|
Autor |
Wiadomość |
KinGa
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 19:02, 25 Kwi 2009 |
|
Na sam początek chciałabym powiedzieć, że jest to praca dwóch osób. Moja i Olicha.xd .
W tym ff wszyscy są ludźmi. Reszty dowiedzie się w swoim czasie.;d
A właśnie, w rozdziale 1 są opisane rzeczy które będą miały miejsce w 2 rozdziale, to jakby Bella to później opowiedziała.
Mam na dzieje, że spodoba się i zrozumiecie co miałyśmy wam do przekazania.
No to jedziemy.;
Beta: Alice_415 najwspanialsza.!
Prolog:
Wieczne cierpienie. Jestem po prostu na nie skazana. Ciągły ból i strach. Odkąd mieszkam z moim oprawcą zadaję sobie tylko jedno pytanie: Kiedy znów mnie skrzywdzi? Staram się przebywać w domu jak najrzadziej. Nie mogę na niego patrzeć. Nie chcę go słyszeć. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Gdybym tylko istniała możliwość, aby stąd uciec i już nigdy nie wrócić... Odkąd Reene wyszła za mąż za Phil’a - nie miałam zamiaru stać na drodze ich szczęściu. Wiem, że byłabym dla nich ciężarem, więc zostałam tutaj w Port Angeles…
…Znów to zrobił, ponownie mnie skrzywdził. Przez jakiś czas broniłam się przed nim, ale nie mam już siły. Poddałam się po raz kolejny i czekałam aż skończy się nade mną znęcać. Po wszystkim poszłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Stanęłam przed lustrem i przyglądnęłam się mojemu ciału. Było posiniaczone, a dusza rozerwana na kawałki. Położyłam się na łóżku i łzy spłynęły mi po policzku. Płakałam, użalałam się nad sobą. W zasadzie już dawno mogłam to zgłosić policji, ale bałam się, że to nie pomoże, że już nigdy nie będę mogła normalnie żyć. Dlaczego on mi to robił? W mojej głowie było tyle myśli… Zasnęłam.
Rozdział 1:
BOPV:
Nazywam się Izabella Swan. Moje wspaniałe i spokojne życie skończyło się w wieku 10 lat, kiedy Renne wyszła za mąż za Phila. Wyprowadziła się do Paryża, aby zacząć nowe życie. Zostałam więc tutaj wraz z ojcem, jeszcze wtedy nie wiedziałam, że zaczyna się koszmar. Charlie zaczął pić, bił mnie, niekiedy nawet gwałcił. Do 15 roku życia opiekowała się mną kobieta w podeszłym wieku. Pani McGrath zabierała mnie z domu, dawała jedzenie, nowe ciuchy. Zawsze mówiła mi, że jestem dla niej jak córka, lecz niestety los zawsze był przeciwko mnie. Pani McGrath zmarła 2 lata temu. Cały czas chodziłam głodna, w starych ciuchach. Stanowiłam główne pośmiewisko dla mojej szkoły. Żyję w ciągłym strachu, boję się zamknąć oczy i modlę się, aby to wszystko się skończyło. Jednak jak na przekór to trwa dalej i zaczyna być coraz gorzej. Jedyną odskocznią jest taniec - gdy słyszę muzykę, moje ciało od razu tańczy w jej rytm. Zapominam o problemach, o tym, co się wokół mnie dzieje. Niestety nie stać mnie na szkołę tańca. Pracuję właśnie w jednej z nich, jestem dziewczyną na posyłki, sprzątam sale, niekiedy uda mi się zapamiętać jakieś kroki. Jednak tam też jestem głównym pośmiewiskiem. Trudno się temu dziwić. Rozpieszczone dzieciaki, które dostają wszystko czego chcą a ja - zwykła dziewczyna, która musi stawiać się na każde ich zawołanie, bo inaczej starci pracę. Nie mam nikogo bliskiego, lecz nie chcę też nikogo obarczać tym, co się dzieje w moim życiu. Co prawda jest pan Anthony, woźny, dzięki któremu mam tę pracę... A kiedy nie mogę już wytrzymać - sięgam po prochy. To właśnie moje życie. Jestem skazana na cierpienia.
Rozdział 2:
BOPV:
Obudziłam się nad ranem. Budzik już dawał znak, że czas do szkoły. Cała obolała wstałam i powolnym krokiem poszłam pod prysznic. Kiedy weszłam do kabiny woda zaczęła delikatnie spływać po moim ciele. Poczułam jak opuszcza je cały ból oraz cierpienie pozostałe po wczorajszej nocy i zaczyna odprężać się chociaż na te 15, jakże krótkich i ulotnych, minut. Wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju, aby wybrać jakieś ubrania, które mogłabym założyć. Był środek lata, a ja musiałam chodzić w golfach i długich spodniach. Wiem że gdybym ubrała się inaczej, wszyscy wiedzieliby co się dzieje u mnie w domu, pytali, współczuli…A ja tego nie chcę!!! Nienawidzę kiedy ktoś mi współczuje. Tak naprawdę każdy dobrze doradza, ale nikt nie jest w mojej sytuacji i gówno wie. Popatrzyłam na moje odbicie w lustrze. Miałam ochotę je zbić, ale to jedyna rzecz, która mnie rozumiała. Była tutaj od zawsze, pokazywała wszystko, co się tutaj działo: moje cierpienia, ból, upokorzenie. Zeszłam po schodach i zerknęłam w stronę dużego pokoju. Wszystko zostało poprzewracane i porozbijane, a na środku leżał pijany Charlie z butelką w ręce. Jak najszybciej wyszłam z domu, aby dłużej na niego nie patrzeć. W szkole czas płynął szybko, a jak zwykle podczas przerwy na lunch poszłam do kanciapy pana Anthony’ego.
- Witaj Bello – uśmiechnął się do mnie serdecznie.
