom, zauważyłam pewną tendencję. Wiele z nich wyglądało na ubrania najwyższego gatunku. Wszystkie były w doskonałym stanie i zdecydowanie pochodziły z innych czasów. Wskazałam na rząd kapeluszy na najwyższej półce i stwierdziłam, że chyba je kolekcjonuje.
Kim zgodziła się ze mną. – Też się nad tym zastanawiałam. Szybko zorientujesz się, że jest kimś w rodzaju zbieracza. Nie sądzę, by kiedykolwiek coś wyrzucił. I chyba nigdy nie widziałam go dwa razy w tej samej rzeczy.
Kim pokazała mi jeszcze kilka innych pomieszczeń, po czym zeszłyśmy na dół. Opracowałyśmy schemat mojej pracy na przyszły tydzień, uwzględniając fakt, że miałam jeszcze kilka egzaminów do zdania.
Potem odprowadziła mnie do drzwi. Szłam do auta, czując się odrobinę oszołomiona ilością informacji, jaką zdołała mi przekazać. I nie byłam tak do końca pewna, w co ja się właściwie wpakowałam. Z tego co zaobserwowałam, właśnie zgodziłam się pracować przez cały następny rok dla izolującego się od ludzi, cierpiącego na nerwicę natręctw, zbierającego ubrania najlepszej jakości, utrzymującego „specjalną dietę” szefa.
Westchnęłam ciężko, przekręcając kluczyk w stacyjce. Całkiem możliwe, że popełniłam właśnie olbrzymi błąd, albo straciłam rozum. Jednak desperackie okoliczności wymagają desperackich czynów, a ja naprawdę potrzebowałam pracy. No i kim ja właściwie byłam, żeby kręcić nosem na całkiem dobrą ofertę, tylko dlatego, że mój szef miał jakieś dziwne nawyki?
EPOV
Przejechałem szybko ulicą i wcisnąłem guzik pilota otwierający garaż. Zaparkowałem. Było dopiero po piątej, ale padało, więc na ulicach panował już mrok.
Otworzyłem drzwi do kuchni i nasłuchiwałem przez chwilę. Cisza.
Kim poszła już do domu.
W powietrzu unosił się dziwny zapach, jakiś kwiatowy aromat. Zastanawiałem się, czy Kim kupiła bukiet, czy też użyła dziś innych perfum.
Poszedłem do biblioteki i wybrałem kilka płyt na ten wieczór. Miałem dziś jeszcze trochę pracy, ponieważ w czasie dnia byłem pochłonięty niekończącymi się spotkaniami.
Moja głowa aż huczała od ciągłego brzęczenia. Nie mogłem się doczekać chwili ciszy i spokoju.
Przechodząc obok biurka Kim, podniosłem raport, który zostawiała dla mnie każdego dnia, informując mnie o wiadomościach, papierkowej robocie lub jakichkolwiek niewypełnionych obowiązkach.
Przejrzałem go i zauważyłem, że spotkała się dziś z nową asystentką, która miała ją zastąpić od przyszłego tygodnia. To była dobra wiadomość. Nie chciałem żadnych zaburzeń w moim stylu życia i wypracowanej przeze mnie rutynie.
Otwierając drzwi do garderoby zauważyłem, że zapach kwiatów był rozprzestrzeniony również tutaj. Stwierdziłem więc, że to muszą być nowe perfumy.
Podobały mi się, ale również sprawiały, że czułem się głodny.
Przebrałem się szybko, wrzucając do kosza zużyte ubrania, po czym chwyciłem plik gazet, które Kim zostawiła dla mnie na stoliku. Włożyłem CD do odtwarzacza i wziąłem pilot ze stolika obok kanapy.
Wcisnąłem „play” i usadowiłem się wygodnie na skórzanej sofie. Zacząłem studiować gazety.
Wciągnąłem powietrze.
Nic.
Zaintrygowany, wstałem i poszedłem powrotem do garderoby. Ponownie zaczerpnąłem głęboko powietrze, wypełniając nim moje płuca.
Kwiaty.
Rozmyślałem nad tym chwilkę, po czym udałem się na dół, do auta.
Moje poszukiwania mogły poczekać. Ale nagły, intensywny głód, nie.
*Uwielbiam Austen, a wy? Jeśli nie, przepraszam.
