|
Poll :: Pisać dalej? Zastanawiam się czy mam dla kogo. |
Tak - pisz dalej, jest całkiem w cipkę. |
|
90% |
[ 27 ] |
Nie - odpuść sobie. |
|
10% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 30 |
|
Autor |
Wiadomość |
Frozen
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 12:08, 10 Lip 2009 |
|
No, no coraz bardziej mi się podoba ta historia :)
pierwsze dwa rozdziały mnie bardzo rozbawiły a co do trzeciego hmm...
narazie nic nie napisze poczekam aż dodasz kolejną cześć :)
zaczyna się robić ciekawie między B&E...
mam nadzieję że nie zabraknie Tobie czasu i weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
.Rosalie - Nikki.
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 15:46, 10 Lip 2009 |
|
''Róż nie był mi potrzebny. Wystarczyło, że ktoś powiedział coś w stylu "ładnie wyglądasz", a rumieńce same wykwitały na moich policzkach.''
fajnie zbudowane zdanie )
Nie mogę doczekać się 2 części !!
Weny, weny, weny!!!
;** Pozdrawiam . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Pią 18:32, 10 Lip 2009 |
|
Ogólne wrażenie pozytywne i jestem na wielkie TAK! Cieszę się, że wpadłam na tego fanfika:p Piszesz lekko i przyjemnie co sprawia, że dobrze się czyta:p
Bella z tym tortem była nieziemska:D
W ogóle nie mogę zrozumieć Belli, czemu się z tym ukrywa, że go uratowała.
Trzymam za słowo, że druga część niedługo:D
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Pią 19:49, 10 Lip 2009 |
|
Cytat: |
Oczywiście się zarumieniłam. Ja pierdolę, czy moi rodzice nie mogli się bardziej o mnie postarać? |
Ta twoja Bella ma gadane, naprawde.
Rozdział fajny i śmieszny. No i ten Emmett...
Cytat: |
- Witaj, Bello. Wyglądasz olśniewająco - spojrzał na Rose i kontynuował. - Jesteś zdecydowanie najpiękniejszą dziewczyną jaką dziś zobaczyłem. - Oczywiście ja się zarumieniłam, a Rosalie posłała mu piorunujące spojrzenie. Widok ten był bezcenny. Naprawdę. |
...nie byłby Emmettem gdyby tego nie powiedział.
Ciekawa histroia z tego wyjdzie. Na początku byłam nastawiona sceptycznie, ale po tej akcji z tortem w poprzednim rozdziale się przekonałam.
Ja jestem tylko ciekawa jak Edward zareaguje na strój Belli
Pozdrawiam i życzę vena
Lennie Cullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Pią 20:00, 10 Lip 2009 |
|
Rozwalasz mnie. Konkretnie to humor twojego opowiadania. Zwariowana Bella, Edward ksztuszący się ciasteczkiem z niespodzianką i oczywiście Emmett.
Co do fabuły to jest to dopiero początek i zaiele nie da się napisać. powiem tlyko, że cos nowego. Bella mieszkająca z Rosalie i Jasperem, a w dodatku imiona ich rodziców. świetny pomysł. Ff napisany lekko i przejzyście więc dobrze się czyta, tylko krótka ta część. Czuję lekki niedosyt. Ale mam nadzieję, że zaniedługo dalsza częśćrozdziału. W opowiadaniu nic bym nie zmieniła. Jest idealne.
AVE VENA
pozdrawiam,
yeans-girl |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 20:58, 10 Lip 2009 |
|
O ja cię przepraszam! Dopiero co zaczęłam czytać, a tu już koniec. Nie zgadzam się, nie zgadzam się! Czemu, och czemu na moje najukochańsze opowiadania zmuszana jestem czekać sto milionów lat?
Dobra, a teraz konstruktywna strona komentarza (chyba).
Parę błędów co prawda jest, ale jeśli coś wciągnie, to nie zwraca sie uwagi na literówki, przecinki i inne. Innym faktem jest, że ja nigdy literówek nie widzę, chyba że mi ktoś je pokaże, wtedy jak najbardziej.
Fajnie jak na razie. Mam nadzieję, iż tego nie skiepścisz. |
|
|
|
|
aneq_6
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg
|
Wysłany:
Sob 10:29, 11 Lip 2009 |
|
Obiecana niedługo 2 cz. :) Wszystko dzięki becie.
BETA: xxpaolaxx :**
Rozdział III cz.2
Edward*
Zajebiście skurwiony wieczór. Urodziny Esme, wszyscy musieliśmy je obchodzić ze sztucznych uśmiechem na ustach. Taa, marzenie, a szczególnie, kiedy napierdala cię łeb po całości. Wszyscy zaczęli się już schodzić. "Elita Forks" jak zawsze zaskoczyła swym popieprzonym lookiem. To będzie istna masakra. Na dodatek jeszcze zwalona kuzynka Swan miała być specjalnie u nas ugoszczona. Taki zajebiście milutki gest żeby zrobiło jej się miło. A co ona, ku***, mnie obchodzi? Zresztą nieważne. Nagle zobaczyłem Stanleyów. O ku***! Jest tu Tanya i Jess. Naprawdę, ku***, nie dobrze. Jak się skapną, że chodzę z nimi w tym samym czasie, to już nie żyję. Dlaczego ja zawsze mam takie zaje***te szczęście? W takich chwilach jak ta poważnie się cieszę, że mamy dość duży dom. Po dłuższym namyśle stwierdziłem, że mógłbym zabawić się z nimi obydwiema. Przelecę Jess w gabinecie mojego ojca, a z Tanyą rozprawię się po imprezie. Gdy tak planowałem, to automatycznie się uśmiechnąłem. Może być jeszcze całkiem ciekawie. Kiedy już wszyscy goście przyszli, nadszedł czas, by oficjalnie rozpocząć przyjęcie. Zobaczyłem powaloną rodzinkę Swanów. Jak ja nie lubiłem Rose. Może dlatego, że wolała Emmetta ode mnie trzy lata temu? Teraz to mi to wisi.
Kiedy tak patrzyłem w ich stronę, podeszła do mnie Alice.
- Edziu, chodź, poznasz Bellę. Na pewno ci się spodoba - zachichotała tak, jakby to, ku***, było śmieszne.
- Nie chcę poznać kolejnej psychopatki napalonej na mnie. Ale i tak w tamtą stronę się kieruję, bo muszę coś powiedzieć Emmettowi.
Podszedłem do kominka, gdzie była już reszta moich przyjaciół. Stała tam oczywiście kurewsko piękna Rose, Em, Jasper i tyłem jakaś nieznana mi dziewczyna.
- Elo, Em, mam sprawę - rzuciłem szybko.