- Dzień dobry panie Anthony – odpowiedziałam z bladym uśmiechem.
- Co tam u ciebie słychać? – zapytał. Widziałam, że naprawdę się o mnie martwi, jednak nic nie odpowiedziałam. - Mam dla ciebie dobrą wiadomość, pamiętasz jak parę dni temu mówiłem ci, że wziąłem dodatkowy etat w szkole tańca?
- Tak, pamiętam.
- Szukają tam sprzątaczki, jesteś może zainteresowana?
- Naprawdę?! Dziękuję panie Anhony! – Po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- O której kończysz dzisiaj lekcje?
- Za godzinę.
- Przyjdź do mojej kanciapy, to zaprowadzę cię do twojego nowego miejsca pracy.
- Jeszcze raz panu dziękuję.
- Nie ma za co, tylko się nie spóźnij.
- Dobrze! - odkrzyknęłam i pobiegłam na ostatnią lekcję
Minęła mi bardzo szybko. W ogóle nie mogłam się na niej skupić, a kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę wybiegłam z klasy jak oparzona i czekałam na pana Anthony’ego.
- Gotowa? – zapytał.
- Jasne – odpowiedziałam uradowana.
- To co, idziemy?
- Tak, chodźmy.
Byłam tak bardzo zdenerwowana. Nie wiedziałam czy się sprawdzę, lecz moje obawy okazały się bezpodstawne. Gdy tylko przyszliśmy na miejsce usłyszałam muzykę, przez wielkie szklane drzwi zobaczyłam tancerzy, którzy tańczyli w jej rytm.
- Wiem, że to wciągające, ale muszę cię zaprowadzić do dyrektora tej szkoły.
- Tak, tak. Przepraszam, zapatrzyłam się. – Tak naprawdę tylko pan Anthony wiedział o mojej wielkiej miłości do tańca.
- Och, ale jeszcze zanim to zrobię, mam dla ciebie mały prezent. - Wyciągnął z kieszeni małe, strasznie zniszczone Mp3. Nie wiedziałam jak się zachować.
- Proszę, to dla ciebie Bello. Jest trochę stare, ale wiem jak uwielbiasz tańczyć, więc pomyślałem sobie że…
- Panie Anthony, bardzo się cieszę, ale nie mogę tego przyjąć - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Ależ Bello, mój wnuk i tak chciał wyrzucić ten odtwarzacz... No to jak? – uniósł jedną brew.
- No ale... - Miałam mętlik w głowie. – Och, dziękuje panie Anthony - rzuciłam mu się na szyję.
- Nie ma za co, ale teraz to już chodźmy.
- Nooo, racja.
Idąc korytarzem do gabinetu dyrektora, w oczy rzuciły mi się liczne trofea stojące na półkach. Tak bardzo chciałabym się znaleźć na ich miejscu, ale w końcu jestem tylko sprzątaczką (o ile mnie w ogóle przyjmą). Wreszcie dotarliśmy do dużych, przeszkolonych drzwi. I aż zakręciło mi się w głowie.
- Dzień dobry, panie dyrektorze – powiedział pan Anthony.
- O! Dzień dobry, panie Anthony. – Dyrektor popatrzył w naszą stronę. Był to mężczyzna w średnim wieku, o bardzo poważnych rysach twarzy.
- A to jest właśnie ta dziewczyna, o której panu mówiłem - pan Anthony wskazał na mnie, a na moich policzkach zagościły rumieńce.
- Ach, Izabella tak? – wiedziałam, że tak będzie.
- Po prostu Bella – powiedziałam ze złością w głosie.
- Panie Anthony, proszę nas zostawić samych.
- Oczywiście, powodzenia Bello – uśmiechnął się ciepło i zniknął za drzwiami.
No i jeszcze tego mi brakowało, jedyna osoba która podtrzymywała mnie na duchu właśnie opuściła gabinet.
- Usiądź, proszę. Czy chcesz się podjąć tej pracy?
- Oczywiście.
- Wiesz, że będziesz sprzątaczką? Dziewczyną na posyłki dla tych młodych i utalentowanych tancerzy.
- Tak wiem, ale dam sobie radę. – Ze złości zaczęłam wyłamywać sobie palce.
- Tak też myślałem. Od kiedy możesz zacząć? – spytał zadowolony.
- Choćby od zaraz.
- W takim razie masz tu kluczyk do schowka na miotły i zacznij od sprzątania głównej sali tanecznej, za chwilę tancerze będą mieli pół godziny przerwy.
- Dobrze.
- Powodzenia i witam na pokładzie – powiedział przyjaźnie i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Dziękuję. - Podałam mu rękę i wyszłam.
No więc to wszystko. Mam nadzieję, że komuś może przypadnie do gustu. Krytyka mile widziana.
[Cullenowie, pojawią się już w następnych rozdziałach, które się już tworzą i jeżeli ktoś będzie zainteresowany to z chęcią wkleimy] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez KinGa dnia Sob 18:38, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 13 razy
|
|
|
|
|
|
Anna Elizabeth
Człowiek
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 77 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Poznania :-)
|
Wysłany:
Sob 19:32, 25 Kwi 2009 |
|
Pomysł ciekawy ,Bella sprzątaczką ? :D
Bardzo przyjemnie się czyta ,akcja rozumiem nabiera tempa ??
