|
Autor |
Wiadomość |
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Pon 21:01, 15 Cze 2009 |
|
NajNa" napisał: |
Ty z nami grasz! Naszym kosztem. Naszymi nerwami. I nasza psychiką. To jest niedorzeczne :P Rath ma rację. Looknij tylko na liczbe wyswietleń to Ci oczy eksplodują Twój ff jest boski! I już! I z tej okazji za to, że Nas tak kochasz ( ) wsatwisz rozdzialik. I ja będę mieć taki wielgaśny usmiech. Aż mi sie zęby zpocą |
Muhahahaha. Polepszyłaś mi humor :D
Poza tym, ja mam zawszę rację
I tak, Msq. Grasz z nami :P . Ja myślałam, że już zasnąć nie będę mogła, a ty mi tutaj z tekstem, że Twoja CoCo ma już 20 rozdziałów .
Dobra. Nie będę Ci nabijać statystki. Nie ma tak łatwo
Pozdrawiam i całuję (już po raz kolejny, czuj się wycmoktana ).
Rathole. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pon 21:02, 15 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Masquerade
Gość
|
Wysłany:
Pon 21:09, 15 Cze 2009 |
|
CoCo, we wrześniu masz lańsko. I to takie, że hej! Ja Ci grożę? Może powiedz mi jeszcze, że nasza miłość nie jest truly and amazing, and so fucking romantic?! OK, zapamiętam to sobie
Ja tu z nikim nie igram, chcę jedynie, żebyście poczekały w niepewności, bo przecież nie wstawię całości od razu, a potem nie będę miała czego Wam prezentować, bo nie będę miała żadnej rezerwy. A rezerwę mieć muszę, o! I choćbym nie wiem jak bardzo Was kochała, to nie zmusicie mnie, żebym wstawiała częściej, bo i tak rozdziały pojawiają się często A liczbę wyświetleń widziałam i cieszy mnie ona
Dobra, zastrzegłam sobie prawo do dyskusji na temat opowiadania, ale zaczyna się nieco wymykać spod kontroli, więc kończymy Drogie Panie
Dzięki jeszcze raz :* |
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Pon 21:54, 15 Cze 2009 |
|
Jak możesz mówić, że to ostatnia część przed wyjazdem, jeśli tyle jeszcze czeka w zapasie. Liczę na to, że zmienisz zdanie i dodasz coś jeszcze przed wyjazdem. edit: hehe, widzę, że nie tylko ja namawiam, ale jak tam chcesz, trzymaj w szufladzie... Prędzej czy później się dowiemy, jestem w stanie poczekać. Zaintrygowały mnie te terapie z Jazzem, jestem ciekawa, jak będą wyglądać. Do tej pory Jasper tylko uspokajał emocje innych, ale żeby być terapeutą, czyli uczyć, jak się świadomie samemu uspokajać i odnaleźć wewnętrzną harmonię... Tego się po nim nie spodziewałam. :)
Postawa Nico musi mieć jakieś wytłumaczenie... Mnie osobiście nie denerwuje, Julia ma za swoje.
Przez chwilę myślałam, że te zmiany nastroju są spowodowane ciążą, ale raczej odpada. :D Musiałaby to już zauważyć.
Powodzenia za gramanicą.
Daj nam jeszcze coś przed wyjazdem,
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Wto 19:10, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Masquerade
Gość
|
Wysłany:
Nie 22:11, 21 Cze 2009 |
|
Dodaję kolejny rozdział :) bierzcie i radujcie się, pókim dobra :P
poprzedni
Beta: CoCo
15. Terapia
Nadszedł pierwszy dzień terapii. Leżałam na łóżku w swojej sypialni, a Jazz siedział obok mnie i przemawiał bardzo spokojnym głosem.
- Julio, jeśli będziesz spięta, nigdy nam się nie uda.
- Jasper, to nie jest takie proste – wybąkałam.
- Postaraj się odprężyć, dobrze? Zamknij oczy, wyobraź sobie coś, co lubisz i o czym marzysz. Postaram się nie ingerować – wiem, że tego nie lubisz.
Tak też zrobiłam. Stworzyłam sobie bezkresne pole, składające się niemal z samych pagórków. Trawa, którą porastały, była skoszona i soczyście zielona, a w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach towarzyszący temu zabiegowi. Sądząc po wysokości słońca na niebie, mogło być około dziesiątej rano i nie miałam wątpliwości co do tego, że było lato. Wokół mnie ganiały się wielobarwne motyle, pszczoły brzęczały wesoło gdzieś niedaleko, a ptaki wyśpiewywały piękną melodię, do której nuty znały tylko one same. Maleńkie robaczki robiły już zapasy na zimę, a moich uszu dochodził szum, który wskazywał na obecność rwącego strumienia gdzieś w oddali. Mogłam sobie wyobrazić jak woda obmywa obłe otoczaki. Kiedy myślałam o tym małym potoku, który zapewne był przyjemnie chłodny i krystalicznie czysty, zachciało mi się pić, lecz nie chciałam przerywać cudownej wizji mojego idealnego miejsca.
Pośrodku niekończącego się pola stało jedno, wielkie drzewo. Wyglądało na sędziwy dąb, którego liście, w kolorze soczystej zieleni, przypominały odcień trawy, a bardzo rozłożyste konary były nimi szczelnie pokryte, dając w ten sposób upragniony cień. Skierowałam się w stronę drzewa, a kiedy do niego doszłam, usiadłam, opierając się o pień. Zamknąwszy oczy, odchyliłam głowę do tyłu, pozwalając by chłodny wiatr owiewał moją szyję i dekolt.
- Bardzo dobrze, Julio – szepnął zadowolony Jasper.
Uśmiechnęłam się, nie przerywając marzeń.
Kiedy uchyliłam powieki, moim oczom ukazał się Nico, w całej swej okazałości. Miał na sobie jedynie dżinsy, a nagi tors i twarz iskrzyły w słonecznym świetle. Jego kruczoczarne włosy mieniły się granatowymi refleksami, a ogromne skrzydła trzepotały na wietrze. Zbliżał się ku mnie bardzo powoli, z przepięknym uśmiechem na twarzy. Nie widziałam go takiego od miesięcy. Serce przyspieszyło swój bieg i uśmiechnęłam się dziko, nie mogąc doczekać się, kiedy wreszcie go dotknę.
Gdy podszedł, pocałował mnie w usta i pogładził po policzku. Momentalnie zrobiło się ciepło i przyjemnie. Następnie usiadł obok i, obejmując ramieniem, położył moje ciało na swoich kolanach. Potem pochylił się i spojrzał mi głęboko w oczy, całując namiętnie i gładząc brzuch. Przymknęłam na powrót powieki, by móc lepiej rozkoszować się tą chwilą. Czułam się naprawdę dobrze. Objęłam delikatnie jego szyję i przyciągnęłam bardziej ku sobie. Naprawdę tęskniłam za takim Nico. Żałowałam, że występuje w ten sposób jedynie w marzeniach. Anioł całował mnie jeszcze chwilę, a potem oderwał się nagle od ust, kręcąc głową z dezaprobatą, a ja nie miałam bladego pojęcia, o co mu chodzi. Następnie wyjął delikatnie nogi spod mojego tułowia, po czym wstał i szybko odszedł. Wołałam, chciałam, by wrócił, ale pomimo że bardzo się starałam, z gardła nie wydobył się żaden, nawet bardzo cichy dźwięk. Wyciągałam ręce w stronę ukochanego, chciałam wstać i pobiec za jego oddalającą się sylwetką, chociaż wiedziałam, że to nie miało najmniejszego sensu, ponieważ nawet nie mogłam podnieść się z ziemi. Zerwał się zimny wiatr, a słońce chyliło się ku zachodowi. Liście na drzewie przybrały różne kolory złota i opadły z niego, wirując bezwiednie wokół mnie. Trawa wypłowiała, a wszystkie zwierzęta pouciekały do swych ciepłych kryjówek. Tylko ja wciąż siedziałam pod drzewem, nie mogąc się ruszyć. Łzy popłynęły mi po policzkach. Czułam się zupełnie samotna i opuszczona. Czyżby ta nagła jesień to obraz stanu mojej duszy? Miała być teraz wypłowiała, marna i nijaka, w której już nigdy nie zagości ciepło i radość?
- Julio, obudź się! – krzyknął Jasper.
To był już koniec mojego szczęścia? Limit wyczerpał się szybko, bo szczęście miało postać skondensowaną? Czy to wszystko działało właśnie w ten sposób? A może po owej radości miał nadejść ból? Z kolei po nim rozpacz i wieczna wegetacja… Być może moja dusza była teraz ugorem, bezpłodną ziemią, która już nigdy nie wyda żadnych plonów w postaci radości i szczęścia? Martwa, bo lata świetności miała już za sobą…
- Julio!
Potwornie się tego bałam.
- Julio! – ponownie zawołał Jazz i potrząsnął mną lekko.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nic się nie stało, to tylko sen – powiedział, gładząc delikatnie wierzch mojej dłoni.
Nadal patrzyłam na niego tak, jakby nic do mnie nie docierało.
- Julio, co z tobą?
Nie odpowiedziałam.
- Matko jedyna. Alice! – krzyknął, przechylając głowę w stronę drzwi.
- Jestem, jestem.
- Spójrz. Chyba zrobiłem coś nie tak – szepnął smutno.
- Nie Jazz, to nie ty. Edward! – zawołała mała, czarnowłosa wampirzyca.
- Wiem, wiem. Nic jej nie jest. Wszystko słyszy, dociera do niej to, co mówimy. Pozwólmy jej odpocząć – powiedział mąż Belli, po czym on i Alice opuścili pokój.
- Dobrze się czujesz? – zapytał cicho blondyn, pocierając czule moje plecy.
Pokiwałam powoli głową, a po policzku, wbrew mej woli, stoczyła się pojedyncza, duża łza.
- Och, Julio. Wszystko się ułoży. Poradzimy sobie, zobaczysz – powiedział i przytulił mnie, obejmując ramionami dość mocno. Przylgnęłam do niego, a po twarzy spływało coraz więcej słonawych kropel, następnie rozszlochałam się głośno i kompletnie nie mogłam nad tym zapanować.
Gdzie się to wszystko podziało? Gdzie jest mój Nico? Gdzie mój ukochany?!
Wtuliłam głowę w ramię Jaspera. Zmoczyłam łzami prawą stronę jego koszulki, ale on nic nie mówił. Pozwolił mi płakać i żalić się tak długo, dopóki, z braku łez, nie zaczęłam się uspokajać. Pociągałam jeszcze chwilę nosem, a oddech ciągle miałam urywany. Oczy mi spuchły i piekły niemiłosiernie. Jasper nieustannie gładził mnie od czubka głowy aż po plecy. Robił to bardzo delikatnie i z wyczuciem. Kompletnie nie wiedziałam, jak mogłam go nie lubić. To był jeden, głupi wybryk, ale teraz Jasper wydawał się być bardzo dobrym i pomocnym mężczyzną. Przez to, co dla mnie robił, zdążyłam go polubić i byłam pewna, że zostaniemy przyjaciółmi. Tak bardzo chciał pomóc, interesował się moim losem i samopoczuciem.
- Lepiej się czujesz? – zapytał cicho.
Za oknem zrobiło się już ciemno. Musiał tak ze mną siedzieć ładnych kilka godzin.
Pokiwałam głową w odpowiedzi na jego pytanie.
Przyłożył mi do twarzy chłodne dłonie. Co za ulga.
- Jesteś głodna? Chodźmy na dół. Na co masz ochotę?
- Nie wiem – odparłam zachrypnięta.
- Najpierw napijesz się herbaty, a potem, hm… Może Edward zrobi ci jajecznicę? Masz ochotę?
- Bardzo chętnie! – Usłyszeliśmy ciepły baryton, dochodzący z dołu.
Ja natomiast pokiwałam niemrawo głową. Byłam głodna, a poza tym uwielbiałam specjalność przygotowywaną przez męża Belli.
Kiedy zeszliśmy do kuchni, Edward uśmiechnął się do mnie ciepło. Wiedział o wszystkim i rozumiał mnie doskonale.
- Siadaj – powiedział i nałożył na talerzyk swoją mistrzowską jajecznicę. – Smacznego – dodał, stawiając naczynie przed moim nosem. Kiedy dotarł do mnie zapach potrawy, do ust napłynęła mi ślina. Tak dzieje się za każdym razem, kiedy on coś ugotuje.
Ani się obejrzałam, a wszystko znikło z naczynia. Naprawdę musiałam się powstrzymywać, żeby nie wylizać talerza. Mój nastrój poprawił się nieco, choć nadal pozostałam w lekkim szoku. To całe wyobrażenie… Czy to nie ja powinnam być panią swoich marzeń? Miałam się odprężyć, a w rezultacie pogrążyłam się jeszcze bardziej. Powinnam stawić temu czoła i jakoś z tego wybrnąć, przezwyciężyć… Może powinnam skupić się i na powrót wyobrazić sobie, że Nico wraca. Nie mogłam zostawiać swoich myśli ich własnemu biegowi. Musiałam nad nimi zapanować i skoncentrować się.
Edward pokiwał głową w odpowiedzi na moje rozmyślania.
- Julio – odezwał się Jasper, który przez cały czas stał oparty o ścianę – zrobimy powtórkę?
- Nie, Jazz. Jestem wykończona.
- Rezygnujesz?
- Nie doceniasz mnie. Spróbujemy raz jeszcze. Jutro.
Uśmiechnął się do mnie, dodając mi otuchy.
Nie mogłabym tego zakończyć. Powinnam nauczyć się radzenia sobie z tą sytuacją, a wiem, że to będzie trudne i pracochłonne, jednak dam radę. Muszę.
Po kolacji, poszłam do łóżka. Byłam tak wyczerpana, że odpuściłam sobie nawet prysznic. Opadłam bezwiednie na posłanie, zamykając oczy. Gdy już tak leżałam, wymacałam ręką paczkę Marlboro, która leżała na nocnej szafce. Ściągnęłam ją powoli, ale przez przypadek strąciłam na podłogę jakiś przedmiot. Coś lekkiego, co uderzyło o drewno z cichym brzęknięciem. Przewróciłam oczami pod zamkniętymi powiekami, bo ani trochę nie chciało mi się podnosić z łóżka. Leżałam tak jeszcze chwilę, aż w końcu przemogłam się i podniosłam ciężkie, niczym stal, ciało. Na podłodze znajdowało się coś na kształt obrączki, jednak w pewnym punkcie odbijało promienie nawet bladego światła, które dawał księżyc. Zaręczynowy pierścionek z maleńkim brylantem. Ten widok przypominał mi obrączkowe zaćmienie słońca, będące zdecydowanie podobne, choć raczej mniej wyjątkowe, piękne i urzekające, niż ten malutki przedmiot. Podniosłam pierścionek z ziemi. Przyglądając mu się, włożyłam do ust papierosa i odpaliłam go, po czym zaciągnęłam się mocno. Wyglądałam pewnie jak pracownik bardzo podrzędnego lombardu. Wiem, że owy piękny element mojego ubogiego zbioru biżuterii nie był kupiony bezpośrednio u jubilera. Nie była to nowa rzecz, raczej z drugiej ręki, ale jedna z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek widziałam. Ciekawa byłam, co stało się z poprzednią właścicielką. Pierścionek. Tyle mi pozostało po namiętnej miłości, która zakończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Nędzny kawałek metalu, który bez niej nic nie znaczył. Nasze uczucie nadało tej rzeczy znaczenie, a teraz jest po prostu niczym.
Zaciągnęłam się po raz kolejny i powoli, wypuszczając dym z płuc, przeczytałam wygrawerowany od wewnątrz tekst: „…ale prawdziwa miłość przetrwa każdą rozłąkę…”
Wcześniej nawet nie zwracałam uwagi na ten cytat, ale trzeba przyznać, że bardzo odnosił się do sytuacji, w której się znalazłam. Wciąż miałam nadzieję, że moja miłość przetrwa rozłąkę. Pytanie tylko, czy JEGO również zwycięży, czy ON w ogóle jeszcze jest.
Strzepnęłam popiół do popielniczki, a pierścionek ponownie włożyłam na palec. Nie nosiłam go tak dawno, że poczułam się dziwnie, kiedy znów był na swoim właściwym miejscu. Zaciągnęłam się papierosem raz jeszcze i zgasiłam w niewielkiej kupce popiołu, po czym ponownie opadłam na łóżko, rozrzucając ręce po bokach. Zamknęłam oczy i wspominałam miłe chwile z moim Aniołem: zimę, podczas której rzucaliśmy się śnieżkami i lepiliśmy bałwany, gdy karmiliśmy ptaki w lesie, w sumie, to gdy ja je karmiłam, albo na wiosnę, kiedy chodziliśmy na spacery, by móc nacieszyć się pierwszym słońcem i wdychać powietrze, które pachniało… życiem. Albo lato, gdy Nico zapytał czy za niego wyjdę. Moje usta mimowolnie wygięły się w niekontrolowanym, szerokim uśmiechu.
- Co cię tak bawi? – usłyszałam nad tuż nad sobą miękki i cichy bas.
- Wspomnienia – odpowiedziałam szeptem, nie otwierając oczu.
- Są takie zabawne?
- Nie. Są piękne.
- Ach tak… - odparł.
Westchnęłam tylko i otworzyłam oczy, które instynktownie skierowały się do miejsca, z którego dochodził dźwięk. Nico przyglądał mi się uważnie, a ja się uśmiechnęłam. Odwzajemnił ten gest, jednak nie podzielał mojego entuzjazmu.
- Paliłaś – stwierdził.
- Paliłam – odparłam, nie mając zamiaru okazywać skruchy.
- Dlaczego?
- A dlaczego nie? – odpowiedziałam pytaniem.
- Bo to ci szkodzi.
- Och, przestań, Nico. Oboje wiemy, że tym, co mi tak naprawdę szkodzi, nie są papierosy.
Spojrzał na mnie mrożącym krew w żyłach wzrokiem, a ja, widząc to, zaśmiałam się. Z powrotem opadłam na łóżko i zamknęłam oczy.
Nie wiedziałam, że podszedł bliżej, dopóki nie odezwał się ponownie.
- Znów nosisz pierścionek.
Wzdrygnęłam się delikatnie, ale odpowiedziałam:
- Mhm.
- Dlaczego?
- Nico, powtarzasz się. Musisz zadawać takie dziwne pytania?
- Po prostu chcę wiedzieć.
- Bo jest ładny i szkoda, żeby się marnował, leżąc w szufladzie – skłamałam. Moje słowa nijak miały się do rzeczywistości. Tak naprawdę, założyłam go ponownie na znak, że się nie poddam, że będę walczyć o miłość, choćbym w jej imię miała zginąć.
_____________________________________________________________
I co myślicie? :)
następny |
|
|
|
|
Aguś;)
Człowiek
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork
|
Wysłany:
Nie 22:56, 21 Cze 2009 |
|
BARDZO MI SIĘ PODOBA!! Jestem jedynie ciekawa dalszego rozwoju ich miłość, piękna była szkoda, ze tak dziwnie się potoczyło, ale nie rozumiem czemu Nico jest taki:( Czekam na kolejny rozdział.
DUŻO WENY |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Pon 9:31, 22 Cze 2009 |
|
Czemu ja nie wiem, że jest kolejny odcinek?
Świetnie opisałaś te bezkresne pola. Czułam się tak, jakbym tam rzeczywiście była. Mało tego, miałam wrażenie, że jestem Julią. Świetnie opisujesz emocje, ale to już wiesz.
Gdzieś w porównaniu przecinek widziałam, ale nie mogę go teraz znaleźć.
Veny,
Pozdrawiam, czekam na więcej, ściskam, całuję,
Rathole |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 9:39, 22 Cze 2009 |
|
To ja raduje się póki jesteś dobra :P Czyli wszyszła terapia nażeczeńska/przedmałżeńska. Świetny rozdział! Oby tak dalej :P Mam nadzieję, że Nico zmieni swoje zachowanie i nadal w ich związku da się poczuć mięte I mógłby być happy end :D I gratis baby boom !
Weny za 4,99 <-- okazja!
NN" |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
PaCiik
Człowiek
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.
|
Wysłany:
Pon 15:02, 22 Cze 2009 |
|
ohh tak !!!!!
Jesu.... niech oni się pogodzą... Nieładnie że Julia jest palaczką...
Ale ten cytat w pierścionku, est takiiii romantyczny ...
Jak fajnie dostać taki pierścionek... ; DD
no ale kolejny rozdział SUPER.
Dużo weny i pozdrowienia.
PaCiik. ;*** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 16:23, 22 Cze 2009 |
|
No mam nadzieję że wkońcu ta Julia trochę się otrząśnie i oprzytomnieje. Mam nadzieję że Nico jeszcze się da przekonać do niej. Bardzo fajna wstawka z tym pierścionkiem. Czekam na kolejny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Gość
|
Wysłany:
Pon 21:39, 22 Cze 2009 |
|
Jak już ogólnie Wam wiadomo - wyjeżdżam na wakacje. Podejrzewam, że nie będzie mnie przez około 2 miesiące, więc zawieszam. Powód? Ograniczony dostęp do internetu, brak weny, brak czasu. Będę miała chwilę, żeby odetchnąć i zabrać się za to opowiadanie z nowymi pomysłami.
Póki co, pozostawiam Wam te 15 rozdziałów.
P.S. Trzymajcie jutro za mnie kciuki :) a w sumie za samolot, żeby się nie rozbił, bo z moim szczęściem...
Kocham Was, dziękuję, że ze mną jesteście, całuję i ściskam,
M. |
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Wto 7:45, 23 Cze 2009 |
|
Rath: bardzo możliwe, że gdzieś interpunkcja leży ;P ostrzegłam Msq, że coś może być nie tak. Skupiłam się bardziej na zaimkach osobowych w tych pięknych opisach (naprawdę mi się podobają!), bo było ich mnóstwo ;P ale mam nadzieję, że sprostałam wyzwaniu.
Jak wiadomo, motyw pierścionka jest jak najbardziej - cudny. I to wygrawerowane zdanie ... Tak, Julka walczy, a co z Nico ? ;] biedak pewnie chciał sobie odpocząć od niej, skoro czeka ich całe (jej) życie razem ;P
A co do zawieszenia: Ja podpisuję się pod tym wszystkim, co napisała Msq obiema łapkami, choć powiem Wam, że pomysłów Jej nie brakuje, ale z tym ograniczeniem internetu - to jest święta prawda. Trzymam kciuki za samolot, którym niedługo będziesz leciała, Kaś. No i ofkors czekam na tel od Ciebie, obiecany :) (to taki mały offtop) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 11:15, 23 Cze 2009 |
|
A co z tymi 15 rozdziałami? Kiedy będzie można je przeczytać?
Przepraszam za mało konstruktywny koment. :P
Trzymam kciuki za samolot |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Wto 19:38, 23 Cze 2009 |
|
Tak zakończyć i zawiesić opowiadanie to katowanie czytelnika. Masquerade nie posądzałam Cię o skłonności sadystyczne. :)
Cały czas mnie zastanawia, co odsuneło Nico od Julii, że nagle między nimi jest taki mur. Zastanawiam się , dlaczego nie powiedziała mu prawdy o powodach założenia pierścionka. Zostawiasz mnie z tymi pytaniami, z tym niedosytem na wakacje... a więc dobrze, niech i tak będzie.
Opis polanki, oczywiście zasługuje na wyróżnienie. Bardzo udany, uwielbiam świeżo skoszoną trawę, mhh.
Mam nadzieję, że wyjazd Ci posłuży, że wrócisz pełna natchnienia i rekordową ilością zapasów nowych odcinków. :)
Życzę Ci powodzenia i udanego lotu.
Niech moc będzie z Tobą.
Upierdliwa i prawie zawsze marudząca czytelniczka, Pernix. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Gość
|
Wysłany:
Śro 9:30, 24 Cze 2009 |
|
15 rozdziałów macie na forum :D Będę miała na razie sporo czasu, żeby wypocząć i napisać coś nowego, bo na razie tutaj są białe noce i o 2 w nocy jest jasno, jak u nas koło 21 :D Podoba mi się :D postaram się naskrobać coś nowego, pozwolić mojej CoCo zbetować 16 rozdział i być może wstawię Wam coś nowego, odwieszając ten temat :) |
|
|
|
|
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3
|
Wysłany:
Śro 16:11, 22 Lip 2009 |
|
Masquerade napisał: |
15 rozdziałów macie na forum :D Będę miała na razie sporo czasu, żeby wypocząć i napisać coś nowego, bo na razie tutaj są białe noce i o 2 w nocy jest jasno, jak u nas koło 21 :D Podoba mi się :D postaram się naskrobać coś nowego, pozwolić mojej CoCo zbetować 16 rozdział i być może wstawię Wam coś nowego, odwieszając ten temat :) |
mam nadzieję, że zamiast być może pojawi się na pewno
Kocham ten ff bo :
I. Są nowe postacie
II. Jest miłość x DD
III. Są wampiry i hybrydy (że tak to ujmę)
IV. Jest anioł taki z skrzydełkami ( a po `Miasto kości` lubię aniołki )
V. Jest oryginalny
A CO NAJWAŻNIEJSZE :
VI. UZALEŻNIŁAM SIĘ OD NIEGO I BARDZO MNIE CIĄGA.
~~~~~~
liczę na kolejną notkę :)
Masquerade - Kocham twoją twórczość :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pią 16:37, 24 Lip 2009 |
|
Opowiadanie odwieszam i wstawiam 16 rozdział :D
poprzedni
Beta: CoCo
16. Zmiany...?
Gdy rano otworzyłam oczy, doznałam szoku. Nico leżał na łóżku, patrzył mi w oczy i uśmiechał się zupełnie jak kiedyś. Niemal od razu zapomniałam o ostatnich kilku miesiącach i gotowa byłam znów się dla niego otworzyć. Kiedy odwzajemniłam uśmiech, ktoś cicho zapukał do drzwi sypialni. Z uśmiechniętej twarzy Nico skierowałam wzrok na osobę, która ukazała się w drzwiach.
- Julio, jesteś gotowa na kolejną sesję? – zapytał Jasper.
- Jasne, Jazz. Daj mi piętnaście minut.
- Dobra, będę w salonie – odparł, następnie wyszedł i zamknął drzwi.
Kiedy ponownie spojrzałam na Anioła, jego oblicze nie wyrażało już żadnych emocji.
Wszystko wróciło do normy, pomyślałam.
Poszłam do łazienki, by odbyć poranną toaletę, a potem już czysta i ubrana zeszłam do salonu, gdzie czekał Jasper.
- Hej – powiedziałam wesoło i pocałowałam chłopaka w policzek.
- Hej – odparł nieco zakłopotany. – Coś się stało?
- Nie. Po prostu cieszę się, że chcesz pomóc. To dla mnie naprawdę wiele znaczy, Jazz.
- Robię to przede wszystkim dla ciebie, ale też dla całej rodziny. Wszyscy przejmujemy się twoim stanem… poza nim, oczywiście – powiedział, kładąc nacisk na słowo ‘nim’, a ja doskonale wiedziałam kogo miał na myśli.
Skierowaliśmy się ku schodom i weszliśmy na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się sypialnia Jaspera i Alice. Chłopak wskazał mi dłonią łóżko, co znaczyło, żebym się położyła.
Gdy już znalazłam się na bordowej pościeli, zamknęłam oczy i odprężyłam się. Dzisiaj to wcale nie było takie trudne. Kiedy widziałam Nico, który uśmiechał się do mnie to dzień musiał być wspaniały. Pal licho jego następną reakcję. Liczyło się to, że naprawdę widziałam zadowolone i szczęśliwe oczy Anioła. Nie wiem, czy to tylko jakaś zagrywka z jego strony, ale byłam naprawdę zadowolona. Jeśli miał grać w taki sposób, mogłam na to przystać.
- Dzisiaj jesteś dużo mniej przygnębiona – stwierdził Jazz, bardziej do siebie, niż do mnie.
- Mhm – wymruczałam, a myślami już zaczęłam krążyć wokół mojego idealnego świata.
- Julio – odezwał się cicho Jasper – metoda, dzięki której staramy się tobie pomóc, to metoda wizualizacji. Wbrew temu, do jakich celów została stworzona, może być również stosowana do wizualizowania konkretnych uczuć. Przez jakiś czas będziemy ćwiczyć razem, a potem, gdy już będziesz potrafiła posługiwać się tą techniką bez mojej pomocy, użyjesz jej za każdym razem, gdy poczujesz się gorzej.
Kiwnęłam głową i włożyłam pod nią ręce.
W mojej wyobraźni znów pojawiło się pole i ogromny, rozłożysty dąb, ku któremu ruszyłam. Schemat znów się powtórzył. Nico wyłonił się zza drzew i przysiadł koło mnie, obejmując ramieniem. Po chwili położył mnie na swoich kolanach i zaczął całować, a kiedy wstał by odejść, zaczęło się ze mną dziać to, co ostatnim razem. Czułam się zdezorientowana, dodatkowo rozpraszał mnie wicher i brzydka pogoda. Anioł powoli znikał mi z oczu i wtedy, ostatkami sił przypomniałam sobie, żeby przywołać piękne wspomnienia, jakiekolwiek, byle były pozytywne. Starałam się przypomnieć wszystkie chwile spędzone z Nico do dnia moich dwudziestych urodzin. W tym momencie znalazłam w środku siłę, by wstać z ziemi, krzyczeć i pobiec za nim. Gnałam przed siebie w tempie, którego do tej pory nie znałam, prawie unosiłam się nad ziemią. Nagle przed oczami mignęła mi postać rosłego mężczyzny o czarnych włosach i lekko oliwkowej karnacji. Nie zwalniając, biegłam w jego kierunku. Byłam bardzo szybka i Anioł chyba nawet mnie nie słyszał, bo nie zdążył mi umknąć, kiedy uderzyłam w niego z impetem. O dziwo, nie zabolało to ani trochę. Odwróciłam Nico plecami do ziemi, nadal będąc nad nim.
- Nigdy się nie poddam – wyszeptałam, całując go w usta.
Byłam zdziwiona, bo nawet się nie bronił. Nawet objął mnie szczelnie rękami i przycisnął do siebie, nie pozostawiając między naszymi ciałami żadnych wolnych miejsc. Między namiętnymi pocałunkami usłyszałam coś jak „nie musisz”, ale nawet nie brałam tego pod uwagę. Upajałam się chwilą będąc tak szczęśliwą, jaką nie byłam przez kilka ostatnich miesięcy.
Czułam, że się uśmiecham, ale nie chciałam jeszcze otwierać oczu, a zadowolenie emanowało ode mnie. Nie pozwoliłam, by zapanowała nade mną zaistniała sytuacja. Musiałam mieć nad nią kontrolę i udało mi się to. Dodatkowo przeżyłam kilka miłych chwil z moim mężczyzną. Nieważne, że nie były one całkowicie prawdziwe. Lepsze to, niż nic.
Uchyliłam powieki i zauważyłam wpatrującego się w skupieniu, w moją osobę, Jaspera. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i pokiwałam energicznie głową.
- Udało się – powiedziałam rozentuzjazmowana, podnosząc głos o oktawę.
- Czyli nie muszę pytać jak się czujesz? – odparł wesoło.
- Czuję się fantastycznie, Jazz!
- To znaczy, że w twoim przypadku ta metoda działa, więc będziemy ją stosować. Poćwiczę z tobą jeszcze ze dwa, trzy razy, żeby mieć pewność, że nie potrzebujesz już dodatkowej pomocy.
- Dodatkowej pomocy? – zapytałam zdziwiona.
- Musiałem trochę posterować twoimi emocjami – wyszeptał. Wiedział, że nie przepadam za tym, ale w jaki sposób nawet tego nie wyczułam? Widocznie obchodził się ze mną bardzo delikatnie.
- Dziękuję – powiedziałam i pogłaskałam go po ramieniu.
- Nie jesteś zła?
- Nie, Jazz. Musiałeś się bardzo starać, żebym nie wyczuła, co tak naprawdę robisz.
Chłopak pokiwał nieśmiało głową.
- Jestem ci bardzo wdzięczna.
- Czułem dziś twoje zadowolenie. Było go tak dużo, że niedługo już na pewno będziesz radziła sobie sama.
Uśmiechnęłam się.
- Musisz jednak pamiętać, żeby nie nadużywać tej techniki. Wciąż masz żyć w tym, a nie w wyimaginowanym świecie. Pamiętaj o tym – ostrzegł.
Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam.
- Czy ty w ogóle jadłaś już śniadanie? – zapytał Jazz, zmieniając temat.
- Nie, zapomniałam.
Chłopak parsknął śmiechem, po czym chwycił moje przedramię i pociągnął ku schodom.
Na dole czekał na nas Edward.
- Jajecznica? – zapytał, uśmiechając się.
- Nie, chyba nie. – Zaśmiałam się. – Muszę mieć bardziej zróżnicowaną dietę – dodałam.
- No jasne. Kanapki?
- Sama sobie zrobię, dobrze?
- Proszę bardzo – odparł Edward i odsunął się tak, bym mogła wyjąć wszystkie potrzebne składniki.
Posmarowałam masłem dwie kromki tostowego chleba, obłożyłam je serem oraz ogórkiem i pomidorem. Warzywa były świeże i smakowały wybornie. Za każdym razem, kiedy robiłam takie śniadanie, przypominało mi się dzieciństwo. W naszym ogródku zawsze pachniało tymi warzywami, a kiedy dojrzewały, mama zrywała je i robiła nam pyszne jedzenie.
Zaśmiałam się do siebie. Lubiłam czasem tak sobie powspominać. Moje życie było takie proste i beztroskie, bez żadnych dziwactw. Teraz jest zupełnie inaczej. Zmieniło się niemal wszystko, ale nie mogłam na to narzekać.
Kiedy tak rozmyślałam, usłyszałam jak Jasper i Edward szepczą. Z tego, co udało mi się podsłuchać, Jasper mówił o poprawie mojego stanu i o tym, że robię postępy, natomiast Edward wspominał coś o Nico i o nauczce. Przestraszyłam się. Co takiego mąż Belli miał na myśli? Chciał skrzywdzić mojego Anioła? Nie pozwoliłabym mu na to.
Wampiry chyba zorientowały się, że im się przysłuchuję, bo nagle ucichli. Wstałam z krzesła i podążyłam w ich stronę. Chciałam to wyjaśnić, skoro Edward i tak już wiedział, że śledziłam ich konwersację.
- O co ci chodzi? – zapytałam. – Jaka nauczka?
- Julio, to sprawa między nami, a Nico – odparł.
- Nico jest częścią mnie, więc to też moja sprawa.
- Nie wiem, Julio… - powiedział z wahaniem.
- Edwardzie, chcę wiedzieć – wycedziłam, próbując zmrozić mego rozmówcę wzrokiem.
Chłopak westchnął.
- Julio, nas wszystkich boli, kiedy jest ci źle. Przeżywamy to na równi z tobą i wiemy jak się czujesz. On musi dostać jakąś nauczkę.
- Nie. Po pierwsze: nie pozwolę na to. Po drugie: dajmy mu czas, może się jeszcze zmieni.
- Wierzysz w to? – zapytał sarkastycznie.
- Wierzę – odparłam pewnie. – Każdy zasługuje na drugą szansę, czyż nie? – dodałam, po czym weszłam po schodach na drugie piętro i zaszyłam się w mojej sypialni.
Wyjęłam z paczki ostatniego papierosa, następnie podpaliłam go i zaciągnęłam się mocno. Dzisiejszy dzień zdecydowanie mogłam zaliczyć do udanych, nie licząc tego, że było dopiero po dwunastej, a niebo spowiły fioletowe, burzowe chmury. W pokoju zrobiło się już ciemno, w oddali rozbrzmiewał dźwięk trzaskających piorunów. Gdy znudziło mnie patrzenie w okno, postanowiłam się położyć. Dopaliłam i zgasiłam papierosa, po czym zamknęłam oczy. Chciałam chwilę odpocząć. Podświadomość podsuwała mi obrazy z dzisiejszej sesji. To było miłe. Nico znów był taki jak kiedyś. Fakt, iż tylko w mojej głowie, ale to zawsze coś.
Nie wiem jak długo leżałam, ale kiedy się ocknęłam, niebo za oknem przybrało czarny kolor, a pokój spowił mrok.
- Która godzina? – wymamrotałam sama do siebie sennym głosem. Leżałam na prawym boku i próbowałam przyzwyczaić oczy do ciemności.
- Po dwudziestej pierwszej – wymruczał miękki bas, dochodzący zza moich pleców.
Odwróciłam się szybko, by sprawdzić, czy aby nadal nie śnię, jednak tak błyszczące i świdrujące złote oczy jeszcze nigdy mi się nie śniły. Musiałam już się obudzić. Nico poderwał się delikatnie i pocałował mnie czule w policzek. Kiedy to zrobił i wrócił do swojej poprzedniej pozycji, patrzyłam na niego jak na wariata. Co mu się stało? Skąd ten nagły przypływ czułości?
- Co robisz? – zapytałam cicho.
- Witam się z moją narzeczoną – odparł takim tonem, jakby to było absolutnie oczywiste.
Narzeczoną, prychnęłam w myślach. Nagle sobie o mnie przypomniał?
Zaśmiałam się.
- Nico, w co ty grasz? – zapytałam. Nie mogłam już tego znieść.
- Ja? Gram? W co?
- Właśnie pytam: w co?
- O czym ty mówisz, Julio?
- O tym jak mnie traktujesz.
- A jak cię traktuję?
- Niczym zabawkę. Raz zachowujesz się jak dawniej, kiedy indziej jesteś dla mnie prawie obcy. Nie poznaję cię.
- Julio, co ty wygadujesz? – zapytał Anioł, śmiejąc się.
- Czy ty mnie w ogóle kochasz, Nico? Odpowiedz! Tylko szczerze! Kochasz mnie?
- Oczywiście, że cię kocham. Jak mogłaś pomyśleć, że jest inaczej?
- Jak mogłam? Żartujesz, prawda? Nico, nasz związek zmierza w nie tym kierunku, co trzeba…
- To znaczy?
- Sam wiesz, co to znaczy – odparłam smutno.
Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Nie chciałam już nic mówić.
- Dobranoc – powiedziałam ostatkami sił i odwróciłam się plecami do Anioła.
Poczułam, że Nico przysuwa się do mnie i oplata me ciało swoimi potężnymi ramionami. Położył głowę na ramieniu tak, iż kątem oka widziałam profil jego idealnej twarzy. Pocałował mnie w szyję, po czym wymruczał cicho:
- Naprawdę cię kocham.
Zdobyłam się tylko na lekkie pokiwanie głową, ale z mojej piersi dobyło się również głębokie westchnienie.
- Tęsknię za tobą – wyszeptałam najciszej jak umiałam. – Nie potrafię żyć w taki sposób. Nie umiem żyć bez ciebie.
- Ja wciąż tu jestem.
- Jesteś, Nico. Problem w tym, że nie ze mną, a obok mnie.
Przykryłam się kołdrą i zamknęłam oczy. Chcę zasnąć i przespać ten najgorszy czas, zupełnie jak niedźwiedzie zimą. Chcę po prostu przespać cierpienie.
następny
_______________________________________
:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Czw 18:13, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Seanice
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 20:31, 24 Lip 2009 |
|
Wspaniały rozdział, jak i całe opowiadanie. Błędów nie wyłapałam co jest dużym plusem dla FF. Jestem ciekawa czy w Nico zmiana się utrzyma i czemu nie pamięta jak się zachowywał, ale pewnie niedługo się to wyjaśni.
Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam
Seanice. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
namesse
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Pią 21:23, 24 Lip 2009 |
|
Od dawna śledzę to opowiadanie i strasznie mi się spodobało. Do gustu przypadła mi nietypowa fabuła. Nigdy nie sięgałam po fanficki, gdzie Bella, nie jest główną bohaterką, jednak w tym przypadku się przełamałam - i słusznie. Stworzyłaś coś niesamowitego. Wraz z nowymi rozdziałami, chciałam więcej i więcej. Podoba mi się, że nie tworzysz przesłodzonej historii. Pomysł z terapią jest ciekawy, zobaczymy co wyniknie z kolejnych. Nico, miewa dziwne wahania nastrojów. Raz zwraca się do Julii, wyprany z emocji, raz przepełniony czułością. Zobaczymy, jak do rozwiniesz Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i życzę weny, dużo weny!
Pozdrawiam,
namesse |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez namesse dnia Pią 21:24, 24 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Pią 22:55, 24 Lip 2009 |
|
Oj Msq to ma taką <rozkłada łapki> wyobraźnię, że szok! W kolejnych częściach na pewno Was zaskoczy i to nie jeden raz (plastyczność jej opowiadania jest fenomenalna, ale już nie będę rzucać wazeliny, bo nie mam w zwyczaju tego robić. No chyba, że chodzi o moją Msq).
W każdym razie do rzeczy: rozdział jak wiadomo - świetny. Terapia, pomysł wizualizacji (o tym już wspominałam) pasuje idealnie. Jazz, który zachowuje się delikatnie w stosunku do Julki i ona sama, wyobrażająca sobie piękne drzewo, przy którym rozgrywa się jej cała akcja w głowie. Nico, jako ten zły mi pasuje, oczywiście do czasu :P bo ileż można być tak zmiennym w stosunku do swojej partnerki ? Co jeszcze mi się podobało - wspomnienie o jajecznicy Edwarda :P a tak naprawdę to powrót do dzieciństwa, motyw warzyw i kanapek, które szykowała Julce mama. Nie powiem, to bardzo urocze, sama chciałabym mieć w przyszłości takie wspomnienia i opowiadać o nich dzieciom :P
No dobra, mam nadzieję, że KK mi wyszedł, bo nie jestem dobra w te klocki, a ostatnio rzadko zaglądam do Kącika. Jednak wiedziałam, że Msq wstawia rozdział (tylko nie wiedziałam kiedy, z wiadomych powodów ;]). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Sob 12:33, 25 Lip 2009 |
|
Nie wiem co powiedzieć.
Najpierw pozbieram szczenę z podłogi, bo mi opadła.
Dobra, już :D
Cytat: |
- Tęsknię za tobą – wyszeptałam najciszej jak umiałam. – Nie potrafię żyć w taki sposób. Nie umiem żyć bez ciebie.
- Ja wciąż tu jestem.
- Jesteś, Nico. Problem w tym, że nie ze mną, a obok mnie. |
Cudownie napisane. Aż mi się łza w oku zakręciła :)
Twój styl jest po prostu świetny. Zamiast mieć piętnaście godzin chemii w tygodniu, powinnaś pomyśleć o jakimś profilu dziennikarskim, a potem jakąś książkę napisać czy co :D Jak dla mnie Twój FF nadawałby się właśnie na książkę Bestsellerem byłby, ot co :D
Błędów nie znalazłam.
Pozdrawiam, smokam, ściskam, wysyłam wenę,
Rath. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|