FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Liczy się zemsta [NZ] [23.10] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:57, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Witam, zapraszam do czytania mojego nowego FF. Opowiada ono między innymi o Belli. To nie będzie historia o wielkiej miłości Isabelli i Edwarda, ponieważ w tym opowiadaniu jej nie ma. Są całkiem inne powiązania rodzinne. Zmieniony jest też charakter postaci. Bella kochała Edwarda w liceum, lecz ten wyjechał bez słowa pożegnania. Zdarzenia opisane w opowiadaniu nie mają nic wspólnego z Sagą. Nie zanudzam już więcej, zapraszam do czytania.


Beta : farbowana!
Rozdział pierwszy.

Obudziłam się stosunkowo wcześnie, z przyzwyczajenia rozejrzałam się dookoła, ale nikogo przy mnie nie było. Przetarłam dłońmi oczy i zaspana wstałam z wygodnego i ciepłego łóżka. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Moją uwagę przykuł stół, na którym stał duży piknikowy koszyk. Czy wybieraliśmy się dzisiaj na piknik? Ten dzień stawał się coraz dziwniejszy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nie było w nim nikogo, oprócz mnie. Szybkim krokiem ruszyłam do pokoju mojej córeczki. Otworzyłam drzwi, i z ulgą stwierdziłam, że mała smacznie śpi w łóżeczku. Wróciłam z powrotem do mojej sypialni, poszukując jakiejś informacji od mojego męża. Gdzie on mógł być? Przeszukałam dokładnie cały pokój, lecz niczego nie znalazłam. Odnotowałam w pamięci, by zwrócić mu uwagę, jak tylko wróci do domu. Odpuściłam sobie dalsze poszukiwania i przebrałam się w ładną, białą sukienkę. Uczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Byłam zła na Jacoba, rzadko kiedy znikał bez uprzedzenia, miałam nadzieję, ze nic mu się nie stało. Zawsze za bardzo się tym denerwowałam lub martwiłam. Ale nic na to nie poradzę. Taka już byłam, od tamtego pamiętnego dnia, kiedy to po raz pierwszy poczułam ból rozstania. Kiedy w liceum, ważna dla mnie osoba, któregoś dnia odeszła bez słowa, i już nigdy więcej nie wróciła Pamiętam to jakby to było wczoraj.
Retrospekcja :
Wyszłam przed dom, lecz nie zobaczyłam dobrze znanego mi volvo. Nie przyjechał, tłumaczyłam sobie, że może popsuł mu się samochód. Pojechałam do szkoły swoją furgonetką. Ale tam też go nie zastałam, ani jego siostry Alice. Łudziłam się, że może rozchorował albo musiał zostać w domu. Na biologii strasznie się nudziłam, więc odpuściłam sobie kolejne lekcje. Wyszłam przed szkołę, wsiadłam do swojego auta i ruszyłam prosto do domu Cullenów. Jechałam szybko, nie patrzyłam na znaki drogowe. Całą uwagę skupiałam na dotarciu do celu i wymijaniu innych samochodów. Zaparkowałam przed dużym i jasnym domem, znajdującym się za granicami miasta. To, co zobaczyłam przeraziło mnie tak bardzo, że musiałam przytrzymać się drzwiczek, by nie stracić równowagi. Dom był zaniedbany. Zupełnie jakby nikt tu nigdy nie mieszkał. Wbiegłam do środka, ale nie zastałam nikogo. Ani śladu po Edwardzie, Alice, Carlislu, ani Esme. Po tych, których kochałam.
Koniec retrospekcji.
Nagle poczułam silne ramiona, otaczające mnie. Zdałam sobie sprawę, że płakałam. Mimo iż tyle czasu minęło od tamtego zdarzenia, ciągle czułam ten sam ból. Nie kochałam już Edwarda, ale nadal, gdy sobie to przypominam, czuję cierpienie, które towarzyszyło mi przez kilka miesięcy po rozstaniu. Szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam zatroskane spojrzenie Jacoba. Przytuliłam się do niego mocniej, a on delikatnie gładził moje włosy, pomagając się uspokoić.
- Ciii, już dobrze, jestem przy tobie i nigdy cię nie opuszczę – szeptał cicho, jak zaklęcie. Oddychałam coraz spokojniej, łzy przestały płynąć. Odsunęłam się od niego.
- Kocham Cię i przepraszam za to. Szukałam ciebie i pozwoliłam podążyć moim myślą w innym kierunku – powiedziałam cicho.
