|
Autor |
Wiadomość |
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 11:24, 03 Maj 2010 |
|
Autorka: the-glory-days (Jen)
Rodzaj: Romans/Przyjaźń
Bohaterowie: Bella i Edward
Liczba rozdziałów: ?? (niezakończone)
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
Tłumaczenie: ZuzZa
Beta: Marta Potorsia, Nefer
Zgodna na tłumaczenie od autorki oczywiście jest :)
Opis:
The Missing Letters to dalszy ciąg Alphabet Weekends
Edward decyduje, że już czas na to aby on i Bella dokończyli to co zaczęli, czyli ich grę.
Aphrodisiac
Bath
E
F
G
Jail
N
T
W
Yoda
Zebra Stripes
Lista rozdziałów
1. 15 za nami, jeszcze 11
2. Zebra Stripes/Paski Zebry
3. Bath/Kąpiel
4. Jail/Więzieniel
5. Yoda
6. Aphrodisiac/Afrodyzjak
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
1. 15 za nami, jeszcze 11
Minęły dwa tygodnie, odkąd Bella postanowiła zostać w Nowym Jorku z Edwardem. Porankiem po tym, jak podjęła decyzję, przeprowadziła ze sobą pełnoobjawową rozmowę. Edward patrzył z daleka, jak przemierzała kuchnię tam i z powrotem. Czasami zatrzymywała się, wskazując na coś i kontynuowała mamrotanie w stylu "jak głupia ona była" i "jak mocno musiała pracować, aby dojść tam, gdzie była". Czasami imię Edwarda przewijało się przez jej mantrę.
Gdy byli na dachu, czuła, jakby jej serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej. W momencie, w którym Edward uklęknął, jej racjonalne myślenie zniknęło. Oczekiwała małego, czarnego pudełeczka ze skrzącym się diamantem, ale gdy on wyciągnął klucz, natychmiast się uspokoiła. Nie wiedziała, czy jej odpowiedź byłaby taka sama, jeśli to nie byłby klucz.
Wystarczająco dziwne było to, że klucz uważała za bardziej wyjątkowy niż mógłby być pierścionek. Fakt, że sam poszedł, aby dorobić drugi dla niej był powodem, przez który zdecydowała się zostać. Było to dziwaczne rozumowanie z jej strony, ale fakt, że on już wyobrażał ją sobie tam z nim i dorobił klucz, sprawił, że czuła się kochana bardziej, niż mogła sobie wyobrazić; dziwna logika, ale miała dla niej doskonały sens.
Jednakże nie wszystko było łatwe, odkąd powiedziała "tak". Wciąż musiała wrócić do Seattle, aby przedyskutować czasowe udostępnienie biura. Na szczęście dla niej, mogła pracować na laptopie, ale to nie przeszłoby bez intensywnej dyskusji z jej szefem. Ta sprzeczka stała się tak rozemocjonowana, że Bella obawiała się, iż albo zostanie zwolniona, albo on rzuci krzesłem. Nic z tego nie byłoby przyjemne.
Specjalista informatyczny przedsiębiorstwa, Brian, ustawił jej laptopa tak, że mogła łączyć się zdalnie z serwerem firmy przez importowanie plików na dysk USB. Miała dostęp do wszystkich akt, nawet jeśli je zmieniono. To sprawiło, że wszystko było o wiele prostsze, a zwłaszcza posiadanie zsynchronizowanego kalendarza Outlook, więc wiedziała, kiedy mogła skontaktować się ze swoimi współpracownikami. Różnica czasowa była czymś, do czego musiała się przyzwyczaić. Zazwyczaj mogła skontaktować się z kimkolwiek z jej kolegów o każdej porze, ale teraz musiała mieć się na baczności, czy nie dzwoni do któregoś z nich o piątej rano.
Została w Seattle tylko przez trzy dni, ale nawet tak krótka rozłąka z Edwardem była olbrzymia. Nie mogła uwierzyć, jak samotnie się czuła w ich mieszkaniu bez niego. Spędzili z dala od siebie wiele semestrów, byli w innych częściach świata, a teraz nie umieli wytrzymać nawet trzech dni w innych częściach kraju.
Było to dla niej dziwnie zabawne. Nawet Edward uznał to za śmieszne, kiedy rozmawiali przez telefon. Konwersowali każdego wieczoru, kiedy jej nie było, niezależnie od tego, czy Edward był w biurze. Skomentował, jak "żałośni" byli i jak nigdy nie nazwał ich "jedną z tych par".
Poranek przed jej lotem podrzuciła klucze od domu do Rosalie. Zapytała, czy może jej wysłać pewne rzeczy do Nowego Jorku, ponieważ nie chce płacić na lotnisku. Rzeczy było za dużo, aby zmieścić je w jednej walizce. Próbowała zawęzić swój wybór, ale uświadomiła sobie, że będzie potrzebowała większości.
Bella była w Nowym Jorku z Edwardem przed wtorkową nocą.
Większość czasu spędziła w piżamie przy zajmowaniu się nowymi projektami, zastanawiając się, czemu wcześniej nie pomyślała o pracowaniu w domu. Nie było nic lepszego niż siedzenie w łóżku z włączonymi operami mydlanymi, przeżuwając zakąski i pracując. Było to coś, co wiedziała, że może wypróbować po powrocie do Seattle.
Stało się to łatwą rutyną dla pary. Edward wychodził o ósmej, budził Bellę i przed osiemnastą wchodził przez drzwi. W piątki Edward i Bella leżeli w łóżku, oglądając filmy na DVD i podjadając popcorn, tak jak zawsze to robili.
- Kiedy dojdą paczki? - zapytał Edward.
- Sądzę, że jakoś jutro rano.
- To dobrze, ponieważ chcę cię zabrać do Central Parku jutro po południu, więc im szybciej przyjdą paczki, tym lepiej dla nas.
Bella odwróciła twarz w kierunku Edwarda i uśmiechnęła się. Central Park było miejscem, gdzie Edward nie miał jeszcze szansy jej zabrać. W ciągu tygodnia była tam na "wakacjach" i większość tego, co widziała, było typowymi atrakcjami turystycznymi jak Empire State Building i większość sufitu w ich mieszkaniu.
- Chcesz iść na spacer po parku? - dokuczyła.
- Czemu to takie zabawne?
- Nie pójdziemy na żadną z tych nędznych karuzel z konikami i wagonikami?
- Nie. Poza tym wiem, że czujesz się źle przez konie.
Bella uśmiechnęła się. Oczywiście Edward pamiętał, jak o tym mówiła. Oglądali jakieś romantyczne komedie, nie mogła zapamiętać tytułu, ale one i tak były takie same z takimi samymi nędznymi momentami w Nowym Jorku. Powiedziała mu, że konie wyglądają jakby cierpiały, a Edward się z tym zgodził. Obiecał, że nigdy nie zabierze Belli na przejażdżkę tego typu.
- To dobrze. Spacer po parku będzie miły. Mogę zapakować dla nas lunch. Możemy zatrzymać się na Great Lawn* i usiąść sobie.
- Brzmi świetnie. Miejmy nadzieje, że przyjdą, kiedy powinny.
- Zgodnie z numerami paczek, które dała mi Rosalie, są już w Nowym Jorku; muszą jedynie je do nas przywieźć.
Edward odpowiedział przez uniesienie kciuka i wrócił do oglądania telewizji. Bella pokręciła głową na to, jak zwykła była ich rozmowa. To był bardzo prosty temat, bezcelowy, o jakichś głupich paczkach, ale to wciąż wywoływało u Belli uśmiech. Przypomniało jej o rozmowach małżeństw, które widziała w programach telewizyjnych albo nawet małżeństw na ulicy. Rozmowy nie były zawsze ekscytujące, ale jednak wciąż słuchasz słów drugiej osoby, jakby były ewangelią.
Śmiech Edwarda wyrwał ją z zamyślenia, odwróciła się do telewizora i zobaczyła, jak czworo ludzi okrążało dużą przeszkodę w swoim salonie.
- Co to, do diabła, było? - zapytała.
- Leonard kupił wehikuł czasu. Każdy zapłacił jedną czwartą.
- Och, to powinno być dobre. Jestem pewna, że Sheldon spróbuje to zmonopolizować.
Oboje spędzili następnych kilka godzin na oglądaniu pierwszego sezonu "Teorii wielkiego podrywu", zanim Bella zasnęła przy Edwardzie.
XXX
Bella obudziła się w sobotę, a Edward składał pocałunki wzdłuż jej szyi. Westchnęła na przyjemność, kiedy ssał miejsce zaraz koło jej ucha; znał ją tak dobrze.
- Dzień dobry.
- Dobry - odpowiedział Edward.
Przesunął biodrami przy niej i poczuła jego erekcję. Delikatnie szczypał płatek jej ucha, a ona jęknęła.
- Edwardzie - ostrzegła, gdy zaczął na nią napierać.
- Bello - jęknął w odpowiedzi.
- Która godzina?
- Pora na kochanie się z tobą.
Bella zaśmiała się, a Edward zaszydził. Odsunął się od Belli i odwrócił ją twarzą do siebie. Miał na twarzy kwaśną minę. Bella poczuła się źle przez chwilę, ale kontynuowała śmianie się ze zmieszanego mężczyzny przy niej.
- Czemu się ze mnie śmiejesz?
- Przepraszam. Czemu jesteś taki poważny? To było kiczowate, Edwardzie. Takie banalne.
- Przepraszam, że chciałem obudzić moją dziewczynę pokazując jej, jak bardzo ją kocham – sprzeczał się, a Bella pokręciła głową.
- Nie ma potrzeby się tym denerwować. Nie ma potrzeby na żaden z tych nonsensownych filmów z Hallmark.
- Och, naprawdę? - Zapytał. - Więc nie podobało ci się to, co stało się na dachu w Seattle?
Bella wywróciła oczami i poczuła, jak jej serce zabiło szybciej. Kochała każdą sekundę tej nocy. Gest w Seattle zapierał dech w piersiach. Było to wspomnienie, o którym często myślała. Był to niezapomniany moment. Muzyka, światła, miejsce, Edward, wszystko było cudowne. Uczucie nieważkości, uczucie odosobnienia, wszechogarniające uczcie tonięcia w Edwardzie było idealne.
- Nie bądź niedorzeczny, Edwardzie. To było piękne, ale nie ma potrzeby, aby tak było cały czas. Kocham cię i zawsze będę cię pragnęła.
Twarz Edwarda rozjaśniła się, gdy się uśmiechnął. Nie minęło tak wiele czasu, odkąd czekał każdego dnia, aż Bella powie mu te dwa słowa, "kocham cię". Wiedział, że ona go kocha, ale chciał to usłyszeć. Uwielbiał to. Była różnica między wiedzeniem a słyszeniem.
- Kocham cię - powtórzyła i patrzyła, jak jego uśmiech się rozszerzył.
- Nie masz pojęcia, jak uwielbiam tego słuchać – jęknął i położył się na Belli. Usadowił się ponad nią. Bella mogła dostrzec napięcie w jego ramionach od pozycji; żyły stały się wydajniejsze. Całował ją delikatnie, powoli, cmokał przed pocałowaniem tak, jak należy. Wziął w usta najpierw jej górną, a potem dolną wargę. Delikatnie przygryzł jej dolną wargę, a ona to odwzajemniła, ciągnąc za jego tak, jak to lubił.
- Czuję to - zażartowała, chichocząc lekko na to, jak niedojrzale to zabrzmiało. Nawet Edward pokręcił głową, zanim pochylił się, aby całować ponownie jej szyję.
Edward szczypał i lizał szyję Belli, zanim pociągnął za kołnierzyk wcześniej jego, a teraz jej koszulki Seattle Mariners. Ssał wzdłuż krzywizny jej obojczyka, powodując u niej niskie jęki. Ostatecznie był zirytowany przez bawełnianą przeszkodę, która trzymała go z dala i szarpnął za rąbek bluzki.
Bella pomogła mu ją zdjąć. Wciąż była zmęczona i szczerze nie była w odpowiednim nastroju na jakąkolwiek działalność o dziewiątej rano. Była bardziej zainteresowana paczkami, które mogą przybyć w każdym momencie i przygotowaniem się na ich dzień w parku.
Było to całkiem miłe, cóż, nawet świetne, jak Edward składał mokre pocałunki w dół jej piersi, a następnie na jej brzuchu. Uśmiechnął się do niej, kiedy doszedł do pępka. Wiedziała, co nadchodzi; Edward dmuchnął na wilgotny szlak, który stworzył, powodując drżenie i wolno budząc ochotę. Jednakże, wciąż nie była w odpowiednim nastroju na seks; jej umysł był gdzie indziej.
Jęczała w odpowiednich momentach i nawet uniosła biodra, aby pomóc Edwardowi zdjąć jej spodnie od piżamy i bieliznę. Zamknęła oczy, aby ukryć, że nie płonie z niecierpliwości tego poranka.
Tak było, aż on zaczął napierać na nią i zdał sobie sprawę, że tylko on w tym uczestniczy. Uniósł się całkowicie z Belli i zszedł z łóżka. Włożył z powrotem bokserki i odwrócił do Belli.
- Co jest? – zapytał, a Bella wreszcie otworzyła oczy i zobaczyła go siedzącego w nogach łóżka.
- Co masz na myśli? Dlaczego tam siedzisz?
- Jesteś rozproszona.
- O czym ty mówisz?
- Udawałaś to, Bells. Nie możesz udawać ze mną. Jako moja druga połówka nie możesz tak robić.
Bella skrzywiła się na oskarżenie, wiedząc doskonale, że została złapana.
- Przepraszam, ale mam dla ciebie szokujące wieści. Badania pokazały, że kobiety udają ze swoimi partnerami. Przez cały czas.
- Ze mną nie – przeciwdziałał uparcie.
- Zsiądź ze swojego wysokiego konia, Edwardzie. To zdarza się każdemu facetowi.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Bellą? Będę udawał, że to nigdy się nie stało - zażartował.
Bela zachichotała, podnosząc ubrania z podłogi i włożyła je na siebie.
- Przepraszam. Jestem po prostu z kiepski humorze. Nie spałam za dobrze i tęsknię za Seattle.
Edward wciągnął Bellę na swoje kolana i przytulił ją.
- Uważam to za dziwne, że to ty przepraszasz. Naprawdę tęsknisz za tym wszystkim?
- Tak. Nie mam tu nikogo, z kim mogłabym porozmawiać. Mam ciebie, ale czasami potrzebuje kogoś takiego jak Rose albo nawet moich stukniętych współpracowników. Nie tęsknisz trochę?
- Oczywiście, że tak, ale mogę być gdziekolwiek na świecie, Tokio, Londyn, Dubaj, jeśli ty jesteś tam ze mną, to jest dobrze. Jedynie tęsknię, jeśli jestem z dala od ciebie.
Bela uśmiechnęła się i patrzyła szeroko otwartymi oczami na Edwarda. Jego odpowiedź była dokładnie taka, jaką chciała usłyszeć. Walnęła go w ramię w irytacji.
- Au! - krzyknął Edward, pocierając miejsce, gdzie walnęła go Bella. - Za co to, do diabła, było?
- Za to, co właśnie powiedziałeś!
- Co to w ogóle znaczy? Jaki to ma sens?
- Gdy mówisz takie rzeczy, czuję się jak twoja głupia dziewczyna. Ja dręczę się czymś głupim, a ty zmienisz to o sto osiemdziesiąt stopni i czynisz to pięknym. Skąd zawsze wiesz, co chcę usłyszeć?
- Nie jestem głupi. I jestem właśnie taki dobry.
Bella żachnęła się, a Edward zachichotał, trzęsąc nią w swoich ramionach.
- Widzę, że twoje ego jest zbyt zranione po wcześniejszym.
Edward wystawił język, wstał, biorąc ze sobą Bellę i skierował się do łazienki.
Wzięli prysznic i przygotowali się na dzień w parku. Bella nawet zrobiła kanapki i pokroiła owoce na lunch. Było koło jedenastej, kiedy zadzwonili z dołu z informacją o przybyciu paczek. Edward szybko poszedł je odebrać. Były to dwa raczej duże pudła i żółty folder przeczepiony do nich.
- Co jest w kopercie? - zapytała Bella.
Patrzyła, jak Edward wyciągnął ją z pudła, a taśma maskująca oderwała kawałek kartonu.
- Nie wiem, ale na pewno dla coś dla nas.
Bella uśmiechnęła się sarkastycznie.
- Naprawdę? Nie wiedziałam, że paczki zaadresowane do nas są naprawdę dla nas.
- Och, naprawdę wstałaś dzisiaj lewą nogą. Wypij kawę i może zjedz coś z czekoladą - zażartował swawolnie, a Bella pokazała mu palec.
- Otwórz to cholerstwo.
Edward wziął nóż do masła z kuchni i otworzył kopertę. W środku były trzy kawałki papieru. Jeden był pokwitowaniem za czynsz. Drugi był różową karteczką z napisem "miłej zabawy". Rosalie i Emmett podpisali się na dole.
- O kurde. - Edward wydusił z siebie podczas ataku śmiechu.
- Co? Co to?
Bella obeszła kanapę i patrzyła, jak Edward rozkłada trzecią kartę. Zaczęła śmiać się, gdy zobaczyła, co to jest.
Na białej kartce papieru było wypisanych pismem Edwarda dwadzieścia sześć liter, a piętnaście było skreślonych.
- Wow, przeszliśmy przez - zaczęła Bella, licząc te przekreślone – tylko piętnaście z nich.
- Tak, jestem załamany, że nigdy nie skończyliśmy. Wiesz, że lubię kończyć wszystko, co zacząłem. - Bella wpatrywała się w niego sceptycznie, a Edward zmarszczył brwi. - Wykluczając dzisiejszy poranek, zawsze kończę, co zacząłem.
Bella zachichotała i wzięła kartkę od Edwarda.
- Jaką literę chciałeś, do której nie doszliśmy?
- G - odpowiedział szybko.
- Czemu G?
- Dowiesz się.
- Co masz na myśli? - zapytała, a Edward uśmiechnął się z wyższością do niej. – Och nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie. Nie, Edwardzie.
Edward kiwnął głową z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Powiedź, jaką literę chciałaś. - Miał na twarzy pełną wyczekiwania i rozśmieszoną minę. Naprawdę chciał wiedzieć.
- Nie chciałam żadnej - odpowiedziała, kręcąc głową.
- Kłamca.
- Dobra. Y. Chciałam zrobić coś z literą Y.
- Dobrze - zauważył Edward, wyrywając kartę papieru z rąk Belli. Poszedł w kierunku kuchni i używając kawałka taśmy z Kopery, przykleił kartkę do lodówki.
- Masz wszystko gotowe do parku?
- Dlaczego to jest na lodówce?
- Chcesz wziąć wino?
- Przestań zmieniać temat i jestem całkiem pewna, że to nielegalne pić je w miejscu publicznym, a zwłaszcza w parku.
- Jakbyśmy zawsze przestrzegali zasad. - Edward puścił oczko, a Bella wpatrywała się w osłupieniu w pogodnego mężczyznę w kuchni.
- Edwardzie, czemu przykleiłeś to do lodówki?
- Jestem pewien, że mamy piersiówkę, do której możemy nalać trochę wina - zignorował jej pytanie.
- Co? Kto, do diabła, nalewa wino do piersiówki? I przestań mnie ignorować.
- Skończymy to, Bello. Chcę dokończyć grę.
- Myślałam, że już to zrobiliśmy. Spaliliśmy litery.
- Skończmy, żeby móc powiedzieć, że skończyliśmy.
- Edwardzie, to niedorzeczne.
Edward kiwnął wolno głową. Wydął wargi i patrzył na Bellę, która wzdrygnęła się. Przedrzeźniał jej przekonywującą taktykę. Niesprawiedliwe.
- ku***, twój wyraz twarzy.
- Mogłabyś pomyśleć po latach nabierania się na to, że będę w tym lepszy.
- Nie możesz być dobry we wszystkim.
Edward zachichotał i ponownie stał się poważny.
- No dawaj, Bells - prowokował.
- Nie wiem, Edwardzie. Pamiętaj o całym dramacie, który został przez to wywołany.
- Ponieważ byliśmy głupi. Teraz to zupełnie coś innego. Gra jest zupełnie inna. Nie jesteś już dłużej tylko moją najlepszą przyjaciółką, Bello. Jesteś dla mnie wszystkim.
Bella stała bez ruchu przed Edwardem, patrząc, jak wlewał wino do dużej, czarnej piersiówki.
- Dobra, ale ja nie będę niosła piersiówki z winem. Za kogo ty, do diabła, nas uważasz?
- Naprawdę dla ciebie wszystko okej z tym? - zapytał szczerze. Bella kiwnęła głową.
Edward skończył nalewać wino i podszedł do niej. Uścisnął ją i pocałował łagodnie, zanim wyszeptał "dziękuję".
- Więc, wybieramy litery, jakie chcemy? - zapytała nieśmiało.
- Tak, czemu nie? I przez to, że ostatnim razem zaczęłaś pierwsza, to teraz ja zaczynam.
- Ale miałeś więcej liter!
