|
Autor |
Wiadomość |
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Wto 7:57, 04 Sie 2009 |
|
Miniaturka 1.
Oryginał napisany przez: And April Threw Rice.
Oryginał znajduje się [link widoczny dla zalogowanych]
Przetłumaczone przeze mnie.
Beta: iga_s
1. What Jasper knows - Co wie Jasper.
Ona nie była Alice.
Ona nie była radosna.
Ona nie była szczęśliwa.
Ona nie poruszała się z gracją i zdecydowanie nie odznaczała się delikatnością.
Ona była opalona, Alice blada. Ona była gorąca, a Alice zimna.
Alice zawsze była drobna. Ona była wysoka, odpychająca i głośna.
Alice zawsze była grzeczna. Ona nie przejmowała się grzecznością.
Alice zawsze się do niego uśmiechała. Ona nigdy.
Alice słodko pachniała. Ona pachniała… Cóż, nie cuchnęła, ale jednak pachniała inaczej.
Inaczej, pomyślał Jasper, patrząc, jak Leah Clearwater zawzięcie walczyła o uwagę Jacoba. Tak, dlatego była inna.
Tańczyła dookoła Jacoba, wyglądała jak małe, podniecone szczenię, a Jacob ją tylko ignorował.
Leah była młoda. Alice będzie żyła wiecznie.
Miłosny trójkąt, który nigdy się nie skończy i odbije się na nich wszystkich. Nessie płakała. Leah się śmiała. Jacob pocieszał Nessie, a Leah patrzyła spode łba. Wyraźnie emanował od niej smutek.
Odezwała się do niego dwa razy. „Ja nie” i „Dlaczego się przejmujesz?” – oto odpowiedzi na jego pytania. Gdy rozmawiali, patrzył w jej czarne oczy, ale niemalże natychmiast obracała się z powrotem do Jacoba, spoglądając na niego wzrokiem pełnym osobistej, jednostronnej miłości.
Alice nigdy nie czuła żalu. Leah w nim tonęła.
Alice nie mogła wychodzić na słońce, mimo że tego chciała. Pragnęła czuć jego ciepło i blask.
Leah nie znosiła ciepła. Pragnęła deszczu. Leah potrzebowała kogoś, kto cierpiałby razem z nią.
Jasper może to zrobić, ale ją to nigdy nie obchodziło.
Jasper wie, że nic się nie zmieni. Wie, że kocha Leę Clearwater, wie, że kocha ją za każdym razem, gdy jej serce pęka. Alice wie, ale udaje, że nie wie. Emmett wie, ale ignoruje to. Edward wie, Bella wie, nawet Rosalie wie. Wszyscy wiedzą, ale udają, że nie jest to prawda.
Jasper wie, że może uzdrowić Leę, pomóc się jej poskładać, ale wie też, że Leah nigdy nie da mu szansy. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laureniaa dnia Nie 17:02, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 7 razy
|
|
|
|
|
|
annzz_
Człowiek
Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 12:16, 04 Sie 2009 |
|
Laureniaa napisał: |
Miłosny trójkąt, który nigdy się nie skończy i odbija się na nich wszystkich. |
Chyba powinno być: Miłosny trójkąt, który nigdy się nie skończy i odbije się na nich wszystkich. Chodzi o jedność czasów.
Laureniaa napisał: |
Wyraźnie emanowało od niej smutek. |
Emanował.
Laureniaa napisał: |
Alice nie mogła wychodzić na słońcu, mimo że tego chciała. |
Słońce.
Laureniaa napisał: |
Jasper może to zrobić, ale jej to nigdy nie obchodziło. |
Czas. Jasper mógł to zrobić, ale ją to nigdy nie obchodziło lub Jasper może to zrobić, ale ją to nie obchodzi.
Od strony technicznej w porządku. Ładnie przetłumaczony tekst.
Hm, i teraz nie wiem co. Pomysł wydaje mi się bezpodstawny, bez podłoża. Przeczytałam, przemyślałam i nie widzę sensu. Dlaczego akurat Lea i Jasper? To tak, jakby dobrać Setha i panią Cope. Nie ma między tym dwojgiem żadnego powiązania, dzięki któremu coś by ich mogło połączyć. Może chodziło o ból, o to, że oboje cierpieli i mogliby sobie pomóc, ale od razu miłość? Mogliby sobie pomóc będąc przyjaciółmi. Tak krótki tekst, a tyle pytań mi się nasuwa. Nie dobrze.
Bardzo lubię tłumaczenia, więc chętnie przeczytam więcej. :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez annzz_ dnia Wto 12:20, 04 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 9:28, 06 Sie 2009 |
|
Tekst przetłumaczony ładnie, jednak oczywiście zastrzeżenia co do treści mam :D Zastanawiam się tylko, co pośród tego wszystkiego robiła Nessie, bo nie rozumiem?... naprawdę. Akurat Leah i Jazz - to połączenie mi nie pasuje, no ale Ty tylko tłumaczyłaś :)
Jak mówiłam samo tłumaczenie mi się podoba i co do niego, nie mam zarzutów, a jak jeszcze coś przetłumaczysz, to na pewno chętnie przeczytam :) Dil |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Czw 17:56, 06 Sie 2009 |
|
Miniaturka nr. 2
beta: iga_s
Oryginał jest [link widoczny dla zalogowanych]
Zmierzch – szalona improwizacja*
_____ (fikcyjna postać) jest _____ (przymiotnik) i _____ (typ osoby), a _____ (druga fikcyjna postać) jest _____ (inny przymiotnik) i _____ (typ osoby)? Co się stanie, jeśli oni _____ (czynność) w _____ (miejsce)?
Cóż, o uzupełnienie luk poprosiłam przypadkową osobę. Zobaczcie, jak zrobiła to Mara (clearwatercullener):
Aro jest niechlujnym stewardem, a Leah zwariowanym na punkcie czystości pracownikiem sezonowym. Co się stanie, jeśli oni montują razem piec w pralni samoobsługowej?
Oto krótka historia na ten temat! (punkt widzenia Lilly, właścicielki pralni)
***
- Cześć! – zawołał energiczny mężczyzna z trupio bladą cerą, znienacka wbiegając jak strzała do mojej pralni samoobsługowej. – Jestem Aro! Dzięki za skorzystanie z usług linii lotniczych Delta**!
Dlaczego nie ma tutaj Mike’a Newtona?, pomyślałam.
- Och, to nie ty jesteś tym facetem, który ma nam zamontować piec? – spytałam przybysza.
- Czy poczęstujesz się orzeszkiem ziemnym? Oczywiście za darmo!
Zerknęłam pobieżnie na opakowanie, które trzymał w dłoni. Gość wyglądał całkiem przerażająco z tymi swoimi czerwonymi oczami i w poplamionym uniformie stewarda.
- Nie, dzięki, jestem uczulona na orzechy.
- Ale to są orzechy bez dodatku orzechów! – nalegał.
- Słuchaj, jeśli nie zamontujesz nam tego piecyka, to będę zmuszona zatrudnić kogoś innego – powiedziałam stanowczo i dokładnie w tej chwili na środku pokoju zmaterializował się pracownik sezonowy, który powiedział:
- Jak się tutaj… Ej, chwila! Narratorze, ja mam imię! Jestem Leah, a nie żaden robotnik!
Po chwili Leah-robotnik westchnęła.
- Okej, może i jestem robotnikiem, ale jak do cholery się tutaj dostałam?! Jacob, jeżeli to jakiś twój głupi żart… To w ogóle NIE JEST ŚMIESZNE!
- Czy jesteś licencjonowanym robotnikiem? – zapytał znienacka Aro.
- AAAAAAAAACH! BRUD! ODEJDŹ ODE MNIE, TY NIECHLUJNY DZIWAKU…!
- Powiedział robotnik – mruknęłam.
- Trzeba… zdezynfekować! – wydyszała Leah-robotnik i nagle pojawiła się magiczna butelka płynu do czyszczenia…
- Czy jesteś licencjonowanym robotnikiem? – powtórzył Aro.
- Zamknij się, pijawko! Ale tak, jestem! – oznajmiła dziewczyna. – Teraz… muszę cię zdezynfekować!
- NIEEEEEEEEEEEEE! Kocham moje niechlujstwo!
- To dlatego nigdy nie miałeś dziewczyny – westchnęła Leah-Robotnik.
- Nieprawda, miałem dziewczynę! Co prawda wymyśloną, ale zawsze…
- Wow… No po prostu… wow!
Nagle Aro stanął na suszarce do ubrań i zawołał:
- PANIE I PANOWIE… I wilczy robotniku…
- HEJ! – wrzasnęła Leah-Robotnik.
- ZAPNIJCIE PASY I PRZYGOTUJCIE SIĘ DO LOTU!
- Nie jesteśmy w samolocie, krwiopijco! – krzyknęła dziewczyna.
- Ty to powiedziałaś.
- PRACUJĘ Z IDIOTAMI! – wrzeszczała Leah-wilczy-robotnik.
- JA JESTEM IDIOTĄ! – ryknął Aro, skacząc na główkę z osuszacza i uderzając w podłogę. Dziewczyna psiknęła mu w twarz odświeżaczem powietrza.
- Posłuchajcie, zainstalujcie nam tylko piecyk, okej? – wtrąciłam niecierpliwie. Nagle Leah-robotnik zmieniła się w gigantycznego wilka.
- O JA! EKSTRA SZTUCZKA MAGICZNA! ALE TERAZ DAJ MI LODY! – krzyknął facet, nagle pokrywając się błotem, które pojawiło się znikąd. Super!
Leah-wilczyca warknęła coś, co przypominało: „nie możesz jeść, krwiopijco”.
- WIEM! MAM ANOREKSJĘ! TO CHOROOOOOOOOOOOOBA! MUSZĘ PODDAĆ SIĘ TERAPII!
- Ty to powiedziałeś – mruknęłam, a potem Aro krzyknął:
- JESTEM SUPER ARO-SAMOLOT! SKORZYSTAJ Z USŁUG LINII LOTNICZYCH DELTA ALBO ZGINIESZ!
Gość wybiegł, a ja zaczęłam gapić na ogromną wilczycę. Jedną łapą wzięła płyn do dezynfekcji i psiknęła mi w oczy, a potem pomknęła ku zachodzącemu słońcu.
____________________________
* W oryginale: Twilight – Madlibs.
[link widoczny dla zalogowanych] to gra słowna (szczególnie popularna wśród amerykańskich dzieci), w której jedna osoba podsuwa drugiej listę słówek, jakimi powinna ona uzupełnić luki we wcześniej przygotowanym tekście. Najczęściej tekst ma potem niezwykle żartobliwy charakter.
** Oryginał nie wspomina nic o liniach lotniczych - jest po prostu słówko „Delta”, ale nie mam pojęcia, jak to ująć, ale skoro Aro jest stewardem, to może to jakieś linie lotnicze? Najlepiej to pasowało. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Invisse
Zły wampir
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:23, 06 Sie 2009 |
|
Laureniaa napisał: |
Po chwili Leah-robotnik westchnęła.
- Okej, może i jestem robotnikiem, ale jak do cholery się tutaj dostałam?! Jacob, jeżeli to jakiś twój głupi żart… To w ogóle NIE JEST ŚMIESZNE! |
Cha, cha. Wariatkowo Bardzo ciekawa gra, te Mad Libs. Zabawne rzeczy wychodzą
Aha, a spację się stawia i przed, i po myślniku, bo zdarzało się, że brakowało tego.
No to ja czekam na kolejne miniatury |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Pon 7:51, 10 Sie 2009 |
|
Miniaturka nr. 3
Oryginał jest [link widoczny dla zalogowanych]
beta: iga_s i marta_potorsia
Damy z La Push
Co się działo z dziewczynami, w które wpoili się chłopaki ze sfory, gdy oni walczyli z nowonarodzonymi w „Zaćmieniu”? (W tej miniaturce, podobnie jak we wszystkich moich opowiadaniach, Paul wpoił się w Rachel, a Embry w Marley).
Emily – jest tym wszystkim najbardziej zmartwiona. Na polu bitwy znalazł się nie tylko jej ukochany mężczyzna, ale także jej synowie. Chłopcy, których pokochała jak własne dzieci… i on, ale o tym ostatnim stara się raczej nie myśleć i chce wyrzucić z pamięci jego wykrzywioną grymasem niezadowolenia twarz. Kiedy Emily znajduje się w swojej kuchni wraz z wpojonymi dziewczętami i próbuje zająć się gotowaniem (Claire bawi się na podłodze, Rachel chodzi nerwowo w tę i z powrotem, Kim cicho popłakuje, a Marley wścieka się przed telewizorem), czuje się trochę tak, jakby nagle przeniosły się wszystkie do średniowiecza i stały się damami, które ciągle czekają na powrót swoich rycerzy… Uśmiecha się pogodnie, ale to tylko maska, bo ręce trzęsą jej się ze zdenerwowania.
Claire – nie rozumie zbyt wiele. Chce tylko, żeby Quil już wrócił i się z nią pobawił. Dziewczynka ma się dobrze, bo otaczają ją teraz kochane przyjaciółki, piękne kobiety, które mają wspaniałych chłopaków. Claire czuje się jak księżniczka czekająca na swojego przystojnego księcia. On wkrótce wróci i uratuje ją od tych strasznych ludzi, z którymi poszedł walczyć. Ciocia Emily też jest księżniczką, śliczną i szczęśliwą. Większość dziewczyn, które boją się o swoje drugie połówki, również jest. Większość…
Marley – zaczyna się już niecierpliwić. Nieustanne siedzenie przed telewizorem doprowadza ją powoli do szału. Patrzy na ekran, ale nic nie widzi i nie docierają do niej żadne dźwięki. Czuje się taka… niepotrzebna. Jak inne dziewczyny ucinają sobie pogawędkę i uśmiechają się uprzejmie, ona nie może znaleźć sobie miejsca. Ma wrażenie, że jest damą w opresji niezdolną do zrobienia samej czegokolwiek. Martwi się, że inne myślą podobnie. Wie, że kocha Embry’ego całym sercem… ale chciałaby wykazać się czymś więcej niż byciem w pobliżu i ładnym prezentowaniem się, podczas gdy wilkołaki z Londynu… to znaczy z La Push, ratują sytuację.
Rachel – także zaczyna się niecierpliwić, ale nie w ten sam sposób co Marley. Tęskni za dramaturgią i akcją, które są zawsze wtedy, gdy członkowie sfory kręcą się w pobliżu. Jest złakniona jakichś sensacyjnych wieści i drażni ją to, że ją opuścili. Myśli o ostatnio usłyszanych plotkach i martwi się, że ominęły ją jakieś skandale. Chce tych zwykłych kłótni i żartów, chce Paula obejmującego ją ramieniem i szepczącego jej do ucha zapewnienia o jego miłości. Chce przyglądać się innym i interpretować ich język ciała, chce podsłuchiwać pod zamkniętymi drzwiami. Chce szeptać plotki do czyjegoś ucha i znowu poczuć siłę tam, gdzie jej nie ma…
Kim – również jest zniecierpliwiona, ale jednocześnie przestraszona. Poza Jaredem nie ma nikogo. Jeśli coś mu się stanie, to rodzina, do której należy wraz z innymi dziewczynami, zniknie. Sfora i reszta naprawdę są dla niej jak najbliżsi krewni. Sam i Emily to rodzice, reszta chłopaków to ich synowie, których żonami są właśnie one, z Claire jako uroczą, młodszą siostrzyczką. W rzeczywistości tak nie jest, ale nie obchodzi jej to. Cieszy się z tego, że ją akceptują. Nie przeszkadza jej czekanie, siedzenie i ładne wyglądanie. Nie przejmuje się tym, jeśli jest z Jaredem. Nigdy nie pozwoli mu odejść.
Leah – ona też była damą… jakiś czas temu. Bez wątpienia już nią nie jest, ale (jak Sam, Jacob i każdy z dobrym wzrokiem wie) nie jest też jednym z chłopców. Nie można jej nazwać księżniczką, którą czeka szczęśliwe zakończenie. To między innymi także różni ją od pozostałych.
Kiedy dziewczyny wrócą do swoich domów, wszystkie rzucą się w objęcia kogoś, kto je kocha.
Tylko Leah rzuci się z płaczem na kanapę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 10:24, 10 Sie 2009 |
|
O jee. To mi się podobało. Z resztą jak wszystkie Twoje miniatury :)
Po pierwsze nie zauważyłam błędów - może dlatego, że dopiero wstałam xD - albo dlatego, że nie ma.
Świetnie, że są opisane uczucia każdej z "dam" z osobna. Oczywiście najsympatyczniejsze są te Clair :) Ale mnie urzekły Lei. To było po prostu: wow.
Uważam, że genialnie wybierasz teksty do tłumaczenia. Gratulacje to będzie mój utwór dnia :) Weny, Dil. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Pią 21:09, 14 Sie 2009 |
|
nr. 4
Oryginał jak zwykle u And April Threw Rice (Locked Inside)
beta: iga_s
Zawsze myślałam, że Jacob w rzeczywistości nie kocha Nessie i tak jest w tej historii. W duchu nienawidzi wszystkiego, co z nią związane, ale przez wpojenie został zmuszony do tego, by obdarzyć ją miłością. To tak, jakby jego część, która nie może znieść nawet jej widoku, była gdzieś w nim uwięziona, tak jak w przypadku Melanie w „Intruzie”, a wpojona dziewczyna całkowicie przejęła kontrolę nad jego ciałem.
***
Uwięziony
- Aw! – pisnęłam radośnie, wskazując palcem na fotografię przedstawiającą mnie sprzed kilku lat. – Byłam taka urocza! – Uśmiechnęłam się do Jacoba, a on tylko pokiwał głową.
Znalazłam w jego szafce stary album ze zdjęciami i uparłam się, żebyśmy go razem obejrzeli. Nie mogłam zrozumieć niechęci Jake’a. Czyżby coś przede mną ukrywał? Ta myśl wywoływała na mojej twarzy grymas irytacji.
Niedawno skończyłam dopiero dziesięć lat, ale byłam już w pełni dojrzała. Od jakiegoś czasu mieszkałam na Alasce wraz ze swoją rodziną, Jacobem oraz naszym rocznym dzieckiem. Oczywiście wzięliśmy ślub (jak zasugerowałam) i mieliśmy jedną córeczkę, Ali Leah Black. Nadałam jej pierwsze imię po Alice i pozwoliłam Jake’owi zdecydować o drugim. Wybrał imię Leah, mówiąc tylko, że mu się podoba i uważa, że jest ładne i oznacza silną osobę.
Mieliśmy żyć wiecznie, co oznaczało, że Jacob już na zawsze należał do mnie, więc nie mógł mieć żadnych sekretów. Cóż, przynajmniej tak mu powiedziałam, a on zawsze mi ustępował.
- Tak, masz rację, Ness – powiedział, mierzwiąc mi włosy. – Dalej jesteś urocza.
- Dzięki! – Przewróciłam kartkę i na następnej fotografii uśmiechała się do nas dziewczyna o brązowych oczach. Była zarumieniona i machała do kogoś, kto robił zdjęcie. Wyglądała bardzo znajomo.
- Kto to?
- To? Twoja mama, Ness. Sprzed przemiany w wampira.
- Co ona ma na ręce? – zapytałam, dotykając na zdjęciu miejsca, w którym widniał łańcuszek opleciony wokół jej nadgarstka. Przysunęłam fotografię bliżej, żeby lepiej mu się przyjrzeć.
- Och – mruknął, czerwieniąc się. – To bransoletka, którą jej dałem.
Skrzywiłam się. Nie lubiłam, gdy ktokolwiek miał coś wspólnego z Jacobem. On był mój.
- Kto robił zdjęcie?
- Ja.
- Och… – Tak w ogóle nie za bardzo lubiłam, jak mama się uśmiechała. Popatrzyłam na następne zdjęcie przedstawiające dwa motory. – Co to jest?
- To? Motocykle, które naprawiliśmy, kiedy twój tata ją zostawił – wyjaśnił.
Wiedziałam już o tym. W sumie to wiedziałam o wszystkim. Byłam najmądrzejszą osobą w rodzinie i wszyscy mi to powtarzali.
- Moja mama na motorze?
- Na pewno byś jej nie rozpoznała – mruknął, przewracając kartkę.
- A to Seth Clearwater? – zapytałam, wskazując na uśmiechniętego chłopca, który obejmował ramieniem mojego tatę.
- Ta… – powiedział. Usłyszałam w jego głosie nutkę smutku. – Pamiętasz go?
- Jasne. Jedyne dziecko Sue. I ślub… - Dziadek Charlie ożenił się z Sue Clearwater, co sprawiło, że Seth stał się moim… wujkiem. Na to wychodziło. Nie mieliśmy od niego wieści od jakichś pięciu lat, a ostatnią wiadomością, jaką się z nami podzielił, było to, że się wpoił.
Jacob odwrócił wzrok.
- Ta…
Przekartkowałam resztę albumu i gdy dotarłam do jego końca, ze zdziwieniem zauważyłam, że znajdowały się tam trzy złożone zdjęcia.
- Co to jest? – zapytałam – Masz przede mną jakieś sekrety?
Westchnął.
- Nigdy tego nikomu nie pokazywałem.
Rozprostowałam pierwszą fotografię. Była na nim wysoka Indianka, może dziesięcioletnia, obejmująca ośmioletnią wersję mojego Jacoba. Robiła mu zajęcze uszy i pokazywała język.
- Kto to jest?
Jacob wyglądał tak, jakby miał się zaraz rozpłakać.
- To? – zapytał drżącym głosem. – Ona jest… ona jest nikim.
- Kimś musi być!
Jacob wziął głęboki oddech.
- Po prostu oglądaj, okej?
Rozgięłam następne zdjęcie, na którym widniała ta sama dziewczyna, ale starsza i dużo wyższa. Obejmowała Jacoba, a on wyglądał tak jak teraz i też ją przytulał. Oboje byli zarumieni i uśmiechali się szeroko do obiektywu.
- Kim jest ta dziewczyna? – Sięgnęłam po ostatnią fotografię, ale Jake złapał moją rękę.
- Nie, Nessie - poprosił. Warknęłam na niego.
- Rozkazuję ci puścić moją rękę. – Jacob posłuchał. Uśmiechnęłam się i rozprostowałam je. Z trudem złapałam powietrze.
Ta sama dziewczyna całowała go pod jemiołą, a ich twarze kolorem przypominały dojrzałe pomidory. Chłopak położył dłonie na jej talii, a ona na jego ramionach. Idealnie do siebie pasowali.
- Kim ona jest?! – krzyknęłam, uderzając Jake’a w rękę i pokazując zęby. Popatrzył na mnie ze strachem, pocierając bolące miejsce.
- To jest Leah Clearwater.
- Jaka Leah?
- Leah Addy Clearwater, Leah, Lee-Lee. Wybierz sobie ulubione określenie!
- Kuzynka Setha?
- Siostra Setha!
- Seth nie ma siostry!
- Już nie!
- Co to ma znaczyć?
- Leah Clearwater była… miłością mojego życia.
Co?! Obnażyłam zęby, naciskając na jego ramię. Skrzywił się i spokojnie mnie odsunął. Nie mógł… nie wolno mu było kochać innej!
- Ale wtedy spotkałeś mnie i się odkochałeś, tak? – naciskałam.
Jacob rzucił mi spojrzenie przepełnione bólem.
- Nie. Wtedy ona popełniła samobójstwo.
- Co?
- Kiedy pierwszy raz cię pocałowałam, zabiła się… Powiesiła…
- Czemu?
- Ponieważ nie mogłem dłużej jej kochać.
- Kiedy zostało zrobione to zdjęcie? – zapytałam, przysuwając bliżej zdjęcie całującej się pary.
- Boże Narodzenie 2012. Miałaś… cztery lata. Wyglądałaś na trzynaście, może troszkę mniej.
- Zdradzałeś mnie?!
- Byłaś jeszcze za młoda na to, żeby być zdradzaną, Nessie. – Przeniósł wzrok na książkę leżącą na półce. Sięgnęłam po nią, patrząc na niego. W jego wzroku było takie zdegustowanie, że prawie krzyknęłam, ale po chwili zostało zastąpione uśmiechem.
Podobna sytuacja miała miejsce na naszym ślubie, gdy przyszła jego kolej na powiedzenie „tak”. Zmusił się, żeby wykrztusić się z siebie to jedno słowo, cały czas zaciskając pięści. Raz, kiedy mnie całował, odsunął się i wyglądał tak, jakby zbierało mu się na wymioty, ale nim zdążyłam mrugnąć, wszystko szybko wróciło do normalności, czyli znowu mnie wielbił i kochał.
- Poezja dla złamanych serc? – przeczytałam, otwierając książkę. – Własność Lei Addy Clearwater. O, i jest jakaś notatka.
- Nessie, nie! – warknął.
- Kochany Jacobie… – zaczęłam, nie zwracając na niego uwagi.
…jeśli to czytasz, to pewnie przeszukali mój dom i znaleźli tę książkę. Wszyscy myśleli, że kupiłam ją przez Sama, ale tak naprawdę zrobiłam to wtedy, gdy wpoiłeś w tego bachora.
Nieustannie widziałam w Twoich oczach, jak bardzo starasz się z tym walczyć, a po tym, gdy straciłeś kontrolę i zrobiliśmy „to” w moim łóżku, zwierzyłeś mi się nawet, jak bardzo jej nienawidzisz. Miałam wrażenie, że ktoś, kto kocha tego potwora, przejął kontrolę nad Twoim ciałem, ale czasem, zazwyczaj kiedy byłeś ze mną, udawało Ci się ją odzyskać.
Kocham mojego brata. Nie pozwól mu się zabić. To dobry dzieciak.
Wreszcie zobaczę dzisiaj mojego tatę. Tak strasznie się za nim stęskniłam, Jacob!
Nie oczekuję, że pójdziesz w moje ślady, a nawet tego nie chcę. Mam nadzieję… Mam nadzieję, że to nie Ty mnie znajdziesz. Nie powinieneś mnie takiej widzieć.
Nigdy nie będę żoną ani matką, a rodzina opuściła mnie dawno temu. Słabłam z każdym dniem i zdałam sobie sprawę, że nie mam już po co żyć. Mama wyszła za mąż, Seth się wpoił… Ludzie wkrótce o mnie zapomną. Umarłam dawno temu. Tylko moje serce biło.
Zabiłeś mnie w dniu swojego wpojenia. Pętla dookoła mojej szyi tylko to dokończy.
Dziękuję Ci bardzo za to, że trzymałeś Nessie z dala ode mnie przez te wszystkie lata. Nigdy nie zapomnę, jak ją przede mną ukrywałeś. Gdybyśmy się spotkały, to pewnie bym ją zabiła.
Pamiętam, jak trzymałam Cię, kiedy chciałeś do niej pobiec, a minutę wcześniej błagałeś mnie, bym Cię powstrzymała. Posłuchałam Twojej prośby.
Nie chcę… nie, nie potrafię żyć w świecie, gdzie miłość otrzymują tylko niektóre osoby.
Niech mama zaplanuje mój pogrzeb. Tylko proszę, żeby odbyła się skromna uroczystość. Zamówcie nagrobek z napisem: „Tu leży Leah Addison Clearwater”. I tyle starczy. Nie byłam niczyją siostrą czy córką.
Żyłam w świecie, gdzie nikt mnie nie kochał. To nie w porządku…
Wiem, że tam jesteś, Jacob. Uwieziony. Uwięziony w ciele, które kocha tego krwiopijcę. Wiem, że tam jesteś. Wiem, że możesz się wydostać, jeśli chcesz. Możesz złamać wpojenie. Jeśli ktokolwiek zdoła to zrobić, to tylko Ty. Kocham Cię, tego normalnego chłopaka uwięzionego w Twoim ciele. Kocham Cię mocniej niż możesz sobie wyobrazić
Kocham Cię tak mocno jak nienawidzę swojego życia.
Przeznaczenie mnie nienawidzi.
Pocałowałeś ją zeszłej nocy. Nigdy Ci tego nie zapomnę.
Pamiętaj, że Cię kocham i powiedz Emily, że jej wybaczyłam. Powiedz Samowi, że też go kocham. I wybaczam. Powiedz, że mu wybaczam…
Nie nabierzesz mnie, Jacobie Black. Wiem, że jej nie kochasz, nawet wtedy, kiedy mówisz, że tak nie jest. Jeżeli się z nią ożenisz… to nigdy Ci nie wybaczę. Ponieważ to ja… To ja miałam być Twoją panną młodą! Po prostu… Po prostu nie bierz z nią ślubu, okej?
Będę na Ciebie czekać. Mam nadzieję, że nie jesteś nieśmiertelny. Mam nadzieję, że dalej mnie kochasz.
Kocham Cię. Bądź dobry, ale nie za bardzo, ponieważ wtedy zhańbisz moje imię.
Nie zapomnij o mnie.
Lee
- Co to do diabła jest?! – wrzasnęłam, rzucając książkę przez pokój. – Ona kłamała, prawda?! Kochasz mnie. Kochasz mnie! Powiedz, że mnie kochasz!
Jakiś cień przemknął po jego twarzy. Cień agonii, który po chwili zniknął.
- Kocham cię – powiedział zduszonym głosem i ukrył twarz w dłoniach. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Pią 22:49, 14 Sie 2009 |
|
Ughr!
Rozpieszczona dziewucha Przez to całe wpojenie zachowuje się jak królowa.
Dobra Len spokojnie.
Wdech, wydech.
Ołkej
Nigdy nie lubiłam Jacoba i Leah, ale najbardziej chyba nie lubiłam Nessie. Zbyt doskonała jak dla mnie. Zbyt mądra, piękna itp. Zawsze taka grzeczna dziewczynka, a teraz wyszło szydło z worka.
Cytat: |
Wiedziałam już o tym. W sumie to wiedziałam o wszystkim. Byłam najmądrzejszą osobą w rodzinie i wszyscy mi to powtarzali. |
Jakaś ty skromna Ness. Doprawdy.
Chociaż z drugiej strony muszę powiedzieć, że autorka troche przesadziła. Renesmee nie była taką egoistką. Chociaż... w książce opisane tylko były jej pierwsze tygodnie życia więc nic nie wiadomo. Poprzewracało się w tyłku i tyle.
Ale mnie to nie przeszkadza. Absolutnie.
Żal mi się zrobiło Jake. To chyba pierwszy raz odkąd skończyłam czytać sagę.
Cytat: |
Zawsze myślałam, że Jacob w rzeczywistości nie kocha Nessie i tak jest w tej historii. W duchu nienawidzi wszystkiego, co z nią związane, ale przez wpojenie został zmuszony do tego, by obdarzyć ją miłością. To tak, jakby jego część, która nie może znieść nawet jej widoku, była gdzieś w nim uwięziona, tak jak w przypadku Melanie w „Intruzie”, a wpojona dziewczyna całkowicie przejęła kontrolę nad jego ciałem. |
Ja też tak po części myślałam.
Tłumaczenie dobre (mówi ta co się nie zna). Błędów nie zauważyłam. Napisałabym coś więcej, ale krew mnie nadal zalewa.
Pozdrawiam i życzę ochoty na dalsze tłumaczenie.
Lennie Wkurzona Cullen. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 16:42, 15 Sie 2009 |
|
Laureniaa, mówiłam Ci już, że tłumaczysz perełki? :)
Wiem, że tekst nie jest Twój, więc może zacznę od tego jak mi się podoba sam styl tłumaczenia. Bardzo :D Nie ma jakiś durnych wstawek, które przyprawiają mnie o dreszcze typu "Ja siedziałam podczas gdy on na mnie patrzył". I to Ci się chwali.
Jeszcze nigdy nie czytałam o Nessie rozkapryszonej i chyba nie spotkałam się z wpojeniem, które byłoby niejakim więzieniem. Młoda Cullenowa ładnie się wilkołaczkiem bawiła. Leah i jej list pożegnalny - bardzo wzruszające. Samobójstwo - tragedia i ta jej prośba o to, żeby nie brał ślubu. Wziął - dlaczego to wynika jasno z kontekstu.
To ostatnie "kocham cię" i gest przegranej Jake'a... Aż mnie ścisnęło za serce :(
Weny i cierpliwości do tłumaczenia. Dil. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Nie 16:59, 30 Sie 2009 |
|
nr. 5
Znajduje się w zbiorze autorki ficków wyżej przetłumaczonych.
beta: iga_s (której gratuluję zdania testu na betę :)) )
UWAGA: w ficku znajdują się przekleństwa.
Cholera, Cholera! Odpieprzcie się wszyscy! Nie potrzebuję twojej pieprzonej sympatii!
- Leah?
Cholera, cholera! Czy nie powiedziałam wyraźnie, żebyście się wszyscy odpieprzyli?! Ty nie zaliczasz się do wszystkich?
- Leah.
Cholera, cholera! Natychmiast wyjdź z mojej głowy!
- Leah…
Nie obchodzi mnie to! Nie obchodzi, słyszysz?! Nie obchodzi mnie to, że mnie pocałowałeś, nie - ku***, wyjdź z mojej – nie obchodzi mnie to!
- Leah!
Cholera, cholera, nie możesz powiedzieć czegoś innego?!
- Cóż…
Ona jest twoją żoną! Nie obchodzi mnie to, nie obchodzi mnie to! Nie, ku***, wyjdź z mojej głowy! Nie wiesz, że kocham tylko Jacoba? Jesteś opóźniony!
- Bella…
Cholera, nigdy nie wymawiaj przy mnie jej imienia, nigdy…!
- Jesteś…
Cholera, cholera! Nic dla mnie nie znaczysz więc zamknij się i…
- Człowiekiem…
Cholera, nie chcę słyszeć twoich wyjaśnień!
- Ja…
Leah zamarła.
- Ty…
- Ja…
Powiedz coś innego.
- Cholera, cholera? – zasugerował Edward
Coś innego!
- Nie…
Nie kończ tego zdania!
- Wiesz, że nie kocham…
- Mnie – dokończyła Leah, mrużąc oczy.
- Jej.
Cholera, cholera, myślała Leah, kiedy ją całował. Śmierdzi jak gówno, cholera |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laureniaa dnia Nie 19:49, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Invisse
Zły wampir
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:14, 30 Sie 2009 |
|
Boskie ^^
Niby nie parodia, a bawi. Oryginalne wyrażenie myśli Leah. Ona i Edward? Podoba mi się. Szkoda, że to nie dłuższy fanfick :(
Końcówka mnie ostatecznie rozwaliła ;P
Pozdrawiam,
Invisse |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|