FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Anioły i Demony [Z] +18 roz. XXVI + epilog (8 X) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Masquerade
Gość






PostWysłany: Nie 12:03, 07 Cze 2009 Powrót do góry

Guten Morgen (przepraszam za tę naleciałość, ale uczę się pilnie na zaliczenie z niemieckiego :P). Pora przyszła na część 13 :D Obiecuję, że znielubicie Julię jeszcze bardziej devil. To tyle, jeśli chodzi o wstęp :D Komentarze jak zwykle mają mnie zachęcać do dalszego działania i powinny być w miarę pouczające :D

poprzedni

Beta: jak zwykle, mój zbok CoCo


13. Sto lat, sto lat...


- Kiedy zdążyłeś przynieść tę ogromną poduchę? – zapytałam.
- W nocy – odparł uradowany Anioł. – Jednak byłaś tak zaabsorbowana tym, co chciałem ci pokazać, że nawet jej nie zauważyłaś.
- Ale po co to zrobiłeś?
- Julio, przecież gdybym chciał cię złapać, nie różniłoby się to niczym od uderzenia bezpośrednio w ziemię.
- No tak… - przyznałam. Nigdy nie lubiłam zapominać ani być uświadamiana, jeśli chodzi o tak logiczne sprawy.
- Podobało ci się?
- Och, Nico, przecież wiesz! – powiedziałam bardzo entuzjastycznie.
Kiedy nasze twarze powolutku się do siebie zbliżały, zaburczało mi w brzuchu. Ależ kochałam takie sytuacje!
- Ktoś tu chyba jest głodny – powiedział mój ukochany, po czym uśmiechnął się słodko.
Wywróciłam oczami i złapałam go za rękę. Cieszyłam się na samo wspomnienie mojego urodzinowego prezentu. Była we mnie teraz niezwykła siła, której zawdzięczałam swój stan. Czułam się fantastycznie: rześka, szczęśliwa, pobudzona do działania, zupełnie tak, jakbym narodziła się na nowo. Nie miałam już wrażenia, że w moim życiu są jakieś braki. Wydawało mi się, że teraz jest ono pełne, iż ja i Nico jesteśmy, jak te przysłowiowe, dwie połówki jabłka - idealnie okrągłego, czerwonego, błyszczącego, wyhodowanego w miłości, szczęściu i zaufaniu.
I feel so alive. For the very first time. I can’t deny you… I feel so alive… I feel so alive. For the very first time. And I think I can fly - nuciłam sobie w myślach.

