|
Autor |
Wiadomość |
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Wto 18:33, 12 Maj 2009 |
|
Oj, czy mi się wydaje, czy ostatnio coraz mniej osób komentuje? Mamy za każdym razem przypominać, że czekamy na jak najwięcej opinii? To najlepsza motywacja do pracy.
Piąty rozdział miał być w weekend, ale nasza beta niestety nie ma ostatnio czasu i trzeba jeszcze trochę poczekać. Wstępny termin - piątek.
Pozdrawiam
mTwil |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mTwil dnia Wto 18:34, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Śro 15:24, 13 Maj 2009 |
|
mTwil napisał: |
Oj, czy mi się wydaje, czy ostatnio coraz mniej osób komentuje? Mamy za każdym razem przypominać, że czekamy na jak najwięcej opinii? To najlepsza motywacja do pracy.
Piąty rozdział miał być w weekend, ale nasza beta niestety nie ma ostatnio czasu i trzeba jeszcze trochę poczekać. Wstępny termin - piątek.
Pozdrawiam
mTwil |
Juz mówię 'why': bo czekamy na ten 5 r-o-z-d-z-i-a-ł!
(przynajmniej ja.;ppp)
Muszę wytrwac do tego piatku, muszę!
Oczywiście pozdrawiam i życzę :
-Weny (DUUUUUUUŻO)
-Czasu (TEEEEEEEEEŻ)
-Chęci (TEEEEEEEEEŻ)
- Owej motywacji, o której wpomniałaś Droga mTwil (WIEEEEEEEEEEEEELE!)
Pozdrawiam, Niunia:*.
PS. Nie piszę, żadnej porządnaj opinii, bo czekam na ten rozdział jak sie pojawi to skomentuję.
P, N. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nelennie. dnia Śro 15:26, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Blairanoid
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 18:12, 13 Maj 2009 |
|
Oj, mTwil. Bez przesady. My siedzimy teraz tak cicho, bo czekamy w napięciu na piąty rozdział.
Jakiś dziwny ten sekret Cullenów. Są adoptowanym rodzeństwem. No i co z tego? Ja rozumiem, jakby się już w te pary połączyli - jakiś mały skandalik itp. No ale to naprawdę nie jest jakieś zaskakujące ani szokujące. Więc czemu inni szepczą? xP
Edward mnie denerwuje. Ale Bella wkurza mnie bardziej. Bo są ff w których E jest zimny i arogancki, ale dlaczego B zawsze jest taką sierotą? O,o Ona to się nigdy nie potrafi postawić, nie potrafi przejąć kontroli, dogadać, dokuczyć, tylko OMG, bo Edward mnie nie lubi, Rose mnie nie lubi, idę się położyć i już nigdy nie wstanę. Na litość boską, niech ktoś napisze ff, gdzie Bella jest OOC i zachowuje się jak silna, niezależna kobieta. Albo nastolatka.
A w ogóle, to z kim Rosie idzie na randkę? Moja pierwsza myśl: "a Emmett?!".
Wy wiecie, że ja wam tu kibicuję przed monitorem i na fizyce. Anna_Rose betuje? Życzę mało betowania. Bo się nie mogę doczekać piątego rozdziału. I kolejnego, i następnego. :)
EDIT: Wiesz, Ewelina, mi nie chodzi nawet o to, żeby Bella byłą su*ą. Chodzi o to, by umiała się postawić, przejąć kontrolę, pomyśleć trzeźwo. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blairanoid dnia Śro 18:44, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Śro 18:34, 13 Maj 2009 |
|
Blairanoid napisał: |
Ale Bella wkurza mnie bardziej. Bo są ff w których E jest zimny i arogancki, ale dlaczego B zawsze jest taką sierotą? |
Nie zawsze, Blairanoid, nie zawsze. A czytałaś "Oczy szeroko zamkniete"? Tam Bella to dopiero su.a. Przeczytaj
Co do opowiadania, to czekam cierpliwie, chociaż z tą cierpliwością u mnie to różnie bywa.
Wypatruję kolejnej części a tu pusto
Komentarz mało konstruktywny ale niecierpliwość robi swoje :)
Pozdrawiam.E |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Pią 18:44, 15 Maj 2009 |
|
Na początku muszę się pochwalić moją szóstką z egzaminu ustnego z angielskiego, jeszcze tylko pisemny w przyszłym tygodniu i do października mogę o tym zapomnieć :)
A teraz na temat:
Czy ja nie jestem słowna? Miał być piątek, jest piątek :) Nie przedłużam i proszę bardzo:
tłumaczenie: mTwil
beta: Anna_Rose
Rozdział piąty: Urodzinowa niespodzianka
Drogi pamiętniku, czwartek, 13 września
Jestem tu już miesiąc. Nic się za bardzo nie zmieniło, poza tym, że ja i Rosalie zostałyśmy przyjaciółkami.
Nadal wolałabym, żeby Alice powiedziała mi o swojej rodzinie przed moim przyjazdem. Nie jestem zadowolona ze sposobu w jakim traktują mnie Edward i Jasper, ale teraz już rozumiem dlaczego. Wcześniej nie wiedziałam i to mnie boli.
Edward i ja, do czasu naszego „zapoznania”, nie zamieniliśmy ze sobą choćby słowa. Jasper nadal jest trochę zimny w stosunku do mnie, ale już się do tego przyzwyczaiłam.
