FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A World Without Sound (Part 7PL) [Z] [T] 15.01.2010 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Esmeralda
Wilkołak



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]

PostWysłany: Nie 13:25, 13 Gru 2009 Powrót do góry

Kurcze, musisz w to wkładać masę czasu. Dziękuję, rozdział naprawdę cudowny, czytanie go to sama przyjemność. Żadnych literówek nie zauważyłam, wszystko w porządku. Bardzo się wzruszyłam i trochę się wkurzam, że się tak ślinię i podlizuję, ale nie sposób inaczej Wink To jest straszne, jak takim osobom niepełnosprawnym musi byc ciężko... Może przez to ludzie docenią to co mają.
Dobra, już nie filozofuję, bo się żałośnie robi :P
Dobra robota, dziewczyny!

Inspiracji i Czasu ;*

Esmm. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 23:02, 15 Sty 2010 Powrót do góry

Po pierwsze chcę wszystkich oczekujących kolejnego chapiku bardzo przeprosić. Obiecałam, że szybko dodam 7 rozdział, ale nie potrafiłam się zebrać do kupy i go dokończyć. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że w szkole miałam niezłą karuzelę i nie dawałam sobie rady przez moje częste chorowanie, a zaległości tylko się mnożyły.

Rozdział jeszcze dzisiaj dodam na chomika, abyście mogli czytać w wersji pdf.

Beta: kochana Marta oczywiście, której z całego serca dziękuję love You're the best! love

A, i proszę jeszcze o wyrozumiałość. W oryginale było pełno powtórzeń i dużo z nich nie dało się usunąć.

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 7: Deska skateboardowa

Spojrzałam na zegarek, głaszcząc spoczywającą na moich kolanach głowę Edwarda, który zsunął się podczas snu i teraz oplatał ramionami moje biodra. Było około piątej trzydzieści. Mój przyjaciel zasnął niecałą godzinę temu, lecz ja nie ważyłam się nawet ruszyć, by go nie obudzić, chociaż tak naprawdę musiałam opatrzyć mu rękę. Przestała krwawić, jednak zapach zaschniętej krwi sprawiał, że było mi niedobrze.
Powoli sięgnęłam za siebie i delikatnie rozplotłam jego ręce, wyślizgując się z komfortowego uścisku. Usłyszałam, jak bierze głęboki, drżący wdech i natychmiast zamarłam, ale po chwili oddech Edwarda z powrotem stał się równomierny, a ja całkowicie wysunęłam się z jego objęcia.
Wstałam i podeszłam do ogromnego biurka, otwierając jedną z małych, dolnych półek. Carlisle, będąc lekarzem, w razie nagłego wypadku umieścił niewielką apteczkę pierwszej pomocy w każdym pokoju. Dostawał je za darmo w pracy, więc nie był to wielki problem. Cóż... może nie do końca za darmo... on po prostu... no wiecie, brał je. Ale wszyscy trzymaliśmy ten szczegół w sekrecie.
Otworzyłam ją ostrożnie, upewniając się, że nie robię tego zbyt głośno, i usiadłam ze skrzyżowanymi nogami obok odpoczywającego Edwarda. Chwyciłam jedną z tych malutkich, wilgotnych gaz nasączonych alkoholem i przetarłam jego rękę, zmywając krew za pierwszym podejściem. Rana nie była taka okropna, kiedy zniknęła z niej krew. Jedynie na kostkach zostało kilka zadrapań. Zagoiłyby się w przeciągu niecałego tygodnia i nie pozostawiłyby śladu. To dobrze. Podniosłam wzrok i zanotowałam w myślach, że uszkodzenie ściany także nie należało do najgorszych. Złota farba nie zeszła, choć w miejscu, w które uderzył, była trochę bardziej... wyblakła. Wzięłam jeden z bandaży i owinęłam nim jego kłykcie, aby pozostały czyste. Zawiązałam go, upewniając się, że się nie przemieści. Trochę pociągnęłam i cieszyłam się, że wydawał się być wystarczającym zabezpieczeniem.
Spojrzałam na twarz przyjaciela. Niecałą godzinę temu wykrzywiona była w cierpieniu, bólu, złości i smutku - moje serce szarpnęło na samą myśl o tym - ale teraz wyglądał całkowicie dobrze. Wyjęłam z apteczki wilgotną chusteczkę i delikatnie przemyłam nią zaschnięte na jego policzkach łzy.
Z pewnością byłam zbyt mała, aby zanieść Edwarda do łóżka, nawet jeżeli znajdowaliśmy się od niego w odległości około trzydziestu centymetrów*. Wyobrażenie sobie tego niemal przyprawiło mnie o głośny śmiech. Nie mogłam się powstrzymać przed pomyśleniem o Mighty Mouse**. Wyszczerzyłam się, jednak potem zatrzęsłam z własnej głupoty. To musiało być spowodowane tym, że czułam się wyczerpana.
Podeszłam do łóżka i pociągnąłem za koniec kołdry oraz wzięłam jedną z poduszek, po czym wróciłam do Edwarda i włożyłam ją pod jego głowę. Następnie chwyciłam kołdrę i – jak wiecie – okryłam go nią. No, już dobrze. Teraz wyglądał o wiele lepiej niż przedtem i było mu nieco wygodniej.
Westchnęłam i odwróciłam się, przygotowując się, aby pójść po coś do picia albo coś w tym stylu, abym mogła pozwolić mu spać w spokoju. Niemal doszłam do drzwi, gdy usłyszałam, że coś mówi.
- Bella...
Spojrzałam na niego, bojąc się, że go zbudziłam. Mimo to wciąż spał, jednakże zmarszczył brwi i wyciągnął rękę. Zawahałam się przez chwilę, rozmyślając nad tym, czy powinnam pójść czy nie.
Ale wtedy ponownie wypowiedział moje imię... Wiedziałam, że muszę zostać i zwinąć się obok niego, pozwalając, by instynktownie oplótł mnie ramieniem.