Kiedy byliśmy już kilka metrów od domu, Nico nagle zachichotał. Dlaczego tak się zachował? Nie wydawało mi się, żebym wyglądała w tym momencie jakoś szczególnie zabawnie, ale kiedy otworzył przede mną drzwi od domu, zrozumiałam o co chodzi. Nie zdążyłam jeszcze przestąpić progu, kiedy poczet powitalny zaczął śpiewać „Sto lat”. W tym czasie Emmett wniósł do salonu ogromny tort. Brakowało jeszcze wyskakującej z niego Marilyn Monroe.
Zdmuchnęłam wszystkie dwadzieścia świeczek, które znajdowały się na torcie, następnie wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu. Uwielbiałam takie prezenty i wyglądało na to, że to nie koniec niespodzianek. Gdy wręczono mi wszystkie kosztowne podarki, a ja ochłonęłam nieco, dostrzegłam, że jest nas dzisiaj nieco więcej, niż zazwyczaj. Moim oczom ukazały się dwie, oszałamiające urodą, kobiety i mężczyzna. Jedna z nowoprzybyłych miała włosy w bardzo dziwnym, żółtawym odcieniu. Na drugą nie zwróciłam aż takiej uwagi, zauważyłam jedynie, że trzymała mężczyznę za rękę. Oczy całej trójki były bursztynowe, więc domyśliłam się, iż to musi być klan z północy. Bella i Edward dużo mi o nich opowiadali. Wśród wspomnień moich przyjaciół znalazły się zarówno te dobre, jak i spora dawka tych niezbyt przyjemnych.
- Julio – odezwał się Carlisle – oto Tanya, Kate i Garrett – przedstawił mi ową trójkę, wskazując dłonią na kolejno wymieniane przez siebie osoby.
- Miło mi was poznać – wybąkałam, oszołomiona urodą gości.
- Nasi przyjaciele dopiero przyjechali, więc nie mieliśmy okazji im o was opowiedzieć – zwrócił się do mnie i do Nico.
- Carlisle, znów to robicie – odezwała się wampirzyca o dziwnym kolorze włosów. – Przecież to człowiek. Narażacie się po raz kolejny.
- Tanyo – zaczęła łagodnie głowa rodu Cullenów – spokojnie, na razie nic nam nie grozi.
- Ja się tylko o was martwię. Nie miej mi tego za złe.
- Oczywiście, że nie. Doceniam to.
Kate szepnęła coś do Garretta, a potem do Tanyi, na co Edward cicho syknął.
- Masz rację, Kate, jest dość podobny do Laurenta – rzekła blondynka do swojej siostry i wskazała dłonią w stronę mojego ukochanego.
- Wcale nie jest podobny – powiedziała groźnie Bella.
- Bello, twoje ludzkie wspomnienia zatarły się, więc nie możesz być tego tak pewna, jak my.
- Wierz mi, Tanyo, ten okres pamiętam akurat bardzo dobrze. To, że Nicolas ma oliwkową cerę i czarne włosy, niczego jeszcze nie dowodzi.
- A co powiesz o budowie ciała, nosie, ustach? Spędziłyśmy z Laurentem jakiś czas i pamiętamy go bardzo dobrze.
Bella zacisnęła usta z gniewu. Widziałam, że bardzo się powstrzymywała, by nie wybuchnąć.
- Nie twierdzę, że to JEST Laurent, tylko, że jedynie go przypomina.
- Rozumiemy, że zdążyłyście się z nim zaprzyjaźnić, ale w naszym domu nie poruszamy tematów, z którymi wiążą się niemiłe wspomnienia, więc uważam go za zakończony – powiedział twardo Edward.
Spojrzeliśmy na siebie razem z Nico w tym samym czasie i oboje wzruszyliśmy ramionami.
Wiedziałam kim był Laurent, jednak, zgodnie z wolą rodziny, nie poruszałam nigdy tego tematu. Bella sama opowiedziała mi kim był on i jego dwoje pobratymców, ale poprosiła mnie, bym o nic jej nie pytała w związku z tą historią. Rozumiałam ją bardzo dobrze. Ostatnimi czasy, w jej życiu wydarzyło się dużo przykrych rzeczy i na razie chciała upajać się szczęściem.
- Tak, Edwardzie. Oczywiście.
Tanya wydawała się być jakaś dziwna i nie do końca wiedziałam co o niej myśleć. Wpatrywała się bezwstydnie we mnie i w Nico. Działało mi to na nerwy i wewnątrz mojego ciała, oraz umysłu zaczął wzbierać gniew. Och, byłam stanowczo zbyt nerwowa, ale w tym momencie to mnie nie obchodziło. Ja również rozpoczęłam wpatrywanie się w Tanyę, ale ta tylko uśmiechnęła się do mnie słodko, co spowodowało, że zezłościłam się jeszcze bardziej. Wtedy poczułam, że gniew spływa po mnie, jak oleista ciecz, a na jego miejscu pojawia się spokój. Spojrzałam na Jaspera, zaciskając usta ze złości. Nienawidziłam tych jego sztuczek. Odbierał mi zupełnie wolną wolę.
- Jasper – warknęłam.
Blondyn uśmiechnął się przepraszająco.
- To odruchowe, wybacz – wyszeptał.
- Dobrze, moi mili – zaczął Carlisle – pora rozpocząć przyjęcie.
Wszyscy rozchmurzyli się nagle, poza mną, oczywiście.
- Julio, pokroisz tort? – zapytała głowa rodziny.
- Jasne. Tylko czemu on jest taki wielki? Chyba będę go jadła do następnych urodzin.
Cała rodzina roześmiała się serdecznie, patrząc na Alice.
- Jezu, Alice. Przecież większość tego ciasta się zmarnuje. Ale dla ciebie liczy się tylko efekt, prawda? – zapytałam z rezygnacją.
Mała wampirzyca tylko zachichotała i pokiwała głową tak, że jej czarna czupryna się zatrzęsła, z kolei ja pokręciłam swoją z dezaprobatą.
Ukroiłam kawałek tortu. Może było to niegrzeczne z mojej strony, że nie poczęstowałam gości, ale gdybym zapytała, czy skosztują, byłoby to niemądre pytanie.
Odkroiłam sobie maleńki kawałeczek ciasta i włożyłam go do ust. Przeżuwałam powoli, rozkoszując się wspaniałym smakiem. Musiałam wyglądać na bardzo skupioną, ale w rzeczywistości rozpływałam się. Może to było dziwne, ale mój zmysł smaku był bardzo wyczulony, więc rzadko zdarzało się, że coś naprawdę mi odpowiadało, lecz kiedy już tak się stało, po prostu odpływałam. Mieszkając z Cullenami i jedząc to, co ugotują, odpływałam nader często.
Edward uśmiechał się, Alice również, natomiast pozostali nie wiedzieli czy mają się cieszyć, czy raczej nic nie robić. Kiedy przełknęłam spojrzałam na Alice i uśmiechnęłam się szeroko.
- Alice, to jest bardzo… bardzo… cholernie dobre!
Większość specjałów tego typu wyglądała raczej na plastikowe, a w smaku była jak margaryna, jednak to ciasto było chyba najlepszym, jakie w życiu jadłam. Ciekawa byłam ile kosztowało.
- Wiem, Julio! – zawołała Alice, bardzo podekscytowana. – Ale poczekaj, mam dla ciebie coś jeszcze. – Odwróciła się, by sięgnąć po pakunek, który leżał na kanapie. – Wszystkiego najlepszego, kochana! Wiem, że ci się spodoba!
Wręczyła mi kwadratowe pudełko, które, na oko, miało pół metra szerokości i zapakowane było w artystycznie pomięty, niebieski papier. Rozwiązałam delikatnie czerwoną kokardę, następnie ostrożnie odwinęłam pudło, a kawałek papieru złożyłam w równą kosteczkę. Alice wywróciła oczami na moje zabiegi. Widziałam, że jest zniecierpliwiona.
- No, otwórz wreszcie!
Kiedy zdjęłam wieko, moim oczom ukazał się kawał szmaragdowego jedwabiu. Gdy go chwyciłam, by podnieść do góry, materiał rozprostował się, a ja patrzyłam na prześliczną koktajlową sukienkę, sięgającą do kolan. Była wiązana na szyi, pozostawiając gołe plecy. Pod piersiami znajdował się poziomy pas materiału, mający na celu jeszcze bardziej je uwydatnić, a pomiędzy piersiami miała znajdować się ogromna broszka wysadzana maleńkimi, zielonymi kamyczkami. Domyśliłam się, że były to najprawdziwsze szmaragdy. Rodzina Cullenów nigdy nie bawiła się w podróbki.