Emmett okazał się być bardzo opiekuńczy. Wczoraj, kiedy narzucał mi się pewien chłopak, poszedł za nami. Tamten koleś nie wiedział, że znam Emmetta, więc był śmiertelnie przerażony, kiedy ten mu zagroził, że pozbawi go przytomności. Pękaliśmy ze śmiechu, kiedy uciekał tak szybko, jak tylko mógł.
Dzisiaj mam urodziny. Jest siódma rano i czekam, żeby zacząć szykować się do szkoły.
Nikomu nie powiedziałam o urodzinach. Nie chciałam, żeby wiedzieli. Alice, Carlisle i Esme pewnie chętnie zorganizowaliby przyjęcie, ale ja nie.
Edward nadal mnie lekceważy, więc ja robię to samo. Każdego wieczora, podczas obiadu, można wyczuć napięcie. To irytujące i zauważyłam, że inni czują się tak samo nieswojo.
Nie wiem, co się dzieje z Ed…
Zadzwonił dzwonek do drzwi, wyrywając mnie z natłoku myśli. Szybko zamknęłam pamiętnik i włożyłam go do szuflady.
Ziewnęłam i pomyślałam o dzisiejszym dniu. Miałam zamiar zachowywać się normalnie, żeby Alice nie mogła się domyślić, że coś się dzieje. Nie chciałam obchodzić urodzin. I tak prawdopodobnie byłoby nudno. Poza tym, pewnie tylko Rose i Alice chciałyby je świętować.
Usłyszałam, jak otwierają się drzwi, a zaraz po tym głośną rozmowę, wiec założyłam mój szlafrok i poszłam zobaczyć, co się dzieje. Esme i Carlisle byli pierwszymi, których zobaczyłam w drzwiach. Wszyscy inni Cullenowie, nawet Edward, zeszli na dół, aby dowiedzieć się, o co chodzi.
Stanęłam na schodach i milczałam. Uważnie słuchałam głosów i jęknęłam, kiedy jeden z nich wydał mi się bardzo znajomy.
- Czy jest tu Bella Swan?
Odwróciłam się, idąc prosto do mojej sypialni, ale i tak słyszałam rozmowę.
- Tak. Jeśli nie macie nic przeciwko, że zapytam, to kim jesteście? – powiedział podejrzliwe Carlisle. Szybko zanurkowałam pod mój koc, udając, że dalej śpię. Wiedziałam, co się wydarzy.
- Jesteśmy rodzicami Belli i przyjechaliśmy tu na jej urodziny! – krzyknęła Renee.
- W takim razie, wejdźcie – powiedziała Esme i ku mojemu zdziwieniu, nie sprawiała wrażenia, jakby o tym nie wiedziała. Słyszałam też Alice. Nie wydawało się, aby była szczęśliwa, ciężko stąpając na górę.
Westchnęłam i czekałam na jej wejście do mojego pokoju. Spodziewałam się ataku, ale nieoczekiwanie, się go nie doczekałam.
- Izabello Marie Swan! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz dzisiaj urodziny? Są tu twoi rodzice! – powiedziała. Mogłam usłyszeć, że była podekscytowana. Udawałam, że dopiero się obudziłam.
- Uwielbiam urządzać przyjęcia urodzinowe! – przewróciłam oczami i nieśmiało się uśmiechnęłam.
- Więc, wiemy o tym, ale to nie ma znaczenia. Nadal możemy kupić ci prezent!
- Nie, nie, nie! Nie chce prezentów. To dlatego ci nie powiedziałam. Nienawidzę moich urodzin, nie lubię prezentów i nie lubię całej tej uwagi – powiedziałam szybko, chociaż wiedziałam, że i tak mnie zlekceważy.
- Jest tu Bella? – zapytał Charlie. O nie.
- To jej pokój – usłyszałam Edwarda, będącego nadal w swojej piżamie. Wszedł do środka, zaraz za moimi rodzicami. Moja mama wskoczyła na łóżko i objęła mnie. Czułam jakbym właśnie była duszona.
- Mamo! Mamo! Zabijesz mnie! – wyksztusiłam.
Zobaczyłam, że Edward szeroko się uśmiecha. Drań. Odwrócił się i, z tego co usłyszałam, poszedł do swojego pokoju. Po dźwiękach mogłam się domyślać, że ma zamiar wziąć prysznic.
Alice bardzo cicho wyszła z mojego pokoju, więc zostałam sama z rodzicami.
- Więc, jak się czujesz? Podoba ci się jak na razie? Poznałaś miłych ludzi? Co myślisz o Cullenach? Wyglądasz tak blado! Nie jesteś tu szczęśliwa? Nie cieszysz się, że przyjechaliśmy się z tobą zobaczyć? – moja mama natychmiast zaczęła zadawać pytania, nie dając mi czasu na odpowiedź.
- Poznałaś jakiś miłych chłopców?
- Mamo! – powiedziałam oburzona. Poczułam, że na moje policzki wstępował rumieniec i odwróciłam wzrok.
- Co? Wydaje mi się, ze Edward jest bardzo przystojny. Wygląda na to, ze oboje się lubicie – powiedziała sugestywnie. Zmarszczyłam brwi. Na litość boską, była tu dopiero od sekundy!
- Mamo, Edward i ja nie zamieniliśmy ze sobą słowa od pierwszego dnia, kiedy przyjechałam. Nie, że mi to przeszkadza – dodałam szybko, gdy zorientowałam się, co mówię. Nie chciałam, żeby myślała, że mi na tym zależy.
- Podoba ci się tu, Bella? – zapytał Charlie.
