|
Autor |
Wiadomość |
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 19:23, 03 Paź 2009 |
|
All I ever knew
Autorka: manyafandom
Link do oryginału: aktualnie opowiadanie zdjęte z fanfiction.net. Nie ma dostępu do oryginału, autorka wysyła pdf. na prośbę.
Tłumaczenie: Dzwoneczek
Za banner dziękuję pięknie Verderben
AH/OOC , Zdecydowanie [+18]
Kategoria: Romance/Friendship
Tytuł znaczy mniej więcej : "Wszystko, co zawsze sądziłem" lub "Wszystko, co zawsze wiedziałem", a najlepiej "Wszystko, co do tej pory sądziłem". Brzmi kulawo, więc zostawiam tytuł oryginalny.
OSTRZEŻENIE: Fanfick jest o niespodziewanym uczuciu miłości i przyjaźni między dwoma facetami. Nie jest stricte o seksie, choć lemony są. W dużej ilości. Dlatego ostrzegam. Wiele osób może to zniesmaczyć. Jak kogoś relacje męsko-męskie oburzają, niech lepiej nie czyta!
Zdecydowałam się tłumaczyć ten fanfick, bo jest nietypowy. Nigdy dotąd nie sądziłam, że emocje między dwoma chłopakami są w stanie mnie wzruszyć aż tak bardzo.
Opowiadanie nie jest zakończone przez autorkę i zdaje się już nie będzie.
Posiadam jej zgodę na tłumaczenie.
Całe opowiadanie prowadzone jest w narracji Jaspera.
Istnieje jeden rozdział w narracji Edwarda - "All I Ever Wanted" - odpowiada w wydarzeniach pierwszemu rozdziałowi AIEK. Jest przeze mnie przetłumaczony i umieszczony między rozdziałami AIEK 8 i 9. Nie polecam czytać go wcześniej, bo zawiera spoilery.
Dla zwolenników pdf dostępne również na gryzoniu :
[link widoczny dla zalogowanych]
..........................................................................
Jasper
Rozdział 1 "Nieoczekiwane"
beta: Cornelie (Wielkie dzięki)
Zawsze sądziłem, że znam siebie dość dobrze. Wiedziałem, jaki jestem. Kim jestem jako osoba. Kim nie jestem. Co popieram, a czego nie. Jak zareagowałbym na jakiekolwiek zdarzenie. Co lubię, a czego nie lubię. Jak daleko mógłbym się posunąć. Jaką presję wywrzeć na siebie, zanim bym się złamał.
Okazało się, że się myliłem.
Dowód na to przyszedł z najbardziej nieprawdopodobnego źródła.
To była najlepsza rzecz, jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła.
Idąc energicznym krokiem przez korytarze uniwersytetu, skierowałem się ku sali, gdzie odbywały się moje pierwsze zajęcia w tym roku. Byłem spóźniony. Niezbyt dobre rozpoczęcie semestru trzeciego roku studiów.
Byłem dość przykładnym studentem. Musiałem być, jeśli chciałem utrzymać stypendium. Tylko dzięki temu mogłem uczęszczać na uniwersytet. Nie mogłem sobie pozwolić, żeby je stracić. Więc przykładałem się do nauki, chociaż z drugiej strony wcale nie musiałem tego robić.
Ale tak samo przykładałem się do imprezowania. Lubiłem się zabawić.
Picie i seks były głównymi formami rozrywki. Miałem reputację "psa na baby”, ale nie uważałem się za takiego. Po prostu lubiłem się umawiać. Okej, niezupełnie tak. Uwielbiałem seks. Jak najczęściej i z całą rzeszą różnych kobiet. Znajdowałem przyjemność w poruszaniu się wśród trzech rzeczy: książek, cipek i dowolnego piwa w promocji w danym tygodniu.
I to właśnie było powodem mojego spóźnienia na pierwszy wykład w tym roku.
Poprzedniego wieczoru balowałem do późna w jednym z barów studenckich. Nadrabiając zaległości z przyjaciółmi i szukając jakiejś gorącej dupy na noc. No wiecie, nic szczególnego.
Nie mogłem się doczekać, żeby znowu poderwać jakąś fajną laskę. Minęło trochę dni od mojego ostatniego podrywu i zaczynałem się trząść, jakbym był na głodzie. Odstawienie cipek może nieźle dopiec, wiem, co mówię.
Można było wyczuć ogólne podniecenie z powodu rozpoczęcia roku akademickiego i sezonu futbolowego. Powietrze aż pulsowało oczekiwaniem nadchodzących miesięcy. Każdy był pobudzony i pełen energii. "Bułka z masłem" dla mnie, jeżeli chodzi o zabranie kogoś na chatę. Do diabła, nawet dwóch sztuk, gdybym tylko chciał.
Otaczały mnie seksowne, pijane studentki, świeżo dojrzałe do wyrwania. Szczęśliwie dla mnie byłem atrakcyjnym, charyzmatycznym facetem, który wiedział jak oczarować każdą dziewczynę, tak żeby majtki "same spadały", niezależnie od tego, czy była wstawiona, czy też nie.
Nie byłem próżny ani żaden ze mnie snob. To fakt - po prostu byłem w tym dobry. Moja chłopięca uroda i charyzmatyczny urok doprowadziły mnie do majtek wielu dziewczyn.
W miarę upływu wieczoru wybrałem dwie możliwe kandydatki do upiększenia mojego łóżka tej nocy. Wysłałem fale wdzięku bez specjalnego trudu, jako pułapkę na zamierzoną zdobycz. Mój połów lasek zaowocował zadowalającymi okazami do zaszczycenia "Jasperowego gniazdka miłości". To wszystko było zbyt łatwe.