- Też cię kocham, nie masz, za co przepraszać. To ja zawiniłem, powinienem zostawić ci wiadomość, a zamiast tego pozwoliłem żebyś się zamartwiała. – Popatrzyłam na niego w momencie, gdy do pokoju wbiegła nasza córka. Leah miała pięć lat. Miała ona czarne falowane włosy, piękne brązowe oczy i ciemną cerę. Była bardzo podobna do Jake’a, ale do mnie również. Wtedy sobie to przypomniałam.
- Dzisiaj jest dwudziesty piąty prawda? Urodziny Charliego! Na śmierć zapomniałam. – Uderzyłam się ręką w czoło, na co Lea zachichotała.
- Tak mamusiu, dzisiaj dziadek ma urodziny. Babcia Sue organizuje dla niego przyjęcie w ogródku, pamiętasz?
- No tak. Teraz sobie przypomniałam, to dlatego w kuchni stoi ten duży koszyk. – Jak mogłam zapomnieć? Nawet Renee przybędzie na te urodziny, ostatnio widziałam ją na przyjęciu Lei trzy lata temu. Potem jakoś nie było kiedy. Ostatnio się przeprowadziła, a bilety lotnicze podrożały. Dużo się pozmieniało, od kiedy ostatnio tu była. Charlie wziął ślub z Sue. Paulowi i Rachel urodziło się drugie dziecko, Sophie.
- No to, na co czekamy? Lee pokaż mamie prezent, a ja zapakuję koszyk do samochodu. – Leah złapała mnie za rękę i pociągnęła do swojego pokoju. Gdy już w nim byłyśmy, wyciągnęła z szafki kolorowy papier i pudełko, w którym znajdował się ładny portfel i album na zdjęcia. Dołączyła jeszcze swój obrazek, który przedstawiał ją i Charliego.
- Mamo, myślisz, że dziadkowi się spodoba?
- Na pewno, obrazek jest śliczny, portfel i album również.
-Tylko musimy jeszcze zrobić zdjęcia, żeby je później do niego włożyć.
- Masz rację, poczekaj chwilkę – powiedziałam, po czym wyszłam z pokoju, zmierzając w stronę naszej sypialni. Otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej żółty aparat fotograficzny. Sprawdziłam czy działa i wyszłam z pokoju, wracając do córki.
- Co tam masz? – zapytała, wyraźnie zaciekawiona.
- Aparat fotograficzny, na przyjęciu będziesz mogła zrobić dużo zdjęć. –Uśmiechnęłam się i podałam jej aparat. Chwiciła go w rączki i obracała chwilę, przyglądając mu się.
- Dziękuję. – Odkryła obiektyw i zrobiła mi zdjęcie. Zaśmiałam się, a ona wraz ze mną. Zapakowałyśmy prezent dla Charliego, w kolorowy papier.
- Leah, może założysz tą zieloną sukienkę?
- O tak! Ta zielona jest moją ulubioną- powiedziała. Uśmiechnęłam się i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej zieloną sukieneczkę, wiązaną na szyi, przyozdobioną kilkoma falbankami. Dobrałam do tego jasne balerinki. Pomogłam Lei się przebrać, poczym wyszłyśmy z jej pokoju. Wzięłam torebkę i otworzyłam przed Leah drzwi. Jake czekał na nas przy samochodzie. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam za córką do auta. Obróciłam się by spojrzeć na dom. Był to dość duży budynek, urządzony bez przepychu, z ośmioma pokojami, dużą kuchnią i dwiema łazienkami. Przed domem, jak i za nim, znajdował się piękny ogród. Zamknęłam za sobą furtkę a Jacob pomagał Leah zapakować prezent do samochodu. Gdy już się z tym uporali, Lea wsiadła do samochodu. Jake pocałował mnie w policzek i zajął miejsce za kierownicą. Jeszcze raz zerknęłam na dom, upewniając się, czy na pewno niczego nie zapomniałam. Byłam dzisiaj bardzo roztargniona, a przecież dzień niedawno się zaczął. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy. Po kilku minutach drogi niespokojnie zerknęłam w lusterko.
- Co się stało Bello? – zapytał zaniepokojony Jake.
- Widzisz ten czarny samochód? – przytaknął – jedzie za nami odkąd przekroczyliśmy granicę rezerwatu.
- Nie przesadzaj kochanie, miasto jest małe, może to zbieg okoliczności?
- Może… – przyznałam niechętnie. Po chwili dojechaliśmy do domu Charliego i Sue. W ogrodzie znajdowało się już, kilkoro gości.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Seanice dnia Pią 13:05, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 21:06, 31 Lip 2009 Powrót do góry

