|
Autor |
Wiadomość |
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Wto 19:16, 03 Lis 2009 |
|
Och, dziękuję za komentarze Za tak konstruktywne, przede wszystkim. Powoli zaczynałam wątpić w to, że ktoś tak dobrze komentuje Ff-y o, powiedzmy, poważniejszej tematyce i które nie są tłumaczeniami.
Mary Sue, no, nie powiedziałabym, że tak najzwyczajniej na świecie. Wszystko wydarzy się przez ów koniec. Powiem Ci, że wydarzenie z prologu ma miejsce, gdy już to się stanie. Mogę Ci jeszcze zdradzić, że zakończenie będzie zaskoczeniem. Ale nie mogę Ci zagwarantować akcji w każdym rozdziale. Póki co jest ten stan przedkońcowy. Następny rozdział będzie dłuższy, pokażę w nim ich taktykę, mniej więcej powiem, jak to się stanie. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Paramox22, dziękuję za taki komentarz. Owszem, atmosfera w domu Cullenów nie jest zbyt przyjemna, każdy wyczuwa, że koniec nadchodzi, do tego wizja Alice. Mam nadzieję, że jednak wrócisz do Zagubionych i sama się przekonasz, że lubię zaskakiwać
Swan, ja? aluzje? Nie może być . Wiesz co? Według mnie pierwszy rozdzial nie powinien być zbyt dlugi. Ma robić za jakby wprowadzenie wszystkiego, pokazanie stylu autora. Nie chciałąm się rozpisywać. gdy wchodze w jakiś temat i widzę rozdział jak moje pamietne wypracowanie karne jeszcze w podstawówce na dziesięć stron w Wordzie - wychodzę .
Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Nie miałam weny, zwiał, uciekł, schował się gdzieś w krzakach i wychodzi tylko w nocy, gdy śpię. (Naprawdę! Czasem w nocy się przebudzę i widzę, jak nade mną wisi. Biorę wtedy szybko komórkę lub notes i zapisuję różne myśli. Właśnie w ten sposób powstał ten prolog ). mTwil powiedziała, że (nie wysyłałam jej rozdziału w niedzielę, kiedy miałam czas), ona sama czasu nie ma i nie sprawdzi mi go szybko. Więc nie wiem. Sama mam już część rozdziału, ale muszę dopisać, dopracować. Hm, no. Zobaczymy
Mam nadzieję, że nie będę musiała edytować tego posta ani zlepiać go siłą z ostatniej strony KP
Pozdrawiam
Rath
Edit:
Musze dziękować, bo chcę też odpisac na komentarze |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Wto 19:30, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 19:24, 03 Lis 2009 |
|
to przestań w kółko ludziom dziękować... nie trzeba będzie edytować...
poza tym zmyliłaś mnie... patrzę - twój post.. myślę... uuuuu.... nowy rozdział...
a tu taki numer... ja cierpię kobieto, a ty się mną zabawiasz... tak nie można... gdzie twoje sumienie?
no i kiedy rozdział ?
bo chcę w końcu wiedzieć... dlaczego Jazz zdradził - tak, obstawiam Jaspera...
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 23:19, 03 Lis 2009 |
|
Rathole Muszę przyznać, że rzadko biorę się za nowe opowiadania, ale dziś zajrzałam do Twojego i gdy zobaczyłam krótki opis na początku - nie mogłam się oprzeć i musiałam, po prostu musiałam przeczytać co tutaj stworzyłaś.
I wiesz co? Jestem pod ogromnym wrażeniem. Masz świetny styl, nie zauważyłam żadnego błędu, zdania są bardzo poprawne, wszystko jest zrozumiałe i w ogóle. Takie magiczne, ale zarazem realne. Nie mogę się otrząsnąć z szoku. Naprawdę!
Prolog był tak plastyczny, tak znakomicie napisany, że cała sytuacja ukazała się przed moimi oczami. Poczułam zdenerwowanie, zimno śniegu, napięcie. Po prostu geniusz! Po takim prologu stwierdziłam, że będziesz mieć stałą czytelniczkę, czyli mnie - Zuzolka Zezolka
Co do rozdziału pierwszego. Ta cała sytuacja. Oczekiwanie na wizję Alice, Esme krzątająca się ze szmatką, nerwowo sprzątająca i żegnająca się z domem, Bella z dzieckiem i reszta rodziny - bardzo mnie zasmuciło. Kurcze... Czytając to aż czuje się niepokój, że coś zaraz może się skończyć, wydarzyć się coś co zmieni wszystko na gorsze, że po prostu... aż brak mi słów. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. Trudno mi to wyrazić. Jestem za bardzo rozedrgana przez Twoje opowiadanie
Potem Edward wyjawił o co chodziło w wizji Alice. Jeszcze bardziej mnie to rozbiło i przeraziło na jakiś sposób. Zginą prawie wszyscy ludzie. Masakra po prostu.
Jasper poszedł do Alice, Rosalie udała się z Emmettem do lasu. To takie smutne... I ten wazon turlający się po podłodze. Kurcze... Jakoś zwrócił moją uwagę.
Poźniej ta scena na polanie. Polująca Rose, łapczywie pijąca krew. Pojawienie się Emmetta. Ich krótka aż poruszająca rozmowa. I piękne słowa wieńczące rozdział:
Cytat: |
Świat jest zbyt piękny, aby miał się skończyć. |
Święte i cudowne słowa.
Rathole dziękuję za tak cudowną lekturę na koniec dnia. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo podziałało na mnie Twoje opowiadanie i z jaką niecierpliwością będę czekać na kolejny rozdział? Zaintrygowałaś mnie niezwykle. Należą Ci się ogromne brawa.
Jeszcze raz gratuluję udanego początku i pozdrawiam! |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 12:17, 04 Lis 2009 |
|
Cytat: |
Nie miałam weny, zwiał, uciekł, schował się gdzieś w krzakach i wychodzi tylko w nocy, gdy śpię. |
No wiesz, SMeyer słynna scena na polanie też się przyśniła. Więc kochana, w te pędy do klawiaturki lub za długopis i zapisuj te sny!
Mam szczerą nadzieję, ze pojawi się dalszy ciąg, bo ze wszystkich twoich ff na forum, włączając w to tłumaczenia, właśnie to podoba mi się najbardziej.
Wenie!!! Słyszysz mnie? Maszeruj do Rath i przyklej się do niej!