- Spokojnie. Wiem o co ci chodzi i jak już mówiłem: wszystko załatwię. A teraz nie przeszkadzaj, bo chcę zatańczyć z moją piękną, Bellą - wymruczał i przelotnie spojrzał na wściekłą Rosalie.
Ja sam zdębiałem. Cholera, czy on chce tańczyć z tą wariatką? Coś na pewno musi go boleć. Alice tylko zachichotała i zaczęła tańczyć z Jazzem. Emmett podszedł do Rosalie i pocałował ją w policzek. To był tylko jeden z jego głupich żartów.
Brunetka stojąca do mnie tyłem nie ruszyła się ani o milimetr. ku***, żeby nie było, że cham ze mnie albo jakieś takie gówno, to się przywitam - pomyślałem sceptycznie.
Podszedłem bliżej nieznanej mi osoby i lekko zamruczałem.
- Witaj, Bello. Chyba nie miałem dziś okazji, przywitać się z tobą. - Wyciągnąłem ku niej rękę. Jej twarzy jednak nadal nie widziałem.
Bardzo powoli podniosła swoją głowę i spojrzała na mnie z grymasem. Z początku nie zrozumiałem o co jej chodzi. Nagle wspomnienia trafiły we mnie ze zdwojoną siłą. O Słodki Jezu!
To był mój anioł. Tak, ten sam, który uratował mi życie tydzień temu. W jednej chwili wszystko stało się jasne. Ten cały tort na jej twarzy. Ukrywanie się przede mną. Tylko dlaczego? Szukałem jej, kazałem się wypytać kolegom, czy wiedzą, kim ona była. Nic o niej nie wiedzieli. Wszystko jasne. Dokładnie tydzień temu ona tu przyjechała. Dokładnie tydzień temu powierzyłem jej swoje marne życie, i nie zawiodłem się.
Bella nerwowo poruszyła się w stronę drzwi. Chciałem ją złapać i podziękować, ale stałem jak słup soli. Nagle oprzytomniałem. Zacząłem biec w jej stronę.
- Ej... Hej! Hej! Bello! Poczekaj chwilkę. - Błyskawicznie znalazłem się przy niej.
- Czy my się gdzieś już nie spotkaliśmy? - zapytałem spokojnie.
- Eee... Nie, nie sądzę. Jestem tu od niedawna, więc to niemożliwe - odparła nieśmiało.
Dlaczego wciąż uciekała? Czy ja wyglądam aż na takiego dupka? Możliwe. Niezbyt było miło przy naszym ostatnim spotkaniu. Trzeba to naprawić. A potem jej powiem, że ją rozpoznałem.
- No tak, może mi się tylko wydawało. Ale zatańczysz ze mną, prawda?
Lekko się zarumieniła i skinęła głową. Piosenka była wolna, więc byliśmy bardzo blisko siebie. Wiedziałem, że to ona mnie uratowała. Teraz łamałem sobie głowę, jakby tu się jej odwdzięczyć.
Bella przez cały taniec czuła się sztywno. Mi blisko niej było wręcz zajebiście. Chyba nie jest aż taką wariatką. What? Zaraz... Co ja mówię? Nieważne, chyba muszę ją troszkę polubić, tak by przynajmniej wypadało. Moi i jej staruszkowie jadą niedługo na "wspólnie biznesowe wakacje". To oznacza, że ja, Em i Jazz zorganizujemy imprezę roku. Trzeba ją przekabacić na swoją stronę, żeby nie pisnęła słówkiem. Łatwa sprawa, no bo kto nie poleci na boskiego Cullena?
- Wybacz, ale muszę się zbierać do wyjścia - wyszeptała, wyraźnie speszona moją osobą. Słodkie.
- Och, nie. Zaczekaj. Jest jeszcze wcześnie! - Niestety szybko straciłem ją z pola widzenia.
Po dzisiejszym wieczorze byłem pewny kilku rzeczy:
1 - Bella była dość mądra i odważna.
2 - Całkiem ładna i malutka.
3 - Zajebiście słodko się rumieniła.
Bella*
O nie! To istny koszmar. Dlaczego musiałam z nim tańczyć? W sumie to i tak dziękuję Bogu za to, że mnie nie rozpoznał. I mam nadzieję, że już nigdy sobie o mnie nie przypomni.
- Bella, skarbie, gdzieś ty się podziewała? Jedziemy już, księżniczko. - Uśmiechnęła się rozradowana Rose.
- Już, już idę.
Przy wejściu czekali na nas Cullenowie, Sue i Billy. Serdecznie się uśmiechali i wymieniali swe poglądy na temat wspólnych wakacji.
- Śliczniutka ta wasza kuzynka. Słyszałam, że jesteś bardzo mądra - zagadnęła mnie pytająco matka Edwarda.
- Naprawdę trudno mi jest ocenić, ale jestem zadowolona ze swoich wyników z edukacji - wybąkałam nieśmiało.
- Nauka to żaden wstyd. To rzadkość spotkać takie pilne dziecko. - Spojrzała sie na swoje dzieci z dezaprobatą, - Niektórzy powinni brać z ciebie przykład. - Tym razem posłała wrogie spojrzenie tylko miedzianowłosemu przystojniakowi. - Szczególnie ty, Edwardzie. Przydałoby ci się podłapać pare dobrych wskazówek od nowej koleżanki.
Teraz chyba stanęłam w płomieniach. Krew z całego mojego ciała przemieściła się na policzki. Cholera.
- Ależ oczywiście, mamo. Na pewno Bella będzie chciała mi pomóc, ale teraz są wakacje i ona sama musi odpocząć, nie wspomnę już o sobie. Mnie też się coś należy - chłopak wyjaśnił ironicznie, chcąc pokazać, że on tu jest najważniejszy. Pępek świata, a to dobre. Niech zmiata, w niczym mu nie pomogę. Wara przystojniaczku, było się uczyć, słońce.
- Edwardzie, przypominam ci, że masz do zaliczenia dwa przedmioty w sierpniu. Może powinieneś poprosić Bellę o pomoc? Nie ma się co wstydzić. Prawda Bello, że pomożesz mu? Na pewno na dobre wam to wyjdzie - Esme uśmiechnęła się zachęcająco. I co ja mam teraz zrobić, do jasnej cholery? HELP!
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco. Sam Edward wyglądał tak, jakby czegoś oczekiwał.
- O... oczywiście. Jeśli to konieczne, to z chęcią pomogę - wydukałam nieśmiało, cały czas mając nadzieję, że się rozmyśli.
- To wspaniale, skarbie. A więc pojutrze wpadniesz do nas, co? Może tak o... siedemnastej? Co ty na to? Później Edward cię odwiezie. Pieniądze nie grają roli, dostaniesz tyle, ile zechcesz - dokończyła prędko kobieta.
