|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
natzal
Człowiek
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 21:14, 17 Kwi 2010 |
|
Tytuł: "Słodki Kociak"
Oznaczenia: [OOC], [AU]
Opis: Życie Wybranego jest piękne. Może robić praktycznie wszystko. Prócz tej jednej rzeczy. Obcowanie z wampirami - zakazane.
Rosalie Hale, młoda łowczyni i Emmett Cullen, wampir - wegetarianin.
Prolog
Okręciłam się wokół własnej osi i z wdziękiem wylądowałam nagimi stopami na wilgotnym mchu.
Zrobiłam zgrabny unik, a po chwili tam gdzie sekundę wcześniej był mój policzek pojawiło się ostrze.
Twarz młodej dziewczyny, na co dzień tak piękna, była wykrzywiona. Zamachnęła się jeszcze raz.
I tak w kółko. Unik, cios, unik, cios.
Robiło to się nudne. W końcu kopnęłam ją w brzuch,
a ona odleciała do tyłu i walnęła plecami o twarde drzewo,
które poleciało z trzaskiem.
Zrobiłam salto w powietrzu i nadepnęłam na rękę Demiry,
która odpadła.
Rozległ się pisk, a od tyłu ktoś mnie szarpnął za włosy.
Warknęłam głośno. Hassan trzymał mnie w żelaznym uścisku,
a dziewczyna gnała przez las.
Chwilę później dołączyła do niej słodka dziewięciolatka.
Upadłam na ziemię bez tchu.
Po paru sekundach jęczenia uniosłam głowę
i rozejrzałam się bardzo powoli.
Nie było widać moich wrogów.
Łzy bezsilności spłynęły po moich rozgrzanych policzkach.
Uczucie porażki wypalało mnie od wewnątrz.
Znów z nimi przegrałam.
Słodka rodzinka.
To co zrobili paręnaście lat temu zostanie mi w pamięci.
Nie wybaczę.
Chcę zabić.
Ich wina.
Rozdział I
Zagryzając wargę spoglądałam na otaczające mnie drzewa, deszcz lejący z nieba strumieniami, małe domki oddalone od siebie o parę metrów i pustą ulicę. Moja siostra o cudownym imieniu Monique uśmiechała się do swojego odbicia, wypalała kolejnego papierosa i jednocześnie kierowała samochodem. Patrzyłam na jej lewy profil. Nie była jakąś super pięknością, ale miała w sobie coś pociągającego. Czarne, ostro zakończone włosy tworzyły ciekawą całość z karmelową cerą i lodowatymi, smolistymi oczami. Oczywiście, nikt nie jest doskonały. Monique miała zbyt szerokie usta i spiczasty nosek. Była osobą powierzchowną i niezależną, choć drugą cechę można uznać za plus.
- Rosalie, słonko, od dzisiaj kończysz z tymi swoimi niewinnymi, błękitnymi ubrankami – rzuciła machając mi przed oczami papierosem. Wywróciłam oczami i założyłam nogę na nogę. Wcale się nie ubierałam na niebiesko. Głównie preferowałam kolor czerwony, taki na ostro. Słodki i niewinny założyłam tylko na ślub mojego byłego. Pochodził z jednego z ważniejszych rodów osób mojego pokroju. Ale mnie to nie obchodziło. Facet był mi obojętny, a jego dziewczyna była naprawdę miła. Zwykła, ludzka kobieta.
- Monique, przesadzasz. Czy każde rozmowy muszą się kręcić wokół ubrań, wampirów i facetów? – żachnęła się drobna trzynastolatka. Moja młodsza siostra, Olivia. Miała złociste włosy do ramion. Bardzo prościutkie, a do tego „końską grzywkę”. Czyli zwykłą, prostą. Była jedną z tych filigranowych, niewinnych dziewczynek. Wierzyła w dobro każdego napotkanego stworzenia, kochała zwierzęta, a najważniejsza dla niej rzecz to bycie sympatycznym i pomocnym dla wszystkich. Kiedyś nawet zlitowała się nad wampirem, lecz jej starsze rodzeństwo poprawiło szybko jej błąd.
- Tak – zachichotała słodziutko moja druga siostra – Keith i Sebastian są już w tym domu? – zapytała się zaciekawiona. Powtarzałyśmy jej to od tygodnia. Nasz ojciec i jej bliźniak, a nasz starszy brat o imieniu Sebastian grzecznie czekali na nas w jakimś zapyziałym miasteczku niedaleko naszego nowego miejsca zamieszkania. Po chwili ujrzałam jakiś niski budynek. Żółta złuszczająca się farba, odpadający napis „Gabi” i dwa samochody na parkingu. Spojrzałam na to z niesmakiem, a w duchu przeklęłam tych dwóch idiotów wybierających miejsca spotkań.
Siedzieli z ponurymi minami przy okrągłym stoliku w kącie kawiarni. Na nasz widok Sebastian rozpromienił się. Zdecydowanie wyglądał na dwadzieścia jeden lat. A ojciec na jakieś trzydzieści, ale to tylko pozory. Obydwoje mieli czarne, rozczochrane włosy. Różnili się wiekiem, cerą i wzrostem. Mój tata zdecydowanie górował nad nami. A jego cera była nieprzyjemnie matowa. Czarne oczy patrzyły na świat ze złością. Sebastian całkowite przeciwieństwo. Kaloryfer na miejscu, opalony, z boskim uśmiechem o jaki można się zabić i z przyjemnymi zielonymi oczami. Uśmiechnęłam się do nich obojętnie i zamówiłam kawę. Rozsiadłam się na fotelu i spojrzałam na nich wyczekująco.