- Tak, tato. Razem z Alice i Rosalie jesteśmy przyjaciółkami. Carlisle i Esme są dla mnie bardzo mili i dobrze się mną opiekują. Nie martwcie się. Moje oceny też są dobre, jak zawsze. Teraz możecie już jechać do domu – powiedziałam, trochę jęcząc.
To ostatnie było żartem. Moja mama to zauważyła, ale tata chyba nie.
- Tato, żartowałam. Cieszę się, że tu jesteście.
- Dobrze. Zejdziemy na dół, a ty będziesz mogła przygotować się do szkoły – powiedziała Renee i wypchnęła Charliego z mojego pokoju.
Założyłam jeansy i ładną bluzkę, którą kupiłam kilka dni temu. Dziś nie mogłam pozwolić Alice na zniszczenie mojego stroju. To był mój dzień.
Chociaż powinnam wiedzieć, że to się nie wydarzy, ponieważ kiedy tylko wyszli moi rodzice, ta wpadła do mojego pokoju.
- Bella, ubiorę cię na dziś!
- Mogę przynajmniej wziąć prysznic? – odpowiedziałam, słysząc, że łazienka była znowu wolna. Zarumieniłam się, kiedy przyszła mi o głowy pewna myśl, ale odgoniłam ją tak szybko jak mogłam. Nie potrzebuję myśleć o pewnej niemiłej osobie… Zdławiłam chichot i chwyciłam ręcznik, który podała mi Alice.
Kiedy skończyłam brać prysznic, wysuszyłam włosy i poszłam do szafy. Widziałam, że Alice wybrała dla mnie ubrania, ale nie miałam zamiaru poddać się tak szybko.
- Wiesz, że nie masz szans w walce z Alice. Tak czy inaczej przegrasz – usłyszałam za sobą aksamitny głos.
- Edward! – prawie wrzasnęłam, obracając się dookoła. Chwyciłam ręcznik, podtrzymując go, chociaż był dość dokładnie zawiązany. Nie chciałam, aby miał jakąkolwiek szansę spaść, więc i tak go trzymałam. Poczułam jak na moje policzki zakradł się rumieniec i znowu nie mogłam powstrzymać natłoku moich myśli. To sprawiło tylko, że poczerwieniałam jeszcze bardziej.
- Tak? – Uśmiechnął się ironicznie, mrugając oczami.
- Wyjdź. Teraz. – Odpowiedziałam ze złością, nadal zaszokowana.
- Wow. Zły humor? – Znowu szeroko się uśmiechnął, a w jego oczach nadal przebłyskiwała złośliwość.
Warknęłam i rzuciłam mu wściekłe spojrzenie. Odwrócił się, nadal uśmiechnięty, i cicho westchnął.
Poważnie?
Właśnie kończyłam się ubierać, kiedy weszła Alice.
- Co? – powiedziała, prawie na mnie wrzeszcząc.
- Nie ma mowy, dziewczyno. Nie założysz tego. Dziś są twoje urodziny, więc musisz wyglądać wspaniale. Ubierzesz to. Na szczęście przyszłam tu, żeby dać ci te buty… - Potrząsnęła głową, nie kończąc zdania.
Jeszcze raz spojrzałam na strój. Alice zaprezentowała czarne, obcisłe jeansy, które idealne pasowałyby do mojej krzywizny. Na górę miałam założyć czerwoną bluzkę, z dekoltem w literę V z rękawami sięgającymi za łokieć. Ponieważ było dziś dość ciepło, nie zmarzłabym. Ale nie miałam zamiaru tego założyć, szczególnie, kiedy zobaczyłam pewną fikuśną część garderoby, która groziła utratą życia, a którą Alice nazwała butami. Dobrze wiedziała o moich problemach z równowagą.
- Nie ma mowy, żebym to założyła, Alice. Zapomnij.
- Rose! – zawołała i wiedziałam, że i tak zostanę pokonana.
--
Pół godziny później byłam gotowa. Alice skończyła mój makijaż, sprawiając, że wyglądał on bardzo naturalnie. Byłam zaskoczona, ale podobało mi się to. Rose podniosła moje włosy, podkręcając je tak, że wszystkie zwisały wokół mojej twarzy i ramion. Wyglądałam ładnie, nawet się na to zgadzałam.
- Dlaczego nie powiedziałaś nam o tym, ze masz dziś urodziny? – zapytała Rosalie. Wzruszyłam ramionami i nie odpowiedziałam.
- Dobrze, teraz już wiemy, wiec zamierzam kupić ci dziś popołudniu prezent.
Gniewnie na nią spojrzałam.
- Mówisz jak Alice. Powiedziała to samo, a ja zamierzam udzielić ci identycznej odpowiedzi: Nie chcę żadnych prezentów.
Rosalie i Alice wymieniły spojrzenia, a ja popatrzyłam w lustro.
- Ludzie, proszę, uszanujcie moje życzenia.
- Dobrze, ale i tak muszę to powiedzieć: Wszystkiego najlepszego! – Uśmiechnęła się Rosalie. Ja za to nie, po prostu patrzyłam na nią. Alice zaśmiała się i odwróciła.
Poszłam za nimi na dół, próbując upolować trochę śniadania, przed wyjściem do szkoły. Musiałyśmy jeść szybko, bo byłyśmy już trochę spóźnione.
Dałam rodzicom po buziaku, ignorując ich miny, gdy zobaczyli mój strój.