EDIT: Następna część prawdopodobnie w poniedziałek.
I proszę pięknie o komentarze: podoba się takie Edwardziątko? Uroczo kompulsywny? Czy też najbardziej przerażający z przerażających wampirów? ;) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dahrti dnia Pon 19:43, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 13 razy
|
|
|
|
|
|
PsyChicznieNastawiona
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sanok
|
Wysłany:
Czw 22:04, 09 Lip 2009 |
|
No mi się już bardzo podoba :)
Ciekawe czy Edward jest tutaj wampirem
czy tylko jada na mieście. Oby w następnym
rozdziale już się spotkali jestem ciekawa jego
reakcji.
pozdrawiam. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Czw 22:04, 09 Lip 2009 |
|
Zdecydowanie trudniej pisze się komentarz do tłumaczenia, ale postaram się napisać coś konstruktywnego. Nie czytałam oryginału, więc nie wiem, na ile Twoje tłumaczenie jest z nim zgodne, ale myślę, że jeśli tak lekko i przyjemnie czyta się Twoje tłumaczenie, to albo wiernie oddałaś charakter tekstu, albo go ulepszyłaś. Widzę, że nie masz bety. Nie dziwię się - nie jest Ci potrzebna. Bardzo zgrabne stylistycznie zdania, brak błędów (zawsze jakieś drobinki by się znalazły, ale to jak w każdym, nawet zbetowanym tekście - nigdy nie jest idealnie), sympatyczny klimacik, słowem - wszystko, co czytelnikowi potrzebne do szczęścia. Co prawda, na chwilę obecną, niewiele się wydarzyło, ale jestem pewna, że niedługo akcja znacznie się rozwinie.
Gorąco zachęcam do dalszego tłumaczenia.:D
EDIT: Ja też uwielbiam Austen.:) A Edzio przeuroczo introwertyczny. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lilczur dnia Czw 22:05, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Czw 22:07, 09 Lip 2009 |
|
Powiem tak: już mi się podoba! Tajemniczy szef, Edward Cullen, wampir. No i Bella Swan jego asystentka. W dodatku człowiek pachnący kwiatami. Chyba na początku będzie im się trudno razem pracowało, jeśli Edward nie będzie się mógł przyzwyczaić do zapachu Belli Pozostaje mieć nadzieję, że jej nie pożre :) Przyznam szczerze, że jak Bella wchodziła z Kim do tej garderoby, to pierwsza moja myśl : ocho! Alice zamieszkała z Edwardem! A tu jednak on sam ma tak ogromną garderobę
Powiem szczerze, że ja też bardziej preferuję opowiadania, gdzie wszyscy są ludźmi, ale to mi się nawet podoba, chodź co można powiedzieć po jednym rozdziale?
Jestem tylko ciekawa, czy to również mnie urzecze jak Zmierzch... ^^
Co do samego tłumaczenia, wydaję mi się, że jest wszystko ok; nic mi nie zgrzyta, czytało się płynnie. Błędów ortograficznych i interpunkcyjnych nie wyłapałam, ale co może powiedzieć ślepa M. ? Ja tam dobra z orto nie jestem.
Ogólnie zapowiada się nawet fajnie, czekam niecierpliwie na dalsze części. : )
veny przy tłumaczeniu!
p,Mirell.