- Rosalie, Monique, Olivia! – rzucił ojciec – Nareszcie! Ileż można czekać – skrzywił się z niesmakiem, gdy znów spróbował cappuccino. Wywróciłam oczami. On w sumie cały czas narzekał. Zerknęłam na zdjęcia leżące na stoliku. Całe miasteczko oraz nasz dom. Westchnęłam zmęczona ciągłymi przeprowadzkami. Tymczasem jakiś stolik pełen mężczyzn rozbierał mnie wzrokiem. Łowcy skupiali na sobie wzrok śmiertelników. Ci akurat badali każdy cal mojego ciała. Jak ja tego nienawidziłam. Moja rasa wprost przyciągała płeć przeciwną jak magnes. Byli od nas uzależnieni. Jakby wiedzieli, że ich obronimy przed Zimnymi. Ale to było kłamstwo. Najczęściej istoty mojego pokroju to wyrachowane suki czy psy. Niedostępne, doskonałe z zewnątrz i puste w środku. Jedyny dobry cel to ochrona ludzkości.
- Jesteśmy już rozpakowani, macie załatwioną szkołę – wyjaśnił cicho ojciec przerywając moje rozmyślania – Monique, Sebastian jakieś kursy, a ty Rosalie razem z Olivią liceum – powiedział znudzony ojciec patrząc na mnie. Znając życie ja z młodszą siostrą miałyśmy ten sam budynek tylko inne klasy. Stany Zjednoczone posiadały chory system edukacji. Zresztą jakby nie było każdy kraj taki miał. Strasznie męczące.
- Będę stażystką u was w szkole. Dyrektor to wyjątkowo urocza osoba – popatrzyła na nas z sarkazmem. Nie mogłam ukryć uśmiechu. Zastanawiałam się czy dużo czasu jej zajęło zgrabne zaliczenie dyrektora. Na chwilę pokazały mi się jej myśli. Ukazały one wysokiego o brzoskwiniowej cerze i czarnych włosach trzydziestolatka z piękną żoną u boku oraz dwójką małych dzieci. Parsknęłam śmiechem zwracając na siebie uwagę rodziny. Ojciec nadal żył w słodkiej niewiedzy tego co jego trzy córeczki wyprawiały. ‘Równo pieprznięte’ jak to określa mój brat. ‘Stuprocentowa hipokryzja’ – przeważnie odpowiadam.
- W każdym razie jedziemy do naszego nowego domu – rozkazał ojciec. Wstaliśmy odsuwając krzesła, a Sebastian podszedł do młodziutkiej kelnerki w niebotycznych szpilkach i króciutkiej spódniczce, a gdy ojciec się odwrócił włożył jej za dekolt banknoty. Skrzywiłam się z lekkim niesmakiem. Ja jako najniewinniejsza istota z tego rodu nie lubiłam takiego zachowania tego chamskiego seksisty. On na mój niekoniecznie sympatyczny wzrok tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się do zalotnie mrugającej słodkimi oczami pracownicy. W ciszy udaliśmy się do samochodów.
Mój ród jest strasznie zacofany. Rada Starszych nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co wyprawiają młodzi Łowcy. Myślą, że jedyny buziak to był w policzek z kimś z rodziny, a wszyscy to dziewice czy prawiczki, a zabawa dopiero po ślubie. Co dopiero mówić o papierosach czy alkoholu! W końcu nam nie szkodzą. Najstarsza Łowczyni, która od tysięcy lat nie żyje, a my możemy tylko się z nią kontaktować w czasie snu lub w świątyni, miała słodkie imię Nemiri i była uznawana za wzór wszystkich cnót… Niby z niej mieliśmy brać przykład. Doprawdy śmieszne.
Ludzie opisują mnie jako jasną blondynkę o włosach opadających kaskadami na bladziutkie i drobne ramiona. Podobno mam zielone, kocie oczy, a ruchy pełne wdzięku i gracji. Usta są dokładne i w odcieniu chłodnego różu. Ja osobiście nie widzę w sobie nic niezwykłego. To tylko pozory. Musimy tak wyglądać, żeby zmieszać wampiry oraz wilkołaki. Po prostu ich zaskoczyć. Zresztą mam bardzo wiele wad. Na biodrze aż do pępka ciągnie się blada, oszpecająca blizna, a moją cechą jest ośli upór. Jako zabójca złych mam zaszczyt posiadać wiele przydatnych umiejętności. Oczywiście nadludzka siła i szybkość, choć nie mogę się równać z pijawkami. Do tego dla wampirów mój zapach jest niezwykły, a dookoła mnie unosi się czerwona mgiełka. Moje myśli mogę udostępniać tylko wybranym osobom, lecz czytać wszystkim. Takie „gadżety” ma każdy Łowca. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez natzal dnia Nie 0:48, 10 Paź 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Nie 10:04, 18 Kwi 2010 |
|
zapowiada się ciekawie i będzie coś nowego:)
wszędzie czytamy o losach Belli i Eda a tu niespodzianka Rose i Emmet, a do tego Ona piękna łowczyni a On wampirek, ciekawi mnie jak to dalej będzie napisane, wiec czekam na następny
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maril
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Podziemia
|
Wysłany:
Pon 19:20, 19 Kwi 2010 |
|
A że niby to wszystko?? Więcej i jeszcze więcej , ponieważ zaciekawiło mnie to, lubię ff o tematyce nadprzyrodzonej( oczywiście poza wilkołakami i wampirami).
Rosalie niegrzeczna? Taka mi ona najbardziej pasuje.
Życzę dużo weny i jeszcze więcej weny ;-)
Maril |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maril dnia Pon 19:21, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
KoSa
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Ojca i Matki
|
Wysłany:
Wto 11:42, 20 Kwi 2010 |
|
W zasadzie ten rozdział nic nam nie mówi... Z tego, co zdążyłam wywnioskować stworzyłaś całkiem nową rasę...
