|
Autor |
Wiadomość |
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Pią 23:05, 18 Gru 2009 |
|
*Przy stoliku siedziało pięciu bardzo dobrze zbudowanych i niezwykle przystojnych, choć o różnych typach urody, chłopaków.
O rany, co za zdanie! To wtrącenie brzmi co najmniej źle. Może: Przy stolikach siedziało pięciu bardzo dobrze zbudowanych i niezwykle przystojnych chłopaków o różnych typach urody? Sens zachowany, z następnego akapitu możemy się sami domyśleć, że te typy są różne.
*- Boże – sapnęła. – To dopiero pierwszy dzień! Czuję się jak w tym śnie, kiedy przychodzisz do szkoły i orientujesz się, że nie masz bielizny. Co za porażka!
Nie mogę zrozumieć fenomenu snu o chodzeniu po ulicy/szkole/pracy nago. Wszyscy mówią o tym uczuciu jak we śnie, w którym uświadamiasz sobie, że poszedłeś gdzieś tam nago, a mnie nigdy się nic takiego nie przydarzyło. Ale to chyba dobrze...?
*Dziewczęta wstały od stołu, bo zadzwonił dzwonek oznajmiający lekcję angielskiego.
To zdanie brzmi jak wyjęte z wypracowania gimnazjalnego. Zadzwonił dzwonek (...), więc dziewczęta wstały od stołu.
*Na angielskim dziewczyna usiadła sama. Angela już wcześniej zajmowała ławkę z jakąś dziewczyną, której Bells nie kojarzyła, a Jess zwykle przebywała przy stoliku z Lauren.
Powtórzenie. Ale nie chce mi się myśleć, nie mam do tego głowy, sorry
*- Hej – powiedział Mike, jak gdyby nigdy nic.
A ten przecinek to tu o robi? ;P
*- Wiesz, kobiety takie jak ja, nie rozmawiają z chłopakami takimi jak ty.
Lol, to zabrzmiało jak rozmowa emerytki z przedszkolakiem. Albo kobiety/mężczyźni (co brzmi gorzej niż komicznie), albo dziewczyny i chłopaki (ku czemu bym się przychylała).
*Nigdy się nie malowała, jej twarz zdawała się być poorana zmarszczkami, na nosie zawsze nosiła rogowe okulary, zaś styl ubierania pozostawiał wiele do życzenia.
Zdawała się być poorana? Czyli nie była?
Wiem, że potem powtarza się słówko była, (chyba coś o tym, że byla wymagająca), dlatego proponuję tam zamienić na należała do bardzo... .
*– Siadaj, panienko. Bardzo dobry. Natomiast cała reszta powinna się przygotować na to, że kolejnym razem wam nie popuszczę. Posypią się niedostateczne.
W amerykańskich szkołach dostają A, B, C, D, E, F, gdzie A jest najlepsze, F najsłabsze (ale to zapewne wiesz, to tak na wszelki wypadek). Trzymaj się tego, bo zgrzyta.
________________________
Kochana Kasiu, jest lepiej niż poprzednio. Jakoś tak odbiegłaś od rażących kolokwializmów. Trochę bardziej skupiłaś się na emocjach i opisach, dialogi też dojrzalsze. Nie wiem czy ten rozdział pierwszy był taki niefortunny czy też trochę popracowałaś nad tym, ale jest naprawdę lepiej. Tylko tak dalej! Dodatkowo podoba mi się postać Mike'a. Podoba mi się to, że go tak totalnie nie skretyniłaś. Na początku bałam się, że zrobisz z niego kompletnego debila, więc końcówka mnie miło zaskoczyła. Mam wrażenie, że ma coś chłopak w głowie, ale nie zawsze to pokazuje, być może dlatego, że nie chce, nie potrafi (oby nie) lub nie ma okazji. Podoba mi się ten Twój Mike! Nie mam pojęcia, jak to rozwiniesz, ale czekam na dalej. Czyta się Ciebie szybko, leciutko i bez problemów... no dobrze, parę usterek się trafiło, ale to nie ma znaczenia. Pozdrawiam i pisz tę czwórkę
Wybacz, że jakoś tak nieskładnie i niekonstruktywnie, ale niewiele się działo i niewiele mam do powiedzenia. Napiszę tylko, że czekam na dalej.
Uściski -
Suszak.
PS: Teraz możesz już mieć te wyrzuty sumienia. :P |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pią 23:14, 18 Gru 2009 |
|
Mam wyrzuty sumienia, zrobiłam 40 muminek - z czekoladą i łidałt it, co do systemu oceniania, to wiem jak on się przedstawia, ale jakoś dziwnie mi to w dialogu brzmi: "Siadaj, A" A co? A gówno - sorry, samo się pocisło na palce :P W dodatku przysmażyłam sobie rączki i będę miała skwareczki z paluszków, no i idę wyjąć muminki z pieca, bo pukają w szybkę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aliss.
Wilkołak
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 11:48, 19 Gru 2009 |
|
przeczytałam. i pozostało mi (jak narazie xd) dobre wrażenie. znalazłam parę złych i niedobrych przecinków, które się wepchnęły albo ich zabrakło oraz powtórzeń.
pierwsza myśl, która mnie naszła to "Boże, ten pedał Newton już w opowiadaniu;)"
proszę mi wybaczyć za pedała, ale jakoś tak mi się pomyślało :robi niewinne oczka:
w każdym razie coś konstruktywniejszego wymyślę przy kolejnym rozdziale.
pozdrawiam.
p.s
Cytat: |
more more more. komentarz nie jest wymagany tylko faster plx. OFc zaje***te opowiadanko. Oby tak dalej. No i owiele lepsze odanilow i demonow, tam na, nie dokonczylem XD |
czy ten komentarz nie uwłacza Twojemu FF? owszem, jest niezły, ale jakieś zasady na kom obowiązują? jeśli kogoś uraziłam, proszę wybaczyć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Nie 22:58, 03 Sty 2010 |
|
Machnęłam się i niechcący wstawiłam 4 rozdział, zamiast 3... sorry ;) niedługo będzie 3 :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Nie 23:00, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Invisse
Zły wampir
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 18:02, 04 Sty 2010 |
|
Hej,
weszłam tu już wcześniej, ale zapomniałam skomentować.
Albo raczej nie myślałam zbyt konstruktywnie.