EDIT: Oczywiści, że tak. Edward się podoba! Przynajmniej mi. Taki... tajemniczy.. grrr. Uwielbiam taką jego odsłonę |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mirell. dnia Czw 22:15, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 22:09, 09 Lip 2009 |
|
Dziękuję pięknie, pragnę jedynie zaznaczyć, ze betę mam... jest bodajże na fioletowo... i chyba jeszcze przy żadnym fragmencie nie pomogła mi tak bardzo, jak przy tym:D Co jak co ale już przyzwyczaiłam się do tłumaczenia AMOCu, albo po prostu odzwyczaiłam się od tłumaczenia w ogóle. Mam nadzieję, ze przy 2 rozdziale będzie miała mniej do roboty. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Czw 22:32, 09 Lip 2009 |
|
Myślę, że jakość tłumaczenia jest naprawdę dobra, bo tekst był lekki, zupełnie jakby napisany po polsku(w oryginale;)):). Nie wiem co więcej można napisać o samym tłumaczeniu?:) Błędów nie wyłapałam, trochę raził mnie nadmiar Łał, no ale to ciężko nazwać powtórzeniem;)
Pierwsza reakcja na tekst to: o nie, znów Edward będzie szefem, a Bella sekretareczką Trochę oklepany schemat. Ale potem zrobiło się przyjemnie choć intrygująco, co zatarło pierwsze wrażenie. Nie mam pojęcia jaki okaże sie Cullen, ale póki co jest... uroczym introwertykiem, jak Ktoś napisał wyżej
Czekam na kolejny rozdział i zaciskam zęby, pięści i oczy, żeby tylko nie dorwać się do oryginału:P Będę ćwiczyć cierpliwość:P
Powodzenia:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 22:50, 09 Lip 2009 |
|
Ostatnio rzadko zaczynam czytać nowe opowiadania. W zasadzie to się boję, że nie znajdę nic ciekawego, wiem, że to okropne ^^ Ale jak zobaczyłam, że wzięłaś się za kolejne tłumaczenie, nie mogłam sobie odpuścić. I zdecydowanie nie żałuję. To opowiadanie mnie już wciągnęło. Nie wiem jak to możliwe po pierwszym rozdziale, ale się stało. Edward mi się bardzo podoba. Fascynuje mnie, zastanawiam jak się potoczy akcja. Co prawda mam pewne podejrzenia, ale nawet jeśli okażą się prawdziwe to się nie rozczaruję. Bella wydaję się na razie w porządku, bellowata, ale w granicach rozsądku. Podoba mi się styl, w którym jest napisane opowiadanie. Taki trochę tajemniczy, ciekawy, ale łatwy do przyswojenia. Zastanawia mnie czemu Edwarda nie było w Forks z całą resztą rodziny, tutaj nie mam żadnych podejrzeń i zdecydowanie każde rozwiązanie mnie zaskoczy. Kolejnym plusem jest zmienny punkt widzenia.
Tłumaczenie jest bardzo dobre, ale po Tobie nie spodziewałam się niczego innego Z jednej strony kusi mnie, żeby przeczytać oryginał, ale z drugiej nie umiem sobie chyba odmówić przyjemności czytania Twojego tłumaczenia jako pierwszego. Ale coś czuję, że ciekawość zwycięży ^^
Poza tym moja intuicja podpowiada, że to ff doczeka się takiej samej popularności jak AMOC :)
Ślicznie dziękuję za tłumaczenie i przede wszystkim, za to, że mogłam dostrzec to opowiadanie
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:57, 09 Lip 2009 |
|
Dahrti, jesteś świetną tłumaczka, udowodniłaś to już przy AMOCu i teraz utwierdzasz nas w tym przekonaniu jeszcze bardziej. Ciężko jest pisać konstruktywnie o tłumaczeniach, powinno się oceniać Twoją pracę, ale po pierwsze ja zbytnio obcojęzyczna nie jestem, a po drugie to już powiedziałam, że świetnie tłumaczysz:)
Co do samej treści. Opowiadanie zapowiada się.... ciekawie. Już mi się podoba Edzio- pedancik. Pewnie nie raz wścieknie się na niezgrabność Belli, ahh nie mogę się doczekać! Próbowałam sobie wyobrazić Bellę jako bibliotekarkę i trochę mi ciężko, ale kiedy w mojej głowie widzę ją jako asystentkę to już od razu brzmi lepiej. Czekam z niecierpliwością na spotkanie Belli i jej szefa. Mam pewne przeczucie, ze Edward pobiegł za zapachem Belli i ją schrupał, a później jej duch nie da mu spokoju do końca jego istnienia, ale pewnie nie trafiłam hehe:D pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy Marisa:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Seanice
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 0:09, 10 Lip 2009 |
|
Jednego jestem pewna : podoba mi się. FF ciekawe, no i czego Edward szukał w gazecie? Mam nadzieję, że Bella nie będzie w tym opowiadaniu fajtłapą. Szczerze mam już dość FF'ów, w których Isabella staje sie ofiarą potwornego pecha. Na początku wydawało mi się, że ten "pan Cullen" to Carlisle. Mam też nadzieję, że to nie będzie kolejne cukierowe opowiadanie, bo schematu Bella + Edward = wieczna, bezproblemowa miłość mam już dosyć. Nie czytałam orginału, lecz Twoje tłumaczenie czyta się lekko i zgrabnie. Błędów nie zauważyłam, lecz wcale ich nie szukałam, za bardzo zainteresowała mnie treść. Dahrti, jesteś świetną tłumaczką.