- Dlatego, że przegrałaś oficjalne wyzwanie.
Bella żachnęła się w irytacji, złapała torbę na lunch i skierowała się do drzwi.
- Dobra, możesz zacząć, ale idźmy już. Chcę to zjeść, zanim się zepsuje.
Edward uśmiechnął się i podszedł do drzwi. Otworzył je dla niej, ale wtedy wrócił do kuchni.
- Co robisz?
- Wybieram literę! - krzyknął, przebiegając koło wyspy kuchennej. Złapał długopis z blatu i skreślił z listy literę Z.
- Którą wybrałeś? - zapytała Bella, kiedy Edward szedł w jej kierunku.
- Z.
- Czemu?
- Och, mam plan. Zaufaj mi - zażartował i łagodnie trącił Bellę za drzwi. – Bello?
- Tak, Edwardzie? - westchnęła.
- Piętnaście za nami.
- Naprawdę? Wracamy do tego nonsensu?
- Och, przestań, Bello.
- Jeszcze jedenaście - wymamrotała i uśmiechnęła się do niego, gdy Edward wziął torbę z jej ręki i złapał ją wolną dłonią.
*Great Lawn - wielki trawnik w Central Parku ciągnący się od 79 do 85 ulicy. Otwarty od połowy kwietnia do połowy listopada.
2. Zebra Stripes/Paski zebry
Ich popołudnie w parku było relaksujące. Przeszli się kawałek do Central Park i zajęli miejsce na trawniku Great Lawn, pozornie odseparowane od innych ludzi z tym samym pomysłem.
Niebo było bezchmurne, słońce świeciło jasno, a ciepły wiaterek wiał od czasu do czasu. Trawa falowała, a drzewa uginały się. To był piękny dzień w mieście.
Jak tylko Bella rozłożyła koc, oboje spędzili większość czasu na przytulaniu się i rozmowie. Konwersowali o uczuciach Belli dotyczących miasta i kolegach Edwarda, a zwłaszcza o jednym, przy którym trzymał się na baczności. Widocznie Edward już mógł powiedzieć, że stworzy problemy. Wspomniał coś o zwalnianiu i o tym, że często przyłapywał go na graniu w pasjansa na komputerze.
Bella była bardzo rozbawiona, jak Edward karmił ją owocami, które pokroiła na ich posiłek i chociaż uważała, że to trochę kiczowate, również uważało to za raczej słodkie. Bella także karmiła Edwarda, dokuczając mu czasami, aby wziął owoc z jej ust.
Żadne z nich nie narzekało.
Ktokolwiek przyglądałby się mógłby dobrze się bawić albo być oburzony miłością między nimi. Ich chichoty wciąż przykuwały uwagę przechodzących ludzi. Chociaż Bella i Edward nie sądzili, że są jedną tych głupiutkich par, to właśnie tak wyglądali. Patrzyli na siebie szeroko otwartymi oczami z promiennymi uśmiechami. Nawet ich dotknięcia były słodkie i delikatne, jak w świeżym związku, ale w każdym była znajomość.
Opuścili park krótko po zachodzie słońca. Zaczynało być chłodno i sweter Belli, który miała na sobie, był za cienki, aby utrzymać ciepło. Edward przytulił ją do siebie, gdy szli niezgrabnie z powrotem do domu, ciągle wpadając na siebie, co powodowało, że wybuchali śmiechem. Jednakże, gdy doszli do drzwi wejściowych, Edward podał torbę z kocem Belli i powiedział, że musi gdzieś iść.
- Gdzie? – zapytała.
Edward uśmiechnął się przekornie i pokręcił głową.
- Niedługo się dowiesz.
- Co planujesz, Edwardzie Cullen? To kolejny z twoich szalonych pomysłów?
- Pomysłów? Co masz właściwie na myśli?
- Nie zgrywaj głupka. Kto wie, co, do diabła, masz zamiar zrobić, ale proszę bardzo, idź już.
- Nie tęsknij za mną za bardzo.
Pocałował ją lekko i poszedł na wschód w kierunku stacji kolejowej. Bella patrzyła na niego przez całą drogę, dopóki skręcił za róg. Gdy była w środku, powitała Jimmiego i rozmawiała z nim przez chwilę o tym, jaki dzień był miły. Zazwyczaj Bella nie była za rozmowami towarzyskimi – nienawidziła tego – ale odźwierny budynku był osobą, z którą łatwo się konwersowało.
Ostatecznie rozmowa skończyła się i była w windzie w drodze do mieszkania. Krótką podróż w górę spędziła na rozmyślaniu, gdzie mógł pójść Edward.
Następną godzinę Bella spędziła, próbując skupić się na telewizji, ale było to bezowocne. Jej umysł był przy Edwardzie. Dokładniej, rozmyślała nad tym, co planował, ponieważ wiedziała, że coś szykuje. Edward zawsze coś planował. Gdy byli dziećmi, jego pomysły zawsze pakowały ich w kłopoty, a jako dorosłych to się w ogóle nie zmieniło.
Krótko po ósmej, Edward zadzwonił do Belli, by powiedzieć, aby przyszykowała się na wieczór.
- Co masz na myśli? - zapytała.
- Weź prysznic I bądź w łóżku w ciągu trzydziestu minut.
- O czym ty mówisz?
- Słyszałaś mnie, Bello. Jestem w taksówce jakieś dwadzieścia pięć minut od domu. Chcę ciebie nagą w łóżku, gdy dotrę na miejsce.
- Naprawdę jesteś w taksówce? – Bella była zaskoczona, delikatnie mówiąc. Minęło już trochę czasu, dokąd Edward był ostatnio taki władczy.
- Tak. Czemu pytasz?
- Właśnie powiedziałeś, że chcesz mnie nagą, gdy siedzisz w taksówce.
- Tak. Nie podnieca cię to?
Bella potrzasnęła głową, zirytowana poważnym tonem głosu Edwarda. Mogła zobaczyć uśmieszek na ustach Edwarda i jak wygiął w łuk prawą brew. Próbowała nie pozwolić faktowi, że inny człowiek, taksówkarz, słyszał tę rozmowę, choć w sumie tylko połowę.
- A co, jeśli nie będę gotowa?
- Cóż - zachichotał Edward. - Nie dostaniesz swojej niespodzianki.
- Czy ta niespodzianka ma coś wspólnego z ostatnią literą alfabetu?
- Oczywiście, że tak. Bądź gotowa za dwadzieścia minut.
- Powiedziałeś trzydzieści!
- Tak, ale zmarnowałaś dziesięć minut na gadkę szmatkę.
- To nie trwało tak długo.
- Nie, ale nie ma korków na ulicach.
- Dobra – zajęczała.
- Przestać narzekać i zrób to, co powiedziałem - rozkazał Edward i stłumił chichot, gdy usłyszał jak Bella żachnęła się w irytacji.
- Kim jesteś, aby mówić mi, co mam robić?
- Miłością twojego życia, ale jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, proszę, bądź gotowa na mój powrót do domu za dwadzieścia minut, Bello.
- Dupek - wymamrotała Bella. - Do zobaczenia za dwadzieścia minut.
Rozłączyła się i szybko rozebrała, gdy kierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, namydlając się i szorując. Unikała zmoczenia włosów i udało jej się nawet ogolić krótkie włosy, który urosły od jej wczorajszej depilacji nóg.
Bella czekała na Edward dwie minuty, kiedy on wszedł przez drzwi.
Edward był cicho, gdy chodził po mieszkaniu. Uśmiechnął się do siebie, gdy zobaczył rozrzucone ubrania w kierunku łazienki. Zajrzał do torby na zakupy i uśmiechnął się; nie mógł nic na to poradzić. Szukał czegoś związanego z literą „Z”, odkąd zaczęli grę miesiąc temu.
Gdy zaczęli, próbował stworzyć listę czynności związany z takimi literami jak "Q", "X" i "Z". Dowiedział się, ze rzeczy do zrobienia z literą „Z” nie ma tak dużo. Jednakże, szybkie przeszukanie stron internetowych dla dorosłych, poprowadziło go do odkrycia.
- Bello? - zawołał z salonu.
- Jestem w łóżku, Edwardzie.
- To dobrze. Daj mi dziesięć minut. Zostań tam, proszę.
Edward rozebrał się i poszedł do łazienki. Zajęło mu tylko kilka minut namydlenie się i opłukanie. W mniej niż dwie minuty wrócił do salonu ubrany tylko w ręcznik. Gdy tylko wrzucił ubrania do kosza, udał się kuchni, zabierając ze sobą torbę z zakupami.
W jego reklamówce było kilka szklanych pojemników z ciemną i białą czekoladą do ciała Kamasutra i dwa specjalnie pędzelki do wykorzystania z nią.
"Z" było trudną literą, do której można było dobrać zajęcie, ale Edward wymyślił, że może naciągnąć delikatnie zasady. Dzisiaj, Edward planował uczynić Bellę swoją ofiarą. Będzie zebrą dla jego lwa z dżungli, którym był w sypialni. Gdy pomyślał o tym, to było to trochę oklepane, ale niech cholera to weźmie, jeśli mentalny obrazek nie był spektakularny.
Wziął kilka pojemników z ciemną czekoladą i opróżnił je do małej szklanej miski, włożył ją do mikrofalówki na minutę, zanim zamienił ją na miseczkę z białą czekoladą. Z dwoma podgrzanymi pojemnikami, w których umieścił pędzelki, udał się do sypialni.
- Dobry wieczór, Bello.
Bella uśmiechnęła się i usiadła na łóżku, krzyżując nogi w kostkach.
- Witam z powrotem.
Edward uśmiechnął się, postawił miski na stoliku nocnym i usiadł koło Belli. Przemierzał oczami jej nagą, alabastrową skórę na ciemnych prześcieradłach.
- Nie sądzę, że kiedykolwiek znudzisz mi się nago.
- Zobaczymy, co powiesz po tym, jak urodzę kilkoro dzieci - zażartowała.
- Zawsze – oświadczył, pochylając się, by ją pocałować. Okrył jedną ręką jej twarz i całował ją delikatnie oraz krótko, ale jednak udało mu się, że Bella omdlała. Edward umiał ją doprowadzić to takiego stanu jedynie przez pocałunek.
- Więc, co zaplanowałeś? - zapytała bez tchu.
Edward nie odpowiedział. Wolał pokazać Belli, co chciał robić. Zanurzył palec w ciemnej czekoladzie i przesunął nim po ustach Belli. Zanim mógł pochylić się, aby zlizać czekoladę, Bella wysunęła język i przeciągnęła nim po ciepłej słodkości.
- Jest fantastyczna.
- Tego nie wiem. Jeszcze jej nie próbowałem – zaprotestował.
Bella zachichotała i przesunęła językiem po dolnej wardze, zlizując pozostałą czekoladę.
- Więc co oznacza litera "Z"?
- Nie ma z dużo rzeczy wspólnych z literą "Z", bo nie ma zbyt wielu słów zaczynających się od niej w stosunku do tej gry. O ile chciałabyś zbadać swoją ekshibicjonistyczną stronę i uprawiać seks w ZOO w Central Park.
- Jak romantycznie – złajała Bella, powodując uśmiech u Edwarda.
- Dokładnie, ale pomysł ze zwierzętami trzymał się mnie.
Bella sceptycznie uniosła brew, zmuszając Edwarda do wyjaśnienia pomysłu.
- Namaluje białe i ciemne czekoladowe linie jak paski zebry.
- Zawsze znajdujesz jakieś wyjście, hę, Edwardzie Cullenie?
- Znasz mnie, pierwszorzędny łamacz zasad.
Oboje zaśmiali się, zanim Edward wstał i wyjął kilka ręczników z komody przy drzwiach.
- Bello, mogłabyś się przesunąć na sekundkę? Chcę, abyś położyła się ręcznikach, abyśmy nie ubrudzili prześcieradeł.
Bella spełniła jego prośbę i odsunęła się, przyglądając, jak Edward rozkładał ręczniki na łóżku, zakrywając jego większość. Uśmiechnął się do Belli, która wpatrywała się w niego. Widok jej i tego, jak jej spojrzenie skupiało się na nim, był przytłaczający. Kochał ją mocniej niż myślał, że to możliwe, aby kogoś kochać.
- Czemu się na mnie tak patrzysz? - zapytała Bella, stając się wstydliwa. Jej policzki zaróżowiły się, a ten sam róż pokrył jej klatkę piersiową. Edward westchnął pełnią miłości.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Edward pochylił się i delikatnie uniósł Bellę, układając ją po środku ręczników, a spojrzenie miał skupione na niej przez cały czas. Pocałował ją ponownie, zanim sięgnął po miskę z ciemną czekoladą do ciała. Postawił ją delikatnie koło ramienia Belli, zanim usadowił się nad nią. Zdjął swój ręcznik i położył go pod miską, na wypadek gdyby ich ruchy spowodowały wywrócenie jej, a czekolada rozlałaby się.
- Kocham cię – powtórzył i pocałował ją łagodnie. Przesunął swoje pocałunki z jej ust na brodę, aż na szyję. Delikatnie szczypał jej miękką skórę, kierując się do jej ulubionego miejsca - płatka ucha. W chwili, kiedy polizał wiotką chrząstkę, Bella sapnęła i pociągnęła za jego włosy z tyłu głowy.
Kilka sekund pieścił to miejsce, zanim przesunął pocałunki w dół jej szyi i na klatkę piersiową. Całował tam, gdzie jej serce biło z wściekłością. Kontynuował składanie pocałunków w dół jej klatki piersiowej, uwielbiając sposób, w jaki Bella próbowała odsunąć brzuch od łaskotek.
Ostatecznie, Edward złapał pędzelek z ciemnej czekolady i zaczynając z brzegu obojczyka, przeciągnął go w dół jej tułowia, przesuwając po krągłościach jej piersi, gdy dosięgał ich i zakończył pasek zaraz nad jej talią. Ponownie zanurzył pędzelek w czekoladzie i zaczął od jej piersi, przesuwając szczoteczkę w dół po tym samym pasku. Powtórzył to jeszcze raz, aż na bladej skórze Belli widniał ciemnobrązowy pas.
Bella była całkowicie nieruchoma, gdy rozkoszowała się ciepłem czekolady. Wciągnęła w płuca głęboki aromat i westchnęła. Patrzyła kątem oka, jak Edward zanurzył pędzelek z powrotem w czekoladzie i przysunął go do jej ciała. Kawałek dalej od pierwszego paska zaczął nowy.
Przez następne pół godziny, Edward torturował Bellę łagodnymi pociągnięciami pędzelka, co ją łaskotało i podniecało. Gdy Edward namalował wszystkie ciemne pasy na jej tułowiu, odstawił miskę na stolik nocny i wziął szklany pojemnik z białą czekoladą.
Znowu Bella sapała i drżała pod łagodnymi przeciągnięciami pędzelka na jej skórze. Wraz z ciepłą czekoladą, Edward dmuchał ciepłym powietrzem na jej ciało, powodując, że Bella drżała.
Minęła pełna godzina, zanim Edward wstał z łóżka. Miał pełną erekcję tylko od słuchania ciężkiego oddechu i jęków Belli. Odsunął się i spojrzał na pasy, które dekorowały tułowie Belli. To wyglądało prawie tak, jakby miała na sobie bluzkę w paski.
- Wyglądasz smakowicie.
Bella zachichotała i uniosła biodra w jego stronę. Edward uśmiechnął się z wyższością i odstawił miskę z białą czekoladą na nocny stolik. Zaraz po tym zajął ponownie swoje miejsce między jej nogami.
- Pachnie przepysznie – zauważyła Bella, biorąc głęboki wdech.
- Oj, ty tak pachniesz.
Edward spojrzał w górę na Bellę. Przez krótki moment, Bella wpatrywała się w Edwarda zahipnotyzowana głodem w jego oczach. Jego spojrzenie było prawie niewygodnie intensywne i sprawiło, że zaschło jej w gardle, a oddech był nierówny.
Jej pobudzenie było wielkie i przez to, gdzie znajdował się Edward, nie mogła potrzeć nóg o siebie, aby zmniejszyć pulsowanie między nimi. Zauważając, jak jej pobudzenie było wielkie, Edward wpadł na nowy pomysł. Bella zauważyła uśmieszek na jego twarzy.
- Co? - zapytała i patrzyła, jak Edward sięgnął do dolnej szuflady szafki nocnej. Wyciągnął dwie długie, czerwone wstążki. Szybko złapał jej ręce i przywiązał każdą do wezgłowia.
- Odwzajemnienie - dokuczył, a jej oddech zadrżał. Jęknęła na to wspomnienie i patrzyła, jak Edward przesunął się w dół jej ciała daleko od czekolady.
Edward uśmiechnął się z fałszywą skromnością i dmuchnął zimnym powietrzem wzdłuż pasów czekolady. Delektował się tym, jak ciało Belli na to zadrżało.
- Nie mogę się doczekać, aby spróbować jej na tobie – jęknął. Pokusa ogarnęła go i zanim czekolada wyrównała się przeciągnął palcem przez brzuch Belli po ciemnym pasie. To spowodowało, że fragment skóry był obnażony.
Possał palec i jęknął, gdy słodka substancja dotknęła jego kubki smakowe.
- Wow, naprawdę smakuje dobrze, ale na tobie będzie smakowało jeszcze lepiej.
Bella zajęczała mimowolnie, patrząc, jak Edward zmysłowo ssał swój palec. Uśmiechnął się do niej, zanim pochylił się do jej brzucha, zaraz poniżej pępka.
- Edwardzie - zajęczała, powodując chichot Edwarda. Pociągnęła za wstążki wokół jej nadgarstków. Jej powściągliwość stawała się niedogodnością. Chciała jedynie ułożyć dłonie w jego włosach.
Edward dmuchnął ciepłym powietrzem na pępek Belli, zanim językiem otoczył go, zlizując czekoladę. Ciało Belli zadrżało na to uczucie.
To łaskotało i było niewiarygodne.
Ponownie uśmiech zadowolenia z siebie pojawił się na twarzy Edwarda, gdy patrzył, jak Bella wywróciła oczami na moment.
Zanim mogła cokolwiek powiedzieć, Edward zlizał biały pas czekolady z jej brzucha. Drżała cały czas, gdy on przejechał językiem po pasie aż do jej obojczyka. Ssał to miejsce, zanim przemieścił się do kolejnego pasa.
Pas po pasie, zaczynał od dołu i wolno przesuwał język ku jej obojczykom, zlizując całą czekoladę. Z czasem skończył zlizywać ostatni pas z Belli. Jęczała przez ciężki oddech i brzmiała, jakby właśnie biegała.
- Mhmm, Belllo. Po prostu pyszne.
- Edwardzie - zajęczała. - Proszę, rozwiąż mnie.
Edward pochylił się i pocałował Bellę, pozwalając jej poczuć ponownie słodycz czekolady. Swan jęknęła przy jego ustach i spróbowała unieść biodra do jego, ale torturował ją, odsuwając się.
- To nie jest zabawne, prawda? - zażartował, a Bella zmarszczyła brwi.
- To zemsta?
- Nie - odpowiedział i rozwiązał wstążki.
Bella położyła dłonie na głowie Edwarda, przyciągając ją i pocałowała go gwałtownie. Ten pocałunek był ognisty, namiętny i szaleńczy. Kilka razy ich zęby uderzyły o siebie. Edward naparł biodrami na Bellę i oboje poruszali się, jakby ich życie zależało od tarcia.
Edward mógł wyczuć, jak tułowie Belli przykleja się do niego, ale w tym momencie nic nie mogło spowodować odsunięcia się od niej. Dyszał w usta Belli, gdy ciągnęła go za włosy w sposób, który uwielbiał.
- Edwardzie - błagała Bella. Było to rozpaczliwie i odpowiedź Edwarda tak samo poważna.
- Boże, tak - jęczał w jej usta, usadawiając się odpowiednio przy Belli. W jego wejściu nie było żadnej łagodności. Wszedł w Bellę i szybko poruszał się w niej. Jego pchnięcia były głębokie i szybkie czasami, a innym razem wolne i wyzwalające. To było doskonałe połączenie.
Dźwięki ich połączonych ciał i ich ciężkie oddechy były jedynymi dźwiękami w pokoju. Oboje nie mogli mówić, jedynie dyszeć i jęczeć.
Edward wiedział dobrze, czego potrzebował, aby sprawić, by Bella rozpływała się z rozkoszy pod nim. Gdy jej jęki nasiliły się, wiedział, że jest blisko. Wsunął dłoń między ich i odnalazł jej łechtaczkę, nabrzmiałą i bolącą przy dotyku.
Bella wykrzyknęła jego imię, gdy zaczął ją pocierać. Zanim się zorientowała, widziała gwiazdy przed oczami. Zawinęła palce u stóp, gdy prąd przeszedł przez jej ciało i doszła, jęcząc dumnie imię Edwarda.
Edward kontynuował napieranie na ciało Belli, uwielbiając to, jak go trzymała. W ciągu minuty doszedł, dysząc imię Belli w jej szyję. Jego oddech był gorący przy jej skórze, ale nie obchodziło jej to. Trzymała jego głowę przy swojej szyi, gdy przechodził przez orgazm.
