|
Autor |
Wiadomość |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 21:49, 05 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
pestka dodała tłumaczenie ! *zdołała jednak wstać z podłogi*
niesamowita sprawa... twoje tłumaczenie jest genialne...
nie spodziewałam się, że Edward z Bellą spotkają się tak szybko... dziwi mnie, że się nie poznali... choć z drugiej strony dziesięć lat... i to w najważniejszym momencie ich życia - w momencie największych zmian hormonalno - fizyczno - psychicznych... w sumie mało prawdopodobne, ale jak się uprę to przełykam...
martwi mnie ta cała sytuacja i choć w końcu są blisko siebie (choć nie wiedzą o tym) to dalej czuję ból w sercu (ten sam, który czułam, gdy przeczytałam o pękającym lustrze...) jakaś taka pustka opanowała moje serce...
Alice jest bardzo tajemniczą osóbką... opuściliśmy kilka dobrych lat... wiele się zmieniło... nie tylko u Edwarda, ale też u Alice... ona 'zna' przyszłość... może intuicyjnie, a może po babci... Jasper o tym wie, a co chyba najważniejsze wierzy w coś tak nieprawdopodobnego...
choć wymiana zdań pomiędzy J a A w łóżku powinna mnie chyba ubawić jakoś nie mogłam wymóc na sobie choćby cienia uśmiechu - ta magia Belli i Edwarda udzieliła mi się niemożliwie wręcz i będzie mnie pewnie prześladować...
ten ff roztacza niezwykłą aurę wokół i nie pozwala o sobie zapomnieć... do tego dodam, że czytałam ten rozdział słuchając głosu z telewizorka w pokoju - bracia Legun śpiewali... współgrało to genialnie... atmosfera nie do powtórzenia...
nie mogę się doczekać następnego rozdziału...
dziękuję ci za ten ff pestko...
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 22:22, 05 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Lustra zauroczyły mnie swoim niepowtarzalnym urokiem. Sam motyw z różnymi światami mnie urzekł i z każdym kolejnym rozdziałem było coraz lepiej. W końcu doszła piąteczka, która mnie całkowicie zaczarowała. Ciekawe i w zasadzie inteligentne dialogi, świetnie przedstawiona postać Belli i Alice i do tego intrygujący Edward, to były główne przyczyny mojej decyzji. I, tak, przyznaję się, moja ciekawość po raz kolejny wygrała. Sięgnęłam do oryginału. Jednak jak przy Porywaczce byłam całkowicie zachwycona i urzeczona (tak btw to cięgle mi się zdarza do niej wracać ^^) to w tym wypadku jestem tylko rozczarowana. Doszłam do 10 rozdziału i z każdą kolejną częścią to ff traciło w moich oczach, aż w końcu zaczęło mi zajeżdżać jakimś głupawym Wide Awake, bez obrazy dla fanów tego fica, ale ja go po prostu nie trawię. Oryginał zniechęcił mnie do tego stopnia, że będę czekała już tylko na Twoje tłumaczenie. Będę czytała dalej, bo ufam w Twój dobry gust, może potem ff znowu wraca do swojej pierwotnej formy i delikatnego, ujmującego uroku. Tak, więc grzecznie czekam, potem będę narzekać ^^"
Jeśli chodzi o Twój przekład to jesteś moim numerem jeden wśród tłumaczy tego forum. Po pierwsze dlatego, że masz niesamowitego nosa to ff, a po drugie, że tłumaczone teksty czyta się tak fenomenalnie lekko, że zapomina się, że to jest przekład. Co szczerze podziwiam.
Kończąc napiszę, że uzbrajam się w cierpliwość i życzę dużo czasu i chęci.
Pozdrawiam
niobe
P.S. A wypada mi się trochę o The Fallout poupominać ^^? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Sob 22:24, 05 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Sob 22:54, 05 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
niobe napisał: |
Doszłam do 10 rozdziału i z każdą kolejną częścią to ff traciło w moich oczach, aż w końcu zaczęło mi zajeżdżać jakimś głupawym Wide Awake, bez obrazy dla fanów tego fica, ale ja go po prostu nie trawię. Oryginał zniechęcił mnie do tego stopnia, że będę czekała już tylko na Twoje tłumaczenie. Będę czytała dalej, bo ufam w Twój dobry gust, może potem ff znowu wraca do swojej pierwotnej formy i delikatnego, ujmującego uroku. Tak, więc grzecznie czekam, potem będę narzekać ^^" |
Wiem, co masz na myśli. Mnie również przerażało to, co się dzieje później (nie będę spoilerować) i nie macie pojęcia, jak trzęsę portkami przed tłumaczeniem tego i przed waszą reakcją na późniejsze wydarzenia. A porównania z Wide Awake nie uniknę. Cóż poradzić - tak obmyśliła to sobie autorka, by baśniowy wstęp był tylko wstępem, a brutalne zderzenie z rzeczywistością stanowiło centrum akcji.
niobe napisał: |
P.S. A wypada mi się trochę o The Fallout poupominać ^^? |
Fallout będzie 17 grudnia. :) chociaż szczerze mówiąc wena tłumacza mi nie dopisuje, odkąd ostatni czap skomentowały tylko dwie osoby, ale się nie poddaję. ![Wink](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_wink.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
capricorn
Człowiek
Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 16:33, 06 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Genialne opowiadanie.. jest inne.. takie fajne. :)
Zgadzam sie z niobe twoje tłumaczenia są genialne.
Pozostaje czekać na kolejne rozdziały. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Nie 12:46, 20 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Przede wszystkim dziękuję za cudne komentarze. :* a teraz mniej przyjemna sprawa.
Bardzo chciałam dodać nowy rozdział przed moim wtorkowym wyjazdem, ale sprawy tak się ułożyły, że nie zdążyłam go przetłumaczyć i niestety nie zdążę. :( Jest dość długi. Dlatego też dodam go dopiero 21 stycznia, gdy wrócę.
Przepraszam, że będziecie musiały tyle czekać, ale mam nadzieję, że mnie z tego powodu nie zabijecie.
pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkim wesołych świąt. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Nie 20:15, 20 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Ojojojoj. . .szkoda, ale w pełni rozumiem brak czasu no i będę oczywiście czekać, już sobie w kalendarzu zapisuje, że 21 stycznia będzie nowy rozdział(:
Tak więc udanego wyjazdu i wesołych Świąt oraz szczęśliwego nowego roku(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Czw 9:54, 21 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Cześć i czołem. :) Na początek mam małe pytanko... Może ktoś miałby ochotę współtłumaczyć ze mną to opowiadanie? Nie ukrywam, że przez brak czasu rozdziały zarówno Luster jak i Fallouta pojawiają się coraz rzadziej, więc gdybym miała wspólpracownika ( ), który np. tłumaczyłby co drugi rozdział Mirrorsów, poszłoby znacznie szybciej, a opowiadanko nie jest długie. Tym bardziej, że mam na oku nowe, czadowe ff(którego nie zareklamuję, bo ktoś mi je sprzątnie :P ), ale z powodu innych zobowiązań nie mogę się podjąć jego tłumaczenia. Jakby co to proszę do mnie pisać na pw, byłabym bardzo wdzięczna. :)
Rozdział 6
beta: marta_potorsia
PWE
Była noc.
Otworzyłem oczy i krzyknąłem, zszokowany. Leżałem na trawie wewnątrz lustra. Niebieski księżyc krążył po nocnym niebie, biały już wzeszedł. Powietrze pachniało tak dobrze, tak… czysto i nieskażenie. Wszystko było dzikie, świeże i niemożliwie piękne.
Nie wiedziałem, jak to się stało, ale w końcu tu wróciłem. I miałem znów zobaczyć Swan. Ta myśl zmusiła mnie, by wstać i sprawdzić, czy Ona też tu jest.
- Swan? – krzyknąłem. Muszę ją zobaczyć, musze ją zobaczyć, muszę Z NIĄ POROZMAWIAĆ…
Swan była jedyną osobą, z którą mogłem porozmawiać – naprawdę porozmawiać – o piekle ostatnich dziesięciu lat. Gdybym tylko mógł z nią zamienić kilka zdań, wszystko wróciłoby do normy. Wyzdrowiałbym i wszystko byłoby dobrze.
Ale nikt nie odpowiadał.
- Swan?
- Swan odeszła, Teddy.
Obróciłem się i zobaczyłem potwora przykucniętego za mną. Jego zwyczajny uśmiech sprawił, że włosy na karku stanęły mi dęba. Ten głos pojawiał się w moich koszmarach. Brzmiał, jakby kamienie ocierały się o ziemię w świeżo wykopanym grobie.
- Zostawiłeś ją tutaj. Samą.
- Co jej zrobiłeś? – zapytałem drżącym szeptem. Nie proszę… Nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie.
- Samą. Krzyczała za tobą godzinami… aż zdarła sobie gardło. Krzycząc za tobą, Teddy. Ale ty nigdy nie wróciłeś, prawda? – Czułem, jak pot oblewa całe moje ciało, a żołądek zawiązuje się na supeł.
- Ja… Ja nie mogłem. Lustro się rozbiło… Nie mogłem wrócić… Ja… Ja… Ty to wszystko wiesz! Byłeś tam! Widziałeś to!
- Widziałem małego tchórza biegnącego do mamusi i tatusia…
- Nieprawda… Wiesz, że to nieprawda… - Strach przedzierał się przez moje gardło i zalewał całe moje ciało.
- Zostawiłeś tę śliczną dziewczynę z tyłu… samą… w innym świecie…
- CO ZROBIŁEŚ Z MOJĄ SWAN? – krzyknąłem gorączkowo.
- A jak myślisz, Teddy? Zabrałem ją dla siebie. Wiesz, to moje zadanie. Bo ty ją zostawiłeś…
- NIE! Przestań! SWAN! SWAN!
~~ - ~~
Usiadłem na łóżku, krew spływała mi po brodzie, a zduszony krzyk palił w klatce piersiowej.
Chryste. Tylko nie to. Myślałem, że w końcu pokonałem swoje koszmary rok temu. Najwyraźniej się myliłem – one wróciły.
Złapałem chusteczkę leżącą na stoliku obok łóżka i wytarłem brodę. Krew wydostawała się z mojego języka, który ugryzłem, próbując powstrzymać krzyki. Nawet podczas snu istniał dla mnie tylko jeden rozkaz – utrzymać tajemnicę.
Nie wolno mi było wołać Swan w środku nocy. Nawet teraz, nawet tutaj, gdzie wszyscy wiedzieli, co stało się dziesięć lat temu.
Uwolniłem się z przepoconego prześcieradła, które oplotło moje nogi i ruszyłem w stronę łazienki. Wypłukałem usta, wypluwając krew i mając nadzieję, że nie odgryzłem sobie czubka języka. Zdarzyło mi się to kilka razy.
Odkręciłem kran i ochlapałem twarz wodą. Najgorsze krwawienie ustało, więc wróciłem do sypialni. Chryste, piąta trzydzieści. Byłem zbyt pobudzony, by znów zasnąć. Podszedłem do okna i spojrzałem w ciemność. Pierwsze promienie przedzierały się przez zmrok.
Czarny potwór był ostatnim i najtrudniejszym do przezwyciężenia wspomnieniem. Pozostałe z nich albo udało się całkowicie wyplenić z mojego umysłu, albo przynajmniej ukryć na tyle, by móc je kontrolować dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Nie mogłem już przypomnieć sobie większości szczegółów tych pięciu lat mojego życia. Bezpieczniej było zapomnieć. Bezpieczniej, zdrowiej, wygodniej. Kilka razy rozważałem wzięcie ostrego noża, przesunięcie ostrzem po nadgarstku, tak by przeciąć ostatni fizyczny dowód na to, że te pięć lat było niczym więcej niż dziecięcą fantazją.
Nie mogłem się do tego zmusić. Przecięcie bransoletki byłoby rozerwaniem wiary w Swan. Albo przynajmniej moich wspomnień o niej.
Przestałem jej szukać, gdy skończyłem osiemnaście lat.
Od samego początku nie miałem szans, by ją zlokalizować. Znaleźć jedyną na świecie osobę, znając jedynie jej płeć, wiek i imię. Mimo to, z pomocą Alice – i Jaspera – udało nam się zawęzić pole szukania.
Założyłem, że lustro nie zmieniło tego, jak dla siebie brzmieliśmy. Swan była Amerykanką lub Kanadyjką – nie miała żadnego zauważalnego akcentu. Jasper zasugerował, że skoro oboje pojawialiśmy się w lustrze w tym samym czasie, musimy pochodzić z tej samej strefy czasowej. Miałem ochotę walnąć głową w biurko, gdy ot tak o tym wspomniał – zupełnie, jakbym nie mógł widzieć lasu, bo zasłaniały mi go drzewa.
Ale i tak w strefie Pacific Time znajdowały się miliony ludzi – od Kolumbii Brytyjskiej po Nevadę. Och, Arizona również znajdowała się w tej strefie, gdyż z jakiegoś pokręconego powodu nie mogli przestawić się na czas letni.
Po pięciu latach niekończących się, bezowocnych poszukiwań, w końcu się poddałem. W tym czasie udało mi się przekonać mojego psychiatrę, że byłem niczym więcej niż sfrustrowanym seksualnie nastolatkiem z napadami niepokoju, a moi rodzice zastanawiali się, co zrobili nie tak.
Nadszedł czas, by ruszyć dalej. Czas, by opuścić miliony ścian, które zbudowałem wokół siebie przez ostatnie pięć lat i wrócić do życia. Odprężyć się nieco. Zacząć się bawić. Umawiać się z dziewczynami. Zaliczać je.
I wtedy odkryłem, że coś poszło nie tak.
Nie mogłem zniszczyć tego, co stworzyłem. Dziesięć lat ukrywania uczuć i wspomnień nie było czymś, co można po prostu zdmuchnąć. Linia między tym, kim naprawdę jestem i tym, kogo udaję, już dawno została przekroczona. Kłamałem tak długo, że kłamstwa stały się prawdą. Chciałem zostać tam, gdzie się znajdowałem, gdzie świat miał sens – nie gdzieś poza, próbując znaleźć drogę do zawiłego i traumatycznego świata normalnego okresu dojrzewania.
Zgubiłem swoje dzieciństwo. Lustrzany świat. Moją pierwszą miłość. I w końcu zgubiłem siebie.
Chryste, tak bardzo potrzebuję Swan.
To nie miało nic wspólnego z seksem lub miłością. Chodziło o to, by móc porozmawiać z jedyną osobą na świecie, która mogła mnie zrozumieć. Jedyną, która tam była. Jedyną, która mogłaby przeczesać szczątki moich wspomnień i powiedzieć, które z nich są prawdziwe, a które nie.
Lubiłem myśleć, że jeśli Swan kiedykolwiek by wróciła, zrozumiałaby. Że byłaby dla mnie miła i nie oceniałaby mnie za to, kim się stałem.
Jak ta urocza przyjaciółka Alice, którą wczoraj poznałem… Bella. Boże, ona tylko chciała ze mną grzecznie porozmawiać! Siedziała tam w słońcu, z tymi przyciągającymi wzrok pięknymi włosami. Poczułem się, jakbym mógł spędzić całe życie, słuchając jej głosu i wpatrując się w jej twarz. Zamiast tego byłem niedostępny i sarkastyczny.
A mimo to i tak mnie przejrzała. To mnie przestraszyło.
Nie dlatego, że była tak piękna i nawet nie zdawała sobie z tego sprawy – w przeciwieństwie do Rosalie, która nigdy nie przestawała myśleć o swoim wyglądzie. I wiedziała, że w głębi duszy wciąż byłem przestraszonym, popieprzonym nastolatkiem, który nigdy nie zaliczył dziewczyny i ukrywał się za książkami od matematyki, bo przerażało go, że świat mógłby zdać sobie sprawę, co z niego za fałszywy frajer.
Słońce zaczęło wschodzić i odkryłem, że ręka mi zdrętwiała, bo zbyt długo na niej leżałem. To też jeden z moich starych nawyków – odpływanie we własne myśli na dłuższe okresy czasu.
Dlaczego znów tak dużo myślałem o Swan?
Dlaczego znów śniłem o czarnym potworze?
Zbyt dużo pytań, zbyt mało odpowiedzi. Założyłem swój strój do biegania i stwierdziłem, że dziesięciomilowa przebieżka dobrze mi zrobi.
~~ - ~~
Ten tydzień minął jak zwykle. Uczelnia, nauka, dom, sen. Trochę biegania wieczorami. Spotkanie z moim promotorem. Mieliśmy nasze cotygodniowe rodzinne zebranie w Jupiterze – bez Belli tym razem. Alice powiedziała, że jej przyjaciółka miała inne plany. Rosalie posłała mi wymowne spojrzenie, jakby chciała powiedzieć: „Wystraszyłeś kolejną osobę swoją popieprzoną osobowością, czyż nie?”
Zapewne tak, Rose. Szkoda, że na ciebie to nie podziałało.
W innym życiu powiedziałbym to głośno, zarabiając więcej niż kilka chichotów wokół stołu. W tym życiu jednak po prostu odpowiedziałem takim samym spojrzeniem i zakopałem się głębiej w siedzenie.
Zbyt wiele lat ukrywania najważniejszej części mnie. Zbyt wiele lat całkowitego kontrolowania każdego słowa, które wydobywało się z moich ust. Żadnej spontaniczności. Żadnych impulsywnych żartów. Nigdy nie piłem więcej niż dwóch piw, nawet przy moich bliskich. Ryzyko było zbyt duże.
I tak kulawy ze mnie pijak. Alice, Jasper i Emmett zamknęli mnie w domu kilka razy, bym nabrał doświadczenia. Pierwszy raz był przezabawny – nasza czwórka upiła się jakimś importowanym słodkim vermouthem i śmialiśmy się całą noc. Widok mnie w dobrym humorze tak ucieszył moje rodzeństwo, że powtórzyliśmy to w następny weekend… z tragicznym skutkiem. Tamtej nocy miałem złośliwy, kłótliwy nastrój i alkohol go nie poprawił. W końcu wyzwałem Emmetta na solo. Odmówił.
Kiedy zdałem sobie sprawę, co robię – próbując namówić na walkę mojego młodszego brata, który chronił mnie i kochał, nawet gdy go zawodziłem – zacząłem płakać i nie mogłem przestać. Ból wewnątrz mnie był tak wielki, że żadne łzy nie mogły go zmyć. To przeraziło ich o wiele bardziej, niż kiedy warczałem na Emmetta i nikt nigdy później nawet nie próbował proponować wspólnego picia.
Miałem życie towarzyskie… Chodziłem na imprezy akademickie, rozmawiałem o bzdetach z innymi studentami przy nieskończonej ilości filiżanek kawy. Miałem jakichś pseudo-przyjaciół, z którymi chodziłem czasami na pizzę. Razem z Alice, Jasperem, Emmettem i Rose robiliśmy wypady do kina lub do pubów. Od czasu do czasu chodziłem na randki, by raporty dostarczane rodzicom brzmiały dobrze.
Jednak odizolowałem się na zbyt długo i to w najgorszym momencie mojego życia. Większość facetów pracowało obecnie nad swoimi kontaktami towarzyskimi. Obserwowałem z podziwem, jak Emmett wyrywa laski w klubach. Ja nienawidziłem tam chodzić – zbyt głośno, zbyt ciemno, zbyt dużo ludzi.
W empiryczny sposób wiedziałem, że jestem przystojny. Świadczył o tym fakt, że chociaż pokazywałem całym sobą, jaki ze mnie frajer, ładne kobiety i tak do mnie startowały. Gdybym był inny, mógłbym to wykorzystywać i zaliczać je dzień w dzień. Jednak według mnie seks nierozerwalnie łączył się z miłością i intymnością. A skoro nie byłem zdolny do intymności, nie miałem też ochoty angażować się w seks dla samego… cóż… seksu.
Niestety, moje nieco staromodne poglądy nie uwolniły mnie od normalnych męskich problemów. Waliłem konia pod prysznicem prawdopodobnie więcej razy, niż jakikolwiek inny facet w historii bieżącej wody.
Ale przy moim stylu życia wyglądało na to, że będę prawiczkiem aż do śmierci.
- Edward?
Ocknąłem się ze swojego zamyślenia i rozejrzałem dookoła. Wszyscy stali i zbierali swoje rzeczy. Wyglądało na to, że rodzinne spotkanie w Jupiterze dobiegło końca i to przegapiłem. Moje piwo zrobiło się ciepłe i uleciał z niego gaz.
Alice patrzyła na mnie z niepokojem. Spróbowałem się do niej uśmiechnąć, ale mi się nie udało.
- Podwieźć cię? – zapytałem, próbując odciągnąć od siebie uwagę.
- Jazzy mnie odwozi. Jedziesz do domu czy do szkoły?
- Ja… hmm…
- Może do domu? – zapytała delikatnie.
- Nie, mam trochę roboty. – Wstałem, zebrałem swoje rzeczy i uściskałem ją szybko. – Wszystko w porządku, naprawdę.
I wyszedłem, zanim ktokolwiek zacząłby drążyć temat.
~~ - ~~
W sobotni wieczór zrobiłem sobie wyjątkowo długi bieg, by oczyścić nieco swój umysł. Nie pamiętałem, kiedy ostatni raz czułem się taki bezbronny i wkurzało mnie, że nie wiem dlaczego.
Kiedy wróciłem do domu, okazało się, że nikogo w nim nie ma, więc poszedłem na górę pod prysznic. Zanim skończyłem się kąpać, założyłem koszulkę i dżinsy, zrobiłem się głodny. W lodówce musiały być jakieś resztki, więc ruszyłem na dół, by to sprawdzić. Kiedy szedłem dolnymi schodami, zdałem sobie sprawę, że Alice musiała przyjść, gdy ja brałem prysznic. I nie była sama.
Zawahałem się, próbując zdecydować, co robić. Wyglądało na to, że siedziały w salonie. Może udałoby mi się przemknąć jakoś obok drzwi, złapać coś do jedzenia i zniknąć w moim pokoju.
Nie udało się.
- Edward?
Nie odpowiedziałem i miałem nadzieję, że Alice załapie. Zamiast tego moja siostra wparowała do kuchni i zastała mnie grzebiącego w lodówce.
- Nie wiedziałam, że jesteś w domu. Zamówiłyśmy chińszczyznę i wypożyczyłyśmy film – chodź do nas.
- Ja… yy… cóż, nie chcę… ech…
Zwykle nie byłem zbyt elokwentny, a widok Belli, która pojawiła się w drzwiach ze swoimi włosami związanymi w kucyk zwisający jej nonszalancko w ramienia, pozbawił mnie resztek opanowania. Jaka ona jest piękna! Alice spojrzała jedynie na moją spanikowaną twarz i obróciła się. Uratował mnie dzwonek – dosłownie. Usłyszałem dzwonek do drzwi.
- To jedzenie… Zajmę się tym, Alice – powiedziała Bella, znikając na korytarzu. Alice znów na mnie spojrzała, unosząc jedną brew i uśmiechając się przebiegle.
- Będziemy siedzieć w salonie – powiedziała zaczepnie. – Po ciemku. I jeść chińszczyznę. I oglądać Amelię. Lubisz ten film.
Sięgnęła do oparcia krzesła i podała mi sweter, który z wdzięcznością założyłem. Nie chciałem, by ktokolwiek zobaczył moje blizny.
- Obiecałeś spróbować – przypomniała, zbliżając się do mnie. Przewróciłem oczami, słysząc, jak próbuje mną manipulować. – Proszę, Edwardzie.
To niesprawiedliwe – wiedziała, że uwielbiam chińszczyznę. I zdawało się, że wie, że lubię też coś innego.
- Dobrze – powiedziałem cicho. Bella weszła do kuchni z jedzeniem i spojrzała na mnie niepewnie.
- Dołączysz do nas, Edwardzie? – zapytała. Kiwnąłem głową, a jej twarz pojaśniała. – Super!
Stałem przez chwilę jak kołek, nie będąc pewnym, czy była jedynie grzeczna czy naprawdę się cieszyła, że do nich dołączam. W końcu Alice dźgnęła mnie łokciem i wskazała na jedzenie, więc nałożyłem sobie trochę na talerz. Następnie usiedliśmy w kojącej ciemności salonu.
Na początku było dziwnie, ale później zrobiło się bardziej swobodnie. Żadnych większych towarzyskich wpadek – jeśli nie liczyć gapienia się na piękną dziewczynę na kanapie naprzeciwko jako faux pas. Ona pewnie uważa mnie za największego idiotę na świecie, pomyślałem, gdy Bella przyłapała mnie na przyglądaniu się jej już po raz trzeci. Nawet pomimo światła z telewizora widziałem, jak się lekko czerwieni i przygryza wargę. Bawiła się swoimi włosami, jeden kosmyk opadł jej na twarz. Zastanawiałem się, jak wyglądałaby, gdyby je całkiem rozpuściła. I była nago. Ta myśl wariowała w mojej wyobraźni i nagle poczułem, że muszę poprawić spodnie, bo zaczynało się w nich robić ciasno.
Zrobiliśmy przerwę w trakcie filmu, by posprzątać i zrobić popcorn. Bella rozmawiała ze mną jak z normalną osobą i bardzo się starałem, by na taką wyglądać. Nie było ciężko utrzymywać z nią przyjaznych stosunków… Byłaby z niej naprawdę dobra terapeutka, bo udawało jej się mnie wyluzować. W międzyczasie Alice zniknęła z kuchni i zostaliśmy sami, rozmawiając jak starzy przyjaciele. Otworzyłem maszynę do robienia popcornu i oboje ją napełniliśmy. Patrzyliśmy razem przez plastikową kopułę, jak popcorn pęcznieje.
Chwilę później grzebałem w lodówce w poszukiwaniu masła, gdy nagle odwróciłem się i zobaczyłem Bellę stającą na palcach, by dosięgnąć miskę na popcorn z najwyżej półki. Była niewiele wyższa od Alice, więc nie mogła sobie poradzić.
- Czekaj, zrobię to za ciebie – powiedziałem, sięgając nad jej ramieniem i zdejmując ceramiczną miskę. Kiedy pochyliłem się, by jej ją podać, Bella spróbowała usunąć się z mojej drogi, ale zamiast tego wpadła na mnie. Znalazłem się nagle bardzo blisko niej, z twarzą zanurzoną w jej włosach, tuż przy zgięciu ramienia i szyi.
Zaskoczyło mnie to tak bardzo, że wziąłem niespodziewany i głęboki wdech. I nagle wszystko diabli wzięli.
Usłyszałem, jak miska uderza o płytki w kuchni i rozpada się jak bomba. Zacisnąłem powieki, by powstrzymać oszałamiający potok wspomnień. Wziąłem dwa lub trzy szybkie kroki w tył i osunąłem się na podłogę obok ściany. Moje serce waliło tak bardzo, że ledwo słyszałem głos Belli, która wołała Alice. Zagryzłem wargi, by powstrzymać krzyk, który ugrzązł mi w płucach. Całe moje ciało pokrywał pot.
Swan. Zostawiłem Swan samą z czarnym potworem…
Poczułem, jak Alice klęka obok mnie. Czułem ręce na moich ramionach, przyciskające mnie do podłogi. Pod moją głową było coś miękkiego. I nagle usłyszałem głos Swan, mówiący mi, że będzie dobrze. Nigdy wcześniej nie słyszałem jej głosu podczas ataku i to sprawiło, że poczułem się nieco lepiej.
~~ - ~~
PWB
Pomogłam Alice delikatnie ułożyć jej brata na podłodze. Zdjęłam sweter i włożyłam go mu pod głowę.
- Powinnam zadzwonić na pogotowie? – zapytałam. Alice potrząsnęła głową i sprawdziła, czy Edward wciąż jest przytomny.
- Nie, on ma retrospekcję. Zdarza się to gdy jest narażony na konkretny bodziec.
- Zaburzenia stresowe pourazowe? – zapytałam. Była to podręcznikowa reakcja w zespole stresu pourazowego, chociaż nie miałam pojęcia, co ją wywołało.
- Tak – powiedziała Alice spokojnie. – Od wypadku, kiedy miał trzynaście lat. Został odłączony od reszty rodziny podczas trzęsienia ziemi. Został dość poważnie ranny i znalazł się w szpitalu.
Zaczęłam gładzić dzikie włosy Edwarda, próbując uspokoić jego wstrząsane dreszczami ciało.
- Cśśś – powiedziałam. – Już dobrze. Wszystko będzie dobrze.
Uspokoił się dzięki temu. Alice wyglądała na zadowoloną.
- Dojdzie do siebie w ciągu kilku minut – stwierdziła. – Wielkie dzięki za pomoc. To nie wydarzyło się nigdy wcześniej, gdy byliśmy sami.
- Cieszę się, że mogłam pomóc.
Jego włosy były zadziwiająco lekkie i miękkie, bez żadnych specyfików, które miałyby je okiełznać. Z pewnością miał mnie za wariatkę, gdy wgapiałam się w niego pół nocy, zamiast oglądać film. Ale Edward prywatnie był zupełnie inną istotą niż Edward w szkole, ten z ulizanymi włosami i konserwatywnymi ciuchami. Był odprężony, nieuporządkowany i całkowicie cudowny. Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz jakiś facet podobał mi się tak bardzo.
Facet, który – jak się właśnie dowiadywałam – ukrywał swój ból wewnątrz siebie. Cóż, ja wiedziałam doskonale, jak to jest. I jak ciężko jest otrząsnąć się po takich traumatycznych przeżyciach, jak to, które opisała Alice. Nie miało to nic wspólnego z charakterem, inteligencją czy siłą – czasami wystarczyło mieć z kim porozmawiać. Wiedziałam, że dzięki temu udawało mi się przetrwać najgorsze chwile.
Z każdą chwilą Edward uspokajał się coraz bardziej i bardziej. Alice usiadła przed nim, zachęcając do otwarcia oczu.
- Wszystko w porządku – wyszeptał do niej. – W porządku. Tym razem nie było tak źle. Pomóż mi tylko dojść do łóżka na górze… jestem wykończony.
Wzdrygnął się, by zdał sobie sprawę, że za nim siedzę. Razem pomogłyśmy mu wejść na górę i znaleźć się w swoim łóżku. Jego pokój wyglądał przeciętnie – nieposłane łóżko, porozrzucane wszędzie ubrania. Ale nie było w nim żadnych plakatów, dzieł sztuki czy innych dekoracji. Interesujące.
Zasnął w ciągu kilku sekund.
- Możesz z nim zostać na chwilę, Bello? Ja w tym czasie posprzątam na dole. Nie chcę, by Emmett to zobaczył – zacznie świrować, jak za każdym razem, gdy dowiaduje się, że nie było go przy swoim bracie, gdy ten go potrzebował.
Machnęłam ręką i otuliłam Edwarda kołdrą. Usiadłam obok niego i pogłaskałam go po plecach.
Był dziwny. Z pewnością miał wiele problemów. I był piękny.
Nigdy wcześniej nie zafascynowała mnie osoba, którą znam tak krótko. Cóż, poza jednym mężczyzną, ale jego już nie było przy mnie. Tak jak tylu innych. Znałam jednak ten negatywny głos w mojej głowie i szybko zagłuszyłam go bardziej pozytywnym. Pomogłaś dzisiaj temu mężczyźnie. I swojej nowej przyjaciółce, Alice.
Ogarnęło mnie zmęczenie, więc położyłam się obok Edwarda, wciąż głaszcząc go delikatnie po plecach. Musiałam przestać, gdy przewrócił się na plecy, wyciągając ręce, jakby czegoś szukał. Ujęłam jego dłoń i uścisnęłam ją lekko. Uśmiechnął się przez sen i wymamrotał coś niezrozumiałego.
Wiedziałam, że powinnam wstać i znaleźć Alice, która nie wracała już od wieków. Ale było mi tak ciepło i wygodnie, trzymając tego pięknego, kłopotliwego obcego za rękę…
Sen przyszedł szybko, tak jak wtedy, gdy spałam obok Teddy’ego pod dwoma księżycami tak dawno temu.
~~ - ~~
PWA
Szłam na górę, gdy nagle korytarz rozmazał mi się przed oczami. Zatrzymałam się i oparłam o ścianę. Czasami moje wizje bywały dezorientujące i nie raz lądowałam na tyłku podczas tych bardziej absorbujących.
Ta była bardzo prosta. Widziałam śpiącą Bellę. Obok niej leżał Edward, trzymając ją za rękę. Wyglądał nieco niewyraźnie, ale nie miałam wątpliwości, że to on.
Edward. Nareszcie.
Wizja powoli blakła, a ja stałam na korytarzu z mokrą szmatką przewieszoną przez ramię. Zamiast iść na górę, wróciłam do kuchni i zrobiłam sobie kubek herbaty. Wyniosłam śmieci. Posprzątałam w salonie.
Po pół godziny ruszyłam na palcach na górę i wślizgnęłam się do pokoju Edwarda. Oboje spali. Trzymali się za ręce. Tak jak w wizji.
Zapewne było wiele rzeczy, które powinnam wtedy zrobić – choćby obudzić Bellę i zabrać ją do domu. Zamiast tego zostawiłam ich tam, niewinnych jak dwójka dzieci, śpiących obok siebie.
Nie wiedziałam, kim naprawdę jest Bella Higginbotham. Wiedziałam jednak, że było w niej coś więcej, niż zdawałoby się to na pierwszy rzut oka. I dobrego, i złego.
I wiedziałam, że przywracała mojego brata, Edwarda, do życia. |
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez pestka dnia Czw 15:26, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Fanka Twilight
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 14:20, 21 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Lubię to opowiadanie. Mimo wszystko wydaje mi się takie pogodne, pełne nadzieji. Podoba mi się, że Bella nie ścina włosów. Sama też chciałabym być na tyle cierpliwa, ale niestety... Natury nie oszukasz.
Fajnie jest wyobrażać sobie, jak Alice nawiedza wizja. W mojej wyobraźni zawsze wtedy uderza w nią wiatr, ma takie puste dwukolorowe oczy i z dramaturgią typową dla niskobudżetowych filmów gaśnie światło w całym domu, a na dworze pamuje niepodzielnie burza. Ajajaj! Ta historia napędza moją fantazję.
Mam nadzieję, że następny rozdział wrzucisz już wkrótce, ale oczywiście nie poganiam.
Przepraszam, że nie komentuje, ale ja tak bardzo nie lubię tego robić!
Z niecierpliwością wyczekująca kontynuacji,
F.T. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 15:15, 21 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
jeeej...
nie wiem za bardzo co mam napisać - tak mało mnie wzrusza zazwyczaj, ale ten ff ma w sobie coś konkretnego, co zmusza mnie zawsze do powrotu... do wstania z łóżka z gorączką - jak teraz i przeczytania choć parę słów... potem... potem już nie ma odwrotu... to magiczny świat...
zaczęłam się bać... na wspomnienie o bliznach, na szok pourazowy i całość spokojnego snu z Bellą... motywy znane mi z WA zawsze budzą we mnie obawę, że ktoś zepsuje mi piękny sen... bo to opowiadanie jest jak ze snu...
no po prostu cudownie i brawa dla tłumacza...
pestko ubóstwiam Cię
a teraz technicznie sie czepię :P
Cytat: |
Myślałem, że w końcu pokonałem swoje koszmary rok temu Najwyraźniej się myliłem – one wróciły. |
zgubiłaś kropkę między zdaniami...
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
oLuśka_Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:47, 21 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
yeah!
Pestko, przez ostatni tydzień żyłam ze świadomością, że 21 dodasz rozdział Fallouta. Odliczałam dni, a gdy ktoś się mnie zapytał który dzisiaj to dokładnie wiedziałam jaka jest data, bo odliczałam.
I oto nadszedł dzień 21 stycznia. Wchodzę na komputer, ustawiam sobie ulubioną muzykę i wchodzę na forum. ff-> kącik pisarza-> przeszukuję wzrokiem listę -> zawiecha. O jasna chole*a! Pestka dodała i Fallout i Lustra! Aaaaa!!!!
I wtedy nastąpił problem - co pierwsze? Zdecydowałam się na Lustra, bo do Fallouta mam dziwny sentyment.
I jak zwykle jestem zachwycona - jenyy! ten ff jest magiczny, po prostu magiczny. Gdy się go czyta, to nie doświadcza się tylko uczuć kogoś innego, lecz samemu przeżywa się to, co bohater - zamknięcie w sobie, strach, ból, wspomnienia, smutek, zauroczenie.. A to wszystko nie jest zasługą tylko samej autorki, ale też tłumaczki. Pestko - masz nieprawdopodobny talent do przekazywania uczuć zawartych w tekście. Jestem pod wielkim wrażeniem. Dziękuję, że tłumaczysz ten ff.
Nie wiem jak inne fanki, ale mnie zastanowił ten cytat:
"Nie wiedziałam, kim naprawdę jest Bella Higginbotham. Wiedziałam jednak, że było w niej coś więcej, niż zdawałoby się to na pierwszy rzut oka. I dobrego, i złego. "
złego?.... teraz będę łamała sobie głowę o co chodzi
Cóż, czekając na kolejny rozdział życzę Ci weny i chęci do dalszego tłumaczenia i duuuużżżżooo czasu ![Very Happy](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Verderben
Wilkołak
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 0:10, 22 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Moja znajomość angielskiego jest do dupy i bardzo ubolewam nad tym, że nie mogę pomóc w tłumaczenia. Znów jestem w sytuacji, gdzie mam ochotę napluć sobie w twarz za moje lenistwo i brak chęci w nauce j. angielskiego.
Kurczę, współczuję Edwardowi. Naprawdę nie wyobrażam sobie takiego życia, jakie on obrał. Ciągłych kłamstw, które zmieniłyby mnie, całą moją osobowość. Spotykania z innymi nie dla własnej przyjemności, ale żeby zachować pozory normalności. Oraz ta tęsknota, przeszywająca, zabierająca dech w najmniej oczekiwanych momentach. Ataki, w których wspomnienia bombardują psychikę, nieprzerwanie i prawie ją rujnując. No i nie żeby nie było, podziwiam Edwarda, mimo wszystko okazał się sprytniejszy od tych specjalistów i nie przestał wierzyć w świat za lustrem, choć targały nim wątpliwości.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
blondexD
Człowiek
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: From SUPERNATURAL world ;D
|
Wysłany:
Pią 17:45, 22 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Ojej...
Dawno mnie tu nie było....przepraszam, przepraszam, przepraszam ;D
Jaaaaaaa....jaaaa... ... nie mogę... ;D Kiedy oni w końcu się skapną że się znają?? ;D
Ja chyba umrę w ten czas :D
Dzięki twojemu tłumaczeniu świat staje się lepszy pestko ;D Od razu poprawiłaś mi humor... :P
Ale je chcę dalej :)
Ból mi ściska serce, kiedy czytam o Edwardzie cierpiącym takie męki...
To jest straszne i niesprawiedliwe... Edward ma załamania psychiczne, a Bella nic... Tylko dlaczego ona ma inne nazwisko no ;D
Wiem że i tak nikt mi nie odpowie, bo co to by było za czytanie i wiedzeć co jest dalej ;D Więc czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne tłumaczenie.
Więc: Weny, chęci do SZYBKIEGO ( ) tłumaczenia i czasu xD
Pozdrawiam blonde xD ![Twisted Evil](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_twisted.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Pią 18:44, 22 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Szczerze stęskniłam się za nowym rozdziałek Luster(: tak więc cieszę się bardzo, że już się pojawił. I jednocześnie jest mi przykro, że nie mogę pomóc w tłumaczeniu. . .
Co do rozdziału to był milusi(; Edward tak jakby po mału się przełamuje. Wizje Alice są inne niż początkowo sądziłam, ale ten ff jest zaskakujący chwilami więc w sumie nic dziwnego.
To prawda gdy mówiłaś że nie będzie magicznie do końca, trochę szkoda, że ta magiczność i bajkowość powoli ulatnia się z Luster, bo szczerze to sprawiało, że był on inny i niepowtarzalny. Niestety za mocno się wciągnęłam żeby z niego rezygnować(:
Mam nadzieję, iż znajdzie się ktoś chętny do współpracy z Tobą, byłoby miło częściej widywać nowe rozdziały, póki co weny, czasu, chęci i motywacji w tłumaczeniu(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Invisse
Zły wampir
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 0:47, 23 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Podobało mi się jeszcze bardziej niż jakikolwiek poprzedni rozdział tego opowiadania
Nie rozumiem tylko, jak przez kilka lat można tak zmienić swój wygląd, by nie zostać rozpoznanym przez kogoś, kto zna cię najlepiej na świecie...
Wizja Al była świetna No i koszmar Edwarda. Fragment traktujący o życiu Belli z niejako jej punktu widzenia. Fascynujące.
A tłumaczenie jak zwykle bezbłędne
Weny, czasu i masy chętnych do tłumaczenia,
I. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
elektra21
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 15:57, 02 Lut 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Jak na razie wszystko kończy się dobrze, lecz co będzie jak się obudzą? Co zrobi Edward?
To bardzo ciekawe opowiadanie, ale zawsze tak długo trzeba czekać na następne.
Pozostaje mi niecierpliwie czekać na następne. Dzięki |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
scrittore
Człowiek
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska
|
Wysłany:
Czw 18:23, 04 Lut 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Od kilku dni chodzi za mną to opowiadanie. Cały czas widzę je w kąciku pisarza ale dopiero dzisiaj przeczytałam. Powiem teraz 3 najważniejsze słowa: TO JEST CUDOWNE! Jest kilka nielicznych ff-ów które zaszczycone trafiły do zakładek na moim komputerze ponieważ (krótko mówiąc) poraziły mnie swoją doskonałością, a dzisiaj lustra też dostąpiły tego zaszczytu ; D To tyle jeżeli chodzi o moje wrażenia. Teraz trzeba je uzasadnić. Na początku odrzuciło mnie przezwisko Teddy ale później zrozumiałam, że to Edward i twoje tłumaczenie pojaśniało ;] (jestem oczywiście ogromną zwolenniczką E&B) Ich uczucia... mmm... czyta się jakby ktoś osobiście opowiadał i wciągał czytelnika w swój świat. Tak na marginesie kocham fantastykę, a ostatnio prawie każde opowiadanie nie ma w sobie nic fantastycznego. Zdziwiło mnie trochę tylko jedna sprawa. Jak mogli siebie nie rozpoznać? Przecież chyba nie zmienili się tak bardzo. Coś w ich twarzach musiało zostać z dzieciństwa. Powinni mieć chociaż przeczucie. Tylko to mi tutaj trochę zgrzytnęło.
Nie potrafię tworzyć długich komentarzy więc już przechodzę do skomentowania ostatniego rozdziału: Kocham to, że tak ich do siebie ciągnie. Dla mnie to mogliby już odkryć prawdę i niech będzie piękna sielanka przez następne rozdziały ; ] Niestety domyślam się, że to niemożliwe i troszkę mi szkoda ale mówi się trudno i czyta się dalej ; D Cóż więc mogę jeszcze powiedzieć... kocham lustra i czekam na następne rozdziały. Oczywiście z niecierpliwością ; ) Ach, muszę oczywiście coś jeszcze dodać: Ciebie też kocham za to, że tłumaczysz. Od teraz będę jedną z wiernych czytelniczek.
Czasu, czasu, czasu i chęci.
Pozdrawiam:
zakochana w lustrach - scrittore |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez scrittore dnia Czw 18:38, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Wto 13:13, 09 Lut 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Dzięki za komentarze. :) Dzisiaj, przy okazji nowego rozdziału, chciałam Was powiadomić, że znalazłam współtłumacza do tego opowiadania!
Brawa dla Swan!!
Tak więc kolejny rozdział dostarczy Wam już ona. Skomentujcie go solidnie, coby mi się dziewczyna nie zniechęciła i nie uciekła. :P
Rozdział 7
beta: niezastąpiona i szybka jak błyskawica marta_potorsia
~~ - ~~
PWB
Obudził mnie nieznany promień światła na twarzy. Dziwne. Pokój na poddaszu, w którym mieszkałam, posiadał okna, ale żadne z nich nie pozwalało na coś takiego. Gdzie ja jestem?
Otworzyłam oczy.
Na mojej twarzy spoczywał gąszcz miękkich, pięknie pachnących rudo-brązowych włosów. Zmrużyłam oczy, odsuwając się nieco do tyłu. Nie mogłam ruszyć ręką – nie tylko dlatego, że była zdrętwiała, ale też coś ją przytrzymywało. Więcej mrużenia, mrugania i pociągania ręką.
Masa włosów przede mną nagle westchnęła i poczułam, że jestem delikatnie, aczkolwiek pewnie przyciągnięta do swojej oryginalnej pozycji na łóżku.
Łóżko. Włosy. Słońce. Moje szare komórki niezbyt dobrze współpracują nad ranem.
Cholera jasna!
Byłam w łóżku z Edwardem. Musiałam zasnąć tutaj ostatniej nocy, czekając na Alice. I jakimś cudem przespałam całą noc z facetem, którego ledwo znałam. Dźwignęłam się nieco, by mieć lepszy widok na zaistniałą sytuację.
Na szczęście spał jak dziecko, marszcząc nieco czoło. Otworzył lekko usta, przygryzł koniec języka. Edward miał najbardziej seksowne usta, jakie kiedykolwiek widziałam u faceta. Pragnienie otoczenia wargami tego maleńkiego kawałka jego języka było nie do zniesienia. Zdałam sobie sprawę, że gapię się jak opętana, więc przestałam.
Dalsze dochodzenie potwierdziło, że spędziliśmy tę noc jedno obok drugiego. Palce prawej ręki nadal miałam wplecione w jego, dokładnie tak jak wczoraj. Najwyraźniej w nocy przewrócił się na bok, pociągając mnie za rękę.
Tak delikatnie jak byłam w stanie, pochyliłam się do przodu i uwolniłam swoje palce z jego uścisku. Gdy to robiłam, moja twarz otarła się o jego szyję. Zadrżałam. Uwolniwszy się w końcu z uścisku Edwarda, mogłam wziąć tyłek w troki i wynieść się z jego łóżka.
Ale nie chciałam.
Dużo czasu minęło, odkąd ostatni raz dzieliłam łóżko z facetem. Jeszcze więcej, odkąd robiłam to z przyjemnością. Chciałam zostać w tym małym, ciepłym i niewinnym kokonie. Chciałam słuchać o wszystkich jego problemach i opowiadać mu o swoich.
Po raz pierwszy, odkąd skończyłam trzynaście lat, czułam, że znalazłam swoją bratnią duszę.
~~ - ~~
Okej. Wystarczy.
Wymknęłam się z łóżka, nie budząc go. Nie powstrzymałam się jednak przed luksusem mierzwienia przez chwilę tych wspaniałych włosów i napawania się smakowitym zapachem Edwarda. Czułam się trochę jak zboczeniec, ale nie mogłam się powstrzymać. On był taki pociągający.
Po ogarnięciu się, poszłam na dół. Wciąż nie miałam pojęcia, która jest godzina, ale musiało być wcześnie. Ale nie za wcześnie dla Alice.
- Dzień dobry, Bello – powiedziała z kuchni, przeglądając rozszerzone, niedzielne wydanie Chronicle. – Kawy?
- Tak, poproszę – odparłam, biorąc od niej duży kubek. Miała nawet prawdziwe obwarzanki - z żydowskiej piekarni, nie te wstrętne mrożonki - i ser. Zegarek mówił, że jest w pół do ósmej. Usiadłam przy stole, zastanawiając się, czy Alice zbeszta mnie za spędzenie nocy w łóżku jej brata. Oczywiście nie myślała, że do czegoś między nami doszło, prawda? Spojrzałam na nią niepewnie. Nie wyglądała na zdenerwowaną – raczej na rozanieloną.
- Ja… Hmm… Spędziłam noc w pokoju twojego brata – powiedziałam z zakłopotaniem.
- Tak, wiem – odparła z lekkim uśmiechem.
- Nic się nie stało – dodałam. Jej uśmiech się rozszerzył. Jak na mój gust za bardzo bawiła ją ta konwersacja.
- To też wiem – powiedziała, patrząc przebiegle na gazetę.
- Nie chcę, żebyś myślała, że ja… robię coś… yy… nieprzewidzianego… albo… no wiesz… wykorzystuję okazję… - zamilkłam, nie chcąc pogrążać się jeszcze bardziej. Alice w końcu przestała szczerzyć się jak wariatka, odłożyła swoją kawę i podniosła wzrok znad gazety.
- Myślę, Bello, że jesteś bardzo dobra dla Edwarda. Cieszę się, że mogłaś mu pomóc i dać trochę ukojenia wczorajszej nocy. Udało ci się zdobyć jego zaufanie i to jest więcej, niż większości ludzi udało się osiągnąć przez te wszystkie lata terapii.
Spojrzałam na nią z konsternacją. I poczuciem winy. Wielkim.
- Alice… - zaczęłam i zamilkłam. Wzięłam głęboki oddech. – Alice, chcesz, abym leczyła twojego brata? W sensie, profesjonalnie?
Jej twarz zbladła nieco, a mój żołądek się skurczył. Może tego właśnie chciała. Może tylko tego kiedykolwiek ode mnie chciała – taniej terapii dla Edwarda.
Wiedziałam, że tak naprawdę nie chciała się ze mną przyjaźnić. Kto by chciał?
Nastąpiła pauza, a dziwne oczy Alice wciąż zdawały się rozkojarzone. Nagle powróciła do życia.
- Nie… Nie! Wcale tego nie chcę. Proszę, nie myśl tak o sobie! – Odchyliłam się do tyłu, zszokowana nieco jej słowami. Nie powiedziałam tego na głos, prawda? – Edward już ma terapeutę. Nie potrzebuje kolejnego. A ja lubię cię jako przyjaciółkę. Wszyscy cię lubimy. Czy to… ci odpowiada?
Wydawała się dziwnie inna.
- Więcej niż odpowiada, Alice. Naprawdę was lubię, wszystkich. Wasza rodzina jest naprawdę wyjątkowa. Czuję się zaszczycona, mogąc być jej częścią.
- Dlaczego mielibyśmy cię nie chcieć? – zapytała. – Jesteś super. Zabawna. Inteligentna. Współczująca. Bezproblemowa.
Spojrzałam z milczeniem na swój kubek. Alice nie chciała słuchać o moim życiu, prawda? Spojrzałam na nią spod rzęs. Czekała.
O tak, chciała słuchać.
- Ja swoje przeżyłam, Alice – odezwałam się w końcu. – Moje dzieciństwo odbiegało od ideału. Tak samo jak okres dojrzewania. Wymagało dużo mojej pracy i wsparcia rodziny, by pozbierać się do kupy i zacząć od nowa.
Siedziała tam, milcząc, nakazując mi wzrokiem, bym kontynuowała. Westchnęłam – chyba nie miałam wyjścia. Teraz mogłaby zdecydować, czy naprawdę chce się przyjaźnić z kimś tak popieprzonym jak ja.
- Mój tata… Charlie… Zostawił moją mamę dla innej kobiety, gdy byłam mała. To bardzo źle na nią wpłynęło, zarówno emocjonalnie jak i finansowo. Tatuś od siedmiu boleści. Wysyłał nam pieniądze, gdy mu pasowało, zapominał, gdy nie pasowało. Gdy miałam około siedmiu lat, zdecydował, że znów chce być częścią mojego życia. Wrócił do Phoenix ze swoją nową żoną.
Uśmiechnęłam się na przekór sobie.
- To był taki szczęśliwy rok w moim życiu. Mojego tatę i mnie wiele łączyło. A to, co nas nie łączyło… cóż, byłam skłonna zrobić wszystko, by się do niego upodobnić. Grałam w baseball, obcięłam włosy, oglądałam z nim sport w telewizji. Pozwalałam mu nawet nazywać mnie zwierzęcym imieniem, chociaż go nie lubiłam. Próbowałam być idealną córką. Jednak po roku zabawy w tatusia Charlie się znudził. Razem z żoną sprzedali mieszkanie i znaleźli sobie nowe prace w stanie Waszyngton, nic mi nie mówiąc. Gdy przyjechałam do nich w odwiedziny, zobaczyłam znak „na sprzedaż” na trawniku przed ich domem. Odszedł, zanim skończyłam osiem lat. Nie został nawet na moje urodziny. – Wciąż bolało mnie myślenie o tamtym czasie. – Po prostu znów odszedł z mojego życia. Oczywiście obwiniałam siebie, uważałam, że nie byłam wystarczająco dobra, nie starałam się wystarczająco, by go zadowolić.
Spojrzałam na Alice i z zaskoczeniem zobaczyłam łzy w jej oczach.
- Nie płacz. Naprawdę nie było aż tak źle. Po jakimś czasie się przyzwyczajasz.
- Nikt nie powinien przyzwyczajać się do takich uczuć – powiedziała delikatnie. – Zwłaszcza nie dziecko.
- Być może. W każdym razie naprawdę byłam na siebie zła, ale wtedy… zaprzyjaźniłam się z kimś. Ze wspaniałym chłopcem, który akceptował mnie taką, jaką byłam i nie oceniał. Tak jakby dojrzewaliśmy razem przez jakiś czas. On sprawił, że moje życie znów miało sens. Podczas najgorszych chwil był wszystkim, co dawało mi siłę, by iść dalej. I nigdy nie dowiedział się o moim tacie. Nigdy nie mogłam… mu tego powiedzieć. W końcu i jego straciłam.
- Wyprowadził się czy coś w tym stylu? A może stał się dupkiem, jak to zwykle bywa z facetami, gdy stają się nastolatkami? – Obie zachichotałyśmy na myśl o tym.
- Nie, nie, zdecydowanie nie. Zresztą, on nie mieszkał blisko mnie – to była raczej przyjaciel na odległość, którego widywałam dosyć regularnie. Nie wyprowadził się. Umarł, Alice. – Jej dłoń natychmiast powędrowała do ust. – To był tragiczny wypadek. Jego dom zawalił się podczas trzęsienia ziemi, a on znajdował się w środku. Wciąż mam artykuł z gazety na ten temat. Boże, to było koszmarne. Nie mogę sobie wyobrazić, jak jego rodzice sobie z tym poradzili. On był ich jedynym dzieckiem.
Nie powiedziałam Alice o agonii szukania Teddy’ego po trzęsieniu ziemi… Ironicznie, to trzęsienie pozwoliło mi go w końcu znaleźć. Następnego dnia wszędzie mówiono o tym kataklizmie. Zginęło dziewięćdziesiąt siedem osób.
Kiedy nie mogłam wrócić do naszego małego świata, noc w noc, tydzień w tydzień, zaczęłam podejrzewać, że Teddy nie żyje. Sprawdzałam każdą śmierć, każde nazwisko… aż w końcu natknęłam się na historię Theodore’a Sheperda, trzynastolatka, którego został przygnieciony gruzami własnego domu.
To musiał być on. W mojej głowie nie istniało inne wyjaśnienie. Teddy odszedł. Na zawsze.
- Nie radziłam sobie zbyt dobrze z jego śmiercią. Trzymałam wszystko w sobie, nie mogłam z nikim porozmawiać.
- On był dla ciebie więcej, niż tylko przyjacielem, prawda? – zapytała delikatnie Alice. Kiwnęłam głową, ocierając łzę, która spłynęła mi po policzku.
- On był… taki wyjątkowy. Pierwszy pocałunek. Pierwsza miłość. Nadal pamiętam, jak się czułam, gdy trzymał mnie za rękę. Tego się nie zapomina.
Siedziałyśmy w ciszy przez kilka minut, kończąc nasze obwarzanki. W końcu Alice się odezwała.
- Jest coś więcej, prawda? Coś gorszego.
- Nie wiem, czy gorszego. Po prostu kontynuacja złego wzoru, który zaczął się wcześnie w moim życiu. Chcesz wysłuchać reszty?
Alice kiwnęła głową.
Więc jej powiedziałam.
Pod koniec siedziała w ciszy, wpatrując się w swoją gazetę.
- Przykro mi, że to wszystko cię spotkało, Bello – powiedziała w końcu.
- Wiem. Czasami mi też jest przykro. – Spędzam zbyt wiele czasu, użalając się nad sobą, nawet nad rzeczami, które sama na siebie ściągnęłam. Miałam szczęście, że w porę uzyskałam pomoc. Dzięki temu jestem dużo szczęśliwszą, zdrowszą osobą. – Zrobiłam przerwę, zastanawiając się, jak dalej pociągnąć tę rozmowę. – Możesz podzielić się tym z Edwardem, jeśli sądzisz, że chciałby tego wysłuchać. Może części o moim dzieciństwie. O reszcie chciałabym mu opowiedzieć sama, gdy będę gotowa.
- W porządku – powiedziała Alice. Jej oczy na chwilę zaszły mgłą. – Wkrótce się obudzi… Chcesz się z nim zobaczyć?
- Nie – powiedziałam pośpiesznie. – Nie ma takiej potrzeby. Złapię go kiedyś w tygodniu.
Zaniosłam swoje naczynia do zlewu.
- Lepiej już pójdę. Muszę zrobić pranie i trochę papierkowej roboty. I muszę umyć włosy… Wiem, że brzmi to strasznie oklepanie, ale to wcale nie jest proste zadanie, gdy ma się taką czuprynę jak ja.
- O, przypomniałaś mi o czymś – powiedziała, po czym poszła do innego pokoju i wróciła z kartką papieru. – Muszę cię zapytać o coś bardzo osobistego. Używasz któregokolwiek z tych produktów do włosów?
Zaskoczyła mnie. Spojrzałam na listę, którą mi podała. Ku mojemu zdziwieniu, znajdował się na niej mój szampon.
- Tak, używam. Tego. – Wskazałam palcem. – Dlaczego pytasz? Masz na niego alergię, czy… och… Ostatnia noc?
Kiwnęła głową.
- Jeśli masz zamiar utrzymywać jakiekolwiek… fizyczne kontakty… z moim bratem, radziłabym zmienić zapach. Truskawkowy najbardziej pobudza jego wspomnienia.
Nie mogłam sobie wyobrazić, dlaczego zapach truskawek miałby wywoływać w Edwardzie powrót do tamtej traumy. Może jadł je zaraz przed trzęsieniem. Umysł to zabawna rzecz.
Alice odprowadziła mnie do drzwi. Uściskałam ją.
- Dzięki, że mnie wysłuchałaś, Alice.
- Kiedy tylko zechcesz – odparła. Zaparkowałam na ulicy; jęknęłam, gdy za wycieraczką mojego samochodu zobaczyłam mandat za parkowanie.
- Gdzie jest twój samochód? – zapytałam, rozglądając się. Widziałam priusa zaparkowanego w małym bloku – domyśliłam się, że należał do Jaspera. Musiał przyjechać tu późno wczorajszej nocy. Naprzeciwko domu stało volvo i jeep.
- Nie mam samochodu – wyjaśniła wesoło Alice. – Nie mogę prowadzić. Kwestia zdrowotna.
Zamilkła na chwilę, jej oczy znów zaszły mgłą.
- Bello, mogę zadać ci zabawne pytanie? – Kiwnęłam głową. – Jak brzmiało to zwierzęce imię, którym nazywał cię twój tata i którego nie lubiłaś?
- Och… - odpowiedziałam, czerwieniąc się nieco. – Mój tata nazywał mnie swoim nazwiskiem… Wiesz, tak jak gracza futbolu. Jednego z drużyny.
- Nazywał cię… Higginbotham? – zapytała Alice z powątpiewaniem. Roześmiałam się.
- Nie, głuptasie. To nazwisko panieńskie mojej matki. Przejęłam je, gdy tata zostawił mnie po raz drugi. Chciałam mieć nazwisko, z którego mogłabym być dumna. Nawet, jeśli nie brzmi najseksowniej na świecie.
- Ale… Jak nazywał cię twój tata? – nalegała Alice.
- Swan. Jego nazwisko brzmi Swan.*
~~ - ~~
PWA
Szłam z Bellą w kierunku drzwi, pogrążona głęboko w rozmyślaniach. Ta dziewczyna powiedziała wcześniej coś, o co chciałam ją zapytać. Ale, ku mojej irytacji, wyleciało mi to z głowy.
Słuchałam jej z zafascynowaniem. Na początku zaskoczyły mnie szybkie wizje Belli, które przelatywały przez mój umysł. Nigdy nie widziałam, by czyjaś ścieżka zmieniała się tak często. Obrazy były raz jasne, raz ciemne i przez chwilę myślałam, że moja przyjaciółka cierpi na jakąś poważną chorobę umysłową.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że Bella zagłusza silny, negatywny głos w swojej słowie bardziej pozytywnymi myślami. Znałam to – ćwiczyła rodzaj terapii kognitywnej, szczególnie przydatnej przy zaburzeniach nastroju i napadach lęku. Kiedy tylko Bellę nawiedzała jakaś wyjątkowo silna negatywna myśl na swój temat, widziałam kawałek możliwej ścieżki, która natychmiast zostawała wymazana przez pozytywną myśl. Dekoncentrowało mnie to, ale również fascynowało. Zastanawiałam się, jak udało jej się to wyćwiczyć tak dobrze.
Byłyśmy na zewnątrz, gdy przypomniałam sobie, o co chciałam ją zapytać. I w tym momencie zobaczyłam najbardziej wyraźną wizję mojego brata, jaką miałam od czasu tej koszmarnej nocy spędzonej pod stołem w kuchni, kiedy zobaczyłam jak paskudną, pokręconą ścieżką potoczyłoby się jego życie, gdyby został leczony na nieistniejącą schizofrenię.
Edward, z mieszanką pożądania i strachu na twarzy, patrzył na odbicie Belli w lustrze. Stali w sypialni – nie rozpoznawałam jej, więc założyłam, że należała do Belli. Dziewczyna czerwieniła się i spoglądała na Edwarda spod rzęs. Jej długie włosy zwisały swobodnie, sięgając ud. Była naga i niesamowicie piękna.
Czułam się okropnie, ingerując w tak osobisty moment tej dwójki, jednak wizja uparcie widniała przed moimi oczami. Starałam się patrzeć wszędzie, byle nie na nich i nagle zrozumiałam coś, co wcześniej do mnie nie docierało. W końcu wszystkie części układanki znalazły się na swoim miejscu.
Wtedy wizja znikła, a Bella zbierała się do wyjścia.
- Bello, mogę zadać ci zabawne pytanie? – Kiwnęła głową. – Jak brzmiało to zwierzęce imię, którym nazywał cię twój tata i którego nie lubiłaś?
- Och… - odpowiedziała, czerwieniąc się nieco. – Mój tata nazywał mnie swoim nazwiskiem… Wiesz, tak jak gracza futbolu. Jednego z drużyny.
- Nazywał cię… Higginbotham? – zapytałam z powątpiewaniem. Roześmiała się.
- Nie, głuptasie. To nazwisko panieńskie mojej matki. Przejęłam je, gdy tata zostawił mnie po raz drugi. Chciałam mieć nazwisko, z którego mogłabym być dumna. Nawet, jeśli nie brzmi najseksowniej na świecie.
- Ale… Jak nazywał cię twój tata? – nalegałam.
- Swan. Jego nazwisko brzmi Swan.
Jakimś cudem udało mi się zachować uśmiech i spokój. Stałam przy drzwiach, drżąc lekko, gdy Bella podeszła do samochodu i wyciągnęła mandat zza wycieraczki, po czym z obrzydzeniem włożyła go do torby. Kiedy wróciłam do środka, zamknęłam drzwi i ruszyłam do pokoju mojego brata. Edward wciąż spał, zakopany w pościeli, spod której wystawał jedynie kosmyk jego włosów.
Skup się. Musisz to przemyśleć dokładnie, zanim powiesz cokolwiek któremukolwiek z nich.
Teraz miałam przynajmniej powód, żeby tu być. Odsunęłam górny koc, na którym całą noc leżała Bella. Następnie ściągnęłam poszewkę z poduszki po jej stronie łóżka. Obie te rzeczy przesiąknęły zapachem truskawek; zapachem, który mógłby zabić Edwarda, gdyby ten się w nim obudził.
Całą noc. Mój brat leżał obok swojej zaginionej Swan całą noc i nawet o tym nie wiedział.
A może wiedział w jakiś sposób. Teraz chodziło tylko o to, by ta dwójka rozpoznała się nawzajem.
Pogrążona w myślach, poszłam na dół, by zrobić pranie. I zastanowić się nad tym wszystkim.
~~ - ~~
PWE
Obudziłem się w ciepłym i przyjemnym kokonie pościeli. Rozciągnąłem się i nagle przypomniałem sobie, co wydarzyło się zeszłej nocy.
Cholera. Retrospekcja. Minęły miesiące, odkąd miałem ją ostatni raz.
Zmarszczyłem brwi, próbując przypomnieć sobie, co robiłem chwilę wcześniej. Robiłem popcorn z Bellą… miło spędzaliśmy czas… cudowny czas. Wtedy sięgnąłem po miskę i wszystko się rozpadło.
Pamiętam, jak wziąłem miskę i schyliłem się, by podać ją Belli. Moja twarz w jej włosach… zapach jej włosów. Jęknąłem. Oczywiście. Jakiegokolwiek szamponu używała Bella, musiał być podobny do szamponu Swan.
Chociaż naukowcy sprzeczali się co do tego, jak ważny wpływ ma zapach na wspomnienia, ta konkretna woń – woń włosów Swan – zawsze oddziaływała na mnie w dramatyczny sposób. Po raz pierwszy poczułem to w wieku piętnastu lat, gdy Alice zaciągnęła mnie na jeden ze swoich koszmarnie nudnych maratonów biegania po sklepach. Byliśmy w jednej z tych szalenie luksusowych drogerii, kiedy Alice pomachała mi przed nosem butelką, pytając o opinię. Wyraziłem ją, jak się później okazało, padając na ziemię w drgawkach. Odwieziono mnie na pogotowie.
Alice przeprowadziła na mnie staranne testy i stworzyła listę wszystkich produktów, które wywołują u mnie retrospekcje. Domyśliłem się, że Bella już widziała tę listę.
Westchnąłem i przewróciłem się na drugą stronę łóżka, przyciskając twarz do poduszki. Wtedy zdałem sobie sprawę, że zniknęła poszewka. I górny koc z mojego łóżka. Co się tu, do cholery, dzieje?
- One są w praniu, Edwardzie! – krzyknęła nagle z dołu Alice, strasząc mnie na śmierć. Nienawidziłem, gdy to robiła. – Nie chciałam, byś znów je wąchał!
Myślałem o tym przez chwilę. Jak ten zapach mógłby się znaleźć na mojej poduszce i kocu? Chyba, że…
Przedzierałem się przez wspomnienia wczorajszej nocy. Pamiętałem, że leżałem na podłodze, czując delikatny, uspokajający dotyk na moich włosach. Alice zachęcała mnie spokojnie, bym się obudził. Szedłem powoli, z trudem po schodach. I później nic. Tylko ciepły, wygodny sen. Żadnych koszmarów, żadnych snów, nic. Tylko ciepło.
Usiadłem i spojrzałem na kołdrę. Odsunąłem ją delikatnie. I jeden po drugim, podniosłem cztery długie, brązowe włosy.
Bella była tu wczoraj.
Przypomniało mi się nagle, jak przyciągnąłem do siebie ciepłe, delikatnie ciało w nocy i jak uścisnąłem kogoś mocno za rękę.
Była tu ze mną całą noc. By upewnić się, że ze mną wszystko w porządku.
Czułem, jakby moje serce miało eksplodować. Nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz ktoś tak się o mnie troszczył. Nawet Alice.
Wstałem z łóżka, by zacząć nowy dzień.
*Swan – z angielskiego „łabędź” |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pestka dnia Wto 13:16, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Wto 16:32, 09 Lut 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Serdecznie witam Swan na pokładzie(: i jestem całkowicie pewna, że świetnie sobie poradzi jak zawsze zresztą.
Co do rozdziału to dowiedzieliśmy się trochę o życiu Belli, które nie należało do szczęśliwych. Teraz możemy dostrzec jak bardzo byli sobie nawzajem potrzebni w lustrzanym świecie. Edward niezrozumiały i ukrywający swój sekret przed innymi, Bella odtrącona i zostawiona przez ojca. Bardzo dobrze ją rozumiem, tak bardzo dobrze znana mi sytuacja, nic więc dziwnego że gdy zaufała i pokochała chłopaka po jego "śmierci" tak bardzo cierpiała. Bo przyznam się szczerz że początkowo nie rozumiałam tego odrętwienia po wzajemnej utracie. Przecież każdy z nas potracił kontakty z przyjaciółmi z dzieciństwa świadomie lub mniej i nikt tego nie rozpamiętuje, przynajmniej ja. Oczywiście jest mi przykro jak czasem o tym pomyśle, ale nie potrzebowałam terapii. Przez to widać jak silna więź łączyła ich i szczerze to jest to piękne i jak dla mnie wyjątkowe i magiczne(:
Pestko jak zwykle w tłumaczeniu spisałaś się genialnie, a do tłumaczenia jak na razie wybierasz same perełki, oby tak dalej, wiedz że masz we mnie stałego czytelnika w każdym wybranym przez Ciebie ff(:
Tak więc czekam na następny rozdział i Tobie jak i Swan życzę czasu, chęci, weny, wytrwałości i motywacji, chociaż i tak wiem że dacie radę.
Pozdrawiam Aja(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
scrittore
Człowiek
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska
|
Wysłany:
Wto 17:32, 09 Lut 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Och, ja też serdecznie witam Swan. Napewno nas nie zawiedzie
Alice już wie! Jacie kręce to dla mnie szok narmalnie! Ale dlaczego poprostu im o tym nie powie? To trochę dziwne ale to nic. Ona zawsze była jakaś taka stuknięta
A jak wogóle Bella mogła pomyśleć, że Alice ją wykorzystuje? Musiała naprawdę mocno przeżyć swoje dzieciństwo. Nawiasem mówiąc jej dzieciństwo było naprawdę straszne ale cieszę się, że już je poznaliśmy. I cieszę się, że w końcu wyjaśniło się jej nazwisko. Ale naprawdę Alice mogłaby jej powiedzieć o Teddym. Byłoby tak pięknie I-) (a ja tylko o jednym)
A teraz składam skargi i zażalenia: Dlaczego tak krótko?! Zabiję normalnie autorkę opowiadania :-/ Ale dopiero jak je skończy oczywiście *diabeł wychodzi z ukrycia* I jeszcze... kurcze(!), nie ma się czego czepiać! To bardzo dobrze (chyba)
Podsumowując: Mnie zaspokoiłaś, nie wiem jeszcze jak z innymi ale czuję w kościach, że będzie dobrze.
Bardzo dużo czasu, czasu, czasu i chęci. I weny.
Pozdrawiam:
scrit. (ha(!), wymyśliłam sobie ksywkę!) c(-: (a to mój firmowy łobuzerski uśmiech nr. I! No patrz, prawie jak Edward)
Edit:
Och, wybacz ja taka jakaś niedomyślna jestem. Teraz będę się gryźć kiedy się rozpoznają Czekam! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez scrittore dnia Śro 18:15, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Wto 17:41, 09 Lut 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
scrittore napisał: |
Alice już wie! Jacie kręce to dla mnie szok narmalnie! Ale dlaczego poprostu im o tym nie powie? To trochę dziwne ale to nic. Ona zawsze była jakaś taka stuknięta
|
Chyba każdy czytający to opowiadanie w pierwszym momencie zadał sobie to pytanie. Odpowiedź jest prosta - Alice to inteligentna dziewczyna i opanowała się, bo wiedziała, że taki szok mógłby zabić Edwarda. Widziała już jego ataki i rozumiała, że z nim trzeba obchodzić się ostrożnie. Wolała zostawić sprawy swojemu biegowi, bo wiadomo, że E i B w końcu się rozpoznają. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|