Spojrzałam na Alice, nie wiedząc co powiedzieć. Byłam w szoku. Nie miałam pojęcia, że da mi coś takiego.
- Alice, ja… ja nie mogę tego przyjąć – wyznałam, rumieniąc się.
- Ależ Julio, wiem, że marzyłaś o takiej – mówiąc to, spojrzała porozumiewawczo na Edwarda, a ten uśmiechnął się delikatnie.
- Ale to jest zbyt kosztowny prezent. Naprawdę…
- Możesz to przyjąć, a jeśli tego nie zrobisz, to śmiertelnie się obrażę.
Po raz kolejny spojrzałam na nią zrezygnowana. Kiedy Alice się uparła, nie było siły, która mogłaby ją odwieźć od postanowienia. Oczywiście, marzyłam o takiej sukni, ale to był jedwab… a do tego była broszka, wysadzana szmaragdami…
- No idź, przymierz – ponagliła mnie.
Kiedy nałożyłam swój prezent i przypięłam broszkę, byłam pod wrażeniem swojego wyglądu. Wydawało się, że kreacja była uszyta specjalnie dla mnie. Alice zapukała do łazienki i wystawiła rękę przez szparę.
- Masz jeszcze to, Kopciuszku – powiedziała chichocząc.
W swojej drobnej dłoni trzymała dwa buciki. Delikatne sandałki na wysokiej szpilce, kolorem odpowiadające sukience.
- Ubrana? – zapytała zniecierpliwiona.
- Już, już. Wejdź.
Alice stanęła przede mną i uśmiechnęła się szeroko.
- Idealna – powiedziała. – Doskonale kontrastuje z kolorem twoich włosów.
- Wiem – odparłam zuchwale, chichocząc przy tym.
- Chodź – chwyciła mnie delikatnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
- Poczekaj, przebiorę się tylko.
- Chyba zwariowałaś! Nie po to kupiłam ci taką sukienkę, żebyś zachwycała się nią tylko przed lustrem! Nico padnie z wrażenia!
Gdy zeszłyśmy na dół, najpierw napotkałam wzrok Belli, jej oczy błysnęły i uśmiechnęła się.
- Idealnie – powiedziała.
- Powiedziałam jej to samo! – zachichotała Alice, obejmując Bellę ramieniem. – Jak myślisz? Przydałoby się zrobić coś z włosami?
- Nie wiem, Alice, ty tu jesteś ekspertem. Poza tym, przecież Julia nie wybiera się na żaden bal – odparła moja przyjaciółka.
- Masz rację.
Po kolei spoglądali na mnie teraz Carlisle wraz z Esme, Rosalie i Emmettem oraz Jasperem. W oczach wszystkich dostrzegłam zachwyt. I bardzo mi to schlebiało. Brakowało mi tylko jednego spojrzenia… Rozejrzałam się uważnie po pokoju. Nico rozmawiał właśnie z Denalczykami i nawet nie obdarzył mnie przelotnym zerknięciem. Odwrócił głowę w moją stronę dopiero, gdy odchrząknęłam znacząco. W jego oczach również dostrzegłam błysk zachwytu, ale był nieco inny, niż u pozostałych. Powoli zaczęło się we mnie gotować. Co to miało znaczyć?! On pierwszy powinien na mnie spojrzeć! Jako pierwszy powinien czekać, by mnie ujrzeć! Wściekłość ogarniała mnie coraz bardziej.
- Julio – szepnął Jasper.
- Okej, poradzę sobie – odparłam. – Idę się przebrać. – Wystrzeliłam ku schodom, tupiąc mocno, gdy po nich wchodziłam.
Weszłam do sypialni i omal nie podarłam sukienki, zdejmując ją. Najwyraźniej jestem potwornie próżna i zadufana w sobie, a Anioła traktuję jak swoją własność, czy jakiegoś podwładnego. Jestem nienormalna! Zachowuję się, jak zazdrosna małolata! Może naprawdę nie nadaję do bycia w związku? Może znów jestem tą samą Julią, którą byłam na początku? Ten czas wydawał mi się tak bardzo odległy, jakby w innym życiu.
Nie myśląc wiele, chwyciłam piżamę i ręcznik. Nie chciałam już dzisiaj pokazywać się na dole. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurek z ciepłą wodą, wylewając na dłoń niewielką ilość mydła o zapachu moich ulubionych owoców. Kiedy rozprowadziłam je po całym ciele, poczułam ukojenie i wszechogarniający spokój. Westchnęłam głośno, wypuszczając powietrze ze świstem.
Wychodząc z kabiny, wytarłam się dokładnie i narzuciłam błękitny, frotowy szlafrok. Zerknęłam przelotnie w lustro. Wyglądałam… inaczej. To chyba przez moje ostatnie napady niekontrolowanego gniewu. Wyszłam z łazienki i podeszłam do wielkiego okna. Nagle zrobiło się bardzo szaro i ponuro, a na niebie kłębiły się ciemnofioletowe chmury. Zanosiło się na niezłą burzę. Czyżby ta zmienność pogody miała się jakkolwiek do mojego stanu? Być może. A podobno po burzy zawsze musi wyjść słońce. Czy w moim przypadku tak właśnie miało być? A może całe szczęście pryśnie za chwilę, niczym bańka mydlana? Jeśli to wszystko jest tylko iluzją, którą raczy mnie wszechświat, to czy mogę w to wszystko wierzyć? Czy mogę wierzyć samej sobie?
Moje rozmyślania przerwał Nico, wchodząc do sypialni. Podszedł i objął mnie w talii, po czym pocałował delikatnie w policzek.
- Kładziesz się już? – zamruczał słodko.
- Tak. Chyba tak – odparłam, nawet na niego nie spoglądając, za to wciąż uparcie wpatrując się w okno.
Odwrócił się i podszedł do łóżka, na którym rozłożył się wygodnie, kładąc ręce pod głową. Odchylił ją do tyłu i zamknął oczy tak, jakby zaraz miał zasnąć.
- Dobrze się czujesz? – zapytał niepewnie, nie zmieniając swojej pozycji.
- A wyglądam, jakbym źle się czuła?
- Nie, ale chyba jesteś zmęczona, mam rację? Tyle wrażeń.
- Tak, masz rację – odparłam i położyłam się obok niego.
Jak stare małżeństwo, pomyślałam.
Przykryłam się kołdrą i przytuliłam Nico, kładąc głowę na jego zimnym torsie. Poczęłam wodzić palcem po brzuchu Anioła, schodząc dłonią coraz niżej, gdy nagle powstrzymał mnie, przytrzymując mi rękę.
- Nie dzisiaj, Julio.
- Słucham? – wyszeptałam najciszej jak umiałam. Nie byłam w stanie wydać z siebie głośniejszych dźwięków.
- Jesteś zmęczona, śpij już – powiedział i pocałował mnie w czoło.
Patrzyłam na niego oszołomiona. Jak on mógł powiedzieć ‘nie dzisiaj’? Moje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności i mogłam widzieć jego twarz. Nadal miał odchyloną głowę i zamknięte oczy. Wydawał się być kompletnie zrelaksowany.
Odwróciłam się do niego plecami, z nerwów zaciskając powieki i usta. Nie chciałam dać upustu swoim emocjom, choć miałam wielką ochotę krzyczeć i jednocześnie wybuchnąć płaczem. Łez nie udało się opanować i pojedyncza, słona kropla spłynęła mi po nosie. Wytarłam ją szybko.
Dzień moim dwudziestych urodzin miałam ochotę wymazać z pamięci. Nico wczoraj mi się oświadczył, a dziś był dla mnie oschły, obojętny. Do tego wczorajsza noc... Czemu zachowywał się po tym wszystkim w taki sposób? A może on chciał tylko… Nie, to niemożliwe.
Bez wątpienia TO była największa niespodzianka dzisiejszego dnia. Dwudziesty pierwszy lipca Anno Domini dwa tysiące siedem, mogłam śmiało uznać za najbardziej spierdolony dzień w całym moim pieprzonym życiu.