Pozdrawia, Dzwoneczek |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Śro 12:17, 04 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
blondexD
Człowiek
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: From SUPERNATURAL world ;D
|
Wysłany:
Czw 20:57, 12 Lis 2009 |
|
Jednym słowem: Wow :D
To było coś.
Te wszystkie uczucia i emocje.
Nie będę pisała tego co wcześniej pisały moje poprzedniczki ale zgadzam się z nimi.
Umiesz pisać i to opowiadanie ma w sobie coś co przyciąga czytelników.
Nie wiem. Myślę że zdrajcą był Jacob.
Nie uwierzę w to że zdradził Edward, ale jednak ta reakcja brunetki.... myślę że to Jacob.
I jeśli to będzie prawda nienawidzę go jeszcze bardziej ;D
Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział :)
Weny, czasu i chęci xD
blondexD :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Pią 16:34, 13 Lis 2009 |
|
Nie wiem... do jasnej anielki nie wiem dlaczego jeszcze nie wstawiłam tu komentarza I ja się pytam: dlaczego? Leń i tyle, ale żeby nie skomentować twojego tworu?! Oj chyba nie jest ze mną dobrze.
Co do prologu to był bardzo dobrze napisany, wprowadziłaś w całą sytuacją dokładnie opisując zdarzenia, tak, że wszystko stanęło mi przed oczami. Dalej mogło być już tylko lepiej. Esme pełna smutku, aż żal mi się jej zrobiło. Jednak po chwili ten żal eis zmniejszył, bo dowiedziałam się, ze ma kochającego Carslie'a. Ta cała atmosfera rodziny Cullenów dotknęli też mnie. Szczerze mówiąc wolałabym nie wiedzieć co się stanie, do końca mogłabym być szczęśliwa, dlatego współczuję Alice, ona ciągle wie co się stanie. Właśnie dzięki temu, ze poznałam odczucia, łatwiej poznałam atmosferę panującą w domu. I tu ci pogratuluję, umiejętnie napisałaś ten rozdział, była wyczuwalna napięta atmosfera dzięki dużej ilości opisów. Ten ff jest napisany pięknie i plastycznie. Czekam na dalsze rozdziały i życzę dużo weny.
Pozdrawiam zakręcona Anex Swan
Ps. przepraszam za powtórzenia, i że tak krótko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Sob 18:52, 28 Lis 2009 |
|
Przepraszam, że musieliście czekać na ten rozdział prawie miesiąc, ale nie potrafiłam się jakoś zebrać. No, ale już jestem . Nie jestem z tego zadowolona, ale nie chciałam próbować pisać trzeci raz. Mając ponad jedną stronę, skasowałam wszystko i zaczęłam od nowa. Pewnie stąd to opóźnienie. Gdybym jednak wstawiła tamto... Cóż. Jest jeszcze gorsze niż to. Ale obiecuję! Z trzecim rozdziałem zacznie się dziać więcej. Póki co... Hm. Sami oceńcie
Aha, zapomniałabym. Dziękuję Susan za umieszczenie PK w rankingu. Opowiadanie ma dopiero jeden rozdział i kompletnie się tego nie spodziewałam. Podziękowania płyną też w stronę Dzwoneczka, która zrobiła to samo
Beta: mTwil
Rozdział 2
Za oknem całkowicie się ściemniło. Nie można było dostrzec chociażby zarysów drzew. Z szosy dochodziły odgłosy silników samochodów, których niczego niespodziewający się właściciele spieszyli do swoich domów, rodzin. Co chwilę długie gałęzie stukały w szyby, a dźwięk, jaki wywoływały, odbijał się echem od białych, prawie nagich ścian domu. Kilka dni temu Esme zdjęła wszystkie barwne - i z pewnością kosztowne - obrazy i włożyła je do plastikowych pudeł, które schowała w piwnicy.
Nikt oprócz rodziny Cullenów nie wiedział jeszcze o zbliżającym się końcu ludzkości. W Internecie nie pojawiały się żadne wiadomości, prezenterzy cowieczornych faktów wciąż mówili o kryzysie i konferencjach polityków, którzy chcieli złagodzić jego skutki, wypadkach samochodowych, strajkach górników czy lekarzy. Ludzie cały czas żyli w niewiedzy, choć mogli, a nawet powinni, poznać prawdę.
Od dnia kiedy Alice nawiedziła wizja, wampirzyca stała się cicha i spokojna. Całe życie, pokłady energii jakby z niej wyparowały, pozostawiając po sobie pustkę, którą w dość szybkim czasie zastąpił ból oraz cierpienie. Dziewczyna szczerym sercem nienawidziła swojego daru. Przez niego całymi dniami otaczana była niespokojnymi i smutnymi spojrzeniami rodziny. Przeklinała dzień, w którym stała się nieśmiertelną istotą. Przeklinała tego, który ją stworzył. Przeklinała swoje zdolności. Gdyby nie one, gdyby nie ten dar, jej bliscy dalej żyliby w nieświadomości. Czy nie byłoby to łatwiejsze? Czy nie lepiej jest zmierzyć się z czymś dopiero, gdy to nadejdzie, nie przygotowując się do tego? Alice nosiła na barkach ciężar, którego całym sercem nienawidziła. Przewidywanie przyszłości było niekiedy przydatne - gdy przypominała sobie wszystkie momenty, kiedy korzystała ze swojego daru, każdą sytuację, z której Cullenowie wyszli dzięki niemu cało, zaczynała go doceniać, jednak w chwilach takich jak ta jej zdolność stanowiła jedynie zwyczajny balast. Co ma się wydarzyć – stanie się. Niepotrzebne analizowanie tego faktu ani niczego nie opóźni, ani nie przyspieszy. Nie pozwoli przygotować się, pożegnać ze wszystkimi bliskimi i - przede wszystkim – z samym sobą.
Wampir podszedł do swojej wybranki i objął ją w talii. Odgarnął włosy z bladego ramienia dziewczyny i oparł brodę na jej barku. Choć za oknem panowała ciemność, nawet w niej widzieli doskonale. Alice wpatrywała się tępo przed siebie, w gęstwinę lasu. Jasper zaś interesował się tylko i wyłącznie nią. Złożył delikatny pocałunek na nagiej szyi. Nie korzystał ze swojego daru. Chciał sprawdzić, jaka tym razem będzie jej reakcja na tę pieszczotę.
