|
Autor |
Wiadomość |
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Nie 17:36, 31 Maj 2009 |
|
Kobieto, no dajże już ciąg dalszy!!!! :D:D:D Nie mogę się doczekać, co chwilę wchodzę na to ff i sprawdzam, czy są następne rozdziały! Chcesz, żebym z nerwów resztkę paznokci zeżarła??
A żeby to był komentarz konstruktywny to napiszę tylko, że dialogi dalej szwankują, to jedyne, co w niewielkim stopniu przeszkadza w oglądzie tekstu. Ale piszesz tak ciekawie, że wszystko można Ci wybaczyć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kali.
Wilkołak
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Wto 8:53, 02 Cze 2009 |
|
niobe ja wybaczam ci wszystko.! :D
Ale jeśli będziesz kazała mi czekać długo to przyjdę do ciebie w nocy i cie zjem.! :D
Albo nie, nie mogę cię zjeść , bo nie dokończysz opowiadania.!
Hrrr...
No nie, ja się tu normalnie załamie.!
czekam, czekam i czekam na więcej.. :D
Wiem.! Będę zatruwać ci życie po mojej śmierci jako duch...oky.?
Czyli już jesteś zarezerwowana przeze mnie.. :D Ha..! Nie wywiniesz się..
A co do opowiadania to znasz moją opinie, nie..? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Wto 18:50, 02 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Wto 20:52, 02 Cze 2009 |
|
lilczur Zaczynam się martwić o Twoje paznokcie ^^ a dialogi mam nadzieję, że teraz będą już popawne
Araja Cierpliwość chyba nie jest Twoja mocną stroną ^^
Dziekuję jeszcze raz za wszystkie komentarze, bo tak naprawdę to one mnie motywują do dalszego pisania
A teraz dzięki daję Wam kolejny rozdział, mam nadzieję, że przypadnie do gustu :)
Betowała oczywiście wspaniała Lullaby
Rozdział II
Dyskusje
Siedziałam w samolocie wciśnięta w fotel między Edwardem a Demetrim. Większa część podróży upłynęła mi na ponurych rozmyślaniach. Miałam nadzieję, że pojmanie tego wampira nie zajmie nam dużo czasu. Z drugiej strony jednak, każda sekunda spędzona poza zamkiem była dla mnie niezwykle cenna. Obserwowałam ludzi siedzących wokoło. Od rozpoczęcia mojej służby bardzo rzadko miałam okazję przyjrzeć się zwykłemu ludzkiemu życiu. Próbowałam dostrzec jakieś różnice, dowód na to, że świat się zmienił przez te lata, ale nic takiego nie widziałam. Ludzie wyglądali jak zwykle, każdy zajęty był swoimi sprawami, zbyt skupiony na sobie, aby zobaczyć innych. Westchnęłam. Odwróciłam lekko głowę i skupiłam się na słuchaniu cichej rozmowy prowadzonej przez Edwarda i Demetriego. Mój mąż opowiadał o odkryciach, jakie poczynił w czasie wizyty w Waszyngtonie:
- Ten nowy prezydent, Perling, wydaję się świadomy, w jak poważnej sytuacji się znalazł. Gdy tylko Rosja rozpocznie atak, nie będzie wielkich szans na ocalenie. Często myślał o badaniach prowadzonych w tajnym laboratorium. Pracują nad pewną substancją, która miałaby czynić tereny skażone promieniotwórczo zdatne do użycia. Dużo sobie tym obiecuje. Wie, że jeśli by się im udało, Rosja przeznaczyłaby znaczną część środków finansowych na badania nad opracowaniem podobnej formuły.
- Czyli chce sprowokować wyścig o dominację na inne tory – podsunął Demetrii.
- Dokładnie. – Edward pokiwał głową z entuzjazmem. – To chyba najmądrzejsza decyzja, jaką może podjąć. Każdy atak rozpocznie kolejną wojnę, a nie wiem, czy nam udałoby się ją przetrwać. Ta broń, która niszczy wiązania atomowe, to już wystarczające zagrożenie, nie wspominając o bombie pirożelowej.*
- Zawsze się zastanawiałem – powiedział Demetri krzywiąc się – po co oni się tak męczą, skoro na zabicie człowieka wystarczy tylko kilka pigułek albo silniejsze uderzenie?
- Zazdrościsz? – zapytał Edward unosząc brwi.
Spojrzałam uważnie na bruneta.
- Czasami – odrzekł po chwili milczenia. – Oczywiście nigdy nie byłem na tyle zdesperowany, aby kogoś prosić o śmierć. – Rzucił Edwardowi pobłażliwe spojrzenie, lecz ten w odpowiedzi tylko odwrócił głowę i wyszeptał:
- Na moim miejscu zrobiłbyś to samo.
Zacisnęłam mocno powieki.
- I tak nie zrozumiesz. – Usłyszałam pełen złości głos mojego męża.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Patrzył wściekłym wzrokiem na Demetriego, który tylko wzruszył ramionami.
- Masz na myśli Tanyę? – zapytał Edward.
Demetri warknął. Jakiś człowiek siedzący przed nami odwrócił się i popatrzył z przestrachem w jego stronę.
- Ona nie ma z tym wspólnego. Możesz czytać w moich myślach ile chcesz, a i tak się nie dowiesz.
- Wiem już wystarczająco dużo.
- Cóż, musisz interesować się czyimś życiem, skoro twoje małżeństwo się nie układa…
Edward podniósł się gwałtownie i spojrzał na Demetriego z wściekłością. W jednym momencie przestałam oddychać. Brunet błyskawicznie zerwał się z siedzenia i przyjął pozycję obronną.
- O niczym nie masz pojęcia – wycedził mój mąż.
- Widzę, co się dzieje. Może gdybyś interesował się bardziej swoim życiem, nie doszłoby do tego.
Edward warknął. Ludzie siedzący najbliżej zaczęli z przerażeniem obserwować rozgrywającą się przed nimi scenę. Złapałam ich mocno za nadgarstki i pociągnęłam na siedzenia. Najwyraźniej oboje się tego nie spodziewali, gdyż po chwili ciężko opadli na fotele.
- Uspokójcie się! – powiedziałam ze złością. – Mamy i tak już dość problemów. – Zacisnęłam mocniej dłoń na nadgarstku Demetriego. Skrzywił się lekko. – To nie twoja sprawa, co się dzieje z naszym małżeństwem – zakończyłam jadowicie, po czym otoczyłam myśli Demetriego moją tarczą.
Spojrzałam na Edwarda, na jego twarzy malowała się mieszanka irytacji i niezadowolenia. Unikał mojego wzroku.
Po chwili podeszła do nas stewardessa.
- Przepraszam, jakiś problem? – zapytała. Na jej twarzy malowała się niepewność.
- Nie, wszystko w porządku – powiedziałam z naciskiem i posłałam jej zimne spojrzenie.
Speszona kobieta szybko odeszła.
Reszta podróży minęła w dość nerwowej atmosferze. Edward i Demetri posyłali sobie wściekłe spojrzenia, ale już nie odezwali się do siebie ani słowem. Gdy tylko wysiedliśmy z samolotu, odetchnęłam z ulgą. Demetri stwierdził, że szukany przez nas wampir znajduje się na Alasce. Pierwszy raz od bardzo wielu lat byłam na nowym kontynencie. Mój entuzjazm wzrósł nieco, w końcu byłam w domu.
Odprawa ciągnęła się niemiłosiernie. Każdy z pasażerów był dodatkowo sprawdzany pod względem posiadania różnych rodzajów broni. Najpierw należało przejść przez specjalny wykrywacz metalu, następnie urządzenie, które określało obecność związków promieniotwórczych, a na sam koniec oddać krew, aby sprawdzić obecność wirusów. Zaostrzenia zostały wprowadzone kilka lat temu, gdy do Stanów dostał się wyjątkowo groźny wirus, który pochłonął trzy miliony ofiar.
Posuwaliśmy się w ślimaczym tempie. Gdy wreszcie przyszła moja kolej, Edward złapał pod ramię.
- Żona źle się czuje – powiedział patrząc hipnotyzująco na celniczkę. – Chciałbym jej towarzyszyć.
Kobieta wyglądała na lekko zbitą z tropu. Demetri stojący za nami zaśmiał się cicho. W końcu kobieta kiwnęła głową. Edward pociągnął mnie lekko.
- Dałabym sobie radę – powiedziałam lekko rozdrażnionym głosem.
- W tamtym pokoju jest czwórka mężczyzn, którzy już od dwudziestu minut czekają, aż przekroczysz te drzwi. Ich lubieżne myśli doprowadzają mnie do szału – powiedział ze złością.
Uniosłam brwi.
- To chyba normalne, że się o ciebie martwię – przyznał patrząc na mnie łagodnie. – Nigdy nie przestanę.
Poczułam ukłucie w sercu, ale tylko kiwnęłam głową i weszłam do pomieszczenia. Znajdowało się tam, jak przewidział Edward, czworo mężczyzn, którzy obrzucili mnie wyjątkowo głodnymi spojrzeniami, gdy tylko przekroczyłam próg. Jednak kiedy spostrzegli Edwarda, ich miny zrzedły. Na twarzy mojego męża pojawiło się niezadowolenie zmieszane ze złością.
- Dzień dobry – rzucił wyjątkowo nieprzyjemnym tonem.
- Zależy dla kogo – powiedział pod nosem jeden z celników siedzących za komputerem. Zapewne miał nadzieję, że nikt inny poza nim nie usłyszy tych słów. Uśmiechnęłam się lekko. Edward podał mu nasze paszporty. Szybko przeszłam pod urządzeniami sprawdzającymi ewentualne posiadanie broni. Teraz wystarczyło tylko podłożyć próbkę krwi. Do badania służyło małe urządzenie, wystarczyło położyć na nim palec, a robiło ono dokładną analizę. Błyskawicznie podłożyłam kilka kropel krwi na czytniku i ułożyłam nad nim palec. Także tę próbę przeszłam bez zarzutu. Celnik dalej przyglądał się naszym paszportom.
- Rodzeństwo? - zapytał spoglądając to na mnie to na Edwarda.
Usłyszałam jak mój mąż wydmuchuje głośno powietrze. Zaśmiałam się cicho, przez co posłał mi rozzłoszczone spojrzenie.
- Jesteśmy małżeństwem – wysyczał Edward.
Celnik rzucił nam jeszcze badawcze spojrzenie, po czym wybąknął:
- Och, przepraszam.
Po kilku kontrolnych pytaniach mogliśmy opuścić pokój. Gdy tylko znaleźliśmy się w holu, roześmiałam się głośno.
- Nie wiem, co cię tak śmieszy – powiedział Edward krzywiąc się.
- To było zabawne. – Zacisnęłam mocno wargi, aby znowu nie wybuchnąć śmiechem.
- Już zapomniałem, jakie zainteresowanie potrafisz wzbudzić. – Posłał mi spojrzenie zbitego psa. – A te chaotyczne myśli naprawdę mnie męczą.
Po chwili stanął za nami Demetri. Gdy tylko zobaczył minę Edwarda, złapał go za ramię i roześmiał się radośnie.
Mój mąż wyrwał mu się i ruszył przed siebie.
- Idę po samochód – rzucił ze złością.
Spojrzeliśmy z Demetrim na siebie, po czym oboje roześmialiśmy się głośno. Już od bardzo dawna nic mnie tak nie rozbawiło.
- Przepraszam za to w samolocie – powiedział w końcu Demetri. – Edward wytrącił mnie z równowagi, nie chciałem się mieszać w nie swoje sprawy.
Kiwnęłam głową.
- Sądzę, że ma jakiś powód, że tak długo nas nie odwiedza – powiedziałam cicho i spojrzałam z niepokojem na Demetriego. Lekko kiwnął głową, a na jego twarzy odmalowała się troska.
Tanya dotrzymała słowa i przyjechała do Voltery. Początkowo jej wizyty były bardzo częste. Widziałam, jak powoli zbliżali się do siebie z Demetrim. Oczywiście ich rozmowy wręcz ociekały ironią, ale zaczęli się do siebie zwracać w bardziej czuły sposób. Nawet ich spojrzenia były cieplejsze. Podczas ostatniej wizyty Tanyi udało mi się zauważyć wyjątkowe napięcie między nimi. Wydawało mi się jednak, że kwestią jednego spotkania jest, aby sprawy nabrały poważniejszego charakteru, ale Tanya nie odezwała się już więcej. To było dziesięć lat temu. Słuch po niej całkowicie zaginął.
W milczeniu doszliśmy do parkingu, a po paru sekundach podjechał Edward. Szybko wsunęłam się do samochodu i spojrzałam przez okno. Zastanawiałam się, co mogło się stać z Tanyą. Alice widziała tylko, że jest gdzieś bezpieczna, żadnych szczegółów. Dlaczego nagle zaprzestała swoich wizyt? Może znowu odsuwała się na bok dla dobra Edwarda? Jeśli tak robiła, to czemu zwodziła Demetriego? Nie sądziłam, że może być aż tak wyrachowana.
Samochód szybko przemieszczał się po pustych drogach. Mijaliśmy poszczególne miasta, lecz najczęściej za oknem było widać dziki krajobraz. Zamknęłam na krótką chwilę oczy, aby zebrać myśli. Poczułam jak samochód zaczął zwalniać. Zaczęłam rozglądać się dookoła. Wszędzie było pełno śniegu. Jechaliśmy jakąś leśną ścieżką, gdy nagle zza drzew zaczął wyłaniać się mały domek, który na pierwszy rzut oka wydawał się opuszczony.
Edward zatrzymał samochód.
- To na pewno tutaj?
Demetri kiwnął głową i wysiadł z samochodu. Szybko otworzyłam drzwi i stanęłam koło niego.
- Nikogo tutaj nie ma – powiedziałam sceptycznie.
- Czuję wyraźnie! – zaprzeczył Demetri i zmarszczył brwi. Wciągnęłam nosem powietrze. Wyczułam zapach wampira. Był oddalony, ale bardzo szybko się zbliżał. W oddali wyczuwalna była też jakaś inna woń.
- Chyba nie ma pokojowych zamiarów – powiedział ostrożnie Edward stając przede mną. Skupiłam się na ochronie tarczą jego i Demetriego.
Zapach robił się coraz intensywniejszy, bezwiednie zacisnęłam dłoń na ramieniu Edwarda. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale uśmiechnął się lekko.
Nagle zza drzewa wypadł wampir. Miał czarne, sięgające ramion włosy i spoglądał na nas z nienawiścią. Jego oczy miały złotą barwę.
- Nie chcemy zrobić ci krzywdy! – zaczął Edward wyciągając przed siebie ręce.
Mężczyzna zaśmiał się głośno, po czym powiedział lekkim głosem:
- To wielka szkoda.**
Uśmiechnął się mściwie i skierował na mnie spojrzenie. Poczułam, jakby ktoś z całej siły mną rzucił. Poleciałam do góry i wylądowałam kilka metrów dalej. Usłyszałam krzyk Edwarda i Demetriego. Szybko stanęłam na nogach. Oboje klęczeli i trzymali się za głowy. Nad nimi stał czarnowłosy mężczyzna i uśmiechał się bezlitośnie.
Skupiłam się. Błyskawicznie zaczęłam poszerzać swoją tarczę. Gdy doszła do Edwarda, poczułam przeszkodę. Skoncentrowałam wszystkie swoje siły i zaczęłam popychać swoją ochronę dalej. Czułam wielki opór, który z każdym przebytym centymetrem zwiększał się. Wampir spojrzał na mnie z niechęcią. Skupiałam się jeszcze bardziej koncentrując wszystkie siły. W końcu udało mi się objąć Edwarda i Demetriego tarczą. Oboje opadli na śnieg i oddychali ciężko. Zrobiłam kilka kroków do przodu i upadłam na ziemię obok Edwarda. Objęłam jego twarz dłońmi i zmusiłam, aby na mnie spojrzał. W jego oczach malowało się cierpienie i ból, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały, dostrzegłam w nich także ulgę. Nagle zza pleców dobiegł mnie bardzo znajomy głos:
- Mówiłam ci Samuelu, abyś nie atakował wszystkich w zasięgu wzroku. To przyjaciele.
*”Pirożel to środek zapalający na bazie napalmu. Powstaje w wyniku wprowadzenia do klasycznego napalmu utleniacza np. azotanu potasu lub baru oraz sproszkowanego magnezu i glinu. Pirożel pali się intensywnym jasnym płomieniem, którego temperatura jest o kilkaset stopni wyższa od temperatury, jaka występuje podczas palenia się napalmu” by wikipedia. A dla ciekawskich: napalm pali się w temperaturze prawie 1200 stopni.
**Jak pisałam ten fragment to wyobraziłam sobie Chucka Bassa z Gossip girl, który mówi swoje słynne "Well, that's too bad" ^^
Ładnie proszę o komentarze |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 19:42, 04 Cze 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Wto 22:06, 02 Cze 2009 |
|
niobe po prostu brak mi słów!!! Jestem pod wrażeniem! Moje paznokcie już szlag trafił doszczętnie!!! Udało Ci się doskonale poprowadzić akcję, trzyma w napięciu niemalże od początku. A końcówka - majstersztyk. Musiałaś przerwać w takim momencie? No wiem, że musiałaś, ale wierz mi, czekałabym z niecierpliwością nawet, gdyby wszystko zostało wyjaśnione.
Mam tylko pytanie: jakim sposobem udało się Belli przejść test z krwią? Rozumiem, że podłożyła te parę kropli, ale potem kładła palec pod czytnik. Nie pokapowali się?
Wampir z żółtymi oczami... znajomy głos... no no, tajemnica za tajemnicą.
Drobniutkie jeszcze błędziki w dialogach były:
Cytat: |
- O niczym nie masz pojęcia. – wycedził mój mąż. |
bez kropki po "pojęcia".
Cytat: |
Nie, wszystko w porządku. – powiedziałam z naciskiem i posłałam jej zimne spojrzenie. |
znów bez kropki po "w porządku".
Cytat: |
- Żona źle się czuje – powiedział patrząc hipnotyzująco na celniczkę – Chciałbym jej towarzyszyć. |
powinna być kropka po "celniczkę".
Cytat: |
- Dałabym sobie radę. – powiedziałam lekko rozdrażnionym głosem. |
bez kropki po "radę".
Cytat: |
- To chyba normalne, że się o ciebie martwię – przyznał patrząc na mnie łagodnie – Nigdy nie przestanę. |
po "łagodnie" powinna być kropka.
Ot i tyle. Widzisz, jak malutko? Wykazałam to nie po to, żeby się czepić, ale dlatego, że wiem, że się starasz i że zależy Ci na poprawności tekstu. Widać, że zasadę już załapałaś i jestem przekonana, że te kilka błędzików to po prostu tylko przeoczenie.:):):) Zresztą, uwielbiam Twoje teksty, więc nawet, jakbyś stawiała kropkę po każdym wyrazie, to i tak byłabym zachwycona.:D
Masz świetny styl pisania - i nie chodzi mi tu tylko o rozwinięcie akcji. Sama konstrukcja zdań jest bardzo dobra, nic nie zgrzyta, każdy wyraz jest dokładnie na swoim miejscu. Niejedna pisarka pozazdrościłaby Ci stylu. :)
Aha, podziwiam za wiedzę!
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!!! Chyba się przerzucę na paznokcie u nóg, bo u rąk już nie ma czego obgryzać. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez lilczur dnia Wto 22:11, 02 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Śro 8:27, 03 Cze 2009 |
|
Już wczoraj pisałam Ci, że jestem pod wrażeniem, bo był to tak zwany rozdział "na rozgrzewkę". Na początku wizja ówczesnego świata (swoją drogą zastanawia mnie, dlaczego wszyscy w dalekiej przyszłości widzą same wojny i zniszczenia. Wiem, że do tego świat zmierza, ale byłoby miło gdyby ktoś, kiedyś napisał jakąś, może utopijną, ale za to optymistyczną wizję przyszłości )
Później kłótnie Demetriego i Edwarda, podróż samolotem, opis kontroli na lotnisku (to mi się bardzo podobało, widać, że dbasz o szczegóły, a propos, lilczur, Bella położyła palec na kroplach podłożonej krwi, aby zmistyfikować prawdziwy test. Mnie wydaje się to jasne )
I na finał spotkanie z nowym i Tanyą, jak dobrze mniemam. :) To nam zapowiada wielllką akcję w następnym rozdziale, którego nie mogę się już doczekać.
Trzymasz poziom, niobe. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 9:21, 03 Cze 2009 |
|
Rozdzialik mistrzostwo! Z niecierpliwością czekałam na kolejny twój odcinek i się doczekałam. Jak już pisałam wczesniej świetny styl pisania, który w najmniejszych szczegółach opisuje sytuacje, uczucia i emocje - bardzo mi się to podoba. Czekałam tez na spotkanie z tym nowym wapirem, wiedziałam że dla nas będzeisz szykowała niespodziankę i nie pomyliłam się. Zaskoczyła mnie Tanya. Czekam na kolejny rozdział bo uwielbiam twoje ff. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 13:33, 03 Cze 2009 |
|
Nie wiem czy to naprawdę było takie krótki czy tylko mi się tak wydawało.^^
Jak zwykle świetne. Zaintrygował mnie ten drugi wampir. I czy mi się wydaje czy ten Samuel ma taki talent jak Jane.?
No i oczywiście czekam na więcej. :) |
|
|
|
|
Kali.
Wilkołak
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Śro 13:50, 03 Cze 2009 |
|
Nie, cierpliwość nie jest moją mocną stroną..ehh^^
...
Czekałam i się doczekałam,rozdzialik był zajebiaszczy.
Piszesz przejrzyście,tekst jest zrozumiały i nie męczy czytelnika...
Mi się bardzo podobało.Potrafisz wciągać swoim tekstem..xD
Ciekawe kto to mówi:
niobe napisał: |
- Mówiłam ci Samuelu, abyś nie atakował wszystkich w zasięgu wzroku. To przyjaciele.
|
hmm
Tanya..? :D
Życzę Weny..!
Ave Wena ( chyli czoło ) :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Śro 18:57, 03 Cze 2009 |
|
Och xD Po prostu mnie zatkało xD
Niesamowity rozdział! Świetnie opisałaś sytuację z Demetrim... No i wogóle xD
Czy mi się wydaje, czy Bella znów zaczęła być "dobra" dla Edwarda? :D No i ma się chłopak z czego cieszyć! Widać niebezpieczeństwo/ zagrożenie (niepotrzebne skreślić xD) zbliża ludzi.. eee... wampiry też :D
A ten "znajomy głos", czy jego właścicielką nie jest przypadkiem Tanya?
Jeśli tak, czemu Demetri jej nie wyczuł? Dlaczego nie odzywała się do nich przez 10 lat? Jak udało jej się zbliżyć do Samuela, skoro było wyraźnie powiedziane, że on atakuje wszystkich? Ona przecież nie ma żadnego daru, nie mogła się bronić... Czemu w ogóle się do niego zbliżyła? :D
Umiesz wciągnąć swoim tekstem czytelnika. Wydało mi się to takie krótkie... Eh
Liczę na szybkie pojawienie się kolejnej części :)
Weny życzę!
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Śro 18:59, 03 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 8:48, 04 Cze 2009 |
|
Jestem zdecydowanie pod wrażeniem ilości komentarzy ^^
lilczur Dziękuję za napisane błędów, już poprawione. Bardzo mi miło czytać, że Ci się podobało, co do test z krwią to Bella podłożyła krew, a potem utrzymywała palec nad urządzeniem, tak jak napisała Pernix.
Pernix Co do utopijniej wizji świata to zaczęłam pisać już opowiadanie gdzie tak ma być, ale najpierw skończę "Uzależnionego", a potem się zajmę następnym :D Kto był tajemniczną osobą oczywiście nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę ^^
ajaczek Staram się odbac o szczegóły, bo to była pierwsza rzecz do której się czepiali do mnie na innych forach :P Bardzo się cieszę, że się podobało :)
Akfle No ten rozdzał był trochę krotszy, ale następny jest dłuższy to mogę obiecać :) A Samuel ma inny dar niż Jane, w zasadzie z podobnej kategorii, ale trochę inaczej to działa, w następnym rozdziale to też się wyjaśni :)
Araja Miło mi, że się podobał, a cóż czytelnika staram się wcągnąć z całych sił ^^
Swan Bella nie zmieniła, jeszcze, swojego stosunku do Edwarda, ona zawsze się o niego martwiła, bo zawsze go kochała :) Ale na pewno nie chcę, żeby cała 2 część się skupiała na stosunkach Edwarda i Belli, więc to też się niedługo wyklaruje :D A Demetri nie wyczuł Tanyi/ tudzież innej osoby^^, bo był atakowany więc raczej trudno byłoby mu się skupić na czymś innym, tak jak całej reszcie ^^ A na reszte pytań nie odpowiadam bo bym za dużo zdradziła :P ale dużo się wyjaśni w kolejnej częsci |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 8:50, 04 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
illiss
Człowiek
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 14:42, 04 Cze 2009 |
|
To ja się najpierw powkurzam ^^ jak to się stało, że nie zauważyłam poprzedniego rodziału o.O?
Pozwolisz, że zacytuję fragment pewnej książki ?
"
RICHARD Tektonika uczuć. Przypomnij sobie, rozmawialiśmy o tym któregoś wieczora. Uczucia przemieszczają się jak płyty, które tworzą Ziemię. Kiedy się poruszą, kontynenty zderzają się ze sobą, powstają gwałtowne przypływy, wybuchy wulkanów, tsunami, trzęsienie ziemi... Coś takiego ostatnio przeżyliśmy.
DIANE Przez swoją pychę, przez zbytni pośpiech, wprawiłam płyty w ruch i spowodowałam katastrofę.
RICHARD Tak. Ale jest już po wszystkim. Teraz nastał spokój.
DIANE Nie, Richard, płyty unoszą się i przemieszczają na powierzchni, ale przyczyna zderzeń wziąż istnieje: to ogień, który wydostaje się z głębin, radioaktywna lawa, nieustające wrzenie. I choćbym nie wiem jak odrzucała swoje uczucia, nigdy się ich nie pozbędę."
Tak ten kawałek trochę odzwierciedla mi twoje ff, mam tylko nadzieje, że Bella wkońcu się otrząsie, aby nie było zapóźo ja w przypadku Richarda i Diane.
Gdy doszło do porwania Edwarda płyty zostały wprawione w ruch, wszystko się już uspokoiło, ale Edward i Bella są pozbawieni prawdziwej wolności i to kim nasi bohaterowie się stali, to jest to źródło ( jak dla mnie :P ) więc ten ogień wciąż jest, w Belli. O nigdy się tak naprawde nie wypali, nie zgaśnie, ale mam nadzieje, że zmniejszy się choć jego żar.
Drugi rozdział mi się podobał dużo bardziej niż pierwszy, może przez te utarczki Belli i Eda, i tą jego taką rycerską postawę :) bardzo mi się podobało jego stanowisko i kłótnie :P
Czekam z niecierpliwością i mam nadzieję, że się doczekam dalszego wątku Demetriego i Tanyi jeśli takowy planujesz ;P jeśli nie to z góry rozwiej moje nadzieje heh, czekam również na pojawienie się Elizy.
Zastanawiam się co ty kombiujesz, pojawienie się Samuela i ten znajomy głos...mam takie przeczucie, że kobiecy, Eliza? A może ktoś o kim nie wiemy? Nie mam pojęcia.
Tektonika uczuć :P czy płyty znów zostaną wprawione w ruch? Wulkan wybuchnie? Tsunami? Wszystko co uważasz, aby tylko Bella i Ed byli razem, Twój epilog, który jest już co prawda nieważny był boski, ale wole dobre zakończenia.
Uważam, że każdy rozdział jest coraz lepszy ^^ i wyglądam już mojego koejnego faworyta w drugiej części.
Yo ho!
illiss |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nessie
Zły wampir
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 21:31, 05 Cze 2009 |
|
Podoba mi się. Mam nadzieję, że Bella zostanie z Volturi. Podoba mi się takowy obrót spraw, ale nie podoba, że Bella zbliża się powoli do Edwarda. Czytajać twoje opowiadanie miałam czysta nadzieje, że nie będzie on jak poprzednie które miałam przyjemność czytać. Tzn, że Bella i Edward będą szczęśliwi. chciałabym aby powstał ff w którym bella jest z którymś z Volturi ^^ Jak na razie moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Trzeba mieć nadzieję, a nadzieja matka głupich.
Pzdr życze Vena i czekam na kontynuacje z wielka niecierpliwością.
Ness
Edit:
Pytanie: Kiedy zamierzasz wsawić kolejny rozdział. Nie ma co czytać. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nessie dnia Czw 16:54, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
veuna
Wilkołak
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg
|
Wysłany:
Śro 9:27, 10 Cze 2009 |
|
Jestem pod wrażeniem tego jak piszesz, strasznie mi się podoba (: Już kiedyś czytałam Twój FF, ale nie wiem czemu wstrzymywałam się od komentarzy. Świetny styl i opisy, niestety mam trochę zaległości -_-" Podoba mi się, że w tym opowiadaniu nie jest za słodko ;P Mam nadzieję, że teraz uda mi się nieco nadrobić i moje komentarze będą bardziej konkretne. Zauważyłam, że Bella jakoś mnie nie irytuje w tym FF za co kolejny plus (: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mloda_14
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:01, 13 Cze 2009 |
|
Po prostu... wooow!!! Na nic inteligentniejszego nie mogę sie teraz zdobyć :)
Ten ff jest genialny, świetny, boski, czaderski, bombowy, wspaniały, idealny, superancki, odjazdowy, jedwabisty, bajerancki, itp, itd :D
Weszłam na chwilkę i w ciągu 1h przeczytałam całość. To jest najlepsiejszy ff jaki czytałam! Biję pokłony dla twojej fantazji :)
Na błędy nie zwracałam uwgi. Za bardzo byłam pochłonięta treścią, co jest u mnie nowością
Pozdrawiam i życzę duuużo, duuużo VENA :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 23:40, 17 Cze 2009 |
|
illiss Wydaję mi się że ten fragment jest bardzo odpowiedni do opisania uczuć między Bella i Edwardem. A co do wątku Demetriego i Tanyi to sądzę, że Cię zadowolę Eliza pojawi się ponownie w czwartym rozdziale i znowu namiesza, ale póki co siedzie w Volterrze ^^ Dziękuję jak zwykle za wspaniały komentarz
Nessie Oj muszę Cię już teraz rozczarować, ale nie ma nawet cienia szansy, że Bella będzie z kimś z Volturi, ale mam nadzieję, mimo to Ci się spodoba A kolejny rozdział wkleję jak poprawi Lullaby, ja nie wiem kiedy, mam nadzieję, że niedługo, bo też jestem ciekawa reakcji
veuna Bardzo mi miło, że Ci się podoba tym bardziej, że sama piszesz niesamowicie, więc pochwały od kogoś takiego liczą sie podwójnie a to, że Cię Bella nie irytuje to naprawde dobrze
mloda_14 Cieszę się, że się podoba A moja fantazja i inwencja twórcza rozwijają właśnie skrzydła Mam nadzieję, że błędów nie zauważyłaś bo ich nie ma ^^
Dziękują bardzo za komentarze nic nie motywuje bardzej do pisania niż takie miłe słowa uznania
----------------------------------------------------------------
Prezentuję kolejny rozdział, mam nadzieję, że się sposoba :)
Betowała Lullaby:*
Rozdział 3
Perswazja
Odwróciłam gwałtownie głowę i ujrzałam Tanyę, która niedbale opierała się o balustradę. Uśmiechała się lekko patrząc na nas.
- Miło, że nas odwiedziliście. – powiedziała łagodnym głosem.
Szybko odwróciłam głowę i spojrzałam na Demetriego. Błyskawicznie podniósł się z ziemi i zbliżył się do mnie i Edwarda. Stał dumnie wyprostowany, jednak gdy popatrzył na Tanyę, na jego twarzy pojawiła się lawina uczuć: ulga, złość, smutek, zdziwienie. Po chwili zastąpiła ją maska chowająca wszystkie uczucia głęboko pod swoją powierzchnią. Lekko podniosłam się z ziemi.
- Tanya? Co tutaj robisz? – zapytał Edward patrząc na nią ze zdziwieniem. Zrobił parę kroków, ale w pewnym momencie zatrzymał się i spojrzał z dziwnym błyskiem w oczach na ciemnowłosego wampira stojącego za nami.
- Obecnie mieszkam tu – odpowiedziała po chwili Tanya z uśmiechem. Posłała zaniepokojone spojrzenie w stronę Demetriego. Na jego twarzy pojawiła się złość.
- Z nim? – zapytał ze wściekłością, wskazując na wampira stojącego za nami. – Kim on dla ciebie jest? Wiesz, że może ci zrobić krzywdę?
- On tutaj ciągle jest i nie lubi, gdy mówi się o nim w trzeciej osobie. A jak ci się coś nie podoba, to mogę się tobą ponownie zająć – powiedział cicho czarnowłosy wampir.
Brunet w jednej sekundzie znalazł się przy Samuelu, złapał go za ubranie i z niesamowitą szybkością rzucił nim o najbliższą sosnę. Gdy tylko ciało wampira zetknęło się z drzewem, pień złamał się w pół. Samuel nie zdążył nawet zareagować, gdy Demetri stanął nad nim i podniósł go z ziemi.
- Nigdy więcej mi nie gróź – wysyczał.
- Demetri! Zwariowałeś?! Uspokój się! – Tanya znalazła się tuż za wampirem i złapała go za ramię. Bezwiednie zrobiłam krok do tyłu.
Demetri puścił Samuela i wyprostował się gwałtownie, jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
- Nie martw się, nie zrobię twojemu ukochanemu krzywdy.
Na twarzy Tanyi wymalowała się dezorientacja. Rzuciła krótkie spojrzenie Edwardowi, następnie popatrzyła na Demetriego, po czym odwróciła się do Samuela. Nagle na jej twarzy pojawiło się niebotyczne zdziwienie. Spojrzała jeszcze raz na bruneta, po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Nie rozumiem cię – zaczął Samuel patrząc na Tanyę. – Zawsze mówiłaś, że jest inteligentny. – Szczególnie zaakcentował ostatnie słowo.
Demetri warknął. Blondynka jednak wyprostowała się gwałtownie i spojrzała na niego z kpiącym uśmiechem:
- Jesteś zazdrosny. – Było to stwierdzenie, nie pytanie.
- Nie – zaprzeczył zdecydowanie za szybko Demetri. Odwrócił się gwałtownie, po czym pobiegł do lasu.
Edward westchnął, szybko znalazł się przy Tanyi, złapał ją za ramiona i powiedział:
- Zostaw to mnie, porozmawiam z nim.
Blondynka spojrzała na Edwarda, po czym kiwnęła głową. Gdy mój mąż ruszył za Demetrim, Tanya odwróciła się w moja stronę.
- Może wejdziesz do środka? – zapytała wskazując ręką na domek.
Spojrzałam przelotnie na Samuela, ale kiwnęłam głową.
- On cię nie skrzywdzi – powiedziała Tanya wskazując brodą mężczyznę. - Dziś trochę go poniosło, zwykle jest łagodny jak baranek.
Samuel prychnął, ale ruszył za nami.
Gdy tylko przeszłam próg domu uderzył mnie bałagan tam panujący. Wszędzie znajdowały się połamane meble, jakieś stare szmaty i potłuczone naczynia. Cofnęłam się o krok.
- Wybacz – powiedziała Tanya. – Nie mieliśmy okazji jeszcze posprzątać, dziś znaleźliśmy to miejsce.
Kiwnęłam głową.
- Samuel zaraz zrobi z tym porządek. – Blondynka popatrzyła na niego z uśmiechem.
Mężczyzna rzucił jej pobłażliwe spojrzenie, a następnie zaczął ogarniać pokój. Nie minęła nawet minuta, a w pomieszczeniu panował już względny porządek. Samuelowi udało się nawet znaleźć dwa krzesła. Postawił je przy stole i wyciągnął zachęcająco rękę:
- Drogie panie. – Uśmiechnął się.
Tanya prychnęła, ale ujęła jego dłoń i siadła przy stole. Z wahaniem zajęłam miejsce obok.
- Gdzie byłaś przez ten czas? – zapytałam patrząc na nią uważnie.
- Tu i tam… - przerwała. – Często zmienialiśmy miejsce, aby Alice nie zobaczyła mnie w wizjach.
Zmarszczyłam brwi:
- Czemu?
- Wiedziałam, że dar Samuela spodoba się Aro, nie chciałam, aby ktoś złapał nasz trop. Widocznie nie można było tego uniknąć… – westchnęła.
Spojrzałam ciekawie na wampira, który siedział teraz na stole.
- Nie jesteśmy razem – stwierdziła blondynka patrząc na mnie z kpiącym uśmiechem.
- Och… - Wbiłam wzrok w podłogę, jednak po chwili spojrzałam ostro na Tanyę. – Czemu nie przyjechałaś do Voltery? Demetri się martwił.
- Chciałam… - kobieta urwała, lecz po chwili spojrzała mi uważnie w oczy. – Byłam już w drodze, gdy spotkałam Samuela – rzuciła krótkie spojrzenie mężczyźnie. - To było tuż przed Volterą. Usłyszałam krzyki jakiś ludzi, postanowiłam zobaczyć, co się dzieje. Gdy tylko weszłam na polanę zobaczyłam grupę mężczyzn, trzymali się za głowy i wyli w niebogłosy. Potem dostrzegłam Samuela. Stał nad nimi, wyglądał jakby był zahipnotyzowany. Zaatakowałam go…
- Ale nie mogłem z nią walczyć – wpadł w jej słowo mężczyzna uśmiechając się lekko. – Za bardzo przypominała moją siostrę – skrzywił się. – W zasadzie, to nawet jest tak samo irytująca.
- Gdy zobaczyłam, że nie chce walczyć, zaczęłam z nim rozmawiać. Był wtedy nowonarodzony, w ogóle nad sobą nie panował. Sama nie wiem czemu, ale zaoferowałam mu wtedy pomoc i takim oto sposobem podróżujemy razem już dziesięć lat.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Oczywiście nie mogłam przyjechać do Voltery, nie chciałam, żeby Aro go uwięził…
Kiwnęłam głową:
- Eliza go zobaczyła… Podobno widziała jak ludzie z jakiejś wioski oszaleli przez niego – rzuciłam mężczyźnie krótkie spojrzenie.
- Czasami trudno jest mi panować nad samym sobą – wytłumaczył wbijając wzrok w podłogę. – Za każdym razem po użyciu daru czuję większą potrzebę, aby z niego korzystać…
Zmarszczyłam brwi.
- Ale dość o nas – powiedziała nagle Tanya – Jak się wam układa z Edwardem?
Skrzywiłam się lekko. Zdecydowanie nie lubiłam, gdy ktoś mnie o to pytał, a tym bardziej, jeśli to była Tanya.
- W porządku – odpowiedziałam zdawkowo.
Samuel prychnął, gwałtownie odwróciłam się w jego kierunku.
- Nie sądzę – powiedział patrząc na mnie z wymuszonym uśmiechem. – Gdy chcę zadać komuś ból, wystarczy tylko wyolbrzymić cierpienie, który już odczuwa… Nawet najszczęśliwszy człowiek nosi w sobie odrobinę rozpaczy. Widzisz, umiem rozróżnić natężenie tego bólu, więcej czasu zabiera mi skrzywdzenie człowieka szczęśliwego, a z twoim mężem poszło mi wyjątkowo prędko… Oczywiście nie widzę lęków moich ofiar, ale odbieram hm… wrażenie, jakby cień tego co czują i w Edwardzie jest dużo poczucia winy.
Zacisnęłam mocno usta i wbiłam wzrok w podłogę.
- Poczucia winy? – zapytała Tanya i zmarszczyła brwi, po czym rzuciła mi pytające spojrzenie.
Odwróciłam głowę z nadzieją, że to wystarczy, aby Tanya skończyła swoje przesłuchanie.
- Bello, czemu Edward czuje się winny? – spytała ponownie blondynka.
Zawahałam się, ale po chwili wyszeptałam:
- Nie wiem.
Nagle uderzyła mnie prawdziwość tych słów. Tak rzadko rozmawiałam z Edwardem, jak ognia unikałam poważnych tematów. Nie wiedziałam już nawet co czuje. Zacisnęłam mocno usta.
- Nie wiesz? – w głosie Tanyi można było wyczuć złość i niecierpliwość.
- Nie mam ochoty o tym z tobą rozmawiać – powiedziałam wstając gwałtownie z krzesła. Odwróciłam się i chciałam wyjść, ale ktoś złapał mnie za rękę.
- To może zostawię was same… – wtrącił Samuel i szybko wyszedł z pomieszczenia.
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś taka tępa – wysyczała Tanya niebezpiecznie mrużąc oczy – Myślałam, że go kochasz.
- Nic nie rozumiesz! – krzyknęłam wyrywając się z jej uścisku. Poczułam napływające fale złości, tylko Tanya potrafiła wyprowadzić mnie tak szybko z równowagi.
- Myślę, że rozumiem o wiele więcej niż ty – wysyczała. - Widzę, że Edward jest nieszczęśliwy. I najwyraźniej przez ciebie.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Te słowa wypowiedziane na głos raniły jeszcze bardziej.
- Jakie ty możesz mieć pojęcie o tym, co czuje Edward albo ja? Ciebie nikt nie zmusza, żebyś mordowała ludzi, nie musisz wykonywać czyichś rozkazów nie pytając nawet o powód! Nie wtrącaj się więc w moje życie!
- Czy ty tego nie rozumiesz? On chce tylko twojego szczęścia. Weź się więc łaskawie w garść, nie mam zamiaru patrzeć jak się przez ciebie męczy. Twoje użalanie się nad sobą jest doprawdy żałosne i na pewno mu nie pomaga. Zabijasz ludzi? Trudno, ale pomyślałaś kiedyś, co Edward czuje przez ciebie? Znając jego szlachetne usposobienie to pewnie teraz zamęcza się, że to wszystko jego wina, a swoim bezsensowym zachowaniem jeszcze go w tym utwierdzasz! Po co w ogóle chciałaś go ratować, skoro teraz skazujesz go na takie cierpienie…? Lepiej by było gdybyś go zostawiła w tym laboratorium, mniej by cierpiał.
Zacisnęłam pięści. Słowa wypowiedziane przez Tanyę bardzo mnie zabolały. Przebiły się przez moją warstwę otępienia i przez wściekłość, którą teraz odczuwałam. Nagle poczułam falę przerażenia, która powoli obejmowała całe moje ciało. Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Zacisnęłam odruchowo powieki. Zawsze uważałam, że moje wyrzuty sumienia to coś z czym sama muszę się uporać, coś co rani mnie, a nie innych. Myślałam, że odsuwając się od Edwarda chronię go przed moim bólem, wyrzutami sumienia, które mnie tak dotkliwie raniły. Sądziłam, że tak jest lepiej, że mniej cierpi.
A co, jeśli Tanya miała racje? Jeśli Edward uważał, że to wszystko jego wina? Co ja robiłam? Odtrącałam go z dnia na dzień coraz dotkliwiej.
Zadrżałam. To było taki oczywiste, a ja nie mogłam tego dostrzec przez dziewięćdziesiąt lat. Ukryłam się w mojej skorupie otępienia i myślałam, że to rozwiązuje wszystkie problemy. Tanya miała rację, byłam żałosna, myślałam tylko o sobie. Skoro sama przywiązałam się do myśli, że jestem zabójcą, sądziłam, że wszyscy mnie tak postrzegają, a moimi wyrzutami sumienia raniłam Edwarda jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Spojrzałam z przestrachem na Tanyę, na której twarzy malowała się złość.
- Chyba powinnam iść – powiedziałam cofając się w stronę drzwi.
Tanya tylko warknęła cicho i odwróciła się gwałtownie. Nie czekając na nic innego wyszłam z domku. Kilka metrów przede mną stał Samuel, opierał się niedbale o drzewo.
- Tanya bywa dość nerwowa – powiedział cicho.
Kiwnęłam głową rozglądając się nerwowo.
- Już tutaj idą, możesz spokojnie poczekać – rzucił niecierpliwie.
Zmarszczyłam brwi, ale jak na potwierdzenie jego słów do moich nozdrzy doszedł zapach Edwarda i Demetriego.
- Więc… jaka jest ta Eliza? – zapytał po chwili ciszy Samuel.
Spojrzała na niego uważnie.
- Tanya nie potrafiła mi zbyt wiele powiedzieć, a wydaje się, że jest interesującą istotą…
Westchnęłam cicho.
- Aro zamienił ją w wampira prawie sto lat temu. Już jako człowiek była dość niezwykła… Widziała przyszłość. Po przemianie jej umiejętności pogłębiły się. Nie da się jej nie lubić – powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- A jej dieta?
- Pewnie słyszałeś już od Tanyi… Żywi się innymi wampirami.
Samuel zamyślił się, ale po chwili spojrzał na mnie i powiedział:
- Chętnie pojadę z wami do Voltery.
- Och. – Bardzo zdziwiła mnie jego deklaracja, gdyż spodziewałam się, że bardzo trudno będzie nam namówić ich do podróży.
Mężczyzna tylko prychnął cicho i wszedł z powrotem do domu. Usłyszałam już wyraźnie kroki. Edward i Demetri byli już niedaleko. Gdy tylko wyszli zza krzaków skupiłam się na rozluźnieniu mojej tarczy. Edward zatrzymał się w pół kroku. Demetri popatrzył z ciekawością na mnie a potem na niego, ale o nic nie pytając wszedł do domu i zostawił nas samych. Patrzyłam na Edwarda starając się przywołać wszystkie uczucia, jakie mnie nachodziły podczas służby u Volturi. Moją desperacką walkę, aby się od niego odsunąć, wyrzuty sumienia, kiedy widziałam jak cierpi. Na jego twarzy pojawiały się różne uczucia, najczęściej były to złość i smutek. Zacisnęłam powieki i skupiłam się na pokazaniu mu mojej rozmowy z Tanyą. Gdy skończyłam, opadłam bezwładnie na ziemię. Bałam się spojrzeć mu w oczy, dlatego wbijając wzrok w śnieg wyszeptałam:
- Przepraszam.
Nie wiem czego się spodziewałam. Może miałam nadzieję, że moje wspomnienia przyczynią się do zmniejszenia jego poczucia winy. Podświadomie chciałam, żeby na mnie krzyczał, przyznał, że to wszystko moja wina, że nie chce mnie już znać. Każda sekunda wydawała mi się ciągnąć w nieskończoność. W końcu podniosłam na niego zlęknione spojrzenie.
Edward stał parę kroków przede mną. Na jego twarzy malowało się niezdecydowanie i smutek. Jednak gdy tylko nasze spojrzenia spotkały się, zrobił rzecz, której najmniej się spodziewałam – uśmiechnął się. Z wahaniem wyciągnął do mnie rękę, a ja złapałam ją. Edward delikatnie mnie pociągnął i po chwili stałam tuż obok niego. Wzrok mojego męża spoczął na naszych złączonych dłoniach. Trwaliśmy tak bez słowa kilka sekund, po czym nasze spojrzenia spotkały się.
- Przepraszam – powiedział, jego głos wyrażał ogromny smutek. – Gdyby nie ja, to wszystko nie miałoby miejsca…
Odruchowo ścisnęłam mocniej jego dłoń. Westchnęłam zrezygnowana.
- Czy ty zawsze musisz brać winę na siebie? – zapytałam odczuwając skrajną rozpacz. To było dla niego takie… typowe.
- Bello, ja wiem, że to moja wina – powiedział uśmiechając się krzywo.
Tanya miała rację, to przeze mnie tak myślał. Znowu odezwało się moje nadużywane ostatnio sumienie.
- Edwardzie, to moja wina. Gdybym zdawała sobie sprawę, że to tak odbierzesz… Nigdy bym się tak nie zachowywała… Jestem taka głupia.
Spojrzałam bezradnie w ziemię. Jednak po chwili poczułam ciepłą dłoń na moim policzku. Podniosłam wzrok i zobaczyłam na jego twarzy lekki uśmiech.
- Demetri doskonale się bawi słuchając naszej rozmowy. – Objął moją twarz obiema rękami i oparł się na moim czole. – Uważa, że licytujemy się kto bardziej zawinił. I dodatkowo uważa, że o wszystko możemy równie dobrze obwiniać jego.
- Jego?
- Tak. – Pogładził mnie kciukiem po policzku – Zawsze będę cię kochał, Bello, bez względu na wszystko.
Przymknęłam lekko oczy:
- Ja ciebie też - powiedziałam szczerze patrząc intensywnie w jego oczy.
Wiedziałam, że na niego nie zasługuję. Tak samo na uczucie bezpieczeństwa, które odczuwałam będąc w jego ramionach. Moje sumienie wierciło się niespokojnie nieprzerwanie dając o sobie znać.
Nie widziałam, czy istniał jakiś sposób, żebym odkupiła swoje winy. Jedyne co mogłam teraz zrobić to starać się, aby Edward już przeze mnie nie cierpiał. Nigdy.
----------------------------------------
W ramach ogłoszenia to nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział. Na razie mam sesję i w poniedziałek wyjątkowo trudny egzamin więc do tego czasu na pewno nic nie napiszę, potem będzie troche luźniej więc jest cień nadziei
Bardzo ładnie proszę o komentarze |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Śro 23:44, 17 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
mrówka
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 0:15, 18 Cze 2009 |
|
To moj pierwszy komentarz odnośnie tego opowiadania, ale czytam je od samego poczatku i nie wiem jak Ty to robisz ale ja najnormalniej w świecie sie boje. Tak, boje sie tego co Ty jeszcze możesz wykombinować.
Musze powiedzieć, ze na poczatku to opowiadanie nie przypadło mi do gustu ze wzgledu na elementy since fiction ( bo chyba moge tak to nazwac), a mianowice te labolatoria, badania, no jakoś to do mnie nie trafiło, nie lubuje sie w takich rzeczach. Ale nie, nie odrzucilo mnie to od dalszego czytania, wręcz przeciwnie zaintrygowało mnie jak Ty z tego wybrniesz no i jak przeczytałam pare razy pierwszą część to bezwiednie poddałam sie temu i niesmak przerodził sie w istne uwielbienie, to chyba dzieki temu jak piszesz, nie to napewno dzięki temu. Jak ja zazdroszcze takim ludziom jak Ty, naprawde! Zazdroszcze wyobraźni, tego że to wszystko jest napisane ze smakiem, ze przyciaga, no miodzio...
Po przeczytaniu dzisiejszego rozdziału to ogarneła mnie panika, bo mam przeczucie, ze szykujesz jakąs bombe i chyba narazie nie chce wiedzieć o co chodzi :( A i jeszcze jedno jak mnie może denerwowac twoja Bella, no jest taka bellowata, ale wiem tak ma byc :)
No to jesli o mnie chodzi to tyle i dziekuje za uwage, kłaniam sie w pas
mróweczka :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kali.
Wilkołak
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Czw 10:43, 18 Cze 2009 |
|
Wiedziała że to Tanya..! x]
Oky.. opowiadanie jak zawsze Boskie..! więc co mam tu jeszcze napisać.?
Podobało mi sie i weny życzę..!
Ave Vena ( chyli czoło ) :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nessie
Zły wampir
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 11:44, 18 Cze 2009 |
|
Egh... Jak na 90 lat wyrzutów sumienia to Bella szybko uporała i pogodziała sie z tym co powiedziała jej Tanya.. Za szybko.. Oczywiście były opisane uczucia, co B czuła i tak dalej, ale jak dla mnie to mogliby nieodzywac się jeszcze przez jakiś czas... mam pytanko...
Czy Bella zostanie z Volturii <marzy o tym>
z tego co napisałas w ostatnich wersach wywnioskowałam, że Bella nie chcąc ranic Edwarda zrobi teraz dla niego wszystko... Mam nadzieję, że nie tej jednej rzeczy..
standardowo Wena
Ness - Renn |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
illiss
Człowiek
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 12:59, 18 Cze 2009 |
|
Lecimy.
Na początek OMG kocham Demetriego! Jest o taaaaki słodki :D Dalej, podziwiam ludzi, których postawę odzwierciedla Tanya. Trzeźwo patrzaca na świat, nie użala się nad sobą, raczej optymistycznie nastawiona do świata, mierząca się ze swoimi problemami, robi wszystko aby je pokonać. Tanya u pani Mayer nie została dobrze przedstawiona, ale Twoja kontynuacja wpełni rekompensuje i "dorwysowuje" mi dokładnie wszystkie ważne detale jej osobowości. Myślę, że Twoja Tanya jest jak najbardziej trafiona, poporstu taka miała być :)
Jak mnie denerwują Bella i Edward, mamciu o.O Typowe zachowanie jak w książkach pani Mayer. Non stop zrzucają winę na siebie, byleby tylko jakoś usprawiedliwić to swoje niesamowicie durne zachowanie. Tak faktycznie mogłaby wyglądać przyszłość Eda i Bells, są oni tacy baardzo kanoniczni i tutaj taka malutka prośba, choć nie wiem czy mogę. Fajnie, że starasz się aby Twoje postacie nie odbiegały za bardzo od wzoru z książki, to duży plus, ale jejq tak tochę liczę na Ciebie, bo w końcu minęło już sporo czasu, mogliby się ciut zmienić. Daj im coś więcej od siebie, tutaj po części należą do Ciebie
Dzięki stokrotne za Tanye i Demetriego ^^ Przyznam się bez bicia, że Zmierzch i ff z nim związane i resztą książek zaczynają mi się nudzić, to normlane, kiedyś czytałam prawie wszystkie ff na tym forum, teraz jest ich tylko kilka, nie dla tego, że są gorsze, poporstu pomysły zaczynają się powtarzać, Bella poznaje Eda, zakochują się itp. Do tej pory znalazłam tylko dwa ff, które kontynuują wydarzenia po książkach autorki, Twoje i Katki (? - jeśli się pomyliłam wybaczcie, nie pamiętam dokładnie). Ciesze się, że tu się nie nudzę i za tą śmieszniejszą część również dzięki ^^ ( jakoś nie przepadam za parodiami).
Niobe każdy Twój kolejny rozdział jest coraz lepszy, zaczynam się dziwić, że to wogóle jeszcze możliwe. Nie wiem czy tak dobrze piszesz, czy trafiłaś w mój gust, dla mnie to bez różnicy, bo i tak z niecierpliwością czekam już na kolejną część :)
A i jeszcze jeden wieeelki plus, nie obstajesz tylko przy uczuciach głównych bohaterówm tu się coś dzieje, lubię wątki miłosne, ale denerwuje mnie ciąg w stylu: ona kocha jego, on ją, ale ona go zdradza bo coś tam coś, choć na końcu jej wybaczy bo jakże ją kocha ^^ Uwielbiam akcje! Już się zastanawiam co dla nas przygotowujesz :P Takie pytanko, nie wiem czy wyżej było podane, ile będzie sobie liczyć cz. II ;>?
Yo ho!
illiss |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 15:56, 18 Cze 2009 |
|
Jupi!!! Kolejny rozdział:)
Cieszę się bardzo że wkońcu się doczekałaam, a jeszcze bardziej że wkońcu Belli udało się (przy pomocy perswazji Tany) uświadomić sobie że krzywdzi Edwarda!!! Mam nadzieję że teraz będzie już tylko lepiej między nimi. Zbyt dużo się ucierpiają (chyba jest takie słowo?)
Bardzo mi się podoba wątek Demietriego i Tany bo wydaje mi się że coś zaczyna iskrzyć pomiędzy nimi?! Czekam na dalszy rozwój akcji!
Rozdzialik bardzo ładny, super się czytało. Uwielbiam twojego ff. Mam nadzieję że szybko uporasz się ze swoją sesją to dorzucisz nam jeszcze kilka rozdzialików :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|