|
Autor |
Wiadomość |
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Śro 19:11, 07 Paź 2009 |
|
Okej :D Pomysł na to opowiadanie wpadł mi już, gdy zaczęłam pisać "Drzwi...". Miałam żelazne postanowienie, że zacznę go pisać, jak skończę poprzedni. No, ale cóż zrobić, jak się cholerstwo odczepić nie chciało Cały czas mi w głowie siedzi, więc musiałam no :D
Osaczona(tak w ogóle sama nie wiem, czemu taki tytuł) to zupełnie inna historia, niż "Drzwi do przeznaczenia".
Można szumnie powiedzieć, że to będzie thriller psychologiczny, czy romans psychologiczny, sama nie wiem jak to nazwać :D
I ostrzegam od razu - jeżeli ktoś sądzi, że to będzie słodka opowieść o miłości Belli i Edwarda, to jest w dużym błędzie. To nie o ich miłości będzie to historia, chociaż z początku może się tak wydawać. Tu głównymi bohaterami będzie Bella i ...przekonacie się sami Powiem tylko, że to ktoś znajomy
O czym to jest: Bella Swan jest córką byłego żołnierza. Przez całe życie przenosiła się z miejsca na miejsce. Gdy ojciec przechodzi w końcu na emeryturę przeprowadzają się na stałe do Forks. Bella idzie do tutejszego liceum i poznaje Edwarda. Stają się najpopularniejszą parą w szkole.
Co się stanie jednak, gdy do miasta wróci ktoś, kto ma na sumieniu przerażający czyn? I co może wyniknąć z tego, że ta osoba tak bardzo cię pociąga?
Pierwszy rozdział jest bardzo krótki i mało ciekawy, ale następne już będą dłuższe i bardziej wciągające. I od razu powiem, że na początku może być nieco cukierkowo.
[OOC] [AU/AH] [+16] - na razie, bo nie wiem, jak to się rozwinie.
BETA: Bella_Cullen9
Na chomiku: [link widoczny dla zalogowanych]
Kilka pierwszych rozdziałów jest PWB, więc nie będę zaznaczać.
Prolog
Który to już raz? Który to już raz pakuje wszystkie swoje rzeczy do tych wielkich pudeł? Chyba już nie jestem w stanie zliczyć. Robię to mechanicznie. Jak robot.
Czy Charlie mówił prawdę? Czy to rzeczywiście ostatni raz? To dla mnie coś tak nierealnego, jak bajkowy jednorożec. Śniłam o tym nocami. O normalnym domu, w którym poczuję się bezpieczna i nie będę myślała o nim, jak o budynku, w którym tymczasowo egzystuję.
Będę mogła urządzić pokój, jak zawsze marzyłam. Wypakować wszystkie rzeczy, a nie, tak jak zawsze było, trzymać część w pudłach.
I, wreszcie nie będę musiała żegnać się ze znajomymi, których przez te cztery – pięć miesięcy zawsze zdążyłam polubić. To było najgorsze.
Natrafiłam na fotografię oprawioną w ramkę. Westchnęłam i usiadłam na łóżku. Mama.
Dobre czasy skończyły się wraz z jej odejściem. Minęło 7 lat od jej śmierci i od tego czasu nie zagrzaliśmy gdzieś dłużej miejsca. Tak mi jej brakowało.
Nagle usłyszałam warkot silnika. Tata wrócił. Poczułam gwałtowne bicie serca. Byłam zdenerwowana i podekscytowana.
- Bello! Ruszaj się! - krzyczał mój ojciec z dołu. - Musimy już wyruszać!
- Idę, już idę! - Odkrzyknęłam – Tylko znieś te pudła do samochodu!
Charlie wszedł do pokoju, wziął pudełka i poszedł do samochodu.
Ja przystanęłam chwilę i ostatni raz spojrzałam na mój pokój, po czym szybko zbiegłam po schodach.
Czekało mnie nowe życie. Czy, aby lepsze?
Rozdział 1
Jechaliśmy już ponad cztery i pół godziny. Byłam okropnie zmęczona. Co to za pomysł, żeby zamiast samolotem, jechać samochodem tyle mil? Charlie twierdził, że to nas do siebie zbliży. Ha! Dobre sobie. Jakby siedem lat ciągłych przeprowadzek i jego nieobecności, można było zapomnieć, ot tak.
Przez te cztery godziny nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Piękny początek. Naprawdę.
Kątem oka zauważyłam, że mi się przygląda. Zignorowałam to i pod głosiłam mojego iPoda, z którego dobiegał mnie teraz, hipnotyzujący głos Alicii Keys. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w piosenkę.
Nie wiem, jak długo tak siedziałam, gdy poczułam szturchnięcie. Otworzyłam oczy.