To pierwszy FF, w którym lubię Mike'a... Mimo całej cudownej oryginalności wciąż mam wrażenie, że to love story Bella & Edward, tylko imię chłopaka zmieniłaś ;)
Kurczę, wciąż jestem ciekawa, czy ten Ed i Jake się pojawią, czy nie... Dodaj szybko następny chap <prosi><prosi><prosi>
Ale mam nadzieję, że jeszcze nas zaskoczysz ;) A najlepiej, jak będziesz nam fundować takie niespodzianki w każdym rozdziale :)
Czuję niedosyt. A jak czytelnik czuje niedosyt, to znaczy, że pisarz jest świetny ;*
Weny,
I. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Invisse dnia Pon 18:03, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pon 22:21, 04 Sty 2010 |
|
Dzisiaj już bez pomyłki :D Rozdział trzeci :D
Beta: Cornelie
Rozdział 3.
Pierwszy dzień w nowej szkole był dla Belli bardzo ekscytujący. Poznała wielu miłych i uczynnych ludzi, jednego zdążyła już nawet znienawidzić. Mike Newton to gburowaty, zadufany w sobie, narcystyczny, nadęty bufon, który kpił sobie ze wszystkiego. Oczywiście dziewczyna miała w nosie jego oszałamiający wygląd i ponadprzeciętny iloraz inteligencji. To nie robiło różnicy. Mike był palantem i tyle. Jakby tego było mało, okazało się, że tworzą grupę na ćwiczeniach z biologii. Razem kroili żaby i analizowali kawałki ich wnętrzności pod mikroskopem. Dziewczyna zastanawiała się, czy Mike ma taki fetysz czy po prostu lubi bawić się żabimi flakami. To, że rozciągał je jak gumkę recepturkę nie było ani normalne, ani zabawne.
- Zobacz. Żaba – brzuchomówca – odezwał się, rżąc jak dziki, rozchylając poły rozciętego brzucha płaza.
Bella spojrzała na niego jak na kretyna, unosząc jedną brew. Momentami miała wątpliwości, co do wysokiego IQ Newtona. Uważała, że to raczej przebłyski przez jego mało rozgarnięty umysł.
- Wiedziałaś, że takie żabki, rozmnażając się, wcale nie robią tego tak, jak ssaki? Fakt, Pan Żaba siada na Pani Żabie, ale się nie… wiesz. Ona składa jajka, a on je polewa… Fajnie, nie?
- Tak, Mike. Genialnie.
- Izzy?
- Słucham, Mikey?
- Nie mów tak do mnie. To zupełnie inne imię.
- Tak samo jak Izzy – odparła lekko już zdenerwowana.
- Dobra. Słuchaj… Wyszłabyś gdzieś ze mną w piątek?
- To znaczy gdzie?
- No nie wiem. Do kina?
Bella właśnie przez przypadek rozpłatała żabie głowę.
- Po co?
- Swan, po co chodzi się do kina?
- Wiem, Newton, po co ja chodzę do kina, ale nie wiem, po co ty chodzisz.
- Pójdziemy na jakiś film. Zobaczę, co dają, tylko musisz się zgodzić.
Bella zastanowiła się przez moment, ale co może jej szkodzić wyjście na film ze szkolnym kolegą Mike’iem Palantem Newtonem?
- Dobra. Punkt osiemnasta pod Metropolitan Museum Park.
- Nie mam przyjechać po ciebie?
- Spadaj, Newton. Co za różnica? Chcę tam, więc w czym problem?
- W niczym. Tylko spytałem. W takim razie piątek, osiemnasta, Metropolitan Museum Park. Super.
Wtedy zadzwonił dzwonek.
Gdy Bella szła do stołówki, podbiegła do niej Angela. Za nimi szły Jessica i Lauren, szepcząc coś między sobą.
- Czy ja dobrze słyszałam? Ty i Mike idziecie na randkę?
- Ang, czy cię… pogięło?! Jaką randkę?! Zaprosił mnie do kina i tyle!
- To jest randka, Bells! – zawołała uradowana.
- Gówno, nie randka. Ja nie mam czasu na randki.
- Ale…
- Koniec tematu! – ucięła.
Kiedy dziewczęta dotarły do stołówki, chłopcy już siedzieli na swych zwyczajowych miejscach. Mike mrugnął do Belli, na co jego towarzysze odwrócili się w jej stronę. Dziewczyna spłonęła rumieńcem i odwróciła wzrok, słysząc stłumione chichoty kolegów Newtona.
- Więc, Bello… Umówiłaś się na randkę z Mike’iem? – zapytała, niby od niechcenia, Jess.
- ku***! – wymsknęło się jej. – Nie ma żadnej randki! To tylko wspólne wyjście! Nie randka! – odparła podniesionym głosem. – Nie randka – powtórzyła znów, machając Jessice przed nosem palcem wskazującym.
- Kiedy chłopak zaprasza dziewczynę do kina, to znaczy, że idą na randkę – odparła nieco nadąsana blondynka.
- Ja idę do kina, nie na randkę. Nie zabieram chłopaków przyjaciółkom – wyznała.
I nie miało znaczenia to, że Newton nie jest chłopakiem Jessiki. Mało tego, on nawet nie wiedziałby o jej istnieniu, gdyby nie fakt, że zadaje się z Bellą.
Dziewczyna uśmiechnęła się ponuro, jednak wydawała się być nieco weselsza niż chwilę temu.
Rozmowa zeszła na inny tor, kiedy Bells pogrążona była w czytaniu nowej lektury, którą tym razem okazał się horror Kinga. Zupełnie nie rozumiała jak można w ogóle czytać takie okropieństwa, jednak dostała tę książkę od mamy wieki temu i obiecała sobie przeczytać.
- Nie wiem, czy różowe stroje to dobry pomysł – zauważyła Lauren.
- Złotko, róż jest domeną dziewczęcości! Będziemy w nim wyglądać jak cukiereczki – odparła rozentuzjazmowana Jessica. – Pomyśl tylko: nasza drużyna przegrywa, kibice są już znudzeni, chcą iść do domu oglądać seriale i obżerać się chipsami, a tutaj wychodzimy my, w naszych różowych, rzucających się w oczy strojach i zaczynamy tańczyć. Musimy oczywiście pomyśleć nad pełnymi dynamizmu choreografiami, żeby nikogo nie zanudzić, a ożywić. No i, oczywiście, te ciuszki muszą być skąpe, rozumiesz. Żeby przykuwać uwagę – skończyła, puszczając koleżance oczko.
- Nie, nie rozumiem, ale niech ci będzie – odparła zniechęcona Lauren.