Pozdrawiam i życzę chęci do tłumaczenia,
Seanice. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Pią 0:14, 10 Lip 2009 |
|
Upss, nie ma to jak ślepota. Starość nie radość. Rzeczywiście masz betę. Niby to przeczytałam na początku tłumaczenia, ale potem akcja mnie tak wciągnęła, że zupełnie mi to z głowy wypadło. W takim razie to tekst do mizuki: wielkie uznanie za bardzo dobrą robotę.:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 13:21, 10 Lip 2009 |
|
Mi tez się bardzo podoba. Tłumaczenie pierwsza klasa. Bardzo dobrze się czytało, ładny styl i nic nie zgrzytało. Dość oryginalny pomysł n ff. Teraz siedze zaintrygowany, rozmyslając. Myślałam w pierwszym momencie że Pan Cullen t Carilse, a tu zaskoczka że to Edwarda no a potem kolejne zaskoczki gdy Kim wprowadzała Bellę w jej nowe obowiązki. Czekam na kolejny rozdział, ciekawa jak będze przebiegało pierwsze spotkanie Belli z Edwardem, bo widzę że zapach go zaintrygował, grrr |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Robaczek
Moderator
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 227 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 13:44, 10 Lip 2009 |
|
Ostatnio niemal wcale nie czytam ficków, a nawet w tych dwóch, trzech, do których zerkałam dość regularnie, mam teraz zaległości. Ale wczoraj wieczorem widziałam, jak ten temat tak tu sobie zawisnął, świeży, kuszący nowością... Jeszcze nie rzuciły się na niego napalone tłumy, więc spokojnie weszłam i zaczęłam czytać. Ale akurat coś mnie odciągnęło od lektury i skończyłam po pierwszym akapicie. Jednak dziś do niego wróciłam. I nie żałuję.
Na pierwszy ogień wysunę zastrzeżenie - dlaczego tytuł nie jest przetłumaczony? Całość została tak dobrze, profesjonalnie przełożona, a tytuł bije po oczach angielszczyzną. Nu, nu, nu.
Ale przejdźmy do meritum.
Podoba mi się spokojny rytm, w jakim toczy się akcja, to, że nie napotyka na żadne zbędne wyboje, niespodziewane zwroty już w pierwszym rozdziale, nie pędzi na łeb na szyję, bo jeszcze mogłaby źle na tym pędzie skończyć. Ale nie ma tu również nienaturalnych retardacji i wodolejstwa. Wszystko toczy się w wyważonym, odpowiednim tempie, poprzez przyjemne, miłe dla oka opisy. Kreacji bohaterów jako takiej jeszcze nie ma, ale to, co zostało odsłonięte na tym etapie, zachęca do dalszej lektury. Tekst nie wali czytelnika od pierwszego zdania między oczy, nie zapiera tchu, nie rozbija go emocjonalnie - i to się chwali. To tego typu sympatyczne opowiadanie, z którym z chęcią spędza się przyjemne chwile leżąc beztrosko na plaży, na łóżku, na dywanie... :D
Ale, jak się spodziewam, w końcu dojdzie i akcja oraz bardziej rozwinięte elementy fabularne. A po tym, co przeczytałam, z chęcią będę je śledzić.
Tekst nie byłby taki dobry, gdyby nie tłumaczenie. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem (i przy okazji gdzieś z tyłu podgryza mnie zazdrość, bo mam uczucie, że sama nie doszłam i nie dojdę do tego punktu w swojej zabawie translatorskiej). Czytało się niesamowicie płynnie, bez jednego zgrzytu, lektura i smakowanie stylu wywoływały u mnie uśmiech na twarzy. Tu należy się ukłon w stronę, oczywiście, autorki tekstu, bo to jej styl, ale doskonale wiem, że w równej mierze niski ukłon należy się Tobie, Dahrti, bo to Ty budujesz tak niesamowity styl poprzez odzwierciedlanie tego, co zostało napisane w oryginale, jak i przepuszczanie tego przez filtr własnego stylu. Dygam nóżką, bo to naprawdę dla czytelnika bardzo przyjemne uczucie, gdy czytając nie skupia się na fakcie, że czyta tłumaczenie, ale może spokojnie skoncentrować się na samym tekście. Nie czytam tu wielu tekstów, jak już mówiłam, ale czytałam ileś tłumaczeń i wśród nich Twoje, już po tym jednym rozdziale, plasuje się naprawdę wysoko. Świetnie się spisałaś.
Również mizuki, jako beta, ma w tym swój udział i jej także dygam, za to, że razem z Tobą doprowadziła tekst do tak dobrego stanu. Pięknie.
Jedno potknięcie się wkradło:
Cytat: |
- Samochody są dziedziną, w której będziesz musiała zapracować na jego zaufanie. Ale tak, może się zdarzyć, że będziesz musiała od czasu do czasu zawieść je do serwisu albo coś w tym stylu. |
zawieźć
Pozdrawiam,
robak |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Pią 14:07, 10 Lip 2009 |
|
Wrażenie fajne. Tłumaczenie również bez zastrzeżeń:P
Bardzo tajemniczy ten Edward jest, z tego co Kim powiedziała Belli.
Ciekawe, jak sobie poradzi z zapachem Belli, skoro czuje się głodny czując jej zapach nie widząc jej.
Czekam na dalsza część i na rozwinięcie akcji, no i oczywiście na spotkanie B&E;p
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 15:26, 10 Lip 2009 |
|
HA! Cieszę się, ze Wy też widzicie ten urok. Nie chcę tu spojlerować za dużo ani nic takiego, ale... jedno mogę Wam obiecać. To nie jest cukierkowaty ff. I jeszcze jedno: Bella jest naprawdę fajna, ludzka, może i "potykalska", ale nie jest słaba. Co to, to nie. w ogóle postacie (głównie Ed i Bells) są tu bardziej... hmmm... do uwierzenia. Zresztą zobaczycie sami, mam nadzieję:)
EDIT: Aha... zapomniałam... co do braku przetłumaczenia tytułu - nigdy tego nie robię. Jestem przeciwna angielskim tytułom, jeśli opowiadanie jest polskie, ale nie mam takich oporów przy tłumaczeniu. Tutaj również jest spowodowane tym, ze angielski tytuł jest... idealny. Nie wiem, czy potrafiłabym wymyślić równie trafny polski odpowiednik. Niewolnik przyzwyczajeń? Ofiara nawyków? To nie oddaje charakteru postaci. Istota złożona z przyzwyczajeń? chyba najblizej, ale brzmi beznadziejnie. Także mozecie to zrzucić na brak moich umiejętności, ale tak jak mówię, "Kwestii wygody" również nie użyłam. To takie dodatkowe zabezpieczenie, by nie przypisać sobie cudzej pracy.
Niedociągnięcia poprawiłam. Dziękuję za wypatrzenie ich. Jeśli jeszcze cos wpadnie Wam w oko - dajcie znać;] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dahrti dnia Sob 13:26, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 21:03, 10 Lip 2009 |
|
Zainteresowałam się. I czułam się cholernie nienasycona po rozdziale, który nam zaserwowałaś, więc odpaliłam oryginalną wersję. No ale to nie to samo co oryginał. Nie ten smaczek i w ogóle.
Jak dla mnie to Edward trochę dziwakiem jest. Ale podoba mi się. Wampir z tradycją, można by rzec. Hłe hłe.
Czekam na kolejną część. |
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 1:41, 12 Lip 2009 |
|
Po przeczytaniu Twojego tłumaczenia Dahrti natychmiast udałam się na stronę oryginału, żeby przeczytać co będzie dalej. Przeczytałam tylko pięć pierwszych rozdziałów i jak zdążyłam zauważyć robi się ciekawie już na samym początku. Doszłam do wniosku że poczekam na Twoje tłumaczenia, bo są tak dobre że szkoda się męczyć:P, po za tym ja bardzo lubię tłumaczone teksty przez Ciebie, bo robisz to doskonale.
Wracając do rozdziału, do końca nie wiadomo kim jest Edward ale pewnie wszytko się wyjaśni;)... teraz pozostaje mi już tylko czekać na rozwinięcie akcji i na to kiedy Bella zacznie pracę z panem Cullenem
Życzę dużo czasu na tłumaczenia
Mercy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Blairanoid
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 9:10, 13 Lip 2009 |
|
No, no. Wiem, że jest to popularny ff, ale nie chciało mi się go czytać, dopóki nie natrafiłam na Twoje tłumaczenie. A czekałam tydzień, by je przeczytać, bo na wakacjach w domu siedzieć nie chcę.
Podoba mi się. Początek trochę może mnie odrzucił, bo jest wiele opowiadań, w których Edward jest szefem Belli, ale tu wszystko zmienia fakt, że jest wampirem. Od razu zrobiło się ciekawie. Czytając instrukcje Kim, przebiegał przeze mnie dreszczyk, za każdym razem gdy wspominała coś związanego z byciem wampirem. Nie wiedząc o tym. Brrr! Edward chyba rzeczywiście ma swój urok, a opowiadanie zdecydowanie ma klimat.
Jest pedantem, czy to Alice mu zorganizowała szafę?
Nie będę zaglądać do oryginału, bo Twoje tłumaczenie aż za dobrze się czyta. :) Po prostu świetne. A co do tytułu, to po angielsku brzmi o wiele lepiej niż po polsku. Niektórych rzeczy zwyczajnie nie da się przetłumaczyć, bo tracą swój urok, a czasem też ukryte znaczenie. Chociaż ten tytuł go chyba nie ma... Nieważne.
Życzę miłego tłumaczenia! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 9:28, 13 Lip 2009 |
|
Dahrti, ponieważ mój angielski mocno kuleje, nie wiem, czy dobierasz sobie tak dobre ff-y do tłumaczenia, czy po prostu tak świetnie je tłumaczysz, że czyta się je cudnie! Nawet przy betowaniu, kiedy poprawiałam drobne błędy, pochłaniałam tekst z przyjemnością - wiele osób może tylko pomarzyć, aby ich tekst wyglądał, jak Twój przed betowaniem ;]. Tworzysz miłe dla oka zdania, jesteś dokładna. Odwalasz kawał świetnej, profesjonalnej roboty i nic nie robisz na łapu-capu. Szacunek ogromny! Uwielbiam Twoje tłumaczenia!!!
Sam ff jest bardzo intrygujący... Czuję, że pomimo mojego już małego wstrętu do pary E&B, ten ff będę czytać z zapartym tchem :D. Co prawda widziałam trzeci rozdział, a nadal nie jestem pewna, co też tam z tego wszystkiego wyjdzie... Bella i Edward chyba wreszcie zostali wykreowani w zadowalający mnie sposób *___________*... No, ale pożyjemy - zobaczymy ;]. Na razie przesyłam podziękowania za Twoją pracę, moc pozdrowień oraz siły do dalszego tłumaczenia.
mizuki-pod-wrażeniem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cullen Alice
Wilkołak
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Pon 10:07, 13 Lip 2009 |
|
Bardzo fany pomysł: Edward-szef, Bella-podwładna.
Ciekawa jestem jak się miedzy nimi poukłada.
Nie wiem co jeszcze napisać jedyne zdanie, które mi się nasuwa to:
"Proszę, szybko dodaj kolejny part.".
Oczywiście tradycyjnie życzę dużo chęci i czasu.
Pozdrawiam,
Cullen Alice. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cullen Alice dnia Pon 10:11, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Sereey
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Maj 2009
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu.
|
Wysłany:
Pon 10:16, 13 Lip 2009 |
|
Tyle się wcześniej na temat tego naczytałam, a tutaj proszę: tłumaczenie mi wpadło.
Hmm... Ten rozdział niby nie taki krótki, a dużo się w nim nie działo. To całkiem dobrze, bo nie lubię, gdy akcja pędzi do przodu jak głupia.
Cohciaż ten rozdział w pewnym sensie byl... Nudnawy. Ciągle tylko Bella - Praca. Aczkolwiek lepsze to od cukierkowej miłości.
Jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy. Dzisiaj poniedziałek... TO pewnie kolejny rozdział. Ciesze się niezmiernie. A potem pewnie zabiorę się do oryginału, ale do tłumaczenia oczywiście będę zaglądała.
Jeśli chodzi o tłumaczenie, to mi się podoba. Płynnie, bez żadnych zgrzytów, wszystko gra.
Pozdrawiam, życzę czasu i weny w tłumaczeniu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|