*

Kiedy się obudziłam, było ciemno. Mrugając w oszołomieniu, zdałam sobie sprawę, że było mi zbyt wygodnie jak na leżenie na dywanie. Usiadłam i poczułam, że ciepła ręka zniknęła z mojej talii.
Odwróciłam się i zobaczyłam zbudzonego, widocznego w świetle księżyca Edwarda, który poszedł w moje ślady i również usiadł. Za jego ramieniem mogłam zobaczyć wskazujący pierwszą nad ranem zegarek.
Uśmiechnął się do mnie delikatnie i wyciągnął dłoń, aby przelotnie pogładzić mój policzek.
- Nadal jesteś zmęczona?
Potrząsnęłam głową, ciesząc się, że czuł się lepiej. Ta przyjemność powiększyła się, kiedy owinął ramiona dookoła mnie, przytulając mocno. W tym uścisku czułam nieme dziękuję. Nie było potrzeby, aby to pokazywał i wiedział o tym. To wskazywało na to, jak dobrze znaliśmy siebie nawzajem.
Odsunął się i włączył lampkę. Natychmiast zasyczałam i zakryłam ręką oczy, szybko mrugając. Światło lampki nie było bardzo jasne, lecz w porównaniu z ciemnością moje oczy musiały się do niego przystosować.
- Przepraszam – pokazał Edward, krzywiąc się. – Pomyślałem, że dzięki temu lepiej będziemy widzieli znaki. W każdym razie,[/j] Bello – wyszeptał moje imię świadomy, że było późno w nocy. – [i]Chciałem... przeprosić za wcześniej. Nie powinienem pozwolić, abyś to widziała.
Zatrzymałam go w tym momencie, unosząc ręce przed kontynuacją.
- Edwardzie, proszę, nie przepraszaj za to. Jeżeli cierpisz albo jesteś zdenerwowany, chcę, żebyś pozwolił mi pomóc. Okej? Ty robisz to cały czas, więc jakbyś się czuł, gdybym nie dopuszczała cię do siebie?
Wykrzywił się.
- Nie to miałem na myśli...
- Cóż, właśnie to powiedziałeś. Nieważne, jak rozumiałeś to we własnej głowie. Chcę ci pomóc i chcę, abyś czuł się... komfortowo, ukazując mi swoje uczucia...
Nagle się zaśmiałam.
- Wybacz, wiem, że to zabrzmiało naprawdę dziewczęco.
Skinął głową.
- Taa, moja męska duma jest urażona. - Wyszczerzył się. – Faceci nie są przyzwyczajeni do okazywania uczuć.
Wywróciłam oczami.
- Mam nadzieję, że jesteś na tyle mądry, aby nie wierzyć w te bzdury. Płakanie jest w porządku.
Zacisnął usta, jakby walczył z uśmiechem.
- Nie uważam, że twoja opinia jest najbardziej uczciwą ze wszystkich, ale odkąd masz całkiem mocny cios, uwierzę ci na słowo.
Zarumieniłam się i spojrzałam w bok, mimo to nie mogłam powstrzymać na wpół zawstydzonego, na wpół dumnego uśmiechu, w który uformowały się moje wargi na ten komplement. Mocny cios... Taa, mogłam do tego przywyknąć.
Zauważyłam, że Edward przypatrywał się swojej zabandażowanej ręce, a jeden kącik jego ust opadł w zażenowanym grymasie.
- Dzięki też za rękę. – Westchnął, uśmiechając się bez przekonania, a jego oczy wypełnione były winą. – Wiem, że nie lubisz zapachu krwi.
Wzruszyłam ramionami.
- To nic. Ty też bandażowałeś mnie nieokreśloną ilość razy.
Znowu się uśmiechnął, ale tym razem szczerze, pozwalając, by uśmiech sięgnął także jego oczu.
- o prawda.