Bella wywróciła oczyma i z całego serca dziękowała Bogu, że była kompletnym beztalenciem, jeśli chodzi o taniec. Przynajmniej nikt nie zmuszał jej do noszenia różowego stroju i machania pomponami. Zerknęła w kierunku stolika Mike’a i jego kumpli. Chłopak przypatrywał jej się ukradkiem i kiedy zauważył, że dziewczyna również na niego spogląda, mrugnął, uśmiechając się przy tym. Usłyszała głośne odsuwanie krzesła i stukanie obcasów. Jessica właśnie wychodziła ze stołówki, a Bella wiedziała, że znów się obraziła.
Matko kochana…
Bells właśnie weszła do kabiny w damskiej toalecie, jednak zanim zdążyła załatwić sprawy, jakie zwykle załatwia się w takich miejscach, usłyszała, że ktoś z impetem wpadł do pomieszczenia, głośno pukając obcasami.
- Ja pierdolę! – usłyszała poirytowaną Jessikę. – Lauren, o co w tym wszystkim, do kurwy nędzy, chodzi?!
- Uspokój się, Jess. Przecież nic takiego się nie stało.
- On puścił do niej oczko! Uśmiechnął się! Jak ona mogła?! Co za wywłoka!
Oczy Belli rozszerzyły się. „Wywłoka”? A niby jaki miała wpływ na zachowanie tego popapranego blondasa?
Wyparowała z kabiny jak z procy i włączyła się do rozmowy. Nie podobało jej się, że dziewczyna, którą do tej pory uważała za przyjaciółkę ma o niej takie zdanie. Blondynka podskoczyła przestraszona, usłyszawszy dźwięk uderzających o ścianę drzwiczek.
- Serio, Jess. Wydaje mi się, że to koniec znajomości. Nie mam zamiaru poniżać się do tego stopnia – powiedziała, zadarłszy podbródek, po czym wyszła z toalety.
Zajęcia dobiegły końca, na dworze padało, z drzew spadały ostatnie jesienne liście, a wiatr wiał z zawrotną prędkością. Niebo spowiły ciemne chmury, rozbłyskując gdzieniegdzie jasnym światłem piorunów. Zapowiadało się na porządną burzę, a Bella nie miała zamiaru w taką pogodę iść do domu pieszo. Wsiadła w pierwszy lepszy autobus - każdy jechał do centrum, gdzie mieszkała. Usadowiła się wygodnie na miejscu przy oknie. Jazda zajmie około czterdziestu minut, więc w tym czasie mogła się czymś zająć. Postanowiła poczytać. Miała nadzieję, że zanim dojedzie do domu, uda jej się przeczytać Lśnienie do końca, a potem zapomnieć o nim raz na zawsze. To było przerażające. Wiedziała, że w ekranizacji gra jeden z jej ulubionych aktorów i o ile kiedyś przyrzekała sobie tę projekcję obejrzeć, o tyle teraz nie była pewna, czy dotrzyma danego samej sobie słowa. Wiedziała też, że nigdy więcej nie sięgnie po żadną książkę Kinga. To po prostu nie było na jej nerwy.
Autobus zatrzymał się, by zabrać z przystanku kolejnych, spieszących się do ciepłych domów ludzi. W pojeździe zaczęło brakować wolnych miejsc, więc oczywiste było, że prędzej czy później ktoś się do niej dosiądzie. Tak też się stało, jednak Bella ani myślała o zerkaniu na towarzysza, dopóki nie poczuła na sobie jego wzroku. Wywróciła oczyma. Jakby nie miała przez niego już dość problemów.
- Co tam? – zapytał Newton.
- Śledzisz mnie czy jak?
- Naprawdę mi przykro, że oboje mieszkamy w centrum – odparł chłopak, a jego wypowiedź ociekała ironią. – Ty sobie wozisz tyłek ciepłym autobusem, a ja mam zapieprzać pieszo, żeby księżniczka Bella nie poczuła się przypadkiem urażona? Wybacz, miałem wrażenie, że to publiczny środek transportu – żachnął się.
- Hej, hej. Nie naskakuj na mnie, dobra?
- To ty na mnie naskakujesz. Lepiej zastanów się, w co się ubierzesz na nasze piątkowe spotkanie. Przy takiej pogodzie możesz zmarznąć, a ja często się spóźniam.
- Więc się nie spóźnij.
- Mam to we krwi – odparł, po czym wzruszył ramionami w geście bezradności.
- Będę czekała minutę po umówionym czasie. Nie będzie cię – wracam do domu – powiedziała stanowczo.
Bella stawała się nieco opryskliwa, jednak sama przed sobą nie chciała przyznać, że Newton jej imponuje i chciałaby, żeby z tej znajomości wyszło coś więcej. Mimo że Mike jest kompletnym dupkiem.
- Wysiadam tutaj – odezwał się chłopak.
- Mhm – mruknęła znad książki.
- Do jutra.
Bells nie odpowiedziała, jedynie pomachała Newtonowi, nie odrywając wzroku od lektury.
Dziewczyna wysiadła z autobusu i skierowała się w stronę domu. Pogoda nadal była paskudna - wielkie krople spadały jej na głowę razem z liśćmi opadającymi z drzew. Nim doszła do domu, przemokła do suchej nitki, a budynek i przystanek dzieliło zaledwie kilkadziesiąt metrów.
- Brr. Uwielbiam jesień – powiedziała do siebie, przestępując próg i wyjmując klucz z drzwi.
- Cześć, mamo! Cześć, tato! – zawołała, a echo rozniosło jej głos po rezydencji.
Czekała moment, ale jak zwykle odpowiedziała jej nieskazitelna cisza.
- Super – mruknęła do siebie.
- Panienka Bella? – usłyszała głos wydobywający się z któregoś z pokoi.
- Tak, Katherine. To ja – odparła ze zrezygnowaniem.
Gosposia wybiegła szybko do holu, od razu kierując się w stronę kuchni.
- Już nakładam obiad – zawołała, wycierając ręce w ścierkę.
- A co jest? – zapytała dziewczyna, zdejmując zupełnie mokre trampki.
- Pieczeń z indyka w sosie z…
Wtedy spojrzała na Bellę.
- Panienko! Jak panienka wygląda! Proszę się natychmiast rozbierać! Zaraz przyniosę ręczniki.
- Nie trzeba. Pójdę do swojego pokoju się przebrać.
- Absolutnie! Proszę zdjąć te mokre łachmany!
„Łachmany?”, pomyślała. „Od kiedy Levi’sy to łachmany?”