następny

_____________________________________________________________
I jak? :D Wszelkie zastrzeżenia i niedociągnięcia proszę wypisywać :D


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 18:19, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 14:02, 07 Cze 2009 Powrót do góry

Ręcę mi opadają... nad tą Julią. To hańba dla mojego imienia. :(
No nic na to nie poradzę, musi być taka, jaką sobie wymyśliłaś. Przynajmniej jesteś w tym konsekwentna. Okazała się próżną s*ką. Boże, facet sobie konwersował i nie spojrzał na nią od razu...
A ona świnia, nic mu nie dała na urodzinowy prezent, nie mogła mu nawet "wybaczyć" tej z niewagi, jaką był brak podziwu. Musi być w centrum zainteresowania, wiesz, nie lubię tej Julii bardziej niż Jessiki. Na poczatku opowiadania była fajniejsza, bardziej normalna.
A później, nie mogła być nawet konsekwentna w tym gniewie i chciała się z nim "tulić" Wink
Stagnacja, czekam na rozwój wypadków.
Co do samego pisania to większy zastrzeżeń nie mam, piszesz ładnie.
Ciekawe po co przyjechali Denali.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 14:19, 07 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pon 16:32, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Akurat kiedy to pisałam, miałam taki okres w życiu, że musiałam się na kimś wyżyć i padło na moją bohaterkę devil Ale wiesz... rozpieścił ją, to teraz ma :D Poza tym, jeśli chodzi o charakter, to jest kompletnym przeciwieństwem mnie i będzie nim raczej przez całe opowiadanie... no, może nie do końca Wink nie będzie marysueizmu, o nie!
No nic, podejrzewam, że teraz będzie już coraz lepiej :D

Ależ ze mnie głupol... nie apdejtowałam... Wink no, ale już nadrobiłam błędy :D soo... look up Wink
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Pon 17:57, 08 Cze 2009 Powrót do góry

o jaaaa . ! tego to się nie spodziewałam. Niegrzeczny Nico... Teraz trzeba mu dać popalić. ^^ genialne... Tak jak zawsze!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 18:49, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Nieco spóźniona, ale przybywam :D Nie potrafię napisac nawet nic konstruktywnego. Twój styl zapiera mi dech w piersiach, a oczy czują zaszczyt, kiedy to czytają. Laughing
Uwielbiam Cię :P Tak samo fragment, kiedy Nico opowiada o tym, co się dzieje z Aniołem, gdy jego podopieczny umrze. Czytałam go trzy razy.

Czy mi się wydaje, czy między Nico a Tanyą coś będzie? Wr, nienawidzę Tanyi. W prawie każdym FF Tanya jest wrednym suczem. Teraz też tak będzie? Odbije Nico? Jezu, i tak jego obojętność. Ja bym chyba spała na tym czarnym fotelu pod oknem na miejscu Julii Shocked

Cytat:
ja i Nico jesteśmy, jak te przysłowiowe, dwie połówki jabłka

To jest chyba porównania, tak? Mylę się sądząc, że nie powinno tam być pierwszego przecinka?

Gdzieś jeszcze byl przecinek przed niczym, ale zgubiłam ten fragment.. Niczym to też porównanie... niczym, jak, jakby, na kształt, tak?
:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 12:32, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Normalnie ta Julia mnie wkurza!!!! Jest taka popaprana że ech... Mam nadzieję że wyprostujesz ją trochę! Coś mi się wydaje że szykują się jakies drobne problemiki związane z rodziną z Denali ale cicho sza czekam na rozwój akcji!
Weny, czasu i kolejnego rozdziału.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Wto 15:13, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Guten Morgen!

Na początku muszę powiedzieć, że wreszcie wstawiłaś ten rozdział. Tym razem postarałam się, żeby nie dać żadnego przypisu, bo byś to pewnie umieściła ;P A wiadomo, że moje dopiski bywają ostatnio strasznie wulgarne i aż nazbyt złośliwe ;]

W każdym razie do rzeczy. Julia jest po prostu nie do zniesienia, ale są takie kobiety, naprawdę! Pomimo jej humorów, lubię tę postać. Ma w sobie coś z prawdziwego życia, ponieważ każda female miewa gorsze, lub złe dni. Motyw z poduszką oczywiście był na miejscu, bo jak Nico powiedział - Julka zabiłaby się na miejscu, gdyby tylko uderzyła w niego z taką siłą. Powrót do domu, szczęśliwej pary, również mi się podobał i całe to zaskoczenie, kiedy rodzinka zaczęła śpiewać jej 'sto lat', oraz gdy Emmett wszedł do salonu z gigantycznym tortem.
Rozwalił mnie do tego tekst: "Brakowało jeszcze wyskakującej z niego Marilyn Monroe." :)

Podobało mi się również zaćmienie Julki, gdy zajęła się dmuchaniem tortu i rozpakowywaniem prezentów, przez co nie zauważyła nowych osób w salonie. Do tego trzeba być doprawdy ślepym! ;] Nie dziwię się, że później zareagowała na nich z taką trochę rezerwą (w końcu słyszała o nich co nieco, zwłaszcza o Tanyi). Opis wampirów - jak dla mnie trafiony w dziesiątkę i nawet dodałaś, że dwoje z nich trzymało się za ręce :)

Mini wymiana zdań między Denali o Nico, że niby jest podobny do Laurenta. Phi! Nico, według mnie, jest przystojny, a Laurent nie był ;] Ale to moje prywatne i bardzo subiektywne zdanie, do którego proszę się nie odnosić, gdyż są gusta i guściki. Ale do rzeczy, do rzeczy! Podobała mi się reakcja Belli na przyrównanie wspomnianych wcześniej mężczyzn do siebie. Oczami wyobraźni widziałam, jak KBitch zaciska usta z gniewu, haha. ;P

No i oczywiście wątek sukienki, którą Julka dostała od Alice. Ja wiem, że każda kobieta lubi podobać się swojemu mężczyźnie, lecz są pewne granice, wiadomo. Jak narzeczony rozmawia z nowo przybyłymi, to nie wypada mieć do niego pretensji, że nie ma podzielnej uwagi (mężczyźni koncentrują się na jednej rzeczy, niestety). Reakcja Julki była mocno przesadzona, aczkolwiek podobała mi się - ma w końcu charakterek i ciągle to pokazuje. Nie jest mdła i bezpłciowa.

