|
Autor |
Wiadomość |
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Nie 14:47, 27 Wrz 2009 |
|
Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: adorablecullens
Beta: niezastąpiona marta_potorsia
Gatunek: Romans/Fantasy, AU/AH, OOC
Jak wiecie lubię różnorodność. Tym razem zawędrowałam w jeszcze inne klimaty i choć nie przewiduję tu szału jak przy Porywaczce, mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Później pojawią się sceny erotyczne, przed którymi będę ostrzegać. Nie uśmiecha mi się ich tłumaczenie, więc będę zrzędzić, ale mam nadzieję, że za bardzo się nimi nie rozczarujecie.
Rozdziały będą pojawiały się prawdopodobnie co trzy tygodnie. Nie ma lekko - uczelnia, obowiązki, drugie tłumaczenie... Będziecie musieli mi wybaczyć.
I proszę nie kopiować tego nigdzie, bo nie mam ochoty zawieszać póki co tego tłumaczenia. Za jakiś czas wrzucę pedeefa na chomika.
Dzisiaj króciutko, następny rozdział też niewiele dłuższy, ale później będzie lepiej.
Rozdział 1
~~ - ~~
Młoda kobieta leżała na łóżku i płakała, tak jakby jej serce miało zaraz pęknąć. Tak naprawdę już pękło; stało się to w momencie, gdy miała wizję wydarzeń w odległym przyczółku w północnej Francji. Mimo wszystko pozwoliła sobie na nadzieję na to, że jakimś cudem ona i Jack będą mogli się pobrać.
Nie mogli.
Jej ukochany wrócił z Francji kilka tygodni po jej wizji. Przeszedł powoli przez trap łodzi, prowadzony przez jednego ze swoich towarzyszy. Jego oczy wciąż pokrywały bandaże.
Co za chora ironia – on stracił wzrok, podczas gdy ona zachowała swój. Cały swój.
Dla niej ślepota nie miała znaczenia. Miała Wzrok, który starczył dla dwojga. Z pewnością nauczyliby się z tym żyć. Jack był jej miłością, jedyną miłością i mogła znieść każdy koszmar, by z nim być.
Jej rodzice uważali inaczej.
- Mary, nie. On nigdy nie będzie w stanie znów pracować, a przynajmniej nie tak, by móc was utrzymać. Wiem, że to trudne, ale w chwili obecnej nie ma mowy o waszym ślubie. – Jej matka również pogrążona była w żalu, jednak nie dało się jej przekonać. Ani ojca.
W ciągu roku Mary poślubiła dużo bardziej odpowiedniego mężczyznę, owdowiałego w młodym wieku pastora. Urodziła mu silną córkę, z której oboje byli dumni. Jej mąż kochał ją i dobrze traktował przez całe życie, a Mary odwzajemniała to uczucie. Nigdy jednak nie zapomniała swojej pierwszej miłości. Cieszyła się, gdy jej małżonek zdecydował się przyjąć posadę w rozwijającej się parafii na zachodzie. Zbyt trudne było dla niej życie w małym miasteczku, gdzie mieszkał mężczyzna, którego kochała i którego nie mogła mieć.
Jej mąż zmarł po długiej chorobie; zajmowała się nim troskliwie, zapewniając komfort w ostatnich miesiącach jego życia. Był miłym, przyzwoitym mężczyzną, który zasłużył na lepszy koniec, niż ten, który przyniósł mu los. Po jego śmierci, Mary razem z córką przeprowadziła się do swojego drugiego męża. Pojawiło się napięcie, które zwykle nadchodzi, gdy dwie dorosłe kobiety muszą żyć pod tym samym dachem. Jednak w nocy, kiedy urodził się jej wnuk, Mary miała zaskakująco jasną wizję. Dzięki niej wiedziała, że kiedy nadejdzie jej czas, opuści ten świat w pokoju. Od tego czasu żyła z zadowoleniem, ochoczo pełniąc rolę babci i pomocnicy.
Jack poślubił prostą kobietę z dużo mniej zamożnej rodziny - z rodziny o małych wymaganiach. Jego ślepota nie odebrała mu ukrytych talentów i okazał się być znakomitym kowalem. Zatrudnił młodą praktykantkę, która pełniła rolę jego oczu, gdy były potrzebne. Razem prowadzili całkiem udany biznes. Jego żona urodziła mu piękną córkę. On również nigdy nie zapomniał swojej pierwszej miłości, chociaż pilnował, by jego współmałżonka była szczęśliwa każdego dnia ich wspólnej egzystencji.
Żył długo jak na człowieka, który przeszedł tak wiele. Na tyle długo, by usłyszeć, że jego miłość zmarła zbyt młodo. Zasmuciło go to bezgranicznie, chociaż widział ją w snach – naprawdę ją widział, w miarę swoich możliwości. Żył na tyle długo, by pochować żonę. Na tyle długo, by poznać swoją wnuczkę i patrzeć (na swój sposób), jak rosła na piękną, młodą kobietę.
I żył na tyle długo, by jeszcze raz zobaczyć, jak zaczyna się historia niezwykłej miłości.
~~ - ~~
Dziecko płakało całą noc i Esme była wykończona. Chłopczyk ząbkował po raz pierwszy i nic, co próbowała robić, nie mogło go uspokoić. Jej biedny aniołek płakał i płakał; wielkie łzy rozpaczy spływały po jego pucatych policzkach, podczas gdy uderzał się rączkami w dziąsła. Carlisle wyjechał na konferencję medyczną, a Esme odkrywała, jak ciężko jest samej zajmować się kapryśnym dzieckiem w środku nocy.
Tak naprawdę nie była do końca sama. W tym momencie w drzwiach pojawiła się jej matka ubrana w niebieski płaszcz. Ona zawsze to robi, zawsze znajdzie odpowiedni moment, by się pojawić, pomyślała Esme. Mówiło się, że jej matka miała ten swój Wzrok i bywały dni, gdy Esme w to wierzyła.
- Pozwól mi się nim zająć, moja droga. Spróbuj zasnąć. Musisz być strasznie zmęczona, gdy Carlisle’a nie ma w pobliżu.
- Przepraszam, mamo. Teddy cię obudził. Strasznie bolą go ząbki. – Roześmiała się i załkała jednocześnie. – Ja też taka byłam?
- Tak, byłaś – powiedziała Mary, zabierając wnuczka z rąk swojej zmęczonej córki. – Idź spać, Esme. Wezmę go na dół.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Zignorowała mrożone gryzaki i wyciągnęła z szuflady starą, krótką drewnianą łyżkę. Usiadła na stole i pokazała ją Teddy’emu. Przez chwilę zapomniał o bólu, skupiając się na nowym przedmiocie. Mary włożyła koniec łyżki między jego dziąsła i mały ugryzł drewno. Po kilku nieudanych próbach zaczął z zapałem żuć. Ucisk zmniejszył ból w jego małych ustach.
- Tak. Od razu lepiej, prawda, Teddy? – zamruczała, mierzwiąc jego włosy o kolorze ciemnego blondu. Mały był najładniejszym dzieckiem, jakie kiedykolwiek widziała – pomyślała, że będzie z niego kawał przystojniaka, gdy urośnie. Po chwili wstała i zaczęła powoli chodzić po ciemnym mieszkaniu, mając nadzieję, że zaśnie na jej ramieniu. Wnuczek przestał hałasować, jednak wciąż był ożywiony i żuł swoją łyżkę. Po chwili weszła do salonu i stanęła przed dużym lustrem, zatracając się w myślach.
Lustro było stare, oprawione w misternie zdobioną kwiecistym wzorem metalową ramę. Miało około pięciu stóp wysokości i trzech i pół szerokości. Stanowiło jedyne w swoim rodzaju, piękne rękodzieło.
Teddy spojrzał na jej twarz, a później obrócił się. Popatrzył na srebrną, szklaną powierzchnię i zaczął gaworzyć z zadowoleniem. Wyciągnął rączki w stronę lustra, jakby chcą dotknąć chłopczyka, którego zobaczył przed sobą.
- Co widzisz, Teddy? – zapytała Mary, podchodząc do zwierciadła. – Widzisz coś w lustrze? Ono ma magiczną moc, wiesz? Kiedy w nie patrzę, widzę wiele szczęścia dla ciebie… i dużo smutku. Tej nocy, której się urodziłeś, zobaczyłam, że ty będziesz tym jedynym. – Patrzyła w przestrzeń. – Ale to nie ty będziesz miał Wzrok w tej rodzinie, kiedy ja odejdę. Nie będę żyła tak długo, by doczekać narodzin twojej siostry.
Mary przysunęła sobie krzesło i usiadła. Przyciągnęła ciepłe ciało Teddy’ego do siebie. Mały zwrócił swoje zielone oczy na jej twarz i uśmiechnął się. Po jego brodzie spłynęła strużka śliny. Babcia wytarła mu podbródek rogiem kocyka i odwzajemniła uśmiech.
- Chciałbyś usłyszeć historię, mój mały? – zapytała. Teddy żuł łyżkę, co wzięła za odpowiedź twierdzącą jedynego wnuka, którego narodzin było dane jej doczekać. – Dawno temu, za siedmioma lasami i rzekami, żyła piękna i waleczna księżniczka z długimi rudymi włosami. Jej kraj był straszliwie nękany przez armię okrutnych najeźdźców…
~~ - ~~
Tak zaczęła się fascynacja Teddy’ego lustrami.
Długo po śmierci swojej babci (która zmarła zdecydowanie zbyt młodo, w wieku około sześćdziesięciu lat, co zszokowało całą rodzinę), znajdowano go siedzącego przed zwierciadłem, najwyraźniej czerpiącego przyjemność z oglądania własnego odbicia. Jeśli miał wybór, Teddy prawie zawsze przynosił swoje zabawki i bawił się nimi przed lustrem – nie byle jakim lustrem, tylko jego lustrem.
Rodzice niezliczoną liczbę razy znajdowali go tam zwiniętego w kłębek, śpiącego ze swoim ulubionym kocykiem lub pluszakiem.
- Co widzisz w lustrze, Teddy? – zapytał pewnego razu ojciec, widząc swoje najstarsze dziecko siedzące w swoim ulubionym miejscu na podłodze. Esme była na górze, kładąc młodszą siostrę Teddy’ego do snu. Jego i Alice dzieliła różnica osiemnastu miesięcy. Mała Ali była lekką niespodzianką, jednak cudowną. Urodziła się tej samej nocy, kiedy Mary zmarła niespodziewanie podczas snu, w wyniku zatrzymania akcji serca.
- Ludzi – odparł Teddy. Oczy Carlisle’a powędrowały na chwilę w stronę lustra, po czym wróciły do czterolatka, bawiącego się samochodzikami na podłodze. – Babcię. Dziewczynkę. Panią z długimi rudymi włosami. Czasami czarnego potwora. Nie lubię go.
Jego ojciec stał w miejscu, zaintrygowany słowami syna. Nie ulegało wątpliwości, że Teddy był nad wyraz inteligentny, nawet jak na swój wiek. Jasne było, że czeka go świetlana przyszłość. Nic dziwnego, że bujna wyobraźnia jest częścią jego talentu, pomyślał ojciec.
- Możesz narysować mi, co widzisz, Teddy? – zapytał Carlisle. Poszedł do swojego gabinetu i wrócił z kartkami papieru i ołówkiem. Jego syn wziął go i zaczął rysować. Kształty były stosunkowo nieskomplikowane, jednak dosyć zaawansowane jak na dziecko w jego wieku. Chwilę później Teddy podał kartki swojemu tacie, uśmiechając się z nadzieją. Carlisle wziął je i spojrzał na rysunki… Po skórze przeszły mu ciarki.
Obrazek przedstawiał wyraźnie… wyraźnie… jego teściową. Tą, która zmarła, gdy Teddy miał osiemnaście miesięcy. Musiał widzieć jej zdjęcie, by narysować ją tak dokładnie. Mimo to nadal czuł się nieswojo.
Nie rozpoznawał innych ludzi, których namalował Teddy. Była tam dorosła kobieta z włosami do kolan. Jakiś kudłaty potwór z kłami – czegoś takiego można się spodziewać po czterolatku z nad wyraz bujną wyobraźnią.
Były też trzy lub cztery obrazki przedstawiające dziewczynkę w wieku Teddy’iego, z włosami do brody i czujnymi oczami. Zawsze rysował wysoki prostokąt dookoła niej.
- Kto to jest, synku? – zapytał Carlisle, pokazując mu portrety dziewczynki.
- Nie znam ich imion. Tylko babci.
- Dlaczego narysowałeś ją w prostokącie?
- Bo tylko tak ją widzę – powiedział Teddy. – Ona jest dalej niż inni. Po drugiej stronie.
- Rozmawiasz z tymi ludźmi?
- Nie – odparł zmieszany Teddy. – Jak mógłbym z nimi rozmawiać? Oni są w lustrze.
Esme weszła do pokoju. Miała zaokrąglone kształty, chociaż była dopiero w drugim miesiącu ciąży. To miało być ich trzecie dziecko, prawdopodobnie ostatnie. Esme sądziła, że to chłopiec. Powiedziała, że jej matka zdradziła jej przed śmiercią, że widziała swoją córkę w towarzystwie dwóch synów. Carlisle uśmiechnął się wtedy pobłażliwie, jednak przepowiednie jego teściowej zawsze były w tajemniczy sposób zgodne z prawdą.
- Podziwiamy dzieła sztuki, tak? – zapytała Esme, zerkając przez ramię swojego męża. Wciągnęła głośno powietrze, zaskoczona widokiem swojej matki na kartce. – Teddy! Co za piękny portret babci! – Jej synek uśmiechnął się wstydliwie, onieśmielony całym tym zamieszaniem.
- Powiedział, że widzi ją w lustrze – odparł Carlisle, próbując ukryć drżenie swojego głosu. Nie mógł nic na to poradzić – w końcu był lekarzem. Esme posłała mu wymowne spojrzenie, po czym uśmiechnęła się do swojego najstarszego syna.
- Może ją widzi, Carlisle. Może ją widzi. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez pestka dnia Śro 6:34, 29 Wrz 2010, w całości zmieniany 24 razy
|
|
|
|
|
|
VampiresStory
Zły wampir
Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 325 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 15:10, 27 Wrz 2009 |
|
Pieeerwsza? :D
Hm, Pestko, co Ci tu napisać...
To jest po prostu piękne. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale wśród miliona tekstów wypatrujesz te, które rzeczywiście SĄ coś warte. A ten jest zdecydowanie na mojej liście TOP (swoją drogą, dlaczego ja jeszcze żadnej nie pokazałam w rankingu?).
Lustro... lustra. Wow. Szczerze mówiąc nie wiem, co o tym myśleć a tym bardziej, co o tym napisać. Pewnie w miarę rozwoju akcji...
A rodzinę Cullenów pokochałam od pierwszego wejrzenia. To muszę napisać.
No, w każdym razie, gratuluję tłumaczenia, które jak zwykle czytało się gładko i płynnie.
A szał na "Porywaczkę"? Raz na wozie, raz pod wozem.
A Ty jedziesz raz na wozie, raz na limuzynie :D
Pozdrawiam i powodzenia.
A może Teddy faktycznie widzi coś w tym lustrze? :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Nie 15:12, 27 Wrz 2009 |
|
Weszłam tutaj ze względu na tłumaczkę. Zauroczona Porywaczką i zachwycona Twoimi zdolnościami nie mogłam "przejść" obok Lustra obojętnie;)
Później doczytałam, jakiego gatunku będzie to opowiadanie. Fantasy... Cóż, swego czasu pochłaniałam książki o takiej tematyce, więc powinno mi się podobać. Do tego nie czytałam jeszcze nic podobnego
Co do samego opowiadania.
Opublikowałaś dopiero pierwszy rozdział. Był trochę pogmatwany, szczerze mówiąc. Nie, żebyś go źle przetłumaczyła, bo zrobiłaś to dobrze, tylko jakoś nie mogłam się połapać :D Ale gdy skończyłam, uporządkowałam sobie wszystko w głowie i podoba mi się :) Bardzo intrygujący jest pomysł, a dokładniej to lustro. Zastanawia mnie, dlaczego Teddy widział tam tych ludzi. Czy oprócz niego też ktoś to widział? Z tego, co zrozumiałam, zakładam, że Carlisle tego nie widział, Esme też nie.
Opowiadanie ma być o Edwardzie i Belli. Póki co nie było nic o nich (swoją drogą z początku myślałam, że Teddy to Eddy, tj. Edward, ale chyba raczej nie :D). Ciekawe, w jaki sposób i w ogóle jaki wątek o tej dwójce autorka wplecie w tego FF. Nie będę zaglądać do oryginału, więc naprawdę szkoda, że rozdziały będziesz dodawać raz na jakieś trzy tygodnie i tak szybko nie dostanę odpowiedzi na swoje pytani
Błędów kilka było, ale nie rzucały się one tak bardzo w oczy. Tylko jedno bym zmieniła. Te wypowiedzi w nawiasach dziwnie mi się czytało, raczej wydzieliłabym je przecinkami
Pozdrawiam, życzę weny,
Rathole |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Nie 15:17, 27 Wrz 2009 |
|
Ooo jakie to było... dziwne
Jakaś magia mi z tego rozdziału bije, bardzo mi się podoba.
Tern syn, Teddy, to jest Edward? Czy ten co się dopiero urodzi? Nie znam się na skrótach imion :P A ta dziewczynka, którą widzi to pewnie Bella.
Intrygujące.
Najpierw myślałam, że to się dzieję w dawnych czasach, ale to jest w współczesności?
Strasznie to tajemnicze.
Nie rozpisałam się zbytnio, ale jeszcze nie wiem, co o tym sądzić |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BaaaSsia
Wilkołak
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 15:38, 27 Wrz 2009 |
|
Ciekawe.
Troszke jeszcze nie zrozumiale do konća ale myśle ,że w następnym rozdziale się to zmieni.
Teddy to imie,tak?
Pytanko czy pojawi się tam Bella i Edzio(chyba tak skoro jest Carlise i Esme)
***
Zdecydowałaś się jednak coś tłumaczyć pestko.Świetnie.
Myśle ,że to opowiadanie również zdobędzie taką sławe jak porywaczka.Jak nie większą.
***
FABUŁA fajna.
***
Czekam na kolejne rozdziały...Szkoda,że tak długo.
***
Pozdrawiam i zycze weny i czasu!:P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Nie 15:54, 27 Wrz 2009 |
|
Rathole napisał: |
Błędów kilka było, ale nie rzucały się one tak bardzo w oczy. Tylko jedno bym zmieniła. Te wypowiedzi w nawiasach dziwnie mi się czytało, raczej wydzieliłabym je przecinkami |
Jeśli chodzi o powtórzenia, to zdaję sobie z nich sprawę, niektóre były celowe, ale... Wiedzcie, że staram się ich unikać tak często jak mogę. A te nawiasy wzięte są z oryginału, akurat mi one nie przeszkadzają w czytaniu, ale jeśli dziwnie się je czyta, to nie ma sprawy, w następnych rozdziałach będę je zamieniać na przecinki. :)
Cytat: |
Tern syn, Teddy, to jest Edward? Czy ten co się dopiero urodzi? |
No... Eee... Nie mogę powiedzieć. :P Ale myślę, że takie wskazówki jak zielone oczy mogą trochę podpowiedzieć.
Cytat: |
Najpierw myślałam, że to się dzieję w dawnych czasach, ale to jest w współczesności? |
We współczesności.
Cytat: |
Pytanko czy pojawi się tam Bella i Edzio(chyba tak skoro jest Carlise i Esme) |
Tak, pojawią się.
Ja wiem, że opowiadanie może nie jest do końca zrozumiałe i jeśli przez najbliższe rozdziały będziecie się zastanawiały, o co tej autorce chodziło i co to w ogóle za pomysł, to proszę o cierpliwość - wszystko się wyjaśnia. Taki już urok tego opowiadania.
Dziękuję za opinie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Crazy Lady
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy snów.....
|
Wysłany:
Nie 21:18, 27 Wrz 2009 |
|
Ojjjjjacie
Pestko weszłam tu ze względu na ciebie, gdyż czytałam już twoje tłumaczenia i strasznie mi się podobają.
Pewnie jak każdy zastanawiam się kim jest Teddy?
Mi się skojarzyło z Jasperam, sama nie wiem czemu (może na wzgląd, iż lubię go najbardziej?).
Rozdział trochę chaotyczny, dziwne Mary miała wizje?
I jest babcią Alice i mała odziedziczy jej dar??
A jeśli Teddy to Jasper bedzie miał regulowania emocji, a trzecie dziecko to będzie Edward i będzie czytał w myślach.....
No mi już odbija i wymyślam najróżniejsze teorie, czekam więc na kolejny rozdział i mam nadzieję, iż wreszcie troszeczkę się wyjaśni:)
Pozdrawiam CraZy LAdy
EDYT:
Popieram Swan, a jeśli dusza Mary przeszła na małą Alice?
Dobra idę spać,bo zaraz wyśle, że jeszcze UFO się to znajdzie:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Crazy Lady dnia Nie 22:42, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Nie 21:31, 27 Wrz 2009 |
|
A ja weszłam tu zaintrygowana nowym tłumaczeniem, które pojawiło się na forum. Potem stwierdziłam, że nie mam już siły czytać... I dostrzegłam, że tłumaczysz to Ty Pestko. No i już wiedziałam, że jest po mnie. To tłumaczenie jest genialne :D Zresztą jak każde, którego się dotknęłaś :) Historia mnie zaciekawiła. Mały Teddy widzi obrazy w oknie? A mała dziewczynka o czujnym spojrzeniu to mała Alice? A ten moment z jej urodzinami to tak jakby... dusza Mary przeszła do tej małej dziewczynki. Jej dusza i jej dar. Niesamowite. Niecierpliwie. Poprawka. Podskakując z niecierpliwości czekam na kolejny rozdział. :D
Weny, czasu i chęci, jak zawsze :)
EDIT: Wiem, że nieco niespójnie napisałam, ale wybacz, jest późno, a ja padam na pysk :P
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Nie 21:34, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 8:48, 28 Wrz 2009 |
|
pestka - jest fajne to opowiadanie więc gratuluje doboru do tłumaczenia...
tłumaczenie też super :)
bardzo podoba mi się wstęp... taki delikatny i pogodzony w losem :)
pozdr.
będę zaglądać jak najczęściej :)
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Pon 11:41, 28 Wrz 2009 |
|
Kiedy zobaczyłam, że Pestka wstawiła coś nowego na forum, byłam przekonana, że to na pewno świetne opowiadanie. I miałam rację. Masz kobieto nosa do niesamowitych, klimatycznych tekstów!
Zapowiada się na doskonały ff, który "zaczaruje" czytelników. Jakoś również mam wrażenie, że Teddy to Edi, a wnuczka Jack'a to będzie pewnie Bella. Jestem ciekawa, jak się to rozwinie.
Fakt, że wybierasz, Pestko, do tłumaczenia tak różnorodne teksty świadczy o Twoim talencie tłumaczki. No, ale co do tego nie musisz już nikogo przekonywać.:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Pon 15:41, 28 Wrz 2009 |
|
Tak jak obiecałam wzięłam się za czytanie Twojego nowego opowiadania(:
I szczerze jestem nim zauroczona(:
No może wszystkiego nie kumam ale (czy to możliwe?) wciągnęło mnie od pierwszego rozdziału.
Jest doza tajemniczości te zielone oczy, no i sama kategoria fantastyka i romans moja ulubiona mieszanka(:
Tłumaczenie jak zawsze profesjonalne.
Na pewno jeszcze tu zajrzę, więc weny, czasu i chęci w tłumaczeniu(:
P.S. Któregoś pięknego dnia po ukazaniu się (niestety) już epilogu Porywaczki, przez całe kółko chemiczne wychwalałam przyjaciółką najlepszy ff jaki czytałam (oczywiście mowa o Porywaczce). Opowiedziałam prawie całą fabułę (tak z grubsza, ale bardziej skupiałam się na najlepszych akcjach). Moje przyjaciółki śmiały się i wręcz wymuszały na mnie to, iż muszę im przesłać to opowiadanie. Po przeczytaniu już połowy są tak samo zachwycone jak ja. Tak więc grono ludzi wdzięcznych Ci za to tłumaczenie wciąż rośnie...(:
Pozdrawiam Aja(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Monika W
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 16:18, 28 Wrz 2009 |
|
Eee... Nie wiem co napisać..
Na razie podoba mi się, ale takie coś... tajemnicze.. Zobacze jak się rozwinie.
Tak sądzę.
Tłumaczenie, jak zawsze, super.
Czekam na ciąg dalszy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 18:24, 29 Wrz 2009 |
|
Weszłam bo zobaczyłam że Ty to tłumaczysz i witłedziałam że się nie zawiode i się nie zawiodłam :)
Świetne tłumaczenie, które oddaje aurę tajemniczości. Bardzo dobrze się czytało, zaintrygowało mnie i teraz będę siedzieć i czekać na kolejne rozdziały.
Bardzo dobrze tłumaczysz, świetnie się czyta twoje tłumaczenia a dobór ff świadczy o twoim dobrym guście!
Pozdrawiam i życzę dużo przyjemności z tłumaczeń!
ajaczek |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Sob 0:50, 03 Paź 2009 |
|
Rozdział dodaję trochę wcześniej, niż zapowiadałam, bo jest krótki, ale z następnymi już nie będzie tak łatwo... Póki co, enjoy.
beta: marta_potorsia
Rozdział 2
~~ - ~~
Miał osiem lat, gdy to stało się po raz pierwszy.
Nie chodzi o wstawanie w nocy… Robił to, odkąd dostał łóżko dla większego chłopca i odkrył, jak rozpracować zasuwkę w drzwiach, które znajdowały się na szczycie schodów i miały chronić dzieci. Od tego czasu Teddy urządzał regularne wycieczki na dół i odwiedzał lustro.
Zwierciadło było lepsze niż telewizja, lepsze niż komiksy i gry komputerowe. Cóż, może z wyłączeniem gier komputerowych. Ale na pewno lepsze niż telewizja i komiksy.
Przypomniał sobie dzień, w którym zdał sobie sprawę, że inni ludzie nie widzą w lustrze tych samych rzeczy, co on. Pamiętał, że bardzo go to przestraszyło, jednak babcia przyszła do niego we śnie i powiedziała, że wszystko będzie dobrze.
- Czy czarny potwór w lustrze jest prawdziwy, babciu? – zapytał. Nie lubił czarnego potwora.
- Tak, Teddy – odpowiedziała we śnie. – Ale nie może cię zranić w sposób, o jakim myślisz. Nie może cię dotknąć ani ugryźć. Nawet, jeśli znajdujesz się z nim w jednym pokoju. Ale może odebrać ci to, co kochasz, więc musisz na niego uważać.
Lustro przez lata pokazywało mu piękne obrazy. Działy się tam różne historie, zupełnie jak w filmach, tylko bez dźwięku, ale to nie miało znaczenia. Teddy najbardziej lubił tę z mnóstwem walk na miecze i koni. W tej historii długowłosa ruda kobieta i mężczyzna z włosami tak jasnymi, że były prawie białe, pokonali armię najeźdźców. Mnóstwo ludzi zginęło i cały spektakl wydawał się fascynujący. Na końcu przyszedł czarny potwór i Teddy poczuł rozczarowanie, że kobieta nie walczyła z nim i go nie zabiła. Zamiast tego, krążyli wokół siebie i kłaniali się sobie nawzajem.
Czasami miała miejsce opowieść o pięknej, smutnej kobiecie i mężczyźnie, który nie miał oczu. Teddy doszedł do wniosku, że pani się smuciła, bo pan stracił swoje oczy. On też był z tego powodu przygnębiony. Innym razem zabrakło historii… tylko potok interesujących kształtów na powierzchni zwierciadła.
Przez większość nocy, daleko po drugiej stronie od ludzi z lustra, siedziała dziewczynka. Patrzyła. Tak jak on. Miała brązowe włosy i mniej więcej tyle samo lat, co Teddy. Wiedział, że go widzi, bo machali do siebie za każdym razem. Chłopiec stwierdził, że to interesujące, że ludzie w lustrze nigdy się nie zmieniali, a dziewczynka zdawała się rosnąć razem z nim.
Tak wyglądało magiczne i sekretne dzieciństwo Teddy’iego.
Malował niezliczone obrazy tego, co widział w lustrze. Posiadał kolekcję szkicowników, którymi z nikim się nie dzielił – instynkt podpowiadał mu, że obrazy w lustrze są przeznaczone tylko dla niego. Jego rodzice widzieli tylko niektóre z jego rysunków pochodzących z lustrzanego świata.
Kilka dni po ósmych urodzinach, Teddy obudził się w nocy i poczuł silniejsze od wszystkich poprzednich uczucie, że musi odwiedzić zwierciadło. Wyślizgnął się na dół, ubrany w swoją piżamę X-Mana.
W zwierciadle nie było żadnej historii. A później ją zobaczył. Dziewczynkę z drugiej strony lustra. Tyle tylko, że już nie stała po drugiej stronie. Stała w lustrze. I nie była sama.
Znajdował się tam czarny potwór.
Dziewczynka upadła na ziemię, unosząc obronnie ręce, podczas gdy potwór zbliżał się do niej. Był prawie dwa razy większy od niej i uśmiechał się nienaturalnie. Krzyczała coś, kiedy stwór zaczął ją obwąchiwać. Teddy widział, jak usta dziewczynki się poruszają, jednak nic nie słyszał.
Serce waliło mu jak szalone. Co mógł zrobić? Jeśli zacząłby krzyczeć, obudziłby wszystkich w domu. Wtedy kazaliby mu wrócić do łóżka i nie mógłby pomóc dziewczynce. Poza tym znajdujący się w lustrze i tak by go nie usłyszeli – w końcu on nie słyszał ich. Jednak wzbierająca w nim panika sprawiła, że musiał podjąć jakąś akcję. Potwór zataczał kręgi wokół przerażonej panienki, wyciągając okropny, czubaty język. Teddy zrobił krok do przodu i uniósł pięść, by uderzyć nią w szkło. Może udałoby mu się odciągnąć uwagę potwora i pomóc dziewczynce wrócić na drugą stronę.
Chwilę przed tym, jak jego pięść uderzyła w lustro, powierzchnia zaczęła falować, zupełnie jak tafla wody. Zamiast zderzyć się z zimnym szkłem, jego dłoń przez nie przeszła. Teddy krzyknął ze strachu i cofnął rękę. A później znów ją zbliżył. Z takim samym rezultatem. Wcale nie bolało. I wydawało się, że nie ma żadnego problemu z zabraniem dłoni z powrotem. Skoro mógł zrobić to z ręką, mógł i z całym ciałem.
Bez głębszego zastanowienia, przeszedł przez lustro.
Nie może cię dotknąć ani ugryźć. Nawet, jeśli znajdujesz się z nim w jednym pokoju. Ale może odebrać ci to, co kochasz, więc musisz na niego uważać.
Pomyślał, że już wie, co miała na myśli babcia.
- Zostaw ją w spokoju! – krzyknął, czując się jak głupek. Nie pomyślał o tym, jak przepędzi potwora – nie miał przy sobie nawet patyka. Czarny potwór obrócił się w miejscu i spojrzał na niego. Przez moment Teddy poczuł tak wielki strach, że prawie zsikał się w spodnie od piżamy. Stwór był dużo większy i straszniejszy z bliska, z tymi swoimi długimi czarnymi kudłami i czerwonymi ślepiami. Chłopiec wiedział, że potwór był inteligentny, tak jak człowiek. Teddy zaczął się zastanawiać, czy umie mówić i zadrżał na myśl o tym, jaki głos mógłby się wydobyć z tej paszczy. Przez chwilę wydawało się, że stworzenie uśmiechnęło się z zadowoleniem na widok chłopca stojącego przed nim w obronnej postawie. Później okręciło się dookoła jak wąż i uciekło.
Teddy stał w miejscu, trzęsąc się i spoglądając na dziewczynkę, która wciąż siedziała na ziemi, dysząc i wytrzeszczając oczy.
- Wszystko w porządku? – zapytał niepewnie Teddy. Dziewczynka wyglądała na przestraszoną, ale nie płakała, co wzbudziło w Teddy’m ukryty podziw. Nie był pewien, czy sam poradziłby sobie bez płaczu. Zauważył, że miała na sobie naprawdę fajną piżamę Rugrats.
- Tak. Dzięki, że go pogoniłeś – powiedziała cienkim głosem. – Słyszałeś, jak cię wołałam? Krzyczałam do ciebie, ale nie znałam twojego imienia.
- Nie, dopiero co wstałem i zszedłem na dół – powiedział. – Mam na imię Teddy.
Poczuł przez przelotną chwilę, że powinien powiedzieć coś innego, jednak ta myśl zniknęła równie szybko, jak się pojawiła.
- Jestem Swan – odparła dziewczynka. Zatrzymała się na chwilę, marszcząc brwi. Później się rozchmurzyła. – Jak sądzisz, gdzie jest to miejsce?
- Nie wiem. Może jest tak jak w książce… Narnia? Byłoby super.
- W „Lwie, czarownicy i starej szafie” nie było dużego czarnego potwora, który chce cię zjeść – powiedziała Swan i zadrżała. Teddy uznał, że to świetna okazja na zabłyśnięcie wiedzą.
- Och, czarny potwór nie zrobi ci krzywdy – powiedział z rozmysłem. – Nie gryzie. Babcia mi powiedziała. Czasami ją też tu widzę.
Swan była pod wrażeniem.
- Nieźle – powiedziała. – Ale wciąż nie lubię potwora, nieważne, co mówi twoja babcia.
W tamtej chwili Teddy po raz pierwszy rozejrzał się po świecie wewnątrz lustra. Oboje stali na szczycie szerokiego, stromego wzgórza. Chłopiec, ku swojej trwodze zrozumiał, że znajdują się na zewnątrz, chociaż lustro wisi w salonie jego domu. Tutaj też panowała noc, jednak księżyc i gwiazdy świeciły tak jasno, że wszystko było widać. Rósł tam też las i z daleka dobiegał ich zapach morza.
- Wow – powiedział, wytrzeszczając oczy. Nagle przyszło mu do głowy coś strasznego. – Jak wrócimy?
- Tą samą drogą, którą przyszliśmy – stwierdziła Swan, wskazując kciukiem na prawo. – Już próbowałam i to działa.
Teddy spojrzał w tym kierunku i zobaczył prostokątną ramę połyskującą w świetle księżyca. Obrócił się w stronę, z której przyszedł i ujrzał podobną dekorację.
- Fajnie – wyszeptał. – To jest tak jakby nasz mały sekretny świat. Możemy tu przychodzić, kiedy tylko chcemy.
Zaczął wyobrażać sobie, jak chowa się tutaj, kiedy mama lub tata każą mu sprzątać albo – co było jeszcze gorsze – bawić się z Alice.
- Nie, nie możemy – powiedziała Swan ponuro. – Już próbowałam. W ciągu dnia… To jest zamknięte. Możesz przychodzić tu tylko w nocy.
- Byłaś tu już wcześniej? – zapytał ze zdziwieniem. Swan kiwnęła głową.
- Tylko raz czy dwa, na minutę lub dwie. Bałam się, że utknę tu, jeśli zostanę dłużej. Ale teraz, kiedy ty tu jesteś, czuję się bezpieczniej. – Policzki Swan zaczerwieniły się.
- Szkoda – powiedział niepewnie, po czym zmienił temat. – Widzisz tych wszystkich ludzi w lustrze? Na przykład… Widzisz panią z rudymi włosami?
- Aha – odparła. – Lubię ją, chociaż nie wiem, dlaczego na końcu nie zabija czarnego potwora.
- Ja też nie wiem. – Stali we dwójkę w ciszy, spoglądając na siebie nieśmiało. – Myślisz, że możemy pozwiedzać?
- Nie wiem. Myślę, że chcę tu zostać i patrzeć. Nie chcę znów spotkać czarnego potwora. – Teddy poczuł pół-irytację, pół-ulgę, po czym usiadł na trawie, by zobaczyć, co będzie potem. Swan zrobiła to samo.
Niebo było piękne, trawa delikatna, a powietrze pachniało słodyczą. Siedzieli w oczekiwaniu, zastanawiając się, co świat w lustrze im pokaże. Jednak to, co stało się później, przeszło ich oczekiwania.
Bez żadnej zapowiedzi zaczął wschodzić drugi księżyc. Był bardziej niebieski i nieco mniejszy niż biały, który wisiał teraz na niebie. Była to najdziwniejsza rzecz, jaką widział Teddy i po jego skórze przeszły ciarki.
Inny świat wewnątrz lustra.
Ostry krzyk przeszył powietrze i dzieci podskoczyły. Czarny cień przebiegł po powierzchni drugiego księżyca. Sądząc po kształcie, był to jakiegoś rodzaju ptak… jakby wielka mewa. Teddy myślał, że to kondor. Swan, że albatros. Prawdopodobnie nie był to żaden z nich, ale i tak wyglądał pięknie. Po chwili dołączyło do niego kilkunastu kolegów i zaczęli krążyć i wirować na tle dwóch księżyców, tworząc niezwykły powietrzny spektakl.
Dzieci uniosły głowy, by go obejrzeć, co jakiś czas rzucając sobie nawzajem zdumione spojrzenia. Po tak długim samotnym oglądaniu świata w lustrze, wspaniałą rzeczą było posiadanie kogoś, z kim można się było tym podzielić.
Po dłuższym czasie leżenia na trawie, Swan nagle odezwała się, nie patrząc na Teddy’iego.
- Dzięki, że mnie uratowałeś – powiedziała. – Jesteś bardzo odważny, wiesz?
Teddy poczuł zabawne uczucie w żołądku, kiedy Swan stwierdziła, że jest odważny. To takie doznanie, jakie się ma na wycieczce w Disneylandzie, tylko lepsze. Nie wiedział, gdzie ukryć wzrok i poczuł, jak się czerwieni. Spojrzał na Swan kątem oka.
Była całkiem ładna jak na chłopczycę, stwierdził. Miała brązowe włosy do brody i oczy takiego samego koloru, jak czekoladowy syrop Hershley’a. Jej usta były bladoróżowe, a przednie zęby nieco za duże i lekko wystające. Zastanawiał się, czy dzieciaki dokuczają jej z tego powodu.
Swan nagle spojrzała na Teddy’iego i zauważyła, że ten się jej przygląda. Jej policzki pokryły się czerwienią i uśmiechnęła się. Chłopiec odwzajemnił uśmiech, a jego serce zaczęło dziwnie podskakiwać.
Uśmiech nie schodził z jego twarzy, gdy zasypiał pod nocnym niebem. W świecie wewnątrz lustra.
Teddy obudził się o świcie. Promienie słońca wpadały do pokoju przez okno. Leżał w łóżku, w swojej własnej sypialni. W swoim własnym świecie. Była niedziela, żadnej szkoły.
Jak dostałem się do łóżka?
Czy to był sen?
Wyskoczył spod kołdry, włosy koloru truskawkowego blondu opadły mu na oczy. Odgarnął je niecierpliwie i spojrzał na siebie. Miał na sobie piżamę X-Mana. Obejrzał ją dokładnie, szukając śladów po trawie. Nic. Obejrzał swoje stopy. Czyste. Nie było żadnych dowodów na to, że spędził noc, śpiąc na trawie w innym świecie.
Pobiegł na dół do lustra. Wyglądało dokładnie tak jak zeszłej nocy. Wyciągnął dłoń i przeciągnął palcami po zimnej, srebrzystej powierzchni. Popchnął mocniej. Nie ustąpiła.
Tylko sen.
Teddy miał ochotę się rozpłakać. To było takie prawdziwe. Tak jak w tych książkach, które tata mu czytał. Ale to tylko mu się śniło.
Swan. Czy ona była prawdziwa?
Pewnie nie.
Teddy poczuł, jak do oczu napływają mu łzy. Tylko sen. Nieprawdziwy.
- Prawdziwy. Ona jest prawdziwa – odezwał się delikatny głos za jego plecami. Odwrócił się szybko i zobaczył swoją siostrę, Alice, stojącą za nim. Była tylko o półtora roku młodsza od niego, a ledwo sięgała jego ramienia. Nawet jeśli jej krótkie czarne włosy sterczały tak jak teraz.
Miała spokojną minę, a jej dziwne oczy błyszczały. Teddy wiedział, że coś widziała. Serce zaczęło mu się obijać o żebra.
- To nie był sen, Alice? Na pewno?
- Widzę to – powiedziała spokojnie. – Widzę ją.
Nastąpiła chwila ciszy. Chłopiec patrzył, jak wizja znika z umysłu Alice. Jego siostra mrugnęła i spojrzała na niego z pełnym nadziei uśmiechem.
- Pobawisz się ze mną? – zapytała.
- Jasne – odparł automatycznie Teddy, mimo że Alice zawsze chciała bawić się w głupie dziewczyńskie zabawy, takie jak przebieranie i lalki Barbie. Za tę odrobinę nadziei, którą dała mu dziś rano, należało jej się. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez pestka dnia Sob 14:21, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Sob 13:52, 03 Paź 2009 |
|
Matko xD
Ten rozdział był świetny. W ogóle opowiadanie jest niesamowite. Okropnie wciąga xD Wkurza mnie tylko opis: truskawkowy blond. Kurde xD Nie pierwszy raz napotykam się na to określenie... Ale... Kurde. Jaki to jest kolor?! Za nic nie umiem sobie go wyobrazić. Może pomożesz? xD
Tłumaczenie genialne. Nie będę pytała się o dalsze wydarzenia. Wiem, że i tak nic nie zdradzisz. A poza tym nie wiem czy chciałabym się dowiedzieć... xD Ta ciągła niepewność nadaje temu opowiadaniu swoisty charakter :D
Weny, czasu i chęci do dalszego tłumaczenia :) Czekam niecierpliwie :D
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Sob 14:26, 03 Paź 2009 |
|
Swan napisał: |
Wkurza mnie tylko opis: truskawkowy blond. Kurde xD Nie pierwszy raz napotykam się na to określenie... Ale... Kurde. Jaki to jest kolor?! Za nic nie umiem sobie go wyobrazić. Może pomożesz? xD |
coś w ten deseń:
No i włosy dzieci z czasem ciemnieją, mówię to ja, która doszła od popielatego blondu do brązu (przemilczę eksperymenty z farbami, mówię teraz o swoich naturalnych włosach). To też może być jakaś podpowiedź, kim jest Teddy, a raczej kim będzie.
I tradycyjnie dziękuję za komentarze... tzn. komentarz. :)
Do zobaczenia w następnym rozdziale. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Sob 19:44, 03 Paź 2009 |
|
Hm...
Swan, top imie? Nie wiedziałam xDD
Nie wiedziałam też, że tak wygłądają włosy w kolorze truskwakowego błondu .
Trochę się gubię. Ale i tak mi sie podoba. Tłumaczenie jest bardzo dobre, co mnie cieszy. Czytało się przyjemnie, nawet bardzo
Czy Teddy czytała w myślach Alice? Bo takie odniusłam wrażenie O.o
Czasu w tłumaczeniu, do następnego rozdziału;*
N. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 19:50, 03 Paź 2009 |
|
jest fajnie.... jest lekko fantastycznie... i bardzo, ale to bardzo mi się podoba ta lekkość :)
za każdym razem, kiedy czytam ten rozdział doszukuję się czegoś nowego
pozdr.
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Sob 19:52, 03 Paź 2009 |
|
Niunia:* napisał: |
Hm...
Swan, top imie? Nie wiedziałam xDD |
Nie, Swan to nie jest imię. I nie bez powodu dziewczynka przedstawiła się w taki właśnie sposób. Wszystko się wyjaśni.
Cytat: |
Czy Teddy czytała w myślach Alice? Bo takie odniusłam wrażenie O.o |
Yyy... Teddy w ogóle nie czyta w myślach. Jeśli w którymś momencie to zasugerowałam, to przepraszam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Sob 23:33, 03 Paź 2009 |
|
Też tak miałam z włosami xD Z jasnego blondu moje włosy zmieniły się na prawie czarne xD No ale dzięki za pomoc ; P Męczy mnie to jak coś czytam, a nie potrafię sobie tego wyobrazić ; /
A co do treści:
Nie... To nie będzie.. Edward? Nie..! W ogóle to mi się to wydaje okropnie pokręcone. Swan. Czemu nie Bella? A może to jest Renee albo coś w tym guście? Bo jeśli to byłby Ed i Bella to w sumie fajnie, no ale... Zbyt prosto? Nie potrafię sformułować myśli. A więc. Teddy momentalnie kojarzy mi się z teddy bear-> miś -> niedźwiadek -> Emmett. Mam dziwny tok myślenia, wiem, ale nic na to nie poradzę.
No i, kurczę wydaje mi się istotne to, że 'Swan' nie podała imienia.
A tak poza tym to nie wytrzymam:
Droga Niuniu: Teddy. To. CHŁOPAK!!!
Przepraszam za dość pokręcony post, ale jest dość późno i już nie rozumuję normalnie xD
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Sob 23:35, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|