Katherine owinęła dziewczynę w biały, duży i ciepły frotowy ręcznik, a następnie posadziła ją w salonie i pobiegła do łazienki. Po chwili przyniosła misę z gorącą wodą i włożyła doń stopy Belli. Dziewczyna wzdrygnęła się, a po ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Wcisnęła się w głąb sofy, tuląc poduszkę w niebieskiej, pluszowej poszewce i włączyła telewizor. Dobiegły ją krzyki i odgłosy łamanych kości wydobywające się z tego diabelskiego urządzenia. Widocznie Charlie poprzedniego wieczora oglądał mecz, bo włączył się kanał sportowy. Akurat odbywały się zawody w wolnej amerykance. Bella pokręciła głową.
„Jak to w ogóle można nazywać sportem? Toż to legalne ludobójstwo”, pomyślała.
Miała ochotę obejrzeć coś odprężającego. Skakała z programu na program, ale wszędzie puszczali jakieś filmy sensacyjne, kryminały, thrillery, jedynie na kanałach dla dzieci mogła znaleźć coś bez przemocy. Trafiła na Nickelodeon.
„Nareszcie!”
Jednak tam, zamiast Mighty B czy SpongeBoba zastała coś, czego na Nicku nigdy nie widziała, a nawet nie przypuszczała, że ta bajka wciąż jest na czasie, a mianowicie – o zgrozo – My Little Pony. Wywróciła oczyma i wyłączyła to grające pudło. Zjadła smaczny i ciepły obiad, po czym weszła po schodach na piętro, kierując się do swojego pokoju. Udała się do swojej łazienki i odkręciła wodę, napuszczając jej do wanny. Wlała kilka kropel olejku o zapachu pomarańczy i zapaliła różane świece. Tego było jej trzeba. Relaksu. Weszła do wanny, zanurzając się po szyję w ciepłej wodzie. Uprzednio włączyła cicho muzykę relaksacyjną i teraz mogła rozpocząć proces całkowitego odprężania. Telefon komórkowy zaczął dzwonić. Bella postanowiła się tym nie przejmować – przecież w końcu przestanie. Ale nie przestawał. Ktoś dobijał się do niej i nie odpuszczał. Dziewczyna była już porządnie zdenerwowana, ale zanim zdążyła odebrać telefon, ten przestał dzwonić.
Numer prywatny.
Postanowiła poczekać jeszcze chwilę. Pewnie to któraś z jej genialnych koleżanek chciała sobie zadrwić albo rzeczywiście dzwoniła z ważną sprawą. Komórka ponownie zaczęła wibrować, a na ekraniku nie wyświetlał się numer.
- Halo! – warknęła wkurzona na osobę po drugiej stronie za przerwanie jej w kąpieli.
- Bello, to ja, Mike.
Dziewczyna sapnęła.
- Możemy przenieść nasze spotkanie na jutro? W piątek mam coś do załatwienia.
- Kolejne składzikowe spotkanko, Newton? – zadrwiła.
- Arcyzabawne, Swan. Nie. Moja mama jest w szpitalu, chcę ją odwiedzić.
Dziewczynie zrobiło się głupio i nie wiedziała, co powiedzieć.
- Um… Wybacz – wymamrotała.
- To jak? Czwartek o osiemnastej w umówionym miejscu?
- Okej.
- To do zobaczenia.
Bella rozłączyła się i ponownie poszła do łazienki. Już jedną nogą była w wannie, kiedy telefon znów zadzwonił. Wywróciła oczyma i poszła odebrać.
Numer prywatny.
Nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Co jest, Mike? – zapytała wzburzona. Cholerny Newton nie dawał żyć nawet w jej własnym domu.
- Odwal się od niego albo pożałujesz – usłyszała kobiecy, nieco zniekształcony głos. Pewnie przez przykładaną do mikrofonu chusteczkę.
- Takie teksty do córki szefa FBI? Gratuluję – odparła rozbawiona i rozłączyła się.
Zaniepokoiła się nieco, jednak wiedziała, że jej ojciec będzie w stanie namierzyć tego gałgana i odnotowała w głowie, że musi mu o tym koniecznie powiedzieć, kiedy przyjedzie z pracy. Chociaż była niemal pewna, kto jest na tyle rozgarnięty, by po szkolnej kłótni o faceta dzwonić tego samego dnia z groźbami. Bella pokręciła głową z niedowierzaniem i zaśmiała się, ponownie zanurzając ciało w pachnącej wodzie. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 20:58, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 14:09, 05 Sty 2010 |
|
hm, bardzo mi miło i zarazem głupio, że jestem pierwszą, która komentuje nowy rozdział... ostatnimi czasy widuje taka ilość komentarzy przy tekstach o dużo niższym poziomie, że zaczynam żałować zdolnych autorów...
cóż masz pecha - też jesteś zdolna :) nie licz na wielu czytelników zatem (mam nadzieje, że ten żart nie będzie miał nic wspólnego z prawdą - inaczej bij)
Masquerade. dalej nie wiem co mam myśleć o twoim ff'ie... na pewno jest przezabawny momentami... kiedy indziej - kilka wersów poniżej zaskakuje... zmienność nastrojów w tym przypadku jest dość fascynująca - bardzo powoli i dokłądnie czytam, co naprawde rzadko mi się zdarza...
podoba mi się twój styl - moje marzenie, żebym kiedyś tez tak lekko pisała (a raczej, zeby się mnie czytało lekko)... żywe konwersacje, które mają sens logiczny i nie noszą ze sobą powtórzeń...
jedno zastrzeżenie - obcasami sie stuka, a nie puka...
hm, zastanawia mnie co z tym zrobisz... brakuje mi stałego elementu niemal każdego ff'u -Cullenów... nie ma nawet zmiennokształtnych - czyżby ktoś w końcu napisał ff o samej Belli? - to byłoby bardzo zabawne, bo pewnie reszta podobnie jak ja czyha na moment wprowadzenie J albo E ;)
do następnego - wiemy że go masz... :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Wto 14:48, 05 Sty 2010 |
|
Dzięki, miło mi :) Nastawiłam się już na to, że nie będę gościła tutaj wielu osób. Korci mnie, żeby Wam powiedzieć, jak to będzie dalej wyglądało, ale popsułabym całą zabawę, więc nie. Jednak tego nie zrobię :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Wto 19:59, 05 Sty 2010 |
|
O Boże, ale posuch na forum... widzę, że ciebie też dotknął. Co prawda ja nowy rozdział swojego dodałam pierwszego, ale i tak posuch posuchem zostaje:P
Pierwsze ładne słowo rozdziału podkreślona dwoma y'kami ;d To raczej błąd:P
Już początek mnie rozbawił i zarazem przeraził. Po pierwsze akcentowanie przez Bellę, że wie po co ona chodzi a nie wie po co Mike, był zabawny. Droczenie się z tymi imionami też fajne było. No i przy okazji parsknęłam śmiechem, jak Bella rozpłatała żabie głowę.