W domu nigdy się tak nie ubierałam. Moje włosy zawsze wyglądały tak samo. Wcześniej nie lubiłam się czesać ani malować. Teraz wydawało się, jakbym była dla nich zupełnie inną dziewczyną. Z resztą, czułam się jak inna dziewczyna.
Zaśmiałam się, kiedy weszłam do mojego samochodu. Skoro Alice i Rosalie i tak miały kupić mi prezent, pomyślałam, że lepiej by było, gdybym pojechała sama.
Kiedy dojechałam do szkoły, nigdzie ich nie wiedziałam. Słysząc pierwszy dzwonek, po prostu poszłam pod salę.
Podszedł do mnie Mike Newton.
- Wszystkiego najlepszego, Bella – powiedział.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Mówiłam ci o tym? – zapytałam podejrzliwie. Już znałam odpowiedź, ale i tak jęknęłam, kiedy Mike powiedział:
- Wiem od Alice. Powiedziała też Angeli i całej reszcie.
- Świetnie – wymamrotałam. Ten dzień może okazać się koszmarem.
W domu tylko moja rodzina wiedziała, kiedy mam urodziny. Chciałam, żeby tak właśnie było, ale najwyraźniej Alice się z tym nie zgadzała.
Westchnęłam i poszłam na matematykę. Zobaczyłam, ze Edwarda jeszcze tam nie było.
Usiadłam, ale on wcale się nie pojawił.
Reszta dnia nie była taka zła, kilka ludzi powiedziało mi: „Wszystkiego najlepszego”, ale ignorowałam to.
Tak jest dobrze, myślałam. Wydawało mi się, że ten dzień nie był taki zły.
Ale kiedy wróciłam do domu… |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mTwil dnia Sob 12:13, 16 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Pią 20:53, 15 Maj 2009 |
|
"A kiedy wróciłam do domu..." Jak mnie to wkur... Nie dokończę! Jak ja nie lubię takich zakończeń! :P Buuu. :P Ogólnie rozdział fajny i bardzo dobrze przetłumaczony, ale ten koniec... Ahhh... Błędów nie wyszukałam, może dlatego, ze mi się nie chciało...? :D Intryguje mnie sytuacja z Edwardem, czyżby coś się zmieniło? Oby. :P Chętnie przeczytam ciąg dalszy.
Weny, pozdrawiam. :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Pią 21:00, 15 Maj 2009 |
|
Nieładnie kończyć w tym miejscu, nieładnie... Jestem zaintrygowana Edwardem :) Czyżby przełamywał swoją niechęć do Belli? Na błędy nie zwracałam uwagi, to już chyba u mnie standard. Ogólnie rozdział był ciekawy, a za to, że przerwałaś w takim momencie powinnam zbojkotować Twoje dzieło! Ale nic z tych rzeczy :)
Czekam i pozdrawiam.E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Blairanoid
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 21:18, 15 Maj 2009 |
|
Jesus, kto kończy rozdział w takim momencie? o,O Czy autorka ma jakieś sadystyczne zapędy?
Miejmy nadzieję, że Edward się przełamuje. Albo przynajmniej uznał wkurzanie Belli za bardziej interesujące, niż ignorowanie jej. Przynajmniej będzie o czym czytać. ^^
Ci rodzice Belli to naprawdę lekko walnięci - wparowali w gumiakach do obcej rodziny o świcie, żeby życzyć córce wszystkiego najlepszego. To się nazywa poświęcenie. :)
Ha, a jak wróciła do domu... to pewnie czekało na nią wielkie przyjęcie, Edward w czapeczce urodzinowej i z rozwijaną papierową trąbką. Och, cudowny widok. ^^
W oryginale są jakieś ukryte rozdziały - je też będziecie tłumaczyć? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nati0902
Człowiek
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 21:34, 15 Maj 2009 |
|
hahaha Tłumaczenie świetne dobrze że już przeczytałam to opowiadanie w wersji angielskiej bo bym zareagowała tak jak poprzedniczki i co dalej??? Co do tłumaczenia uważam że jest świetne naprawdę moje gratulacje!!!
DUŻO WENY!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Sob 8:18, 16 Maj 2009 |
|
Cieszę się, że tłumaczenie się Wam podoba. Jak wiecie, bardzo miło czyta się takie komentarze.
Co do zmiany sytuacji z Edwardem: nie chcę za dużo wyjawiać. Powiem, że będzie się zmieniać, ale stopniowo, bardzo stopniowo...
Blairanoid napisał: |
Czy autorka ma jakieś sadystyczne zapędy? |
Ależ skąd. Autorka jest bardzo miłą osobą, która cieszy się ze wszystkich Waszych komentarzy. Uważacie, że to było drastyczne zakończenie? Zaczekajcie do siódmego rozdziału...:)
Ukryte rozdziały oczywiście będą tłumaczone, także nie martwcie się, nic Was nie ominie, szczególnie, że w jednym z nich mamy EPOV.
I mam nadzieję, że bojkotu nie będzie, bo xxpaolaxx właśnie pracuje nad szóstym rozdziałem. Sama dostałam już zbetowany siódmy i jeśli okażę na tyle miła, że nie będę długo czekać z jego dodaniem, to jakoś wynagrodzę Wam to oczekiwanie :) Ale uprzedzam, że z tamtego zakończenia też nie będziecie zadowolone...:)
Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam
mTwil |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anula00
Człowiek
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Grudziądz
|
Wysłany:
Sob 9:04, 16 Maj 2009 |
|
Przepraszam czy nie mozna by nie kończyc opowiadan w takich mometach bo to poprostu wku... i teraz tylko wyobraznia pracuje ogramnie
Czekam na dalszą część gdyż jestem ciekawa co Edward szykuje.
Weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Sob 14:12, 16 Maj 2009 |
|
Kończyć w takim momencie to po prostu zbrodnia. Rozumiem, ze trzeba skończyć w intrygującym momencie żeby zachęcić do czytania następnego rozdziału, ale my go i tak przeczytamy....
A teraz będziesz mnie miała na sumieniu, kiedy wyląduję w szpitalu z bólem głowy spowodowanym ciężką pracą wyobraźni... xD
Rozdział naprawdę świetny. Edward zaczyna rozmawiać z Bellą - czyżby chciał przełamać lody... ? Byłoby fajnie
Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg
Kasia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Sob 14:15, 16 Maj 2009 |
|
przeczytałam i komentuje konstruktywnie:
po pierwsze; przekład pierwsza klasa :)
po drugie: Edward zaczyna się nawracać z tego co widzę :). Teraz mam pytanie: czy znów będzie wielkie love czy autorka wymyśli coś ciekawszego?
po trzecie: zaskoczył mne przyjazd rodzinki Belli, wyobraziłam sobie tę sytuację i miny Cullenów:)
po czwarte: nie mogę się doczekać kolejnych części,
pzdr Prudence |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Sob 21:24, 16 Maj 2009 |
|
Od dziś wszystkie rozdziały dostępne na chomiku: [link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:21, 16 Maj 2009 |
|
Kończenie w takim momencie rozdziału to po prostu znęcanie psychiczne...chcesz nas zabić...uhhhhh...
Szkoda że belli z wrażenia ten recznik nie opadał było by ciekawiej...
dzielić łazienkę z Edem bajka....
ciekawe co tam szykują dla niej w domu...
Edward chyba lekko miękknie co?:P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:23, 17 Maj 2009 |
|
Nie..ja już chyba mam alergię na te zakończenia :D
Pomysł opowiadania mi się podoba. Może nie jest zbyt oryginalne, ale jest ujęty w dość przyjemny sposób.
Jest ono jednak pisane w pewien dziwny sposób. Poprostu chwilami nie wiadomo o co chodzi. Absolutnie nie zwalam tego na tłumaczki, ani na betę, bo wszystkie świetnie dajecie sobie rade. To opowiadanie już w oryginale ma taki swój, że tak powiem specyficzny styl.
Nie za bardzo też zrozumiałam o co chodziło z tą tajemnicą. No cóż...widocznie są rzeczy, których już nigdy nie zrozumiem :D
Pomimo wszelkich niedogodności będę to czytała chociażby dla samego Edwarda :D Ale nie z takich powodów co zawsze...Poprostu ta postać najbardziej mnie zaintrygowała. Jest taka zagadkowa, tajemnicza. Nigdy nie wiadomo o co mu chodzi :D
Naprawde tłumaczenie bez zarzutów :)
Życzę weny przy kolejnych tłumaczeniach |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 13:45, 23 Maj 2009 |
|
To jest aż za bardzo wciągające. Ciągle zaglądam na to forum i czekam na kolejne rozdziały. Rodzina myśli, że zwariowałam. Próbowałam czytać po angielsku ale niektóre połączenie słów w ogóle mi nie pasuje, więc podziwiam Waszą znajomość ang i chęci do tłumaczenia.
Czekam na kolejne rozdziały (aż by chciało się powiedzieć: szybciej XD)
Powodzenia |
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Wto 19:16, 26 Maj 2009 |
|
Wow mnie bardzo się podoba to ff naprawdę :D. Po prostu nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. :P Edward na początku zachowywał się strasznie a tu nagle gdy Bella w samym ręczniczku on przychodzi i z nią gada (co prawda chwileczkę ale zawsze coś) Ciekawe co czeka Bellę po powrocie hmm. . . I kiedy można się spodziewać następnego rozdziału ?? POZDRAWIAM i życzę weny :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Wto 20:15, 26 Maj 2009 |
|
Przepraszamy za te wszystkie opóźnienia, ale wiadomo, koniec roku i z czasem trochę krucho.
Wiem, że szósty rozdział jest już u bety, a ona też nie cierpi na nadmiar wolnego czasu.
Wstępny termin pojawienia się nowego rozdziału - piątek (chociaż są też jakieś szanse na jutro).
I wielkie dzięki za wszystkie komentarze :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxpaolaxx
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Sob 17:43, 30 Maj 2009 |
|
Nareszcie długo wyczekiwany nowy rozdział.
Beta: Anna_Rose dziękuję i przepraszam :*
Rozdział 6: Niespodzianka urodzinowa 2
Wchodziłam właśnie przez drzwi, kiedy moje usta rozszerzyły się w zdumieniu.
Dom był cały udekorowany balonami i serpentynami. Gdzie bym nie spojrzała, było coś na czym pisało "wszystkiego najlepszego". Wyglądało to tak, jakby miało się odbyć przyjęcie dla małego dziecka, z wyjątkiem balonów na których pisało "siedemnaście". Warknęłam. To nie powinno się zdarzyć. Specjalnie wcześniej zażądałam, aby niczego nie robić na moje urodziny. Nie chciałam ich świętować. Renee zauważyła mnie, przechodząc cicho przez salon. Szybko zatrzymała się i przytuliła mnie.
