FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Róża [NZ] [R5] [15.09] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Kontynuować?

Tak
96%
 96%  [ 74 ]
Nie
3%
 3%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 77


Autor Wiadomość
Mysterious
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zapomniane Miasto

PostWysłany: Nie 15:33, 03 Sty 2010 Powrót do góry

Stwierdziłam, że bardziej zintegruję się z moimi czytelnikami i odpowiem na Wasze ostatnie komentarze :)


anetta_94 napisał:
*przymila się do autorki* A jakie zadanie dostanie Edward? *robi maślane oczka takie jak kot ze shreka*

Shili napisał:
Ciekawi mnie też jaką misję ma wykonać Edward?

A, nie zdradzę ;) ale łatwo się domyślić z czym/kim to będzie związane ;)

uskrzydlona napisał:
Powiem tak , należałam do szarej masy i nie domyśliłam się , że Bella zostanie wampirem , ale z Edwarda fajtłapa - nie umiał jej zabić ;p


I dobrze, że się nie domyśliłaś, bo jedynym znakiem był ten krzywy uśmiech Carlisle'a, gdy sprawdził Belli puls. ;) Przynajmniej pojawienie się Belli w II rozdziale, było dla Ciebie (i niektórych, którzy również nie wiedzieli) niespodzianką- i tak miało być w moim zamyśle. :]

kakunia napisał:
Mam pytanie: czy Edward wie, że Bella żyje?


Edward był świadom tego, że nie zabił Belli- jest to zawarte w II rozdziale ;) Jakby ktoś się tego nie dopatrzył:
Cytat:
- Ojcze, wybacz. Nie dopełniłem swych obowiązków...
- Ach, tak - przerwał mu Nicholas. - Czy teraz każdą napotkaną dziewczynę będziesz przemieniał w wampira, zamiast ją zabić?


Larissa napisał:
I ten ojciec Edwarda... Czy jego dar nie jest przypadkiem bardzo podobny do daru Jane?


Jane zadawała ból, a Nicholas potrafił zmusić Edwarda, by ten ukląkł przed nim. Potrafił zapanować i ograniczyć wolną wolę swej ofiary- nie tylko zadając ból, ale i wydawać jej ciału jakieś polecenia...
Mam nadzieję, że to w miarę zrozumiale wytłumaczyłam. ;)
[Moja wyobraźnia nie zna granic i wymyśla różne takie... Dziwactwa. xD]

I dzięki Ci, Larisso, za głos w Rankingu... [bijepokłony] :oops:
To dla mnie zaszczyt!

kirke napisał:
spodobało mi się twoje podejście do daru Edwarda jako dużego utrudnienia przy odżywianiu ludzką krwią... to wszystko co go atakuje za kazdym razem zostaje w nim i krąży jak trucizna w żyłach...


Gdy czytałam Sagę od razu myślałam o tym, że Edward musiałby to przeżywać, kiedy zabijałby człowieka. Potrzebuje ludzkiej krwi, ale pożywianie się nią jest dla niego okropnym przeżyciem...

Dzięki, kirke za te jakże poetyckie słowa- ja Sprawcą Najwyższym? Oj, nie zdaje mi się- są na tym forum wyżsi ode mnie (mający o wiele lepsze predyspozycje i talent!) ;)

Anex Swan napisał:
Nie mogę tu już aż tak dużo powiedzieć, więc życzę Ci Mys (mogę tak? * pyta przymilnie* ładniej brzmi ^^ ) weny, czasu i wszystkiego co przydatne abyś wstawiała spragnionym czytelnikom, takim jak ja, szybko nowe rozdziały.


Co do tego nawiasu- ależ oczywiście. :) Za długi nick sobie wymyśliłam, nie ma co xD
Skracajcie, przekręcajcie, zwracajcie się do mnie jak Wam wygodniej :D

Weny i czasu mam coraz mniej ostatnio, dlatego chcę zaznaczyć, że rozdziały chyba nie będą się pojawiały jak dotychczas- prawie co tydzień, tylko rzadziej... Niestety :(
Mam nadzieję, że mimo to będziecie wracać do tego opowiadania, gdy tylko pojawi się coś nowego ;)

Ale się rozpisałam!

Pozdrawiam,

Mys.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mysterious dnia Nie 15:34, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 15:02, 07 Sty 2010 Powrót do góry

Może i ja coś sklecę?
Moja droga Mysteriousko masz niesamowitą wyobraźnię! Bardzo lubię ff gdzie wszyscy są ludźmi są takie można rzecz realistyczne jednak w opowiadaniach gdzie autorzy pozostawiają bohaterów wampirami pomaga mi pozostać w świecie iluzji stworzonym przez naszą kochaną SMeyer.
Cudownie malujesz swą rzeczywistość, trzymam kciuki za Edwarda, który będzie miał dość siły na przeciwstawienie się Nicholasowi. Rosie i Bella jako siostry oraz Alice, która je obserwuje i chce dołączyć i to bez Jaspera? Hmmmmmmm mam jednak nadzieję, że w dalszych jednak rozdziałach połączysz tą parę.
Jednak krótko Kochana za krótko…
Za bardzo nie mam czasu na myśleniem teraz nad tym komentarzem a chciałabym jednak pozostawić po sobie ślad, że kolejny mały robaczek dołączył do Twojego fanklubiku.
Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mysterious
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zapomniane Miasto

PostWysłany: Pią 21:18, 26 Lut 2010 Powrót do góry

Wracam, może nie w najlepszej formie, ale wracam...

Trochę później niż zakładałam, ale jestem. :)

Bez zbędnych wstępów.




BETA: Trans :*


FF dostępne również na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]


PS. Może w pierwszym poście zauważyliście obrazek do tego FF- tak, nudziło mi się Wink
______________________________________________________________________



ROZDZIAŁ III: PRAWDA. NIEPEWNOŚĆ. WSPOMNIENIA


Kolejny letni dzień chylił się ku zachodowi. Słońce rzucało swe ostatnie promienie znad wolno poruszających się gałęzi drzew starego lasu. Źdźbła trawy i delikatne płatki różnorodnych kwiatów chyliły się pod ciężarem małych kropel rosy. Nocni muzycy – pasikoniki - zaczęli grać swoje melodie. Wszystko cichło. Małe miasteczko na skraju boru przestawało tętnić życiem. Ulice pustoszały, ludzie zasiadali do wspólnej wieczerzy po całym dniu pracy.
Z małego domku na obrzeżach miejscowości, gdzie mieszkała rodzina Cullenów, w stronę lasu wybiegła zakapturzona postać. Oko człowieka nie potrafiłoby zarejestrować jej ruchów. Gdy zniknęła za zasłoną drzew, odsłoniła twarz. Na ramiona wysypała się kaskada blond włosów. Rosalie rozejrzała się uważnie, czy nikt z rodziny jej nie śledzi. Wiedziała, że Alice może przewidzieć jej poczynania, ale umiejętnie przed nią wszystko ukrywała, zmieniając co chwila swe myśli. Pobiegła w głąb lasu, zatrzymała się na małej polance. Czekał tam na nią jej ukochany - Emmett.
- Rosie, jednak jesteś. O czym chciałaś ze mną porozmawiać o tej porze? – spytał, ziewając przy tym potężnie.
Dziewczyna jeszcze raz rozejrzała się na boki, ale nie wyczuła obecności żadnego członka swojej wampirzej rodziny.
- Emm, mam ci coś ważnego do powiedzenia, pewnie mi nie uwierzysz, ale to prawda...
Chłopak podszedł do niej i chwycił za rękę.
- Zniosę wszystko i we wszystko ci uwierzę...
- Emmett, ja jestem...