Sprawienie, żeby kobiety zgodziły się pójść ze mną do domu to tylko połowa zabawy. Dreszczyk polowania, swego rodzaju taniec godowy - to było to!
Ale ostatnio właśnie tego dreszczyku mocno mi brakowało. Mój wygląd i urok osobisty za bardzo się sprawdzały i polowanie zawsze trwało raczej krótko.
Wiele rzeczy przychodziło mi łatwo. Kobiety, przyjaciele, szkoła, oceny - prawie wszystko. Nie musiałem za bardzo się starać.
Chciałem czegoś, na co warto byłoby zapracować. Zasłużyć. Wyzwania. Czegoś, o co warto walczyć.
Oczywiście, moja edukacja w college'u. Ale w pewien sposób to też wydawało się za łatwe. Byłem bystry. Zarówno w sensie książkowym, jak i życiowym. Wszechstronnie inteligentny.
Ale pochodziłem z biednej rodziny. Więc użyłem mózgu, żeby zdobyć stypendium w wymarzonej szkole. Naprawdę, nie było to takie trudne, wymagało tylko trochę wysiłku z mojej strony.
I oto byłem tutaj, przeżywając swoje marzenie. Studiowałem. Spędzałem czas z przyjaciółmi. Zdobywałem każdą dziewczynę, jaką chciałem. Ale jakoś to marzenie zbyt łatwo się spełniło. Osiągnąłem to zbyt szybko.
Byłem znudzony tym, czego zawsze chciałem, a przynajmniej sądziłem, że chciałem. Problem w tym, że nigdy nie miałem innego marzenia. Innej wizji do zrealizowania.
Zeszłej nocy zabrałem obie studentki do mojego łóżka. Spodziewałem się nieziemskich przeżyć, ale perwersyjny seks we troje nie był tak ekscytujący, jak oczekiwałem.
Nie zrozumcie mnie źle. Czerpałem z tego przyjemność. Lubiłem seks. Po prostu zabrakło mi tego dreszczyku co kiedyś. Nic nie wydawało się już dostarczać mi silnych emocji.
Obudziłem się późno, zapomniawszy uprzednio nastawić budzik. Obie dziewczyny... Jessica i Lauren... sądzę, że takie były ich imiona, naprawdę nie zapamiętałem - nie były wystarczająco ważne, żeby zawracać sobie głowę pamiętaniem... W świetle poranka nie wydawały się już nawet takie seksowne.
Cholerna percepcja przez "piwne okulary". Zawsze się daję ogłupić po alkoholu.
W każdym razie obie laski ciągle były pogrążone we śnie. Musiałem je obudzić i wyrzucić, żeby pójść na zajęcia.
I musiałem to zrobić szybko.
W końcu poszły sobie, otrzymując ode mnie pustą obietnicę, że zadzwonię. Nie miałem zamiaru kiedykolwiek tego zrobić.
Przebiegłem przez kampus do gmachu Sztuk Wyzwolonych, gdzie odbywały się moje pierwsze zajęcia. Wpadłem do budynku dokładnie o godzinie, o której miał się rozpocząć wykład.
I teraz szedłem żwawo przez korytarz, szukając właściwej sali. To były zajęcia z historii. Moje ulubione. I nienawidziłem tego, że byłem spóźniony.
"Wczesne średniowiecze: lata 300-1100" - to był obecny kurs, wymagany na moim kierunku studiów, którym była historia z koncentracją na średniowiecze.
To była jedna z tych klas o liczbie studentów sto plus. Będzie nam dane ujrzeć profesora prawdopodobnie tylko pierwszego dnia, a następnie mieć do czynienia z absolwentem-asystentem przez resztę semestru.
Nie przeszkadzało mi to. Tak długo, jak mnie czegoś uczono, nie miało dla mnie znaczenia, kto to robi.
Niemal wpadłem na kilka zagubionych pierwszoroczniaczek (muszę pamiętać, żeby je później odnaleźć) i w końcu znalazłem moją klasę, a raczej salę wykładową. Była tylko w połowie wypełniona studentami i - dzięki Bogu - profesora jeszcze nie było. Tak że nic nie straciłem.
Stojąc w drzwiach, starałem się wyczaić wolne miejsce. Nie chciałem siedzieć grzecznie z przodu z lizusami, ale nie chciałem też utknąć z tyłu z głupimi mięśniakami.
Podczas gdy tak stałem, ktoś odchrząknął za mną. Domyśliłem się, że zagradzam przejście, więc przesunąłem się na bok i mruknąłem "przepraszam". Osoba ta poruszyła się, by przejść koło mnie. Jej klatka piersiowa i ramiona musnęły moje plecy i ramię. Nawet przez warstwy ubrań mogłem poczuć ciepło ciała.
Kiedy ten ktoś mnie mijał, coś uderzyło o moje udo. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że była to torba na ramię. Wziąłem wdech, żeby coś powiedzieć i zostałem zbombardowany najcudowniejszym zapachem, jaki kiedykolwiek dane mi było poczuć.
To była mieszanka miodu i cedru, i kawy, i mięty, i czegoś delikatnie piżmowego. Ten zapach poruszył coś we mnie i odkryłem, że nieco stwardniałem.
Osoba ta nieznacznie odwróciła głowę w moją stronę i wymamrotała swoje własne "przepraszam", zanim poszła, żeby usiąść.