- Wykluczone. To tylko koleżeńska pomoc naukowa, nie korepetycje. Żadne pieniądze nie wchodzą w grę - mówiąc to, uśmiechnęłam się nieśmiało. Na pewno nie będą od nich wyciągała kasy, choćby mi się przydała. Ale co sobie o mnie pomyślą? Z drugiej strony za te godziny męczarni z tym pacanem powinni mi dużo zapłacić. Nagle moje rozmyślania przerwał głos gospodyni.
- No dobrze, jak wolisz, skarbie. To o siedemnastej w piątek. Dobrze, Edwardzie?
- Tak, tak. Wiesz, mamo, to jednak wspaniały pomysł. Będę mógł dzięki temu też bliżej poznać się z Bellą. - Puścił do mnie oczko. Blee. Zbierało mi się na wymioty. Co on sobie myśli, do jasnej cholery?
- No to my się już będziemy zbierać. Dzieciaki się spotkają w piątek. Wszystko ustalone. Esme, zapewniam Cię, że nauka z Bellą nie pójdzie na marne - powiedział ochoczo Billy, zupełnie tak, jakby mnie znał.
- Dziękuję bardzo, że się zgodziłaś, Bello. Nauka Edwarda zapewne będzie dla ciebie męczarnią, ponieważ do tej pustej głowy ciężko wbić jakąś wiedzę. - Z tą męczarnią trafiła w samo sedno. Kurczę, a jakby się z tego wyplątać? Nie, nie mogłabym potem spojrzeć w oczy matce Edwarda. Trudno, jakoś to przeżyję.
- Do zobaczenia. - Esme zaczęła nas wszystkich całować w policzki. Zdecydowanie za słodko.
Po powrocie do domu jak najprędzej chciałam zapomnieć o tym dupku. Szybko wzięłam prysznic i zasnęłam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aneq_6 dnia Nie 18:42, 12 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Sob 11:00, 11 Lip 2009 |
|
Dzieje się dzieje! Wszystko bardzo pięknie, ale stanowczo za krótko:P
Z tego co widzę Edward nie będzie miał łatwo z Bellą. Ma charakterek i co najważniejsze nie wpada w zachwyt gdy go widzi. Ciekawie się zapowiada.
mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na rozwinięcie akcji.
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Sob 11:31, 11 Lip 2009 |
|
Oj za krótkie, za krótkie.
Nie moge pojąć dlaczego Bella ukrywa to, że uratowała życie Edwardowi. Przecież to raczej powód do dumy (:.
jak już mówiłam piszesz wspaniale. Aktualnie nie jestem w stanie napisać żadnego konstruktywnego komentarza. Mam nadziję, że kolejny rozdział pojawi się szybko i będzie dłuższy.
Żyzcę weny.
Pozdrawiam,
yeans-girl |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 21:10, 11 Lip 2009 |
|
Z Belli wprost emanuje uwielbienie do Edwarda. Zapewne wszyscy zebrani mogą potwierdzić te słowa.
Edward jest gorszy niż gorszy. Kto by pomyślał? Na pewno nie ja.
Z niecierpliwością oczekuję dokładnego opisu przebiegu "koleżeńskiej pomocy", jakiej nasza Zdolniacha udzieli Pacanowi.
Troszkunię mi WA zaleciało. Zwrot "słodki Jezu" (też używam) oraz to, że zdaniem Edka Bella słodko się rumieni. No ale to nic.
Aaa... zapomniałabym. Bella jest odważna, więc dlaczego bała się konfrontacji z Edwardem? Dlaczego zamiast tego postanowiła zafundować sobie odżywczą maseczkę?
Prawdopodobne, iż gdzieś zostało to napisane, ale ja - Światowej Sławy Świr - nie dostrzegłam tego.
Życzę Weny! |
|
|
|
|
Green_day
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Sob 21:22, 11 Lip 2009 |
|
A więc co by tu napisać?
Już wiem.
Ten FF znalazłam niedawno. (wczoraj)
Na początku myślałam tak, "kolejny porąbany FF, nic szczególnego."
No bo wiesz, chłopak krztuszący się cukierkami?
Ale weszłam na ten FF dzisiaj i widzę że akcja się rozkręciła.
Na pewno będę go czytała i komentowała, bo muszę się dowiedzieć co wyniknie z tych korków Edzia.
Mam nadzieję, że tempo dodawania nowych rozdziałów nie zmieni się.
Zdrówka życzę
Green_day |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Green_day dnia Sob 21:24, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 16:17, 12 Lip 2009 |
|
Cytat: |
Urodziny Esme, wszyscy musieliśmy je obchodzić ze sztucznych uśmiechem, na ustach. |
Bez przecinka, w końcu uśmiech na czymś, nie?
Cytat: |
"Elita Forks", jak zawsze zaskoczyła swym popieprzonym lookiem. |
I znowu bez.
Cytat: |
Na dodatek jeszcze zwalona, kuzynka Swan miała być specjalnie u nas ugoszczona. |
I znowu...
Cytat: |
Taki zajebiście milutki gest, żeby zrobiło jej się miło. |
Również nie jest konieczny.
Cytat: |
Zresztą, nieważne. |
To samo.
Cytat: |
Nagle zobaczyłem Stanleyów. O ku***! Jest tu Tanya i Jess. Naprawdę, ku***, nie dobrze. |
Po 'ku***' ma być przecinek. A niedobrze piszemy łącznie; -nie z przymiotnikami ZAWSZE łącznie.
Cytat: |
Jak się skapną, że chodzę z nimi, w tym samym czasie, to już nie żyję. |
Bez po 'z nimi', za to trzeba dostawić przed 'to'.
Cytat: |
W takich chwilach, jak ta, poważnie się cieszę, że mamy dość duży dom. |
Bez nich. To nie jest jakaś wstawka tylko ważna informacja.
Cytat: |
Przelecę Jess, w gabinecie mojego ojca, a z Tanyą rozprawię się po imprezie. |
Bez po 'Jess'.
Cytat: |
Może dlatego, że wolała Emmetta ode mnie, trzy lata temu? |
W ogóle lepiej brzmiałoby: 'Może dlatego, że trzy lata temu wolała Emmetta?' Ale jeśli nie, to na pewno po 'ode mnie' nie może być przecinek.
Cytat: |
Kiedy tak patrzyłem w ich stronę, Alice do mnie podeszła. |
Dziwnie tu jakoś z kolejnością. Nie lepiej byłoby: 'Kiedy tak patrzyłem w ich stronę, podeszła do mnie Alice.'?
Cytat: |
Stała tam oczywiście kurewsko piękna Rose, Em, Jasper i tyłem, jakaś nieznana mi dziewczyna. |
Można byłoby go sobie darować.