- Co się stało? – krzyknęła Bella, podbiegając do siedzącej na kanapie Alice.
Dziewczyna głośno wciągnęła powietrze i otworzyła oczy.
- Rose chce zmienić Emmetta w wampira! – Na te słowa Carlisle i Esme nagle pojawili się w salonie.
- Zbyt krótko jest wampirem, nie da sobie rady... – szepnęła zrozpaczona pani Cullen. – Idę do niej! – Wszyscy przyznali rację matce dziewcząt, więc pobiegli za nią.
Zapach blondynki był bardzo wyraźny i bez trudu cała rodzina trafiła na małą polankę, oświetloną blaskiem księżyca. Tam zobaczyli wampirzycę i jej ukochanego, którzy, siedząc na mokrym mchu i trzymając się za ręce, rozmawiali ze sobą. Gdy z mroku wyłoniła się rodzina Cullenów, Rosalie błyskawicznie wstała i powoli, w ludzkim tempie, zaczęła się cofać.
- Błagam, nie bądźcie na mnie źli... Ja musiałam...
- Przecież nie zdołałabyś się temu oprzeć, zabiłabyś go! – rzekł Carlisle, zbliżając się do córki.
Rose zatrzymała się.
- Ale ja nie chciałam go przemienić... Tylko wyjawiłam Emmettowi nasz sekret.
- Alice widziała, że chcesz to zrobić. Nie kłam! – powiedział spokojnie, lecz stanowczo ojciec.
Dziewczyna zastanowiła się na moment.
- No, rzeczywiście pomyślałam o tym przez chwilę... Ale nie chciałam tego zrobić teraz – powiedziała Rosalie, patrząc przepraszająco na swoje siostry. – Wybaczcie, że napędziłam wam takiego strachu...
Emmett odchrząknął i spojrzał po zebranych.
- Wydaje mi się, że ta decyzja w pewnej mierze zależy również ode mnie... – Spojrzał na Carlisle’a, po czym podszedł do Rose i objął ją swoim silnym ramieniem. – Choćby nie wiem jak dziwacznym potworem z legend była moja mała, ja i tak będę ją zawsze kochał – pocałował ją w policzek – na wieki.
Cullenowie stali w bezruchu. Każdego pochłonęły własne myśli. Pierwszy odezwał się ojciec rodziny.
- Rosalie, chodź tutaj do mnie. – Razem odeszli parę kroków od reszty zgromadzonej na polanie.
- Najpierw powinnaś powiedzieć komukolwiek z rodziny, że chcesz podzielić się tak ważną dla nas tajemnicą z człowiekiem! – Carlisle mówił cicho, by stojący w pewnej odległości Emmett tego nie usłyszał. Reszta wampirów była świadkami wybuchu złości głowy rodziny.
- Ojcze, ale ja...
- Volturi mogą się o tym dowiedzieć, a jeżeli tak się stanie to spotka nas kara... I z pewnością zabiją też twojego chłopaka. – Rose głośno wciągnęła powietrze i zasłoniła usta dłonią.
- Nie pomyślałam o tym... – szepnęła załamującym się głosem.
Bez chwili namysłu rzuciła się Carlisle’owi w ramiona.
- Tato, wybacz mi... – Wampir wcale się tego nie spodziewał.
Stał niewzruszony, a w jego oczach mieszała się złość ze zdziwieniem. Po chwili wyraz twarzy doktora złagodniał i poklepał córkę po plecach.
- Wszystko będzie dobrze, Rosie. Nie pozwolimy, żeby komukolwiek w naszej rodzinie stała się krzywda. Twój ukochany jest członkiem... – nie dokończył.
Cullen usłyszał za plecami szelest opadającego na miękką trawę ciała. Alice leżała w konwulsjach na ziemi z otwartymi, nieobecnymi oczami.
- Co się dzieje? – Bella spanikowała, nie wiedziała, czy może podejść do siostry, czy raczej trzymać się od niej z daleka. Esme zadrżała, patrząc na swoją nową córkę z przerażeniem.
Carlisle uklęknął na jednym kolanie przy trzęsącym się ciele wampirzycy.
- Rose, weź stąd Emmetta na wszelki wypadek – zarządził.
Bez chwili namysłu, dziewczyna chwyciła swojego wybranka za rękę i pobiegła z nim, tak szybko, na ile pozwalało im tempo chłopaka.
Alice nagle ze świstem wciągnęła powietrze, podniosła się do siadu, po czym opadła z powrotem na trawę i znieruchomiała. Wyglądała jakby straciła przytomność. Doktor próbował ją ocucić, ale na nic się to zdało. Wziął ją na ręce, skinął na małżonkę i najstarszą córkę. Bez słowa pobiegli do domu.

* * *

Alice powoli zaczęła otwierać oczy, jakby bała się, że to czego doświadczyła w swojej wizji, powróci. Zeskoczyła z łóżka i od razu przyjęła pozycję obronną. W ułamku sekundy stwierdziła, że znajduje się z powrotem w domu Cullenów, mimo to wciąż rozglądała się nieufnie po pomieszczeniu.
- Tato, Alice się ocknęła. – Usłyszała wypowiedziane półgłosem słowa swojej siostry Belli, dochodzące z kąta pokoju.
Dziewczyna wyprostowała się i usiadła z powrotem na łóżku, z którego tak szybko się zerwała.
- Ocknęła? – spytała wampirzyca w momencie, gdy do pokoju wszedł Carlisle.
- Byłaś jakby nieprzytomna... – powiedziała Bella z nutą zaniepokojenia w głosie. – Nie wiedzieliśmy, co ci jest...
- Wiadomo, że wampiry nie wykazują żadnych oznak życia, ale to, że nagle upadłaś, nie oddychałaś i nie kontaktowałaś się w jakikolwiek sposób ze światem zewnętrznym, było bardzo niepokojące... – mówił doktor, przyglądając się swojej córce, jakby chciał odszukać przyczynę jej poprzedniego stanu. – Jeszcze nie widziałem wampira, który nagle padłby jak długi i zaczął się trząść. Nie spotkałem się z czymś takim. Czy ten atak nie był związany przypadkiem z jakąś twoją wizją? – spytał w końcu Cullen, z ciekawością wpatrując się w obiekt swoich badań.
Alice nerwowo poruszyła się na łóżku. Nie chciała tego powiedzieć... Nie mogła...
- Czasami mi się to zdarza, gdy parę wizji nakłada się na siebie i nie umiem się skupić na widzeniu jednej konkretnej... – powiedziała dziewczyna, próbując wypaść przekonywująco.
Carlisle podejrzliwie spojrzał na Alice.
- Musisz zdradzić mi więcej szczegółów twojego daru... Na razie spotkałem się z kilkoma wampirami, które mają niezwykłe zdolności... Odpocznij, pewnie męczą cię te wizje. – Ojciec wyszedł z pokoju.
Alice przymknęła oczy, odetchnęła z ulgą i rzuciła się na łóżko. Bella przesiadła się z kąta pokoju na skraj materaca.
- Co widziałaś? – spytała.
- Nie pamiętam – skłamała wampirzyca.
Siostra słyszała wahanie w jej głosie. Od kiedy nowa pojawiła się w rodzinie Cullenów, nie miała do niej zaufania.
- No, to szkoda... – Bella stwierdziła, że utnie temat. – Ja pójdę poszukać Rosie... Ciekawe, gdzie gruchają sobie nasze gołąbeczki...
Najstarsza córka Cullenów wyszła na próg domu. Zaciągnęła się wieczornym powietrzem i wychwyciła resztki zapachu swojej siostry. Woń ciągnęła ją do miasteczka. Ale wyczuła też nieznajomy trop – uznała, że to wampir. Jego ślady były bardziej wyraźne niż te Rose i Emmetta. Ten zapach jakby przyciągał ją do siebie, wydawał jej się znajomy. Zamknęła oczy, a gdy je otworzyła, okazało się, że stoi na skraju lasu. Tutaj trop był wyraźniejszy. Coś zachęcało ją, by zbadać kim, jest tajemniczy przybysz, ale powstrzymała się. Pobiegła z powrotem, poszukać swoją siostrę. Przystanęła i obejrzała się na mroczny las za plecami. Zapach wciąż przyciągał ją do swojego źródła. Nie pamiętała, żeby spotkała kiedykolwiek innego wampira niż członka swojej rodziny, więc nie wiedziała dlaczego woń coś jej przypominała...