- Nie – szepnęła, odsuwając się od niego. – Przepraszam. Ja… Po prostu nie potrafię… ze świadomością, że niedługo tyle ludzi zginie…
- W porządku – odpowiedział, wymuszając uśmiech. Czuł, jakby jego serce rozpadało się na tysiące odłamków. Ostrych odłamków, które większe kawałki rozbijały na jeszcze mniejsze części. Odwrócił się i wyszedł z pokoju. Wampirzyca długo wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknął. Nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa. Chciała, by przy niej został. Pragnęła tego każda komórka jej ciała. Jednak równocześnie potrzebowała być sama, zatracić się w swych myślach.
Jasper zszedł na dół i stanął na ostatnim stopniu schodów. Widząc swoją rodzinę, nie potrafił zrobić ani jednego kroku dalej. Z każdego emanował taki smutek, że nawet jego martwe serce dawało mu to odczuć. Westchnął cicho i odchrząknął, choć miał pewność, że każdy już od chwili zdawał sobie sprawę z jego obecności.
- Alice została na górze? – spytała Esme.
Blondyn kiwnął głową i zajął miejsce obok Emmetta, na sofie.
- Biedna dziewczyna – stwierdził Carlisle. – Edwardzie, naprawdę nie możesz nam powiedzieć, co zobaczyła? Chcielibyśmy się przygotować.
- Nie, nie zmienię zdania. Przepraszam. Jeżeli będzie gotowa, sama wam o wszystkim powie.
- Ale przecież nie powie! Próbuje uciec od problemów, zamiast się nimi z nami podzielić! Także mamy prawo być poinformowani!
- Rose, nie pomyślałaś o tych wszystkich ludziach? Nie sądzisz, że oni także powinni wiedzieć? A czy wiedzą? – powiedział Carlisle spokojnie, acz stanowczo. Tylko on w całej rodzinie wydawał się zachowywać spokój. Jednak była to tylko powłoka. Skorupa, którą bał się zrzucić. Próbował zarazić wszystkich opanowaniem, choć sam nie wierzył w lepsze jutro.
- Cały czas o nich myślę – wysyczała.
- Musimy pamiętać, że wizje Alice są… subiektywne. Przecież przyszłość zawsze można zmienić, prawda?
- Tak, ale taka jest już czyjaś wola. Nie zmienimy tego, choćbyśmy chcieli. Koniec świata albo nastąpi, albo nie. W pierwszym wypadku - nam nie uda się nic zrobić. Jedynie… – wtrącił Carlisle.
- Czyli jest to z góry zaplanowane przez Boga? Nikt inny nie ma nad tym władzy, jedynie on. Dlaczego chce wystawić ludzkość na pewny koniec? Stworzył świat z zamiarem zniszczenia go? Przecież to wszystko mija się z celem… - powiedział Edward.
Nie otrzymał odpowiedzi. Zapanowała niezręczna cisza, której żaden ze zgromadzonych w salonie wampirów nie chciał… nie miał odwagi przerwać. Zastanawiali się nad głębią słów chłopaka. Niektórzy niechętnie, ale w końcu przyznali mu rację.
- Skoro Alice nie chce nam nic powiedzieć, skąd możemy wiedzieć, kiedy to dokładnie nastąpi? Nawet nie mamy pojęcia, jak się przygotować, jak to będzie wyglądać! Czy nie mogłaby zdradzić nam choć jednego szczegółu?! – krzyknęła Rosalie. Emmett szturchnął ją delikatnie łokciem, kręcąc głową. Poczuł zapach swojej siostry, która stała już na schodach. Zresztą nie tylko on.
- Naprawdę chcesz się tego dowiedzieć?! Pragniesz, bym zobrazowała ci wszystko, co widziałam w swojej wizji? Cierpienie ludzi, martwe ciała, strach malujący się w oczach każdego człowieka?!
- Alice, ona tylko…
- Co ona tylko?! Dlaczego zawsze jej bronisz?! Naprawdę chce poznać prawdę?
Dziewczyna ciężko dyszała i trzęsła się, opanowując ogarniającą ją wściekłość. Jedynie Edward wiedział, co czuje, czytając jej myśli. W środku była rozdarta między wyjawieniem prawdy a przymuszeniem bliskich do dalszego życia w niewiedzy. Jasper podszedł do niej, nie używając swojego daru, by jeszcze bardziej jej nie rozwścieczyć, i objął ramieniem.
- Nie musisz nic mówić – szepnął. – Jeszcze nie teraz.
Pokiwała głową, wciąż ze złością wpatrując się w swoją siostrę. Jej oczy przybrały ciemną, niemal czarną barwę, co nie umknęło uwadze Jaspera.
- Chodź – powiedział i złapał ją za rękę, prowadząc w stronę drzwi.
***
Nasyciwszy się do syta, Alice choć w pewnym stopniu udało się odzyskać dobre samopoczucie. Będąc sam na sam ze swoim ukochanym, nie musząc znosić wszystkich spojrzeń jej rodziny, czuła się znacznie lepiej.
- Może jednak powinnaś nam powiedzieć… - zaczął, chwytając jej dłoń. Dziewczyna westchnęła i przyśpieszyła kroku.
- Ja… wiem, że chcielibyście wiedzieć, w sumie... rozumiem was, ale po prostu nie potrafię tego przekazać. Widziałam… ból, cierpienie, śmierć tysięcy ludzi, ich ciała… To jest nie do opisania. – Wyswobodziła się z uścisku ukochanego i ukryła twarz w dłoniach, przystając. – Nienawidzę swojego daru, nienawidzę tego, co widziałam. Właśnie dlatego nie chcę nic mówić, pragnę, aby wszystko było jakby… niezaplanowane, spontaniczne. My i tak przeżyjemy, a nikogo nie uda nam się uchronić.
- Czytałem kilka książek i artykułów o… końcu świata. Jedni mówią o potężnym potopie, inni o…
- Właśnie – szepnęła.
- Potop?
- Coś w tym stylu.
- W jaki…
Dziewczyna pokręciła głową, a z jej ust ponownie wydostało się ciche westchnienie. Jasper wpatrywał się w nią ze strachem w oczach, niezdolny do wyrzucenia z siebie chociażby jednego słowa. Podszedł bliżej i przyciągnął ją do piersi, obejmując i gładząc po plecach.
- Nie chciałam tego widzieć – szepnęła.