Śmieszy mnie, że Jasper ciągle ją uspokaja swoimi mocami, hehe. Ja wiem, że robi to nieświadomie ;] to takie trochę so cute. Ach i scena kluczowa, ostatnia. Nico i Julka w sypialni. Nie rozumiem reakcji Anioła, ponieważ żaden facet nie umie oprzeć się swojej kobiecie, jeśli to ona rozpoczyna go pieścić. A tu proszę, Nico mówi "nie". Na miejscu Julki chyba zareagowałabym podobnie, nie wiedząc co zrobić. Ona jest taka ludzka :)

I to podsumowanie na koniec, że jej dwudzieste pierwsze urodziny to jedne z najgorszych w jej życiu. Szkoda tylko, że nie pomyślała w tym momencie o prezencie, który zrobił jej Nico, tylko skupiła się jedynie na negatywnych rzeczach, takich jak przyjazd Denali i odepchnięcie jej przez Nico.

To tyle, jeśli chodzi o mój bardzo konstruktywny komentarz. Starałam się pisać w miarę sensownie, w skrócie i w ogóle.
W każdym razie: Kaś, pisz dalej, bo wiesz, że lubię tę historię i czekam na końcówkę :) Ach no i wstaw jak najszybciej kolejny rozdział :)

EDIT
Cholero Ty jedna! Mogę Ci to wysłać, ale i tak pewnie od razu nie wstawisz, tylko dopiero tego czternastego ;P jeśli dodawałabyś rozdziały, będąc w tym Twoim sardynkowym kraju, to ja byłabym jak najbardziej usatysfakcjonowana :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Wto 15:31, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Wto 15:26, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Jasne, smrodzie, jasne :P Wstawię jak tylko mi go wyślesz, a na razie chyba nie masz takiego zamiaru :P

Więc kolejny rozdział, 14, będzie prawdopodobnie ostatnim przed moją przerwą wakacyjną. Chociaż dowiedziałam się, że w moim tymczasowym, norweskim mieszkanku będę miała internet, więc może nie ma się o co martwić...? :D W każdym bądź razie - uprzedzam Wink

EDIT
Chyba w łososiowym :P Poza tym, kto powiedział, że ja będę je wstawiać od razu? :P Ty sprawdzasz i wysyłasz :P ja tu jestem AUTORKĄ!!! :P


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 15:39, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Wto 17:46, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Egoistyczna franca bym rzekła ;P Urodziny oczywiście stylowe, jak na Cullenów przystało :D Fajne opisy, ale o tym piszę chyba zawsze :D Też bym chciała taką kieckę, chociaż w sukienkach nie chodzę ;P Julia mnie wkurza, ale przynajmniej ma jakiś charakter i nie jest idealna jak to zazwyczaj w FF bywa z postaciami ;] Fajny rozdział, podobał mi się i końcówka najlepsza, powiedziałabym: "I ch*j bombki strzelił, choinki nie będzie!" :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pon 15:07, 15 Cze 2009 Powrót do góry

A co mi tam Wink Prawdopodobnie to ostatni odcinek przed moim wyjazdem. Nie wiem jak będzie się miała sprawa z internetem w moim 'nowym' mieszkanku, więc od razu uprzedzam. Zanim wyjadę, zawieszę opowiadanie, ale jeśli z netem nie będzie problemów, to odwieszę i będę kontynuowała pisanie Wink Zapraszam do czytania :)

poprzedni

Beta: Sami-Wiecie-Kto devil


14. Do dupy...


Lato minęło szybko, bez żadnych większych, czy mniejszych zwrotów akcji. Przyszła okropna, deszczowa jesień. Nico potwornie się zmienił, a dzięki niemu również ja. Na powrót stałam się zgorzkniała i cyniczna. W dodatku, coraz częściej zdarzało mi się kpić z członków rodziny. Wydawało mi się to zabawne, ale w rezultacie raniłam moich bliskich. I mimo że o tym wiedziałam, nie umiałam nad tym zapanować. Często wybuchałam, kiedy ktoś nie domyślił się, o co mi chodzi. Stawałam się coraz bardziej nerwowa i nikt, włącznie ze mną, nie wiedział dlaczego. Nico był zupełnie obojętny na moje humory, obecność i łzy. Potrafiłam przepłakać całą noc, rano wstać z czerwonymi, podkrążonymi oczami, a on, patrząc na mnie, wydawał się tego kompletnie nie zauważać. A bardzo dobrze wiedziałam, że widzi. Bywały dni, kiedy w ogóle się do mnie nie odzywał. Co zrobiłam źle? Może nie byłam dla niego dobra? Przecież jestem tylko człowiekiem. Moja ludzka natura stawia ograniczenia, których nie jestem w stanie przeskoczyć.
Byłam tak przygnębiona, że na śmierć zapomniałam o urodzinach Belli. Nie kupiłam jej prezentu, a przyjęcie-niespodzianka było, według mnie, kompletnym nietaktem. I znów kierowałam się tylko własnymi uczuciami. Niby powinnam się cieszyć, że rodzina świetnie się bawiła, ale podświadomie wolałam, żeby wszyscy się nade mną użalali. Czy oni również zauważyli tę zmianę? A może to tylko wytwór mojej wyobraźni? Może wszystko było w porządku, a ja na siłę szukałam sobie powodów do zdenerwowania i zadręczania się?
Do tego wszystkiego, swoim zachowaniem zawiodłam Nessie, która obchodziła urodziny kilka dni przed swoją mamą. Mała liczyła, że w ten, szczególny dla niej dzień, będę się świetnie bawić, cieszyć i, jako jedyna poza nią, opychać ciastem. Sama nawet przynosiła mi kawałki tortu na talerzyku, a ja, naburmuszona, odpędzałam ją gestem dłoni. Za którymś podejściem Renesmee w końcu stanęła przede mną i rozpłakała się. Dopiero kiedy usłyszałam jej szloch, ocknęłam się i uświadomiłam sobie swoje zachowanie, oraz to, jak wielką przykrość sprawiłam tej małej istotce. Przygarnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam, szepcząc do uszka słowa przeprosin.

Liście na drzewach już dawno opadły, zaczęły się przymrozki, a twarz smagał zimny wiatr. Zima była tuż, tuż. Teraz zmieniały się pory roku, a ja… tkwiłam w miejscu. Zawieszona w swoich myślach i uczuciach, zatracona w swoim własnym, niedostępnym dla nikogo, świecie.

Obudziłam się rano, a Nico już koło mnie nie było. Ostatnio rzadko widziałam go obok, po moim przebudzeniu. Nadal nie wyobrażałam sobie poranków bez mojego Anioła, lecz kiedy już był przy mnie, a moje serce cieszyło się, przyspieszając swój bieg, wstawał, nie obdarowując mnie nawet spojrzeniem, nie mówiąc już o przytuleniu. To bardzo bolało.
Leżąc w łóżku, odpaliłam papierosa. Zrobiłam się tak nerwowa, że musiałam znaleźć sobie coś, co pozwalałoby mi się uspokoić. Kiedyś brzydziłam się tego, bo moja mama potrafiła wypalić ponad dwie paczki dziennie, ale teraz mogłam powiedzieć, że ją rozumiem.
Zachowywałam się jak stara kobieta znudzona życiem. Zaśmiałam się gorzko, na to porównanie.
Gdy spaliłam pół papierosa, usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
Westchnęłam, strzepując popiół do kryształowej popielniczki.

- Proszę – powiedziałam znudzona.
- Cześć, Julio – rzekła Bella troskliwym głosem.
- Cześć – odparłam.
- Jak się masz?
- Jak widać – odrzekłam, wskazując na siebie dłońmi od góry do dołu.
- Czyli nienajlepiej – powiedziała bardziej do siebie, niż do mnie.
- A skąd! Jest fantastycznie! – zadrwiłam.
- Ubierz się i zejdź na dół. Za piętnaście minut będę czekała przy drzwiach frontowych.
- Bello, nie mam zamiaru…
- Och, zamknij się w końcu. Musimy pogadać – powiedziała, po czym wyszła z pokoju.
Niechętnie założyłam dżinsy i ciepły sweterek, wciągnęłam kurtkę i kozaki, a następnie zeszłam na dół. Bella chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła przez frontowe drzwi.

Odeszłyśmy od domu spory kawałek, wychodząc na asfaltową drogę.
- Powiesz mi w końcu, co się z tobą dzieje, Julio?
Chciałabym. Ale co niby miałam odpowiedzieć?
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?
- Po prostu. Bella, to nie moja wina. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Pomyślę coś i zaraz o tym mówię. Zachowuję się dziwnie, ale to naprawdę nie jest moja wina. – Gdy wymawiałam ostatnie słowa, zadrżał mi głos.
- Ale coś jest nie tak…
- Ale nie ze mną! – wykrzyczałam i zapiekły mnie oczy.
- Nico? – nieśmiało zapytała przyjaciółka.
- Nie wiem co się z nim dzieje. Traktuje mnie jak zupełnie obcą osobę – wyszeptałam. – To się zaczęło już w dniu moich urodzin. Rano, po tych wszystkich drwinach Emmetta, zrobił mi wspaniały prezent, a potem był już jakiś nieswój. Nawet nie wiem, co zrobiłam nie tak, Bella - powiedziałam i rozpłakałam się.
- To nie twoja wina – odparła i przytuliła mnie, a ja wtuliłam się w jej włosy.
- W takim razie czyja?
- Nie mam pojęcia, ale dowiem się. Chodź do domu. Jest zimno, a ty już przemarzłaś.
Bella chwyciła mnie w ramiona i puściła się biegiem. Czułam się dziwnie, ale po niespełna minucie stałyśmy już przed domem.
Była tak piękna zima, a ja nie potrafiłam się nią cieszyć, bo cały czas myślałam o tym, w którym momencie zrobiłam coś nie tak.
Czyżby Nico… Czyżby on już mnie nie kochał? Zapytałam się w myślach i wzdrygnęłam się. Nie potrafiłam sobie nawet tego wyobrazić. Dopóki miałam go koło siebie, chociażby tylko mentalnie, czułam się w miarę bezpiecznie. Może i jestem egoistką, ale jeśli miałam się nadal tak czuć, to on mógł dalej być dla mnie taki, jaki jest. Byle tylko był.
- Wiesz, Bello – zaczęłam, gdy przekroczyłyśmy próg – na twoich urodzinach, a wcześniej na urodzinach Nessie, ja naprawdę nie chciałam się tak zachować. Było mi tak przykro, kiedy zobaczyłam ją płaczącą. Serce mi się krajało.
- Nie ma sprawy, Julio. Wszystko rozumiem. – Powiedziawszy to, objęła mnie i pocałowała w policzek.
Uśmiechnęłam się niemrawo na ten gest. Jednak był ktoś, komu jeszcze na mnie zależało.
Na kanapie w salonie siedział Nico, a obok niego Emmett - oglądali jakiś mecz. Usiadłam koło Anioła, wtulając się w jego zimny tors, uprzednio całując w policzek. Objął mnie ramieniem i cmoknął w czubek głowy. Zupełnie jakby robił to z przymusu, czy obowiązku. Nie wiem, czy mogłam to nazywać miłością. Chyba nawet nie śmiałam, ale na chwilę obecną taki gest wystarczał mi w zupełności. Po raz kolejny nie zdawałam sobie sprawy z tego, co mam, dopóki nie zaczęłam tego tracić. O ile już nie straciłam.
Trwałam tak, przytulona do Nico, gapiąc się w telewizor. Nawet nie zwracałam uwagi na to, co akurat puszczają. Upajałam się chwilą z moim Aniołem. Nędzną namiastką ciepła, którego miałam pod dostatkiem przed feralnym dwudziestym pierwszym lipca. To już niemal pół roku… Zaczęłam nawet zapominać, jak to było wcześniej i miałam ogromną nadzieję, że te szczęśliwe czasy jeszcze wrócą.