Cytat: |
- Spokojnie. Wiem, o co ci chodzi i jak już mówiłem; wszystko załatwię. A teraz nie przeszkadzaj, bo chcę zatańczyć z moją piękną, Bellą - wymruczał i przelotnie spojrzał na wściekłą Rosalie. |
Niepotrzebny przecinek i średni można byłoby zamieniać na myślnik albo chociaż dwukropek.
Cytat: |
Coś na pewno go musi boleć. |
Wg mnie lepiej brzmiałoby: 'Coś na pewno musi go boleć.' Bo w oryginale jakoś mi kolejność nie pasuje.
Cytat: |
ku***, żeby nie było, że cham ze mnie, albo jakieś takie gówno, to się przywitam - pomyślałem sceptycznie. |
Początek zdania, więc 'ku***' z dużej. No i przed 'albo' nie stawiamy przecinka. No chyba że porównujemy. No i tutaj nie zaznaczyłam, ale myśli lepiej nie po myślniku, a po przecinku lepiej pisać.
Cytat: |
- Witaj, Bello. Chyba nie miałem dziś okazji, przywitać się z tobą. - wyciągnąłem ku niej rękę. |
Przecinki pozaznaczałam. No i kłaniają się zasady pisania dialogów. Kiedy komentarz nie jest związany z wypowiedzią, to jest kropka i po myślniku z dużej.
Cytat: |
Jej twarzy, jednak nadal nie widziałem. |
Tu chyba wszystko jasne. Bez przecinka.
Cytat: |
Z początku nie zrozumiałem, o co jej chodzi. |
Tutaj bez. Niby są dwa orzeczenia, ale jednak to jest całość.
Cytat: |
Nagle wspomnienia trafiły we mnie, ze zdwojoną siłą. |
Całość! Bez tego przecinka!
Cytat: |
Szukałem jej, kazałem się wypytać kolegom, czy wiedzą, kim ona była. |
Tutaj o jeden za mało.
Cytat: |
Dokładnie tydzień temu, ona tu przyjechała. Dokładnie tydzień temu, powierzyłem jej swoje marne życie, i nie zawiodłem się. |
Za dużo przecinków. I na końcu ten jeden można dodać. Przed 'i' się normalnie nie stawia tego znaku interpunkcyjnego, ale tutaj tak. Przynajmniej może być, ponieważ to jest taki dodatek do tego zdania. Bo w gruncie rzeczy można byłoby go również napisać po kropce.
Cytat: |
- Czy my się gdzieś już nie spotkaliśmy? - zapytałem spokojnie. |
Kolejność mi nie pasi. Nie lepiej: 'Czy my już gdzieś nie spotkaliśmy się?
Wg mnie lepiej. Bo 'się' może występować na końcu. I w tym przypadku nawet lepiej brzmi.
Cytat: |
- Eee... Nie, nie sądzę. Jestem tu od niedawna, więc to niemożliwe - odparła nieśmiało. |
O jeden za mało. Przed 'więc' obowiązkowo.
Cytat: |
Czy ja wyglądam, aż na takiego dupka? |
Ee ee. Za dużo.
Cytat: |
Nie zbyt miło było, przy naszym ostatnim spotkaniu. |
Za dużo i wg mnie można byłoby kolejność zmienić. Lepiej by się czytało wtedy. 'Niezbyt było miło przy naszym ostatnim spotkaniu.' I z tego co wiem, to jeszcze 'niezbyt' razem.
Cytat: |
Teraz łamałem sobie głowę, jak by tu się jej odwdzięczyć. |
'Jakby' piszemy razem.
Cytat: |
Bella, przez cały taniec czuła się sztywno. |
O przecinek za dużo. I jeszcze jedno. Skąd on mógł wiedzieć, że czuła się sztywno? Może lepiej byłoby: 'Bella przez cały taniec była sztywna.' I to pisane w prostym, chłopskim języku. :)
Cytat: |
Mi blisko niej, było wręcz zajebiście. |
Powtórka z rozrywki.
Cytat: |
Chyba nie jest, aż taką wariatką. |
To samo.
Cytat: |
Moi i jej staruszkowie jadą niedługo, na "wspólnie biznesowe wakacje". |
Wiadomo.
Cytat: |
Łatwa sprawa, no, bo kto nie poleci na boskiego Cullena? |
Przecinek jest zbędny.
Cytat: |
- Och, nie. Zaczekaj. Jest jeszcze wcześnie! - niestety, szybko straciłem ją z pola widzenia. |
Komentarz po myślniku nie jest związany z wypowiedzią, więc 'niestety' z dużej. No i po tym słówku zbędny jest również przecinek.
Bella*
Cytat: |
I mam nadzieję, że już nigdy, sobie o mnie nie przypomni. |
Znowu za dużo przecinków.
Cytat: |
- Bella, skarbie, gdzieś ty się podziewała? Jedziemy już, księżniczko. - uśmiechnęła się rozradowana Rose. |
Mimo wszystko po myślniku powinno być z dużej, a przed nim kropka.
Cytat: |
Serdecznie się uśmiechali i wymieniali swe poglądy, na temat wspólnych wakacji. |
To samo.
Cytat: |
- Śliczniutka ta wasza kuzynka. Słyszałam, że jesteś bardzo mądra - zagadnęła mnie pytająco, matka Edwarda. |
Wszyscy widzą.
Cytat: |
- Naprawdę, trudno mi jest ocenić, ale jestem zadowolona ze swoich wyników z edukacji - wybąkałam nieśmiało. |
Mogłoby tu nie być tego przecinka. I jeszcze kolejność. 'Naprawdę trudno jest mi oceniać, ale jestem zadowolona ze swoich wyników z edukacji.' Zamieniłam 'mi' i 'jest'. I nie pasuje mi tu jeszcze wyrażenie. '[...] ze swoich wyników z edukacji.' Ale niech już tak zostanie. :)
Cytat: |
- Nauka to żaden wstyd. To rzadkość spotkać takie pilne dziecko. - spojrzała się na swoje dzieci z dezaprobatą,. - Niektórzy powinni brać z ciebie przykład. - Tym razem posłała wrogie spojrzenie, tylko miedzianowłosemu przystojniakowi. - Szczególnie ty, Edwardzie. Przydałoby ci się podłapać pary dobrych wskazówek, od nowej koleżanki. |
Tutaj już nie będę wypisywać, co zrobiłam. Po prostu daję dobrą wersję:
' - Nauka to żaden wstyd. To rzadkość spotkać tak pilne dziecko. - Spojrzała na swoje dzieci z dezaprobatą. - Niektórzy powinni brać z ciebie przykład. - Tym razem posłała wrogie spojrzenie tylko miedzianowłosemu przystojniakowi. - Szczególnie ty, Edwardzie. Przydałoby ci się podłapać parę dobrych wskazówek od nowej koleżanki.'