ciekawy początek... podoba mi się... masz tą 'łatwośc pisania', którą zawsze chciałam mieć... :)

nie podoba mi się co prawda kilka przecinków, ale literówek ani nic takiego nie zauważyłam :)

czekam na następne rodzialiki i rozwinięcie sytuacji Wink

pozdrawiam
S.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlRose
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 21:30, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Wspaniałe FF. Wreszcie coś innego, a nie stale Bella + Edward = miłość do końca. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. I co to za czarne auto?
Fabuła mi się podoba. Opowiadanie ma w sobie "to coś" cokolwiek to jest. Czekam na rozwinięcie akcji i oczywiście następny rozdział.
Życże weny.
Al.Rose


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AlRose dnia Pią 21:30, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Pią 21:36, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Przeczytałam jednym tchem. Pomysł bardzo mi się podoba, i jestem zaciekawiona jak to dalej potoczysz. Masz lekki i przyjemny styl pisania, przez co dobrze się czyta. Mam tylko jedno pytanie : Czy wszyscy są ludźmi? Bo nie podałaś oznaczeń a w tekście jakoś nie mogłam wyłapać, że Edward to wampir a Jacob to wilkołak.
Tak, czy inaczej ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział :).
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Pią 21:50, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Ah, podoba mi się.
Nie mogę na pisac zbyt wiele, bo to pierwszy rozdział i nie wiem jeszcze tak dobrze o co chodzi. Tak jak koleżnaka wyzej nie mogłam wyłapac czy są w Twoim opowiadaniu jakieś postacie "fikcyjne". Przydałyby się jakieś oznakownania. Zrzera mnie ciekawośc kto jechał w tym czarnym samochodzie. Moj intuicja podpowiada, ze to któryś z Cullenów, ale zobaczymy jak to wszystko się ułoży.
Z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Mam nadzję, że szybko to nastąpi.
Życzę weny i czasu.

pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:51, 31 Lip 2009 Powrót do góry

O Boże, ten tytuł! Ciekawa jestem, czy to Bells będzie się mścić na Edwardzie - jeśli tak, to już lubię ten fanfick. Nareszcie coś odmiennego.
A, i było kilka nieznacznych błędów i chyba jedno, albo dwa powtórzenia, ale nie rzucały się w oczy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pią 22:19, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Ciekawie się zaczyna, czekam na kolejne rozdziały :) Pomysł mi się podoba, zobaczymy co będzie dalej. Mam nadzieję, że nasz nie zawiedziesz i będzie kilka zwrotów akcji. Podoba mi się ślub Sue i Charliego. W końcu ojciec Bells też zasługuje na szczęście :) Zaintrygowałaś mnie tym autem... już snuje pewne podejrzenia, ale na razie zachowam je dla siebie :)

Oczywiście Weny

pozdrowienia
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 10:24, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Edward i reszta Cullenów są wampirami, a Jacob jest wilkołakiem.
Bardzo dziekuję wam za miłe komentarze i zapraszam do przeczytania drugiego rozdziału.

Beta : farbowana!