Dostrzegłem mignięcie żywej zieleni oczu. Jak skórka jabłek Granny Smith. Głos tej osoby był aksamitny, wyrównany i nie zdradzał nic tym jednym słowem.
Ta zieleń i ten głos uderzyły bezpośrednio w moje podniecenie i nagle byłem kompletnie sztywny.
Wizje przepływały przez mój umysł. Nas całujących się, naszych języków ocierających się o siebie, pięści zaciśniętych nawzajem we włosach i przyciągających nas bliżej do siebie, lekkie ugryzienia wzdłuż szyi i obojczyka, nagie ciało pode mną, jęki i przekleństwa wydobywające się z ust podczas jednoczesnego szczytowania.
Zaniepokoiły mnie te wizje. Nie chodziło o samą ich zawartość, ale o to, kogo dotyczyły. Przedmiotem tych wizji była osoba, która dopiero co mnie minęła.
Osoba o zapachu sprawiającym, że ślina napływała do ust. Osoba o zielonych oczach i głosie gładkim jak drzewo dryfujące po wodzie.
Ta osoba była facetem.
Mój umysł był w stanie uformować tylko trzy słowa.
O. Jasna. Cholera.
Rozdział 2 |
Post został pochwalony 5 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pon 18:33, 07 Gru 2015, w całości zmieniany 50 razy
|
|
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 19:35, 03 Paź 2009 |
|
ekhm.... nie bardzo wiem jak do tego podejść...
innowacja :) interesujące... zaskakujące... w pewnym sensie pociągające , a na pewno intrygujące...
nie odczułam żadnych zgrzytów ... tłumaczenie spójne...
mam nadzieje, że się to fajnie rozwinie
poza tym ... podoba mi się taki Jasper... :P
pozdr.
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Sob 19:38, 03 Paź 2009 |
|
O, I Like It! Dziś rano kołatała mi po głowie myśl o FF o gejach, myślałam nawet by samemu coś stworzyć a tu proszę, mam podane na tacy!
Temat ważny, mam nadzieję że pokaże pięknie że nie ważne czy facet i dziewczyna, czy facet i facet, czy dziewczyna i dziewczyna - miłość ta sama i nie nalezy jej traktować jako dziwactwa.
Temat mi bliski, całe LO spędziłam z gejami - fantastyczni ludzie, nauczyli mnie ogromnej otwartości i tolerancji.
Będę stałą czytelniczką, Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Sob 19:42, 03 Paź 2009 |
|
Ojej, jakie to fajne :D
Najpierw podeszłam do tego ze śmiechem, ale podczas czytania naprawdę zaczęło mi się podobać.
Temat nietuzinkowy, odważny - lubię takie
Coś wątpię, że będzie dużo czytelników, ale ja na pewno będę czytać.
Zdziwiło mnie to, że Jasper najpierw taki pies na baby, poczuł coś do faceta. Tak w ogóle bardzo podoba mi się scena, gdy ten ktoś się o niego otarł. O mój Boże, proszę powiedz, że to nie będzie Jacob! No dobra wie, że to będzie Edward :D
Ja jestem na tak. Czekam na więcej :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Sob 19:46, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 19:55, 03 Paź 2009 |
|
Kurde nagle zaczęłam trafiać na same męsko męskie pary w ff ^^ Nie żebym narzekała. Podoba mi się styl autorki ma w sumie coś hipnotyzującego. Parting na pewno interesujący. Lubię jak relacje między facetami są dobrze napisane. Po pierwsze są pozbawione całej słodkości związków heteroseksualnych, a poza tym jeśli autor jest dobry, można starać się zrozumieć pogmatwaną psychikę mężczyzn. Wiadomo, większość kobiet piszę takie ff, więc na pewno mamy do czynienia z pewnym naiwnym podejściem kobiet do miłości, ale mimo wszystko zawsze lubiłam takie ff. Jestem zepsuta ^^ Jenak przerywając moje rozważania, a wracając do opowiadania. Na razie mamy pewnie schemat, mężczyzna znudzony prowadzeniem rozpustnego życia seksualnego szuka odmiany. Akacja rozwija się powoli, ale interesująco Na pewno jestem ciekawa ciągu dalszego, na tyle, że drugi rozdział przeczytam w oryginale, a potem wypowiem się na temat Twojego tłumaczenia
Pozdrawiam
niobe |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Sob 20:00, 03 Paź 2009 |
|
O. Jasna. Cholera.
*Skacze do sufitu i klaszcze uszami!*
Ktoś w końcu przetłumaczył to FF. Sama nosiłam się z zamiarem zrobienia tego :D Może zacznę od wykonania - naprawdę zgrabnie wyszło Ci całe tłumaczenie, no, na pewno lepiej niż mnie :D. Nie było większych zgrzytów, tylko chyba na początku zjadłaś "Co lubiłem, co nie lubiłem", tzn. tak w oryginale było :D
Kilka błędów znalazłam
Cytat: |
Zarówno w sensie książkowym jak i życiowym |
Wydaje mi się, że powinien być przecinek przed "jak".
Cytat: |
mruknąłem " Przepraszam „. Osoba ta poruszyła się, by przejść koło mnie. Jej klatka piersiowa i ramiona musnęły moje plecy i ramię. Nawet przez warstwy ubrań mogłem poczuć ciepło jej ciała . |
Cytat: |
To była mieszanka miodu i cedru i kawy i mięty i czegoś delikatnie piżmowego. |
Gdy się coś wymienia, przecinki przed "i" są, nie przed pierwszym, ale już przed "i kawy" będzie.
Cytat: |
wymamrotała swoje własne " Przepraszam " zanim poszła żeby usiąść. |
przecinek przed żeby
Cytat: |
Osoba o zielonych oczach i głosie gładkim, jak drzewo dryfujące po wodzie. |
Chciałabym zobaczyć, ze to porównanie, dość dziwne, ale wciaż porównanie, i nie powinno być tam przecinka.
Lepiej O. Jasna. Cholera. (jak w oryginale) albo O jasna cholera.
Co do treści - sama stanęłam na bodajże 6 rozdziale, nie mam jakoś czasu, aby siedzieć ze słownikiem i czytać - i postaram się napisać taki komentarz, jaki napisałabym, gdybym nie znała ciągu dalszego.
Podoba mi się Jasper - imprezowicz lubiący sex :D Cholera, spodobało mi się, naprawdę. Do tego jego reakcja na widok Edwarda - bezcenna. "To facet" :D Sam FF jest bardzo interesujący, przynajmniej dla mnie - wiem, że niektórym może się nie spodobać - i warty przeczytania. Nie spotkałam się jeszcze z niczym podobnym.
Chyba nie zajrzę już do oryginału, będę czekać na Twoje tłumaczenie.
Życzę czasu,
Rathole |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jama
Wilkołak
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 20:34, 03 Paź 2009 |
|
Ja to jestem ślepa, cały czas myślałam, że to opowiada Edward .
A teraz do rzeczy: spotkałam się chyba z jednym tego typu fan-fiction, tyle, że zamiast Jaspera był Jacob. Ta zamiana mi się podoba.
Chyba nie za wiele jest tekstów typu slash (tak to się pisze?), a ja z chęcią po nie sięgam. Ten tu, jak najbardziej mi odpowiada.
Błędów nie zauważyłam, jak dla mnie czyta się płynnie i to w pewnym stopniu zasługa tłumaczenia. Do fabuły, oczywiście, nie mam zastrzeżeń. Z pewnoścą jeszcze tu zajrzę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Sob 21:16, 03 Paź 2009 |
|
Hahahaaa! Genialne! :D Jasper-kozaczek - już to jest mistrzostwem samym w sobie :D Podoba mi się kreacja tego blondaska. Takiego go jeszcze nie czytałam. I to jak opisał Edwarda... Cudo! Mówię stanowcze NIE homoseksualizmowi, ale to opowiadanie mnie intryguje i będę je czytała, choćby nie wiem co! :D
Tylko jedno "ale". Jeśli opowiadanie tłumaczysz na polski, to "sex" też tłumacz na polski :D
Ogólnie bardzo mi pasuje to, jak tłumaczysz. Jest płynnie i naprawdę miło. Mam nadzieję, że nie wypalisz się, jak większość tłumaczek, bo naprawdę nie będzie mi się chciało czytać w oryginale. Za dużo rzeczy mam na głowie.
Cóż, życzę, aby muza srała Ci na głowę ciągle i ciągle,
M. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 21:33, 03 Paź 2009 |
|
Bardzo bardzo wam dziękuję za komentarze. Naprawdę, aż chce się dalej tłumaczyć.Rozdział 2 mam przetłumaczony, ale czekam na odpowiedź w sprawie bety, bo Cornelie nie będzie dalej tego ciągnąć.
Shantibella- dzięki za życzenie mi weny, ale to przecież nie moje opowiadanie. Ja tylko tłumaczę.
Rani - gdyby to był Jacob, to chyba bym tego nie tłumaczyła. Tylko jedna osoba w świecie ff ma takie zielone oczy i to ta osoba zawsze mnie kręci.
Niobe - on nie szuka odmiany. Jego jakby "trafia piorun". Owszem, jest znudzony tym, że wszystko mu łatwo przychodzi, ale takiej odmiany się nie spodziewa.
Rathole - dzięki za poprawki. O.Jasna.Cholera było z kropkami. Nie wiem czemu "uciekły" - zaraz poprawię. Przecinki też. Naprawdę mi zależy, żeby to tłumaczenie było dobre. Co do "jej" na żółto. Osoba jest rodzaju żeńskiego w języku polskim. Gdybym napisała jego , to póżniejsze zdanie "Ta osoba była facetem" nie miało by takiej mocy. W angielskim jest neutralne "their". Więc tego raczej nie zmienię. Inne zaraz poprawię.
Jeszcze a propos tego co napisała Rani - że Jasper, taki pies na baby a nagle poczuł coś do faceta. No cóż znam z życia trochę podobną sytuację. Moja koleżanka, Włoszka zresztą, heteroseksualistka, będąca w stałym związku z facetem, weszła pewnego razu do kawiarni w Amsterdamie, zobaczyła dziewczynę i .......piorun ją trafił. Rzuciła faceta, przeprowadziła się do Holandii (zmieniła szkołę, bo studiowała w Neapolu). Wszystko dla tej dziewczyny. Zresztą ją też poznałam. Związek wprawdzie przetrwał tylko dwa lata, no ale cóż - to jest możliwe.
Masquerade- seks poprawiony. Dzięki. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 16:03, 04 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Sob 21:46, 03 Paź 2009 |
|
Dzwoneczek napisał: |
Rani - gdyby to był Jacob, to chyba bym tego nie tłumaczyła. Tylko jedna osoba w świecie ff ma takie zielone oczy i to ta osoba zawsze mnie kręci. |
A ja bym pewno nie czytała, gdyby zamiast Edwarda był Jacob. Nie zniosłabym tego. Za bardzo go lubię :D Co do tych emeraldowych ocząt, to trochę zaczynam mieć dość. Mam nadzieję, że w tym opowiadaniu albo zostanie jeszcze większym bogiem niż w Twilight, albo będzie niczym, bo tłajlajtowy Edward mi się przejadł. Naprawdę. Niemniej jednak, całkiem możliwe, że nawet, jeśli Ed okaże się takim standardowym "Adonisem", to nadal będzie mi się podobało, bo - każdy to przyzna - opowiadanie jest bardzo niekonwencjonalne, przez co dość pociągające :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 19:22, 08 Paź 2009 |
|
Rozdział 2 "Obserwacje wewnętrzne i zewnętrzne"
beta: Rathole (Niech cię Wen wynagrodzi)
O. Jasna. Cholera.
Miałem kilka opcji, które musiałem rozważyć naprawdę szybko. Zauważyłem, że stoję z opadniętą szczęką i gapię się na tego... chłopaka. Zamknąłem usta ze słyszalnym kłapnięciem, odwracając wzrok w kierunku przeciwległej ściany. Ku mojemu rozgoryczeniu, wbrew mojej woli oczy wciąż wracały do niego spojrzeniem, średnio co dziesięć sekund.
Opcje. Muszę się skupić na moich opcjach. A nie na tym przepięknym...
Zaraz, zaraz. Czy ja właśnie nazwałem tego kolesia przepięknym?
Owszem, nazwałeś.
Cóż, pieprzyć to.
Porzucając moje poprzednie myśli, potrząsnąłem głową, żeby oczyścić umysł i przejrzałem te warianty, które uważałem za najlepsze.
Po pierwsze, mógłbym odwrócić się i uciec. Ale było to odpychające z wielu powodów, więc nawet nie chciałem brać tej możliwości pod uwagę.
Po drugie, mógłbym usiąść gdzieś indziej i spróbować zignorować to, co działo się z moim ciałem. Byłem tutaj, aby się uczyć i jeszcze minutę temu ekscytowałem się na samą myśl o tym wykładzie.
Po trzecie, mógłbym znaleźć jakieś miejsce, z którego gapiłbym się na niego i próbowałbym dowiedzieć się, dlaczego moje ciało zachowuje się w stosunku do mnie jak Benedict Arnold.*
I po czwarte, mógłbym podejść do niego, chwycić go za koszulę i przekonać się, czy smakuje tak przepysznie, jak pachnie. Mój fiut zadrżał na taką alternatywę. ku***!
Zdecydowałem, że najlepsze będzie drugie wyjście, a jeśli polegnę, zawsze zostawała opcja czwarta... to znaczy trzecia.
Ze wzrokiem utkwionym w tym… facecie (zauważyłem, że za każdym razem, gdy o nim pomyślałem, przełykałem głośno ślinę) znalazłem miejsce o trzy rzędy dalej i cztery siedzenia w bok od niego. Miałem w ten sposób doskonały widok, ale dzieliła nas wystarczająca odległość, abym nie mógł czuć jego zapachu. Mimo że rozpaczliwie pragnąłem zatopić swój nos w zagięciu jego szyi i wdychać ten zapach bezustannie…
Co?! Zaraz! Skąd, do cholery, taki pomysł? Nie robię takich rzeczy nawet z laskami, więc dlaczego miałbym chcieć przeżyć coś takiego z facetem?
Bo jego zapach nie przypomina żadnego innego i masz ochotę w nim zatonąć.
Mam? Tak… Sądzę, że tak.
Cóż, zdaje się, że opcja numer dwa odpadała, jeśli nie mogłem wytrzymać trzydziestu sekund bez myślenia o tym chłopaku (przełknięcie) i rzeczach, które chciałbym z nim robić (jeszcze bardziej nerwowe przełknięcie).
Nie pozostało mi nic innego jak opcja numer trzy.
Na zewnątrz byłem chłodny i opanowany jak zawsze, za to wewnątrz krzyczałem i wyrywałem sobie włosy, waląc głową o blat.
O nie, to nie może być prawda.
Proszę, Boże, nie pozwól, by to się działo.
Miałem sztywnego fiuta... z powodu... faceta.
Oczywiście, zawsze potrafiłem stwierdzić, czy jakiś mężczyzna jest przystojny. Ale w sensie „ten wygląda nieźle”, a nie „chcę wsunąć mu język do gardła". Ja, Jasper "Pieprzący" Whitlock lubiłem cipki... bardzo. Nawet więcej niż bardzo.
Ale mój twardy penis, obecnie rozpychający dżinsy, miał inne zdanie na ten temat.
I wtedy to do mnie dotarło. Uderzyło we mnie jak rozpędzony pociąg, tona cegieł, wybite okno czy jakakolwiek inna głupia metafora na określenie niesamowitego szoku. Pociągał mnie facet.
Poczułem się tak, jakby niewidzialna obręcz zacisnęła się wokół mojej klatki piersiowej. Nie mogłem nabrać powietrza ani go wypuścić. Ponieważ... wszystko, co zawsze sądziłem, zostało nagle nieodwołalnie zakwestionowane.
Jeżeli... to przyciąganie mogło się wydarzyć... Cóż, bez wątpienia właśnie się wydarzyło. Większość rzeczy, co do których miałem w życiu pewność, teraz poddała się wątpliwościom.
Odepchnąłem tę przerażającą, wywracającą życie do góry nogami myśl o tym, że wszystkie moje założenia na swój temat były całkowicie i definitywnie błędne. Zacznę panikować z tego powodu później. Dużo, dużo później.
Zamiast tego skupiłem się na czymś łatwiejszym – na nagłej i przytłaczająco intensywnej reakcji mojego umysłu i ciała na bardzo krótkie spotkanie z tym chłopakiem.
Rozglądając się po sali, popatrzyłem na inne męskie okazy. Nic. Zero. Nawet nie zakłuło. Za to kiedy z powrotem skupiłem wzrok na nim, czułem przemożną potrzebę, żeby go chwycić, zawłaszczyć, mieć, zatracić się w nim. To było potężne uczucie, którego nie doświadczyłem nigdy wobec jakiejkolwiek kobiety. Przerażało mnie to i zdumiewało zarazem.
To z pewnością był jakiś przypadkowy feler. Przerwa w funkcjonowaniu moich synaps. Tak to sobie przynajmniej tłumaczyłem. Problem w tym, że nie miałem pewności, czy naprawdę w to wierzę.
Nie byłem żadnym homofobem. Wyznawałem światopogląd, że "kochasz, kogo kochasz, i to jedyne, co się liczy", ale nigdy nie odnosiłem tego do siebie. Nie musiałem. Aż do teraz.
Siedząc na swoim miejscu, obserwowałem tego faceta, usiłując pojąć jego fenomen i rozszyfrować enigmę, którą był.
Co takiego w nim jest, że czuję się w taki sposób? Dlaczego on?
Jego obraz, jak ogląda się w moim kierunku, wypalił się w moim mózgu. Był wysoki, choć nie tak jak ja. Mierzyłem metr dziewięćdziesiąt dwa, a on miał kilka centymetrów mniej. Nawet przez warstwę odzieży mogłem zobaczyć, że był szczupłym, smukłym posiadaczem wyraźnych mięśni. Zupełnie jak ktoś, kto regularnie pływa lub biega. Opuszki moich palców aż pulsowały potrzebą wodzenia po jego ramionach i plecach. Chciałem nauczyć się go na pamięć przez dotyk.
Mój fiut zesztywniał jeszcze bardziej. Erekcja nie chciała się zmniejszyć, niezależnie od upływu czasu.
Chłopak miał tak bladą skórę, jakby nigdy nie wychodził na słońce. Niemal lśniła sama w sobie i byłem ciekaw, jak wyglądałaby w innym oświetleniu, takim jak na przykład światło księżyca zamiast tych nieprzyjemnych świetlówek.
Usłyszałem, jak westchnął głęboko, odchylając się do tyłu na krześle i kręcąc głową, jakby układał się do drzemki. Ruchy miał płynne i pełne gracji. Zamknął oczy. Jego mięśnie rozciągnęły się, odsłaniając długą szyję, którą miałem ochotę kąsać i smakować.
Myśli o rzeczach, które chciałbym mu zrobić, już tak mi nie przeszkadzały. Jakbym zaakceptował fakt, że pragnąłem go w sposób, w jaki jeszcze nigdy nikogo.
Jego twarz była idealna. Doskonała jak u modela, ale również nieco skażona. Miał mocno zarysowaną szczękę i mogłem dojrzeć na niej lekki zarost, jakby nie kłopotał się dzisiaj z goleniem. Ogarnęła mnie przytłaczająca potrzeba polizania krawędzi tej szczęki i poczucia jej szorstkości na języku.
Poczułem wilgoć na czubku penisa. ku***! Byłem napalony. Napalony w sposób: "potrzebuję-natychmiastowego-spuszczenia-albo-zaraz-spalę-się-z-pożądania".
Kiedy przypatrywałem się twarzy chłopaka, zauważyłem, że jego kości policzkowe są wyraźne i nieco kanciaste, a skóra na nich lekko zaróżowiona z powodu rumieńca lub opalenizny. Zastanawiałem się, jaka jest faktyczna przyczyna. Nie widziałem jego oczu. Dzięki Bogu. Byłem przekonany, że jeśli znowu zobaczę ich zieleń, przegram i coś zrobię. Moje panowanie nad sobą balansowało na krawędzi i nie chciałem przysporzyć sobie żadnego wstydu.
Jego uszy były raczej duże, trochę odstające. Ale nie jak u Dumbo. Zauważyłem, że ma srebrny kolczyk w uchu, wyglądający jak ćwiek. Myśl o różnorodnej fakturze jego miękkiej skóry i zimnym smaku metalu na moim języku podczas brania go do ust i ssania wypełniła mój umysł.
Hm... O rany. Nigdy wcześniej o czymś takim nie myślałem.
Cóż, to już nie pierwszy "pierwszy raz" dzisiaj.
Jego włosy miały niezwykły, kasztanowy kolor. Głęboki rudo-brązowy odcień, jakiego jeszcze nigdy dotąd nie widziałem. Potargane sterczały we wszystkich kierunkach, jakby dopiero co się obudził i ciągle przeczesywał je rękami. Ale nie były niechlujne, niezadbane, raczej po prostu w nieładzie, tak jakby żyły własnym życiem, a on nie umiał ich kontrolować. Wydawały się jedwabiste w swojej strukturze. Rodzaj włosów, które widzi się tylko w reklamach szamponów. Błyszczące w odblaskach światła. Pragnąłem wiedzieć, jak wyglądałyby zaciśnięte w moich pięściach, podczas gdy całowałbym je. Czy były takie miękkie, na jakie wyglądały.
Doszedłem do wniosku, że naprawdę chciałbym wiedzieć o nim te rzeczy. Czułem, że coś mnie do niego przyciąga. Jakby grawitacja nie przyciągała mnie ku ziemi, a ku niemu.
Chciałem go poznać. Dowiedzieć się o nim wszystkiego. Co znaczą wydawane przez niego dźwięki. Co dzieje się w jego umyśle. Z jakiego powodu pojawia się każdy jego uśmiech. Co myśli o… cóż, o wszystkim. Co uważa za interesujące czy modne, a czego nie. Co lubi, a czego nienawidzi. Jak wygląda, gdy dochodzi. Jaki był jako dziecko. O czym marzył. Czego najbardziej się bał.
Chciałem zbliżyć się do niego w sposób, w jaki jeszcze nigdy do nikogo. Poznać jak siebie samego. Do tego stopnia, żeby móc przewidywać jego myśli, zanim zostaną wypowiedziane, i czyny, zanim nastąpią.
Ta koncepcja śmiertelnie mnie przeraziła. Nie dlatego, że jej przedmiotem stał się mężczyzna... No dobra, to nie było bez znaczenia. Ale bardziej chodziło mi o to, że w ogóle chciałem się do kogoś aż tak zbliżyć.
Szuranie dookoła wyrwało mnie z zamyślenia. Widać zajęcia się skończyły i mogliśmy iść.
No to pięknie, ku***, pięknie! Straciłem cały wykład, gapiąc się na obiekt mojego pożądania i marząc o nim. Nawet nie pamiętałem, kiedy przyszedł profesor. Cholera, fatalny początek semestru.
Nie ruszyłem się z miejsca i dalej na niego patrzyłem. Wstał i wyciągnął ręce nad głowę, przeciągając się i ziewając. Jego koszula z długimi rękawami podjechała nieco do góry, odsłaniając kawałek skóry na wysokości talii. Dżinsy opadły mu niżej, odsłaniając górę niebieskich bokserek. Nosił brązowy, skórzany pasek. Kręcił tułowiem w obie strony, próbując rozciągnąć mięśnie, które zesztywniały od niewygodnego krzesła. Kiedy odwrócił się w moją stronę, zauważyłem wypracowane mięśnie brzucha i ścieżkę ciemnobrązowego zarostu prowadzącą za pasek bokserek, znad którego nieznacznie wystawały kości biodrowe.
Pragnienie, by poprowadzić palce wzdłuż tej sekretnej ścieżki, przysysając usta do kości biodrowych, i zbadać, gdzie się kończy, ogarnęło mnie z taka mocą, że nie mogłem już jasno myśleć. Mój członek znowu zadrżał. Próbował mnie przekonać, żebym po prostu poszedł i to zrobił.
Reszta mojego ciała zaczęła odpowiadać bez udziału mojej woli, wstając z miejsca, żeby zrealizować tę wizję.
Nagle chłopak odwrócił się w moim kierunku. Nie po to, by spojrzeć na mnie, ale żeby po prostu wziąć kurtkę z oparcia krzesła.
Podniósł głowę i napotkał mój wzrok. Szokująca, żywa zieleń jego oczu od razu podziałała na moje podniecenie i prawie doszedłem, jedynie stojąc tam i gapiąc się na niego.
Nie ruszaliśmy się, zablokowani spojrzeniem. Nie mrugaliśmy. Nie odwróciliśmy od siebie głów. Świat rozmył się wokół nas i jedyne, co istniało, to nasze oczy utkwione w sobie nawzajem.
Trzaśnięcie drzwi przerwało tę... chwilę, którą wspólnie dzieliliśmy. Nie odrywając ode mnie wzroku, włożył kurtkę i przełożył pasek swojej torby przez ramię. Zaczął się odwracać, by wyjść, ale głowa zdawała się nie podążać za ciałem, tak jakby w ogóle nie mógł zdjąć ze mnie spojrzenia. Nagle mrugnął do mnie żartobliwie i wtedy skierował się w stronę drzwi, tym razem włączając w to głowę.
Co to, do cholery, było?
Nie wiem, ale podobało mi się. Nawet bardzo.
Obserwowałem jego znikającą sylwetkę. Próbowałem wbić do pamięci jego pełen gracji chód, sposób, w jaki ubrania układały się na nim. Po prostu wszystko.
Każdy opuścił już salę wykładową i zostałem sam z moimi myślami. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że minęła tylko godzina, odkąd wszedłem do budynku. Czy to naprawdę trwało godzinę? Miałem wrażenie, jakby minęła cała wieczność, a jednocześnie jakby to zdarzenie trwało zaledwie parę milisekund. Moje myśli mieszały się bezładnie, zamieniając w papkę.
Tylko trzech rzeczy byłem pewien.
Po pierwsze, moje życie drastycznie się zmieniło w ciągu ostatniej godziny.
Po drugie, musiałem się dowiedzieć jak najwięcej o tym facecie, zaczynając od tego, jak się nazywa i jaka jest jego orientacja seksualna.
Po trzecie, byłem w poważnej potrzebie, więc zrobiłem jedyną rzecz, którą mogłem wymyślić.
Zadzwoniłem do Jess i Lauren.
---------------------------------------------
* Benedict Arnold - jego imię jest synonimem zdrady - [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 3 |
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Czw 20:02, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Czw 20:18, 08 Paź 2009 |
|
Jacie.
Przeczytałam i nie wiem jaka jestem bardziej, zdziwiona czy zaintrygowana. Ponieważ jakoś nie mam czasu czytać anglojęzycznych ff to nigdy na ten tekst nie trafiłam, a nie powiem, jest dość kontrowersyjny, ale też intrygujący.
Jasper - tylko sex mu w głowie, dobry pomysł :D
Rozdział pierwszy był świetny i dobrze mi się czytało, a w drugim za to nie wiem dlaczego, ale śmiałam się jak szalona z Jaspera i opisów wyglądu Edwarda.
Poza tym nie mogę uwierzyć, że podjełaś się tłumaczenia tego, ja bym nie mogła, więc w twoją stronę posyłam ukłon.
Ah z pewnością będę tu zagladać, ale nawet jeśli nie będe komentować, wiedz, że czytam.
Pozdrawiam,
MonsterCookie. :P |
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 20:44, 08 Paź 2009 |
|
No właśnie dlatego to tłumaczę, bo jest inne. I dotychczas jakoś Jazz mnie nie fascynował w ff. No, może z wyjątkiem "Zmowy byłych żon" autorstwa mizuki. Tam Jazz jest intrygujący.Ale w tym fanficku po prostu bardzo go lubię. Edwarda zresztą też. Jest inny.
Dzięki nowa czytelniczko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jama
Wilkołak
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 14:15, 09 Paź 2009 |
|
No nieźle, akcja się rozkręca. Widac, że Jaspera już na poważnie wzięło. Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie. Ale jest rzecz, która od momentu przeczytania rozdziału będzie mnie nurtowac, mianowicie: co Edward o tym wszystkim myśli? A może jakoś się skapnął, że Jasper coś do niego ten tego. Zobaczymy.
Czytało mi się przyjemnie mimo tych wszystkich zbereźnych opisów Jazz'a, które momentami wywoływału uśmiech na mojej twarzy . Nie ma co, wyobraźnia działa.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, J.
P.S. Edward i kolczyk w uchu? No, no . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 15:51, 09 Paź 2009 |
|
Jama, mam już zgodę autorki na tłumaczenie równoległego opowiadania z punktu widzenia Edwarda "All I Ever Wanted"., ale to opowiadanie ma dotychczas tylko jeden rozdział. No, ale z niego właśnie sie dowiesz co Edward myśli. Manyafandom napisała mi w mailu, że właśnie pracuje nad drugim rozdziałem. Ja natomiast rozmyślam nad tym, w którym momencie go przetłumaczyć. Czy po trzecim rozdziale "AIEKnew", czy po piątym, czy może jeszcze póżniej . I czy umieścić go osobno na chomiku, bo tutaj chyba szkoda zachodu, żeby robić temat na 1 lub 2 rozdziały. Sama nie wiem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Pią 16:02, 09 Paź 2009 |
|
oO
Dobra to na pewno jest... inne.
Zazwyczaj nie lubię ff-ów o takiej tematyce... Nie. Ja w ogóle nie lubię takich fanficków. Nie żebym miała coś do homoseksualizmu. Po prostu nie przepadam za czytaniem tego (w przeciwieństwie do niektórych moich kumpeli.. Ehm. No cóż.). Ale styl autorki mnie po prostru porwał. Zakochałam się w tym opowiadaniu, mimo, że Para J&E mi nie pasuje. No cóż. Będę czytała tylko dla stylu xD No i tu też pojawiają się zasługi tłumaczki :D
Weny, czasu, chęci do dalszego tłumaczenia ; )
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Pią 16:17, 09 Paź 2009 |
|
W zasadzie to ja też zaczynam lubić Jaspera z tego opowiadania, bo rzeczywiście jest inny jak i cały tekst.
Pisałaś chyba o ''All I Ever Wanted'' z perspektywy Edwarda, ja proponuję ci to wstawić na chomika, bo bardzo chętnie zobaczyłambym to wszystko opisane jego oczami, może okaże się, że on też poczuł miętę do naszego wspaniałego Jazza. :D
Życzę czasu to tłuamczenia nowego rozdziału, który mam nadzieję, że pojawi się szybko.
MonsterCookie |
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pią 16:20, 09 Paź 2009 |
|
Ciekawe :D A ta reakcja Edwarda na końcu? To wpatrywanie się, to był żart czy on tak serio? :D Czekam na moment, kiedy Jazz i Ed zaczną ze sobą gadać czy coś, bo póki co nie wiem, co mam powiedzieć. FF jest na pewno intrygujący i dziwny. Jak Jazz zaczął sobie wyobrażać siebie i Edwarda w niedwuznacznej sytuacji, to mnie trochę wzdrygnęło. Jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiego obrazka, bo mnie to po prostu mierzi, jednak czytać będę, bo ff jest inny i ciekawy :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 18:07, 09 Paź 2009 |
|
ekhm.. to było cóż.. ekscytujące
głębia uczuć - choć jednokierunkowych bardzo zabawna... choć dziwi mnie pogodzenie się Jazza z jego 'nową' seksualnością... z tego co zaobserwowałam tu i ówdzie... raczej to ludzi na początku męczy starają się to wyprzeć z mózgu/stref erogennych (szczególnie mężczyźni) :)
ale podobał mi się rozdział...
Edward mrugnął ? ;> nioch-nioch-nioch - dlaczego do mnie nie mrugnął... :(
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 18:20, 09 Paź 2009 |
|
Kirke, nie powiedziałabym,że J. już pogodził się ze swoją "nową" seksualnością. Patrz - telefon do Jess i Lauren. To chyba właśnie jest próba wyparcia. On ma ten konflikt wewnętrzny i nie do końca rozumie skąd ta nagła fascynacja i dlaczego jego ciało tak reaguje na tego faceta. Hm, może to właśnie jest "miłość od pierwszego wejrzenia".
Rozdział 3 już przetłumaczyłam. Jeżeli moja superbeta nie zatraci się we własnym ff i tłumaczeniu, to powinien pojawić się w niedzielę. Będzie pewien...przełom. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|