|
Autor |
Wiadomość |
Synesthesia
Wilkołak
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Śro 10:11, 08 Lip 2009 |
|
Oznaczenia: [AU], [OOC]
PROLOG
Autorka: Synesthesia
Beta: wilk
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Autorki: Synesthesia, esmeethecakeeater
Beta: wilk
Autorki są dwie, zresztą autorki będą zaznaczone przy każdym rozdziale. Więc proszę by w komentarzach zwracano się do obydwu autorek
Prolog
Właśnie kończyłam związywać swoje długie, rude włosy w koński ogon, gdy do drzwi garderoby zaczął dobijać się kumpel z kapeli, Tom.
- Call, wychodzimy za trzy minuty, pospiesz się! – wrzasnął.
- Już idę! – odkrzyknęłam, po czym usiadłam na krześle i zaczęłam zakładać buty.
Odkąd zespół, w którym grałam na basie, zaczynał zyskiwać coraz to większą popularność, a nasze konta w bankach nie nadążały z zaksięgowywaniem pieniędzy zarobionych na płytach, koncertach czy sesjach zdjęciowych, zasmakowałam w drogich markach. Mimo to, nadal uwielbiałam robić zakupy w zwykłych sklepach czy nawet lumpeksach i różnego rodzaju supermarketach. Ostatnio często występowałam w swoich ulubionych botkach Balenciagi, które połączyłam dziś z dżinsowymi, poszarpanymi szortami z zamocowanymi tu i ówdzie łańcuszkami oraz zwykłym czarnym podkoszulkiem, który podkradłam naszemu perkusiście, Jamesowi, na początku trasy. Po zapięciu lewego buta, dołączyłam do reszty zespołu, by po raz ostatni podczas tej trasy zawojować scenę…
***
Światło księżyca przebijało się przez okna kawalerki znajdującej się w luksusowym apartamentowcu przy Piątej Alei. Chociaż „kawalerka” nie była chyba najtrafniejszym określeniem, gdyż mieszkanie było całkiem spore. Lubiłem to miejsce – większość sąsiadów stanowili zabiegani biznesmeni, więc nikt nie zwracał uwagi na to, że wychodzę głównie w nocy.
Głodny, postanowiłem wyruszyć na polowanie, by ugasić pragnienie. Złapałem taksówkę i pojechałem do niewielkiego lasu na obrzeżach Nowego Jorku. Sąsiadowała z nim duża polana, gdzie często organizowano koncerty. Akurat tego dnia odbywał się jeden z nich. Występował Stavanger - punkowy zespół, który ostatnimi czasy zaczął robić ogromną karierę w Stanach. Kojarzyłem ich nieco – siedząc całe dnie w mieszkaniu, zdarzało mi się oglądać MTV, gdzie puszczali ich teledyski.
„Mam szczęście…” pomyślałem. Tak duże imprezy były moją ulubioną „jadłodajnią”. Tysiące ludzi, noc, las… idealne miejsce na polowanie. W takim tłumie nikt nie jest w stanie zauważyć zniknięcia kilku ludzi... przynajmniej przez pierwsze parę godzin.
Szybko namierzyłem niewysoką dziewczynę o różowych włosach sięgających jej do ramion. Na oko miała nie więcej niż siedemnaście lat. Stała oparta o drzewo, gdzieś w głębi lasku. W drobnej dłoni trzymała papierosa.
Zdecydowanym krokiem podszedłem do niej i wyjąłem z kieszeni papierosa - jedną z niewielu ‘ludzkich’ rzeczy, które lubiłem. Codziennie wypalałem jedną, czasem dwie paczki.
- Hej, masz może ogień? – zapytałem, uśmiechając się zawadiacko.
- Jasne – odparła, po czym wyjęła zapalniczkę z kieszeni obcisłych dżinsów.
Rozmawialiśmy przez chwilę. Gdy skończyłem palić, rzuciłem swój niedopałek na ziemię gasząc go jednym, sprawnym ruchem. Przybliżyłem się do dziewczyny i zacząłem szeptać jej czułe słówka do ucha. Często wykorzystywałem fakt, że jako wampir byłem naprawdę atrakcyjny. Zresztą, blisko sto pięćdziesiąt lat temu, gdy byłem jeszcze zwykłym nastolatkiem, również uchodziłem za przystojnego. Większość moich rówieśniczek z miasteczka chętnie zawarłaby ze mną bliższą znajomość. Wtedy jednak interesowała mnie kariera w wojsku. Zbliżała się wojna secesyjna i bardzo zależało mi, by wziąć w niej udział. Teraz wykorzystywałem urodę i szarmanckie zachowanie podczas podrywania dziewcząt, moich przyszłych ofiar, by szybko zyskiwać dostęp do ich smakowitej krwi. Przy okazji naginałem kilka zasad, którymi kierowałem się w swym 'półżyciu'... Zjechałem ustami nieco niżej i zacząłem całować szyję nastolatki. Nie oponowała, wręcz jej się to podobało, mimo że poznała mnie dopiero parę minut temu. Naiwna. Wyczuwałem tętnicę, która pulsowała delikatnie niczym skrzydła motyla. Subtelny zapach jej krwi zaczynał powoli drażnić moje nozdrza. Czułem się jak narkoman, przed którym położono działkę. Jad napłynął mi do ust. Gdy dziewczyna odchyliła nieco głowę, skorzystałem z okazji i wgryzłem się w jej szyję. Kiedy skończyłem, przykryłem jej ciało kupką liści i wtopiłem się w tłum fanów…
~~~~
Gdy tylko koncert się zakończył, spoceni zeszliśmy ze sceny, by po chwili wrócić na nią, celem zagrania bisu. Tłum skandował:
- Fire! Fire! Fire!
Rozpoczęłam otwierającą utwór solówkę ostrym szarpnięciem strun. Zawtórował mi gardłowy głos Toma.
- „There is a fire in me… Fire that burns… Fire that burns…” *
Ponownie zeszliśmy ze sceny. Eskortowani przez ochroniarzy udaliśmy się do stanowiska, gdzie mieliśmy rozdawać autografy. Impreza zbliżała się ku końcowi, gdy moje oczy napotkały świdrujący wzrok jakiegoś mężczyzny. Nigdy nie widziałam tak przystojnego faceta, jak Boga kocham. Wyglądał jak anioł, który nieco przeskrobał.
***
Stałem niedaleko wejścia do namiotu, gdzie zespół rozdawał autografy. Wpatrywałem się intensywnie w dziewczynę, która grała u nich na basie. Przyciągała mnie. I nie była to kwestia smakowitego zapachu jej krwi. Dziwne...
