|
Poll :: Żeby się zorientować: Czytasz? |
Tak! |
|
78% |
[ 71 ] |
Niee |
|
21% |
[ 20 ] |
|
Wszystkich Głosów : 91 |
|
Autor |
Wiadomość |
Giraffaaa
Człowiek
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc!
|
Wysłany:
Nie 16:23, 29 Mar 2009 |
|
Otóż poczytałam trochę tematów i zauważyłam, że biedna Leah nie ma za dużo fanów. Postanowiłam to zmienić, pisząc "Historię Leah", która jeszcze jest niezakończona. Później AnQa_00 zapytała, czy planuję napisać coś o wpojeniu Leah. Zastanowiłam się chwilę i pomyślałam "Dlaczego nie?". I to właśnie wam przedstawiam. Na razie część 1. Pozostałe części będą dłuższe niż ta, obiecuję. A i SPOILER akcja dzieję się po Breaking Dawn.
Betowała: Mistletoe :* (dzięki wielkie za wytykanie moich potyczek językowych)
Dedykuję: AnQa_00 - za inspirację
1.
Chodziłam po lesie, szurając nogami. Patrzyłam na mijane drzewa, wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, goniłam kolorowe motyle. Czułam się wolna. Dotykałam każdego mijanego pnia. Czułam jego fakturę - twardą i szorstką, tak podobną do mojej powierzchowności, ale pod tą warstwą znajdował się delikatny miąższ, który łatwo rozerwać na strzępy. Co chwilę przystawałam, aby dokładniej poznać las, w którym spędzałam tak wiele czasu. Zapamiętywałam ścieżki, którymi mogłabym się przedostać. Rysowałam w głowie mapę okolicy, aby lepiej orientować się w terenie. Pod moimi nogami łamały się gałązki, wytwarzając dźwięki, od których dostawałam dreszczy. Szłam już bardzo długo, poszukując odpowiedzi na wiele nękających mnie pytań. Odeszłam od sfory Sama, co było mi bardzo na rękę. Nie chciałam dzielić się z nim moimi myślami, które wciąż krążyły wokół tego, jak bardzo mnie zranił. Gdy do mnie mówił, zawsze odwracałam wzrok – nie mogłam na niego patrzeć. Byłam pewna, że dotknęłabym go i przywołała wszystkie szczęśliwe chwile, które razem spędziliśmy. Nie! Nie planowałam mu wybaczyć. Miałam zamiar trzymać w sobie tę pogardę, złość i gorycz, aż do śmierci. Zmęczona przysiadłam na pobliskim, przewróconym drzewie, aby trochę odpocząć.
Od czasu przemiany Isabelli nie spotkało mnie nic interesującego. Żaden wrogi wampir nie zawitał do Forks, nikomu nie groziło niebezpieczeństwo. Tylko jedna rzecz była bardzo irytująca. A mianowicie to, że wszyscy członkowie sfory, oprócz mnie, przeżyli wpojenie. Nie, nie czekałam na swoją kolej. Nie pragnęłam miłości, ani żadnej z tego typu rzeczy. Po prostu widok ludzi, którzy cały czas patrzą na siebie z ogromną pasją i zamiłowaniem, przywoływał bolesne wspomnienia o Samie. Próbowałam zapomnieć o nim i o Emily. O dwójce ludzi, którzy byli najbliżsi mojemu sercu. Którzy mnie zdradzili, wykorzystali i porzucili. Nienawidziłam ich z całego serca. Unikałam wszelkich kontaktów ze zdrajcami. Wiedziałam, że gdybym z nimi szczerze porozmawiała i przypomniała sobie wszystkie raniące serce chwile, wybuchłabym płaczem. W dalszym ciągu nie zaufałam nikomu. Wyjątkiem był Jacob, mój najlepszy przyjaciel, który doskonale mnie rozumiał. Starałam się spędzać z nim jak najwięcej czasu, ale on wpoił się w córkę Edwarda i Isabelli – Reenesme i ciągle przy niej siedział, jak jakaś niania. Nie rozumiałam tego uczucia, które próbował mi opisać Jacob.
- Leah, wpojenie jest jak uderzenie pioruna. Jak grom z jasnego nieba. – Zaśmiałam się, gdy to powiedział.
