|
Autor |
Wiadomość |
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Sob 0:16, 31 Sty 2009 |
|
W ramach wyjaśnienia:)
W tym ff wszyscy są ludźmi, posiadają tylko imiona zapożyczone od pani Meyer, mam nadzieje, że wam się spodoba, póki, co jest spokojnie jednak ostrzegam, że w najbliższym czasie mogą pojawić się sceny +16a nawet +18.
- [OOC]
- [AU]
- [AU/AH]
Opowiadanie znajduje się również na moim chomiku: [link widoczny dla zalogowanych]
Beta: Dians
Teraz życzę miłego czytania :)
Rozdział 1
Edward :
To miał być nadzwyczajnie nudny dzień. Nic nie wskazywało na to, że coś może się zmienić. Tu w Dartmouth College, nie było mowy o wygłupach. Liczy się tylko nauka! Tak mawiał mój ojciec, jednak prawdą jest, że długo na samej nauce nie pociągnie nikt.
Wiem coś o tym, jestem jeszcze młody. Czasami lubię poszaleć, jednak dużą wagę przywiązuję do zadań, jakie spadają na moje barki. Właśnie dlatego wybrałem taką szkołę. Miałem zostać lekarzem tak, jak mój ojciec. Jednak cały plan szlag trafił w ostatniej klasie liceum, wtedy postanowiłem, że moje życie poświecę, pomagając ludziom.
Przez cztery lata uczęszczałem regularnie na zajęcia do profesora i zarazem doktora zajmującego się leczeniem pacjentów. Był jednym z najlepszych psychologów w tym mieście. Czwartkowe zajęcia nie zapowiadały nic nadzwyczajnego, jak zawsze oczekiwaliśmy, czym nas zaskoczy. Na samym początku, ta grupa liczyła ponad pięćdziesiąt osób, w ciągu ośmiu semestrów zmalała do zaledwie dwudziestu. Ludzie po prostu nie dawali sobie rady. Przed czymś takim ostrzegano już na samym początku. „Wytrwają najlepsi” mawiał profesor John Hennessy, mój guru. Te zajęcia przyniosły pewne zmiany w życiu paru studentów, również w moim.
– Witam moi drodzy. Dzisiejsze zajęcia rozpocznę od pewnego komunikatu... Mianowicie jako wasz mentor, a zarazem psycholog ogłaszam mały sprawdzian. Dzisiaj po południu każde z was przejdzie rozmowę, dotyczącą waszej przyszłości. Dzięki temu spośród tej grupy drogą eliminacji wylosuje trzy osoby, które zaczną praktyki w moim gabinecie. Wszystkich chętnych zapraszam o szesnastej, do sali numer osiem.
To było moje marzenie od samego początku, dzięki takiej możliwości zacznę praktyki znacznie szybciej, niż inni i w końcu zadziałam, spełniając się zawodowo.
Przybyłem godzinę później Hennessy uśmiechnął się zachęcająco.
– Siadaj Edwardzie, już myślałem, że nie jesteś zdecydowany.
– To nie to profesorze, zajęcia dodatkowe przedłużyły się trochę, przepraszam za spóźnienie
– Jednak przyszedłeś, dlaczego?
– Chcę spróbować. Nadszedł czas, żeby sprawdzić, jak to ze mną jest – odparłem śmiało.
– Też tak myślę, dziękuje za rozmowę.
– Tylko tyle? – byłem naprawdę zdziwiony, przecież miał wybrać kogoś, a nie rozmawiał ze mną nawet pięć minut.
– Edwardzie tyle mi wystarczy, wyniki będą nie długo.
Nie powiedział nic więcej, więc wstałem, grzecznie się pożegnałem i wyszedłem.
Wracałem do pokoju pogrążony w myślach, nie przyszło mi do głowy nic, co tłumaczyłoby zachowanie profesora. Zawsze był dziwaczny, jednak doceniałem go jako człowieka. Nawet ojciec miał do niego szacunek.
Jasper siedział pogrążony w swoich myślach, pewnie jak zwykle myślał o Alice, dziewczynie z pobliskiego akademika, którą potajemnie kochał. Ta historia była tak śmieszna, że aż wzruszająca. Chłopak najzwyczajniej w świecie się zakochał! Zobaczył kiedyś załamaną dziewczynę z tego, co opowiadał miało to miejsce w liceum. Później okazało się, że to koleżanka jego siostry bliźniaczki Rosalie. Cierpi przez to w samotności, bo zrozumiał, że ją kocha. Emmetta, mojego starszego braciszka nie było. Prawdopodobnie spędzał popołudnie z Rosalie. Tak... Trochę to pokręcone, siostra mojego przyjaciela jest z moim bratem. Ale oni się naprawdę kochają! Miałem dość tego dnia. Postanowiłem wziąć szybki prysznic i trochę się pouczyć, by nie myśleć o tej, moim zdaniem, nieudanej rozmowie.