Za oknem zrobiło się ciemno, a ja od kilku godzin nic nie jadłam, ani nie piłam. Od przyjścia do domu nawet nie odwiedziłam toalety. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Spojrzałam na Nico z nadzieją w oczach. Nie chciałam się z nim rozstawać. Kto wie, kiedy znów przyjdzie taka chwila, kiedy zdobędzie się na podobny gest? Anioł spojrzał na mnie, ale jego wzrok wyrażał dezaprobatę.
- Idź coś zjeść – powiedział, wstając. – Będę czekał na ciebie na górze.
Moje serce niemal wyskoczyło z piersi na tę radosną wiadomość.
Będzie czekał na górze. Na mnie!
W pośpiechu zrobiłam sobie dwie kanapki z ogórkiem i pomidorem, po czym zjadłam je szybko, praktycznie łykając w całości kolejne kęsy. Po posiłku puściłam się biegiem ku schodom do sypialni, robiąc wielkie kroki, co dwa stopnie. Wpadłam zdyszana do pokoju, a Nico leżał już na łóżku.
- Idę pod prysznic – wykrztusiłam i pobiegłam do łazienki.
Odkręciłam zimną wodę i wylałam na ciało trochę mydła, nie rozprowadzając go dokładnie. Spłukałam pianę i wytarłam się szybko, następnie owinęłam się mokrym ręcznikiem. Niemal wyskoczyłam z kabiny i w pośpiechu narzuciłam na siebie piżamę, a potem wybiegłam z impetem z toalety.
- To chyba był najszybszy prysznic w twoim życiu – skwitował Nico beznamiętnym głosem.
- Tak. Chyba tak – potwierdziłam i położyłam się ostrożnie obok niego.
Anioł objął mnie delikatnie ramieniem, a ja, korzystając z okazji, po raz kolejny tego dnia, wtuliłam się w niego. Dziś chyba był mój szczęśliwy dzień.
- Nico – zaczęłam niepewnie.
- Hm? – odparł z zamkniętymi oczami, zachęcając mnie, bym kontynuowała.
- Czy ty… Czy ty mnie jeszcze kochasz? – wyszeptałam.
- Julio, oczywiście, że tak – odparł, nawet na mnie nie spoglądając.
Tak, tak, kocham cię, tylko daj mi już święty spokój, pomyślałam.
- A mi się wydaje, że nie – powiedziałam już nieco głośniej.
- Co ty bredzisz? Masz rację – wydaje ci się.
- Ta… I wydaje mi się tak już od niemal pół roku? – odburknęłam bardziej do siebie, niż do niego.
- Musisz być już bardzo zmęczona, skoro wygadujesz takie bzdury.
- Jasne – wymruczałam i odwróciłam się do niego plecami. Nie miałam już nawet siły na płacz. Chyba wykorzystałam swój limit łez, wywołany zachowaniem mojego chłopaka.

Kiedy obudziłam się rano, Nico oczywiście już przy mnie nie było. Usłyszałam za to nerwowe szepty z pokoju obok. Wstałam najciszej jak potrafiłam i wyszłam z sypialni, ale, kiedy to zrobiłam, szepty ustały. Zapukałam do pomieszczenia znajdującego się obok mojego pokoju.
- Wejdź, Julio – powiedziała Alice.
- Cześć – przywitałam się, wymuszając uśmiech.
- Hej – odparła radośnie wampirzyca.
- Cześć, Jazz – rzekłam do chłopaka, zauważywszy, że mi nie odpowiedział.
Stosunki między mną a Jasperem nie polepszyły się, lecz były mniej zażarte.
Chłopak, zamiast odpowiedzieć, spojrzał na mnie wzrokiem mrożącym krew w żyłach i wybiegł z pokoju.
- O co mu chodzi? – zapytałam Alice, nieco zmieszana i zdziwiona.
- Źle znosi twoje zachowanie – odparła przepraszającym tonem.
- Moje… Ale co ja zrobiłam?
- Niby nic, ale od kilku miesięcy zachowujesz się, jakbyś miała depresję czy coś – wyszeptała zakłopotana Alice.
- Och – to było jedyne, co mogłam z siebie wykrzesać.
- Nie martw się, przejdzie mu.
- Dopóki mi nie przejdzie, on będzie mnie unikał.
- A może powinnaś z nim porozmawiać? Może mógłby ci jakoś pomóc?
- Wiesz, że nie lubię tych jego sztuczek.
- Wiem, ale one czasem mogą pomóc, uwierz mi.
- Nie wiem, Alice… Zastanowię się nad tym, dobrze?
- Jasne. Gorąco cię do tego namawiam.
- Może wspomnisz mu o tym w takim razie? Porozmawiasz, czy coś. Wiesz, żeby był przygotowany.
- Tak szczerze, Julio, to on sam to zaproponował.
Zrobiłam duże oczy na wampirzycę. Jasper sam zaproponował ‘terapię’? Może oboje mieli rację? Co, jeśli to mogło mi pomóc? Cóż, krzywda na pewno mi się od tego nie stanie, a zawsze warto spróbować. Przecież to nic nie boli prawda? Tak, jeśli to mi pomoże, a na pewno pomoże, to spróbuję. Nie mam już nic do stracenia.


następny
_____________________________________________________________
I jak? Wink

Kilka słów od CoCo devil

Dopisek, czyli mój komentarz :P
Julka w końcu dochodzi do wniosku, że jej zachowanie jest tak cholernie głupie, że aż strach pomyśleć, co by zrobiła, gdyby się nie opanowała. Wyżyła się nawet na biednym, niczemu winnym, dziecku, ale dzięki temu – oprzytomniała i zastanowiła się nad swoim życiem. Julia nadal pyta Nico, czy ją kocha, a on odpowiada jej, że tak. Wiadomo, że chłopak nie odpowie inaczej, ale ja wierzę w intencje Nico, gdyż, według mnie, nie jest jakimś tam skurwysynem z krwi i kości. To Julka wmawia sobie, że wszystko co złe, to jego wina, to on odpowiada za jej złe samopoczucie. W dalszej części rozmawia z Alice, która próbuje ją przekonać do rozmowy z Jasperem. Z kolei ten drugi unika Julki, gdyż jej stan emocjonalny jest dla niego nie do zniesienia. Czy się to zmieni ? Czy Julka w końcu zobaczy, że Nico nie jest takim tyranem, jakiego sobie ostatnio wymyśliła ? Czy Jasper porozmawia z Julią i uświadomi jej, że źle robi ? O tym w next chapterach. :P (powiało grozą, prawda?)