ALe przeraziło mnie to... że tak zaczęłaś rozdział. Bo każdy wie, że jak się komuś ktoś czemuś nie podoba, to autorzy mają tendencje robienie z tymi postaciami paringu... mam nadzieję, że nie zbyt zawile. I z góry przepraszam za wszelkie błędy, ale padam na nos nie wiem właściwie czemu... Wracając do twojego ff... Fakt, że nie pisałaś nic przy dialogach ( - sarknęła, - wyrzucił) nadał rozmowie wrażenie, jakby rzucali tymi słowami w swoją stronę. Baa, to nie jest zła rzecz w takim fragmencie. Wręcz przeciwnie. To już chyba zależy od gustu i wyczucia autora... albo i farta;D Ale mi się to podobało, i szybciej się czyta i w ogóle. Jak zwykle zaczynam się rozwodzić nad czymś, czego pewnie nie zauważyłaś, ale ja już tak mam ;|
Boże, ale Bella jest ciemnia. Pewnie Newton będzie próbował się ją pocałowć a ona wielce zdziwiona odejdzie i wyjdzie na idiotkę. EEEch, Bells, jest 200..., stfu, 2010, taka już era... Kino=randka.
Komentarz będzie wysoce niekonstruktywny, nie mam siły, przepraszam.
Co do zachowania Jessici (bo to była ona, prawda? Ta na końcu rozdziału... telefon...) to jest głupia. Tak strasznie denerwować się o byle mrugnięcie, w dodatku kierując tą złość na dziewczynę, która mrugnięciem wydawała się wzburzona? TO takie głupie dziewuchy wciąż istnieją?
Ciekawe, co stało się z matką Mike'a. Może przesadzę, na pewno przesadzę, ale ponieważ ostatnio naoglądałam się patologicznych filmów, skromnie postanowiłam wysunąć swoją dosyć śmieszną konkluzję... Jessica pobiła mamę Mike'a, żeby przesunąć jego randkę z Bellą, a potem zadzwoniła do niej i kazała się jej odwalić... Pewnie zaraz po tym, jak patrzyła, że ten do kogoś dzwoni... bo go obserwowała...
Dobra, mój umysł jest dziś śmiechowy. Wiem, że to tak zawiłe być nie może, ale... cóż, zawsze to coś do sklejenia posta, który się na oczach rozpada. Dosłownie, bo moje mnie bolą.
Co tu jeszcze... Styl ładny. Rozdział wydawał mi się bardziej wyprany z emocji i opisów, jak w pigułce, ale może to tyko dlatego, że jestem nieasmowicie zmęczona odniosłam takie wrażenie. W kazdym razie wydaje mi się, że szczędziłaś na opisach. Nie, że nie bylo ich w ogóle, no ale...
We mnie masz stałą fankę, zaciekawiłaś mnie obietnicą wielowątkowości. Będę się starała komentować co rozdział... Wiadomo.
Co tu jeszcze... eh. Może tak. Najbardziej podobała mi się końcówka, która wniosła dreszczyk emocji. Dreszczyk bardzo mały, aczkolwiek czuję niedosyt. Szkoda, że oddajesz rzadko rozdziały, ale ja ci wybaczam.
Naprawdę przepraszam za słaby komentarz, ale za jakieś dwadzieścia pięć minut kładę się spać. Jak maszyna do letargu, naprawdę tak ze mnąostatnio jest. Na nic czasu nie mam, bo ciągle śpięęęęę.
Pozdrawiam, Alicee. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Wto 20:57, 05 Sty 2010 |
|
Nie wysuwajcie wniosków. Ja Was bardzo proszę :D Na nic się to nie zda, a mnie tylko coraz bardziej kusi, żeby się wygadać :P To, co na pierwszy rzut oka wygląda tak, jak myślicie, wcale takim nie jest lub nie będzie :D Lub się zmieni... Lub jeszcze coś innego :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Śro 12:30, 06 Sty 2010 |
|
Faktycznie mało komentarzy .
Szczeze ci powiem , że sama nie wiem co napisać .
Podoba mi się , to napewno.
Rzadko czytam coś w trzecioosobówce , dlatego nie mogę jeszcze za bardzo sie skupić i wyłapać o co tu tak naprawde chodzi .
Dużo pozmieniałaś , z Mikea zrobiłaś boga , co jest troche dziwne ale zawsze to inny pomysł .
No nic dzisiaj sensownego nie napisze , poczekam na dalsze rozdziały , może mi lepiej pójdzie .
Tymczasem pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Tisamonek
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 0:08, 08 Sty 2010 |
|
ostro, normalnie charakterek jak sama msq :D Cóż powiedziec zaczepiste opowiadanko. czyta sie przyjemnie, rozdział hmm, cóż takiego typu, (nie ukrywam) chcę więcej |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
behappy
Wilkołak
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 18:49, 08 Sty 2010 |
|
I jestem. Zauważyłam ten ff już dawno, ale jakoś nie miałam chęci go przeczytać (teraz wydaje mi się bardzo fajny).
Ogólnie dobry styl pisania i cała fabuła. Bella osamotniona w dzieciństwie i nowa szkoła nie zapowiada się milusińska dla uczennicy czytającej Szekspira itp.
Pod koniec I rozdziału myślałam, że
Cytat: |
- To. Są. Bogooowie – odparła Jess. |
to Culleni, ale się myliłam.
Następna rzecz:
Cytat: |
sama przed sobą nie chciała przyznać, że Newton jej imponuje i chciałaby, żeby z tej znajomości wyszło coś więcej. Mimo że Mike jest kompletnym dupkiem. |
Jak jest taki to dlaczego chce czegoś więcej. To nienormalne i niedorzeczne.
To wszystko co chciałam powiedzieć.
Życzę weny.