Dialogi luźne i sam styl zasługuje na pochwałę ,brawo dziewczyny
Ja na pewno chcę żebyście wstawiły Cullenów do tego ff :D
Osobiście nie mam zastrzeżeń i czekam na ciąg dalszy :)
Weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anna Elizabeth dnia Sob 19:32, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 19:39, 25 Kwi 2009 |
|
Trochę takie przytałaczające ogromną ilością negatywnych uczuć. Tematykę wybrałyście... cóż makabryczną dość ^^' Na pewno jestem ciekawa jak się rozwinie dalej Wasz ff, ale z drugiej strony to ja nie wiem czy nie popadnę w depresję czytając o gwałconej Belli sprzątaczce. Kurde mam mieszane uczucia. Mogę obiecać, że przeczytam kolejną część, ale nie powiem teraz jednoznacznie czy mi się podoba. Na pewno dobry styl, lekko się czyta, choć nie podobało mi sie to zdanie:
Cytat: |
Wiem że gdybym ubrała się inaczej, wszyscy wiedzieliby co się dzieje u mnie w domu, pytali, współczuli…A ja tego nie chcę!!! |
Mam uczulenie na więcej niż jeden wykrzyknik. Od razu mi się kojarzą rozmowy z gg ^^'
A poza tym nie rozumiem Rene - zostawiła córkę i nawet nie dowiaduje się co się z nią dzieje? Mam nadzieję, że rozjaśnicie tą sytuację, bo tlumaczenie "nie chce stać na dodze ich szczęściu" nie w pełni mnie satysfakcjonuje.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bells
Wilkołak
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 19:48, 25 Kwi 2009 |
|
A mi się podoba, nawet bardzo. I chciałabym kolejne cześci jak najszybciej :D
Lubię wczuwać się w sytuację osób, które są pokrzywdzone przez los. To dla mnie łatwe i wciągające. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Sob 19:53, 25 Kwi 2009 |
|
Przeczytałam, więc, standardowo, postanowiłam zostawić komentarz. Nie będzie on jednak sympatyczny, bo jestem bardziej wymagającym czytelnikiem.
Nie podobał mi się ten tekst. Jak dla mnie, to wieje nudą, a schemat - pijak i narwaniec Charlie, gwałcący Bellę i sama Bella, której ból wychodzi już bokiem a prochy dają ukojenie - jest właśnie do bólu przewidywalny i nie wnosi nic nowego. Po prostu... z pewnością spotka Cullen'ów, będzie w stosunku do nich nieufna, ale na koniec i tak spiknie się w z Edwardem.
Przykro mi, że mnie nie przekonałyście, ale z pewnością innym się to spodoba.
Strona techniczna. Nienawidzę wypominać błędów, gdy pisze, że tekst został zbetowany, ale po prostu muszę...
Są zjedzone przecinki, lub są postawione w złym miejscu. Przed "że" wstawiamy przecinek, chyba, że jest to wyrażenie, typu: "mimo że".
Wstawiamy po jednym wykrzykniku, zapytajniku, itd. A liczby piszemy słownie. Nie kończymy też zdania na "się", chyba, że w dialogach.
W niektórych momentach zmieniłabym szyk zdania, a tutaj:
Cytat: |
Idąc korytarzem do gabinetu dyrektora, w oczy rzuciły mi się liczne trofea stojące na półkach. Tak bardzo chciałabym się znaleźć na ich miejscu |
Na miejscu kogo/czego? To wygląda tak, jakby chciała dołączyć do trofeów. Czyli - brak logiki.
Nie podoba mi się ten prolog, ale ja lubię zagmatwane, poetyckie, refleksyjne, itd.
Ogólnie, to z pewnością będziecie miały czytelników, dziewczyny, ale radzę albo zwrócić uwagę becie, albo ją zmienić, bez urazy dla niej. Co innego znaleźć w betowanym tekście jakiś jeden zagubiony przecinek, ale ja znalazłam więcej byków.
Pozdrawiam i życzę powodzenia,
A.Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Olicha.xd
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 20:15, 25 Kwi 2009 |
|
Przyjmujemy z pokorą twoje uwagi...Lecz nie mogę się zgodzić z tym że nasze opowiedanie jest przewidywalne...KAżdy będzie myślał że to będzia tak ja ty to napisałaś ale zapewniam cię ze tak nie będzie...
...Może się jeszcze przekonasz... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
darysia...
Człowiek
Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska
|
Wysłany:
Sob 21:17, 25 Kwi 2009 |
|
Przeczytałam wasze ff i powiem szczerze, że nie jest to jeszcze takie dzieło, żebym skakała z niecierpliwości, czekając na następne rozdziały,
jednak nie jest takie złe. Sama mam straszne problemy ze znalezieniem błędów u siebie, jednak radzę sobie z innymi.
Na początku, zdziwłio mnie to, ze zostały wstawione dwa rozdziały, ale po przeczytaniu, wszystko mi się rozjaśniło.
Nie będę ukrywała, że jest sporo błędów interpunkcyjnych, przez co się dziwnie czyta.
Jest Was aż dwie osoby i wydaje mi się, że powinnyście sprawdzać sobie błędy na wzajem.
Akcja się pewnie rozwinie, jak same już zaznaczyłyście, więc się nie czepiam. Oczywiście, nie było tak, że nie działo się zupełnie nic, bo przeczytałam i nie zasnęłam. :)
Z reguły nie jestem osobą, która wszystko pokazuje palcem, ale jakaś taka potrzeba mnie naszła,
więc teraz błagam, nie obraźcie się na mnie, ale to błędy, jakie wyłapałam, na więcej nie mam siły pisać. :)
KinGa napisał: |
Niestety nie stać mnie na szkołę tańca.
|
Tutaj dałabym przecinek po "niestety".
KinGa napisał: |
Trudno się temu dziwić. Rozpieszczone dzieciaki, które dostają wszystko czego chcą a ja - zwykła dziewczyna, która musi stawiać się na każde ich zawołanie, bo inaczej starci pracę.
|
Przecinek przed "a ja".
KinGa napisał: |
Co prawda jest pan Anthony, woźny, dzięki któremu mam tę pracę... A kiedy nie mogę już wytrzymać - sięgam po prochy.
|
hm.. Bella, prochy, taniec, sprzątaczka? Troszkę dziwne połączenie, ale zobaczymy co będzie dalej :)
KinGa napisał: |
Obudziłam się nad ranem. Budzik już dawał znak, że czas do szkoły.
|
Ona się już obudziła, czy dopiero usłyszała budzik?