- Wszystko w porządku, nie musisz nic już mówić – odpowiedział, składając pocałunek w jej włosach. Trwali w bezruchu kilka chwil, po czym odsunęli się na nieznaczną odległość i zaczęli wpatrywać się w siebie wzrokiem pełnym miłości. Wampirzyca rozchmurzyła się nieco, kąciki jej ust uniosły się delikatnie ku górze, posyłając ukochanemu delikatny uśmiech.
- Wracajmy do domu – zadecydował. Alice skrzyżowała ręce i przesunęła wzrokiem po wydeptanej przez nich ścieżce, szacując, jak daleko od domu się znaleźli. Rzuciła przelotne spojrzenie na swojego męża i ruszyła dróżką. Jasper podążył w jej ślady.
***
Bella siedziała w swoim pokoju, trzymając na kolanach Renesmee i rozczesując córce włosy. Wpatrywała się w ich odbicie, wręcz podziwiając wygląd swojego dziecka. Była taka piękna, tak podobna do ojca. Jednak… nie miała wszystkich jego genów. Nie była stuprocentowym wampirem, jej serce biło, potrzebowała powietrza, by funkcjonować. Tego Bella obawiała się najbardziej. Bez względu na wszystko musiała ją chronić, jednak wiedziała, że Nessie nie jest przystosowana do warunków, w których ona sama i reszta Cullenów mogą normalnie funkcjonować.
Podniosła swoją córkę, chcąc wstać z krzesła i posłała jej delikatny, choć wyraźnie wymuszony, uśmiech. Trzymając małą za rękę, zeszła na dół, do salonu, gdzie zastała całą rodzinę, oprócz Jaspera i Alice. Widok ten był niemal nieodłącznym wizerunkiem tego domu; prawie za każdym razem, gdy wchodziła do pokoju dziennego, Cullenowie znajdowali się w nim, zazwyczaj siedząc nieruchomo, praktycznie nie zamieniając ze sobą słowa. Taka atmosfera zaczynała robić się nużąca i nieprzyjemna, każdy stawał się nerwowy. Najgorsze jednak było to, że przez nieprowadzenie rozmów czy chociażby przez brak kontaktu wzrokowego wampiry oddalały się od siebie.
- Cześć – powiedziała wszystkim, podchodząc do Edwarda. Usiadła obok niego, a on objął ją ramieniem. Położyła głowę na jego barku. Jeszcze kilka dni temu atmosfera nie była na tyle napięta i nikt nie okazywał sobie takiej obojętności – szczególnie Carlisle i Esme. Jednak teraz wszystko się zmieniło.
***
- Wydaje mi się, że najrozsądniej będzie udać się gdzieś w góry. Myślałam o Europie, jednak tego, że zostaniemy w Ameryce też nie wykluczam. Uważam jednak, że w okolicach Uralu będziemy mieli lepsze schronienie niż w Kordylierach.
- Skoro tak sądzisz…
- Gdy poziom wód zacznie się podnosić, Pacyfik na pewno zaleje znaczną część Ameryki. Zresztą… Miałam nic nie planować – powiedziała, wypuszczając z płuc powietrze. Ruszyła szybszym tempem przed siebie, chcąc jak najszybciej wydostać się z lasu. Jednak z każdym krokiem zapach Jaspera stawał się mniej intensywny. Odwróciła się, będąc pewna, że został gdzieś z tyłu lub przystał na chwilę. Zaczęła się cofać, jednak woń wampira - zamiast przybierać na sile - robiła się coraz mniej wyczuwalna.
- Jasper? – szepnęła, jednak usłyszała tylko echo, odbijające się od gęsto porośniętych drzew. – Jasper?! Jasper! – spróbowała ponownie, tym razem także bez skutku. Puściła się pędem przed siebie, podążając śladami zapachu, przedzierając się przez paprocie i przeciskając między ogromnymi pniami. Była pewna, że przebiegła znaczą część lasu, jednak nigdzie nie znalazła śladu męża. Najdziwniejsze jednak było to, że nie wyczuła też żadnych innych wampirów. Zauważywszy przełamany konar jednego z drzew, bez wahania podeszła do niego i oparła na nim głowę. Przymknęła powieki, próbując się skoncentrować, jednak nie potrafiła. Ukryła twarz w dłoniach i z całego serca chciała zacząć płakać. Płakać, by się oczyścić, by odeszły od niej wszystkie problemy i zmartwienia. Ale nie mogła. Poderwała się i w jednej sekundzie mknęła już przed siebie, odnajdując drogę powrotną do domu. Nie minęło kilka minut, gdy wynurzyła się zza ściany lasu, a przed oczyma dziewczyny stanął duży, biały budynek. Bez wahania wbiegła do środka. Nikt nie zareagował na jej obecność. Jaspera także nie dostrzegła.
- Poziom wód w europejskich rzekach zaczął się gwałtownie podnosić. Największe straty odnotowano w Holandii, Francji i Norwegii. Tylko w tym ostatnim państwie zalanych zostało kilkanaście miast, a dach nad głową straciło ponad sto tysięcy ludzi. Trzęsienie ziemi na Oceanie Indyjskim spowodowało większe szkody niż w pamiętnym dwutysięcznym czwartym roku. Fala tsunami, której wysokość dochodziła do trzydziestu metrów, zalała kilka krajów Afryki i Azji. Liczbę zabitych szacuje się na około trzysta tysięcy…
Alice wyłączyła telewizor pilotem. Wzrok każdego Cullena skupił się na niej. Wszyscy od razu zauważyli, że jest sama. Włosy pozostawione w nieładzie, wszczepione gdzieniegdzie w nie liście i brudne ubranie od razu komunikowały, że wydarzyło się coś złego. Esme podeszła do niej i objęła czule ramieniem. Wampirzyca schowała twarz w ramionach matki.
- Jasper zniknął – szepnęła z trudem.
____
Jeśl dotrwałeś do końca, liczę na komentarz Miło byłoby przeczytać, co ktoś o tym sądzi, tym bardziej, że pierwszy rozdział miał duży odezw |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Sob 19:06, 28 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 19:38, 28 Lis 2009 |
|
HA, chyba będę pierwsza!
Jest dobrze. Podgrzewasz atmosferę i nadal nic się nie dzieje (no, może poza epizodem z Jasperem), ale jest dobrze. Bo jest nastrój. Jest tajemniczo, groźnie i dołująco. Brrrr.... Poraża ta bezradność.