Hennessy uwinął się z podjęciem decyzji w ciągu tygodnia. Tak naprawdę cholernie się denerwowałem. Z jednej strony chciałem podjąć ryzyko, z drugiej uważałem, że jest jeszcze za wcześnie. Na samym początku nie było mnie w tej zacnej trójce, jednak w piątkowy wieczór dostałem telefon od samego doktora, który poprosił o natychmiastowe przybycie do jego gabinetu.
– Edwardzie, mam dla ciebie dobrą wiadomość – powiedział bez żadnego wstępu – zostaniesz jednym z moich praktykantów, ponieważ Eric zrezygnował.
– Sam nie wiem, czy to jest dobry pomysł – powiedziałem mniej pewnie niż zamierzałem.
– Wiesz, że tego chcesz. Podejmij decyzje jak najszybciej, bo od poniedziałku zaczynamy.
Nie wyszedłem. Gdybym teraz to zrobił pewnie zaprzepaściłbym swoją jedyną szanse na ten staż...
– Tak – powiedziałem po chwili.
– Co tak, Edwardzie? – spytał zaskoczony profesor.
– Tak, chcę zostać praktykantem.
– Dobrze, więc widzimy się w poniedziałek.
Wtedy wszystko się zmieniło. Praktyka okazała się gorsza niż przypuszczałem. Na początku przyglądałem się pracy starszych uczniów, później otrzymaliśmy wskazówki od doktora, na sam koniec, każdy z nas dostał swój pokój, z kanapą dla pacjenta.
Praktyka miała na celu rozmowę z osobą potrzebująca pomocy. Na początek naszej trójce przydzielono ludzi, którzy mieli problem natury przystosowawczej. Z każdym miesiącem rozwijaliśmy swoje zdolności. Moi pacjenci składali się głównie z dziewczyn. Żadna nie miała jakiegoś ciekawego przypadku, chociażby depresji. Nie życzyłem im tego, ale po ich wyglądzie można było stwierdzić, w czym tkwi problem. Różowe kuse bluzeczki, mocny makijaż, nie ważne czy to brunetki czy blondynki, jednak była warta drugiej... Nie miałem nawet szansy się wykazać. Najważniejszą zasadą, dla każdego praktykanta i przyszłego doktora jest obojętność, co do osoby. Nie mamy prawa zakochiwać się w swoich pacjentach, nasz zawód nam na to nie pozwala. Jak mógłbym umówić się na randkę z którąś z nich? Nie powiem, większość moich koleżanek leci na mnie, ja jednak nie znalazłem jeszcze nikogo, kto poruszyłby moje serce.
Był środowy wieczór, skończyłem właśnie swoją ostatnią sesje z pacjentem i już miałem się zbierać, kiedy do gabinetu wszedł doktor Hennessy.
– Edwardzie, mam dla ciebie pacjenta, dokładnie to pacjentkę, czy mógłbyś ją przejąć?
– Myślę, że dzisiaj to nie będzie możliwe – odparłem zmęczony.
– Dzisiaj miała sesje ze mną, ale chciałbym, żebyś od piątku się nią zajął.
Tak naprawdę już dość miałem tych wymalowanych lalek barbie, ale żeby się nie narażać, nie zostawało nic innego jak się zgodzić, zawsze mogę ją szybko zbyć.
– Nie ma sprawy.
Profesor wyszedł za drzwi i po chwili do sali weszła dziewczyna, na pierwszy rzut oka wyglądała jak straszydło. Jej ciemne włosy opadały na twarz, naciągnięte znacząco rękawy bluzy świadczyły o tym, że jest nieśmiała. Nie spojrzała na mnie, jej wzrok utkwiony był w podłodze, stała z dala od nas.
– Edwardzie poznaj Isabelle.
– Belle – powiedziała cichutko.
– Miło mi – powiedziałem szybko, wyciągając swoją dłoń w jej stronę.
Nie podała swojej, nadal stała przy drzwiach.
– Mnie również – jej spojrzenie powędrowało do doktora, który pokiwał zachęcająco głową. Powoli ruszyła w moją stronę i szybko uścisnęła moją dłoń.
– Isabella miała ostatnio małe problemy ze swoimi terapeutami, pomyślałem, że może uda wam się jakoś temu zaradzić – powiedział Hennessy, tłumacząc dziewczynę.
– Poradzimy sobie – powiedziałem bardzo pewnie, wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że może być ciężko. Do tej pory tak nie było.
– Co powiesz na godzinę osiemnastą w piątek? – zapytałem dziewczyny.
– Dobrze – odparła po chwili.
Bella:
Zdenerwowana, po raz kolejny zadzwoniłam do Johna, swojego terapeuty. Dobrze, że w domu nie było Alice i Rosalie, inaczej mogłyby się przerazić. Moje ciało zanosiło się od spazmatycznego płaczu. Jego praktykanci nie mogli mi pomóc, gdyż żaden z nich nigdy tego nawet nie próbował. Od samego początku uważali mnie za dziwadło. Nikt z nich nie wiedział, co tak naprawdę mi jest. Rozumiał mnie tylko Hennessy. Pamiętam jego dziwną propozycję sprzed paru miesięcy.