Rozdział 2
Leah wyskoczyła z samochodu. Pobiegła do Charliego, który gdy tylko nas ujrzał, od razu się uśmiechnął. Uwielbiał Lee, zresztą jak każdy, kto ją znał. Podeszłam do nich i uściskałam ojca.
- Wszystkiego najlepszego tato.
- Dziękuję Bells – powiedział, ciągle się uśmiechając. Po chwili dołączył do nas Jacob, który uścisnął mu rękę i złożył życzenia. Na ulicy zatrzymał się kolejny samochód, z którego wysiedli Paul i Rachel, która niosła w ręce nosidełko. Obok niej szedł Peter, ich sześcioletni synek. Do chłopca podbiegła Lea, żeby zacząć się bawić, co w ich pojęciu oznaczało: „To ja będę szybsza/y”. Przywitałam się z gośćmi i poszłam pomóc Sue.
- Och Bello, nie musisz mi pomagać – powiedziała, gdy tylko mnie ujrzała.
- Nie muszę, ale chcę. – Uśmiechnęłam się do niej.
- No dobrze, więc zanieś tą misę do ogrodu i postaw koło ciasteczek – odpowiedziała wskazując na nią.
- Ok, już się robi. – Zabrałam naczynie i zaniosłam je do ogrodu. Postawiłam ją między ciastkami a jakimś sokiem. Odwracając się, zerknęłam na drogę, gdzie ujrzałam znikającą sylwetkę czarnego volvo. Pokręciłam przecząco głową. Nie, musiało mi się coś przewidzieć. Pewnie mam jakąś manię. Po co ktoś miałby śledzić mnie i moją rodzinę? Nie miałam okazji dłużej się nad tym zastanawiać, ponieważ usłyszałam radosny głos Renee. Pobiegłam w jej stronę i mocno ją uściskałam.
- Mamo! Tak dawno cię nie widziałam.
- Ja ciebie też Bello! O Boże, jak ty schudłaś! Przyjechaliśmy z Philem na trochę dłuższy czas. Ma w Seattle jakieś sprawy do załatwienia.
- To wspaniale, możecie zatrzymać się u nas. – Bardzo się ucieszyłam, że Renee zostanie na dłużej, już nie pamiętam, kiedy ostatnio rozmawiałyśmy, nie licząc pogawędek przez telefon.
- Nie Bello, nie chcemy się wam narzucać. Zatrzymamy się w hotelu.
- Dobra, ale obiecaj mi, że będziesz do nas wpadać. – Wiedziałam, że kłótnie z Renee i to w dodatku w tak błahej sprawie, nie mają większego sensu.
- Oczywiście, a gdzie jest moja cudowna wnuczka?
- Bawi się razem z Peterem, ale zaraz powinna przybiec – odpowiedziałam. Jak na potwierdzenie mych słów, zza domu wybiegła Leah, a za nią jej kuzyn. Lea podbiegła do mojej matki i wręcz wskoczyła jej na ręce.
- Babcia! Tęskniłam za tobą – powiedziała moja córka, była taka szczęśliwa.
- Ja za tobą też księżniczko. Jak ty urosłaś. Może usiądziemy i wszystko mi opowiesz?
- Dobry pomysł. Nie zapomnij zrobić babci kilka zdjęć – powiedziałam uśmiechając się szeroko. Lea stanęła na ziemi i pobiegła po aparat. Ma w sobie tyle energii, potrafi uszczęśliwić każdego, a gdy płacze, świat smuci się razem z nią. Weszłam do domu, licząc na to, że tam się na coś przydam. Niestety przeliczyłam się. Poszłam do swojego starego pokoju. Otworzyłam drzwi i zamknęłam na chwilę oczy, przywołując wspomnienia. Spędziłam w tym pokoju wiele szczęśliwych chwil. Ni stąd ni z owąd, usłyszałam huk. Szybko otworzyłam oczy i zastygłam w bezruchu. Odetchnęłam z ulgą, to tylko okno. – A ono nie było czasem zamknięte ? Pewnie znowu mam jakieś zwidy. Rozejrzałam się po pokoju. Nic się tu nie zmieniło, oprócz ścian, które wyblakły jeszcze bardziej. W kącie stało biurko, a trochę dalej łóżko. Na półkach nadal leżały moje książki, a podłogę pokrywały jasne deski. Tylko ja się zmieniłam, nie byłam już tamtą niezdarną Bellą, która nie miała swojego zdania. Zeszłam na dół, zamykając za sobą drzwi. W salonie natknęłam się na Jacoba. Usiadłam obok niego na sofie. Otoczył mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego pierś. Czułam się tak bezpiecznie. Przy nim nie musiałam się o nic martwić. Kochałam go całym sercem, całą duszą. Siedzieliśmy tak, rozkoszując się chwilą, gdy do pokoju wbiegła Lea.