Pytanie I
Jaką mają nazwę? Czy to właśnie "Łowcy"?
Pytanie II
O co tu kurna w tym wszystkim chodzi?
Ale i tak stwierdzam, że może być ciekawie, wiec jeszcze pewnie tutaj zajżę.
Póki co nie jestem do końca przekonana.
Pozdrawiam
Kosa
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Me plus One
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 15:16, 20 Kwi 2010 |
|
przyznaję- sama się troszkę pogubiłam. Jeśli chodzi o ff- jestem zupełnie blada o co w tym chodzi, zawsze czytałam jedynie na chomikach.
więc powiem tak, ale mną się nie kieruj, bo jak już powiedziałam- nie znam się:
podoba mi się. wszystkie ff jakie przeczytałam były o głównych bohaterach książek.
Twój jest inny. w porównaniu do Stephani Meyer nie ukazujesz nie tylko niedostępną miłość, ale wręcz zakazaną, co jeszcze bardziej podsyca apetyt.
mam nadzieję, że już niedługo wstawisz coś nowego i będę miała okazję przeczytać ciąg dalszy.
weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ParanormalVampire
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 20:36, 20 Kwi 2010 |
|
Całkiem ciekawe. Fajny pomysł z tymi łowcami. Tylko troszkę pogmatwane, ale mam nadzieję że to się z czasem wyjaśni. I ciekawe na kim ona się chce zemścic?
Z chęcią przeczytam kolejne rozdziały gdy się ukarzą.
Weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
natzal
Człowiek
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 17:49, 15 Maj 2010 |
|
Ekhm, ekhm.
Chcę powiedzieć, że żyję ^^
Jak na razie piszę z komputera taty, bo mój ma tyci problemy.
Jakiś wirus. Najprawdopodobniej stracę cały dysk.
Na tym dysku nie ma nowego rozdziału, ale ogólnie
na samym kompie nie mogę nic robić, więc trzeba czekać.
Chcę prosić moderację, żeby nie zawieszała, bo już w tym tygodniu co będzie coś dodam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Courtney
Człowiek
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Pon 18:45, 07 Cze 2010 |
|
Fajne. Coś nowego i oryginalnego. I oczywiście z moją kochaną Rosalie Dla mnie wszystko, gdzie się pojawia jest ze złota. Przedstawiłaś ją nieco inaczej niż w oryginalnej wersji, ale i tak mi się podoba, chociaż mam nadzieję, że blondi pokaże jeszcze pazur. Nie mogę się doczekać, aż pojawi się mój misio, Emmett |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
natzal
Człowiek
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 22:32, 15 Cze 2010 |
|
Rozdział II
"Facetów trzymamy pod pantoflem" - motto mojej siostry, Monique.
Oczywiście, pierwsze co zrobiła to mnie oraz Olivię bezczelnie porwała i wywiozła do jakichś butików. Byłam przyzwyczajona do jej pomysłów. Natomiast ojciec i brat grzecznie pojechali do nowego domu,
a my miałyśmy zaszaleć.
- Nogi mnie bolą - wyjęczała moja młodsza siostra, a ja spojrzałam się na nią zastanawiając się nad jej naiwnością. To łowca do cholery!
I my dobrze o tym wiemy. Olivia po moim wzroku domyśliła się,
że nie jestem stereotypową blondynką. I bardzo dobrze.
Mimo wszystko mieliśmy ciekawą niespodziankę. Stało się to dopiero w jednym ze sklepów. Wyjątkowo pechowy dzień.
Słodki, przebrzydły zapach uderzył we mnie ze zdwojoną siłą w butiką z nową kolekcją. Po chwili niedaleko mnie zauważyłam niziutką dziewczynę z wdziękiem baletnicy i promiennym uśmiechem. Ciemne, roztrzepane włosy miała ślicznie roztrzepane wokół twarzy chochlika. Skóra koloru mleka i perlisty śmiech wywoływały u mnie mieszane uczucia.
Z mojego gardła wydobyło się ciche warknięcie niczym u zwierzęcia, ale nie pobiłam swojej siostry w konkursie na najgorszą reakcję. W tym to ona była dobra.
Monique trzymała w ręku jaką szklaną kulkę, którą po chwili zgniotła. Rozległ się dźwięk zbitego szkła, a malutkie kawałeczki spadły na ziemię. Koło niej stał manekin, który chwilę później upadł z głośnym trzaskiem, gdy moja rodzona siostra się zamachnęła. Wszystkie spojrzenia powędrowały w naszą stronę. Chochlika i jej chłopaka - pijawkę również. Jasper oraz Alice, jak wyczytałam z ich myśli. Imiona całkiem ładne.
- Co się gapicie? - rzuciła opryskliwie Monique - Wredne pijawki - dodała ciszej tak żeby tylko oni ją usłyszeli. Popatrzyłam na nią karcąco i rzuciłam obojętne spojrzenie Alice Cullen. Jej chłopak patrzył na nas zszokowany. Z jego myśli wyczytałam, że już nie istniejemy. Chochlik ruszył w naszą stronę tanecznym krokiem. Zareagowałam dość szybko. Jednym zgrabnym ruchem schowałam za sobą Olivię. Wyjątkowo bezbronna.
Jako, że była w okresie dojrzewania jej siły były mocno nadwyrężone. Trzynastolatka zacisnęła drobne palce na moich biodrach, a ponieważ była ode mnie niższa o głowę wychyliła się delikatnie z boku.
- Nie chcemy jej nic zrobić - zaśmiała się słodko Alice. Posłałam jej znużone, a jednocześnie lekko rozbawione spojrzenie. Zakładałam, że nie miała zbyt wielkiej siły. Bardziej stawiałabym na chłopaka, który musiał wiele przejść. Uświadomiły mnie blizny na jego ciele. Kły wampira, wyjątkowo szpetne.
- Nie boimy się ciebie, skarbie - prychnęłam - Bez urazy, ale nie wyglądasz na wojowniczkę. Twój niuniuś prędzej - mrugnęłam do niej figlarnie. Udawała, że nie słyszała tego tonu w moim głosie i posłała mi szczery uśmiech. Miała tupet. Obok niej pojawił się jakiś wampir. Można powiedzieć, że najpiękniejszy jakiego widziałam. Moje serce się zatrzymało na ten jeden moment, drgnęło i zaczęło głośno bić. Zalałam się krwistym rumieńcem, zrobiło mi się gorąco. Mój oddech stał się strasznie ciężki. Jego alabastrowa cera pięknie się komponowała z bursztynowymi oczami, a śliczny uśmiech rozjaśniał ten deszczowy dzień. Pijawka była wprost ogromna. Wysoki, niezwykle umięśniony, pociągający. Sama prawda.
'To wampir' - skarciłam się w myślach - 'Nie masz prawa tak o nim myśleć' - dodałam. I zdałam sobie sprawę z tego, że chyba zwariowałam.
Po pierwsze: Myślałam o obcym wampirze w sposób nieodpowiedni.
Po drugie: Gadałam sama do siebie.
Moje rozmyślania przerwała mi Monique. Wyszła ze swojej nory
patrząc się na mnie dziwnie.
- Wasza głowa rodziny, nasza i alfa sfory z La Push powinni się spotkać - rzuciła mrużąc wściekle oczy. Alice skinęła głową z sympatycznym uśmiechem, wyjęła telefon, wystukała numer i przyłożyła słuchawkę do ucha. Rozmawiała chwilę z obcym wampirem o miłym głosie, a potem odłożyła słuchawkę.
- Za chwilę. Mój tata, wasz i alfa. Każdy z nich bierze jedną osobę dodatkowo - wyjaśnił Jasper - Czy odpowiadają wam warunki? - spytał patrząc się na nas nieodgadnionym wzrokiem. Skinęłam obojętnie głową, a Olivia wysłała SMS - a do taty. Musiała go jakoś poinformować.
- Ja pojadę z wami - zwróciłam się do wampirów - Mój ojciec spotka się ze mną na miejscu - dodałam. Alice posłała mi setny uśmieszek i klasnęła w obie ręce. Mruknęła coś w stylu 'Edward'. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do Olivii, a ona stanęła obok Monique i obydwie wymaszerowały ze sklepu. Westchnęłam
cicho. Nie ma to jak jazda z wampirami. Co prawda ten misiek miał całkiem miły zapach, ale chochlik i jej cierpiący chłopak niezwykle drażniący. Kwestia przyzwyczajenia. Z wdziękiem ruszyłam za parą,
a za mną poszedł ich przybrany brat. Wbił we mnie upierdliwie wzrok. Oblałam się delikatnym rumieńcem, więc przykryłam twarz włosami. Nie miałam pojęcia o co mi chodzi. Gdy weszliśmy na parking i podeszliśmy
do samochodów musiałam spojrzeć na nich z podziwem. Przede mną stał czarny jeep oraz kanarkowe porsche.
- Emmett, weźmiesz... Jak właściwie masz na imię? - spytała uśmiechnięta Cullenówna. To wieczne szczęście mnie wprost dobijało. Mruknęłam 'Rosalie' i wbiłam wzrok w jakieś drzewo.
- Pojedziesz z Emm'em Jeep'em - zdecydowała Ali - A ja z Jazz'em moim porsche - popatrzyła się z czułością na swojego chłopaka. Wzruszyłam ramionami i weszłam do wozu. Koło mnie usiadł Emmett, gdy samochód
chochlika zniknął mi z oczu. czułam się nieco skrępowana w obecności obcego wampira dwa razy większego ode mnie. Ale co poradzić...
- Więc rozumiem, że w twoich planach jest ujarzmienie mnie? - zachichotał Emmett - Kocico, jestem calutki twój - mrugnął do mnie niczym zalotna panienka i zatrzepotał rzęsami. Mimowolnie roześmiałam się.
Niewątpliwie udało mu się rozładować gorącą atmosferę. Tymczasem on ruszył. Poklepałam go po lodowatym policzku, a on przyspieszył do 140 km/h.
- To co? Nie chcę mi się lecieć na tą naradę. Proponuję miśki - rzucił do mnie z nutą rozbawienia w głosie. Spojrzałam na niego zdumiona i miałam ochotę wrzasnąć w myślach "WTF?!".
- Chodzi ci o takie żelki? - spytałam ostrożnie, a Emmett popatrzył się na mnie niczym na ostatnią wariatkę, a potem zaczął się... no cóż... ryć. Domyśliłam się, że strzeliłam jakąś głupotę. I po chwili wiedziałam jaką. On nie miał czerwonych oczu, tylko bursztynowe. To znaczyło, że poluje na zwierzęta, więc miał na myśli niedźwiedzia. Pacnęłam się w czoło i spojrzałam przed siebie. Ujrzałam ogromną białą willę, co dało mi znak, że dojechaliśmy. Wyskoczyłam z wozu, a wampir odjechał z piskiem opon. Wkrótce miała zacząć się narada. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez natzal dnia Śro 13:45, 16 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
ParanormalVampire
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 10:24, 16 Cze 2010 |
|
Fajny rozdzialik :)
Tylko zmień w tytule że już drugi.
Tylko popraw: Ciemne, roztrzepane włosy miała ślicznie roztrzepane wokół twarzy chochlika. (Dwa razy roztrzepane)
ale chochlik i jej cierpiący chłopak - Uśmiechnęłam się czytając to. Nie jestem pewna o co dokładnie chodziło, ale szczegół. Pasuje mi do Jaspera. XD
Super napisane, będę czekać na kolejną część.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
villemo
Wilkołak
Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic
|
Wysłany:
Śro 11:59, 16 Cze 2010 |
|
Coś świeżego:D
Mimo, że nie przepadam zbytnio za ff innymi niż B&E to jednak przeczytałam rozdziały i przyznam, że mi się podoba:D
Troszkę się pogubiłam, ale pewnie się wszystko ładnie wyjaśni.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Śro 16:18, 16 Cze 2010 |
|
2 miesiące kazałaś nam czekac na 2 rozdział... nie powiem troszkę długo, gdyby tylko te rozdziały były dłuższe, bo są świetne i naprawdę szkoda, że krótkie i tyle czasu minęło... mam nadzieję, że kolejny będzie szybciej...
fajnie jest to napisane, oczywiście czytamy coś nowego 2 różne, chociaż była mowa o sforze, więc trzy różne nacje, które ze sobą bedą musiały jakoś życ...
rozumiem, że tylko Rose nie należy do Cullenów a reszta jest jak była,
tylko coś Alice się pomyliła nie Edi a Em będzie zadowolony z przybycia nowej rodziny
do następnego
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Me plus One
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 10:58, 19 Cze 2010 |
|
z chęcią zabarałam sie za czytanie drugiego rozdziału, jednak przez cały czas nurtowało mnie jedno pytanie: dlaczego tak krótko?! jeżeli kazałaś czytelnikom czekać aż dwa miesiące na kolejny rozdział, to mogłaś go już bardziej rozbudować ;p
natzal napisał: |
" - Więc rozumiem, że w twoich planach jest ujarzmienie mnie? - zachichotał Emmett - Kocico, jestem calutki twój - mrugnął do mnie niczym zalotna panienka i zatrzepotał rzęsami. Mimowolnie roześmiałam się.
|
przyznaje, ja też się roześmiałam mimo woli ;p
napewno będę Twoją wierną czytelniczką, gdyż temat jest bardzo ciekawy. z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Courtney
Człowiek
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Pią 21:39, 25 Cze 2010 |
|
Przeczytałam już wcześniej, ale jakoś nie bardzo wiedziałam, jak wziąć się za jakiś sensowny komentarz. Zacznę od tego, że coraz bardziej przekonuję się, że Twój ff to doskonała pozycja. Tekst czyta się błyskawicznie i nie wynika to wcale z jego długości Następnym razem prosiłabym jednak o dłuższy rozdział. W rozdziale drugim akcja gwałtownie się rozkręca. Lubię szybki wir wydarzeń, jednak nawet jak dla mnie jest to trochę zbyt szybko. Postaraj się dozować czytelnikowi emocje, baw się jego uczuciami. Opisanie sceny ze szklaną kulką podobało mi się, jednak było to trochę nielogiczne. Trzymała tą kulkę, ale skąd ona do jasnej ciasnej wzięła ją w środku galerii handlowej? Manekin wskazuje na sklep odzieżowy, więc tym bardziej nie powinna się tam znaleźć.
Opisałaś Emmetta jako bardzo sympatyczną postać. Wywarł na mnie dobre wrażenie, od razu go polubiłam. Bardzo chciałabym, aby w dalszym ciągu był równie czarujący i uroczy, to taka moja mała prośba.
Omijając nieznaczne drobiazgi, rozdział jak najbardziej udany. Dobre wplecenie nowych postaci w tekst. Tobie życzę dalszych sukcesów, a sobie, jako czytelnikowi, żeby nowy rozdział pojawił się jak najszybciej |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Pią 21:55, 25 Cze 2010 |
|
Pierwszy rozdział przeczytałam seetki lat temu i mi sie spodobał. Fajna koncepcja, zastanawiałam się jak ich połączysz - Rosie i Ema. W ogóle dość oryginalny pomysł z tą rasą łówców, a Rosie, jako jedna z nich, jak najbardziej mnie przekonuje. Lubię tą dziewczynę bo ma jakiś charakter, a nie jest tylko wzdychającą mimozą.
Drugi rozdział mnie rozbawił. Paring będzie chyba ostry i gorący, z fajerwerkami. Uwielbiam Emmetta i jego rozbrajające poczucie humoru.
Zaintrygowałaś mnie teraz już na tyle, że na pewno zajrzę jak opisujesz dalej swoją oryginalną historię. I, oczywiście wierzę, że Rosie i Em mnie nie rozczarują. Na razie i jedno, i drugie jest świetne w swojej roli.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Pią 21:58, 25 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
natzal
Człowiek
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:43, 14 Lip 2010 |
|
Rozdział III
W ogromnym salonie pijawek na kanapie siedziały dwa wampiry. Jeden miał kasztanowe włosy opadające na bladą twarz oraz swobodne ruchy, a drugi dobrotliwy wyraz twarz oraz gładko zaczesane, jasne włosy. Zauważyłam też, a raczej poczułam, że rudzielec skupia się, żeby przeczytać moje myśli, ale natrafia na śliczną, czerwoną mgiełkę, która zresztą miała podobny kolor do mojej dzisiejszej sukienki. Para ogromnych ludzi, a raczej zmiennokształtnych, siedziała na parapecie, a w samiutkich drzwiach sterczał mój tata. Kiedy wmaszerowałam wszystkie spojrzenia poszły na mnie.
- Co się gapicie? - niemalże warknęłam do Indian, którzy popatrzyli się na mnie wyjątkowo paskudnie. Jeden z nich zaśmiał się kpiąco. Dyskretnie pokazałam mu środkowy palec, ale sądząc po wzroku wszystkich zebranych chyba każdy zauważył ten uroczy gest.
- To moja córka, Rosalie - wyjaśnił ciężko ojciec - A to Carlisle Cullen, Edward Cullen, Sam Uley oraz Paul, którego nazwiska nie pamiętam - wskazywał po kolei na 'miłego wampira', rudego, starszego Indianina i tego drugiego co się śmiał. Skinęłam obojętnie głową i krokiem zawodowej modelki przeszłam przez cały pokój oraz usiadłam na fotelu zakładając zmysłowo nogę na nogę. Przynajmniej tak zamierzałam.
Co wyszło, to wyszło.
- Skoro głosujemy ja jestem za ich przeprowadzką - rzucił rudy. Spojrzałam się na niego złośliwie i na sekundkę ujawniłam mu swoje myśli.
'Chyba śnisz, głupku'
On natychmiastowo mi odpowiedział i mrugnął przy tym do mnie.
'Wykopiemy stąd was bardzo szybko'
Przy tym zdaniu się okropnie skrzywił i spiorunował mnie spojrzeniem. Odpowiedziałam mu bardzo szybko niemal się na niego rzucając. Już skoczyłam z zaciśniętą pięścią, gdy jeden z wilków złapał mnie w pasie, a potem odciągnął. Mój ojciec jęknął głośno i wziął w te ogromne łapy moją drobną rękę oraz pociągnął 'biedną Rosalie' do siebie.
Edward mi kogoś przypominał. ICH. ONI też tacy byli. ONI też mnie na początku tak traktowali. ONI tego gorzko pożałują.
- Uspokój się, Rose! - warknął. Prychnęłam z oburzeniem, a tymczasem tamten debil się śmiał. Miałam ochotę go strzelić w ten rudy, pusty łeb. Oczywiście pokazałam mu swoje myśli. Szczególnie te obrażające go. Jak widać był tak samo opanowany jak ja, bo Edzia - Pedzia musieli tym razem odciągać ode mnie.
- Puśćcie mnie! Załatwię to z nią na zewnątrz! - wykrzykiwał, a ja zerknęłam na niego znużona i odrzuciłam włosy do tyłu. Carlisle się uśmiechnął delikatnie. Niezwykle go rozbawiliśmy swoją agresją.
- Czyli mówisz, że zwykły człowiek jest z jednym z twoich synów? - upewnił się mój ojciec. Podskoczyłam oraz spojrzałam zdumiona na wampirów. Niezwykle mnie ciekawiło, który to. I jedno mnie zastanowiało... Emmett ma parę? Natychmiastowo skarciłam się za swoje myśli.
'NIE BRATAĆ SIĘ Z PIJAWKAMI!' - moje sumienie wrzasnęło.
Carlisle skinął na Edka i wzruszył ramionami. Mimo woli odetchnęłam z ulgą co sprowadziło na mnie wzrok wszystkich.
- Nie można nawet westchnąć, żeby wszyscy nie zaczęli mnie obserwować - skomentowałam. Mój ojciec mrugnął do mnie, a potem zwrócił się do doktora Cullena.
- Więc pasuje nam pakt jaki zawarliście z wilkami. Tylko my nie dostaniemy własnego terytorium, więc musimy się akceptować - dodał groźnie i zerknął na mnie. Obruszyłam się, a potem wyszłam trzaskając drzwiami. Na zewnątrz wpadłam na jakąś niską dziewczynę. Poczułam, że była człowiekiem. Poleciała do tyłu, a ja ją delikatnie złapałam i postawiłam na nogi. Dziewczyna wyglądała na taką... mimozę. Bladziutka cera, czekoladowe, niewinne oczęta, i ciemne, długie włosy. Wydawała się taka nudna. Na to wskazywały jej ubrania. Zero pazura, słodkości czy czegoś takiego. Mimo wszystko posłałam jej uroczy uśmiech.
- Rosalie Hale - rzuciłam śpiewnie. Ona mruknęła 'Bella Swan'
i minęła mnie w drzwiach. Poszłam przed siebie, gdy nagle ktoś wyskoczył mi na drogę. Moje serce delikatnie drgnęło, a ja oblałam się rumieńcem.
Potężny wampir zaśmiał się tubalnie i zamruczał do mnie. Spojrzałam na niego rozbawiona. To jego mruczenie brzmiało jak przejeżdżany kot.
- Tęskniliście za mną? - spytał optymistycznie chłopak. Już miałam coś odpowiedzieć niekoniecznie miłego, gdy ktoś złapał mnie za ramię.
Po zapachu wyczułam, że to moja siostra. Odwróciłam się i popatrzyłam się jej prosto w oczy. Jej wzrok był nieprzenikniony, a usta wykrzywione w krzywym uśmiechu. Nie miałam pojęcia co sobie pomyślała, ale chyba jej się to nie podobało.
- Rosalie, musimy wracać do domu - niemalże warknęła - Już - dodała z naciskiem. Zagryzłam ze zdenerwowania wargę i ruszyłam za siostrą przez las aż do jej samochodu. Gdy odwróciłam się, żeby ostatni raz zerknąć na Emmetta on patrzył się na mnie z jakimś dziwnym uczuciem. Jakby smutek...? Otrząsnęłam się z tych myśli i zacisnęłam usta w cienką linię. Nie chciało mi się komentować mojego zachowania, bo było głupie oraz żałosne!
Gdy dotarłyśmy do domu przez las pod czujnym okiem wilków, a potem jeszcze przez ulicę obserwowani przez babcie Monique wepchnęła mnie do domu. Wzięła wiadro i chlusnęła mi w twarz.
- Nie podoba mi się jak go traktujesz! - prawie wypluła te słowa - Pamiętaj kim jesteś -powiedziała nieco ciszej. Prychnęłam pod nosem i poleciałam jak strzała do mojego pokoju. Ja miło traktująca pijawkę? Ona się jeszcze przekona...
OD AUTORKI: Zrozumiem jak mnie zwyzywacie za ten beznadziejny rozdział. To chyba najgorszy jaki udało mi się ostatnio napisać. Ale on musi być. Jest taki przejściowy.
Courtney, kulka będzie miała znaczenie. Już niedługo dowiesz się jakie. ^-^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez natzal dnia Śro 22:02, 14 Lip 2010, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Śro 22:13, 14 Lip 2010 |
|
przejściowy, czy nie, ważne, że coś jest nawet krótkiego, dzięki temu wiemy, że nie opuszczasz opowiadania...
chociaż żałuję, że jest taki krótki i mam nadzieję że następny będzie dłuższy...
mam nadzieję, że Bella jest z Edim
i naprawdę Rose będzie z Emmetem bo tylko on pasuje do niej, a tutaj to już wogóle jest radośnie opisany i taki mi się podoba:D i nie będziesz ich próbowac chociaz na chwilę zparowac
więc czekam do następnego
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
natzal
Człowiek
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 20:48, 26 Lip 2010 |
|
Od teraz rozdziały postaram się pisać dłuższe i pełne akcji.
To był przejściowy i musiał być taki dziwny.
Jak dobrze pójdzie już niedługo dowiecie się historii z jej przeszłości.
A czemu była taka dzika i agresywna w tym rozdziale?
Niedługo wszystko się wyjaśni. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Courtney
Człowiek
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Śro 8:39, 18 Sie 2010 |
|
Bardzo fajnie, ale szkoda, że krótko Powróciłam, aby nadrabiać zaległości
Jest mi niezmiernie przykro, że Edwardowi nie dostało się w tą śliczną buźkę, ale wierzę, że będzie jeszcze okazja. Zastanawiam się też, kim są tajemniczy ONI. Być może było już o nich wcześniej, ale jakoś nie kojarze faktów. Carlisle jak zwykle dobroduszny, więc charakter zmieniłaś chyba tylko Alice. Najbardziej podoba mi się Emmett. Nie wiem, czy już to mówiłam, ale lubię jak go przedstawiasz, jest taki wesoły i jak to już określiłaś, optymistyczny. Z takim facetem aż chce się żyć, mam nadzieję, że już niedługo Rose i Emm będą nieco ... bliżej ;P Mam natomiast uwagę co do Alice, pomimo że miała tylko jedną kwestię, zdążyłam ją znielubić. Nie wiem, czemu tak wyszło, po prostu. Ale normalnie nie należy ona do moich ulubionych postaci, więc może tu mnie gryzie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
natzal
Człowiek
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 0:46, 10 Paź 2010 |
|
Rozdział IV
Stał przy samej kracie. Na małej górce pokrytej zieloną trawą, pod drzewem. Wyglądał normalnie. Niby nie wyróżniał się z tłumu, ale dla niektórych miał ogromne znaczenie. Na białym kamieniu wygrawerowane było imię, które sprawiało mi tyle bólu i tak dobrze znane nazwisko. Jeśli dodać do tego datę śmierci wyglądał wyjątkowo smutno. Kiedy szłam kamienistą dróżką zastanawiałam się jak to będzie. Drzewa nade mną upiornie szumiały, a krople deszczu uderzały w mój czarny płaszcz. Ten jeden dzień był najbardziej męczącym w całym moim życiu. A tamto wydarzenie na zawsze utkwiło mi w pamięci. Gdy patrzyłam się na ten samotny nagrobek i bukiet róż rzucony byle jak serce mi się krajało. Nie wiedziałam czy płakać, czy wrzeszczeć, czy piszczeć. Wszystko mnie męczyło, a moja głowa, jak za dotknięciem różdżki, stała się ciężka. Zrzuciłam z siebie ciążący mi płaszcz i uwolniłam moje blond włosy z ciasnego, wytwornego koka. Delikatne fale rozsypały się po czarnej, przezroczystej sukience z ładnym wcięciem w dekolcie. Pod nią widać było moje czarne, obcisłe spodenki ze skóry i bluzkę z dekoltem w karo oraz rękawami do łokcia. Również opinała się na moim ciele. Kiedy usłyszałam cichy chichot z tyłu obróciłam się na niebotycznych szpilkach i spojrzałam się prosto na dziewięcioletnią dziewczynkę.
- Kasjana, nie spodziewałam się ciebie tutaj - rzuciłam znużona i zerwałam z siebie przezroczystą kieckę zostając w stroju bojowym. Młoda Włoszka już nieposiadała tej cery, którą miała kiedyś. Teraz była okropnieblada. Jedyne co jej pozostało z dawnej urody to długie, jasnobrązowe włosy zaplecione w ciasny warkocz oraz niewinny uśmiech.
Popatrzyłam się na nią w skupieniu, a potem wytężyłam wszystkie moje zmysły, żeby wyczuć Demirę oraz Hassana. Ku mojemu zaskoczeniu nikogo z nich nie było.
- To zabawne, że tu przyszłaś - wymruczałam jej do ucha, albowiem jednym zgrabnym skokiem znalazłam się za kamieniem, na którym siedziała - Mogę cię zabić - szepnęłam. Moja pięść wystrzeliła w jej stronę i spoczęła w powietrzu, ponieważ dziewczynka bardzo szybko zdążyła zwiać.
- Rose, koteńku, tęskniłam za tobą - rzuciła nadąsanym, dziewczęcym głosikiem - Mama nie pozwoliła mi się z tobą spotkać - dodała naburmuszona. Prychnęłam cicho. Czemu ten mały diabeł tęsknił za jedną ze swoich kuzynek, która od tego wydarzenia miała ochotę tylko zabijać? Tego nikt nie pojmie. Bo po co?
- Kasjana, głuptasku, wiesz czego pragnę najbardziej? - powiedziałam bardzo kuszącym głosem, a potem jednym ruchem powaliłam ją na ziemię. Dziewczyna niespodziewała się mojego ataku. Następnie przyłożyłam jej pięściąw brzuch, a ona splunęła krwią. Już wyciągałam nóż, gdy ktoś odrzucił mnie do tyłu. Warknęłam cicho i trzasnęłam w jedno z drzew, które pękło z trzaskiem. Jęknęłam cicho, bo gdy spadałam na dół - pień i wszystkie gałęzie poszły razem ze mną. Z jednej strony kamienie, z drugiej ogromne, ciężkie drzewo. Przede mną stanął Hassan. W ręku miał coś czego się nie spodziewałam. Miecz Nemiri. Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. On posiadał własność mojej bogini! Ten podły zdrajca, który zniszczył swój ród dla tej głupiej kobiety. Przy okazji skutecznie zmarnował życie własnej córki. Nie mogłam w to uwierzyć. Zapewne zamierzał mnie nim zabić. Większego upokorzenia nie mogłam doznać. To miało mnie chronić, a nie pozbyć. Ta rzecz była święta. Czułam jak te okropne uczucie wypala mnie od środka. Chciałam płakać, ale nie mogłam. Skuliłam się przygwożdżona do ziemi. Odczuwałam ból nie tylko fizyczny, a również psychiczny. Mężczyzna podniósł wysoko szablę, jego dłonie delikatnie spoczęły na trzonie rękojeści, który był biały jak śnieg. Ten kolor oznaczał czystość i delikatność Świętej. Nagle jakaś wielka, umięśniona postać odepchnęła Hassana i lodowatą ręką wyciągnęła mnie spod gruzów. Moje plecy były obolałe i ledwo chodziłam, więc owa postać zauważyła to od razu, a następnie zgrabnym ruchem wzięła mnie na ręce i objęła. Przez opadające powieki ujrzałam Emmetta...
Cichy trzask wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam szeroko oczy. Sen był okrutny. Czemu widziałam akurat ten dzień? Przecież jeszcze mam do niego miesiąc, jeśli nie więcej. Muszę to znów przeżywać? I Emmett... co on tam robił? Te pytania kotłowały mi się w głowie. Nagle przypomniało mi się o źródle dźwięku. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam zarys postaci.
- Cześć, Rosalie - rzucił do mnie pogodnie wampir. Popatrzyłam się na niego zdumiona. Każdego się spodziewałam, ale nie jego. Popatrzył się na mnie rozbawiony i usiadł na łóżku.
- Co ty tu robisz? - zadałam pierwsze pytanie jakie przyszło mi na myśl. Emmett się zaśmiał i wzruszył ramionami. Drgnęłam delikatnie, gdy położył mi rękę na kolanie. Ta sytuacja była nieco dziwna.
- Wybacz, nie chciałem cię obudzić– powiedział spokojnie – Ale skoro nie śpisz to może się ze mną przejdziesz? - zapytał. Posłałam mu kpiące spojrzenie. Wiedziałam, że jeśli się zgodzę i ktoś się dowie będę miała poważne problemy. Ale mimo woli skinęłam głową.
- Ciekawe kto mnie obudził - rzuciłam, a on udał, że nie usłyszał.
Wampir się tylko rozpromienił i na migi dał mi znać, że poczeka na zewnątrz aż się ubiorę. Założyłam jasne rurki z dziurami, czarne buty na koturnach oraz jakąś obcisłą bluzkę. Włosy puściłam wolno. Na wszelki wypadek wzięłam drewniany kołek. Gdy się trafiło w serce na chwilę unieruchamiał wampira, ale niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Wyskoczyłam przez okno... wprost w jego ramiona. Roześmiał się i kładąc mi ręce na talii odłożył na ziemię. Byłam pewna, że jestem czerwona na twarzy. Zdobyłam się na promienny uśmiech i ruszyłam wolnym krokiem w stronę lasu.
- Co jest za miesiąc? - spytał cicho. Podskoczyłam przerażona, gdyż delektowałam się ciszą. Idąc przez kałuże i błoto stukałam nerwowo obcasami. Popatrzyłam się na niego przenikliwie. Wspomniał coś o śnie, a ja skinęłam łaskawie głową.
- Rocznica śmierci – powiedziałam przełykając głośno ślinę, a gdy chciał coś powiedzieć przerwałam mu – Nie chcę o tym rozmawiać, myśleć – westchnęłam głośno. Spojrzał się na mnie ze zrozumieniem i posłał pokrzepiający uśmiech. Zagryzłam wargę zakłopotana i poprawiłam włosy. Nie ma nic lepszego na uspokojenie.
- Zróbmy coś – zaproponowałam. Widziałam, że zaczął myśleć. Nagle skoczył na drzewo. Zdziwiłam się lekko, ale zrobiłam to samo. Oparłam się o gruby pień i skrzyżowałam ręce na piersiach. Spoglądał na mnie z figlarnym błyskiem w oku. Potem wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Rękami oplótł mnie w talii, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Tak po prostu. Moje serce zatrzepotało delikatnie. Mimo woli oddałam pocałunek. Położył mi dłonie na biodrach, a ja wplotłam mu ręce we włosy. Z tego wszystkiego najgorsze było to, że czułam się wprost wspaniale!
Od Autorki: Jeśli ktoś to jeszcze czyta... nie myślcie sobie, że ich związek będzie tak 'puf'. Rosalie uwielbia flirt, niezobowiązujące pocałunki itp. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez natzal dnia Nie 0:47, 10 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|