Oboje jęknęli, gdy Edward z niej wyszedł. Sapnął zmęczony, kiedy położył się koło niej i jęknął z zadowoleniem, gdy Bella zwinęła się przy nim.
- Dokładnie moje myśli - zachichotała i sięgnęła do miski z ciemną czekoladą. Zanurzyła w niej palec i napisała coś na brzuchu Edwarda.
- Co napisałaś?
- Spójrz.
Edward wolno uniósł głowę, spojrzał w dół na swój brzuch i przeczytał KOCHAM CIĘ.
- Tak bardzo, nawet jeśli nie zawsze to tak wygląda - dodała, całując go w klatkę piersiową.
- Tak bardzo - powtórzył Edward, wsuwając dłonie we włosy Belli.
- Więc masz jakiś pomysł, jaką chcesz literę? - zapytał, a Bella pokręciła głową.
- Nie. Dam ci znać na dniach.
Edward pochylił się i uniósł twarz Belli, aby ją pocałować.
- Prysznic?
- O Boże, tak - powiedziała z wiwatem Bella. - Z ostatniego razu nauczyłam się czegoś.
Edward zaśmiał się, a Bella pacnęła go w ramię. Złapał jej dłoń i pocałował palce, gdy wstali. Trzymał ją za rękę, gdy szli do łazienki. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Sob 20:06, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 11 razy
|
|
|
|
|
|
bugsbany
Wilkołak
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 13:57, 03 Maj 2010 |
|
Nawet nie wyobrażasz sobie jaki wielki banan pojawił się na mojej twarzy kiedy zobaczyłam to tłumaczenie. Uwielbiam "Alphabet weekends" a jego kontynuacja to strzał w dziesiątkę. Podczas czytania I części miałam milion myśli na sekundę odnośnie konsekwencji podjęcia gry przez Bellę i Edwarda, bałąm się że to się źle skończy, że igrają ze swoimi uczuciami i mało brakowało a doszłoby do tragedii. Byłam trochę zła na Bellę, że nie chciała zostać z Edkiem w Nowy Yorku, pojawiła się nawet tak myśl w mojej mózgownicy, że go zostawi....ale całe szczęście poszła po rozum do głowy i uświadomiła sobie, że miłością jej życia jest jej najlepszy przyjaciel.
Nie powiem żebym nie miała podobnych odczuć czytając dwa pierwsze rozdziały części II, znowu pojawia się gra i czy to nie doprowadzi do konfliktu??
Ach.......pożyjemy zobaczymy, ale mam nadzieję, że nic się takiego nie wydarzy a nasi bohaterowie staną na ślubnym kobiercu:D
Jeżeli chodzi o samo tłumaczenie to cóż można rzec....wielkie pokłony składam u Twych stóp. Jestem zachwycona, zauroczona, zakochana, przeszczęśliwa i mogłabym tak wymieniać w nieskończoność....jak jestem Ci wdzięczna za trud jaki wkłądasz aby przetłumaczyć ten ff na nasz język ojczysty.
Mój komentarz nie jest może rewelacyjny,ale nie wiem co napisać, chyba nadal jestem pod wrażeniem tych rozdziałów.
Pomysł Edka z ciepłą czekoladą jest niesamowity, fragment z malowaniem pasów na ciele Belli wywołał u mnie gęsią skórkę....chyba musze to wypróbować na mężu:DDD
Matko....obudziłaś we mnie diabła:) Widzisz jak na mnie działasz....
Tak więc życże Ci czasu i motywacji do dalszego tłumaczenia. Zyskałaś we mnie wierną czytelniczkę...Bugsbany |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lola13
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 14:01, 03 Maj 2010 |
|
Kocham twoje ff ale mam mega prośbę, dodawaj także tutaj , a nie tylko na chomiku bo mam do niego urazę i raczej nie będę tam wchodzić i pliz dodawaj też tutaj jakbyś mogła ,, Alphabet Weekends" i ,,Private Tutor" bo są naprawdę fajne a na chomiku niestety nie będę mogła ich czytać |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 17:08, 03 Maj 2010 |
|
Wow! Nie spodziewałam się, że spotkam się z kontynuacją AW. Bardzo zacnie, bardzo zacnie...
AW to jeden z moich ulubionych FF i bardzo się cieszę, że jest kontynuowane. Będę się teraz zastanawiać, co tam nam te dwa gołąbki wykombinują po drodze...
Standardowo: weny, czasu, chęci! Z niecierpliwością będę czekać na kolejne chapy
Naprawdę, bardzo się cieszę, że wstawiłaś ten fick na forum |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nikki_944
Zły wampir
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ
|
Wysłany:
Pon 17:36, 03 Maj 2010 |
|
Jak ja się cieszę, że już jest kontynuacja.
Tłumaczysz świetnie, dzięki czemu wspaniale się czyta.
Ciekawa jestem co się teraz pokomplikuje, ale mam nadzieję, że się wszystko skończy dobrze.
Chciałabym zobaczyć reakcję Emmetta jak znalazł tą kartkę, albo chociaż przeczytał.
Czekam na kolejny, wspaniały rozdział.
No i oczywiście liczę na to, że tak jak AW, TML będziesz tłumaczyć do końca.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Pon 19:41, 03 Maj 2010 |
|
czekałam na ten moment!
Nasza niegrzeczna para wróciła
Rozdział drugi (jak zwykle) pikantny... mrrr...
Mam nadzieję, że fabuła się rozwinie, bo jak na razie jest baaardzo słodko. Bella i Edward stracili nieco pazur...ech... bredzę.
Mhhh, 11 liter- brzmi interesująco
Liczę na dużą pomysłowość autorki co do kolejnych wieczorów...
Powodzenia w tłumaczeniu
Czekoladowa zeberka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sarabi
Człowiek
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 21:23, 05 Maj 2010 |
|
Bardzo sie cieszę, że pojawiła się kontynuacja. Tyle ciekawych pomysłów do wykorzystania
Mam nadzieje, że nasza para się rozkręci, choć i teraz było baardzo smakowicie
Dziekuję za tłumaczenie i życzę cierpliwości oraz czasu
Mayah |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 19:42, 26 Maj 2010 |
|
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
3. Bath/Kąpiel
„Kąpiel i befsztyk z polędwicy. To najważniejsze punkty w życiu mężczyzny”.
- Curt Siodmak
Gdy Bella powiedziała, że będzie potrzebowała kilku dni na przemyślenie, jaką chce literę, to oznaczało tylko to, kilka dni.
Przed wtorkowym popołudniem, Bella dokładnie wiedziała, którą wybrać i co będzie chciała z nią zrobić. Pomyślała, że zrobi coś ekstrawaganckiego, coś zupełnie dziwnego i niepodobnego do niej, aby pokazać Edwardowi tę ekshibicjonistyczną stronę, o której sądził, że ją ma, chociaż Bella myślała inaczej. Obiecała sobie, że zachowa to na inną literę, co częściowo było spowodowane tym, co stało się w poniedziałkowe popołudnie.
Podczas brania prysznica w poniedziałek rano Bella zastanawiała się, którą literę wybrać, rozmyślając nad kilkoma scenariuszami. Niektóre z nich były niedorzecznymi i zawiłymi sposobami tego, czego jej ciało nie dałoby rady wykonać.
Z liter, które pozostały, część była niezupełnie łatwa do wybrania i nie mogła nic z nimi wymyśleć. Miała nadzieję, że Edward postanowi wybrać jakąś trudniejszą, tak jak w przypadku "Z" był bardziej kreatywny, nawet jeśli było to spowodowane tym, że udało mu się wymyślić coś do aktualnej litery. On zawsze znajdował wyjście ze wszystkiego.
Bella nie była nawet zdolna spamiętać, ile razy Edward próbował nakłonić rodziców do zmiany zdania co do kary, przez pokazanie obejścia wyroku. Na przykład, Carlisle złapał Edwarda rozmawiającego przez telefon w swojej sypialni po tym, jak został uziemiony. Edward szybko zwrócił uwagę, że Carlisle wysłał go do swojego pokoju. Nigdy nie określił, co może w nim robić, a czego nie.
Bella spróbowała tylko raz takiej taktyki ze swoim ojcem. Kompletnie jej się nie udało, a Charlie dołożył tydzień do jej kary. Nie omieszkała wyjaśnić sytuacji Edwardowi następnego dnia, a on po prostu się z niej śmiał. Po tym nie rozmawiali przez tydzień. Ostatecznie Edward przeprosił i z głową udało mu się wyplątać Bellę z jej kary, mówiąc Charliemu, że to była jego wina, iż Bella wróciła tak późno w dniu, w którym ją uziemił. Jednak to nie było tak; wyszła z siebie w Port Angeles, szukając książki.
Gdy wyszła spod prysznica i ubrała się, skierowała się do kuchni i wpatrywała w kartkę na lodówce. Wywróciła oczami na charakter pisma Edwarda; pisał bardzo schludnie, w przeciwieństwie do niej. Jedyną rzeczą, która odwracała uwagę od tego, jak ładnie wyglądała kartka, było wielkie "X", które Edward nabazgrał nad literą "Z".
Było jeszcze dziesięć liter, ale pod prysznicem ograniczyła wybór do dwóch. Tak było do czasu, aż Edward zadzwonił koło południa z informacją, że się spóźni; pomysł stał się pewniejszy, ale wciąż była trochę niezdecydowana.
Przez telefon brzmiał na zmęczonego i zestresowanego. Minęło sporo czasu, odkąd Bella widziała lub słuchała Edwarda takiego. Zadzwonił ponownie koło siedemnastej i, z nadwyrężonym głosem, kazał jej na niego nie czekać. Wyobraziła sobie żyłę, którą odznaczała się na boku jego czoła, gdy był zły i stan jego włosów. Wyraźnym wskaźnikiem jego złości albo stresu był poziom nieładu na jego głowie. Zastanawiała się, czy były wciąż schludnie przyczesane, czy przypominały, jakby trzasnął go piorun. Rozważała także, który z jego pracowników go tak zmartwił. Jej podejrzenia były przychylne temu niedbałemu, o którym Edward mówił w parku w sobotę i nazwał Pasjansowym Stevem.
Tak jak poinformował wcześniej, Edward wrócił do domu dopiero koło północy.
Zachowywał się cicho, kiedy wszedł do mieszkania i szybko rozebrał się, idąc do sypialni. Zdjął buty przy drzwiach i zanim doszedł do łóżka, nie miał na sobie skarpetek i bielizny. Zdejmując bawełniane skarpety, wolno odsunął prześcieradła po swojej stronie łóżka i wśliznął się na miejsce koło Belli. Natychmiast westchnął z zadowoleniem. To była pierwsza okazja w ciągu dnia, kiedy mógł się zrelaksować; był wyczerpany i wiedział, że niestety reszta tygodnia może być tak samo kiepska.
Gdy tylko przytulił Bellę, zasnął szybko. Niewielkie ruchy materaca spowodowały, że Bella się obudziła, ale szybko zasnęła ponownie, czując ramię Edwarda wokół jej tali i jego miękki, miarowy oddech na swoim ramieniu.
Wtorek był taki jak poniedziałek i tak samo kiepski dla Edwarda. Bella uprzątnęła mieszkanie i była gotowa zrobić pranie, kiedy zadzwonił Edward by powiedzieć, że znowu będzie później. Życzyła mu miłego dnia i kontynuowała zbieranie wszystkiego, czego potrzebowała w pralni. Z jakiegoś dziwnego powodu robienie prania powodowało u niej teraz uśmiech. Nie było rzadkością, zanim zaczęli się spotykać, że Edward dokładał swoje ubrania, ale teraz jego rzeczy stanowczo harmonizowały się z jej rzeczami w torbie na pranie i to powodowało u niej uśmiech.
Jak w poniedziałek, Bella zjadła sama obiad i spała, zanim Edward wrócił do domu o północy.
Taka sytuacja trwała do piątku. W środę Edward zadzwonił do Belli, zanim nawet dobrze się obudziła, aby ponownie powiedzieć, że będzie późno. Nawet o dziesiątej rano mogła wyraźnie usłyszeć napięcie w jego głosie. Życzyła mu dobrego dnia i powiedziała, aby zadzwonił, jeśli będzie potrzebował się wyluzować.
W czwartek Edward nie wrócił do domu późno, ale Bella widziała, że stres z trzech poprzednich dni zaczął na niego oddziaływać. Miał worki pod oczami, jego skóra była bledsza niż zazwyczaj i Bella była pewna, że Edward przestał przejmować się tym, że jego włosy mogą wyglądać jak u lalki trolla, którą miała jako młoda dziewczyna.
W piątkowy wieczór Edward przeszedł powoli przez drzwi około ósmej, podczas gdy Bella sprzątała w kuchni.
- Jestem wykończony - poskarżył się, opadając na kanapę.
- Kolejny długi dzień, rozumiem.
- Najdłuższy. Ten tydzień był najdłuższym tygodniem mojego życia. Myślałem, że to nigdy się nie skończy - wymamrotał i usadowił się ponownie na kanapie, gdy Bella usiadła koło niego.
Podała mu piwo, a Edward jej podziękował. Wziął duży łyk i oparł głowę na oparcie kanapy.
- Cholera. Nie ma nic lepszego niż ziemne piwo po długim dniu.
- Więc co działo się w pracy? - zapytała Bella.
Edward jęknął, zanim usiadł wygodnie na kanapie koło niej. Położył głowę na jej kolanach, a stopy zwiesił po drugiej stronie kanapy. Szybko zdjął buty i poruszył zmęczonymi stopami.
Ręka Belli szybko znalazła się we jego włosach i zaczęła drapać skórę głowy. Edward upajał się przyjemnością, a Bella postanowiła nie naciskać na rozmowę o jego pracy. Powie jej, gdy będzie tego potrzebował.
- Uwielbiam, kiedy to robisz – w połowie westchnął, w połowie jęknął.
Nie chciał rozmawiać; po prostu chciał zagubić się w uczuciu palców Belli w jego włosach.
- Naprawdę jesteś tak zmęczony? - zażartowała, a Edward powoli podniósł się, wiedząc, że coś jest grane. Z małym uśmieszkiem na twarzy odpowiedział.
- Co ci chodzi po głowie?
- Tylko zastanawiam się, czy chciałbyś zrelaksować się ze mną w wannie?
- Mmm, to brzmi fajnie – jęknął i wstał.
- Chcesz najpierw zjeść obiad?
- Nagle przestałem być spragniony jedzenia - zażartował, a Bella wywróciła oczami.
- To było oklepane, moje kochanie.
Edward zachichotał i kiwnął głową na zgodę.
- Ale to nie znaczy, że to nieprawda - zripostował i wyraz jego oczu spowodował, że Bella poczuła ciarki na kręgosłupie.
- Przygotuję wannę, a ty może pójdziesz rozebrać się i spotkamy się w łazience za jakieś dziesięć minut?
Edward uśmiechnął się i pochylił, aby pocałować ją, zanim wstał i skierował się do ich sypialni.
Bella szybko czmychnęła do łazienki i upewniła się, że wszystko jest tak jak zostawiła to wcześniej. Świeczki stały na swoich miejscach, więc powoli je zapaliła. Nie było ich wiele, ale słodki zapach drzewa sandałowego był niewiarygodnie kojący. Gdy duża wanna się napełniała, aromat waniliowego płynu do kąpieli wypełnił jej nos i westchnęła z zadowoleniem. Mieszkanka wanilii i sandałowca była odprężająca; miała nadzieję, że spodoba się Edwardowi. Następnie sprawdziła, czy szampan nadal chłodzi się w lodzie i czy bąbelki, które zaczęły wypełniać wannę, nie wyleją się na podłogę.
Szybko rozebrała się i założyła jedwabny szlafrok, zanim zakręciła wodę. Sięgała już prawie krawędzi wanny i na pewno rozleje się, gdy razem do niej wejdą, ale nie przejmowała się tym. W razie co rozłożyła ręczniki na podłodze, aby nie pośliznęli się, gdy skończą. Ostatnią rzeczą, jaką chciała, to skończenie na oddziale doraźnej pomocy ubrana jedynie w szlafrok.
Walczyła trochę z otwarciem butelki szampana, próbując zrobić to na wszelkie sposoby, aż ostatecznie udało jej się i wlała skrzący się płyn do dwóch kieliszków, które zostawiła w łazience.
Po dokładnie dziesięciu minutach Edward zapukał lekko w drzwi do łazienki.
- Mogę wejść?
Bella wzięła głęboki oddech i wyłączyła światła w łazience. Powoli sięgnęła po dwa kieliszki szampana i upewniła się, że szlafrok jest luźno zawiązany wokół jej pasa.
- Oczywiście - odpowiedziała najbardziej uwodzicielsko jak tylko potrafiła, ale skończyła na wywróceniu oczami na samą siebie.
Edward otworzył drzwi, a jego oczy powiększyły się na to, co zobaczył. Bella uśmiechała się swawolnie do niego, a w jej rękach były dwa kieliszki szampana. Jednakże jego oczy podążały tropem skóry, która drażniła się z nim zza prawie całkowicie zaciągniętego szlafroka. Bella wiedziała dokładnie, jak zdobyć jego uwagę, Zawsze zaznaczał, że gdy dla kobiety seksowną jest jej nagość, to dla niego seksownym było gdy kobieta z fałszywą skromnością ukazywała ździebełko skóry tam i ówdzie.
- Wyglądasz olśniewająco – jęknął.
- Dziękuję. - Wymruczała. - Szampana?
- Tak, poproszę.
Ostrożnie Bella podała mu kieliszek, nie odrywając wzroku od Edwarda. Chciała zerknąć w dół na jego nagi tułów. Widziała go, gdy wszedł, ale chciała pełnego widoku na jego spektakularne ciało.
Oczy Edwarda były tak samo skupione na Belli. Spojrzenie, którym go obdarzała, było niezaprzeczalnie kuszące. Jej oczy były intensywne i nawet gdy brała łyk szampana, nie oderwała od niego wzroku.
- Bello - zasyczał, a ona uśmiechnęła się.
- Edwardzie.
- Po co to wszystko? Nie to, żebym narzekał.
- Byłeś zestresowany cały tydzień. Chciałam tylko, byś się dzisiaj odprężył.
Edward uśmiechnął się, zanim podszedł do Belli. Wziął jej kieliszek i wraz ze swoim odstawił na szafkę koło umywalki. Łagodnie przesunął palec przez luźny węzeł w jej szlafroku. Oboje patrzyli jak się rozwiązał, zanim spojrzeli na siebie.
- Dziękuję - wyszeptał, po czym wsunął dłonie w jej włosy.
Delikatnie nacisnął palcami na tył głowy Belli i masował ją, zataczając małe kółeczka. Jej głowa opadła do tyłu, zanim Bella powstrzymała Edwarda.
- To miłe, ale to nie ja miałam długi tydzień.
Edward kiwnął głową i pochylił się, by pocałować Bellę. Łagodnie ssał jej dolną wargę, zanim zaczął ssać górną. Bella pozwoliła sobie zagubić się w przyjemności dotyku jego gładkich warg i maleńkiej aluzji ciśnienia, którą włożył w pocałunek, kiedy przycisnął mocniej do niej usta. Jego dłonie stanowczo wplątały się w jej włosy i łagodnie ciągnął za nie dokładnie w taki sposób, jak uwielbiała. Jej dłonie znajdowały się na jego karku, bawiąc się łagodnie włosami w tym miejscu.
- Naprawdę to doceniam, Bello - wyszeptał Edward, odsuwając się od niej.
Zachichotał lekko, widząc jej minę. Oczy miała zamknięte, usta nieznacznie rozchylone i uformowane w mały uśmieszek.
- Wejdźmy do wanny.
Edward pochylił się jeszcze raz i złożył kochający pocałunek na czole Belli, zanim usiadł w wannie. Oparł się i patrzył, jak poziom wody podniósł się i rozlał poza wannę. Bella uśmiechnęła się, patrząc na niego. Głowa Edwarda była odchylona do tyłu, rozciągnął ramiona wzdłuż brzegu wanny i od czasu do czasu wzdychał. Wyglądał na spokojnego.
- Dobrze?
- Wyśmienicie - wymamrotał z zamkniętymi oczami. - Na co czekasz?
Bella powoli weszła do wanny, siadając między nogami Edwarda. Zanim nawet mrugnęła, jego ramiona były wokół jej pasa, przyciągając ją jeszcze bliżej jego klatki piersiowej.
- Teraz jest idealnie.
Bella żachnęła się i pokręciła głową przy klatce piersiowej Edwarda. Zachichotał, a woda wokół nich się poruszyła.
- Naprawdę tego potrzebowałem, Bello. Dziękuję.
- Nie ma problemu.
- Fantastycznie tu pachnie. To wanilia?
Bella ponownie kiwnęła głową.
- Płyn jest waniliowy, a świeczki o zapachu drzewa sandałowego.
- Mmm - mruknął Edward. - Świetnie do siebie pasują.
Ten komentarz doprowadził oboje do śmiechu.
- I kto teraz mówi oklepane komentarze.
Bella szturchnęła go łokciem, a Edward śmiał się dalej.