***

Edward uderzył się w czoło, kiedy przypatrywał się swojej trzynastoletniej, najlepszej przyjaciółce, która nakładała kask.
- Powiedz mi raz jeszcze, dlaczego to robisz?
Spojrzała na niego wilkiem.
Ponieważ tak chcę. To wygląda zabawnie. A teraz zamierzasz mi pomóc, czy może będziesz sobie dalej żartował z mojego braku równowagi?
Obserwowała, jak potrząsnął głową w niedowierzaniu, ale podszedł do niej, gdy stała w parku blisko ich domów, i postawił nogę na końcu deski skateboardowej, przytrzymując dziewczynę i pomagając jej wejść na przedmiot.
- Już wyobrażam sobie podróż na pogotowie.
Zmarszczyła na niego brwi i odepchnęła go, obserwując, jak powstrzymywał się od śmiechu, a potem odsunął się od deski.
Powoli, biorąc głęboki wdech, Bella zdjęła jedną nogę, stawiając ją na ziemi i nie ciesząc się z tego, że deska już się chwiała. Ale to działo się tylko dlatego, że trzęsła się ze zdenerwowania.
Lekko się odepchnęła i przejechała kilka cali, lecz jej stopa opuściła ziemię i nie znajdowała się także na desce. Dziewczynka poczuła, że zaczyna się niepewnie chwiać i odskoczyła, odpychając deskę i wpadając prosto w ramiona przyjaciela, zanim mogła się jej stać jakaś poważniejsza krzywda. Przedmiot odskoczył i z powrotem spadł, przetaczając się parę centymetrów.
Edward westchnął.
- Nie robiłem tego przez jakiś czas, ale pamiętam, że lepiej jechać szybciej. Im większa prędkość, tym łatwiej się utrzymać. Dodatkowo... trzymanie obu stóp na desce także pomaga.
Wywróciła oczami, ale podziękowała mu niechętnie. Podszedł do niej i ponownie pomógł jej wejść na skateboard, kiedy trzymała jedną stopę na ziemi, aby zacząć. Tym razem odepchnęła się mocniej, a potem raz jeszcze, osiągając wystarczającą szybkość. Czując rozradowanie ze swojego sukcesu, spróbowała postawić stopę na chropowatej powierzchni deski, ale to było skazane na porażkę. Jej noga za bardzo się oddaliła i uderzyła w delikatnie uniesiony koniec przedmiotu, uniemożliwiając manewrowanie nogami. Balansowanie na jednej kończynie ją przerosło i wraz z głośnym krzykiem ponownie zaczęła spadać.
Silne ramiona chwyciły ją, zanim mogła uderzyć o ziemię, kiedy deska zmieniła kierunek i wylądowała na trawie.
Dziewczynka westchnęła i zwiesiła głowę, gdy Edward pomógł jej stanąć na własnych nogach. Chociaż odwodził ją od tego kilka minut wcześniej, teraz zmusił ją, aby na niego spojrzała.
- No dalej, nie poddawaj się! To było dopiero twoje drugie podejście, a nikt nie załapuje tego od razu.
Wzruszyła ramionami, ale uśmiechnęła się lekko, czując się lepiej. Podniosła deskę z trawy i ustawiła ją na środku chodnika.
- Do trzech razy sztuka, racja? – pokazała z ponurym uśmiechem, zanim on chwycił jej dłoń i ponownie pomógł wejść na niestabilny przedmiot.
Uśmiechnął się do niej i uniósł kciuki, odsuwając się i przygotowując do podążania za nią. Biorąc głęboki wdech, pozwoliła, aby kierowała nią determinacja, myśląc o tym jak o kolejnym przeciwniku na zawodach, w których czasami brała udział, kiedy ćwiczyła karate.
Odpychała się ponownie, dopóki nie pędziła z odpowiednią prędkością. Wiatr delikatnie bawił się jej włosami. Biorąc głęboki wdech, znów podniosła stopę wyżej i uśmiechnęła się, gdy nie napotkała na żaden opór, a następnie postawiła ją na desce. Spojrzała przez ramię i uśmiechnęła się szeroko do biegnącego obok niej Edwarda. On odwzajemnił gest, unosząc kciuki.
Zauważając szybki spadek prędkości, Bella odepchnęła się raz jeszcze, już się nie bojąc. To bardzo polepszyło jej jazdę. Po krótkiej chwili poczuła się lepiej i bardziej komfortowo, więc zaczęła jechać szybciej, niż biegł jej przyjaciel. Nie oddalił się od niej za bardzo, ale ten dystans wystarczył, by nie mógł jej złapać, gdyby upadła, lecz teraz się o to nie martwiła. Póki jechała w ten sposób, było w porządku.
Nie oczekiwała jednak większego niż zazwyczaj patyka, który leżał na środku chodnika. A jeszcze bardziej tego, co się stało.
Gdy kółka na niego najechały, zaczęły się gwałtownie zatrzymywać, silnie odrzucając ją na bok. Nieprzygotowana na to Bella nie mogła zrobić nic, kiedy upadła, ciężko lądując kilka stóp dalej na kolanie i nadgarstku. Przygryzła usta, żeby powstrzymać się przed krzyczeniem spowodowanym pieczeniem dochodzącym z dolnej części jej ciała, jednak nie potrafiła powstrzymać małego jęku bólu.
Edward znalazł się tam w okamgnieniu.
- Wszystko w porządku? – pokazał gorączkowo.
Niemal odgryzając sobie wargę, Bella odrobinę uniosła bezwładny nadgarstek, wskazując na niego i potrząsając głową. Dlaczego nie kupiłam tych ochraniaczy?, pomyślała ponuro, gdy przyjaciel podnosił jej rękę tak lekko, że nie czuła bólu.
- Nie sądzę, że jest złamany, ale zdecydowanie skręcony. Cieszę się, że Carlisle dzisiaj nie pracuje. – Wywrócił oczami. – Chociaż będzie miał dużo pracy jak na wolny dzień.
Jego wzrok powędrowały wzdłuż ciała Belli, poszukując większej ilości obrażeń, nim zatrzymał się na jej kolanie, które – jak mogła poczuć – krwawiło. Zmarszczyła nos i wzięła oddech przez usta. O tak, i wszystkiego innego oprócz kasku..., dodała w głowie.
Zauważyła, że Edward sięgnął za siebie i chwycił duży, kwadratowy plaster z tylnej kieszonki. Kiedy dostrzegł jej uniesioną brew, wyszczerzył się do niej, pokazując:
- Wiedziałem, że będę tego potrzebował.
Przewróciła oczami, chcąc powiedzieć mu coś sarkastycznego jak „Och, jestem ci wdzięczna, że wierzysz we mnie tak bardzo”, ale nie mogła z powodu nadgarstka.
Chłopak delikatnie oczyścił zranione kolano wilgotną chusteczkę, którą wyciągnął z opakowania znajdującego się w drugiej kieszeni, nim przykleił na nie plaster. Cholera, przygotował się dla mnie, pomyślała zdziwiona Bella.
- No, biedactwo, wskakuj na moje plecy, a ja zabiorę cię do Carlisle’a – pokazał.
Zmarszczyła brwi, cicho mówiąc mu, że jest w stanie, by samodzielnie iść.
Nie zwracając na niej najmniejszej uwagi i udając, że nie odczytał wiadomości w mowie jej ciała, podniósł ją i narzucił na swoje plecy, uważając na nadgarstek. Ze zdenerwowanym westchnieniem oplotła nogami jego talię, a ramionami szyję.
I – ku jej większej irytacji – wskoczył wtedy na deskę i jak zawodowiec skierował się do domu z nią na swoich plecach.

***

Żadne z nas nie mogło zasnąć, więc po prostu oglądaliśmy filmy aż do piątej nad ranem.
- Hej, chcesz zjeść śniadanie na mieście? – pokazał Edward, spoglądając na zegarek. – I tak nie śpimy.
Uśmiechając się, poszłam wziąć szybki prysznic i ubrać się w zapasowe ciuchy, które zawsze tutaj zostawiałam, a Edward skierował się do łazienki.
- Gdzie chcesz iść? ¬– zapytał, gdy pół godziny później siedzieliśmy w jego samochodzie.
Wzruszyłam ramionami, kiedy przekręcił kluczyki. Tablica rozdzielcza przelotnie się zaświeciła, a wskaźniki za kierownicą zaczęły się podnosić, nim światełka zgasły, a strzałeczki opadły. Usta Edwarda otworzyły się lekko w tym samym czasie, a jego brwi zmarszczyły się w niedowierzaniu, gdy próbował raz jeszcze zapalić samochód. Udało się, lecz po chwili wszystko się wyłączyło.
Jęknął i gwałtownie opadł na siedzenie.
- Świetnie – pokazał z cierpkim wyrazem twarzy. – Samochód nie działa. Po prostu fantastycznie.
Zdusiłam w sobie chichot.
- Pozwól, aby Rosalie na niego spojrzała – pokazałam, próbując go uspokoić. – A my możemy pójść i wrócić ze szkoły na piechotę. To nie tak daleko, a mały spacer dobrze zrobi na twoje lenistwo– zażartowałam, dźgając go w brzuch. Jednak czując twardość jego ciała, zdałam sobie sprawę, jak dalekie to było od prawdy. Nie wiedziałam jednak, kiedy zaczął sekretnie ćwiczyć, ale musiał to robić, aby mieć takie ciało.
- Taa... Chyba że chcesz deskę? – dokuczył mi, ukrywając uśmiech. Skrzywiłam się i uderzyłam go po głowie, ale on tylko się roześmiał i uchylił się przed moją ręką, pospiesznie wychodząc z samochodu.

*

Po drodze zatrzymaliśmy się przy Starbucksie, jako że z pewnością nie potrzebowaliśmy półtorej godziny, by dotrzeć do szkoły. Usiedliśmy na zewnątrz i piliśmy zakupione przez niego mokki, odczuwając spokój - ciszę po burzy. Na horyzoncie była jeszcze jedna ciemna chmura, która mnie dręczyła. Spoglądając na zegarek, dostrzegłam, iż mieliśmy pół godziny do rozpoczęcia zajęć. Dzięki mnóstwie czasu szczęście było po mojej stronie.
Gdy zaczęliśmy ponownie iść, wyrzucając nasze puste kubki, pokazałam Edwardowi:
- Hej, spotkamy się w szkole, okej? Jest coś, co muszę najpierw załatwić.
Rzucił okiem na sąsiadkę, którą mijaliśmy, a jego oczy zmrużyły się na mnie. Uważnie starałam się, aby moja twarz była niewinna.
- Bello – powiedział ostrzegawczo.
- Co? – pokazałam, przyjmując zmieszany wyraz twarzy i przechylając głowę. – Więc zobaczymy się w szkole. Pa!
Nie dałam mu szansy na odpowiedź, kiedy uciekłam.

*

5302, 5303, 5304 i... o tak, 5305, Pine Avenue. I oto ona, wsiadająca do samochodu, podczas gdy pojazd jej rodziców zniknął, a półprzeźroczyste włosy koloru blond iskrzyły się w słońcu, wyglądając wyniośle, kiedy położyła torbę na samochodzie, szukając kluczy.
Podeszłam do przodu, zdziwiona, że jeszcze mnie nie zobaczyła.
Zatrzymałam się parę stóp od niej.
- Hej, Mallory – powiedziałam głosem gładkim, acz niebezpiecznym. Zadyszała i podniosła wzrok, nim jej oczy zmrużyły się na mój widok.
- Czego chcesz? – warknęła. – Jeżeli chodzi o wczoraj...
Przerwałam jej.
- Tak, chodzi o to. – Wtedy pozwoliłam, aby moja ręka cofnęła się, przed tym jak wyprostowałam ją, uderzając w tę arogancką buźkę.
Potrząsnęłam lekko dłonią, odsuwając od siebie delikatne pieczenie, kiedy Lauren krzyknęła.
- Nigdy więcej go nie dotykaj – nakazałam jej zwyczajnie, zanim odwróciłam się i skierowałam w stronę szkoły, czując satysfakcję.
Szczególnie, kiedy nie pokazała się tego dnia na lekcjach.