PS.Podoba mi się Bella z "pazurem" |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Nie 20:34, 10 Sty 2010 |
|
behappy, pamiętaj, że piszę w trzecioosobówce, ale z perspektywy Belli. Nastolatki tak mają, że zakochują się w dupkach i nie chcą tego przyznać przed nimi samymi
A teraz pora na rozdział czwarty Jutro pewnie wezmę się za napisanie kolejnego
Beta: Cornelie
Rozdział czwarty
Sobota. Budzik zadzwonił punktualnie o dziewiątej rano. Bella jak zwykle trzasnęła go otwartą dłonią, bo nie mogła się przyzwyczaić do tego świdrującego uszy dźwięku. Podniosła się gwałtownie do pozycji siedzącej i rozejrzała po pokoju. Nie była pewna, ale chyba coś słyszała. Jakieś buczenie. Wstała z łóżka i zaczęła krzątać się po pokoju w kusej koszulce z nadrukowaną Myszką Miki. Coś ciągle buczało, ale nadal nie mogła tego zlokalizować. Przelotnie spojrzała w lustro i wywróciła oczyma na widok swoich potarganych włosów. Wczoraj po myciu ich nie ułożyła i oto efekty. Wyglądała, jakby uderzył w nią piorun… Co nie zmieniało faktu, że głuche buczenie dochodzące z jakiegoś miejsca w pokoju nadal nie dawało jej spokoju. Dziewczyna sięgnęła po spodnie wciśnięte między siedzeniem, a oparciem jej ulubionego fotela stojącego przy oknie. Wyjęła z nich niewielki telefon komórkowy. Ojciec podarował jej go na Gwiazdkę, kiedy zgubiła poprzedni aparat, jednak ten znalazł się po jakimś czasie pod łóżkiem, w stercie kurzu i gazet, gdy Katherine sprzątała pokój Belli.
Otworzyła klapkę, by dowiedzieć się, kto tak usilnie próbuje się z nią skontaktować z samego rana. Na ekranie wyświetliły się trzy nieodebrane połączenia i jeden sms wysłany z bramki, o treści:
Zabieraj łapy od Newtona albo stanie Ci się krzywda!
Bella wywnioskowała, że nadawca nie jest zbyt rozgarnięty, ponieważ zapomniał wykasować podpis:
xoxoJeSsxoxo
Dziewczyna zaśmiała się. Jednak jej podejrzenia okazały się słuszne. Nie obwiniała Jessiki. Po prostu zakochała się w Newtonie tą ślepą, młodzieńczą miłością, która była tak samo urocza, jak i żałosna, ale nie zamierzała zlekceważyć groźby. Oczywiście wiedziała, że nie ma się czego obawiać, jednak wypadało dać koleżance jakąś nauczkę i to taką, która wybiłaby jej z głowy bzdurne pomysły raz na zawsze.
Wybrała w telefonie opcję zastrzegania numeru i zadzwoniła. Jessica odebrała po kilku sygnałach.
- Słucham?
- Jess? Tu Bells.
- Czego chcesz? – warknęła w słuchawkę.
- Chcę jedynie powiedzieć ci, byś nie wysyłała więcej smsów o takiej treści. Nie życzę sobie tego. A jeśli już to robisz, to przynajmniej usuwaj podpis, bo się wkopałaś. W tej chwili mogę iść do ojca i powiedzieć, że mi grozisz. Myślisz, że pozostanie na to obojętny? Uważaj, żebyś nie obudziła się z ręką w nocniku. Do zobaczenia w szkole – powiedziała, po czym zamknęła klapkę telefonu.
Postanowiła na razie trochę postraszyć dziewczynę, a gdyby to nie poskutkowało, pójdzie po pomoc do Charliego. I wtedy nikt nie będzie bawił się w podchody ani zbędne przesłuchania – od razu podjęte zostaną działania. Bella nie była złą osobą, toteż chciała dać koleżance jeszcze jedną szansę, nie mając zamiaru jej pogrążać i poważnie obciążać akt. W końcu jest jeszcze młoda i chce korzystać z życia bez żadnych ograniczeń.
Bella odłożyła wszelkie nieprzyjemne myśli na bok i poszła do łazienki, zabierając ze sobą wszystkie rzeczy potrzebne do odbycia porannej toalety. Wyszorowała zęby, twarz umyła żelem antybakteryjnym i rozczesała włosy, co okazało się nie lada gratką. Nadal będąc w piżamie, zeszła na dół do salonu pooglądać telewizję. Nie chciało jej się jeszcze ubierać. Przecież jest sobota, dopiero dziesiąta rano.
Ułożyła się wygodnie na kanapie i włączyła kanał przyrodniczy. Akurat nadawano program o życiu koników morskich. Wydawał się bardzo ciekawy.
- Czy ma panienka ochotę na śniadanie? – dobiegł ją z kuchni głos Katherine.
- Jasne – odparła.
- Usmażyć jajka?
- Nie, Katherine. Zjadłabym płatki.
- Zagrzeję mleko.
- Nie, zjem z zimnym.
- Przeziębi się panienka!
- Katherine, nic mi nie będzie. Podaj mi, proszę, płatki i mleko.
Gosposia jedynie sapnęła z dezaprobatą. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że z nastolatką nie warto się sprzeczać, bo i tak się nie wygra. Lepiej odpuścić. Tak też zawsze robiła, dlatego cicha Bella czasem dawała jej do wiwatu, mimo to lubiła ją za wrodzoną skromność.
Kobieta przyniosła tacę z jedzeniem i postawiła ją na szklanym stole, tuż przed kanapą, na której wylegiwała się córka jej pracodawców.
Bella dosłownie pochłonęła posiłek. Nie miała w ustach niczego od wczorajszego popołudnia i zjadłaby dosłownie konia z kopytami. Nadal była głodna, więc powędrowała do kuchni przyrządzić sobie coś konkretniejszego. Wyjęła z zamrażarki pizzę i włożyła do kuchenki mikrofalowej na trzydzieści minut. Po chwili z urządzenia począł wydobywać się zapach jedzenia, jednak to nie było to samo, co u Pellegrino’s. Tam wszystkie potrawy smakują tak, że człowiek ma wrażenie, że żyje i mieszka we Włoszech od lat. Miło byłoby znów się tam wybrać. Bella była z rodzicami w Toskanii mając dziewięć lat i wspomina tamten okres, jako najlepszy w swoim życiu. Ciepłe morze, promienie słońca tańczące po powierzchni wody i odbijające się na dnie, bezkresne pola, urokliwe domki i wąskie uliczki – to wszystko wyryło się w jej pamięć tak bardzo, że była w stanie wymienić każdy szczegół, o jaki byłaby zapytana w związku ze wspomnieniami.
Mikrofalówka oznajmiła cichym brzdąknięciem, że posiłek jest już gotowy. Bella wyjęła pizzę na talerz, po czym postawiła go na stole i wyjęła sztućce z szuflady obok. Jadła, nie angażując się w tę czynność za bardzo. Myślami odpłynęła do lat dzieciństwa, kiedy to nie myślała o niczym poza zabawą i kolejnymi podróżami.
Zorientowała się, że skończyła jeść dopiero wtedy, gdy jej uszu dobiegł pisk pocierania metalowego widelca o porcelanowy talerz. Skrzywiła się na ten dźwięk i natychmiast przestała. Wstała od stołu i włożyła naczynia do zmywarki, po czym ponownie przeniosła się na kanapę w salonie. W telewizji właśnie leciał program o owadach, czego Bella nie znosiła. Wyłączyła więc pospiesznie telewizor, ułożyła się wygodnie tyłem do telewizora i zamknęła oczy. Poczuła się zmęczona, mimo że było dopiero po dwunastej.
Śniła o miedzianowłosym mężczyźnie, którego uroda przyćmiewała wszystkich innych. Znajdowali się na szczycie góry, ponad chmurami, które przesłaniały słońce. Jego biała jak papier skóra odbijała promienie, iskrząc niczym miliony drobnych diamentów. Bella przeczesała dłonią gęstą czuprynę mężczyzny i zbliżyła twarz do pocałunku, gdy ten w mgnieniu oka złapał ją w pasie i przycisnął do siebie nienaturalnie mocno. Krzyknęła, na co on tylko się uśmiechnął, błyskając śnieżnobiałymi zębami i wpił się w jej szyję. Czuła, jak cienka strużka krwi spływa po karku, by w końcu upaść na ziemię razem z martwym ciałem.
Dziewczyna zerwała się do pozycji siedzącej w ułamku sekundy. Była przerażona, a serce waliło jej jak młotem. Rozejrzała się po wielkim salonie, ale nikogo w nim nie było, a światła zostały pogaszone. Lub nawet ich nie zapalono. Bella oddychała szybko i niespokojnie, próbując uspokoić nerwy i pędzące myśli.
Stanowczo zabójcze piękno, pomyślała.
Pokręciła z niedowierzaniem głową, przeczesując potargane loki.
- Czytasz za dużo książek, Bello. I jeszcze ta szalejąca moda na piękne wampiry. Głupota. Czysta głupota – wymamrotała do siebie.
Wstała z łóżka, zorientowawszy się, że na zewnątrz zrobiło się ciemno i poszła schodami na górę do swojego pokoju. Po omacku znalazła na szafce nocnej telefon komórkowy i otworzyła klapkę.
Dwa nieodebrane połączenia i trzy wiadomości. Wszystko od Newtona.
16:32
„Jak idą przygotowania do randki, Swan?”
17:13
„Hej, żyjesz?!”
17:54
„Wystarczyło powiedzieć, że nie chcesz się spotkać czy coś. Zrozumiałbym. Narka.”
Bella raz jeszcze zerknęła na godzinę wysłania ostatniej wiadomości i poczuła, że krew uderza jej do głowy. Był kwadrans po osiemnastej, a ona stała na środku swego pokoju w kompletnej rozsypce!
- „Newton”, „Newton”… Tak, połącz – powiedziała do siebie, wciskając zieloną słuchawkę i przykładając aparat do ucha.
Jeden sygnał… Drugi… Trzeci… Czwarty… Pią…
- Słucham – usłyszała zdenerwowany głos.
- Mike, przepraszam, zasnęłam i dopiero teraz zauważyłam wiadomości…
- Daj spokój, Swan. Czekałem na ciebie pół godziny!
- No i co? Odmroziłeś sobie tyłek?!
- Bardzo śmieszne!
- Słuchaj, idź do jakiejś kawiarni, wypij gorącą czekoladę, a ja będę za pół godziny, dobra?
- Pół godziny? Żartujesz?
- Nie rób z siebie księcia, Newton. Nic ci się niestanie, jak chwilę poczekasz!
- Chwilę… Jasne…
- To jak? Jesteśmy umówieni czy mam się nie fatygować?
- Nie fatyguj się…
- Dobra…
- …przyjadę po ciebie. Pasuje?
- Pasuje. Daj mi trzydzieści minut.
- I ani chwili dłużej – odparł, po czym rozłączył się.
Bella w biegu łapała wszystko, co mogło się przydać. Lakier do włosów, tusz do rzęs, cienie do powiek, puder, błyszczyk, który dostała na Gwiazdkę od Rosalie i perfumy DKNY, jakich używała tylko na specjalne okazje.
Szybko umalowała oczy, grzejąc przy tym lokówkę i skropiła dekolt perfumami. Były naprawdę mocne i chciała, by nieco wywietrzały przed spotkaniem. Nakręciła końcówki włosów na lokówce, podkreślając ich naturalny skręt i popryskała je niewielką ilością lakieru. Delikatnie przypudrowała twarz, po czym włożyła na siebie satynową bluzkę na ramiączkach w kolorze wypłowiałego różu. Na szyi zawiesiła złoty wisiorek w kształcie literki „B”, który dostała od babci na dwunaste urodziny, spojrzała w lustro i uśmiechnęła się do siebie. Wyglądała całkiem przyzwoicie. Wciągnęła jeszcze tylko dżinsy i adidasy i już była gotowa. Wyjrzała przez okno i stwierdziła, że jednak w samej bluzeczce na ramiączkach będzie jej dość chłodno, więc postanowiła narzucić na siebie czarny żakiet. Nałożyła na usta odrobinę błyszczyka. Kiedy sprawdzała przed lustrem, jak wygląda, usłyszała dźwięk klaksonu. Uśmiechnęła się do siebie raz jeszcze i wyszła z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Zbiegła po schodach i zatrzymała się przed autem ze strony pasażera obok kierowcy.
- No, wsiadaj – usłyszała zniecierpliwionego Mike’a.
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Dżentelmen z ciebie, Newton. Nie ma co!
Chłopak tylko sapnął, a Bella wsiadła do auta, zatrzaskując drzwi.
- No, Swan! Ładnie wyglądasz! – pochwalił.
Spojrzała na kolegę, myśląc, że żartuje, ale jego spojrzenie wskazywało coś wręcz odwrotnego. Naprawdę uważał, że wyglądała ładnie.
Poczuła, że się rumieni i odwróciła twarz do okna.
- Swan, ty się rumienisz, chłopie! – zawołał i szturchnął ją w ramię.
Bella odwróciła wzrok na towarzysza, nieco wzburzona.
- Chłopie?! – zapytała, podnosząc głos. Jej oczy mogły ciskać pioruny.
- Dobra, sorki, nie? Zapomniałem się trochę.
- Pamiętaj, Newton, że umówiłam się z tobą tylko i wyłącznie dlatego, że czasem pokazujesz mi swój ponadprzeciętny iloraz inteligencji. Życzyłabym sobie, by wypływał częściej niż dotychczas. A przynajmniej, kiedy ze mną rozmawiasz. Są kobiety, które lubią inteligentnych mężczyzn, serio.
- Zapamiętam. To gdzie się wybieramy, signora?
- Przecież to ty mnie zaprosiłeś, więc sam coś wymyśl.
- Kino i kolacja?
- Niech będzie – odparła.
Ruszyli z podjazdu w kierunku najbardziej kameralnego kina w mieście, prowadząc po drodze drobne sprzeczki, bez których wieczór nie mógł się obejść. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Nie 21:52, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Nie 21:47, 10 Sty 2010 |
|
Masq., a co zrobisz jeśli powiem, że obiecuję i zobowiązuję się zostać z tym opowiadaniem do końca?
Komentować czas zacząć...
Po pierwsze, e, co te emotki robią w tej samej linii co zdanie?:D Wygląda to tak, jakbyś stosowała emotki podczas tekstu;p
Co do Jessici, to jest głupsza niż wiadro :D Serio, nie mogę z niej. Grozić sms-ami córce szeryfa i w dodatku podpisywać się? Nie, nie mogę, naprawdę. Dobiła mnie
Jak można być takim śpiochem? Kobieto, to nawet ja tyle nie śpię, a w ciąży jestem. Ktoś jej coś do kubka nasypał, czy co?
UWAGA kolejna zabawna konkluzja z serii "domysły Alicee" : Jej gosposia została przekupiona przez Jessicę! (bujną wyobraźnię mam...)
Newton mnie zabił. Serio i dosłownie. 'Chłopie' plus szturchnięcie w ramię? To jest jedna z najgorszych możliwych rzeczy, które facet potrafi zrobić na randce. A zaczęło się od ładnego komplementu...
Zauważyłam, że nie czytałam nigdy niczego podobnego. Prześladowanie takie trochę pewnie z tego zrobisz, lub coś. Oryginalne, nie ma na forum niczego like that... W dodatku Bogooowie w postaci Mike'a... No, oryginalne:P
Rozdział napisany jak zwykle ładnie, choć mogłabym ponarzekać na długość, ale cóż poradzić, że ja lubię długie lektury... (polecam Millenium wszystkie trzy księgi około 2100 stron:D)
Mam pytanie, dostępne w PDF.? Bo tak mi bardziej na rączkę by było... Me ślepia nie wyrabiają...
Bells się ładnie ubrała. Ciekawa jestem, co dalej, bo ta randka to taki zły omen.
Wiem wiem, niekonstruktywnie, ale....
Z ciekawości, ile ten tekst zajmuje stron w wordzie?:D W sensie ten rozdział
Pozdrawiam, Alicee
Łi... mogłabyś pisać trochę dłużej... to taka moja malutka prośba... Wtedy dłuższy komentarz dostaniesz! :)
A pdf. pozytywnie zadziałał by na moje ślepie... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Nie 21:54, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Nie 21:51, 10 Sty 2010 |
|
Te emoty miały być na początku mojej wypowiedzi ;| Fail... Już je usuwam.
Zostań z tym opowiadaniem :D Będzie mi miło :D
Co do tego, czy będzie pdf, to nie wiem, zobaczę :D
A stron zajmuje 4, 12 TNR. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Pon 18:41, 11 Sty 2010 |
|
Nie wierzę że to mówię, chyba muszę sobie strzelić z otwartej ręki w twarz przynajmniej z trzy razy ... ale Mike Newton przypadł mi do gustu ;p jestem jakimś pieprzonym heretykiem Zmierzchu ;p
to opowiadanie jednoznacznie kojarzy mi się z amerykańskim filmem o nastolatkach, bogaty dom , samochody , miłość , nienawiść , przyjaciółka- dz***a ;p wszystko i nic, aczkolwiek na to składa się ponad połowa wszelakich ff.
Coś ostatnio sucho na Kąciku Pisarza , po prostu w życiu nie pamiętam aby zrobiło się tak cicho , mam nadzieje że jak nas zbombardują to wszelakimi tekstami ; własnymi , tłumaczeniami , miniaturkami . jeeej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 22:08, 11 Sty 2010 |
|
hm, Masq. coraz bardziej mnie zabijasz... Bella spóźniająca się na randkę z Newtonem? nieładnie, tym bardziej, że sama mu w tego powodu groziła wcześniej... no i sam fakt, że jednak odkupiła winy i przyszła... całkiem mnie ten ff zadziwia...
oczywiście rozbawiłaś mnie tym:
Cytat: |
Czytasz za dużo książek, Bello. I jeszcze ta szalejąca moda na piękne wampiry. Głupota. Czysta głupota – wymamrotała do siebie. |
podsumowanie na całe sześć punktów ode mnie (w sześciostopniowej skali)...
zalicz mnie do fanów i wiernych czytelników
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Śro 10:18, 17 Mar 2010 |
|
Hm. No to a więc: Ten post nie ma na celu podbicia tematu. Jest raczej informacją dla tych, którzy to opowiadanie czytali. Chciałabym stwierdzić (z przykrością), że ten twór nie ma większej przyszłości. Nie mam na nie czasu, to po pierwsze. Po drugie, straciłam cały swój plan działania w wyniku nieoczekiwanego formata. Teoretycznie mogłabym kontynuować bez planu, ale to opowiadanie miało mieć naprawdę BARDZO dużo wątków i wiem, że teraz już tego wszystkiego nie odtworzę tak, jakbym chciała. Na pewno nie teraz. Dlatego chcę zawiesić opowiadanie na czas nieokreślony. Bóg wie, kiedy znów mnie natchnie i postaram się spisać plan wydarzeń raz jeszcze. Raczej to nastąpi, aczkolwiek nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo mi to zajmie. Na pewno jakoś po wszystkich tych maturach i egzaminach, czyli pewno jakoś w czerwcu. Na pewno będziecie wiedziały, kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Pozdrawiam, buziam i przepraszam,
Msq. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|