- Zmiażdżysz mnie - rzuciłam wściekła, ale nie byłam pewna czy mnie usłyszała. Nie puściła mnie, więc wiedziałam, że nie usłyszała lub po prostu zignorowała mnie.
- Cześć kochanie! Tęskniłam za Tobą! - powiedziała. Westchnęłam, odchodząc od niej. Spojrzała bolącym wzrokiem na to. Popatrzyłam na nią sceptycznie.
- Mamo, widziałaś mnie dziś rano, więc nie mogłaś się stęsknić.
- Bello, kochanie, odpocznij i ciesz się urodzinami. Pamiętam, że kiedy ma się siedemnaście lat... - zatraciła się w wspomnieniach.
- Nie ma nic specjalnego w byciu siedemnastolatkiem - narzekałam. Kiedy oni zaczną mnie słuchać?
- Bella! Jesteś w domu! - krzyczała szczęśliwa Alice, a ja mruknęłam wewnętrznie. Oczywiście, Alice.
To wszystko wyjaśniało, dlaczego razem z Rose zniknęły na dwie ostatnie godziny. Naprawdę życzyłam sobie, aby tego nie było. Nie chciałam, by wszystko było na nic. Nie planowałam nic na moje urodziny, a oni nie wiedzą jakie życie mi się podoba.
- Chodźmy do kuchni - oznajmiła Renee. Spojrzałam na nią, aby wyglądało najgroźniej jak to było możliwe. To oczywiście nie zadziałało bo tylko się uśmiechnęła. Chwyciła moją rękę i pociągnęła za sobą do kuchni.
- Chłopaki! Wiecie, że nienawidzę swoich urodzin! Czemu mi to robicie? - próbowałam jęczeć, ale skutecznie ignorowali mnie. Nic nie pomogło, więc mogłam zrobić tylko jedno: usiąść i jakoś to znieść. Moja mama została wykorzystana do działań i prawdopodobnie współpracowała z Alice. Warknęłam, kiedy wchodziliśmy do kuchni. Wszyscy czekali na mnie, nawet Edward. Krzyknęli "niespodzianka!", kiedy tylko przekroczyłam próg. Czy można czuć się jeszcze gorzej? Oczywiście odpowiedź brzmi "tak". Następnie zobaczyłam tort. To w ogóle nie powinno się zdarzyć! Miał on dwie warstwy, ozdobiony był różowym marcepanem jak i czerwonym. Na samej górze było napisane "Wszystkiego najlepszego, Bello", bitą śmietaną. Był to najwspanialszy tort, jaki kiedykolwiek widziałam. Nie mogłam pomóc, ale podobał mi się, i to bardzo.
- Kto to zrobił? – wyksztusiłam, patrząc na każdego z osobna.
- Edward - odpowiedziała po prostu Esme.
- Ha! Jasne! Nie wierzę, że Edward zrobiłby coś takiego dla mnie - mruknęłam zbyt cicho, aby ktokolwiek mnie usłyszał.
- Nie wierzę w to - powiedziałam głośno. Zaśmiałam się sarkastycznie. Jak niby mógł zrobić coś takiego dla mnie? To było coś, czego moja głowa nie mogła pojąć. Edward wywrócił oczami, ale unikał mojego wzroku. Popatrzyłam gniewnie na niego, ale zignorował to. Westchnęłam.
- Nie wiesz, że Edward potrafi gotować? - zapytał Carlisle, chichocząc.
- Nie. Nie powiedział mi tego – rzekłam, potrząsając głową. Edward spojrzał na mnie z gniewem, ale zignorowałam to. On również nadal mnie ignorował po tym wszystkim.
- Zacznijmy jeść! - powiedział Emmett. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Tak, to był jedyny powód Emmetta, aby tutaj przyszedł, co? - zapytała Alice żartując. Uuu, to bolało. Zorientowała się po chwili, bo spojrzała winnym wzrokiem.
Wiedziałam, że był to żart, ale przypuszczałam, że w połowie prawda. Emmett ochraniał mnie, ale tylko to. Nie było tak jakbyśmy byli przyjaciółmi. W rzeczywistości moimi jedynymi przyjaciółmi tutaj były Alice z Rosalie. Zauważyłam, że w oczach zaczynają mi się zbierać łzy, więc uśmiechnęłam się słabo.
- Jest dobrze, Emmett. Jesteś zawsze głodnym chłopakiem - powiedziałam śmiejąc się, ale nawet ja mogłam zauważyć, że ten śmiech był wymuszony. Jedliśmy tort i śmialiśmy się z żartów Emmetta, Carlisla i Alice. Następnie Alice nagle wstała, sprawiając tym, że wszyscy w zaskoczeniu na nią spojrzeliśmy. Wszyscy rozluźnili się, a ja spięłam się bardziej. Nie było dobrze.
- Bello, wszystkiego najlepszego - powiedziała. Następnie odwróciła się trzymając małe pudełeczko.
- Nie miałam wystarczająco czasu, aby ładnie ozdobić. - Usprawiedliwiała się, kiedy zobaczyłam, że to pudełko było na biżuterię. Warknęłam. Była to ostatnia rzecz, jaką chciałabym dostać. Nie chciałam dostać jakichkolwiek prezentów, ale drogie były jeszcze gorsze.
- Alice, przecież wiesz, że nie chcę żadnych prezentów - powiedziałam.
- Tak wiem, ale wiem również, że zaakceptujesz wszystko, ponieważ mnie znasz - westchnęłam. Udało się jej. Nie zaprzeczę temu. Podała mi pudełko i uśmiechnęła się.