*

Ale zaraz po szkole zaczęłam żałować mojego czynu.
Edward i ja wracaliśmy do domu w zwyczajnej ciszy, maszerując blisko siebie, jednak nie dotykając się. Znajdowaliśmy się tylko kilka bloków od szkoły, z której wyszliśmy dziesięć minut temu. Droga jaką szliśmy - z tego, co widziałam - należała do jednych z tych tylnich i pustych. Jedynymi budynkami były jakieś małe korporacje bez okien.
To właśnie dlatego zdziwiłam się, gdy usłyszałam nadjeżdżający samochód, a jeszcze bardziej, gdy zatrzymał się obok nas. Razem z Edwardem stanęliśmy, odwracając się w jego kierunku. Mój brzuch przekręcał się tak jak wczoraj podczas czekania na mojego przyjaciela. Czułam ten sam rodzaj niepokoju i przeczucia czegoś niemiłego.
Natychmiast rozpoznałam to auto i nie byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam atletyczne ciało Tylera Crowleya wysiadające z jego vana. Zdziwiłam się, widząc jego kolegę, Austina Marska, wychodzącego od strony pasażera.
Mój brzuch fikał koziołki. Tyler był chłopakiem Lauren. I mogłam myśleć tylko o jednym powodzie, dla którego Austin z nim był, śledząc nas. Mój towarzysz i ja przelotnie wymieniliśmy zaniepokojone spojrzenia, wracając na chodnik.
- Hej, Bello – powiedział uprzejmie Tyler, ale jego oczy zabłyszczały, gdy spojrzał na Edwarda. – Cieszę się, że tu jesteś. Miałem nadzieję, że będziesz mogła robić za tłumacza.
- Co to, do cholery, ma być, Crowley? – zażądałam odpowiedzi. – Marks – powiedziałam, kiwając w stronę Austina.
Tyler wziął głęboki wdech.
- Nie chcę, abyś brała w tym udział, Bello, ale teraz nie jestem zbyt szczęśliwy. – Jego wzrok powędrował do Edwarda. – Ale który facet chciałby usłyszeć, że ktoś napada na jego dziewczynę, a kiedy ta odmawia, zostaje odepchnięta i ledwo daje radę uciec od jej napastnika?
- O mój Boże, Tyler! – krzyknęłam z rozdrażnieniem, stając przed Edwardem, który zaczął opiekuńczo przesuwać się na przód, wciąż nie wiedząc, o czym rozmawialiśmy, ale będąc świadomym, o co chodziło. – Ty w to wierzysz, prawda?
Spojrzał na mnie oczami ciemnymi ze złości, a Austin stał obok niego ze skrzyżowanymi ramionami.
- Lauren zadzwoniła do mnie wczorajszej nocy, ciągle płakała. A dzisiaj nie przyszła do szkoły. W co mam wierzyć, Bello?
Przekręciłam oczami, ale mój żołądek wywrócił się, bo wiedziałam, że to moja wina.
- Możesz uwierzyć mi. Widziałam atak Lauren. I to był prawdziwy atak. Ona[/\i] atakowała [i]Edwarda. Nie odwrotnie. A powodem, dla którego jej dzisiaj nie ma… cóż, to moja wina. – Wzruszyłam ramionami.
- Lauren by mi tego nie zrobiła – powiedział Tyler niskim, pełnym złości głosem, ignorując ostatnią część. Było mi go szkoda. To nie jego wina, a jeżeli nie wierzyłby w te głupoty, zgodziłabym się z jego działaniem. Poczułam, jak Edward próbował mnie odsunąć, ale wyrwałam się z jego uścisku, kiedy dwóch chłopaków się zbliżyło.
- Otwórz oczy, Crowley – odparłam głosem niskim i niebezpiecznym. – Lauren zrobiłaby ci to. Widziałeś to wiele razy, zanim zaczęliście się umawiać. Dlaczego teraz tak trudno to zrozumieć?
- Bo mnie kocha – warknął. – A ty po prostu kłamiesz, aby go chronić, wiem to! Pewnie powiedział ci, żebyś tak mówiła! – Wskazał palcem na Edwarda. – Zawsze myślałem, że jesteś przyzwoitym kolesiem, ale chyba się myliłem. – Znowu zwrócił się do mnie. – Więc zejdź mi z drogi, Bello. Muszę się tym zająć.
- NIE! – wrzasnęłam, kiedy zobaczyłam, że unosi rękę. Ponownie wyrwałam się z wznowionego uścisku Edwarda i zrobiłam tę sztuczkę, której nauczyłam się na sztukach walki, używając ciężaru jego ciała przeciwko niemu. Gdy jego pięść wystrzeliła do przodu, kopnęłam go w kolano i chwyciłam za ramię, rzucając go do tyłu.
- Argh! – zajęczał, niemal potykając się o ziemię. Wtedy Austin wykonał swój ruch, unosząc dłonie, aby mnie pchnąć, ale napotkał tylko powietrze. Edward chwycił tył mojej koszulki i przyciągnął mnie, stawiając za nim. Nie zostałam tam długo, nie, kiedy Tyler i Austin raz jeszcze się zbliżali.
Zobaczyłam, jak ten drugi podnosi pięść skierowaną w stronę Edwarda, więc wybiegłam zza niego, a następnie położyłam obie dłonie na jednym z jego ramion, używając go do podparcia, kiedy podskoczyłam i kopnęłam Austina w klatkę piersiową, wysyłając go na najbliższą ścianę budynku, sprawiając, że stracił przytomność.
- Bella – warknął mój przyjaciel, z pewnością nie chcąc, abym się w to plątała. Rzuciłam mu szybkie spojrzenie i to był błąd. Używając naszego rozproszenia, Tyler znowu uniósł pięść i wystrzelił ją w przód.
- Nie... – wydyszałam, ale było za późno, aby znowu rzucić się na Crowleya.
Szybko odepchnęłam Edwarda – jego zaskoczenie było moją przewagą – w porę, aby pięść przeznaczona dla niego uderzyła mnie w bok głowy, wysyłając na ziemię. Ta część, która właśnie przyjęła cios, spotkała się z chodnikiem, sprawiając, że przeszły mnie fale bólu.
Ciemność zaczęła zamykać moje powieki.
Ostatnią rzeczą, jaką widziałam, były dwie pary oczu: zielone, rozszerzone z przerażenia i brązowe, wypełnione winą. Zaraz potem blada pięść – która jeszcze nigdy nikogo nie skrzywdziła – zadała cios w bok twarzy z brązowymi oczami.
Wtedy ciemność pochłonęła mnie, aby uratować od cierpienia i chętnie się jej poddałam.

*

Obudziłam się z pulsującym bólem głowy, wpatrując się w parę zaniepokojonych, zielonych oczu.
- Bello – wyszeptał. – Wszystko w porządku? Proszę, powiedz, że tak – pokazał, błagając mnie o to wzrokiem.
Powoli usiadłam, jęcząc i czując, że przyłożony do mojej głowy woreczek z lodem, ześlizgnął się.
- W porządku – pokazałam ponuro. – Bywało gorzej.
Zdałam sobie sprawę, że leżałam w swoim łóżku. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że była dopiero szesnasta. Dobrze, byłam nieprzytomna tylko przez chwilę. A Edward prawdopodobnie przyniósł mnie tutaj, aby uniknąć piekła u niego w domu, które rozpętałoby się, gdyby jego rodzina nas zobaczyła, a oczywiście Renee jeszcze nie wróciła.
- Bello – znowu wyszeptał, brzmiąc boleśnie. Nagle jego twarz stała się mordercza. – Co, do cholery, jest z tobą nie tak?! Dlaczego mnie odepchnęłaś?! Jesteś taka głupia, ty niemądra dziewczyno! Powinnaś po prostu pozwolić mi to przyjąć! DLACZEGO? DLACZEGO tego nie zrobiłaś?
- Bo cię kocham, okej?! – pokazałam, zanim nawet o tym pomyślałam, lecz jego wściekłość napędzała moją. Kiedy zorientowałam się, co mu powiedziałam, zaparło mi dech, a jego szczęka opadła.
Spojrzałam w dół, aby ujrzeć krew spływającą po moich policzkach. Jak mogłaś być tak głupia?, zapytałam siebie. Zniszczyłaś wszystko!
Ale nie wydawało się, jakbym to zniszczyła, kiedy poczułam jego ciepłe dłonie chwytające moją twarz i unoszące ją. Nasze usta dzieliły tylko centymetry.
- Bella – wyszeptał, jego oczy były intensywne, a głos... kochający?

*W oryg. foot – stopa; 1 stopa = ok. 30 cm.
**Mighty Mouse – postać z kreskówki o wielkiej sile (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/3/3a/Mighty_Mouse_First.jpg).


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Sob 8:31, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pią 23:22, 15 Sty 2010 Powrót do góry

Achhhhhhhhhhhh! Co za słodycz!!!! No to by się spodziewał, że w tym rozdziale Bella będzie robić za Xenę? Rozdział uroczy, wspaniały, słodki, pokazujący, jak wiele jest uczucia w Belli i Edwardzie. Niestety mam jedno pytanie: DLACZEGO AUTORKA ROBI CZYTELNIKOM TAKIE RZECZY? Ja rozumiem chwyt marketingowy, ale niektórzy ludzie to mają jakieś palpitacje z powodu takich końcówek. Wyznanie miłości było ujmujące i wierzę, że albo Edward odwzajemni jej wyznanie, albo w chwili, gdy on będzie chciał to powiedzieć przeszkodzi im Renee, albo powie Belli że oszalała i że on nie jest dla niej kimś odpowiednim.
Dziękuje za rozdział!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Victoria_Alice
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:28, 15 Sty 2010 Powrót do góry

Witam!

Myślałam, że było tak wiele fanfików które przeczytałam, że chyba nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Okazało się że byłam w błędzie... Jestem z tego powodu bardzo, ale to bardzo zadowolona. To opowiadanie, jest zapierające dech w piersiach, cieszę się, że wybrałaś ten tekst do tłumaczenia, bo niestety z moją nie najlepszą znajomością angielskiego na ten moment to mogłabym to przeczytać dopiero za 5 lat.
Postacie Edwarda i Belli są tu świetnie wykreowane, idealnie do siebie pasują.

Nie przejmuj się swoimi opóźnieniami, każdy ma swoje życie i musi najpierw pozałatwiać ważniejsze sprawy:)

Pozdrawiam
Victoria Alice


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mille
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd

PostWysłany: Sob 11:50, 16 Sty 2010 Powrót do góry

To mój pierwszy ff czytany od... tygodni? Muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał i nie mogę doczekać się kolejnej części. Coś nowego, przyciągającego uwagę... Z jednej strony postacie częściowo odbiegają od tych książkowych, z drugiej to ciągle ta sama niezdarna Bella;)
Tłumaczenie dobrze się czyta, na ewentualne błędy w ogóle nie zwracałam uwagi, pochłonięta treścią (może ich po prostu nie byłoWink)

Jedyne co mnie irytuje, to Bella broniąca Edwarda. Wiem, że chciała dobrze, ale czy to nie odrobinę upokarzające dla niego?Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 13:51, 16 Sty 2010 Powrót do góry

JAK MOŻESZ PRZERYWAĆ W TAKIM MOMENCIE?!!!?!?!?!?!

Wdech....

Wydech...

raz, dwa, dziesięc.... ;D

Dobra już ok. Robi się coraz fajniej. Szczególnie dzięki tej bijatyce. Bardzo mi się podoba ten FF, ale rzadko dodajesz coś nowego. Czy kolejny rozdział może być szybciej?:D
Bardzo zaskoczyło mnie wyznanie Belli, ale w pierwszej chwili pomyślałam, że powiedziała to bardziej jak o miłości do przyjaciele. Zaćmiło mi wzrok i przeczytałam jeszcze raz. No i spoko, że w końcu mu powiedziała. Mogę się założyć, że oczywiście on też coś do niej czuje i teraz będzie przepiękna LOVE:D
Kończę, bo już zaczynam pisać głupoty.

Życzę Ci cierpliwości do tłumaczenia i CZASU. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Sob 15:01, 16 Sty 2010 Powrót do góry

To opowiadanie jest świetne! Akcja toczy się raczej wolno, ale to mi nie przeszkadza. Podoba mi się więź między Edwardem i Bellą. A te fragmenty przedstawiające wspomnienia jeszcze bardziej ją uwydatniają. Wszystko jest takie subtelne i pobudzające do myślenia.
Co do siódmego odcinka... Po raz kolejny widać tą wzajemną troskę. Podobało mi się, jak Bella spuściła łomot Lauren. Sporo się dzieje w tym rozdziale. Tym bardziej nie spodziewałam się takiego zakończenia. Bella wreszcie mu to 'powiedziała'. Ale karygodne jest kończenie w takim momencie!
A na koniec parę błędów, żeby nie było tak słodko Twisted Evil
Cytat:
Zagoiłyby się w przeciągu niecałego tygodnia i nie pozostawiłyby śladu.

Mi tu bardziej pasowałoby "zagoją" i "pozostawią"

Cytat:
Podeszłam do łóżka i pociągnąłem za koniec kołdry oraz wzięłam jedną z poduszek

"pociągnęłam"
[/quote]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
chocolate_maggie
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Forks

PostWysłany: Sob 16:48, 16 Sty 2010 Powrót do góry

Ej, rzeczywiście!! Wcześniej o tym nie pomyslałam ale teraz wydaje mi się to wyznanie Belli trochę dwuznaczne...
No bo przecież równie dobrze mogła mieć na myśli taką braterską miłość jaką darzy Edwarda, w żadne sposób nie romantyczny...Ale ona go naprawdę kocha i mam nadzieje że będzie BIG LOVE!!! ;p i cieszę się, że w końcu to powiedziała!! ;p
Mam nadzieje że zaczniesz trochę częściej dodawać nowe rozdziały...chociaż wiem, że są ważniejsze rzeczy do robienia niż tylko tłumaczenie ff przez cały dzień.
Po prostu byłoby fajnie jakby kolejne rozdziały pojawiały się w trochę mniejszych odstępach czasowych....
Ale oczywiście to tylko maje małe marzenie xD
Weny i szybkiego wstawienia rozdziału!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 21:22, 18 Sty 2010 Powrót do góry

normalnie, trzeci raz czytam ten rozdział - jestem wierny czytelnik :P
oczekałam się trochę na niego, ale z radością stwierdzam, że jest bossko przetłumaczony - dziękuję...

czeka nas jeszcze wiele ciekawych przeżyć... teraz po tym wyznaniu akcja chyba nabierze trochę tempa... nie bardzo jak mają zrobić krok w tył i Edward byłby idotą, gdyby nie wykorzystał takiej okazji - a nie posądzam go o taki niedowład...

szkoda, że musiała dostać po łbie, zeby z siebie coś wykrztusić, ale w takim bądź razie nie mam Tylerowi nic do zarzucenia - on tylko pomógł miłości przyjść szybciej :P

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Esmeralda
Wilkołak



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]

PostWysłany: Śro 17:21, 20 Sty 2010 Powrót do góry

Ach, Och, Ech :)
Dzięki za tłumaczenie! Bella w tym opowiadaniu naprawdę mi sie podoba. Jej zdecydowanie robi wrażenie.
Ciekawa jestem co dalej. Interesuje mnie jak zareaguje Edward. Podpisuję się pod serdeńkami wyżej, szkoda że autorka w takim decydującym momencie zakończyła rozdział.
Nic to, mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejny Wink

Inspiracji i Czasu ;*

Esmm. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fuyu.
Dobry wampir



Dołączył: 12 Cze 2009
Posty: 799
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Yaoi-world :D

PostWysłany: Sob 0:07, 23 Sty 2010 Powrót do góry

no jak moglas przerwac w takim momencie?!
no jak?! *popada w rozpacz*

to opowiadanie jest cudowne.. tak samo jak i tlumaczenie.

czasu i weny zycze.
czekam na nastepny rozdzial.

xx.Doris .(;


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Sob 14:48, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Wow!!!