Bicie serca.
Szybki oddech.
Szum lasu.
Skrzypiące gałęzie pod stopami. Dziewczyna oglądająca się za siebie z niepokojem.
Rytm bijącego serca.
Łzy spływające po policzkach. Gorący pot na plecach. Gorzki zapach mokrej ściółki.
Rytmicznie pulsująca w żyłach krew.
Przeszywający ból. Dziewczyna przewracająca się na mokry mech. Strach w oczach.
Kroki zbliżającego się potwora.
- Kim jesteś? – Echo przerażonego głosu.
Ponowne przeszycie bólu. Dotyk zimnych dłoni. Cudowny zapach. Błysk czarnych tęczówek.


Bella z westchnieniem powróciła ze świata ludzkich wspomnień, które do tej pory stanowiły dla niej nieodgadnioną, ciemną pustkę. Otworzyła oczy i zachwiała się. Niewyraźne obrazy, uczucia i doznania opuściły jej umysł, tak samo niespodziewanie, jak go nawiedziły. Poraziło ją to, co zobaczyła. Czego jeszcze nie wiedziała o swojej dawnej ja? Żałowała, że wampiry nie potrafią ronić łez...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mysterious dnia Pią 22:28, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Pią 21:43, 26 Lut 2010 Powrót do góry

Na wstępie chciałabym coś powiedzieć.

Przepraszam wszystkich czytelników, jeśli zostawiłam jakieś błędy. Ale cóż... Jestem rozkojarzona. I zakochana, nieszczęśliwie chyba. W każdym razie, błędy biorę na siebie i błagam o wybaczenie.

Teraz część właściwa:

Mys, dziękuję Ci, że wstawiłaś ten rozdział. Bo Róża to jedno z najlepszych opowiadań, jakie można znaleźć na tym forum. I nawet jeśli łapiesz lekkie dołki, to ja swojego zdania nie zamierzam zmieniać. Jesteś moją kochaną Mys, która pisze wspaniale po prostu. :D

Ten rozdział jest ciekawy. Mamy akcję, zresztą akcja towarzyszy każdemu odcinkowi, to trzeba przyznać. Ciagle nas czymś zaskakujesz, wplatasz jakieś nowe wątki, rozbudowujesz te, które już się pojawiły, dodajesz coś... Lubię to u Ciebie. Wink

Żałuję, że rodzinka Cullenów zdążyła. Może Rose by się udało, może potrafiłaby się opanować? A mam wrażenie, że wtedy kochanego Emmetta byłoby więcej i to by mnie uszczęśliwiło. :D Ale dobra, nie gdybajmy. Trzy dziołchy i herszt bandy przybiegli na polankę. I kurczę, nie lubię Twojego Carlisle'a. Irytuje mnie on w wielkim stopniu, nawet jeśli nie mówi wiele, to wwierca się w mój mózg i mówi Jestem głupi, jestem wredny, jestem idiotyczny. Moja wyobraźnia sama go rozbudowała i nie mogę o nim czytać, wybacz. :P Pozostałe postacie jednak polubiłam i nadal lubię. Bella jest najfajniejsza chyba, choć, biorąc pod uwagę ff i kanon, nie znoszę jej. xD

Badziewny ten komentarz.
Później poprawię.


Weny.

trans


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pią 23:53, 26 Lut 2010 Powrót do góry

Mysterious, co by Ci tu powiedzieć ...

zacznę od najgorszego.
co tak krótko?! ;<

ten Carlisle przyciąga moje zboczone oko, chociażby dlatego że jest kreowany przeważnie na poczciwego papę który leczy wilkołaki i pomaga chorym ludziom, brakuje jeszcze chodzenia po wodzie. Z resztą bez tego mogę go spokojnie nazywać wampirzym mesjaszem. (bez urazy dla katolików/chrześcijan na tym forum) Nie wiem, ale jak mam przed oczami Twojego Carlisle to widzę go jak zaciera ręce w geście chytrości i przebiegłości. A co do rychłej przemiany Emmetta, podobnie jak Trans miałam nadzieje, iż rodzina nie zdąży na czas. Lubię Ema a on nadaje zawsze jakiegoś żartobliwego tonu do opowiadań, chociaż z drugiej strony w większości opowiadań robi się z niego głupka i idiotę , więc lepiej jak nie nadużywa się tej postaci i nie uwewnętrznia za bardzo jego cech ;D


Pozdrawiam, Uskrzydlona (:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Luiza Marie
Wilkołak



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 10:49, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Rozdział, jak zawsze, niezwykle interesujący i intrygujący. Uwielbiam te Twoje opisy, wiesz? Chciałabym kiedyś umieć tak czarująco pisać o rzeczach, które na co dzień wydają się nam błahe i nieważne. Nie wiem dlaczego, ale właśnie na to zwracam największą uwagę przy czytaniu. Wydaje mi się, że musisz być bardzo wrażliwą na piękno osobą, a w dodatku umiejętnie łączysz elementy statyczne z dynamicznymi dialogami.
Z każdą kolejną częścią opowiadania przybywa coraz to więcej pytań, na które chcę - a jednocześnie - nie chcę poznać odpowiedzi. Co takiego zobaczyła Alice? Kiedy Cullenowie spotkają resztę wampirów? Ja, w przeciwieństwie do moich poprzedniczek, cieszę się, że nie zmieniłaś Emmetta w tym odcinku. Uwielbiam akcję, ale jeszcze bardziej jej narastanie, ruchy, których się nie spodziewaliśmy i nieprzewidywalność kolejnych wydarzeń. Nie znoszę, gdy zbyt wiele ważnych dla fabuły zdarzeń odbywa się za jednym razem, bo nie odczuwam wtedy niedosytu, nie mam potrzeby wracać. Z Twoim opowiadaniem jest inaczej :).
Życzę Ci dużo Weny, czasu i chęci, żebyś jak najszybciej "zmontowała" nowy rozdział :D.
Pozdrawiam,
Luiza Marie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:28, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Bardzo cieszę się, że następny rozdział jest już choć jest krótki, a ja lubię dużo czytać i w dodatku takie rzeczy jak ten świetny ff jak ten.
Rose jest inna niż w innych ff'ach i nawet ją tutaj lubię. Nie jest złośliwa i zimna jak lód. Cieszy mnie, że nie przemieniała Emmetta a tylko mu powiedziała kim właściwie jest. Ja gdybym dowiedziała się że moja druga połówka jest wampirem to nie wiem co bym zrobiła a widać, że Emm kocha Rose, bo nie uciekł z krzykiem.
Ciekawi mnie jaką miała wizję Alice, którą ukryła przed członkami swojej rodziny.
Przypuszczam, że ta woń, która nęciła Bellę to zapach Edwarda. Po pierwsze uratował ja a później przemienił ją. Zna jego zapach bo to on był sprawcą jej przemiany w wampira. Szkoda, że Bella nie poszła za zapachem- byłoby ciekawie.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
B Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 21:16, 28 Lut 2010 Powrót do góry

hm, było jakoś dziwnie niemrawo... może przez to, że dawno nie miałam przyjemności w tym opowiadaniem i znów musiałam [i]wczuwać się]/i] w twój styl...

kilka zdań mi się nie podobało, wymienię przykład, bo nie chodzi mi o jakieś konkretne błędy, w tylko o uczucie, że coś jest nie tak:
Cytat:
Pobiegła z powrotem, poszukać swoją siostrę.
a nie lepiej - żeby poszukać swojej siostry? - to oczywiście tylko propozycja z mojej strony...

hm, rozdział wydaje mi się trochę chaotyczny i niedopracowany w całości... jakbyś chciała za wszelką cenę i jak najszybciej przejść do kolejnego etapu opowiadania... mogłaś rozciągnąć trochę opisy i sytuacje, a nie tak na raz wszystko...
spłyciłaś trochę akcję, gdy Cullenowie myslą, że Rose przemieni Emmetta... właściwie nie było dyskusji na ten temat, a gniew Carlislea był ciut sztuczny i dość krótki... no nic -czepiam sie Wink

bardzo lubię ten ff... żeby było jasne... czekam z niecierpliwością na moment, na który się tak spieszysz :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Larissa
Wilkołak



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]

PostWysłany: Pon 18:17, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Droga Mysterious!