Otworzyłam je, a mój oddech zatrzymał się, widząc co to jest. Pudełko zawierało śliczną, srebrną bransoletkę, na której było napisane "Bella". To było coś, co zawsze chciałam sobie kupić, ale zapominałam o tym.
- Alice! - westchnęłam całkiem onieśmielona. Skąd ona o tym wiedziała?
- Wiem - uśmiechnęła się.
Skoro Alice dała ci prezent, to ja mogę zrobić to samo - powiedziała Rosalie, szeroko się uśmiechając.
- Rose! - powiedziałam, ale ona śmiejąc się dała mi pudełko tak jak Alice tylko to było troszkę większe.
- Nie miałam czasu, aby ładnie je owinąć - powiedziała z uśmiechem. Alice się roześmiała.
Otworzyłam pudełko i ujrzałam parę kolczyków. Były oczywiście srebrne z szafirami w środku. Były dla mnie idealne, a ja po raz drugi oniemiałam.
- Wow! - powiedziałam, nie wiedząc co w ogóle mam powiedzieć. Rose tylko się roześmiała.
- Dziękuję ci, wam - powiedziałam i obie je przytuliłam. Odwzajemniły mój uścisk i powiedziały, że tak jest okej.
- My mamy dla ciebie wspólny prezent - powiedział Jasper pokazując na Emmetta, siebie i .... Edwarda.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie spodziewałam się, że kupią mi prezent, a w dodatku angażując do tego Edwarda. Nie wtedy, wiedząc, w jakich jesteśmy stosunkach. Co się dzieje? Emmett przekazał mi pudełko, nie było ono zawinięte. Było on tego samego jubilera i to właśnie przestraszyło mnie na moment. Co mogło w nim być? Pierścionek?
- Nic nie mów. Nie mieliście wystarczająco czasu, aby ładnie je owinąć - powiedziałam, próbując rozchmurzyć się. Nie mogłam nic zrobić, byłam nerwowa.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a Jasper przemówił.
- Właśnie zamierzałem to powiedzieć - uśmiechnęłam się do niego i odczekałam chwilkę.
- Otwórz - cicho powiedział Edward aksamitnym głosem.
Po otwarci pudełka westchnęłam. Nie mogłam oddychać. Nie mogłam mówić. To było to, co zawsze chciałam. Spojrzałam na mamę, a ona szeroko się uśmiechnęła mając łzy w oczach. Pudełko zawierało srebrny medalik. Zawsze chciałam mieć taki. Jedyną osobą, która o tym wiedziała, była moja mama. Wiedziałam więc, że miała coś z tym wspólnego. Poczułam, że łzy wzbierają się w moich oczach i szybko je otarłam.
- Oh, chłopaki. Ona przez was płacze. Naprawdę musicie skupiać całą uwagę na sobie? - Rosalie wymruczała, a ja zaśmiałam się drżącym głosem.
- Dziękuję, chłopaki - wyszeptałam, a z mojego gardła nie mogło wydostać się nic więcej.
- Rozmawialiśmy z twoją matką - wyjaśnił Jasper. Przytuliłam Emmetta, który zamknął mnie w swym uścisku. Wyszeptał mi do ucha:
- To nie był mój pomysł. Edward to zorganizował.
Puściłam go. Byłam całkowicie zaskoczona. Edward to zaplanował? Przytuliłam Jaspera mówiąc mu, że jest wielki. On natomiast również powiedział, że to nie był jego pomysł, ale uśmiechnęłam się do niego. Nie przytuliłam natomiast Edwarda. Stanęłam przed nim po prostu na niego patrząc.
- Dziękuję ci - powiedziałam. Nie drgnął. Nie było widać po nim żadnych emocji. Nie spojrzał na mnie, a ja przygryzłam wargi, aby nie pozwolić łzą spłynąć po moich policzkach.
- To przyjęcie urodzinowe jest od wszystkich tu zgromadzonych - powiedział Carlisle.
- Naprawdę, dziękuję. Myślę, że powinnam rozpocząć zabawę - powiedziałam wymuszając uśmiech. Kiedy spojrzałam na Alice uśmiechała się do mnie, Rosalie również była szczęśliwa. Czułam ciepło wewnątrz mnie. Cieszyłam się z prezentów.
- My również mamy dla ciebie prezent, ale musisz na niego poczekać, aż wrócisz do domu - powiedziała Renee, a Charlie się uśmiechnął.
- Ale to jest dopiero za pięć miesięcy! - rzekłam do nich.
- Myślałem, że nie chcesz żadnych prezentów - odezwał się Charlie. Zaczerwieniłam się, a wszyscy zaczęli się śmiać.
**************
Tego wieczoru poszłam do łóżka wcześnie. Przyjęcie szybko zleciało. Oczywiście wyczerpało mnie ono doszczętnie. Ubrana w piżamę, chciałam szybko wyjść na korytarz i dostać się do łazienki. Zamroziło mnie kiedy zobaczyłam, że Edward wychodzi po schodach. On nie mógł mnie takiej zobaczyć, a ja nie mogłam zobaczyć jego wspaniałego…
Odcięłam moje myśli, nie chcąc tam iść. Nie mogłam myśleć o takich rzeczach. Miałam dwa wybory: spojrzeć mu w twarz albo nie. On kiedy mnie zobaczył, zamarł. Unikał kontaktu wzrokowego ze mną jakby w ogóle nie patrzył na mnie przez sekundę. Wygląda na to, że rozwiązanie zostało wybrane.
- Dlaczego to zorganizowałeś? - zapytałam go w końcu po staniu i nic nie mówieniu przez kilka minut.
Wzruszył ramionami nie patrząc na mnie.
- Carlisle i Esme chcieli - powiedział. Oczywiście. Jakie to było proste. Jak mogłam nawet myśleć, że to on stał za tym?
- Okej - powiedziałam i udałam się do łazienki, aby umyć zęby. Chciałam dostać się do łóżka najszybciej jak to było tylko możliwe, aby ten dzień dobiegł końca. Roztargniona dotknęłam medalika i uśmiechnęłam się lekko. Zdecydowanie był to najlepszy prezent jaki do tej pory dostałam. Gdy otworzyłam ponownie drzwi usłyszałam kroki dwóch osób wchodzących po schodach.
Kłócili się.
Moi rodzice.
Nie mogli mnie zobaczyć, ale ja mogłam usłyszeć ich rozmowę.
- Powiedziałeś, że to dobry pomysł, aby tutaj przyjechać, więc wzięłam dzień wolny w pracy. Zrobiłam to dla ciebie, a teraz nie możesz przestać narzekać. Czy kiedykolwiek mogę zrobić dla ciebie wszystko? - krzyknął Charlie. Słychać było w jego głosie, że go to boli. Chciałam go przytulić lecz wiedziałam, że lepiej zrobię, jak tu zostanę. Nie chciałam, aby wiedzieli, że usłyszałam każde ich słowo. Byłoby to kłopotliwe w tej sytuacji i nie byłam gotowa, aby wyjść z ukrycia.
- Czy to źle, że tęsknię za moim małym dzieckiem? - powiedziała Renee.
Skrzywiłam się z bólu.
- NIE jestem twoim małym dzieckiem - chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Usłyszałam, że za mną ktoś się cicho śmieje.
- Edward! Przestań podsłuchiwać! - syknęłam, ale na twarzy poczułam rumieńce. Robiłam to zawsze, kiedy nie chciałam. Jego drzwi uchyliły się lekko.
- Przepraszam, próbowałem. Malutkie dziecko... - trzymał się za brzuch, kiedy to mówił i śmiał się po cichu. Dałam mu ostrzeżenie patrząc gniewnie, ale na to on tylko głośniej się roześmiał. Syknęłam, kiedy znów powrócili do swojej rozmowy. Chciałam zaszyć się gdzieś w kącie, zatkać uszy, aby nie musieć tego słuchać. Czułam, jak łzy zbierają się w moich oczach. Chciałam uciec z domu, a teraz muszę zmagać się z tym ponownie.
- Nie, ja również tęsknię za Bellą. Ale ona nie jest twoim małym dzieckiem. Widziałaś ją rano. Wyglądała piękniej niż kiedykolwiek. Ten projekt jest dla niej dobry i dobrze wiem o tym. Wiem, że ty również możesz to dostrzeć, Renee. Ponieważ tutaj jesteśmy to cieszmy się z obecności Belli - powiedział Charlie.
- Ale... - moja mama próbowała coś powiedzieć, lecz Charlie jej przerwał.
- Nie ma "ale". Dobrze wiesz, że mam rację. Teraz wejdźmy do środka - usłyszałam jak otwiera drzwi. Nie chcę, aby któryś z Cullenów widział w jakim jesteś stanie - kontynuował, ale wtedy zamknął drzwi i nie mogłam nic więcej usłyszeć. Westchnęłam, czując ulgę. Nie byłam gotowa na to wszystko i poczułam, że się rumienię kiedy zobaczyłam, że Edward jest jeszcze ze mną. Obróciłam się, aby zobaczyć jak wygląda.
Zadziwiające. Spojrzał na mnie śmiertelnie poważnie, a jednocześnie trochę zmartwiony. Jego oczy były czarne jak w kopalni, a ja lekko dyszałam. Starałam się skoncentrować na swoim oddechu, ale moje serce gnało jak szalone.
- Oni często się tak kłócą? - zapytał. Spojrzał prosto na mnie, w połączeniu z jego relaksującym, miękkim głosem całkowicie mnie oślepił. Zajęło mi to chwilę zanim znalazłam swój głos.
- Codziennie - szepnęłam i nie byłam w stanie powstrzymać bólu w swojej wypowiedzi.
- To było powodem dlaczego podpisałam zgodę na ten projekt. Nie dlatego, że chciałam się dobrze zabawić czy coś - dodałam bez zastanowienia. Coś zmieniło się w jego wypowiedzi. Widziałam, że się martwi.
Jego piękne zielone oczy unieruchamiały mnie, sprawiając, że nie mogłam odwrócić wzroku.
Byłam zachwycona wiedząc o tym. Jedyną myślą, która było w mojej głowie to, aby nie zrobić czegoś głupiego. I zrobiłam. Odwróciłam się i przerwałam ten piękny moment.
******
To była pierwsza noc, kiedy śniłam o Edwardzie. Uciekał przede mną. Chciał zawrócić. Nasze spojrzenia często się spotykały. Nieważne jak bardzo próbowałam biec, próbując złapać go. Ale odległość między nami nie zmniejszała się ani o centymetr.
Obudziłam się kiedy on odwrócił się wolno. Jęknęłam nieco. Moje sny już odzwierciedlają, to co dzieje się w rzeczywistości? Czy one mają mi przekazać to co będzie w przyszłości? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez xxpaolaxx dnia Nie 17:11, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|