- Przychodzi nagle, nie wiadomo z której strony – kontynuował. - Gdy już zagości w twojej duszy, nie czujesz pożądania fizycznego, które czasami przysłania miłość. Odczuwasz przywiązanie, chęć opieki nad daną osobą. Starasz się przy niej być, nie opuszczać nawet na krok, dbać o nią. Nie chcesz odchodzić, bo gdy jesteś daleko, ból rozdziera twoje serce. Twoje myśli krążą tylko wokół tej jednej istoty, która jest dla ciebie idealna. Nic ci w niej nie przeszkadza, nie irytuje, nie prowokuje do kłótni. To właśnie jest wpojenie – prawdziwa, niczym nie zakłócona miłość. Równa wobec wszystkich, bez względu na wiek, wygląd, stan umysłu, czy zamożność. Rozumiesz?
- Nie – odpowiedziałam – I zapewne nie zrozumiem, ale cieszę się, że przydarzyło ci się coś tak wspaniałego. Jesteś moim przyjacielem, z którym dzielę wszelkie smutki i radości. Jestem szczęśliwa, bo wreszcie znalazłeś to, czego szukałeś.
Pocałowałam go w policzek i położyłam się z powrotem na trawie. Byliśmy latem na łące, pełnej kwiatów i motyli, które czyniły ten świat piękniejszym. Często przychodziliśmy w to miejsce, aby szczerze porozmawiać i odpocząć. Tamtego dnia miałam lepszy humor niż zazwyczaj, z powodu pogody. Wszelkie zmiany ciśnienia różnie na mnie działały. Raz byłam rozdrażniona i wściekałam się o byle drobiazg, a innym razem skakałam z radości pod sufit, nucąc jakąś optymistyczną piosenkę.
Wspomnienia tamtego dnia zniknęły nagle. Byłam w lesie, w postaci wilka. Wyczułam człowieka, który przechadzał się niedaleko. Zawarczałam cicho. Nie chciałam, aby ktokolwiek przeszkadzał w moich rozmyślaniach, które bardzo często przynosiły mi ukojenie. Podniosłam głowę i wciągnęłam powietrze, które przesiąknięte było zapachem ludzkiego ciała. Nastroszyłam uszy, aby lepiej słyszeć, gdzie znajduje się niespodziewany gość.
Dwadzieścia mil stąd, kierunek północno-wschodni – oszacowałam położenie samotnika i ruszyłam w jego stronę.
--------------------------------
Proszę o KK! |
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez Giraffaaa dnia Pią 12:31, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 11 razy
|
|
|
|
|
|
Algia_N
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 16:44, 29 Mar 2009 |
|
Nie wiem czy uda mi się napisać KK ale spróbuję.
Bardzo dobrze opisujesz uczucia, łatwo i lekko się to czyta. Osobiście nie przepadam za wilkołakami, ale jak już to najbardziej lubię Leah. Fajnie przedstawiłaś ją w tym tekście, tak delikatnie. Zraziła mnie trochę końcówka, ona chce tego człowieka zagryź czy co? Bo tak to wygląda. Okropnie krótki ten rozdział, mam nadzieję że następne będą trochę dłuższe. Opisanych jest mało wydarzeń ale to jest pierwszy rozdział, więc rozumiem. Nie wiem co tu jeszcze napisać... W tekście nie pasowała mi jedna rzecz:
Cytat: |
Zmęczona przysiadłam na pobliskim, powalonym drzewie, aby trochę odpocząć. |
Wiem o co ci tu chodzi, ale uważam że lepiej brzmiało by przewróconym lub inne określenie, ale ja tylko się czepiam.
Pozdrawiam i życzę weny do pisania następnych odcinków. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mistletoe
Moderator
Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Nie 16:51, 29 Mar 2009 |
|
Co do błędów czy niedociągnięć - biorę wszystko na siebie, musiałam nie zauważyć, czy źle poprawić. Już wiesz, co sądzę o tym tekście, ale wypadałoby napisać także tutaj. Uwielbiam twój styl bo jest lekki, delikatny i zrozumiały . Umiesz się wczuć w położenie innych, przekazać ich emocje. Trzymaj tak dalej. Jako twoja Beta, chciałabym jeszcze pochwalić cię, bo robisz rekordowo małą liczbę błędów i nie miałam za wiele do poprawiania . Znając ciebie, bardzo ciekawie rozwiniesz akcję i jestem szczęśliwa, że jako jedna z pierwszych dostanę w swoje łapki kolejny rozdział :P
Tak więc powodzenia!