Przeszkadzają mi trzy rzeczy. Jedna, to pewne, bardzo długie zdanie
Cytat: |
Przewidywanie przyszłości było niekiedy przydatne - gdy przypominała sobie wszystkie momenty, kiedy korzystała ze swojego daru, każdą sytuację, z której Cullenowie wyszli dzięki niemu cało, zaczynała go doceniać, jednak w chwilach takich jak ta jej zdolność stanowiła jedynie zwyczajny balast. |
Chyba lepiej byłoby podzielić je na dwa. Np. drugie od "jednak". A tak, trochę gubi się tu sens. I chyba po "takich jak ta" brakuje przecinka.
Druga rzecz, która mi przeszkadza, to ewidentny byk
Cytat: |
niż w pamiętnym dwutysięcznym czwartym roku. |
To jest błąd. Powinno być " w dwa tysiące czwartym roku". Formę "dwutysięczny" można stosować tylko w przypadku, gdy mowa o roku 2000.
Trzecia rzecz, to też błąd
Cytat: |
Liczbę zabitych szacuje się na około trzysta tysięcy… |
Jezeli mówimy "około", to po tym nie powinien być mianownik, tylko dopełniacz, czyli "około trzystu tysięcy"
Więcej czepiać się nie będę.
No cóż, czekam na ciąg dalszy, bo rozdział jest króciutki, połknęłam go jednym kęsem i trudno się na jego temat mi rozpisywać, bo mało się jeszcze dzieje. Podobają mi się opisy uczuć. I martwię się o Jaspera.
Nadal utrzymuję swój głos na ten ff w rankingu.
Pozdrawiam, Dzwoneczek
EDIT : I Rath, nie martw się, jak dzisiaj mało kto coś napisze, bo większość spędza dzisiaj czas na wróżbach... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Sob 21:28, 28 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Nie 11:30, 29 Lis 2009 |
|
Bardzo mi się podobało. Wiem, że znowu się powtarzam, ale naprawdę ładnie piszesz, trudno oderwać się od Twojego tekstu choćby na chwilę. Dobrze opisujesz całą sytuację, częściowo zostawiając trochę tajemnicy. Właśnie, było tajemniczo, smutno i przygnębiająco, czyli klimat oddany. Jak dla mnie trochę za krótko, ale jest w tym jeden plus - kiedy pojawi się nowy rozdział będę miała niezłą radochę ^^. Nie wiem co mogłabym napisać o bohaterach ff, bo tu nie odbiegają od kanonu. Bardzo ciekawi mnie co się stało z Jasperem. I jeszcze jedna nurtująca rzecz, przecież oni muszą się gdzieś przenieść, żeby uchronić Renesmee, bo przecież im nic się nie stanie, a ona nie wytrzyma bez powietrza. To taka jedna z wielu nurtujących mnie spraw. Bardzo dobrze opisujesz też uczucia ( w tym rozdziale Alice do Jaspera ). Nie wiem co mam napisać, wszystko przemawia na plus, nie mam się do czego przyczepić, to dobrze, ale przez to nie mogę napisać konstruktywnego komentarza. Więc kończę, więcej nie mam do powiedzenia. Życzę weny, czasu i nastroju.
Pozdrawiam Anex |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:19, 29 Lis 2009 |
|
Rathole nie masz mi za co dziękować ponieważ nie masz za co To ja dziękuję Tobie, że tworzysz to cudowne opowiadanie. Pierwszym rozdziałem i prologiem bardzo mnie zaciekawiłaś, więc niecierpliwie czekałam na kolejny rozdział. Muszę przyznać, że ciekawość zżerała mnie do tego stopnia, że aż dorwałam się jeszcze na chwilę do komputera by sobie je przeczytać.
Twoje opowiadanie ma niesamowity klimat. Niepokojący, lekko mroczny, tajemniczy. Czytelnik ciągle czuje, że zaraz wydarzy się coś strasznego, coś co zmieni dalsze losy świata i ludzkości. Twoje opisy są po prostu genialne.
Kurcze... Ostatnio zrobiłam się jeszcze wrażliwsza i w różnych rzeczach dostrzegam coś wspaniałego, przejmującego. Choćby chodzi mi w tym momencie o fragment, gdy wspominasz o Esme, która spakowała obrazy oraz o Alice, która przez swoje wizje mocno przycichła, przeklinała swój dar, to że jest wampirem... Potem, gdy z jednej strony chciała by Jasper z nią został, a z drugiej wolała być sama. Biedna ta Alice
Potem ta krótka wymiana zdań między Cullenami, złość Alice odnośnie jej wizji. Ech
Potop? To mnie zdziwiłaś. Nie spodziewałam się akurat potopu. No i właśnie co z Nessie? Przecież ona nie do końca jest wampirem. Czy jej się czasem coś nie może stać? Teraz to już w ogóle mnie zdenerwowałaś...
No i ten końcowy fragment o Alice, zniknięciu Jaspera i wiadomościach w tv. To mnie kompletnie rozbiło
Kurcze... Jak już powiedziałam - Twoje opowiadanie trzyma w napięciu. Z jednej strony człowiek obawia się tego co ma przyjść, a z drugiej strony chciałby by było już po wszystkim. Obawiamy się o losy bohaterów pomimo tego, że wiemy iż nic im się nie stanie. Współczuję Alice. Podejrzewam jak musi się czuć. To co widziała w swoich wizjach musi być przerażające. Na dodatek Jasper zniknął - jej ukochany, jej ostoja. Musi się czuć naprawdę źle.
Przerażają mnie Cullenowie i ich zachowanie. Obojętność, smutek...Wyczekują czegoś co jest nieuniknione. Na dodatek Bella martwi się o Nessie, a Carlisle, który zawsze był oazą spokoju stara się na zewnątrz być opanowany, ale w środku jest z nim naprawdę źle.
Nie spodziewałam się, że wybierzesz potop na koniec świata. Szczerze mówiąc sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Ale podoba mi się to. Kurcze, głupio mówić, że podoba mi się wizja końca świata jako potopu No ale chyba wiesz o co mi chodzi... Ciekawi mnie również co się stało z Jasperem. Gdzie tak nagle zniknął? Ech
Strasznie podoba mi się Twój styl, opisy, tajemniczość tego opowiadania. Czyta się sprawnie, miło z zapartym tchem. Nic nie zgrzyta. Wielkie brawa dla Ciebie
No i widzisz? Miałam dobre przeczucia co do kolejnego rozdziału, umieszczając Twoje opowiadanie w rankingu. Jest świetne. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Nie wiem jak wytrzymam do momentu aż dodasz kolejny rozdział. Chyba się wykończę i będę się zadręczać rozmyślaniami na temat tego co się wydarzy w kolejnych odsłonach.
