|
Autor |
Wiadomość |
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Pią 0:11, 08 Sty 2010 |
|
Słońca moje kochane, jak ja tych chłopców uwielbiam.
Ostatnio moja kumpela podesłała mi FanPic na którym Edward całuje się z Jacobem i ma myśl była jedna, "WTF!" Jacobie łapy precz od Edwarda, Jaspera ci on!"
No a wogóle co ja tutaj gadam, powinnam się kajać że tak dupy daję i nic nie piszę ale sisters - czasu brak :( Więc korzystając z jego chwili donoszę iż chłopców nie zdradziłam, czytam każdy rozdział i nadal sieje nowinę że o najlepsze FF ever!
Dzwoneczku, dziękuję Ci za powiadomienia, jestem tu zawsze z wami choć czasem mnie nie widać :( (Play'a winić, Play'a durnego) A pod koniec stycznia za to że teraz tak zapierdalam, mam 6 dni wolnego więc przeczytam każdy komentarz od deski do deski :) Jak Briana kocham :)
Pozdrawiam!
Ojej. Poszłam na 500 :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Pią 0:12, 08 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 9:50, 08 Sty 2010 |
|
Cytat: |
Nie należe juz do nastolatek i wstyd przyznać , ale poczułam sie tak , jakbym miała 15 lat i czytała coś zakazanego |
jak większość z nas podejrzewam... :)
czułam się dziwnie czytając pierwszy rozdział tego ff'a... ale później jak większość zakochałam się w tkliwości Jaspera... w uczuciu między nimi... w tym, że tak pięknie o tym mówią...
*nioch-nioch-nioch* - no dobra... w całej reszcie też ale jak wiadomo to tylko dodatek :P |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Pią 9:50, 08 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 18:30, 08 Sty 2010 |
|
Pomyślałam, że się odezwę, żebyście nie sądziły, że tu nie "bywam".
Cieszy mnie każdy komentarz. Cieszę się, że czytają to i wypowiadają się coraz to nowe osoby. Cieszy mnie, że Seska wyszła z lasu i nawet sister marnotrawna shanti się odezwała.
Cytat: |
Chyba jeszcze nie czytałam opowiadania , które dostarcza tyle emocji |
Ja chyba też nie... No, może przy Wide Awake czułam coś takiego... Powtórzę się oczywiście - kocham AIEK głównie za te emocje. I za to "przyciąganie", które na nas wywiera.
Cytat: |
Ostatnio moja kumpela podesłała mi FanPic na którym Edward całuje się z Jacobem i ma myśl była jedna, "WTF!" Jacobie łapy precz od Edwarda, Jaspera ci on!" |
Hahaha A swoją drogą, nie spotkałaś żadnego fotomontażu, gdzie by całowali się "Edward i Jazz" ??? (Tzn. wiadomo, że Rob i Jackson)
Co do rozdziału 15-go, to musicie uzbroić się w cierpliwość. Wolno mi idzie, bo dużo pracy miałam w tym tygodniu oraz wymianę kompa i jak na razie mam dopiero połowę. Rozdział jest najdłuższy z dotychczasowych.
Pozdrawiam fanki naszej parki,
Dzwoneczek |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shea
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Nie 15:56, 10 Sty 2010 |
|
Jest 22gi rozdział!
Aż mi się ręce trzęsą z emocji, a dopiero zaczynam czytać ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gania
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rumia
|
Wysłany:
Pią 17:12, 15 Sty 2010 |
|
Ja się spóźniłam ; ( (Tradycyjnie) ale jak to mówią lepiej późno niż wcale ;p
Tak więc jestem zszokowana bezpośredniością tego rozdziału i jednocześnie oczarowana. W całym tym ff wszystko jest opisane tak realistycznie... Po prostu mistrzostwo.
Jeszcze raz gratuluje naszej znakomitej tłumaczce gdyż to jak świetnie tłumaczy zapiera dech w piersiach (na pewno nie tylko mi z tego co widzę po wcześniejszych komentarzach).
Pozdrawiam wszystkich i (wiem, wiem, że się spóźniłam), wszystkiego najlepszego w nowym roku :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Pią 21:12, 15 Sty 2010 |
|
Skomentować czy nie? Taak... a może wrócić tu kiedy indziej?
Przyznaję, że już nie raz zdarzały mi się takie akcje, ale dziś postaram się wyprodukować i skończyć na wysłaniu posta.
Opowiadanie czytam już od dosyć dawna, jeszcze przed tym ciągnęło mnie do niego, zawsze miałam zamiar chociażby go posmakować, a że zasmakowało, to pochłonęłam całe tłumaczenie. A to jest świetne. Nie mam kompletnie motywacji do czytania oryginały, nawet jeśli zaczęłam, to zanim dobrnęłam do końca, to na forum pojawiła się już wersja po polsku.
Nie mam pojęcia, co mnie tak zachęcało do czytania. Może to, że nigdy nie miałam obiekcji to takich tematów, a po nadmiarze fan ficków o B&E przeszłoby wszystko, gdzie główną rolę odgrywaliby inni bohaterowie. Rzeczywiście, tak jak sama pisałaś, uczucie łączące E&J jest tu opisane w niesamowity sposób. Jako że to faceci, można by się tu spodziewać jakiejś porywczości, ale nie - wszystko jest stopniowane.
Gdybym miała wybrać, kogo bardziej wolę - wybrałabym Edwarda. Jego postać jest opisana w bardziej wiarygodny sposób. Już od lat wiedział o swojej orientacji. Za to to nagłe przestawienie u Jaspera jest trochę naciągane. Owszem, być może zdarzają się takie sytuacje, kiedy zakujemy się od pierwszego wejrzenia, pomijając już fakt, że w osobie tej samej płci, ale mimo wszystko to element z jakiegoś taniego romansu. Jednak nie mówię, że było to źle opisane czy nieprzyjemnie się czytało. Pierwsze rozdziały wręcz się chłonęło. Jednak faktem pozostaje to, że takie nagłe trafienie strzałą amora jest rzadkim zjawiskiem. Chociaż o zupełnie typowych nie pisze się opowiadań - tam też byłoby źle. Wracając do Edwarda, cieszę się, że moja miłość do niego ostatnio wywietrzała i nie zazdroszczę niczego Jasperowi. Urocze jest jego zachowanie. Zresztą ich obu. Tak jak wcześniej potraktowałam to z krytycyzmem, teraz odniosę się do tego pozytywnie. Czytałam po kilka rozdziałów na raz, nie musiałam na nic czekać, szczególnie, że po skończeniu jednego, od razu chciałoby się przechodzić do kolejnego. A przez pierwsze rozdziały chodziło praktycznie o jedno. Jednak bez monotonności. Zawsze odkrywało się tyle uczuć: zauroczenie, strach, niepewność, radość, smutek, pobudzenie, że pozostaje pogratulować autorce wyczucia. Nie było ani niedosytu, ani nadmiaru. Ciężko mi teraz wrócić do jakichś szczegółów, ale staram się opisać ogólne odczucia.
Rose i Emmett jako postacie drugoplanowe bardzo często mają rolę rozśmieszania. Pewnie gdyby nie te postacie, za jakieś 5-10 rozdziałów miłość E&J przejadłaby się, tak samo, jak po przeczytaniu Sagi i dziesiątek ff'ów, miłość B&E. Z tej pary wolę Rose, która jest odrobinę kanoniczną suką, ale widać w niej to, że kieruje się miłością, czyli jednak ma serce. Ciekawa jest też jej rola - "przyjaciółka geja". Mówi się, że to bardzo dobra pozycja. xD Emmett jest typowo Emmettowy, taki jaki pojawiał się w innych opowiadaniach. Dalej ujmuje jego zachowanie, tolerancja, zrozumienie, ale to już znamy.
Nie wiem, sama nie mam pojęcia, czy z mojego komentarza wynika, że jestem na tak czy na nie. Wyjaśniając, bardzo lubię to opowiadanie. To jedno z niewielu, które jeszcze czytam i cały czas, mimo mojego lenistwa, niecierpliwiąc się, mam zamiar zajrzeć do oryginału i jednak pomęczyć chwilę mózg obcym językiem.
Zostaje mi jeszcze tylko jedna rzecz, która wcześniej nie przyszła mi do głowy. Dopiero wczoraj zostałam w pewnie sposób oświecona, że ta historia to typowy ff, taki których jest tu na pęczki, jednak z wymienionymi postaciami. Może to i racja. Wiele razy w identyczny czy podobny sposób było opisywane uczucie pomiędzy B&E, mieli do czynienia z równie wieloma przeciwnościami. Racja. Ale mimo wszystko sama ta "wymiana" wiele wniosła. Można by teraz przyjąć, że wszystko romanse są do niczego, bo mają taki sam schemat. Mają. Inaczej nie byłyby to romanse.
Chyba doszło już do tego, że kłócę się sama ze sobą, ale chciałabym wypisać wszystko swoje, nawet te najdrobniejsze, "ale", jednocześnie udowadniając, że nie jestem ich pewna i mogę je wytłumaczyć.
Zbliżam się ku końcowi, bo najprawdopodobniej moja wypowiedź zaczyna powoli tracić sens.
Dziękuję, Dzwoneczku, za to tłumaczenie, już na początku wspomniałam, co o nim myślę, ale wydaje mi się, że ty i tak znasz swoją wartość
Pozdrawiam
mTwil |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 15:24, 16 Sty 2010 |
|
mTwil - nie masz pojęcia, ile radości sprawiło mi, że ty to czytasz.
Cytat: |
Skomentować czy nie? Taak... a może wrócić tu kiedy indziej? |
Takie zwykłe zdanie, jednak roześmiałam się przy nim, bo jakoś wyobraziłam sobie drepczącego w miejscu pingwinka - tego z twojego avka, który chodzi w tę i z powrotem i się zastanawia...
Cieszę, że ci się podoba AIEK - bo twój komentarz odebrałam jako pozytywny i dziękuję za miłe słowa odnośnie do tłumaczenia. Chciałabym się jeno odnieść do jednej kwestii. Czy faktycznie, gdyby pozamieniać imiona na E+B to byłby taki klasyczny fanfick. Moim zdaniem nie. To, co miedzy innymi go odróżnia od innych, to moim zdaniem sposób budowania napięcia. Nie wiem, czy to dlatego, że chodzi o dwóch facetów, czy też to zaleta stylu autorki, jednak to chyba jest największy atut tego fanficka. Po drugie - przemiana, którą przechodzi Jasper, a którą ty uznałaś za mało prawdopodobną. Ja spotkałam się z takim przypadkiem w życiu - pisałam o tym gdzieś w początkowych postach. Z tym, ze tam chodziło o dziewczynę. Oczywiście, zdarza się to rzadko, niemniej zdarza się. A poza tym, myślę, że Jazz mógł być po prostu biseksualny, tyle że o tym nie wiedział. Jednak ta zmiana w życiu Jazza, ta nieoczekiwana miłość do przedstawiciela tej samej płci - to też coś, co jest bazą tego opowiadania i odróżnia je od innych. Po trzecie - ja na przykład nie wyobrażam sobie jakoś, żeby Bella śledziła Edka tygodniami, przeżywając fantazje erotyczne na jego temat... I po czwarte - faceci jednak jakoś szybciej przechodzą "do konkretów" - B+E pewnie nieco dłużej "pochodziliby za rączkę" (tu wyjątkiem jest Midnight Desire i Red Line), niemniej dzięki temu jest to fanfick przepełniony erotyką, trochę inną niż w innych ff. No i jeśli np. wziąć pod uwagę jedyny istniejący rozdział All I Ever Wanted - to mamy też do czynienia z przepięknym opisem uczuć, jakich często się nie spotyka w amerykańskich fanfickach. Mam nadzieję, że AIEW pójdzie dalej tym torem.
Wiem, ze tobie te argumenty nie były potrzebne, niemniej jednak ja czułam potrzebę, żeby jakoś się odnieść do tej kwesti...
Poza tym - jak sama wspomniałaś, przecież właśnie chodzi o pewien schemat w romansach - o rozwój uczucia między bohaterami. Ale schemat schematem, zupełnie inną sprawą jest rozwijanie napięcia w opowiadaniu. I tutaj AIEK wygrywa z wieloma infantylnymi opowieściami.
Pozdrawiam cię serdecznie,
Dzwoneczek
A tak poza tym - dzisiaj w końcu rozdział 15 po polsku opuszcza mój komputer i leci do owieczki. Trochę mi to zajęło, ale jest 17 stron... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Pon 21:56, 18 Sty 2010 |
|
* spuszcza głowę *
Najpierw chciałabym przeprosić, za to, że opuściłam przez jakiś czas to tłumaczenie i nie komentowałam go przy okazji dzielnie wielbiąc naszych gejków :> Jednak teraz już jestem i jako tako postaram się nadrobić zaległości.
Rozdział dwunasty [ nie wiem jak to się stało ] przeczytałam już wcześniej, ale mimo to dziś śmieszył mnie tak samo jak wcześniej. Rose jest niesamowita, według mnie w tym tłumaczeniu jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci, bo ogólnie rzecz biorąca nie przepadam za nią, ale tutaj ją uwielbiam :D
Chociaż tak naprawdę Emmett też jest niczego sobie, jego żarty i aluzje są równie przeurocze ^^
W rozdziale dwunastym zdołowała mnie końcówka, tak wiem to głupie, ale zrobiło mi się tak dziwnie jak Edward opuścił Jaspera, poza tym na początku w 'cztenastce' też tak było, ale jak by to rzec, później się rozpogodziło No i oczywiście podobało mi się spotkanie w drzwiach, było takie przesłodkie, a później jak wszyscy wiemy zrobiło się dość sielankowo :D
Kocham to tłumaczenie, więc pocukrzyłabym tu jeszcze trochę, ale niestety czeka mnie biologia, więc do zobaczenia przy następnym rozdziale
Pozdrawiam,
Monster |
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 23:04, 19 Sty 2010 |
|
Dziękuję, ma owieczka....
Rozdział 15 "Sesja w wannie"
beta: offca
Nadal byłem na haju pod tytułem: „To ja sprawiłem, że tak się uśmiechał”, gdy delikatnie szturchnąłem Edwarda. Oddychał głęboko i równo, oparty o moją pierś. Nie widziałem jego twarzy, ale mógłbym się założyć, że zasnął.
Typowy facet.
– Edward, skarbie? – wyszeptałem, gładząc go po włosach, gdy nie zareagował na moje szturchnięcie.
– Mmm … – mruknął cicho. I to była jedyna odpowiedź, jaką dostałem.
Tak. Zdecydowanie śpi.
Hmm… Co by tu jeszcze wymyślić?
– Edward, obudź się, kochanie – powiedziałem w jego włosy, musnąwszy go palcami z boku twarzy.
Nadal żadnej odpowiedzi. Zdaje się, że wykonałem kawał dobrej roboty jak na pierwsze „rękodzieło”, jeżeli wywołałem u niego taką reakcję. On po prostu odpłynął na mojej piersi. Duma oraz satysfakcja z osiągniętego celu wypełniły mi serce, gdyż nareszcie zrobiłem coś tak, jak trzeba. Mój pierwszy prawdziwy męsko-męski kontakt fizyczny wypadł bardzo dobrze.
Doświadczenie samo w sobie przekroczyło granice mojej wyobraźni. A przecież wyobrażałem to sobie dość często. No cóż, to jednak kłamstwo. Zawsze miałem wizje, że Edward robi to mnie, a nie na odwrót. Teraz, po mojej improwizacji nie mogłem się doczekać, by znów go dotknąć.
Gdy wspominałem jego ciężar w mojej dłoni, aksamitną gładkość skóry, napiętej na idealnej sztywności, poczułem, że sam zaczynam sztywnieć pod wpływem tych wizji. Zdarzało mi się przecież dotykać siebie samego, ale nigdy nie rozmyślałem nad tym doznaniem. Zawsze robiłem to w pośpiechu, żeby po prostu sobie ulżyć. Skupiałem się wyłącznie na zaspokojeniu.
Członek tego mężczyzny, jak i sam właściciel, był prawdziwym dziełem sztuki. Dopiero co zacząłem odkrywać ciało Edwarda, ale chciałem to robić. Niesamowicie tego pragnąłem i to mnie przerażało. Wiedziałem, że to hormony i pożądanie sprawiały, że tak się czułem. Rozsądek zagłuszał te uczucia potrzebą przeżywania tego wszystkiego powoli.
ku***! Pieszczenie Edwarda, obserwowanie, jak się temu poddaje, doświadczanie tego, jak szczytuje w mojej dłoni, okazało się niewiarygodnie cudownym doznaniem. A jego smak, który zlizałem z opuszka własnego kciuka, sam w sobie był niesamowity. Nie taki, jakiego bym oczekiwał; zupełnie inny niż smak dziewczyny. Słony, ale nie gorzki ani obrzydliwy, jak to sobie wyobrażałem. Chciałem spróbować go znowu, smakować go całego. Czuć go w moich ustach, każdy jego cal…
Stary, poważnie… opanuj się, ku***. Nakręcanie się w ten sposób nie pomaga.
Wiem. Wierz mi, zdaję sobie z tego sprawę.
Ciągle się wahałem, czy powinniśmy posunąć się jeszcze dalej, ale pomyślałem, że jestem gotowy na odwzajemnienie tego, co zrobiłem. Czemu nie? Nie pozwoliłem dotąd Edwardowi dotknąć mnie tak naprawdę. Całowaliśmy się i obściskiwaliśmy, a nawet doprowadziliśmy się do orgazmu pocieraniem przez ubranie, ale Edward nie dotknął mnie jeszcze w ten sposób.
Miałem nadzieję, że stanie się to pod prysznicem. Jednak sam prysznic nie miał szans się wydarzyć, dopóki nie uda mi się go obudzić. Szturchając jego bark trochę mocniej, powiedziałem:
– Edward, musisz wstać, żebyśmy mogli się umyć.
Obrócił głowę na drugi bok, następnie westchnął głośno i wymamrotał:
– Ale ty jesteś teraz nagi, ja nie chcę…
Zachichotałem na to, gdyż niewątpliwie miał jakiś sen, w którym byłem nagi.
Ciekawe, czy odpowiedziałby mi przez sen, gdybym go o to zapytał.
Może? Nie zaszkodzi spróbować, prawda?
– Naprawdę? Dlaczego jestem nagi? – Wymruczałem mu we włosy, przeciągając palcami wzdłuż jego szczęki, czerpiąc przyjemność z dotyku szorstkiego zarostu.
– Bo właśnie cię pieprzę – wymamrotał znowu, starając się wcisnąć głębiej w moją pierś, ciągle nieprzebudzony.
To, co powiedział, zaszokowało mnie, a moja ręka zamarła. We wszystkich rozmyślaniach i wizjach nigdy nie wyobrażałem sobie nas uprawiających pełny seks. To było tak, jakby mój umysł postawił mentalną blokadę. To znaczy… chciałem tego… jakoś… kiedyś. Ale Edward już to sobie wyobrażał, a nawet o tym śnił. Czy był w stanie zaczekać, aż dojrzeję do tego? Sądziłem, że tak, po jego deklaracji, że jest skłonny zgodzić się na ukrywanie naszego związku przed światem, ale czy mógł czekać bez wywierania na mnie nacisku? To była kolejna rzecz, o której musieliśmy porozmawiać i wypracować jakiś kompromis. Jednakże nie mogliśmy porozmawiać, dopóki on się nie podniesie… ee… to znaczy… obudzi się. Bo już się podniósł. Wyraźnie czułem to na mojej nodze.
Może czas zmienić taktykę.
Trzeba zaoferować jakąś nagrodę za przebudzenie.
– Nie jestem pewien co do pieprzenia mnie, ale jeśli wstaniesz, pozwolę ci zobaczyć mnie nagiego – powiedziałem trochę głośniej, pocierając czubek głowy Edwarda i próbując obudzić go w ten sposób.
– Nic z tego, to jest lepsze – wymamrotał, tym razem trochę bardziej przytomnie.
– Ale jeśli się nie obudzisz, to nie dam rady zrobić ci tego, co zrobiłem wcześniej – odpowiedziałem, przesuwając rękę w dół jego ciała i objąwszy dłonią pośladek, lekko go ścisnąłem.
To było wręcz komiczne, jak szybko głowa Edwarda podskoczyła, by spojrzeć na mnie, zanim jej właściciel wykrzyknął:
– Okej, już wstaję!
Nie mogłem się nie roześmiać. To było niesamowicie zabawne. Będę musiał zapamiętać na przyszłość, że jeśli są trudności z dobudzeniem Edwarda, to najskuteczniejsze jest przekupywanie go seksualnymi przysługami. Mój śmiech już zamierał, ale gdy spojrzałem na niego, nie mogłem znowu się nie roześmiać. Miał minę idealnego niewiniątka, cały wyraz jego twarzy zdawał się mówić: „No co?”, w odpowiedzi na moje rozbawienie.
– Jesteś zabawny – wydukałem, krztusząc się ze śmiechu.
– A niech ci będzie – stwierdził, wywracając oczami – To o co chodzi z tym rozbieraniem?
– Umm… prysznic, pamiętasz? – powiedziałem tonem „co za głupie pytanie”.
– A tak, prysznic. Znakomity pomysł, skarbie – odparł z entuzjazmem, przetaczając się po kanapie i naciągając na siebie spodenki, po czym wyciągnął do mnie rękę, by pomóc mi wstać.
– Coś mi się wydaje, że lubisz, jak jestem nagi i mokry. To już nasz trzeci prysznic w ciągu doby, kochanie – powiedziałem, chwytając jego dłoń i wstając.
Trzymając się za ręce, poszliśmy do łazienki. Pomyślałem sobie, że mam szczęście, iż ostatnio posprzątałem mieszkanie. Nie byłem typem studiującego wałkonia i flejtucha, ale nie byłem też przesadnie obowiązkowy, jeśli chodzi o sprzątanie.
– Być może… Ale to ty zrobiłeś bałagan, teraz i w poprzednich przypadkach, które wymagały użycia prysznica.
Przystanąłem w drzwiach do łazienki. – To ma być… – wskazałem na jego brzuch, a potem na moją koszulę – mój bałagan?
– Ty go zrobiłeś – odparł, wzruszając ramionami.
– Raczej się z tobą nie zgodzę – powiedziałem, patrząc na niego z niedowierzaniem. – Wytłumacz mi. Przecież to ty… no wiesz.
- To prawda, ale nie doszłoby do tego… no wiesz, gdybyś ty się tak o to nie starał. Nie żebym się skarżył. A ten prysznic dziś rano. Był konieczny, bo ktoś kogoś pocierał. Ciekawe, kto to był? Obaj wtedy… no wiesz, ale ty zacząłeś. A pierwszy prysznic? No cóż, kto jak kompletny głupek wybiegł na deszcz i doprowadził do tego, że przemarzły nam jajka? Hmmm? – powiedział Edward z przemądrzałym wyrazem twarzy, przekrzywiając głowę na bok.
To ma nawet jakiś sens.
Taak, ale w naprawdę popieprzony sposób.
– Cóż, do tanga trzeba dwojga, przyjacielu. Ten obecny nie jest z mojej winy, natomiast pozostałe dwa mogę wziąć na siebie. Ale i tak wiem, że chcesz oglądać mnie nago, przyznaj to – powiedziałem, czochrając mu włosy i wciągając go do łazienki.