- Mamo, tato! Chodźcie! Dziadek zaraz będzie zdmuchiwał świeczki- wykrzyknęła radośnie.
- Już idziemy – odpowiedziałam wstają z sofy. Jacob też wstał. Gdy znaleźliśmy się w ogrodzie, Charlie właśnie zabierał się do gaszenia świeczek. Obok niego, stała Lea i robiła mu zdjęcie. Gdy zgasły już wszystkie światełka, zaczęliśmy bić brawo. Moja córka podbiegła do swojego dziadka i zasypała go pytaniami.
-Dziadku pomyślałeś życzenie? Powiesz mi jakie? Ile życzeń pomyślałeś? – Śmiałam się, a biedny Charlie, odpowiadał na coraz to dziwniejsze pytania. To przesłuchanie nie trwało zbyt długo, ponieważ Sue pokroiła tort, który bardzo przypadł do gustu małej. Usiadłam przy stole i przysłuchiwałam się rozmowie, czasami coś wtrącając. I tak minęła nam reszta popołudnia. Mimo wszystko ten dzień mogę uznać za udany. Wieczorem postanowiliśmy wracać do domu. Gdy pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu, przypomniałam sobie, że w domu nie ma pewnie nic do jedzenia.
- Jake podjedźmy do jakiegoś sklepu spożywczego, musimy zrobić małe zakupy.
-Nie ma sprawy. – Resztę drogi do niego przejechaliśmy w ciszy. Gdy mój mąż zaparkował, wyszłam z auta.
- Poczekajcie w samochodzie, to zajmie mi tylko chwilę – powiedziałam i weszłam do budynku.
Pochodziłam trochę pomiędzy działami, wkładając do koszyka różne produkty. Nagle wśród kupujących dostrzegłam znajomą sylwetkę.
- Mike! – zawołałam i podeszłam do niego.
- O Boże! Bella! Dawno cię nie widziałem.
- Mieszkamy z Jacobem w rezerwacie, to dlatego.
- Wiesz? Zmieniłaś się. Pięknie wyglądasz.
- Dzięki, ty też dobrze wyglądasz. Jak ci się układa z Jess?
- Świetnie! W kwietniu bierzemy ślub, wyślę ci zaproszenie.
- To gratuluję, na pewno przyjdę.
- Super, trzymam cię za słowo, a teraz wybacz, ale muszę iść. Do zobaczenia.
- Pa pa.
Potem, wybrałam jeszcze kilka produktów i udałam się do kasy. W kolejce stała matka Jess i jakaś kobieta, stanęłam za nimi.
- Nie uwierzysz, kogo ostatnio spotkałam w Seattle – powiedziała pani Stanley.
- Kogo? – odpowiedziała kobieta, która prawdopodobnie była jej przyjaciółką.
- Esme Cullen! Sama nie mogę w to uwierzyć, przecież dawno temu się wyprowadzili, a tu nagle takie spotkanie ! W środku rynku, w pochmurny dzień! – Nie słuchałam dalej. Przed oczami wszystko mi zawirowało. Jak to mówią: „Nie chwal dnia, przez zachodem słońca”. Przytrzymałam się jakiejś barierki, aby nie upaść. Esme. Culleni. To może oznaczać tylko jedno: Edward.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seanice dnia Sob 19:08, 01 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AlRose
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 20:25, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Wspaniały rozdział.
I znów nasuwają mi się pytania, a nie mam na nie odpowiedzi.
Kim jest osoba w czernym volvo?
Czy Edward będzie chciał wrócić do Belli?
Intryguje mnie też sprawa z oknem. I co dalej będzie z Cullenami.
Al.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Sob 20:56, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Genialny rozdział.
Jestem, jak zwykle z resztą, pod wrażeniem...
Bardzo, mi się spodobał Jacob, Fajny z niego facet w Twoim ff.
Ale ta wiadomość o Cullenach, zaskoczyła Bellę, ale nie mnie. Ja to wiedziałam!! Już wcześniej to pisałam, że jestem święcie przekonana, iż ten samochód należał do nich!! Oczywiście teraz jeszcze bardziej mnie pobudziłaś i nie wiem ile wytrzymam w niecierpliwym oczekiwaniu następnego rozdziału:)