- Zatrzymamy się coś zjeść? - Odezwał się tata.
- Czemu nie – wzruszyłam ramionami. - Trochę zgłodniałam. Tylko proszę, nawet nie namawiaj mnie na fast-foody.
- Dobrze już, dobrze – podniósł ręce w obronnym geście. - Taka jesteś chudziutka, przez te twoje wegetariańskie jedzenie. Martwię się.
- Nie masz czym. Zdrowo się odżywiam, w przeciwieństwie do ciebie.
Zajechaliśmy pod jakąś niewielką restaurację. „Kuchnia u Bena”, tak głosiła nazwa. Na parkingu stało parę starych samochodów, więc pewnie w środku było sporo ludzi.
Weszliśmy do środka. Nie myliłam się. Większość boksów była zajęta. Usiedliśmy blisko drzwi. Podeszła do nas przysadzista kelnerka, żeby złożyć zamówienie. Nie mieli w karcie specjalnych, wegetariańskich dań, więc zamówiłam frytki, sałatkę i sok pomarańczowy.
Charlie oczywiście zdecydował się na hamburgera i ziemniaki. Pokręciłam głową. Z takim jadłospisem, wolę nie myśleć, jaki ma cholesterol.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, pochłaniając nasze dania.
- Czemu jesteś taka smutna? Myślałem, że cieszysz się z tej przeprowadzki – odezwał się mój ojciec. - Obiecuję, że to już nasza ostatnia.
- Wiem, tylko się trochę boję. Nie wiem, jak mnie przyjmą w nowej szkolę. Trafię akurat na sam początek przedostatniej klasy. Trudno będzie mi się dostosować.
- Wiem kochanie, wiem – tata pogłaskał mnie po ręce. - Ale nie martw się, przecież w każdej szkole byłaś lubiana i popularna. Jesteś piękną i mądrą dziewczyną, poradzisz sobie.
Uśmiechnęłam się do niego. Choć nie mieliśmy zbyt dobrych kontaktów, to bardzo go kochałam. Chyba pierwszy raz tak rozmawialiśmy.
- Dzięki tato. Mam tylko nadzieję, że się nie mylisz. Jak długo jeszcze będziemy jechać?
- Myślę, że około trzech godzin. Już niedługo, naprawdę. Zjadłaś już? To może ruszymy? Wolę dojechać przed zmrokiem.
Skinęłam głową. Charlie zapłacił rachunek i wyszliśmy. Przeciągnęłam się jeszcze, aby rozprostować kości i ruszyliśmy w dalszą drogę. Drogę do mojego nowego życia.
Chyba musiałam usnąć na dobrą chwilę, bo, gdy się obudziłam słońce już powoli zachodziło. Przetarłam oczy.
- Gdzie jesteśmy?
- Za dziesięć minut powinniśmy już wjechać do Forks. Jesteśmy w naszym nowym domu.
Dom. Takie dla mnie obce, zapomniane słowo. Tyle czasu minęło, odkąd czułam, że mam prawdziwy dom. Westchnęłam. Będzie dobrze – powiedziałam sobie. Musi być.
Niebawem minęliśmy tabliczkę z napisem „Witamy w Forks - liczba mieszkańców: 3451”.
Świetnie. W mojej ostatniej szkole było więcej uczniów. Bello nie uprzedzaj się – ganiłam sama siebie – będzie fajnie, na pewno.
Rozglądałam się dookoła. Przejeżdżaliśmy właśnie przez, główną ulicę. Zauważyłam jeden sklep spożywczy, dwie restaurację, jeden bar i sklep odzieżowy.
Domy stały blisko siebie. Większość było białego koloru albo żółtego. Były do siebie bardzo podobne. Zauważyłam grupkę osób, stojących na ulicy, która obejrzała się za nami z zainteresowaniem. Mogliśmy opuścić dach, zanim wjechaliśmy do miasta. Już staliśmy się prawdziwą sensacją.
W końcu zatrzymaliśmy się. Rozejrzałam się. Staliśmy pod pięknym domem, w stylu wiktoriańskim*. Był duży, w brązowo – białym kolorze. Wielkie okna, łukowaty daszek. Byłam zachwycona.
-Tato! On jest piękny.
- Cieszę się, że ci się podoba – uśmiechnął się szeroko. - Miałem nadzieję, że tak będzie. Weź część swoich bagaży i masz klucz.
Zabrałam co mogłam unieść i weszłam schodami na ganek. Przekręciłam klucz i nieśmiało otworzyłam drzwi.
Stanęłam oniemiała. W środku było jasno i tak przestronnie. Weszłam do środku i znalazłam się w salonie. Był cudownie urządzony. Jasnokremowa kanapa i fotele. Piękny mahoniowy stolik, białe ściany i złoty, puchaty dywan. Do tego wielka plazma na samym środku.
Postawiłam bagaże na podłodze i przeszłam dalej. Dotarłam do kuchni. Była świetnie urządzona.
Ciemnobrązowe szafki, stalowe blaty, srebrna lodówka. Na środku znajdowała się wyspa, również w brązowym kolorze.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Charlie wszedł do środka, niosąc bagaże.
- I jak, podoba ci się?
- Jest pięknie, naprawdę. Lepiej, niż to sobie wymarzyłam. Mogę zobaczyć teraz swój pokój?
- Ależ oczywiście. Na górze, drugi pokój po lewej.
Pobiegłam schodami, jak nakręcona. Rozejrzałam się tylko szybko i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się przestronny pokój, z wielkim oknem. Ściany były błękitne, co od raz wiedziałam, że zmienię. Nie cierpiałam niebieskiego. Jednak zaraz co innego zwróciło moją uwagę i, aż pisnęłam z zachwytu. Przy oknie stało wielkie łóżko z baldachimem** Miało złote ramy i taką samą narzutę. Zawsze o takim marzyłam i Charlie doskonale o tym wiedział. Chyba usłyszał mój pisk, po stanął w progu.
Zachwycona skoczyłam go uściskać.
- Tato! Wiesz, że zawsze chciałam mieć takie łóżko! Ach Kocham cię – dałam mu buziaka w policzek.
- Tak się cieszę, że widzę cię szczęśliwą. Dawno taka nie byłaś. I jeszcze mała niespodzianka – kupiłem ci nowy laptop.
- Nie musiałeś przecież. Ten stary jeszcze był w miarę dobry. Ale dziękuję ci bardzo.
- Nie ma za co. Mam tylko ciebie, muszę na kogoś wydawać pieniądze – zaśmiał się. - Jesteś głodna? Chcesz coś na kolację?
- Nie, nie. Jest dosyć późno, jestem zmęczona, a jutro muszę już iść do szkoły. Położę się.
- Dobrze, dobranoc. I śpij dobrze Bello.
- Dobranoc i nawzajem.
Wyszedł, a ja przeszukałam torby w poszukiwaniu przyborów toaletowych. W końcu, gdy znalazłam, poszłam wziąć prysznic.
Gdy wyszłam, usiadłam jeszcze przy laptopie sprawdzić pocztę. Miałam kilka wiadomości od znajomych, życzeń z udanym pójściem do szkoły. Zrobiło mi się trochę smutno. Tęskniłam za nimi. Odpisałam im i położyłam się do łóżka. Było takie miękkie. Nie mogłam jednak zasnąć, byłam za bardzo podekscytowana. Sama nie wiedziałam dlaczego. Przecież tyle razy zaczynałam nową szkołę, że powinnam być przyzwyczajona. Ale teraz czułam się inaczej. Może dlatego, że to już miało być na stałe? Żadnej przeprowadzki, żadnych smutnych pożegnań.
Czy znajdę jakiś przyjaciół? Dotąd nie miałam z tym problemu, jednak to jest mała miejscowość, wszyscy się znają. Trudno będzie wejść do tak ścisłej grupy.
Muszę się ubrać naprawdę fajnie, chcę zrobić jak najlepsze wrażenie. Na szczęście miałam dobry gust i z łatwością coś takiego znajdę. Może tą krótką, dżinsową spódniczkę i żółty top? A może czarne rurki i fioletową tunikę, z tym dużym dekoltem? Rano się zastanowię.
Jestem taka podekscytowana i jednocześnie przerażona. Uśmiechnęłam się do siebie i wygodnie ułożyłam na łóżku, po czym sama nie wiedząc kiedy, usnęłam.
*Wyobraźcie sobie, że to dom Belli
[link widoczny dla zalogowanych]
** [link widoczny dla zalogowanych]
I jeśli chodzi o komentarze - jednolinijkowcom podziękuję. I proszę o KK :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 15:48, 19 Lis 2009, w całości zmieniany 15 razy
|
|
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 19:24, 07 Paź 2009 |
|
Założyłaś dwa tematy, ale jak już weszłam tutaj, to i skomentuję tutaj.
Wiesz, coś mi nie gra. Początki w większości przypadków są trudne, i ja to rozumiem, ale tu jest tak... Standardowo. Przeprowadzka, zachwyt domem... Nic, co mogłoby zachwycić. Zwykle takie opowiadania mijam szerokim łukiem, ale piszesz na tyle dobrze, że doczytałam do końca.
Właściwie to nie ma jeszcze czego komentować. Może jak się rozwinie, to będzie lepiej, ale jak na razie to naprawdę nie wiem, co napisać.
Było kilka błędów i niepotrzebnych (tudzież brakujących) przecinków, ale nie jestem ekspertką i chyba zostawię ich wytknięcie innym. Wspomnę tylko, że liczebniki piszemy słownie (np. '4 – 5 miesięcy' zamieniłabym na 'cztery, pięć miesięcy').
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 20:51, 07 Paź 2009 |
|
cóż... to tylko zapowiedź - żadnych konkretów... ale coś czuje, że będzie fajnie...
rani, ty wiesz, że bardzo lubię twoje opowiadanie (nie muszę chyba wymieniać które).... podoba mi się twój styl :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Czw 7:57, 08 Paź 2009 |
|
Rani, sis ma, szalejesz. Kolejny FF, no, no, no :)
A ja wiem, ja wiem co w nim dalej będzie :) Znaczy tak ogólnikowo siostra ma zdradzila mi zarysy fabuły. I moge wam obiecać że nie bedzie tutaj zwykłego ecie pecie Edzio kocha Bellę i żyli długo, nudnie i szcześliwie :)
Także zparawde powiadam wam! Czytajcie oto ten Fanfik :)
Weny sis! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 12:22, 08 Paź 2009 |
|
Człowiek ledwo do życia powróci po maratonie samochodowym, a już go molestują... :P
Ty wiesz, że ja Cię kiedyś ukatrupię za te Twoje pomysły? Celowo na złość mi robisz
FF będzie interesujący, takiego jeszcze tutaj nie było (na szczęście :P), więc nie mogę robić nic innego, jak śledzić dalsze czapy. A jeśli dodałabyś niektóre wątki, o jakich kiedyś mówiłyśmy z drugą sis, byłoby genialanie genialne opowiadanko Obawiam się tylko, że z tego powodu niektórzy dzwoniliby na oddział, na którym używają kaftanów
Rozdział rzeczywiście o dość standardowej fabule, ale co innego można pisać na temat przeprowadzki, nie? :P
Jedynie za tych kilka błędów masz majnus, ale wspaniałomyślnie wybaczę |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Kaaś
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciepłe i (nie) przytulne piekło.
|
Wysłany:
Nie 14:56, 25 Paź 2009 |
|
Widzę opowiadanie, wchodzę, czytam wstęp, a mój wzrok zatrzymuje się na przepięknej, graficznej reklamie. Zakochuję się od pierwszego spojrzenia <3.
Nareszcie miłość Edwarda i Belli nie będzie na pierwszym miejscu! To mnie dobija. Tak, naprawdę. Zbyt dużo przeczytałam o tym opowiadań, by móc powiedzieć - ta para mi odpowiada. Nie. Nigdy. Od początku miałam do nich wielkie halo, ale co tu dużo mówić, myślałam, że przesadzam. Jednak nie.
Pomysł z NIM - przeborski. Patrzę, patrzę i nie mogę tego przyjąć do wiadomości. Coraz więcej ludzi zaczyna dostrzegać jego... Boskość! Nie Edzia! O!
Póki co nie bardzo mam co napisać - jedynie mogę pogratulować małej ilości błędów i bogatego języka. Czekam na dalszy rozwój akcji i pozdrawiam serdecznie! ;*
Kaaś. <3
PeeS: Zostaję stałą czytelniczką :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kaaś dnia Nie 14:56, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Wto 7:49, 27 Paź 2009 |
|
To narazie jeden słodki rozdział i trudno wystawić tutaj KK. "Zapowiada" się jak kolejny romans o E i B, ale autorka już zaznaczyła że ktoś namiesza ;> ktoś złyy ^^
Jeszcze trochę podchodzę do tego z dystansem, ale zapewne jak akcja się rozkręci to ja też ; >
prócz tego ff czytam jeszcze jeden Twój i bardzo mi się podoba.
nie zawiedziesz czytelnika , no chyba że nie wstawisz prędko kolejnego rozdziału ^_^
pozdrawiam, U. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Monika W
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 8:47, 28 Paź 2009 |
|
Trudno ocenić po pierwszym rozdziale...
Ale jak napisała uskrzydlona zapowiada się kolejny ff z serii "A Edward spotkał Bellę i zakochali się w sobie...". Choć ja się moge mylić.. Hm. Zobaczymy.
Czekam na rozwinięcie historii. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Nie 17:17, 08 Lis 2009 |
|
Ekhem :D Proszę bardzo o wybaczenie, za tak długi brak następnego rozdziału. Na swoje tłumaczenie powiem, że wena, cholera jedna uciekła ode mnie w siną dal. W sumie druga wena od DDP pobiegła teraz za nią :(
Strasznie mi się trudno piszę ten FF. Chyba zapomniałam już, jak to jest chodzić do szkoły
Dziękuję pięknie za komentarze i sprostuje tylko coś. Jak już pisałam na początku, to nie jest historia pt. Bella i Edzio kochają się i jest im razem tak fajnie. Absolutnie nie. Tu nie chodzi o ich miłość, co widać po bannerze :D
Choć na początku będzie słodko o nich i musicie(i ja też) przez to przejść.
Zastanawiam się też, czy nie zawiesił tego opowiadania, dopóki nie skończę DDP.
Ten rozdział jest niebetowany , ale poprawiony przeze mnie z 5 razy. Za kilka dni będzie poprawiony
Koniec ogłoszeń parafialnych.
Rozdział 2
Dźwięk budzika wyrwał mnie z krainy snu. Uciszyłam go szybko i spojrzałam która godzina. Siódma. Przeciągnęłam się i niechętnie się podniosłam. Miałam pół godziny na przygotowanie się. Poszłam pod prysznic, by przegonić resztkę snu. Stałam tam, a gorąca woda spływała po moim ciele. Zastanawiałam się, jak to będzie. Jak mnie przyjmą. Czy znajdę jakiś przyjaciół? Czy mnie zaakceptują. Bałam się, bo wiedziałam, że tym razem będzie inaczej. Zostanę tam, dopóki nie skończę liceum. Ta perspektywa jednocześnie przerażała mnie i zachwycała. Wreszcie gdzieś na stałe. Jak normalny człowiek.
Woda zaczęła robić się zimna, więc byłam zmuszona wyjść. Ubrałam się w przygotowane ubrania, pomalowałam lekko i zeszłam do kuchni. Charliego już nie było oczywiście. Mogłam się domyślić. Na stole leżała kartka. Przeczytałam ją – „wyjrzyj przez okno”. Zaintrygowana podeszłam i to, co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Przed domem stała lśniąca, czerwona pół ciężarówka. Nowiuteńka. Pisnęłam z zachwytu. Złapałam szybko torbę, coś do jedzenia i wybiegłam na zewnątrz.
Kiedy on ją kupił? I jakim sposobem o tak wczesnej porze się tu znalazła? Obeszłam ją dookoła, dotykając z czcią. Uwielbiałam takie samochody. Charlie o tym wiedział. Wsiadłam do środka. Kluczyki były w stacyjce. Miałam jeszcze chwilę czasu, by wyruszyć do szkoły. Siedziałam i po prostu wszystkim się napawałam.
Nagle dostałam SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu posmutniałam.
„Kochanie, mam nadzieję, że twój pierwszy dzień w nowej szkole będzie udany. Tęsknie za tobą. Twój Sam”.
Poczułam łzy ciskające się do oczu. Sam. Mój chłopak. Mój były chłopak. Musiałam go zostawić i wyjechać. Byliśmy ze sobą tylko trzy miesiące, ale było nam ze sobą tak dobrze. Był wspaniały. Inteligentny, przystojny, kapitan drużyny futbolowej. Wiedziałam, że mnie kocha. Nigdy na nic mnie nie namawiał, wbrew mojej woli. Uczył mnie wszystkiego powoli i z miłością.
Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie nasz ostatni wspólny dzień, a raczej noc. Na jachcie jego ojca. Miał wtedy łzy w oczach. Tulił mnie do siebie tak mocno. Okłamałam wtedy ojca, że idę na imprezę pożegnalną. To był mój pomysł. Chciałam ostatni raz czuć jego dotyk na mnie, jego pocałunki, jego zapach.
To ja z nim zerwałam. On chciał do mnie pisać i przyjeżdżać. Jednak ja wiedziałam, że związek na odległość nie miałby sensu. Oboje tylko byśmy się męczyli. Nie chciał mnie słuchać, ale w końcu go przekonałam. Był dobrym chłopakiem, na pewno znajdzie szybko dziewczynę. Wiele się w nim podkochiwało.
Wyrwałam się ze wspomnień i odpisałam mu.
„Dzięki, też mam taką nadzieję. Pozdrów wszystkich ode mnie. Też tęsknie, nawet nie wiesz jak bardzo. Ale tak widocznie miało być Sam...”
Nacisnęłam wyślij i schowałam telefon. Spojrzałam na zegarek, musiałam już jechać.
Ruszyłam, ciesząc się odgłosem pracującego silnika. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie znajduje się szkoła, ale w Forks była tylko jedna główna ulica, która prowadziła do centrum, więc się nią kierowałam. Wkrótce zobaczyłam kilka budynków obok siebie, które wyglądały bardziej na działkowe domki, niż budynki szkolne. Znalazłam sekretariat, w którym dostałam plan lekcji i kartę, którą każdy nauczyciel musiał podpisać.
Pierwszy miałam angielski w budynku C.
Weszłam niepewnie do klasy, wycierając spocone ręce o spodnie. Wszystkie oczy skierowały się na mnie. Modliłam się tylko, żeby się nie potknąć, co często mi się nie zdarzało, raczej, gdy byłam zdenerwowana. Podeszłam do nauczyciela, który podpisał mi kartę i przydzielił ławkę.
Spojrzałam w tamtym kierunku. Siedziała już tam przepiękna blondynka. Usiadłam koło niej i zerknęłam na nią katem oka. Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła rękę.
- Cześć, jestem Rosalie.
- Jestem Bella – odpowiedziałam, ściskając jej rękę.
Zobaczyłam chłopaka, który wpatruję się we mnie intensywnie, omiatając wzrokiem, z góry do dołu.
Usłyszałam jak Rosalie parsknęła.
- Nie zwracaj na niego uwagi. To Mike Newton – największy przygłup, jakiego mam nieszczęście znać. - To powiedziawszy uśmiechnęła się do niego i pokazała środkowego palca.
Zaśmiałam się, widząc jego minę. Zasłoniłam usta ręką, bo nauczyciel spojrzał na nas groźnie.
Znałam niestety takie typy. W poprzedniej szkole miałam z takim utrapienie. Dopóki Sam się z nim nie rozprawił. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
- Tak, w każdej szkole musi takich parę być – powiedziałam. - Nie trzeba się nimi przejmować.
Rozmawiałyśmy cicho przez całą lekcję. Przerabialiśmy właśnie „Hamleta”, którego miałam już w starej szkole, więc nie musiałam uważać.
Rosalie wydała mi się bardzo miłą osobą. Opowiadała mi o swoim chłopaku Emmecie. Obiecała, że przedstawi mi go w czasie lunchu. Mówiła też o jego bracie, Edwardzie, z którym się przyjaźniła, o Angeli, jego siostrze, z którą będziemy mieć następną lekcję.
Tak lekcja przebiegła nam bardzo szybko i nim się spostrzegłam, był już dzwonek na przerwę.
Idąc na następne zajęcia, rozglądałam się wokół zaciekawiona. Uczniowie wpadali na siebie, przepychali się, torując sobie drogę łokciami. Słychać było śmiechy, wrzaski i przekleństwa. Lubiłam ten zwyczajny, szkolny harmider. Czułam się wtedy jak normalna nastolatka.
Poszłyśmy pod salę, rozmawiając jeszcze chwilę. Podeszła do nas ciemnowłosa dziewczyna, w okularach. Uśmiechała się do nas miło. Rosalie przedstawiła nas sobie.
- Angie, to jest Bella, od dzisiaj chodzi do naszej szkoły. Bello, to jest Angela.
Dziewczyna podała mi rękę i potrząsnęła lekko. Uśmiechnęła się do niej.
- Miło mi cię poznać – powiedziałam.
- Mi ciebie też. Przy okazji Rosalie mówiłaś jej o piątkowej imprezie?
Dziewczyna pokręciła głową.
- Nie wiedziałam, czy mogę kogoś zapraszać. W końcu to twoje przyjęcie i nie wszyscy mogą przyjść.
Angela prychnęła i machnęła ręką.
- Nie wygłupiaj się Rose. Oczywiście, że Bella jest zaproszona. Prawie wszyscy są, oprócz takich głupich suk jak Jessica i Lauren. Chociaż one pewnie przylecą i tak za Edwardem. Boże, czasami mi go szkoda. Próbuje się od nich oderwać, ale one są jakby ślepe.
Zaśmiały się obie.
- To co, przyjdziesz? - zapytała się mnie.
Wzruszyłam ramionami.
- Jasne, czemu nie. Tam gdzie impreza, muszę być zawsze i ja – powiedziałam i puściłam do nich oczko. To było moje stare powiedzenie, którego często używałam.
Weszłyśmy do klasy i czekaliśmy na nauczyciela. Mieliśmy mieć francuski. Nie cierpiałam tego przedmiotu i miałam z nim duże trudności. Jak dotąd zawsze chodziłam na korepetycje, więc teraz też raczej się przydadzą. Westchnęłam ciężko i usiadłam sama, bo Rose z Angelą siadły razem. Nie przeszkadzało mi to, chociaż chciały się upewnić. Powiedziały mi, że tu zawsze siedzi Tanya, ale teraz jest w szpitalu po operacji wyrostka. Wróci za parę dni i będę miała z kim siedzieć. Próbowałam skupić się na tym, co mówi nauczyciel i notowałam wszystko sumiennie. Rose i Angela czasami przeszkadzały mi, odwracając się do mnie i coś szepcząc. Były podekscytowane imprezą, chciały się wybrać ze mną na zakupy. Zgodziłam się chętnie, bo dawno nie kupowałam nowych ubrań. Ostatni raz byłam na zakupach z Samem, jakieś dwa miesiące temu. Pamiętam, jak marudził i siłą musiałam go ciągnąć. A potem był pokaz mody w jego domu. Ta część mu się podobała, a najbardziej gdy mierzyłam bieliznę. Uśmiechnęłam się na wspomnienie jego reakcji. Potrząsnęłam głową, musiałam się skupić.
W końcu lekcja dobiegła końca i przyszedł czas na upragniony lunch. Dziewczyny wzięły mnie pod rękę i poszłyśmy na stołówkę. Byłam szczęśliwa, nie miałam pojęcia, że tak szybko mnie zaakceptują i polubią. Po drodze podszedł do nas wielki i potężnie zbudowany chłopak. Jego rozmiary trochę mnie przeraziły. Rose, widząc moją reakcję, roześmiała się głośno. Podeszła do niego i pocałowała go w ustach. A więc to Emmett.
- Kochanie to jest Bella. Nowa uczennica i od dzisiaj należy do naszej paczki.
Wyciągnęłam do niego rękę, żeby się z nim przywitać. Jednak on miał inne plany. Podszedł do mnie i uniósł do góry, łapiąc w niedźwiedzi uścisk. Nie mogłam się nie roześmiać.
- Cześć mała – powiedział, po czym zlustrował mnie od góry do dołu. - Ależ z ciebie ślicznotka.
Rosalie zrobiła groźną minę i trzepnęła go w głowę.
- Dzięki Emmett – odpowiedziałam. - A z ciebie...hmmm...wielkolud.
Zarechotał głośno, na co Rose przewróciła oczami.
Weszliśmy do stołówki i pociągnęli mnie do stolika, na samym środku. Chociaż było pełno ludzi, to nikt go nie zajął. Widocznie każdy wiedział, że ma właścicieli. Rozejrzałam się w około. Była to duża sala, z żółtymi ścianami, a stoliki były porozrzucane po całym pomieszczeniu. Przy jednej ścianie był bufet. Zostawiliśmy Emmetta i poszłyśmy po jedzenie. Wzięłam dla siebie tylko sałatkę i wodę mineralną. Jako wegetarianka zbyt dużego wyboru nie miałam. Rose wzięło to samo, za to dla swojego chłopaka nałożyła dosłownie górę jedzenia. Zaśmiałam się pod nosem. No cóż, nie bez powodu tak wygląda.
Gdy szłyśmy już do stolika, zauważyłam, że dosiadło się tam dwóch chłopaków. Gdy podeszłam, przyjrzałam się im bliżej. Jeden z nich miał ciemną karnację, brązowe oczy i czarne włosy. Wyglądał na Indianina i pewnie nim był, bo niedaleko, w La Push, był rezerwat. Angela podeszła do niego i pocałowała lekko. Chłopak wyciągnął do mnie rękę.
- Cześć, jestem Jacob. Chłopak tej pięknej kobiety – wskazał na Angie.
- Cześć, jestem Bella, co zapewne już wiesz.
Drugi z nich, był odwrócony do mnie tyłem, więc nie widziałam jego twarzy. Dopiero, gdy siadłam naprzeciwko, obok Rose, przyjrzałam mu się. Wow. Był bardzo przystojny. Miał niesamowicie zielone oczy, rudo – brązowe włosy, które sterczały każdy w inną stronę. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach i białe zęby. Szczerze mówiąc, trochę się na niego zagapiłam. Był przystojniejszy nawet od Sama.
W końcu podniósł się i podał mi rękę przez stół. Poczułam przepływającą elektryczność. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Znowu się uśmiechnął.
- Cześć Bello, jestem Edward. Miło mi cię poznać.
Odchrząknęłam.
- Mi ciebie też.
Usiadł z powrotem na miejsce, a moje serce powoli się uspokajało. Rose z Angelą patrzyły się na mnie rozbawione, po czym Rosalie szepnęła do mnie:
- Nie martw się, w końcu się przyzwyczaisz. Każda dziewczyna za pierwszym razem tak na niego reaguję.
Uśmiechnęłam się do niej i wzięłam się za jedzenie. Nie byłam typem dziewczyny wzdychającej na widok chłopaka. Niedługo oswoję się z jego wyglądem i będzie po sprawie.
- Rose? - odezwał się cicho Edward.
- Hmm?
- Wiesz którego będzie w środę?
Rosalie spojrzała na niego smutno i pokiwała głową.
- Wiem Edward, nigdy bym nie zapomniała.
Nagle przy stole zrobiła się przejmująca cisza i wszyscy posmutnieli. Nie wiedziałam co się dzieję.
- Idziemy? - Dopytywał się dalej.
- Jak mogłabym nie pójść? W końcu była moja najlepszą przyjaciółką od dziecka. Pójdziemy wszyscy.
- Bardzo mi jej brakuję – odezwała się cicho Angela.
Jacob westchnął i przytulił ją mocno.
Nie wiedziałam, czy mogę się zapytać o co chodzi.
- Mogę wiedzieć o czym mówicie? - zapytałam nieśmiało.
- Bello, zerwiesz się z nami w środę z lekcji? Wszystkiego się dowiesz – Rose mi odpowiedziała.
Pokiwałam głową.
Wkrótce zadzwonił dzwonek, więc poszliśmy na resztę lekcji. Zajęcia w końcu minęły i mogłam pojechać do domu. Pożegnałam się ze wszystkimi i udałam się do samochodu.
Wlokąc się niemiłosiernie ulicami miasteczka, ciągle myślałam o ich rozmowie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Nie 18:31, 08 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Nie 17:28, 08 Lis 2009 |
|
pierwszaaaaaaa...........
hm, jest przyjemnie... ale to pewnie wiesz, bo tak piszesz i wszyscy ci o tym wspominają..
dobrze wyważone dialogi i opisy...
standaryzm Jess i Lauren - suki...
Mike idiota...
podoba mi się, że Edward jest bratem Angeli i że w końcu Jacob ma szczęście i kobietę
zastanawia mnie środa... brzmi mi jak rocznica śmierci... zresztą podobnie się ją 'swiętuje' i w mojej paczce...
rozbawiła mnie wypowiedź Rose - "to jest Bella i od dziś nalezy do naszej paczki"
no i jeszcze brak mi Alice i Jaspera - mam nadzieje, że oboje żyją
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Nie 17:36, 08 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 21:19, 09 Lis 2009 |
|
Byłabym zapomniała, że wypadałoby coś naskrobać
Ty wiesz, że czasem podpadasz, co nie? I tak jest i tym razem.
Ja nie rozumiem, jak można tak postępować? Najpierw zdradzasz szczegóły ciekawej historii, a później guzik
Natychmiast wrzucaj mi tu nowy rozdział, bo nastąpi krwawa zemsta ^^
Ja żądam wartkiej akcji, wielu trupów i innych takich. Więc mi się nie obijaj tutaj i nie tłumacz brakiem czasu, brakiem weny, tudzież innymi powodami niepisania *grozi paluszkiem, póki co* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Wto 14:56, 10 Lis 2009 |
|
No nie podoba mi się ... takie traktowane. Całkowicie zgadzam się z moją poprzedniczką , na początku obiecanki cacanki , podniecenie itp. Dostajemy rozdział ( który jest dobry! ) ale napięcie jest tylko lekko łaskotane, pragnę żeby mi adrenalina skoczyła ;p Akcja rozgrywa się dość luźno , żyje swoim biegiem ale będę tutaj zaglądać bo obiecano , że to nie będzie kolejna sielankowa historia miłosna "kiedy Edward pozna Bellę a Jacob im trochę przeszkadzał" Ciekawe połączenie rodzeństwo Angela/Edward, a co z chochlicą Alice? : ) po plakacie "promującym" widać , że Jasper będze jakimś intrygantem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Monika W
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 21:02, 10 Lis 2009 |
|
Ktoś umarł? Tak to brzmiało.
Hm, Jacob i Angela ? Cos nowego... No i Edward, pogromca serc :)
Po pierwszym rozdziale nie wiedziałam co powiedzieć, ale teraz mogę śmiało stwierdzić, że mi się podoba i będę tu cześciej.
A teraz bym chciała poprosić o kolejy rozdział. I to szybko ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Doris89
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grudziądz
|
Wysłany:
Czw 15:30, 19 Lis 2009 |
|
Nawet niezły ten ff. Mam nadzieję, że już niedługo będzie kolejny rozdział bo chciałambym wszysko lepiej zrozumieć.
Napewno będę tu zaglądać:)
Czekam na nowy rozdział:)
WENY |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Czw 15:50, 19 Lis 2009 |
|
Dobrze, że wątek jest na wierzchu, bo się zbierałam od kilku dni to napisać.
Zawieszam Osaczoną. Nie wiem, na jak długo. Prawdopodobnie od połowy grudnia nie będę miała netu na baaaardzo długi czas. Także pewnie DDP też będę musiała zawiesić. Na razie więc muszę się skupić na moim pierwszym FF i w końcu dopisać następny rozdział.
Przepraszam bardzo i dam znać, jakby coś się zmieniło :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 15:51, 19 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Edward Cullen vampire
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Deszczowe Forks..
|
Wysłany:
Czw 19:42, 14 Sty 2010 |
|
hym.. połowa grudnia już minęła a opowiadanie dalej zawieszone?.. ;[
czemu??
czy będziesz je w ogóle kontynuować??
mam nadzieję, że taaak.
więć.. daj znac jak się coś zmieni.. ;D
czekam.. [y]
E-C-v |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|