KinGa napisał: |
Poczułam jak opuszcza je cały ból oraz cierpienie pozostałe po wczorajszej nocy i zaczyna odprężać się chociaż na te 15, jakże krótkich i ulotnych, minut.
|
Przecinek przed "chociaż".
KinGa napisał: |
Wiem że gdybym ubrała się inaczej, wszyscy wiedzieliby co się dzieje u mnie w domu, pytali, współczuli…
|
Przecinek po "wiem".
Kinga napisał: |
- Co tam u ciebie słychać? – zapytał. Widziałam, że naprawdę się o mnie martwi, jednak nic nie odpowiedziałam. - Mam dla ciebie dobrą wiadomość, pamiętasz jak parę dni temu mówiłem ci, że wziąłem dodatkowy etat w szkole tańca?
- Tak, pamiętam.
- Szukają tam sprzątaczki, jesteś może zainteresowana?
- Naprawdę?! Dziękuję panie Anhony! – Po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiech zagościł na mojej twarzy.
|
Hm... Według mnie lepiej by brzmiało to wszystko, gdyby po "wiadomość" była kropka, a nie przecinek. :)
Za to, przecinki powinny być po "po raz pierwszy" i przed "uśmiech". :)
KinGa napisał: |
- Dobrze! - odkrzyknęłam i pobiegłam na ostatnią lekcję
|
Kropka na końcu zdania?
KinGa napisał: |
Minęła mi bardzo szybko. W ogóle nie mogłam się na niej skupić, a kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę wybiegłam z klasy jak oparzona i czekałam na pana Anthony’ego.
|
Przecinek przed "wybiegłam".
KinGa napisał: |
Gdy tylko przyszliśmy na miejsce usłyszałam muzykę, przez wielkie szklane drzwi zobaczyłam tancerzy, którzy tańczyli w jej rytm.
|
To zdanie mi się nie klei. Zmieniłabym to na:
"Gdy tylko przyszliśmy na miejsce, usłyszałam muzykę dobiegającą zza szklanych drzwi i zobaczyłam tancerzy poruszających się w jej rytm."
To tylko moja sugestia, więc jakby też coś nie grało, to się przecież nie obrażę.
KinGa napisał: |
- Och, ale jeszcze zanim to zrobię, mam dla ciebie mały prezent. - Wyciągnął z kieszeni małe, strasznie zniszczone Mp3. Nie wiedziałam jak się zachować.
|
Ok. D tej pory mówili mi, że jeżeli po myślniku jest jakiś czasownik, to pisze się go z małej literki.
KinGa napisał: |
Idąc korytarzem do gabinetu dyrektora, w oczy rzuciły mi się liczne trofea stojące na półkach. Tak bardzo chciałabym się znaleźć na ich miejscu, ale w końcu jestem tylko sprzątaczką (o ile mnie w ogóle przyjmą). Wreszcie dotarliśmy do dużych, przeszkolonych drzwi. I aż zakręciło mi się w głowie.
|
Na ich miejscu, czyli na miejscu tych tancerzy, którzy zdobywali te trofea, prawda? Może gdybyście potem napisały, że ona chciałaby być jednym z tancerzy tej szkoły, byłoby bardziej zrozumiałe. :)
I jeszcze jedno. Chodziło Wam o "przeszklone drzwi", no nie? Literówka.
KinGa napisał: |
- Dziękuję. - Podałam mu rękę i wyszłam.
|
"Podałam" z małej literki.
Życzę Wam duużo weny i mam nadzieję, że się nie zrazicie. Człowiek uczy się na błędach, prawda?
Będę na bieżąco śledzić ten ff, więc szybko wklejajcie tu nam nowe rozdziały, bo mimo wszystko jestem ciekawa, co będzie dalej.
Tylko mnie nie znienawidźcie. :)
Pozdrawiam
darysia... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez darysia... dnia Sob 21:19, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
faith
Człowiek
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 21:29, 25 Kwi 2009 |
|
Mi też się podoba. Rzeczywiście trochę przytłaczające. Ogarnęło mnie dziwne uczucie smutku po przeczytaniu. Pomysł mi się podoba ale rozdziały są za krótkie jak dla mnie. Skoro piszesz, że Wasze opowiadanie nie jest przewidywalne to jestem bardzo ciekawa co będzie się działo.
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam i życzę weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KinGa
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 17:39, 27 Kwi 2009 |
|
Wklejam kolejny rozdział, jeżeli ktoś będzie nadal zainteresowany kolejne rozdziały są już napisane, i trzeba tylko wysłać do bety. Dziękuje wszystkim za komentarze, i za krytykę oczywiście.
Beta: niezastąpiona kasiek030
BPOV:
Za drzwiami czekał już na mnie pan Anthony z niepewną miną.
- I jak? – zapytał, unosząc jedną brew.
- Świetnie, zaczynam od zaraz – odpowiedziałam.
- Cieszę się, że ci się powiodło - powiedział, uśmiechając się.
- Tak, ja też się cieszę. – Odwzajemniłam uśmiech.
- To od czego masz zacząć?
- Hm... dyrektor mówił, że za chwilę tancerze mają półgodzinną przerwę i mam pozamiatać w głównej sali - odparłam.
- Ach tak... Chodźmy, zaprowadzę cię tam - powiedział z troską w głosie.
- Dobrze - rzekłam i poszłam za nim.
Zeszliśmy po schodach i zatrzymaliśmy się przed wielką, oszkloną salą, którą już wcześniej mijałam. Rozbrzmiewała tam muzyka, a ci ludzie... Ach, jak oni się ruszali... Tak delikatnie i lekko, a zarazem mocno i groźnie. Oddałabym wiele, żeby się tam znaleźć i móc tańczyć z nimi. Taniec to wszystko, co mi pozostało, w moim krótkim, lecz pełnym cierpienia i bólu, życiu. Byłam w nich zapatrzona, jak w obrazek, wyłączyłam się całkowicie ze świata realnego. W mojej głowie było tyle przeróżnych myśli. Może gdybym wyjechała z Renee, wszystko potoczyłoby się inaczej? A może…?