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:01, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Dziwią mnie reakcje na niektóre zdania. Takie nienaturalne, sztuczne... Czasem "motasz" i trzy zdania piszesz o jakiejś głupocie, zamiast zamknąć to w jednym, mam na myśli te fragmenty o stawianiu misy w ogrodzie między ciasteczkami i jakimś sokiem - za dużo tego. Aha, i jeszcze, jak Charlie zdmuchiwał świeczki. Widzę, że pilnowałaś się, by nie było powtórzeń (chociaż kilka się znalazło), ale to się nie klei...
No, ale żeby nie było, nie ma samych negatywów. Tekst płynnie się czyta, jest lekki i całkiem miły. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się jakaś akcja, czekam niecierpliwie ; )
Weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
serenithy
Człowiek



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 21:25, 01 Sie 2009 Powrót do góry

No zapowiada się ciekawie. Będę śledzić ten temat z przyjemnością i jestem niezmiernie ciekawa co się wydarzy, no i którego wybierze na końcu. Tytuł zapowiada wiele emocji. Na bardziej rzetelną ocenę przyjdzie czas jak już poznam całość. pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez serenithy dnia Sob 21:26, 01 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Eweline.
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:13, 01 Sie 2009 Powrót do góry

ooo... fajnie się zapowiada:)
nie lubię kiedy Bella jest z Jackobem ale tu zapowiada się super
czyli Bella nie wiedziała że Cullenowie są wampirami, a wie że Jackob jest wilkołakiem? ciekawe jakie będzie nawiązanie do tytułu i jak daleko posunie się Edward w śledzeniu Belli zakładając że to on ją śledzi
lubie sobie wyobrażać jak mogłyby wyglądać dalsze rozdziały wiec...
teraz myśle że może Leah zrobiła lub zrobi przez przypadek zdjęcie Edwardowi i Bella je zobaczy czego nastepstwem bedzie kłótnia z Jackobem? Pewnie sie myle ale cóż to tylko moja chora wyobraźnia... :P

mam nadzieje że jak najszybciej dodasz kolejne chapiki :)
bo z chęcią je przeczytam
pozdrawiam
Eweline.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
igas
Człowiek



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Chojnic

PostWysłany: Sob 23:03, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Cóż mogę napisać, skoro wszystko już zostało powiedziane przez moje poprzedniczki? Opowiadanie bardzo wciągające. Nie przepadam osobiście za sparowaniem Belli i Jacoba, ale tu może wyjść coś ciekawego ^^
Jestem ciekawa jak potoczy się akcja z Cullenami. Dlaczego wrócili? Czy Edward będzie próbował odzyskać Bellę? Będę czekać na następne rozdziały, wtedy na pewno się dowiem :)
Pozdrawiam i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Nie 10:40, 02 Sie 2009 Powrót do góry

Bardzo fajny ff, narazie są tylko 2 rozdziały ale mi już się podoba
Bella + Jacob w końcu jakaś odmiana a nie tylko Edward i Edward (chociaż go bardzo lubię love )

Jeden błąd interpunkcyjny rzucił mi się w oczy :
Seanice napisał:

Obok niego, stała Lea i robiła mu zdjęcie.


ten przecinek. Go chyba tam nie powinno być co? :P Chyba, że się mylę :D

Czekam na kolejne rozdziały
Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 11:24, 02 Sie 2009 Powrót do góry

trzyma w przyjemnym napięciu... dużo wiadomości, ale nie na tyle, żeby wiedzieć cokolwiek w przód...

robi się gorąco Twisted Evil

tylko tak dalej

pozdrowionka
S.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Nie 13:23, 02 Sie 2009 Powrót do góry

Przeczytałam, i przyznam, że jestem mile zaskoczona. Spodobała mi sie fabuła, normalna ( a nie niezdarna ) Bella i Jacob są razem, chociaż szkoda mi trochę Edzia. :D
Poza tym ta ich córka przypomina mi trochę Renesmee, nie z wyglądu, ale z charakteru.
Błędów nie zauważyłam, czyat się lekko i przyjemnie. Intryguje mnie tylko czarne volvo, które jak się domyślam ma związek z Edwardem.

Z niecierpliwością czekam na nastepny rozdział.
MonstrCookie :)

Ps. Ciekawi mnie ile lat ma Bella? :>
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Nie 18:06, 02 Sie 2009 Powrót do góry

oł.maj.gudnes.
i co ja mogę powiedzieć?
rewelacja :)
Wciągnęło mnie to opowiadanie i zdecydowanie czekam na więcej.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:05, 04 Sie 2009 Powrót do góry

MonsterCookie napisał:
Ciekawi mnie ile lat ma Bella? :>


Bella ma 24 lata.

Bardzo dziękuję wam za komentarze.
Serdecznie zapraszam na rozdział trzeci.

Beta : farbowana!

Rozdział Trzeci


Zapłaciłam za zakupy i szybko udałam się do samochodu. Gdy tylko do niego wsiadłam, mój mąż, od razu to zauważył.
- Co się stało?
- Culleni – wyszeptałam cicho, tak by tylko on mnie słyszał. Lea nie może się o nich dowiedzieć. Nie chcę, by wiedziała o błędach z przeszłości. Gdy tylko to powiedziałam, dostrzegłam, że Jake zaciska dłonie na kierownicy.
W rekordowym tempie dojechaliśmy do domu. Zdążyłam się już trochę uspokoić, lecz on, nadal był spięty. Wysiadłam z samochodu. Było już dość późno. Kiedy mała wychodziła z auta, zauważyłam, że ledwo stoi na nogach. Uśmiechnęłam się do siebie. Chciałam dać jej wszystko co najlepsze, a Culleni, bez trudu mogli zaprzepaścić moje starania. Lea poszła do swojego pokoju, by przebrać się w piżamę. Poszłam do salonu, w którym siedział już Jacob. Ściągnęłam buty i usiadłam obok niego. Pokój był przytulny, podłogę pokrywały ciemne panele, a na ścianach królowały przytłumione kolory, przez co salon był bardziej tajemniczy. Oprócz sofy, znajdował się tu między innymi, piękny, zdobiony kominek. Oparłam głowę o ramie Jake’a, przymykając lekko powieki. Otoczył mnie ramieniem, przytulając do siebie.
- Nie pozwolę cię skrzywdzić, nigdy – szepnął mi do ucha.
- Wiem – przytuliłam go i dodałam. - Kocham cię.
- Ja ciebie też skarbie. Najbardziej na świecie. Ty i Leah, jesteście dla mnie całym światem. – Pocałował mnie w czubek głowy. Po chwili podniósł się i poszedł do pokoju naszej córeczki, by przeczytać jej bajkę. Natomiast ja, stanęłam przed kominkiem i rozmyślałam.

* * * * *
Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające do pokoju, przez odsłonięte okno. Zerknęłam na zegarek, 8.00. Czas wstać i zrobić śniadanie. Niechętnie pomaszerowałam do łazienki, a potem do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam składniki potrzebne do przygotowania gofrów. Gdy były one już gotowe, do kuchni wszedł Jacob. Usiadł przy stole, czekając na nie. Posłusznie podałam mu talerz z porcją. Zajęłam miejsce obok niego i zaczęłam jeść.
- Pojadę dzisiaj z Leą do Seattle, wybierzemy się na zakupy, a potem odwiedzimy Renee. – Szczerze mówiąc, nie chodziło mi tylko o zakupy. Podświadomie pragnęłam w jakiś sposób dowiedzieć się, czy Culleni są w mieście. Jeszcze dziś pamiętam, jak Jacob wytłumaczył mi, kim tak naprawdę są. Było to kilka miesięcy po rozstaniu z Edwardem. Wtedy dowiedziałam się, że Jake mnie kocha.


Retrospekcja.
- Bello. Edward i reszta Cullenów, nie są tym, za kogo się podają.
- Ale jak to? Przecież są ludźmi, wszyscy jesteśmy ludźmi! Ty, ja, Renee, Charlie.
- Świat, który cię otacza, nie jest taki prosty jak sądzisz.
- Ale o co ci chodzi? Ja nic z tego nie rozumiem. – rozpaczliwie domagałam się wyjaśnień.
- Nie jestem człowiekiem, to znaczy wyglądam jak on, ale nie do końca. Jestem zmiennokształtny. – Ta informacja mną wstrząsnęła.
- Jake, prima aprilis już było. Przestań się wygłupiać. Nie nabierzesz mnie na to. – I wtedy to zrobił. Przede mną nie stał już mój Jacob, ale olbrzymi wilk. Podszedł do mnie, a ja instynktownie się cofnęłam.
- Ja … Nie wiem co powiedzieć, to niemożliwe. Jak ty się … przemieniłeś? – Poczekałam, aż z powrotem stanie na dwóch nogach, a gdy już to zrobił, zażądałam wyjaśnień. Opowiedział mi historię swojego ojca i dziadka. A także, plemienne legendy.
- W takim razie kim są Culleni?
- Krwiopijcami, czyli wampirami. Nigdy nie zwróciłaś uwagi na to, jak zimna i twarda jest ich skóra? – To pytanie dało mi do myślenia, naprawde tak było, ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Kiedyś zapytałam o to Edwarda. Odpowiedział mi, że to przez chorobę. Nie dość, że wyjechał bez pożegnania, to jeszcze przez cały nasz związek mnie okłamywał! Ale Jake taki nie był. Powiedział mi wszystko o wampirach, o tym, kim oni naprawdę są.

Koniec Retrospekcji.