***
Potrząsnęłam głową i spojrzałam przed siebie. Stała tam jedna z fanek. Uśmiechnęłam się do niej i spytałam o imię, by podpisać się z dedykacją na jednym z plakatów. Gdy zebrałam się w sobie by ponowne zerknąć w stronę mężczyzny – już go tam nie było…
* Tekst z piosenki Franz Ferdinand “This Fire”
Rozdział I
CPOV
Zarejestrowałam zatem puste pole, co było niedorzeczne biorąc pod uwagę ilość fanów przybyłych na koncert. Nie, to nie ten absurd mnie tak pochłaniał. Tylko mężczyzna, który pomimo pięciu sekund swej bytności w okolicy potrafił zająć całą moją głowę.
Gdy razem z zespołem zostaliśmy w końcu sami przy stole, wstałam. Postanowiłam, że przejdę sie po polanie. Miałam cichą nadzieję, że znajdę coś, co pozwoli mi znaleźć tego tajemniczego chłopaka o magnetyzujących oczach.
Dałam chłopakom znak, że gdzieś się wybieram i przybrałam minę "nie-szukajcie-mnie". Tego mi jeszcze brakowało - pielgrzymki męskich przyzwoitek. Pomimo późnej pory zrezygnowałam również z ochroniarza, czułam się wystarczająco bezpiecznie z solidnymi butami i prawym sierpowym. Zresztą, dajmy na to, znajdę go. Dziki seks na polanie nie obejmował w swoim rozumowaniu publiczności, nie żebym miała tak niecne zamiary. Naprawdę, nie o pożądanie chodziło. O wzrok, tak myślę. Dwie błyszczące kule, które wpadły w oczodoły mężczyźnie o karnacji świeżego nieboszczyka. Cudnie.
Przechadzałam się po polanie, wsłuchując się w pohukiwanie kilku sów, które powróciły na swe miejsca, gdy znów nastała cisza. Przechodząc obok jednego z drzew minęłam kupkę liści. Od dziecka lubiłam je rozwalać. Kopnęłam ją więc. Poczułam, że but w coś uderza. Gdy spojrzałam w dół... zobaczyłam ludzką rękę.
Skamieniałam. Gdyby ktoś mnie teraz spotkał, byłby pewien, że jestem jedynie pięknym, marmurowym posągiem postawionym w dość nietypowym miejscu. Nagle moja odrętwiała ręka skierowała się w stronę ust. Nogą delikatnie odgarnęłam resztę liści. Pieprzyć botki Balenciagi...
Pierwszy raz w życiu widziałam trupa, ale nie czułam nieprzyjemnego zapachu, co mogło oznaczać, że osoba ta nie umarła dawno. Drugim tropem okazał się być sam koncert - ktoś by to w końcu dostrzegł. Nie wierzyłam, że przeprowadzam tu sobie prywatne dochodzenie, ale patrząc na zapadłe policzki dziewczyny nie potrafiłam się powstrzymać. Była bledsza niż szpitalne ściany. "Krew nie cyrkuluje, prawdopodobnie spłynęła do kończyn. Jeśli tak... to są jeszcze ciepłe..." przemknęło mi przez myśl. I nie wiem co mnie podkusiło, ale dotknęłam delikatnie jej ręki. Chyba podskoczyłam, głowy nie dam. Była lodowata!
- Boże – jęknęłam, cofając się. Mój żołądek zacisnął się niebezpiecznie, by po chwili wypuścić kolorowe tsunami. Zrobiło mi się żal śledczych, oto dodatkowa substancja do zbadania.
Gdy mój żołądek łaskawie się rozluźnił, a sama poczułam się nieco lepiej, wyszłam z lasku. Zaczerpnęłam trochę „świeżego” powietrza i wyjęłam z kieszeni komórkę. Moja ręka drżała. Zadzwoniłam po chłopaków; czułam, że raczej nie dam rady dojść sama na drugi koniec polany, wszystko mnie teraz przytłoczyło.
Nie miałam ochoty by znaleźli mnie zgiętą w pół z obrzyganą twarzą, więc otarłam usta ręką i dzielnie się wyprostowałam. "Call nie wymięka nawet przy trupach", stwierdziłam w myślach. Ciężko było mi jednak tak sobie stać ze świadomością, że tuż za mną leży martwy człowiek.
- Call, co się dzieje? - spytał się James.
"Cholera. Nie wiem co się dzieje" pomyślałam, zapewne z głupią miną. Wskazałam tylko ręką za siebie.
Po chwili chłopcy weszli do lasku i znaleźli to, co ja... Słyszałam, jak Tom rozmawia z funkcjonariuszem policji, który właśnie odbierał wezwanie dotyczące naszego trupa...
Radiowozy zajechały na miejsce w ekspresowym tempie, aż sama się zdziwiłam. Może to nie pierwszy taki przypadek? Może mieli nosa na tego... mordercę. Przecież dziewczyna sama się nie zabiła. Modliłam się, by tylko do mnie nie podeszli - pieprzone zeznania.
- Pani Thompson? - Boże, Tom! Nie mogłeś zmyślić, że nazywam się Rudolpha Corpse? Jeśli zaznaczą mi to w papierach, to obiecuję, że...
- Tak... To ja... - odpowiedziałam potulnie policjantowi.
"A tak przy okazji - wypchaj się" pomyślałam, robiąc minę udręczonej kobiety. Wciąż nie czułam się najlepiej po zwróceniu wszystkiego, co miałam w żołądku, a raczej tego, co powinno tam być i pozbyciu się potrzebnej mi żółci. Czułam się gorzej niż po przebyciu grypy żołądkowej. Ona nie niosła za sobą trupów.
- Kiedy i jak odnalazła pani zwłoki?
- Zaraz po koncercie wyszłam na krótki spacer, odetchnąć świeżym powietrzem. - Kwestię z seksem pozwolę sobie pominąć, dobrze panie władzo? - Nie było takie... do końca świeże. Przechadzając się kopnęłam kupkę liści, takie skłonności z dzieciństwa... Ale potrąciłam coś jeszcze.
Wskazałam ręką na zwłoki nastolatki.
- Dotknęłam ją, chciałam wiedzieć czy są jakieś... szanse. Rozumie pan. Nie było. Zadzwoniłam po pomoc. I... - zacięłam się - przepraszam za tamto.
Wymiociny, panie władzo. Współczuję.
- Ustalimy, kiedy nastąpił zgon dziewczyny. Postaramy się być cicho... nie chcecie chyba, by to zabójstwo kojarzono z waszym zespołem.
- Całą pewnością nie - odparłam. Promowanie zespołu było ważne, ale narażanie się na teksty szmatławców nie warte świeczki. Zerknęłam na dziewczynę. Ona też nie była tego warta.
JPOV
Gdy tylko opuściłem pole koncertowe, zacząłem włóczyć się po mieście, krocząc powoli gdzieś przed siebie. Bardzo lubię przechadzać się po mieście nocą - na ulicach jest wtedy względnie spokojnie i cicho. Dużo lepiej mi wtedy przemyśleć wszystko. Dopiero nad ranem wślizgnąłem się do swego mieszkania. Przebrany w świeże ubrania, z rozpiętą koszulą wyszedłem na taras, aby zapalić papierosa. Zapach dymu drażnił moje nozdrza. Przy wrażliwych wampirzych zmysłach można było zwariować, jednakże używka zdawała się być warta swojej ceny. Nie groziły mi te choroby płuc, kobietą w ciąży również nie byłem. Przejechałem palcem po czole. Zero zmarszczek - zatem ludzkie ostrzeżenia były mocno przesadzone. Zacząłem zastanawiać się nad wczorajszą sytuacją. Jak ludzka dziewczyna mogłaby mnie zainteresować? Słodkiej krwi w tym społeczeństwie nie mogło brakować. Ale to nie było pragnienie. Zastanawiałem się nad kwestią pociągu fizycznego, co wydawało mi się przez chwilę absurdalne. Na świecie nie mogło brakować piękniejszych kobiet, o dorodniejszych piersiach czy idealnie wciętej talii. Prychnąłem. Wampir do ludzkiej dziewczyny? Głupszych wniosków nie dało się wyciągnąć, zatem tę kwestię pozostawiłem na ewentualne dalsze rozmyślania. Teoria przyciągania podobieństw czy też przeciwności również nie wydała mi się prawdopodobna. Cholerna magnetyczność czy inne gówno.
Rozmyślania o tym zajęły mi prawie całe przedpołudnie. Doszedłem do wniosku, że jednak pociąg fizyczny jest całkiem możliwy. No nie, żyję na tym świecie od stu pięćdziesięciu lat i dopiero teraz się dowiaduję, że strzała tego małego Amorka działa też na wampiry... Przypomniałem sobie dziewczynę ze sceny - była ładna, miała wszystko na swoim miejscu... Ale przecież mijając na ulicach kobiety, widywałem ładniejsze. Czemu niby Amor miałby mi ustrzelić akurat dziewczynę w męskim podkoszulku?
A propos tegoż odzienia - gdyby nie kobiece gabaryty dziewczyny, mógłbym zacząć podejrzewać siebie o homoseksualizm. Ale coś tam w głowie i między nogami miałem, wszystko reagowało poprawnie, zatem nie było powodów do zmartwień. Zgasiłem już piątego papierosa o barierkę tarasu i zacząłem się poważnie interesować zainwestowaniem w kubańskie cygara.
Chciałem właśnie wyjąć następnego papierosa, gdy uzmysłowiłem sobie, że mi się skończyły. Chcąc nie chcąc, założyłem buty i płaszcz - na dworze było zimno, i mimo, że ja tego nie odczuwałem, ubrać się musiałem żeby stwarzać wrażenie żywego człowieka - i wyszedłem do najbliższego kiosku. Po odstaniu swojego w kolejce, wróciłem do domu z kilkoma paczkami papierosów i dwoma świeżymi gazetami. Byłem ciekawy, czy znaleźli ciało. Rozwaliłem się na kanapie i zacząłem czytać. Nic a nic. Ani wzmianki o trupie w lesie. Jedyny artykuł jaki znalazłem był o katastrofie lotniczej sprzed paru dni - pisali że znaleziono kilka ciał.
"Jaka szkoda..." pomyślałem. "Lepiej spożytkowałbym ich istnienie. Katastrofa lotnicza, jakie to nieoryginalne". Przekartkowałem gazetę parokrotnie. Nic ciekawego, pismacy zabijali się nawzajem o ciekawe, w ich rozumowaniu, tematy, które były ściśle związane z nieuczesaną gwiazdą Hollywood i jej rzekomym romansie z koleżanką z planu. Tak, prawdziwe gorące wieści. Postawiłem na przegląd wydarzeń kulturalnych - wypadałoby znaleźć jakąś jadłodajnię, różowa nastolatka z całą pewnością nie starczy mi na tydzień.
Zakreśliłem parę nieźle zapowiadających się imprez. Niestety, większość odbywała się pod koniec przyszłego tygodnia. Musiałem znaleźć coś na już teraz. Z braku laku uznałem, że najjem się przez weekend w kilku podmiejskich dyskotekach.
Oddałem się prozaicznym, ludzkim czynnościom. Oczywiście z wiadomych względów pominąłem te gejowskie żele do włosów. Czarna koszula i poszarpane dżinsy wystarczały, by przyciągnąć chętne kobiety, co było aż dziwne, biorąc pod uwagę, że same miały na sobie kilogramy pudru i parę gramów odzieży.
Podjechałem taksówką prawie pod samo wejście. Bez problemu przeszedłem przez selekcję i wszedłem do zadymionego pomieszczenia. Od razu podeszło do mnie kilka dziewczyn - ich spódniczki ledwo zakrywały pośladki, tak samo bluzki piersi...
Moją uwagę przyciągnął jednak ocean zapachów roztaczający się w powietrzu. Kontrola przychodziła mi z trudem, ale pewnym ułatwieniem był odór potu, alkoholu i dymu drażniący moje nozdrza. Odepchnąłem od siebie dziewczęta w kusych strojach, ponieważ przekąska w wejściu nie była dobrym pomysłem. Postanowiłem wmieszać się w tłum i poderwać jakąś naiwną istotkę.
Nie było w tym żadnego problemu - wszyscy ściśnięci byli jak sardynki w puszce i nawet wprawiony obserwator nie dostrzegłby we mnie niczego podejrzanego. Przezornie przestałem oddychać i pewnym krokiem wszedłem na parkiet. Chociaż "wcisnąłem się" byłoby trafniejszym określeniem. Obce ciała uderzające o mnie były do zniesienia, ale bawiła mnie myśl, że dziewczyna, która przypadkowo wpakowała mi łokieć w twarz, będzie miała ślicznego siniaka na pamiątkę. Porwałem w ramiona niską brunetkę w dżinsowej mini i czarnym topie. Przetańczyliśmy jedną piosenkę i to wystarczało by była moja. Przejechałem dłonią po jej twarzy, szczęśliwie niczego nie uszkadzając i lekko pocałowałem jej policzek. Dobrze. Właściwie wpakowałem się w niego całą moją pieprzoną gębą, bo jakiś dureń akurat wpadł na moją ofiarę, popychając ją z całej siły w moim kierunku. Z takiego obrotu sprawy brunetka była zadowolona, ale ja z niesmakiem stwierdziłem, że w tym stadzie opętańców jej gardło nie pozostanie w jednym kawałku. Całowałem ją zachłannie po twarzy, zjeżdżając niżej tuż ku jej szyi. Byłem cholernie głodny. Przejechałem językiem po jej miękkiej skórze i przezornie zakryłem się jej długimi, ciemnymi włosami. Przylgnąłem do niej wargami raz jeszcze, delikatnie, powoli otwierając usta. W jednej sekundzie przebiłem cienką skórę, z ulgą pojąc się ciepłą krwią dziewczyny.
Gdy wypiłem wszystko co oferowało mi jej ciało, puściłem ją. W tym ścisku powinna wytrzymać na stojąco przez kilka minut. Tymczasem ja zacząłem przesuwać się powoli do wyjścia. Jednego z bocznych - często stoją tam kobiety lekkich obyczajów, chętne oddać się za kilkanaście zielonych... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Synesthesia dnia Wto 16:37, 13 Paź 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 11:02, 08 Lip 2009 |
|
Ooooo że tak powiem a raczej napisze - jestem pierwsza!
Twoje ff jest czarujące i oszałamiające! Takie brutalne, twój Jasper jest taki wampirowaty - pije ludzką krew i nie gardzi sobą a wręcz przeciwnie bardzo mu się to podoba, i mi też. Powaliło mnie jesgo zimne wyrachowanie w planownaiu zdobycia kolejnego "jedzenia". Jestem jak najbardziej na tak, od dziś zaczynam sledzić twoje ff
Masz bardzo ładny styl pisania, który odzwierciedla akcje, nastój i emocje bohaterów. Czyta się bardzo przyjemnie! Czekam na kolejny rozdzialik. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Czw 15:08, 09 Lip 2009 |
|
No no no... Całkiem niezłe to opowiadanie. Nie, no co ja piszę, zaje***te jest!:D Świetny język, niebanalna akcja, dialog basistki z policjantem (głównie jej wewnętrzne przemyślenia) doskonały. Dla mnie najbardziej niesamowite jest to, że piszecie to opowiadanie we dwie i to nie z podziałem: ja ten rozdział, ty tamten, ale tak jak w przypadku rozdz. pierwszego: obie jednocześnie. A w ogóle nie idzie odróżnić czy wyczuć, który fragment jest innej autorki. Świetnie się zatem dobrałyście. Dojrzałam tylko jeden błąd:
Cytat: |
Z braku laku uznałem, że najem się przez weekend w kilku podmiejskich dyskotekach. |
najjem (pisane przez jedno "j" to umowa cywilna)
Poza tym beta się świetnie spisała (mam nadzieję, że nie pomyliłam płci, po nicku się ciężko domyślić. Ha, się odezwała ta, co ma żeński nick. Dobra, nie wypowiadam się :P ).:)
Na pewno będę systematycznie sprawdzała, czy jest już dalszy ciąg, a tymczasem klasyfikuję to opowiadanie w dziesiątce moich najbardziej ulubionych.:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Monika W
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 15:17, 09 Lip 2009 |
|
Podoba mi się. Nawet bardzo.
Świetny styl pisania, interesujące opisy. Wasz ff chyba będzie stałym punktem moich odwiedzin w tym dziale..
Jasper pijący ludzka krew, wabiący swe ofiary , wyrachowany - coś bardzo intrygujacego jak dla mnie :)
Czekam na kolejny rozdziały. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Monika W dnia Sob 13:54, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Olcia89
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 17:02, 09 Lip 2009 |
|
Dość interesująco. Spodobał mi się moment, kiedy Jasper wychodzi w koszuli na taras, żeby zapalić. Jakoś idealnie go sobie wyobraziłam, taki niegrzeczny Jasper. Zgadzam się z poprzedniczką - intrygująco. Styl jakim piszesz także jest super. Przyjemnie się czyta.
Pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dead_star
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:10, 09 Lip 2009 |
|
Synes, super! Jako jedna z pierwszych miałam okazje przeczytać prolog i po dłuuugim czasie oczekiwania mam cd. :D
Wasz Jazz jest okrutnie pociągający. Przyjemnie się czyta, przez fajny styl pisania.
Jeszcze jedno, ładnie współracujecie, nie macie problemów z odmiennym zdaniem co do rozwoju akcji?
Czekam z niecierpliwością na więcej :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dead_star dnia Czw 18:50, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Synesthesia
Wilkołak
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Czw 18:56, 09 Lip 2009 |
|
Dziękuję bardzo za komentarze. Chcę tylko zaznaczyć że są DWIE autorki, a nie jedna.
Dead_star: Nie mamy z tym najmniejszego problemu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Wto 20:58, 14 Lip 2009 |
|
Zatkało mnie.. Nie jestem w stanie nic powiedzieć, ale spróbuję wymyślić konstruktywny komentarz.
To opowiadanie jest genialne. Po pierwsze: czyta się lekko i przyjemnie. Po drugie: żadnych błędów i dzięki temu to jest jeszcze bardziej wyjatkowe. Po trzecie: fabuła jest orginalna.
Zimny i bez skrupułów Jasper zabija niewinne ofiary, i traktuje to jakby było czymś normalnym. Poza tym Call, postać niebanalna, gra na basie sławnego zespołu. Jaspera i Call połączyła miłość ( lub połączy :P ) zapowiada się świetnie.
Cytat: |
W jednej sekundzie przebiłem cienką skórę, z ulgą pojąc się ciepłą krwią dziewczyny.
Gdy wypiłem wszystko co oferowało mi jej ciało, puściłem ją. W tym ścisku powinna wytrzymać na stojąco przez kilka minut. Tymczasem ja zacząłem przesuwać się powoli do wyjścia. |
To podobało mi się najbardziej, właściwie nie wiem dlaczego.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, bo jestem tym ff zaintrygowana.
Pozdrawiam,
Zniecierpliwiona MonsterCookie. :D |
|
|
|
|
esmeethecakeeater
Wilkołak
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Jeleniej Góry.
|
Wysłany:
Sob 15:24, 18 Lip 2009 |
|
ROZDZIAŁ DRUGI
Autorki: Synesthesia, esmeethecakeeater
Beta: wilk
Rozdział II
CPOV
Obudziłam się późnym rankiem kompletnie rozbita moim wczorajszym znaleziskiem. "Dupa", pomyślałam, zwlekając się z łóżka. Nie dbałam specjalnie o refleksyjność mojej pierwszej myśli, najwyraźniej nie byłam zbyt ambitnym człowiekiem. Poza tym, kto normalny cytowałby Shakespeare'a po nocnej marze w postaci ostatnio zamordowanej dziewczyny drącej się, że pozwolił jej umrzeć? "Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda". Tak myślałam. Gdy w końcu ochłonęłam, zaczęłam mój poranny rytuał - prysznic, kuchnia, TV. Gdy weszłam do salonu z talerzem moich ulubionych tostów Elvisa, które jako jedyne mogły mi poprawić humor po niezbyt miłej nocy, włączyłam telewizor. Od razu wskoczyło CNN. Jadłam spokojnie i słuchałam, gdy nagle do moich uszu doszły słowa "...znaleziono ciała dwóch młodych kobiet pozbawionych krwi...". Niemal zadławiłam się kawałkiem tosta. Dotarło do mnie, dlaczego dziewczyna z lasku była lodowata i nie wydzielała niemiłego zapachu w związku z rozkładaniem się jej ciała. Ona również była pozbawiona krwi. Zrobiło mi się niedobrze, gdy tylko wyobraziłam sobie psychopatycznego mordercę z maską klowna, wypuszczającego z ciała swych ofiar, młodych i pięknych dziewcząt, krew, jedynie dlatego, że nie chciały się z nim umówić na randkę w liceum. Albo odrzuciły jego zaproszenie na bal maturalny. "...seryjnego mordercy. Na szyjach ofiar znajdowały się ślady po zębach...". Próbowałam skojarzyć fakt, że pozbawiono je krwi ze śladami zębów. Ale coś mi nie pasowało - przecież ludzkie zęby nie są w stanie przegryźć skóry. Poza tym, czemu miałby pozbawiać ich krwi gryząc?
- Aha - mruknęłam odkrywczo. - Pieprzony hrabia Dracula!
Czyli społeczeństwo powielaniem schematu dennego wymysłu jakiegoś Irlandczyka spłodziło kolejnego psychopatycznego mordercę.
Wiadomości skutecznie odebrały mi apetyt. Uznałam, że najlepiej będzie iść na spacer. Z ciężkim sercem ubrałam się w moje stare rurki, adidasy i t-shirt z tandetnym napisem "vampire queen". Nawet nie wiem, skąd mam ten badziew. Zamknęłam dokładnie mieszkanie i upewniwszy się, że wszystko jest jak powinno być, wyszłam z budynku. To nie był jeden z tych jasnych poranków, przy których człowiek czuje, że żyje. Całe niebo zasnute było ciemnymi chmurami. Pamiętam, że jako dziecko panicznie bałam się, że na mnie spadną. Przy takiej pogodzie ta fobia powracała.
- No nic - mruknęłam, wkładając ręce do kieszeni. Kopnęłam jakiś kamień i ruszyłam w stronę rzadko uczęszczanego parku znajdującego się rzut beretem od mojego domu. Co złego było w tym parku, że tak mało ludzi nim spacerowało? Zła sława. Mordobicia, strzykawka w każdym krzaku, ale nic, co by mnie przerażało. Park był pusty. Przynajmniej tak mi się wydawało. Jednakże po chwili usłyszałam szelest kurtki ocierającej się o krzak. Odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku. Ujrzałam młodego mężczyznę z dłuższymi włosami. Wydawało mi się, że skądś go kojarzę... Oblał mnie zimny pot. Musiałam kojarzyć go z któregoś z moich koncertów, a, co nie wydaje mi się szczególnie dziwne, zapamiętywałam tych odznaczających się złą sławą. To na pewno któryś z pijanych wariatów obłapiających biedne nastolatki w pierwszym rzędzie. Spokojnie Call. Zwykły fan, nie załapał się na autograf... Uśmiechnij się... Albo nie. Lepszy będzie bitchface. Wtedy będzie się bał zagadać... Stop, zaraz. Bez wariacji, nigdzie się nie pali. Poza tym... Zmrużyłam oczy, przyglądając się mężczyźnie. Ze zdenerwowania zrobiło mi się niedobrze. Oczywiście, że go znałam... Z koncertu. Feralnego koncertu, który zakończył się niezbyt przyjemnym incydentem. Piękne oczy, niespotykane rysy... Nie zatrzymywałam się, mając pewność, że do mnie zagada. Nie miałam nic przeciwko. Uśmiechnęłam się, odrzucając włosy. Nie wyglądał na zachwyconego. Zresztą, nie zanosiło się na to, byśmy mieli zaraz śmiać się ze Star Wars Kida z tym, że on byłby tym szlachetnym i go bronił. A potem poszlibyśmy na pączki. Bez jaj.
Minęłam go - zero reakcji z jego strony. Jednak bardzo szybko zawrócił i podszedł.
- Cześć… Świetnie grałaś na wczorajszym koncercie. - zagadał z obezwładniającym uśmiechem.
- E... Tak... - przyznałam z głupią miną, będąc pod sporym wrażeniem barwy jego głosu. Idealnie czysty, dźwięczny, miły dla ucha... Chyba wyjebię Toma z zespołu... „Call, stoi przed tobą najprzystojniejszy facet na Ziemi, obudź się!” A, tak. Zboczenie zawodowe.
- Mam na myśli, dziękuję - zreflektowałam się.
- Mam nadzieję, że niedługo znów gracie w mieście, chętnie wpadnę. I może wezmę wtedy autograf.
A może weźmiesz wtedy mnie?
- Świetnie, czuj się zaproszony - odparłam lekko. Stosowałam zwykłe promo dla fanów. Rzecz jasna, nie było sztuczne, bo doceniałam fakt, że ludzi kręciła nasza muzyka, ale ten facet aż się prosił o coś jeszcze.
- Wyglądasz jakbyś się źle czuła...
- Przynajmniej jestem żywa - rzuciłam sugestywnie. Byłam pewna, że słyszał o tych morderstwach i zarazem ciekawa jego opinii na ten temat.
- Chodzi ci o te kobiety które wczoraj znaleziono? – wzdrygnął się.
- Tak. Intrygująca sprawa, nie uważasz?
- Bardzo. Ciekawe jak i po co wypijał z nich krew. Bo pewnie ją pił.
Na chwilę mnie zatkało. Co on sugerował? Wydawał się zbyt poważny na te bujdy o wampirach czy bajeczki serwowane zdemoralizowanym dzieciom przez szmatławe brukowce.
- Próbujesz powiedzieć, że mamy tu do czynienia z jakimś konkretnym psychopatycznym naśladowcą jedynego i wspaniałego Hrabiego Draculi? - zakpiłam.
- Bardzo prawdopodobne. A co sądzisz o psychopatii połączonej z porfirią?
- Rzeczywiście, gdzie ja mam głowę. Twierdzisz, że nie mamy do czynienia z mierną kopią, a transylwańskim arystokratą we własnej, zacnej osobie - na wpół stwierdziłam, na wpół spytałam.
- To chyba raczej nie możliwe... chyba że jakiś krewny jego... chory psychicznie… ubzdurał sobie ze jest wampirem.
- Zacznijmy od tego, przyjacielu, że Hrabia Dracula jest postacią fikcyjną. Tak jak wszyscy jego domniemani pobratymcy. Zatem jedyną niemożliwością jest tutaj jego psychiczny krewniak. Nie twierdzę jednak, że nie uwierzę w istnienie maniakalnego mordercy, próbującego upozorować swoje mordy na pracę wampira, bo tego akurat już jesteśmy świadkami - wyrzuciłam nieco zła. Zdecydowanie zawiodłam się na tej rozmowie. Liczyłam na wspólne dochodzenie prawdy uwieńczone namiętnym pocałunkiem, a dostałam pokręconą gadkę na temat psychiatrii.
- Więc twierdzisz, że wampiry nie istnieją? Hmm... kiedyś nieźle się zdziwisz - odpowiedział i spojrzał na zegarek. Miał piękne dłonie. Zresztą jak udało mi się zauważyć, całe jego ciało było niemalże idealne. Poza tym był bardzo blady, ale nie wyglądał na chorego. Nagle moje rozmyślania na temat jego aparycji przerwał jego głos.
- Słuchaj... muszę znikać, mam dużo pracy. Do zobaczenia kiedyś tam, zapewne na najbliższym koncercie – powiedział z przepraszającym uśmiechem i odszedł szybkim krokiem.
"Nieźle się kiedyś zdziwisz!" przedrzeźniałam go w myślach. Pieprzony. Maniak. Komiksów. Założę się, że w domu ma pełno komiksowej pornografii - zeszyty bez okładek. Zboczeniec jeden! Westchnęłam i ze zwieszoną głową powłóczyłam nogami w kierunku cukierni. Pączka zjem sama.
JPOV
Ruszyłem powoli w kierunku domu. Dziewczyna cały czas myśli, że ofiary morduje zwykły człowiek. O ile psychopatycznego mordercę można nazwać zwykłym człowiekiem. No tak, nosząc koszulkę z napisem 'vampire queen' raczej nie wierzy, że istnieją takie istoty. Tacy jak ja, Maria i reszta. Heh. Głupiutka Amerykanka. Gdy stałem teraz blisko niej, czułem jej zapach jeszcze lepiej. Najbardziej nęcąca krew. Dziwne, że z takim spokojem przy niej stałem! Mimo to, zabicie jej wydawało mi się nieodpowiednie. Niewybaczalne. Chore. Nie było sensu zagłębiać się w rozmyślaniach na temat nauk psychiatrycznych w odniesieniu do specyficznych jednostek w łańcuchu pokarmowym. Tych jednostek, których istnienie nie było podważane, a sprowadzane do książkowych egzystencji. Ujmująca myśl jak na najprawdziwszego wampira. Jednak pozostawała kwestia kuszącej krwi dziewczyny i jej spostrzegawczość, która, notabene, była mi bardzo nie na rękę. Nie wyglądała na detektywa w spódnicy, ale z równym powodzeniem mogę stwierdzić, że Sherlock Holmes był metroseksualistą, słowem - podejrzenia. Ale bez pokrycia. Przede wszystkim musiałem być ostrożniejszy w stosunku do tej rudej. Szczególnie, że była basistką zespołu, który zapewniał mi częsty, ciepły posiłek. Najrozsądniej byłoby wycofać się w cień zanim wpadnę przez własną słabość. Problemem był fakt, że nie mogłem, tak jak obiekt moich rozmyślań, wpierdalać frytek. O francuskim oczyszczaniu nie wspominając – ten sposób pozbywania się toksyn z organizmu praktykowałem ostatnio w 1863... Wampirza głodówka to ostatnia z głupot jaką mogłem popełnić. Ale nie było mowy o kolejnym zabójstwie w tak krótkim odstępie czasu. I pomyśleć, że nowojorska policja jest krótkowzroczna - nie potrafili powiązać tajemniczych zabójstw z dokonywanymi obecnie w ich bezpiecznym mieście. Może wtedy lepiej się maskowałem... Tak czy inaczej, miałem wybór. Krótkoterminowa przeprowadzka bądź życie na wiewiórkach.
Wybrałem telewizor. Oczywiście, że nie płaciłem za kablówkę - sygnał kradłem sąsiadowi, tej cipie spod ósemki, który chciał ode mnie cukier pożyczać. Wyjebałem go za drzwi, tłumacząc się kryzysem ogólnoświatowym, który odbił się na cenie sacharozy (oboje nie wiedzieliśmy co to znaczy), ale jak na tego pedała wystarczyło stwierdzić, że "jestem wystarczająco słodki, by nie mieć cukru w domu".
Posadziłem tyłek na kanapie, zapominając, że jestem człowiekiem czynu, nie słowa, i włączyłem kolorowe pudło. Na CNN tłukli sprawę moich kobiet. Pozwoliłem sobie na zwycięski uśmiech i nie wysłuchiwanie absurdalnych, przynajmniej dla mnie, teorii o zorganizowanej grupie przestępczej. Nie miałem nawet pojęcia co niby miałaby robić taka grupa, żeby ich ofiara była pozbawiona krwi. I to bez udziału sprzętu, bo chociażby w dyskotece trudno byłoby użyć jakiejkolwiek maszyny większej od Ipoda. Postanowiłem przyjąć, że te grubasy z telewizji doskonale zdają sobie sprawę z możliwości istnienia wampirów, ale próbują uspokoić nie tyle co społeczeństwo, a własne sumienie. W końcu bagatelizowali przypadki w innych stanach. Cała ta szopka wydała mi się zabawna. Oni nie próbują mnie złapać. Policja, wojsko, gówno robią. Wymyślają szajki przestępcze, psychopatów, podczas gdy rozwiązanie mają pod nosem. Fakt, że muszę się wycofać przez rudą basistkę, a nie ich "węszenie", był conajmniej śmieszny.
Wyłączyłem telewizor, denerwując się zaistniałymi komplikacjami. Byłem kurewsko głodny i zły, nie wspominając już o niezadowoleniu, wynikającemu z musowego wyjazdu z miasta. I ja to, ku***, musiałem zrobić! W przeciwnym razie basistka nie przeżyłaby kolejnego koncertu. ku*** jebana mać! Nic nie muszę! Ale nie chcę jej zrobić pierdolonej krzywdy! Wyszedłem z mieszkania, roztrzaskując drzwi. Było stosunkowo późno, ale Nowy Jork nigdy nie śpi. Chodzące punkty poboru krwi też nie.
Postanowiłem przejść się po Brooklynie. Najbardziej zaludniona dzielnica - chyba najłatwiej będzie kogoś napaść. I mniejsza szansa otrzymania kulki w czoło. Zatrzymałem się przy jednym z zaułków, gdzie stało trzech mężczyzn. Z rozmów wynikało że czekają na jakąś kobietę a potem sobie gdzieś idą, zostawiając jednego z nich tutaj... czyli zostawiając mi wyżerkę, bo żaden z nich chudzinką nie był. Oparłem się o ścianę budynku, krzyżując ręce na piersiach. Poza głodem, zaspokoję również moje ambicje - wprost nie mogłem się doczekać, by włączyć CNN i ujrzeć konsternację na twarzach grubasów. Ich teorie na temat mordów jedynie kobiet legną w gruzach.
Głośny stukot obcasów. I koniec. Dziewczyna zatrzymała się obok grupki mężczyzn. Rzuciłem okiem w ich stronę i poczułem jad napływający mi do ust. "ku*** mać", przeleciało mi przez głowę. Dziewczyna patrzyła prosto na mnie. Była ruda. Była piękna. I była jebaną basistką. Gdy tylko zauważyłem, że się na mnie gapi, wyjąłem komórkę i przeczytałem jakiś stary reklamowy sms po czym zacząłem odchodzić od tej grupki. Wyglądało to tak, jakbym dostał wiadomość i musiał gdzieś iść. Ledwo przeszedłem kilka kroków, gdy znów usłyszałem stukot. Podbiegała do mnie.
"ku***, ku***, ku***!"
- Cześć - wydyszała, z uśmiechem. Wstrzymałem oddech, rozważając modlitwę za basistkę. I to nic mi, ku***, nie dało, bo mój stan nie wynikał nawet z faktu, że po wysiłku dziewczyna pachniała intensywniej. Wyczuwałem jej nastrój, a ona była... podniecona. Była, ku***, podniecona tym, że mnie spotkała.
- Hej - odpowiedziałem dość chłodno, dając jej do zrozumienia, że źle trafiła z zagadywaniem, bo się spieszę. A przynajmniej takie wrażenie starałem się sprawiać.
Drgnęła. Chyba nie spodziewała się po mnie podobnej reakcji.
- Rozumiem - ucięła, tonem głosu podobnym do mojego.
- Pozdrów kolegów - rzuciłem i odszedłem zdecydowanie szybciej niż zamierzałem.
Zdenerwowała mnie. Cała ta sytuacja. Cholera, czemu akurat to musiała być TA grupka?! Za jakie grzechy?! Zacisnąłem dłonie w pięści, z myślą, że swoim chodem zaraz rozpierdolę chodnik. Skręciłem w jakiś ciemny zaułek i usłyszałem przyspieszone bicie serca. Parę kroków przede mną szła dość młoda dziewczyna. I pachniała zajebiście dobrze. Przyspieszyłem. Nie miałem ochoty pierdolić się w to wyrywanie kobiet. Potrzebowałem ich krwi, a nie ciała. Chwyciłem blondynkę w żelazny uścisk, niemal łamiąc jej kości. Wrzeszczała i wierzgała nogami, bicie jej serca pulsowało mi w uszach. Chciałem żeby się bała. Bo byłem kurewsko wkurzony. Rozerwałem jej gardło i napoiłem się do syta. Zmasakrowane zwłoki oparłem o śmietnik, a palce dziewczyny ułożyłem w literę "V". Pokój, ku***. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez esmeethecakeeater dnia Sob 15:26, 18 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:52, 19 Lip 2009 |
|
Jeśli chodzi o prolog, to jakoś mi tu nie pasuje, przy takiej długości, przy wszystkim tak bliski pierwszemu rozdziałowi, może wartoby zrezygnować z ‘prologu’ po prostu zaczynając całe opowiadanie, ale przyjemnie się czyta, to tylko tak odnośnie stylu.
(Tak od siebie, nie odnośnie stylu pisania- punkowych zespołów nie puszczają na mtv- taka mała dygresja ;D)
Początek 1 rozdziału, cholernie mi się podoba zdanie: "Przechadzałam się po polanie, wsłuchując się w pohukiwanie kilku sów, które powróciły na swe miejsca, gdy znów nastała cisza". Ślicznie napisane.
Hmm, to fajnie, że macie pomysły, że piszecie, widzę, że już jest druga część, zaraz będę czytać ;D
Podoba mi się Jazz, jest taki zimny i wyrahowany, dobrze opisany, nawet dajesz radę jako dziewczyna, ‘być facetem’.
Co do Call, czekam na rozwinięcie jej postaci.
Całość ogólnie mi się podobaa i już idęę czytać 2 część ;DD
Co do 2 cz.
Tosty Elvisa- dobre ;D
Podoba mi się ‘normalność’ pisania, że Call wbrew pozorom( członkini sławnego zespołu, bohaterki opowiadaia o wampirze xd) jest zwykłą dziewczyną ;d
Nie pasuje mi tylko podanie w wiadomościach informacji o braku krwi, społeczność nie umie przyjmowac takich newsów, przewaznie takie rzeczy się tuszuje, w zmierzchu np. tez znajdowali takie przypadki, ale w mediach przyjęli taktyke ‘dzikiego zwierzęcia’ i nie było nic o braku krwi- taki drobiazg.
„vampire queen’-dobree ;d uwielbiam takie drobne wstawki;d
Haa, powalają mnie teksty Call :D
Ale za to nie podobała mi się zbytnia otwartośc Jazza ‘kiedyś się zdziwisz’ tada da, nie pasuje mi do niego
‘Tak czy inaczej, miałem wybór. Krótkoterminowa przeprowadzka bądź życie na wiewiórkach.
Wybrałem telewizor’ najlepszy tekst ;D
Nie no dalej też świetne teksty lecą.
Ejj ale mi się koniec podobał, teraz to już serio czekam na następną część :DD |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 22:47, 19 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Nie 22:14, 19 Lip 2009 |
|
Dziewczyny, uwielbiam Was! Piszecie świetnie! Czasami, gdy czytam jakiś tekst, utknie mi w pamięci, czy spodoba się jakieś zdanie, które przesądzi o sympatii do niego. U Was jest mnóstwo takich zdań: przede wszystkim myśli wewnętrzne Call (szczególnie przy dialogach), ale też inne:
Cytat: |
Tak czy inaczej, miałem wybór. Krótkoterminowa przeprowadzka bądź życie na wiewiórkach.
Wybrałem telewizor. Oczywiście, że nie płaciłem za kablówkę - sygnał kradłem sąsiadowi, tej cipie spod ósemki, który chciał ode mnie cukier pożyczać. |
Cytat: |
[...] Nowy Jork nigdy nie śpi. Chodzące punkty poboru krwi też nie. |
Potraficie "bawić się" słowem, doskonale dawkujecie sarkazm, bohaterowie Waszego opowiadania posiadają wspaniałą umiejętność autoironii. To naprawdę wysoki poziom twórczości literackiej, jestem pod dużym wrażeniem. Szczerze gratuluję!:)
Zresztą, widać też to po ilości komentarzy - najwięcej otrzymują proste tekściki o big love, jak coś jest tylko troszkę ambitniejsze, to ilość opinii drastycznie spada.
Piszcie dalej i pamiętajcie, że macie w mojej osobie wierną fankę.:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Interbeta
Człowiek
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 69 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 15:14, 20 Lip 2009 |
|
Świetne opowiadanie xD Szybko i przyjemnie się czyta, a mam wrażenie, że się dopiero rozkręcacie ^^ I będzie coraz lepiej! Podoba mi się styl, bo umiecie podkręcić napięcie i wydaje się, że każde słowo było wielokrotnie przemyślane, nim wstukałyście je na klawiaturze. Oryginalna fabuła... Połączenie postaci z sagi z postacią wymyśloną przez Was jest extra pomysłem. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Interbeta dnia Pon 15:18, 20 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
esmeethecakeeater
Wilkołak
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Jeleniej Góry.
|
Wysłany:
Nie 21:29, 02 Sie 2009 |
|
Dziękujemy za wszystkie komentarze - kropelkę krytyki i dużo wsparcia. Przepraszam za brak następnego rozdziału, dzisiaj wróciłam z dwutygodniowych wakacji. Byłam kompletnie odcięta od świata.
mleczuu napisał: |
(Tak od siebie, nie odnośnie stylu pisania- punkowych zespołów nie puszczają na mtv- taka mała dygresja ;D) |
Zaskoczę Cię. Puszczają. Nieważne czy zespół gra muzykę pop czy rock. Liczy się fakt czy jest na topie. Dla przykładu - z opowiadań siostrzyczki - w jej młodości na dyskotekach bawili się przy muzyce Jacksona. Teraz bawią się przy ostrej techniawie. Widzisz różnicę? Osobiście na MTV spotkałam się z Kings of Leon, Green Day - fakt, że w godzinach porannych... wczesnoporannych... około piątej czy szóstej... Ale cóż. Trudno mi o jakieś świeższe przykłady, bo nie wiem co jest teraz na topie, ale faktem jest, że w naszym opowiadaniu zespół Call robi furorę. Komercha. Ale co tam. Dziewczyna się starała, żeby ją pokazali w MTV : D. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Pon 14:30, 03 Sie 2009 |
|
Ah uwielbiam to. Jeden z moich ulubionych ff. Wszystko w nim jest takie dopracowane, idealne. Podoba mi się ta wystepująca ironia. Poza tym coś czuję, że Cal i Jasper się połączą. :D
Ogólnie nie wiem co napisać konstruktywnego, zgadzam się z moimi poprzedniczkami.
MonsterCookie. :) |
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Pon 18:03, 03 Sie 2009 |
|
I kolejny konstruktywny komentarz trzeba napisać... A tu pustka w głowie... Ciekawie się zaczyna. Pachnąca ruda, wymiotująca na widok trupa, basistka Cal i "miszcz" zbrodni, szanowany, głodny i przystojny wampirek imieniem Jasper. Podoba mi się ten pomysł. Ciekawy i inny od wszystkich, które do tej pory czytałam. Za to wielki plusik. Czy zamierzacie wprowadzić potem innych bohaterów, uwielbianej przez nas wszystkich sagi?
Drogie Autorki!
Życzę Wam weny twórczej, coby była, nie uciekała i dawała się złapać za każdym razem, gdy jej potrzeba. Czekam na następny rozdział z zapartym tchem.
Pozdrawiam, Marta. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Synesthesia
Wilkołak
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Wto 9:19, 04 Sie 2009 |
|
marta_potorsia napisał: |
Czy zamierzacie wprowadzić potem innych bohaterów, uwielbianej przez nas wszystkich sagi? |
Zamysł jest taki, że Cullenowie się nie pojawią. Może ktoś ich wspomni, ale samych postaci nie będzie. Jeśli pojawi się ktoś z sagi, to raczej ktoś z dawnych znajomych Jaspera. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wilk
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 19:29, 14 Wrz 2009 |
|
Hej,
Z powodu 'zamordowanej' weny, esmeethecakeeater opuściła na chwilę opowiadanie. Tymczasowo, a może na dłuzej zamiast niej piszę ja ;P.
Na dniach pewnie wrzucimy nowy odcinek :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Synesthesia
Wilkołak
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Pią 14:35, 18 Wrz 2009 |
|
Na dniach powinien być rozdział 3
DLatego fani fanficka niech wyczekują, a osoby nieznające go jeszcze - zapraszam do czytania i komentowania |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 21:15, 18 Wrz 2009 |
|
hm, zaczyna się jakoś niemrawo.. acz nie mam wyrobionego jeszcze zdania...
ciut mi zajechało psychologicznie Pamiętnikiem Wampirów... nawet nie wiem za bardzo czemu...
będę śledzić...
pozdr.
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esmeethecakeeater
Wilkołak
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Jeleniej Góry.
|
Wysłany:
Pon 0:26, 21 Wrz 2009 |
|
kirke napisał: |
ciut mi zajechało psychologicznie Pamiętnikiem Wampirów... nawet nie wiem za bardzo czemu... |
Ja też nie wiem czemu, szczególnie, że książki nie czytałam.
Cu.
PS Pomimo, że odeszłam z projektu, wspieram dziewczyny, niech dadzą czadu i nie nabiorą się na moją "niezawodną logikę" (pozdro dla Synes...). Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy - podobno coś podebrane z mojego pomysłu na kontynuację, ale otrzymany fragment w sumie wiele mi nie powiedział. Na pewno przeczytam część trzecią i skomentuję - jestem wam to winna. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|