"Och, czyżby to te bogate szczeniaki z naszej szkoły?!" pomyślałam, przyglądając się tancerzom. No tak, mamy tutaj całą plejadę gwiazd. Świetnie. Myślałam, że chociaż tu nie będą mi dogryzać. Ale cóż, widocznie taki już mój los, zawsze miałam pecha.
- Panie Anthony? – spytałam, gdy przechodził koło mnie.
- Tak?
- Zna pan może tych ludzi? - spytałam zaciekawiona.
- Tak, jeżeli mówisz o szkolnej elicie - odpowiedział z uśmiechem na ustach.
- Proszę mi coś o nich powiedzieć - poprosiłam.
- Dobrze. Więc ta ciemnowłosa, szczupła dziewczyna, to Alice. Jej rodzice zginęli rok temu w wypadku samochodowym, ale odziedziczyła po nich spory majątek. Tańczy z nią Jasper, ale wszyscy mówią na niego Jazz. Jego rodzice są wysoko postawieni w urzędzie, więc też nie narzeka na brak kasy. Tańczą razem modern jazz. Kilka z tych pucharów, które mijaliśmy, należą właśnie do nich. Widzisz tę blondynkę z kręconymi włosami?
- Tak, widzę.
- To jest Rosalie, podobno największa modnisia. - Mówiąc to, skrzywił się.
- A czy ona też tańczy? - zapytałam, bo szczerze mówiąc, wcale na taką nie wyglądała.
- Nie, ona śpiewa, jest wokalistką do podkładów muzycznych Emmetta.
- To ten czarny, dobrze zbudowany? Dj?
- Tak, to on. Wszyscy mówią na niego Em.
- Och.
- No, a poza tym, jest bratem boskiego Edwarda – powiedział z ironią w głosie.
- Edwarda?
- Tak. To ten, który tańczy samotnie koło ściany, widzisz? – Wskazał na wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka.
- Tak.
- No więc jego matka to słynna projektantka mody, a jego ojciec jest światowej sławy lekarzem. Praktycznie nigdy nie ma ich w domu, więc ciągłe imprezy, dragi, alkohol. Rozumiesz?
- Tak, rozumiem – No w sumie, czego można by się było spodziewać po rozpieszczonych dzieciakach?
- Z tego, co słyszałem, jest on największym ciachem w mieście. Podobno pierwszy raz miał już za sobą w 15 roku życia. – Zakończył jakże owocną wypowiedź.
- Chyba wystarczy mi tyle informacji. A swoją drogą, pracujesz tu od niedawna, a tyle już wiesz... – Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Wiesz dzieciaki gadają, a ja czasem słucham - Uśmiechnął się
- Och, rozumiem - odpowiedziałam z sarkazmem.
Pan Anthony popatrzył na zegarek, klasnął w dłonie i powiedział:
- Na mnie już czas, do zobaczenia jutro, Bello - Udał się w stronę drzwi.
- Do widzenia, panie Anthony - odparłam i pomachałam mu na pożegnanie.
Stałam tak przez dłuższą chwilę, gdy nagle ktoś mnie potrącił.
- Sorry - Usłyszałam zza swoich pleców. Obróciłam się i zauważyłam, że wszyscy zaczynają wychodzić z sali. Wzięłam wiec miotłę do ręki i poszłam na salę, aby pozamiatać. W sali nie było nikogo oprócz DJ, który stał przy konsoli.
- Hej - powiedział do mnie z uśmiechem na ustach.
- Cześć - odpowiedziałam i spuściłam głowę.
- O! Izabella Swan! Jesteś nową sprzątaczką? - zapytał.
- Yyy, tak - Czy mi się zdawało, czy on chciał ze mną rozmawiać?
- No cóż, mam nadzieję, że ci się tu spodoba. A teraz przepraszam, ale idę na zasłużony odpoczynek. - Puścił do mnie perskie oko - Do zobaczenia później - Znów się uśmiechnął i opuścił salę.
EPOV:
- O Boże, nareszcie przerwa, jestem taki zmęczony. – Mówiąc to, otarłem ręcznikiem pot z czoła.
- Jak my wszyscy. A co z twoją partnerką Ed? - zapytał Jazz.
- Z Jessicą? Sam nie wiem... Miała dzisiaj być, ale coś jej wypadło - powiedziałem zgodnie z prawdą. Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to.
- Acha - odpowiedział, lekko zdziwiony.
- A ty Rose, gdzie zgubiłaś Ema? - spytałem zaciekawiony.
- Pewnie już idzie - powiedziała i zaczęła go wypatrywać - Hej, ludzie patrzcie, czy to nie ta dziewczyna z naszej szkoły? - zawołała.
- Tak, to chyba ona – odpowiedziałem i zacząłem się jej przyglądać. - No proszę, proszę, w szkole sierotka Marysia, a tu sprzątaczka. Oj, ta nasza Swan. - Zacząłem się śmiać. - To co? Może uprzykrzymy jej troszkę życie? Co wy na to? - Uniosłem jedną brew.
- A któż wie coś więcej o uprzykrzaniu życia, jak nie my? - Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Przepraszam, czy coś mnie ominęło? - zapytał Em, który właśnie do nas dołączył.
- Nie stary, nic - powiedziałem, nadal się śmiejąc.
BPOV:
Przerwa chyba już się skończyła, bo wszyscy zaczęli wchodzić z powrotem do sali, więc zeszłam na bok, aby nie zostać znów wytykana palcami. Przeszłam na drugą stronę, zamiatając resztę sali. Nagle ktoś mnie zawołał.