- Taa. Nie zawsze możesz to być ty - powiedziała cicho Bella.
Edward szybko zauważył ton jej głosu i złapał ją za prawą dłoń. Pochylił głowę do przodu i spojrzał na nią przez jej ramię. Masował jej rękę, czekając, aż powie coś jeszcze. Gdy tego nie zrobiła, Edward postanowił zapytać.
- Co masz na myśli?
Westchnęła, kładąc drugą rękę na dłoni Edwarda i położyła je na swoim sercu. Edward uwielbiał to, jak jej serce biło wolno przy jego ręce. Bella odepchnęła się od niego, aby się odwrócić i spojrzeć na Edwarda. Ich dłonie wciąż były stanowczo umieszczone na jej klatce piersiowej.
- Wiem - zaczęła i zwiesiła głowę.
Edward pochylił głowę, aby na nią spojrzeć, ale kiedy to się nie udało, uniósł jej podbródek, żeby spojrzała na niego.
- Bello?
- Wiem... wiem, że czasami wydaje się, iż nie wkładam zbyt wiele wysiłku w ten związek...
- Bello, o czym ty mówisz? - przerwał jej Edward i zanim mógł powiedzieć coś jeszcze, rozdzieliła ich dłonie i położyła palec na jego ustach, aby go uciszyć.
- Nie. Daj mi skończyć. - Czuła, że w jej oczach zaczynają zbierać się łzy i pośpieszyła, zanim zapomniała to, co chciała powiedzieć. - Wiem, że czasami wydaje się, iż nie wkładam zbyt wiele wysiłku w ten związek, ale to jest… to jest dla mnie trudne. Kocham cię bardzo, Edwardzie. Naprawdę. Czasami czuję, jakbyś ty wkładał w to o wiele więcej. Wciąż powtarzasz, że mnie kochasz, a ja tylko uśmiecham się i kiwam głową. Kocham cię, Edwardzie. Tak bardzo mocno.
- Bello - westchnął ze współczuciem Edward. - Nigdy tak nie myślałem. Wiem, że to dla ciebie trudne. Nigdy nie byłaś w prawdziwym, poważnym związku. Rozumiem i zawszę będę to rozumiał.
Warga Belli zadrżała, gdy próbowała powstrzymać łzy.
- O Boże. Nie mogę uwierzyć w to, że płaczę. To miała być relaksująca chwilą, a teraz zmieniam to w jakąś sesję terapeutyczną.
Edward zachichotał.
- Chodź tutaj - powiedział i ponownie przyciągnął do siebie Bellę.
Tym razem przesunął się do przodu w wannie i teraz Bella siedziała na nim okrakiem, okrążając go nogami w dole pleców.
- Wiem, że mnie kochasz, Bello. I jeśli już nigdy tego nie powiesz, to nie powstrzyma mnie przed kocham ciebie zawsze. Rozumiesz? Bello Swan, kocham cię. Tym jesteś dla mnie.
- Dlaczego zawsze wiesz, co powiedzieć?
- Ponieważ jestem twoją drugą połówką. - Jego odpowiedź była szybka i rzeczowa, a Bella zareagowała szybko i bez myślenia. Naparła na jego usta mocno, a zaraz potem oboje się śmiali.
- Au.
Przeprosiła, zanim pochyliła się do przodu, tym razem całując go wolno. Palce Edwarda poruszały się po jej kręgosłupie. Za każdym razem, gdy dosięgnął góry, powoli przesuwał palcami po jej ramionach, zanim wrócił w dół jej kręgosłupa.
Z każdym ruchem jego dłoni Bella jęczała przy jego ustach i napierała na niego ciałem. Przesunęła swoje pocałunki na linię szczęki Edwarda, potem do jego ucha, a następnie w dół na jego szyję. Przez cały czas oboje się kołysali.
- Bello - jęknął Edward. - Boże, potrzebuję cię i to natychmiast.
Bella kiwnęła głową przy jego szyi i odsunęła się od niego. Używając pędu wody, Edward odepchnął się w górę, aby pozwolić Belli usiąść tak jak należy, by mógł w nią wejść.
Gdy był już w Belli, opadł w dół i przysunął ją do siebie.
- Cześć - jęknął, opierając dłonie na jej biodrach.
- Hej - w połowie zachichotała, w połowie jęknęła, gdy Edward, używając nieważkości w wodzie, przesunął ją w górę jego penisa, zanim łagodnie sprowadził ją na dół. Zadyszała głośno, gdy spoczęła na jego udach.
- Wolno - powiedział, a ona kiwnęła głową.
I właśnie tak to robili. Bella ujeżdżała Edward powoli w wodzie. Woda chlapała wszędzie wokół nich i wylewała się poza wannę, ale żadne z nich się tym nie przejmowało. W pewnej chwili Edward zauważył, jak wosk ze świecy rozlewa się na szafce koło umywalki, ale miał to gdzieś i skupił się na tym, jak Bella zaciska się wokół niego.
- Bello – jęknął, zbliżając się do końca.
Złapał ją mocno za biodra, siadając na kolanach, wciąż będąc w Belli.
- Edwardzie? – zapytała bez tchu.
- Ufasz mi?
- Tak - odpowiedziała, zanim Edward uniósł się jeszcze bardziej na kolanach.
- Połóż się w wodzie, ale głowę trzymaj w górze.
Bella zrobiła to, co jej powiedziano. Chwyciła krawędzie wanny, gdy Edward zaczął napierać w nią szybciej. Unosiła się w wodzie i chociaż rozmach ruchów Edwarda powodował wlewanie się wody w jej usta, nie miała dość tego uczucia.
- Tak, Edwardzie… nie mogę... cholera - wyjąkała.
- ku***, Bello - wyjąkał wraz z nią Edward. – Tak dobrze.
Edward doszedł pierwszy, trzymając mocno Bellę przy sobie, gdy orgazm przechodził przez jego ciało. Gdy tylko ekstaza minęła, wyszedł z Belli, ale powiedział, aby została w tej pozycji. Wymanewrował tak, że teraz siedział, ale wciąż blisko Belli. Była zaraz przy środku jego klatki piersiowej, gdy on uniósł ją do swych ust. Wziął w usta jej łechtaczkę i z kilkoma przesunięciami języka Bella dochodziła i krzyczała jego imię.
- Jasna cholera – skomentowała Bella, gdy opadła do wody.
- Przyznaję.
- Wiesz, to była moja litera.
- Naprawdę?
- Tak, wybrałam "B".
Edward zachichotał, przyciągając do siebie Bellę i pocałował ją lekko. Leżeli tam w wodzie, która stopniowo ochładzała się, łapiąc oddech.
- Wyjdźmy już lepiej. Zaczynam wyglądać jak suszona śliwka.
Bella uśmiechnęła się i pozwoliła Edwardowi unieść ją i zanieść do sypialni. Wytarł Bellę, zanim powtórzył czynność na sobie. Powiedzieli kilka słów, zanim podeszli do łóżka. Razem weszli pod nakrycie, nie fatygując się założeniem piżam i zasnęli. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 19:47, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Śro 22:01, 26 Maj 2010 |
|
Aaaach...
No, no, robi się smakowicie...
Jeżeli tak wyglądają dwie z pozostałych liter, to spodziewam się, że później będzie jeszcze bardziej gorąco.
Cóż, wydaję mi się, że dziś nie napiszę już nic konstruktywnego, idę się wykąpać... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nikki_944
Zły wampir
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ
|
Wysłany:
Czw 15:33, 27 Maj 2010 |
|
Jak się cieszę, że już jest nowy rozdział. Myślałam już, że autorka zrezygnowała z pisania.
Edward miał piękne "urwanie głowy" w pracy skoro ciągle wracał tak późno.
Hmm... nie mam weny na komentarz :(
Co by tu jeszcze napisać... a tak no kąpiel była wspaniała, kurcze robi się ciekawie, ja już chcę kolejną literkę.
Mimo, że moje komentarze są jakie są, no nie najlepsze, to pamiętaj, że twoje tłumaczenie jest świetne, z wielką przyjemnością je czytam i jakbym pewnego razu nie napisała komentarza, to wiedz, że czytam TML tylko nie umiałam skonstruować sensownego komentarza.
Niedługo zacznę czytać Private Tutor, bo również mnie zaciekawiło.
No nic, rozdział naprawdę mi się strasznie podobał, czekam na kolejne.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nikki_944 dnia Czw 15:35, 27 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
bugsbany
Wilkołak
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:38, 27 Maj 2010 |
|
teraz kolej na mnie...NARESZCIE:) tak długo czekałam aż się doczekałam. Lubię tą grę Belli i Edwarda ale nadal boję się, że może po raz drugi z jej powodu dojść do konfliktu...grrr coś jestem dzisiaj pesymistycznie nastawiona, może to ta pogoda???? Tłumaczenie jak zwykle na sześć:D Cały czas się zastanawiam dlaczego Belli tak ciężko powiedzieć te dwa magiczne słowa.....przecież wie, że kocha Edwarda więc jak zdaje sobie ztego sprawe to o co chodzi???? Zaczynam marudzić....czas kończyć:D
Czekam na ciąg dalszy i gorąco pozdrawiam
Bugsbany |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
belongs_to_cullens
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 23:18, 18 Cze 2010 |
|
I ja się dorzucę z kilkoma słowami, żebyście dziewczyny z Dream Team wiedziały, że czytadło cudowne tworzycie:))
Tak, jak Bugsbuny, mam przeczucie, że coś tu się zadzieje, no i dobrze w sumie, będzie ciekawie, oby tylko wszystko dobrze się ułożyło ostatecznie.
A kąpiel inspirująca...
Życzę weny i czasu!!!
A ponieważ nie komentowałam wcześniej, to tylko jeszcze na koniec zaznaczę, że cudownie tłumaczycie, czytałam ostatnio jednym rzutem całe AW, więc to nie jest jakieś pojedyncze wrażenie:) No i piękna była oprawa graficzna:) hm.. chyba zajrzę na chomika i zobaczę, co wymyśliłyście przy tym opowiadaniu:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
EsteBella;*
Człowiek
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]
|
Wysłany:
Czw 5:56, 24 Cze 2010 |
|
No cóż jestem bardzo zadowolona, iż jest kontynuacja tego jakże zacnego FF, bo go uwielbiam. Ta część jest boska, ale czegoś mi brakuje. Chyba tego pazura, który mieli w pierwszej części.
Nie narzekam bo mi się też podoba;)
Kąpiel mmm... boska, że się tak wyrażę.
A wcześniejsze rozdziały również boskie.
Widać, że tłumaczą to sami mistrzowie;)
Pozdrawiam i życzę Weny przez duże W w tłumaczeniu!!!
Este;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 13:51, 26 Lip 2010 |
|
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
4. Jail/Więzienie
„Nie potrzeba kajdan, aby przypomnieć mi, że jestem tylko więźniem miłości"
~ "Prisoner of Love" by Frank Sinatra
Weekend Edwarda i Belli był pozornie spokojny w porównaniu do piątkowej nocy. Nastąpiła wtedy szaleńcza pobudka o drugiej nad ranem. Bella obudziła się nagle i zaczęła krzyczeć na Edwarda o zapalonych świeczkach w łazience i że najprawdopodobniej zostali złapani w pułapkę przez piekło. Edward zaśmiał się głośno i zapewnił Bellę, że zgasił wszystkie świeczki. Powiedział jej, że jego podświadomość kazała mu się obudzić, zanim spalili łazienkę. To się nie liczyło. Zanim wrócił do łazienki, większość świeczek zgasła, a ich wosk się roztopił. Bella westchnęła z ulgą, a Edward chichotał. Pobudka sprawiła, że oboje przypomnieli sobie o premierze gry. Bella tak samo wybuchła z powodu dużej ilości świec, które zapalił Edward w sypialni tamtej nocy.
- Pamiętasz, co myślałaś, zanim wyszłaś z pokoju ten pierwszy raz?
- Zastanawiałam się, czy naprawdę zdecydowaliśmy się na te kostiumy i resztę.
- Gdybyś poprosiła, założyłbym pelerynę i może nawet użyłbym odrobiny sztucznej krwi – zażartował Edward.
- To nie było coś? Jakby koszula i te zęby nie sprawiły, że wyglądałeś trochę kiepsko.
- Hej, podobały mi się te zęby. A do tego, jestem bardziej niż pewien, że tobie także - dokuczył jej.
Unosił brwi wymownie.
- Zamknij się - jęknęła speszona Bella.
Ukryła twarz w zagięciu jego szyi, a Edward poczuł ciepło na jej policzkach opierających się na jego przedramieniu. Łagodnie przesunął dłonią w dół jej ramienia.
- Wiesz, wciąż je mam; zęby, bo koszulę spaliłem.
- Naprawdę? Nie zrobiłeś tego, co?
Bella uniosła głowę z ramienia Edwarda. Zabrzmiała na zmartwioną przez to, że Edward spalił koszulę od kostiumu. Nie dlatego, że za nią zapłaciła, ale przez wspomnienia z nią związane. Było głupie być tak przywiązaną do koszuli, ale nie mogła nic na to poradzić.
- Brzmisz na rozczarowaną.
- Dlaczego pozbyłeś się koszuli?
- Bello, to była część kostiumu. Założyłbym ją jeszcze raz?
- Nie wiem - zajęczała. - Chciałam zachować ją jako pamiątkę. No wiesz, pamiątkę tego, jak to się zaczęło. To bardzo ważna koszula.
Edward uśmiechnął się do Belli i pochylił, aby pocałować ją w czoło. Zgarnął jej włosy za ramię i pochylił się, aby je pocałować.
- Mam ją wciśniętą w głębi szafy w Seattle. Na samym dnie.
Bella zaśmiała się i pacnęła Edwarda w ramię. Szybko złapał jej rękę i pocałował palce.
- Nigdy bym jej nie wyrzucił, Bello, chociaż jest tak brzydka.
- Miałeś mnie przez minutkę - ziewnęła w połowie wypowiedzi, nie potrafiąc tego zahamować.
- Przepraszam, Bells. Śpijmy. Jest za piętnaście trzecia. Jestem zmęczony, a do tego bolą mnie kolana.
- Nikt nie kazał ci klękać. Myślę, że masz obsesję na punkcie klękania.
Edward wywrócił oczami i prychnął, postanawiając zignorować jej komentarz. Otulił Bellę ramionami i przysunął ją blisko do siebie. Ponownie pocałował ją w ramię i złożył kilka pocałunków na jej karku, zanim położył głowę obok jej.
Oboje zasnęli tak szybko jak wcześniej i skończyło się to późnym wstaniem w sobotnie południe, kiedy to Edward pierwszy się obudził. Przygotował jajka na bekonie, zanim Bella wstała. Weszła do kuchni w szlafroku, gdy Edward właśnie kładł ostatni kawałek bekonu na patelni.
- Dzień dobry, słońce. - Uśmiechnął się do niej promiennie, a Bella odwzajemniła to sennie.
- Mmm, pachnie wyśmienicie. Jestem w odpowiednim nastroju na coś tłustego. To będzie w sam raz - zachichotała i poklepała się po brzuchu. - Dzięki.
- Do usług - zaśmiał się Edward i kończył przyrządzać ich posiłek.
Czasami zerkał na Bellę, która w rogu kuchni mieliła kawę do ekspresu. Jej włosy były potargane, a loki wyglądały jak duże purchawki. Oczy miała ledwo otwarte i za każdym razem, kiedy brała głęboki wdech, jej szlafrok rozchylał się. Dokuczało to Edwardowi, ale szczerze mówiąc, uwielbiał to. Wyglądała na zmęczoną, ale piękną. Chciał jedynie trzymać ją w ramionach, tylko to.
Ilekroć Bella przyłapała Edwarda na gapieniu się, rumieniła się i uśmiechała nieśmiało. Za każdym razem, gdy to robiła, on chichotał do siebie.
- Jest jakiś szczególny powód, przez który wciąż się na mnie patrzysz?
- Wyglądasz zachwycająco.
Bella spojrzała na swoje odbicie w drzwiczkach mikrofali i zaśmiała się.
- Żartujesz sobie? Wyglądam, jakbym przegrała walkę ze szczotką do włosów.
- A ja sądzę, że to słodkie.
- Jesteś trochę stronniczy. To tak, gdy żona pyta męża, czy wygląda grubo w pewnym stroju. Mąż odpowie nie, nawet jeśli myśli tak.
- A mówiąc o tym, wyglądasz grubo w tym szlafroku, Bello. Powinnaś go zdjąć i to już - zażartował.
Na przekór mu, Bella zawiązała mocniej pasek w pasie. Posłała mu spojrzenie mówiące "a masz" i zadowolona z siebie wystawiła język. Edward wydął wargi jak mały chłopiec, który właśnie dowiedział się, że nie dostanie deseru.
- Nie umiesz się bawić - dokuczył.
Bella pokręciła głową i zachichotała. Nalała im po filiżance kawy, podczas gdy Edward podawał ich posiłek. Po śniadaniu albo jak Edward nalegał, że był to wczesny obiad, para spędziła większość popołudnia siedząc w salonie przed telewizorem. Gdy Edward i Bella oglądali filmy, było to jak jeden z odcinków "Kosmicznych projekcji 3000"* . Jedynie mówili o tym i krytykowali. Przez większość czasu mieli to samo do powiedzenia. Niedziela była taka sama jak sobota oprócz tego, że nie wychodzili z sypialni z wyjątkiem, kiedy Edward schodził na dół po chińszczyznę. Była to leniwa niedziela, delikatnie mówiąc. Żadne z nich nie chciało przejmować się robieniem czegoś. Było tak do ósmej, kiedy postanowili zrobić coś dalekiego od produktywnego. Gdy Edward miał wziąć prysznic, zastał Bellę sprzątającą ich pokój. Była zajęta zbieraniem ubrań z podłogi i wrzucaniem ich do kosza.
- Jesteś jutro zajęta? - zapytał.
Rzucił ręcznik na łóżko, by pomóc Belli zbierać puste puszki po napojach i pojemniki po jedzeniu ze stolików nocnych.
- Muszę tylko przeczytać kilka rękopisów i sprawdzić pocztę, a co?
- Zastanawiałem się, czy chciałabyś zobaczyć moje biuro i poznać moich współpracowników. Już dość dużo słyszeli o tobie, aby rozpoznać cię na ulicy.
- Co powiedziałeś im o mnie? O nas?
- Spokojnie. Nie powiedziałem nic złego. Och, poza tym, że uprawiamy niewiarygodnie perwersyjny seks.
Bella zachichotała i rzuciła poduszką w Edwarda, która uderzyła go w biodro.
- To nie jest zabawne, mądralo.
Edward uśmiechnął się do niej i podniósł poduszkę z podłogi. Zaczął podrzucać ją z jednej ręki do drugiej.
- To było zabawne, co? - zagroził. - Prawda?
- Niezupełnie, ale przez wzgląd na całą sytuację, było to komiczne.
Edward odłożył poduszkę na łóżko, a Bella pokręciła głową z ulgą. Czasami Edward przypominał małego chłopca, którym kiedyś był i podczas gdy to powinno ją denerwować, to po całym tygodniu zasłużył na relaks i zachowywanie się jak nastolatek.
- Pójdę jutro z tobą. Chętnie zobaczę, gdzie pracujesz.
- Świetnie. Wychodzimy koło dziewiątej. Nie muszę jutro iść bardzo wcześnie. Nawet zjemy razem lunch.
- To w sumie brzmi fajnie.
- Fantastycznie - potwierdził i wziął ręcznik z łóżka. - Idę pod prysznic, przyłączysz się?
- Muszę skończyć sprzątać ten burdel, który narobiliśmy. Nie robiliśmy nic w ten weekend - dumała.
- Pomogę ci, a później dołączysz do mnie.
XXX
- Co powinnam założyć? - Bella zapytała rano Edwarda.
On był już ubrany i siedział w salonie. Patrzył, jak Bella układała włosy i robiła makijaż, a następnie przyglądał się, jak niezdecydowana próbowała wybrać ubranie.
- Możesz założyć dżinsy. Nie ma znaczenia, Bello. Poza tym, komu chcesz zaimponować? - krzyknął w odpowiedzi.
Oglądał wiadomości i wymyślił kilka rzeczy do zrobienia dla niego i Belli.
- Nikomu. Po prostu nie chcę wyglądać niechlujnie. To miejsce interesów, Edwardzie, nie bar.
- Załóż sukienkę - zasugerował. - Och, ale weź jakiś sweter. Czasami klimatyzacja jest niedorzeczna. Nigdy nie wiadomo, czy wejdziesz w tundrę, czy na pustynię.
Bella wzięła pod uwagę sugestię Edwarda. Wybrała prostą, czerwoną, delikatnie rozkloszowaną sukienkę nadal odpowiednią do noszenia w miejscu pracy. Była wystarczająco krótka na ciepłą pogodę, ale miała długie rękawy na wypadek zimna w biurowcu Edwarda.
- Jestem gotowa - krzyknęła z sypialni.
Wzięła torebkę i poszła do kuchni na spotkanie z Edwardem. Obejrzał ją, spędzając kilka minut na przyglądaniu się jej kształtom. Jego oczy skierowane były na jej talię i głęboki dekolt sukienki.
- Wyglądasz ślicznie.
- Dzięki. Nie jest zbyt krzykliwa, co? Może powinnam się przebrać?
- Nie! Wyglądasz pięknie, Bello. Przestań się martwić. Chociaż odsłaniasz więcej niż chciałbym, aby mężczyźni widzieli.
Bella wywróciła oczami i pacnęła Edwarda w ramię. Wzięła filiżankę z kawą i delikatnie ją sączyła, zanim szybko wypiła połowę. Edward wziął ją od niej i wypił resztę, zanim odstawił puste naczynie do zlewu.
- Jedziemy tam twoim samochodem?
- Nie. Bierzemy taksówkę. W tym mieście parkowanie jest niemożliwe.
- Więc co będziemy tam robić? Nie to, że nie podoba mi się pójście do twojego biura, ale co dokładnie mamy zamiar robić?
Edward uśmiechnął się świadomie i lekko pacnął jej nos palcem wskazującym.
- Tym się nie martw.
- Nie podoba mi się twój ton. Co planujesz? - zapytała gorączkowo Bella.
Edward zaśmiał się trochę złowrogo. Wiedziała, że próbuje ją nastraszyć, chociaż był niepewny.
- Możesz podać mi długopis? - zapytał, ignorując jej pytanie. Bella pokręciła głową. - Proszę? - błagał.
Bella zmusiła się do odwrócenia wzroku, ale Edward był nieustępliwy i poddała się. Sięgnęła do szuflady koło niej i podała mu długopis.
- I co dokładnie zamierzasz zrobić z tym długopisem?
Edward nie odpowiedział i zdjął skuwkę z długopisu. Podszedł do lodówki i z pozostałej listy skreślił J. Bella natychmiast podeszła do niego.
- Żartujesz sobie? J? Dzisiaj? Kiedy?
- Wszystko w swoim czasie, Bello. Nie martw się tym na razie. Chce cię tylko nakierować.
Pokręciła głową, a Edward wciąż uśmiechał się zadowolony z siebie. Nałożył skuwkę na długopis i schował go na jego miejsce.
- Powinniśmy iść, bo się spóźnimy.
- Nienawidzę cię - jęknęła i podążyła za Edwardem w stronę drzwi.
- Nienawidź literowania słowa M.I.Ł.O.Ś. Ć.
XXX
- Alec był miły.
- Alec jest świetny. Sprawdza, czy robię wszystko zgodnie z rozkładem dnia i zawsze przed czasem ma wszystko, co mi potrzeba. Jest zdecydowanie najlepszym asystentem, jakiego kiedykolwiek miałem.
- Powiem to Alice. Na pewno chętnie to usłyszy.
- Jakby się tym przejmowała. Oboje wiemy, że nienawidziła tej roboty - sprzeczał się Edward.
Bella zachichotała i dołączyła do Edwarda siedzącego za biurkiem. Gdy on siedział na fotelu, ona zajęła miejsce na biurku. Oboje byli cicho przez moment i tylko uśmiechali się do czasu, aż Bella spojrzała na rzeczy na jego biurku.
- To jest...? - zapytała Bella podnosząc jedno ze zdjęć w ramce.
Edward miał trzy; jedną z rodziną, drugą z najnowszym zdjęciem Belli, a trzecią z fotką przestawiającą jego i ją na studniówce. Na zdjęciu oboje śmiali się, siedzieli blisko siebie, a ich głowy prawie się stykały. Śmiali się z Emmetta, a królowa studniówki krzyczała za nimi. Emmett próbował tańczyć break dance’a, ale rozlał gazowany napój na suknię królowej.
- Sukienka tej biednej dziewczyny.
- W sumie to twoja wina. Ty zaprosiłaś Emmetta.
- Potrzebowałam osoby towarzyszącej. Emmett był świetny tego wieczoru, nie licząc fiaska z królową.
- Wyglądałaś wtedy fantastycznie. - Uśmiechnął się Edward i zaczął przesuwać dłońmi w górę nóg Belli.
Gdy Bella zacisnęła mocno uda, przysnął się na krześle bliżej niej.
- Och, naprawdę?
- Boże, tak. W sukience Esme. Nie masz pojęcia. Zeszłaś po schodach, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Byłem zdezorientowany i nie wiedziałem, co mam zrobić. Praktycznie nie zwracałem uwagi na Jessicę, gdy zeszłaś. Nawet Emmettowi opadła szczęka, kiedy cię zobaczył. Wyglądałaś olśniewająco.
Bella uśmiechnęła się i pochyliła, by pocałować Edwarda. Delikatnie wzięła jego dolną wargę między swoje i przycinała usta do jego.
- A ja jak wyglądałem tamtego wieczoru?
- Ogniście. Zawsze wyglądasz dobrze w dopasowanym ubraniu.
Edward uśmiechnął się i zaczął przesuwać palcem po łydce Belli. Pochylił się i złożył niewinny pocałunek na jej kolanie, zanim wciągnął ją na swoje kolana. Z nią na kolanach, odwrócił ich na krześle w stronę wielkiego okna. Odwrócił Bellę i oplótł jej talię rękoma.
- Boże, co za widok - powiedziała, patrząc przez okno.
- Chcę pokazać ci coś innego.
- Okej. A co dokładnie?
- Po prostu idź za mną - powiedział Edward i wstał, stawiając Bellę na podłodze.
Wziął ją za rękę i wyszedł z biura, kierując się do windy. Gdy już w niej byli, Edward wyciągnął klucz z kieszeni i użył go, by nacisnąć czerwony guzik na panelu.
- Gdzie ty, do diabła, mnie zabierasz? - zapytała autentycznie przerażona Bella.
- Nie ufasz mi? - odpowiedział przekornie Edward.
Bella pokręciła głową jako nie. Patrzyła na liczniki oznaczające piętra, które mijała winda i czasami jej spojrzenie wędrowało do kluczyka, który Edward umieścił w panelu.
- Nie kiedy odpowiadasz w ten sposób.
- Zaufaj mi, Bello. Obiecuję, to będzie… interesujące.
- Nie cierpię, gdy mówisz w ten sposób. Czemu jesteś zawsze taki tajemniczy? Gdy nie odpowiadasz na moje pytania, zaczynam się cholernie bać. Czemu mi to robisz?
- Ponieważ lubię trzymać cię w niepewności - odpowiedział, gdy winda wreszcie dotarła do miejsca przeznaczenia, a Bella spojrzała na wilgotną, szarą piwnicę.
Nie było tam zbyt chłodno w porównaniu do całego budynku. Ściany były w niebieskim odcieniu szarości, prawie jak beton. Dostrzegła kilka par drzwi wzdłuż korytarza, a także miejsce, gdzie mieścił się bojler.
- Czemu tu jesteśmy? – zapytała i odwróciła się. Otworzyła szeroko oczy, widząc pęk kluczy w dłoni Edwarda. - Czemu tu jesteśmy? - zapytała ponownie.
Edward uśmiechnął się patrząc na nią łapczywie.
- Byłaś kiedykolwiek zamknięta, Bello?
- Raz. Tata zamknął mnie w celi, aby wytłumaczyć mi konsekwencje kradzieży.
Bella nie zrozumiała pytania Edwarda. Jej odpowiedź rozśmieszyła go.
- Och, byłaś złą dziewczynką? – zażartował.
Tym razem Bella załapała, o czym on mówił.
- Nie wsadzisz mnie tam.
Edward zachichotał i pochylił się, by ją pocałować. Powoli otulił ją ramionami w pasie i udało mu się otworzyć drzwi z kraty i wepchnął do środka Bellę.
- To było nie fair - krzyknęła Bella.
Potrząsnęła drzwiami, gdy Edward próbował je zamknąć.
- Niegrzeczne dziewczynki zamyka się w więzieniu, Bello.
- Co w ciebie wstąpiło? Jeden stresujący tydzień i powróciłeś do gry jak napalony nastolatek.
- Napalony? No pewnie. A teraz - zaczął, biorąc krzesło zza jednych drzwi i usiadł naprzeciwko zamkniętej bramki. – Tańcz.
- Nie ma muzyki - zaprotestowała zadowolona z siebie Bella, ale nie trwało to długo.
Edward wyciągnął telefon i piwnica została wypełniona sprośną muzyką.
- Tańcz!
Bella powoli zaczęła kołysać biodrami w rytm muzyki. Próbowała być uwodzicielska, ale wiedziała, że kiepsko jej idzie, ponieważ Edward wciąż się śmiał.
- Przestań się śmiać! - zaprotestowała Bella. -; Nie chcę tego robić.
- Rozbaw mnie, Bello. Robiłaś mi zwariowane rzeczy, gdy ty wybierałaś literę.
Bella żachnęła się w frustracji i tańczyła do muzyki. Nie wiedziała, co to za piosenka ani kto śpiewał, ale była wulgarna jak diabli. Zastanawiała się, skąd Edward ją znał.
- Tak dobrze - jęknął Edward.
Przyglądał się uważnie, jak Bella złapała dłońmi za kraty i użyła ich jak podpory do zniżenia się. Edward bezwiednie jęknął i oblizał usta.
- Naprawdę dobrze.
Bella odwróciła się w stronę pomieszczenia, aby ukryć wywracanie oczami. Nie chciała rujnować jego zabawy. Miała tylko nadzieję, że w piwnicy nie ma kamer. Nie potrzebowała, aby wszyscy koledzy Edwarda to widzieli.
Odwróciła się ponownie w stronę Edwarda i zobaczyła, że ma przymknięte oczy, a spojrzenie było skupione na niej. Przygryzał dolną wargę, a prawą rękę zbliżał do twardości w kroczu.
- Zdejmij sukienkę, Bello. Proszę. – rozkazał szeptem Edward.
Jego głos był głęboki i gładki, spowodowało to dreszcz na kręgosłupie Belli.
Uśmiechnęła się wesoło i drażniła go przez bawieniem się wiązaniem na sukience.
- Nie baw się ze mną, Bello.
Głos Edward był trochę zastraszający. Przez moment Bella przestała tańczyć, aby spojrzeć na niego. Jego dłoń delikatnie pocierała wybrzuszenie w spodniach, a spojrzenie było skupione na jej dłoniach trzymających wiązanie jej sukienki. Przełknęła głośno ślinę. Był tym rzadki punkt widzenia Edwarda; ten w którym była w pełni zadowolona. Widać było, że cieknie mu ślinka, gdy siedzi na tym krześle. Krawat miał rozluźniony i widziała, jak teraz jego dłoń stanowczo pokrywa penisa.
- Zdejmij to, Bello - powtórzył.
Jego głos był lekko chrapliwy, jakby brał płytkie wdechy. Czuła się niedorzecznie tańcząc, ale to było to, czego chciał Edward.
Gdy wstała, pociągnęła za wiązanie i zakręciła się. Sukienka rozwarła się i ukazała koronkowy stanik bez ramiączek i figi, które miała na sobie. Edward jęknął głośno i złapał siebie mocniej. Jego spojrzenie podążało za dłonią Belli, gdy zdejmowała sukienkę i rzuciła ją na podłogę. Nie była zbyt szczęśliwa, kładąc ją na podłogę w piwnicy, ale nie było innego miejsca.
- Teraz stanik - wydyszał Edward.
Odchylił na moment głowę, gdy poruszał wolno ręką po erekcji.
Bella wciąż tańczyła. Chwyciła za kraty w bramce i odchyliła się. To spowodowało, że Edward nachylił się do przodu, aby patrzeć. Bell puściła kraty i stanęła prosto, a ruch spowodował, że jej stanik odpadł na podłogę.
- Och.
Tylko tyle Edward mógł wydusić z siebie. Bella zaczęła poruszać ramionami, co spowodowało, że jej piersi poruszały się na boki. Ponownie Edward odchylił głowę. Następnie wstał i otworzył bramę. Wszedł i pocałował Bellę, napierając nią na kraty. Jego telefon leżał z wciąż włączoną muzyką.
- Mam teraz na ciebie wielką ochotę - jęknął przy szyi Belli.
Zaczął szczypać ją w kark, zanim skierował usta na jej. Jego pocałunki były głębokie, a Bella nie miała ich dosyć. Odwzajemniała pocałunki z takim samym zapałem, trzymając dłonie w jego włosach i ciągnęła za nie, powodując, że Edward całował ją mocniej. Napierał na nią mocniej biodrami. Edward jako pierwszy wyrwał się z ich uścisku. Uklęknął i chwycił za koronkową bieliznę i zsunął ją. Rzucił figi na bok, nie przejmując się, gdzie upadły. Całował nogi Belli, zaczynając od kolan, zmierzając w kierunku szczytu ud, zanim wstał. Pocałował Bellę w usta i podniósł ją. Ze spodniami w kolanach, wszedł w Bellę. Odrzuciła głowę do tyłu i dłońmi złapała się mocno za kratę, gdy poruszał się w niej. Jego ruchy były krótkie i potężne. Bella upajała się odczuciami, a Edward jęczał w jej klatkę piersiową, gdy jej jęki wypełniały piwnicę. Oboje zachowywali się dziko. Orgazm Belli zaskoczył ją i spowodował, że uderzyła głową w bramę. Edward doszedł chwilę później. Siła jego orgazmu spowodowała, że prawie upuścił Bellę, ale odzyskał równowagę, zanim to mogło się stać.
- Cholera - wydyszał Edward w szyję Belli.
Bella nie odpowiedziała; wciąż oddychała z trudem.
- Wszystko dobrze? - zapytał, pocierając dłonią tył jej głowy, a Bella przytaknęła.
- Tak.
- Chyba powinniśmy już stąd iść. Ludzie pewnie zastanawiają się, kim jest zjawa w piwnicy.
Bella lekko pacnęła Edwarda w ramię.
- Ty też nie byłeś za cicho.
Edward wzruszył ramionami i postawił Bellę na podłodze. Pomógł jej zebrać ubrania, a nawet poprawić jej fryzurę.
- Dziękuję - powiedział Edward, gdy weszli do windy.
Bella uśmiechnęła się i wcisnęła się między jego rozciągnięte ramiona.
- Tylko poczekaj, Edwardzie Cullen. Zwalę cię z nóg z moją literą.
- Nie mogę się doczekać.
*Kosmiczne projekcje 3000 (Mystery Science Theater 3000) – serial komediowy, Sci-Fi nadawany w latach 1988-1999 (nie emitowany w Polsce). W roku 1996 powstał także na podstawie serialu film pełnometrażowy o tym samym tytule.[/i] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Pon 15:22, 26 Lip 2010 |
|
Mmm, inwencja Edwarda zdaje się nie mieć granic...
Więzienie? Naprawdę?
Ciekawe, z czego to wynika...
Kilka rzeczy strasznie mi zgrzytało podczas czytania i niestety w efekcie przykryło jego treść- powtórzenia, powtórzenia, powtórzenia...
Przeszkadzały mi w odbiorze.
Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nikki_944
Zły wampir
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ
|
Wysłany:
Pon 17:01, 26 Lip 2010 |
|
Nareszcie, już nie mogłam się doczekać.
Równe 2 miesiące nie było nowego rozdziału.
Rozdział cudowny, podobało mi się przebudzenie Belli .
Muszę przyznać, że Edward miał ciekawy pomysł na to "więzienie".
Ciekawa jestem co to za piosenka była.
Do tłumaczenia nie mam zastrzeżeń.
Życzę weny i chęci do tłumaczenia.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 17:52, 07 Wrz 2010 |
|
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
5. Yoda
"Potężny się stałeś, ciemną stronę w tobie wyczuwam."
~ Yoda
- Powiedź, że żartujesz - zganiła Bella. – Proszę, powiedz, że żartujesz, Edwardzie.
Bella i Edward stali naprzeciw lodówki w pewnym rodzaju sytuacji patowej po tym, jak Edward wziął długopis i skreślił literę Y.
- Nie! – odpowiedział i pokręcił głową. – Jestem bardzo poważny. Za długo nie wybrałaś swojej litery, więc biorę sprawy w swoje ręce.
Oboje mieli różne miny. Bella marszczyła brwi, ramiona skrzyżowała na klatce piersiowej, a prawą stopą tupała niecierpliwie w kafelki na kuchennej podłodze. Nie była w humorze na błazenady Edwarda. Za to Edward po prostu ignorował frustrację Belli i wciąż uśmiechał się do niej. W dłoni trzymał długopis, gdy oboje wpatrywali się w to, jak zaznaczył literę Y.
Był to czwartek i Edward był chętny do kontynuacji gry po poniedziałkowych przygodach w piwnicy. Czuł, że Bella czeka za długo z wyborem kolejnej litery i nie chciał już więcej czekać. To nie tak, że nie uprawiali seksu od poniedziałku. Chodziło o to, że nie bawili się w grę od tamtej pory i był chętny przekonać się, co wymyśliłaby Bella. Zwłaszcza po twierdzeniu, że chciała go miażdżąco pokonać.
Zaczął ten temat w środowy wieczór, a Bella to zignorowała. Śmiała się z niego i nazwała nienasyconym. Edward oskarżył ją o celowe tracenie czasu, ale ona jedynie wzruszyła ramionami i powiedziała mu, że jest blisko wybrania litery. Jednakże, po obiedzie w czwartkową noc, Edward postanowił zwiększyć tempo akcji.
- To moja kolej, Edwardzie. Nie możesz olać mojej tury.
- Za długo się zastanawiałaś. Minęły już trzy dni.
- No właśnie - powiedziała Bella. – Minęły trzy dni, a nie trzy lata.
Edward żachnął się i przeczesał włosy palcami. To sprawiło, że jego loki były w jeszcze większym nieładzie.
- Bello, obiecuję, że będziesz miała następne dwie litery. Do cholery, nawet dam ci następne trzy.
- Nie, Edwardzie. Jest moja kolej. Mogę coś wymyślić do litery Y. Coś lepszego niż ty masz na myśli.
- Nie masz pojęcia, co planuję zrobić z literą Y – sprzeczał się.
Bella uśmiechnęła się z wyższością i przechyliła głowę, jakby mówiła: „och naprawdę?”.
- Znam cię, odkąd miałam cztery lata, Edwardzie. Wiem, jak myślisz. Wiem dobrze, jak działa twój umysł.
Na twarzy miała zadowoloną z siebie minę, która spowodowała u Edwarda zdławiony jęk. Wyglądała niewiarygodnie seksownie, gdy była tak pewna siebie. To zdarzało się rzadko, bo nie było w jej naturze. Nawet kiedy miała rację, nigdy nie chełpiła się tym, ale w tym momencie to robiła. Cholera, praktycznie szpanowała tym, a Edward był oślepiony. W jej oczach pojawiła się iskierka, nikczemny błysk i Edward chciał dowiedzieć się, o co chodzi.
- Sądzę, że to będzie fantastyczne, Bells.
- A ja nie!
- Dobra. To co sugerujesz? – zaripostował gniewnie i podał jej długopis.
Bella włożyła go ponownie do szuflady, z której on go wyjął.
- Mam kilka pomysłów, panie Cullen. Nigdy mnie nie doceniałeś. Mogę wymyślić coś lepszego niż twój pomysł z „tak”* . A poza tym, to moja kolej.
- Ależ oczywiście, Bello, pozwól mi to usłyszeć – odpowiedział Edward, delikatnie zszokowany tym, że Bella zgadła jego pomysł w pierwszej próbie.
Uśmiechnął się do siebie, idąc w stronę salonu; ona naprawdę go znała. Było to cudowne uczucie.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i usiadł na kanapie. Nogi oparł na ławie, wiedząc, że to zmartwi Bellę.
- Zabieraj nogi ze stołu.
- Och, ktoś tutaj jest zły – zażartował Edward, gdy Bella ponownie zmarszczyła brwi.
- Edwardzie, przestań być takim dupkiem i zabieraj nogi ze stołu. Porysujesz go, a chce zabrać go z powrotem do Seattle. Sądzę, że będzie ładnie wyglądał w naszym salonie.
Edward ustąpił, słysząc poważny ton głosu Belli. Wiedział, że to nie powinno być dla niego śmieszne i było niedojrzałe, ale on i Bella rzadko się kłócili i czasami po prostu lubił, jak jest zła.
Było to dziwne, ale wygląda olśniewająco, kiedy się gniewała. Jej policzki zawsze stawały się zarumienione, a oczy zwężone jak u jastrzębia. To było jak patrzenie na drapieżnika podczas polowania; hipnotyzowała Edwarda.
- Więc jaki jest twój plan, Bello?
Patrzył, jak Bella wzięła głęboki wdech, by się uspokoić. Podeszła do niego i usiadła okrakiem na jego udach. Natychmiast rozchmurzył się przy niej. Bella uśmiechnęła się grzesznie, gdy poruszała się przy jego coraz twardszej erekcji. Wyszeptała do jego ucha, delikatnie skubiąc jego małżowinę uszną:
- Och, młody Padawanie**, masz dużo do nauczenia się.
XXX
Edward przyglądał się Belli przez następne dwa dni. Zachowywała się dziwnie. Wytrącało go to trochę z równowagi. Ilekroć dzwonił do nich odźwierny, zeskakiwała z miejsca, w którym siedziała i biegła do domofonu. Edward nie miał pojęcia, co się dzieje i wiedział, że jeżeli zapyta, ona mu nie powie. Właśnie o to jej chodziło, tyle wiedział. Jeśli byłoby to coś czym powinien się martwić, wtedy przyszłaby do niego.
W okolicach sobotniego południa odźwierny ponownie zadzwonił i tym razem Edward widział, jak Bella uśmiecha się do słuchawki. Zastanawiał się, co powiedział Jimmy i czemu to tak rozweseliło Bellę, ale zanim miał okazję zapytać, Bella biegła w kierunku drzwi z torebką i swetrem w ręku.
- Wrócę koło szóstej. Przyniosę coś na obiad.
- Gdzie idziesz? – krzyknął Edward, gdy Bella była już kilka kroków od drzwi do windy.
- Muszę coś załatwić. Nic ważnego.
- Jesteś pewna? Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, Bells.
Bella uśmiechnęła się i skierowała w stronę Edwarda, który stał w drzwiach do ich mieszkania. Wyglądał na zmartwionego i poczuła się przez to winna. Była to ostatnia rzecz, jaką chciała czuć. Stanęła na palcach i pocałowała go, zanim odchyliła się na piętach.
- Wiem, Edwardzie. Nie masz o co się martwić. Muszę tylko załatwić kilka rzeczy i porozpieszczam trochę samą siebie – uspokoiła go.
- No dobra. Byłaś ostatnio trochę nerwowa. Byłem zmartwiony, że coś się stało.
- Nic się nie stało, Edwardzie. Przyrzekam.
- W takim razie miłego popołudnia. Zadzwoń, kiedy będziesz wracać i nie martw się obiadem. Ugotuję coś.
Bella uśmiechnęła się i znowu pocałowała Edwarda, zanim skierowała się do windy. Machała do niego, zanim weszła do środka.
Było prawdą, że nie musiał się martwić. Prawdą było także, że porozpieszcza siebie trochę. Już dawno nie robiła paznokci i włosów. Musiała także pasować do roli i musiała znaleźć kogoś, kto zrobi jej fryzurę, jaką miała Księżniczka Leia.
Edward miał jeden sekret, który ukrywał przed ludźmi; kochał Gwiezdne Wojny. Nawet przebrał się za Hana Solo, kiedy miał piętnaście lat. Odkąd najpierw obejrzał część IV, ilekroć wychodził film, Edward go oglądał. To dlatego, kiedy wybrał Y, było jej łatwo coś wymyśleć. Yoda był jedyną rzeczą, jaka przychodziła jej do głowy. Chociaż mały, zielony Mistrz Jedi nie odgrywał dużej roli w jej planach, to on był inspiracją do pomysłu z Gwiezdnymi Wojnami.
Bella wciąż pamiętała plakat z Księżniczką Leią, który Edward miał w szafie. Myślał, że ukrył go przed wszystkimi, ale Bella widziała go niezliczoną ilość razy. Był to stosunkowo mały obrazek, ale Leia była ubrana na nim w strój niewolnicy. Edward otwierał szafę i wpatrywał się w plakat, na czym Bella przyłapała go dziesiątki razy.
Przez ostatnie dwa dni, Bella czekała na niewolniczy strój Lei, który zamówiła przez Internet. Był drogi, ale chciała prawdziwej repliki, a nie jednego z tych tanich, który można było znaleźć w sklepie z kostiumami. Wszystkie, które widziała, były w większości wykonane z lateksu i plastiku.
Spędziła kilka godzin na przeszukiwaniu Internetu, zanim trafiła na taki, w którym góra była wykonana z prawdziwego metalu. Miał nawet metalową część nad jedwabną spódnicą i naszyjnik-obrożę z łańcuchem. Nawet udało się jej zdobyć replikę metalowej bransolety do założenia na lewy biceps i złotą opaskę na włosy. Musiała tego dnia jeszcze dokupić buty, które pasowałyby do całego stroju i upiąć włosy.
Kiedy zeszła na dół kazała Jimmy’emu zatrzymać paczkę w recepcji. Poinformowała go także, że powinna wrócić koło szóstej i wtedy ją zabierze.
Przed czwartą Bella miała już zrobiony manicure i pedicure. Nawet była po depilacji woskiem i znalazła buty w małym butiku koło salonu. Pozostało jej jedynie zrobienie fryzury. Celowo zostawiła to na koniec, ponieważ wiedziała, że stylistka może się sprzeciwić. Obawiała się, że może zostać wyśmiana, kiedy wyciągnie zdjęcie Księżniczki Lei i poprosi o takie uczesanie.
Jednakże, kiedy powiedziała stylistce, jak chce, by jej włosy były upięte, kobieta uśmiechnęła się i uspokoiła Bellę, że już robiła coś takiego.
- Ta fryzura jest bardzo popularna w Halloween i Walentynki – zachichotała stylistka, a Bella zarumieniła się i szybko skłamała.
- Wraz z moim chłopakiem idziemy dzisiaj na przejęcie kostiumowe, a on chciał coś w stylu Gwiezdnych Wojen. Jest wielkim fanem,
- Jestem pewna, że spodobasz mu się w tym stroju. Zakładasz ten z bikini, prawda?
Bella ponownie zarumieniła się. Kiwnęła głową, a stylistka się uśmiechnęła.
- Nie ma się czego wstydzić. Jeśli miałabym mężczyznę, też założyłabym taki kostium.
Bella zaśmiała się wraz z nią i patrzyła, jak umiejętnie upięła jej włosy i umieściła w nich złotą opaskę. Wszystko wyglądało fantastycznie, kiedy skończyła. Bella podziękowała, zanim zapłaciła i upewniła się, że ma wszystkie torby, zanim wyszła, by złapać taksówkę.
Było koło szóstej, kiedy Bella wracała do domu i zadzwoniła do Edwarda.
- Miło spędziłaś dzień? – zapytał nieco rozkojarzony.
Słyszała, jak coś kroił i jakby pociągał nosem.
- Tak. Miło było być rozpieszczaną. Gotujesz?
- Tak, właśnie kroję cebulę. Robię quesadillas. Kurczak, stek i trochę sera.
- Brzmi świetnie. Gotujesz też ryż?
- Tak, z fasolką.
- Pychota. Już nie mogę się doczekać. Umieram z głodu. Będę w domu za jakieś dwadzieścia minut. Możesz upewnić się, że łazienka jest pusta? Chcę wziąć prysznic, czuję się brudna – usłyszała, jak Edward odkłada nóż, a w głosie można było wyczuć przekomarzanie, gdy przemówił.
- Brudna? Jakie sprośne rzeczy robiłaś, panno Swan?
- No wiesz. Kupowałam buty, robiłam paznokcie, pozwoliłam jakiejś małej Azjatce wyrwać wszystkie włosy na moim ciele. To co zwykle.
Edward zaśmiał się z Bellą i rozłączył się zaraz po tym, jak Bella złapała taksówkę.
Podróż do domu minęła dosyć szybko, chociaż Bella nie mogła zapanować nad nerwami. Z jakiegoś niewiadomego powodu, martwiła się tym, co może pomyśleć Edward, kiedy zobaczy ją w przebraniu albo jak zareaguje na to wszystko. Było jej trudno tańczyć dla Edwarda w piwnicy; nie miała pojęcia, czy będzie zdolna zachowywać się jak niewolnica Edwarda.
Gdy taksówka zatrzymała się przed ich budynkiem, Bella poczuła, jakby jej żołądek zajął miejsce gardła. Nawet dłonie zaczęły jej drżeć i nie mogła tego powstrzymać.
- Hej, Jimmy. Masz nadal moją paczkę? – uśmiechnęła się do odźwiernego, mając nadzieję, że nie dostrzeże, iż jest zupełnie wypompowana.
- Oczywiście, panno Swan. Pomóc wnieść ją na górę?
- Nie, poradzę sobie. Możesz mi tylko pomóc wnieść ją do windy. Edward pomoże mi zabrać ją do mieszkania, jeśli sama nie będę w stanie.
Jimmy kiwnął głową i wziął pudło spod kontuaru i skierował się wraz z Bellą do windy.
- Co dostałaś tak ciężkiego? – zapytał miło i przez moment Bella pomyślała o wyjawieniu prawdy, ale zdecydowała się jednak na kłamstwo.
- Srebrne sztućce.
- Ach, to wyjaśnia dźwięk obijającego się o siebie metalu – powiedział, gdy drzwi do windy otworzyły się.
- Tak - dodała szybko Bella. – Możesz postawić to tutaj. Nie musisz jechać ze mną na górę.
- Nie ma problemu, panno Swan. Proszę. – Postawił pudło z boku i pomachał jej, gdy drzwi się zamykały.
Bella pokręciła głową i wzięła głęboki wdech. Było niezwykłym, że była tak zdenerwowana, ale nie mogła nic na to poradzić. Patrzyła, jak liczba w windzie zwiększała się z każdym piętrem i było tak, jakby im wyżej metalowe pudło się znajdowało, tym jej żołądek bardziej się zaciskał. Zanim winda dojechała na jej piętro, Bella czuła, jakby jej ciało stanęło w ogniu. Wydawało się, jakby motylki w jej brzuchu zmieniły się w orły trzepoczące skrzydłami. Nawet poczekała chwilę, zanim otworzyła drzwi do mieszkania.
- Jestem już – krzyknęła do Edwarda.
Słyszała, jak krząta się po kuchni.
- Hej, Bells. Idziesz pod prysznic przed obiadem? – zapytał.
Każde słowo było głośniejsze od poprzedniego, gdy Edward spotkał Bellę w drodze między kuchnią, a salonem. Cmoknął ją w usta i odsunął się na krok, by ją zobaczyć.
- Przed obiadem.
- Co masz w pudełku? – powiedział, biorąc je od niej i zrobił dziwną minę, gdy usłyszał brzęczenie metalu. – Co to, do diabła, jest?
- Rzeczy, które zamówiłam. Możesz to postawić w łazience? – skuliła się w sobie, bo miała nadzieję, że Edward nie zapyta o zawartość; to zrujnowałoby niespodziankę. Ale oczywiście zapytał.
- Więcej rzeczy do twojego „pudełka z zabawkami”, Bello?
- Nie – odpowiedziała, wywracając oczami. – Rzeczy do łazienki.
- Dlatego potrzebowałaś oczyszczonej łazienki?
Bella szybko kiwnęła głową i mentalnie poklepała się po plecach za powiedzenie „rzeczy do łazienki”. To pasowało do tego, o co prosiła go wcześniej.
- Tak.
- Podoba mi się twoja fryzura - skomentował i przesunął ręką po warkoczu. – Przypomina mi coś, ale nie mam pojęcia co.
- Dzięki.
- Wszystko dobrze? – zapytał Edward, zauważając, że jego kobieta odpowiada pojedynczymi słowami.
- Tak, jestem tylko zmęczona. Przez większość dnia chodziłam. Wezmę prysznic i możemy zjeść.
- Mam zabrać to do łazienki?
- Tak i jakbyś mógł przynieść nóż albo nożyczki, abym mogła otworzyć pudło.
- Pewnie - odpowiedział i zaniósł paczkę do łazienki. Postawił ją na toalecie i skierował się do kuchni, by przynieść dla Belli nożyczki.
- A przynajmniej powiesz mi, czym są te „rzeczy do łazienki”?
- Nie. A teraz idź dokończyć obiad.
Edward uśmiechnął się i łatwo było powiedzieć, że jest zaciekawiony tym, o co chodzi. Jednak odszedł bez jakichkolwiek więcej pytań.
Gdy tylko wrócił do kuchni, Bella zamknęła drzwi na klucz i wzięła głęboki wdech. Edward był bardzo bliski zrujnowania niespodzianki.
Powoli przecięła środek pokrywki pudełka i wyjęła bikini zawinięte w plastikową folię. Było cięższe niż sądziła, ale wyglądało tysiąc razy lepiej niż plastikowe podróbki, które widziała w sklepach z kostiumami. Rozpakowała resztę przebrania i położyła na pudełku. Kostium był olśniewający i wart pieniędzy, które na niego wydała. Chociaż wciąż była podenerwowana, nie mogła doczekać się, by zobaczyć reakcję Edwarda.
Po kilku chwilach wskoczyła pod prysznic, uważając, by nie zamoczyć włosów. Tylko kilka minut zajęło Belli wykąpanie się, ale prawie trzydzieści, by włożyć kostium. W sumie jej obawy spowolniły wszystko. Założenie stroju było wystarczająco łatwe, chociaż metalowy pas był ciężki. Na powieki nałożyła trochę złotego cienia i próbowała mówić do siebie w lustrze.
- Możesz to zrobić - powtarzała. – To tylko Edward. Kocha cię. Widział cię już w innych strojach.
O siódmej trzydzieści Bella, stojąc w drzwiach łazienki, zawołała Edwarda. Czekała na niego w salonie.
- Edwardzie, mógłbyś mi w czymś pomóc?
- Tak - odkrzyknął. – Daj mi sekundkę.
Słyszała, jak Edward mył dłonie, zanim skierował się do salonu.
- Z czym potrzebujesz po… Oooo!
Edward stanął kilka kroków od Belli i wpatrywał się w nią. Spojrzeniem przemierzał jej ciało.
- Powinienem był wiedzieć… te włosy. O mój Boże.
Bella musiała przygryźć wargę, by nie zaśmiać się z Edwarda. Jego spojrzenie wędrowało od jej włosów aż po stopy. Nie mógł powstrzymać przekleństw.
- Ja pierdolę, Bello. Nie wiem, o co chodzi, ale kocham cię tak cholernie mocno – przeklinał, podchodząc do niej.
Wziął jej twarz w obie dłonie i przyciągnął ją do pocałunku. Chociaż miała na nogach wysokie szpilki, to Edward nadal był wyższy od niej o kilka centymetrów.
Z ustami przyciśniętymi do warg Belli, nie mógł powstrzymać jęknięcia. Delikatnie przygryzł jej dolną wargę i pociągnął, powodując tym gwałtowny wydech u Belli. Korzystając z okazji, wsunął język w jej usta i posmakował ją.
Ta kobieta spowoduje mój koniec, powtarzał Edward w myślach. Nie miał jej dosyć i wiedział, że to się nie zmieni.
- Bello? – jęknął. – Po co to wszystko? Nie to, żebym narzekał. Naprawdę nie narzekam.
- To będzie tym, czym tylko chcesz… Mistrzu Jedi.
Edward otworzył szeroko oczy i otworzył buzię. Bella uśmiechnęła się uprzejmie i opuściła wzrok. Ruch jej głowy spowodował, że łańcuch przy jej szyi zabrzęczał, zwracając uwagę Edwarda.
Miała rację, pomyślał. Pokona miażdżąco jego pomysł na tę literę.
- Więc - zaczął, przeciągając słowo, zbliżając się do niej. Złapał łańcuch i delikatnie pociągnął, zmuszając Bellę do zbliżenia się jeszcze bardziej. – Zrobisz wszystko, czego zechcę?
- Wszystko, czego pragniesz, Mistrzu Jedi.
Edward burknął i pocałował ponownie Bellę. Był to mokry i szorstki pocałunek, tak jak uwielbiał Edward.
- Mówisz poważnie?
- Tak, Mistrzu.
Edward kiwnął głową i pohamował pragnienie zaniesienia Belli do ich sypialni i spędzenia reszty wieczoru na pieprzeniu jej.
- Więc, Księżniczko. A jakbym poprosił, byś czołgała się do kuchni?
Widział, jak na jej twarzy pojawiło się wahanie i frustracja, zanim wolno pochyliła głowę i uklękła na podłodze.
- Dobra! – szybko wtrącił Edward i pociągnął Bellę w górę, aby wstała. – Nigdy nie chciałbym, abyś to robiła, nawet jeśli prosiłabyś, bym ci kazał.
Bella uśmiechnęła się, kiwając głową i czekała na kolejne życzenie Edwarda.
Ponownie odsunął się i jeszcze raz spojrzał na kostium. Przyglądał się szczegółom stanika, przesuwając palcami po metalowych wzorach na jej piersiach. Pochylił się i złożył na każdej pocałunek, upajając się tym, jak jej skóra się zaróżowiła.
- Boże, ale jesteś piękna - wyszeptał, klękając na podłodze i całował tułowie Belli, kończąc na metalowym pasie na jej biodrach.
Bella westchnęła i jęknęła łagodnie, gdy jego usta dotknęły jej skóry.
- Oszałamiająca – wyszeptał, gdy całował ją po brzuchu, kierując się aż na jej szyję.
Dłońmi pieścił zewnętrzne strony jej nóg nie zakrytych spódnicą.
Dla Belli odczucia były niesamowite. Ręce Edwarda były silne i gorące przy jej udach, a usta wilgotne i parzyły jej skórę. Nie było mowy, aby powstrzymała się od jęknięć. To wszystko było zbyt niewiarygodne.
Teraz wstając, Edward ponownie złapał łańcuch, ciągnąc go delikatnie. Obrócił Bellę, której klatka piersiowa się zarumieniła. Jęknął, pocierając rosnącą erekcję o Bellę.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo cię pragnę w tym momencie - wyszeptał przy jej szyi. – Jak bardzo chcę zerwać z ciebie spódnicę i wziąć cię na kanapie.
Oddech Belli stał się urywany przez jego wypowiedź.
- Możesz zrobić cokolwiek sprawi ci przyjemność, Mistrzu.
Edward wywrócił oczami na jej słowa. Z głębi jego gardła wydostało się warknięcie, kiedy zacisnął pięści przy jej udach, aby nie zrobić tego, czym groził.
- Bello, nie mów takich rzeczy. Nie wytrzymam tego. Zaraz pęknę w spodniach, a nawet jeszcze mnie nie dotknęłaś.
- Chciałbyś, abym cię dotknęła, Mistrzu? – zapytała słodko Bella, gdy naparła pupą na jego erekcję.
- Boże, tak - błagał Edward, odwracając Bellę.
Pocałował ją, a Bella odwzajemniła to, zatapiając palce w jego włosach na karku. Edward jęknął z zachwytem przy jej ustach, a ona odsunęła się od niego i zaczęła całować go wzdłuż szczęki. Wsunęła dłonie pod jego koszulę i ściągnęła ją przez głowę. Koszula spadła na podłogę niezauważona. Edward wyglądał na prawie ogłuszonego przez to, co się stało. Nawet nie wiedział, że Bella poprowadziła ich do kanapy. Po prostu cały czas parzył, jak dziewczyna całowała go w dół klatki piersiowej i lizała sutki. Syknął, gdy skubnęła jeden twardniejący, a jego rękę ułożyła na swoim karku, aby ją nakierowywał. Dalej? Bliżej? Nie mógł się zdecydować.
- Tak dobrze… Mistrzu? – zapytała Bella, całując ciało powyżej paska spodni Edwarda i rozpinając w nich guzik.
Z tym niewinnym głosikiem i chytrym spojrzeniem Belli, Edward był pewny, że upadnie na kanapę, kiedy tylko ona go dotknie.
- Tak. Tak. Wiele razy tak!
Bella zaśmiała się cicho z rozgoryczenia Edwarda i naparła twarzą na jego erekcję.
- Taki twardy, Mistrzu.
Edward jęknął i naparł pachwiną na twarz dziewczyny.
- Co chcesz, abym zrobiła, Mistrzu? – zapytała Bella i spojrzała w górę.
Edward był wystraszony, aby spojrzeć w dół, wiedząc, że to zadziała na niego, ale musiał.
- O ku*** – jęknął głośno.
Bella patrzyła wprost na niego z niewyobrażalnie anielską miną. To, że stał, dało mu możliwość zobaczenia stanika i stwardniałych sutków, które zakrywał.
Bella rozpięła guziki w jego dżinsach z jego pomocą, zdejmując je z niego wraz z bokserkami, aż stał nagi przy kanapie. Bardzo delikatnie złapała dłonią jego erekcję, a Edward natychmiast drgnął przez gładkość jej dłoni.
- Jezu, Bello.
- Czego byś chciał, Mistrzu? – zapytała ponownie, ale tym razem poruszając ręką na jego penisie.
- Jasna… cholera… Bello. Proszę.
- Prosisz o co, Mistrzu? Powiedź, czego chcesz.
- O Boże. Przestań. Po prostu ssij mnie. Proszę. Potrzebuję twoich ust.
Zadowolony uśmiech pojawił się na twarzy Belli, gdy patrzyła, jak Edward traci kontrolę i staje się prawie bezsilny. Zacisnęła uścisk na podstawie jego erekcji i drażniła główkę językiem. Za każdym razem, gdy polizała rozcięcie, kolana Edwarda drżały. Burknął głośno, kiedy Bella wzięła jego czubek w usta. Ten dźwięk ją zszokował, ale znajome uczucie jego dłoni na jej głowie uspokoiło ją. Zaczęła ssać powoli główkę, poruszając dłonią po całej długości penisa.
- Bello – jęknął, próbując nakłonić ją, by wzięła w usta więcej, ale Bella się nie dała.