Rozdział krótki, niestety, ale i tak wspaniały. Twoje opowiadanie
mnie oczarowało. Nawet na błędy uwagi nie zwróciłam. :)
Domyślam się, że ten "znajomy zapach", to zapach Edwarda, albo
któregoś z jego "rodziny". Takie przypuszczenia... :D
Niby nie mam czasu na czytanie, więc akurat dzisiaj wyjątkowo
cieszy mnie, że jest mało tekstu, bo inaczej pewnie bym nie skomentowała.
No i oczywiście ciekawi mnie, co zobaczyła Alice i czy Rosalie
przemieni Emmetta w wampira. :)
Teraz znikam, pozdrawiam i życzę Ci weny!
Wyczekująca następnego rozdziału,
Larissa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pon 19:14, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Czy wiesz, że najnowszą część opublikowałaś w moje urodziny? To była miła niespodzianka. Tylko ja świętowałam tak jakby i kapkę mnie się klawiatura rozjeżdżała, więc nie skomentowałam. A potem zapomniałam. Ale ponieważ mam obsuwę, to przy okazji nadrobię dwójkę, bo mnie się zapomniało tyż... Jak się nazywa ten Niemiec, co mi wszystko zabiera? A, tak - Alzheimer.

2
Okej, więc wiadomo już, że Ed nie zabił Belli. Tzn. zabił, ale nie ostatecznie. Nie zrobił tego, że się tak wyrażę, dokumentnie. Po prostu ją przerobił na wampira, czyli jako człowiek dziewczyna jest nieżywa, ale jako trup za bardzo skacze. W sumie t było do przewidzenia, choć ma swój urok. Jakiśtam.
Odcinek był ogólnie krótki i brakowało mi jakichś większych opisów zewnętrza. Wiem, powinnam stulić paszczę, sama w tym temacie nie błyszczę, ale wiadomo - widzi się słomkę w czyimś oku, a nie dostrzega belki we własnym. Po prostu prawdą jest, że łatwiej się widzi pewne rzeczy w czymś, nad czym się nie osobiście siedzi.
Ach, i w retrospekcji było mi zbyt piegowato. Carlisle gada, jak na zadyszce. Nie dałoby się usunąć choć połowy...? Hmm?
I takie dwa detale...
Cytat:
jak udaje wam się toczyć tak z pozorów normalne życie

Lepiej by było "z pozoru".
Cytat:
Idźmy na polowanie...

"Chodźmy" brzmiałoby lepiej.

3
Cytat:
- Zbyt krótko jest wampirem, nie da sobie rady... – szepnęła zrozpaczona pani Cullen. – Idę do niej! – Wszyscy przyznali rację matce dziewcząt, więc pobiegli za nią.

Ten fragment mi się nie podoba. Nie mówię, że jest niepoprawnie napisany, bo nie jest. Chodzi o to... "Wszyscy przyznali rację matce dziewcząt, więc pobiegli za nią." Kojarzy mi się z wypracowaniami, jakie pisałam w podstawówce: "Wszyscy zgodzili się, że to dobry pomysł i porozwieszali balony." Nie wiem, czy wyłapiesz, o co chodzi. Taka...szkolność z tego zdania wychodzi.
I tutaj mi zgrzyta:
Cytat:
ja i tak będę ją zawsze kochał – pocałował ją w policzek – na wieki.

"zawsze" i "na wieki" są bliskoznaczne. Ładnie brzmią, ale nie w jednym zdaniu.

Ale ogólnie nadal mi się ta historia podoba. Pomimo że jest kolejną wersją Zmierzchu, ale jak widać wszystko zależy od ujęcia pewnych spraw, od tego, jak pisze autor. Nie jest to takie, jak wiele innych, ma coś w sobie. I wciąż jest bajkowe.
Czekam na dalszy ciąg.
jędza thin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mysterious
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zapomniane Miasto

PostWysłany: Nie 21:44, 01 Sie 2010 Powrót do góry

Nie było mnie tutaj prawie pół roku i po wakacjach znów mnie nie będzie...

Może niektórzy mnie jeszcze pamiętają i ten tekst również... ;>

Kto nie- zachęcam do lektury poprzednich rozdziałów...

Wygrzebuję "Różę" z otchłani czasu i reaktywuję po tej długiej przerwie.

Jak zwykle dużo się dzieje, akcja nabiera tempa i tajemnic...

Nie wiem czy tak można- nie było aktualizacji przez ponad 2 miesiące, ale tekst nie został usunięty, tak więc go kontynuuję. Jeżeli jest to niezgodne z przepisami, szanowna moderacjo, możecie usunąć to opowiadanie :)

Tak jak poprzednie części- ta również znajduje się na moim chomiku:

[link widoczny dla zalogowanych]

Beta: Trans [która twierdzi, że wyszła z wprawy ;P ewentualne niedopatrzenia proszę jej wybaczyć i zwalić na mnie, bo to moje błędy ;D]



_____________________________________________________________


ROZDZIAŁ 4: RÓŻA. PAMIĘĆ. PRAWDA



Księżyc w pełni sączył swe światło przez okno do pokoju Belli, oświetlając jasną cerę. Dziewczyna leżała nieruchomo na wielkim łóżku, które wcale nie było jej potrzebne i wpatrywała się w sufit. W tej pozycji spędziła już parę godzin. Gdy wróciła do domu z Rose, reszta rodziny przeraziła się jej wykrzywionej bólem twarzy. Wampirzyca od razu popędziła do swoich czterech ścian i zamknęła drzwi na klucz- chociaż wiedziała, że zda się to na nic. Esme chciała porozmawiać ze swoją córką, ale Rosalie pokiwała z rezygnacją głową i szepnęła:

- Nie warto...

Carlisle pytająco uniósł brew.

- Nic wam nie powie... Też próbowałam z niej coś wyciągnąć, ale powiedziała tylko - zostawcie mnie samą... – Wzruszyła ramionami i zasiadła na kanapie, obok zmartwionej Alice.

Bella próbowała przypomnieć sobie, co miało wspólnego mgliste wspomnienie, które nagle pojawiło się w jej głowie, z przeszłością. Od przemiany w wampira nie pamiętała ludzkiego życia, ale nie przyznała się do tego nikomu. Rodzina niechętnie wracała do tamtych wydarzeń, więc dziewczyna za bardzo się nią nie przejmowała. Ale to...

Odpięła łańcuszek, który wisiał na szyi. Uchwyciła zawieszkę w dwa palce i zaczęła się jej przyglądać. Za każdym razem, gdy pytała o to skąd ją ma - rodzice nie udzielali odpowiedzi. Srebrna róża z płatkami, wysadzanymi czerwonymi kamieniami szlachetnymi. Blask księżyca odbijał się od małych kryształków, które rzucały refleksy na biały sufit. Bella usiadła i przez ogromne okna, zajmujące powierzchnię przeciwległej ściany, spoglądała na falujące konary drzew pobliskiego lasu.
Przypomniała sobie ten dziwnie znajomy zapach. Może odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące jej ludzkiego życia gdzieś tam była...? Dziewczyna zamyśliła się, wpatrując w ciemną kurtynę drzew. Mimo odległości dostrzegała dokładnie każdy listek, każde zagłębienie w korze, młodą sowę, przygotowującą się na swoje pierwsze polowanie - jak bardzo przypominała ją samą - niepewną, wystraszoną nowymi doznaniami. Wampirzyca westchnęła. Widziała wielobarwne świetliki, których światełka odbijały się od trawy – pamiętała, jak zachwyciła się, gdy pierwszy raz ujrzała swoją skórę w promieniach słońca... To wszystko przewijało się przez jej pamięć z najdrobniejszymi szczegółami. Dlaczego nie było podobnie z ludzką przeszłością? Spojrzała znów na różę i czerwone refleksy na ścianie, zamyśliła się na moment, zamykając oczy.

Gdy je otworzyła i spojrzała na las, przez jej ciemne tęczówki przeleciał strach pomieszany z zaciekawieniem... Podeszła do szklanej ściany, by lepiej przyjrzeć się temu, co przemknęło jej przed oczami. W blasku księżyca na jednej z gałęzi wielkiego dęba stała jakaś postać... Światło delikatnie odbijało się od jego odsłoniętych przedramion i twarzy.
Nieznajomy chyba był świadomy, że Bella mu się przygląda, ale nic sobie z tego nie robił, stał dalej jak stał, nieruchomo niczym posąg. Miał na sobie jasną koszulę z podwiniętymi do ramion rękawami, granatowe jeansy. Kasztanowe włosy poruszały się delikatnie na wietrze. Twarz przypominała oblicze anioła, lecz nie pasowały do niej smutne oczy z czarnymi tęczówkami i usta wykrzywione w dziwnym grymasie. Dziewczyna przyglądała się przybyszowi z niedowierzaniem. Kim był? Dlaczego przygląda się właśnie jej? Czyżby ją znał?

Bella zaczęła obracać w palcach małą zawieszkę, niezdolna do tego, by się jakkolwiek poruszyć. Wydawało się, że nieznajomy dojrzał ruch dłoni i czerwone błyski światła na ścianach. Spojrzał za siebie, jakby ktoś go wołał, po czym popatrzył prosto w oczy wampirzycy z przejmującym bólem i zniknął w ciemnej gęstwinie. Bella, nie wiedząc dokładnie, co robi, wybiegła na balkon, zeskoczyła z niego i puściła się biegiem w stronę lasu.

Po drodze kierowała się niewyraźnym tropem, który zwietrzyła wieczorem. Zapach nieznajomego stał się bardzo silny dopiero w okolicy drzewa, jakie widziała przez okno. U stóp dębu znalazła zerwaną z jej ogródka różę z rozdeptanym kwiatostanem. Dziewczyna delikatnie ujęła roślinę w swe dłonie, jakby była ona umierającym stworzeniem. Z główki odrywały się słabe, ciemnoczerwone płatki i wolno upadały na ziemię, niczym krople krwi. Bella przejmowała się śmiercią każdego ze swych kwiatów, tym bardziej, że najpiękniejsza z róż w jej kolekcji została zbezczeszczona przez jakiegoś przybysza.

Nagle usłyszała za sobą czyjeś kroki. Nawet nie sprawdziła węchem, kto to, tylko momentalnie odwróciła się gotowa do skoku na przeciwnika. Zza drzew wyłoniła się niska postać Alice. Jej siostra uspokoiła się i wyprostowała.

- Co się dzieje? – spytała, bo wampirzyca wyglądała na zatroskaną.

- Jak dobrze, że nic ci nie jest, Bello, chodź ze mną. – Wyciągnęła do niej rękę.

Dziewczyna zaniepokoiła się dziwnym tonem głosu swojej siostry. Zawahała się, ale pobiegła za Alice w stronę domu.

Martwa róża leżała wśród rozsypanych płatków. Ktoś ją podniósł i miał już się oddalić, ale czerwony błysk w trawie zwrócił na siebie jego uwagę. Nieznajomy uśmiechnął się smutno, sięgnął po znalezisko i zniknął wśród drzew.

Z wnętrza chatki Cullenów dochodziło donośne łkanie. Bella wiedziała, że wampiry nie mogą ronić łez, a taki dźwięk słyszała pierwszy raz w swym istnieniu. Gdy weszła tylnymi drzwiami do salonu, to co zobaczyła, wstrząsnęło ją. Pierwszy raz widziała Rosalie w takim stanie. Jej lśniące, zwykle pięknie ułożone włosy, sterczały w różne strony bez ładu. Wampirzyca zacisnęła w nich pięści i wyglądała, jakby chciała je wyrwać. Siedziała na kanapie z podwiniętymi nogami i schowaną między kolanami głową. Spazmatycznie oddychała i wydawała z siebie przeraźliwe jęki.

Esme siedziała oddalona od niej o jakiś metr, z wyciągniętymi w jej stronę dłońmi, jakby chciała dotykiem ją uspokoić, ale zarazem bała się to zrobić. Carlisle’a nie było w pokoju.

- Co się stało? – spytała Bella, stojąc w odrętwieniu pośrodku salonu.

Pani Cullen popatrzyła na swoją córkę z ulgą, ale wciąż wydawała się być bezsilna, odwracając wzrok w stronę Rose. Nadal szukając odpowiedzi, spojrzała na Alice, ale ta jedynie pokręciła smutno głową.

- Idę pomóc Carlisle’owi – rzuciła w stronę Esme i zniknęła.

Najstarsza z sióstr zaczęła niepewnie przybliżać się do kanapy.

- Rose... – zaczęła niepewnie. – Rosie...

Wampirzyca podniosła wzrok. Wyglądała, jakby była na granicy obłędu.

- C-co się s-stało? – spytała Bella, którą widok siostry poraził.

Dziewczyna pokręciła głową i schowała twarz za kaskadą blond, postrzępionych włosów. Ręce zaciśnięte w pięści opadły w bezsilności na kanapę.

- Chodzi o Emmetta – zaczęła Esme, krzywiąc się, gdy na wspomnienie swojego ukochanego Rosalie znów zaczęła zanosić się płaczem, pozbawionym łez.

Matka dziewcząt skinęła na najstarszą córkę, by wyszły z pokoju. Usiadły w kuchni, świadome tego, że wampirzyca w salonie w dalszym ciągu może je słyszeć.

- Alice miała kolejny atak, ale w jego trakcie, jakby na chwilę się otrząsnęła i zaczęła krzyczeć - zostawcie tego człowieka, Emmett – mówiła o tym z trudem, jakby wszystko znów stawało jej przed oczami. – Rosalie bez zastanowienia pobiegła do jego domu, tata za nią, a ja zostałam z Alice. Nie było ich przez dłuższy czas i twoja siostra zdążyła się ocknąć. Powiedziała mi, że idzie ciebie poszukać, żeby i tobie nie stała się krzywda. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. Wybiegłam przed dom i wtedy zobaczyłam tatę, który miał trudności z zaciągnięciem tutaj Rose. Wytłumaczył mi, że pobiegli do domu Emmetta, którego już tam nie było. Zwietrzyli jego trop i dwóch innych wampirów. Rose chciała za nimi biec, ale Carlisle ją powstrzymał...

W tym momencie do kuchni wpadł pan Cullen wraz ze swoją najmłodszą córką.

- Wszystko przygotowane do wyjazdu... – oznajmił ojciec.

- Ale gdzie? Dokąd jedziemy? – spytała zdezorientowana Bella.

- Myślałem o naszym starym domu w Ameryce, w Forks...

- Nie! – przerwała mu najstarsza córka.

Bella miała inne plany. W stanie Waszyngton mieszkali jakieś dwadzieścia lat wcześniej. Istniało zbyt duże ryzyko, czy Carlisle tego nie przemyślał? A może specjalnie chciał opuścić Europę?

- Chcę, żebyśmy przeprowadzili się do miasteczka, w którym mieszkaliśmy, jeszcze jak byłam człowiekiem...

- Skarbie, którego? Wiesz, że często się przeprowadzaliśmy... – powiedziała nieco podenerwowana Esme.

Bella popatrzyła na Carlisle’a i szepnęła:

- Tato, chcę tam, gdzie wszystko się zaczęło...

Ojciec westchnął krótko.

- Dlaczego? Bello...

- Nie przyjmuję żadnych sprzeciwów! Chcę poznać swoją historię od początku! Nic nie pamiętam z bycia człowiekiem! – Wszyscy zamarli, nawet Rose ucichła i wydawała się nasłuchiwać w napięciu, co stanie się dalej.

Najstarsza z dziewcząt oddychała ciężko. Nie spodziewała się, że to z siebie wyrzuci.

- Nic nie pamiętam... – powiedziała spokojnie. – Chcę wiedzieć, kim byli moi biologiczni rodzice... Co się z nimi stało... Skąd to mam – wskazała na kolczyk w kształcie łabędzia – i... – Dotknęła swojej szyi i zorientowała się, że nie ma ze sobą wisiorka - róży.

- Już nie ma czasu jej szukać – szepnęła Alice. – Musimy uciekać...

Carlisle zaczął szybko analizować jakieś fakty.

- Niech będzie, córeczko – powiedział z bólem w głosie. – Nie obiecuję, że przez to, co odkryjesz, nie będziesz cierpieć...

- Nie mów mi nic więcej - chcę sama wszystkiego się dowiedzieć... – rzekła stanowczo Bella.

- Więc niech tak będzie... Alice – zwrócił się do drugiej córki – czy w Anglii będą nas szukać?

Dziewczyna na moment wyglądała na zdezorientowaną i przerażoną, ale szybko ukryła wszystkie emocje.

- N-nie... Na to nie wpadną... Jakby mieli takie plany, pewnie bym je zobaczyła, ale nie widzę, na razie kierują się w stronę – zawahała się na moment – Atlantyku... Tak, Atlantyk... Chcą go przepłynąć, dotrzeć na jakąś małą wyspę... Reszta jest za mgłą, nie widzę... – Bella przyjrzała się jej podejrzliwie, ale nic nie powiedziała, dla reszty rodziny to zapewnienie wystarczyło.

- A więc dobrze, jedziemy do Anglii... – rzekł zrezygnowany Carlisle.

Gdy wszyscy zbierali się do wyjazdu, Alice została na chwilę w domu, pod pretekstem szukania jakiegoś drobiazgu. Gdy była na piętrze, poczuła ten sam porażający ból, którego doznała już wiele razy... Czuła jakby ktoś wdzierał się do jej myśli, po drodze rozrywając jej skórę, łamiąc czaszkę i wyrywając kawałek mózgu.

- Wszystko idzie w dobrym kierunku, moja droga. Czeka cię za to nagroda. – Wydawało jej się, że z każdym słowem od wewnątrz liże ją ognisty płomień. - Nie bój się o swego ukochanego i jego przyjaciela, jeszcze przytrzymam ich przy życiu. – Nicholas zaśmiał się szyderczo w myślach wampirzycy i tak szybko jak wdarł się do jej umysłu, tak szybko go opuścił.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mysterious dnia Nie 23:10, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
i-am-egocentric
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:14, 02 Sie 2010 Powrót do góry

bardzo ciekawie prowadzone ff, jest w nim duzo niepewnosci, ukrytych uczuc i tajemnicza przeszlosc bohaterki caly czas zacheca do dalszego czytania. oczywiscie szkoda, ze rozdzialy nie pojawiaja sie czesciej ale nie sa to jakies kilku miesieczne przerwy, wiec da sie przyzyc.
a.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pon 18:15, 02 Sie 2010 Powrót do góry

nie stracisz napewno czytelników...
mi się w każdym bądź razie podobało i to bardzo:)
ale czy dobrze zrozumiałam, że Edi jest rodziną Belli...
i mam nadzieję, że Edzio ja przemienił, a nie zabił...
żeby się dowiedziec to trzeba czekac na następny
więc czekam
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mysterious
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zapomniane Miasto

PostWysłany: Pon 18:28, 02 Sie 2010 Powrót do góry

Chyba nie przeczytałaś wszystkich rozdziałów, zawasia :) Jest tutaj jeszcze 3 i 4...
Edward napewno nie jest jej rodziną- zwraca się do niej w Prologu per panienko. Wszystko okaże się w kolejnych rozdziałach, gdy Bella będzie poznawała swoją przeszłość... Wink


Dlaczego tak krótko? Tak wyszło... Wink Miałam całkiem porzucić to opowiadanie, ale wróciłam do niego i pojawiło się parę nowych pomysłów, więc będę ciągnąć je dalej, dopóki będę mogła... W przyszłym roku czeka mnie matura, więc pożyjemy- zobaczymy Wink

Kolejny rozdział powinien pojawić się w tym lub przyszłym tygodniu.

Macie jakieś pomysły, sugestie co do tekstu? Obiekcje co do stylu, języka? Bardzo przydałyby mi się takie wskazówki... :)

Pozdrawiam i dziękuję za dotychczasowe komentarze,
Mys


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mysterious dnia Pon 18:28, 02 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Pią 17:46, 06 Sie 2010 Powrót do góry

Mysterious a ja się bardzo cieszę, ze jednak zdecydowałaś się kontynuować to opowiadanie. Mam nadzieję, ze skoro chcesz znowu zniknąć po wakacjach może dokończ je najpierw?
Co do stylu nie mam zastrzeżeń. Jestem bardzo ciekawa przeszłości Belli, tego dlaczego jej rodzina została zaatakowana, dlaczego Edward wybrał właśnie Carlisle'a do opieki nad Bellą. Dlaczego istnieje taki a nie inny podział w tym opowiadaniu na "dobre i złe wampiry" i dlaczego Bella jest tak ważna dla Nicholasa. Bo takie odniosłam wrażenie we wcześniejszych rozdzialach.
Wierzę, że uda ci się nas jeszcze zaskoczyć bo to naprawdę dobre opowiadanie i szkoda by było je zostawić.
Weny i wracaj szybko z kolejną częścią


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 11:09, 18 Sie 2010 Powrót do góry

ja tak samo jak Aurora Rosa bardzo się ucieszyłam, że jednak nie porzuciłaś swojego opowiadania. Jest w nim tyle magii i tyle tajemnic, że naprawdę byłoby bardzo szkoda abyś nie kontynuowała opowieści. Jednakże dwa ostatnie rozdziały są niesamowicie króciutkie. Wiem że pisanie nie jest proste jednakże mam ciągły niedosyt. Zaczyna być coraz więcej pytań a brak jakiejkolwiek odpowiedzi. W poprzednim rozdziale Bella rozpoznawała zapach Edwarda, jako znajomy czy oznacza to, że przybysz który obserwował Bellę nie jest Edwardem? skoro nie rozpoznała zapachu? hmmmmm chyba muszę jeszcze raz przeczytać całe opowiadanie bo mi niektóre szczegóły umknęły. Laughing
Jak dla mnie za mało Edwarda!!!!
i Kobieto nie rób tego abyśmy musiały znów czekać pół roku na kolejny rozdział Twisted Evil
czasu, cierpliwości i dużo weny!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mysterious
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zapomniane Miasto

PostWysłany: Śro 16:49, 15 Wrz 2010 Powrót do góry

Znów długo czekaliście- przepraszam...

Bez zbędnych wstępów.






BETA: Courtney [dzięki! ;*]







ROZDZIAŁ 5: CMENTARZYSKO WSPOMNIEŃ. POLANA. ON


Noc. Małe miasteczko, położone na dnie doliny wśród nagich, ostrych skał, zamarło. O tej porze pogasły światła w domach, a ludzie dawno błądzili już w krainie snów. Ciszę i spokój tej nocy przerywało jedynie wycie zimnego wiatru, który poruszał konarami pobliskiego lasu. Stare pnie trzeszczały pod wpływem mrocznego tańca. Z jednej z zacienionych uliczek wyłoniła się postać w czarnej pelerynie. Nieznajomy upewnił się, że nikt go nie śledzi i pobiegł niepodobnym do ludzkiego tempem w stronę wzgórza, które majaczyło ponad snującą się na polach, gęstą mgłą.

Na kamienistej drodze, przed misternie wykonaną, metalową bramą, sczerniałą od starości, postać na moment się zatrzymała. Spod kaptura wypadło parę brązowych kosmyków, gdy tajemnicza istota zadarła wzrok w górę, by przyjrzeć się łukowi bramy. Układał się on w mroczne ornamenty, a zwieńczony był dwoma rzeźbami gargulców, które zniekształciły się i przywodziły na myśl figurki sługusów samego diabła.