b,
mistletoe |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
host
Zły wampir
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa
|
Wysłany:
Nie 18:40, 29 Mar 2009 |
|
Twoj nowy ff, ktory od razu przypadl mi do gustu. musze stwierdzic, ze bardzo fajnie czyta sie Twoje opowiadania. sa dobrze napisane, ladnie i obrazowo opisujesz emocje targajace bohaterami, ich kreacje tez sa bardzo ciekawe. czytajac ten ff mozna dowiedziec sie czegos wiecej o Leah, o jej przyszlosci i planach oraz o jej domniemanym wpojeniu.
co do tego rozdzialu to mnie bardzo zaciekawil i spodobal mi sie, jestem ciekawa jak rozwiniesz ten watek. moze ten czlowiek, ktorego wyweszyla okaze sie jej zyciowa miloscia, a moze przez gniew i rozgoryczenie rozszarpie biednego czlowieczyne na strzepy. po Leah mozna sie wszystkiego spodziewac, w koncu jej nastroje zmieniaja sie co 5 minut.
mam nadzieje, ze w koncu i ona znajdzie milosc i odszuka rownowage duchowa, wybaczy swoim wrogom i zaakceptuje sprawy takimi, jakie sa.
pisz dalej bo dobrze Ci to wychodzi. praktyka czyni mistrza a wiec pisac, pisac i jeszcze raz pisac a ja to z checia wszystko przeczytam.
Ave |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Nie 19:04, 29 Mar 2009 |
|
host napisał: |
Twoj nowy ff, ktory od razu przypadl mi do gustu. musze stwierdzic, ze bardzo fajnie czyta sie Twoje opowiadania. sa dobrze napisane, ladnie i obrazowo opisujesz emocje targajace bohaterami, ich kreacje tez sa bardzo ciekawe. czytajac ten ff mozna dowiedziec sie czegos wiecej o Leah, o jej przyszlosci i planach oraz o jej domniemanym wpojeniu.
|
WTF? Domniemane wpojenie? No dobra przyznaję, że nie przeczytałam uważnie tego rozdziału, ale mimo to uległam złudzeniu, że jest przeciwna wpojeniu. Nie, przepraszam, ona raczej tego nie rozumie, nie chce zroumieć, uważa to za bezsens i można tak wymieniać w nieskończoność. Ale na sto procent nie było tam nic o domniemanym wpojeniu.
Co do rozdziału:
Styl masz fajny, lekki, do zniesienia, pomysł też, błędów nie ma, słowem albo dwoma cud - miód malinka. Ale mi się nie podoba. Odchył taki mam, źe historii Leah nie znoszę, nie trawię. Mimo że wszystko jest idealnie. Wgl. w sadze SM ta sfora to mi się wydawało zawsze zbędna i nie na miejscu. Nie ta bajka. No, ale rozpisyawać się na ten temat nie będę, bo to nie miejsce na to. Naprawdę przeczytałam z chęcią zmiany, ale nie mogę się przełamać. Ta dziewczyna nigdy nie zachowywała sie w Twilight jak na dziewczynę przystało. I może to jest powód. Choć mogę obiecać, że będę zaględać i czekać na przełom.
Weny życzę.
Pozdrawiam.
KasieK. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cullen Alice
Wilkołak
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Nie 20:59, 29 Mar 2009 |
|
Miło, że ktoś pomyślało napisaniu o wpojeniu Leah. Jestem bardzo ciekawa co będzie się działo dalej, a w szczególności kto będzie jej "wybrankiem".
Prolog bardzofajny, lecz bardzo krótki. Mam nadzieję, że dotrzymasz obietnicy i rozdziały będą dłuższe. Jednak czytając twój drugi FF nie mam wątpliwości, że się uda.
Życzę dużo weny i czytelników.
(Możesz byćpewna, że ja będę czytać.)
Cullen Alice |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Giraffaaa
Człowiek
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc!
|
Wysłany:
Wto 21:31, 31 Mar 2009 |
|
Część 2! Wielkie dzięki dla Mistletoe, która znalazła 1000 moich błędów i wspaniale je poprawiła. Dziękuję :* Miłej lektury
Podążałam tropem nieznajomego, trzymając nos przy ziemi. Wszystko wokół mnie wydawało się być rozmazane, więc nie poświęcałam otoczeniu większej uwagi. Dałam ponieść się zwierzęcym instynktom, zapominając o ludzkich przyzwyczajeniach. Tylko ja i moje zmysły. Sami.
Dotarcie do celu nie zajęło mi zbyt wiele czasu – byłam najszybszym wilkołakiem wśród sfory. Zatrzymałam się, wbijając pazury głęboko w ziemię. Wzięłam głęboki wdech i skrzywiłam się. Miałam pewność, że niedaleko stał człowiek, który używał stanowczo za dużo tandetnych perfum. Wytężyłam nie tylko węch, ale i słuch. Usłyszałam równomierny oddech, śpiew ptaków i szum wiatru, a także samochody jadące autostradą, oddaloną o całe pięć mil. Nasłuchiwałam, jednak do moich uszu nie dochodziły już żadne ”ludzkie” dźwięki. Właściwie, to czego się spodziewałam? Że ta osoba będzie mówiła do siebie? Pokręciłam głową i wzniosłam oczy ku niebu.
Boże, co za idiotka – złajałam się w myślach.
W tym momencie w mojej głowie pojawił się Jacob. Dopiero co się przemienił i sprawdzał moje położenie i to, co robiłam. Zorientował się, że obserwowałam kogoś w lesie i zamierzałam się do niego zbliżyć.
Leah, zwariowałaś?! Nie ruszaj się! – Nawrzeszczał na mnie.
Uspokój się, przecież go nie zabiję – wywróciłam oczami.
Zupełnie nie rozumiałam jego obaw. Zachowywał się tak, jakby nie wierzył, że miałam jakiekolwiek skrupuły i zasady.
Przestań, nawet tak nie pomyślałem i dobrze o tym wiesz. Po prostu nie widzę potrzeby, by zaczepiać kogoś, kto nam nie zagraża. Ta puszcza jest ogromna, na pewno znajdziesz w niej swój kąt – próbował mnie przekonać.
Ciekawe, jak wygląda… - pomyślałam, a Jacob od razu to wychwycił.
Jezu, ta twoja ciekawość. Dobijasz mnie, a mówiłaś, że jeśli przyjmę cię do swojej sfory, to postarasz się być mniej denerwująca niż Paul – przypomniał.
I kto tu jest upierdliwy? Jestem mniej wkurzająca niż ten żarłok, zapewniam cię. Poza tym, nic nie powstrzymuje cię od wydania rozkazu Alfy – poruszyłam drażliwy temat.
Znowu zaczynasz? Nie mogłabyś chociaż raz spełnić mojej prośby? – Zapytał, mimo iż znał już odpowiedź.
Wiesz co, Jacob? Jak byłeś mały, to chyba wiele razy wypadłeś z łóżeczka. Na głowę – zakończyłam tą bezsensowną wymianę zdań.
Powtarzasz się, Leah. To samo powiedziałaś o Sethcie – zdążyłam jeszcze wyłapać.
Uspokoiłam się i powoli oraz ostrożnie zmieniłam się w człowieka. Do kostki przywiązane miałam ubrania, które czym prędzej włożyłam. Wygładziłam koszulkę w kolorze khaki, poprawiłam spodnie, które były odrobinę za duże i ruszyłam w stronę nieznajomego. Przybrałam lekko podirytowany wyraz twarzy i krzyknęłam do czyichś pleców:
- Co tu robisz, do cholery?! – zatrzymałam się i dłonie wcisnęłam pod pachy.
Postać odwróciła się na dźwięk mojego głosu. Był to chłopak o czarnych włosach i czekoladowych oczach. Miał na sobie ciemną kurtkę i dżinsy, beżowy szalik i czarną torbę, przewieszoną przez ramię. Poczułam przypływ wielu emocji, których nie mogłam w pełni nazwać. Chciałam podejść do tego mężczyzny, dotknąć jego twarzy i wtulić się mocno w jego tors. Emanujące od niego ciepło mnie przyciągało. Chciałam je poczuć. Powstrzymywałam się resztkami sił, by nie ruszyć do przodu. Zezłościłam się, bo nie wiedziałam skąd pojawiła się ta słabość. Byłam wkurzona na siebie, bo nie potrafiłam powstrzymać kilku idiotycznych emocji! Przecież byłam silną, niezależną dziewczyną, do cholery! Pomyślałam, że powinnam jak najszybciej stąd odejść i nie oglądać się za siebie. Ten dziwny chłopak źle na mnie działał. Wahałam się chwilę, ruszając to do przodu, to do tyłu. Zacisnęłam dłoń w pięść i wbiłam sobie paznokcie głęboko w skórę. Kilka kropel krwi spływało w dół. Wyraźnie je czułam. Pomimo bólu, ciągle pragnęłam bliskości nieznajomego. Uspokoiłam się trochę i rozluźniłam palce. Rana zagoiła się w mgnieniu oka, a ślad po krwi zniknął. Popatrzyłam na chłopaka wzrokiem, który mógł zabijać, a po chwili miałam ochotę go przytulić. Warknęłam i próbowałam się nie poddać, ponieważ nie mogłam pozwolić na to, aby ktokolwiek mnie pokonał. Nawet moje własne emocje, które zwróciły się przeciwko mnie. Cała zesztywniałam i ograniczyłam swoje zmysły do minimum. W tym momencie wiedziałam, że trafiło mnie jak grom z jasnego nieba!
Grom z jasnego nieba… - przypomniałam sobie słowa Jacoba.
Cholera! Czy to znaczy…? O nie. Co to, to nie! Nie ma mowy. Nie potrzebuję nikogo do szczęścia, a już na pewno nie jest mi potrzebny żaden facet. Mocno zacisnęłam powieki, delikatnie się spoliczkowałam i wciągnęłam sporo świeżego powietrza. Ponownie postanowiłam wrócić do domu, jednak niczego nie zrobiłam. Stałam jak wryta, nienawidząc siebie coraz bardziej. Poczułam łzy bezsilności, napływające do moich oczu.
Panujesz nad tym, Leah. Dasz radę, nie poddasz się. Jesteś samotna i samotną zostaniesz.
Chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem, zmierzył wzrokiem i uśmiechnął dziwnie, po czym podniósł się z ziemi i otrzepał z liści. Już otwierał usta, aby coś mi powiedzieć, ale byłam szybsza.
- Chodzisz po niewłaściwym lesie, złociutki – zaszydziłam, pewna siebie.
Zmarszczył brwi i przyjrzał mi się uważniej, po czym zerknął na swoją kurtkę.
- Nie wydaje mi się. I jeśli próbujesz mnie poderwać, to bądź miła – odburknął, w dalszym ciągu czyszcząc ubranie i nie zaszczycając mnie spojrzeniem.
Zamrugałam. Nie mogłam uwierzyć w tą bezczelność. Leah Clearwater nigdy nie odpuszczała i zawsze musiała postawić na swoim.
- Z jakiej wioski się urwałeś, co? Gdybyś wiedział, kim jestem, nie zadzierałbyś ze mną – pogroziłam mu.
Odwrócił się do mnie plecami i włożył słuchawki od mp3 do uszu. Stojąc dwa metry od niego, byłam w stanie wyłapać nie tylko muzykę, ale i tekst piosenki, którą właśnie włączył. Ze złości aż tupnęłam nogą. Nikt nie będzie mnie lekceważył! Zbliżyłam się i wyrwałam mu słuchawki z uszu.
- Jeszcze z tobą nie skończyłam – zakomunikowałam, trzymając kabelki w dłoni.
Zaśmiał się, odchylając głowę do tyłu.
- Typ narwanej dziewczyny, co nie? – Zwrócił się do mnie.
- Co proszę? – maksymalnie wkurzona zacisnęłam dłonie w pięści.
Wyciągnął z torby lustrzankę, zawiesił ją na szyi i mrugnął do mnie.
- Jestem Nathan i nie spaceruję tu bez powodu – zaczął, wskazując ręką aparat.
- I myślisz, że skoro powiedziałeś swoje imię, to powinnam zrobić to samo? – Zakpiłam.
Podszedł do mnie tak blisko, że prawie stykaliśmy się nosami. Czułam jego oddech na swojej twarzy. Zbliżał się i zbliżał, co wzbudziło mój niepokój, więc odepchnęłam go od siebie.
- Spieprzaj! – Krzyknęłam oburzona i ruszyłam w stronę domu.
- Do zobaczenia – odpowiedział wesoło.
Odeszłam bardzo daleko i zdjąwszy ubrania, zmieniłam się w wilka. W dalszym ciągu czułam złość, rozprzestrzeniającą się po całym ciele. Biegłam najszybciej jak potrafiłam, używając wszystkich mięśni. Chciałam poczuć zmęczenie, aby szybko zasnąć. Niestety, gdy dotarłam do La Push, moje myśli znów zaczęły krążyć wokół Nathana.