Ale emocje u mnie wywołałaś. Nie mogę się teraz uspokoić. Ale to chyba dobrze. Jeśli opowiadanie wzbudza u odbiorcy tyle uczuć to znaczy, że jest naprawdę dobre
Dziękuję, że tworzysz coś tak wspaniałego.
Przepraszam za chaotyczny i dość krótki komentarz, ale trochę się spieszę - przeprowadzka
Pozdrawiam serdecznie :* |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 21:14, 29 Lis 2009 |
|
Cytat: |
Nie jestem z tego zadowolona, ale nie chciałam próbować pisać trzeci raz. Mając ponad jedną stronę, skasowałam wszystko i zaczęłam od nowa. Pewnie stąd to opóźnienie. Gdybym jednak wstawiła tamto... Cóż. Jest jeszcze gorsze niż to. Ale obiecuję! Z trzecim rozdziałem zacznie się dziać więcej. Póki co... Hm. Sami oceńcie |
Rath, a dostałaś ostatnio jakiegoś otrzeźwiającego kopa w tylną część ciała? Nie? Serio? Nie martw się, to da się nadrobić. A póki co przestać pierdzielić głupoty.
Około pięć minut później, po przeczytaniu i serii radosnych skoków po pokoju\
Ach! Mój. Słodki. Bożeee!
Uwielbiam Cię, wiesz? Uwielbiam za to, że piszesz. Za to, że masz takie pomysły. Za to, że potrafisz wzbudzić we mnie Emocje przez duże E. Za to, że... Eee, dobra, wróć. Może, zamiast bredzić o nieistotnych rzeczach, przejdę do konkretów - tak dla odmiany.
W życiu bym nie powiedziała, że tu chodzi o potop. Spodziewałam się, że to będzie coś z ogniem, Słońcem czy jakimiś meteorytami - sama nie wiem, dlaczego.
Ale woda? No way! Dlatego moja szczęka zaliczyła spotkanie bliskiego stopnia z blatem biurka. No bo... ochh! Nie umiem, nie potrafię tego konstruktywnie opisać! Wybacz. Będziesz musiała się zadowolić takim... czymś. Na nic lepszego mnie obecnie nie stać. Jestem po lekturze Wilczycy, a w chwilę potem przeszłam do PK... zbyt wielki szok, naprawdę. Niewskazane jest czytać tyle świetnych tekstów za jednym zamachem.
A gdzież znowu polazł Jasper? Mam nadzieję, że zlitujesz się i szybko napiszesz następny rozdział. No bo... Rath, tak nie wolno. Nie można publikować świetnych tekstów raz na miesiąc. To niehumanitarne, wiesz? Już nawet nie wspominając o tym, że okrutne.
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mary Sue
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 22:05, 29 Lis 2009 |
|
Dzwoneczek napisał: |
Cytat: |
niż w pamiętnym dwutysięcznym czwartym roku. |
To jest błąd. Powinno być " w dwa tysiące czwartym roku". Formę "dwutysięczny" można stosować tylko w przypadku, gdy mowa o roku 2000.
|
A to nie tak, że można używać formy pisanej cyframi? 2004 rok, i tak dalej? Popraw mnie ktoś, jak się mylę.
Cytat: |
Nasyciwszy się do syta |
Zgrzytnęło mi tu coś. Sycić się to wyraz pokrewny do syto. I chyba nie brzmi to najlepiej.
Dalej nic nie wyłapałam.
Okej, trochę mi to przypomina film `2012`, który nawet mi się podoba, jako że (spojler) widok pękającej Kalifornii i zalewającego gigantycznego tsunami Waszyngton to... cóż, niecodzienny widok. Tylko wiem, że tam było wszystko na ten swój sposób naukowy wyjaśnione. A co będzie powodem gigantycznej powodzi tutaj? Ocieplenie klimatu, topnienie lodowców? Wiem, może to brzmi głupio i dociekam kompletnie dziwnej rzeczy, ale lubię, jak coś jest mega spójne i ma swój związek przyczynowo-skutkowy. No i widok martwych ludzi... Nie potrafię sobie wyobrazić tego widoku, gdy wszystko zaleje woda.
A im poleciłabym udać się w Himalaje, to są w końcu najwyższe góry świata. Tam woda nie dotrze (spojler), nawet w `2012` nie pokryła go fala kilometrowego tsunami.
No i co ma tsunami do powodzi? (Nie chodzi o wodę!) Nie wiem, być może jestem kompletną ignorantką w geografii, ale chciałabym wiedzieć. Chciałabym znać powód powodzi i tsunami. Liczę, że Alice rozwieje moje wątpliwości.
Jasper... Jasperze, gdzie jesteś?
PS Czytało się w porządku. Z oceną opowiadania wstrzymam się, raczej. Za mało wiem o twoim stylu, o samym opowiadaniu. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Mary Sue dnia Nie 22:07, 29 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Nie 23:43, 29 Lis 2009 |
|
zniknięcie Jaspera mnie ucieszyło... tak... jestem szczęsliwa, że zaginął... że sobie polazł gdzieś... na pewno zrobił to z własnej woli - ktoś w końcu musi zdradzić, a ja obstawiałam jego i teraz mam dodatkowo za nim przemawiający argument... lubię jeśli coś mi wychodzi wiem, że to jeszcze nie wyjaśnione do konca,ale na razie jesteśmy na dobrej drodze :)
Rathole bardzo udany rozdział... podoba mi się twój opis przeżyć Alice i ta jej stagnacja, która jest bardzo wymowna w zasadzie... do tego nietypowa sytuacja w ich związku dodaje całkiem nową nutę do tych poznanych wcześniej...
Bella martwiąca sie o Nessie... jak najbardziej wzruszający i chwytający za serce fragment... ciekawę jak rozwiążesz problem Panny NieCałkiemWampirzycy...
to nie będzie konstruktywny komentarz, bo wciąż jeszcze wiele kwestii pozostaje mi do przemyślenia - na przykład, czemu się martwią, skoro są niezniszczalni - Nessie na jakąś górkę, a reszta może spokojnie dopłynąć później, bo się nie męczą...
jakoś mnie męczyła ta kwestia
rozdział na piątkę z plusem...
do zobaczenia przy następnym, którego nie mogę się doczekać
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 23:51, 29 Lis 2009 |
|
Och, kirke
Cytat: |
na przykład, czemu się martwią, skoro są niezniszczalni - Nessie na jakąś górkę, a reszta może spokojnie dopłynąć później, bo się nie męczą...
|
Przeciez to jest jasno powiedziane - oni nie martwią się o siebie, martwią się o ludzi, bo to są dobre wampiry, nie? Nie są egoistami, bo jakby byli, toby ludzkość była dla nich pokarmem. A oni chcą żyć wśród ludzi. Tęsknią za byciem człowiekiem. To jest tutaj u Rath bardzo kanoniczne.
Ale twoja hipoteza na temat Jazza - bardzo interesująca. Nie wpadłam na to. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 0:07, 30 Lis 2009 |
|
Dzwoneczek napisał: |
Och, kirke
Cytat: |
na przykład, czemu się martwią, skoro są niezniszczalni - Nessie na jakąś górkę, a reszta może spokojnie dopłynąć później, bo się nie męczą...
|
Przeciez to jest jasno powiedziane - oni nie martwią się o siebie, martwią się o ludzi, bo to są dobre wampiry, nie? Nie są egoistami, bo jakby byli, toby ludzkość była dla nich pokarmem. A oni chcą żyć wśród ludzi. Tęsknią za byciem człowiekiem. To jest tutaj u Rath bardzo kanoniczne.
|
ja to zawsze palnę, ale na usprawiedliwienie dodam, że jak każda czarownica o tej porze powinnam być na sabacie, a nie przed komputerem - myślami błądzę...
co do pomysłu z Jazzem... intuicyjnie został oskarżony przeze mnie, a teraz na gwałt szukam powodów, których zresztą dostarczył |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Pon 15:58, 30 Lis 2009 |
|
Dobra, postanowiłam odpisać Wam i choć częściowo rozwiać wątpliwości.
Dzwoneczku, dzięki za wypisanie błędów. Ogólnie zapisałam datę słownie, bo to jest dopuszczalne. Beta mi tak zmieniła, a sama po niej nie czytałam zbyt dokładnie - tylko przelotnie, bo kasowałam jej wtrącenia
Jednak nie zgodzę się z tym pierwszym. Zdanie jest poprawne, bo oba jego człony są ze sobą ściśle powiązane, a sama nie lubię rozbijać zdań w tym miejscu, szczególnie gdy drugie zaczyna się właśnie m.in. "jednak"
Anex Swan, dzięki za miłe słowa :)
Susan... Kurde, uwielbiam Twoje długie komentarze, wiesz? Poza tym Alice nie chciała zbyt dużo mówić. Potop wcale nie musi być jednym powodem, dla którego prawie wszyscy mieliby zginąć.
Latte, hm. No nareszcie odzyskałaś laptop z naprawy Lubię czytać Twoje komentarze. Bez względu na to, czy są długie czy krótkie, naładowują mnie weną. I co do potopu - patrz wyżej ^^
No i Mary Sue
Muszę pomyśleć nad tym, co napisałaś. Fakt, trochę się gryzie. I jak napisałam wyżej - można pisać cyframi. Co do filmu 2012. Możliwe, że może to trochę przypominać. Cóż. Ja ten film widziałam jedynie na plakacie przed galerią i w galerii, gdy byłam w kinie. Do tego jeszcze leciała jego zapowiedzieć przed NM. Cóż, w kinie byłam we wtorek tydzień temu, wcześniej o tym filmie nie słyszałam za bardzo, a opowiadanie już piszę 1,5 miesiąca , a poza tym pomysł zrodził się w mojej głowie już trochę czasu temu. Jedny film, który oglądałam, to Dzień zagłady, który był wcześniej niż 2012. I hm... Nie wzorowałam się na nim także. W tym opowiadaniu podobny może być tylko sposób, w jaki zginie większość ludzi. Poza tym raczej skupię się na tych, co przeżyli, i na wampirach (odsyłam do prologu: bitwa, jak wiecie).
Cóż, jednym z powodów tsunami jest trzęsienie ziemi. Swego czasu czytałam o ogromnym trzęsieniu ziemi w 2004 roku, kiedy fale o wysokości sześciu centymetrów na morzu przerodziły się w 30 metrów przy brzegu. A jaki był tego powód? Proste - trzęsienie ziemi. Co do powodzi - od nie dziś wiadomo, że poziom mórz samego Bałtyku z każdym rokiem podnosi się o średnio 3 milimetry. Niby nic, ale przecież zawsze można to trochę przyśpieszyć, prawda? Poza tym mnie się wydaje, że raczej takie rzeczy jak koniec świata są z góry zaplanowane przez Boga i tylko on wie, kiedy koniec nastąpi. A skoro jest wszechmogący, to wiadomo. Jeszcze wracając do powodzi - gdyby pękł lądolód, poziom wód mógłby podnieść się nawet o 8 metrów. Poza tym przez emisję gazów i ocieplenie klimatu, przez które rośnie temperatura wody, przez którą maleje jej gęstość, co prowadzi do powiększenia jej objętości, a wtedy wiadomo - ocean jest jak naczynie wypełnione wodą, z którego woda zaczyna się wylewać. Dorzućmy do tego jeszcze przykładowo trzęsienie ziemi i mamy gotowe zalanie minimum krajów nadmorskich. Chciałabym jeszcze zauważyć, że akcja w tym opowiadaniu nie musi toczyć się w 2012 roku ^^. No, to tak gwoli wymądrzania się . Ślicznie dziękuję za komentarz.
Kirke, nie będę zaprzeczać ani potwierdzać, tylko zauważ, że Jasper okazywał dużo czułości Alice, martwił się o nią. Nie musiał wziąć jej na spacer, by się nasyciła i trochę odreagowała, oderwała się od zaniepokojonych spojrzeń rodziny, by ją później tam z własnej woli zostawić . Kwestię Nessie i innych ludzi, zmartwienia wampirów już Ci świetnie Dzoneczek wytłumaczył
Powiem tylko, że rozdział trzeci się tworzy. Gdy się wytworzy, co może trochę zająć, powędruje sobie do bety, skąd wróci do mnie, skąd przywędruje na TWS, więc bądźcie cierpliwi^^
Mam nadzieję, że nie będę musiała edytować tego posta
Tak Landryn (i Swan i jeszcze kilka osób ) do Ciebie mówię Ja Ci się tak wczoraj poświęciłam, a Ty mi obietnicy nie dotrzymałaś!