Wciąż drażniła główkę, zataczając językiem kółka. Chociaż Edward chciał więcej, to, co robiła Bella było niesamowite.
- Bello, więcej. Proszę – westchnął, gdy zaczęła przesuwać językiem po spodniej jego części.
Wtedy zaczęła ssać wzdłuż żyły, a nagła zmiana z lizania na ssanie spowodowała, że Edward zachwiał się i przez chwilę myślał, że upadnie. Jednakże odepchnął strach, gdy Bella wzięła jego połowę w usta i zaczęła poruszać głową. Edward dopasował swoje ruchy do jej, z ręką ułożoną stanowczo z tyłu jej głowy.
- Boże… tak dobrze… potrzebuję więcej - wykrzyknął.
Bella robiła wciąż to samo, nigdy nie biorąc go całego w usta, wiedząc, że to doprowadziłoby go do szału. Chciała przekonać się, czy groźba Edwarda była jedynie groźbą albo co by zrobił innego. Odsunęła się od niego i trzymała go tylko dłonią.
- Co do… Bello? – zapytał zirytowany, spuszczając wzrok.
- Tylko tego chcesz, Jedi?
- Myś… myślałem, że… Mistrz – próbował powiedzieć, gdy Bella wciąż pieściła go dłonią.
- Przepraszam, Mistrzu.
- Po… powinienem… przełożyć cię przez kanapę.
- Czegokolwiek pragniesz, Mistrzu.
- ku***, Bello kiedy… kiedy to mówisz… - burknął, odpychając od siebie rękę Belli i pociągnął ją za ramiona, aby wstała.
Pocałował ją niedbale i przesunął ich w kierunku oparcia sofy. Rozpiął stanik kostiumu i rzucił go na bok, wzdrygając się, gdy metal uderzył o nogę stolika. Miał nadzieję, że nie porysował lakieru. Wziął w dłoń jedną z piersi Belli i pocierał wrażliwą skórę. Pochylił się i wziął w usta pobudzony sutek, liżąc i ssąc go delikatnie, zanim przeniósł się na drugi. Bella jęknęła z zachwytem, trzymając się mocno kanapy za nią. Gdy Edward składał pocałunki w dół jej brzucha, musiała trzymać się jeszcze mocniej.
- Ten strój jest taki seksowny. Kurewsko seksowny - podziwiał głośno. Przejechał palcem po metalu na górze spódnicy. – Ale wolę cię nagą.
Rozpiął metalowy pas i ściągnął go.
- Cholera, ale to ciężkie – powiedział, ciskając nim na kanapę.
- Tak, Mistrzu.
Edward uśmiechnął się i złapał palcami pas spódnicy.
- Można to w ogóle nazwać spódnicą? Nie ma materiału po bokach. Jedynie ukrywasz pod nią skarby.
Złapał spódnicę po obu stronach i jęknął. Gdy ściągał ją w dół ciała Belli, zobaczył ją w pełni nagą.
- Oszałamiająca. Po prostu oszałamiająca - pochwalił i złożył pocałunek na wzgórku łonowym.
- Dziękuję, Mistrzu.
Edward przesunął palce po klatce piersiowej Belli aż do wilgotności między nogami. Delikatnie wsunął w nią palec, uwielbiając, jak otoczyła go wilgoć.
- Podoba mi się ten układ mistrz-niewolnica – zaczął Edward, wysuwając palce i obrócił ją. – Ale gdy jestem w tobie, chcę słyszeć moje imię.
Bez ostrzeżenia w nią wszedł, sprawiając, że Bella wykrzyknęła głośno jego imię.
- O wiele lepiej – jęknął, napierając w nią mocno i szybko.
Szarpnął za koniec warkocza, by Bella wstała, ale ona nie zrozumiała, co on próbuje zrobić.
- Edwardzie! – wykrzyknęła, gdy Edward złapał ją w pasie i postawił prosto.
Dzięki temu mógł wejść w nią głębiej i teraz jego ruchy były bardziej miarowe. Ssał jej szyję bardziej uparcie.
- Bello, nie wytrzymam dłużej - powiedział zadyszany między głębokimi wdechami.
Bella mogła jedynie wymawiać jego imię w uznaniu, gdy jego ruchy stały się niedbałe. Wiedziała, że on już jest blisko. Czuła uścisk jego ramion wokół niej i szarpiące ruchy. Wyczuwając nieuchronny orgazm, Edward przesunął jedną dłoń na jej łechtaczkę i zaczął ją pieścić.
- Jesteś blisko, Bello?
- Tak… nie przestawaj.
Edward doszedł tylko sekundy przed Bellą. Oboje opadli na oparcie kanapy, pot skapywał na skórzaną tapicerkę, a ich serca biły z wściekłością. Edward próbował nie położyć się całą wagą na Belli, ale to zbyt wiele kosztowało jego ramiona i pozwolił sobie opaść na nią chwilę po wyjściu z niej. Kolana mu drżały, gdy próbował odzyskać siły. Bella była nieruchoma, opierając się o kanapę i oddychała ciężko. Wyglądała, jakby nie mogła złapać tchu.
- Wszystko dobrze, Bells?
- Tak, daj mi minutkę.
Edward zachichotał za nią. Pochylił się i zaczął masować jej ramiona. Kilka chwil później pomógł jej wstać.
- Weźmy prysznic – powiedział, chwytając jej dłoń i ciągnąc w stronę łazienki.
- Brzmi świetnie.
Wolno powędrowali do łazienki.
- Masz poczochrane włosy – zażartował Edward, patrząc, jak Bella wyjęła z nich kilka wsuwek.
- Och i kto to mówi. Ty zawsze wyglądasz, jakbyś włożył widelec do gniazdka.
- Zapłacisz za to - zagroził Edward.
- Jestem tego pewna.
- A teraz, co dokładnie wymyśliłaś z literą Y? – zapytał, pomagając Belli wejść pod prysznic.
- Yoda. Nie mogłam wymyślić nic lepszego, wtedy pomyślałam o Gwiezdnych Wojnach i już wiedziałam.
- Definitywnie mnie przebiłaś.
Bella zachichotała i odkręciła wodę.
- To zobaczmy, czy możesz to przebić.
Edward uśmiechnął się i puścił do niej oczko.
- Lepiej uwierz, że będą to słodkie tortury.
* Tak – w oryg. Yes
** Padawan – nazwa używana przed Yoda’ę do młodego, niewyuczonego studenta Jedi w cyklu „Gwiezdne Wojny.” |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nikki_944
Zły wampir
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ
|
Wysłany:
Śro 15:59, 08 Wrz 2010 |
|
Genialny
Ale akurat sama nie lubię gwiezdnych wojen.
Podobał mi się początek, najpierw jak się kłócili o literę.
Potem jak Bella się przygotowywała. Dziwię się, że Edward nie rozpoznał jej fryzury, ale gdyby to zrobił nie było by niespodzianki :)
Tęsknie za Alice, Rosalie, Emmettem i Jasperem czy oni się pojawią jeszcze?
Tłumaczenie świetne, oby tak dalej. Weny i czasu.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 19:56, 29 Sty 2011 |
|
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
6. Afrodyzjak
"Najlepszym afrodyzjakiem dla kobiety są słowa. Punkt G znajduje się w uszach. Ten, który szuka go poniżej, marnuje tylko czas."
~Isabel Allende
- Bello, widziałaś moją bluzę? Tę ciemnoniebieską? – Edward krzyknął z sypialni, podczas gdy Bella myła zęby w łazience i ledwie słyszała Edwarda.
- Sprawdzałeś w szafie przy drzwiach wejściowych? – wymamrotała ze szczoteczką w buzi.
- Co? – spytał, wystawiając głowę z sypialni, gdy Bella wracała do pokoju. – Możesz powtórzyć?
Bella wywróciła oczami i wzięła bluzę dla niego. Rzuciła Edwardowi ubranie i poszła do salonu.
Biorąc koc, Bella owinęła się nim i usiadła na kanapie. Był to chłodny, wrześniowy poranek i nie miała zamiaru ruszać się z miejsca, ale widziała, że Edward coś zaplanował.
- Gdzie idziesz?
- Pobiegać. Chcesz iść?
Edward cicho modlił się, żeby Bella odmówiła. Po zeszłym tygodniu Edward uważał za niezwykle trudne wybranie litery, która przewyższyłaby wybór Belli. Za każdym razem, gdy myślał o czymś, ignorował pomysł. Miał nadzieję, że bieganie da mu trochę czasu do namysłu. Minął tydzień, a on nadal nie miał żadnego pomysłu.
- Nie chcę ruszać się z kanapy.
Edward zachichotał i skierował się do kuchni, gdzie znalazł miskę z płatkami i mlekiem, trochę pokrojonych owoców i sok pomarańczowy.
- To dla mnie? – krzyknął.
- Nie, to dla Boogeymana.
Edward zachichotał ponownie i zaczął jeść.
- Jesteś pewna, że nie chcesz się do mnie przyłączyć? – zapytał jeszcze raz.
- Tak, chcę tu posiedzieć i pooglądać telewizję - potwierdziła.
- Okej.
Edward próbował zjeść płatki tak szybko, jak to możliwe. Większość zostawił niezjedzone, bo było już piętnaście po dziesiątej. Może zjeść lunch jak wróci. I właśnie gdy sprawdzał godzinę, dostrzegł znajomą kartkę na lodówce. Było na niej tylko siedem nieskreślonych liter: A, E, F, G, T, W i nie miał pojęcia, którą z nich chciał. Miał kilka pomysłów na niektóre, ale nic konkretnego. Wyciągnął długopis z szuflady i nabazgrał litery na dłoni. Szybko wypił sok, a owoce wstawił do lodówki. Skierował się do salonu i pochylił się, by pocałować Bellę na pożegnanie.
- Mhmm, miętowo - skomentował Edward.
- Ociągasz się. Idź już.
Edward pocałował ją jeszcze raz i poszedł do parku. Odkąd przyjechał do Nowego Jorku, biegał zazwyczaj godzinę dziennie, czasami w parku, a czasami po dzielnicy. Przeważnie używał bieżni na siłowni. Ale dzisiaj miał ochotę na rześkie, poranne powietrze, by oczyścić umysł. Stojąc przed budynkiem, chwilę porozciągał się, by uniknąć zwolnienia na piątym kilometrze. To zdarzało się częściej niż by chciał. Gdy sądził, że jest już wystarczająco rozluźniony, przeszukał iPoda, by znaleźć „treningową” playlistę i zaczął biec spokojnym tempem. Jego oddech tylko trochę przyśpieszył, zanim dobiegł do wejścia Central Parku, a tam znalazł się wśród tuzina innych biegaczy. Chociaż muzyka grała głośno w jego uszach, nie skupiał się na dźwiękach gitar, bo wciąż myślał o literach. Pojawiał się pomysł po pomyśle, ale żaden, który by mu się spodobał. Na chwilę oderwał od tego myśli i zaczął koncentrować się swoich stopach uderzających o beton. Z każdym krokiem trochę przyśpieszał. Był przed swoim budynkiem, zanim nawet zdążył to sobie uświadomić. Bez tchu i spocony wszedł do windy. Napis na jego dłoni rozmazał się, wszystkie litery były nieczytelne oprócz jednej, ledwo widocznej A, którą rozpoznał, bo sam ją napisał. Gdy winda przyśpieszyła, rozważał, co mógł wykombinować z A. Gdy zaczynali grę, rozważał, aby A użyć jako przeprosiny(1), ale S wypaliło o wiele lepiej. Gdy znajdował się już przy drzwiach, nadal był niezdecydowany, co zrobić. Jednakże był pewny, że będzie miało to coś wspólnego z literą A.
- Wróciłem - krzyknął, wchodząc do mieszkania.
Nie było żadnej odpowiedzi. Edward skierował się do salonu i zobaczył śpiącą Bellę. Telewizor był włączony, ale ona spała głęboko. Głowę opierała o boczne oparcie kanapy, a koc miała podciągnięty pod samą brodę. Edward uśmiechnął się. Bella wyglądała niewiarygodnie błogo. Pochylił się i pocałował ją w czoło. Nagły ruch obudził Bellę.
- Hej, śpiochu. Masz ochotę na wczesny lunch?
Bella jęknęła, gdy próbowała przebudzić się ze swojej drzemki. Leniwie rozciągnęła się i usiadła.
- Pewnie. Chcesz, bym coś zrobiła?
- Nie, zamówmy pizzę.
Bella drętwo pokiwała głową i sięgnęła po telefon ze stolika.
- Jaką chcesz?
Edward usiadł koło niej i wyciągnął menu spod ławy. Przejrzał je szybko i wybrał pepperoni. Nie był w nastroju na nic wyszukanego.
- Pepperoni brzmi dobrze? – zapytał, pochylając się bliżej Belli, która skrzywiła się i zmarszczyła nos.
Kilka sekund później zakryła nos krawędzią koca.
- Brzmi nieźle. A teraz idź pod prysznic. Okropnie śmierdzisz.
Edward zachichotał i zbliżył się jeszcze bardziej do Belli, ale ona szybko zeskoczyła z kanapy. Skierowała w jego stronę palec wskazujący w ostrzeżeniu, by się nie zbliżał.
- Ja zadzwonię. Ale proszę, idź. Jesteś spocony i cała kanapa będzie śmierdzieć.
Edward wstał posłusznie.
- Oczywiście - odpowiedział, kłaniając się.
Bella próbowała nie uśmiechać się, ale nie mogła się powstrzymać. Czasami był niewiarygodnie melodramatyczny, ale ona nie miała nic przeciwko.
- Palant z ciebie.
Edward uśmiechnął się i podszedł do niej. Pocałował ją w czoło i udał się do łazienki, rozbierając się po drodze. Był w pełni nagi, zanim doszedł do drzwi. Obrócił głowę i puścił oczko do Belli, która prawie poszła za nim.
XXX
Był niedzielny wieczór, gdy Edward wpadł na pomysł. Wraz z Bellą leżeli w łóżku i oglądali mecz pomiędzy Mariners a Yankees. Bella wkręciła się w grę, krzycząc do telewizora coś o tandetnym sędzim, ale Edward nie zwracał na to uwagi.
Pomysł zaczął rodzić się w jego głowie w ciągu dnia. Bella wspomniała coś o postaci w rękopisie, który czytała. Nazwała męskiego bohatera „uwodzicielskim i kuszącym”. Wciąż gadała o tym, jak idealna była ta postać. Ten mały komentarz doprowadził do niefrasobliwej sprzeczki i całe popołudnie baraszkowali w salonie, ale dzięki temu Edward miał pomysł na swoją literę. Z komentarzy Belli było jasne, że męski bohater uwodził kobietę. Edward dobrze wiedział, że łatwo mógł uwieść Bellę. Opisała parę scen z powieści, a jej uwagi nasunęły Edwardowi pewien pomysł. Gdy tego wieczoru Bella poszła wziąć prysznic, pośpiesznie spisał listę rzeczy, których będzie potrzebował na jutro. Upewnił się, że schował listę do portfela, by Bella nie znalazła i wypytała o nią. Następnego ranka, podczas śniadania, Edward wstał i skreślił literę A.
- A niech to cholera, a już myślałam, że nigdy nie wybierzesz litery - dokuczyła mu Bella, wgryzając się w kawałek bekonu.
- To nie było łatwe, nie mogłem się zdecydować.
- Bałeś się, że mi nie dorównasz?
Bella była zadowolona z siebie, a Edward uśmiechnął się w udawanym niedowierzaniu. Uwielbiał, gdy Bella taka była. Urzekało go to. Za każdym razem ten uśmieszek rozciągający się na jej ustach wykańczał go.
- Oczywiście, że nie. Jestem pewny, że będziesz mnie błagać, zanim nawet zacznę.
- Taki pewny, hę?
Kiwnął głową i pocałował ją w czoło.
- Będę potrzebował trochę czasu, by wszystko dzisiaj przygotować, więc postaraj się być poza domem między osiemnastą, a dziewiętnastą.
- Przygotować? Co zaplanowałeś?
Radość w głosie Belli była oczywista.
- O to się nie martw. Zobaczymy się później.
XXX
Podczas lunchu w poniedziałkowe popołudnie Edward udał się na targ rybny po ostrygi, później do sklepu Godiva(2) i supermarketu. Gdy wrócił do biura, schował do lodówki wszystkie łatwo psujące się produkty. Rozważał pójście do domu, ale chciał, aby to wszystko było niespodzianką. Nie chciał, aby Bella pytała, po co mu tyle świec i dwie butelki wina. Ale to nie powstrzymało jego asystenta przed skrzywieniem się, kiedy Edward przechodził koło niego.
- O co chodzi z tym jedzeniem? – zapytał Alec w obecności Kate.
Edward po prostu uśmiechnął się nich obojga.
- Chcę zrobić Belli niespodziankę obiadem i deserem.
Kate prawie omdlała, a Alec wywrócił oczami.
- Przez ciebie źle wypadam, szefie.
- Mógłbyś wyłapać jakieś wskazówki. Może wtedy zatrzymałbyś przy sobie dziewczynę. Edward dobrze wie jak traktować jego wybrankę - upomniała Kate.
- Pokrewną duszę - poprawił Edward i tym razem Kate westchnęła dziewczęco.
- Odrysowali cię od szablonu, kiedy cię robili? Proszę, powiedź, że nie - zachichotała Kate, a Edward zaśmiał się.
Alec fuknął i usiadł rozdrażniony, chociaż próbował to powstrzymać. Lubił Kate i chciał zaprosić ją na kolację, ale z krążącym tu Edward, to wydawało się niemożliwe.
- W sumie… - zaczął Edward, spoglądając na zmartwionego Aleca, a później na Kate. Zauważył to, jak asystent wciąż wpatrywał się w nią. – To Alec podsunął mi ten pomysł.
Alec spojrzał na Edward i zobaczył, jak jego szef mrugnął do niego. Kate wpatrywała się w Edwarda z niedowierzaniem, a później w Aleca.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Alec jest romantykiem. Nie daj się mu zwieść - dodał Edward, zanim odszedł.
Chwilę później Alec wszedł do biura Edwarda, by mu podziękować.
- Więc Kate, hę? Nie znam jej za dobrze, ale wydaje się miła.
- I zabawna, mądra, piękna - dodał wesoło Alec.
Edward zaśmiał się i patrzył, jak jego asystent wychodzi z biura tak, jakby prawie unosił się w chmurach.
Przez resztę dnia Edward odbierał telefony od klientów i wraz z jednym z kolegów pracował nad kampanią dziecięcych artykułów plastycznych. Zanim Edward sobie uświadomił, nadszedł koniec dnia pracy. Szybko zebrał swoje rzeczy i udał się do domu. Droga wydawała mu się trwać wieczność, ale próbował nie być zbyt podekscytowany, chociaż zaczął czuć małe podenerwowanie. Nie był zdenerwowany, ale po prostu chciał zacząć. Chciał, aby Bella mdlała, jeszcze zanim dojdą do deseru. Do mieszkania dotarł około 17:30 i szybko wypędził Bellę z apartamentu, by mógł wszystko przygotować. Nie miał pojęcia, co Bella będzie robić przez następne dziewięćdziesiąt minut, ale w tym momencie nie obchodziło go to za bardzo pod warunkiem, że była bezpieczna. Przygotowania zaczął od zrobienia filetu mignon tak, jak Bella to lubiła i umieścił go na grillu. Obrał dwa ziemniaki i postawił je w garnku na kuchni. Ostrygi leżały przygotowane w lodówce i Edward miał przygotowane cytryny do pokrojenia, by podać je z ostrygami. W lodzie chłodziły się butelki wina i truskawki w czekoladzie. W jadalni poustawiał świeczki, ale nie zapalił ich jeszcze, decydując, że zrobi to przed powrotem Belli. Sprawdził ponownie jedzenie i poszedł wziąć szybki prysznic. Ubrania przygotował sobie już dzień wcześniej. Gdy wyszedł spod natrysku miał jakieś piętnaście minut, zanim Bella wróci. Szybko ubrał się w czarne spodnie i postawił, że pozostanie bez koszulki. Gdy zdejmował filet z grilla i ziemniaki z garnka, zadzwoniła do niego Bella, by powiadomić go, że będzie za jakieś pięć minut. Szybko pokroił mięso, ułożył je na talerzu wraz ziemniakami i wstawił wszystko do piekarnika, by utrzymać ich ciepło, gdy będą jedli ostrygi. W pośpiechu zapalił świece w jadalni i usiadł, cierpliwie czekając na Bellę. Pięć minut później usłyszał pukanie do drzwi.
- Bello - przywitał się z nią i złapał ją za rękę, wciągając ją do mieszkania.
Widział jak rozglądała się z jadalni.
- Wow, Edwardzie. Ale uroczo - wyszeptała, prawie bojąc się przemówić, ponieważ nie chciała zakłócać atmosfery.
Przeniosła swoje spojrzenie na Edwarda i zauważyła, jak przystojnie wyglądał. Miał na sobie spodnie i dobrze wiedziała, że to była cała jego odzież. Edward uśmiechnął się do niej i wciąż trzymając jej dłoń, przyciągnął ją do siebie. Chwycił ją w pasie i pocałował zdecydowanie, zanim zaprowadził ją do stołu. Bella wolno usiadła na krześle, zadyszana po namiętnym pocałunku. Jej serce waliło mocno w klatce piersiowej, a ona sama siedziała nieruchomo, gdy Edward wyszedł szybko do kuchni. Po chwili wrócił z półmiskiem ostryg i pokrojoną cytryną. Bella wpatrywała się zdumiona w przystawkę, a następnie w Edwarda.
- Zanim zaczniemy jeść, czuję się trochę zbyt ubrany, więc zdejmij wszystkie ubrania - poinstruował Edward. Bella zastosowała się do tego, bo to, jakie spojrzenie Edward jej posyłał, sprawiało, ze czuła, jakby ubrania parzyły jej całe ciało. – Wszystko – dodał, gdy doszła do bielizny. Wpatrywał się uważnie w zieloną kokardkę między miseczkami jej stanika. Posłusznie sięgnęła za siebie i zdjęła tę część garderoby z siebie. Oczy Edwarda rozbłysły, gdy zobaczył jej piersi. – Wszystko – powtórzył, a Bella pokręciła głową.
- To krzesło jest zimne, Edwardzie.
- Wszystko, Bello.
Zdjęła zielone, bawełniane majtki i niepewnie usiadła na drewnianym krześle.
- Połóż ręce na oparciach - rozkazał Edward i czekał, aż Bella uniosła ręce i oparła je na poręczach.
Wyciągnął dwa czerwone krawaty, które wcześniej schował w kieszeni i przywiązał ramiona Belli. Sprawdził, czy jest dobrze przywiązana, a następnie usiadł na swoim krześle. Przybliżył się do Belli i przysunął do nich półmisek.
- Chyba masz fiksację na punkcie wiązania mnie - zażartowała Bella, a Edward zaśmiał się, zanim pochylił się w jej kierunku.
- Nie, mam obsesję na punkcie posiadania ciebie tylko dla siebie. To zupełnie innych fetysz.
Wpatrywał się w Bellę przez chwilę, zanim przyciągnął ją do siebie, by pocałować ją ponownie. Tym razem poczuł, jak Bella wiła się w krześle.
- Masz ochotę na ostrygę? – zapytał, całując ją wzdłuż szczęki. Bella jęknęła. – Czy to oznacza tak? – zapytał przekornie.
Jego głos był niski i głęboki, i to sprawiło, że żołądek Belli podskoczył. Edward wpatrywał się prosto w jej oczy i Belli nie mogła nic na to poradzić, ale była podniecona. Dobrze wiedziała, czego on chciał i ona także tego chciała.
- Tak - odpowiedziała nieśmiało i zbliżyła trochę swoje krzesło do jego.
Edward chwycił jedną ostrygę z półmiska i wycisnął na nią trochę soku z cytryny, zanim przybliżył muszlę do swoich ust i wessał mięczaka. Bella patrzyła na to zniewolona, podążając za ruchem jego jabłka Adama, gdy przełykał. Wiła się na krześle i otarła o siebie uda. Edward patrzył na to z rozbawieniem i satysfakcją. Miał ją w garści i uwielbiał ten stan.
Chwycił kolejną muszlę i skropił ją sokiem, zanim wolno umieścił ją przy ustach Belli, a wolną ręką uniósł jej podbródek, by przechyliła głowę. Takim sposobem mógł przyglądać się jak ostryga wślizguje się w jej usta. Gdy tylko Bella połknęła owoc morza, Edward pocałował ją. Następnie odsunął się od jej ust i składał pocałunki wzdłuż jej gardła, zachwycając się, jak udało mu się przyśpieszyć jej tętno i oddech.
- Jeszcze jedną?
- Mhmm - tylko tyle Bella mogła z siebie wydusić.
Edward wziął kolejną ostrygę z talerza i przysunął ją do ust Belli. Tym razem sama odchyliła głowę i połknęła, gdy Edward wciąż całował i ssał skórę na jej gardle. Ponownie przysunął Bellę do siebie i pocałował ją. Ten trwał dłużej od poprzedniego. Język Edwarda łatwo wywalczył dominację. Bella jęknęła bez zahamowań przy jego wargach. Edward uwielbiał dźwięki przyjemności, które z siebie wydawała i to, jak jej uda trzymały się kurczowo krzesła. Słyszał, jak jej skóra przesuwa się po drewnie. Gdy odsunął się od jej ust, Bella nachyliła się w jego kierunku, a on zaśmiał się i wstał.
- Gdzie idziesz? – zapytała.
Jej głos był cichy i ukazywał, jak Edward na nią działał. Brzmiała prawie jak oniemiała. Nie umiała opisać tego uczucia, ale słowo oszołomiona wydawało się najodpowiedniejsze w tym momencie.
- Po danie główne i wino.
Bella kiwnęła głową i czekała w jadalni, słysząc, jak Edward porusza się po kuchni. Zanim się zorientowała, Edward wszedł do pomieszczenia z talerzem w jednej dłoni i winem w drugiej. Wolno postawił naczynie między nimi. Bella wzięła głęboki wdech i westchnęła, gdy poczuła aromat jedzenia, które pachniało jak niebo; aż pociekła jej ślinka z chęci poznania smaku. Edward usiadł koło niej z kieliszkiem w dłoni. Bella wpatrywała się w jego rękę, palce owinięte delikatnie wokół niego – elegancko. Poruszał się z wielkim opanowaniem.
- Pachnie przepysznie - wyszeptała, a on uśmiechnął się i wziął łyk Merlota.
Ponownie Bella przyglądała się ruchowi jego jabłka Adama. Jego cała postawa była królewska, nawet tylko w parze zwykłych spodni. Był pełen gracji.
- Spróbujmy, czy tak samo smakuje.
Pochylił się i pocałował Bellę. Oboje jęknęli na kontakt, ale Edward szybko się odsunął. Przyglądał się, jak jej klatka piersiowa unosiła się z każdym oddechem, który wzięła. Miał ochotę olać jedzenie i wziąć ją na stole, ale zignorował pulsującą twardość w spodniach. Bella patrzyła, jak Edward odciął kawałek steka i zamknął usta na widelcu. Ten czyn był uwodzicielski i Bella jęknęła, przykuwając uwagę Edwarda. Wziął kęs ziemniaka i uśmiechnął się dumnie.
- Chciałabyś trochę? – zapytał.
- Tak – odpowiedziała.
Odciął następny kawałek i przysunął widelec do jej ust. Tym razem to Bella drażniła się z nim. Wpatrywała się wprost w niego, gdy wsuwał widelec w jej usta. Owinęła język wokół metalu i wolno odsunęła głowę do tyłu. Westchnęła, bo jedzenie było przepyszne. Edward za to powstrzymał jęk, który chciał wyrwać się z jego ust przez jej małe przedstawienie. Sięgnął po kawałek ziemniaka i nakarmił nim Bellę, tym razem całując ją i odsuwając widelec od niej.
- Smakuje lepiej na twoich ustach.
Następnie kontynuował karmienie Belli, czasami biorąc kęs dla siebie, aż talerz był pusty.
- To było pyszne - pochwaliła go.
Edward uśmiechnął się uprzejmie i podziękował jej, po czym pocałował ją uroczo w policzek.
- Masz ochotę na wino?
- Już myślałam, że nigdy nie zapytasz – dokuczyła mu sprawiając, że Edward się zaśmiał.
Przysunął do niej kieliszek i wlał powoli wino w jej usta. Bella próbowała przełknąć bez utraty ani odrobinki, ale jedna kropla wypłynęła z kącika jej warg. Spłynęła w dół jej brody i podążała po jej szyi, aż kapnęła na udo. Edward uśmiechnął się szelmowsko, zanim podążył językiem po szlaku wina. Ssał łagodnie. Zaczął na jej szyi i przemieszczał swoje pocałunki w kierunku jej podbródka aż do ust. Pocałował ją mocno, trzymając jej głowę. Odsunął się, uklęknął przed Bellą i zaczął całować jej nogę, zaczynając od kostki aż dotarł do kropli wina, która się tam znajdowała. Bella zadrżała w oczekiwaniu. Był tak blisko, a jednocześnie daleko miejsca, gdzie go chciała. Jęknęła, gdy Edward zaczął lizać, a następnie ssać wino na jej udzie. Kontynuował, chociaż nie pozostało już nic z kropli. Bezlitośnie ssał jej udo, przesuwając pocałunki na zewnętrzną stronę, nigdy wewnętrzną, nigdy blisko miejska, gdzie Bella chciała, by całował. Tak zatraciła się w sensacji jego ust poruszających się po jej udzie, że nie zauważyła, gdy przesunął się na jej brzuch. Lizał wokół jej pępka, zanim pocałował dokładnie po środku klatki piersiowej. Zakończył to, całując ją po raz ostatni i wstał.
- G-gdzie idziesz? – wyjąkała bez tchu Bella.
- Po deser - jego głos był zachrypnięty, a dzięki wybrzuszeniu w jego spodniach, Bella wiedziała, że nie tylko ona była podniecona.
Pociągnęła za krawaty wokół jej ramion, ale było to bezcelowe. Jeśli w ogóle to możliwe, jeszcze bardziej zacieśniła więzy. Zanim się zorientowała, Edward powrócił z deserem; pudełkiem truskawek w czekoladzie i chwycił zapaloną świeczkę.
- To moje ulubione – powiedział, podnosząc truskawkę w ciemnej czekoladzie, zanim odłożył ją do pudełka.
Chwycił kieliszek i skinął na Bellę, by przekonać się, czy chce. Gdy kiwnęła głową, przysnął naczynie do jej warg i wlał wino w jej usta. Wytarł zabłąkane krople kciukiem i usiadł na swoim krześle. Ponownie chwycił wino i wybił rytm palcami na szkle. Zawiłe ruchy przykuły uwagę Belli. Jęknęła, gdy Edward wreszcie wziął łyk wina, wpatrując się w nią. Niedorzecznym było być nakręconą przez tak prosty gest, ale spojrzenie jej kochanka było bardzo intensywne. Jego oczy były skierowane wprost w jej. Było w nich niewypowiedziane pragnienie i Bella to czuła. Odczuwała, jakby jej ciało płonęło. Przyglądała się, jak Edward ponownie podniósł truskawkę, ale tym razem umieścił ją nad płomieniem świecy. Dość szybko czekolada zaczęła się topić i Edward zlizał ją językiem. Bella zaś oczami zapamiętywała, jak czubek jego języka sięgnął po więcej czekolady. Rozmyślnie wystawił język w taki sposób, by pomyślała, jak zdolny jest ten organ. Brunetka musiała powstrzymać się przed rzuceniem na niego, ale pochyliła się do przodu, gdy uniósł owoc do ust, po czym wolno oplótł go ustami. Bella patrzyła, jak wolno ugryzł końcówkę truskawki, pozostawiając szlak czekolady na dolnej wardze. Zanim mogła pochylić się i zlizać ją, język Edward wyprzedził ją zmysłowo. Ten czyn był celowy i wywołał wydobycie się rozpaczliwego westchnięcia z jej ust – dokładnie taką reakcję chciał uzyskać.
- Edwardzie - zajęczała, a on uśmiechnął się z wyższością, wywołując uczucie gorąca w jej brzuchu. – Grasz nie fair.
- Wiesz, że lubię bawić się nieprzyzwoicie - odpowiedział uroczo, po czym sięgnął po kieliszek i wziął kolejny łyk wina.
Ponownie Bella patrzyła na to jak omamiona.
- Jesteś okrutny - wymamrotała pod nosem, a Edward zaśmiał się jeszcze raz.
Bella szarpnęła przywiązanymi do krzesła rękoma.
- No dobra - dokuczył Edward i wziął kolejną truskawkę.
Przytrzymał ją ponad płomieniem, a następnie przysunął ją do ust Belli. Zarysował czekoladą jej wargi, zanim umieścił ją w takim miejscu, by mogła ugryźć. Bella wgryzła się wolno w owoc, delektując się bogatym smakiem gorzkiej czekolady i słodkością truskawki.
- Taka dobra - wymamrotała wokół owocu, a następnie zaczęła zlizywać czekoladę z ust, ale Edward powstrzymał ją i zaczął ssać jej dolną wargę. Potem przesunął się na górną do czasu, aż zlizał całą czekoladę.
- Przepyszna - skomentował, zanim rozwiązał ramiona Belli.
Od razu złapała go wokół szyi i pocałowała. Nie mogła się powstrzymać; potrzebowała go. Edward jęknął w jej usta, podniósł ją i zaczął iść w kierunku sypialni, a Bella stękała głośno. Próbowała szybko wsunąć język między jego wargi, a on to zaaprobował, gdy próbował delikatne umieścić ją na łóżku, ale oboje klapnęli na nie raczej niezgrabnie. Śmiali się przez chwilę, zanim Edward zaczął błądzić dłońmi po ciele kochanki. Delikatnie przesunął palcami po jej ramionach, całując ją po szyi, a Bella odchyliła głowę z zachwytem. Wplotła dłonie w jego włosy i trzymała go blisko siebie, po czym uniosła biodra do jego wciąż ubranych i jęknęła, docierając do jego twardości. Edward stęknął w odpowiedzi i umieścił lewą rękę na jej biodrze, by ją powstrzymać.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem – wymamrotał przy jej kości biodrowej, ssąc delikatnie skórę koło jej pępka.
Był blisko miejsca, gdzie Bella go chciała. Czuła jego gorący oddech na wzgórku łonowym i chciała popchnąć jego głowę w dół. Chciała choć raz być wulgarna, błagać, by zasmakował jej, rozkazać, by sprawił, aby straciła kontrolę. Edward zauważył to, jak Bella wciąż próbowała unieść biodra do jego ust. Uśmiechnął się przy jej prawym udzie i zaśmiał się, słysząc potrzebę w jej głosie.
- Edwardzie - błagała, ale on wciąż się z nią drażnił.
Całował w dół jej prawą nogę i ssał skórę z tyłu kolana. Świadomie unikał wnętrza jej uda i przeniósł się na lewą nogę.
- Edwardzie! – błagała, wijąc się na łóżku, ale on ją zignorował.
Wspiął się w górę jej ciała i pocałował ją mocno. Bella rozpaczliwie próbowała przekazać to, czego pragnęła, owijając nogi wokół jego bioder, ale on zaśmiał się przy jej ustach.
- Mam pewien pomysł.
- Jaki? – zapytała bez tchu Bella.
- Nie wiem, czy ci się spodoba.
- Ale o co chodzi, Edwardzie?
- O, widzę, że niecierpliwa jesteś - dokuczył jej i przesunął dłoń w dół jej klatki piersiowej, aż dotarł do wilgoci między jej nogami.
Bella sapnęła, gdy sprawne palce doprowadziły ją do białej gorączki. Jej ciało było gorące i czuła, jak pot zaczął wydobywać się z porów.
- Chcę cię posmakować… - zaczął. Zwolnił tempo poruszania się jego palców i zmniejszył przyjemność. – … chcę cię posmakować, gdy ty będziesz mnie ssała.
Bella mrugnęła i zaskomlała. Zaskoczyło ją to oświadczenie, gdy Edward wsunął w nią dwa palce.
- Chcesz 69? – zapytała z trudem.
- Och, brzmi to tak nieprzyzwoicie w twoich ustach. Podoba mi się.
- Naprawdę?
- Tak - odpowiedział i przyspieszył ruch palcami. Bella jęknęła i złapała mocniej jego ramię. – Co na to powiesz?
- Okej.
Edward uśmiechnął się szeroko, a Bella odwzajemniła ten gest. Całowali się trochę, zanim Edward wysunął z niej palce i położył się na plecach po środku łóżka, szybko zdejmując z siebie spodnie oraz bokserki. Bella uklękła przy jego ramionach.
- Naprawdę to zrobimy? – zapytała nieśmiało.
Edward wyłapał lęk w jej głosie i usiadł z nią twarzą w twarz.
- Nie musimy, jeśli nie chcesz.
- Chcę.
To jedno słowo wysłało dreszcz przez ciało Edwarda, który był twardy od przynajmniej dwudziestu minut. Nie mógł się doczekać, by zasmakować Belli, gdy jej usta znajdywać się będą na jego penisie. Złapał Bellę za tył głowy i pocałował ją, nie przejmując się tym, że ich zęby uderzały o siebie, zanim znaleźli wspólny rytm. Edward położył się z powrotem na łóżku i ułożył głowę na poduszkach. Bella przyglądała się jego ciału z czcią. Był piękny i cały jej. Wiedziała, że była najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Siedziała okrakiem na nim i naparła na niego. Edward jęknął i złapał jej biodra, i powstrzymał ją.
- To nie tu powinnaś być.
Bella uśmiechnęła się skromnie i przesunęła ciało w kierunku jego ust. Gdy tylko jej ciepło znajdowało się przy jego wargach, Edward zlizał wilgoć wydobywającą się z między jej nóg. Sapnęła, gdy jej ciało zadrżało z przyjemności. Edward kontynuował powolne lizanie. Czekał, aż Bella się odwróci i pochyli. Desperacko chciał poczuć ciepło jej ust wokół swojego fallusa. Pragnął tego, potrzebował.
- Obróć się.
Bella spełniła jego żądanie i owinęła dłoń wokół podstawy jego pobudzonego przyrodzenia. Jęknął, gdy jej ręką poruszała się w dół i w górę po jego penisie – dokładnie w ten sposób, w jaki to uwielbiał. Bella wiedziała, jak mocno musi go trzymać i jak szybko ma go pieścić. Edward chwilę pławił się w uczuciu, zanim złapał uda Belli i uniósł głowę między jej nogami. Szybko wsunął w nią język i rozprowadził wilgoć na jej łechtaczkę. Ssał ją umiejętnie, rozkoszując się tym, jakie dźwięki z siebie wydawała. Przesunął dłonie i złapał ją za pośladki. Masował je i napierał palcami na miękkie ciało. Kontynuował lizanie i ssanie jej łechtaczki, na co Bella jęknęła jeszcze głośniej. Przyjemności nie dało opisać się słowami. Bella nie miała tego dosyć. Próbowała naprzeć biodrami na jego usta, ale ten ruch odsunął ją od miejsca, gdzie go chciała, więc przerwała. Przerwała pieszczenie go dłonią i wzięła jego główkę w usta. Ssała ją, zanim przesunęła językiem po czubku prącia, po czym przeniosła go na całą długość. Edward uniósł biodra w rozkoszy. Bella nie wiedziała, ile to trwało, zanim poczuła znajomy początek orgazmu. To uczucie zaczynało się w jej palcach u stóp i wędrowało w górę nóg, zanim rozpłynęło się na wszystkie nerwy w jej ciele i zadrżała mocno nad Edwardem. Odsunęła usta od niego, ale nie przestała pieścić go dłonią, gdy wykrzykiwała jego imię. Edward podążył za jej śladem chwilę później, dochodząc w dłoni Belli. Westchnął ciężko, odchylając głowę na poduszkę. Bella zeszła z ramion Edwarda i położyła się koło niego, ale on przyciągnął ją do siebie i otulił ją ramieniem.
- Strasznie mi się to podobało - ogłosił Edward, a Bella zachichotała w odpowiedzi.
- Mi też, ale nie sądzę, że mnie przewyższyłeś.
- No nie.
- Czy to znaczy, że mam dwie następne litery?
- Nie - zaśmiał się Edward. – To nie był zakład, więc nie ma mowy.
- Cholerka. Powinnam była się z tobą założyć. Wygrałabym.
- Tak, na pewno, ale jednak nie - drażnił się z nią, a Bella żartobliwie uderzyła go w ramię, po czym Edward się zaśmiał.
- Muszę iść pod prysznic.
- Czemu? Jeszcze z tobą nie skończyłem.
- Co? Myślałam… - zaczęła, ale Edward uciszył ją pocałunkami na jej piersiach.
- Mam nadzieję, że dobrze wczoraj spałaś. Mamy przed sobą długą noc.
- Och.
- Rzeczywiście och.
(1) W oryg. apologizing
(2) Godiva Chocolatier – producent wysokiej jakości wyrobów z czekolady. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KW
Zły wampir
Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~
|
Wysłany:
Pią 21:32, 18 Lut 2011 |
|
ja się pytam : GDZIE SIĘ PODZIAŁY TABUNY KOMENTARZY ?!
Może wszyscy się cieszą nowym rozdziałem, i są tak zadowoleni z treści, że nie są w stanie nic napisać? Mam nadzieję.
Ta kontynuacja jest świetna. Mam nadzieję, że będzie trochę więcej akcji - zazdrość na przykład. Coś co by dodało pikanterii - nie mówię, że mają się rozstać czy coś - broń cię Panie Boże!- tylko coś, co by było motorem dalszych erotycznych gierek. Mam nadzieję, że autorka o tym pomyślała, a jeśli nie to, trudno - i tak będę czytać.
Kurcze, chylę czoła tłumaczeniu. Jest bardzo dobre - lekko się czyta, nie ma błędów. Aż miło czytać.
Pozdrawiam i czekam na więcej. Veny Chęci Czasu!
KW |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|