|
Autor |
Wiadomość |
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Czw 21:33, 29 Paź 2009 |
|
Cytat: |
ja myślę, że ten czwarty byłby hmm 'nie na miejscu' |
No tak, mógłby wyciągnąć to i owo. W swym długim życiu widziałam już takie cuda, apetyczne to nie jest :P *co ja tu piszę, co ja piszę*
Więc po chwili przemyślenia... chyba powiem jednak nie czwartemu kolczykowi :P
Przez wzgląd na zdrowie i estetykę Gaywarda :P
Idę stąd zue kobiety. Biedna ja nigdy takich zboczuchów nie wypiswałam... publicznie :P |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Czw 21:38, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Czw 21:39, 29 Paź 2009 |
|
w tym temacie robi się gorąco na dodatek błądzimy na granicy offtopa. Zmieńmy temat i skupmy się na tekście. kolczyki tez porzućmy bo nam się czytelnicy powoli gorszą
najszybciej jak dam radę to rzetelnie zrobić zbetuję 7 rozdział i wtedy się dopiero zacznie... dyskusja będzie wrzeć |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez offca dnia Czw 21:40, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 21:48, 29 Paź 2009 |
|
O Dżizas! Chwilę mnie tu nie było, a ile straciłam!
Offca, ja napisałam "podobna historia", a nie taka sama. Zresztą takiego romantyzmu jak u pary E-J to każdemu życzę.
Nie wiem czy to taki offtop, bo to wszystko na temat. I uważam, że to cudowne, że ta historia wyzwala w nas takie emocje.(i trochę takie "pierwotne instynkty").
Shanti, a zauważyłaś, jak manyafandom nazywa Edwarda w a/n? Cuffward. Od tej opaski. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Czw 21:50, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:49, 29 Paź 2009 |
|
shantibella napisał: |
Idę stąd zue kobiety. Biedna ja nigdy takich zboczuchów nie wypiswałam... publicznie :P |
Ależ siostro droga... Jako członek zarządu spółki Perwers.com, powinnaś być obeznana z tematyką i przygotowana na wystąpienia... publiczne
Wszak, nic co ludzkie, nie jest nam obce. Czyż nie?
Ja przyznaję bez bicia, mam przez Was od rana wyraz twarzy niczym batmanowy Joker (tak, tak! Bliźniaku - Ty też w tym masz swój udział ). Boję się, że mi tak zostanie
Ale w sumie... mam to gdzieś, też sobie pokiśluję Ja tam chętnie obejrzałabym osobiście te kolczyki. Nieważne, czy jeden, dwa... czy cztery bądź więcej... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 19:42, 03 Lis 2009 |
|
Na początek - bardzo dziękuję uroczemu czepliwemu demonkowi offcy za cudowną betę. To była sama przyjemność.
Wiem, że juz o tym wspominałąm, ale powtórzę - uwielbiam ten rozdział. Zarówno gdy go czytałam po raz pierwszy jak i teraz, gdy go tłumaczyłam, dosłownie dygotałam z emocji. Cieszę się, że mogę dzielić z wami te emocje
No dobra, dosyć tego.
Rozdział 7 "Fajita i załamanie"
beta: offca
Mam randkę z Edwardem. Mam randkę z Edwardem.
Mam randkę z Edwardem. Mam randkę z Edwardem.
Te słowa dźwięczały w mojej głowie do końca ostatniego wykładu w tym dniu. Byłem oszołomiony radością i nie mogłem doczekać się wieczoru.
Kiedy zajęcia się skończyły, chwyciłem torbę i poszedłem do domu, przez całą drogę pogwizdując wesoło. Byłem tak szczęśliwy, że miałem ochotę podskakiwać.
Jednak w miarę jak zbliżałem się do mojego mieszkania, ogarniały mnie coraz większe wątpliwości. Czy to naprawdę miała być randka? Edward zaproponował, żebym „wpadł do niego”, ale miałem wrażenie, że kryje się za tym coś więcej. Mniejsza o to. Jeżeli o mnie chodzi, byłem gotów przyjąć, że to randka i zachować się stosownie do okoliczności. Zaraz potem uderzyło mnie, że ja właściwie nigdy wcześniej się nie umawiałem. Podobnie jak flirt, to także było dla mnie całkowicie nowym doświadczeniem. Zazwyczaj podrywałem dziewczynę w barze i szliśmy do mnie lub do niej uprawiać niezobowiązujący seks.
Może powinienem przynieść mu kwiaty? Czy nie tak właśnie wszyscy robią na randkach? Widziałem to w filmach. Hm… chyba przesadzałem, ale chciałem coś zrobić. Potrzebowałem pomocy.
Cholera.
Wyglądało na to, że muszę zadzwonić do Emmetta, a naprawdę wolałbym tego uniknąć. Informowałem go na bieżąco o tym, co działo się pomiędzy mną i Edwardem przez ostatni miesiąc. Pomagał mi pokonać obawy i zachęcał mnie do działania. Oczywiście nie oszczędzał mi przy tym złośliwości i kpin. Nie rozmawiałem z nim od tygodnia, kiedy to śpiewał przez bitą godzinę „Jazzy i Eddie siedzą na drzewie jak dwa gołąbki wpatrzone w siebie”, zanim mu się znudziło. Specjalnie działał mi na nerwy, żeby rozproszyć moją uwagę i pokonać mnie w grze video, w którą graliśmy.
Rzucając torbę i klucze na kanapę, klapnąłem obok i wygrzebałem telefon z kieszeni. Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że powinienem wyjść za niecałą godzinę.
Równie dobrze mogę przejść przez to teraz.
Wybrałem numer Emmetta i czekałem ze strachem, aż odbierze. To było takie upokarzające, niemniej mogłem liczyć na mojego przyjaciela, który z łatwością zaakceptował wiadomość o mojej nowo uświadomionej orientacji seksualnej.
– Siemka, Jazz, co tam? Chcesz ze mną wyskoczyć wieczorem do baru? Wiem, że nie masz zamiaru polować na cipki, bo ostatnio tylko fiut ci w głowie. Ale to byłaby niezła zabawa, popatrzeć, jak spławiasz babki. Może skorzystałbym na tym i poderwał jakąś „zawiedzioną” albo dwie – powiedział Emmett na jednym wydechu.
Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem.
– Może innym razem, Em. Właściwie to dzwonię, bo potrzebuję twojej pomocy.
– Co głupiego znowu wywinąłeś? – zapytał Emmett nieco podniesionym głosem.
– Nic, przysięgam. Mam randkę z Edwardem i potrzebuję porady – wyjaśniłem.
– To proste. Użyj nawilżacza i nałóż gumkę. Nie wiesz, gdzie ten chłopak się szlajał. Masz jeszcze jakiś problem? – powiedział, chichocząc.
– Emmett, ku***!!! Nie mam zamiaru uprawiać z nim seksu. Przynajmniej nie dziś wieczorem. Nawet go jeszcze nie pocałowałem. Ani nie dotknąłem tak naprawdę – wykrzyknąłem rozdrażniony.
Właśnie dlatego nie chciałem do niego dzwonić.
– Wiem, tylko się z tobą droczę. No to… jakiego rodzaju rady potrzebujesz? – zapytał ze śmiechem.
– Um… nigdy przedtem nie byłem na randce. Czy powinienem przynieść kwiaty albo wino, czy też jakieś inne gówno tego typu? – powiedziałem, zły na siebie, że nie mam pojęcia o takich rzeczach.
– No cóż, a co będziecie robić? – zapytał Emmett z ciekawością w głosie.
– Zaproponował, żebym wpadł do niego i… szykuje dla mnie kolację. Wydaje mi się, że to randka, ale może nie? – odpowiedziałem.
– O tak, to jest randka. Jeżeli dla ciebie gotuje, to zdecydowanie randka. Hm… on pije alkohol, zgadza się?
– Z tego, co wiem, to tak – bąknąłem, zastanawiając się, do czego zmierza.
– Zanieś skrzynkę piwa. To coś niezobowiązującego, ale też będziesz mógł go upić i wyczyniać z nim różne figle. I przestań w końcu usychać z tęsknoty jak dziewczyna.
– Nie chcę uprawiać z nim seksu… i wcale nie usycham z tęsknoty – bezczelnie skłamałem.
– Chłopie, daj spokój…
– No dobra, chcę i faktycznie się tak zachowuję, ale nie jestem gotowy, żeby… robić te rzeczy… jeszcze nie – wymamrotałem.
– Okej, ale mimo to skrzynka piwa to dobry pomysł. W ten sposób dasz mu do zrozumienia, że nie czujesz się przy nim skrępowany – powiedział Emmett.
Byłem zdumiony jego mądrością i znajomością rzeczy. Może dlatego, że wylewałem na niego wszystkie swoje troski i obawy przez ostatni miesiąc, to właśnie on był w stanie rozwiać moje wątpliwości.
– Świetnie, kupię po drodze. A teraz muszę kończyć, żeby się przygotować. Pogadamy później – powiedziałem, marząc, by oderwać się już od telefonu.
– Jazz, zaczekaj! – wykrzyknął.
– Co znowu, Em?
– Co masz zamiar na siebie włożyć?
– Do widzenia, Emmett – wrzasnąłem.
Jeszcze zanim przerwałem połączenie, usłyszałem – Pamiętaj, gumka i mnóstwo nawilżacza!
Dzięki Bogu, już po wszystkim.
Mimo to, dał mi bardzo konkretną radę.
To prawda.
Wstając z kanapy, znowu spojrzałem na zegarek. Zostało mi czterdzieści minut do wyjścia. Wystarczy, żeby wziąć prysznic i się ubrać.
Trzydzieści pięć minut później zamykałem za sobą drzwi. Zdecydowałem się na niezobowiązujący strój – wygodne, białe polo i ciemne, dopasowane dżinsy. Ponadto pasek i buty z brązowej skóry, a także granatowa, długa kurtka w marynarskim stylu.
Wyciągnąłem z kieszeni szalik, rękawiczki oraz czapkę i włożyłem je, idąc w kierunku sklepu monopolowego. Był bardzo chłodny wieczór, około czterech stopni. Zima zbliżała się wielkimi krokami. Pomyślałem, że wkrótce pojadę do domu na Święto Dziękczynienia i Boże Narodzenie, bo moi rodzice mieszkają tylko o godzinę drogi stąd. Czy Edward też wyjedzie na Święta? Do Chicago można było dotrzeć w zaledwie pięć godzin. Ale poza tamtym jednym razem, nigdy nie wspominał o swojej rodzinie czy przyjaciołach. Zawsze chciałem go o to zapytać, jednak nie naciskałem.
Kupiłem 12 butelek Corony i kilka limonek, a następnie udałem się w kierunku domu Edwarda.
Mieszkał w odległości około dziesięciu przecznic od kampusu, w spokojnej dzielnicy, złożonej z samych parterowych domków z lat trzydziestych i czterdziestych. Zamieszkiwały je głównie rodziny oraz osoby zatrudnione na Uniwersytecie, okazjonalnie jakiś student. Było to zdecydowanie coś innego niż dom, w którym mieszkałem, przekształcony w sześć maleńkich apartamentów. Uświadomiłem sobie jeszcze wyraźniej, z jak różnych światów się wywodzimy. Edward chodził do prywatnej szkoły z internatem, ja do publicznej. On pochodził z klasy wyższej, ja z niższej klasy średniej.
Idąc, rozmyślałem, jak ta noc może się skończyć. Miałem nadzieję, że jakimś postępem w naszej relacji. Ale jak daleko się posuniemy? To znaczy, fizycznie? Rozpaczliwie go pragnąłem, ale nie wiedziałem, czy jestem gotowy na zbliżenie. Musielibyśmy powoli do tego dojść. Nie miałbym jednak nic przeciwko całowaniu. Chciałem wreszcie poczuć na języku ten cholerny kolczyk.
Dom był niebieski, z białymi elementami. Miał huśtawkę ogrodową na werandzie i mały ogródek, otoczony białym płotem z palików. Pasował do Edwarda. Volvo stało zaparkowane na podjeździe, a wnętrze domu było rozświetlone. Wiedziałem, że Edward mieszka sam. Wydawało się, że odpowiada mu taki stan rzeczy.
Wytarłem spocone ręce o dżinsy i zastukałem do drzwi. Usłyszałem kroki, a potem, w chwili ciszy, która zapanowała, zanim zostały otwarte, zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem zdenerwowany.
Edward otworzył i uśmiechając się, wpuścił mnie do środka. Wnętrze domu było ciepłe, przytulne i utrzymane w czystości. Drewnianą podłogę w złotym kolorze przykrywały tu i ówdzie dywaniki w odcieniach brązu i czerwonego wina. Dwie ściany niewielkiego salonu zajmowały półki, wypełnione książkami. W centrum dominowała olbrzymia kanapa z zamszowej skóry w odcieniu czekoladowym, z dołączonym szezlongiem. Na przeciwległej ścianie znajdował się spory telewizor plazmowy, a poniżej niego okazały system stereo. Z głośników sączyła się muzyka rockowa.
Pachniało drewnem, skórą, książkami i jakąś przyprawą, która, jak przypuszczam, była związana z kolacją. Nagle poczułem się zrelaksowany. Całe uprzednie zdenerwowanie znikło.
Edward zamknął za mną drzwi, a ja postawiłem piwo na podłodze i zdjąłem czapkę, szalik i rękawiczki, upychając je po kieszeniach. Podszedł do mnie, żeby pomóc mi z kurtką i dotknął rękami mojego obojczyka. Jego palec wskazujący musnął bok mojej szyi, pozostawiając ślad gęsiej skórki. Dotyk był tak delikatny, że gdyby nie iskra, którą przy tym poczułem, pomyślałbym, że to tylko złudzenie.
Jednak… zrobił to, prawda?
Tak.
Edward powiesił w końcu mój płaszcz przy drzwiach wejściowych. Przechodząc dalej do wnętrza, otarł się o mnie w taki sam sposób jak przy naszym pierwszym spotkaniu. Jego zapach z jakiejś przyczyny był intensywniejszy niż zwykle. Edward stanął na środku pokoju i odwrócił się do mnie ze szczerym uśmiechem na twarzy. Wreszcie mogłem mu się przyjrzeć. Jego włosy były wilgotne, jakby dopiero co wyszedł spod prysznica. No tak, to tłumaczyło intensywność zapachu. Miał na sobie prosty jasnoszary t-shirt, opinający klatkę piersiową. Przez cienki materiał mogłem dojrzeć zarys kolczyka w sutku. Włożył wypłowiałe dżinsy z dziurą na lewym kolanie; wzdłuż nogawki zwisała wetknięta za pasek ścierka do naczyń. I był boso.
Zajebiście urocze.
I podniecające.
Wydawał się kompletnie zrelaksowany, co miało sens, ponieważ był u siebie. Tak jakby w końcu znajdował się w swoim żywiole i mógł zabłysnąć.
– Masz wspaniałe mieszkanie – wykrztusiłem, nagle znowu zdenerwowany.
– Dziękuję, lubię je.
– Um… ładnie wyglądasz. Tak… czysto – wymamrotałem.
Edward zachichotał i zaczerwienił się.
O rany, czy ja właśnie powiedziałem do niego, że wygląda czysto?
Tak, co się do cholery z tobą dzieje?
Szybko, powiedz coś, co nie byłoby kretyńskie.
– Coś ładnie pachnie – bąknąłem nieprzekonująco.
Tak, to było świetne, idioto.
– Zgadza się, robię fajitę. Zdaje się, że to lubisz, prawda? – zapytał.
– Tak, to właściwie jedna z moich ulubionych potraw – odpowiedziałem.
– Wiem – odrzekł, mrugając do mnie i wyszedł do pomieszczenia, które znajdowało się na prawo od salonu.
Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, więc wziąłem do ręki piwo i poszedłem za nim. Był w kuchni – niewielkiej, z drzwiami prowadzącymi do ogrodu za domem. Kroił paprykę, podczas gdy kurczak skwierczał na płycie kuchenki. Postawiłem butelki, patrząc, jak Edward wkłada do ust ukrojony pasek papryki.
– Przyniosłem trochę piwa. Nie wiedziałem, czy masz jakieś – bąknąłem.
– Mam, ale zawsze możemy wypić więcej. Możesz włożyć je do lodówki? – zapytał, wskazując nożem w stronę chłodziarki i powrócił do krojenia warzyw.
– Pewnie.
Kiedy się z tym uporałem, on skończył kroić i zgarnął paprykę i cebulę z deski do smażącego się kurczaka. Nie wiedziałem, co mam robić. Powinienem wyjść? Powinienem zostać?
– Um… mogę ci w czymś pomóc? – zapytałem.
– Nie trzeba, kurczak jest prawie gotowy. Warzywa muszą się jeszcze chwilę podusić, a sałatka jest zrobiona. Ale możesz otworzyć dla mnie piwo i dotrzymać mi towarzystwa – powiedział, nie odrywając wzroku od patelni, i poklepał blat koło kuchenki, dając mi do zrozumienia, że mam tam usiąść.
Wyjąłem dwa piwa z lodówki i zauważyłem, że Edward przygotował już limonki. Wcisnąłem je do butelek i podszedłem do niego. Podskoczyłem i usiadłem na blacie, podając mu Coronę, następnie wziąłem łyk ze swojej butelki.
– Dzięki – powiedział, odstępując od kuchenki, żeby wziąć napój. Postawił go na blacie, tuż obok mojego uda.
– Jak tam twój ostatni wykład? – zapytał.
– Nudny. Zresztą, nie uważałem za bardzo. Myślami byłem gdzie indziej – odpowiedziałem, posyłając mu uśmieszek.
Edward zachichotał i powiedział – Mam dokładnie ten sam problem.
– Naprawdę? – zapytałem, unosząc brew.
– Nom – odparł, akcentując „m” na końcu.
– To przejebane.
– Niezupełnie. Podobało mi się to, o czym myślałem – wzruszył ramionami i uśmiechnął się.
Boże, ależ z niego flirciarz.
Obaj możemy grać w te grę.
– A o czym dokładnie myślałeś? – zapytałem, pochylając się w jego stronę.
Jedyną odpowiedzią Edwarda było „mmm…”, po czym chwycił kawałek kurczaka z patelni. Podmuchał na niego i włożył do ust. Zamknął oczy i przeżuwając, jęknął cicho z zadowolenia. Przełknął i chwycił palcami następny, oferując go mnie.
– Chcesz spróbować? – zapytał niewinnie, nie zwracając uwagi na dwuznaczność tych słów.
Bardziej, niż mógłbyś sobie wyobrazić.
Kiwając głową, otworzyłem usta, a on włożył cząstkę kurczaka pomiędzy moje wargi. Nie zastanawiając się nad tym, zniżyłem głowę, biorąc do ust mięso, a także całe jego palce. Zacisnąwszy wargi wokół nich, ssałem lekko, pochylając się bardziej i patrząc mu w oczy. Jego wargi były rozwarte, spoglądał na mnie z niedowierzaniem i oddychał ciężko.
Jest podniecony… prawda?
Uwalniając jego palce z lekkim cmoknięciem, przeżułem kawałek, posyłając mu, jak miałem nadzieję, seksowne spojrzenie.
Wzrok Edwarda skupił się na moich ustach. Przełknąłem i on też przełknął. Wciąż na nie patrząc, przysunął się bliżej, a jego wargi pozostały rozchylone. Domyślałem się, co zaraz nastąpi. Albo raczej: miałem nadzieję, że to nastąpi.
Energiczne walenie do drzwi przerwało tę chwilę. Prostując się, Edward potrząsnął głową i z powrotem skierował uwagę na gotującą się na kuchence potrawę.
– Mógłbyś otworzyć? – zapytał, nie patrząc na mnie, z karmazynowym rumieńcem na policzkach.
– Oczywiście – odpowiedziałem zawiedziony, zeskakując z blatu i udając się w stronę drzwi.
W progu stała najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem. Miała długie blond włosy, które opadały kaskadą za ramiona, wzdłuż pleców. Kropelki wody, które do nich przylgnęły, wyglądały jak diamenty. Twarz o wyraźnych, aczkolwiek delikatnych rysach przywodziła na myśl jedno skojarzenie – bogini. Jej ciało było zaokrąglone we wszystkich właściwych miejscach. Nawet będąc ”nimseksualny”, pomyślałem, że to wyjątkowo gorąca laska.
Jednakże stojąca przede mną piękna istota wpatrywała się we mnie niebieskimi oczami w odcieniu bławatka, jakbym był mrówką, którą ma zamiar zgnieść obcasem.
– Um… w czym mogę pomóc? – zapytałem.
Zmrużyła oczy, z których emanowało coś, co wyglądało na nienawiść. Nie miałem pojęcia, kim jest ani co zrobiłem, żeby zasłużyć sobie na takie spojrzenie.
– Coś ty za jeden? Nieważne. Gdzie Edward? – zapytała i wtargnęła do środka, przechodząc obok mnie.
Zanim zdołałem coś odpowiedzieć, wrzasnęła – Edwardzie Anthony Masen, gdzie ty, do kurwy nędzy, jesteś?
Edward wybiegł z kuchni, wycierając ręce w ścierkę zwisającą zza paska. Kiedy zobaczył dziewczynę, jego twarz pojaśniała. Dosłownie cała rozbłysła uśmiechem. Takiego spojrzenia jeszcze u niego nie widziałem. Żałowałem, że to na mnie nie patrzy w ten sposób.
– Rosalie? Co ty tu robisz? – zapytał ze śmiechem, podnosząc ją i okręcając dookoła.
– Przyjechałam cię zobaczyć, głupku – odpowiedziała tonem dającym do zrozumienia, że pytanie było idiotyczne.
Edward postawił ją z powrotem na ziemi, objął dłońmi jej twarz i pocałował mocno w usta.
Poczułem, że moje serce rozpada się na kawałki. Mogłem tylko się gapić, jak mężczyzna, którego kocham, całuje tę kobietę z miłością i czułością.
Edward oderwał się od ust dziewczyny i wsparł głowę o jej czoło. Oboje mieli zamknięte oczy. Jego kciuki pieściły jej policzki.
To było dla mnie zbyt wiele. Nie byłem w stanie tego znieść. Zrobiłem jedyną rzecz, którą mogłem w tej sytuacji zrobić. Wybiegłem przez nadal otwarte drzwi prosto w deszcz, próbując uciec od bólu.
Jednak po przebiegnięciu paru przecznic ból ciągle mi towarzyszył. A wizja Edwarda całującego dziewczynę była wypalona w moim umyśle. Zatrzymałem się i oparłem ręką o słup, układając czoło na przedramieniu. Oddychałem ciężko, czując łzy na twarzy. Próbowałem je powstrzymać, ale nie było sensu. Chciałem, by płynęły, żeby zmyły ze mnie cierpienie i poczucie straty. Cały mój świat rozpadł się w mgnieniu oka i nie obchodziło mnie, że jest zimno i pada deszcz, a moje ubranie kompletnie przemokło. Liczyło się dla mnie tylko to, że moje najgorsze obawy się potwierdziły. Edward mnie nie chciał.
Poprzez odgłos deszczu uderzającego o moje ciało usłyszałem zbliżające się do mnie kroki. Nie spojrzałem, kto nadchodzi. Nie byłem w stanie. Nie potrafiłbym ujrzeć wyrazu zadowolenia na jego twarzy, gdyby przyznał, że to wszystko było jedynie żartem.
Ciepła dłoń dotknęła mojego barku, starając się mnie odwrócić. Próbowałem ją strząsnąć i ruszyć dalej. Nie chciałem nawet sprawdzać, czy to on. Wiedziałem, że tak. Ręka chwyciła moje ramię i szarpnęła mną, tak że musiałem się odwrócić i stanąć z nim twarzą w twarz.
– Jasper, poczekaj, proszę… to nie jest to, co… – Edward zaczął błagać.
– Co? Co nie jest czym? – uciąłem. – Pocałowałeś tę kobietę… tę piękną kobietę. Jak kochanek. W takim razie co to było? – wybuchnąłem na niego.
Wtedy zapora pękła i wszystko po prostu się ze mnie wylało.
– To… to coś pomiędzy nami. Czy to wszystko było żartem? Czy ty po prostu… jaja sobie ze mnie robiłeś? Bo jeśli tak, to… to jest złe. Miałem wątpliwości. Bałem się, że to wszystko… nie jest prawdziwe. Ale jest. Wiem, że tak… Musi być. Bo to jest… po prostu zbyt intensywne, żeby nie było prawdziwe. To, jak mnie przyciągasz… Ten pociąg do ciebie… Lubiłem kiedyś cipki, wiesz? A teraz… teraz nawet mi nie staje… no chyba, że pomyślę o tobie. Twój zapach… Boże, sam twój zapach potrafi sprawić, że mi sztywnieje. Zresztą wszystko, co dotyczy ciebie, sprawia, że mi staje. Pragnę cię… Pragnę cię tak bardzo, że czuję dreszcze, gdy jestem blisko ciebie. I ten flirt… bo sądzę, że to jednak był flirt… i te uśmieszki… i mrugnięcia… Łaziłem za tobą przez miesiąc… śledziłem cię. Tak przy okazji, nie jestem z tego dumny. Ta zabawa z nogami pod stołem… niby przypadkowy dotyk… i cały ten czas, który spędziliśmy razem. Myślałem… myślałem… że też to poczułeś. Widać nie… Nie jeśli… całowałeś ją w ten sposób. A ja wszystko przewartościowałem… dla ciebie. Wszystko, co dotąd uważałem za pewnik. Od mojej orientacji seksualnej po… po wybór płatków śniadaniowych! Wszystko zakwestionowałem… z powodu… z powodu tego, co czuję do ciebie… Od momentu, kiedy otarłeś się o mnie pierwszy raz w sali historii – wypaliłem, jąkając się i chodząc przed nim w tę i z powrotem.
Musiałem wyznać jeszcze jedną rzecz, zanim rozstaniemy się na zawsze. I chciałem patrzeć mu przy tym prosto w oczy, stojąc przed nim, gdy moje sponiewierane serce leżało w kawałkach, na chodniku. Nie miałem już po co żyć. Straciłem to. Straciłem wszystko, co się dla mnie liczyło.
Czując na sobie jego przeszywający wzrok, spojrzałem mu w oczy i powiedziałem głosem wypranym z emocji:
– Założę się, że planując swoją pokręconą, chorą grę, nie pomyślałeś, że mógłbym się w tobie zakochać. Jednak tak właśnie się stało. Kocham cię, Edward. Nie jak przyjaciela, ale jak mojego potencjalnego chłopaka. Kochanka. Partnera. Moją drugą połowę. Powód mojego istnienia. Byłeś dla mnie wszystkim, a teraz… teraz…
– Jasper, zamknij się. Po prostu się przymknij. –Tym razem on uciął moją wypowiedź.
– Dlaczego? Czemu niby mam się zamknąć? Wyrwałeś mi serce i wdeptałeś je w ziemię, ty sukinsynu! – wywrzeszczałem mu w twarz.
Wyciągnął przed siebie ręce, jakby chciał uspokoić dzikie zwierzę. Podchodząc do mnie, jedną ręką chwycił mnie za szyję, zatrzymując w miejscu. Druga ręka mocno złapała moją pięść, tak że nie mogłem uciec.
– Musisz się zamknąć, bo mam zamiar cię pocałować. A nie uda mi się to, jeśli będziesz gadał. Okej? – powiedział Edward.
Uśmiechnął się do mnie jeszcze wspanialszym uśmiechem niż do tej kobiety. Ten uśmiech rozświetlił całą jego twarz i ciało, sprawiając, że Edward wyglądał niesamowicie pięknie. W przyćmionym świetle latarni jego oczy lśniły – pełne szczęścia i miłości. Nagle dotarło do mnie to, co powiedział. Chciał mnie pocałować. A tamta… kobieta?
– A co z tą… tą dziewczyną? – zapytałem oniemiały.
– To była Rosalie, moja najlepsza przyjaciółka i tylko najlepsza przyjaciółka – powiedział, podchodząc o krok bliżej i skracając dystans między nami.
Słowa „najlepsza przyjaciółka” odbijały się echem po mojej głowie, aż w końcu mnie olśniło.
– Och – wysapałem. – O mój Boże. Jestem kompletnym idiotą. ku***!
– Nie, nie jesteś, a teraz cśśśśś… – wyszeptał. Jego usta znajdowały się o dwa centymetry od moich.
Wtedy zdałem sobie sprawę, gdzie jesteśmy i co się zaraz wydarzy. Staliśmy na rogu ulicy, było ciemno i bardzo zimno, a ulewny deszcz przemoczył nas do szpiku kości. Włosy Edwarda przylepiły mu się do czoła i opadły na oczy. Przemoczona koszula przylegała mu do ciała. Z moimi włosami było dokładnie tak samo.
Jego wzrok skupił się na moich oczach, a następnie przeniósł na usta. Edward puścił moją dłoń i unosząc rękę, odgarnął mi włosy z twarzy. Pochylił się ku mnie i położył dłoń na moim policzku, pieszcząc go delikatnie kciukiem. Pomimo przejmującego zimna jego dotyk wysyłał fale żaru przez moje ciało.
Gdy nasze wargi już miały się zetknąć, cofnąłem się odrobinę. Edward uniósł pytająco brew. Było coś, co musiałem mu uświadomić, zanim się… pocałujemy.
– Edward, ja… ja nigdy tego nie robiłem… Nigdy dotąd… nie całowałem się… z facetem – powiedziałem z wahaniem.
Uśmiechając się, odparł: – Ja też nie, a teraz przestań gadać.
Wtedy deszcz, zimno, ciemność i róg ulicy oraz reszta świata przestały istnieć. Zostaliśmy tylko my. Ja i on. Ten mężczyzna. Ta osoba trzymająca mnie w ramionach. Całował mnie. Niczego więcej już nie potrzebowałem. Wystarczyło, że byłby przy mnie i już zawsze czułbym się spełniony.
Jego ciepłe wargi na moich… miękkie i poruszające się w zmysłowy, a mimo to niewinny sposób, który budził całe moje ciało do życia. Wiem, że brzmi to kiczowato, ale „płonąłem”. Płomień skupiony był na naszych złączonych ustach i erekcji w moich spodniach.
Przycisnąłem się do niego najmocniej, jak potrafiłem. Reagując na tę bliskość, Edward wzmocnił uścisk. Przesunąłem rękę w kierunku jego karku. Nareszcie jedna z moich fantazji się ziściła – mogłem poczuć jedwabistość włosów Edwarda. Drugą ręką chwyciłem za jego biodro, żeby przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej. Próbowałem wykreować jakiekolwiek tarcie przez mokrą tkaninę dżinsów. Chciałem poczuć, jak smakuje, więc polizałem delikatnie jego dolną wargę i wtedy zmysły przejęły prowadzenie. Edward wsunął język do moich ust. Poczułem jego kolczyk na języku i nie mogąc się powstrzymać, głośno jęknąłem. Ten jęk wprawił w drżenie nasze złączone wargi. To przekraczało moje najśmielsze wyobrażenia. Pozwoliłem, żeby te uczucia pochłonęły mnie całkowicie. Te usta, język, ciało, smak, tak bardzo jego, choć z nutą piwa. Nie chciałem przerywać, by zaczerpnąć powietrza. Jednak w końcu płuca to wymogły i niechętnie odsunąłem się od mojego osobistego nieba. Oparłem czoło o Edwarda i jeszcze raz cmoknąłem go w usta.
– Edward… wyszeptałem niczym modlitwę.
To było wszystko, co mogłem z siebie wydobyć. Zbyt wiele emocji.
– Wiem, Jasper. Wiem – odpowiedział, a jego głos był przepełniony lękiem, tak samo jak mój.
-------------------------------------------------------
* - w skali Celsjusza
A tak sobie autorka wyobraża dom Edwarda [link widoczny dla zalogowanych]
Ode mnie : Przy tym rozdziale, od momentu "ucieczki" Jaspera, zawsze mi dźwięczy w głowie "Mouth" zespołu Bush. To już stary kawałek, ale magiczny.Doskonale pasuje nastrojem do tego rozdziału. Jakby ktoś chiał posłuchać, to jest na moim chomiku w folderze "Muza ulubione".
Rozdział 8 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 22:56, 19 Gru 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Wto 20:13, 03 Lis 2009 |
|
nooo idealnie ^^
jak jakieś zażalenia techniczne to krzyczeć na mnie - Dzwoneczek niewinna
a treść... też uważacie, że są cudowni? :)
EDIT: no, ale żebym ci jeszcze musiała betować twoja własną wypowiedź? (komu? czemu??) offcy |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez offca dnia Wto 20:24, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Shili
Człowiek
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:14, 03 Lis 2009 |
|
Czekałam na ten rozdział od momentu jak przeczytałam oryginał i muszę przyznać, że lepiej jest czytać tak niż po angielsku. No i nie wszystko wtedy zrozumiałam, oczywiście ogólny sens tak, ale miło znać szczegóły :). Według mnie ten rozdział jest zdecydowanie przełomowy, zaczęło się dziać coś poważniejszego i bardzo mi się to podoba. Hmm...No i fragment, w którym Edward mówi Jasperowi żeby się zamknął jest świetny, wyobraziłam to sobie i muszę przyznać, że ten rozdział jest boski. I wreszcie ich pocałunek Mrr... to jest to co tygryski lubią najbardziej. Oczywiście czekam ze zniecierpliwieniem na więcej i na koniec muszę cię jeszcze naturalnie pochwalić za tłumaczenie, bo wyszło super . Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Wto 20:39, 03 Lis 2009 |
|
*Wdech, wydech, wdech, wydech*
AAAAAA!!!!
Okej. Co ja mam napisać, jak mnie zaraz rozsadzi z miłości do tego opowiadania?
Po angielsku ten rozdział przeczytałam cztery razy. Ależ to pięknie przetłumaczyłaś. Jakie to romantyczne, jakie to wzruszające, jakie to pięknie.
Dzwoneczku, przyjadę do ciebie z butelskiem winiacza, za to, że zaczęłaś tłumaczyć ten niesamowity FF
Ta scena, gdy Jasper wykrzykuję mu wszystko, że go kocha, że nie może bez niego żyć, że go pragnie, jest takie achhh
I scena w kuchni, z próbowaniem kurczaka *uff* uwielbiam ją.
I pocałunek. Piękny, romantyczny, taki słitaśny jak oni. I Edward przy tym taki hot, jak mówi Jasperowi, żeby się zamknął. Ach kocham ich po prostu.
Głupia Rosalie mnie będzie jeszcze wkurzać przez kilka rozdziałów, ale przeżyję :)
Ten FF zlasował mi całkiem mózg (i nie tylko mi ) co widać po mym avku i podpisie
I mam podstawe twierdzić, że autorka ogląda ATWT, bo Jasper i Edward to wykapani Luke i Noah. Serio
Czekam na 10 rozdział
Kocham gejów
A to opowiadanie jest PIĘKNE!
Finito |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Wto 20:44, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Wto 20:50, 03 Lis 2009 |
|
Mogę się tylko pdpisać pod przedpostowczką mą, siostrą drogą, w gejowskim kiślu skąpaną!
Tylko Dzwoneczku, wiesz cóż nam uczyniłaś tym FF?
Siedzimy teraz oglądając opery mydlane o gejach, seriale o gejach, filmy o gejach, filmiki na YTB ze wszystkich wyżej wymienionych, guess about what??? o gejach!
Hetero story już mnie nie bawią, nawet TRL nie czytam ostatnio :) a to o czymś świadczy :D
Kocham to opowiadanie, kocham gejów, Jasper i Edward są przecudowni a ja wracam do mego kaftaniku bezpieczeństwa w pokoiku bez klamek :)
I tak, tak, Noah&Luke to wykapani Jasper&Edward, nawet taka epicka studencka fantazja była <3
Dokumentnie sfiksowana, gejoseksualna ostatnio, shanti :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 21:08, 03 Lis 2009 |
|
Cytat: |
no, ale żebym ci jeszcze musiała betować twoja własną wypowiedź? (komu? czemu??) offcy |
Strasznie cię przepraszam, owieczko Już poprawiłam.
Shanti, Rani - co wy za serial oglądacie? Z tymi dwoma - Noah i Luke? Ja go nie znam. No, ale ja ostatnio to rzadko TV oglądam, bo tłumaczę wieczorami taki jeden fanfik o gejach. Szczerze mówiąc, dla mnie Edward jest tylko jeden. Taka już jestem skrzywiona. I wiecie co, ostatnio zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak przepiękny facet ciągle nie ma dziewczyny. Może on jest jednak gejem? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 21:53, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Wto 21:50, 03 Lis 2009 |
|
To jest jeden z tych ff, które są powalające i zaskakujące w całym znaczeniu tych słów.
:D
Po prostu tekst jest doskonałą esencją po ciężkim dniu, jest wprost fenomenalny.
Oni są tacy uroczy, najpierw zajście w kuchni, a później Rosalie, która wszystko psuje. Ten rozpaczliwy bieg i romantyczne całowanie się w deszczu rozwaliły mnie kompletnie :D
Kocham ten ff.
Pozdrawia roześmiany MoonsterCokie z ciągłym bananem na twrazy.
:D |
|
|
|
|
Juliette22
Człowiek
Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Wto 22:11, 03 Lis 2009 |
|
OMFG!!!
Moja szczęka pewnie turla się jeszcze gdzieś po podłodze, ale skrobnę coś.
Więc po pierwsze opowiadanie(tutaj tłumaczenie) jest boskie.
Gratulacje :)
Po drugie hmm... nie chcę nikogo osądzać o plagiat, ale tą historię, a właściwie podobną do tej znam z anime i mang.
Tytuł „Junjou Romantica” 1 i 2.
No i to by było na tyle :)
Czekam na 10 :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
sandwich
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 22:16, 03 Lis 2009 |
|
Mała usterka na początek:
Cytat: |
Przycisnąłem się do niego do niego, najmocniej jak potrafiłem. |
o jedno "do niego" za dużo
Rozmowy Jaspera z Emmettem to normalnie perełki. Poczucie humoru Emmetta i jego przycinki powalają mnie na kolana (wyświechtane powiedzenie, ale jakże trafne).
Ubawiłam się setnie.
Potem ekscytująca scena w kuchni, pełna napięcia i wyczekiwania...
Nieoczekiwane przybycie "bogini" i rozpacz Jaspera...
Jego ucieczka, ból, rozżalenie, poczucie krzywdy...
Słowotok i wyznanie uczuć, aż wreszcie finał i wyczekiwany pocałunek...
ACH i OCH
Mnóstwo emocji od śmiechu, poprzez podniecenie, wściekłość po wzruszenie i euforię na końcu.
Wspaniały rozdział, zapadający w pamięć.
Dziękuję tłumaczce i becie za niebywale przyjemne chwile spędzone na lekturze tego rozdziału.
Pozdrawiam i życzę czasu na translację kolejnych części, których wypatruję z niecierpliwością. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez sandwich dnia Wto 22:17, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Wto 22:19, 03 Lis 2009 |
|
Cytat: |
I wiecie co, ostatnio zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak przepiękny facet ciągle nie ma dziewczyny. Może on jest jednak gejem? |
A niechaj i będzie! Gdybym ja była facetem - na pewno zostałabym gejem :D
Serial z Noah i Lukiem to amerykańska Soap Opera - As The world Turns. 50 lat, poad 13000 odcinków. Dobrze że epizody z Nuke są wycięte na YTB.
Oprócz tego ja już obejrzałam ( a rani jutro) , Shelter- cudowne love story o gejach z małego kaliornijskiego miasteczka, teraz zaś wgłębiamy się w absolutnie hardkorowy Queer As Folk.
A to wszystko dlatego że pewnego dnia zaczęłyśmy czytać taki jeden FF
Seska to już na konferencyjnym nawet się do nas nie odzywa *próbuje wywołać wilka z lasu *
A żeby było w temacie - powiem że absolutnie uwielbiam tutejsze opisy. Czytając ten FF ma się wrażeie jakby Edward stał zaraz obok, boso, w tym podkoszulku, ze sterczącym sutkiem, tfu! kolczykiem.I autentycznie czuje się te opisywane zapachy :)
Nic to, wracam do wgrywania sesji z VF do komórki. Nie uważacie że tamte zdjęcia Roba są idealnie trafione w naszego, tutejszego, Edwarda? Tylko kolczyków brak :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Wto 22:21, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 22:55, 03 Lis 2009 |
|
Cytat: |
Nie uważacie że tamte zdjęcia Roba są idealnie trafione w naszego, tutejszego, Edwarda? |
Absolutnie tak uważam.
Sandwich - poprawiłąm ten głupi błąd. Offca, też się wstydź
Juliette 22 - na tym forum jak i na fanfiction.net jest wiele podobnych do siebie historii.(Jak i bohaterów. ) Choć nie znam tego, o czym wspominasz, nie sądzę, że to świadomy plagiat. Myślę, że ludzie wpadają po prostu czasem na podobne pomysły. To jest nie do uniknięcia. Wszystko już chyba wymyślono, tak, że ja przestałam się już tym przejmować. Ważne jest chyba, jak to jest "podane". |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 23:01, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 23:13, 03 Lis 2009 |
|
OK, muszę i tyle
Na początku podeszłam do tego FF jak do jeża Ale ja z natury sceptycznie nastawiony człowiek, więc nie dziwota
Dzisiejszy rozdział po prostu mnie rozwalił/wgniótł w podłogę/whatever
Wielkim plusem jest świetne tłumaczenie, bravissimo Miałam zabrać się za oryginał, ale że ostatnio nie mam za bardzo czasu, to nawet część innych FF czytam z opóźnieniem... Jednak nie żałuję czekania na nowy rozdział, bo mimo, że to oryginalny FF, sam w sobie ma to coś co sprawia, że warto czekać na tłumaczenie
Jeszcze raz winszuję
Co do samej treści - cudownie opisana relacja pomiędzy Edwardem i Jazzem Flirt w kuchni - iście epicki Zakończenie... cud, miód i malinki
shanti, shanti... no Nie wywołuj Ty mi tu żadnych wilków |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Śro 10:56, 04 Lis 2009 |
|
Dzwoneczek napisał: |
Sandwich - poprawiłąm ten głupi błąd. Offca, też się wstydź
|
wstydam się 'moja mea culpa'
shantibella, rani - ojejku w końcu nie czuję się sama z moją gejomanią a absolutnie najpiękniejsza książka o gejach jaką czytałam to, wspominany już przeze mnie 'Krzyk w niebiosa'. zuuupełnie inny klimat,ale jest niesamowita. a z filmów to podobno fajne są Tajemnica Brokeback Mountain, ale ciągle jeszcze nie udało mi się go obejrzeć (ale koleżanka mówi, że spoko) (fotka z filmu: [link widoczny dla zalogowanych] ) i film Agnieszki Holland o tytule, który fankom twiligt powinien się spodobać - Całkowite zaćmienie też nie widziałam, a obiecuje sobie od dłuższego czasu, tzn odkąd zetknęłam sie z biografią Rimbauda (poeta) i historią jego romansu z Verlainem (tez poeta).
a żeby było i o wampirach i o gejach jednocześnie? Kroniki wampirów Anne Rice - aluzyjnie, dyskretnie (no dobra, nie zawsze dyskretnie) - ale bez wątpienia homoseksualnie
Juliette22 - ty mi lepiej pokaż anime/mangę w której takiej historii NIE znajdziesz Japończycy trochę wcześniej niż my wpadli na to, że geje są fajni Yaoi masz do wyboru do koloru...
heh Dzwoneczek, ale burzę wywołałaś tym tłumaczeniem Za to jestem podbudowana, bo jakoś żaden homofob się na razie nie ujawnił! :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez offca dnia Śro 11:01, 04 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 13:00, 04 Lis 2009 |
|
hm, to może ja zacznę z innej strony...
nie! nie potrafię nic wymyślić... czekałam na ten rozdział... bo po angielsku ma swój urok, ale ty Dzwoneczku dodajesz mu charakteru tłumacząc w tak genialny sposób...
kocham ten ff... jakoś tak... za delikatność... za pierwszy dotyk i pierwsze doznania... za to, że mam w tym temacie grupę wsparcia (tak dobrze się rozumiemy, dlaczego kochamy E & J razem :) )
kolejny rozdział już spędza mi sen z powiek :P
jeszcze raz przeczytam ten rozdział, a chyba sama się zamknę w pokoiku bez klamek...
nioch-nioch-nioch... maruuuu...mrauuuu - to tyle mojej prywatnej skali mruczenia....
jacy oni są słodcy - sama bym ich polizała :)
pozdrawia
kirke
PS: kto to ci z avka rani ? ;> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Śro 17:15, 04 Lis 2009 |
|
Cytat: |
PS: kto to ci z avka rani ? ;> |
Już lecem odpowiedzieć. To boski i słodcy Luke i Noah z serialu The As the World Turns. To jest tak podobne do tego opowiadania, że autorka musi to po prostu oglądać.
Nawet wam jak chcecie, pierwszy pocałunek pokaże http://www.youtube.com/watch?v=0LTkKQimFs4
Co by tu powiedzieć, żeby nie było całkowicie nie na temat? Bardzo czekam na następne rozdziały i kiedy tak w ogóle będzie 22 rozdział? Bo się tam nie mogłam doczytać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 18:14, 04 Lis 2009 |
|
Cytat: |
i kiedy tak w ogóle będzie 22 rozdział? |
No niestety, na ten temat Hopey milczy. W ostatnim mailu, jak jej wysyłałam linki do tłumaczenia nawet ją o to delikatnie spytałam, ale nie odpowiedziała. Za to wysmarowała ostatnio dwa nowe opowiadania na konkursy! Wszystkim siostrom, jak to ślicznie Shanti określiła "w gejowskim kiślu skąpanym" polecam jedno z nich - "The return of Edward Masen" - link [link widoczny dla zalogowanych]. Na razie 1 chapter, nie wiem, czy bedzie to rozwijać. Duet Seth-Edward. Narracja Seth. Wiem też, że Hopey deklarowała, że wycofuje się na jakiś czas z forów m.in.Twilighted, żeby się skupić na pisaniu. Oby naszedł ją wen na 22!
Cytat: |
Za to jestem podbudowana, bo jakoś żaden homofob się na razie nie ujawnił! |
Może to dlatego, że umieściłam ostrzeżenie na początku, to omijają szerokim łukiem.
Owieczko, ja widziałam oba filmy, o których wspominasz, ale nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak ten ff. Może dlatego, że słowo pisane zawsze pozostawia miejsce dla wyobraźni... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|