|
Autor |
Wiadomość |
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Pią 20:22, 13 Lis 2009 |
|
Ty to potrafisz zakończyć rozdział, nie ma co tak żebyśmy wszyscy obgryzali paznokcie w oczekiwaniu(:
Bardzo ciekawa historia uzdrowiciela, normalnie można zazdrościć Ci wyobraźni i talentu pisarskiego, tylko gratulować i dziękować, iż zamieszczasz to na forum, abyśmy mogły od czasu do czasu poczytać coś co właśnie jak wspomniała Nelka nie godne jest nazywaniem opowiadanie bądź ff(:
Chyba nie muszę mówić tzn. pisać, że czekam na kolejny rozdział, więc życzę czasu, czasu i jeszcze raz weny w tworzeniu(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Pią 20:29, 13 Lis 2009 |
|
Dziękuję za nową część ;* !
Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam. Nie miałam siły. Mea kulpa.
Rozdział szokujący. jak wszystkie. Przyznaję, że cieżko mi cokolwiek kK napisać, bo wbiło mnie w fotel. Declan - świetnie wykreowana postać. Jego historia... Mistrzowsko opisana. Kajusz. Szumowina jedna. Biedny Marek - bardzo ładnie wytłumaczyłas jego obojętnośc na świat. I zgadzam się z Bellą. NIe rozumiem jak można żyć z braćmi, którzy tak skrzywdzili?!
Życzę czasu i weny, oba Ci sa potrzebne, prawda?
Ściskam ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 20:51, 13 Lis 2009 |
|
Reinigen jak zwykle przerwa w najciekawszym momencie ... ja wiem, że to twoja wizytówka niemal
jak zwykle... intereująco, ciekawie... zaskakująco i po prostu genialne...
nie wiem skąd biorą się tobie takie doskonałe pomysły, ale coraz bardziej mnie zadziwiasz... (w to też nie wiem jak mam uwierzyć)
kolejne osoby, kolejne dary... kolejne zagadki i brak mi dalej odpowiedzi... przyjemnie mnie to męczy przyznam szczerze...
masz talent...
do zobaczenia...
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 14:38, 14 Lis 2009 |
|
Zaczelam czytac dopiero wczoraj i RANY to jest poprostu boskie...!!!Weszlam na twoje FF i widze Robert P i jego narzeczona ...Mysle sobie kolejne opowiadanie o zakompleksionej dziewczynie...Ale przelamalam sie i zaczelam czytac. Kazdy kolejny rozdzial byl coraz lepszy, poprostu nie moglam oderwac sie od komputera...Zaluje ze nie skusialam sie do przeczytania tego wczesniej...
Boze tyle pytan: Co znalazl Elazar? Gdzie jest Renesme? Czy wogole zyje? I czy juz jest dorosla? I co z biednym Jacobem? Pewnie szalal po zniknieciu Nessie? Co z Rosalie, Alice i Jasperem? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NiepoprawnaRomantyczka
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 16:04, 14 Lis 2009 |
|
Cholera, cholera, cholera! Napisałam już taką piękną 1/3 komentarza i wszystko mi się usunęło. Jestem absolutnie wkurzona, ale się poświęcę i napiszę jeszcze raz.
Po pierwsze przepraszam, że tak długo nie komentowałam. Jest to wina po części braku czasu, po części, chcąc nazywać rzeczy po imieniu, mojego ogromnego lenistwa, a w całości oczywiście moja wina. Teraz ze względu na to, że jestem chora mogę nadrobić zaległości, tak więc zaczynam
16.Jest taki samotny dom
Wkurzyła mnie Bella i kropka. Jest okropną egoistką! Myśli wyłącznie o swoim bólu, nie zauważając cierpienia Edwarda i swojej rodziny. Rozumiem, że spotkała ją tragedia, ale jej rodzina również poniosła ogromną stratę. Poza tym jest histeryczką. Wiem, że ludzie często postrzegają zemstę jako ucieczkę przed tego typu problemami, ale i tak uważam, że zachowuje się irracjonalnie. Oczywiście Bella nie byłaby Bellą, gdyby swoim zachowaniem nie zraniła ukochanego, czego dowód dała już nie raz. Gabriel natomiast z każdym rozdziałem coraz bardziej mnie zdumiewa. Teraz stało się jasne, dlaczego tak zawzięcie roni swojej rodziny, a szczególnie sióstr. Szkoda mi Emmetta. Mam do niego ogromny sentyment, więc trudno mi jest nawet czytać o jego cierpieniu. To słowo w ogóle do niego nie pasuje. Przepraszam, za moje poglądy, ale po prostu nie cierpię ludzi, którzy się zachowują jak Bella w tym rozdziale. Zero empatii, zero altruizmu, czysty egoizm. Nie ważne jak jest sytuacja i tak uważam, że tak się nie powinno postępować.
17.Katharsis
Coraz bardziej lubię Gabriela. Przypomina mi Edwarda z Midnight Sun, kiedy jego miłość była jeszcze czysta jak sam to ujął. Po prostu chce bezpieczeństwa i szczęścia swojej rodziny,a w szczególności Lily. Declan jest fantastyczny. Przywodzi na myśl cudownego, dobrego dziadka, który jest na każda prośbę wnuczka. Sprawia wrażenie bardzo ciepłego człowieka. Nie mogę tylko sobie wyobrazić jak starszy mężczyzna może czytać książki Stephenie Meyer - jak widać moja wyobraźnia jest dość uboga Nie dziwie się jednak, że staruszek dodał otuchy Belli, to wydaję się takie oczywiste, może ze względu na jego wiek albo na jego usposobienie. Ponownie szkoda mi Emmetta. Został sam, jego ukochana zaginęła, reszta rodziny była zajęta doprowadzeniem mieszkania do porządku i nawet nie zauważyli, że umiera. Po raz kolejny natomiast cieszę się, że Cullenowie znaleźli Declana i że uzdrowił Emmetta. To taki pozytywny akcent na zakończenie rozdziału
18. Historia uzdrawiania
Declan jest naprawdę wspaniały człowiekiem bądź wampirem jak kto woli. Jest wegetarianinem, a poza tym potrafi ratować istoty, które powinny żyć, jak na przykład ta sarna. To niesamowite, tyle współczucia, dobroci. Jakoś nie bardzo mogę się domyślić skąd tak nagle Edward znalazł się w domu, najpierw był na polowaniu, a później po prostu się pojawił w domu, chociaż może tylko ja nie zauważyłam kiedy wrócił. Po raz kolejny jednak ukazał swoją ogromną miłość do "okrutnego, nielojalnego potwora" pragnąc jej szczęścia i bezpieczeństwa - gwarancji jego zdrowa psychicznego. Przepraszam, ale nadal jestem na nią wkurzona za to, że go świadomie od siebie odsunęła. .
Przepraszam za wszystkie powtórzenia, błędy składniowe i stylistyczne, ale choroba nie sprzyja wysiłkowi intelektualnemu Oczywiście cała fabuła jest bardzo interesująca i wciągająca, a nowe postacie są niesamowicie ciekawe, szczególnie Declan podbił moje serce Natomiast Bella denerwuje mnie. Mam nadzieję, że taki stan rzeczy szybko się zmieni, bo mimo wszystko nie lubię krytykować Twojego pisania.
Pozdrowienia
NR |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NiepoprawnaRomantyczka dnia Sob 18:00, 14 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 20:23, 15 Lis 2009 |
|
Droga reinigen!
Jak mówiłam wcześniej, postać Declana na początku nie przypadła mi do gustu. Uznałam ją za przesyt wampirów, które mają dary... Ale już wiem, że się myliłam. Ten rozdział udowodnił, że ten bohater jest niesamowicie ciekawy, nie stanowi jakiegoś "przerywnika w opowiadaniu", a wręcz przeciwnie. Teraz nie wyobrażam sobie, żeby mogło go brakować.
Co do wyróżniania fragmentów to... Nie tym razem Kochana. Musiałabym zacytować całość. Bo nie umiem wyszczególnić, co podobało mi się bardziej, a co mniej... Całokształt jest wspaniały!
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Długie odstępy czasowe oczywiście są Ci wybaczone... :) Rozumiem, że masz na głowie też inne rzeczy i nie możesz w całości poświęcić się temu fanfikowi. Nie przejmuj się. Poczekam... :*
Weny życzę!
Pozdr,
dot. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Pon 13:59, 16 Lis 2009 |
|
Achhhh..
I co ja mam napisać ?
Po raz kolejny nie wiem.
Wiem, wiem że ciężko jest pisać posta pod każdym rozdziałem, emm znaczy ciężko, wiesz o co mi chodzi, ale poprostu jak nie napisze czego kolwiek, choćby, że rozdział super, cudo, masz poprostu niewyobrażalną wyobrażnie i to tego wiesz jak przelać to na papier i do tego robisz to perfekcyjnie.. achhh, no to właśnie jak nie napisze choćby czegoś takiego to mnie poprostu zżera od środka :)
No więc:
Kurczę, historia Declana, no jest bardzo intersująca, fajnie podoba mi się.
Gabriel. Imię. Zajebis*e. Jestem nim zachwycona, mogła bym być jego siostrą :D
Taki troskliwy i opiekuńczy, fajnie by było.
Twoja końcówka mnie zaintrygowała.
Eleazar. Wampir który pracował dla volturi, wyraźnie roztrzęsiony i przestraszony jak sądze, no, mam jednak nadzieję, że wszystko się dobże skończy, chociaż nie obędzie sie jak myśle bez akcji i różnych takich hmm niespodzianek :):):)
A Nessie, w sumie, to gdy by ona jednak nie żyła, to w sumie, podobało by mi się, nie zrozum mnie żle, ale było by to coś nowego, ale dobra starczy ~niepotrzebneskreślić~ oczywiście wolałabym ją żywą i prawdopodobnie tak będzie, jak zdaje się na mój szósty zmysł :) Ba, prawdopodobnie, na pewno.
Serdecznie pozdrawiam, życze mase veny, chęci i czasu :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Pon 22:36, 16 Lis 2009 |
|
Tak, trzeba to zrobić , inaczej by się po prostu nie obyło. Nowy rozdział, radość wykwitająca na twarzy czytelnika. Pięknie się czyta tekst. Dochodzi się do sedna sprawy , już - już - już i nagle bum " do zobaczenia w następnym odcinku" . Uwielbiam to , nie ma co ! ;p
Przeszłość Declana , przemienienie przez Kajusza, historia z żonami- po prostu zabójczo napisane ... , ale po pierwsze bardzo dobrze obmyślane. Świetna fabuła! Muszę przyznać , że mnie samej było momentami Marka żal, za tą utratę. Jeszcze bardziej pogłębił się gniew w kierunku narcyzowatego i samolubnego Kajusza. Uh, jak ja go nie lubię! No i wyjaśniona kolejna "nieścisłość" sagi Meyerowej ( lubię próby nowego wytłumaczenia , dlaczemu Edward "nie słyszy" Belli. ) o przygotowaniu człowieka do bycia wampirem , co następuje - , że jeśli pragnie, potrafi pohamować swoje pragnienie. Pięknie. Może, Eleazar niesie jakiś świstek świadczący o "trwałym zgonie" nocnych ambasadorów sztuki? Może, to nie sprawa M/A/K ? Huh, jestem doprawdy zaintrygowana. ;> więcej, więcej , więcej! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Wto 18:01, 17 Lis 2009 |
|
*spuszcza wzrok ze wstydem*
Nie komentowałam Twojego dzieła od kilku rozdziałów, chociaż wszystko na bieżąco czytałam. Aż wstyd. Wybacz, ale ostatnio w ogóle nie mam weny do pisania konstruktywnych komentarzy. Ale mam nadzieję, że zostanie mi to przebaczone i mimo iż pewnie po kilku następnych rozdziałach dalej nie bd komentować (wolę nic nie pisać, niż walnąć krótkiego bezsensownego jednolinijkowca), to czytam.
Szkoda mi Belli i Edwarda. Ale wierzę, że mimo wszystko Renesmee się odnajdzie (żywa oczywiście :D).
Podoba mi się nowa postać - Declan. Bardzo przyjemny facet.
A w Gabrielu się kocham :D Taki męski, oddany - cud, miód i orzeszki.
Qrde, tak jak kupiłaś mnie te kilkanaście rozdziałów temu, to chyba się do Ciebie nie zrażę, ani nie obrażę. (Chyba że zrobisz coś strasznego, jak zawieszenie tego FF, to uważaj - obserwuję Cię :) ) Niesamowita jesteś, reinigen!
Oddana fanka - Marta :) *kłania się do stóp* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 21:52, 24 Lis 2009 |
|
No i co ja mam Ci napisać??? Powinnam zrobić kopiuj wklej i byłoby cacy :) Ale się postaram.
Jak zwykle rewelacyjny rozdział, napisany świetnym językiem, który jak zwykle przenosi czytelnika w twój świat. Świetnie wplanasz nowe wątki, zupełnie zaskakujące, nieprzewidywalne, tak samo zresztą jak nowi bohaterowie. Tworzysz bardzo intrygujące nowe postacie, szczególną moja uwagę przykuł Gabriel - ciacho :) Taki mrrrrr...
Czekam na dalszy rozwój akcji i bardzo mocno wierzę że nie pozwolisz na uśmiercenie Reneesme ?! Bo i tak Bella i Edward swoje wycierpieli...
Acha i co jeszcze mi się podoba w twoim ff??? To że nie wysunęłaś na pierwszy plan Belli i Edwarda i ich wielkiej miłości a tylko ją pokazałaś, wplatając w wir nieprzewidywalnych wydarzeń, które obejmują wszystkich bohaterów!!!
Oby częściej i więcej rozdziałów było przez Ciebie dodawanych tego sobie i Tobie życze :)
pozdrawiam ajaczek |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Czw 17:43, 26 Lis 2009 |
|
Reinigen rozłożyłaś mnie na łopatki. Moja szczęka leży na podłodze i niec chce wrócić na miejsce. Znalazłam to opowiadanie wczoraj wieczorem. I pochłonęłam za jednym zamachem. Zarwałam noc bo nie mogłam się oderwać od czytania.
Piszesz fantastycznie!!! Nie przepadam za opowiadaniami, gdzie wampiry są wamiprami itp. Ale raz na jakiś czas pojawia się opowadanie, od którego nie mogę się oderwać. I twoje własnie takie jest.
Pomysł "wymieszania" świata realnego z książkowym - niespotykany, wspaniały. Dosłownie brakło mi tutaj tylko zwariowanej Kathrien Hardwick (czy jak się pisze nazwisko reżyserki Zmierzchu)
Amnezja, zaginięcia, połączenie się rodziny po latach i nowe postacie fantastycznie. Postać Gaberiela - grrr, jak dla mnie to doskonała konkurencja dla Edwarda, Jaspera i Emmetta. Kolejne nowe ciacho
Bardzo polubiłam także Declana. Jest niesamowicie pozytywną postacią. Jego opowieść powoduje, że Volturi nabrali dla mnie odrobinę ludzkich cech. Uczłowieczyłaś wampiry
Nie jestem w stanie wyrazić swojego zachwytu nad twoja twórczością. Doskonała robota. Miałam tę przyjemność, że mogłam "zaczytać się" w tekście. Kilkanaście rozdzialów na raz - to jest to, co lubię najbardziej. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na kolejny odcinek.
Z pewnością jeszcze tu wrócę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aygikal
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 10:14, 04 Gru 2009 |
|
Jestem oczarowana... wczoraj dostałam link na to forum i za jednym razem przeczytałam całe Twoje opowiadanie. Wszytkie części. Zakochałam się w nich niemalżez taką siłą a może równie mocno co w książkach Stephenie Meyer... czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aygikal dnia Sob 11:01, 05 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
reinigen
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn
|
Wysłany:
Sob 19:40, 19 Gru 2009 |
|
Dziękuję Wam wszystkim ogromnie za cierpliwość i za wspaniałe komentarze. Strasznie mi przykro, że nie mogę sprostać Waszym oczekiwaniom i częściej dodawać odcinków, ale jest to chwilowo fizycznie niewykonalne. Przed sekundą skończyłam kolejną część i od razu ją dodaję, surową i nieczyszczoną, a w dodatku trochę krótką. Następna powinna być lepsza, obiecuję się postarać...
Armia.
W tym samym momencie usłyszeliśmy jeszcze jeden samochód, skręcający w naszą leśną drogę. A za nim jeszcze kolejny. Spojrzeliśmy na siebie pytająco, a wtedy Esme przyłożyła dłoń do czoła i zacisnęła oczy, licząc coś w pamięci.
- To już dziś... – powiedziała cicho. – Spotkanie Stephenie z fanami “Twilight”. Myślę, że możemy się już spodziewać gości chętnych na jeleni puchar.
Wszyscy odruchowo spojrzeliśmy w stronę drzwi wejściowych, nie wiedząc, co o tym myśleć. Z jednej strony niecierpliwie oczekiwaliśmy jakichkolwiek popleczników, ale z drugiej... w tej chwili byliśmy w gronie niemal rodzinnym. Przeżywaliśmy swoje wewnętrzne tragedie i serca burzyły się nam na myśl o wprowadzaniu w tę sytuację kogoś nowego. Przez ten krótki moment, zaabsorbowana pojawieniem się Eleazara i opowieścią Declana, nie myślałam o własnym bólu i niepewności. Udało mi się na chwilę zapomnieć o rozpaczy związanej z córeczką, a to było bardzo wiele. Ta chwila wytchnienia od koszmaru niepewności wydała mi się błogosławieństwem nieporównywalnym z niczym innym. Teraz zaś czekały mnie kolejne godziny, spędzone na opowiadaniu naszej historii innym ludziom. Nie chciałam tego. Już nie.
- Dwie osoby w pierwszym samochodzie, wampiry – powiedział skrótowo Gabriel, wczuwając się w ślady aromatu gości. – W drugim też dwie osoby, ale między samochodami ktoś jeszcze biegnie.
- Wampir? – spytał Carlisle.
- Tak – Gabe skinął głową i zmarszczył brwi. – Ten drugi samochód... to na pewno wampiry, ale niosą ze sobą zapach czegoś dziwnego, obcego. Zdaje mi się, że przybywają z daleka.
- Czy byli tu kiedykolwiek? – zapytała nagle Claire.
Wydawało mi się, że nawet Gabriel ze swoim absolutnie zadziwiającym darem nie będzie w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale widocznie Claire lepiej znała swoje przybranego syna. Choć ślady pamięciowe musiały mieć wiele lat, Gabe bez wahania potwierdził jej słowa.
- Wampiry w samochodach owszem. Biegnącego nie czuję – odparł pewnym tonem.
- To Benjamin – powiedział nagle Edward. – W tym pierwszym samochodzie. Słyszę go, wita nas serdecznie i każe przekazać, że sprowadza przyjaciela.
- Słyszysz jego myśli z tej odległości? – zdziwił się Declan, obdarzając mojego męża pełnym podziwu wzrokiem.
- Nie słyszę nikogo innego – Na twarzy Edwarda pojawił się cień uśmiechu. – Strasznie krzyczy.
Ja też nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu na myśl o pogodnym, prawym Benjaminie. Lubiłam go bardzo i w jakiś sposób traktowałam jak rodzinę, a przynajmniej bardzo dobrego, sprawdzonego przyjaciela. Wątpliwości nagle zniknęły, rozwiane nadzieją i oczekiwaniem.
Ale jednocześnie uderzyła mnie inna myśl. Jeśli ja mogę liczyć jedynie na krótkie chwile zapomnienia o całym bólu, to co musi czuć Edward? On zmaga się nie tylko ze swoimi myślami, ale także z myślami całej naszej gromady, wszystkich w tym domu. Każdy w jakimś momencie wraca myślami do naszych zagubionych bliskich, a Edward stale słyszy te rozważania, teorie, wątpliwości... On nie ma nawet tych krótkich chwil, gdy zapomina o utracie Renesmee.
Niewiele myśląc, podeszłam bliżej i wsunęłam palce w jego szczupłą dłoń. Wzruszona patrzyłam, jak odwraca twarz w moją stronę z oddaniem, ulgą i... zdziwieniem, które zabolało najbardziej. Przepraszam kochanie, że zostawiłam cię samego... Przepraszam, że nie było mnie obok. Przepraszam.
- Nie masz za co... – szepnął mi do ucha, owiewając mój policzek słodkim oddechem, za którym, teraz to poczułam, tak bardzo tęskniłam.
Spojrzałam na niego zdziwiona, ale zaraz sama zrozumiałam. Bezwiednie odrzuciłam swoją mentalną tarczę, żeby moja skrucha do niego dotarła. Nawet nie wiedziałam, że może to być takie łatwe.
- Kocham cię – szepnęłam tym razem na głos, chcąc być całkowicie pewna, że mnie usłyszy.
Uśmiechnął się wreszcie i mocno uścisnął moją dłoń. Jak mogłam być tak głupia i myśleć, że nie mogę patrzeć na jego twarz?! Teraz chciałam wpatrywać się w nią godzinami, nigdy nie przestać...
Ale wkrótce musiałam odwrócić wzrok, bo przed domem zaparkowały z piskiem opon dwa pojazdy. A kiedy tylko to się stało, ujrzałam przed sobą radosną, szczerze ucieszoną twarz Benjamina i poczułam jego serdeczne ramiona wokół siebie. Zalała mnie fala ciepła, którą spotęgował jeszcze cichy dźwięk tuż nad moją głową. Edward! To było cudowne i upajające, bo Edward... śmiał się cicho, szczerze, radośnie. Moja wdzięczność do Benjamina wzrosła dwukrotnie.
- Żyjecie, jesteście! – zawołał radośnie Benjamin. – Czekałem na was, wiedziałem, że w końcu wrócicie! Mieszkam teraz w Teksasie, wśród ludzi, tak jak wy!
- Wiedziałem – uśmiechnął się Edward. – To jednak ty!
Kiedy pokrótce opowiedział mu o mailu czytelniczki sagi, ja przyjrzałam się Benjaminowi chciwie. Dopiero teraz zauważyłam, że zmienił się w nim jeden, bardzo istotny szczegół. Otóż tęczówki Benjamina, dawniej krwistoczerwone, dziś były złociste, ciepłe, cudownie znajome.
- A Tia? – spytałam, nieco zagubiona tym nagłym odkryciem.
- Jest tam, nie widzisz? – Ben zaśmiał się serdecznie. – Wita się z Esme.
Wtedy dostrzegłam smagłą, wiotką Tię o ujmującym uśmiechu i delikatnych dłoniach. I ona mnie zauważyła, bo podeszła od razu i uściskała mnie mocno, ciągnąc za sobą smugę słodkiego, lekko korzennego aromatu orientu. Miałam wówczas okazję przyjrzeć się także jej oczom, jednak tu zauważyłam coś dziwnego. Tęczówki Tii nie były co prawda amarantowe jak kiedyś, ale nie były też przejrzyście złote. Miały obecnie odcień mętnego pomarańczu, wzbogaconego smugami czerwieni, co z całą pewnością nie wyglądało naturalnie.
- Tia ma jeszcze problemy z zachowaniem wegetarianizmu – powiedział Benjamin, widząc mój zdziwiony wzrok. – Na ogół żywi się zwierzętami, ale miewa chwile... słabości i dlatego na razie staramy się nie przedstawiać jej sąsiadom.
- Chcę być, jak wy...- szepnęła Tia, wstydliwie opuszczając powieki. – Tylko nie zawsze umiem nad tym zapanować...
- Ale idzie nam coraz lepiej – Benjamin wyszczerzył rozbrajająco zęby.
Esme objęła Tię ramieniem, a ja dopiero teraz zastanowiłam się, kto z nimi właściwie przyjechał. Kto był w drugim samochodzie i kto biegł tuż obok? Rozejrzałam się, ale uchwyciłam tylko jedną nową twarz: młodego, około osiemnastoletniego chłopaka o rozwichrzonych włosach i zawadiackim uśmiechu, który rozpromieniał mu twarz. Ciemne, miękkie pukle loków opadały mu na czoło z niedbałą nonszalancją i niepokornie wchodziły w wielkie, karminowe oczy. Ostre kości policzkowe obciągała idealnie gładka, wampirza cera, a końcówki jego uszu przywodziły na myśli leśnego elfa. Przez chwilę miałam ochotę parskąć śmiechem, bo skojarzenie było natychmiastowe: chłopak przypominał Orlando Blooma w wersji “Piratów z Karaibów” skrzyżowanych z “Władcą pierścieni”.
Byłam ciekawa, czy Edward też to zauważył, więc zerknęłam na niego krótko, jednak nie dojrzałam spodziewanego rozbawienia. Zamiast tego zobaczyłam głęboki namysł i zmarszczenie pięknych brwi. Czyżbym przyglądała się nowemu chłopakowi o sekundę za długo? Owszem, był śliczny i ujmujący, ale przecież nie miałam na myśli nic złego.
Zaraz jednak miałam się przekonać, że nie o mnie chodziło.
- Witajcie, Edwardzie, Bello – powiedział z uśmiechem chłopak, podchodząc bliżej.
- Witamy – odparł mój mąż, wyciągając do niego dłoń. – Znasz nasze imiona. Jakie jest więc twoje?
To było coś nowego... Spojrzałam na Edwarda zdziwiona, przez chwilę jeszcze myśląc, że żartuje. Ale nie, wyglądało na to, że mój mąż rzeczywiście oczekuje odpowiedzi! Kompletnie nie miałam pojęcia, o co chodzi, bo pierwszy raz słyszałam go, zadającego takie pytanie i autentycznie wsłuchującego się w słowa rozmówcy. Zwykle znał imię stojącego obok wampira bez żadnej rozmowy.
- Noah – uśmiechnął się ten, którego już w myślach nazywałam “Orlando”.
Sytuacja zrobiła się dość niezręczna, bo Edward wciąż wpatrywał się w niego z natężeniem przekraczającym zasady kultury, a ja nie śmiałam się w tych okolicznościach odezwać. A nuż mój mąż słyszy w tym momencie myśli, których nie powinnam zakłócać? A może Edward już widzi, że ten człowiek nie jest naszym poplecznikiem?
A jednak pomyliłam się na całej linii...
- Zaskoczony? – Benjamin roześmiał się serdecznie, widząc minę mojego męża. – Świetnie! Do końca nie byłem pewien, czy na ciebie też to zadziała!
- Owszem, działa... – przyznał Edward niechętnie.
Tego było już za wiele.
- Możecie mi powiedzieć, o co właściwie chodzi? – spytałam, kompletnie zdezorientowana.
Edward odwrócił się wreszcie w moją stronę.
- Nie słyszę jego myśli – wyjaśnił krótko.
- Dokładnie! – Benjamin zaśmiał się raz jeszcze. – A teraz spróbujmy to rozciągnąć...
Stanął za Noah’em i pociągnął w swoją stronę Tię, żeby młody chłopak utworzył granicę między Edwardem a resztą pokoju. Nie miałam pojęcia, co się w tej chwili dzieje, ale bez trudu zobaczyłam szok na twarzy Edwarda.
- Cisza... – wyszeptał mój mąż. – Po raz pierwszy zapanowała cisza...
Prawdopodobnie nikt nie mógł wyobrazić sobie jego zaskoczenia. On, który wiecznie, nawet wbrew własnej woli, słyszał rozumowanie wszystkich ludzi w pomieszczeniu, który od dekad żył w hałasie i gwarze cudzych myśli, nagle został otoczony ciszą... Chwyciłam go mocno za rękę, ściskając z otuchą. Obawiałam się, że Edward poczuje się bezużyteczny, opuszczony i pozbawiony daru. Ale on... on się uśmiechał!
- Jakie to cudowne... – powiedział cicho. – Jestem sam... Słyszę sam siebie...
Znowu uświadomiłam sobie, jakim obciążeniem musiało być dla niego ciągłe dzielenie niepokoju, strachu i wątpliwości innych ludzi. I pożałowałam, że to nie ja wywołałam uśmiech na jego twarzy.
Ale Noah wydawał się nie mieć nic przeciwko. Wpatrywał się w nas pogodnie, bez najmniejszego wysiłku rozciągając swoją tarczę na wszystkich w Bóg wie jak wielkim promieniu. Z łatwością robił coś, nad czym ja pracowałam tyle czasu i nigdy do końca nie zapanowałam.
- Zdumiewające – powiedział Eleazar, nagle jakby spokojniejszy i bardziej opanowany. – Dwie tak silne tarcze obok siebie... Volturi zabiliby połowę swojej straży za choć jedno z was.
Dojrzałam Declana, którego dłoń spoczywała lekko na ramieniu Eleazara i zrozumiałam, skąd wziął się spokój wcześniej wyraźnie przerażonego wampira. Choć tajemnicza koperta nadal tkwiła w jego dłoni, Eleazar nie drżał już i nie panikował, a jedynie z ciekawością lustrował Noah’a.
Chwilę zajęło, zanim dotarły do mnie wszystkie konsekwencje przybycia chłopaka. Był zdecydowanie bardziej biegły ode mnie w posługiwaniu się swoją tarczą, też stanowił obronę przez darami Aleca i Jane, mógł chronić drugą grupę osób w razie, gdybyśmy się rozdzielili i w dodatku trudniej go było zabić, bo każdy wampir walczył lepiej ode mnie. Z nim zyskiwaliśmy możliwości, o jakich wcześniej nam się nie śniło!
- Jeśli chcesz, mogę to utrzymać na stałe – zaproponował chłopak beztrosko, zwracając się do Edwarda.
Przez chwilę zobaczyłam na twarzy męża wahanie, ale zaraz zastąpiła je decyzja. Edward twardo potrząsnął głową i gestem podziękował. Jak zwykle musiał panować nad swym darem, aby chronić nas wszystkich. Zwłaszcza że teraz dopiero dojrzałam pasażerów z drugiego samochodu i zadrżałam mimowolnie. W drzwiach naszego domu znów, tak jak piętnaście lat temu, stali Vladimir i Stefan.
Teraz podeszli bliżej i przywitali się, śląc w naszą stronę coś w rodzaju ukłonu. Ich oczy nadal były karminowe, ale teraz było w nich nieco więcej zadowolenia niż dawniej.
- Słyszeliśmy, że w końcu szykujecie się do wojny – powiedział Stefan niby spokojnie, ale jego tęczówki rozbłysły chciwością.
- Chcemy być tego udziałem – Vladimir nie mógł powstrzymać własnego języka i w pożądliwym geście oblizał usta.
Carlisle wystąpił naprzód i odkłonił się uprzejmie, ale na jego twarzy nie było śladu takiego oczekiwania, jak u Rumunów.
- Jeśli będzie sposób, aby uniknąć walki, to na pewno z niego skorzystamy – uprzedził. – Chcemy być przygotowani, ale zależy nam jedynie na odnalezieniu bliskich. Dopiero, gdy Volturi stawią nam opór, zgodzimy się na rozlew krwi.
- To nam wystarczy – Vladimir uśmiechnął się kącikiem ust. – Chętnie wesprzemy was w walce, jeśli do niej dojdzie.
- A dojdzie na pewno – prychnął Stefan. – Volturi nie oddają nikogo bez oporu.
To, niestety, wiedzieliśmy sami. Od początku zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji, ale słowa Stefana nikomu nie poprawiły nastroju. Całe szczęście, że w tym momencie rozbrzmiał wesoły dzwonek komórki Esme i wszyscy usłyszeliśmy dobiegający ze słuchawki, wesoły głos Stephenie:
- Konferencja świetna, już do was jedziemy – mówiła beztrosko, a gdzieś z otoczenia dobiegł nas rozbawiony głos Setha. – Jest nas trochę więcej, bo niektórzy woleli dotrzeć tutaj, a nie do Forks. Ale już jedziemy razem z Siobhan, Maggie, Liamem, Charlesem i Makenną. Będziemy za jakieś trzy godziny.
- Uważajcie na siebie... – przypomniała wiecznie troskliwa Esme.
- Spokojnie, mamy nielichą obstawę – roześmiała się Stephenie. – Przed nami biegną jeszcze Peter i Charlotte, wyprzedzają nas o dobrą godzinę. Wygląda na to, że wierna armia znowu grupuje szeregi.
I dopiero te słowa poprawiły nam nastrój. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Taka_Ja
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 20:23, 19 Gru 2009 |
|
Moje stęsknione za tym opowiadaniem serce od razu gwałtownie zatrzepotało Właśnie parę dni temu wspominałam Twój tekst i zastanawiałam się z małą obawą, czy i kiedy pojawi się kolejna jego część. Bardzo, bardzo mnie cieszy to, co widzę
Reinigen, za każdym razem powtarzam się jak stara katarynka, ale nie mogę zaprzeczyć - i tym razem pochwał nie zabraknie. Jest perfekcyjnie jak zawsze.
Noah i jego tarcza - świetny pomysł, który naprawdę mnie zaskoczył. Po raz kolejny wspomnę wspaniale przemyślaną konstrukcję fabuły i budowy sylwetek bohaterów. Umiejętnie uwypuklone cechy w narracji Belli jako obserwatora i uczestnika wydarzeń.
Cicha, przytłumiona rozpaczą i beznadzieją miłość Belli i Edwarda została wpleciona w dynamikę w przepiękny sposób.
I emocje - opisy są po prostu doskonałe.
Stephenie i ekipa - nie mogę się już doczekać
Czekając już na kolejną część, pozdrawiam i życzę jak zwykle mnóstwa chęci, zapału i czasu; jak najwięcej zdrowego wypoczynku, wszystkiego, co najsłodsze i najpiękniejsze :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 21:45, 19 Gru 2009 |
|
ja się chyba zapowietrzam za każdym razem, gdy czytam nowy rozdział...
kiedy czytam je powtórnie to doznaję szoku, że odkrywam coś całkiem nowego...
reinigen, nie wiem naprawdę skąd biorą ci się pomysły, ale wciąż trzymasz mnie w napięciu... cud, że do tej pory moje serce jeszcze jakoś bije... mój przyspieszony puls od początkowych słów do tych ostatnich jest dowodem potwierdzającym twój ewidentny talent...
dziękuję za bosski rozdział...
już nie mogę się doczekać następnego...
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nellkamorelka
Wilkołak
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Sob 21:55, 19 Gru 2009 |
|
Jesteś wielka:) cieszę się, że mimo wszystko udało Ci się wrzucić kolejny rozdział:)
Twoje opowiadanie jest cudowne od samego początku i urzekło mnie od pierwszego rozdziału... aż podskoczyłam na fotelu, kiedy przyszedł mail z informacją o nowym rozdziale:) piszesz bardzo sugestywnie i moja wyobraźnia nie ma żadnych oporów przed wizualizacją każdego momentu, każdego nowego bohatera. Tradycyjnie ja na błędy nie zwracam uwagi - jakoś wolę się delektować samym tekstem.
Świetnie oddałaś moment , kiedy Edward może odetchnąć od myśli i emocji innych wampirów i ludzi, widziałam tą scenę w swojej nieco zwichrowanej wyobraźni:)
trzymaj tak dalej:) wiem, że nie masz zbyt wiele czasu, ale będę z niecierpliwością czekała na kolejne rozdziały:)
Życzę weny i odpoczynku w Święta:)
Nellka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Nie 0:07, 20 Gru 2009 |
|
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pełna euforia !!!
Jupii !
Cudowny rozdział !
I wreszcie :-))))
Ale, proszę, proszę, proszę o więcej info na temat Noaha :)
A co z tym Nathanielem, czy jak mu tam było, tym pół wampirem-pół człowiekiem ?
Jej, mam tyle pytań, ale no, pozostaje mi poczekac na kolejny rozdział :)
Piszesz po prostu prze boskooooooooo ! Idealnie, fenomenalnie, genialnie achhh :)
Cudo.
Cudeńko. :)
Super FF :) Jeden z najlepszych i jeden z moich ulubionych :)
Który to juz rozdział ? jezu 19, a dalej jest *powtórzę sie* wspaniale, rewelacyjnie, cudownie, genialnie, fenomenalnie achh. Ty i twoja wyobraznia jesteście poprstu perfekcyjne :)
Pozdrawiam Serdecznie
Ave Vena, ave czas i ave chęć :)
P.S Mam pytanko, ile rozdziałów mniej-więcej przewidujesz ?
P.S 2 Równierz życzę wesołych Świąt i szczęśliwego nowego roku :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Pon 15:32, 21 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Nie 10:59, 20 Gru 2009 |
|
Gdy ujrzałam nowy rozdział na mojej twarzy pojawił się banan, stęskniłam się za tym ff(:
I nie wiem jak mogłabym napisać cokolwiek żeby nie wyszło bez składu i ładu, bo ten tekst już nie można nazywać opowiadaniem to byłaby obraza. Za każdym razem zachwycam się Twoimi pomysłami, wyobraźnią tym jak wykreowałaś bohaterów, przypisałaś im dary i jak skonstruowałaś całą fabułę. Wszystko jest przemyślane i dopasowane.
Mimo, że rozdział był krótki to bardzo mi się podobał, kolejny świetny pomysł z darem Noaha, i tak umiejętnie wpleciony wątek Belli i Edwarda, te chwilowe wątpliwości i cierpienie, które oddaliło ich od siebie, w końcu odeszły i jest tak jak powinno. Czyli wzajemne wsparcie i miłość, która da im siły. Jak dla mnie idealnie "pogodzenie" ich.
No i chyba szykuje się walka z Volturi;D na którą szczerze powiem czekam nie cierpliwie, bo jak już chyba mówiłam zawiodłam się tą w Przed Świtem.
Tak więc cieszę się, że wróciłaś z nowym świetnym rozdziałem i życzę CZASU, chęci, motywacji, pomysłów, wytrwałości i wszystkiego czego potrzebujesz w tworzeniu(:
No i oczywiście Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego roku, aby wszystkie postanowienia i życzenia się spełniły(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 12:20, 20 Gru 2009 |
|
Reni... Jestem na Ciebie zła. Wiesz czemu? Bo prawie zapomniałam, co się działo w ostatnim rozdziale, tak długo trzymałaś nas w niepewności. Ale rozumiem - inne sprawy. Cóż... Najważniejsze, że już jesteś :D
Co do rozdziału, jest wspaniały, choć bardzo krótki. I bardzo dobrze wprowadziłaś kolejne postacie. Super! :)
Cytat: |
To Benjamin – powiedział nagle Edward. – W tym pierwszym samochodzie. Słyszę go, wita nas serdecznie i każe przekazać, że sprowadza przyjaciela.
- Słyszysz jego myśli z tej odległości? – zdziwił się Declan, obdarzając mojego męża pełnym podziwu wzrokiem.
- Nie słyszę nikogo innego – Na twarzy Edwarda pojawił się cień uśmiechu. – Strasznie krzyczy. |
Ten fragment rozbawił mnie do łez. Ogólnie rozdział miał aurę refleksji i kolor nadziei, ale ten kawałek napawa optymizmem...
Mimo wszystko nadal czekam na Rose, Alice, Jaspera i Jake'a. Za nimi tęsknię najbardziej...
Weny życzę.
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NiepoprawnaRomantyczka
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 13:37, 20 Gru 2009 |
|
Nawet nie wiesz jaką mi sprawiłaś przyjemność tą częścią! Była cudowna, genialna, taka optymistyczna. Tego potrzebowałam. W tym momencie mogłabym jeszcze napisać ze sto pozytywnych i pochwalnych epitetów na temat Twojej twórczości, ale nie wiem czy jest taka potrzeba - przecież Ty już zdajesz sobie sprawę jaka jesteś utalentowana, a jeżeli jeszcze nie wierzysz w swoje siły należycie, to ja Ci mówię - UWIERZ!
Wracając do tematu to rozdział mi się bardzo podobał. Chociaż był krótki w porównaniu do reszty, to promieniował takim optymizmem i ciepłem. Nie mogę go nie chwalić. Bella w końcu przejrzała na oczy - cieszę się Już myślałam, że ta postawa egoistki jej zostanie, a tu taka miła odmiana :) Mam nadzieję, że pociągniesz motyw "Orlanda" bo mam do niego słabość :)
Przepraszam za ten chaotyczny i krótki komentarz, ale w tej chwili jestem odrobinę zabiegana i zaraz muszę wyjść, a nie chciałam tego odkładać na później. Dziękuje jeszcze raz za to, że sprawiłaś mi tyle radości tym opowiadaniem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|