– Isabello – zwracał się tak do mnie cały czas – uważam, że te półtora roku twojej terapii pozwoliło ci odnaleźć wewnętrzną równowagę na tyle, byś wzięła udział w moim małym projekcie.
– Co to za projekt John? – zapytałam.
– Zostaniesz pacjentką jednego z moich praktykantów, zobaczymy czy oni zdołają ci pomóc.
– Nie zgadzam się! Nikomu nigdy nie opowiem o tym, co mi się zdarzyło! – prawie krzyczałam.
– Nic im nie musisz mówić, jeżeli nie chcesz. Wystarczy, że dasz im szansę.
Przeanalizowałam to wszystko na spokojnie. Doktor zauważył moje sceptyczne spojrzenie, bo dodał:
– Możesz mi wierzyć, nic złego się nie stanie – dobrze wiedział, że w swoim życiu ufam zaledwie pięciu osobom. Są to rodzice, Rosalie, Alice i on sam. Każde z nich zna moją historię i przed nimi nie muszę udawać. Głupia, zgodziłam się i w ciągu paru miesięcy miałam tych terapeutów już trzech i teraz właśnie ostatni został zdyskwalifikowany. Przez niego siedziałam w łazience, zanosząc się od płaczu i nie potrafiłam się uspokoić.
– Przyjedź jak najszybciej – powiedział lekarz, kiedy w końcu się do niego dodzwoniłam. Natychmiastowo udałam się do gabinetu.
– Czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego kolejny mój praktykant został przez ciebie odrzucony?
– To nie moja wina, że nie mają do mnie cierpliwości. Wiesz jak jest ze mną... Poza tym, ten ostatni nie był zbyt dobrze wychowany. Za bardzo przypominał mi to, co miało miejsce... – nie dokończyłam zdania, to było dla mnie za ciężkie przeżycie.
– Dobrze, mam ostatniego kandydata, najwyraźniej praktykanci nie są jeszcze gotowi, bardzo szybko rezygnują przez ciebie.
– Dlaczego nie mogę spotykać się tak jak kiedyś z tobą? Ty znasz moja historię.
– Isabello, już najwyższy czas, żeby ktoś inny ją poznał. Pamiętaj równowaga musi być. Teraz chodź ze mną, zobaczymy, czy ta ostatnia próba jest możliwa – pomodliłam się w duchu, żeby się nie udało.
Udaliśmy się na drugie piętro. Drzwi były jakby ukryte w rogu korytarza. Zastanawiałam się, jak wygląda wnętrze tego pokoju.
– Zostań tu – usłyszałam.
Ich rozmowa trwała całą wieczność. Bynajmniej tak mi się wydawało do momentu, kiedy John nie przyszedł po mnie. Powoli i nieśmiało weszłam do tego pomieszczenia. Na środku stał chłopak. Boże! Wyglądał jak model! Na moje oko miał może dwadzieścia trzy lata.
Patrzył na mnie zmęczonym wzrokiem, jego zmierzwione brązowe włosy, odbijały się w świetle zachodzącego słońca. Poczułam się strasznie głupio, spuściłam wzrok. Faceci mnie onieśmielali, miało to związek z moją cholerną przeszłością.
– Edwardzie poznaj Isabelle – usłyszałam słowa doktora.
– Belle – szepnęłam cichutko.
– Miło mi – powiedział szybko, wyciągając w moja stronę swoją dłoń.
– Mnie również – odpowiedziałam i spojrzałam pytająco na doktora.
Pokiwał zachęcająco głową, dlatego powoli ruszyłam w jego stronę, szybko uścisnęłam jego dłoń i równie prędko się oddaliłam.
– Isabella mała ostatnio małe problemy ze swoimi terapeutami, pomyślałem, że może uda wam się jakoś temu zaradzić – powiedział Hennessy, przyjaznym tonem.
– Poradzimy sobie – usłyszałam dźwięczny głos. – Co powiesz na godzinę osiemnastą w piątek? – pytanie było skierowane w moją stronę. W piątki zazwyczaj byłam wolna już o siedemnastej.
– Dobrze.
Po tym spotkaniu, pełna obaw wróciłam do mieszkania.
– Gdzieś ty się do cholery podziewała?! – usłyszałam przerażony krzyk Rosalie.
– Oj pojechałam do terapeuty – odparłam zanim zdążyłam się ugryźć w język.
– Co takiego? Coś się stało? – zapytała już łagodniej.
– Nic takiego. Po prostu musiała z nim pogadać.
– Rosie daj jej spokój.
– Jak mogę dać jej spokój Alice?! Obie odchodziłyśmy od zmysłów! Wracamy do domu, a tu co?! Zero informacji gdzie jesteś! W pokoju totalny bałagan, ty oczywiście nie odbierasz telefonu! Jak mam do jasnej cholery się nie denerwować? Dobrze wiemy, co przeszłaś! Więc łaskawie powinnaś ułatwić nam to wszystko!
– Przepraszam. Nie zabrałam telefonu, bo nie pomyślałam, że tak długo mi to zajmie – powiedziałam niewinnie.
– Dobrze już, tym razem ci daruje, ale jak to się jeszcze raz powtórzy to nie ma przebacz! – odpowiedziała łagodniej.
– Co powiecie na naleśniki?– zapytała Alice.
– Idealne wyczucie chwili.
Nie powiedziałam im jeszcze o kolejnym terapeucie, ale wiem, że będę musiała to zrobić. A teraz idę na naleśniki. |
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy dnia Pią 17:54, 05 Lut 2010, w całości zmieniany 22 razy
|
|
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Sob 0:25, 31 Sty 2009 |
|
Rozdział świetny :D
Miałam przyjemność go betować.
Uwielbiam wątek Belli z problemami :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
alishaBlack
Człowiek
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z tamtąd skąd się niespodziewasz :P
|
Wysłany:
Sob 0:30, 31 Sty 2009 |
|
czyta się genialnie :)
Bella jak zwykle problematyczna i biedna z tą nieśmiałością xDDD
Jezz i Alice *^^*
a Emmecik będzie <robi maślane oczka > :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Chce_tylko___Edwarda
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 0:51, 31 Sty 2009 |
|
BOSKIE
ja wrecz przeciwnie - nie lubie Belli z problemami, ale to mi sie baaardzo podoba
juz jestem uzalezniona.
tylko te zdania
Cytat: |
Najważniejszą zasadą, dla każdego praktykanta i przyszłego doktora jest obojętność, co do osoby. Nie mamy prawa zakochiwać się w swoich pacjentach, nasz zawód nam na to nie pozwala. |
mysle, ze nie bedzie latwo trzymac sie tej zasady
czekam na wiecej
ciekawa jestem co traumatycznego przezyla Bella (po tych kilku ff, nie wiem czy cos bedzie w stanie mnie zaskoczyc, ale nie trace nadziei)
ps. przejrzyjcie tekst jeszcze raz bo ja osobiscie natknelam sie na literowki |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Chce_tylko___Edwarda dnia Sob 0:52, 31 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Sob 0:54, 31 Sty 2009 |
|
Za błędy serdecznie przepraszam.
Gdy sprawdzałam byłam ogłupiona przeciwbólami.
Szukam rozgrzeszenia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 1:24, 31 Sty 2009 |
|
Zaintrygowało mnie :)
Ciekawa jestem co takiego wydarzyło się w życiu Belli, domyślam się, ale czekam cierpliwie na rozwój fabuły.
Ave ven! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 2:01, 31 Sty 2009 |
|
Cudo.
Bella na terapii? - mimo, że Bella-Ofiara-Losu-Z-Problemami, nie jest moją ulubioną Bellą, ten FF podobało mi się okropnie. Jest ciekawy i wciągający, już nie mogę się doczekać kontynuacji^^
Ciekawość mnie zżera, jak Eddie będzie jej pomagał
Ave Vena! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Sob 2:06, 31 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 2:02, 31 Sty 2009 |
|
Ja również jestem zaciekawiona... proszę o ciąg dalszy. |
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Sob 8:48, 31 Sty 2009 |
|
Już nie mogę się doczekać następnej części. Bardzo chcem poznać historię Belli.
Duuużo WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 11:46, 31 Sty 2009 |
|
syndrom lekarza i pacjentki?
hmmmm tego jeszcze nie było na forum, zapowiada się bardziej poważniej i jestem pełna nadziei ze utrzymasz ten ton opowiadania dłużej.
Intrygujący kawałek tekstu, ale z oceną zaczekam na kolejny odcinek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
PewnaPani
Zły wampir
Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 436 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
|
Wysłany:
Sob 12:01, 31 Sty 2009 |
|
Dians napisał: |
Za błędy serdecznie przepraszam.
Gdy sprawdzałam byłam ogłupiona przeciwbólami.
Szukam rozgrzeszenia. |
No cóż, chorobę rozumiem, więc masz moje rozgrzeszenie za te wszystkie błędy.
Co do opowiadania, to sądzę, że jest ono bardzo ciekawe. A przynajmniej tak się zapowiada...
Zobaczymy jak się potoczy dalej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Sob 13:28, 31 Sty 2009 |
|
Powiem tak....
Zaintrygowało mnie i wciągnęło totalnie...
I jak ja mam teraz skupić się na historii, a konkretnie na zakuciu PRL'u
Grr... Ciekawie się zapowiada...
I te sceny od +16/+18 lat
Powiedz tylko od którego rozdziału się zaczną
Ave Vena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 13:56, 31 Sty 2009 |
|
Anna Scott napisał: |
na historii, a konkretnie na zakuciu PRL'u
Grr... Ciekawie się zapowiada...
I te sceny od +16/+18 lat
Powiedz tylko od którego rozdziału się zaczną
Ave Vena |
Bo dopiero od tego momentu Scotty zacznie czytać |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Sob 14:09, 31 Sty 2009 |
|
Mama, już nie rób ze mnie takiej ignorantki, która czyta tylko zboczone teksty
Ale nie powiem... chętnie przeczytam....
Choć domyślam się, że Mizianie zacznie się pewnie od entych rozdziałów, więc sobie poczekam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ismena
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Sob 14:19, 31 Sty 2009 |
|
Ginger! napisał: |
Anna Scott napisał: |
na historii, a konkretnie na zakuciu PRL'u
Grr... Ciekawie się zapowiada...
I te sceny od +16/+18 lat
Powiedz tylko od którego rozdziału się zaczną
Ave Vena |
Bo dopiero od tego momentu Scotty zacznie czytać |
nie tylko ona |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Sob 15:37, 31 Sty 2009 |
|
Dziękuje wam wszystkim za tak miłe komentarze cieszę się że ktoś to jednak przeczytał:)
Postaram się dzisiaj dodać kolejny rozdział o ile moje biedna kontuzjowana beta- Dians będzie miała ochotę go dla mnie sprawdzić
Co do miziania będzie w swoim czasie Anno, jednak ciekawych momentów nie zabraknie, mam nadzieje że nie będziesz zadowolona
PS: Dians nie bierz na siebie całej winy co do literówek
Pozdrawiam:+ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mystery
Wilkołak
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz
|
Wysłany:
Sob 16:04, 31 Sty 2009 |
|
dzisiaj rozdzialik? jee! ;D
jeszcze nie było czegoś takiego.
cierpliwie poczekamy do miziania ;p
a co do literówek to ja widziałam tylko jedną:
Cytat: |
Jednak cały plan szlak trafił w ostatniej klasie liceum |
w tym kontekście to chyba "szlag" ;p szlak może być w górach.
a tak poza tym to wszystko spójne i gramatyczne. jak na betowanie na przeciwbólach to poradziłaś sobie świetnie, Dians. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 0:17, 01 Lut 2009 |
|
Mam nadzieje że i tym razem będzie się podobało:P
betowała: Dians
Rozdział 2
Edward:
- Edward! Idziesz z nami na imprezę? – krzyczał Jasper ze swojego pokoju
- Nie dam rady, mam dzisiaj do późna zajęcia.
- Nie gadaj głupot chłopie, jest piątek.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że mam praktykę, a nie tak jak ty całymi dniami się opieprzam – powiedziałem ze złością
- Oj dobra, dobra. Chciałem, żebyś poznał koleżankę Alice i Rosalie, ale jak nie to nie.
Nie miałem ochoty nikogo poznawać. Poza tym profesor wcisnął mi kolejną dziewczynę z udawanym problemem, dlatego byłem zmuszony poświęcić piątkowy wieczór na cholerną rozmowę o jej życiu.
Do swojego gabinetu przyjechałem trochę wcześniej. Zazwyczaj o tej porze miałem sesje z Jessicą, która ewidentnie interesowała się mną, a nie swoim problemem, którego tak naprawdę nie było. Dzisiaj z ciężkim sercem odwołała wizytę, jakaś ważna sprawa rodzinna oderwała ją od godzinnego znęcania się nade mną. Przed osiemnastą zadzwonił telefon, odebrałem lekko zdziwiony.
- Edward Cullen, słucham
- Edwardzie to ja, profesor Hennessy. Czy Bella już jest?
- Jeszcze się nie pojawiła – to dziwne... Nigdy wcześniej nie czekałem na pacjentkę nawet dwóch minut.
- Muszę cię ostrzec, to ciężki przypadek, dlatego poświęcaj mu dużo uwagi, ona jest małomówna.
- Poradzę sobie – odpowiedziałem śmiało
- Obyś miał racje, do usłyszenia.
Pięć minut później usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Otwarte! – krzyknąłem
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, straszne korki – odpowiedziała pospiesznie się tłumacząc. Spojrzałem na nią i dostrzegłem, że wygląda jeszcze gorzej niż dwa dni temu. Dziwnie się czułem patrząc na nią, miała na sobie czarne dresy i przydługą granatową bluzę z kapturem, tym razem włosy związała gumką, jednak nie wyglądało to zbyt dobrze. Tak naprawdę była zupełnie inna od dotychczasowych osób, jakie miałem możliwość tu poznać, najwyraźniej nie chciała mi się przypodobać.
- Nic się nie stało, zajmij sobie jakieś miejsce – powiedziałem zachęcająco. Jej spojrzenie padło na stojący w oddali fotel, jednak po wewnętrznej walce wybrała sofę. Usiadła z dala ode mnie podkurczając nogi. Wyglądała na taką kruchą i bezradną...
- Może opowiesz mi coś o sobie?
- Raczej nie chciałabym o tym rozmawiać – jej głos był nieśmiały, najwidoczniej przyszła tu nie z własnej woli.
- Jak mam ci zatem pomóc?
- Nie możesz tego zrobić – popatrzyłem na jej twarz, była pozbawiona emocji, tak samo jak jej głos. Jej piękne zielone oczy opanował smutek. Kiedy spostrzegła mój wzrok na sobie, szybko odwróciła twarz w stronę okna.
- Zatem co zamierzasz, skoro nie chcesz rozmawiać – zapytałem zaintrygowany
- Możemy posiedzieć w ciszy –powiedziała z nadzieją w głosie, a ja wiedziałem, że nic innego nie wskóram, więc zgodziłem się.
Profesor miał racje, to była zupełnie inna osoba. Zamknięta w sobie i bardzo cicha. Innych łatwo było rozszyfrować, a jej przypadek był bardziej mroczny. Zaczęła mnie intrygować.
Siedzieliśmy w milczeniu ponad dwie godziny, każde pogrążone w swoich myślach. Ja myślałem o niej. Dziwnej, tajemniczej osobie, która może stanie się dla mnie inspiracją do napisania pracy. Kto wie? Może jest na tyle obłąkana, że będzie ciekawie.
- Bello, kończymy na dzisiaj - odezwałem się po jakimś czasie
- Co? Ohh… A no tak, oczywiście.
- Co powiesz na spotkania trzy razy w tygodniu?
- Jeżeli będą o osiemnastej, to wszystko mi jedno
- Wstępnie umawiamy się na poniedziałek. Mam nadzieję, że będziesz bardziej rozmowna.
- Na twoim miejscu, bym na to raczej nie liczyła. Do widzenia.
Co to wszystko miało znaczyć? Ostatnie zdanie wypowiedziała tak pewnie, że nawet ja musiałem w duchu się z nią zgodzić, chociaż nie powinienem. Jej zachowanie bardzo mnie intrygowało, mógłbym z nią tak siedzieć godzinami. Żadna dotychczas osoba nie była tak małomówna jak ona... Wszystkie dziewczyny w mojej obecności, stawały na głowie, bylebym tylko ich słuchał.
Jechałem powoli do swojego mieszkania, cały czas rozmyślając o Belli. Nigdy nie myślałem tyle o swoich pacjentach, dlaczego wcześniej jej nie widziałem. Moje dziwne myśli przerwał Jasper, który czekał na mnie w pokoju. Wyglądał jakoś inaczej.
- Co ty tu robisz? – zapytałem zdziwiony
- Czekam na ciebie idioto, niby taki dobry z ciebie doktor, myślałem, że pogadamy.
- O czym chcesz rozmawiać?
- Same pytania doktorku. Chcę pogadać o miłości, chyba nie myślisz, że o pogodzie!
- Dobra, wal śmiało – powiedziałem zmęczony i położyłem się na łóżku.
- Wiesz, byłem z Emmettem u mojej kochanej siostry, która mieszka z Alice. Boże! Ona jest taka nieziemsko piękna, a jej oczy... Ah! Rozpływam się w nich, a jej policzki… - nie mogłem tego słuchać.
- Jasper, przejdź do rzeczy.
- A no tak – trochę się zmieszał
- Wydaje mi się, że wpadłem jej w oko – do pokoju wszedł Emmett.
- Stary! Ty wiesz, co ten imbecyl dzisiaj zrobił, kiedy byliśmy u dziewczyn?
- Raczej nie prędko do tego dojdzie, przed chwilą był na etapie jej policzków - odparłem sarkastycznie.
- Widzisz, w domu była tylko Rosalie i Alice, to nawet dobrze, że były same. Ich współlokatorka gdzieś wyszła, to przewrażliwiona dziewczyna, gdybyś to zobaczył!
- Jaśniej braciszku, nie nadążam za twoim tokiem myślenia.
-Cholera, więc to tak człowiek tego używa – powiedział to takim głosem, że cała nasza trójka wybuchła głośnym śmiechem.
- Dobra dość tego, zamierzacie mi w końcu powiedzieć, co się stało?
- Jasper latał koło tej małej jak małpa. Jak twierdzi, chciał jej pomóc zrobić herbatę i chcąc, nie chcąc, cała ta herbata wylądowała na jej bluzce.
- Chcesz mi powiedzieć, że wylał wrzątek na swoją miłość?! – przestraszyłem się
- Na moje szczęście, herbata była mrożona – powiedział smutno Jasper
- Czegoś tu nie rozumiem.
- Nasz kochany idiota zrobił coś jeszcze. Zerwał z przestraszonej dziewczyny bluzkę, co stawia go w nie zbyt dobrym świetle – starałem się powstrzymać śmiech, ale nie było to takie łatwe.
- Człowieku! Nie uczono cię jak podrywać dziewczyny? Przecież na pierwszym spotkaniu nie zrywa się z nich ubrań! – razem z Emmettem nie wytrzymaliśmy i oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem.
- Bardzo miło z waszej strony. Przez was pogrążę się w rozpaczy! Ja ją kocham, a wy się nabijacie!
Widać było, że strasznie się martwi. Posmutniał. Szybko szturchnąłem Emma w ramię i ten przestał się śmiać. Jakoś żaden z nas nie wiedział, co ma powiedzieć. Po chwili odezwał się telefon mojego przyjaciela. Z tego, co wywnioskowałem, rozmawiał ze swoją znajomą. Jego twarz z minuty na minutę coraz bardziej jaśniała, by na końcu zamienić się w uśmiech.
- Jakieś dobre wieści? – zapytałem po skończonej rozmowie.
- Alice chce się ze mną umówić, tym razem bez herbaty – wybuchnął niepohamowanym śmiechem, który wyrażał jego szczęście.
- Powiesz nam, jak to się stało?
- Jej przyjaciółka, a moja dobra znajoma, właśnie mi powiedziała, że Alice nie czuje się niezręcznie i chce spróbować. Tym razem bardziej spokojnie, jak się wyraziła.
- Życzę powodzenia, a teraz już żegnam panów.
- Ciekawe, co z tego wszystkiego wyniknie- myślałem biorąc prysznic.
Moje myśli krążyły między Jasperem, a Bellą. Może jej potrzebna jest miłość?
Bella:
Powinnam była już dawno wyjechać z domu, tylko nie wiedziałam, jak mam to zrobić nie mówiąc nic dziewczynom.
- Bella, będziemy miały dzisiaj gości, później może pójdziemy na imprezę. Idziesz z nami i nie ma, że nie chcesz
- Nie mogę Alice – odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Dzisiaj jest piątek, nie masz żadnych planów na wieczór. Obie o tym wiemy.
- Mam dzisiaj terapie – odpowiedziałam nieśmiało
- Co się stało?
- Nowy terapeuta.
- No nie! Bella, kiedy ty w końcu znajdziesz odpowiedniego? T o już chyba trzeci – jej głos był pełen irytacji.
- Dokładnie to czwarty i ostatni, teraz muszę już iść, przykro mi.
- Koleżanko, wisisz mi za to duże zakupy, więc się szykuj.
Teraz musiałam znaleźć dobrą wymówkę, co do spóźnienia. Przez cały ten czas zastanawiałam się jak to będzie. Po cichu zapukałam do drzwi.
- Otwarte! – usłyszałam podniesiony głos
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. Straszne korki – odpowiedziałam pośpiesznie. Wyglądał tak fajnie... Jego usta uśmiechały się do mnie zachęcająco. Czułam się tak, jakbym go kiedyś znała. Koszulka, którą miał na sobie ukazywała jego idealne ciało. Nie mogłam już dłużej na niego zerkać...
- Nic się nie stało. Zajmij sobie jakieś miejsce – powiedział, a mój wzrok automatycznie powędrował do jak najbardziej oddalonego miejsca. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł, więc usiadłam na sofie. Moje nogi automatycznie powędrowały do góry, objęłam się rękoma, dzięki czemu moja głowa spokojnie spoczęła na kolanach. Od jakiegoś czasu ta pozycja była dla mnie najwygodniejsza.
- Może opowiesz mi coś o sobie? – usłyszałam jego pytanie
- Raczej nie chciałabym o tym rozmawiać.
- Jak mam ci zatem pomóc?
- Nie możesz tego zrobić – po co mam go oszukiwać? Lepiej zostawić sprawy tak jak są, niż mieszać w to kogoś zupełnie mi obcego.
- Zatem co zamierzasz, skoro nie chcesz rozmawiać?
- Możemy posiedzieć w ciszy –powiedziałam z nadzieją. We wcześniejszych wypadkach to niestety nie przeszło, ale było odpowiednim pretekstem do zakończenia terapii.
Przystał jednak na tę propozycje, ponieważ już się nie odezwał.
Nie wiem jak długo siedzieliśmy w milczeniu, byłam pogrążona w swoich myślach, było mi naprawdę dobrze w jego towarzystwie, on zajęty sobą, a ja sobą.
- Bello kończymy na dzisiaj – byłam tak zamyślona, że zapomniałam gdzie się znajduje. Te słowa trochę mnie przestraszyły.
- Co? Ohh… A no tak, oczywiście.
- Co powiesz na spotkania trzy razy w tygodniu?
- Jeżeli będą o osiemnastej, to wszystko mi jedno.
- Wstępnie umawiamy się na poniedziałek, mam nadzieję, że będziesz bardziej rozmowna – widać było, że tak łatwo sobie nie odpuści. Musiałam zgasić jego zapał już teraz, lepiej, żeby nie miał nadziei, ponieważ ja nie zamierzam mu się z niczego zwierzać.
- Na twoim miejscu, bym na to raczej nie liczyła. Do widzenia.
Powoli jechałam do domu, miałam nadzieję, że dziewczyn nie ma. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowę z nimi. Cały czas zastanawiałam się skąd znam Edwarda. Gdzieś go już wcześniej widziałam, może w moim wcześniejszym życiu? Prawdą jest, że miałam je dwa. Człowiek podobno ma tylko jedno życie. Moje pierwsze skończyło się, kiedy miałam dziewiętnaście lat, kiedy cały mój poukładany świat legł w gruzach. Teraz trwa moje drugie życie, po prawie dwóch latach do tego dojrzałam i wiem, że tak jest lepiej.
Dziewczyny były w domu, kiedy weszłam do środka usłyszałam ich śmiechy.
- Widzę, że macie bardzo dobre humory, podzielcie się ze mną radosnymi nowinkami.
- Nie mogłybyśmy inaczej – odpowiedziała radośnie Rosalie
- Zrobię sobie tylko herbatę i już do was idę – popatrzyły na mnie i wybuchły śmiechem.
- Co wam jest? Brałyście coś?
Jakiś czas zajęło im uspokojenie się, kiedy to nastąpiło Rosalie postanowiła wyjawić mi powody ich dobrego humoru.
- Bello, naprawdę żałuj, że cię tu dzisiaj nie było! Przyszedł Emmett z Jasperem, można powiedzieć, że wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że mój kochany braciszek chciał pomóc Alice...
- To było bardzo miłe z jego strony.
- Tak! Szczególnie to, jak zrywał z ciebie bluzkę!
- Ros, nie wiesz, jak to było dokładnie!
- Dziewczyny, czy mogłybyście mówić jaśniej? – zapytałam poirytowana
- Oj Bello. Poszłam do kuchni zrobić mrożonej herbaty i wtedy przyszedł Jasper – uśmiech Alice świadczył o tym, że ten chłopak bardzo jej się podoba – przez chwilę miło rozmawialiśmy. Jazz chciał mi jakoś tak pomóc... No i tego... Cała ta herbata wylądowała na mojej bluzce – jej policzki przybrały szkarłatny kolor, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- To miałaś przygodę życia! Chłopak cię olał - Ros popłakała się ze śmiechu, a mina Alice świadczyła o tym, że to nie koniec tej całej opowieści. Chyba nie była skora do tego, by ją zakończyć.
- Idę się wykąpać – powiedziała wstając. Kiedy wyszła, zapytałam Rosalie o resztę historii.
- Sądzę, że sama ci to opowie. Wiesz, wydaje mi się, że podoba jej się mój braciszek, ale głupio jej mówić przy mnie o tym. Byłabym szczęśliwa, gdyby byli razem...
Ros się nie myliła. Po jakiejś chwili do mojego pokoju przyszła już umyta Alice.
- Wiesz Bella, to nie koniec historii, nie chciałam mówić nic przy Rosalie...
- Nie ma sprawy, postaram się zachować powagę. O ile mi się uda.
- No to ten… Jasper próbował mi pomóc jakoś wysuszyć bluzkę, ale za mocno pociągnął… Strasznie głupio mi o tym mówić... Po prostu rozerwał mi bluzkę!
- Chłopak cię aż tak pragnie, że zrywa z ciebie ubranie!
- Miałaś się nie śmiać...
- Przepraszam, już nie będę.
- Teraz pewnie mu głupio, bo wiesz, kiedy ja tak stałam w samym staniku, to do kuchni przyszedł Emmett i tak jakoś dziwnie wyszło...
- Alice, zaczynasz się mieszać. Może łatwiej ci będzie powiedzieć, o co tak naprawdę chodzi?
- No dobrze, wiem, że kiedyś byłaś blisko z Jasperem i tak sobie myślę... Czy byś nie mogła do niego zadzwonić i powiedzieć mu, że się nie gniewam?
- Podoba ci się? - zapytałam niewinnie, choć na to pytanie już znałam odpowiedź.
- Tak – odpowiedziała nieśmiało
- W takim razie już dzwonie!
- "Jasper to ja Bella, słyszałam o tym dzisiejszym popisie. No wiesz rozbieranie wzrokiem i te sprawy... Mam ci tylko przekazać, żebyś się tym nie martwił. Swoją drogą, mógłbyś tym razem zaprosić Alice gdzieś, gdzie nie będzie herbaty!"
Uśmiech Alice mówił wszystko. Była zadowolona, a ja wiedziałam, że z Jasperem będzie jej dobrze. Kiedyś byliśmy parą, w sumie to dawne dzieje. Ja niestety teraz boje się miłości, nie lubię nawet o niej myśleć... Przypominają mi się złe chwile, przez co nie mogę spać... |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Mercy dnia Nie 0:34, 01 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Nie 0:22, 01 Lut 2009 |
|
"Jasper? To ja, Bella"
Tak to powinno być.
Bells, opowiadanie cudne, mój palec Cię pozdrawia :D
A! I mówi, że chętnie zbetujemy jutro ze dwa rozdziały :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 0:38, 01 Lut 2009 |
|
Poprawione:0
Zaraz zasiadam do pisania następnej części Ave wena, kocham ten stan:)
PS: Dians widzę że twój paluszek ma się coraz lepiej:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|