- Hej Swan, nie przyniosłabyś mi może Pepsi? Bo zaschło mi trochę w gardle. - To był Edward. Czy on nigdy sobie nie odpuści?! Jak zwykle pierwszy, by ośmieszyć mnie przed wszystkimi. No ale cóż, przecież jestem tylko dziewczyną na posyłki.
- Jasne, już przynoszę - odpowiedziałam i poszłam po napój.
Było mi przykro. Dlaczego to zawsze ja muszę być traktowana, jak jakaś szmata? Jak jakieś popychadło? Nawet tutaj nie będę mogła od tego odpocząć. Doszłam do automatu, włożyłam pieniądze do otworu, wcisnęłam przycisk, a Pepsi ukazała się w kieszonce. Wzięłam puszkę do ręki, nalałam do plastikowego kubeczka i zaniosłam Edwardowi. Na sali wszyscy tańczyli. Podeszłam do niego.
- Proszę - powiedziałam tak cichutko, że chyba nie usłyszał, bo w ty momencie, robiąc obrót wytrącił mi kubek z ręki, a ten spadł wprost na jego spodnie.
- Fuck! - krzyknął wkurzony, a ja stałam jak wryta - No i co się tak gapisz?!
- Ja, ja przepraszam strasznie. Ja nie chciałam… - wymamrotałam przerażona. Przerwał mi.
- Czy ty wiesz, co właśnie zrobiłaś?! - zapytał z wściekłością, a ja pokręciłam przecząco głową. - Nie wiesz? To ja ci powiem. Właśnie wylałaś tą pieprzoną Pepsi na moje najdroższe spodnie z limitowanej serii!!!
- Ja naprawdę przepraszam… - Znów mi przerwał.
- Przestań pieprzyć, Swan. Powiem ci tylko tyle. Doigrałaś się. - Mówiąc to, zaczął się przybliżać. - Zemszczę się - wysyczał mi prosto w twarz i odszedł.
Stałam przerażona i po chwili poczułam, jak łzy spływają mi po policzku. Szybko wybiegłam z sali. W mojej głowie nie było nic, czułam tylko strach, strach przed nim. Płakałam cichutko w kącie, tak skulona, jak najbardziej się dało. Chciałam ukryć się przed światem. Nawet nie wiem, ile płakałam, ale musiałam skończyć swoją robotę, więc poszłam na korytarz i zabrałam się za mycie okien.
- Hej Swan, myj dokładniej te okna, bo zostawiłaś tam jedną smugę! - Znów Edward. Co ja mu takiego zrobiłam? Zawsze dokuczał mi w szkole, a teraz jeszcze tutaj. Nie miałam już siły.
Bello uspokój się, ignoruj go.
Powtarzałam w myślach. Lecz wychodziło mi to coraz gorzej, słysząc za plecami jakieś głupie kometarze, dziwne uwagi. Miałam nadzieję, że w końcu odpuści. Weszłam na salę. Był tam tylko Emmett. Wciąż smutna podeszłam do jego konsoli, by ją przetrzeć z kurzu. On uśmiechnął się i powiedział.
- Słuchaj, nie przejmuj się Edem. Mimo to, że jest moim rodzonym bratem, potrafi zachować się jak palant.
- No tak, racja, potrafi - powiedziałam, nie patrząc się na niego.
- O Em, widzę, że rozmawiasz ze sprzątaczką - powiedział Edward, wchodząc do pomieszczenia. Wyglądał na zadowolonego z siebie.
- Oj Ed, przestań. Dobrze wiesz, że masz w domu pięć razy lepsze spodnie - odpowiedział, broniąc mnie.
- Tu nie chodzi tylko o spodnie, braciszku. Po prostu ludzie z wyższych sfer nie powinni zadawać się ze sprzątaczkami - powiedział z powagą
- Powiedz mi, co ja Ci, ku*** takiego zrobiłam?! - Nie wytrzymałam i wybuchłam. Łzy stanęły mi w oczach. Edward stał zszokowany i patrzył na mnie. Odwróciłam się i wybiegłam z sali. Biegłam, ile sił w nogach, nie zatrzymując się ani razu. Dobiegłam do mojego przeklętego domu. Wahałam się, czy wchodzić, czy nie wchodzić. A co, jeśli Charlie już nie śpi i czeka na mnie? Gdy tylko otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg domu, usłyszałam wściekły głos Charilego.
- Gdzieś ty była, ty mała dzi**o?! - wykrzyczał, podchodząc do mnie i ciągnąc mnie za włosy[/i] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
darysia...
Człowiek
Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska
|
Wysłany:
Pon 18:27, 27 Kwi 2009 |
|
Rozdział, rozdział, rozdział, jupi.
Podobało mi się, norma. :)
Treść jest w porządku, ale jakoś tak szybko się to wszystko potoczyło, że nie zdążyłam się tym nacieszyć.
Szczerze mówiąc, przeprasza, ale zajeżdża troszeczkę "dance your..." tez się na początku nienawidzili, a potem Big Love.
Zobaczymy, co będzie się działo w tym ff, ale mam nadzieję, że akcje potoczy się inaczej niż w wyżej wymienionym.
Byłoby mi smutno, gdybym tak nie było, naprawdę.
No, i byłabym chora, gdybym się nie przyczepiła, ale to już pewnie nieuwaga bety, albo moja :)
KinGa napisał: |
- Wiesz dzieciaki gadają, a ja czasem słucham - Uśmiechnął się |
Przecinek po "wiesz" i ta przeklęta kropka na końcu zdania :)
KinGa napisał: |
- Na mnie już czas, do zobaczenia jutro, Bello - Udał się w stronę drzwi.
- Do widzenia, panie Anthony - odparłam i pomachałam mu na pożegnanie.
|
Czy ten przecinek przed "Bello" jest potrzebny? jakoś nie jestem do niego przekonana. :) Tak samo przed "Panie Anthony". może gdyby było coś takiego: "Bello, do widzenia" albo" Panie Anthony, do widzenia" to jeszcze pojmuję, ale niech mnie ktoś uświadomi, prooszę :)
KinGa napisał: |
- Powiedz mi, co ja Ci, ku*** takiego zrobiłam?! - Nie wytrzymałam i wybuchłam. |
Przecinek przed ku*** jest, ale już po, nie!
Przepraszam, musiałam się do czegoś przyczepić, naprawdę nie byłabym sobą. :)
Czekam na następne rozdziały, więc wklepuj je do Worda i nie gadaj.
Piszcie, piszcie. Weeeny
Pozdrawiam
darysia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 18:29, 27 Kwi 2009 |
|
No dobra, czytam, więc wypada skomentować :P
Zacznę od tego: drama, drama, drama, ciągle tylko drama to aż przytłaczające. I ten motyw pana Anthoy'nego. Nie wyobrażam sobie go mówiącego Belli o "Największym Ciachu Szkoły Tanecznej" Edwardzie xD Po prostu nie mogę sobie tego wyobrazić.
Temat jest dość wyklepany, ile to razy czytałam o Belli męczennicy, Belli tancerce, Belli gwałconej przez ojczyma/ojca czy bitej... przejadło mi się już to. Dodatkowo ten FF wydaje mi się mieszanką Step Up 1 i Step Up 2. Uwielbiam te filmy, jednak brakuje mi przez to w tym FF inwencji twórczej autorek. Innymi słowy: to wszystko jest oklepane i nudne. Powinnyście wnieść tu coś od siebie, jakiś świeży pomysł, bo wieje nudą.
Dalej.
Jeszcze trochę poprzyczepiam się do Belli męczennicy. Jako osoba, która doświadczyła przemocy fizycznej i psychicznej od własnego ojca, zachowuje się co najmniej dziwnie i nieprawdopodobnie. Spodziewałabym się po niej strachu przed mężczyznami, prób zniechęcenie do siebie innych (w końcu najlepszą obroną jest atak), ale nie zachowywania się jakby nic się nie stało. Nie jestem specem od psychologi, nigdy nie słucham mojego brata gdy gada o tym jak działa nasza podświadomość i inne tym podobne sprawy, ale po prostu nie kupuję tego, że dziewczyna po takich przeżyciach byłaby w stanie normalnie rozmawiać z mężczyznami. Nie mogę w to uwierzyć i już.
Tytuł mi się nie podoba, pieprzenie Belli, że jest skazana na cierpienia też. Brzmi to dla mnie tak samo jak żarty wyśmiewające emo. Trzeba tylko jeszcze dodać "Nikt mnie nie kocha, idę się pociąć" No proszę, dajcie Belli trochę godności, skoro juz i tak zachowuje się jak ktoś praktycznie normalny, to niech się chociaż jeszcze nie wali takich tekstów.
Ogólnie: Nie podobało mi się, jestem dość wymagającym czytelnikiem i brakuje mi tu oryginalności. Tytuł, będący także ulubionym powiedzonkiem Belli odpycha. Błagam zróbcie coś z tym.
Czytać nadal będę z nadzieją, że zrobicie z tego jeszcze ciekawą historię, w końcu nie od razu Rzym zbudowano, nie? Zaznaczam też, że nie chciałam was urazić tym komentarzem, tylko wymienić błędy. Jeżeli zabrzmiałam niemiło to przepraszam i zrzucam to na karb nerwów spowodowanych szkołą xD
Życzę weny i pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Pon 18:50, 27 Kwi 2009 |
|
OMG! No ależ ten Edzio się uwziął na naszą Bells. Nieładnie, Edwardzie, nieładnie. :P Nonono. :D Pomysł naprawdę ciekawy, coś innego na tym forum. Lekko się to czyta, ja np. mam takie odczucia, że od razu współczuję opowiadaniowej Belli, bo mi naprawdę jej szkoda. Tylko nie zrób z tego takiego tasiemca, że Edzio przekona się do Bells i będą żyli długo i szczęśliwie. Trochę akcji i dramaturgii. :D Na błędy nie patrzyłam, mam ich potąd, więc nawet się zbytnio nie przyglądam, co do samego rozdziału, to bardzo udany. Oczywiście czekam na zwroty akcji i trochę miziania. :P No to do następnego rozdziału. ^^
Weny, pozdrawiam. :* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wyjątkowa dnia Wto 14:39, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Aguś;)
Człowiek
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork
|
Wysłany:
Pon 18:58, 27 Kwi 2009 |
|
Podoba mi się to opowiadanie, naprawdę ale jak przeczytałam jak się na niej wyżywają w szkole to mi się strasznie przykro zrobiło. Mam nadzieję,że jednak biedaczka będzie umiala sobie poradzić jakoś. Nie mogę się doczekac kolejnego rodziaqlu. Dużo weny życzę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Pon 18:59, 27 Kwi 2009 |
|
Normalnie łzy mi stanęły w oczach, pierwszy raz na tym forum!
Twoje ff jest świetne, mam nadzieję, że dalsze rozdziały będą tak dobre, jak poprzednie.
Zgadzam się też z Wyjątkową, nie rób z tego drugiej mody na sukces :)
Czekam z utęsknieniem na dalsze części.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
darysia...
Człowiek
Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska
|
Wysłany:
Pon 19:02, 27 Kwi 2009 |
|
<b> mercy</b> muszę bronić tego tekstu, przepraszam
Wydaje mi się, że jest to dopiero początek i tak naprawdę, będziemy mogły coś więcej powiedzieć po kilku rozdziałach na forum. Dziewczyny się uczą, więc mają prawo do błędów, co nie oznacza, że będziemy przymykać na nie oko. :)
Dosyć ostro je skrytykowałaś, według mnie, trochę za ostro. Zwalam to na nerwy, żeby nie było, że na ciebie :)
W związku z tym, że się uczą, to jest, że tak powiem, dla ćwiczeń, i kto wie, może zmalują nam tu jakieś dzieło kiedyś :) Zresztą rozmawiałam z <b> KinGą</b> i... ej, nie powiem, co ustaliłyśmy. Ma się nauczyć i tyle, po to to tu wstawia, nie? Jak będą jakieś zastrzeżenia co do treści o piszcie, ja już sobie z nią pogadam :)
trzeba poczekać do następnych rozdziałów, musi się rozkręcić, no nie?
Ej, cieszę się, że ktoś podziela moje zdanie <b> Aguś, wyjątkowa, Ewelina</b>
NO, ale każdy wyraża swoje zdanie, tylko błagam, nie za chamsko, bo mnie to razi, innych pewnie też :)
Pozdrawiam
darysia... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez darysia... dnia Pon 19:17, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
KinGa
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 19:21, 27 Kwi 2009 |
|
Dziękujemy wszystkim za komentarze.
Mercy. - dziękuje za krytykę.
Na początku chciałam powiedzieć, że to dzieło nie jest tylko moje. Jest stworzone wraz z moją przyjaciółką. Jest tu duży wkład jej pracy. Mam nadzieje, że komentarze tyczą się też jej..
Chciałyśmy powiedzieć jedno.
Ff, jest związany z tańcem ponieważ, z Olivią strasznie się tym pasjonujemy. Nie chciałyśmy zrobić z tego dennego romansidła, dlatego jak zauważyłyście są wątki przemocy.
Nie chciałyśmy, aby Bella izolowała się od ludzi, bo zbyt bardzo byłoby podobne do WA, a tego właśnie chciałyśmy uniknąć.
Być może akcja dzieje się za szybko, lecz nie chcemy tego zbyt bardzo przedłużać, bo chcemy uniknąć tego abyście zasnęły przy monitorze.
Pozdrawiamy,
KinGa & Olivia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pon 19:27, 27 Kwi 2009 |
|
Doba. Po pierwszym rozdziale byłam stanowczo na Nie.
Ale teraz ochłonęłam, przeczytałam ponownie i nawet mi się spodobało. Szczególnie Edwarda - Jestem - Bogatym - ku***em. Dziwi mnie jednak fakt, dlaczego Bella po prostu nie przeniesie się do Renee? Z tego co widzę to ona żyje, tylko się przeniosła.
Tekst ma potencjał. I uwielbiam tutejszego Emmetta. Kocham
Dziwi mnie jednak, że Alice nie stanęła z a Bellą.
Ale wasz tekst, wasza sprawa.
Pozdrawiam,
Dians;)) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Pon 19:47, 27 Kwi 2009 |
|
Jestem z szokowana.. fakt że nie jest to pierwsze opowiadanie o Belli męczennicy czy o tańcu ale jest najbardziej dobitne.. Ty i twoja przyjaciółka pokazujecie wszystkie emocję osoby po przejsciach takich.
Z Mercy się nie zgadzam, osoba tak traktowana jak bella często zachowuje się inaczej i udaję że nic sie nie stało, zlewa świat wokół ale ma problemy z równowagą emocjonalną, często wybucha, ale to nie jest związane z awersją do wszystkich facetów, tylko do konkretnych. Nawet jeśli to ona udaję, a że jest gnojona to inna sprawa, wg mnie nie ma siły już walczyć o swoja godność , woli się poddać by mieć względny spokój..
koniec tego mojego monologu. myślę ze dobrze opisałyście Belle.
co do treści jest ok, szybka akcja jak na razie, styl pisania przyjemny, zdania ok. Znalazłam kilka błędów ale niech reszta poprawia.
Po pierwszych rozdziałach jest wiadomo jak bedzie dalej ale czekam z wielką ochotą przeczytania. Z niecierpliwością czekam na więcej, I coś czuje, że często będę wasze ff komentowała. P. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Prudence dnia Pon 20:33, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mells
Zły wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 19:50, 27 Kwi 2009 |
|
Cytat: |
Ach, Izabella tak? – wiedziałam, że tak będzie.
- Po prostu Bella – powiedziałam ze złością w głosie.
|
To Bella przychodzi szukać nowej pracy i od razu ma jakieś dziwne obiekcje do szefa? Za to że powiedział jej imię tak jak brzmi ono naprawdę? Troche dziwne...
Pomysł mi się podoba. Oryginalny i ciekawy. Niestety moje dobre wrażenie prysnęło gdy przedstawiłaś "szkolną elitę". Myślałam, że wprowadzisz Cullenów w jakiś inny sposób.
Edward - cham to też nic nowego. Co nie znaczy, że FF będzie do bani ale będziecie musiały się trochę postarać by dać coś nowego bo ta wersja była przerabiana do bólu.
Fabuła wydaje się być przewidywalna. Napisałaś, że nie będzie ale mimo wszystko... Mam nadzieję, że nie zrobisz z tego tak oczywistej historii.
Poza tym dialogi są trochę sztywne i drewniane. Strasznie podobają mi się opisy itp ale rozmowy są poprostu nie takie. Popracujcie troszkę nad nimi.... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mells dnia Pon 19:51, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Bells
Wilkołak
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 20:06, 27 Kwi 2009 |
|
Choroba :D Z każdym rozdziałem podoba mi się coraz bardziej. Ja kocham opowiadania o , jak to ktoś określił, Belli-męczennicy.
Im bardziej dobitne tym leposze. A jeśli przy okazji napisane jest dobrym stylem - jak to - i występuje w nim Eduardo w roli, przynajmnije na początku, tego złego, to od razu staje się moim ulubionym.
to są własnie moje klimaty. Więc mam nadzieję, że nie każecie mi długo czekać na kolejny rozdział :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|