To było coś! :D Bella biła się za Edwarda i dla Edwarda. Kocha go i w końcu, umyślnie czy nie, mu to wyznała :D On na bank ją także kocha, więc teraz powinno om być choć odrobinę łatwiej :D Kurcze i to jak się wkurzył, za to, że ona przyjęła na siebie przeznaczony dla niego cios... Po prostu wymiękam czytając ten tekst i widząc ich gesty przepełnione miłością :)

Dziękuję za ten rozdział :) Śliczny, tak samo jak tłumaczenie :**
Czekam z utęsknieniem na kolejny prat Wink)

Weny i czasu Wink


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 12:15, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Jest mi bardzo przykro, ale niestety muszę to ogłosić. Przez problemy w życiu prywatnym i szkołę nie jestem w stanie skupić się na tłumaczeniu. Muszę wszystko sobie poukładać i jakoś to ogarnąć, a wtedy zabiorę się do dalszego tłumaczenia. Potrzebuję miesiąca, a wtedy dam znać.
Przepraszam wszystkich, którzy oczekiwali kolejnego rozdziału.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Girl-vampire
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 11:50, 10 Mar 2010 Powrót do góry

Jak mogłaś skończyć w takim momencie?!?!
Oczywiście ff Bardzo mi się podoba.
Jest takie ........inne.
Życzę Weny i Czasu
Very Happy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
.Arya.
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:15, 17 Mar 2010 Powrót do góry

Wracam tu praktycznie po roku... A czuję jakby to było wczoraj, gdy czytałam pierwszy rozdział tłumaczenia. Wtedy nie mogłam się powstrzymać i przeczytałam AWWS i drugą część po angielsku, po prostu nie mogąc się oderwać. Gdy teraz znów przeczytałam te 7 rozdziałów, muszę związać sobie ręce, żeby znów nie zacząć czytać.
Kristenhn, wielkie dzięki, że podjęłaś się dalszego tłumaczenia, bo zdecydowanie jest to jedno z piękniejszych opowieści jakie można tu znaleźć. Jedno z tych nielicznych, nad którym można siedzieć i płakać, śmiejąc się zarazem. Niestety nie mogę obiektywnie skomentować tego rozdziału, wiedząc co będzie dalej, ale samo tłumaczenie jest świetne! I moment kiedy Bella mówi, że go kocha.. przełomowy Wink
A że z własnego doświadczenia wiem, że komentarze najlepszą motywacją, mam nadzieję, że uda ci się wszystko poukładać i w swoim czasie wrócisz do tego, co tu zaczęłaś. Życzę dużo wolnego czasu i chęci Smile
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kunegunda--
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Kwi 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:32, 22 Kwi 2010 Powrót do góry

To jest po prostu świetne. Z niecierpliwością, godną mistrzów czekam na dalszy ciąg :):) Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kunegunda-- dnia Czw 10:33, 22 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Bella18
Człowiek



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gorzów Wielkopolski

PostWysłany: Sob 16:22, 26 Cze 2010 Powrót do góry

Świetny ff. Inny od wszystkich dlatego,że Edward jest głuchoniemy. Szkoda ,że już go nie tłumaczysz. Może jeszcze kiedyś wrócisz do tłumaczenia tego ff,mam nadzieję że to nastąpi bo jestem ciekawa co dalej będzie. Przerwałaś w takim momencie? to najlepszy moment bo Bella wyznaje mu miłość i to nie braterską ale prawdziwą i te rumieńce ją zdradzają o jaką jej chodziło :) Życzę weny do tłumaczenia .
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 21:15, 27 Cze 2010 Powrót do góry

Super!
Głuchoniemy Edward, broniąca go bella... Genialne.
Wszystko fajnie, tylko czy będziesz to dalej tłumaczyć?
A jeśli tak to kiedy?
Osobiście mam nadzieję że będziesz, bo przerwane jest w ciekawej chwili.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zmierzch1995
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:04, 27 Cze 2010 Powrót do góry

Zgadzam się w 100% z ParanormalVampire


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 11:54, 14 Lis 2010 Powrót do góry

Trafiłam na tego ff niedawno, i już mogę powiedzieć, że jest świetny. Nie wypowiadam się na temat składni, czy błędów, bo się na tym nie znam, chcę poznać dalsze losy bohaterów, to wszystko. Szkoda, że tak dawno nic nie tłumaczyłaś, bo przerwanie w takim momencie, jest bolesne. Wiem, że praca nad przekładem jest mordercza i wyczerpująca, ale zostawiać nas w takim momencie, to to tak jakby wyrzucić szczeniaka na mróz. Nie usuwaj nas ze swojego serca, zlituj się, nie karz za winy niepopełnione,(a może popełnione). Wróć do nas, błagam!!!!!! Czekamy!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin