|
Autor |
Wiadomość |
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 22:52, 18 Lut 2009 |
|
Witam serdecznie, zbłąkany forumowiczu ;]!
"Zmowa byłych żon" jest moim pierwszym dłuższym ff-em, który zaczął powstawać zaraz po serii miniaturek. I nie ma z nimi nic wspólnego. Jest zarazem kanoniczny i nie ^^"... Bo właściwie niby zachowałam wszystko tak, jak było w sadze - relacje, charaktery itd., ale pozwoliłam sobie dodać coś od siebie. Całe opowiadanie kręci się wokół mojej ulubionej szmejerowskiej postaci - Jaspera. Nie jest dupą wołową. Ma charakter i pokręconą przeszłość. I gdyby ruszyć wyobraźnią, to tak naprawdę możnaby nazwać ten ff łatką. W pewnym sensie. Nie w każdym calu, ale... O Jazzie wiemy tak mało, że niemal wszystko tu opisane mogło mieć miejsce ;].
Nie uważam tego "dzieuka" za nie wiadomo jak wspaniałe, czy ambitne, ale włożyłam w nie dużo wysiłku i jest póki co moim największym osiągnięciem. Jest dla mnie ważne. Tak samo, jak ważna jest dla mnie Twoja opinia, drogi czytelniku. Powstało na drodze zabawy i rozrywce ma służyć.
Myślę, że trzyma pewien przyzwoity poziom i co najważniejsze - właściwie brak w nim Edwarda i Belli... W domyśle oczywiście istnieją (no, może Bella jeszcze nie, bo póki co wydarzenia obejmują czas przed jej pojaiweniem się w Forks), ale nie skupiam się na nich w ogóle. Coś dla znudzonych tą parą :D.
Smacznego !
Kilka wiadomości:
- na razie tekst jest bez bety
- gdy zakończę pisanie, poleci do kompetentnej osoby, która go porządnie sprawdzi, a następnie powstanie pdf do ściągnięcia, gdyby ktoś sobie tego życzył ;]
- jestem spragniona opinii - zarówno dobrych, jeśli komuś przypadnie tekst do gustu, jak i tych mniej pochlebnych, gdy coś jest nie tak. Liczę na Twoją pomoc, czytelniku kochany
- ograniczenie wiekowe dodane na wszelki wypadek ;]. Pojawiają się sceny erotyczne, jednak na tyle delikatne, aby nikt nie popadł w zgorszenie (z autorką na czele XD)
W ciemnym pokoju oświetlonym blaskiem świec spotykały się cztery różne osoby. Każda miała własną historię. Łączyło ich jedno - Jasper.
Z pozdrowieniami
mizuki
Wszystkie dotychczasowe części dostępne także na moim chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
ZMOWA BYŁYCH ŻON
Prolog
Stolik był okrągły, mały i zagracony. Sreberko zapomnianej paczki papierosów odbijało delikatne blaski. Jednak nikt nie zwracał na to uwagi. Szklaneczki wypełnione whisky z lodem trzymali w rękach, a cztery butelki zapasu mieściły się na niewielkim, szklanym blacie.
Czarnowłosa dziewczyna o posturze i wyglądzie nieodmiennie nasuwającym na myśl leśnego duszka westchnęła cicho i zmieniła pozycję na tymczasowo wygodniejszą. Była dziesiąta wieczorem. Ciemnożółte płomyki świec wypełniały pokój przyćmionym blaskiem.
Gdy, drżąc na całym ciele, wkradła się do jego pokoju i spisała numery telefonów, nie wiedziała, czego się spodziewać. Nie mogła uwierzyć, że zdobyła się na coś takiego! Pamiętała, jak stąpając cicho, przemykała ciemnym korytarzem w kierunku jego pokoju. Drzwi były lekko uchylone, rzucając na puszysty dywan smugę światła. A teraz wszyscy siedzieli obok niej.
Spojrzała na towarzyszące jej osoby. Pierwszy, ten siedzący w rogu jasnej kanapy z poduszką na kolanach, miał włosy barwy atramentu. Tęczówki, także niesamowicie ciemne, wwiercały się w umysł, a wąskie wargi… Był męski. Uroczy. Trochę tajemniczy. Palił nieśpiesznie papierosa, mrużąc kocie oczy. Czarne rzęsy rzucały cienie na wystające kości policzkowe. W sumie nie dziwiła się, że ten właśnie osobnik jest w to wmieszany. Co prawda obiekt zainteresowania wszystkich obecnych należał i zapewne wciąż należy do osób skrajnie nieodpowiedzialnych, ale gustu nigdy mu nie brakowało...
Kobieta siedzące w rogu kanapy obok ciemnowłosego, uśmiechnęła się szeroko w stronę gospodyni. Kurze łapki wokół oczu dodawały jej tylko uroku. Miała rude, kręcone włosy, gęsto poprzetykane siwymi pasmami. Na głowie nosiła chustkę, złożoną w formie opaski, wokół której wiły się sterczące loczki. Wyglądała na pięćdziesiątparę lat. Czarnowłosa obrzuciła szybkim spojrzeniem jej kolorowe ubranie. Mogłaby przysiąc, że była artystką i co więcej, nic nie straciła z dawnego uroku.
Westchnęła po raz kolejny i zerknęła na kobietę, siedzącą w dużym fotelu. Mówiła z brytyjskim akcentem. Miała ciemnobrązowe włosy gładko zaczesane do tyłu, upięte w niewielki kok. Jeden niepokorny kosmyk najwyraźniej nie dał się okiełznać, gdyż błyszczącą falą, chował się za uchem. Ubrana elegancko, ale zarazem wygodnie i bardzo kobieco, umiała podkreślić to, co w niej najpiękniejsze. Na rozmówców spoglądały wielkie, zielone oczy. Tak, niewątpliwie była piękna.
Gospodyni drgnęła, gdy Brytyjka zagadnęła mężczyznę na kanapie ciepłym, ale zdecydowanym głosem:
- Panie Lloyd?
- Słucham…? – Zerknął na towarzyszkę odrobinę zdezorientowany i zły na siebie, że zamyślił się w towarzystwie. Dusza angielskiego dżentelmena najwyraźniej nie przeszła na niego w genach. Uświadomił to sobie już wtedy, gdy sięgnął po pierwszego drinka przed dwunastą.
- Jak się poznaliście? Opowiedz nam, proszę. – Uśmiechnęła się leciutko, stukając delikatnie czerwonymi paznokciami o szklaneczkę whisky. – Chętnie posłuchamy. Potem… Potem możemy opowiedzieć swoje historie… - Spojrzała w jego stronę pytającym wzrokiem. Ten, nie mówiąc nic, skinął lekko głową, wydychając papierosowy dym w kierunku czarnowłosej… Zmrużył oczy i uśmiechnął się tajemniczo.
CZĘŚĆ PIERWSZA fragment pierwszy
Surrealistyczne majaki
Jasper nigdy do końca nie rozumiał, dlaczego tak dziwnie czuł się w windzie… Już na samą myśl o niej, jego żołądek skręcał się w supełek. Nie bał się małych przestrzeni, ani nie bał się do niej wchodzić… Te dziwne uczucie i łaskoczące motylki w brzuchu wcale nie były spowodowane strachem. To zdecydowanie było coś innego. Cóż, z pewnością filmy po dwudziestej czwartej miały z tym coś wspólnego… Westchnął, uśmiechając się do siebie.
Nie śpieszył się, mógł iść schodami, mógł nimi wbiec w krótszym czasie, niż trwała jazda jakąkolwiek maszyną, ale dziwne przeczucie pchnęło go w kierunku wejścia do windy. Z jakiś niejasnych przyczyn nogi same go tam zaprowadziły. Nie zastanawiając się długo, nacisnął guzik i po chwili drzwi stanęły otworem.
Jego złociste oczy rozszerzyły się, a usta uformowały w zabawne „o”. W środku czekało na niego coś bardzo niespodziewanego. Coś, co zniewalało uśmiechem…
- Lloyd…? – wykrztusił, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Na wprost wejścia stał młody, wysoki mężczyzna. Odepchnął się od ściany, krocząc ku Jasperowi z przebiegłym uśmieszkiem na bladej twarzy. Czarny garnitur w maleńkie, jasne prążki oraz rozchełstana koszula podkreślały smukłą sylwetkę i zadziorność kryjącą się w rozbawionym spojrzeniu. Zapach jego wody po goleniu sprawił, że dziwne uczucie w brzuchu jasnowłosego wzmogło się niewyobrażalnie. Mężczyzna stanął naprzeciw. Dzieliły ich milimetry.
- Będę z tobą szczery, chłopczyku – syknął mężczyzna nazwany Lloydem. – Mam ochotę na ostre rżnięcie. – Po tych słowach uśmiechnął się dziko, przysuwając się jeszcze bliżej. Złapał zdezorientowanego i sparaliżowanego Jaspera za kołnierz, wciągając go do środka windy… Zbliżył wargi do jego ucha. – Żartuję! Jazz, nie uwierzyłeś chyba...? – Jego głośny śmiech rozniósł się po małej przestrzeni, dźwięcząc w uszach jasnowłosego.
- Ale…
- Tęskniłem… - zamruczał ciemnowłosy głosem, który w niewyjaśniony, pokręcony sposób uwodził Jaspera. Za każdym razem.
Mężczyzna rzucił mu kolejne rozbawione spojrzenie. Poznali się dawno. Bardzo dawno. A ich relacja była tak skomplikowana, że sam Jasper nie wiedział, kim dla siebie są. Nie byli kochankami. Jednak zawsze czuł między nimi ogromną więź. Jakąś formę elektryzującego przyciągania, które wysyłało wzdłuż jego kręgosłupa miłe dreszcze…
Jadąc windą, Jasper uważnie obserwował swojego rozmówcę. Chłonął wzrokiem każdy szczegół jego urody, zastanawiając się nad tym, co porabiał po jego zniknięciu. Śledził wzrokiem dym papierosowy wydychany przez Lloyda. Wirował wokół zmysłowych warg, a potem otaczał mgiełką całą twarz.
Wspomnienia wróciły. Zatopił się w swoich rozmyślaniach, bezwiednie gładząc delikatnymi ruchami dłoń ciemnowłosego. Ten, rzucając mu szelmowskie spojrzenie, zaśmiał się beztrosko. Po raz kolejny jego zimne wargi znalazły się w pobliżu twarzy Jaspera. Szept zawibrował tuż przy jego uchu.
- Pamiętasz Francję? – Ciemne oczy przeszywały blondyna intensywnym, pełnym skłębionych emocji wzrokiem.
Po raz pierwszy spotkali się w Paryżu. Stało się to na długo przed poznaniem jego obecnej rodziny. Był jeszcze młodym wampirem, a czasy tętniły szaleństwem. Pozwalały na wiele. Dużo wtedy podróżował. Trafił do Europy, do centrum Francji. Poznając grupę takich samych szaleńców, jak on sam, poznał i jego. Znalazł się w kręgu, którym rządziły sztuka, bunt, zabawa chwiejąca się na granicy przyzwoitości, absurd oraz senne marzenia…
Edit: Wyjaśniam, jeśli nie udało mi się tego odpowiednio podkreślić, że Lloyda i Jaspera łączyła dziwna, przepełniona erotyzmem więź, ale NIE byli kochankami. Zatem nie będzie scen łóżkowych. I nie tylko dlatego, że ich nie opiszę, tylko dlatego, że w moim zamyśle ich po porstu NIE BYŁO ;P. A skąd ta dziwna "przyjaźń" się wzięła, to wyjaśni się w następnym fragmencie - pod warunkiem, że zmotywujecie mnie do napisania go ;P. Z czasem wyjaśniłyba się, oczywiście, cała reszta - historie pozostałej tajemniczej dwójki i powód ich przybycia. No i pojawiło by się jeszcze kilka innych postaci. Jedną znacie na pewno ;]. Jeśli będziecie zainteresowani, to spróbuję dziobać dalej, a jak się Wam nie podoba mój popaprany pomysł, to napiszcie i nie będę nikogo tu męczyć ;P |
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Czw 15:40, 03 Gru 2009, w całości zmieniany 31 razy
|
|
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Śro 23:00, 18 Lut 2009 |
|
ooo Jasper i epizod z facetem :D
Jak narazie mi się strasznie podoba i ze zniecierpliwieniem czekam na nowy part :D
Jest takie inne i uważam, że świetnie wprowadzsz bohaterów, oczywiście mam nadzieję, że będziesz to kontynuować.
Brawa dla Ciebie i życzę Ci ogormniastej weny ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Śro 23:10, 18 Lut 2009 |
|
Zacznij się przestawiać z miniaturek na dłuższe opowiadanka Się boisz a wychodzi ci to nieźle xD
Sam początek mnie powalił xD Jazz - jak ja go lubię. Świetnie. Ja czekam na ciąg dalszy :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Śro 23:41, 18 Lut 2009 |
|
W - O - W . !
*tracioddechpotrzebujewody*
Po prostu wow.. Naprawdę mnie rozwaliłaś. I Ty chwaliłaś mój styl, Ty?! Ja nie wierzę.. Po czymś takim powinnam się obsadzić w ramki x]
To jest.. Nie no, po prostu odjęło mi mowę ;]
Twój Jazz bardzo mnie intryguje..
Nie jestem w stanie napisać nic mądrego, widzisz, co ze mną zrobiłaś?!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 12:44, 19 Lut 2009 |
|
Boże! :o
Na razie nie skomentuję treści... poczekam na ciąg dalszy. Styl - jak zwykle wspaniały. Zdania są wręcz... dopieszczone. Może to pod wpływem doświadczeń w miniaturkach? Bez zbędnych informacji, ale jednocześnie każde słowo ma znaczenie. Doskonale opisane reakcje postaci, bardzo plastyczna pożywka dla wyobraźni, myślę, że nie tylko mojej.
Czekam na ciąg dalszy:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agnes_scorpio
Zły wampir
Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 88 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 12:53, 19 Lut 2009 |
|
Zdania, które tworzysz, teksty, opisy przemyśleń, które umieszczasz w swoich pracach powodują, że mam wrażenie, iż czytam dzieła jakiejś dojrzałej pisarki.
Naprawdę wielki ukłon w Twoją stronę.
Co do pomysłu-świetny. Innowacyjny, bym powiedziała :).
Bez dosłowności, ale i tak przesycony erotyzmem, a to wielka sztuka umieć oddać coś takiego.
Jak najbardziej namawiam Cię do kontynuacji :)
A. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 13:11, 19 Lut 2009 |
|
Hmmm, zachęcanie mnie, kobietki . Cieszę się, że się Wam podoba, chociaż ja nadal odnoszę nieodparte wrażenie, że dopadł mnie totalny regres i zaczyna brakować mi słów 0____________o...! Tak, czy siak, będę się starać z całych sił i pracować na tekstem. Mam nadzieję, że choć raz mój słomiany zapał pójdzie się dymać i da mi spokojnie pociągnąć tę opowiastkę do końca ;].
Zapowiedź: w następnym fragmencie pojawią się nowe postacie (nie wiem jeszcze na ile każdą z nich opiszę), z których przynajmniej jedną znacie bankowo. I to bynajmniej nie z serii Twilight ;P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 13:45, 19 Lut 2009 |
|
mój boże! świetne- jestem pod ogromny wrażeniem xD nie pamiętam, żeby coś ostatnio tak zaprzątało mi myśli
już nawet nie chodzi o tą więź pomiędzy Jazzem i Lloydem, ale o tą tajemniczość.
zdecydowanie czekam na więcej i weny życzę! |
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 18:27, 19 Lut 2009 |
|
Z każdym Twoim kolejnym dziełkiem przekonuję się, ile tkwi w Tobie pomysłów.
Pomysł oryginalny. W końcu powiało na forum świeżością.
Po prologu nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej, oprócz tego, że od samego początku postawiłaś wysoko poprzeczkę napięcia. Jest tajemnica, ale mam cichą nadzieję, że zbyt szybko nie wydobędziesz jej na światło dzienne. W ten sposób dłużej będziemy mogły cieszyć się Twoim fandomem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:30, 19 Lut 2009 |
|
Mizuki, wiesz, że jestem twoją fanką, uwielbiam miniatury, które piszesz.
Twoje teksty są jak poezja...tak pięknie oddajesz każdą scenę, a uczucia opisujesz już fenomenalnie.
ale jak mnie wciągniesz w to opowiadanie i go nie zakończysz to odnajdę cię nawet na krańcach świata! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 22:20, 19 Lut 2009 |
|
No to teraz zasadnicze pytanie: chcecie dzisiaj następny fragment??? Jeszcze niewiele się wyjaśnia, ale... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Czw 22:32, 19 Lut 2009 |
|
mizuki jasne że chcemy następny fragment i to dzisiaj, właśnie przeczytałam początek i powiem szczerze że cholernie mi się podobała, piszesz niesamowicie.
Jesteś niesamowiata, ukazałaś tyle emocji w tym tekście, a do tego Jasper ehh... normalnie mam do niego słabość tak samo jak do wszystkich opowiadań z nim, a do tego jeszcze ten tajemniczy związek z Lloyd'em tak mnie zaintrygował że aż nie mogę się doczekać
Pozdrawiam i czekam na więcej pisz, pisz, pisz, bo robisz to niesamowice
Mercy(<: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aletheia
Człowiek
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta
|
Wysłany:
Czw 22:55, 19 Lut 2009 |
|
Jasne, że chcemy dzisiaj. Mam nadzieję, że wytrwasz w pisaniu długiego ff.
W tej chwili jestem niezmiernie zachwycona. Tekst tak mnie wciągnął, że nie reagowałam na żadne bodźce zewnętrzne.
I spodobało mi się to - chcę WIĘCEJ. Twój ff przyciąga, wręcz uwodzisz stylem i talentem.
życzę weny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 23:22, 19 Lut 2009 |
|
Gwoli wyjaśnienia. Nie wszystko jest zgodne z prawdą ;P. Jeszcze nic nie dowiadujemy się o właściwym związku J i L, ale... Zapraszam do lektury. Mam nadzieję, że podołam wyzwaniu i Was nie zawiodę...!!! Proszę o szczerość .
CZĘŚĆ PIERWSZA fragment drugi
Ciemnowłosy chrząknął cicho, zerkając na towarzyszące mu osoby. Ściskał w dłoni szklaneczkę whisky, pobrzękując lekko kostkami lodu. Przeczesał dłonią krucze włosy, wciąż trzymając między palcami papierosa i uśmiechnął się zawadiacko. Alice obserwowała ze skupieniem twarz młodego mężczyzny. Zatrzymał dłoń i zaśmiał się cicho. Chmurka dymu zawisła nad jego głową.
- Muszę uprzedzić, drogie panie, że opowieść ta miała miejsce kawał czasu do tyłu i raczej nie należy do grzecznych. – Puścił oczko w kierunku zaskoczonej Alice, następnie odchylił głowę do tyłu, wydychając w górę kłębki dymu.
Przeciągnął się niczym kot. Odstawił pustą szklaneczkę. Gdy kostki lodu powoli traciły swój pierwotny kształt, rozsiadł się wygodniej na kanapie, odkładając poduszkę na bok. Posłał filuterne spojrzenie kobiecie obok i widząc delikatne rumieńce na jej policzkach, prychnął zabawnie. Rude loczki zafalowały silnie, gdy sąsiadka Lloyda podskoczyła na kanapie i pochylając się ku niemu, szepnęła z napięciem:
- Proszę kontynuować…
+++
Całą swoją opowieść powinienem rozpocząć od wydarzeń mających miejsce na początku dwudziestego wieku w Hiszpanii w katalońskim Figueras. Będąc wtedy młodym wampirem, rządnym poznawania świata i dobrej zabawy, jeździłem to tu, to tam, czerpiąc z życia tyle, ile mogłem. Nie kryłem się szczególnie ze swoją naturą, bo czasy były równie pokręcone, co moje ówczesne myślenie. Oczywiście, nie mówiłem nikomu wprost, kim jestem, ale nie stroniłem od towarzystwa i nie ukrywałem choćby tego, że moje ciało było zimne, oczy nienaturalnie czerwonawe, a cera chorobliwie blada.
Trafiłem w okolice tegoż miasteczka za sprawą trupy teatralnej, do której przyłączyłem się, szukając kompanów do hulanek. Aktorami byli żałosnymi, a to, co prezentowali nie miało chyba nic wspólnego ze sztuką. Chałturzyli od czasu do czasu, lecz większą część czasu spędzali na wprawianiu się w stan permanentnego otępienia. Moi towarzysze nie stronili od wszelkiej maści używek i tym samym, żyjąc wiecznie w alkoholowo-narkotycznej fantazji, nie zauważali moich szczególnych, niepokojących cech. Z kolei publika brała je za elementy charakteryzacji scenicznej. Bawiłem się z nimi przednio, nie odmawiając sobie żadnej przyjemności. A oni? Nie zauważali nic. Zbieg kilku okoliczności sprawił, że na mojej drodze stanął młodzieniec zwany Lorcą…
Spotkaliśmy się w jakimś barze. Zafascynował mnie nieziemski odcień jego oczu. Były koloru gorzkiej czekolady. Rozpoczęliśmy rozmowę. W pewnym momencie wyciągnął ku mnie dłoń. Miał zamglone alkoholem spojrzenie, a na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech.
- Federico Garcia Lorca. – Usłyszałem. Uścisnąłem jego dłoń i mruknąłem:
- Lloyd. I przy tym pozostańmy.
- Więc, panie Lloyd... Czy zechciałby pan towarzyszyć mi w podróży do Figueras i razem ze mną spędzić kilka dni u mojego dobrego przyjaciela? – Kiwał się leciutko pod wpływem procentów, które wypełniały jego krew, burząc wszelki rozsądek. Ale ja nie należałem do osób ani pruderyjnych, ani ograniczonych.
- Z miłą chęcią, Federico… - zamruczałem przy jego uchu, czerpiąc perwersyjną przyjemność z zachowywania się w ten sposób. Nie miałem żadnych oporów. Byłem szaleńcem.
Tak rozpoczęła się moja znajomość z pisarzem i dramaturgiem, dzięki któremu trafiłem do większego grona młodzieńców, którzy nie byli ograniczeni żadnymi zahamowaniami. Pojechałem z nim wtedy do Figueras, słuchając poezji, którą tworzył. Gdy przekroczyłem próg posiadłości należącej do jego przyjaciela, wiedziałem, że czeka mnie jeszcze wiele niespodzianek.
Tak poznałem Dalego.
+++
Właśnie ten szczególny dzień, w którym zostałem przedstawiony Salvadorowi jest wydarzeniem kluczowym w tej historii. Za sprawą tegoż malarza oraz Federico trafiłem do Madrytu, bawiąc się z nimi i grupą tamtejszych awangardzistów. Tam poznaliśmy też Luisa Buñuela – młodego studenta filozofii, a późniejszego reżysera. Wtedy jeszcze nic nas nie łączyło, oprócz niewinnych flirtów i nieustającej wspólnej zabawy.
Niemniej jednak wszystko zmieniło się, gdy Salvador rzucił Akademię Sztuki San Fernando i postanowił wyjechać do Paryża. Szaleńczo w nim zakochany Federico, oczywiście, podążył za nim. A ja i Buñuel z nimi, gdyż w pełni odpowiadało nam swoje towarzystwo.
I tak zderzyliśmy się z grupą surrealistów, do związku których ochoczo przystąpiliśmy. Ich manifest, zawierający rozważania nad znaczeniem sennych marzeń i roli malarstwa, zrobił na nas ogromne wrażenie. Poza tym, tak jak my, potrafili się bawić. Nie mieli hamulców. Czasem siadam w pobliżu pomnika Federico na Placu Santa Ana w Madrycie i wspominam te chwile, które spędziłem Paryżu z nim, Dalim i resztą szaleńców. Dawne, piękne czasy…
Gdy w naszym życiu pojawił się tajemniczy jasnowłosy młodzieniec, między mną i Salvadorem sprawy zaszły daleko. A to, co miało zakiełkować między mną a wspomnianym młodzieńcem było dalece bardziej namiętne, niż mogłem na początku przypuszczać…
+++
Była czerwcowa noc. Rozedrgana gwarami przemieszczających się brukowanymi uliczkami ludzi, przepełniona zapachem kawy, ciastek i alkoholu. Zapach lata.
Siedział w oknie, podziwiając wyjątkowo piękną pełnię. Przypuszczam, że moja skóra połyskiwała blado w księżycowej poświacie, a ciepłe powietrze rozwiewało moje ciemne włosy, smagając policzki, jakobym był częścią dziewiętnastowiecznej, romantycznej scenerii. Z nieodłącznym papierosem w dłoni, kontemplowałem ciemność. Byłem głodny. A oczy głodnych wampirów wyglądają jak dwa węgielki – jakby były wykonane z tej samej materii, co panująca wokół nich noc. Wciągnąłem głęboko powietrze, przymykając oczy. Wyczuwałem lekką nutę skoszonej, schnącej trawy na obrzeżach miasta.
Mogłem trwać tak do samego rana, nie wykonując najmniejszego ruchu, rozkoszując się odgłosami nocnego Paryża. Usłyszałem jednak pośpieszne kroki, niosące się echem po całej uliczce.
Salvador. Ale... nie sam.
Zaciekawiony, skierowałem wzrok ku drzwiom, które po chwili uderzyły z impetem o ścianę. Do pomieszczenia wpadł jak burza młody mężczyzna o wyglądzie zblazowanego, ekscentrycznego artysty. Którym właściwie był. Wokół niego unosiła się aura szaleństwa, napięcia i podekscytowania, którego źródła zacząłem się domyślać, gdy tylko za plecami Salvadora ujrzałem cichą, jasnowłosą postać, która przystanęła w progu.
Spod zwichrzonej grzywki spoglądały oczy podobne do moich własnych.
+++
- Dali bardzo szybko zauważył, jak wiele nas łączy. Był świadomy naszej inności, rejestrował niepokojące cechy i w niedługim czasie poznał całą prawdę. Wiedział, że jesteśmy wampirami. A skoro wiedział on, to wiedzieli pozostali surrealiści – ciemnowłosy kontynuował swoją opowieść, zerkając na kobiety z zalotnym uśmiechem na wargach.
Wypalające się świeczki, plamiły szklany blat woskiem. Zapomniane sreberko wciąż iskrzyło się w słabym świetle. Ktoś westchnął cichutko, w napięciu.
- Byliśmy w ich cieniu – kontynuował. - Świat nie znał nas zbyt dobrze, choć mieliśmy swoje małe akcenty w ich sennej twórczości. Taki stan rzeczy odpowiadał nam w zupełności, gdyż rozgłos mógł nam przysporzyć, co najwyżej, kłopotów prosto z Włoch... – Zrobił minę mówiącą, że to zbyt długa historia, aby ją tłumaczyć i po chwili mówił dalej: - Ech, moje panie, to był najwspanialszy okres w moim życiu! Jasper okazał się być fascynującym mężczyzną. Należał do nas. Do szaleńców. Bawiliśmy się razem, poznając wszystkie uroki Paryża. Ale… Z każdym dniem rosło między nami coś, co doprowadzało mnie do stanu wrzenia. Jakaś niezrozumiała więź, która ogarniała rozbuchanymi uczuciami moje serce, jeśli mogę tak powiedzieć, i wywoływała w ciele nieznane mi, nowe reakcje.
Kobiety wpatrywały się w Lloyda w napięciu. Alice jęknęła cicho na samą myśl, co mogła usłyszeć za chwilę…
+++
Dużo czasu spędzałem z Salvadorem w jego sypialni, obserwując go przy pracy. Uwielbiałem patrzeć, jak maluje. Tym bardziej, że czasem kończyło się to krzykiem i wyrzucaniem sprzętów domowych przez okno. Zanosiłem się wtedy śmiechem i podchodziłem do niego niebezpiecznie blisko, wiercąc go wymownym spojrzeniem. Zazwyczaj działało… Również tamtego dnia uczestniczyłem w jednym z jego artystycznych porywów.
Nieświadomi czyjejś obecności trwaliśmy przy oknie, przez które sączyły się promienie słoneczne, sprawiając, że moja skóra lśniła tysiącem diamencików i rzucała na twarz Salvadora dodatkowe, zabawne blaski. Uwielbiałem, gdy się wściekał. Uwielbiałem, gdy był pod wpływem narkotyków. Uwielbiałem, gdy dyszał ciężko ze złością i…
Przysunąłem się jeszcze bliżej, patrząc na niego z góry. Świdrował mnie szalonym spojrzeniem. Moje wargi poruszyły się lekko. Uniosłem kąciki ust w zwycięskim uśmieszku i zbliżyłem ku niemu twarz. Nasze wargi niemal się stykały, ale trwałem bezruchu, całkiem specjalnie doprowadzając go do jeszcze większej pasji.
A potem nasze usta złączyły się w pocałunku, tak samo popieprzonym, jak wszystkie relacje łączące naszą grupę.
Usłyszeliśmy ciche westchnienie.
Szybko oderwałem wargi od miękkich ust Dalego, spoglądając w bok. Napotkałem spojrzenie dwojga czarnych oczu, wypełnionych chorą fascynacją. Przygarbione ramiona Jaspera drżały lekko. Był spięty. Chyba rozeźlony, jednak nie potrafiłem wtedy w pełni dociec, jaki mógłby być tego powód. Bardzo długą chwilę przypatrywał mi się uważnie, zanim umknął, pozostawiając po sobie jedynie zapach lawendy.
Od tego momentu wiedziałem, że coś między nami było…
I teraz po tym *glucie*, proszę o bardzo szczerą odpowiedź: Czy mam kontynuować, czy dać sobie spokój? |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Nie 22:38, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Pią 8:06, 20 Lut 2009 |
|
O mój najdroższy Boże!
Ja mam zwidy, czy Ty się zapytałaś, czy masz kontynuować? To żart? Prawda? OCZYWIŚCIE, ŻE TAK!!!!! :D:D
Czegoś takiego na tym forum jeszcze nie widziałam. Dziewczyno, jesteś tutaj największym talentem!! Nie żartuję. Bogate słownictwo, rozbudowane, ale nie 'przesadzone' opisy.. Trzymasz czytelnika w napięciu, wszystko odkrywasz powolutku, nadajesz tę nutkę tajemniczości, a poza tym, Twoje teksty mają to 'coś', co pozwala mi do nich wracać. Wielu pisarzy, z Meyer na czele, mogłoby się od Ciebie uczyć.
Ja chcę więcej! I nawet nie próbuj mi powiedzieć, że tego nie skończyć, bo .. cośtam. Jeżeli masz na uwadze moje zdrowie psychiczne - pisz!
VENY, VENY, VENY! :*
[Dlaczego ja to komentuję jako pierwsza?! Tu już powinno być x postów z ochami i achami!!] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aletheia
Człowiek
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta
|
Wysłany:
Pią 8:09, 20 Lut 2009 |
|
Proszę o kontynuacje.
Spodobała mi się historia Lloyda - ale przecież to nie wszystko.
Głównym bohaterem jest Lloyd czy Jasper? ( wiem, że jestem nie domyślna)
Co jest między Jasperem i Lloydem?
Już pisałam, że masz niesamowity talent. Chcę więcej twoich tekstów.
A tego masz rozbudować i zrobić długaśnego.
MORE! życzę weny. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 8:13, 20 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 9:17, 20 Lut 2009 |
|
Dziewczynki kochane, będę pisać póki nad tym nie padnę. Kopnę w dupę mój slomiany zapał ;P A co!
Co do samego opowiadanka... Na razie poznamy historię tajemniczych trzech osób - w chwili obecnej "słuchamy" historii Llyoda. Potem dowiemy się, czemu te postacie siedzą w jednym pokoju z Alice. Bo właściwie o Alice tu chodzi ;]. Czyli Alice i Jasper są głównymi bohaterami. Mylne skojarzenie wzięło się stąd, że skoro Lloyd opowiada o tym, jak poznał Jazza, to w jego własnej opowieści on sam jest gł. bohaterem... W końcu opowiada o sobie... Nie zamotałam 0____________o???
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Pią 9:19, 20 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 10:11, 20 Lut 2009 |
|
Mizuki jesteś mistrzynią!!
Twój styl, język i sposób narracji są wręcz niesamowite. Nie jest to kolejna opowieść którą czyta się mimochodem (chociaż takie też lubię) nad Twoim opowiadaniem trzeba się skupić wysilić nieco umysł. Nie spodziewałam się że znajdę tu coś takiego. Gratulacje. |
|
|
|
|
Carrie Cullen
Człowiek
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.
|
Wysłany:
Pią 12:26, 20 Lut 2009 |
|
Mizuki zwykle gdy FF mi się podobał biłam się garnkiem po głowie żeby jakoś wytrzymać okres czekania na pojawienie się nowego rozdziału. U ciebie jest całkiem inaczej, bo ile można skakać z balkonu i powtarzać to monotonne zajęcie ? :P
Co do opowiadania... O MóJ WIELKI BOżE !
Opisy masz tak świetne, że zaczynam mieć duuuże kompleksy na tym punkcie.
Nie dość ,że wygląda na to, że Jazz ma małą gejowską przygodę to jeszcze dałaś Salvadora.
Miziuki I LOVE YOU <33 :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Carrie Cullen dnia Pią 12:26, 20 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Pią 16:15, 20 Lut 2009 |
|
Nie, nie zamotałaś ^^
Właściwie to zobaczyłam, że jest nowa część, już wczoraj, ale przyczytałam dopiero dzisiaj, bo byłam już tak zaspana, że nie mogłam się na niczym skupić, a Twoje teksty są wymagają ogromnej uwagi i, co najważniejsze, są tej uwagi warte!
Weny, weny, weny i sił do wyrzucenia ze swojego życia słomianego zapału ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|