Cytat: |
- Ależ oczywiście, mamo. Na pewno Bella będzie chciała mi pomóc, ale teraz są wakacje i ona sama musi odpocząć, nie wspomnę już o sobie. Mnie też się coś należy. - Chłopak wyjaśnił ironicznie, chcąc pokazać, że on tu jest najważniejszy. |
Komentarz związany z wypowiedzią, więc bez przecinka i z małej. A najlepiej byłoby zamienić 'chłopak' i 'wyjaśnić' miejscami, czyli: '[...] nie wspomnę już o sobie - wyjaśnił chłopak ironicznie[...].'
Cytat: |
- Edwardzie, przypominam Ci, że masz do zaliczenia dwa przedmioty w sierpniu. Może powinieneś poprosić Bellę o pomoc? Nie ma się co wstydzić. Prawda, Bello, że pomożesz mu? Na pewno na dobre wam to wyjdzie. - Esme uśmiechnęła się zachęcająco. |
Daję całość:
' - Edwardzie, przypominam ci, że w sierpniu masz dwa przedmioty do zaliczenia. Może powinieneś poprosić Bellę o pomoc? Nie ma się co wstydzić. Prawda Bello, że pomożesz mu? Na pewno na dobre wam to wyjdzie. - Esme uśmiechnęła się zachęcająco.'
Cytat: |
- Wykluczone. To tylko koleżeńska pomoc naukowa, nie korepetycje. Żadne pieniądze nie wchodzą w grę - mówiąc to, uśmiechnęłam się nieśmiało. Na pewno nie będą od nich wyciągała kasy, choć by mi się przydała. |
'Choćby' razem.
Cytat: |
Z drugiej strony, za te godziny męczarni z tym pacanem, powinni mi dużo zapłacić. |
Pierwszy przecinek nie jest konieczny. A w ogóle to dwa źle tu wyglądają.
Cytat: |
Nagle, moje rozmyślania przerwał głos gospodyni. |
Bez przecinka.
Cytat: |
- No dobrze, jak wolisz, skarbie. To o siedemnastej, w piątek. Dobrze, Edwardzie? |
Bez.
Cytat: |
- Tak, tak. Wiesz, mamo, to jednak wspaniały pomysł. Będę mógł, dzięki temu też bliżej poznać się z Bellą. - puścił do mnie oczko. |
Daję całość. Oprócz tego trochę kolejność zmieniona.
' - Tak, tak. Wiesz, mamo, to jednak wspaniały pomysł. Dzięki temu będę mógł też bliżej poznać Bellę. - Puścił do mnie oczko.'
Cytat: |
- No, to my się już będziemy zbierać. Dzieciaki się spotkają w piątek. Wszystko ustalone. Esme, zapewniam Cię, że nauka z Bellą nie pójdzie na marne. - powiedział ochoczo Billy, zupełnie tak, jakby mnie znał. |
Po prostu daję całość:
' - No to my już będziemy się zbierać. Dzieciaki się spotkają w piątek. Wszystko ustalone. Esme, zapewniam cię, że nauka z Bellą nie pójdzie na marne - powiedział ochoczo Billy, zupełnie tak, jakby mnie znał.'
Cytat: |
- Dziękuję bardzo, że się zgodziłaś, Bello. Nauka Edwarda zapewne będzie dla ciebie męczarnią, ponieważ do tej pustej głowy, ciężko wbić jakąś wiedzę. - Z tą męczarnią trafiła w samo sedno. Kurczę, a jakby się z tego wyplątać? Nie, nie mogłabym potem spojrzeć w oczy, matce Edwarda. |
Po 'głowy' nie ma przecinka, po 'w oczy' również.
Cytat: |
Po powrocie do domu, jak najprędzej chciałam zapomnieć o tym dupku. |
Bez.
Cytat: |
Szybko wzięłam prysznic i zasnęłam. |
Nie lepiej byłoby: 'Wzięłam szybki prysznic i zasnęłam.'? Ale to tylko moje subiektywne zdanie i odczucie. :)
Koniec z błędami. Jak widać, troszkę ich jest. Przede wszystkim za dużo przecinków. Kiedy stawia się ten znak interpunkcyjny co dwa słowa, to zdanie traci sens. Niech beta o tym lepiej pamięta i uważniej sprawdza. Nie wytykam, a po prostu chcę dawać wskazówki. Bo łatwo krytykować innych, ale jak widać, trzeba też na klatę przyjąć krytykę innych, co od Twojej osoby. Tudzież nie autora. Tylko takie 'powiedzenie'. Myślę, że beta powinna jeszcze bardziej 'amatorsko' posprawdzać teksty, bo to co jest na forum, tudzież Twoje opowiadanie, wygląda jak niesprawdzone. Przede wszystkim, przecinek stawiamy, kiedy mamy chociaż jedno orzeczenie w danej części zdania, inaczej, tak jak wspominałam, wypowiedzi tracą sens. Może warto spróbować metody 'na wdech'? Kiedy mówimy, robimy przerwy, aby wypuścić powietrze, zazwyczaj wtedy powinien być również przecinek. Oczywiście oprócz tego przed odpowiednimi spójnikami. :) Dlatego lepiej, droga Autorko, dawaj więcej czasu becie na sprawdzanie, bo w końcu jak się człowiek spieszy, to się Diabeł cieszy. :D
Co do samego opowiadania; podoba mi się, choć czuję pewien niedosyt. Jest humorystyczne i zachowane w dobrym stylu, jednak chyba brakuje mi trochę refleksji. No nie wiem. Jakoś tylko to przychodzi mi do głowy. A sama fabuła udana. Pomysł co prawda wykorzystywany już, jednak inaczej przedstawiony, więc miła niespodzianka. Lekki styl, duży plus. Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy. :D Oczywiście liczę na happy end, ja jak to ja. :)
Pozdrawiam, weny. :* |
|
|
|
|
Anne Cullen
Wilkołak
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Blois, Francja
|
Wysłany:
Nie 18:04, 12 Lip 2009 |
|
Świetny temat. Tekst jest lekki więc można go czytać "na luzie" i to mi się podoba. Zaintrygowało mnie zakończenie.
Zgadzam się z poprzedniczką, kiedy w tekście jest za dużo przecinków zdania tracą sens.
Ale zasad ci nie wymienę, bo sama mam z nimi problem. W ogóle nie potrafię zrozumieć Polskiej ortografii
A tak na zakończenie to weny życzę :))
PS. Podoba mi się, że twoja Bells jest jednak nieśmiała ( Wiesz rumieni się itd.)
Tylko nie rozumiem jednego, dlaczego nie chciała aby Edward
dowiedział się o tym kto go uratował, no wiesz, żeby ja rozpoznał? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anne Cullen dnia Nie 18:07, 12 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
xxpaolaxx
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Nie 20:27, 12 Lip 2009 |
|
HeyKisss dziękuję za wypisanie błędów. Jednak z połową się nie zgadzam i nawet skonsultowałam się z inną betą, naprawdę dobrą i ona też powiedziała, że te błędy, które wypisałaś nie są wszystkie trafione. Nie chce mi się kopiować i wyjaśniać które to, ale około większej połowy. A to zdanie to w ogóle:
Cytat: |
- Czy my się gdzieś już nie spotkaliśmy? - zapytałem spokojnie.
Kolejność mi nie pasi. Nie lepiej: 'Czy my już gdzieś nie spotkaliśmy się?
Wg mnie lepiej. Bo 'się' może występować na końcu. I w tym przypadku nawet lepiej brzmi. |
"się" nigdy nie dajemy na końcu zdania w dialogach :) Każdy to mówi i tego będę się trzymać. Kolejny rozdział miałam oddać dzisiaj, ale sprawdzę go jeszcze jutro dokładnie, aby nie było błędów. Ale też dziękuję za niektóre wskazówki :)
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 20:46, 12 Lip 2009 |
|
No nic. Skoro tak uważasz. Ale nie lubię tego, jak osoba na siłę starają się przekonać profesjonalistów w danej dziedzinie do swoich racji. Ja jestem polonistką i wiem, gdzie przecinki powinny stać, a gdzie są zbędny. A Ty z nimi przedobrzasz. Bo w zdaniu typu: 'Z wielki uśmiechem, na ustach'. Postawienie przecinka jest parodią. Ale ja się mylę... I to w połowie... No cóż. 'Może' masz rację. Życzę Ci, żebyś ją miała. :) Jednak ja wiem swoje i myślę, że powinnaś jeszcze popracować nad sprawdzaniem. Nie wiem, w jakim jesteś wieku, ale, w ewentualności, jeszcze kiedyś przyznasz mi rację. :P
Pozdrawiam. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 20:50, 12 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Nie 21:09, 12 Lip 2009 |
|
Beta - No dobra, to i ja się wypowiem. :D Paola, wiesz, że ja nie lubię Cię krytykować, mamy swoją umowę, więc sama z siebie błędów wypisywać nie mam zamiaru. Nigdy. :P Jednak muszę się zgodzić z którąś z powyższych poprzedniczek. Wszystkie błędy, które wypisała, niestety, ale są. Jeżeli nawet się pomyliła, to raz czy dwa, choć ja i tak uważam, że wypisała wszystko poprawnie. Zauważyła to także Lilczur, chwaląc HeyKisss. I to bardzo dobrze, że kontaktowałaś się z inną, bardzo dobrą betą. Jednak nie zgodzę się, wybacz, że połowa jest źle. Bo coś musi być w tym, że nasza trójka widzi więcej błędów niż tylko połowę z wypisanych. Wybacz, zgadzam się z HeyKisss. Widać, że Lilczur też, więc naprawdę coś tutaj musi być. Ale to dobrze. Taka krytyka wiele daje. :) Kop w tyłek i będzie lepiej. ^^ Dobrze, że to twardo przyjęłaś. :D Jestem z Ciebie dumna. :P
Autorka - Sam rozdział fajny. Naprawdę podoba mi się Twoje opowiadanie. Jest takie zabawne i naprawdę lekko się czyta. Sytuacje też dobrze przemyślane. Oby tak dalej. Jednak ja jak to ja muszę napisać, żebyś ZASKOCZYŁA.. ^^ No i będzie gites.
Buziaki, weny. :*
Wyjątkowa' |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Nie 23:17, 12 Lip 2009 |
|
Potwierdzam - zgadzam się z HeyKisss (której posta pochwaliłam) i z Wyjątkową (o której wiem, że zna się na rzeczy i naprawdę ma doskonałe pojęcie o betowaniu), że wszystkie wskazane błędy są słuszne. Przykro mi.
Ale cóż, nikt z nas nie jest idealny i my przecież także popełniamy błędy. Grunt, to umieć je poprawiać i się na nich uczyć, czego z całego serca życzę.:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aneq_6
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg
|
Wysłany:
Czw 10:19, 13 Sie 2009 |
|
Kochani!
Po mojej długiej nieobecności wstawiam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że opłacało się czekać. Niestety wena mnie opuszcza, ale ja się nie dam. Co to, to nie :D Zapraszam do czytania :*
BETA: xxpaolaxx - dziękuję serdecznie :*
Rozdział IV
Dzień zaczął się koszmarnie. Rose od początku ględziła o jutrzejszym spotkaniu z Edwardem. Chytrze, postanowiłam to wykorzystać i wypytać się o niego.
- Ok, a więc, jaki jest ten cały Edzio? - zapytałam, niby od niechcenia. Rose się lekko zamyśliła i szykowała całą jego charakterystykę.
- Jest chamski, bezczelny, nie szanuje niczego i nikogo. Taki podrywacz, coś w tym stylu. Nie przepadam za nim, ale jest mi go żal. Bardzo się zmienił odkąd umarli jego biologiczni rodzice.
- To on nie mieszka od dziecka z Esme i Carlisem?
- Mieszka. Jego rodzice żyli, a on mieszkał u Cullenów.
- Nie bardzo rozumiem. Skoro jego rodzice żyli, to dlaczego mieszkał u obcych?
- Edward pochodzi z patologicznej rodziny. Biedaków, czy jakoś tak. Biologiczni rodzice oddali go do domu dziecka, kiedy miał roczek, a następnie adoptowali go Cullenowie. Jakieś dwa lata temu, tamci się odezwali do niego. Przypomnieli sobie o synku, bo potrzebowali kasy na alkohol i prochy. A wtedy Edward poczuł, że musi pomóc rodzicom. Wszystko niby pięknie. Mówili mu, że chcą zacząć od nowa, że chcą by z nimi utrzymywał kontakt. Chłopak wielokrotnie pytał się ich, czy nie mogliby wspólnie zamieszkać. Ale tamci wymigiwali się tym, że mają gdzie mieszkać. Mimo to, on cały czas im pomagał. Wyciągał szmal od Carlisla, by dać staruszkom. Cały czas myślał, że daje im na jedzenie i najpotrzebniejsze rzeczy. Oni sami tak mu mówili.
Pewnego razu, pojechał z Alice i Emmettem do nich, by sprawdzić jak im się żyje. Znalazł ich zalanych i mieli strzykawki w żyłach. Obudził ich i prosił o wyjaśnienia. Oni zaczęli się śmiać i powiedzieli mu, że był bardzo naiwny. Wtedy wszystko zrozumiał i doszedł do wniosku, że nikomu nie można ufać. Od tamtego czasu jest taki przykry. Wcześniej naprawdę był wrażliwym i dobry chłopakiem - skwitowała z żalem.
Byłam przerażona. Wiedziałam co ten chłopak czuje, ponieważ moja mama też miała różne przygody z taki ludźmi. Raz złączyła się z alkoholikiem i ledwo co się go pozbyła.
- To straszne, jak mogli się tak zachować? Teraz go rozumiem.
- Mi go też szkoda. To jak, idziemy na zakupy? - spytała z nadzieją. Ona i Alice kochały zakupy, a szczególnie, kiedy mogły kogoś ubierać. Musiałam skapitulować.
Podjechałyśmy po Alice. W świetle dziennym jej domu wyglądał jeszcze piękniej. Te dzieciaki miały wiele szczęścia.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie rozradowany głos chochlika
- Słońce, dziś zaszalejemy. Coś czuję, że jutro nie będziesz miała głowy na korepetycje z Edwardem - wychichotała a ja pokręciłam głową z dezaprobata.
- A coś się szykuje? Jakaś biba? - spytałam ze sztucznym entuzjazmem.
- Oczywiście że tak. Dziś Czwartek, a to oznacza, że jest całonocna impreza. Klub Joker. O dwudziestej. Dużo osób. Obecność obowiązkowa. - Hasła, którymi rzucała Rosalie, wcale nie brzmiały dla mnie zachęcająco. Wręcz odwrotnie. Nigdy nie przepadałam za popijawą i takiego typu zabawą. Ale coś mnie ciągnęło, żeby chociaż na chwilę tam wpaść. Aby zobaczyć, czy "imprezy" polegają na tym samym, co u mnie.
- Jasne. Nie mogę ominąć, prawda?
- Ależ oczywiście, że nie. Dlatego dziś wszystkie się sobą zajmujemy. Tobą w szczególności, Ślicznotko. - Alice dotknęła palcem czubek mego nosa. - Masz wielki potencjał na gwiazdę. Trzeba to tylko wydobyć, a w tym już nasza głowa, Kochanie.
- Mam się bać? Rozumiem, że jestem waszym zakładnikiem, tak? - zapytałam z nadzieją.
- Nawet jakbyś próbowała uciekać i tak cię znajdziemy, Złotko - zaśmiał się szyderczo chochlik.
- Kapituluję.
Zakupy jakoś przeżyłam. Sukienka całkiem ładna. Szczerze, to myślałam, że na takie imprezy zakłada się coś w stylu "jestem fajna i na luzie". Niestety, myliłam się.
[link widoczny dla zalogowanych]
Im dłużej na nią patrzyłam, tym bardziej potwierdzałam się w przekonaniu, że jest zbyt wyzywająca, jak dla mnie. Nie powiedziałam o tym dziewczynom, bo i tak by to nic nie zmieniło. Podejrzewam, że nawet było by gorzej dla mnie. Gdy się ich delikatnie zapytałam, czy nie jest zbyt uwodzicielska, one dały mi do wyboru jeszcze gorszą i sexowniejsza sukienkę. Zrezygnowałam. Musiałam znaleźć inny powód, by wymienić tą kieckę.
- Hmm, Alice, tak się zastanawiam, czy ta sukienka będzie się dobrze komponować z włosami - zadumałam się na chwilę.
Na wzmiankę o włosach od razu podbiegła do nas Rose, która jest ekspertką w tej dziedzinie, i zaczęła bacznie mi się przyglądać.
- Masz rację, Bello. Sukienka jest, a włosy masz też wpadające w czerń. Trzeba coś zrobić - wydukała zamyślona kuzynka.
Czułam smak zwycięstwa. W duchu chwaliłam się jak mądra i cwana jestem. Ale jednak, nie tym razem, kobieca podchwytliwość mnie przerosła.
Obie dziewczęta spojrzały na siebie znacząco.
- Mam pomysł - wypowiedziały słowa mej klęski w tym samym czasie.
- Sukienka jest prześliczna i cudnie w niej wyglądasz. Nie będziemy jej zmieniać. Absolutnie - Alice spojrzała na Rose - zamiast tego, możemy... cię przefarbować.
Zamarłam. What? Ich nicht versteche. Czy... one... właśnie... powiedziały... że... ja... mam... zmienić... kolor... włosów?
Szok na mojej twarzy ewidentnie je rozbawił.
- Tak, Bello. Idziemy Cię przefarbować. Może głęboka czerwień? Chyba dobrze będzie się komponowała z tą sukienkę? - Alice zapytała się Rose.
- Możliwe, ale ja bym proponowała blond...-automatycznie jej przerwałam.
- Niee! Nie! Nie! Nie ma mowy! Nie łatwiej zmienić kolor sukienki niż kolor włosów? - spytałam błagalnie. Ale na próżno.
- Jeszcze będziesz nam dziękować. - Dziewczęta pociągnęły mnie w stronę taksówki.
Kilka minut później byliśmy pod wielkim, ekskluzywnym salonem fryzjerskim.
- A-Alice, mnie chyba nie stać na zabieg w takim miejscu.
- Bello, spokojnie - zachichotała. - Mówisz tak, jakbyś miała mieć zaraz operację. A to tylko zwykłe farbowanko i to szamponetką.
- Czyli to zejdzie, mam rozumieć? - spytałam niepewnie.
- Tak. Nie bój nic. Będziesz wyglądała nieziemsko. Demon seksu.
Wciągnęły mnie do salonu, a mi szczęka opadła. Po dwóch stronach długiego korytarza rozciągały się stanowiska dla klientów. Ekspedjętami byli sami mężczyźni. Wyglądało to, jak z jakiegoś drogiego filmu amerykańskiego.
Po chwili szoku zauważyłam, że podszedł do nas wysoki, przystojny mężczyzna. Uśmiechał się gorąco, i wyglądał na geja. Tak, takie ciacho musi by gejem. Ugh... co za gorzkie życie.
- Witam me piękne. W czym mogę pomóc, Złotka? Alice, Rose, cóż za łabędzia mi przyprowadziłyście - jego głos pieścił moje uszy.
- Marco, Kochanie. Poznaj Bellę - uśmiechnął się i pocałował mnie w rękę.
- Miło mi cię poznać, Bello. Jesteś włoszką? - wymruczał, a mi serce stanęło. Zarumieniłam się i pośpiesznie odpowiedziałam.
- Cześć. Nie jestem włoszką. Niestety.
- Nie szkodzi. Po wyjściu stąd, wszystkie włoszki będą ci zazdrościły wyglądu, Bello. Zapewniam.
- No i oto chodzi. Marco. Przed tobą bojowe zadania. Ta dziewczyna ma wyglądać jak anioł, a raczej jak demon seksu. W grę wchodzi: fryzura, farbowanie i delikatny makijaż. Jako dziewica musi zachować lekkość - Rose uśmiechnęła się szyderczo. Jak ja jej czasami... nienawidzę? Ale ją kocham.
