|
Autor |
Wiadomość |
eyes
Zły wampir
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 304 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 17:54, 13 Paź 2009 |
|
Kto zabił rodziców Belli?? Hmm... Obstawiam na Johna. Nie wiem dlaczego, ale mam takie przeczucie.
A teraz do najważniejszego.
Wchodzę na Kącik pisarza, a tu nowy roździał. Zaczęłam tańczyć duchowy taniec szczęścia.
Jak zwykle wyszło świetnie. Roździalik czytało się szybko i bardzo przyjemnie.
Interesuje mnie jak zareaguje Edward, gdy zobaczy Bellę na przyjęciu.
No i na koniec życzę weny. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eyes dnia Wto 17:55, 13 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Wto 18:14, 13 Paź 2009 |
|
No nie jak mogłaś przerwać w takim momencie?
I jak ja mam cierpliwie czekać, co?
Rozdział bardzo mi się podobał, ta pustka, którą opisywała Bella, znam to uczucie...
Kiedy jest ci tak źle, smutno a mimo to nie możesz uronić ani jednej łzy, która mogłaby ci w tym momencie pomóc, choć trochę ukoić ból, czuje się bezsilność. W każdym razie podoba mi się ja to opisałaś(:
Co do tego kto zabił rodziców Belli to tak odpowiedź James jest zbyt prosta więc sądzę, że zrobił to Jonathan Rossano, chociaż nie potrafię tego uargumentować to takie moje przeczucie.
Muszę przyznać, iż Twój styl pisania jest bardzo dobry, chyba nigdy tego nie mówiłam, no to mówię tak właśnie jest czyta się łatwo, przyjemnie i bez błędów. O fabule nie muszę wspominać po prostu masz głowę do tego. Jeszcze chyba nie czytałam tak tajemniczego i kryminalnego ff.
Tak więc czekam (nie)cierpliwie na następny rozdział i życzę weny, czasu i chęci w tworzeniu(:
P.S. Ostatnio natrafiłam na piosenkę "In another life" The Veronicas, w swoim zabałaganionym folderze muzycznym, w którym można znaleźć dosłownie wszystko, i od razu pomyślałam o Twojej B&E, wydaje mi się, że piosenka idealnie oddaje całą sytuację w jakiej znalazła się Bella. I tak jakoś pomyślałam, że podzielę się moim odkryciem z Autorką owej pary, nie wiem czemu ale chciałam żebyś wiedziała(;
(nawet ja czasem nie rozumiem swojego toku myślenia, mam nadzieję, że nie wygłupiłam się tym wyznaniem^^) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Wto 18:34, 13 Paź 2009 |
|
Haha świetny rozdział !! Ale jak mogłaś przerwać w takim momencie !! No jak ??!! "Oboje wyszliśmy, nie wiedząc, co tak naprawdę się wydarzy... " Taa przez ciebie to ja będę chodziła cały czas i się zastanawiała jak głupia co takiego się wydarzy .
A co do mordercy rodziców Belli to też uważam, że to John. To jest podejrzana sprawa, najpierw zjawia się i mów że jest jej biologicznym ojcem, a zaraz potem giną jej rodzice . . .
Ja również nie mogę doczekać się reakcji Edwarda !! Po prostu aż mnie zżera z ciekawości mm czekam na kolejny rozdziałik XD
pozdrawiam Ane |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
szalona70
Człowiek
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 84 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 19:20, 13 Paź 2009 |
|
fajnie że dodałaś nowy rozdział
Zastanawia mnie tylko reakcja Belli tu jej rodzice zostali zamordowaniu a ona tylko mdleje i 2 dni później idzie sobie na przyjęcie u swojego ojca jak nigdy nic to jest po prostu dla mnie dziwne :) lecz myślę że wszytko się wyjaśni
A w ogóle bardzo mi się spodobał czekam na 13 bo zastanawia mnie reakcja Edwarda jak dowie się że Bella jest córką Jonathana :)
A myślę że rodziców Belli zabił właśnie jej biologiczny ojciec |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Śro 8:59, 14 Paź 2009 |
|
Ok, czas na mój komentarz. Rozdział mi się podobał, ale to już wiesz. Komentarz napisałam Ci na gg. Troszkę pozmieniałam różne rzeczy, ale dzięki temu dialogi lepiej wyglądają (ach ta moja skromność).
Dziękuję za dedykację :* tak się zasłodziłam, że potrzebuję teraz jakiejś gorzkiej prawdy (może ktoś znajdzie jakieś błędy ? Byłabym wdzięczna :P). Wiesz, że uwielbiam to opowiadanie, Bellę, Edwarda, nawet Johna. On jest najbardziej intrygującą postacią w tym opowiadaniu (nie licząc jednej osoby, o której nikt nie wspomni, oprócz mnie :P).
Mówiłam, że większość postawi na Johna! Szczerze Wam powiem, że ja się długo męczyłam, żeby zgadnąć, kto zabił rodziców Belli. Gdyby nie podpowiedzi Asi - na pewno bym sobie nie poradziła. W życiu nie pomyślałabym, że to TA osoba. Na pewno nikt z czytelników nie znajdzie, bo wszyscy idą po najmniejszej linii oporu i podają to, co jest najbardziej oczywiste (a Asia lubi mieszać, pamiętajcie :P)
Czekam na kolejny rozdział od Ciebie :)
edit: Taa literówki głównie, heh. Odnośnie ostatnie zdania - wiedział, że pokiwały, bo powiedziały 'tak', a człowiek kiwa głową, przyznając rację, jest to w sumie odruch bezwarunkowy, można by rzec.
Dziękuję za wskazanie literówek :) i z tym 'uciec' to zamierzone ;) odnośnie kominka: właśnie coś mi nie grało, ale w momencie sprawdzania nie miałam pomysłu, aby to zmienić ;] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Śro 12:33, 14 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 11:23, 14 Paź 2009 |
|
Ciekawie, ciekawie. Twoje rozdziały są coraz bardziej wciągające New Life i ja zaczynam się coraz mocniej zastanawiać, jak to możliwe... :P
Oczywiście na każdym kroku byłam zaskakiwana. Spodziewałam się zupełnie innych osób w niektórych sytuacjach, a tu zonk... Zamiast Johnatana łapiącego Bellę widziałam Edwarda, na Allie jako pokojówkę nigdy bym nie wpadła, a kto zabił Renee i Charliego, to nawet sobie nie wyobrażam (no dobra, mam swoje pomysły, ale wątpię w ich realność...)
Jestem zachwycona Twoim opowiadaniem, ale chyba już to mówiłam... Najwyżej się powtórzę.
Pomysł sam w sobie jest wspaniały. Tekst ma doskonałą fabułę i intrygujące, przez co bardzo interesujące, postacie! Każde wydarzenie jest opisane w bardzo stylowy sposób i można naprawdę wciągnąć się w czytanie. Chętnie poświęca się czas "Nigdy więcej". Przynajmniej jak ja usiądę przy rozdziale, to nie umiem od niego odejść, aż skończę.
Zaskakujące zwroty akcji, niesamowite sploty wydarzeń, barwne opisy, porywające postacie i efektowny całokształt. Moim zdaniem 110% normy ;]
Co do błędów... Niestety, moje oczęta wyłapały kilka... Nie jest to jakaś rażąca ilość i w ogóle, ale po prostu jak ktoś zwraca uwagę na takie rzeczy, to zauważy (mam spaczenie, wybacz...).
Chcąc nie chcąc:
Cytat: |
Mieliśmy trwać razem w tym wszystkich. |
powinno być "wszystkim"
Cytat: |
Pościeliła łóżko i rozpaliła w kominku, który ledwo się tlił. |
Kominek nie może się tlić. Co najwyżej ogień w kominku. Więc lepiej brzmiałoby "w którym ledwo się tliło"
Cytat: |
Nie uciekam, bo nie mam dokąd uciec. |
Myślę, że powtórzenie nie jest potrzebne, chyba że w celu podkreślenia...
Cytat: |
- Niedobrze – wymamrotałem i odwróciłem się od kobiet, po czym podszedłem do okna.
- Co teraz zrobimy? - zapytała jedna z nich, sądząc po głosie, była to Victoria.
- Na przyjęciu zamierzamy zatrzymać Jamesa na gorącym uczynku. Po tym wszystkim kończę z tym i wracam do normalnego życia. Chyba rozumiecie, jak bardzo zależy mi na załatwieniu Jamesa? - Obie pokiwały głową i wyszeptały cichutkie „tak”. |
Czepiam się tego ostatniego zdania - skąd wiedział, że pokiwały głowami, skoro był do nich odwrócony plecami?
To tyle! (CoCo mam nadzieję, że ta gorzka prawda nie była zbyt gorzka... jak coś, to wybacz...)
Życzę weny i mam nadzieję, że spokojnie wytrzymasz do 15 rozdziału. Czekam cierpliwie, na 13.
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 19:51, 14 Paź 2009 |
|
Nawet nie wiecie jak jest mi miło z powodu komentarzy :D bardzo, bardzo Wam za to dziękuje :) pisze właśnie kolejny rozdział i mogę zapewnic, że pojawi się on szybciej niż poprzedni :)
a co do błędów :) ciesze się że ktoś je znalazł. CoCo na pewno się za ich wytknięcie nie obrazi
a w następnym rozdziale:
- fragment pamiętniku Renee i ostrzeżenie dla Belli
- przyjęcie i długo oczekiwane spotkanie B&E
- James odwiedza Belle w nocy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:01, 15 Paź 2009 |
|
Kurcze... przez dwa dni byłam taka na siebie wściekła, że myślałam, że mnie szlag trafi. Widziałam, że wstawiłaś nowy rozdział, ale nie miałam czasu by go przeczytać. Na szczęście dzisiaj znalazłam chwilkę by nadrobić wszystkie opowiadaniowe zaległości. I tak oto jestem :)
Mam pytanie...
Cytat: |
Dziękuje też Wam, moje drogie czytelniczki, a także jednej ze stałych czytelniczek. Powód? Znam bardzo dużo lepszych opowiadań, a u tej osóbki znalazłam się na piątym miejscu (w nominacji na października), z czego jestem zadowolona. |
Czy to do mnie? :D Tak mi się wydaje, więc od razy dziękuję :* i nie masz się co dziwić. Poprzednio też na Ciebie głosowałam :* :) przecież wiesz jak bardzo lubię Twoje opowiadanie. Na dodatek bardzo się rozwinęłaś. Naprawdę! Z rozdziału na rozdział piszesz cudowniej! Mówię prawdę.
No to teraz przejdę do tekstu.
Pierwszy fragment z perspektywy Belli niezwykle mi się spodobał. Przypominał mi nieco moment KwN, gdy Bella idzie do swojego pokoju po odejściu Edwarda i szuka prezentów urodzinowych, pada na podłogę i na niej leży. Potem te wolne kartki i taki mały fragment nowego rozdziału na osobnej stronie. W tym fragmencie było bardzo dużo emocji - smutku, rozpaczy, pustki. U Ciebie miałam takie same odczucia. Bardzo mi to przypadło do gustu. Wyszło Ci to bardzo przekonująco. Brawo :)
Część z perspektywy Renee mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że napiszesz coś z jej punktu widzenia. Przykro mi się zrobiło, gdy znalazła ciało Charliego. Mam sentyment do tej postaci. Może nie tyle w Twoim ff, ale ogólnie. Więc jeśli dzieje się mu coś złego to robi mi się naprawdę smutno. No i potem kolejny strzał. Tym razem to Renee i jej ostatnia myśl by Bella uciekała... Kurcze... Zrobiło to na mnie wrażenie.
Bella u Jonathana... Ich rozmowa, zakupy, przygotowania do przyjęcia. Ciekawe...
Fragment z punktu widzenia Edwarda. Pojawiła się Victoria. Fajną sukienkę dla niech wybrałaś tak w ogóle Edward, Victoria i Jane też jadą na to przyjęcie. Naprawdę jestem strasznie ciekawa co się tam wydarzy. Kurcze, ja chcę już nowy rozdział! :)
Twoje opowiadanie jest smutne, tajemnicze i takie mroczne momentami. Podoba mi się, ma naprawdę bardzo ciekawy klimat. Taki mi właśnie odpowiada.
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko. Pozdrawiam :) :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Czw 22:19, 15 Paź 2009 |
|
Ach! Wpadłam w zachwyt, po przeczytaniu ostatnich trzech rozdziałów. Tak, muszę przyznać, opuściłam się i to strasznie! Ale teraz czekam z wielką niecierpliwością na nowy rozdział. Po zapowiedziach już wiem, że będzie on genialny i nie zamierzam go tym razem przeoczyć! W sumie sytuacja Belli jest coraz bardziej zagmatwana, mąż tajnym agentem, biologiczny ojciec i do tego tajemnicze morderstwo Renee i Charliego. Ale ja jestem na 99% pewna, że owym zabójcom jest nasza nowa gwiazda - John! A przypuszczam to skąd, bo zjawia się nagle w życiu Belli, do tego ma już plany wobec niej, a ostanie "słowa" Renee były dość tajemnicze. I jestem pewna, że to on ich zabił. Bo jak Renee już wspomniała, że nie może dalej jej chronić, to znaczy, że nasz biologiczny padre ma bujną przeszłość
Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem :D I już nie mogę się doczekać aktualizacji, więc pisz i PISZ!
WENY
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kithira
Wilkołak
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World
|
Wysłany:
Czw 22:31, 15 Paź 2009 |
|
Moja kochana, znowu powinnam być łajana i ganiana wokół płotu w krótkich shorta i mini topie, na śniegu - tak tak u mnie już spadł i od dwóch dni nie ma zamiaru się żegnać -, za to że wstawiłaś już 2 rozdziały a ja nic a nic nie napisałam.
Od 3 tygodni jestem chora i nie mogę wyjść z tych wstrętnych natrętnych chorób, bo popadam z jednej w następną, co odbiera mi zdolność logicznego myślenia i kk.
Czułam, że prędzej czy później Bella znajdzie się blisko Jamesa. Co po Twoim ostatnim spoilerze nasuwa mi myśl, że będzie to niebezpiecznie blisko.
Sama postać Johna R. zachwyca swoją konstrukcja i logiką. Prawie majstersztyk Obstawiam, że to on stoi za zabiciem naszych szacownych rodziców B.. Ale nauczyłam się, że pisarz ma ta władzę że może wprowadzać nowe postacie, więc być może zaskoczysz jakąś tajemniczą nieznaną istotą??
Nienawidzę Jane. I dzięki Ci za stworzenie takiej frustrującej postaci, bo to tylko podkreśla Twój talent - że wyzwalasz w czytelniku nie tylko te dobre reakcje na postacie, ale również te złe.
Myślę, że starcie B&E na balu będzie... mocne. Więc czekam z niecierpliwością. I ciekawi mnie reakcja ludzi, bo w mieście na pewno nie wszyscy wiedza iż Bella zostawiła ukochanego męża tyrana [ którego pomimo tych wszystkich wad i tak wielbię i kocham od początku nie skreślałam go tak jak inni i nadal trwam przy jego boku ].
Nic więcej nie wymyśli już mój naszprycowany tabletkami móżdżek. Więc na koniec pozostaje mi, moja droga, życzyć Ci weny i internetu w akademiku I nie moge pogodzić się z myślą, że NW zaszło tak daleko i tylko kilka rozdziałów do końca. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy ^^
Pozdrawiam, całuję, ściskam Kith^^ [ Twoja wierna straż przyboczna, zwana potocznie stałym czytelnikiem xD ] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
szalona70
Człowiek
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 84 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 20:46, 16 Paź 2009 |
|
A ja się nadal zastanawiam kto zabił rodziców Bell i snując głupie pomysły nie wiem czemu do głowy po 2 przeczytaniu teraz wszystkiego jeden po drugim do głowy przyszedł mi Callister bo skoro Edward morze być postaciom która na początku nie była bardzo do polubienia to dlaczego nie Callister ??? i czekam oczywiście na kolekny rozdział :)
WENY życzę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 17:26, 20 Paź 2009 |
|
Jak ja nie lubie nie dotrzymywać obietnicy :( pisałam o tym, że wstawie wcześniej rozdział ale nie przeiwdziałam, że będę chora, z gorączką i bolącym gardłem. Jednak po dwóch dniach leżenia w łóżku wziełam się za siebie i napisałam "coś tam" :) i wyskrobałam 10 str. Wysłałam już CoCo, wiec jak ona sprawdzi to będzie. Nie wiem czy ten rozdział nie będzie za długi, więc mozliwe że podziele go na dwie części :) Nie wiem co wy o tym myslicie chcecie od razy całość czy dwie części. I jeszcze jedno. Nie napisałam tego tak, jak planowałam. Chodzi mi o odwiedzenie Belli przez Jamesa w sypialni. Nie wyrobiłam się. To będzie w nast rozdziale. Więc nie wiem czy to kogoś ucieszy, ale będzie więcej rozdziałów :)
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez new life dnia Wto 17:28, 20 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 17:52, 20 Paź 2009 |
|
Ja się cieszę, niezależnie od ilości rozdziałów A im więcej, tym lepiej :P
Kuruj się i szybciutko, jak to tylko możliwe, wrzucaj nowy czapik :)
Zdrówka i weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 18:37, 20 Paź 2009 |
|
Ja jestem za długim jednym rozdziałem :) Lubię takie, będzie co komentować i w co się wczytać :D na pewno będzie się bardzo dużo działo :) Kurcze... Już nie mogę się doczekać! :D
Życzę bardzo dużo zdrówka. Kuruj się i bądź dzielna. Jesień to taki okres, gdy ciągle człowiek chodzi podziębiony i rozbity. Ja już przeszłam do dwa tygodnie temu. Teraz postał mi jedynie bardzo mocny kaszel, który męczy mnie od tamtego czasu i nie chce dać mi spokoju. Mam nadzieję, że szybko Ci minie i wrócisz do formy.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*
Buziaki :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 17:38, 22 Paź 2009 |
|
Susan, mnie też męczy kaszel i jest strasznie upierdliwy ale co poradzić :(
W końcu po takim czasie, przychodze do Was z nowym rozdziałem. Mam nadzieje, że mi wybaczycie tyle nieobecności, ale! macie za to 11 stron (w wordzie) do czytania!
Czytałam wasze opinie na temat mordercy, ale żadna nie zgadła. I tu jest mój błąd. Dałam wam za mało informacji co do tego. W tym rozdziale będzie tego więcej i o mordercy będzie mowa ale już ciii, żadnych więcej informacji :)
Ciesze się ze "Nigdy więcej" przypadło niektórym osobom do gustu :) To znaczy, że jakiś tam mały talencik mam :) Chciałabym podziękować mojej becie CoCo, bo tak szybko sprawdziła rozdział. Dziewczyna pracuje, uczy się, pisze z nami często i ma jeszcze czas na betowanie. To jest poprostu niesamowite. Dobra kończe już, bo znów jej tak słodze Podziekowania należą się też tym dziewczynom, które stale są ze mną i czytają :D
A teraz dla wytrwałych, bardzoooo długi rozdział
[link widoczny dla zalogowanych]
beta: zalatana CoCo
13.
Edward:
Jechaliśmy już jakiś czas. Było spokojnie… zbyt spokojnie. W radiu leciała nieznana piosenka, którą podśpiewywała sobie Victoria. Nie odzywaliśmy się do siebie. Nie musieliśmy. Myśleliśmy tylko o tym, co niedługo się stanie. Wiedziałem, co trapi towarzyszkę, lecz mnie martwiło coś zupełnie innego. Bardziej niż całej akcji, bałem się spotkania z Bellą. Czy zrozumie moje postępowanie? Teraz wiem, że popełniłem ogromny błąd. Gdyby wiedziała o wszystkim od początku, teraz czekałaby bezpieczna w domu. A tak - boję się, co się z nią dzieje. Do tej pory mam do siebie żal, że nie mogłem wyrwać się z domu na poszukiwanie ukochanej.
- O czym myślisz? - zapytała niespodziewanie Victoria.
Powinienem myśleć o akcji, jednak nie potrafiłem. Powiedzieć prawdę? Przez ten krótki okres czasu polubiliśmy się, zaufałem jej. To ona powinna być moją partnerką na stałe, zamiast Jane, lecz takie rzeczy nie są zależne ode mnie.
- Myślisz o niej, prawda? O Belli?
Odwróciłem się w stronę rozmówczyni. Czy imię żony mam wypisane na twarzy? Victoria uśmiechnęła się delikatnie. Odkąd ją poznałem, wydawała się szczęśliwa i zadowolona, przez co zarażała mnie swą pozytywną energią.
- Nie musisz odpowiadać, wszystko widać. Powiesz mi, co się stało?
Dlaczego miałem ochotę wyznać jej wszystko, wyżalić się, podzielić z nią problemami?
- Długa historia - odparłem załamany.
- Przecież do Jamesa jeszcze pół godziny drogi, mamy czas. Wyrzuć to z siebie, będzie ci łatwiej - powiedziała przekonująco.
Nie wytrzymałem, musiałem to z siebie wydusić, zrzucić ciężar z serca. Wyglądała na kobietę, która zrozumie… jak przyjaciółka.
- Chodzi o Bellę – westchnąłem. - Bardzo ją zraniłem, zawiodłem – wymamrotałem.
- Przyznajesz się do tego, a to dobrze o tobie świadczy. Wiem od Jane, że Bella od ciebie odeszła, tylko z jakiego powodu? Jak się poznaliście?
- Kiedy przyjechałem w celach obserwacji, znalazłem ją w starych ruinach, była w strasznym stanie. Zaopiekowałem się nią.
- To urocze - stwierdziła, po czym odetchnęła. - Też bym tak chciała.
- Chciałabyś znaleźć się w starych ruinach? – zdziwiłem się niezmiernie.
- Oczywiście że nie - uśmiechnęła się. - Chodzi o to, żeby ktoś się mną zaopiekował.
- To jest tylko mała i jedynie pozytywna część całej opowieści. Po tym czasie Bellę nachodził James i jego ludzie. Próbowali ją nawet zgwałcić, lecz w porę się pojawiłem. Bardzo chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem, jak mogę skutecznie odciąć nas od świata Jamesa. Dlatego ożeniłem się z nią i zamieszkaliśmy razem. Nawet nam to wychodziło, jednak nie zapominajmy, że nadal prowadziliśmy operację złapania Jamesa. Wszystko było dobrze, do czasu pewnego przyjęcia u niego w domu… - zatrzymałem się, ponieważ ból rozrywał moją klatkę piersiową na nowo. To wspomnienie nadal bolało.
- Co się stało? - zapytała zaciekawiona.
- Graliśmy w pokera. Przegrałem, lecz nie wiedziałem, co jest stawką. Dowiedziałem się dopiero wtedy, kiedy James szedł w kierunku Belli. Kilka minut później zgwałcił ją w biurze, a ja się temu przyglądałem.
- Och mój Boże – szepnęła. - To musiało być okropne.
- Było –wymamrotałem. - Dla nas obojga. Wszystko się zepsuło, Bella straciła do mnie zaufanie, ale oprócz tego straciła coś ważniejszego.
- Co takiego?
- Poczucie bezpieczeństwa. Przy mnie miała być nietykalna, lecz ją zawiodłem… - Czułem, że głos powoli mi się załamuje.
- Ale dlaczego ją do tego zmusiłeś? - dopytała się już trochę wzburzona.
- Gdybym wtedy przestał, cała operacja poszłaby na marne. Jeżeli w jakiś sposób zareagowałbym, prawdopodobnie James, jak i jego ludzie, zabiliby mnie. Teraz nie wiem, co jest gorsze. Śmierć czy złamane serce Belli. Nienawidzę się za to - zamilkłem na chwilę. - Kiedy Bella odchodziła, zostawiła mi list.
- Napisała coś ważnego?
-Tak, że wie, kim jestem, co robię i dlaczego. Napisała również, że James będzie zajęty jej osobą, więc nam pomoże. Martwię się o nią.
- Ciężka sprawa - stwierdziła smutno.
- Zgadza się, dlatego James mnie nie interesuje, tylko Bella. Nie wiem, co może się potem stać, co zrobi.
- Kochasz ją? – Zdziwiło mnie to pytanie, bo zupełnie odbiegało od tematu.
Spojrzałem jej w oczy. Tej odpowiedzi byłem bardziej pewny, niż czegokolwiek innego.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – odparłem stanowczo.
- Tak, rzeczywiście. Cieszy mnie to, po całej akcji będę ci kibicować. - Klepnęła mnie lekko w ramię. –Zobaczysz, będzie dobrze. Tylko po tym wszystkim pokaż jej, jak bardzo ją kochasz, a najważniejsze jest to, żebyś jej wszystko powiedział, wyjaśnił. I jeżeli ona też coś do ciebie czuje, to masz szansę.
- Obyś miała rację - uśmiechnąłem się do niej.
- Mam, ale teraz czas wracać do teraźniejszości, zobacz. - Pokazała palące się w oddali światła lamp w posiadłości gospodarza. – Prawie jesteśmy na miejscu.
- Racja. Więc co? - zapytałem i wyciągnąłem rękę. - Zaczynamy?
- Zaczynamy. - Przybiła mi „piątkę”, po czym kąciki jej ust uniosły się w górę.
Bella
Mama kiedyś powiedziała: Bello, osoby, które pojawiają się nagle, zawsze mają ku temu ukryte powody.
Siedziałam wygodnie w limuzynie, podczas gdy John palił cygaro. Uchyliłam trochę szybę, bo nie miałam czym oddychać. Nigdy nie lubiłam papierosów, tak samo jak cygar. Zatruwanie życia sobie i innym osobom.
Czułam się trochę nieswojo, gdyż John ciągle mi się przyglądał. To frustrujące.
- Myślałem o tobie - powiedział niespodziewanie.
- Tak, a o czym konkretniej? – zapytałam, bojąc się odpowiedzi.
Sięgnął po teczkę i wyjął z niej jakieś papiery, po czym podał jeden z nich.
- To dla ciebie, przeczytaj i podpisz - stwierdził stanowczo.
- Co to jest?
- Przepisuję na ciebie wszystkie moje domy znajdujące się poza miastem, akcje w pewnych firmach, a także mały samolot, znajdujący się za domem gościnnym. Dopiero wczoraj go dostarczono. Jeśli miniesz ogród, dostaniesz się nad jezioro i tam go zobaczysz. To wszystko razem jest dużo warte.
- I ty mi to dajesz? Tak po prostu?- zdziwiłam się.
- Musisz mnie zrozumieć, Bello. Przez całe życie starałem się być bogaty, lecz teraz ten majątek nie jest potrzebny. Nie wiem, co stanie się w przyszłości, nie wiem nawet, czy dożyję jutrzejszego dnia.
Pochylił się w moją stronę i ujął za rękę.
- Proszę, przyjmij to, zależy mi na tym.
- A co z Jamesem? Co on dostanie?
Zamyślił się.
- Z Jamesem jest tak, że on nie pociągnie długo.
- Co masz na myśli?
- Bello, proszę cię, nie udawaj. Dobrze wiesz, że niedługo go złapią, a ja już nie mam siły go chronić. Powinien zapłacić za wszystko, co zrobił, to będzie najcięższa lekcja, jaką ode mnie otrzyma. Teraz tylko ty jesteś moim dzieckiem. I zamierzam poinformować o tym każdego.
- Myślałam, że to będzie tajemnica.
- Ależ oczywiście, że nie. Już dziś wieczorem przedstawię cię wpływowym osobom. Razem ze mną i Jamesem usiądziesz przy wspólnym stole… jako moja córka. Poczekasz trochę przed drzwiami, z kolei ja przedstawię zgromadzonym sytuację, a kiedy dam znak, wejdziesz. Wszyscy cię zobaczą i będą zachwyceni.
- Ale to ci może zaszkodzić. Te wspólne interesy z Jamesem.
- O to nie musisz się martwić. Większość osób ma już dość mojego syna. Jest zbyt agresywny, a w taki sposób nie robi interesów. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Uśmiechnął się, po czym wyjął jakiś notes z półki obok siedzenia.
- Renee kiedyś pisała dziennik, dostałem go od niej kilka dni przed śmiercią, chciała, żebym ci go przekazał.
Byłam w szoku. Dlaczego Renee dała go Johnowi, aby ten oddał mnie?
Wzięłam go do ręki i otworzyłam na ostatniej zapisanej stronie. Notatka była krótka, z datą czterech dni przed feralnym morderstwem.
Bello,
Jeśli czytasz ten pamiętnik, prawdopodobnie nie żyję. Proszę cię o jedno. Nie załamuj się. Już dawno mieliśmy taką świadomość, że to wszystko dobiegnie końca. Jedyne, o co się martwię, to ty. Proszę cię, uważaj na siebie, bo kocham cię najbardziej na świecie. I chociaż nie będę już przy tobie ciałem, pozostanę duchem.
Prawdopodobnie wiesz, że John jest twoim ojcem. Domyślam się, że zabrał cię do swojego domu. Ten człowiek pojawił się nagle i niespodziewanie. Zaopiekuje się Tobą.
~ Renee
Po tych słowach zamknęłam pamiętnik. John nadal się przypatrywał, obserwował reakcję, lecz czy domyślił się, że Renee ostrzegła mnie przed nim? Co zrobić? Jechaliśmy już na przyjęcie, więc o wycofaniu się - nie ma mowy…
- Wszystko w porządku, Bello? Wydajesz się jakaś smutna, co się stało? - zapytał troskliwie.
- Myślę o Renee. Kiedy dałeś mi ten pamiętnik, zdziwiłam się, bo nie wiedziałam o jego istnieniu.
- Ja też nie, jednak gdy go przeczytasz, dowiesz się kilku ciekawych rzeczy - odpowiedział w momencie, kiedy samochód wjeżdżał już na podjazd.
Nie zdążyłam się go zapytać, czy czytał pamiętnik, gdyż kierowca otworzył nam drzwi i kilka chwil później szłam z Johnem pod rękę w stronę głównego wejścia.
Edward
Byliśmy już na miejscu. Z tego co zauważyłem, zostało zaproszonych wielu ważnych gości. Oczywiście, byli też figurujący u nas jako podejrzani, co mnie nawet nie dziwiło. Zaparkowałem przed wejściem. Wysiadłem z wozu i przekazałem kluczyki młodemu chłopakowi.
- Trzeba uważać, jest nowy - powiedziałem, po czym podałem mu banknot z wysokim nominałem.
- Ma się rozumieć. - Chłopak schylił głowę i uśmiechnął się na widok pieniędzy.
Otworzyłem drzwi Victorii i podałem jej rękę.
- Pani?- zapytałem, podczas gdy kąciki moich ust powędrowały w górę.
- Ach, dziękuję - odwzajemniła gest i podała swoją dłoń.
Po chwili wchodziliśmy już do salonu. Dookoła znajdowało się wiele osób, większość miała kieliszki, dyskutowali o czymś. Całe pomieszczenie podzielone zostało na dwie grupy. Ci, co byli z miasta i próbowali zaistnieć, podlizać się Jamesowi, znajdowali się po prawej stronie, reszta stanowiła społeczność interesów Jamesa. O dziwo, znajdował się tam też Eryk, który od dawna próbował dostać się do tego towarzystwa. Co takiego zrobił, że go zaproszono? Zmartwiłem się trochę. Coś mi tu nie pasowało, trzeba to sprawdzić. Dziwiłem się, że Angela stała po drugiej stronie sali. Postanowiłem to wykorzystać.
- Zaczynamy? - zapytałem moją partnerkę.
- Twoja prawa czy lewa? - uśmiechnęła się promiennie.
Z jej wyglądem lepiej sobie da radę ze stroną lewą. Powód był prosty: stała tam grupka samotnych mężczyzn.
- Prawa, a ty idź podrywać ważnych gości.
- Słucham? - Niestety nie potrafiła ukryć zadowolenia. - W końcu ty tu jesteś szefem.
- Właśnie, a teraz idziemy.
Nagle zrobiło się tłoczno. Dookoła unosił się zapach papierosów i cygar. Kobiety ubrane były w modne, bardzo kosztowne kreacje. Ucieszyłem się z tego, że pośród nich nie znalazłem tej jedynej. To ułatwiało sprawę. Będę mógł normalnie to załatwić, złapać Jamesa.
Po kilku minutach znalazłem obiekt tymczasowego zainteresowania. Stała z kieliszkiem w ręku i rozmawiała koleżankami.
- Witaj, Angelo - przywitałem się, kiedy podszedłem.
- Edwardzie - powiedziała, po czym skinęła do towarzyszek. - Przedstawiam wam Edwarda Cullena.
Po przywitaniu się z resztą dam, poprosiłem Angelę na chwilę rozmowę. Skierowaliśmy się w stronę barku, gdzie, o dziwo, nie było ludzi. Podałem jej kolejny kieliszek szampana i zacząłem przesłuchanie.
- Edwardzie, proszę. Czyżbyś chciał mnie upić? - spytała lekko bełkocząc.
Widocznie wypiła już kilka takich trunków, a przecież wieczór dopiero się rozpoczął.
- Po prostu chcę porozmawiać o starych, dobrych czasach. Dobrze się bawisz? - zapytałem.
- Bywało lepiej, jednak nie jest źle – stwierdziła, po czym spojrzała smutnym wzrokiem. - Widziałeś gdzieś Eryka?
- Kiedy wchodziłem, rozmawiał z jakimiś mężczyznami.
- Rozumiem, to dobrze - zamyśliła się i znów na mnie zerknęła. – Znasz tych ludzi?
- Niestety nie. Ale może mogę ci jakoś pomóc?
- Chyba nie ma już odwrotu. Wiedziałam, że to się tak skończy - westchnęła zrezygnowana.
Wypiła kolejną lampkę szampana i wtedy wiedziałem, że dowiem się teraz każdej informacji.
- Dlaczego Eryk z nimi przebywa? Zazwyczaj stał na uboczu.
- Kiedyś tak było, lecz ostatnio coś się zmieniło.
- Co takiego? – Moja ciekawość zwiększała się z każdą minutą.
- Przez ostatni tydzień nie bywał w domu, a jeżeli już ,to tylko po to, żeby się przebrać. Poradziłabym sobie, gdyby miał kochankę. Jednak z nimi - Wskazała ręką na otaczających nas ludzi - nie mam szans. Martwię się o niego, bo boję się, że coś się stanie. On może coś zrobić. Wiesz, o co chodzi?
Pokręciłem przecząco głową, aby dokładniej mi wyjaśniła. W ten sposób dowiem się więcej, nie zmuszając jej do niczego.
- Otóż, jeżeli chcesz wstąpić w szeregi Jamesa, musisz coś dla niego zrobić. Zazwyczaj jest to coś, czym nie chcą sobie brudzić rąk. Ostatnio Eryk widuje się często z Jamesem i Laurentem. To właśnie z tym drugim rozmawia po kątach. On jest chyba gorszy od Jamesa. Wygląda na inteligentniejszego. James jest po prostu chory psychicznie. Czasami zastanawiam się, kto tak naprawdę rządzi w Forks. Tyle jest morderstw ostatnimi czasy, mam nadzieję, że żadnego nie popełnił mój mąż. Nie zniosłabym tego.
Eryk i morderstwa? Przecież on nawet kobiety nie skrzywdzi. Jednak kiedy komuś na czymś zależy, to jest zdolny do różnych rzeczy. Znam ten ból. Niemniej jednak zrobiło mi się żal Angeli, bo to wszystko, co tu się działo, nie dotyczyło takich osób jak ona, które, nie zawiniły, a najbardziej cierpią. Wiem, że jest przyjaciółką Belli, jedną z nielicznych, na której się nie zawiodła. Ale teraz widać, że cierpi i najgorsza jest niemoc i bezczynne siedzenie.
- Edwardzie? - zapytała Angela, przerywając rozmyślenia.
- Tak?
- Jak żyje Bella?
- Bella? - Trochę zaskoczyło mnie to pytanie.
Angela spojrzała gdzieś w dal, po czym zrobiła kwaśną minę. Nie minęła chwila, kiedy poczułem rękę na ramieniu. Widać, że to się jej nie spodobało, gdyż szybko uciekła.
- Pozdrów ją i przekaż, żeby mnie odwiedziła. Miłego wieczora.
I już jej nie było.
Nawet nie miałem szans na wyjaśnienie. To jeszcze pogorszyło sytuację, bo zależało mi na tym, aby wszystko sprostować samemu. Nie potrzebna interwencja osób trzecich.
Victoria podeszła do mnie, jak zwykle z uśmiechem na ustach. Zmartwiło mnie to, o czym pomyślała przyjaciółka Belli. Przecież to nie jest tak, jak wygląda. Zabawne, pomyślałem. Ile razy faceci używają takiego stwierdzenia? Jednak w tym przypadku to prawda. Prawda, którą muszę udowodnić i wyjaśnić, zanim Bella się o tym dowie.
- Czego się dowiedziałaś?
- Zaproponowałam kilku panom drinka po przyjęciu, ale z przykrością na twarzy mi odmówili. To tylko potwierdziło informację. Coś się szykuje i to dużego. Zauważ - Pokazała ręką wszystkich mężczyzn z lewej strony – to sama elita. Dzwonić po wsparcie?
- Dzwoń do Carlisle’a, wszystko dokładnie wyjaśnij.
- Dobrze - odpowiedziała i oddaliła się, wciągając z torebki telefon komórkowy.
Stałem jeszcze chwilę i nagle usłyszałem donośny głos kamerdynera domu.
- Proszę o uwagę! - Wyprostował się. – Chciałbym zapowiedzieć przybycie pana domu oraz jego syna. Jonathan Rossano wraz z synem - Jamesem Rossano.
Drzwi wejściowe otworzyły się na oścież. W tym momencie dołączył do nas James ze swoim ojcem. Jonathan był już w podeszłym wieku, lecz nie rzucało się to w oczy. Nieźle się trzymał. James oczywiście patrzył się z wyższością na wszystkich gości. Kiedy napotkał mój wzrok, uśmiechnął się szeroko. Jeszcze trochę, a dorwę cię, pomyślałem. Ciekaw jestem, czy nadal będzie uśmiechnięty.
Razem skierowali się do swojego stolika, gdzie postawiono dodatkowe krzesło. To dziwne, bo zawsze siedzieli tam sami. Czyżby Laurent dołączył do rodziny?
Wszyscy skierowaliśmy się na swoje miejsca, tak jak to uczynili gospodarze. Victoria jeszcze do mnie nie dołączyła, więc jej siedzenie stało puste. Kiedy wszyscy znaleźli się na miejscach, Jonathan wziął kieliszek i wstał z miejsca.
- Chciałbym wszystkich serdecznie przywitać na przyjęciu. Razem z synem cieszymy się, że wszyscy przyszli i dotrzymują nam towarzystwa. Jest to szczególny dzień, gdyż chciałbym się z wami wszystkimi pożegnać.
Po sali przebiegł szmer i zdziwione szepty. Nawet James, który patrzył się na zebranych gości, w tym na mnie, momentalnie spojrzał się na ojca. Chwycił go za rękę, chciał coś powiedzieć, lecz tamten zaprotestował.
- Prowadziłem z niektórymi z was bardzo długo interesy. Owocne interesy. To, kim jestem, zawdzięczam tylko wam. Każdy wie, że to, co zdobyłem, nie zawsze było zgodne z prawem. Dlatego z tego miejsca chciałbym podziękować naszej miejskiej policji za współpracę, a szczególnie Charliemu Swan, który niestety nie przebywa już z nami.
Byłem za daleko, aby dokładnie zobaczyć, lecz chyba jego kąciki ust podniosły się delikatnie.
- Oczywiście to, że odchodzę, wiąże się też z tym, co zrobię ze wszystkimi zgromadzonymi dobrami. Otóż to, co mam, jest wiele warte. Dlatego postanowiłem podzielić wszystko na kilka części. Z funduszy zostanie zasilona miejska policja, jako zadośćuczynienie za wszystkie przestępstwa syna.
Na sali zapanowała cisza, lecz kiedy James sam się uśmiechnął, za nim poszli inni goście.
- A także na szkołę, gdzie nauczył się wszystkich swoich sztuczek.
Goście nadal chichotali, kiedy Jonathan pochylił się nad synem i pocałował go w czoło. Dawali niezłe przedstawienie. Niektórzy zaczęli bić brawa, inni wstali. To z pewnością nie miejsce dla mnie.
- Jest jeszcze kilka instytucji, którym pomogę, lecz to nie jest najważniejsze. Wiecie pewnie, że mam bardzo dużo cennych rzeczy, posiadłości, samochodów. Dlatego to postanowiłem zostawić rodzinie.
Nie zrobiło to na nikim wrażenia, wszyscy mieli normalne miny. Wiadome było, że zostawi wszystko pierworodnemu. Przez to James będzie bardziej niebezpieczny. Kiedy ojciec da mu całkowitą władzę, miną lata, zanim go złapiemy.
- Moim… dzieciom - powiedział, po czym rozejrzał się po sali.
Tak jak się tego spodziewałem, momentalnie zrobiło się głośno. Nawet James wstał i zaczął rozmawiać z ojcem, ale z powodu hałasu, jaki powstał, nic nie usłyszałem. Widać było tylko, że Jamesowi się to nie spodobało. Widocznie nie tylko on miał sekrety, o których nikt nie wiedział. Po chwili Jonathan uciszył go i kazał usiąść, a kiedy się odwrócił, zaklaskał głośno i na sali zapanował spokój.
- Postanowiłem zabawić się waszym kosztem. Musicie mi wybaczyć, jestem już stary i głupi, ale chyba nie myślicie, że się tak normalnie pożegnam. Otóż chciałbym wam przedstawić pewną młodą damę, moją córkę, która będzie zarządzać tym majątkiem. Liczę na to, że będziecie się do niej odnosić z szacunkiem, takim samym, jakim obdarzyliście mnie.
Popatrzył na wszystkich zgromadzonych, kiedy wstawał i podszedł do drzwi. Pociągnął za klamkę, ale nie zauważyłem, co się dalej działo, bo podeszła do mnie uśmiechnięta Victoria.
- Co się stało? - zapytałem.
- Wszystko załatwiłam, już niedługo uwolnisz się od tego, czy to nie cudowne? - Niespodziewanie Victoria pocałowała mnie w policzek. Nie wiem czemu, ale sprawiło mi to radość. Zbliżałem się do momentu, kiedy to wszystko się zakończy, niedługo spotkam się z Bellą.
Lecz dlaczego, do cholery, nikt mnie nie ostrzegł, że spotkanie z żoną nadejdzie tak szybko?
I know I said that I would keep my word
I wished that I could save you from the hurt
But things will never go back to how we were
I'm sorry I can't be your world
Victoria
Rozmowa z Carlislem wypadła pomyślnie. Wszystko szybko wyjaśniłam, więc reakcja szefa mnie nie zdziwiła. On, tak samo jak inni, chciał już skończyć tę operację, bo trwała za długo. Kiedy wróciłam na salę, Edward siedział na swoim miejscu i czekał. Wyglądał na skupionego i słuchał, co mówi gospodarz. Zmarszczył czoło ze zdziwienia. Chciałam go rozweselić, żeby nie martwił się o Bellę, bo wiem, jak ją kocha. To, jak o niej mówił, sprawiało, że czułam się czasami zazdrosna. Każda kobieta chciałaby, aby mężczyzna tak o niej opowiadał. Kibicuję im i mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Chciałabym ją spotkać i pogratulować, a może także zaprzyjaźnić. Kto wie, pomyślałam.
Szybko podeszłam do Edwarda i z rozpędu pocałowałam go w policzek. Tylko jeden, niewinny, przyjacielski całus na poprawę humoru. Partner zdziwił się, co dobrze o nim świadczyło, ale udało mi się poprawić jego humor, bo uśmiechnął się do mnie promiennie. Lecz kiedy ponownie się na niego spojrzałam, wyraz twarzy odzwierciedlał szok, niedowierzanie i ból. Podążyłam za jego wzrokiem.
The Veronicas - In Another Life
W głównych drzwiach stała piękna kobieta, wpatrująca się w Edwarda. Miała szeroko otwarte oczy. Dlaczego tak na nas patrzyła? Jednak po chwili, łącząc wszystko to, co mówił Edward, domyśliłam się, kim ona jest. Nigdy nie widziałam zdjęć Belli, bo Edward sobie tego nie życzył, jednak żadna fotografia nie odzwierciedla tego, co przedstawiała rzeczywistość.
Czy ta pełna seksapilu dama jest tą skromną, cichą Bellą, o której mówiła Jane? Przecież ona mogła mieć każdego faceta, a w tej sukience, niejeden padłby do jej stóp.
[link widoczny dla zalogowanych]
Miała rozpuszczone włosy, w uszach kolczyki idealnie pasujące do stroju, a także wycięcie z przodu sukni, zapewne po to, aby każdy mógł zobaczyć zgrabne nogi właścicielki. Szpilki dodatkowo je wydłużały. Cienkie ramiączka podtrzymywały suknię, kusząco podkreślając biust. Małe i prawdopodobnie drogie kryształki wzbogacały urodę. Ta kobieta wyglądała idealnie.
Tylko sytuacja... To, co przed chwilą się stało, kiedy pocałowałam Edwarda w policzek, a ona to widziała... Przecież nie wie kim jestem, pewnie sądzi, że jak odeszła od Edwarda, to znalazł sobie kogoś innego. Nawet ja bym wysunęła takie wnioski. Bella lekko pochyliła głowę. Czyżby chciała ukryć łzy cisnące się jej do oczu? Spojrzałam ponownie na Edwarda. Chciałam, żeby mój wzrok chociaż trochę mu pomógł. Skruszona usiadłam przy stole i patrzyłam, jak Bella idzie pod ręką wraz z Jonathanem do głównego stolika.
Bella
Gdy doszliśmy do drzwi prowadzących na przyjęcie, John kazał mi się ukryć za rogiem, gdyż właśnie z naprzeciwka nadchodził James. Wyjaśnił mi, co i jak mam robić, kiedy nadejdzie czas. Zamknęły się za nimi ogromne wrota, więc podeszłam do nich i czekałam. Po chwili usłyszałam oklaski i śmiech gości. Z jakiego powodu, pomyślałam. Przystawiłam ucho do futryny, w celu podsłuchania niektórych rzeczy. Nie minęła chwila, a Jonathan wyjaśnił zgromadzonym, że ma córkę. Zrobił się hałas, wszyscy byli zaskoczeni.
Czy Edward również się zdziwi? Czy podejdzie do mnie, jak mnie zobaczy? A także, czy tęsknił za mną tak, jak ja za nim?
I always needed time on my own
I never thought I'd need you there when I cry
And the days feel like years when I'm alone
And the bed where you lie
Is made up on your side.
Drzwi otworzyły się i ujrzałam Jonathana, wpatrującego się we mnie intensywnie. Miałam świadomość tego, że to dla niego zabawne. Kiedy przekroczyłam próg, spojrzałam na stolik za nim, do którego podeszła ładna rudowłosa dama. Pocałowała swojego partnera w policzek, co bardzo mu się spodobało. Lecz kiedy zobaczyłam jej towarzysza, serce zatrzymało się na ułamek sekundy. To Edward!
Always said that you were my man to be
But I guess I was in love with your memory
Elegancko ubrany, w towarzystwie takiej kobiety. Wyglądał na zadowolonego. Czyli to nie ich pierwszy raz, jak myślę. Stałam zszokowana, podczas gdy on mnie dostrzegł. Nie spodziewał się, że tu będę i go nakryję. Czy zamierzał mi o tym powiedzieć? Przecież nawet nie szukał mej osoby... Po chwili jego partnerka spojrzała na mnie. Czy ubrała się tak dla niego, aby tę suknię potem zdarł z niej i kochał się w łóżku, gdzie uprawialiśmy miłość? A potem wezmą razem prysznic… tam, gdzie kiedyś my robiliśmy tę czynność. Obiecywałam sobie, że będę twarda, lecz ile mogę znieść? Czy nie wystarczająco złamał serce, zawiódł zaufanie? Podniosłam głowę i spojrzałam na Jonathana. Chyba odebrał to za okaz wzruszenia, bo nadal uśmiechnięty, wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu swoją i ruszyliśmy przed siebie. Dumnie uniosłam głowę, ale również spojrzałam ukradkiem na pewien stolik. Edward nadal tam siedział i ze zdziwieniem wpatrywał się we mnie. I dobrze, pomyślałam. Koniec z tym.
The way you're holding on to me
Makes me feel like I can't breathe
Just let me go, just let me go
It just won't feel right inside
God knows I've tried
~~~~~~
mam nadzieje że dotrwaliście :D
ps. basik, dziękuje za pomoc techniczną
a także dla Aja, za pomoc w wyborze piosenki |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez new life dnia Czw 19:24, 22 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:27, 22 Paź 2009 |
|
Nowy rozdział :D Wiesz co... Mówiłaś, że będzie on taki długi a przeczytałam go jak burza :P No i podobał mi się. Bardzo. Niestety nie mam czasu na długi oraz wnikliwy komentarz, więc będzie on dość krótki. Wybacz... :*
Pierwszy fragment z perspektywy Edwarda. Ciekawy. Kurcze, muszę przyznać, że jak na razie lubię tę Victorię. Wydaje się być naprawdę w porządku :D Edwardowi naprawdę zależy na Belli. Kurcze...
Ta sprawa z przepisywaniem na Bellę domów, samolotów itp. oraz podarowanie pamiętnika Renee trochę mnie dziwi. Nie wiem co się tak nagle stało temu facetowi. Dlaczego tak nagle zmienił stosunek do Jamesa...
Przemowa Jonathana niezła. Wzbudził niezłe emocje to trzeba mu przyznać :P Pewnie nawet James był mocno zaskoczony jego zachowaniem :)
Fragment oczami Victorii utwierdził mnie tylko, że naprawdę ją polubiłam. Fajna kobieta z niej. A sukienka Belli - wow :D ładna i to bardzo :P Bells zrobiła na gościach wrażenie. Musiała wyglądać rzeczywiście zabójczo :P
Tylko kurcze głupio z tym buziakiem wyszło. Bella znów sobie za dużo pomyślała. Takie sytuacje są straszne
Kurcze... Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej oraz co jeszcze wykombinuje Jonathan. No i co będzie z Jamesem, Edwardem. Jak to się wszystko skończy. Aaa :D ja już chcę następny rozdział! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Czw 18:30, 22 Paź 2009 |
|
OME!! Ja chce więcej!!! WIĘCEJ!! No ja wymiękam... To jest genialne, świetne, interesujące, jedyne w swoim rodzaju, inne w dobrym sensie! Przegenialne!! I tak szybko zakończone! Ja chcę więcej!! Co się teraz stanie, co będzie z Bellą. Jak dla mnie może kopnąć Edwarda w dupę i wylecieć na Hawaje a tam spotka seksownego, zabawnego, przystojnego i słodkiego Emmetta i będą żyli długo i szczęśliwie!! Co Ty na to? Bo mi się ten pomysł strasznie podoba. Edzio jest przereklamowany, a tutaj go nie lubię, wręcz nienawidzę! Ale za to taki genialny i przystojny Emmett, to marzenie! Wiesz, jeśli zmieniłabyś swoją wersję na tą, to się nie obrażę :P Wręcz przeciwnie! Będę zadowolona jak mało kto!!
Do tego wszystkiego tak zagmatwałaś cały ten ff, że kłaniam Ci się i nie mam pojęcia jak to rozwiążesz, no chyba, że wybierzesz opcję z Emmettem - tak wiem, to świetna propozycja xD Ale i jaka oryginalna! A Edward niech się... No, sama wiesz :D To jak robimy z tym Emmettem?? xD '
Czekam na następny, tak genialny rozdział!
WENY
pozdrawiam
nz |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Czw 19:20, 22 Paź 2009 |
|
Niby taki długi, a ledwo zaczęłam czytać a tu już koniec.
Świetny rozdział, część z perspektywy Edwarda. . .hmm już mu wybaczyłam zachowanie podczas przyjęcia Jamesa. I lubię tą Victorie, jest w porządku i nawet przejęła się ta sytuacją z buziakiem. Nadal nie wiem kto zabił rodziców Belli. I Jonathan z początku myślałam, że myliłam się co do niego gdy zaczął mówić o swoim pożal się Boże synku. Sądziłam, iż jest w porządku i na prawdę chcę się zająć Bella pomóc jej i zaopiekować się. Jednak nadal coś mi nie pasowało w nim (od początku) no i potwierdziło się, gdy Bella przeczytała Renee wpis do pamiętnika.
Znów się pokomplikowało między B&E, zapewne nawet nie da mu wytłumaczyć tej chorej sytuacji ach. . . Chyba, że nas zaskoczysz(:
Co do piosenki to bardzo mnie ucieszył fakt, iż dodałaś akurat ją, jak dobrze pamiętam ostatnio coś Ci o niej na bąknęłam(: powtórzę się i powiem, że idealnie pasuje do odczuć i sytuacji(:
Tak więc czekam na następny rozdział (mam nadzieję szybciutko się pojawi, bo już mnie ciekawość zżera) weny, CZASU i chęci w tworzeniu(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Pią 7:38, 23 Paź 2009 |
|
Znów zostałam zasłodzona ;] dziękuję, Asik :)
A odnośnie rozdziału (obiecałam, to komentuję): dla mnie jest świetny. Zwłaszcza, jeśli chodzi o widowisko Johna i jego całe przedstawienie, do którego zaangażował nieświadomego Jamesa i świadomą Bellę. Jej sukienka (to ta, którą wybierałyśmy ? :P) na pewno zrobiła wrażenie na Edwardzie. Nie dziwię się!
Widzicie, new life teraz podała sylwetkę mordercy, więc powinno Wam być łatwiej :) ciekawa jestem waszych typów.
Postać Victorii jest tak pozytywna, że polubiłam ją od razu. Jeszcze doskonale rozumie położenie Edzia i nawet nie próbuje go przekabacić na swoją stronę. Mam nadzieję, że nie zrobisz z niej złego charakteru :P ciekawa jestem, czy James dorwie Bellę za to, że jego ojciec nic mu nie przepisał (a syn na pewno liczył na wiele). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 8:52, 23 Paź 2009 |
|
Własnie wróciłam od lekarza i niestety okazało się, że mam zapalenie oskrzeli. Chciałam napisać teraz kolejną stronę rozdziału ale nie jestem w stanie. Ciągle kaszle i kicham. Wogóle mam przekichane :)
Ale jak przeczytałam wasze komentarze, to od razu zrobiłe mi się lepiej. Normalnie jesteście dla mnie aż za dobre. Samozachwyt mi nie grozi, bo taka nie jestem, ale w weekend będę leżeć w łóżku, wię na pewno coś napisze. Musicie mi wybaczyć takie długie odstępy czasu między rozdzałami, ale ja tej choroby nie chciałam :(
Susan, nie wiem co mam z tobą zrobić. To jest dla ciebie krótki rozdział, więc jestem bezradna. Chyba musze pisać więcej, bo to dla ciebie wciąż jest mało!!! I kurcze podoba mi się to :D Dziękuje :) Co do tego buziaka :) chyba wiesz, że ja lubie wszystko komplikować :D nie wiem czy to cię pocieszy lub nie, ale na tym nie poprzestane
nieznana, jak przeczytałam to co napisałaś z Em, to normalnie padłam ze śmiechu serio Gdyby wiedziała że go tak lubisz, już dawno wprowadziła z nim jakis wątek, a wtedy kto wie :D
Aja, tak samo jak i ty, ja też lubie Victorie :) Juz kiedyś wam pisałam, że to będzie postać, która będzie miałą wpływ na koniec mojego opowiadania. Jeszcze się przekonacie Mozna powiedzieć że ją lubie najbardziej . Zapomniałam ci podziękować za odpowiednią piosenkę. Z tego pośpiechu wyleciało mi to z głowy, ale już wszystko załatwione
CoCo, ty moja kochana beto :) To jest ta sukienka, którą wybierałyśmy (to ta jedna z dwóch). I moim skromnym zdaniem, pasuje tu idealnie. Kurde, miałam ci coś jeszcze napisać, ale zapomniała Musisz mi wybaczyc, bo jestem chora (nie masz wyjścia)
A teraz już lece, bo mam autobus do domu :) I jeżeli odbiore neta z naprawy (CoCo będę dzielna :D) to w weekend jeszcze was tu odwiedze
pozdrawiam
new life |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez new life dnia Pią 8:56, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|