Pozdrawiam,
Rath |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Landryna
Zły wampir
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D
|
Wysłany:
Pon 19:25, 30 Lis 2009 |
|
Ja nie dotrzymałam? Pfff. Przeczytałam już wczoraj, ale jakoś nie miałam weny do pisania komentarza :P. Okej już się zabieram bo niedługo na każdym portalu na którym mam konto będę miała PW od ciebie z przypomnieniem xD
I ejj ja wcale nie jestem taka zła i niedobra! :D Po prostu...jestem strasznie zabiegana, o. xD You know, uczę się całymi dniami i w ogóle . Dobra w to na pewno nie uwierzysz xD
Srutututu zaraz ci opowiem co jadłam na obiad, a przecież miałam komentować rozdział . Zdecydowanie nie powinnam tak OBNAŻAĆ się na forum publicznym. Fuj, to niegodziwe. Doprawdy.
No i widzisz? Znowu zaczynam pieprzyć o sobie. Weź mnie gdzieś zamknij i zjedz kluczyk, proszę.
Ekhem. No więc rozdział mi się podobał. Mogę skończyć? :D Nie, nie zrobię ci tego.
Wiesz, mam pewien problem z komentowaniem twoich dzieł. Nie chodzi mi tutaj o tłumaczenie, ale o twoje ff. Nie mam pojęcia z czego się to bierze, ale tak rzeczywiście jest. Kurczę chciałabym być jak najbardziej obiektywna, ale chyba nie potrafię. Serio. Sądzę, że gdybyś wstawiła tamtą część, którą skasowałaś, to i tak by mi się podobało. Po prostu...lubię to co piszesz i jak to robisz.
Muszę przyznać, że ten ff ma swój klimat. Jest taki specyficzny i niespotykany. Przeraża mnie ta wizja końca świata, martwych ludzi i zwierząt. Chociaż nie do końca zobrazowałaś tą swoją wizję, to i tak sama myśl mnie przeraża. Serio. Akurat ja jestem typem człowieka, który panicznie boi się śmierci, a raczej tego co jest po śmierci, jeśli w ogóle takie coś istnieje. Cóż, może dlatego właśnie trochę boję się tego ff. Znaczy chodzi mi o to co napiszesz dalej, jak to pociągniesz i jak to zobrazujesz. Boję się twojej wizji tego wszystkiego. I na końcu boję się tego, że za bardzo odbiegniesz w tym od mojej własnej wizji i jakoś w pewnym sensie się rozczaruję.
Druga sprawa : skoro zginą wszyscy ludzie i wszystkie zwierzęta, a wampiry przeżyją, to czym będą się żywić? W takim razie też musieliby umrzeć, choć tutaj masz duże pole do popisu. Chodzi mi o to, że Stefa nie zdradziła nam co się dzieje, gdy wampiry nie piją krwi. Przecież coś się z nimi musi stać, skoro krew jest im równie potrzebna do życia co nam woda czy pożywienie.
Aż mnie ciarki przechodzą na myśl o tym co wymyślisz i jak bardzo mnie zaskoczysz.
Wzięłaś na swoje barki trudne zadanie i mam nadzieję,że podołasz. Tego ci z całego mojego serducha życzę.
Przepraszam, że tak mało czytelnie, ale starałam się jak najszybciej wyrzucić wszystkie myśli z mojej głowy.
Ściskam, Landryn aka Twój wibruś ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mary Sue
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 22:07, 01 Gru 2009 |
|
Dziękuję za obszerne odniesienie się do mojego komentarza i w sumie rozumiem powody powodzi i w sumie wymieniłaś podstawy. I się nie dziwię, żadne z nas, maluczkich, siedzące tutaj, na tym forum, nie ma pojęcia o szczegółach podnoszenia się poziomu wód i tych wszystkich typowo naukowych sprawach. Więc jestem usatysfakcjonowana odpowiedzią.
Acz! Nie, proszę, nie myśl, że się czepiam. To nie tak. Ja szanuję głęboko, że jesteś wierząca, ale osoby neutralne wobec religii czy też ateiści nie podchodzą entuzjastycznie do odnoszenia się do woli Boga w takich tematach i nie tylko. Chodzi mi o to, że możesz kreować swoich bohaterów na osoby wierzące i w sumie każdy pewnie zmówiłby paciorek, gdy przychodzi co-do-czego, ale pamiętaj (nie, matko, nie chcę pouczać, ale tylko napomknąć...), byś nie uzależniała wszystkiego od wiary. Uważasz, że to wola Boga, rozumiem, ale nie rób jak Meyer, która stworzyła mimo wszystko sagę trochę podporządkowaną religii, a wątek, że Eddie nie wierzy, że ma duszę jest naciągany jak gacie na pięć metrów.
Dobra. Czekam na nowość, która, mam nadzieję, zjawi się tu lada moment.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aleo
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 16:06, 04 Gru 2009 |
|
No no, zniknięciem Jaza to mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się po nim takiej cichej ucieczki. Przypomniało mi się jak w BD na jakiś czas odszedł, ale wtedy był z Alice, a teraz tak ją zostawia. No nic, mam nadzieję, że szybko wróci i nas mile zaskoczy.
Po raz pierwszy Alice nie chciała wyjawić swojej wizji reszcie rodziny, po części to rozumiem. Wspaniale, genialnie, cudownie po prostu opisałaś jej uczucia. Brak mi słów normalnie.
Masz fajny styl, mało mi, chcę więcej, czekam na następny rozdział.
Pisz i niech wen cię nie opuszcza.
Powodzenia.
Diana. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nellkamorelka
Wilkołak
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Sob 19:34, 05 Gru 2009 |
|
hmm... trochę późno zbieram się do komentarza, ale ostatnio jakoś nie umiałam skupić się na dokładnym czytaniu, więc wolałam zaczekać...
bardzo podoba mi się jak piszesz, o czym zresztą już niejednokrotnie pisałam:)
rozdział pełen uczuć, emocji, wahania, rozdarcia i miłości rodzinnej...ciekawa jestem czy Jasper zniknął sam z siebie, czy też ktoś za tym stał? stawiam, że postanowił jakoś pomóc innym a przy tym i Alice - mam nadzieję, że zbyt długo nie będziesz nas trzymała w niepewności tym razem?
czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
Pozdrawiam serdecznie
Nellka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|