- Bella? Słyszysz mnie? – powiedział trochę zirytowany.
- Przepraszam, zamyśliłam się – odparłam. Po chwili przyszła do nas Leah. Usiadła przy stole i zabrała się do jedzenia.
- Co dzisiaj będziemy robić?
- Pojedziemy do Seattle, a potem do babci – odpowiedziałam córce.
- Aha – powiedziała smutnym tonem.
- Coś się stało? – Nie mogłam znieść, ze moja mała się smuci.
- Chciałam odwiedzić Petera albo Claire.
- Skarbie, odwiedzimy ich jutro. Obiecuję.
- Dobra. – Gdy skończyłam jeść, poszłam przyszykować ubranie dla Lei. Wybrałam dla niej kremową bluzeczkę i jeansową spódniczkę. Potem, szybkim krokiem poszłam do garderoby, by przebrać się we własną sukienkę. Niesamowite jest to, jak bardzo zmieniłam się w ciągu tych kilku lat. Polubiłam noszenie sukni i spódnic, czasami nawet ubierałam szpilki. Moja koordynacja ruchowa bardzo się poprawiła, tak samo jak zwiększyła się moja wiara w siebie. Jednak wiedziałam, że nie dokonałabym tego, bez pomocy Jacoba i Leah. Byli całym moim życiem.
- Idę do pracy. Udanych zakupów. – Pożegnałam się z mężem i zawołałam moją towarzyszkę.
- Lea, wychodzimy! – Zawołałam córkę, która natychmiast do mnie przybiegła. Wyszłyśmy przed dom i wsiadłyśmy do mojego srebrnego Astona Martina.
- Mamo, a po co jedziemy do Seattle? – zapytała Lea.
- Na zakupy.
- A potem do babci Renee?
- Tak córeczko. – Jechałam dość szybko, ale przestrzegałam przepisów drogowych. Po godzinie drogi, dojechałyśmy do miasta. Udaliśmy się pod centrum handlowe, i tam właśnie zaparkowałam. Wyszłyśmy z samochodu i poszliśmy do sklepu z odzieżą dziecięcą.
- Mamo! Jaka ładna sukienka - powiedziała z zachwytem Lea.
- Podoba mi się, kupujemy? - zapytałam, choć dobrze znałam odpowiedź.
- Tak! – powiedziała i szerokim uśmiechem na ustach. Pozatym, znalazłyśmy jeszcze dwie śliczne bluzeczki. Zapłaciłam za wszystko, po czym ruszyliśmy do innych sklepów. Gdy wyszłyśmy z kolejnego, byłam całkowicie obładowana torbami. Wtedy ją zobaczyłam. Szła szybkim krokiem w moim kierunku. Odwróciłam się, i razem z córką, skierowałyśmy się do samochodu. Lea co rusz zadawała mi nieme pytania, ale wiedziała, że lepiej mnie nie drażnić, gdy byłam w takim stanie. Gdy doszłyśmy do niego, pośpiesznie włożyłam zakupy do bagażnika. Mała siedziała już w aucie. Prawie otwarłam drzwi, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Alice. Nic się nie zmieniła. Nadal miała krótkie nastroszone włosy, a wyglądem przypominała chochlika.
- Witaj Bello – powiedziała swoim melodyjnym głosem. Co to ma do cholery znaczyć? Wraca po latach i zaczyna rozmowę ze mną, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
- Przykro mi, ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać –powiedziałam.
- Błagam cię. To naprawdę ważne.
- Nie. Wiesz co kiedyś było dla mnie naprawdę ważne? Ty i Edward. Kochałam was. Traktowałam cię jak siostrę! Więc wybacz, ale teraz, najważniejsi są dla mnie mąż i córka. –Nie miałam nic więcej do dodania. Wsiadłam do samochodu i odjechałam w stronę hotelu.
- Chcieliśmy cię chronić – usłyszałam, zanim zbytnio się oddaliłam. Chronić - prychnęłam. Nie ma co, ciekawa wymówka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Wto 12:07, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Okej. Więc zaczynam!!

Po pierwsze - retrospekcja do dupy, kompletnie!!! Beznadziejna jak dla mnie!! Za krótka jak na taką ważną informację i wszystko za szybko się stało, za szybko wyjawiłaś tajemnicę o wampirach i o wilkołakach. Bella powinna nieźle się po czymś takim przestraszyć, a tu co. Wyglądało to tak jakby właśnie zaprosił ją na randkę. Beznadzieja.

Po drugie
Cytat:
pozatym


poza tym <- piszemy oddzielnie :)

Po trzecie - reszta tekstu całkiem, całkiem. A co do Alice, to jeśli chcieli ją chronić. To jak wzięła ślub z Jakem, to mogli już sobie odpuścić to "chronienie" i nie pokazywać się więcej w jej życiu. Musi być coś więcej, że teraz wrócili. I takie pytanie na jakiego oni ch*** wrócili?

Na błędy nie patrzyłam tylko ten jeden mi się rzucił w oczy. Bardziej starałam się skupić nad sensem opowiadania :)

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin