|
Autor |
Wiadomość |
Naberka
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 23 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 0:16, 01 Mar 2010 |
|
Hejka:)
Choć to tłumaczenie czytam z Twojego chomika, to i tak doszłam do wniosku, że tutaj też zostawię jakiś komentarz...
Wiesz doskonale jakie mam podejście do tego tłumaczenia, ale jeszcze raz Ci przypomnę...
Jest to moja pierwsza lektura, którą zaczęłam czytać i nie mogłam oderwać oczu.. (oczywiści, jeśli chodzi o tłumaczenia) Zostałam tak wciągnięta, że nie umiałam przestać go wertować.. Po prostu jestem w nim ZAKOCHANA..:):)
Edward urzekł mnie pod każdym względem... Jego osobowość, podejście do życia, mądrość, wrażliwość, opiekuńczość i wiele wiele innych cech, strasznie mnie urzekły...
Tłumaczysz zajebiście i jak zawsze jestem pełna podziwu dla Ciebie.. Ty chyba chcesz, abym zwariowała.. Bez Blinda nie da się normalnie żyć.. Jak tylko skończysz czytać rozdział od razu chce się następny i tak w kółko.. Można tylko oszaleć..
Tolu, życzę weny do każdego następnego rozdziału...:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
tola
Człowiek
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:43, 04 Mar 2010 |
|
beta: Naberka
Rozdział ósmy
Bella
Edward nie zgodził się na to, abym przyjechała po niego w sobotę, twierdził, że ma jeszcze kilka spraw do załatwienia. Kiedy zaproponowałam mu to, pocałował mnie przelotnie i powiedział, iż jakoś sobie poradzi.
Alice była już na nogach, gdy ja dopiero próbowałam zwlec się z łóżka. Była dziesiąta. Wskoczyła na mnie i mocno uściskała. – Wszystkiego najlepszego! Zrobiłam dla ciebie pyszne babeczki!
Faktycznie tak było, cały koszyczek jagodowych i bananowych ciasteczek czekał na mnie wraz z kubkiem gorącej kawy. Również ją wyściskałam zanim zagarnęłam dwie babeczki, nadal były ciepłe. – Więc, jakie masz plany na dziś?
- Cóż, właściwie... - Nie wiedziałam jak to powiedzieć, nie obrażając jej przy tym. – Miałam zamiar przygotować obiad dla Edwarda i tak się właśnie zastanawiałam, czy nie mogłabyś…
- Zniknąć gdzieś na noc? Właśnie to zaplanowałam. Razem z Jazzem planujemy spędzić ten wieczór w hotelu. Nie byliśmy pewni, gdzie w końcu będziecie obchodzić twoje urodziny. – Zachichotała, szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Co masz na myśli mówiąc „w końcu będziecie obchodzić te urodziny”? – zapytałam, byłam nieco oszołomiona.
- Spotykacie się już jakiś czas. Nie chcesz mieć miłej urodzinowej... niespodzianki? – Uniosła brwi w sposób, który wywołał u mnie śmiech.
- Nie myślałam o tym – powiedziałam szczerze. Ugryzłam kawałek babeczki. – Nigdy tego nie robiłam i on raczej też nie.
- To jest jeszcze jeden powód za! Lubisz Edwarda, prawda? – Zmarszczyła brwi.
- Nawet bardzo. – Uśmiechnęłam się do siebie. Sama myśl o nim powodowała, że czułam się szczęśliwa.
- Więc zobacz do czego to zmierza. Poza tym, mam coś dla ciebie specjalnie na ten wieczór. – Wyjęła ze skrytki jakiś przedmiot, wywołało to u mnie cichy jęk.
- Nie musiałaś tego robić. Naprawdę. – Wzięłam dużą różową torbę i spojrzałam z zaciekawieniem. – Co to takiego?
- Otwórz to głuptasie! – rozkazała, przysuwając ją jeszcze bliżej mnie.
Powoli sprawdziłam zawartość. Wyciągnęłam króciutką czarną satynową sukienkę, coś czego bym normalnie nie założyła i do tego czarne buciki na obcasie. Patrzyłam na to trochę zaskoczona.
- Sukieneczka ma rozmiar szósty, a buty ósmy, zgadza się? – Uśmiech Alice stawał się coraz większy. Wydawało mi się, że była dumna z tego, iż trafiła z rozmiarówką.
- Alice, nie mogę tego przyjąć. To zbyt wiele – jęknęłam.
- Więc ubierz to dla Edwarda i niech to będzie prezent również dla niego. – Zachichotała. – O której ma zamiar się tutaj zjawić?
- O piątej trzydzieści – odpowiedziałam, chcąc jednocześnie, aby przyszedł tutaj już teraz.
- W takim razie to daje mi wystarczająco dużo czasu, aby pomóc ci się przygotować zanim wyjdę! – powiedziała radośnie. Na samą myśl o tym, przez co będę musiała przejść, czułam jak skręcają mi się wnętrzności.
Edward
Wziąłem taksówkę, aby odebrać zamówioną wcześniej bransoletkę, do tego dokupiłem bukiecik róż. Wszystko wskazywało na to, że będę u Belli znacznie wcześniej niż zaplanowałem, jednak nie wydawało mi się, aby była na mnie zła z tego powodu. Przynajmniej miałem taką nadzieję. Zapłaciłem kierowcy, po czym skierowałem się w stronę jej domu. Była dopiero piąta.
Zapukałem do drzwi, nagle ogarnął mnie strach, czy aby na pewno pukam do właściwych. Otworzyły się powoli, kierując na mnie podmuch zimnego powietrza.
- Och, Edwardzie! Nie musiałeś mi kupować czegokolwiek. Mówiłam ci przecież – jęknęła, wydawało mi się, że tupnęła przy tym nogą. Naga skóra jej stóp wydała charakterystyczny dźwięk uderzając o podłogę.
- To urodziny mojej dziewczyny i myślę, że jednak powinienem. – Zrobiłem kwaśną minę i westchnąłem cicho.
- Cóż, wejdź do środka. – Wzięła ode mnie kwiaty. Usłyszałem jak bierze głęboki wdech, po czym powoli wypuszcza powietrze. – Cudownie pachną.
Szedłem obok niej, dłonią leciutko dotykając jej talii. Czułem przyjemnie chłodną satynę, co sprawiło, że dopadła mnie nieodparta chęć złapania jej w ramiona. Umieściłem dłoń na jej talii po czym przyciągnąłem bliżej siebie, całując przy tym dość natarczywie. Tuż przy moich ustach wydała z siebie cichy jęk, kładąc jednocześnie dłonie na mojej szyi. Przez głowę przeleciała mi jedna krótka myśl, jakim cudem udaje jej się jeszcze trzymać te kwiatki.
Po kilku minutach odsunęła się ode mnie, biorąc głęboki wdech. – Pozwól mi wstawić je tylko do wody.
- Jeżeli mi trochę pomożesz, mogę nastawić ziemniaki na obiad – powiedziałem kładąc dyskretnie prezent na szafce.
- Czego potrzebujesz? – zapytała szukając czegoś nerwowo.
- Ziemniaki, kubek wody i widelec.
- D-dobra. – Wydawała się być trochę zaskoczona, jednak bez gadania ustawiła wszystko przede mną.
Pracowałem szybko, myjąc i przygotowując te słodkie ziemniaki, po czym wsadziłem je do mikrofalówki. – Ustaw je na trzydzieści minut, proszę.
Usłyszałem dźwięk guziczków podczas tego, gdy nastawiała cały sprzęt i charakterystyczny dźwięk, gdy w końcu ją włączyła. – Czyżbyś był szefem kuchni? – zażartowała oplatając mnie rękoma w pasie.
Pokazałem jej język co spowodowało, że zaczęła chichotać. – Wiesz co... - Podniosłem ją i usadowiłem na blacie. Zaśmiała się jeszcze głośniej owijając nogi wokół mnie. – Wiem co masz na myśli. – Przysunąłem się bliżej, całując jej ramię. Zauważyłem, że nie jest niczym okryte.
- Edwardzie, muszę zacząć przygotowywać steki – powiedziała, przyciągając mnie jeszcze bliżej do siebie.
- Za chwilę. Najpierw powinnaś rozpakować swój prezent – Wziąłem pudełeczko znajdujące się tuż za nią, kładąc je na jej kolanie.
- Edward... nie musiałeś. – Znowu zaczęła jęczeć.
- Przestań. Nie mogę już tego zwrócić, więc otwórz to i powiedz czy ci się podoba. – Pocałowałem jej słodko pachnącą szyję.
Słyszałem jak rozdziera opakowanie i otwiera pudełeczko. Ciche westchnienie wydobyło się z jej ust – Och...
- Aż takie paskudne? – zapytałem, zmartwiony brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi z jej strony.
- Jest piękna. – Brzmiała tak, jakby starała się powstrzymać łzy.
Wziąłem bransoletkę z jej dłoni muskając palcami miejsce, w którym wygrawerowałem napisy. Na jednej stronie było imię Belli, a na drugiej króciutka wiadomość językiem Braille 'a. Złapałem jej lewy nadgarstek i założyłem ją, po czym pocałowałem każdy z jej palców. – Podoba ci się?
- Bardzo – wyszeptała. Położyłem dłoń na jej policzku. Poczułem, że jest cały mokry. Przycisnąłem usta do jej skóry całując każdą spływającą łzę. Wziąłem jej twarz w obie dłonie i pocałowałem w czoło. – A co jest napisane po wewnętrznej stronie?
Uśmiechnąłem się złośliwie do siebie. – To moja mała tajemnica, a ty masz za zadanie ją rozwiązać. Co w końcu z tymi stekami?
Bella
Obiad był bardzo udany, właściwie to deser był jeszcze lepszy, ponieważ wtedy mogłam siedzieć przez cały czas na Edwardowych kolanach.
- To najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałam – powiedziałam szczerze całując kącik jego ust, w którym została odrobinka czekolady.
- Mimo, że nie są to moje urodziny jestem bardzo szczęśliwy – zażartował.
Jego ręce zaczęły przesuwać się po moich nagich rękach, aż do nadgarstków. Spojrzałam w dół na srebrną obręcz znajdującą się na jednym z nich. To było takie słodkie. Ciągle dręczyła mnie myśl, cóż takiego jest napisane na jej wewnętrznej stronie. Postanowiłam, że jak tylko będę miała możliwość sprawdzę to w internecie.
Przemieściliśmy się na kanapę, po czym znowu usiadłam mu na kolanach. Teraz było mi o wiele wygodniej. – Na co miałbyś ochotę?
- Na to co robimy teraz – odpowiedział spokojnie. Położył dłonie na moich biodrach przyciągając mnie do siebie. Nasze usta znowu się spotkały, to już trzeci raz tej nocy. Tym razem to było bardziej intensywne. Odsunęłam się trochę, aby na niego spojrzeć. Miał potargane włosy, jego skóra była cała rozpalona, a usta wilgotne. W tym momencie przypomniałam sobie słowa Alice. Czy chciałam urodzinowej niespodzianki? Gdy na niego spojrzałam znałam już odpowiedź.
Pochyliłam się w jego kierunku przygryzając płatek jego ucha. Syknął, po czym jedną dłonią przysunął mnie ku sobie. – Edwardzie, chciałabym ci coś pokazać.
Parsknął zanim ponownie mnie pocałował. – Życzę ci powodzenia…
Zignorowałam tę sarkastyczną ripostę i złapałam jego prawą dłoń. W chwili gdy on kontynuował całowanie mojej szyi, ja zsunęłam jego rękę z moich bioder po brzuchu aż do piersi. Jego reakcja nie była tą, której się spodziewałam.
Odsunął zarówno swoją twarz jak i rękę ode mnie. Jego usta utworzyły wąską linię. Byłam totalnie oszołomiona. Przecież chciał mnie, czyż nie? Pokazywał mi to na różne sposoby. Przynajmniej tak mi się wydawało. Czyżbym się myliła?
- Przepraszam, ale nie mogę tego zrobić – powiedział cicho, delikatnie zsuwając mnie z kolan i sadowiąc na kanapie obok siebie.
- Dlaczego nie? – Łzy spływały mi po policzkach.
- Zasługujesz na kogoś lepszego, Bello. – Wstał, ale nie ruszył się z miejsca.
- Ale chcę ciebie – wymamrotałam, w moich oczach pojawiło się jeszcze więcej łez.
- Zasługujesz na kogoś, kto będzie mógł powiedzieć wszystkim, jakiego koloru są twoje oczy bez wcześniejszego pytania cię o to. Na mężczyznę, który będzie wozić cię samochodem. I takiego, który będzie mógł patrzeć na ciebie i docenić, jaka jesteś piękna. – Jego głos był nieprzyjazny i niski. Jak on mógł mi powiedzieć coś takiego? Zaczął kierować się w stronę drzwi.
Wstałam, zmierzając w jego kierunku. – Chcę kogoś, kto będzie w stanie mnie rozśmieszyć i sprawić, aby uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. Chcę kogoś, kto mnie uszczęśliwia. Edwardzie, to jesteś ty – złapałam jego koszulkę, starając się przekonać go, aby został i mnie wysłuchał.
- Powinnaś mieć normalnego faceta – warknął rozzłoszczony.
- Jesteś takim facetem – powiedziałam, trochę zmieszana. W jednej chwili odczuwałam tyle emocji. Najpierw pożądanie, ból, złość, zakłopotanie, smutek i nie wiadomo co jeszcze.
- Nie, nie jestem! – wrzasnął zanim szarpnął drzwiami i trzasnął nimi, gdy wychodził.
Załkałam głośno. Pobiegłam do swojego pokoju, ból zawładnął mną całkowicie. Zdjęłam bransoletkę i rzuciłam ją na biurko. Przetarłam oczy dłońmi, starając się zetrzeć każdą łzę. Musiałam z kimś porozmawiać. Nie byłam jednak pewna z kim. Wzięłam telefon, po czym przejrzałam listę numerów i wybrałam jeden z nich.
- Cześć Alice, mogłabyś wyświadczyć mi przysługę?
- Hej, co się stało? Ty płaczesz? – zapytała lekko podenerwowana.
- Ja... ja... ja... potrzebuję w tej chwili kogoś, komu mogłabym się wyżalić – jąkałam się do telefonu.
- Nadal jesteś u siebie? – Nie czekała na moją odpowiedź. – Będę tam za dziesięć minut.
- Dzięki. – Nawet nie powiedziałam jej, że nie musi tego robić. Byłam taka samolubna. Potrzebowałam teraz kogoś, kto potrzyma mnie za rękę i powie, że wszystko się ułoży.
Spojrzałam na bransoletkę leżącą tak gdzie ją rzuciłam. Wzięłam ją i zapięłam z powrotem. Uważnie przyjrzałam się jej, byłam taka sfrustrowana. Włączyłam komputer i wyszukałam alfabet Braille ’a.
Jeszcze raz dokładnie ją obejrzałam, spisując każdą literkę. Zajęło mi to jakieś dziesięć minut. Łzy zaczęły spływać coraz mocniej w chwili, gdy rozszyfrowałam napis.
Patrzeć na ciebie to tak, jakby zobaczyć niebo.
Edward
Nie poszedłem za daleko. Doszedłem tylko do końca dróżki, po czym usiadłem. Ściągnąłem okulary i starłem łzy z twarzy.
Zdawałem sobie sprawę z tego, co chciała zrobić. Wiedziałem, gdzie umieściła moją dłoń. Chciałem, aby tam była. Miałem nieodpartą ochotę dotykać ją wszędzie, jednak w tym momencie uderzyły mnie wątpliwości. Nie jestem dla niej wystarczająco dobry. Nie byłem w stanie uszczęśliwić jej tak, jak ona robiła to ze mną. Nie było w porządku, abym ją przy sobie zatrzymywał. Powinienem sprawić, żeby żyła normalnie. Jest warta lepszego mężczyzny.
Dlaczego zachowałem się w taki sposób akurat w jej urodziny? Byłem totalnym idiotą. To z mojego powodu płakała i nienawidziłem siebie za to. Była zbyt dobra by płakać.
Tak bardzo ją lubiłem. Chciałem być z nią. Powiedziała, że ona ze mną też. Nie mogłem jej zranić.
- Co ty do diabła zrobiłeś? – Usłyszałem piskliwy głos Alice tuż przy moim uchu. Wzdrygnąłem się, zakładając z powrotem okulary.
- Byłem takim idiotą – wyszeptałem, ukrywając twarz w dłoniach.
- To już zdążyłam zauważyć! Zadzwoniła do mnie cała zapłakana. Masz szczęście, że nie spuściłam ci lania – wrzasnęła na mnie.
- Zasłużyłem sobie. – Wydawało mi się, że te moje szczere wyznanie trochę ją uspokoiło.
- Edwardzie, co się stało? – Westchnęła siadając obok mnie.
- My... całowaliśmy się. Chciała posunąć się dalej, a ja po prostu zacząłem świrować. Nie można tego inaczej opisać. Chciałem tego. Naprawdę. Jednak chcę, aby miała normalne życie i nie musiała zmagać się z moją ułomnością. Zasługuje na to, aby być szczęśliwą – pociągnąłem nosem, dłonią wycierając spadające łzy.
Mała rączka pogłaskała mnie po głowie. – Nie jesteś idiotą. Ona cię uwielbia! Nigdy nie przestaje się śmiać, gdy mówi o tobie, myśli czy jest z tobą. Jejku, ona nawet śni o tobie. Słyszałam, jak wypowiadała twoje imię przez sen. Więc, lepiej zaciągnij swój tyłek z powrotem do domu i postaraj się wszystko odkręcić, albo nie ręczę za siebie. Teraz, wracam do swojego samochodu i postaraj się, abym lepiej nie miała od niej żadnego telefonu. Zrozumiałeś?
- Alice, nie wiem czy potrafię.
- Ona naprawdę bardzo cię lubi. Do diabła, może nawet kocha. Przebaczy ci, po prostu idź tam. – Podciągnęła mnie w górę, tak abym wstał.
Zrobiłem tak, jak mi kazała. Zacząłem kierować się w stronę domu. Nie zawracałem sobie głowy pukaniem do drzwi. Doskonale wiedziałem, że jest u siebie w pokoju. Znałem ją na tyle, aby stwierdzić, że próbowała ukryć się przed wszystkimi ze swoimi problemami, tak samo jak ja. Byliśmy w tej kwestii podobni do siebie.
Na szczęście znałem drogę, było tylko kilka przeszkód. Odnalazłem jej drzwi i zapukałem.
Otworzyła bardzo powoli, po czym westchnęła. Nie spodziewałem się tego co stało się później. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 21:26, 04 Mar 2010 |
|
cóż - długo mnie tu nie było, ale czytam na chomiku, więc czuję sie choć trochę usprawiedliwiona... :P - no dobra, to była kiepska wymówka....
coraz częściej przychodzi mi na myśl jedno - autorze błagam - nie lecz bohatera na siłę jakimiś tajemniczymi kuracjami,a zdarzało się i zepsuło całość...
wątpliwości Edwarda co do tego czy jest dość dobry dla Belli są naturalne... gdyby ich nie miał nie byłby tak uroczy... nie kochałby jej tak jak ją kocha... bardzo spodobało mi się, gdy czekał na jej telefon - nie ma jak spławić rodziców, którzy zajmują niepotrzebnie linię ;P
prezent dla bells to mistrzostwo...jest uroczy i romantyczny... szkoda, ze nie mógł wybrać jej sam... ale dedykacja to piękne słowa, które zapewne na długo zostaną w mej pamięci...
nie mogę się już doczekać następnego rozdziału...
pozdrawia zaczytana
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
meadow
Człowiek
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia
|
Wysłany:
Czw 23:35, 04 Mar 2010 |
|
Droga Tolu, nie przedłużając:
Cytat: |
Patrzeć na ciebie to tak, jakby zobaczyć niebo. |
Cholernie, okropnie podoba mi się ten tekst. To połączenie słów sprawia, że moje dłonie drżą, a na na twarzy pojawia się ogromny uśmiech, którego nie da się tak łatwo spławić. ;)
Cytat: |
Otworzyła bardzo powoli, po czym westchnęła. Nie spodziewałem się tego co stało się później. |
Korci mnie, korci, żeby zajrzeć do oryginału, ale nie, będę dzielna i będę wyczekiwać na dalsze tłumaczenie. ;p
Rozumiem obiekcje Edwarda, chce dać jej szansę na to, żeby mogła ułożyć sobie życie z kimś, kto się nią zaopiekuje, a nie ona nim. Cieszę się, że wszechobecna uświadomiła go, że to jest głupie, bo Bella już zdecydowała na kim jej zależy. Wyobrażam sobie uczucia Edwarda, tą chęć bycia z Bellą zmieszane z tym, że nie chce jej ograniczać, nie chce jej obarczać swoją niepełnosprawnością. Czytałam kilka książek o ludziach niewidomych, niemych, głuchych i bardzo mi się spodobały, również tak samo jak ten ff. On jest taki inny, niby Edward jest pokrzywdzony, nigdy nie zobaczy Belli (chyba, że czeka nas jakaś niespodzianka, tak? ), ale jednak w całym ff da się odczuć taką iskierkę nadziei, iskierkę radości i ciepła, która sprawia, że nie da się od niego oderwać, że chce się go czytać dalej. :]
Tłumaczenie jest bardzo dobre, świetnie dobierasz słowa, nie czuć w nim sztuczności i tego, że w ogóle jest to tłumaczenie. I co najważniejsze, nie ma zgrzytów, tekst jest spójny i rozdziały fajnie łączą się ze sobą. ;D
Czekam na kolejne rozdziały oraz życzę mnóstwo czasu i ochoty na dalsze tłumaczenie.:>
pozdrawiam serdecznie, m;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Naberka
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 23 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 20:49, 05 Mar 2010 |
|
Hejka Tola...:)
To jest właśnie jeden z tych rozdziałów, który mnie strasznie zasmucił...
Jak Edward mógł zasugerować, że nie jest idealny dla Belli skoro ona mu na każdym kroku pokazuje jaki jest cudowny i wspaniały, nie chcąc nic w zamian poza miłością... A gdy tak po prostu wstał i wyszedł, to aż łzy mi poleciały..:(:( Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony... Wiem, że on chce jak najlepiej dla niej... Ale przecież to on jest tym szczęściem, którego ona potrzebuje.. Jednak, gdy usiadł na tym schodku i płakał, to żal mi się go zrobiło... No i nasza szalona Alice... Ta to dopiero umie wskórać... Bardzo mnie cieszy, ze mu wszystko porządnie wytłumaczyła...:)
I wiesz co jeszcze bardzo mi się spodobało w tym rozdziale...
Słowa wygrawerowane na bransoletce, którą otrzymała od Edwarda..
Patrzeć na ciebie to tak, jakby zobaczyć niebo.
Kurczę rewelacyjne jest to zdanie..:):) Takie dogłębne i uczuciowe...:)
Tolcia, rozdział smutny i płaczliwy, ale z drugiej strony bardzo prawdziwy.. Już sobie wyobrażam jaka będzie scena zgody między tym dwojgiem... Oj myślę, że będzie się działo...
Nie będę mówiła jaka z Ciebie zdolna dziewczyna, bo to wiesz...:):) Za to życzę Ci dużo weny do dalszego tłumaczenia i innych swoich opowiadań, które są tak samo ciekawe jak Blind... I tyle samo serca w nie wkładasz, co do tłumaczenia tych rozdziałów..
Blinda tylko tłumaczysz, a w Błękitną godzinę i Kartki z Kalendarza wkładasz własne myśli i odczucie, co rewelacyjnie Ci wychodzi... Gratuluję Ci zdolniaczko...
Wiem wiem, Blind też jest ważny i cudowny, ale to nie są Twoje myśli tylko Autorki..
Więc to tyle... Pozdrawiam:):) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Robaczek
Moderator
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 227 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 16:27, 05 Kwi 2010 |
|
Kochana, droga tolu,
przepraszam Cię najmocniej, że zjawiam się z komentarzem dopiero teraz. Żeby to jeszcze było jedyną rzeczą, za którą powinnam Cię przepraszać… Najpierw namawiałam Cię do tego, byś wstawiła to tłumaczenie na forum, sama zaoferowałam się jako beta, nie mogąc zdzierżyć, że tak świetnego tekstu brakuje u nas, a później z tego betowania zrezygnowałam. Obawiam się, że naprawdę masz pecha, że mnie poznałaś, bo dość paskudna ze mnie tak komentatorka, jak i beta.
Za to ja bardzo się cieszę, że trafiłam na Twoje tłumaczenie na chomiku, ponieważ od tamtego czasu Blind znajduje się w ścisłej czołówce moich ulubionych zagranicznych tekstów. Odkąd trafiłam na to opowiadanie po raz pierwszy, kilkakrotnie przeczytałam już oryginał oraz przekład. Poza tym cały czas czytam na bieżąco tłumaczenie na Twoim gryzoniu i czytałam po raz kolejny również te rozdziały, które betowałam. Jak więc widzisz, ciężko mi się od tego tekstu oderwać.
Zawsze miałam problem z komentowaniem tekstów, które betuję bądź betowałam, poza tym z tłumaczeń jedyną rzeczą, jaką komentowałam w miarę regularnie, było Wide Awake, tak że, jak widać, wypowiadanie się pod przekładami również nie przychodzi mi łatwo. (Och, wiem, to wszystko tylko zasłona dymna dla mojego lenistwa). Muszę Cię więc z góry przeprosić (znowu!) – ten komentarz będzie dość zwięzły.
Blind porusza dość trudny temat, jednak jego realizacja raczej nie koresponduje z ciężarem dotykanego problemu. Autorka pisze o ślepocie, lecz upycha ją przy tym w kolorową ramkę, przystraja w zwiewne fatałaszki, ozdabia uśmiechem. I następnym. I kolejnym. Nie powiem nic odkrywczego, stwierdzając, że jest to tekst bardzo słodki, momentami wręcz przesłodzony, choć uważam, że w ten pozytywny sposób – nie przyprawia o mdłości, a jedynie budzi ciepłe uczucia w sercu odbiorcy. Naprawdę nie sądzę, by Jayeliwood miała wyjątkowo wiele do powiedzenia w temacie ślepoty; jeśli ma, to dobrze się z tym ukrywa. Cóż, bez wątpienia duży nacisk kładzie we fragmentach pisanych z punktu widzenia Edwarda na zmysł słuchu, smaku oraz dotyku – szczególnie ten ostatni, jednak jej opowiadanie wciąż zostaje przede wszystkim słodką, uroczą opowieścią o miłości dwójki dorastających nastolatków. Jedynym, co tak naprawdę odróżnia tę historię od innych opowiadań o relacjach łączących Edwarda i Bellę, jest fakt, że Edward nie widzi. Nastręcza im to pewnych problemów, w późniejszych rozdziałach staje się niejednokrotnie przyczyną scysji między tą dwójką, cały czas jest Edwardowi balastem, ale mam wrażenie, że poruszenie w tekście takiej problematyki służy jedynie przyciągnięciu czytelnika. Mnie to przyciągnęło, przyznaję, dałam się skusić wizji bezbronnego, skrzywdzonego Edwarda – która z nas by się nie dała? Z tego samego powodu uwielbiam również chociażby A World Without Sound czy Boy In The Red Sweater. Wszystkie te teksty pokazują Edwarda z tej strony, której nie brakuje mankamentów czy słabości, choć efekt końcowy jest taki, że czytelniczki i tak mdleją z zachwytu nad nadmiarem perfekcyjności, jaką ocieka Cullen. Jeśli ślepota faktycznie posłużyła autorce głównie jako chwyt reklamowy, by zagiąć parol na czytelniczki, to cieszy mnie, że posłużyła się właśnie takim wybiegiem. Bywały w końcu znacznie gorsze haczyki, chociażby te, które zaserwowały nam autorki The Perfect Wife czy The Red Line.
Bez ogródek mówiąc, bardzo lubię tę słodkość, liryczność i ciepło, jakie przebijają przez Blind – inaczej z pewnością nie wracałabym do niego tak często, do tego zawsze z równie szerokim uśmiechem na twarzy. Podoba mi się opiekuńczość Edwarda, podoba mi się charakter jego relacji z Bellą. Sama fabuła i sposób prowadzenia narracji do mnie trafiają. Myślę, że Blind to swego rodzaju chick lit wśród fanfiction, opowiadanie z góry skazane na szczęśliwe zakończenie, dziesiątki pocałunków i lukier wylewający się spomiędzy wersów. Ale dobry lukier w żadnym wypadku nie jest zły. Jeśli chce się sięgnąć po coś pozytywnego i odprężającego, zawsze istnieje pewność, że to odprężenie, ten optymizm odnajdzie się w lekturze Blind.
Uważam, że jesteś naprawdę świetną tłumaczką. Bardzo dobrze radzisz sobie z tym, co robisz i mam wrażenie, że sprawia Ci to również niejaką radość i satysfakcję. Jeśli nie, to z pewnością powinno, bo masz wszelkie powody, by czuć się usatysfakcjonowana swoją pracą. Dlatego te kilka miesięcy temu namawiałam Cię, byś wstawiła tłumaczenie na forum. Przekładasz naprawdę płynnie, zgrabnie, widać, że masz fach w ręku, stąd robisz to umiejętnie. Co najważniejsze: sprawnie poruszasz się nie tylko w strukturach języka angielskiego, ale i rodzimego, przez co Blind w Twoim przekładzie napisany jest jak najbardziej po polsku – w żadnym razie nie po polskiemu. Z zagadnień stylistycznych zdarzają Ci się czasem powtórzenia czy minimalne potknięcia dotyczące składni, ale widać, że cały czas nam tym pracujesz i się doskonalisz. Tolu, bardzo się cieszę, że trafiłam na Blind, tym bardziej, że po raz pierwszy miałam okazję czytać ten tekst w Twoim przekładzie. W pełni oddajesz atmosferę i ducha tego opowiadania i mam nadzieję, że będziesz robiła to nadal. Przykro mi, że to opowiadanie cieszy się niezbyt wysoką frekwencją tu, na forum, jestem jednak przekonana, że czyta je znacznie więcej osób, niż komentuje. Poza tym z tego, co wiem, masz naprawdę sporo czytelników na chomiku.
Domyślam się, jak dużo masz na głowie, ufam jednak, że nie porzucisz tego tłumaczenia i użytkownicy forum nadal będą mogli cieszyć się owocem Twojej pracy. Raz jeszcze przepraszam Cię za to, że z moim betowaniem wyszło, jak wyszło. Życzę Ci, byś dalej rozwijała się w kierunku tłumaczenia i gratuluję dotychczasowej pracy.
Pozdrawiam,
robak |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Pon 16:33, 05 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Haunted
Dobry wampir
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 894 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New Jersey.;D
|
Wysłany:
Wto 16:01, 06 Kwi 2010 |
|
Jejku, to jest niesamowite.
Komentuję pierwszy raz, bo dopiero dzisiaj zaczęłam czytać te opowiadanie.
Jest przecudne. Bradzo dobrze idzie Ci tłumacznie/
Tak się popłakałam. Podobaja mi sie stosunki między E i B.
No i ogólnie sama fabuła
Czekam z zapartym tchem na następne rozdziały.
Kiedy będzie następny rozdział? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Haunted dnia Pią 17:18, 01 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
artystyczna
Człowiek
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 20:00, 10 Kwi 2010 |
|
podoba mi się to opowiadanie, bardzo.
nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam do oryginału. łoooo. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
tola
Człowiek
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 14:51, 28 Sie 2010 |
|
Ponieważ tłumaczenie jest już zakończone, całość znajdziecie na moim chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
Mam nadzieję, że się podobało, dziękuję wszystkim za komentarze (szczególnie Robaczkowi) i zapraszam Was wszystkich i każdego z osobna do innych moich tłumaczeń :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampiromaniaczka
Wilkołak
Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 241 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oświęcim
|
Wysłany:
Czw 9:02, 16 Gru 2010 |
|
Gdzie ciąg dalszy?Nie umiem "chodzić po chomikach, a u Toli nie widzę ciągu dalszego tego opowiadania. Czy muszę mieć wyhodowanego chomika, by mieć ciąg dalszy opowiadania BLIND? Ratunku! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Olencjaa
Gość
|
Wysłany:
Sob 19:21, 17 Gru 2011 |
|
Hej, Tolu! wielkie brawa dla Ciebie, jako tłumaczki, bo nie lada wyzwaniem jest przetłumaczyć tekst z angielskiego na polski, ale sztuką jest, żeby owy tekst brzmiał po naszemu, a Tobie ten cel udało się, jak najbardziej zrealizować. Choć przyznam, że tematyka, w jakiej obraca się to opowiadanie jest nie łatwa, a tym bardziej, to aby przełożyć ją należycie na nasze warunki. A Tobie się to udało!
Coś tak czułam, że pierwsze spotkanie tych dwojga nie będzie wróżyło niczego dobrego, no ale żeby od razu obrażać dziewczynę, która skąd miała wiedzieć, że chłopak siedzący na ławce jest niewidomy?
Ale w późniejszym okresie chłopak się zrehabilitował no i dobrze, bo nie wiem, jak bym zniosła dalsze ranienie Belli przez Cullena.
Ta historia jest naprawdę świetna i mam nadzieję, że ktoś kiedyś nabierze ochoty, aby wstawiać dalsze rozdziały na forum, bo z tego co zdążyłam się zorientować, Tola na swoim chomiku nie wstawiła kontynuacji, a szkoda, wielka szkoda.
Pozdrawiam, Olencjaa. |
|
|
|
|
Autumn
Wilkołak
Dołączył: 28 Lis 2011
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z deszczowego, wiktoriańskiego Londynu
|
Wysłany:
Wto 20:45, 27 Gru 2011 |
|
Przeczytałam Blind już jakiś czas temu, szkoda tylko, że nie ma zakończenia. Czy tola wchodzi jeszcze na forum? Bo na chomiku niestety nie mogę znaleźć kontynuacji.
Rzadko zdarza się, żeby jakiś fan fick tak mnie wzruszył. Naprawdę, podczas czytania rozdziałów często miałam łzy w oczach.
Edward na początku niezbyt fajnie się zachował, skąd Bella miała wiedzieć, że jest niewidomy? Za to potem... Żeby każdy chłopak potrafił się tak zachować, był taki wrażliwy, uczuciowy, opiekuńczy wobec swojej ukochanej.
Bardzo podobało mi się, że Bella tak walczyła o ich związek, że ta - w pewnym sensie - niepełnosprawność, nie zniechęciła jej.
Jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów, nie mogę przestać o tym myśleć. Może ktoś wie, czy gdzieś można znaleźć kolejne rozdziały? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Wto 20:52, 27 Gru 2011 |
|
Przepraszam z góry za jednolinijkowca - Autumn, opowiadanie jest zakończone i znajduje się na chomiku Toli, musisz tylko zalogować się na swoje konto, bo ff jest oznaczony +18 i nie widać go dla niezalogowanych użytkowników.
[link widoczny dla zalogowanych] -> grafomania ff -> zakończone
Tylko tak jak mówię, musisz się zalogować. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|