- Si. Wszystko będzie perfecto. Zapraszam - zaciągnął mnie na nieziemskie stanowisko. Teraz, to juz czekała mnie istna śmierć.
Po około dwóch godzinach pozwolono mi przejrzeć się w lustrze. Początkowo się cieszyłam, a potem przeraziłam. Głośną przełknęłam ślinę i pokierowałam się w stronę lustra.
[link widoczny dla zalogowanych]
To, co zobaczyłam, kompletnie mnie przeraziło. To nie byłam ja! Ten ktoś nawet mnie nie przypominał.
- I jak, Złociutka. Pięknie, nieprawdaż? - zapytał się podekscytowany Marco.
- Nie... znaczy się, nie wiem co myśleć. To nie ja.
- Uwierz mi, Bello. To ty. I jesteś śliczna. Jak z obrazka, Kochanie. - Kobieta w lustrze delikatnie się zarumieniła.
- Wiesz, trudno mi uwierzyć. Nie dziw mi się. Wyglądam zupełnie inaczej - wyszeptałam, z widocznym grymasem niezadowolenia na twarzy.
- Może i wyglądasz zupełnie inaczej, ale ta zmiana wyszła ci na dobre. Dziś będziesz najbardziej pożądaną laską na imprezie - wyszczebiotała Alice.
Koszmarna wizja pod walających się nastolatków przeraziła mnie. Chciałabym to jak najszybciej zmienić. Niestety, już za późno. Zostawię tak, jak jest. Zrobię to dla moich przyjaciół.
- Dobrze, dziewczyny. Przyznam, że mi się też bardzo podoba. Będę musiała się przyzwyczaić.
Już około dwudziestej byłyśmy gotowe. Ja musiała znosić ich katuszę, a w zamian mogłam uczesać Alice. Rose trochę się wkurzyła, bo to ona zawsze wszystkich czesała, ale jakoś ją udobruchałam.
- Al, kiedy ta impreza się kończy? - spytałam niepewnie.
- Bello. Ona nawet się jeszcze nie zaczęła, a ty już się pytasz, kiedy koniec. Nie wiem za bardzo. Prawdopodobnie gdzieś na ranem.
- Co? Ja tam nie zostaję do rana. Zgadzam się wstępnie na jakieś trzy godziny. Potem wracam do domu - odpowiedziałam stanowczo.
- Taa, taa. Ok. Zbieramy się.
Pojechałyśmy taksówką. Dziewczyny przewidywały duże picie alkoholu. Ja oczywiście nic nie wypiję.
Weszłyśmy do wielkiego klubu i moją uwagę przykuła ogromna scena, a na niej Dj.
- To tutaj puszczają techno?
- Czasami, a czasami grają tu moi bracia i ich zespół - tą wypowiedzią Alice kompletnie zbyła mnie z pantałyku.
- Twoi bracia mają zespół?- spytałam zaszokowana. Ja sama lubiłam sobie coś pograć, ale tylko dla przyjemności.
- Tak, i nawet przyznam, że są dobrzy. Edward śpiewa i gra na gitarze. Emmett też gra na gitarze, a Jazz na perkusji.
- Wow, jestem w szoku. To świetnie. Mam nadzieję, że będę miała okazję ich usłyszeć.
- Masz szczęście, dziś właśnie zagrają. Tak tylko na pokaz, jedną czy dwie piosenki.
Po krótkiej wymianie zdań z Al, skierowałyśmy się w stronę tłumu.
Zauważyłam Emmetta, który nam pomachał, a obok niego znajdowali się chłopcy. Szybko dziewczyny do nich podeszły. Ja powolnym krokiem kierowałam się w ich stronę.
- Cześć, Skarbie. Wiedziałem, że pragniesz zobaczyć swojego misia w akcji, co nie? - zamruczał Em do ucha mojej kuzynki.
- Taa, taa, taa. Chciałbyś, niedźwiadku. Obejdź się smakiem. To na mnie nie działa. Dziś miodku nie będzie - drażniła się z nim.
Cały tłum wybuchł czystym i pogodnym śmiechem. Zdecydowanie tu nie pasowałam. Stałam z boku, bacznie im się przyglądają, aż na moje nieszczęście zwróciłam uwagę jednego z nich.
- Dziewczęta, co to za ognistą piękność ze sobą przyprowadziłyście, co? Nieładnie tak nie przedstawić nas sobie - zamruczał czule Edward, a mi zebrało się na wymioty.
- Oj, braciszku, widzę, że pamięć ci już siada. Starość, też radość, tylko pigułki trzeba łykać. Skleroza nie boli, ale cóż, jeśli naprawdę jej nie pamiętacie, to ją ponownie przedstawię - wyszczebiotała Alice z wielkim podnieceniem. No tak, miała się dziewczyna czym pochwalić. Jestem jej pierwszym "królikiem doświadczalnym"
Alice i Rose pociągnęły mnie do przodu, przez co się lekko zarumieniłam. Nie lubiłam być w centrum uwagi. To przynosiło w przyszłości tylko kłopoty.
- Panie i Panowie, przed wami piękna i seksowna Isabell. - Co ona se, ku***, myśli. Przecież mam na imię Bella, ewentualnie Isabella a nie jakaś Isabell. - Demon seksu, symbol kobiecości... - Nie wytrzymałam i jej przerwałam. - Alice, proszę Cię, nie pieprz głupot.
Wszyscy stali osłupiali i patrzyli się na mnie nie dowierzając. Ja sama nie mogłam uwierzyć, że to ja. Zwykła, brzydka dziewczyna, a teraz "ten ktoś". Spróbowałam im się bardziej przyjrzeć. Emmett okazywał szok i zadowolenie. Rose i Alice były z siebie dumne jak dwa, cholerne, pawie. Jasper praktycznie nie zareagował, bo wciąż był wpatrzony na Al, śliniąc się ostro przy tym. Dziewczyna przyklejona do miedzianowłosego, przyglądała mi się z pogardą i nutką zazdrości. Tania blond zdzira. Natomiast sam, Pan Szanowny, Edward patrzył na mnie zdębiały i jeszcze nie mógł dojść do siebie. Zapowiadał się ciekawy wieczór. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
DaFi
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 10:57, 13 Sie 2009 |
|
Heh i bardzo dobrze, że Edzio zdębiał.
Fajna taka metamorfoza Belli. Demon seksu :D
Tylko szkoda, że rozdział taki krótki.
Mam nadzieję, że na następny rozdział będzie dużo szybciej |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Shili
Człowiek
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:01, 13 Sie 2009 |
|
To jest świetne. Mam nadzieję, że Bells jeszcze pokaże Edwardowi i blond zdzirze co potrafi i mam nadzieję, że będzie się dobrze bawić :) Pozdrawiam i życzę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|