Postać wyciągnęła ku grubemu łańcuchowi kościstą, bladą dłoń. Blask księżyca odbijał się od białej skóry, rzucając delikatne refleksy wokół. Sprawnym pociągnięciem przerwała zardzewiałą kłódkę. Wrota rozwarły się z przeraźliwym zgrzytem i jękiem. Istota ruszyła wolnym krokiem w stronę starego dworu, zarośniętego bluszczem, aż po dziurawy dach, ze spróchniałymi ramami okien i odrapanymi, kamiennymi ścianami. Po drodze mijała omszałe nagrobki. Tutejsza ludność wiele lat temu zaczęła chować w tym miejscu wyklętych ze społeczeństwa: samobójców, opętanych, zabójców, podejrzanych o trudnienie się czarną magią. Cmentarzysko miało odstraszać mieszkańców, którzy uważali wzgórze za przeklęte, a dom za nawiedzony. Karykaturalnie powykrzywiane i pokruszone przez płynący czas anioły śmierci na pomnikach, przypominały stwory z najgorszych koszmarów.

Rąbek peleryny nieznajomego ocierał się o pokryte szronem źdźbła trawy, szeleszcząc. Jego kroki były zupełnie niesłyszalne wśród martwej ciszy, która już dawno zaległa nad tym miejscem. W pewnym momencie istota sięgnęła dłońmi w stronę kaptura i zrzuciła go z głowy. Spod niego wysypała się kaskada brązowych, lekko falowanych włosów. Idealne rysy jej twarzy przywodziły na myśl najpiękniejsze posągi antycznych bogiń. Skóra mieniła się delikatnie w blasku pełni księżyca, jednak błyszczące, czarne tęczówki nie pasowały do anielskiego wyglądu nieznajomej. Patrzyła pełnymi bólu i niewyjaśnionej tęsknoty oczyma na ruiny domostwa i pozostałości zarośniętego ogrodu, który stał się przeklętym miejscem pochówku. Chwyciła rzeźbioną klamkę - drzwi bez trudu ustąpiły. Zanim weszła do środka, spojrzała na zalane łuną księżycową cmentarzysko. Zaciągnęła się nocnym powietrzem, przepełnionym zapachem zgnilizny, wilgoci i rozkładającego się drewna. Gdzieś nad jej głową ozwał się samotny kruk. Po chwili dołączyła do niego chmara czarnych ptaków, krążąc w korowodzie śmierci nad przeklętym wzgórzem.

Co musiało stać się w tym miejscu, że wydawało się być teraz pełnym grozy, zapomnianym przez Boga składowiskiem bólu, bielejących kości i śmierci? Bella nie wierzyła w to, co widziała. Od razu, kiedy przenieśli się do nowego domu, Carlisle bez słowa wyjaśnienia wskazał jej to wzgórze. Dziewczyna sama chciała wszystkiego się dowiedzieć, więc czym prędzej wyruszyła na poszukiwanie swoich wspomnień. Liczyła na to, że kiedy będzie przebywała w miejscach, które związane były z jej przeszłością, wróci pamięć.

Westchnęła, odwróciła się do odrapanych drzwi i lekko je pchnęła. Zawiasy skrzypnęły żałośnie. Bella stanęła na progu swojego dawnego domu. Weszła do hollu, w którym stały stare meble. Złamany na pół wieszak, podłużna komoda z wyłamanymi szufladami, które zalegały na zakurzonym i potarganym dywanie. Na wprost drzwi wejściowych, w oddali, widziała krótki korytarz. Po jego obu stronach znajdowały się drzwi do jakiś pomieszczeń. Na piętro prowadziły schody, które znajdowały się przy przeciwległych ścianach hollu i układały się w dwa półkola. Brakowało im niektórych stopni, a wyrwy w drewnie były uzupełnione gęstymi, pajęczymi sieciami. Bella weszła nieco w głąb pokoju i zamknęła za sobą dębowe drzwi, które znów zajęczały donośnie. Podeszła w stronę schodów i zgrabnymi ruchami dostała się na piętro. W korytarzu zobaczyła wiele drzwi. Jedne z nich były wyłamane z zawiasów, inne zwyczajnie otwarte, a reszta zamknięta. Skierowała się w stronę pierwszego pomieszczenia.

Weszła, depcząc po drewnianych drzazgach, pokiereszowanego wejścia. Widok, jaki zastała, sprawił, że poczuła ukłucie bólu w martwym sercu. Ściany ze starości pokryły się czarną pleśnią, ale przeświecał przez nią dawny ich kolor - brzoskwiniowy pomarańcz. Okna skierowane były na wschód i dostrzegało się z nich niezmierzone połacie lasów oraz majaczące w oddali szczyty gór. Na owalnym dywanie, w kolorach tęczy, na środku pokoju, stała drewniana kołyska. Dziewczyna podeszła powoli do małego łóżeczka. W środku leżały pokryte kurzem, przysłonięte pajęczynami pieluszki i wyblakły, błękitny kocyk. Coś ścisnęło ją w gardle, gdy schyliła się, by spod poduszki wyciągnąć małą, szmacianą laleczkę. Miała różową sukieneczkę, na wypłowiałym ciałku, wypchanym watą. Z główki sterczały jej dwa kucyki z brązowej włóczki. Wyglądała, jakby była niema - narysowany na buźce przed laty uśmiech całkiem zniknął.

Kukiełka spoglądała na wampirzycę guzikowymi oczami, barwy hebanu. Bella zaczęła szlochać. Zapiekły ją oczy, ale nie potrafiły wydobyć z siebie żadnej łzy... Dziewczyna przytuliła lalkę do piersi i rozejrzała się po pokoju. Szafy i komody były całkowicie zniszczone, toaletka miała rozbite lustro, jak od uderzenia pięścią... Nagle coś na podłodze przykuło jej uwagę. Uchwyciła znalezisko w dwa palce i przyjrzała mu się. Był to maleńki, złoty kolczyk, w kształcie łabędzia, taki sam, jaki zawsze nosiła w jednym uchu.

Ktoś ją szturchnął. Nie chciała się budzić, tutaj jest przecież tak kolorowo. Przetarła oczka i ziewnęła potężnie. Parę razy mrugnęła. Jak przez mgłę zobaczyła twarzyczkę chłopczyka z czerwonym nosem i w śmiesznej czapeczce. Przyszedł się znowu z nią pobawić!
- Edi! – zawołała, po czym wyciągnęła do niego swoje piąstki.
- Cii... – Mały uciszył ją i niezdarnie chwycił w swoje ramiona.
Miał taką minę... Przecież zawsze się do niej uśmiechał... Dlaczego się nie śmieje? Ta zabawa się Belli nie podoba! Biega z nią gdzieś, a jej tak chce się spać! Wtuliła mu główkę w kurtkę, która dziwnie pachniała. Nagle usłyszała jak ktoś krzyczy. Całkiem niedaleko nich...
- Mama?


Wizja, jak szybko pojawiła się w umyśle wampirzycy, tak szybko ją opuściła. Jednak w jej myślach wciąż odbijało się echo tego przeraźliwego zawodzenia, wycia, krzyku... Nie umiała go określić żadnym znanym jej słowem. Czym prędzej wyszła z pomieszczenia i zbiegła po schodach w dół. Przemierzyła jakiś korytarz i weszła do pokoju na jego końcu. Tutaj też drzwi były wyrwane z zawiasów. Na środku stało duże, małżeńskie łoże, z połamanym baldachimem. Ściany niegdyś były bordowe, na podłodze leżał drogi turecki dywan. Bella nie patrzyła na zniszczone meble wokoło, jej uwagę przykuła narzuta na łóżko, która, poszarpana, zalegała na drewnianej podłodze. Spostrzegła, że pod nią musi coś być, gdyż materiał nie spoczywał płasko na posadzce, a ukrywał pod sobą jakieś wypukłości. Sprawnym ruchem pociągnęła za końcówkę tkaniny. W jednej chwili w powietrze wzbił się tuman kurzu, a dziewczyna oszołomiona tym, co zobaczyła, padła na kolana i zasłoniła usta dłonią. Na drewnianych panelach leżały szczątki ludzkiego szkieletu. Kości były połamane, sczerniałe, leżały pod pozostałościami, dawniej białego, materiału koszuli nocnej. Bella chciała krzyczeć, ale coś jej to uniemożliwiało. Wbiła dłonie, zaciśnięte w pięści w podłogę, pozostała w tej pozycji, oddychając ciężko, zawodząc i jęcząc.

Po jakiejś chwili, która mogła trwać wieczność, wampirzyca usłyszała poruszenie i poczuła dotyk na swoim ramieniu. Poznała zapach.

- Kochanie, tak mi przykro... – szepnął Carlisle, przyklękając przy swojej córce.

Bez zastanowienia, dziewczyna wtuliła się w pierś swojego ojca i nie opierając się, dała wyprowadzić się z domu. Doktor jeszcze raz rzucił wzrokiem na szczątki pani Swan. Nie mógł uwierzyć w to, że nie pożegnano jej z odpowiednią czcią. Przypomniał sobie jednak, jak wtedy traktowało się wampiry i ich ofiary... Pochowanie człowieka z raną po ugryzieniu nie wchodziło w rachubę, tym bardziej przebywanie w pobliżu jego ciała. Pan Cullen uchylił drzwi wejściowe, by jego córka mogła się wydostać z dworu, po czym zamknął je za sobą. Chwycił wampirzycę za rękę i pobiegli bez słowa do swojego domu.


* * *


Bella jeszcze długo nie umiała się otrząsnąć z szoku, jaki przeżyła, odwiedzając swój dawny dom. Czasami zastanawiała się, kim był ten mały chłopiec, który wyciągnął ją z kołyski. Dlaczego pamiętała tak wyraźnie jego twarz? I te zielone tęczówki...

Dziewczyna często zapuszczała się w pobliski las, by pobyć sama ze swoimi myślami. Często zmieniała miejsca swojego wielogodzinnego dumania, aż w końcu znalazła dla siebie odpowiednią polankę na lekkim wzniesieniu, gdzieś w samym środku zielonego gąszczu. Zawsze leżała tam, patrząc w niebo, próbując sobie przypomnieć wygląd swoich rodziców. Po odwiedzinach na przeklętym wzgórzu, jej umysł coraz częściej nawiedzały jakieś wyrwane z kontekstu scenki, czasem były to same kolory, innym razem przedmioty... Wizje nie były kompletne, gdyż bardzo często dziewczyna nie widziała twarzy osób, które coś do niej mówiły. Mało rozmawiała ze swoją wampirzą rodziną. Rosalie też izolowała się od reszty, a Alice starała się wszystkich unikać, raz nawet zniknęła na parę dni, ale Belli to nie obchodziło.

Po raz kolejny, jakieś dwa tygodnie po swojej feralnej wycieczce, wampirzyca pobiegła w stronę swojej polanki. Dawno na nic nie polowała i jej tęczówki były czarne, ale nie dbała o to. Odczuwała nawet mniejsze pragnienie. Nie wiedziała czy to dobrze, czy nie, ale jeżeli miałaby skończyć swój żywot, byłoby to dla niej prawdziwym wybawieniem. Przemierzała kolejne kilometry, zapuszczając się coraz głębiej w las. Kilkadziesiąt metrów od polany, nagle gwałtownie się zatrzymała. Wyczuła w powietrzu coś, czego tu nie powinno być. Ta słodka woń, tak, to wampir. Z drugiej strony ten zapach znów jej coś przypominał... A raczej kogoś... Ostrożnie, rozciągając wokół siebie tarczę, zaczęła zbliżać się na skraj boru, przyjmując pozycję gotową do ataku. Wiedziała, że obcy na pewno już wie o jej obecności, dziwne, że nie zaalarmowało go to. Poznała jego pozycję - stał na środku polany, odwrócony do niej tyłem. Świetnie, nieznajomy powinien wiedzieć, by nie odwracać się do wroga plecami. Lecz czy Bella była jego nieprzyjacielem? Gdy z prędkością światła wpadła na niego od tyłu, on powalił ją na ziemię jednym, sprawnym ruchem. Wampirzyca próbowała się wyrwać z uścisku, ale nie potrafiła. W końcu dała za wygraną.

- Zabij mnie! Na co czekasz? – szepnęła, zamykając oczy, by nie widzieć swojego zabójcy.

Ku jej zdziwieniu, uścisk na jej ramionach zelżał. Powoli rozwarła powieki. Jej oczom ukazał się postawny młodzieniec, o kasztanowych, ułożonych w nieładzie i pokrytych rosą włosach, czarnych tęczówkach, białej skórze. Patrzył na nią nie z nienawiścią, nie z chęcią mordu, a z zawadiackim uśmiechem... Podał jej rękę, by mogła wstać. Bella podejrzliwie spojrzała na chłopaka, ale coś podpowiadało, by ująć jego dłoń. Gdy to zrobiła, jej rękę przeszedł przyjemny dreszcz...

- Bella? – poznała ten głos.

Jak mogła go nie pamiętać? Cała scena znów stanęła jej przed oczami.

Nieznajomy, klęczący przy niej na mokrym mchu. Jego zimny dotyk na jej uchu i szyi, gdy przyglądał się jej biżuterii. Dlaczego to robił? Podniósł wzrok i zapatrzył się w jej oczy. Bella utonęła w tym spojrzeniu. Chłopak zdawał się lustrować jej duszę. I ten głos z nutą niedowierzania:
- Ty... jesteś... Bella?


Nie mogła w to uwierzyć. On był częścią jej przeszłości. Ta woń, gdy szukała Rose... To był on, przypatrujący jej się z bólem wtedy, na wysokim dębie...

- Tak... A ty kto? – zdołała z siebie wykrztusić.

- Nie pamiętasz mnie, panienko? To ja, Edward...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mysterious dnia Śro 21:05, 15 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Pią 19:22, 17 Wrz 2010 Powrót do góry

Przeraził mnie opis starego domu Swanów. Naprawdę, zimno, mokro i zgliszcza. Aż mi ciarki przeszły po plecach. Bella zaczyna sobie wiele przypominac i dobrze, to sprawia, że całe opowiadanie jest płynne i bardzo ciekawie się rozwija.
I Edward... czy on mimo wszystko coś knuje??
Krotko i niezbyt składnie ale wiedz, ze bardzo lubię to opowiadanie. Ma bardzo fajny klimat, mrok i nadzieję jednocześnie. Czekam na dalszy ciąg. Mam nadzieję, że już nie tak długo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mysterious
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zapomniane Miasto

PostWysłany: Nie 21:32, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

Dzięki za ten komentarz, Auroro... :) Nawet parę miłych słów potrafi wywołać uśmiech i poczucie zadowolenia u raczkującego pisarza. :D

Widzę, że to FF traci czytelników, bo niewielu ostatnimi czasy go komentuje.
Czy to oznacza, że mam dać sobie jednak spokój? Teraz poważnie rozważam czy kontynuować "Różę", czy nie... Jeżeli niewielu interesuje się losami bohaterów, będę zmuszona zaniechać kontynuowanie opowiadania.

Tak więc czekam na komentarze... Proszę, bo nie wiem co poprawić- styl, fabułę? Pomóżcie autorowi się dokształcać... Wink



Pozdrawiam,
Mys


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:51, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

FF jest naprawde dobry wiec szkoda byloby go przerywac. Moze z powodu dlugich przerw rzadziej czytelnicy tu zagladaja a wlasciwie nie licza sie komentarze bo do nich tez trzeba weny :) ale np liczba wejsc, a czasem nawet pisanie dla kilku osob ma sens. Ja tez tlumacze ff i mam bardzo malo czytelnikow ale jednak tlumacze do konca...
Pozdrawiam i weny zycze :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin