|
Autor |
Wiadomość |
Aguś;)
Człowiek
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork
|
Wysłany:
Nie 21:12, 13 Wrz 2009 |
|
WOW... wiem mało kreatywne ale to było pierwsze słowo jakie przyszło mi na myśl po tym rozdziale:D Bardzo podoba mi się ten obrót spraw.
Muszę przyznać, że zdarza mi się po raz 1, że nie mam wykreowanego z kim bym widziała główną postać, nowa postać jest ciekawa choć jak na razie nie wiemy o nim za dużo. Zastanawiam się co będzie jak Nico ją znajdzie...
DUŻO WENY :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pon 16:18, 21 Wrz 2009 |
|
Kolejny rozdzialik :) Jeśli ktoś czuł niesmak w związku z rozdziałek poprzednim, to nie radzę czytać tego :D Sama zastanawiam się, jak ja to napisałam... No ale mało ważne. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu mimo wszystko :)
poprzedni
Beta: CoCo
23. Czerwona mgła*
Właśnie tak zaczęła się moja przygoda z czerwoną mgłą. Po pierwszej i jednej z wielu nocy z Connorem, pojawiła się znienacka. Zawsze wyczuwałam, kiedy miała nadciągnąć, a gdy to już się stało… nie byłam sobą. Nie docierało do mnie, co mówił towarzysz, ani żadne bodźce z zewnątrz. Marzyłam tylko o brutalnym, długim i zaspokajającym seksie, jaki tylko on mógł dać. Uważał ten stan za zupełnie normalny, a nawet zabawny. Jednak z czasem nasze nocne… dzienne… całodobowe… tygodniowe maratony zostały przez niego samego ograniczone. Przyjemność stawała się wynagrodzeniem za dobrze wykonaną robotę. Zadanie, które zostało mi przydzielone, to po prostu okradanie muzeów, galerii sztuk, bardzo bogatych ludzi. Zazwyczaj odbywało się to tak, że przychodziłam do dyrektora, czy szejka i kusiłam swoimi wdziękami, co nie sprawiało żadnych trudności, gdyż, jak zwykł mawiać Connor, byłam pełna wdzięku i temperamentu, do tego zjawiskowo piękna, co również często powtarzał. Dlatego też odstawiałam pokaz przed taką osobą i dodatkowo sama z tego korzystałam. Nawet podwójnie, bo kiedy człowiek posiadał własne zdanie, stawał się ofiarą, a ja i tak brałam to, co chciałam.
Dzięki naszej metodzie mieliśmy już pokaźny zbiór. Znajdowały się w nim między innymi: oryginały Słoneczników czy Mony Lisy, a także Krzyk i Panny z Awinionu, również starożytne wazy, tkaniny, zbroje, księgi, biżuteria i inne wartościowe rzeczy.
Ostatnio odbyliśmy wycieczkę do Indii. Musieliśmy udawać bardzo uczulonych na słońce, gdyż błysk naszej skóry mógłby wzbudzić niemałe zainteresowanie. Będąc na miejscu, udałam się do potomka i dziedzica jakiegoś znanego władcy, którego imienia nawet nie znałam, ale miałam nadzieję, że mężczyzna sam mi je wyjawi. Wiedziałam o nim tyle, że był przed trzydziestką. Słodko. Nie miałam problemu z przedostaniem się do tego człowieka. Zatrzepotanie rzęsami i owionięcie oddechem całej grupy ochroniarzy wystarczyło w zupełności, by oczarowani i jakby zahipnotyzowani, przepuścili mnie do szefa. Ten na początku się wystraszył, ale jednocześnie w jego oczach zauważyłam błysk zachwytu i pożądania. W duchu uśmiechnęłam się na jego reakcję, ale również na to, że nawet jak na śmiertelnika wyglądał przystojnie. Rozmowę zaczęłam od tego, że jestem reporterką i mam napisać artykuł o nim i jego małym skarbcu, do czego potrzebny jest mi wywiad. Połechtałam oczywiście męskie ego mówiąc, że na żywo jest bardziej urodziwy i nigdy nie marzyłam, iż spotkam się z nim twarzą w twarz. Kokietowałam, flirtowałam, uwodziłam, aż uwieść się udało. Nocą finałową stał się moment, kiedy zaprosił mnie do swojego pałacu. Oczywiście, nie mogłam odmówić i przyjechałam przysłaną limuzyną. Teoretycznie przybyłam w celu zwiedzenia skarbca, jednak wiedziałam, że Akshay – bo tak go nazywano - totalnie zadurzył się w mej osobie. Z tej okazji włożyłam szmaragdową sukienkę, którą dostałam kiedyś na urodziny od pewnej wampirzycy… Poczułam, że czerwona mgła jest już blisko, więc dodatkowo założyłam elegancką, ale jednocześnie bardzo erotyczną bieliznę, odpowiadającą kolorem wierzchniego ubrania. Cóż, całkiem możliwe, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu, a przezorny zawsze ubezpieczony, jak mówią.
Mężczyzna czekał przed ogromnymi dębowymi wrotami do swej posiadłości. Gdy weszliśmy, od progu poczułam intensywny, ale jednocześnie delikatny zapach perfum, czy jakichś olejków eterycznych. Na początku został mi zaproponowany masaż, na który, rzecz jasna, zgodziłam się od razu. Jedna ze służących wskazała pokój z łóżkiem do tego zabiegu i poleciła się przebrać, a kiedy będę gotowa, powinnam ułożyć się wygodnie na łóżku i zrelaksować. Została włączona muzyka, mająca na celu wprowadzić odpowiednią atmosferę. Nagle światło zostało przyciemnione, a ja, mając niebywale dobry słuch, podsłuchałam, kto miał mnie masować. Uśmiechnęłam się chytrze i czekałam.
Po chwili drzwi uchyliły się i stanął w nich sam dziedzic. Zdziwił się, że czekam ubrana i wpatrywał się we mnie zaskoczonymi oczyma. Prawdopodobnie sądził, że zrobi miłą niespodziankę, kiedy nagle odwrócę się i spostrzegę, że to on. Ja jednak poskarżyłam się na suwak w sukience, co miało być wymówką. Tak naprawdę, oczywiście, to nie stanowiło problemu, ale postanowiłam rozegrać tę sytuację inaczej.
Akshay w mgnieniu oka zaoferował swą pomoc, a ja z chęcią skorzystałam, udając nieporadną. Zagarnęłam włosy na lewą stronę i w tym samym kierunku odchyliłam głowę. Usłyszałam przyspieszone bicie serca i uśmiechnęłam się z satysfakcją. Człowiek pewnie myślał, że będę się zasłaniać przed jego wzrokiem, jednak bardzo się pomylił. Przez moment zdziwiło mnie, że sam nie zaproponował odrobiny prywatności i nie opuścił pokoju, jednak działał tylko na moją korzyść.
Nadal stojąc do niego tyłem, zsunęłam powoli odzienie z ramion, a następnie pozwoliłam ześlizgnąć się mu wzdłuż talii i nóg. Zgodziłam się, by obejrzał ciało od tyłu, podczas gdy koronkowe figi były naprawdę głęboko wykrojone. Jego tętno ponownie przyspieszyło, a ja obróciłam się bardzo powoli, nie chcąc wywołać u mężczyzny zawału. W jego spodniach dojrzałam spore wybrzuszenie, na co lubieżnie oblizałam wargi, a czerwona mgła znajdowała się już o krok od przesłonięcia całego świata. Zachichotałam słodko i podeszłam do niego, obejmując delikatnie w pasie i całując w skroń. Poczułam pieczenie w gardle, ale starałam się powstrzymać. Poświęciłam ćwiczeniom wiele czasu.
Byłam niższa od Akshaya, więc musiałam stanąć na palcach. Dotykając na powrót ziemi, otarłam się o jego penisa, co wywołało w nim dreszcz.
- Pomożesz mi? – zagruchałam, kierując swój wzrok w taki sposób, by wskazać na plecy.
- J-jasne – wyjąkał.
Kiedy odpinał stanik, otulając mnie jednocześnie ciepłymi ramionami, opierałam dłonie na jego pokaźnej i umięśnionej klatce piersiowej. Serce znów przyspieszyło, co tym razem nie tylko usłyszałam, ale i poczułam wyraźnie pod dłońmi. Tak, jakby chował pod skórą kanarka, chcącego odlecieć. To uczucie stawało się bardzo wyraźne.
- Zimno ci? – zapytał z niedowierzaniem. – Jesteś zimna jak trup.
Och, serio?
- Nie, nie, to tylko… moje leki… Tak, to moje leki. Biorę tabletki, które bardzo obniżają temperaturę ciała. – W duchu przewróciłam oczami i pacnęłam się mentalnie w czoło na tę błyskotliwą wymówkę.
- Ach, tak… - Wydawał się nie być zaskoczony tą informacją.
Dziwne, że nie przyrównał kolorytu mojej karnacji do trupiej, bo, bądź co bądź, były do siebie uderzająco podobne. Widocznie to lubił. W ich kraju są tylko śniadzi ludzie, a ja jestem wielką odmianą. Nawet mi to schlebiało.
Och, przestań. Przecież nawet tego nie pochwalił!
- Jesteś taka piękna… Twoja skóra… tak aksamitna w dotyku i niezwykle jasna – wyszeptał, całując ramię.
No, to już powiedział komplement.
Pomógł mi zdjąć biustonosz, po czym stanął oszołomiony i wpatrywał się w biust. Naprawdę nie wiem, czy to powinno schlebiać, czy raczej strzelenie go w twarz to lepszy pomysł. Nie, ta druga opcja zdecydowanie mogła zakończyć się dla niego tragicznie. Zachichotałam cicho, by zwrócić na siebie uwagę. Spojrzał na mnie, jakby wyrwany z letargu i uśmiechnął się, przepraszając i czerwieniąc przy tym.
Jakież to słodkie. Mężczyzna, który mógł mieć wszystko, był taki nieśmiały.
Przejechał drżącą dłonią po mojej lewej piersi, sprawiając tym, że oba sutki stwardniały momentalnie.
Mam nadzieję, że nie przyjdzie mu do głowy ugniatanie żadnej części ciała, ani gryzienie. Szkoda by było tych ładnych ząbków.
Przyciągnął moje ciało do siebie, przyciskając do swojego torsu. Pozwoliłam na to, dziś się trochę pobawimy. Póki co, niech myśli, że dominuje.
Kiedy nasze ciała zderzyły się, owinęłam jego talię prawą nogą, głaszcząc szpilką po udzie. Odchylił mnie lekko do tyłu i całował piersi, skupiając się na pieszczocie sutków. Lizał je i ssał. Dziękowałam Bogu, że nie przygryzał. Odrzuciłam głowę do tyłu i jęknęłam cicho. Pieszczota nie miała porównania do tych, których zaznawałam od Connora, ale również odpowiadała.
Naparłam biodrami na penisa, na co Akshay zareagował mruczeniem w biust. W końcu przywrócił nas do pozycji stojącej i poprowadził w kierunku łóżka do masażu.
- Połóż się – polecił.
Wykonałam polecenie, kładąc się na plecach, na co on zachichotał i powiedział:
- Nie tak.
- Złotko, nie musisz mówić, jak ułożyć się do masażu – odparłam i puściłam oczko.
Podniosłam się, podpierając na łokciach, po czym skinieniem palca poleciłam, by się przybliżył. Kiedy znajdował się już kilka centymetrów od twarzy, oblizałam wargi i zaczęłam mówić:
- Widzisz… mam ochotę… na taki inny masaż. – Spuściłam wzrok, by spojrzeć na niego spod rzęs. Mężczyzna chwycił w dłoń mą twarz i chciał pocałować, jednak byłam szybsza i chwyciłam jego rękę, kierując nas w dół brzucha.
- O tam – zamruczałam i wsunęłam ją pod figi.
Palce mężczyzny bezbłędnie odnalazły źródło rozkoszy i poczęły pieścić je delikatnie.
Znów odchyliłam głowę, a w miarę narastania przyjemności, oddech przyspieszył. Taki nawyk, który pozostał po człowieczeństwie.
Akshay był bardzo nieśmiały i wyczuwałam niezręczność, ale moja reakcja chyba w końcu przekonała go do tego, że wszystko robi bezbłędnie.
Po chwili nasze wargi się odnalazły i połączyły w jednym, czułym i ujmującym pocałunku. Zapiekło. Z głębi mnie wydobyło się głębokie westchnienie, którego wcale nie planowałam. Ten mężczyzna… taki… inny. Słodki, czuły i kochany.
- Zdejmij je – szepnęłam.
Chwycił delikatnie moje majtki i zsuwał je powoli. Czułam jak cały się trzęsie.
- Chodź no tutaj – poleciłam, siadając. Chciałam, żeby się trochę rozluźnił.
Wzięłam jego dłonie w swoje i pocałowałam koniuszek każdego palca, uśmiechając się przy tym.
- Czym się tak denerwujesz? – zapytałam spokojnym i godnym zaufania głosem.
- J-ja się wcale nie denerwuję – odparł, a na usta wstąpił najbardziej wymuszony uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam.
Spojrzałam na niego wymownie, przekrzywiając głowę i unosząc znacząco brwi.
- Och, ja po prostu…
- Dobrze, może porozmawiajmy jeszcze. Co ty na to? – zapytałam ciepło.
Wyszczerzył się, a ja zachichotałam. Usiadł obok, otaczając ramieniem, czule pocierając dłonią i okazjonalnie drażniąc kciukiem sutek.
- Nie pytałam o to w wywiadzie, bo teoretycznie jest to dla wszystkich oczywiste, ale ja nie miałam okazji zapoznać się z tą informacją, więc… ile tak właściwie masz lat?
- Dwadzieścia pięć – wymamrotał, cały czerwony na twarzy. Domyślałam się już w czym rzecz.
- Ja dwadzieścia – odparłam, spuszczając głowę i patrząc na dyndające nogi.
Otworzył oczy ze zdziwienia.
- Serio?! – niemal krzyknął.
- Ciiiicho – zaśmiałam się. – Serio.
- Wyglądasz na więcej. I chcesz ze mną…? – Nie dokończył pytania, a spod jego śniadej cery poczęła przebijać purpura.
- A ty nie chcesz…? – zapytałam, starając się udawać lekko urażoną.
- Ależ chcę! – wykrzyknął ponownie, na co ja znów zachichotałam. – Przepraszam. Chcę – dodał ciszej.
- W takim razie nie widzę problemu. Oboje jesteśmy młodzi, hormony w nas buzują i chcemy tego samego…
Chłopak westchnął, po czym zdobył się na odwagę i odrzekł:
- Ale widzisz, ja nigdy… - Człowieku, jeszcze chwila i mi tutaj żywcem spłoniesz!
- Tak nigdy-nigdy? – spytałam. Pragnęłam to usłyszeć od niego.
Pokiwał głową, a ja uśmiechnęłam się i… wzruszyłam?
- Po prostu… nasze kobiety są… inne, a ja i tak nigdy nie mam czasu. Nawet na imprezach. Strasznie mnie to denerwuje. Mógłbym sobie kogoś wynająć, ale nie chcę tego robić z kobietą lekkich obyczajów. – Cóż za dżentelmen. Nawet dziwki nie nazwie k***ą. – Chcę prawdziwej kobiety. Takiej z klasą, która wszystkiego nauczy i nie będzie przeszkadzało jej, że nie jestem doświadczony. Taka, z którą będę mógł kochać się całą noc, a ona będzie tego pragnęła razem ze mną. – Oj chcę, kochanie. Tylko, czy wytrzymasz całą noc? – A ty… jesteś idealna, perfekcyjna. Piękna i inteligentna. Ciepła i wyrachowana. Łączysz w sobie same sprzeczności, co czyni cię tak wyjątkową. – Psycholog się znalazł, ale nie powiem, to miłe, co mówi.
- To miłe. – Przerwałam jego najdłuższą wypowiedź do tej pory i spuściłam wzrok.
Akshay chwycił mnie za podbródek i złożył na ustach mokry i ciepły pocałunek. Coś się stało, choć wiedziałam, że to niemożliwe…
- Rozbierzesz się? – wymruczałam z nieudawanym ciepłem w głosie.
- Ale…
- Czemu tylko ja mam być naga? – zapytałam i ponownie puściłam oczko.
Chłopak rozebrał się, a moim oczom ukazało się piękne ciało atlety. Brakowało tylko oliwki. Objął mnie i przytulił do siebie, po czym poprowadził w kierunku sofy, stojącej w rogu. Czułam, iż nadal jest spięty i kiedy usiadł na kanapie, wyglądał, jakby połknął kij od szczotki albo stał się manekinem.
- No, rozluźnij się w końcu! – zawołałam wesoło i usiadłam przodem do jego boku, przerzucając jedną nogę na uda, a drugą trzymając przy plecach mężczyzny. Moje wargi sromowe rozchyliły się i dotknęły ciała towarzysza. Serce po raz setny przyspieszyło.
- To o czym porozmawiamy? – zapytałam słodko, opierając prawą rękę na lewym ramieniu, drugą zaś gładząc piękną klatkę piersiową.
- O wszystkim – odparł, odwracając głowę, z uśmiechem na twarzy.
Gawędziliśmy o wszystkim i niczym. Opowiedziałam całą swoją historię, począwszy od narodzin, a skończywszy na chwili obecnej. Pominęłam jednak fakt, że od dość długiego czasu jestem wampirzycą. Ten delikatny umysł chyba nie zniósłby tego. Okazjonalnie całowałam jego dłoń lub szyję, a on zdobył się na objęcie lewym barkiem talii i gładzenie dłonią wnętrza mojego uda, muskając od czasu do czasu wargi sromowe. Czułam, że już się nie krępował, ale za każdym razem, kiedy to robił, uderzała go fala gorąca. Był taki słodki. Ja natomiast, bardzo powoli, kierowałam swą dłoń w dół tułowia, aż w końcu dotykałam penisa. Nie ujęłam go tak zupełnie bezceremonialnie, bo wtedy Akshay znów by się spiął. Muskałam go tylko co jakiś czas. Nie muszę chyba wspominać, że od kiedy kobiecość dotknęła skóry, stał się twardy niczym skała. Na szczęście czuł się niekomfortowo jedynie kilka sekund. A zapewniam, że nie miał się czego wstydzić. Powinien się nawet chwalić… Po raz kolejny spojrzał w oczy. Ujrzałam w nich błysk i wiedziałam, że już jest gotowy. Ucałował delikatnie szyję, po czym obrócił ciało, by się położyć. Podtrzymał mnie przy tym w talii, a głowę ułożył na stosie poduszek. Składał mokre pocałunki wzdłuż tułowia, aż dotarł do miejsca, w którym najbardziej ich oczekiwałam, jednak zatrzymał się i spojrzał pytająco:
- Mogę?
- Zrób to, na co masz ochotę. – Teraz! Błagam!
- Mam ochotę właśnie na to… - odparł i po chwili poczułam gorący język, który wił się niczym wąż.
Ciało unosiło się i wyginało w łuk, oddech stał się cięższy i przyspieszony. Czy człowiek mógł dać mi taką samą przyjemność i skutecznie odgonić czerwoną mgłę jak Connor? Jeśli tak, to właśnie trafiłam na taką osobę. Pieścił czule, a jednocześnie tak agresywnie. Moje ciało poruszało się zgodnie z jego ruchem. Nigdy nie przestawał, czasem przyspieszał, że aż krzyczałam i poczułam, jakbym unosiła się nad ziemią, jednak on trzymał mnie mocno – czyżby nie ZA mocno…? - za uda, rozchylając je coraz bardziej. W końcu nie wytrzymałam, mięśnie spięły się, a ciało przeszły spazmatyczne dreszcze, oznaczające kompletne spełnienie. Jęczałam w poduszkę, wgryzając się w nią i rwąc na strzępy, sprawiając, że pióra fruwały nad nami. Wydało mi się to bardzo romantyczne.
Chłopak wspiął się i ułożył swoje ciało na moim, ogrzewając je. Przyjemne uczucie. Znów spojrzał, a z jego twarzy wyczytałam, że jest z siebie zadowolony.
- Cholera – powiedział, oblizując usta. – Smakujesz tak dobrze!
Zachichotałam, a on pocałował moje czoło.
- Skłamałeś – odparłam, udając poważną.
- Jak to? – zapytał, zdumiony.
- Nie wierzę, że robiłeś to pierwszy raz. Po prostu nie wierzę! I nie próbuj przekonywać, że jest inaczej!
Chłopak zaśmiał się gardłowo i pokręcił głową w zaprzeczeniu.
- Jesteś pierwszym króliczkiem doświadczalnym – odrzekł i wyszczerzył się do mnie.
- Och, dzięki, wiesz?! Jesteś przeuroczy! – odkrzyknęłam, odpychając go mocno od siebie. Cały czas żartowałam. Ten jednak, jak przystało na silnego mężczyznę, ani drgnął. Zaraz… ANI DRGNĄŁ?! Powinnam zbesztać się za nieuwagę, bo mogłam zrobić mu krzywdę, ale on jedynie śmiał się ze swojego żartu. Co, do cholery?! Odnotowałam sobie, że koniecznie muszę o tym wspomnieć Connorowi.
- Ty też – zamruczał do ucha i przycisnął swoje biodra do moich, ocierając się jednocześnie.
- Nie czaruj teraz! Jestem obrażona! – Wydęłam teatralnie usta i próbowałam spleść ręce na piersiach, ale zostały zablokowane przez silne, umięśnione, potężne… och, dosyć! Zostały zablokowane przez jego ramiona.
Pocałował wydęte wargi, a potem szyję. I poczułam, że… JUŻ znajdował się we mnie! Tak mnie zaczarował, że nawet tego nie zauważyłam, a potem po prostu się nie ruszał. Dopiero teraz… wypełniał całą kobiecość, stanowiliśmy jedność. Nawet wtedy, kiedy przestawał się poruszać, by mnie całować, było mi niesłuchanie dobrze.
- Widzisz? - wyszeptałam urywanym głosem. – Udało się. I po co tyle nerwów? – zapytałam, składając pocałunek na ustach. Długi, czuły i namiętny. Problemem w tym, że już wcale nie udawałam…
Kochaliśmy się bardzo powoli i długo. Zaczęło świtać, kiedy oboje, w tym samym czasie, osiągnęliśmy spełnienie, które stało się bardzo subtelne i delikatne. Ułożyłam głowę w zagłębieniu szyi, a on swoją w moim, kiedy miauczałam w nie cicho, mając na ustach kropelki ciepłego potu kochanka. Jęknął cicho, a potem kilka razy głośno westchnął. Bez żadnych krzyków, czy czegoś takiego. Jednak takie szczytowanie to o wiele głębsze doznanie niż inne. Może dlatego, że miało również podłoże emocjonalne.
Leżeliśmy zadowoleni, patrząc sobie w oczy. On ogrzewał mnie swoim ciałem, gładził po plecach i owijał kosmyk włosów wokół palca, a ja bawiłam się czarną czupryną.
- Skąd masz te oczy? – zapytał nagle.
- Podejrzewam, że po tatusiu – odparłam, uśmiechając się.
- Kolor też?
Wzruszyłam tylko ramionami. Nie mogłam powiedzieć, dlaczego są takie.
I nagle, jak gdyby nigdy nic, powiedział:
- Kocham cię.
Zerwałam się od razu na równe nogi, zapominając o tempie wampirzych ruchów.
- N-nie. Nie mów tak – starałam się zaprzeczyć, jednocześnie zakładając ubranie.
Miałam już na sobie bieliznę i sukienkę, zapinałam już suwak, gdy w oczach chłopaka dostrzegłam błysk zdziwienia, ale za chwilę znów się zasmucił.
- Kocham cię – powtórzył.
- Nie możesz mnie kochać tylko dlatego, że się z tobą przespałam! – wykrzyczałam.
- Nie to jest powodem.
- Nie chcę znać powodów! – Zakładałam buty i chwytałam torebkę, kiedy złapał moją dłoń. Nie mogłam jej wyszarpnąć.
Spojrzałam ze strachem, a on zaśmiał się ponuro.
- Zdziwiona? – zapytał smutno.
- Kim ty… - Nie dokończyłam, kiedy przerwał.
- Connor nie jest taki, jak myślisz. On wiedział, że nie oprzesz się słodkiemu chłopcu. Byłaś moim testem…
- Skąd znasz Connora?! – wydarłam się. – Udawałeś?! Przez cały ten czas?! Byłam twoim testem?! – krzyknęłam rozpaczliwie. Żałowałam, że nie mogłam płakać. Bardzo chciałam teraz wylać parę słonych kropel.
- Daj mi skończyć. Miałem się sprawdzić, bo chciałem być taki, jak wy albo kimś więcej…
- Ty pieprzony fiucie! A ja wierzyłam w to wszystko! Chciałam…. Chciałam… Nienawidzę cię! – Wybiegłam stamtąd w swoim naturalnym tempie. Zacisnęłam powieki i mknęłam szaleńczo przed siebie. Czy naprawdę musiało mnie to wszystko spotkać?! Kiedy otworzyłam oczy, przestraszyłam się, ponieważ unosiłam się kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Zdezorientowana rozejrzała się i zobaczyłam szare skrzydła. Znów coś ścisnęło martwe serce, bo wciąż pamiętałam kto ma takie kolory… Jednak Jego nigdzie nie widziałam, a pióra zdawały się… moimi własnymi…
- Jasna cholera – wyszeptałam z niedowierzaniem. – Anioł.
Wtedy coś uderzyło we mnie z dużą siłą i spowodowało, że spadłam na ziemię.
- Złaź ze mnie! – warknęłam.
- Nie, dopóki nie dasz mi skończyć! – krzyknął w mą twarz.
Sapnęłam tylko z dezaprobatą, nie mogąc nic zrobić. Zostałam unieruchomiona.
- Miałem cię zabić, rozumiesz?! Naprawdę jesteś taka naiwna, żeby myśleć, że on chce podzielić się z tobą majątkiem?! Przyszłaś tu po to, prawda?! – Wyjął z kieszeni Koh-i-Noor. Poznałam ten kamień od razu. – Nie miałaś tego dostać! Może wydaje ci się, że on coś do ciebie czuje, ale to nieprawda! Błagam, zostań ze mną! Jesteś wszystkim czego potrzebuję! Sprzedałbym cały majątek, żeby cię przy sobie zatrzymać! Weź ten kamień. – Wcisnął diament w dłoń. – Jestem potomkiem szacha Nadira. Po tym, jak klejnot dostał się w ręce Afgańczyków, moi przodkowie walczyli o niego. W tej bitwie poległo wielu ludzi, by znów znalazł się w naszej rodzinie. Taka pokrótce jest jego historia, ale to nieważne. Weź go, to prezent. Nie myśl, że próbuję przekupić twoją osobę. Bez ciebie wszystko jest bezwartościowe. Możesz wziąć z mojego skarbca, co zechcesz.
- Ja… Ja nie mogę… To był tylko jeden raz… I więcej się nie powtórzy. Mam… narzeczonego. Zdradziłam go wiele razy. Pewnie tego nie wybaczy, ale muszę wrócić i błagać o przebaczenie.
- Czemu dałaś mi nadzieję…?
- Nie bądź naiwny, do cholery! Niczego ci nie dałam! Delikatny i czuły seks nie znaczy, że za ciebie wyjdę!
- Kocham cię… - wyszeptał.
- Nie mogę dać ci tego samego. Przyrzekłam miłość komuś innemu i mimo że się zagubiłam, odnalazłam przeznaczenie. A ono jest u boku mężczyzny, którego kocham. Teraz wrócę do niego i do rodziny jak biblijny syn marnotrawny i więcej ich nie opuszczę, bo tam jest moje miejsce.
- Nie przyszedł Mahomet do góry, to przyszła góra do Mahometa – odezwał się za mną ciepły, miękki i znajomy bas.
*Tytuł rozdziału i pomysł mgły zaczerpnięty od mojego mentora - Jacka Piekary :D
następny
_____________________________________________________________________
I jak? :D Za błędy ajm sory, nie zdążyłam przejrzeć po CoCo :)
Rozdział dostępny na chomiku
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Nie 18:40, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Pon 16:36, 21 Wrz 2009 |
|
Aaaaaaaaa ! Nico! Ten cholerny kretyn w końcu ruszył swoje dupsko i odnalazł Julię! Aaa :D
Dobra, wybacz. :D Mam dzisiaj cholernie dobry humor. :D
Okej... Julia zachowuje się jak zwykła tania dz***a. Ale to to już wiesz. Cóż, w twoim wykonaniu, choć nie lubię czytać o seksie bez miłości, ten rozdział nie był zly. Ogólnie jestem na plus
Styl masz niesamowity, to, co piszesz wciąga. Błędów nie było.
Bu, jeszcze tylko 4 rozdziały?
Pozdrawiam,
Rathole. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pon 16:42, 21 Wrz 2009 |
|
Poprawka, Rath :D Jeszcze tylko TRZY rozdziały |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zakonnica25
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 19:13, 21 Wrz 2009 |
|
o ja Nico, kurcze to zabrzmi bardzo standardowo, ale jak mogłaś skończyć w tym momencie. nie wiem mam jakieś zachwiane hormony czy co bo normalnie zachciało mi się płakać " - Nie przyszedł Mahomet do góry, to przyszła góra do Mahometa – odezwał się za mną ciepły, miękki i znajomy bas. "
cudownie szkoda że tylko jeszcze trzy rozdziały, ale to cudowne.... Standardowo nie mogę doczekać się dalszej części... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Pon 20:03, 21 Wrz 2009 |
|
rozdzial jak zwykle genialny, ale tego moglas sie juz chyba dosmyslic :D
zachowanie julii, te cale okradanie, seks i ten Akshaya, wszystko po prostu cudowne, chyba wszystkich wmurowaly te ostatnie zdanie. podejrzewam, a raczej jestem pewna ze ten cieply, miekki i znajomy glos to nico :P wszystko tworzy cudowna calosc, czyta sie szybko i strasznie wciaga, nie pownnas przerywac w tym momencie, teraz bd przezywac co moze byc dalej :) ech...
trzy rozdzialy to zdecydowanie za malo, ale mam nadzieje ze postanowisz napisac nowy ff, pozdrawiam :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Wto 6:25, 22 Wrz 2009 |
|
Oj, cieszę się, że ten rozdział jednak przypadł Wam do gustu. Troszkę żałuję, że ci, którzy czytali wcześniej już nie czytają, bo wydaje mi się, że jakiś jednak postęp zrobiłam w mojej "karierze" pisarskiej, ale cóż... Miło mi, że jesteście Wy, czytacie i wspieracie mnie :)
Dziękuję Wam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Seanice
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 15:09, 22 Wrz 2009 |
|
Ten rozdział przypadł mi do gustu, nie jestem fanką scen erotycznych, jednak lubię to opowiadanie i postanowiłam nie opuszczać rozdziałów. Bardzo sie cieszę, że Nico znalazł Julię. Odkąd wprowadziłaś postać Connora domyślałam się, że będzie on tym złym charakterem. Szkoda, że zostały jeszcze tylko 3 części. Wszystko, co dobrze szybko się kończy, niestety.
Pozdrawiam,
Seanice. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Wto 16:01, 22 Wrz 2009 |
|
Postanowiłam skomentować ten rozdział, skoro martwisz się, że czytelników ubywa. Tyle razy marudziłam na temat braku akcji, ale od kiedy postanowiłaś przemienić Julię w wampira jest jej aż nadto. :)
Nie wszystko mi się oczywiście podobało. Sam motyw przemiany drażnił mnie na początku, ale okej, ja się nie wcinam w kreację świata przedstawionego, to Twoje zadanie.
Czytałam głównie dlatego, że jestem z historią zaznajomiona i przyzwyczaiłam się, ot tyle. Nie jestem ani zachwycona, ani zniesmaczona.
Ta część była chyba najciekawsze ze wszystkich, których nie komentowałam. Motyw czerwonej mgły, podstępne podszywanie się Nico pod jakiegoś bogatego szejka. Zaczęłam się zastanawiać, czy Nico potrafi zmieniać wygląd, czy aż tak odmiennie wygląda w wampirzych oczach Julii.
Logicznie nie pasował mi ten moment:
Masquerade napisał: |
Z tej okazji włożyłam szmaragdową sukienkę, którą dostałam kiedyś na urodziny od pewnej wampirzycy… Poczułam, że czerwona mgła jest już blisko, więc dodatkowo założyłam elegancką, ale jednocześnie bardzo erotyczną bieliznę, odpowiadającą kolorem wierzchniego ubrania. |
O ile dobrze pamiętam, Julia uciekła z domu bez niczego, a kiedy stała się wampirem nie miała już przyjemności wrócić po swoje rzeczy, skąd więc miała szmaragdową sukienkę?
Masquerade napisał: |
Gdy weszliśmy, od progu poczułam intensywny, ale jednocześnie delikatny zapach perfum, czy jakichś olejków eterycznych |
przed "czy" w tym zdaniu nie ma przecinka
Masquerade napisał: |
Została włączona muzyka, mająca na celu wprowadzić odpowiednią atmosferę. |
nie byłoby lepiej: Włączono muzykę, która miała na celu wprowadzić/zbudować/stworzyć odpowiednią atmosferę?
Masquerade napisał: |
- Jesteś taka piękna… Twoja skóra… tak aksamitna w dotyku i niezwykle jasna – wyszeptał, całując ramię. |
twoja
Masquerade napisał: |
Czułam jak cały się trzęsie. |
przecinek przed "jak"
Cholerka, jeszcze coś bym tam wypatrzyła, ale czas mnie goni, w każdym razie sprawdziłabym rozdział jeszcze raz
Wiem, że gdzieś był też przecinek przed jednym "ani".
W każdym razie, jestem ciekawa, jak zakończysz to odpowiadanie, więc możesz być pewna, że je doczytam nawet, jeśli nic nie napiszę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Wto 16:43, 22 Wrz 2009 |
|
Pernix napisał: |
Masquerade napisał: |
Została włączona muzyka, mająca na celu wprowadzić odpowiednią atmosferę. |
nie byłoby lepiej: Włączono muzykę, która miała na celu wprowadzić/zbudować/stworzyć odpowiednią atmosferę? |
To nie ma znaczenia. Szyk jest poprawny.
Pernix napisał: |
Logicznie nie pasował mi ten moment:
Masquerade napisał: |
Z tej okazji włożyłam szmaragdową sukienkę, którą dostałam kiedyś na urodziny od pewnej wampirzycy… Poczułam, że czerwona mgła jest już blisko, więc dodatkowo założyłam elegancką, ale jednocześnie bardzo erotyczną bieliznę, odpowiadającą kolorem wierzchniego ubrania.
|
O ile dobrze pamiętam, Julia uciekła z domu bez niczego, a kiedy stała się wampirem nie miała już przyjemności wrócić po swoje rzeczy, skąd więc miała szmaragdową sukienkę? |
To, że autorka czegoś nie napisała, nie oznacza, że coś się nie wydarzyło. Connor mógł wykraść suknię, ponieważ Julka mu o niej wspomniała, czyż nie ? Wszystko jest możliwe ;] ale dobrze, że ktoś czyta rozdziały i je analizuje. To się chwali.
Pernix napisał: |
Masquerade napisał: |
- Jesteś taka piękna… Twoja skóra… tak aksamitna w dotyku i niezwykle jasna – wyszeptał, całując ramię. |
twoja
|
Nie. 'twoja' z dużej. 'Jesteś taka piękna' to oddzielne zdanie.
A tak w ogóle: rozumiem, że większość czyta, ale nie komentuje, jednak zwykle jest tak, że autorowi zależy na opinii czytelników, a nie tylko na tym, żeby przeczytali i nic na ten temat się nie wypowiedzieli. Msq nie pisze tego dla siebie, tylko dla Was, więc okażcie trochę dobrego serca i skomentujcie: co sądzicie o tym rozdziale ;] Jestem pewna, że Msq będzie Wam wdzięczna (ja również).
Swoją drogą: Connor stał się moim ulubionym czarnym charakterem. Cieszę się, że go wprowadziłaś, moja droga :) ciekawa jestem reakcji czytelników na dalsze rozdziały.
Kolejna (ostatnia) prośba: skomentujcie, bez dawania pochwał :) konstruktywny komentarz da się łatwo napisać, jeśli ktoś przeczytał rozdział, tak więc... do dzieła!
(za komentarz dostaniecie ciasteczko :P)
edit:
Pernix napisał: |
Motyw czerwonej mgły, podstępne podszywanie się Nico pod jakiegoś bogatego szejka. Zaczęłam się zastanawiać, czy Nico potrafi zmieniać wygląd, czy aż tak odmiennie wygląda w wampirzych oczach Julii. |
No, to tu mnie zaskoczyłaś. Jednak nie przeczytałaś dokładnie! ;] Mężczyzna, którego uwodziła Julka, to zupełnie ktoś inny. Głos, który usłyszała na końcu różnił się od tego, który miał Akshay. To można wywnioskować po zaznajomieniu się z rozdziałem ;] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Wto 16:48, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 16:10, 23 Wrz 2009 |
|
No to Ci powiem a raczej napiszę OMG!!!! Wcisnęłaś mnie w fotel, to co zrbiłaś przez kilka ostanich rozdziałów to totalny obrót sytuacji! Już cchiałam porzucać twój ff bo wydawał mi się nudny, miejscami denerwujący i taki nijaki... Bo ona kocha go, on ja nie a potem on kocha ją ona go nie ... Ble ble ble... A zostałam i czytałam dalej i wdzeczna jestem sobie za to bo teraz to narozrabiałaś. Zmieniłaś swoja Julię całkowicie! Teraz ją uwielbiam, taką drapieżną, zdecydowaną, śmiałą i odważną! A jej perypetie miłosne totalnie mnie zaskoczyły tak samo zresztą jak zaskoczenie tego rozdziału! Mam nadzieję że ten tajemniczny głos z końcówki rozdziału to Nico???!!! Wkońcu się wziął do roboty!
Świetnie napisane rozdziały, ostatni zawiera świetne opisy zbliżenia jestem pod dużym wrażeniem.
Czekam teraz niecierpliwie na kolejne rozdziały!!!
edit
Ostatni rozdział nie dawał mi spokoju i dlatego zrobiłam edit
Mam nadzieję że nie schrzanisz tej jej przemiany, na super girl, bo już ma takie zapędy, w jednej chwili nagle olśniło ją i nawróciła sie??? Tak nagle, ni z gruszki ni z pietruszki??? A jak Nico jej teraz z miejsca wybaczy to znowu się wkurzę bo to wg mnie będzie bardzo nierzeczywiste (jakby sam fakt wampirów był rzeczywisty )
Proszę nie schrzań tego i jakoś fajnie wybbrnij z tej sytuacji! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ajaczek dnia Śro 20:41, 23 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Śro 17:01, 23 Wrz 2009 |
|
Okej, faktycznie, to inny facet. :p
Nie zwróciłam uwagi, ale to i tak stawia pannę J. w jeszcze gorszym świetle. Nie rozumiem, dlaczego nagle zrozumiała swoje błędy... Na miejscu Nico, bym jej nie wybaczyła.
Co do: "Twoja", to i owszem.
Mogłam mieć rację, jeśli wielkoropek pewnił tylko funkcję pauzy w zdaniu, a nie kończył je. Można ten przypadek dwojako zinterpretować.
Jeśli jest to nowe zdanie to oczywiście zwracam honor.
W zdaniu, w którym zaproponowałam zmianę nie tyle szyk mi zgrzytał, co użycie formy biernej, no i nie zawsze trzeba używać imiesłowów. O ile nie ma powtórzeń zaimek: który, która, które lepiej się prezentuje.
Nie mówię, że pierwotna wersja jest zła, sądzę, że moja ładnie się zgrywa z całością, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
*Kasiunia:)
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Śro 17:44, 23 Wrz 2009 |
|
Czytam to opowiadanie od początku jak sie pojawiło na forum ale wcześniej niestety nie bardzo mi odpowiadało, postacie były troche bezosobowe i nijakie ich rozstanie przypominało ni KW i to co dzialo sie z Bellą po odejściu Cullena i jego rodziny. Teraz bije sie w pierś i zwracam honor ostatnie zwroty akcji są naprawde porywające i doskonale wywarzone, oby tak dalej bo w tej chwili jest to najciekawszy ff na forum.
Weny życze i mam nadzieje że jednak nie poprzestaniesz na 3 rozdziałach:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rosie Hale-McCarty-Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Forks takiej małej dziury w stanie waszyngton
|
Wysłany:
Śro 20:07, 23 Wrz 2009 |
|
rozdział świetny;) czekam na następny, a pomysł z mgłą boski
ciekawa jestem co dalej zrobi julia? wróci do cullenów z nico? czekam z niecierpliwością
weny!!!
pozdro:)
Rosie Hale-McCarty-Cullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Nie 18:38, 27 Wrz 2009 |
|
Kolejny rozdział :) Pewnie nie będziecie zadowolone, ale wszystko w swoim czasie :) Mam nadzieję, że jeszcze Wam dogodzę A tymczasem... Indżoj :D
poprzedni
Beta: CoCo
24. Przebudzenie
Byłam przekonana, że on domyślał się wszystkiego, ale znów poczułam się bezpieczna, jak nigdzie indziej. Zastanawiałam się czy o czerwonej mgle również wiedział… Musiałam o niej wspomnieć prędzej czy później, skoro stała się już nieodzowną częścią mojego życia. Póki co, została odegnana, lecz jak długo miało to potrwać? Bardzo dobrze pamiętałam momenty, w których mglistość przesłaniała cały świat. To tortura dla ciała i zmysłów. Zamiast rozmów słyszałam jęki, jakie wydobywają się z ludzkich ust podczas chwil pełnych uniesień, w każdym przedmiocie dostrzegałam falliczne kształty, a pod wpływem dotyku – wszelaka rzecz pulsowała. Udałoby się ukryć coś takiego przed ukochanym? Nie chciałam być zła, nie pragnęłam więcej krzywdzić. Zbłądziłam, ale zrozumiałam pomyłkę i chciałam wrócić na ścieżkę prawości. Czy to możliwe? Muszę włożyć wiele pracy w to, by zasłużyć na swe skrzydła.
Podczas lotu wyjęłam kamień z kieszeni i przyglądałam mu się z ciekawością. Odbijał światło w sposób identyczny jak nasza skóra. Wielki, piękny i bezcenny.
- Koh-i-Noor… Piękny, prawda? – odezwał się Nico, jednak wpatrywał się w dal i wyglądał na nieobecnego.
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
- Jego nazwa dosłownie oznacza Górę światła. W Indiach krąży o nim legenda. Nad brzegiem rzeki Jamuna znaleziono noworodka, który miał osadzony w czole kamień. Chłopca wraz diamentem zaniesiono na dwór króla. Jak się okazało, dziecko było Karną, synem Boga Słońca. Kiedyś ten diament ważył sześćset karatów i został osadzony w miejsce trzeciego oka – oka lśnienia – w posągu boga Sziwy. Podobno wydobyto go gdzieś w środkowych Indiach, a potem wędrował z rąk do rąk. Jednym z posiadaczy był przodek naszego znajomego… Jak mu na imię?
- Akshay – odparłam cicho.
- To ci heca – zaśmiał się, kręcąc przy tym głową.
- Co? – wyszeptałam.
- Akshay znaczy nieśmiertelny. Wiedziałaś o tym? – zapytał wesoło.
Zacisnęłam mocno oczy i usta ze złości. Nie mogłam już znieść jego spokoju. Oczekiwałam wybuchu, pretensji, kłótni, bójki, rozstania, a on się cieszył!
- Przestań! – krzyknęłam.
- Co mam przestać? – usłyszałam radosny ton.
- Przestań udawać, że nic się nie stało! – wrzasnęłam.
Fakt, że trzymał mnie w ramionach, stawał się coraz bardziej niekomfortowy. Wyślizgnęłam się z uścisku i rozpostarłam własne skrzydła, skręcając i lecąc w odwrotnym kierunku niż Nico. Zdawał się zaskoczony moją nową umiejętnością, ale mimo to zawrócił, choć nie mógł dogonić mej osoby.
- Czekaj! – zawołał.
- Nie! – warknęłam głośno.
- Zatrzymaj się!
- Nie!
- Stój, do cholery! – syknął, po czym uderzyłam w twardy tors Nico, a huk rozszedł się echem po okolicy.
Leżałam, nie podnosząc się z ziemi. Sapnęłam tylko wściekle i zacisnęłam powieki.
- Daj mi spokój! Po co to wszystko?! Będziesz się mścił?! No, dalej! Zasłużyłam!
- Zgłupiałaś? – Ta odpowiedź zbiła mnie z tropu, jakbym dostała obuchem.
Wstałam powoli i podeszłam do niego. Stanęłam na tyle blisko, że czułam na twarzy jego oddech, jednak wciąż miałam zamknięte oczy.
- Czego chcesz? – warknęłam cicho. – Czy nie możesz po prostu mnie zostawić?
- To jest to, czego pragniesz?
- Nie! Chcę, żebyś krzyczał, miał wyrzuty, uderzył! A ty nie robisz nic, dzięki czemu poczułabym się odrobinę mniej winna! – wrzasnęłam i uderzyłam go pięścią w pierś, czego efektem był huk i upadek Nico kilka metrów dalej.
Chłopak wstał, otrzepał się z suchego jak wiór piachu, po czym znalazł się obok - szybciej niż zdążyłam mrugnąć, następnie zamachnął się i z całej siły uderzył mnie w twarz otwartą dłonią. Poleciałam w przestrzeń, niczym kula rzucona przez zawodnika na Igrzyskach Olimpijskich. Poprawiłam ubrania i podniosłam się z ziemi, wzdychając i wypuszczając ze świstem powietrze z płuc.
- Masz rację! – zagrzmiał Nico, gdy dzieliło nas ponad trzydzieści metrów. – Jestem wściekły! Powinienem cię tu po prostu zostawić samej sobie! Może wtedy zrozumiałabyś, co straciłaś!
Krzyczeliśmy, mimo że każde z nas słyszałoby drugie doskonale nawet, gdybyśmy szeptali.
- A ty?! – pisnęłam. – Sam zacząłeś to wszystko!
- Bo zachowywałaś się jak jakaś wiecznie urażona księżniczka!
- To wcale nie dało ci prawa do znęcania się nade mną w taki sposób!
- Jasne! Nie dało ci również powodów do zostania dziwką!
Wrzasnęłam wściekle, po czym wzbiłam w powietrze, by całą dzielącą nas przestrzeń pokonać w ułamku sekundy i z ogromną siłą oraz mocą uderzyć w Nico. Oboje wbiliśmy się w ziemię na więcej niż metr. Siedziałam na nim i okładałam pięściami.
- Nikt – uderzenie – nie będzie – uderzenie – nazywał – uderzenie – mnie – uderzenie – dziwką! – warknęłam mu prosto w twarz.
Chłopak chwycił mnie mocno w talii i wyskoczył z dołka, rzucając z impetem o ziemię. Teraz on górował.
- Nie? – zapytał, uśmiechając się ironicznie. – W jaki sposób mam cię nazywać po tym, jak pieprzyłaś się z tymi wszystkimi ludźmi, co?! – dodał, po czym ponownie uderzył w twarz.
Jedyną dobrą rzeczą w całej tej sytuacji było to, że znajdowaliśmy się na zupełnym odludziu.
- Na różnych kontynentach, w niemal każdym kraju mieszkał ktoś, kto cię przeleciał, a ty oddawałaś się temu z największą rozkoszą! Jak mam cię nazwać, do cholery?!
Nie mogłam tego dłużej słuchać. Zaparłam się rękami o jego klatkę piersiową i odepchnęłam z całej siły, następnie rozejrzałam się dookoła, by znaleźć coś odpowiedniego do rzucenia w Nico. Nieopodal rosło kilka drzew. Podleciałam w to miejsce i wyrwałam jedno z nich.
- O, nie – zaśmiał się, kręcąc głową.
- O, tak – uśmiechnęłam się szeroko i cisnęłam konarem niczym oszczepem.
Roślina jednak rozszczepiła się na połowy, a zza nich wyszedł Anioł, otrzepując się z wiórów i drzazg. Pokręcił głową i zacmokał z dezaprobatą, chwytając za zderzak jakieś terenowe auto i ciskając nim, gdy wciąż znajdowałam się nad ziemią.
Spadłam zdezorientowana wraz z samochodem, które przycisnęło mnie do ziemi. Odrzuciłam je na bok, po czym klęknęłam wściekła i z całej siły uderzyłam pięściami o ziemię. Czułam się wkurzona i bezradna. Grunt rozstąpił się pod wpływem siły.
- Co to, ku***, jest?! – krzyknęłam do siebie.
- Aż tak bardzo jesteś bezradna? – zakpił Nico.
Taka właśnie byłam, dlatego zebrałam w sobie całą energię, jaką tylko miałam i wrzasnęłam na niego. Podmuch wiatru przewrócił ukochanego, słońce przesłoniły czarne chmury, zaczęły nas otaczać ogromne trąby powietrzne - wielkie i gęste, a niedaleko znajdowały się wioski pełne ludzi. Wzleciałam w powietrze, nie wiedząc co począć. Nico zrobił to samo.
Spokojnie. Tylko spokojnie. Pomyśl, co możesz zrobić i jak uratować tych mieszkańców.
Nagle wszystko, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ustąpiło i rozpłynęło się w przestrzeni. Żaden ślad nie pozostał po chmurach ani szalejącym żywiole.
- Proszę, proszę – odezwał się Anioł. – Popisujemy się zdolnościami? Pomyślałaś o osobach, które mieszkają nieopodal?
- Co ty bredzisz? Jakie zdolności?!
- A myślisz, że co to? Anomalie pogodowe?
Chwilę zastanawiałam się nad słowami Nico. Miał rację, ale czy sprawcą tego, co przed chwilą się stało, byłam ja? Czy mogłam dodatkowo mieć taki dar? Nie… to zbyt wiele… Jednak co, jeśli prawdziwe? Cóż, tę sprawę musiałam zostawić na potem.
- Przepraszam – odezwałam się tak cicho, że głos zlewał się z szumem wiatru.
- Powinnaś przeprosić tych osobników. Dobrze, że nic się nie stało.
- Nie za to, Nico. Przepraszam za to, co zrobiłam tobie.
Chłopak pokręcił głową, spuszczając ją na dół. Zdawało się, że nie bardzo wiedział, co teraz zrobić.
- Wiesz, że tak naprawdę nie myślę o tobie w ten sposób – odparł.
- Wiem i dlatego chcę cię prosić, żebyś dał mi wybór i pozwolił odejść.
- Ale ty nie chcesz odejść.
- Chcę. Nico, nie utrudniaj tego.
- Nie mogę na to pozwolić.
- Nie masz wyboru. Nie możesz mnie zmusić.
- Przecież chcesz wrócić do domu. Tak powiedziałaś Akashayowi – wymamrotał i podleciał na tyle blisko, że nasze oddechy znów stawały się jednym.
- Chciałam, żeby się ode mnie odczepił – szepnęłam.
- Naprawdę nie chciałaś wrócić…? – spytał ostrożnie, bojąc się odpowiedzi.
Stałam przed nim z zaciśniętymi powiekami i ustami, z rękami opuszczonymi w dół tułowia. Czułam się kompletnie bezsilna.
- Czy to cokolwiek zmieni? Nawet, jeśli bym tego pragnęła, to nie powinnam.
Odwróciłam się plecami. Nie zamierzałam afiszować się swym cierpieniem, a bez wątpienia przeżywałam katusze. Tęskniłam za Cullenami, chciałam ich zobaczyć, przytulić. Marzyłam o pogodzeniu się z Nico i życiu tak, jak dawniej, ale to niemożliwe…
- Wróć.
Z powrotem stanęłam twarzą w twarz z ukochanym, po czym otworzyłam oczy i spojrzałam w jego własne. W ich odbiciu wyraźnie widziałam siebie. Moje - błyszczące cierpieniem i oblicze wykrzywione bólem, jego również przepełnione smutkiem... Chciał, żebyśmy byli szczęśliwi, żebym ja była...
- Nico, jak mam wrócić po tym wszystkim, co zrobiłam? – zapytałam, a mój głos zdawał się być przepełniony rozpaczą. - Tak bardzo was zraniłam. Ciebie najbardziej. Myślisz, że umiałabym tak żyć? – wyszeptałam.
- Poradzimy sobie z tym – odparł, chwytając moje ramiona. – Tylko wróć.
- Nie mogę – odpowiedziałam, kręcąc energicznie głową.
- Wróć, proszę – błagał, zamykając mnie w potężnym uścisku. W głosie także usłyszałam żal.
Całował me włosy, oczy, nos, policzki, podbródek, aż dotarł do ust i kiedy złożył na nich silny pocałunek, poczułam, jakby został zdjęty jakiś czar. Klapki z oczu opadły i znów liczył się tylko on. Ze świstem wciągnęłam powietrze do płuc, po czym z warg wydobył się głośny i długi szloch. Tak, jakbym dziś po raz pierwszy zaczerpywała tchu, czy dopiero się zakochała, znów żyła.
Złapałam mocno twarz Anioła w swoje dłonie i oddałam pieszczotę, podziwiając pełne i ukochane przeze mnie wargi. Nawet nie wiedziałam jak bardzo mi go brakuje. W jaki sposób mogłam tak po prostu żyć? On jest mój, a ja jego. Wyglądało na to, że choćby świat runął w posadach, my i tak będziemy razem.
- Wracajmy do domu. Musimy się przygotować na ich nadejście.
- Czyje nadejście? – zapytałam.
- Dowiesz się wkrótce. Do tego czasu musisz nauczyć się walczyć, panować nad swoim darem i… służyć Bogu. A to, już niedługo, stanie się twoim priorytetem i wszystko inne przestanie się liczyć. Bycie tym, kim oboje jesteśmy to święty dar. Nie możesz go zwrócić, odmówić ani się przeciwstawić. Kiedy przychodzi czas wypełnienia obowiązku, stajesz do walki przepełniona Bożą miłością, a wtedy wszystko inne nie ma znaczenia.
Spojrzałam na niego, nie rozumiejąc, co mówi.
- Ty będziesz zawsze najważniejszy – odparłam i przywarłam do niego całym ciałem, składając małe pocałunki na pięknej twarzy.
Nico zaśmiał się gorzko, w jego głosie słychać było strach i cierpienie. Objął mnie i wtulił głowę w me włosy.
- Mylisz się.
następny
_____________________________________________________________________
Za błędy żałuję, że ho ho... :P
Rozdział już dostępny w pdfie na chomiku :)
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Sob 18:41, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Nie 19:15, 27 Wrz 2009 |
|
Wszelkie powtórzenia (głównie) i błędy biorę na klatę :P miałam koszmarny tydzień, choć wiem, że to nie ma być wymówka a informacja ;P
W każdym razie: rozdział jest świetny, walka słowna i fizyczna Julki wraz z Nico jest świetna. Nie to, co Meyerowska szmira w czwartej części. Widzimy różne emocje: najpierw coś na kształt zadowolenia i tęsknoty, następnie złość, gniew, przemoc, wybaczenie, miłość. Pięknie. Krótki rozdział, ale obfitujący w wiele uczuć.
Następny będzie jeszcze lepszy :) a ostatni ... ach, poezja :P nie będę Was denerwować :P
Komentujcie, a będzie Wam dane dostać ciasteczko i kalafiorową, którą ugotuje Msq :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Nie 19:21, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Pon 6:37, 28 Wrz 2009 |
|
Jako że nie poszłam na ten festyn wczoraj (i nie wyrwałam żadnego przystojnego torowicza ) dałam rady zwlec się rano z łóżka i napisać Ci coś na kształt konstruktywnego komentarza :D
Z początku FF wydawał mi się być nudny, ale teraz końcowymi rozdziałami pokazujesz, na co Cię stać. Piszesz naprawdę świetnie, wciąż coś się dzieje. W tym rozdziale już w ogóle wspaniale (fajne słowo, nie? ) opisalaś wszystkie emocje. Ta bitwa Nico z Julią była niesamowita. Tylko żeby tak mężczyzna kobietę uderzał... ? Szczerze powiedziawszy zdziwił mnie trochę dar Julii. Czy ja dobrze przeczytałam i ona ma skrzydła? Jak Nico? W ogóle to ona jest jakaś inna... No wiesz, te oczy, dziwny dar (dwa dary?). Ale podoba mi się
Błędów kilka biło, interpunkcyjnych, ale czytałam to wczoraj i nie chce mi się szukać Z tym, że te uderzenie czy jakoś tak, między wypowiedziami, napisałabym z dużej litery, a wg mnie kursywa nie jest potrzebna Dlaczego? A dlatego, bo jest to dialog, a wypowiedzi między nawiasami, tj. uderzenie, nie są bezpośrednim komentarzem do tekstu :D
Pozdrawiam,
Rathole
p.s. spiesze sie do szkoly i przepraszam za literowki itd |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pon 15:01, 28 Wrz 2009 |
|
Nie, no... Nie spodziewałam się AŻ tylu komentarzy. Luuudzie, noooo. Weźcie mnie trochę podbudujcie, bo na razie staje na demotywacji... Aczkolwiek dziękuję pięknie mojej Becie i Wiernej Czytelniczce :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 15:26, 28 Wrz 2009 |
|
Czytając ten rozdział przeżyłam szok - Czy Julia dostała szkrzydeł??? Czy ja coś przeoczyłam? Chyba tak. Rozdział bardzo emocjonalny - świetny opis walki, taki brutalny, Nico bijący Julię trochę mi to nie pasowało... Ale Ty jesteś autorką, więc twoje prawa. Któs napisał że się rozwinęłaś w swoim ff, ze statecznego, takiego ciepłe kluchy zrobiłaś ff w którym akcja goni akcję, a każde kolejne wydarzenie zaksakuje, bohaterka przechodzi totalną metamorfoże i bardzo dobrze. Ciesze się że tak swietnie Ci to wyszło i czekam na więcej:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Pon 15:29, 28 Wrz 2009 |
|
jak zwykle nie moglam doczekac sie kolejnego rozdzialu i na ostatniej lekcji myslalam tylko o tym, aby isc do domu i czytac twoj ff :)
jak zwykle mnie nie zawiodlas, rozdzial jak zwykle wspanialy.
ciagle mnie zaskakujesz i tak bylo tez tym razem :D
uwielbiam ich wybuch gniewu, wspaniale opisujesz emocje targajace nimi,
wyrywanie drzew, walka, zaskoczylas mnie jak zwykle .
ciesze sie, ze julia wrocila do nico i mam nadzieje ze bd sobie zyc dlugo i szczesliwie, bo nie wyobrazam sobie innego zakonczenia niz happy endu :P
tylko ta misja Bogu, nie rozumiem tego za bardzo, jakie maja pelnic przeslanie.
czyzby julia nie byla wampirem? ech, jak zwykle za duzo pytan :D
bledow jak zwykle sie nie dopatrzylam, nie skupialam na nich uwagi, a jesli nawet byly, to nie rzucaly mi sie w oczy :)
dziekuje za rodzial, pozdrawiam,
Paramox22 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|