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Nie 22:13, 21 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 15:35, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Zabiję tego Nico! Shocked Jak to takim chamem można być?! Shocked

Dobra.
Wdech, wydech, wdech, wydech.

Nie wiem, co napisać. Ty chyba żartujesz. Jeśli chcesz, przeprowadzę Ci osobiście Internet z mojego bloku w Białymstoku do tej Twojej Norwegii, tylko dodawaj kolejne rozdziały cry

Cytat:
od kilku godzin nic nie jadłam, ani nie piłam

Jeżeli 'ani' się nie powtarza, przecinka nie stawiamy Wink . Tylko to udało mi się wyłapać.

Weny, pisz, weny, pisz, weny,
pozdrawiam,
rth.

edit:
Tak, CoCodevil, powiało grozą :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pon 15:39, 15 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 15:48, 15 Cze 2009 Powrót do góry

No powiało grozą :)
A tak poważnie- to mam nadziej że Julka pozwoli sobie na terapię u Jaspera i wkońcu znormalnieje bo mając takie ciacho u swojego boku to wyprawiała fanaberie!!!! Mam nadzieję że Nico nadal będzie ją kochałtaż żarliwie jak to robił na poczatku:)
I mam nadzieję że będziesz miałą internet na wyjeździe bo 2 miesiace bez kolejnych rozdziałów nie nastaja mnie optymistycznie :(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 18:57, 15 Cze 2009 Powrót do góry

oh, boskie. miła odskocznia od tłumaczenia.. zycze veny i mam nadzieje na szybkie dodanie kolejnego chapu.
Zachowanie Julki rozumiem, zagubiła się dziewczyna, ale żeby Nico, jako narzeczony, nie wysunął żadnej inicjatywy, by ten stan polepszyc zamiast pogarszać? żał mi niego...
Zaciekawiły mnie słowa CoCo, więc z pewnościa przeczytam twoje dalsze wypociny ; )

Renn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pon 19:03, 15 Cze 2009 Powrót do góry

OOOOooo tak :D Zaczyna mi się konkretnie podobać! Coś mi tu śmierdoli i już się nie mogę doczekać co będzie dalej *grin*:D Nie wiem czemu, ale pomyślałam sobie nawet o jakimś trele morele z Jazzem o_O (faajnie by było - terapia zbliża ;P)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Pon 19:41, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Nie rozumiem dlaczego tak naskakujecie na Nico:P
gdybym była na jego miejscu, to prawdopodobnie też miałabym dość fochów swojej dziewczyny:P A Julka przegina pałę:P
teraz pozachwycam się nad stylem drogiej Masquerade. JEST CUDOWNY!! mogłabym to krzyczeć cały czas. Twój styl mnie przyciąga, sprawia, ze to opowiadanie jest jednym z najlepszych na forum.
pozdrawiam Prudence.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pon 19:45, 15 Cze 2009 Powrót do góry

veuna - SPOILERUJĘ - nie mogłabym zrobić tego Alice, więc treli moreli nie będzie :D

Prudence - łechcesz niesłychanie moje ego, jak i próżność. Wiem, że temu opowiadaniu brakuje cholernie dużo do bycia naprawdę dobrym, ale niezmiernie cieszę się, że komuś się ono naprawdę podoba :) Aż mnie to zmotywowało i idę pisać 21 rozdział :)
Dzięki wszystkim za miłe słowa. To wszystko jest przede wszystkim dla Was :*
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 20:05, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Msq , ty mnie tutaj nie denerwuj. Te opowiadanie jest naprawdę dobre.

Idź, idź pisz :D

A ja się jeszcze wypowiem co do tego, co napisała Venua. Tak, byłoby fajnie, gdyby terapia ich zbliżyła :D Alice będzie sobie pluć w brodę, że zachęcała Julię, żeby szła do Jaspera Twisted Evil
Jak ja uwielbiam rozbijać pary stworzone przez Stefkę Twisted Evil


Pozdrawiam,
rth[/b]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pon 20:07, 15 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pon 20:14, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Nie będzie!!! :P I koniec! Może kiedy indziej, ale na pewno nie w tym opowiadaniu! :P Ja już mam swoją koncepcję i mi jej nie zniszczycie! NEWA! :P

Jeszcze chwilę i o przebiegu terapii dowiecie się za 2 miesiące devil
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 20:24, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Dostanę ostrzeżenie za mój "KK", nie dostanę, ale powiem jedno:

Masquerade, milcz. Shocked
Zajmij się tym, co robisz najlepiej - pisaniem (no i betowaniem mojego opowiadania :D ), a zdanie na temat tego, czy twój FF JEST dobry, czy nie, zostaw swoim czytelnikom. Shocked
Skoro my Ci mówimy, że jest dobry (wróć: bardzo doby) to jest. Shocked

Amen.

Tak w ogóle to ty mnie zabijesz. Dwa miesiące? cry

Pozdrawiam nie życząc weny, bo masz jej nadmiar i i tak piszesz świetnie,
Rathole, i żeby być oryginalną: Shocked .

Edit:
Po przeczytaniu postu pode mną.
Ja też chcę chodzić do mojego Jaspera na terapię, a co! :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pon 20:30, 15 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
NajNa"
Wilkołak



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:27, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Ty chyba sobie ze mnie w tej chwili żarujesz? 2 miesiące? I jeszcze mnie straszysz do tego cry :P I teraz to ja będe chodzić na terapie do profesora Jaspera. Oczekuje od Ciebie zniżek! Przez ten czas to ja sobie psychike zepsuje. Mam nadzieję, że jesteś tego świadoma!

W dodatku nie podoba mi się zachowanie Nico. Taki jakiś dziwny się zrobił. Julia może w ciąży jest. I dlatedo takie wahania nastrojów! I będziemy mieć ludzio-wampiro-anioła :P Ale by było fajnie Wink Czekam na nastepny rozdział! I by było bombowo jak byś dała go niedługo Twisted Evil

Pozdrawiam i Wenki,
NN"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin