|
Autor |
Wiadomość |
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 18:20, 16 Lis 2009 |
|
Mała Mi - bardzo diękuję ci za podzielenie się ze mną, z nami swoimi odczuciami. Muszę przyznać, że bardzo mnie ciekawią wasze emocje pod wpływem tego rozdziału. Tu raczej nie ma powodu do kiślowania (no, jeszcze takie będą przecież), a jest refleksja.
Cytat: |
Chyba się w Nim zakochałam |
No jak go nie kochać. Ja to bym chciała go przytulić.
Cytat: |
A później przeżyłam chwilę grozy kiedy stwierdził, że Jazz jest kretynem.Ej! To miała być miłość od pierwszego wejrzenia! |
No, to nie tak. On nawet przecież wtedy na Jazza nie spojrzał. Spojrzał na niego dopiero po wykładzie. Ale przecież poczuł jego spojrzenie, prawda? Pamiętaj, że Edward jest tu bardzo zamkniętą w sobie osobą, a wtedy percepcja świata jest ograniczona, selektywna. Bardziej zadziałała ta percepcja "podprogowa". Dopiero potem Edward faktycznie dostrzegł Jaspera. Tak więc, chyba można to uznać za miłość od pierwszego wejrzenia. Być może Jazz też nie zauważyłby Eda od razu, gdyby nie jego zapach.
Mnie z kolei rozśmieszyła tylko jedna rzecz w tym rozdziale. Ta sama, co offcę - że Edward był w szkole średniej zadurzony w Jacobie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Pon 18:42, 16 Lis 2009 |
|
Taaaak na wstawka o Jacobie mnie zabiła na amen i jak sobie wyobraziłam Edka, który siedzi na korytarzu i wzdycha za Jake'iem... było po mnie
A teraz w ramach kuracji antydołowej przeczytałam sobie rozdziały 1-7 AIEK (pomogło) i tak sobie myślę, że jak się zna uczucia Edwarda, to to napięcie miedzy nimi wydaje się jeszcze silniejsze. Bo kiedy wiemy ile każde muśniecie, każdy gest i każde słowo znaczą dla Edwarda, to tam powietrze jest aż geste! Nie macie takiego wrażenia? Co też ten biedny Edek musiał przeżywać, jak Jasper tak do niego przywarł w tych drzwiach... A jak już sobie wyobrażam 7 rozdział z jego perspektywy to aż mnie ciary przechodzą... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Pon 21:30, 16 Lis 2009 |
|
Przyznam szczerze, że trochę bałam się czytać ten rozdział, może to dziwne, ale miałam mylne wrażenie. Sadziłam, że skoro AIEK było takie dość ''wesołe'' to wydawało mi się, że AIEW będzie jeszcze bardziej. Ale pomyliłam się i zostałam zaskoczona, oczywiście pozytywnie.
Bo AIEK było takie właśnie wesołe, zabawne i zwariowane, tymczasem AIEW jest takie bardziej majestatyczne [ nie wiedziałam jak to inaczej określić ] i już pokochałam tą wstawkę od kilku pierwszych wersów.
Uwielbiam tego wykreowanego tak Edwarda. Sama nie wiem jaki on tak dokładnie jest czy bardziej smutny, czy zagubiony. Mimo to i tak jest słodki.
Cytat: |
Patrzył na mnie, jakby był tłustym dzieciakiem, a ja ostatnim kawałkiem ciasta. |
Uwielbiam ten moment, bo po prostu idealnie sobie to wyobraziłam.
Poza tym te jego niezdecydowanie pomiędzy mrugnięciem, a innym uśmiechem, było niesamowicie urocze.
Podsumowując: Chcę więcej AIEW.
Pozdrawiam,
MonsterCookie |
|
|
|
|
dredzio
Wilkołak
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 19:01, 17 Lis 2009 |
|
Dobra, w końcu się ogarnęłam i mogę coś napisać. Jak to mówią - lepiej późno niż wcale. Bo potrzebowałam Wena, do tego komentarza.
Kiedy dowiedziałam się czym jest AIEW, od razu chciałam to przeczytać, ale jak tylko to zobaczyłam, to po kilku pierwszych linijkach, musiałam zrezygnować. Chyba nie byłam w nastroju do czytania i tekst, wydał mi się taki trudny do przeczytania...
Do takich POVów podchodzę z rezerwą, bo autorka przez całe opowiadanie pisze z perspektywy jednej postaci i nagle próbuje wcielić się w drugą, co rzadko wychodzi. Bo taki autor, ma rozwiniętą postać główną, która jest narratorem przez cały tekst, a potem pisze taki rozdział z narracją innej postaci i ta narracja zalatuje postacią główną. Obawiałam się, że tu także będzie i na początku było. Ta tchórzliwa cipa mnie zabiła. To było przecież określenie Jaspera! Oni przecież nie mogą mieć aż tak zsynchronizowanych myśli. To nie dość, że nienaturalne, ale widać, że autorka się na chwilę zapomniała i początek naprawdę bardzo przypominał mi Jaspera, a nie Edwarda.
Pierwszy akapit i już od razu, wielki dramat. Biedny, sam, opuszczony, bez szansy na miłość, zdołowany Eddie. No po prostu odechciało mi się czytać. Nie lubię opowiadań, w których postacie użalają się nad sobą. Dodatkowo wkurzałam się, ponieważ przecież już wiadomo, że on sobie Jasperka znajdzie. Ale nie, dramatu ciąg dalszy...
Rozmawianie ze sobą wydało mi się trochę dziwne, no ale dobra... To w końcu opowiadanie jest. ;] Ale podświadomość działająca na przekór jest mi dobrze znana. xD Ed ma za to u mnie punkt.
Im dalej brnę w tę dramę, tym gorzej. Uh, uh i oh, jakiż ten Edward jest Meyerowski! Cierpi dla dobra innych, czy też odwrotnie, bo ja już go nie rozumiem. To mi się stanowczo nie podoba. Chciałabym kochać mojego Eda, a nie psioczyć na niego... Aż się zezłościłam normalnie, bo to już przesada jednak... Rozpamiętywać ciągle to, że stracił rodziców. Nie wiem jak to jest, i nie chcę wiedzieć, ale myślę, że z tym można się albo pogodzić, albo nie, a Edward po prostu unika podjęcia decyzji. Chociaż nie, podjął ją, sprzedając dom. To z pewnością musiało być dla niego trudne, ale mógłby już przestać użalać się nad sobą.
Biegający Edward? Oj, ja też bym z nim pobiegała... Niby było już o tym wcześniej, ale dopiero teraz dotarło do mnie z pełną mocą tego przekazu. So sexi. ;>
A teraz im dalej, tym lepiej. Zaczynam zatapiać się w opowiadanie, a narracja coraz bardziej przypomina mi Edward i przestaje błądzić myślami, tylko się skupiam, na tym, jaki jest Ed. Bo w końcu można go poznać o wiele lepiej w ciągu jednego rozdziału, niż przez cztery z punktu widzenia Jazza.
I od tej pory wielbię Rosalie, jak nigdy dotąd. I pomyśleć, że gdyby nie ona... Nie, po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, a Rose staje się moją ulubioną kobietą w tym opowiadaniu. A niech ma! xD Ale serio. Wcześniej tylko ją tolerowałam - tak jak Jasper, ze względu na Edwarda. Skoro on ją kocha, to ja też mogę, ale ona wydaje mi się taka... zUa do szpiku kości i boję się tego. Jednak mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach się rozkręci, a chłopcy ją zmiękczą.
Jak sobie pomyślę, że Edward jest kompletnie zielony w tych sprawach i jeszcze nigdy nie miał chłopaka... To automatycznie wyobrażam go sobie jako małego, zagubionego chłopczyka, który bez Rose nie przeżyłby. Jest niewinny niczym ośmiolatek, a napalony poprawnie jak na swój wiek. Doprawdy, to mieszanka iście wybuchowa! Jak przypominam sobie dalsze rozdziały to aż... *____* Tak i teraz przypominają mi się ich wszystkie pocałunki. I dochodzi do tego świadomość, że obaj nie wiedzieli co robią. Nie, no to jest po prostu piękne!
O nie. Znowu... Niechże on już idzie na uczelnię! Nie mam ochoty na kolejną dawkę użalania się nad sobą. No fakt, to przykre wracać do pustego domu i czasem po kilka dni nie móc się do kogoś odezwać, ale na Wena! Przecież to wszystko na jego życzenie. Przecież bez problemu mógł sobie kogoś znaleźć. Choćby przyjaciela! Ale nie... Edward Masen musi się nad sobą poużalać i czekać aż to Jasper ruszy zadek. Świetnie. (Zauważyłyście, że każą pierwszą rzecz - poza pocałunkiem - zrobił Jasper, chociaż on bardziej bał się tego wszystkiego? Biedny i zdenerwowany jak sam ..., a sam czyni pierwsze kroki i posuwa ten związek do przodu. No po prostu... =="). Już pomijam całą tę dramę z rodziną, no bo rzecz jasna szkoda mi go, ale to nie miejsce i czas by wspominać ciężkie chwile. Bardzo chętnie posłucham tego, razem z Jazzem, który będzie mu siedział na kolanach i wspierał. O.
Nieładnie, Edwardzie, oj nieładnie. Jak tak można nie wierzyć w siebie? Skoro już dostał takie zadanie od Rose, to mógłby się już postarać... A nóż coś z tego będzie? Dlaczego z góry zakłada porażkę i chce tylko mieć to za sobą? Nie rozumie, że przyjaciółka chce dla niego jak najlepiej? O tak, Rosalie dobrze wiedziała, co robi i chwała jej za to.
*wielki wybuch śmiechu* Już wiecie, o który fragment mi chodzi? Z całą pewnością tak. Już nie chodzi mi o sam fakt tego, że to [b]Jacob[/], ale on mi tu totalnie nie pasuje. Przecież w sadze to z nim najmniej się lubił. Już o wiele bardziej pasowałby mi tu Seth, ale Jacob? Po prostu xDD Nie, nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego. Edward... Jacob...? *kolejny napad śmiechu*
To mi nie pasuje. A poza tym, wkradła się tu niezgodność! Nie chcę spoilerować, ale kiedy Edward i Jacob spotkali się wtedy, to jakoś nikt nie wspomniał o tym, że już się znali. A skoro chodzili razem do szkoły, to chyba Jacob powinien kojarzyć Edward chociaż z widzenia, nie mówiąc już o Edzie.
Dzwoneczku, wielki szacun za te sms-y. Kiedy je zobaczyłam po angielsku padłam i powstałam dopiero po chwili. Niby domyślałam się co to za słowa, ale one nie układały się w sensowną całość i marzyłam o tym, by zobaczyć te sms-y w naszym ojczystym języku. I to po nich ostatecznie zdecydowałam, że nie przebrnę przez ten tekst po angielsku i pozostało mi tylko czekać na Twój przekład.
Pierwsze wrażenie jest ponoć najważniejsze. A tu zaczyna od głupka i kretyna. No pięknie. xD
Bardzo, ale to bardzo zdziwiłam się tym, że Edward nic nie poczuł. Normalnie to jest pomiędzy nimi ta elektryczność, a on się o niego otarł i nic! Do tego jeszcze widział Jazza i nic nie poczuł, czemu bardzo się dziwię. I tego już totalnie nie rozkminiam. Jasper zaczął pociągać Edwarda tylko dlatego, że się na niego gapił i go pożądał. Total zonk desu i w ogóle. Irytuje mnie to trochę. Sam Edzio narzekał, że niektórzy faceci zaczepiali go tylko dlatego, że był przystojny, a nic do niego nie czuli, a sam "robi" coś jeszcze gorszego. Pytam się, na jakiej niby podstawie poczuł cokolwiek do Jaya. I to zaczyna mnie irytować w Edwardzie. Ma pewne poglądy, a sam ich "nie przestrzega". Myśli jedno, robi drugie, sądzi trzecie, twierdzi, że zrobił czwarte. No jak matematyk. xD
Cytat: |
Mrugnięcie. Mogę to zrobić… tak sądzę. |
P i ę k n e.
Ed, tak samo słodki jak Jasper. Jednak Jaya chyba nikt nie pobije.
Cytat: |
Zanim cokolwiek miało szansę się wydarzyć, odszedłem wolno w kierunku drzwi, skupiając się na tym, żeby się nie potknąć i przypadkiem nie upaść. |
I znów piękne, ale i prawdziwe. Ja też bym chyba tak miała. xd Tak, tak, jak za bardzo się czymś przejmuję, to mam tendencję do potykania się, i wtedy tylko modlę się o prostą drogę, choć i na takiej jestem skłonna w bardzo szybkim czasie zbliżyć się do ziemi.
Dziwi mnie późniejsze zachowanie Edwarda. Ja rozumiem, że chwilę po dokonaniu mrugnięcia, mógł mieć problemy z koncentracją, być bardzo podnieconym i w ogóle. Ale aż kilka chwil po tym? Musiał się uspokoić z powodu mrugnięcia? O Wenie wszechmocny trzymaj mnie. Edward ma dwanaście lat, czy jak? Żeby przejmować się jedną, malutką próbą flirtu? Edzio to zaprawdę mały Eddie, który jest kompletnie zielony w tych sprawach. Uh, jakże jest to uwydatnione.
Ha! Pozytywne zakończenie! A już myślałam, że Ed do końca będzie dramatyzować. Że niby nic z tego nie wyjdzie, że jest beznadziejny w flircie, że jest beznadziejny w ogóle...
Reasumując, punkt widzenia Jaspera i Edward opisany z jego perspektywy bardziej mi się podoba. Nie jestem przytłaczana tymi wszystkimi problemami Eda, jego rozterkami nad sensem życia i słusznością tego co robi. Gdy tu jako najlepsze mogłam zacytować tylko dwa zdania, przy AIEK mogłabym cytować każdy akapit. Tok myślenia Jazza po prostu bardziej mi pasuje i bawi, zamiast przytłaczać ponurą przeszłością.
Inteligentnie, dopiero teraz przeczytałam Wasze komentarze. xd Nawet nie patrzyłam na melancholię Edwarda od tej strony! offco, otworzyłaś mi oczy na ten rozdział i trochę zmieniłam zdanie o Edzie. Niemniej jednak nadal twierdzę, to co powyżej i zgadzam się z Tobą. Co do ponownego przeczytania rozdziałów. To ja od początku wczuwałam się jednocześnie w obu naszych chłopców i myślę, że moje domysły były raczej trafne. Edward okazał się dokładnie takim, jakim go sobie wyobrażałam.
A teraz tak zupełnie nie na temat. W niedzielę byłam na takich urodzinach, że aż muszę się pochwalić. xD No na początku, jak to na początku, towarzystwo niemrawe, więc dwóch kolegów się wygłupia. Szkoda, że to tylko wygłupy...
Wyobraźcie sobie chłopaka: wysoki, szczupły, kręcone blond włosy. Jak Jasper. I teraz wyobraźcie sobie jego i chłopaka, z którym tańczył. Ich złączone biodra, i ich dłonie na tych biodrach, i to jak się poruszali... W tamtym momencie jedyne co miałam w głowie, to słowa Jazza: Fuck me. Fuck me now. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Wto 19:12, 17 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 19:57, 17 Lis 2009 |
|
Och, dredzio...
Już miałam dzisiaj łzy wylewać , bo tak tu jakoś cicho było po tym rozdziale. Conajmniej połowa sisters nagle zamilkła. Pomyślałam sobie - aż tak źle? Przecież jak wam się nie podoba, to też możecie to napisać. Przyjmę dzielnie wszystko na klatę. Najgorsza jest obojętność. Jak jest cicho, to zaczynam mysleć, ze zainteresowanie spada i że może powinnam przestać to tłumaczyć...
Dzisiaj Wen podniósł się z kąta i powiedział, że jak tak, to on to cznia i pójdzie szukać żarcia gdzie indziej.
No, ale po komentarzu dredzia złapałam go za rękaw.
Odniosę się tylko do niektórych kwestii w twoim komentarzu. Tzn do tych, z którymi się nie zgadzam. Oczywiście szanuję twoje zdanie. To jest właśnie piękne - że każdy ma swoje własne odczucia i możemy podyskutować.
A więc.
Ja nie odbieram Edwarda jako użalającego się nad sobą. Od śmierci rodziców minęły zaledwie trzy lata i jest to na pewno trauma. Edward jednak mimo wszystko jakoś sobie radzi - studiuje, ma swoje zainteresowania - biega, pływa, i co się później okaże ma jeszcze inną pasję (skądinąd nam znaną). No i ma przyjaciółkę. Widać, że mu na niej zależy. Zbudował dokoła siebie mur, ale nigdy nie odwrócił się od Rose. Jeździ z nią na wakacje.
To, że dotąd się nikim nie zainteresował. Myślę, że po śmierci rodziców naprawdę o tym nie myślał. Ani też nie spotkał nikogo, kto naprawdę by mu się podobał. Mi się akurat podoba to, że Ed nie szuka przypadkowego seksu, tylko pragnie miłości. Teraz po trzech latach dopiero czuje potrzebę zmian. Ale jednocześnie boi się ich, bo przyzwyczaił się do spokojnego, poukładanego, choć samotnego życia.
Myśle, że mimo wszystko Edward jest bardzo silną osobowością. Zaakceptował swoją seksualność i widać, że kiedy poznał Jazza, wszystkie strachy i obawy przestały mieć znaczenie. To, że od razu Jazza nie zauważył - myślę, ze to kwestia tej bariery, odcięcia się od świata, zamknięcia w sobie, jak już napisałam wcześniej.
Cytat: |
Zauważyłyście, że każą pierwszą rzecz - poza pocałunkiem - zrobił Jasper, chociaż on bardziej bał się tego wszystkiego? |
No, z tym się kategorycznie nie zgadzam.
To Edward podszedł do Jazza w bibliotece, gdy Jazz zdobył się tylko na śledzenie go przez cztery tygodnie.
To Edward próbował pieszczot pod stołem. A potem... myslał, że przesadził i się wycofał. Nastepny gest należał do Jazza, po prostu musiało tak być. Ale Edward był już ostrożny, bo chyba bardzo mu zależało, zeby tego nie popsuć. I myślę, że jako gej, potrafił rozpoznać, że Jazz gejem nie jest. Ale to jednakznowu Edward po czterech tygodniach "korytarzówek" zdecydował się zaprosić Jazza do domu. I chyba już wszystkie obawy odpłynęły. Edward je pokonuje. I swoją nieśmiałość. Tak mu zależy.
Na koniec - wydarzenie na imprezie, na której byłaś - no czad po prostu.
I jeszcze słówko do Monster
Cytat: |
Podsumowując: Chcę więcej AIEW. |
Ja też. Ale nie ma. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 20:03, 17 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 20:42, 17 Lis 2009 |
|
Edward nie podszedł do Jazza... Edward go zaszedł od tyłu
Edward pierwszy zaczął zabawę w dotykanie... i on to zawsze pogłębiał... (mam dziwne przeczucie, że ta zabawa kolczykiem z języku tez nie była przypadkowa... )
poza tym edwidentnie po AIEW widać, że to Edward zaczął od mrugania... gapienie Jaspera jest hm... mało kontaktowe, a mrugnięcie zawsze coś oznacza
Jazz... to taka panienka... az miło |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
dredzio
Wilkołak
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 8:25, 18 Lis 2009 |
|
Dobra może już nie odbieram Edward tak mocno, bo wszystko zmienił post offcy. Inteligentnie zabrałam się za czytanie komentarzy dopiero po tym, jak już napisałam komentarz i z pełną mocą zgadzam się w offcą, tylko już nie chciałam tego wszystkiego zmieniać... Ot nie zrozumiałam tego do końca, bo rozdział przeczytałam w poniedziałek, a wczoraj komentowałam raczej z pamięci, doczytując co poniektóre fragmenty. ^^"
Może powinnam jeszcze raz się w to wgryźć.
No dobra, może to i Edward zaszedł go w bibliotece (przeoczyłam to ) i zaczął zabawy pod stołem, ale tylko to. To Jasper pierwszy zaczął dotykać Eda pod prysznicem i te wszystkie inne rzeczy, w dalszych rozdziałach. Jay zaskakiwał go. Przekraczał jego oczekiwania. A co do tego zaproszenia, to tylko kwestia kilku minut - Jasper też się przecież na to zdecydował. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 15:17, 18 Lis 2009 |
|
Hm... a zauważyłaś dlaczego tak jest? Bo gdy tylko Edward przejawia jakąś inicjatywę, Jasper natychmiast go stopuje. Mówi, że nie wie czy jest gotowy, że to dla niego za prędko.... tylko po to, żeby potem sam to zrobić z zaskoczenia. Ten schemat często się powtarza w ich związku. Edward jakby akceptuje,że ten związek będzie się rozwijał w tempie, które odpowiada Jasperowi. Jazz ma w pewnym sensie łatwiej, bo Edward akceptuje każdy gest z jego strony. Ale ma swoje momenty. Podsumowując - wydaje mi się, że chłopcy przejawiają inicjatywę po równo. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Śro 20:34, 18 Lis 2009 |
|
ojej nie sądziłam, że mój post będzie miał moc opiniotwórczą (opiniozmienną?)
do mnie ten rozdział trafił, bo się jak głupia utożsamiłam z tutejszym Edwardem. Ale jaka ja byłam zmęczona... złe słowo... wyczerpana, emocjonalnie wyczerpana, jak skończyłam betować! Stężenie dołujących smętów było takie, że musiałam natychmiast poczytać sobie autodialogi Jaspera, żeby się jakoś trzymać. I nie żeby mi to dołowanie sprawiło przyjemność. Ale było ciekawym doświadczeniem.
a co do klimatu dyskusji... Nie ma seksu - nie ma kiślu - nie ma kiślu - nie ma 20 komentarzy na godzinę.
A co do inicjatywy - niemotowatosć Jaspera wymusiła na Edku przejęcie kontroli. Jazz sie odważał pierwszy jak mu sie tyłek palił i trzeba było ratować sytuację. Jasper robi za dziewczynę i łaskawie pozwala sie uwodzić - dopiero jak jest pewien na czym stoi i tego, że jego gest zostanie właściwie odebrany - zaczyna. No takie totalne "chciałabym i boje się" - panienka aż miło |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jama
Wilkołak
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 11:08, 19 Lis 2009 |
|
Ech, że też przez te trzy dni nie miałam internetu... Na szczęście po moim wielkim (?) powrocie na forum pierwsze co zrobiłam to udałam się strzałką na monitorze do działu Fan Fiction i czym prędzej nadrobiłam zaległości w czytaniu. Szczena mi opadła, gdy zobaczyłam, że pojawił się już pierwszy rozdział AIEW.
Z każdym rozdziałem moja miłośc do tego opowiadanie staje się coraz bardziej namiętna, to samo tyczy się dwóch głownych bohaterów.
No właśnie, a skoro jesteśmy już przy nich, to stwierdzam definitywnie, zdecydowanie, ostatecznie i finalnie (xD), że kocham narrację i Jaspera, i Edwarda. W przypadku tego pierwszego występowała nutka wesołości, że tak powiem. Szczerze, to spodziewałam się, że Edward będzie jeszcze bardziej szalony od Jazz'a, a tu proszę. Jego punkt widzenia był taki no, brakuje mi tego słowa, ale było to, hm, subtelne, umiarkowane? Nie wiem, jak to wytłumaczyc, trzeba by byc mną, żeby zrozumiec.
Cytat: |
Nie znosiłem, gdy mój wewnętrzny głos nazywał mnie Eddie’m. To znaczy, wiedziałem, że to ja sam tak na siebie wołam, bo to moja podświadomość czy też inne gówno tego typu. |
Świetne |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jama dnia Czw 11:18, 19 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
mała mi.
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Duże na "K" ;- D
|
Wysłany:
Czw 16:31, 19 Lis 2009 |
|
Cytat: |
a co do klimatu dyskusji... Nie ma seksu - nie ma kiślu - nie ma kiślu - nie ma 20 komentarzy na godzinę. |
No tak- proste xDD
Cytat: |
A co do inicjatywy - niemotowatosć Jaspera wymusiła na Edku przejęcie kontroli. Jazz sie odważał pierwszy jak mu sie tyłek palił i trzeba było ratować sytuację. Jasper robi za dziewczynę i łaskawie pozwala sie uwodzić - dopiero jak jest pewien na czym stoi i tego, że jego gest zostanie właściwie odebrany - zaczyna. No takie totalne "chciałabym i boje się" - panienka aż miło |
Ogłaszam protest! Z doświadczenia ( od przyjaciół ) wiem, że związki gejowskie nie dzielą się chłopak/dziewczyna. To jest facet i facet. I żaden nie gra roli dziewczyny ( nawet jak jest taki "niemotawy" jak Jazzy xD ). Jakby gej chciał kobieto-faceta to by się związał z transwestytą, o. Ale może ja się nie znam ;- D
I Dzwoooneczkuu już Ci wyznawałam miłość, wiem, ale teraz znów Ci ją wyznaję i błagam o dziewiątkę, bo ja już się na niczym skupić nie mogę ;- D
( kiedy proszę o następny rozdział to jest na temat, no! ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 17:46, 19 Lis 2009 |
|
A propos 9-tki. Było małe zawirowanie. Ja skończyłam tłumaczyć AIEW 1 i 9-tkę niemal równocześnie w piątek późnym wieczorem, nocą właściwie i poszły jednocześnie do dwóch różnych bet. Niestety, rath, która miała betować 9, zrezygnowała wczoraj z powodu nawału obowiązków i rozdział przejęła owieczka. Wiadomo, jest środek tygodnia i offca też ma masę zajeć, ale myslę, że do końca tygodnia rozdział powinien się pojawić. Najpóźniej w poniedziałek. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Czw 17:46, 19 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Pią 13:11, 20 Lis 2009 |
|
Nie martwcie się, offca betuje z prędkością światła 3/4 roboty już za mną, 9 nadciąga!
Cytat: |
Ogłaszam protest! Z doświadczenia ( od przyjaciół ) wiem, że związki gejowskie nie dzielą się chłopak/dziewczyna. To jest facet i facet. I żaden nie gra roli dziewczyny ( nawet jak jest taki "niemotawy" jak Jazzy xD ). |
ja nie wiem jak jest w realu, ja widzę jak jest tutaj zresztą, w mojej wypowiedzi to była taka ździebko metafora |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 18:48, 20 Lis 2009 |
|
Mała Mi napisała
Cytat: |
Ogłaszam protest! Z doświadczenia ( od przyjaciół ) wiem, że związki gejowskie nie dzielą się chłopak/dziewczyna. To jest facet i facet. I żaden nie gra roli dziewczyny ( nawet jak jest taki "niemotawy" jak Jazzy xD ). |
Offca napisała
Cytat: |
ja nie wiem jak jest w realu, ja widzę jak jest tutaj |
Chciałam tylko powiedzieć, że już parę osób porównało ten fanfick do yaoi. Czy mają rację - nie wiem, ale w yaoi jest przecież tak, ze mamy typ seme (męski) i typ uke (żeński).
Sam Jasper przyzna też potem parę razy, że to Edward jest tu "facetem" i że mu (Jasperowi) to jak najbardziej odpowiada. To może trochę spoiler, ale nieduży. I myślę, mła Mi, ze to wcale nie umniejsza Jazzowi, bo on nadal jest facetem, nie żadnym tranwestytą, tylko jakby "strona żeńską". |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pią 18:58, 20 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
mała mi.
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Duże na "K" ;- D
|
Wysłany:
Pią 18:54, 20 Lis 2009 |
|
Cytat: |
ja nie wiem jak jest w realu, ja widzę jak jest tutaj zresztą, w mojej wypowiedzi to była taka ździebko metafora |
Cytat: |
Chciałam tylko powiedzieć, że już parę osób porównało ten fanfick do yaoi. Czy mają rację - nie wiem, ale w yaoi jest przecież tak, ze mamy typ seme (męski) i typ uke (żeński).
Sam Jasper przyzna też potem parę razy, że to Edward jest tu "facetem" i że mu (Jasperowi) to jak najbardziej odpowiada. To może trochę spoiler, ale nie duży. I myślę, mła Mi, ze to wcale nie umniejsza Jazzowi, bo on nadal jest facetem, nie żadnym tranwestytą, tylko jakby "strona żeńską". |
No w sumie... Może macie racje. Dobra, dobra. Ja już się nie czepiam xDD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 22:41, 20 Lis 2009 |
|
Piosenka na ten rozdział - http://www.youtube.com/watch?v=BCm_0DpPNXE&NR=1&feature=fvwp - "Everlasting Love", ale tylko w wykonaniu przesłodkiego Jamiego Culluma (hm, brzmi prawie jak Cullena). Czy on czasem nie jest gejem? Mógłby być, nie?
Oczywiście, dziękuję, kochana owieczko. Za wszystko.
A teraz już...
Rozdział 9 "Walka na kciuki"
beta: offca
Wydawało się, jakby upłynęły godziny, podczas gdy było to zaledwie kilka minut. Wsparłem czoło na barku Edwarda i skierowałem wzrok w dół, pomiędzy nas. Gdy zobaczyłem kolczyk w sutku i ciemną wypukłość, moja ręka poruszyła się sama, bez pozwolenia. Opuszek kciuka przesunął się po brodawce, co sprawiło, że Edward zasyczał i niskie „ku***” wyrwało się spomiędzy jego warg, prosto w moją szyję.
Słowo to od razu podziałało na mojego członka i zawarczałem, nadal przesuwając kciukiem w tę i z powrotem po sutku Edwarda.
– Czy ty właśnie… warknąłeś na mnie? – zapytał przez zaciśnięte zęby, unosząc głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.
– Um… tak, przepraszam – odpowiedziałem, rumieniąc się, z głową ciągle wspartą na jego barku.
– Ale dlaczego? Przy tym… co mi robiłeś? – zapytał, zakłopotany.
Patrząc na niego i czując, jak moje policzki pokrywają się najczerwieńszą z czerwieni, powiedziałem:
– Bo nigdy przedtem nie przeklinałeś przy mnie… i to było… niesamowicie seksowne… w dodatku to, co robiłem… gdy to powiedziałeś… to było po prostu… grrrr – podsumowałem, patrząc w dół na moją rosnącą erekcję, drżącą z powodu tego, że również Edward skierował tam wzrok.
– Naprawdę? – zapytał z nutą zadowolenia w głosie.
– O taak…
Kurczę… właśnie na ciebie zawarczałem…
– A więc ci się podoba? – powiedział, trącając kolczyk palcem wskazującym.
Kurde… niech skonam.
– O Boże, tak… Fantazjowałem o nim, od kiedy pierwszy raz, miesiąc temu, zderzyłem się z tobą. Nigdy przedtem jakoś szczególnie mi się nie podobały, ale ten jest… tak zajebiście seksowny… I jeszcze ten. – Mój palec dotknął wargi Edwarda. – I… no po prostu… ja pierdolę…
– Hmm… więc ten też ci się podoba? – spytał, przesuwając kuleczkę między wargami i drażniąc mnie.
– Tak… mój Boże, tak. Pamiętasz tamto pierwsze spotkanie w bibliotece? – zapytałem, a on pokiwał głową. – Cóż, wtedy… uciekłem, bo widziałem, jak się nim bawisz i… i po prostu nie byłem w stanie sobie z tym poradzić. Prawie… prawie rzuciłem się na ciebie. Musiałem po prostu wyjść, zanim przysporzyłbym sobie wstydu – przyznałem się, zwieszając głowę, zażenowany.
Edward zniżył się, tak by móc spojrzeć mi w oczy i dotknął ręką mojego policzka. Przylgnąłem do jego dłoni. .
– Myślałem… myślałem, że cię wystraszyłem, że może przesadziłem z… z tą grą pod stołem. Nie miałem pewności, czy ty… czy jesteś mną zainteresowany. Wiedziałem, że śledziłeś mnie od paru tygodni… ale nie byłem pewien. Miałem nadzieję, ale… nie marzyłem nawet, że mógłbyś… czuć to samo – wykrztusił ze zdumieniem wypisanym na twarzy.
– Czułem to samo... Przerażało mnie to, ale jednocześnie… było cudowne i oszałamiające… i nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. Nigdy, naprawdę nigdy, nikt nie wzbudził u mnie tak silnej reakcji… takiej jak ta, gdy cię zobaczyłem pierwszego dnia na uczelni. A potem mrugnąłeś do mnie i… jasny gwint, byłem już uzależniony – wyznałem zgodnie z prawdą.
Chciałem się oczyścić z wszystkiego, co skrywałem głęboko w sercu. Pragnąłem opowiedzieć mu o tym, co dotąd przeżywałem.
– Przepraszam – powiedział nieśmiało.
– Nie przepraszaj. Proszę cię, nie przepraszaj mnie za nic – zaprotestowałem impulsywnie. – I sądzę, że powinniśmy stąd wyjść, już dość nasiąknęliśmy wodą.
– Okej – powiedział, cmokając mnie szybko w usta i zakręcając kurek.
Wyszedł spod prysznica i owinął niebieski, puszysty ręcznik wokół bioder. Następnie podał mi drugi. Osuszyłem włosy i też owinąłem się ręcznikiem, po czym wylazłem z brodzika. Podszedłem do Edwarda i przeciągnąłem palcem po jego tatuażu, który wystawał odrobinę zza materiału frotte.
– To też mi się podoba. Co to jest? Wygląda jak jakiś plemienny znak.
– To kruk. Bóg stwórca w religii niektórych szczepów północno-zachodniego wybrzeża Ameryki. Jest mistrzem trików i twórcą magii. Po prostu lubię go i jego symbolikę. A to też ładne – stwierdził, gładząc opuszkiem palca wizerunek celtyckiego krzyża, który miałem wytatuowany na lewej piersi. Jego dotyk pozostawił ślad gęsiej skórki.
– Taak… Mój jest efektem pijackiej nocy z Emmettem, parę lat temu. Nie ma głębszego znaczenia. Po prostu mi się spodobał.
– Chodź, ubierzmy się – zaproponował Edward, wyprowadzając mnie z łazienki do pomieszczenia, które, jak sądziłem, było jego sypialnią.
Nagle znowu zacząłem się denerwować. Stałem nagi w sypialni Edwarda, z niemal sztywnym fiutem, a na jej środku złowieszczo pyszniło się ogromne łóżko. Owszem, chciałem z nim robić… te rzeczy, ale nie byłem pewien, w jakim tempie powinna rozwijać się nasza fizyczna relacja.
Po raz pierwszy w życiu pragnąłem czekać na właściwy moment i nie spieszyć się. Nie iść od razu do łóżka dla nic nie znaczącego, niezobowiązującego seksu. Naprawdę chciałem kochać się z Edwardem. Ale nie byłem nawet blisko bycia gotowym, żeby to zrobić.
– Te są dla ciebie. Mam zamiar wrzucić nasze mokre ciuchy do pralki. Jak się ubierzesz, przyjdź do mnie, okej? – powiedział nerwowo i szybko wyszedł. Tak, jakby był zbyt zdenerwowany możliwością pozostania ze mną nago we własnej sypialni..
To był dziwny kontrast. Agresywny Edward, inicjujący całowanie i dotykanie się i jednocześnie przyznający, że w życiu pocałował tylko dwie osoby. Postanowiłem, że zapytam go o to później. Zdawałem też sobie sprawę, że będę musiał ujawnić moją niechlubną przeszłość z kobietami, jeżeli mieliśmy zbudować związek oparty na uczciwości.
To będzie zabawna rozmowa.
Taak… Jasper – męska dz***a. Niewątpliwie coś, czym można się pochwalić…
Sama myśl o tym, że tworzyliśmy jakiś związek, oszałamiała mnie.
Szybko włożyłem bokserki, biały t-shirt i kraciaste, flanelowe spodnie od pidżamy, które zostawił dla mnie Edward. Otoczył mnie jego zapach. Był obecny na mojej skórze i na ubraniach. Czułem się bosko.
Wyszedłem na korytarz i podążyłem w kierunku docierających do mnie odgłosów, wydawanych przez uderzające o siebie rzeczy. Znalazłem Edwarda w kuchni, sprzątającego po nieudanej, niedoszłej kolacji. Miał na sobie okulary. Widocznie zdjął szkła kontaktowe, gdy się ubierał. Przez to wyglądał jeszcze bardziej seksownie, gdy tak stał, ubrany podobnie jak ja.
– Fajita uległa destrukcji, ale jak się zapatrujesz na kanapki z masłem orzechowym i dżemem? – zapytał przekornie, z „moim” uśmieszkiem na twarzy.
– Brzmi przepysznie. A gdzie jest um… Rosalie?
– Ach, wyszła zaraz po tobie… no wiesz. Ale wróci jutro na śniadanie, żeby cię oficjalnie poznać – powiedział Edward, biorąc dżem truskawkowy i dwa świeże piwa z lodówki.
– A ja będę tutaj jutro rano? – zapytałem, mając nadzieję, że to znaczy to, co pomyślałem.
– Jeśli zechcesz być… – powiedział z odrobiną smutku w głosie.
– Chciałbyś, żebym był?
– Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – odparł Edward, patrząc mi w oczy.
– Cóż, ty nie odpowiedziałeś na moje, ale tak, chcę… zostać – powiedziałem, uśmiechając się do niego, jak kot z Cheshire.*
– A ja chcę, żebyś został… bardzo – uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie w usta, a następnie wrócił do robienia kanapek.
Zamierzałem dowiedzieć się więcej o Rosalie, żeby być przygotowanym na to, z czym przyjdzie mi się jutro zmierzyć. Byłem ciekaw, dlaczego patrzyła na mnie w taki sposób..
– Powiedz, co właściwie jest między tobą a Rosalie? – zapytałem trochę obcesowo.
Edward zachichotał, kończąc kanapki, ale nie odpowiedział. Za to zlizał dżem z noża, a widok jego języka poruszającego się wzdłuż ostrza przypomniał mi o innych rzeczach, które mógłby nim robić. Oczywiście znowu mi stanął i jęknąłem.
ku***, Jasper, przestań w kółko myśleć o seksie.
– Co? – zapytał Edward.
– Nic… naprawdę nic – odpowiedziałem, siląc się na beztroski ton, ponieważ ostatnia rzecz, do jakiej chciałbym się przyznać to ta, że właśnie wyobrażałem sobie, jak robi mi laskę. Na pewno nie byłem gotowy, żeby rozmawiać z nim o takich rzeczach.
Wzruszył ramionami, biorąc w ręce kanapki.
– Weź je, dobrze? – powiedział, spoglądając na piwa.
Chwyciłem za butelki i poszedłem za nim do salonu. Edward usiadł po turecku, po jednej stronie kanapy, poklepując miejsce obok siebie. Przyłączyłem się, siadając w ten sam sposób, przodem do niego. Nasze kolana stykały się ze sobą. To było głupiutkie i niewinne, biorąc pod uwagę, że braliśmy razem prysznic, nadzy, jakieś piętnaście minut temu. Edward wręczył mi kanapkę i ugryzł własną. Jedliśmy w milczeniu, nieśmiało zerkając na siebie nawzajem i uśmiechając się. Przypomniało mi to nasze pierwsze spotkanie w bibliotece, tyle że tym razem nie było niezręcznej sytuacji, za to atmosfera była ciężka od seksualnego napięcia.
Skończyłem jeść i wytarłem ręce o spodnie. Nadszedł czas, by uzyskać parę odpowiedzi.
– A więc Rosalie… I nie myśl, że nie zauważyłem tego, że nie odpowiedziałeś na moje pytanie – zacząłem.
– Cholera, tu mnie masz – uśmiechnął się. – Tak, Rosalie. Jest moją najlepszą przyjaciółką, odkąd skończyłem dziesięć lat. Od tej pory wiele razem przeszliśmy. Szkołę średnią, zauroczenia, nasz pierwszy raz, śmierć moich rodziców, dorastanie i właściwie wszystko. Ona jest… najbliższą mi osobą. Jedyną rodziną, jaka mi została – powiedział głosem pełnym miłości, czułości i szacunku.
Usłyszałem wszystko, co do mnie mówił, ale dwie rzeczy utkwiły mi w głowie – „nasz pierwszy raz” i „śmierć moich rodziców”.
– Edward, przykro mi z powodu twoich rodziców. Co… co się stało? – zapytałem z wahaniem, chwytając go za rękę.
Westchnął głośno, po czym odpowiedział:
– Rodzice Rose oraz moi zafundowali nam podróż do Europy, latem, przed pójściem do college’u, jako prezent na ukończenie szkoły średniej. W czasie gdy byliśmy w Europie, moi rodzice mieli wypadek samochodowy. Pijany kierowca, ale… proszę, czy moglibyśmy teraz o tym nie rozmawiać? Jakoś sobie radzę, jednak to nadal boli. Przyrzekam, że pogadamy o tym, ale po prostu jeszcze nie teraz. Dobrze?
Gdy mówił o tragedii, jaka go spotkała, ścisnął mi rękę mocniej i zataczał kciukiem delikatne, powolne kółka na grzbiecie mojej dłoni, jakby chciał mnie pocieszyć. Widziałem, że przeżywa ból z powodu śmierci rodziców. Chciałem zdjąć z niego to cierpienie, ale nie wiedziałem jak ani nawet, czy potrafiłbym.
Zamiast tego, skupiłem się na tej drugiej rzeczy, która przykuła moją uwagę.
– Powiedziałeś „nasz pierwszy raz”. Czy to znaczy, że to właśnie Rosalie była tą drugą osobą, z którą się całowałeś?
Wiedziałem, że mu się podobam i że coś do mnie czuje. Nie wiedziałem tylko, co dokładnie. Jednak obawiałem się usłyszeć, że byli kochankami i bałem się też, że to mogłoby wpłynąć na nasz ewentualny przyszły związek.
Edward roześmiał się z tego komentarza. Następnie pochylił się i otoczył moje wargi swoimi. Wszystkie wcześniejsze myśli odpłynęły daleko, gdy jego język domagał się wstępu. Pozwoliłem mu na to i zacząłem koniuszkiem języka bawić się jego kolczykiem.
Pochyliłem się ku niemu i wplotłem dłonie w jego włosy. Były jeszcze wilgotne po prysznicu, ale tak jedwabiste i miękkie jak wcześniej. On dotknął moich kolan i zaczął gładzić mnie po udach. Pragnąłem, i to bardzo, przejść z nim na następny poziom, ale chciałem uzyskać odpowiedź na postawione pytanie.
Przerwałem pocałunek i odchyliłem się do tyłu tak, że prawie leżałem. Edward odczytał to jako zachętę do czegoś innego i naparł na mnie ciałem, przyciskając do kanapy. Atakując ustami moją szyję, przygniatał mnie całym ciężarem. Czułem na biodrze jego sztywną męskość. Chwycił mnie za udo i zarzucił je sobie za biodro, zbliżając nas jeszcze bardziej do siebie. Popęd przejął władzę nade mną i wypchnąłem biodra ku niemu, czując cudowne tarcie. Nie chciałem, by się skończyło.
O Boże, przestań.
Nie, nie przestawaj.
Nie, przestań.
Edward jęknął pod wpływem ruchu moich bioder. Ten jęk wydobył mnie z zamętu pożądania, w który wpędziły mnie jego usta i ciało. Przesunąłem ręce na jego klatkę piersiową i lekko go odepchnąłem, szepcząc:
– Przestań. Edward, przestań.
Jęknął mi w szyję, całując ją ostatni raz, po czym usiadł i podał mi dłoń, żebym mógł się podnieść.
– Przepraszam… Naprawdę przepraszam. Po prostu twój wyraz twarzy, gdy zapytałeś o mnie i Rose był taki słodki i uroczy, że nie mogłem się powstrzymać. W zasadzie nigdy nie jestem w stanie się powstrzymać, gdy jesteś blisko. Tak bardzo chcę cię całować, że tracę panowanie nad sobą. Nikt nigdy mnie tak nie pociągał. Moja samokontrola wisi na włosku. Chwila nieuwagi – i po niej. Pragnę cię, Jasper. Rozpaczliwie cię pragnę – wyznał udręczonym głosem.
– Edward, ja też cię pragnę. Tak bardzo, że muszę się hamować, by się na ciebie nie rzucić. Ale uważam… że powinniśmy zwolnić. Nigdy przedtem nie działo się to powoli. Po prostu seks i tyle. Nigdy nie byłem w żadnym związku. Ale chciałbym być… z tobą. Chcę, żeby to było coś wyjątkowego, po raz pierwszy w życiu – powiedziałem, błagając go głosem i spojrzeniem, by zrozumiał, jednocześnie pieszcząc jego policzek.
– Och, Jasper, ja też tego chcę. Tak bardzo… Tylko że ja nigdy… Okej, powiem ci, ale proszę, nie śmiej się ze mnie, dobrze?
– Tak… Rose jest tą drugą osobą, z którą się całowałem. Właściwie to jest także jedyną osobą, z którą uprawiałem seks. I zdarzyło się to tylko raz. Więc jeżeli chodzi o seks, całowanie i tego typu rzeczy, jestem w zasadzie prawiczkiem. Bo nie mam pojęcia, co robię. I nie ogarniam uczuć do ciebie. To po prostu przejmuje nade mną władzę i nie mogę się zatrzymać – wypalił, czerwieniąc się jak jeszcze nigdy dotąd.
– Edward, nie ma się czego wstydzić. Żałuję, że nie jestem taki niewinny jak ty. Chociaż, w pewien sposób jestem. Jesteś pierwszą osobą, do której coś naprawdę czuję. I pierwszym facetem, który mnie pociąga. To wszystko jest dla mnie tak samo nowe jak dla ciebie – przyznałem szczerze, ale coś mnie zastanowiło. – Jesteś hetero czy „nimseksualny”, czy jaki właściwie? – zapytałem.
Ścisnął lekko moje palce i przesunął rękę tak, że nasze dłonie się zwarły, po czym zaczął mocować się ze mną na kciuki. Zachichotał. Obaj gapiliśmy się na nasze złączone ręce. Czekałem na jego odpowiedź, udając, że nie zważam na to. Zauważyłem, że umiał odwracać moją uwagę, gdy nie chciał odpowiadać. Jednak zanim zdążyłem to na nim wymóc, odezwał się..
– Nie… nie jestem hetero, ale też nie jestem… czekaj, co to znaczy „nimseksualny”? – zapytał zdezorientowany.
Cholera jasna, czy ja naprawdę użyłem tego określenia?
Nawet w rozmowach z Emmettem nie posługiwałem się tym słowem, by zdefiniować moją orientację seksualną. Jęknąłem, ale postanowiłem, że mu to wyjaśnię, nieważne, jak bardzo żenujące to będzie.
Wyrzuciłem z siebie całą tę historię, zaczynając od tego, jak moje ciało zareagowało na niego pierwszego dnia zajęć. Opowiedziałem o tym, jak testowałem, czy pociągają mnie mężczyźni i o negatywnym wyniku tego testu. A także o chybionej próbie z Trzepakami, pomijając jednak szczegóły na temat tego, jak udało mi się osiągnąć orgazm. I o tym, jak zauważyłem, że kobiety już mnie nie pociągają. Jak nazywałem go nim w mojej głowie, nie znając jego imienia. I w końcu, jak doszedłem do tego, że to właśnie on i tylko on tak na mnie działa, wymyślając przy okazji to określenie.
Pod koniec tej opowieści byłem czerwony jak pomidor. Ciągle siłowaliśmy się na kciuki, jakby ta niewinna zabawa miała złagodzić zakłopotanie, które obaj odczuwaliśmy.
Po chwili ciszy Edward zaczął mówić.
– Cóż, nie określiłbym siebie mianem „nimseksualny”. Jestem gejem, ale nigdy nie chciałem z nikim być… to znaczy z facetem albo też robić tych rzeczy z facetem, zanim nie poznałem ciebie. Więc może byłem aseksualny. Jednak zawsze podobali mi się mężczyźni. Zauważyłem to po raz pierwszy, gdy miałem trzynaście lat. Ale może za bardzo się bałem, żeby zadziałać, a może po prostu nie czułem aż takiego pociągu. A potem ty się pojawiłeś. I coś poczułem. Tamtego pierwszego dnia na wykładzie przez cały czas miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Gdy odwróciłem się, żeby wziąć kurtkę, zobaczyłem, jak intensywnie się we mnie wpatrywałeś. Coś przeze mnie przepłynęło. Jakby prąd elektryczny czy coś w tym rodzaju. Poczułem przyciąganie. To było coś nowego i spodobało mi się. Więc zrobiłem coś, na co się jeszcze nigdy nie odważyłem. Mrugnąłem. Spróbowałem flirtu. I cóż… dalej już wiesz, jak było… – wykrztusił pod koniec.
Przyciągając kciuk Edwarda swoim, ścisnąłem delikatnie jego dłoń, żeby wiedział, że go rozumiem. To, co czuł i z czym się zmagał, było mi bliskie. Też przez to wszystko przeszedłem. A teraz obaj ujawnialiśmy nasze sekrety. Odkrywaliśmy przed sobą nasze dusze. Przełamaliśmy lody i wyłożyliśmy karty na stół.
Rozmawialiśmy długo, całując się, dotykając, śmiejąc i dzieląc tajemnicami i historiami aż do późnej nocy. Obaj walczyliśmy ze snem, chcąc spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Położyłem głowę na kolanach Edwarda, a on jedną ręką bawił się moimi włosami. Nasze dłonie, splecione, spoczywały na moim sercu. Rozmowa wygasła, ale nie w niezręczny sposób. Panowała między nami błoga cisza, przepełniona satysfakcją i poczuciem szczęścia. Prawdopodobnie obaj rozmyślaliśmy o wydarzeniach tego wieczoru.
Nagle Edward wyszeptał:
- Jasper, czy ty mówiłeś poważnie?
Od razu wiedziałem, o co mu chodzi. To była jedyna sprawa, której dotąd nie poruszyliśmy. Odchylając nieznacznie głowę, żeby popatrzeć na jego twarz, zauważyłem, że intensywnie się we mnie wpatruje. Nasze spojrzenia się spotkały i wszystko inne przestało istnieć.
- Tak, mówiłem poważnie – odpowiedziałem szczerze i z przekonaniem.
- Ja też… Też cię kocham – powiedział Edward, głosem przepełnionym miłością i szczerością, z oczami szklącymi się od łez.
-------------------------------------------
* Kot z „ Alicji w krainie czarów” L.Carolla
tatuaż Edwarda : [link widoczny dla zalogowanych]
tatuaż Jaspera : [link widoczny dla zalogowanych]
Pięknie proszę o komentarze.
Rozdział 10 |
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 23:06, 29 Lip 2012, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 23:35, 20 Lis 2009 |
|
Bożeee... Uwielbiam ten FF
Miałam napisać coś o AIEW, ale ze względu na zawalony tydzień, ograniczyłam się tylko to czytania wybranych wątków...
Punkt widzenia Edwarda stanowczo się różnił od Jasperowego. I chwała za to. Może nie był tak śmiechowy i ironiczny jak PWJ, ale znalazłam cały ogrom uczuć. Miło było poznać ocenę sytuacji z punktu widzenia Edwarda. Widać, że przeszedł w swoim wiele, w tym ból po stracie bliskich.
W sumie, to tylko jeden rozdział. Niestety. Mam nadzieję na więcej
Dzisiejszy rozdział... Ach, gejki kochane Z rozdziału na rozdział przekonuję się coraz bardziej do Jaspera i Edwarda razem. Przeżywam razem z nimi rodzące się uczucie.
I mimo, że w mojej głowie chyba na zawsze jedynym słusznym obrazem będzie Edward z Bellą , to w tym opowiadaniu mam okazję doświadczyć czegoś nowego. AIEK sam w sobie jest tak urzekający, że nie sposób nie być pod jego wrażeniem.
Do łez doprowadził mnie śmiech, którego napadu doświadczyłam przy komentarzach Jaspera Do dzikiej radości doprowadza mnie świadomość, że Jazz będzie wprowadzał w świat miłości fizycznej niewinnego Edwarda...
Dziękuję za świetne tłumaczenie |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez seska dnia Pią 23:48, 20 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Pią 23:41, 20 Lis 2009 |
|
Okej. Wyrywając się ze szponów mych nowych mężów, tj. Briana i Justina, przybywam, żeby skomentować.
Będzie krótko, bo mnie mężowie wzywają
Uwielbiam ten rozdział. Taki niewinny, delikatny. Obaj zachowują się, jak małe dzieci, a najbardziej Jasper. Boi się swoich reakcji, boi się jak na razie zbyt daleko posunąć w fizycznych relacjach z Edwardem.
Ta ich rozmowa jest taka oczyszczająca. Mówią sobie wszystko, otwierają się przed sobą, budują powoli związek. Ale są przy tym facetami i trudno im się kontrolować :D
Bardzo lubię ten fragment:
Cytat: |
- A ja będę tutaj jutro rano? – zapytałem, mając nadzieję, że to znaczy to, co myślałem.
- Jeśli zechcesz być… – powiedział, z odrobiną smutku w głosie.
- Chciałbyś, żebym był?
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – odparł Edward, patrząc mi w oczy.
- Cóż, ty nie odpowiedziałeś na moje, ale tak, chcę… zostać – powiedziałem, uśmiechając się do niego, jak kot z Cheshire.*
- A ja chcę, żebyś został… bardzo – uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie w usta, a następnie wrócił do robienia kanapek. |
Jest taki słodki, taki pełen nadziei :)
Akcja na kanapie very hot Bardzo mi się podoba, choć bardzo grzeczne, w świetle tego, co ostatnio oglądałam :D
I sam koniec - wzruszający, nieco za bardzo łzawy, ale podoba mi się.
I tatuaże chłopaków w bardzo fajnych miejscach. Mrau :D
Tyle na dziś. Niech moc Briana będzie ze mną, a Gejków z wami |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bad_szejna
Nowonarodzony
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 23:50, 20 Lis 2009 |
|
O rany... totalnie zakochałam się w gejach po przeczytaniu tego ff`a....;p
Zupełnie zmieniłam swoje nastawienie względem nich...xD
Przyznaję, że oficjalnie zakochałam się w twoim tłumaczeniu...;p
I czy muszę wspominać że cudownie piszesz? Oczywiscie że nie..xD Bo ja mam nadzieje, że ty doskonale o tym wiesz...;p Przeczytałam od początku tzw. `jednym tchem`. Nie zauważyłam żadnych zgrzytów, a nawet jeśli jakieś się zdarzyły to w ogóle nie zwróciłam na nie uwagi...xD
Uff...aż mam całe czerwone policzki...;p Kocham tego Jaspera i Edwarda...
Zawsze mi się wydawało, że Jasper jest postacią drugoplanową... Zwykle w ff`ach jego rola jest nieduża i wcześniej nie miałam okazji zakochać się w nim..;p No i oczywiście ty to zmieniłaś...xD
Ff oriżdzinalny, a ja lubię oridżinalność...;p
No i oczywiście your ff ląduje na liście moich ulubionych..xD
Weny życzę...;p
bad_szejna
(Wiem że to dzisiaj dodałaś nowy rozdział, ale ja i tak chcę więcej...;p) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gania
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rumia
|
Wysłany:
Sob 9:38, 21 Lis 2009 |
|
No ten rozdział chyba jest od dzisiaj moim ulubionym. Najbardziej w całym ff podobały mi się zawsze sposób w jaki są opisane uczucia i od początku byłam tym zachwycona. Ale ten rozdział, ehh.... No po prostu obudził we mnie coś więcej niż zachwyt.
Poza tym w tym rozdziale jest świetnie opisana postac Edwarda - strasznie mi się podoba sposób w jaki autorka go tu przedstawiła. Taki subtelny...
No cóż. Ciężko mi idzie opisywanie moich odczuc w kilku słowach więc chyba zaniecham tego i nie śmiecę więcej. Na koniec tylko dodam, że wciągnęło mnie i to na dobre. Ale wcale nie żałuje, mogłabym czytac i czytac, bez przerwy - tak bardzo jestem zauroczona.
Pozdrawiam wszystkich, którzy też czytali i tak jak ja zapominali nabierac powietrza. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gania dnia Sob 9:38, 21 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|