– No dobra, przyznaję, ale czy można mnie winić? – zapytał Edward retorycznie, unosząc brwi.
Chichocząc, puściłem jego rękę i odkręciłem wodę. Kiedy się z powrotem odwróciłem, miał szeroko otwarte oczy i duży, psotnie zakrzywiony uśmieszek na twarzy.
Oho, coś wymyślił.
– Kochanie? – zagadnąłem, unosząc pytająco brwi.
– Jasper, nie mogłem nie zauważyć tej olbrzymiej wanny, którą tu masz. Może byśmy tak wzięli kąpiel zamiast prysznica? – zapytał, opierając dłonie na moich biodrach i zataczając kciukami okręgi.
Mój apartament znajdował się w starej, przerobionej wiktoriańskiej kamienicy. Ta część, którą wynajmowałem, była kiedyś główną sypialnią z łazienką, wyposażoną w wielką, głęboką wannę na nóżkach. Skłamałbym, gdybym nie przyznał, że to właśnie wanna zadecydowała o wyborze tego mieszkania. Kąpałem się w niej od czasu do czasu, ale jeszcze nigdy z kimś. Koncepcja, że moglibyśmy znaleźć się tam razem, niewątpliwie wzbudziła moje zainteresowanie.
– Chcesz się ze mną wykąpać? – zapytałem. Edward jedynie skinął głową, ale w jego oczach pojawił się szelmowski błysk.
To będzie dobre. Bardzo dobre.
– Okej, to może ty się opłucz, a ja zorganizuję nam ręczniki oraz jakieś ubrania. I wtedy weźmiemy kąpiel.
– Okej – odpowiedział, zrzucając buty i skarpetki.
Zawróciłem, by pójść po rzeczy dla nas, lecz zatrzymałem się, gdy zdałem sobie sprawę, że nie wiem, czy mam przynieść normalne, dzienne ubrania czy takie do wylegiwania się w domu. Ta myśl spowodowała, że zacząłem się zastanawiać, co będziemy robić dziś wieczorem. Byłem jednakże pewien, że cokolwiek by to było, będziemy robić to razem.
- Umm… Jakieś plany na wieczór? Idziemy gdzieś? Zostajemy tutaj? Możemy zostać, nie ma sprawy, tylko że wtedy będziemy musieli coś zamówić. Mam w domu jedynie piwo, mleko i Lucky Charms, a więc…
- Lucky Charms, Jazz? Ile masz lat, osiem? – zapytał Edward, wchodząc do wanny, żeby się opłukać.
- No co, są magicznie przepyszne. Zresztą nieważne, to co z tym wieczorem? – spytałem, ignorując jego uszczypliwą uwagę.
– Umm… Jakieś plany na wieczór? Idziemy gdzieś? Zostajemy tutaj? Możemy zostać, nie ma sprawy, tylko że wtedy będziemy musieli coś zamówić. Mam w domu jedynie piwo, mleko i Lucky Charms, a więc…
– Lucky Charms, Jazz? Ile masz lat, osiem? – zapytał Edward, wchodząc do wanny, żeby się opłukać.
– No co, są magicznie przepyszne. Zresztą nieważne, to co z tym wieczorem? – spytałem, ignorując jego uszczypliwą uwagę.
Wystawiając głowę zza prysznicowej zasłonki, żeby na mnie spojrzeć, Edward odpowiedział:
– Mm, wszystko mi jedno, naprawdę. Ale gdybyśmy wychodzili, to raczej gdzieś blisko. Mój samochód został przy stadionie i nie bardzo chce mi się po niego wracać taki kawał drogi.
– Nie jestem pozbawiony środka transportu – powiedziałem, przerywając mu.
– Masz samochód? Nigdy o tym nie wspomniałeś i wszędzie chodzisz pieszo – zauważył Edward, zakłopotany.
– Nie… nie samochód. Jak się już wykąpiemy, to pokażę ci mojego skarba, skarbie.
– A więc wychodzimy wieczorem? – zapytał.
– No, chyba tak. Skończ już z tym opłukiwaniem, to pogadamy o tym podczas kąpieli. O tym i o innych rzeczach.
– Innych rzeczach? – zapytał Edward zmysłowym głosem i uniósł znacząco brwi.
- Tak, o innych rzeczach, ale nie o tym, o czym myślisz – westchnąłem i wyszedłem z łazienki, zanim zdążył odpowiedzieć. Nie chciałem usłyszeć, o czym myślał… no, może niezupełnie.
Decydując się w końcu na nieformalny ubiór, położyłem na łóżku dżinsy, bokserki i dwie koszule z długimi rękawami. Edward był szczuplejszy ode mnie, ale niewiele. Z paskiem moje spodnie pasowałyby na niego. Wziąwszy dodatkowy zestaw ręczników, udałem się z powrotem w stronę łazienki, podekscytowany perspektywą wspólnej kąpieli. Gdy tam wróciłem, Edward już skończył się opłukiwać. Gorąca woda sprawiła, że w łazience unosiła się para, a on sam siedział już w wannie, napełnionej do połowy. Opierał się o jej tył, trzymając ręce na brzegach. Miał odchyloną głowę, zamknięte oczy, a na jego twarzy gościł wyraz niezmąconej błogości.
– Dobrze się bawisz? – zapytałem, ściągając ubranie.
– Tak, ale bawiłbym się jeszcze lepiej, gdybyś przyciągnął tu w końcu swój tyłek – odparł, otwierając nieznacznie jedno oko, by zerknąć na mnie.
– Cierpliwości, zaraz dojdę.
– Tak od razu? Cholera, dobry jestem – parsknął Edward, śmiejąc się z własnego, kiepskiego dowcipu.
Chyba będzie to… utrudniał, prawda?
No co? Biedny chłopak jest napalony i chce się dobrać do ciebie.
Taak, ale…
– Edward – westchnąłem – naprawdę mamy sporo do obgadania. Myślisz, że jesteś w stanie się zachowywać?
– Będę grzeczny, słowo skauta – odparł, salutując trzema palcami.
Nic na to nie odpowiedziałem, tylko zakręciłem wodę, gdyż wanna była już pełna po brzegi, i wszedłem do środka. Zamierzałem usiąść naprzeciwko Edwarda, ale on chwycił moją łydkę, zatrzymując mnie. Spojrzałem na niego – marszczył brwi, zirytowany.
– Co? – zapytałem, nie będąc pewnym, dlaczego mnie powstrzymał.
– Co ty robisz? – spytał, jakbym był niespełna rozumu.
– No… siadam – odpowiedziałem na to głupie pytanie.
– To widzę, ale dlaczego siadasz tam?
Och! W końcu zrozumiałem, o co mu chodzi. Chciał, żebym usiadł między jego nogami, opierając się o niego plecami. Nie byłem przeciwny temu pomysłowi, więc odwróciłem się i usiadłem w połowie długości wanny. Trzymając moją zabandażowaną dłoń na obrzeżu, zanurzyłem się pod wodę, aby zmoczyć włosy. Po wynurzeniu podsunąłem się szybko do tyłu, pomiędzy nogami Edwarda, aż moje plecy natrafiły na jego klatkę piersiową. Oparłszy głowę o jego bark, przekręciłem ją na bok, by spojrzeć na niego. Patrzył na mnie i miał na twarzy ten „mój” uśmieszek.
– Teraz zadowolony? – zapytałem.
– Bardzo – odpowiedział i oplótł mnie nogami i ramionami, biorąc w objęcia, a następnie pochylił się, by pocałować moje usta. To był łagodny, bardzo delikatny pocałunek, ale zawierał wiele emocji – miłość, szczęście i satysfakcję.
– Edward… – wykrztusiłem, skupiając wzrok na zanurzonej pod wodą ręce. Nie widziałem, co powiedzieć, od czego zacząć. Było tak wiele spraw, o których musieliśmy porozmawiać. Całe mnóstwo rzeczy, które powinniśmy przedyskutować i ustalić. Pragnąłem z nim porozmawiać. Tak naprawdę, o wszystkim.
– Jasper, w porządku. Cokolwiek to jest, zajmiemy się tym, obiecuję. Nie wyjdę znowu. I nie pozwolę tobie odejść, rozumiesz? – powiedział cicho w moje włosy.
Wsuwając się głębiej w jego objęcia, przymknąłem oczy, odczuwając radość z tej bliskości. To był ideał – tylko on i ja. Zdawałem sobie sprawę, że mamy sporo do omówienia, ale najpierw chciałem po prostu nacieszyć się tą sytuacją.
– Kocham cię, Edward – powiedziałem miękko, opierając policzek o jego obojczyk.
– A ja kocham ciebie, Jasper – odpowiedział, całując mnie w czoło.
Po paru minutach komfortowego milczenia wiedziałem, że nadszedł czas na naszą rozmowę. Uniosłem zdrową rękę i dotknąłem przedramion Edwarda, splecionych na mojej klatce piersiowej.
– Edward, musimy troszeczkę pogadać o tym złotym środku.
– Wiem, że musimy, ale… ale – westchnął.
– Ale co?
– Jasper, skarbie. Jestem całkowicie za płaszczyzną porozumienia i nie chcę wywierać na ciebie presji. Ale jak długo, według ciebie, ten złoty środek może potrwać?
– Tak szczerze, to nie wiem. Mam nadzieję, że niedługo. Czy możemy po prostu na razie nie planować, tylko żyć z dnia na dzień? – przerwałem na chwilę, po czym kontynuowałem: – Edward, zdaję sobie sprawę, że ty nie masz żadnego problemu ze swoją orientacją seksualną, a ja, z kolei, nie mam problemu z byciem z tobą ani z tym, że mnie pociągasz, że cię pragnę. Kłopot mam tylko – i wiem, że to głupie – z pogodzeniem się z sytuacją, że reszta świata się dowie. Powiedz, jak ty sobie z tym poradziłeś? Jak to zaakceptowałeś?
– Naprawdę nie wiem. Przypuszczam, że był to proces rozciągnięty w czasie. Ujawniłem się przed Rose, gdy mieliśmy po czternaście lat. A potem, gdy miałem szesnaście, powiedziałem rodzicom, po tym jak próbowaliśmy z Rose uprawiać seks. Nikogo to nie zaszokowało, przyznali, że byli tego świadomi. Ale jeśli wiedzieli o tym, to dlaczego mi nie powiedzieli, co? Mogli mi oszczędzić sporo czasu i poczucia winy – odparł Edward.
– Czekaj… poczucie winy? Nie rozumiem. Dlaczego miałbyś czuć się winnym?
– Czułem się winny, ponieważ myślałem, że nie spełnię ich oczekiwań przez to, że jestem gejem, że będą się mnie wstydzić. Co okazało się kompletną bzdurą. Byli ze mnie dumni i cieszyli się ogromnie z tego, że byłem uczciwy wobec siebie i wobec nich. A więc to nie było zbyt trudne – przerwał na chwilę, ważąc następne słowa, zanim zaczął mówić dalej.
– Jeśli chodzi o resztę świata… cóż, to nie jest tak, że rozgłaszam to naokoło. Ale również tego nie ukrywam. Po prostu staram się tym nie przejmować. Jeśli ktoś jest na tyle głupi, by powiedzieć coś negatywnego lub obrazić mnie, ignoruję to. Sprawia mi to przykrość, nie będę kłamał. Tyle że, ku mojemu zaskoczeniu, w większości spotkałem się z reakcjami wyrażającymi poparcie. Niektóre osoby zachowują się, jakby czuły się nieswojo w moim towarzystwie, ale po jakimś czasie przechodzi im to. Sądzę, że ludzie wyolbrzymiają ten problem. Przecież chodzi tylko o to, kto mnie pociąga i z kim sypiam. To nie określa tego, kim jestem. Rozumiesz, co mam na myśli? – zakończył i spojrzał na mnie, oczekując odpowiedzi.
Doceniałem jego szczerość. Nie wyglądało to tak źle, gdy o tym opowiadał. Może to tylko ja miałem wyobrażenie, że ludzie odwrócą się ode mnie i przestaną ze mną gadać. Może wcale się tak nie stanie. I może powinienem, tak jak to sugerował Em, powiedzieć sobie „pieprzyć ich”, jeśli zareagowaliby negatywnie. Wspomniał też, że mógłbym dać naszym przyjaciołom większy kredyt zaufania. Gdyby to któryś z nich ujawnił się przede mną, miałby moje wsparcie, choć byłbym początkowo zaszokowany. Edward miał zupełną rację – to nie definiowało tego, kim jestem. Byłem nadal Jasperem, aczkolwiek już nie takim dziwkarzem, za to bardziej ckliwym Jasperem, ale to nadal byłem ja. Miałem tylko nowy punkt widzenia, inaczej patrzyłem na pewne sprawy i kwestionowałem swoje wybory bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
– A więc to nie była jakaś wielka sprawa? – zapytałem.
– Absolutnie nie, to było bardziej niepozorne, niż bym przypuszczał. Oczekiwałem jakichś dramatycznych reakcji, ale dla większości to po prostu nie miało żadnego znaczenia. Nie chcę przez to powiedzieć, iż powinniśmy natychmiast pójść zawiadomić wszystkich. Sądzę jednak, że nie byłby to zły pomysł, żeby powiedzieć kilku osobom, choćby po to, by się przekonać, jak zareagują. Mógłbym się założyć, że byłbyś zaskoczony. Ale jednocześnie nie chcę, żebyś robił cokolwiek, z czym nie czujesz się dobrze albo na co nie jesteś gotowy – powiedział Edward, przerywając, by odgarnąć mi włosy z czoła. – Jasper, spójrz na mnie.
Przekrzywiłem głowę, by na niego popatrzeć. Wyraz jego twarzy był poważny. Wiedziałem, że ma zamiar powiedzieć coś, co może mi się nie spodobać. Szykując się na to, kiwnąłem głową, by kontynuował.
– Mówiłem poważnie, gdy obiecałem, że nie odejdę ponownie. Kocham cię i chcę być z tobą. I jestem skłonny z powrotem się ukrywać, ze względu na ciebie, ale tylko przez krótki okres czasu. To strach powstrzymuje cię przed wyjawieniem ludziom prawdy i mogę to zrozumieć. Jeżeli jednak jest to coś innego, musisz powiedzieć mi o tym teraz. Czy jest to coś innego? – zapytał Edward zniżonym, mimo wszystko spokojnym głosem.
Objąłem dłonią bok jego twarzy i przyciągnąłem go do mnie, całując jego wargi tak, jak on wcześniej całował moje – delikatnie, ale z zaangażowaniem, żeby pokazać mu, jak wiele dla mnie znaczy, jak wiele jego słowa dla mnie znaczą i jak bardzo będę się starał być kimś, na kogo zasługuje.
– Nie, Edward, to zwykły strach… ale nie sądzę, bym nadal się bał. To chyba już tylko wahanie, nie lęk. Nie boję się ani ciebie, ani nas, ani tego, co do ciebie czuję czy też tego, co ty czujesz do mnie. Nigdy w to nie wątpiłem. Obawiam się tylko… a raczej obawiałem się tego, co ludzie powiedzą i pomyślą. Ale po tym, co powiedziałeś i po rozmowie z Emmettem…
– Zaczekaj, rozmawiałeś z Emmettem? – przerwał mi Edward.
– Taak, był tu jakieś piętnaście minut temu, zanim przyszedłeś... Dlaczego pytasz?
Edward roześmiał się i przytulił mnie do siebie mocniej. – Kocham Emmetta.
Zmarszczyłem brwi na tę deklarację. Byłem pewien, iż miał na myśli to, że jak przyjaciela, niemniej jednak powiedział, że kocha tego wielkiego matoła. Widząc mój wyraz twarzy, Edward pocałował mnie w czubek nosa i podjął wątek.
– Nie, nie w ten sposób, głuptasie. Po prostu… ja też rozmawiałem z Emmettem. Czekał na mnie na zewnątrz, gdy wyszedłem stąd wcześniej jak kretyn. Ucięliśmy sobie długą pogawędkę o tobie i o mnie. Uświadomił mi parę rzeczy… – wykrztusił, unosząc brwi.
– Głupi, wtrącający się, wścibski idiota – wymamrotałem pod nosem.
– Ach, daj spokój. Nie wkurzaj się na Emmetta. Pomógł mi spojrzeć na sprawy z twojej perspektywy. Pokazał mi rzeczy, których nie dostrzegałem, bo byłem zbyt głupi. I wygląda na to, że tobie też pomógł.
– Zrobił to. Powiedział mi, że mam „pieprzyć ich”, jeśli powiedzą coś negatywnego na nasz temat. Naciskał na mnie, bym naprawił tę sytuację. Właśnie do ciebie wychodziłem, gdy odkryłem, że stoisz w moich drzwiach.
– Ach, zastanawiałem się nad tym. Nawet nie zdążyłem zapukać, a ty nagle się pojawiłeś. Myślę, że to był znak. Znak, że ty i ja powinniśmy być razem – powiedział bardziej do siebie. – No to teraz musimy poznać Emmetta z Rosalie. Zasłużył na jakąś nagrodę za potrząśnięcie naszymi durnymi tyłkami. Nie sądzisz? Jest poczciwym facetem – zakończył Edward z przekonaniem.
Prychnąłem na to określenie użyte w stosunku do Emmetta.
Gdyby tylko wiedział…
– No co? – zapytał Edward.
– Wiele rzeczy można powiedzieć o Emmecie, ale poczciwy facet? Nie zgodziłbym się z tym.
– Nie sądzisz, że jest równym gościem, bo starał się nam pomóc? – spytał z zaciekawieniem.
– Och tak, równy z niego gość, ale nie zrobiłbym nawet połowy tych głupich rzeczy, które zrobiłem w ciągu ostatnich dwóch lat, gdyby nie on. Pewnie, to dobry chłopak, tylko za bardzo lubi mieć ubaw.
– A więc nie jesteś za tym, żebyśmy ich sobie przedstawili? Mam przeczucie, że są dla siebie stworzeni.
– Och, pasują do siebie idealnie. Może nawet aż za bardzo. Przy całym tym jego zuchwalstwie i puszczaniu się, sądzę, że Emmett tak naprawdę szuka czegoś więcej. Kogoś, kto byłby dla niego wyzwaniem i zmuszałby go do ciągłych starań. Myślę, że Rose spełnia te warunki w stu procentach. Ale ich dwoje razem… – Przeszedł mnie dreszcz na samą myśl i zapatrzyłem się w wodę, zanim dodałem: – Sądzę, że nie wyszłoby to nam na dobre. Pomyśl o tych wszystkich złośliwościach i żartach, jeśli zmówiliby się przeciwko nam.
– A ja uważam, że byłoby warto, po to, by ujrzeć naszych przyjaciół szczęśliwymi, a ty nie? – wyszeptał Edward do mojego ucha, biorąc następnie jego płatek między wargi i szczypiąc go nimi delikatnie.
– Owszem… – wykrztusiłem, gdy on tymczasem zaczął całować moją szyję.
Pocałunki Edwarda zawsze sprawiały, że wszystkie myśli ulatniały się z mojego umysłu niezależnie od tego, czego dotyczyły. Odczuwanie dotyku jego warg na mojej skórze wyostrzało się i wypierało wszystko inne. Wraz z delikatną pieszczotą ust Edwarda nadchodziło mrowienie, swoista „elektryczność”, którą zawsze powodował jego dotyk. Porozmawialiśmy, chociaż nie ustaliliśmy dokładnie, co zrobimy i jak będziemy się zachowywać przy ludziach. Podzieliliśmy się swoimi odczuciami i obawami. Reszta… cóż, reszta mogła poczekać.
Może nadszedł czas na trochę zabawy.
Odchyliłem głowę do tyłu, by dać mu więcej przestrzeni do całowania mnie. Dotknąłem ręką jednej z jego nóg, ciągle owiniętych wokół mnie, gładząc jego łydkę w górę i w dół. To było przyjemne, bardzo przyjemne.
– Jasper… – wyszeptał Edward przy mojej szyi, muskając kciukami moje sutki.
– Hmm… – odpowiedziałem. To było wszystko, co mogłem sformułować w tym momencie.
– Ja też chciałbym dawać. Chcesz tego, kochanie? – powiedział, szczypiąc wargami moją szyję w drodze do ucha.
– O Boże, tak – wydyszałem, zaciskając dłoń na jego łydce.
Edward odwinął nogi z mojego tułowia i jedną z rąk rozpoczął powolną, niemożliwie trudną do wytrzymania podróż w dół mojej klatki piersiowej, poprzez brzuch, aż do miednicy. Opuszkami palców musnął po drodze tył mojego członka, sprawiając, że ten zadrżał. Dotknął mnie, tak naprawdę nie dotykając. Drażnił się ze mną.
– Edward… proszę – wyjęczałem, gdy zaczął wodzić palcami wzdłuż mojej męskości, musnąwszy ledwo skórę od czasu do czasu.
– Prosisz… o co? Czego pragniesz, Jasper? – zapytał niskim głosem i zaczął drażnić językiem małżowinę mojego ucha, nie przerywając tortury dłonią.
– Dotknij mnie, proszę. Na miłość Boską, dotknij mnie – wysapałem.
Mój członek był twardy jak skała i domagał się kontaktu. Edward za pomocą kilku słów oraz zwykłych muśnięć zamienił mnie w dygoczącą galaretę. Miał nade mną władzę i właśnie to wykorzystywał.
Bezczelny drań.
– Jak mam cię dotknąć? Czy tak? – spytał, przeciągając opuszkiem kciuka po moim sutku i wywołując jego stwardnienie.
– A może tak? – wyszeptał mi w szyję, otaczając kciukiem i palcem wskazującym mojego członka i przeciągając powoli po jego długości w górę i w dół.
Nie pytał dlatego, że był niepewny, jak ma to robić. Doskonale wiedział, co robi. Pytał po to, by się ze mną drażnić, dręczyć mnie i doprowadzać do szaleństwa, a następnie odesłać do wariatkowa. Cierpiałem katusze i było to wyborne doznanie. Zbyt intensywne i jednocześnie niewystarczające.
Dotyk jego dłoni był najlepszym, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Bo była to dłoń Edwarda, dłoń mojego ukochanego. I po raz pierwszy wiązały się z tym silne emocje. Nie chodziło już tylko o zaspokojenie, on dawał mi przyjemność i z mojej przyjemności czerpał własną. Tak jak wcześniej ja odczuwałem satysfakcję, robiąc to jemu.
– Jedno i drugie, Edward. Proszę, kochanie… więcej – błagałem.
Pchnąłem biodrami w kierunku jego dłoni, starając się uzyskać więcej tarcia. Oplatałem ręką głowę Edwarda, przyciągając ją bliżej szyi. Jego kciuk obrysowywał brodawkę mojej piersi, nie dotykając sutka, ciągle mnie drażniąc.
Ponownie zaatakował moją szyję ustami, tym razem gryząc. Byłem pewien, że zostanie ślad. Ale w tym momencie nie mógłbym się tym mniej przejmować, gdyż jego ręka w końcu spoczęła na moim członku, obejmując go całą dłonią. Edward przesunął nią po pełnej długości w dół i ścisnął mnie u podstawy, a następnie wrócił w górę i osiągnąwszy czubek, bokiem kciuka przeciągnął pod obrzeżem główki.
– Więcej? W ten sposób? – zapytał opanowanym głosem, wzmacniając uścisk i zwiększając tempo.
– Tak. O Boże, tak! – niemal wykrzyczałem.
Jego ruchy były pewne i wyrównane, nie za szybkie i nie za wolne. Mógłbym pomyśleć, że to, co robił, w ogóle go nie podnieca, gdyby nie ciężki oddech i erekcja, którą czułem na moich plecach. Był podniecony, tylko że umiał nad tym zapanować.
A niech go cholera!
Potrzebowałem jeszcze więcej. Chciałem go całego. Chwytając się brzegu wanny zabandażowaną ręką, dźwignąłem się nieco, tak żeby nasze głowy znalazły się na tym samym poziomie. Ból przeszył moją rękę, mieszając się z przyjemnością, którą dawały mi dłonie Edwarda, tworząc kontrastujący, choć dopełniający się wir tych dwóch elementów, przenikający moje ciało. Skręciłem tułów i odwróciłem głowę, przywierając do niego wargami. Potrzebowałem takiego kontaktu, chciałem czuć jego usta na swoich, a także przekazać tym pocałunkiem, ile znaczy dla mnie to, co mi robi, ponieważ z chwilą, gdy wzmocnił uścisk i przyśpieszył tempo, nie byłem w stanie już nic powiedzieć. To było po prostu zbyt fantastyczne.
Mimo tego, że jego ręce poruszały się szybko i zdecydowanie, nasze wargi ocierały się o siebie w wolnym tempie. Pocałunek był głęboki, lecz pozbawiony pośpiechu, który charakteryzował pozostałe ruchy. Zdrową ręką przeczesałem włosy Edwarda i pogładziłem bok jego twarzy, gdy nasze języki pogrążone były w leniwym tańcu. Przywieraliśmy do siebie wargami, by po chwili znów je rozdzielić, muskając i delikatnie kąsając. Ledwo wytrzymywałem dychotomię obu doznań. Powoli i subtelnie w kontraście z mocno i szybko. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się doświadczać jednocześnie tak przeciwstawnych bodźców, ale stwierdziłem, że to mi się podoba.
Czy tak to właśnie jest kochać się z kimś?
Poruszałem teraz biodrami w górę i w dół, żeby uzyskać więcej, nieustannie więcej, podczas gdy penis Edwarda był uwięziony pomiędzy nami. Moje ruchy mimowolnie dostarczały przyjemności również jemu, sprawiając, że jęknął, co tylko zachęciło mnie jeszcze bardziej.
– Podoba ci się to, kochanie? – zapytał, dysząc prosto w moje usta.
Kiwnąłem jedynie głową i przycisnąłem do niego pośladki, odpowiadając:
– A tobie?
– ku***, tak! – niemal zawarczał.
Ręka zajmująca się dotąd sutkiem powędrowała w dół i objęła moje jądra. Edward ścisnął je delikatnie, rolując w dłoni i lekko pociągając. Jeden z jego palców przesunął się pod mosznę, gładząc i uciskając krocze. Drgnąłem raptownie pod wpływem tego nowego doznania; nikt mnie tak jeszcze nigdy nie pieścił.
– To zaledwie moja dłoń. Poczekaj tylko, gdy to będą usta. Będę wodził językiem od podstawy po sam czubek, zanim wezmę go całego do ust. Zawinę językiem dookoła główki, a potem będę koniuszkiem drażnił obrzeże – powiedział blisko przy moich wargach, równocześnie kciukiem odzwierciedlając słowa. – Będę cię ssał, smakował i sprawię, że dojdziesz. Połknę wszystko, co mi dasz.
Ja pierdolę! Uwielbiam, jak wygaduje takie sprośności.
– O ku***, Edward – wysapałem w odpowiedzi.
Jego słowa wzmocniły moje doznania. Dotąd zachowywał się bardzo cicho podczas naszych pieszczot. Podobał mi się w tym wydaniu. Nikt wcześniej nie mówił do mnie sprośnych rzeczy i ku mojemu zaskoczeniu kręciło mnie to. Podniecało niewiarygodnie.
– Chcesz tego? Chcesz, bym wziął do ust twojego fiuta? – zapytał Edward niskim, opanowanym głosem, jak gdyby to wszystko nie wywierało na niego żadnego wpływu. Ale jego biodra zdradziły go, gdy pchnął nimi w moją stronę, próbując uzyskać tarcie.
– Tak, o mój Boże, tak, chcę tego! – błagałem, choć wiedziałem, że jest na to za wcześnie. Jeszcze nie byłem gotowy, by posunąć się o kolejny krok.
– Wkrótce, kochany, już wkrótce. Teraz chcę, żebyś dla mnie doszedł. Dojdź dla mnie, Jasper – powiedział, szczypiąc ustami moją brodę, podczas gdy jego dłonie zacisnęły się na mnie mocniej i przyśpieszyły tempo. Palec dotykający mojego krocza wywarł większy nacisk i spowodował, że poddałem się całkowicie temu, przed czym tak rozpaczliwie się broniłem.
– ku***! – wyjęczałem, czując skurcz mięśni ud i miednicy, a potem doszedłem niewiarygodnie mocno.
Poprzez mgłę orgazmu poczułem za sobą drżenie Edwarda, gdy szczytował razem ze mną. Nasze wargi ponownie się zetknęły w płomiennym pocałunku, a potem skupiłem się już tylko na odczuciu przenikającej mnie rozkoszy. Poddałem się jej, pozwalając całkowicie się pochłonąć.
Wracając do świadomości, z ciągle drżącymi udami, opadłem bezwładnie na pierś Edwarda. Najchętniej bym zasnął i teraz już rozumiałem, dlaczego on wcześniej „odpadł”. Jednak woda w wannie błyskawicznie ochładzała się, poza tym nagle poczułem się głodny.
– Dziękuję – wyszeptałem.
– Nie ma za co, kochanie. To była dla mnie przyjemność – odparł Edward, całując mnie w czubek głowy. – Niemniej jednak uważam, że powinniśmy już wyjść z tej wanny.
Kiwając jedynie głową, wstałem i zrobiłem, jak sugerował, chwytając po drodze ręcznik. Edward wyciągnął korek, po czym również opuścił wannę. Gdy się osuszaliśmy, przyszła mi do głowy pewna myśl. Doszedłem do wniosku, że nie ma między nami tematów tabu, więc postanowiłem tę myśl zwerbalizować.
– Edward, czy ty nadal twierdzisz, że nigdy wcześniej tego nie robiłeś? Bo wydajesz się być bardzo doświadczony – zapytałem, patrząc na niego i jednocześnie wycierając nogi.
– Wcale nie. To mój pierwszy raz z drugą osobą, Jazz. Jestem dwudziestojednoletnim prawiczkiem, to znaczy, jeśli chodzi o facetów. I do niedawna żyłem w kompletnym celibacie. Umiem się sobą zająć. I oglądam mnóstwo pornosów – odpowiedział nonszalancko Edward, jakby nie przywiązywał do tego większej wagi. – Ale ostatnio porno przestało spełniać swoje zadanie. Ciągle fantazjuję o pewnym gorącym blondynie, którego poznałem – zachichotał przy ostatnim zdaniu.
Prostując się, wbiłem w niego wzrok, żeby wyśledzić jakikolwiek cień kłamstwa w tym wyznaniu. Czy on chciał przez to powiedzieć, że onanizował się, fantazjując o mnie? To znaczy, przecież wiedziałem, że sam to robiłem, myśląc o nim, ale jakoś zawsze przyjmowałem, że to było jednostronne. Przez mój umysł przemknęły wizje Edwarda jęczącego moje imię, podczas gdy robi sobie dobrze.
Ostre… Chciałbym to zobaczyć na własne oczy.
– Chcesz powiedzieć, że się pieścisz, myśląc o mnie?
– Umm… no, raczej. Przecież to właśnie powiedziałem – odparł, mierzwiąc mi włosy.
Hmmm… Łał.
– To… to jest po prostu zajebiście podniecające.
– Naprawdę?
– Taak… Ja też to robię… – powiedziałem, patrząc w podłogę, zażenowany swoim wyznaniem.
Edward ujął dłonią moją brodę, wywierając nacisk, bym podniósł głowę i spojrzał na niego. Na jego twarzy gościł delikatny uśmiech, który dawał mi do zrozumienia, że nie mam się czego wstydzić. Pochylając się, dał mi buziaka.
– To jest faktycznie zajebiście podniecające – odparł, uśmiechając się ponownie. – A teraz ubranie i jedzenie. Umieram z głodu.
Zachichotałem, chwytając jego dłoń i prowadząc go do sypialni. Wskazałem rzeczy, które wcześniej przygotowałem i zaczęliśmy się ubierać.
– To w końcu co robimy dziś wieczorem, bo jakoś nie udało nam się tego ustalić? – zapytałem.
– No cóż, przyznałeś się, że nie masz w domu nic do jedzenia, więc chyba wyjdziemy do knajpy. Albo zamówimy coś. Jednak najpierw zdecydujmy, gdzie zostaniemy na noc – odpowiedział.
Przeszedł mnie dreszcz na założenie Edwarda, że spędzimy tę noc razem. To była manifestacja tego, jak bardzo akceptował naszą relację. A to z kolei sprawiło, że i ja poczułem się z tym lepiej. Wydarzenia ostatniej doby naprawdę przebiegały przedziwną i zakręconą ścieżką. Nie żebym aż tak się na to uskarżał.
– Wolałbym, żebyśmy zostali na noc u ciebie, jeżeli nie masz nic przeciwko temu – odparłem.
– Świetnie, ale jak się tam dostaniemy? Pieszo? Taksówką? Cholera, ciągle muszę zabrać swój samochód spod stadionu. – Ostatnie zdanie Edward wymamrotał do siebie.
– Kochanie, czy ty mnie wcześniej nie słuchałeś? Nie jestem pozbawiony środka transportu – wtrąciłem wyniośle.
– No tak, ten tajemniczy pojazd. Kiedy mi go pokażesz?
– Niedługo, ale najpierw przygotuję do zabrania kilka podręczników i laptopa oraz wrzucę trochę ciuchów i parę drobiazgów do torby – odpowiedziałem, chodząc po pokoju i zbierając potrzebne rzeczy.
– Rozumiem, że… nie zmieniłeś zdania i zostajesz u mnie do końca weekendu? – zapytał cicho.
Przy całej brawurze Edwarda uwielbiałem tę jego niepewność co do niektórych kwestii. To wyraźnie ukazywało, że niezależnie od tego, jak bardzo byliśmy świadomi wzajemności swoich uczuć, to wszystko było nowe dla nas obu.
– Owszem, jeśli to nie kłopot. Ja nadal tego chcę, ale jeśli ty nie… – urwałem i spojrzałem na niego.
– Ależ chcę, tylko nie wiedziałem, czy ty tego chcesz – odparł ze spuszczonym wzrokiem.
Powtarzając wcześniejszy gest Edwarda, uniosłem jego brodę, żeby popatrzył na mnie. Miał smutne oczy i nie mogłem się z tym pogodzić, więc pocałowałem go, gładząc przy tym kciukiem jego twarz. Po tym pocałunku moja ręka ześlizgnęła się wzdłuż ramienia Edwarda, by chwycić jego dłoń.
– Chcę. A teraz, gdy to ustaliliśmy, jedzenie. Tutaj czy na mieście?
– Cóż, mam w domu składniki potrzebne do zrobienia sałatki czy kanapek, ale nic poza tym. Więc jeżeli nie jest to coś, co zaspokoiłoby twój apetyt, to pozostaje… knajpa – odpowiedział Edward, wciągając na nogi skarpetki.
– No to może tak: pojedziemy po twój samochód, potem podrzucimy do ciebie moje rzeczy, a następnie spotkamy się z Emmettem i chłopakami, żeby razem coś zjeść i może pograć w bilard. No, chyba że jesteś zbyt zmęczony, to w końcu był długi, pełen wrażeń dzień, więc zrozumiem – powiedziałem, siadając obok niego na łóżku.
Nie miałem żadnych myśli związanych z seksem w tym momencie, mimo że był to uroczy widok – Edward na moim łóżku. Temat, który miałem nadzieję zgłębić w jakimś późniejszym terminie. Teraz próbowałem mu powiedzieć, że chcę się z nim pokazać publicznie, no, w każdym razie do pewnego stopnia. Po rozmowie z nim oraz Emmettem byłem gotów przynajmniej spróbować. Miał to być swego rodzaju test. Jeśli poszłoby dobrze, to reszta powinna okazać się łatwizną.
– Jesteś pewien, że tego właśnie chcesz, Jasper? Nie chciałbym, żebyś się do czegoś zmuszał albo po prostu czuł się niezręcznie – powiedział Edward, obejmując dłonią bok mojej twarzy.
Wiedziałem, że to jest dla niego tak samo trudne jak dla mnie. Chciałem, by to było łatwe, tak jak w przypadku „normalnych” par, choć według mnie byliśmy normalną parą. To ja zrobiłem z tego problem, zatem po mojej stronie leżało uczynienie tego prostszym. Miałem właśnie taki zamiar. Nie czułem już strachu; został zastąpiony przez wahanie i niepokój. Przypominało mi to zdzieranie plastra – im szybciej, tym lepiej. Moi znajomi i tak mieli wkrótce się dowiedzieć, więc dlaczegóżby nie dzisiaj?
– Tak, właśnie tego chcę. Chcę przedstawić cię kolegom… jako mojego chłopaka. Chcę, żeby cię poznali. Jeśli zareagują jak dupki, ich strata. Jesteś wspaniałym facetem, do cholery, i jestem dumny z tego, że mogę nazwać cię moim. Nie będę kłamał i udawał przed tobą, że to dla mnie pestka ujawnić się przed światem, ale przynajmniej chcę spróbować. Mimo to proszę cię, żebyśmy się z tym nie afiszowali. Wprowadźmy ich w sytuację łagodnie. Może tak być? – odpowiedziałem szczerze.
– Jeżeli to dla ciebie jest w porządku, to ja kompletnie nie mam z tym żadnego problemu. Jednak gdybyś poczuł się niezręcznie i chciał wyjść, po prostu mi powiedz i wyjdziemy. A teraz zadzwoń do Emmetta, a ja skończę się ubierać – powiedział Edward, spychając mnie z łóżka.
– Idę już, idę – roześmiałem się, chwytając za telefon i wybierając numer przyjaciela. Odpowiedział po pierwszym sygnale i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, on zaczął wywód na inny temat.
– Jazz, chłopie, lepiej, żeby się okazało, że naprawiłeś sytuację z Eddie’m, bo inaczej przyjadę i skopię ci dupę. A więc… załatwiłeś to? Czy on jest tam z tobą? Czy też znowu schrzaniłeś sprawę jak tchórzliwa cipa? Czy właśnie dlatego dzwonisz? Znowu potrzebujesz mojej pomocy? Jezu Chryste, Jasper! Nie możesz zrobić niczego jak należy?
Rany… chyba oszalał.
– Emmett! Przestań. ku***. Gadać. Teraz. Natychmiast – wrzasnąłem do słuchawki, żeby przyciągnąć jego uwagę, zanim kontynuowałby swój słowotok.
– Stary, nieładnie. Nie wrzeszcz tak na mnie – powiedział zagniewanym tonem.
– Em, musiałem. Nie pozwalałeś mi dojść do słowa. I zanim znowu zaczniesz – pogodziłem się z Edwardem. Jest teraz tutaj ze mną. Dzwonię, żeby zapytać, czy ty i chłopaki nie chcielibyście pójść coś zjeść razem z nami, a potem może pograć w bilard.
– Naprawdę? – zapytał Emmett, wyraźnie zaskoczony.
– Tak, naprawdę. To jak, chciałbyś? – spytałem, śmiejąc się z niego.
– W mordę jeża, jasne, że tak. Zdecydowanie nie mam dość nabijania się z was.
– Emmett… – zawarczałem ostrzegawczo. – Stary, nie dzisiaj, okej? Możesz nam dokuczać ile wlezie, ale nie dziś wieczorem. Nie wtedy, gdy czeka mnie gejowski debiut.
– Niech ci będzie, bracie. Będę się zachowywał najlepiej, jak potrafię, obiecuję – odparł mój przyjaciel głosem niewiniątka.
Taak… Pewnie.
To jest chyba ponad jego siły, żeby się powstrzymać.
– Doskonale. Obdzwoń chłopaków i spotkajmy się w The House za czterdzieści pięć minut, dobrze? – powiedziałem, proponując naszą ulubioną pizzerię, a potem rozłączyłem się.
Po zebraniu wszystkich rzeczy, potrzebnych mi w ciągu najbliższych kilku dni, i spakowaniu ich do starego plecaka oraz dwukrotnym sprawdzeniu torby szkolnej na zawartość niezbędnych podręczników, poszedłem rozejrzeć się za Edwardem. Stał w salonie, przeglądając moją kolekcję DVD.
– Znalazłeś coś, co lubisz? – zapytałem, podchodząc do niego z tyłu i obejmując ramionami w talii.
– Nie, tylko oglądam. Mamy podobny gust, jeśli chodzi o filmy.
– Zdziwiony?
– Owszem. Ty jesteś znanym bożyszczem kobiet, a ja nieśmiałym, ekscentrycznym samotnikiem. Jestem po prostu zaskoczony, że mamy tyle ze sobą wspólnego – powiedział Edward, wzruszając ramionami.
Poczułem ukłucie w sercu, gdy określił siebie jako samotnika. Zastanawiałem się, czy był nim z wyboru, czy też dlatego, że nie miał innej możliwości. To było coś, o czym zamierzałem z nim później porozmawiać. Teraz istotne wydało mi się to, że nazwał mnie bożyszczem kobiet. Nigdy nie zwierzałem mu się z mojej niechlubnej przeszłości i byłem ciekaw, skąd o tym wie.
– Bożyszcze kobiet?
Edward odwrócił się w moich ramionach twarzą do mnie, zanim odparł:
– A taak… Emmett opowiedział mi trochę o tym, jaki byłeś przedtem i jak się zmieniłeś w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Emmett. A któżby inny?
Głupi, nieumiejący trzymać języka za zębami kretyn.
– Edward, to coś, z czego nie jestem dumny, ale cóż, faktycznie, lubiłem się zabawić. Jednak od czasu, gdy poznałem ciebie, odkąd cię tylko zobaczyłem po raz pierwszy, nie było nikogo innego. No… poza pierwszym dniem, ale to był błąd, z wielu różnych względów. Przysięgam, jesteś jedynym, którego pragnę – wyznałem, trzymając jego twarz w dłoniach.
– Wiem, tylko że… Masz spore doświadczenie, a ja żadnego. Żyłem jak pod kloszem i teraz zaczynam to odczuwać…
– Edward, może i jestem bardzo doświadczony w pieprzeniu przypadkowych kobiet, ale jeśli chodzi o bycie z kimś w związku, troszczenie się o kogoś, obdarzanie tej osoby miłością, to jest to dla mnie tak samo nowe jak dla ciebie. Uczymy się tego razem. I nie zapominaj o tym, że kompletną nowością jest dla mnie to, że podnieca mnie facet – zakończyłem żartobliwym tonem, starając się przekazać, że wszystko będzie dobrze.
Uznałem to za zabawne, że musimy rozpraszać swoje obawy w najprostszych kwestiach. Może tworzenie nowego związku tego wymagało. Nie przeszkadzało mi to. To wszystko było częścią procesu zrozumienia.
– A teraz chciałbym pokazać ci mojego skarba, skarbie – powiedziałem, rozluźniając uścisk, po czym wyjąłem z szafy skórzaną kurtkę. Włożyłem ją, uważając na rękę. Dwukrotnie zgiąłem dłoń; ból był do wytrzymania i byłem pewien, że nie będę miał problemu z prowadzeniem mojego maleństwa.
Podałem Edwardowi moją marynarską kurtkę, bo to była najcieplejsza, jaką miałem, a on przybiegł bez żadnego okrycia. Wręczając mu plecak, zapytałem:
– Możesz się nim zająć, dopóki nie dotrzemy do twojego samochodu? Będzie nam przeszkadzał, jeśli ja go wezmę.
– Jasper, muszę przyznać, że udało ci się wzbudzić moje zainteresowanie. Pokaż mi wreszcie tego swojego skarba, skarbie – powiedział Edward, używając moich słów i wziąwszy ode mnie plecak, założył go sobie na plecy.
– No to chodźmy – odparłem, umocowując ciasno torbę na ramieniu w ten sposób, że opierała się o moje plecy.
Chwytając dłoń Edwarda, wyprowadziłem go z mieszkania i zamknąłem je na klucz. Następnie zeszliśmy schodami i po wyjściu na ulicę pociągnąłem go za sobą w stronę garażu. Był on przeważnie używany jako magazyn, gdyż tylko jedna osoba w budynku miała samochód. Odblokowałem zamek i podniosłem drzwi, po czym poprosiłem Edwarda, by poczekał na zewnątrz. Na samym środku garażu stało moje cacko, mój motor, mój Ducati Monster 696.
Kupiłem go ponad dwa lata temu, w dniu, w którym otrzymałem zawiadomienie o przyjęciu mnie na studia oraz list informujący, że przyznano mi nieliche stypendium. Przez cztery sezony wakacyjne harowałem jak wół na budowie albo w ogrodach, żeby zarobić na studia. Moich rodziców nie było na nie stać i zdawałem sobie sprawę, że nie mogę za bardzo liczyć na stypendium czy też inną pomoc finansową, bo nie pokryje to wszystkich kosztów. Ale gdy przyszedł tamten list, w którym wyraźnie było napisane, że pokrywają czesne, podręczniki oraz wszelkie opłaty, a do tego otrzymam kwotę na mieszkanie i wyżywienie, to była najlepsza rzecz, jaka przydarzyła mi się do tamtej pory.
Wtedy za zaoszczędzone pieniądze kupiłem sobie wymarzony motor. No, może to niezupełnie prawda. Wymarzonym był Ducati Superbike 1198S, ale znajdował się poza moim zasięgiem, ze względu na cenę. Zużyłem na ten cel tylko jedną trzecią zgromadzonych oszczędności i jeszcze całkiem sporo mi zostało. Żyłem oszczędnie i wydawałem pieniądze mądrze. Dzięki temu, co udało mi się zarobić przez te kilka lat w wakacje oraz stypendium, nie musiałem pracować przez cały okres studiowania w college’u. Za to byłem niesamowicie wdzięczny losowi.
Wziąwszy kaski z ławki na tyłach garażu, wyprowadziłem motor na zewnątrz, tak żeby Edward mógł go zobaczyć. Rzuciwszy mu kask, podniosłem nóżkę, usiadłem i poklepałem miejsce za sobą. Edward złapał go, ale tylko gapił się na mnie i motocykl z wyrazem zdziwienia, a nawet szoku na twarzy.
– Wsiadasz czy nie? – zapytałem po minucie lub dwóch, gdy nadal się nie poruszył.
Mój głos wyrwał go ze stanu oszołomienia i jego wargi uformowały zabójczo podniecający uśmieszek.
– Przepraszam, ty na tym motocyklu to najseksowniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem – powiedział, po czym podszedł i usiadł za mną.
Łał!!! Uważa, że wyglądam seksownie na moim motorze.
Będziemy musieli częściej na nim jeździć.
– Dzięki. Gotowy, kochanie? – zapytałem, śmiejąc się z jego stwierdzenia.
– Bardziej niż gotowy, skarbie. Jedźmy – powiedział Edward, zanim nałożył kask i oplótł mnie rękami w pasie.
Ja również założyłem kask i odpaliłem motor. Pojechaliśmy w ciemność nocy. Teraz, w tym momencie wszystko było idealne. Wiedziałem, że to nie może trwać wiecznie, ale nie opuszczało mnie przekonanie, że wszystko będzie w porządku, jak długo będę miał Edwarda przy swoim boku. I jakiekolwiek przeciwności postawi przed nami życie, pokonamy je razem.
------------------------
Motocykl Jaspera: [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 16 |
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Śro 21:24, 13 Lip 2011, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 0:22, 20 Sty 2010 |
|
Uff... Gorąco jak diabli było
Ach, jak ja kocham motory... Jazz i Edward na takowym... o mamiiii
Czytanie było straszne Nie pomyliłyście się przypadkiem i nie ma tu dwóch rozdziałów...? Taki chap gigant, na dodatek serwujący tyle ekhm, doznań, to iście zawałogenna rzecz
Bardzo ciekawa jestem, jak zareaguje reszta towarzystwa na news Jaspera; liczę na to, że Edward będzie obiektem czyjegoś zainteresowania i dojdzie do komicznej sytuacji z wątkiem zazdrości. Taaa, złośliwy człowiek to ja
Nie mogę doczekać się spotkania Rose i Emmetta - ta dwójka z całą pewnością uatrakcyjni ten FF
Świetny rozdział i super przyjemne tłumaczenie. Dzięks |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez seska dnia Śro 0:28, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Śro 13:52, 20 Sty 2010 |
|
O rany , znowu czytałam z wypiekami na twarzy .
Kurcze , dziwnie się czyta o miłości facetów . Z jednej strony to trochę odrzuca , ale było tak subtelnie , delikatnie i pięknie opisane , że nie mogłam się oderwać . To był bardzo gorący i długi rozdział .
Jazz na motorze na pewno musi być seksowny ! wrr
Próbuje sobie wyobrazić chłopaków w knajpie jak oznajmiają ,że są parą i jak koledzy to przyjmą ?
No i spotkanie Ema z Rose . Takie dwa charakterki dadzą chyba chłopakom popalić .?
Dzięki za nowy rozdział , był boski |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 14:22, 20 Sty 2010 |
|
Ooo wow!!!!
Nie no hahahaha poczatek tego rozdzialu mnie rozwalil;)
Mamrotanie Edwarda przez sen i ta pobudka hehe...
O rany smialam sie jak glupia;)
Swietny rozdzial i dluuuuuugi, ale bylam happy jak zobaczylam ze wstawilas 15;)
,,Rozmowa,, w wannnie boskie..;P
Fajnie ze sie dogadali w sprawie tego ,,zlotego srodka,,...
Jazz wreszcie sie przelamal, i zdecydowal w pewnym stopniu ujawnic;)
Ochhh te deklaracje milosne Edwarda i Jasspera, cos pieknego ile.
W kilku slowach i czulych gestach przekazja sobie tyle milosci, i naprawde to jast ta prawdziwa, jedyna milosc...
Jazz na motorze uuu to faktycznie musialo byc gorace;)
Kocham Emmeta i ten jego slowotok, widac ze mu zalezy na szczesciu przyjaciela.
Nie moge sie juz doczekac, kiedy wstawisz ciag dalszy ze spotkania ze znjomymi;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
sandwich
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 18:21, 20 Sty 2010 |
|
Mrauł... Uwielbiam takie obszerne rozdziały :)
Tym razem nie mam się czego czepić ze strony technicznej, więc beta spisała się na medal *zakłada na szyję offcy wielki i złoty krążek z wytłaczanymi twarzami Jaspera i Edwarda*, bo czyż chłopcy nie są jak "dwie strony tego samego medalu"?
Muszę powiedzieć, że nieco mnie irytują te ich ciągłe "kochanie" i "skarbie".
Wiem, że się kochają, ale nawet jak na gejów, to przegięcie. A może ja taka mało pieszczotliwa jestem, hmm...
Nie mogę się doczekać konfrontacji związku z przyjaciółmi Jaspera. Ciekawi mnie bardzo, jak to przyjmą.
Kąpiel w wannie wizjonerska, coś, co sama uwielbiam.
Coś mi się wydaje, że przejście do pełnego seksu nie potrwa długo, Jasper jest bardzo entuzjastyczny, nie wspomnę nawet o Edwardzie, bo ten się wprost pali do tego :P
Jak zwykle spędziłam bardzo miłe chwile z tym ff - dziękuję Wam :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 22:40, 20 Sty 2010 |
|
Po pierwsze, naprawdę schylam się bardzo nisko za twoje tłumaczenie, Dzwoneczku. Odwaliłaś kawał dobrej roboty, oczywiście gratulacje należą się również becie. Nie spodziewałam się, że rozdział wyjdzie aż taaaki długi, czytałam oryginał, ale jakoś nie zwracałam na to większej uwagi, byłam za bardzo pochłonięta treścią :)
Mogę śmiało stwierdzić, że tłumaczenie czytało mi się tak dobrze jak oryginał, nie wiem czy tak wkręciłam się w tekst, czy naprawdę nie znalazłam żadnych błędów, może to i to <lol> Świetna robota :)
Co do naszej parki, ej czy ze mną jest coś nie tak, że kiedy czytam o ich zbliżeniach to robi mi się gorąco.... Oj chciałoby się mieć w tej chwili gościa przy sobie... :)
Ja po prostu kocham Edzia w tym wydaniu, Jaspera zresztą też.
Pozwolę sobie, odwołać się do słów mTwil, a mianowicie do kwestii tego, że jeśli zamieniłoby się imiona Jaspera na Bellę, to wyszłaby z tego taka sama historia jak ich wiele na forach. Oczywiście, szanuję zdanie innych, ale ja się pod nim nie podpisuję. Ta historia jest tak świetnie pokierowana - rozwój uczuć, każdy rozdział nasączony tyloma emocjami, no i to pożądanie i pragnienie bycia z drugą osobą - wszytko jest po prostu amazing :) I to właśnie sprawia, że ff wyróżnia się od innych :)
Na serio, nie spodziewałam się że fanfik o takiej tematyce, aż tak bardzo przypadnie mi do gustu, ale stało się i teraz jest jednym z moich ulubionych :)
Także, Dzwoneczku <brawo> no i powodzenia w dalszym tłumaczeniu.
Pozdrawiam,
J. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
lirru
Człowiek
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)
|
Wysłany:
Śro 23:38, 20 Sty 2010 |
|
okeeej... nie pojawiłam się pod poprzednim rozdziałem i szczerze mówiąc ten też mi się ciężko komentuje, bo po prostu nie wiem co napisać. Tak, żeby było konstruktywnie i chociaż minimalnie powiewało indywidualizmem... CBo, mimo że zawsze mogę rozpisać się na pół strony w wordzie, jakie to opowiadanie jest wspaniałe, jak świetne jest tłumaczenie i jak bardzo mi się to wszystko podoba (co swoja drogą jest świętą prawdą), to myślę, że nie tędy droga... Kurcze, i tym razem przydałoby się wymyślić coś konstruktywnego, ale nie wiem czy jestem w stanie...
Dobra, za chwilę się przekonamy, jak mi to wyjdzie...
Rozdział był... świetny. Po pierwsze, zachwyciła mnie jego długość, chociaż pod koniec oczywiście byłam zawiedziona, że tak szybko go pochłonęłam... Po drugie, autorka świetnie buduje napięcie. Mimo że w rozdziale nic szczególnego się nie działo, bo przecież głównie opisana była kąpiel, to poruszono bardzo dużo ważnych kwestii. I może nie tyle akcja posunęła się do przodu, co poznałam odpowiedzi na kilka nurtujacych mnie pytań...
Bardzo podobała mi się sama przemiana Jazza, te wszystkie emocje, wahania dotyczące zmiany jego poglądów i nastawienia do swojego związku z Jasperem (tu odnoszę się częściowo do rozdziału 14 ) Swoją drogą, to właśnie emocje sprawiają że ten tekst jest taki dobry.
Odniosę sie jeszcze (jakżeby inaczej ) do sceny ero. Początkowo strasznie się bałam, że wszystkie takie sceny bedą mnie odrzucać i budzić we mnie wstręt, ale (o dziwo!) tak nie jest... Kiedy to czytam, nie przeszkadza mi zupełnie, że wyobraźnia podsuwa mi obrazy dwóch pieprzących się facetów. Nie wiem, czy dzieje się tak przez sam sentyment do postaci, czy przez opis tych właśnie konkretnych scen. Podejrzewam, że raczej to drugie, chociaż gdyby nie to, że juz tak dobrze zapoznałam się z ich odczuciami i przekonałam się że wszystko to wynika z ich miłości do siebie, to nie wiem czy bym to zdzierżyła...
hmmm... muszę jeszcze dodać, że, kiedy czytałam ten rozdział, pomyslałam sobie, że ten ff nauczyła mnie być bardziej tolerancyjną osobą... i że w ogóle jest on bardzo dobrym przykładem walki z całym zacofaniem i nietolerancyjnoscią. Dzięki niemu możemy przecież rozgromić cały gejowski związek od środka i zrozumieć, że prawdziwa miłośc może się zdarzyć nawet między dwoma facetami, czyż nie?
Życzę wena (niewielich rozmiarów, za to o ogromnym sercu), który będzie siedział Ci za uchem i marudził, żebyś nieustannie tłumaczyła
pozdrawiam, Li :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 12:19, 21 Sty 2010 |
|
cóż - trochę mnie nie było na forum - dziś miał być dzień nadrabiania, ale przez to wszystko nie mogę się skupić...
cała ta sprawa z gejowskim debiutem jest ciężką przeprawą... nie wszyscy od razu to łykają tak po prostu... niektórzy potrzebują czasu, żeby wszystko przemyśleć w pełni i faktycznie zrozumieć, że ten ktoś się nie zmienił sam w sobie...
*kirke się czerwieni* - chciałam napisać coś inteligentnego i wzniosłego, ale cały czas mi wanna w głowie... kategorycznie polecam wanny... prysznic potrafi być niebezpieczny - można się poślizgnąć na podłożu... a kafelki są zimne (no dobra, nie przynudzam :P )
dobra, przestaje myśleć o prysznicu/wannie/ nagim Jazzie i Edwardzie...
*kirke myśli o motorach*... właściwie to jestem stracona... nie potrafię o nich nie myśleć - czy trzeba mnie leczyć? dziewczęta ... jest nas tak wiele, że może utworzą dla nas specjalny oddział tylko czy to jest uleczalne....
Dzwoneczek & offca :* kocham was :*
idę ochłonąć - chyba najlepiej w wannie...
pozdrawia
kirke,
której podskoczyło ciśnienie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Czw 13:31, 21 Sty 2010 |
|
Ufff *wachluję się zamaszyście* właśnie tego mi było trzeba. Ja tylko mam chwilkę czasu, więc przeczytałam tylko "sesję" w wannie Kurcze ja o tym zapomniałam
Zdecydowanie lubię takie rzeczy Genialnie jest to opisane, tak zmysłowo, tak pięknie erotycznie. Aż se człowiek myśli, czego go tam nie ma (matko co ja gadam ). Przez to epickie opowiadanie nie działają na mnie już w ogóle hetero sceny. Czytam z nudów wszystkie roamnse jakie mam w domu i nic. Ziewać mi się chce Czy ktoś może zna gejowski romans historyczny? Okej bredzę już.
Kocham, kocham, kocham to opowiadanie.
Taqk w ogóle przeczytałam nowy rozdział w ingliszu. Mój Boziu Dzwoneczku mój kochany będziesz miała przeprawę
Godmother pozdrawia i znika :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Witness
Wilkołak
Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 166 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 15:22, 21 Sty 2010 |
|
Kolejny rozdział, jednego z moich ulubionych FF. Dawno nie zostawiłam tutaj swojego komentarza. Każdy rozdział jest lepszy od poprzedniego. Związek Edwarda i Jaspera wchodzi w nowy etap. Bardzo ładne tłumaczenie, błędów nie wyłapałam, trochę literówek, bardzo dobrze się czyta. Bardzo dokładnie opisane są emocje. Autorka fantastycznie oddaje jego rozterki. Jeden z lepiej napisanych opowiadań.
Życzę weny dla tłumaczki i bety!
Oraz serdeczne pozdrowienie dla autorki :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Czw 15:57, 21 Sty 2010 |
|
Dziękuję za tak obszerną odpowiedź pod moim poprzednim komentarzem. Miło spotykać się z taką reakcją tłumacza - nawet nie samego autora.
Zanim jeszcze przejdę do treści, chciałabym wspomnieć co nieco o tobie i twojej roli. Napisałam już, że bardzo cię cenię, czytając, nigdy nie miałam zamiaru sprawdzić, czy oba na pewno tak to powinno wyglądać. Widać, że wiesz, co robisz, a poza tym - co jest najważniejsze - lubisz to. Przyjemnie wracać do tekstu, który jest "jedynie" tłumaczeniem, czymś, gdzie wszystko zostało poskładane przez kogoś innego, kto nie ma możliwości zawrzeć tu głosu, jednak zawsze można liczyć na dyskusję. Jesteś chyba pierwszą osobą, z jaką się spotykam, która tak bardzo broni przekładanego tekstu. Na każde pytanie, wątpliwość odpowiadasz na tyle wyczerpująco, że sama w końcu nie mam żadnych argumentów. Nawet jeśli to nie tekst miałby mnie tu przyciągać, a wydaje mi się, że tak nigdy nie będzie, to z wielką przyjemnością będę wracać, żeby móc po prostu poprowadzić tak miłą dyskusję.
Nawiązując jeszcze do twojej poprzedniej wypowiedzi - tematu odnoście zamiany imion - zgadzam się. To zupełnie inna sytuacja. Miłość pomiędzy mężczyzną a kobietą o wiele się różni, jednak i tak wydaje mi się, że uczucie B&E zostało do tej pory przedstawione na tyle różnych sposobów, że w tej mieszance można by znaleźć coś, co połączyłoby te historie. Została jeszcze subtelność, którą wyraźnie tu widać (a przynajmniej było widać do tego rozdziału, ale o tym później), i to też było już nieraz widoczne. Nie chcę w żaden sposób krytykować AIEK, bo gdyby coś mi się nie podobało, nie byłoby mnie tu, ale staram się napisać o wszystkim, co może zaprzątać mi głowę. Tak, trzeba wziąć pod uwagę, że to mężczyźni, ale nie ma się żadnego porównania, jak mogłoby to wyglądać inaczej. W relacji kobieta-mężczyzna coś takiego nie jest dziwne, jednak tu rzeczywiście to jeden z ważniejszych elementów. I czy kobieta mogłaby śledzić mężczyznę? Raczej nie. Ale zadziałałoby to w drugą stronę: on - ją. Nie czytałam AIEW, postaram się zrobić to w wolnej chwili.
Przejdę w końcu do ostatniego rozdziału, który szczerze mówiąc - nie podobał mi się. Uczucia, przeżycia, zdarzenia - tak, ale już dokładne opisy - nie. Owszem, było to sformułowane dość delikatnie, jednak i tak, czytając to jako lekturę najpierw do śniadania, a potem - dalszą część - do obiadu - robiło mi się niedobrze. Oczywiście są ograniczenia, wszystko jest w porządku i widzę, że tylko ja narzekam, jednak mnie się to nie podobało. Nie dojrzałam jeszcze do takich rzeczy. Zostaje tylko cieszyć się z przebiegu zdarzeń, wszystko układa się po dobrej myśli. Aż dziwiące jest to, że akcja, która rozpoczęła się już kilka rozdziałów temu, dalej rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu godzin. Rzadko można spotkać się z czymś takim, a jest o wiele ciekawsze i pełniejsze. Nie wiem, w jaki sposób mogę skomentować zachowanie Edwarda czy Jazza. Do obu nie mam żadnych "ale". Obaj zdobywają się na to, żeby posunąć się w swoich relacjach dalej niż do tej pory, co dla nich jest oczywiście wspaniałe, jednak ja wolałam pierwsze rozdziały, kiedy poznawaliśmy lepiej ich psychikę, a nie narządy.
Piszę jakoś oficjalnie, sama się sobie dziwię, że umiem się zdobyć na taki ton. Poruszam jedynie poważne tematy i to w dodatku te, które w jakiś sposób mi nie pasują. Ale ten fan fic wyzwala we mnie właśnie taki nastrój. Albo po prostu jestem zmęczona i zestresowana. ;d
Wszystko czyta się gładko, nie ma nawet mowy o zgrzytach, jednak zatrzymałabym się przy kilku przecinkach, których teraz nie pamiętam, jednak wcześniej zwróciły moją uwagę, że może być coś z nimi nie tak.
Teraz widzę, że praktycznie jako jedyna zawsze coś skrytykuję, tak więc jestem bardzo marudna, ale naprawdę wszystko było w porządku, dopóki nie pojawiły się sceny +18. Mogłabym je pominąć, skoro tak bardzo mi nie pasują, ale mimo wszystko muszę przez to przebrnąć, bo pomiędzy są ukryte jakieś inne wątki.
Oczywiście czekam na kolejny rozdział i życzę ci, żebyś zawsze podchodziła do pracy z takim entuzjazmem, jaki widać teraz.
Pozdrawiam
mTwil |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dredzio
Wilkołak
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 17:57, 21 Sty 2010 |
|
Geybaby wpada do tematu z rozanielonym/głupkowatym uśmiechem na twarzy. Od razu biegnie, by obejrzeć sobie skarb Jazziego. Śliczny skarb. Też chce taki mieć.
Ostatnimi czasy jakoś nie mogę się skupić na właściwych rzeczach i co rusz, coś mnie rozpraszało, a myśli błądziły daleko od wanny. No właśnie, zwiedzały sobie łazienkę i śmiały się z porzuconych butów Edwarda. Ja wiem, że oni tam nie mają w zwyczaju zdejmować butów, jak wchodzą do domu, ale jak pomyślę sobie, że buty walały się gdzieś po kafelkach w łazience, to śmiać mi się chce. xd
Rozdział oczywiście długi, ale tego wcale nie widać. Ilekroć to sobie uświadamiam, zawsze się dziwię, bo na koniec i tak czuję niedosyt. Zastanawiam się, dlaczego autorka urwała w tak beznadziejnym momencie, tuż przed ujawnieniem się Jazza przed znajomymi. No krew mnie zalewa. xd No właśnie, niby tyle się działo, a najważniejsze jeszcze przed nami. Choć sesja w wannie, to jak dotąd moja druga ulubiona scena w AIEK.
Dalej mamy śpiącego Edwarda. Przepraszam, ale muszę. W pierwszej fazie snu, która trwa do dwudziestu minut (czyli Eddie spał sobie krócej niż pierwsza faza), organizm sobie zwalnia i zaczyna się rozluźniać. Potem następuje mocny sen, a dopiero potem faza REM i marzenia senne. Więc autorka się machnęła. Ale się nie czepiam. Przynajmniej się staram. xd Bo w końcu nic złego się przecież nie stało. A wręcz przeciwnie.
Na początku też mnie mierziło to całe "kochanie" i "skarbie", no bo to jednak faceci są. Ale jak się tego naoglądałam, w połączeniu z niewinnymi buziakami i wyznaniami miłości, to teraz takie zwracanie do siebie, w związku facetów wydaje mi się już absolutnie naturalne. :D Czyli da się przywyknąć. ^^
Przed chwilą Jasper miał odwagę, by dać coś swojemu ukochanemu, a teraz wstydzi się o tym mówić i obaj zachowują się jak dwie małe dziewczynki, mówiąc o no wiecie...
Cytat: |
- Cierpliwości, zaraz dojdę.
- Tak od razu? Cholera, dobry jestem – parsknął Edward, śmiejąc się z własnego, kiepskiego dowcipu. |
Mój ukochany, miszczowski żart z dochodzeniem. xd Bawi mnie za każdym razem. Tak, kocham Edwarda za to jeszcze bardziej. A Jazza za Lucky Charms.
White Fluffy Frosted Lucky Charms,
They're magically delicious!
Na, na, na, wanna pełna ciepłej wody, dwoje zakochanych ludzi i... Wydawałoby się, że słodko. Ale gdzieżby tam. Z Eddie'm i Jayem? Jedno im w głowie i za to ich kochamy.
Można powiedzieć, że to Edward jest tym rozsądniejszym, kieruje związkiem, ale w porozumieniu z Jasperem i pozwala mu dochodzić do różnych rzeczy we własnym tempie. Kiedy też (żebym się znów nie machnęła...) jako pierwszy zaczyna ich pocałunki, w efekcie czego Jasper kończy tak, jak kończy. Chłopaki uzupełniają się nawzajem. :) Ale też, jak widać, potrzebowali kogoś kto ich poprowadzi za rączkę. Ale tylko na początku, widać, że dało im to do myślenia.
Dobrze, że umieją ze sobą rozmawiać. Wiem, że już to pisałam, ale akurat w ich przypadku, to wydaje się być bardzo ważne. ^^
W tym wszystkim brakowało mi opisu szumu wody, czy tego, że spowalniała trochę ich ruch i wychlapywała się z wanny, gdy obaj próbowali otrzymać więcej tarcia. No bo w końcu byli w wannie pełnej wody. Po brzegi. I nieruchomo nie siedzieli. Powinni zrobić mały bałagan...
Obrzeże skojarzyło mi się z obrzezaniem i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Edward nie jest Żydem. Tak, jakby to w ogóle miało jakieś znaczenie... ==”
No właśnie, takie myśli zaprzątały moją głowę, jak czytałam. Trzy razy wracałam do mojej drugiej z ulubionych scen, zanim się należycie skupiłam.
I dychotomia mnie zabiła. Cóż, przynajmniej wzbogaciłam swoje słownictwo. xd
Cytat: |
- Zdziwiony?
- Owszem. |
Ja też. Już zupełnie zapomniałam, że Jazzie, to był prawdziwy „pies na baby”, a jego nocne życie było bardzo aktywne. Dla mnie jest już tylko i wyłącznie ukochanym Edwarda, zagubionym w sprawie ze związkiem i, a jego ciemną stronę natury (brr, przecież on sypiał z kobietami!) wyparłam z umysłu. xd
Widzę, że niektóre z Was nie do końca były przekonane do tej małej sesji... Dobrze pamiętam, kiedy w moje łapki po raz pierwszy wpadł tekst tego typu i obrzydzenie mieszało się z głębokim szokiem. Ale znalazłam coś lżejszego, poczytałam i „wyrobiłam się”. Bo jak się lubi takie teksty, to można się przyzwyczaić.
No ale ja sama przez chwilę wątpiłam przy piętnastce. Wiem, że mTwil niekoniecznie o tym mówiła, wspominając o poznawaniu narządów, ale to skłoniło mnie do zastanowienia się i rozebrania tej sceny na części. Może rzeczywiście miejscami było tego trochę za dużo, ale moim zdaniem opis jest dobrze zbilansowany, dzięki opisom emocji i pewnej dychotomii (nie odczepię się od tego xD) doznań, czyli pocałunkom. Według mnie, scena niebezpiecznie balansuje, na cienkiej granicy pomiędzy dobrym opisem, a takim już (z braku lepszego określenia) złym.
Teraz nie pozostaje nam już nic innego, jak pognać za ślicznym Ducati Monster 696 i zobaczyć co wyniknie ze spotkania ze znajomymi Jazza.
Pozdrawiam,
geybaby |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|