|
Autor |
Wiadomość |
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Nie 16:30, 03 Maj 2009 |
|
Generalnie oryginał jest napisany przez Cobalt-Wolf i znajduje się
tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]
Opowiadanie wrzucam też tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]
żeby wszystkie rozdziały łatwo znaleźć. Aczkolwiek wrzucam tam z dosyć dużym opóźnieniem.
Historia jest pisana z punktu widzenia Lei i zaczyna się tuż przed jej pierwszą przemianą.
Enjoy!
Za betę dziękuję bardzo Morphi :*
Rozdział I
- Nie kocham cię Leah.
- Mówiłeś przecież, że zawsze będziesz mnie kochał! – krzyczałam, ale on już nie słyszał. Obrócił się tyłem do mnie. Sięgnęłam ręką, ale odsunął się.
- Nie kocham cię. Kocham Emily – zwrócił się do mnie. Ale to już nie był Mój Sam. Jego długie, kruczoczarne włosy były krótko ścięte, jego oczy ciemne i zimne, a jego twarz to już nie ta, emanującą szczęściem, w której się zakochałam.
- Jak możesz kochać Emily?! Obiecałeś kochać mnie! Zawsze! – Chciałam krzyknąć, ale byłam w stanie wydobyć z siebie tylko szept. Upadłam na kolana. Kiedy popatrzyłam do góry zobaczyłam strasznego, ciemnego potwora. Warknął i podniósł wielką łapę, by mnie uderzyć.
I wtedy się obudziłam, mokra od potu.
Przeżywałam to co noc, a najsmutniejsze było to, że nie był to tylko zwykły sen.
Słońce świeciło na niebie. Miałam jeszcze 3 godziny do pracy, ale i tak chciałam już wstać. Wzięłam długi prysznic, pozwalając gorącej wodzie spływać po moich włosach, uspokajając dygoczące ciało. Musiałam to pokonać. Sam nie może być cały czas w mojej pamięci. Ta myśl wywołała kolejną falę drgawek.
Chodziłam ciężkim krokiem po pokoju, wyrzucając sobie, że przecież Sam nie jest jedynym mężczyzną na świecie. Ale nie mogłam przestać o nim myśleć. I o powodzie, dla którego już mnie nie kocha.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Długie, hebanowe włosy okalały moją twarz. Myślałam, że to dobrze wygląda, słyszałam to od mojego taty i od Sama, ale oboje mnie opuścili. Przeczesałam włosy szczotką, patrząc na łzy spływające mi po policzkach. Byłam tak głupia. Zerwał ze mną kilka miesięcy temu, a ja dalej o nim śniłam. Głupiec. Pomyślałam. Głupiec, który kiedyś trzymał mnie w swoich ramionach, szeptając w moje włosy, że mnie kocha.
- Uspokój się! – krzyknęłam do siebie. Miałam w głowie straszliwy bałagan.
Wybiegłam z pokoju. Musiałam zająć moje myśli czymś innym. Opuszczając dom, zauważyłam mamę i mojego brata Setha, siedzących w kuchni. Mama gotowała jajka, a Seth proporcjonalnie zmniejszał ich ilość. Wyglądał, tak jakby miał zjeść też talerz i nóż.
- Dzień dobry Leah – przywitała mnie mama – Zrobiłam ci jajka.
- Dzięki, nie jestem głodna – wymamrotałam.
- Leah myśli, że jest za gruba. – powiedział głośniej Seth z ustami pełnymi żółtej papki. Zgadłam, że musiało to być jedzenie.
- Bachor! – krzyknęłam, uderzając go w ramię. Byłam zdziwiona moją siłą. Przenoszenie tych wszystkich pudeł musiało ją zwiększyć – Wcale nie!
Seth i tak był szczęśliwy. Uderzając go okazałam swoją słabość.
- Oh, Leah! Kochanie, nie jesteś gruba. Czemu nie chcesz śniadania? – zagruchała mama
- Muszę iść – prawie krzyknąłem. Co ja mam z tym dzisiaj?
- Ale Leah, jest dopiero… - byłam za drzwiami nim zdążyła skończyć. Zamknęłam je z trzaskiem.
Schowałam ręce w kieszeniach bluzy. Letnie powietrze było dziwnie energetyczne, a wiatr ochładzał mnie, przepływając przez moje włosy. Zamknęłam oczy i szłam, traktując świat dookoła jak coś niewartego uwagi. Powietrze w lecie nigdy dobrze nie pachniało. Witałam wiatr jak uścisk, owijający mnie spokojem, zostawiający całą dynamiczność gdzieś za wzgórzem.
Moja strefa Zen została zakłócona przez dziwny dźwięk. Był daleko, ale dobrze go słyszałam. Przeciągłe wycia zdawało się tańczyć z wiatrem dookoła mnie. Wszyscy mówili, że wilki odeszły, ale ja codziennie je słyszałam. Tylko ja. Może zaczynam wariować…
Usłyszałam więcej tych odgłosów, kiedy doszłam do magazynu. Byłam godzinę przed czasem, zadziwiona, że jest już otwarte. Ale i tak nie miałam w nim nic do roboty, do czasu, kiedy na drzwiach nie zmienią tabliczki z „Zamknięte” na „Otwarte”. Rozejrzałam się, sprawdzając, czy wszystko jest w porządku.
Byłam akurat na tyłach hali, kiedy godzinę później zadzwonił dzwonek, sygnalizujący otwarcie drzwi. Wróciłam do wejścia rozglądając się kto przyszedł. Serce zabiło mi mocniej. Uspokój się Leah! Ze sztucznym uśmiechem wyszłam przywitać Sama i jego „gang”.
Sam nie spodziewał się, że mnie tu zobaczy. Szybko spojrzał za siebie i odszedł do bocznego przejścia. Zauważyłam, że grupa jego zwolenników robiła się coraz większa. Dlaczego te wszystkie dzieciaki tak się z nim kolegowały? Wszyscy byli dopiero w liceum. To było dziwaczne. Te dzieciaki nagle znikały, a gdy wracały, Sam stawał się ich najlepszym przyjacielem. Jeden z nich, chyba Jared, mrugnął do mnie wychodząc. Spojrzałam na niego i poczułam że kolejny krzyk ciśnie mi się na usta, ale zamaskowałam go kaszlem. Chyba kamuflaż nie był dobry, bo wszyscy, łącznie z Samem zszokowani patrzyli na mnie. Poczułam się niezręcznie, nie wiedziałam co powiedzieć. Wtedy wszedł ten głupi Jacob Black. Przekroczył jedną stopą próg i wsadził do środka głowę, jakby chciał powiedzieć im żeby już wyszli. Niespodziewanie wszyscy bardzo szybko opuścili magazyn.
Usiadłam i spróbowałam doprowadzić swój oddech do porządku. Dzieją się tutaj dziwne rzeczy. Jakby na poparcie tego - usłyszałam wilcze wycie… |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laureniaa dnia Pon 16:04, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 18 razy
|
|
|
|
|
|
darysia...
Człowiek
Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska
|
Wysłany:
Nie 16:46, 03 Maj 2009 |
|
Hmm... Powiem tylko tyle, że Leah nie jest moją ulubioną bohaterką.
Cieszę się jednak, że tłumaczysz to opowiadanie, bo może mój punkt widzenia się zmieni i będę ją jeszcze uwielbiała.
Pierwszy rozdział mi się podobał i czekam na tłumaczenie dalszych :)
Pozdrowienia
darysia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
iga_s
Wilkołak
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 18:29, 03 Maj 2009 |
|
Nigdy wcześniej nie czytałam nic z perspektywy Leah, więc po pierwsze gratuluję pomysłu. :)
Opowiadanie całkiem ciekawe, tylko że trochę w nim błędów, zarówno stylistycznych, jak i interpunkcyjnych. Zamieszczę tutaj te, które rzuciły mi się jakoś szczególnie w oczy. Wybaczcie, nie mogę się powstrzymać. :D
- "Jego długie, kruczoczarne włosy były krótko ścięte, jego oczy były ciemne i zimne, a jego twarz nie była tą, emanującą szczęściem, w której się zakochałam." - w tym samym zdaniu trzy razy używasz słowa być: były, były, nie była. Można by to jakos zmienić.
- "Warknął i podniósł wielką łapę by mnie uderzyć." - przed "by", podobnie jak "aby", stawiamy chyba przecinek.
- "uspakajając" - drobna literówka, powinno chyba być uspokajając, prawda?
- "I o powodzie dla którego już mnie nie kocha." - przed "dla którego" powinien być przecinek.
- "Głupiec. Pomyślałam." - powinno być "Głupiec, pomyślałam." Chyba tak się pisze czyjeś myśli.
- "patrząc na łzy, spływające mi po policzkach" - czy tu powinien być przecinek?
- "Wyglądał, jakby miał zjeść też talerz i nóż." - wkleiłabym tu jeszcze pomiędzy pierwsze słowo a przecinek słówko "tak". Ładniej brzmi.
- "Leah myśli, że jest za gruba. – Powiedział głośniej Seth" - jak piszesz dialog, to w zdaniu mówionym nie stawiasz kropki i "powiedział", "mruknął", "szepnął" czy coś innego zaczynasz z małej litery.
- "Bachor! - krzyknęłam uderzając go w ramię."; - przed czynnymi imiesłowami przysłówkowymi stawiamy przecinek.
- "Uderzając go okazałam swoją słabość." - czynne imiesłowy przysłówkowe oddzielamy przecinkiem.
- "Zamknęłam oczy i szłam traktując świat dookoła jak coś niewartego uwagi." - błąd jak wyżej.
- "Usłyszałam więcej tych odgłosów, kiedy doszłam do magazynu. Byłam godzinę przed czasem, zadziwiona że jest już otwarte." - przecinek przed że!
- "Te dzieciaki nagle znikały, a gdy wracały Sam stawał się ich najlepszym przyjacielem." - przecinek przed "Samem."
To niestety nie wszystko, ale te mniejsze błędy już sobie darowałam.
Sądzę, że następnym razem na pewno będzie lepiej. Interesująco się zaczyna, więc czekam na ciąg dalszy. :)
Przepraszam, zagalopowałam się trochę i napisałam wyżej, że to jest twoje opowiadanie, a to przecież tłumaczenie. Moja pomyłka.
Ale błędy są nadal aktualne. A zresztą to przecież głównie od Ciebie zależy, jak tekst przetłumaczysz, wiec to opowiadanie jest też po części Twoje. :)
Tłumacz dalej. :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez iga_s dnia Nie 18:34, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Sunrisempire
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 18:34, 03 Maj 2009 |
|
Jestem za, lubię czytać ff z perspektywy innych bohaterów, niż Cullenowie, przez co masz u mnie ogromnego plusa, za to tłumaczenie. Błędów trochę było, ale nie będę ich wypisywała bo zrobiła to osoba wyżej. Rozdział ogólnie mi się podobał, ale co do tekstu, to nawet gdyby był do bani, to i tak nie Twoja wina, bo Ty tylko tłumaczysz. :) Czyta się dobrze i lekko - przynajmniej jak dla mnie. Przeczytałam następny rozdział po angielsku, chociaż nie jestem w tym szczególnie najlepsza, dlatego czekam na Twoje tłumaczenie. :)
Weny życzę!! :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Nie 19:03, 03 Maj 2009 |
|
Błędy poprawione, dziękuję za ich wyłapanie. Nikt nie jest doskonały
Też nie lubiłam Lei, ale jak tłumaczę to opowiadanie to coraz mocniej się w nią wczuwam i coraz bardziej jej współczuję. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Nie 19:29, 03 Maj 2009 |
|
Też tłumaczę opowiadanie o Lei i nie czuję wobec niej współczucia, raczej podziw, jak znosi obecność Sama, z reguły możemy uciec przed nieszczęśliwą miłością czy zawodem miłosnym, a Leah musi znosić obecność Sama, bo należą do niewielkiej i raczej zamkniętej społeczności. Ciekawa jestem, jak potoczą się losy Lei w tej historii, dlatego na pewno będę zaglądać .
W Rising Sun jest cudnie. :) Zachęcam do zajrzenia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Virgi-Igriv
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Nie 19:33, 03 Maj 2009 |
|
Dziękuje, że tłumaczysz to opowiadanie. Robisz to ładnie, zgrabnie. A jeśli przetłumaczysz te 80 rozdz. wiedz, że będę cie ubóstwiać. A teraz na temat. Uwielbiam Leah, co każdy zauważył po tekstach, które daję do tłumaczenia, więc dla mnie możesz robić błąd na błędzie i wymazać interpunkcję, a i tak będzie mi się podobać. Związku z tym, że rozdział drugi jest krótki, nie długo dasz następny rozdział, no nie? No i obowiązkowo:
ŻYCZĘ MEGA VENY do tłumaczeń.
Pozdrawia
Virginia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Pon 18:52, 04 Maj 2009 |
|
Dziękuję za pozytywne komentarze. Bardzo podnoszą na duchu.
Rozdział II
beta: Iga_s
Enjoy!
Reszta sobotniego popołudnia wlokła mi się niemiłosiernie. Nie chciałam wracać do domu, ale z drugiej strony nie mogłam doczekać się chwili, w której będę mogła wyjść z tej nieprzyjemnej, dużej hali.
Zamknęłam drzwi i przekręciłam tabliczkę, sygnalizując zamknięcie magazynu. Słońce chowało się za drzewami, rzucając pomarańczowy cień na drogę. Szłam bardzo szybko. Po tym, jak słyszałam dzisiaj wycie tylu wilków, nie chciałam na długo zostać zupełnie sama, a ulice były już puste.
Kiedy przyszłam do domu, mama rozmawiała przez telefon. Jej głos brzmiał histerycznie.
- Gdzie on jest, Billy? – Billy Black? Dlaczego ona z nim rozmawiała? O kim mówiła?
Na dłuższy moment zapadło milczenie. To pewnie Billy mówił do słuchawki, a ja nie mogłam usłyszeć jego szorstkiego głosu.
- Czemu jest z nimi? Nigdy wcześniej się z nimi nie zadawał! Zawsze mi mówił przed zrobieniem czegoś takiego… - mówiła mama. Seth? Szybko rozejrzałam się po domu. Rzeczywiście go nie było.
- Mam zamiar zawiadomić policję, Billy! Sam wraz z twoim synem prawdopodobnie uprowadzili Setha! – krzyknęła do telefonu. Sam?
- O nie… - szepnęłam do siebie. To coś, czymkolwiek było, stało się mojemu bratu! Na chwilę mój żal zamienił się w gniew. Czy celem mojego byłego chłopaka było stworzenie mi piekła na ziemi?!
- Billy, dlaczego nie powiesz mi, gdzie on jest? – odezwała się po chwili mama. Usłyszałam ciche mamrotanie Billy’ego, a potem mama odłożyła słuchawkę.
- Mamo, co się stało Sethowi? – zapytałam, szukając odpowiedzi na jej twarzy. W jej oczach zalśniły łzy.
- Nie wiem. Wiem tylko że jest z… Jacobem i jego przyjaciółmi. Billy tak mi powiedział – wyraźnie powstrzymała się od powiedzenia przy mnie imienia Sama. Ale i tak serce mnie zabolało…
Wiedziałam, co się stało. Te przeklęte diabły zabrały mi brata! To się musi skończyć! Zmienili się wszyscy w bezduszne demony. Nie mogłam pozwolić, by to samo stało się z moim pełnym radości, żwawym, młodszym bratem.
- Znajdę go – powiedziałam stanowczo. Byłam zdeterminowana to zrobić. A przy okazji może powiem jeszcze, co o tym wszystkim myślę.
- Leah, Billy powiedział mi, że nie powinniśmy go szukać. Że wróci sam… – szepnęła mama i chwyciła mocno moją rękę, kierującą się w stronę kurtki.
- Będzie dobrze – odparłam i odtrąciłam jej dłoń. Złapałam latarkę i skierowałam się do drzwi.
Nie wiedziałam, gdzie mam zacząć moje poszukiwania. Po krótkich przemyśleniach uznałam, że na początek warto odwiedzić dom Billy’ego. Podczas drogi nagle zdałam sobie sprawę, jaka jestem głupia, idąc przez ciemny las tylko z latarką. Na dodatek usłyszałam niedaleko przeraźliwe wycie wilków.
- Super Leah, po prostu super - mruknęłam do siebie. Będąc bliżej domu Billy’ego, usłyszałam jeszcze jeden głos, dochodzący z całkiem niedalekiej odległości. Przerażona, poszukałam latarką jakiejś gałęzi do potencjalnej obrony, ale nic nie zauważyłam. Zauważywszy światła w domu Blacków, zaczęłam biec w jego stronę. Ale wycie nasilało się…
Biegłam jak szalona. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu oprócz dźwięku moich kroków usłyszałam nagle jeszcze jeden tupot. Zwiększyłam tempo. W mrokach widziałam tylko coś szczeciniastego, biegającego dookoła mnie. Cokolwiek to było, było blisko…
Byłam zbyt przestraszona, by się temu dokładniej przyjrzeć. I wtedy to coś na mnie skoczyło…
Chciałam krzyknąć, ale tajemnicza istota położyła mi dłoń na ustach. Jakoś dziwnie znajomą…
- Leah, nie powinno cię tu być – usłyszałam głos. To był Sam.
Po chwili zorientował się, że leży na mnie i skoczył na nogi z nieludzką szybkością. Patrzył w moją stronę. Jego długie, kruczoczarne włosy były teraz krótko ścięte. Jego oczy ciemne i zimne, a jego twarz nie była tą samą emanującą szczęściem, w której się zakochałam.
Zupełnie jak w scenie z mojego koszmaru. Jednak zamiast krzyknąć: „Jak możesz kochać Emily?!”, krzyknęłam:
- Przyszłam po mojego brata! Wiem, że go masz! – Wpatrywałam się w niego.
- Twój brat czuje się dobrze – odparł spokojnie.– Ale ciebie nie powinno to być Leah.
Obrócił się do mnie plecami. Wręcz kipiałam złością. Sam traktował mnie zupełnie jak dziecko! To dlatego przestał mnie kochać? Bo byłam dla niego tylko dzieckiem…?
Nerwowo pokręciłam głową, odzyskując świadomość. Byłam tu po Setha i nie mogłam odejść bez niego. Znowu wrzasnęłam na Sama:
- Nie pozwolę Sethowi zmienić się w bezdusznego potwora, jak ty Sam! Co ci się stało? Kochałeś mnie, obiecałeś kochać mnie na zawsze!
Kiedy skończyłam, z powrotem się obrócił. Straciłam nad sobą kontrolę i zaczęłam trząść się z wściekłości.
- Leah, uspokój się! – powiedział spanikowanym głosem.
Nagle zaczęłam tracić go z oczu. Kontury jego sylwetki stały się jakby zamazane, podobnie zresztą jak cały otaczający mnie świat. Nigdy wcześniej nie byłam tak wściekła. Oczekiwałam, że za chwilę przestanę się trząść, ale nie mogłam tego zrobić. Wszystko stało się czerwone. Naprężył się każdy mięsień w moim ciele. Poczułam ogromny ból podobny do ognia, który rozszerzał się na kręgosłup…
Co się ze mną działo? Dlaczego nie mogłam się uspokoić…?
Ogień rozprzestrzenił się już na każdą część mojego ciała. Czułam się tak, jakbym miała za chwilę eksplodować…
A potem stało się.
Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego… Wydawało mi się, że najpierw ktoś wrzucił mnie do ognia, a potem jeszcze rozczłonkował na malutkie kawałeczki. Krzyczałam, ale tuż przed całkowitym rozpadem ból nagle się ulotnił. Przez jakiś czas miałam zamknięte oczy, ale teraz je otworzyłam.
Stałam koło Sama, patrząc na niego przybitym wzrokiem. Był bardzo wyraźny, podobnie jak wszystko wokół. Gapił się na mnie oniemiały, z szeroko otwartymi oczami. Co się ze mną stało?
Popatrzyłam w dół i zobaczyłam cztery łapy… Cztery kudłate łapy, jakby żywcem wyjęte z najgorszego koszmaru. Chciałam krzyczeć, ale wyszedł z tego tylko rozbity jęk, który przerodził się w wycie…
Zerknęłam z powrotem na Sama. Wyciągnął ku mnie ręce i powtarzał spokojnym głosem:
- Spokojnie Leah, wszystko jest w porządku…
Tylko jak wszystko mogło być w porządku?! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laureniaa dnia Pon 18:55, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pon 19:20, 04 Maj 2009 |
|
Podoba mi się.
Ostatnio strasznie polubiłam Leah, głównie dzięki różnym ff.
Ta dziewczyna ma niesamowity charakter i siłę przebicie, tylko kurde tak mi jej szkoda przez tego idiotę Sama, że to masakra.
Opowiadanie świetne, kanoniczne i tego się trzymaj, czytanie za bardzo mnie wciągnęło, żebym błędy zobaczyła także jest dobrze.
Czekam na kolejną część
Pozdrawiam,
Dians. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Wto 17:51, 05 Maj 2009 |
|
W takim tępie 80 rozdziałów pojawi się w niecałe 3 miesiące <lol>. Na serio to dziękuję za komentarze. Dodam że za niedługo będzie rozdział czwarty i piąty, a ja zabieram się za tłumaczenie szóstego.
Rozdział III.
beta: Iga_s :******* i tak w nieskończoność
Enjoy!
Potem zaczęłam słyszeć coś w rodzaju… głosów. Tak chyba można było to nazwać. Nie były one jednak wypowiadane głośno, wyglądały bardziej jak myśli, chociaż wcale nie znajdowały się w mojej własnej głowie. Na początku brzmiały zbyt chaotycznie, żebym mogła je zrozumieć, wszystkie mówiły jednocześnie. Wyczułam, że były zakłopotane i zmieszane. Po chwili stały się jaśniejsze i naraz słyszałam tylko jedną z nich..
„Jak to się mogło stać? Sądziłem, że to męska rzecz”. Ta myśl zabrzmiała trochę znajomo.
„Leah? Leah, też tu jesteś?”. Rozpoznałam Setha.
„Seth? Co się stało? Co się tutaj dzieje?”. Rozejrzałam się wokoło, spodziewając się, że zobaczę brata, ale obok stał tylko zszokowany Sam. „Gdzie jesteś, Seth?”.
Nagle usłyszałam dochodzący zza mnie dźwięk. Instynkt wziął nade mną górę i zawarczałam, obracając się dookoła własnej osi, żeby pilnować swoich tyłów. I wtedy ich zobaczyłam.
Byli potworami z moich nocnych koszmarów, dużymi, owłosionymi jak zwierzęta wilkami. Nie każdy z nich miał czarną sierść. Ich ubarwienia zmieniały się od szarego do ciemnobrunatnego. Byłam od nich niższa, ale paru sięgałam do wysokości oczu.
„Nim nazwiesz nas potworami, może chciałabyś wiedzieć, że wyglądasz dokładnie tak samo jak my”. Poznałam ten kpiący głos. Należał do tego bachora Jacoba i dochodził z dużego rdzawobrązowego wilka.
Nie musiałam zadawać nawet żadnych pytań. Ich zgodne myśli wyjaśniły mi wszystko jednym słowem: wilkołaki. A ja wśród nich jako jedyna dziewczyna… Byłam inna, nieoczekiwana, nienaturalna. Innymi słowy: dziwna.
„Nie jesteś dziwna, Leah”. Ta myśl wydała mi się bardzo znajoma. Obróciłam się i zobaczyłam, że w miejscu Sama siedział teraz gigantyczny, czarny wilk. Przypomniał mi się mój sen i w myślach dookoła pojawiło się mnóstwo chichotów oraz parsknięć. Sam wydał z siebie zażenowane prychnięcie.
„Emm, Leah, oni też słyszą wszystkie twoje myśli”.
To zaczynało się robić niezręczne…
„Możesz to powiedzieć raz jeszcze?” Pomyślał sobie z rozbawieniem szary, kościsty wilk…
„KOŚCISTY?!”. Warknął na mnie, więc odpowiedziałam mu tym samym.
„Zamknij się, Paul”, rozkazał Sam. Z myśli innych wywnioskowałam, że był on naszym liderem, naszą „Alfą”. Zaczął mi wyjaśniać więcej. Te wszystkie głupie bajki na dobranoc, które słyszeliśmy w dzieciństwie, okazały się prawdą. Podobnie jak opowieści o potwornych „Zimnych Ludziach”. Jednym nich był nowy doktor z Forks, Carlisle Cullen oraz cała jego głupia rodzina. Wraz z dalszymi wyjaśnieniami Sama zwiększała się moja nienawiść do tych idiotycznych wampirów. To wszystko była ich wina. I tego ich pieska salonowego, Belli…
Jacob wydał z siebie przeciągły ryk. Kochał ją. Prychnęłam. Kochał tę miłośniczkę pijawek.
Wydawała mi się ona tak samo winna jak Cullenowie. Obróciłam się twarzą do Jacoba. Nie zdążyłam mrugnąć, a on już znalazł się blisko mojego gardła.. Napięłam mięśnie i odsłoniłam zęby, ale zanim młody Black zadał mi ostateczny cios, wskoczył między nas Sam. Wtedy Jacob zatrzymał się. Zrozumiał, że pozwolił całkowicie opanować się swojej złości i było mu z tego powodu wstyd.
„Leah, przeproś”, rozkazał mi nasz Alfa.
„Za co? Nie zrobiłam nic złego!”
„Jesteśmy rodziną, musimy żyć razem i jakoś sobie radzić. Albo nasza sfora się rozpadnie”. Jego głos był spokojny i cierpliwy. Moje myśli zaczęły podążać w innym kierunku… Szybko się jednak opanowałam. Ciche prychnięcia i wzdychania zapełniły mój umysł. Warknęłam, szepcząc ciche przeprosiny w kierunku Jacoba. Przyjął je, ale ja zaczynałam już panikować…
„Nie sądzę, żebym mogła tak żyć. Kiedy zmienię się z powrotem?”.
„Kiedy wystarczająco się uspokoisz przemienisz się w człowieka. Ale zawsze będziesz wilkołakiem, dopóki nie wyrobisz w sobie samokontroli i nie będziesz się zmieniać przez długi okres czasu”.
„To nie brzmi tak, jakbym miała wpływ na przemianę…!”.
I wtedy zrozumiałam, że tak jest naprawdę…
Do diabła! Miałam się zmieniać w tę obrzydliwa bestię za każdym razem, gdy się zdenerwuję! Spróbowałam się uspokoić, ale nie mogłam. Byłam za bardzo tym wszystkim zestresowana… Nagle dotarła do mnie czyjaś myśl. Kiedy zmienię się z powrotem w człowieka, będę naga…
„CO?”. Przeraziła mnie ta ewentualność.
„No cóż, nasze ubrania nie znikają i się nie pojawiają”, pomyślał z sarkazmem Paul.
Gorączkowo myślałam o swojej nagości po przemianie… Popatrzyłam na chłopaków i nagle zaczęłam zastanawiać się na czymś innym… Z każdej śmierdzącej duszy moich towarzyszy emanował pewien rodzaj zadowolenia… Rzecz jasna nie dotyczyło to mojego oniemiałego, młodszego brata.
Jacob odezwał się pierwszy.
„Cóż, daje nam to o wiele więcej niezręcznych sytuacji…”.
To moja wina. To ja byłam dziwakiem. Kobiecym wilkołakiem. Dosięgło mnie przekleństwo, które powinno dotyczyć tylko mężczyzn…
Z mojej piersi wydobyło się wycie. Na oczach wszystkich zwinęłam moje pokryte sierścią ciało w kłębek i zaczęłam płakać... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
veuna
Wilkołak
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg
|
Wysłany:
Wto 17:59, 05 Maj 2009 |
|
Robi się coraz ciekawiej, chciałabym więcej ;P Przyznaję się bez bicia, że mnie wciągnęło i mogę zaliczyć to opowiadanie, a raczej Twoje tłumaczenie do jednych z moich ulubionych Z nieukrywaną niecierpliwością czekam na wiecej! Brawo :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nathalie_C
Nowonarodzony
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:34, 05 Maj 2009 |
|
Świetne tłumaczenie.
Wilczki!
Zaczyna mi się to coraz bardziej podobać :).
Może to i dziwne, acz postać Leah zawsze mnie inrygowała. Nie jest tak banalna, a wręcz niezwykle skomplikowana.
Czekam na kolejne rozdziały :).
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Śro 15:59, 06 Maj 2009 |
|
Rozdział IV
beta: Iga_s :*********
Enjoy!
Nie wiem, jak długo spałam. Kiedy się obudziłam, byłam sama pośród drzew. Nadal w postaci wilka. Usiadłam, patrząc w górę na baldachim utworzony z drzew, zza którego wychylała się złota, okrągła tarcza księżyca. Była pełnia.
„Ech, co za ironia…”, zaśmiałam się w duchu. Nikt nie odpowiedział, więc musiałam mieć teraz swoją głowę tylko dla siebie. W skupieniu zamknęłam oczy, próbując się uspokoić, ale nie mogłam.
„Po prostu nie mogę. Będę uwięziona w tej postaci na wieki”, pomyślałam z goryczą.
„Nie, nie będziesz.”
Ta nagła myśl zaskoczyła mnie. Sam podszedł i usiadł obok mnie. W pysku miał koc, który położył na ziemi. W myślach wyjaśnił, że będzie mi potrzebny po przemianie.
„Dzięki, Sam”, westchnęłam. Nie wierzyłam, że ten potwór przede mną kiedyś był moim Samem. Moim Samem…
Mogłam powiedzieć, że Sam nie czuł się zbyt komfortowo, ale jego myśli wypełniły się wspomnieniami z naszych wspólnie spędzonych chwil. Tymi leniwymi, spokojnymi, letnimi dniami spędzonymi na plaży, mną zasypiającą na jego piersi…
Uspokoiłam się i pozwoliłam mojemu ciału się zmieniać. To było jak proces odwrotny do przemiany w wilka, tylko że w miejscu niewiarygodnego gorąca pojawiło się zimno. Moje ciało połyskiwało, dopóki nie stałam się na powrót sobą. Szybko podniosłam koc i się nim owinęłam. Sam odszedł na chwilę i powrócił jako człowiek. Zaskoczył mnie tym, że miał na sobie spodnie. Podał mi kawałek skórzanego rzemyka i wskazał na swoją nogę, wokół której opleciony był taki sam sznurek. - Owiń go dookoła łydki, będziesz mogła ściągać ubrania i wkładać je tam przed przemianą.
- Dzięki. – Uśmiechnęłam się – I dzięki za pomoc w przemianie w człowieka. – Poczułam, że moje oczy robią się mokre od łez. Przełknęłam ciężko ślinę.
Sam westchnął.
- Chodź, zabiorę cię do domu.
Przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło. Milczenie przerwał Sam. - Jest coś jeszcze, co muszę ci powiedzieć o byciu wilkiem. Określamy to mianem wpojenia.. To się dzieje wtedy…, kiedy jedno z nas zakocha się od pierwszego wejrzenia w człowieku. Nic nie może temu zaradzić, a po wpojeniu nawet nikt nie chce temu zaradzić. To właśnie stało się ze mną i Emily. – Wzięłam niepewnie oddech. – To nie tak, że już cię nie kocham Leah. Wpoiłem sobie Emily i nie mam wyboru. Nie znoszę cię ranić, więc proszę, zrozum to.
Skinęłam głową, przygryzając wargę. Zrozumiałam, to nie była wina Sama, tylko tego głupiego przekleństwa wilkołaków, spowodowanego przez Cullenów i Bellę Swan. Poczułam, że cała moja złość wraca….
- Leah, spokojnie. Tak się składa, że lubię ten samochód. – Zaśmiał się. Po kilku wdechach uspokoiłam się.
- Która godzina? – zapytałam drżącym głosem
- Koło północy – odparł. – Jutro spotykamy się wszyscy ze starszyzną plemienia na klifie. Też powinnaś tam być.
Kiwnęłam głową. Miałam teraz nowe obowiązki. Byłam „obrońcą”.
Sam skręcił w moją ulicę.
- Więc widzimy się jutro na klifie. Dobranoc. – Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który odwzajemniłam.
- Dobranoc, Sam, dzięki za wszystko.
Przyspieszyłam kroku i po chwili zniknęłam w domu. Pobiegłam do swojego pokoju. Tam szybko ubrałam się i leżąc na łóżku, płakałam aż do nadejścia snu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laureniaa dnia Śro 18:50, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
iga_s
Wilkołak
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:16, 06 Maj 2009 |
|
Wiem, że to jest wspaniałe, ale chyba nie aż tak, żeby dodawać to podwójnie. :D
Tak naprawdę to moja wina. Laureniaa, przez przypadek zamieściłam Ci w pliku podwójny tekst... Przepraszam... :( |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez iga_s dnia Śro 16:18, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Śro 17:41, 06 Maj 2009 |
|
Zdecydowanie lubię Leę, a historia, którą tłumaczysz fajnie się zapowiada. Rozdzialiki są krótkie, rekompensujesz to częstymi update'ami.
Życzę wytrwałości w tłumaczeniu i czekam na więcej, chętnie zapoznam się z tym wizerunkiem Lei. :)
Ciekawi mnie czy autorka będzie trzymała się zmierzchowej fabuły, opowiadając o Lei. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Czw 17:16, 07 Maj 2009 |
|
Rozdział V
Tym razem sprawdziłam, powinno być ok :)
Beta: niezastąpiona iga_s
Enjoy!
- Ten hot-dog ma być dla ciebie? – spytał Paul Jacoba, patrząc na ostatniego hot-doga. Zaburczało mi w brzuchu. To głupie przekleństwo wilkołaków zmieniało mnie bardziej w świnię niż w wilka. Pochłonęłam już trzy hot-dogi i połowę czwartego, kiedy nikt nie patrzył. Czułam się skrępowana, widząc, że większość śmiertelników może zjeść zaledwie jeden lub dwa. Chciałam też tego ostatniego hot-doga, ale obróciłam tylko głowę i zaczęłam wpatrywać się w ogień.
Złapałam Bellę na tym, jak przyglądała mi się z zakłopotaniem, ale ja na nią nie spojrzałam. Przypomniało mi się, jak wkurzony Jacob zareagował pierwszej nocy, gdy o niej mówiłam, tak właściwie to obrzucając ją błotem, więc postanowiłam trzymać buzię na kłódkę. Teraz i już zawsze. Ale Boże, jak ona śmierdziała… To musiał być zapach tego jej krwiopijcy. Okropny, dla nas zbyt słodki. Miałam nadzieję, że posłuchała Paula i siedzi z wiatrem.
Tylko raz rozejrzałam się wokół ogniska. To był błąd, bo dokładnie naprzeciwko siedział Sam, obejmując moją kuzynkę Emily. Nie odzywałam się do niej. Rozumiałam już, że to nie ich wina, ale nie mogłam nic poradzić na to, że ciągle byłam zła. Szybko przeniosłam wzrok na tańczące płomienie.
Skupiłam się na rozmowach dookoła mnie. Bella mówiła coś o Jacobie połykającym całą krowę. Ponownie zaburczało mi w brzuchu. Chłopak zaczął jej opowiadać o powodzie, dla którego się tu zebraliśmy. Mieliśmy jeszcze raz usłyszeć legendy, ale teraz wiedzieliśmy już, że są prawdziwe. Wszyscy poruszyli się, wyrażając swoją gotowość. Moja głupia kuzynka wyciągnęła nawet notes i pióro, żeby wszystko zapisywać. Zamknęłam oczy, czekając na początek.
- Quileuci byli niewielkim plemieniem przed wiekami – zaczął Billy – i niewielkim plemieniem pozostali aż do dziś, ale mimo to nie wyginęli. Dlaczego? Bo od dawna w naszych żyłach prócz krwi płynie magia. – Pamiętałam, jak słuchałam tego w dzieciństwie, sądząc, że to tylko bajka. Seth i ja myśleliśmy, że nasz ojciec stworzył tę historię tylko po to, abyśmy szybciej zasnęli Popatrzyłam na brata. Pochylony czekał na każde słowo, które miało paść z ust Billy’ego. Prawie się zaśmiałam. Bajka? Ha, bardziej chyba koszmar.
Billy mówił dalej głosem przywódcy, który odziedziczył po swoim ojcu. Spodziewałam się, że przejdzie on też na Jacoba… Ale to Sam był Alfą, więc, technicznie rzecz biorąc, także naszym szefem. Zaczęłam się w ciszy zastanawiać, czy to nie przeszkadza Jacobowi, że zamiast być Alfą, jest dopiero drugi.
- Mijały lata, aż nastał czas ostatniego z wodzów – duchów. Wielki Taha Aki słynął ze swojej mądrości, a nade wszystko cenił sobie pokój. Za jego rządów wszyscy byli zadowoleni. Wszyscy, prócz jednego mężczyzny. Miał na imię Utapla. – Syknęłam, słysząc to imię, podobnie jak kilkoro innych członków sfory. Wiedziałam, dlaczego tak zareagowaliśmy. Można było powiedzieć, że to oszustwo Utlapy było przyczyną naszego przekleństwa. On praktycznie zmusił Taha Akiego do przebywania w ciele wilka.
Słuchałam, jak Billy opowiada historię naszego powstania. Taha Aki wszedł w ciało tego „wspaniałego” wilka i teraz my byliśmy naznaczeni tym przekleństwem na wieki…
- Człowiek ten nie przypominał z wyglądu ciała Taha Akiego. – Popatrzyłam na Sama. Nie wyglądał tak samo jak kiedyś. Był dla mnie o wiele bardziej obcy. Obejmował moją kuzynką, a ona opierała się o niego. Popatrzyłam w dół na ogień. – On nie był tak wspaniały. – Prawie parsknęłam przy tym słowach, przelotnie spoglądając na członków sfory, siedzących dookoła. Wszyscy byli pochyleni, wsłuchani w każde słowo. Dla mnie nie wyglądali na pełnych chwały. Raczej na przeklętych. Oczywiście, byli wyżsi i bardziej umięśnieni, ale poza tym nic się nie zmienili. Nadal mieli ciemne oczy, prześladujące mnie w koszmarach. Zastanawiałam się, jak bardzo stanę się wysoka i umięśniona. Popatrzyłam na swoje ramiona. Na mojej miedzianej skórze zauważyłam zarys mięśni, których wcześniej nie było. Położyłam na nich dłonie, aby jakoś je ukryć.
- Kiedy pojawiało się niebezpieczeństwo, Taha Aki przybierał postać wilka, by odstraszyć wroga. Pod jego rządami ludzie żyli w spokoju. Przywódca doczekał się wielu synów. Niektórzy z nich odkryli później, że po osiągnięciu wieku męskiego i oni potrafią zmieniać się w wilki. – Moje oczy wypełniły się łzami. „Wiek męski.” Nie byłam mężczyzną. Wiedziałam to na pewno. Więc dlaczego mi się to przytrafiło? Moja nowa siła nie pomagała mi w zatrzymywaniu łez i kilka z nich pociekło po twarzy.
- To dlatego Sam jest cały czarny. – Usłyszałam głos Quila zza ogniska. - Ciemne serce, ciemne futro.
- A to, że ty masz sierść koloru czekolady, oznacza pewnie, że jesteś taki słodki? – odszepnął Sam.
Zastanowiłam się nad ich słowami. Ja byłam szara, więc co to znaczyło? Jedyne, co przyszło mi do głowy, to smutek i przygnębienie… Wspaniale.
- Inni, zakosztowali życia wilków, ale jako że nie przypadło im do gustu, przestali się przeobrażać. To dziei temu dowiedziano się, że kto na długo zrezygnuje z przemian ten na powrót zaczyna się starzeć, jak każdy inny. – Sam powiedział mi to już pierwszej nocy. Ale młodym wilkom niezwykle ciężko było się nie przemieniać. Może powinnam zacząć ćwiczyć jogę albo jakieś kontrolowanie złości?
Kiedy Starszy Quil zaczął opowiadać historię trzeciej żony, popatrzyłam na mojego małego brata. Był wysoki i chudy, najmłodszy w sforze. Też miał trochę mięśni, wyglądał niby na silnego, ale dla mnie nadal na bezbronnego. Potrzebował pomocy, jak to młodszy brat, któremu pozwalałam spać ze sobą w łóżku, kiedy w jego szafie zamieszkiwały potwory. Chroniłam go przed tymi wymyślonymi stworami. Ale teraz stały się one prawdziwe.
Wiedziałam, że jesteśmy silni, ale z tych wszystkich opowieści wynikało, że wampiry także mają ogromną moc. Nie mogłam sobie wyobrazić mojego brata walczącego z jedną z tych bezdusznych pijawek. Musiałam go bronić. Ale jeżeli byłabym znowu śmiertelna, nie mogłabym zostać ze sforą. Zapatrzyłam się w ogień. Wiedziałam, co muszę zrobić.
Będę się przemieniać tak długo, aż Seth opanuje bycie wilkołakiem i stanie się tak silny jak reszta sfory. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Virgi-Igriv
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Pią 8:38, 08 Maj 2009 |
|
Tak. To tłumaczenie jest świetnie. Gratuluje szybkości tłumaczenia. Ja bym nie dała rady. Przy tej szybkości, powinnaś wszystko przetłumaczyć. Leah jest tutaj bardziej... normalna. Nie jest taka wredna. No i czekam na next parta.
Veny życzę
Virginia |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Virgi-Igriv dnia Pią 14:41, 08 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Sob 11:36, 09 Maj 2009 |
|
Rozdział VI
beta: niezastąpiona Iga_S
dedykejszyn dla Virginii - bo to ona znalazła i wrzuciła tutaj ten tekst za co wielkie Bóg Zapłać :*
Enjoy!
Siedziałam cicho, podczas gdy Starszy Quil opowiadał historię trzeciej żony – kobiety, która oddała swoje życie, by ratować umierającego w bitwie męża. Tak właśnie powinno być. To mężczyzna, a nie kobieta, od zawsze pełnił rolę wojownika… Wilkołaka…
Owinęłam ręce dookoła nóg i moje nowe mięśnie napięły się, ukazując się pod gładką skórą.
- I tak oto synowie naszego plemienia po raz kolejny muszą dźwigać swoje brzemię i poświęcać się jak ich przodkowie przed wiekami. – Każde z tych słów było niczym sztylet wbijający się w moje serce. „Dźwigamy brzemię i poświęcamy się” jak nasi ojcowie. Nie powinno mnie to dotyczyć. Geny wilków przechodziły na synów, nie na córki. Więc dlaczego tak się stało?
- Jakie znowu brzemię – zażartował Quil. – To jest cool. – Co on tam wiedział? Wszyscy spodziewali się jego przemiany, bo był potomkiem członków ostatniej sfory. Podobnie jak ja i Seth. To dlatego on też się zmienił. Tylko że z mojej strony nikt się tego nie spodziewał…
Kolejna pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
Historie się skończyły. Dookoła mnie rozbrzmiały rozmowy. Dla postronnych obserwatorów wyglądaliśmy pewnie jak paczka dobrych znajomych. Ale ja czułam się samotna, nawet przebywając w gronie sfory.
Rozejrzałam się dookoła. Inni włączali się w liczne konwersacje. Miłośniczka pijawek leżała na swoim miejscu i spała.
Gdy wstałam, mama przerwała rozmowę ze starszyzną.
- Coś się stało kochanie? – Naprawdę musiała pytać? Wiedziała o wszystkim, więc czemu nie rozumiała?
- Idę do domu – mruknęłam, stąpając po pustych torebkach po chipsach, aby wyjść z koła.
- Może pójdę z tobą? – zapytała zatroskanym głosem, tak, jakbym podczas drogi miała się czegoś bać. Parsknęłam i odpowiedziałam z sarkazmem:
- Ja będę najniebezpieczniejszą rzeczą na mojej trasie.
Większość członków sfory zaśmiała się z mojego żartu, ale nie Sam. Nadal obejmował Emily.
- Leah?
Zatrzymałam się i obróciłam, by móc na niego spojrzeć.
- Co? – Starałam się mówić spokojnym głosem, ale mi to nie wyszło.
- Kiedy będziesz w domu, może zechciałabyś… - Wskazał ręką na swoją głowę. Dlaczego po prostu nie mógł tego z siebie wykrztusić? – Ściąć włosy…
Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Coś było nie tak z moimi włosami?
- To po prostu bardziej wygodne, gdy jesteś… wilkiem. Nie muszą być tak krótkie jak nasze, ale tak byłoby lepiej. – Rzuciłam okiem na członków sfory, nadal siedzących w kręgu. Każdy z nich miał fryzurę na jeża, nawet Seth. Bez słowa obróciłam się i weszłam miedzy drzewa. Kiedy byłam już daleko od ognia, chwyciłam moje włosy i związałam je w koński ogon, nie mając nastroju na zrobienie z nimi czegokolwiek innego. Sięgały mi do pasa, jak zwykle u tutejszych ludzi. Kochałam je. Przypomniałam sobie, jak kiedyś Seth włożył mi w nie trochę gumy i mama musiała mi je ściąć aż do ucha. Płakałam potem całymi dniami…
Dzięki nowym oczom widziałam drzewa wyraźnie. Wiedziałam, że szybciej dostanę się do domu jako wilk, ale nie byłam pewna, czy uda mi się wrócić do ludzkiej formy. Zaczęłam biec z niesamowitą prędkością, tak naprawdę pierwszy raz próbując wilczych zdolności. Biegłam szybciej i szybciej, czując delikatną bryzę na twarzy. Kiedy tak pędziłam, rozpuściłam włosy, pozwalając, aby powiały na wietrze po raz ostatni…
Podczas biegu łzy spływały mi po twarzy. Gałęzie raniły moje ramiona, jakby chcąc mnie powstrzymać, ale ich próby spełzły na niczym. Poczułam kolce rozrywające skórę, ale rana znikła tak szybko, jak się pojawiła. Nigdy wcześniej nie byłam tak szybka i nie doświadczyłam takiej wolności.
Nie przestałam biec nawet wtedy, gdy byłam już w pobliżu celu mojej wędrówki. Nie czułam zmęczenia, wręcz przeciwnie, bieganie było niesamowite, jak wtedy, kiedy robi się to pierwszy raz w życiu. Wiedziałam jednak, że jeżeli mama i Seth wrócą, a mnie nie będzie, to zacznie się ona martwić. Zawróciłam więc w kierunku domu.
Wchodząc po schodach, zwolniłam tempo. Słowa Sama pobrzmiewały mi w głowie. Ściąć włosy...
Podeszłam do kuchennej szafki, w której trzymaliśmy nożyczki. Wzięłam najlepsze z nich i poszłam do łazienki. Patrząc na moje włosy, zauważyłam, że były poplątane i pełne różnych śmieci. Westchnęłam, biorąc do ręki szczotkę i delikatnie je rozczesując. Delektowałam się tą chwilą, jednocześnie upewniając się w tym, co miałam za chwilę zrobić. Następnie przeczesałam je palcami, napawając się ich długością…
Westchnęłam ponownie i zabrałam dłoń z głowy. Podniosłam nożyczki. Czułam się jak małe dziecko, które bez pozwolenia zabrało je mamie, żeby przyciąć sobie włosy. Zamknęłam oczy, przysuwając narzędzie cal po calu do pukli, które trzymałam w ręce…
Kiedy powoli złączyłam ostrza i usłyszałam charakterystyczny odgłos cięcia, obiecałam sobie w duchu, że następnym razem fryzurę zmienię w profesjonalnym zakładzie w Port Angeles. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mells
Zły wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 13:06, 09 Maj 2009 |
|
Nie komentowałam ale czytałam
Przygiągnął mnie tutaj tytuł a raczej "Leah's story". Zawsze mnie ciekawiło jak to wszytsko wygląda z jej perspektywy...
Co ta dziewczyna musiała przejść. To jest straszne. Ona miała najgorzej z nich wszytskich. Sam, włosy i jeszcze ta nagość... brrr.
Autorka wzięła sobie trudny temat i mam nadzieję, że nie zniszczy tego
Co do tłumaczenia to właściwie nie mam żadnych zastrzeżeń Całkiem dobrze i szybko Ci idzie. Ale ... musisz je wstawiać tak szybko? Ja rozumiem, że je szybciutko tłumaczysz ale jak komuś w jeden czy dwa dni umknie ten FF to potem ciężko przeczytać wszystko ... Pewnie będę jedyna która o to prosi bo to trochę dziwne xD (Ale pewnie więcej komentarzy byś dostała a zakładam, że ci na nich choć trochę zalezy...)
p,
B.
EDIT:
O dokładnie. Zgadzam się z Piernix. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mells dnia Sob 15:34, 09 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Sob 15:12, 09 Maj 2009 |
|
A ja proponuję rzadziej, ale za to po dwa. :) Przyjemniej się czyta jakiś dłuższy wycinek całości, no i jest co komentować.
Jak dotąd historia biegnie sobie powoli, toteż się zaczytuję i nie komentuję po każdym rozdziale.
Nie sprawdzam z oryginałem, bo jest nieźle i nie zamierzam nic na tym polu wytykać. Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania innej historii o Lei , głównie Ciebie Laurenio ( btw, zastanawiałam się czy Twoją nazwę dać w wołaczu z podwójnym "o", bo nie nazwałaś się "Laurenia" tylko "Laureniaa" :D), ale także Twoje czytelniczki, jeśli nie masz mi za złe tej perfidnej reklamy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|