To się nie może dobrze skończyć.
-------------------------------
Btw - zauważyliście, że Jacob w BD nadużywa słowa "Jezu"?? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Giraffaaa dnia Pon 16:59, 20 Kwi 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
Cullen Alice
Wilkołak
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Śro 19:56, 01 Kwi 2009 |
|
Akcja toczy się bardzo fajnie. mam nadzieje, że szybko wstawisz kolejny rozdział.
Jestem bardzo ciekawa tego co będzie dalej? jak bedzie się zachowywać Leah i oczywiście Nathan? CZekam na odpowiedzi na te pytania w następnych rozdziałach.
Życzę weny.
Cullen Alice |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Giraffaaa
Człowiek
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc!
|
Wysłany:
Pon 19:52, 06 Kwi 2009 |
|
Otóż kolejna część Dziękuję mojej Becie: Mistletoe za poprawienie sensu zdań i za wyłapanie powtórzeń
:*
Rozdz. 3
Cholera. Cholera. Cholera!
Szlag by trafił to wpojenie. Starałam się je wyprzeć ze świadomości, ale w zakamarkach mojej głowy cały czas kręcił się Nathan. Miałam go po dziurki w nosie i próbowałam dosłownie wszystkiego, żeby o nim zapomnieć. Gdy uderzanie głową o ścianę i próba żonglowania pomarańczami nie pomogły, zrobiłam coś, czego miałam już nigdy w życiu nie czynić. Pomyślałam o Samie i od razu tego pożałowałam. W skroniach pojawił się ból, który sprawił, że musiałam usiąść na kanapie. Pomasowałam miejsce, w którym poczułam kłucie i zaczęłam miarowo oddychać. Przypomniałam sobie jakąś miłą chwilę, która ukoiłaby moją dolegliwość.
Było to zanim poznałam Sama i nim umarł tata. Wylegiwałam się na plaży, którą przypadkiem odkryłam wraz z Sethem. Byliśmy wtedy mali i błądząc po lesie, trafiliśmy na ten ósmy cud świata. Woda była tu najczystsza ze wszystkich, które widziałam. Piasek najbardziej złoty, drzewa najzieleńsze, niebo najbardziej błękitne. Wygrzewałam się na słońcu, a obok mnie siedział Harry i czytał gazetę. Ja przymknęłam oczy, wciągając ciepło każdą częścią mojej skóry. Palce prawej dłoni zatopiłam w ziarenkach, które przyjemnie mnie łaskotały. Wtedy stało się coś, co już zawsze wywoływało na mojej twarzy uśmiech.
- Kochanie – zaczął – masz już jakiegoś chłopaka?
Mój tata miał to do siebie, że nie wstydził się żadnego tematu, a życie jego dzieci bardzo go interesowało. Mimo iż, o tym wiedziałam, popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Zawsze potrafił mnie zaskoczyć.
- Nie, tato. Nie ma w rezerwacie nikogo, kto wzbudziłby moje zainteresowanie – odpowiedziałam, rozciągając usta w uśmiechu.
- I co się tak szczerzysz? – Powiedział, chichocząc głośno.
Po chwili odłożył gazetę, usiadł obok i zabrał się do łaskotania mnie. Tarzaliśmy się po kocu, co rusz wybuchając śmiechem. To było moje ulubione wspomnienie z udziałem taty.
Moja głowa wreszcie była wolna. Wstałam powoli i wyszłam z pokoju.
- Mamo! – Krzyknęłam.
- Tutaj! – Zawołała, lekko przygaszonym głosem.
Zaniepokojona ruszyłam do salonu. Gdy dotarłam na miejsce, zobaczyłam mamę, która siedziała na dywanie i oglądała album ze zdjęciami. Po jej policzkach, jedna za drugą, spływały łzy. Oczy miała czerwone, a twarz wykrzywioną bólem. Rozumiałam wszystko doskonale, więc podeszłam do niej, nic nie mówiąc i usiadłam tuż przy jej boku. Przytuliłam ją mocno, a emocje unoszące się w powietrzu wzięły górę i również wybuchłam płaczem. Przeglądałyśmy fotografie i szlochałyśmy.
- Patrz, mamo – pokazałam palcem jedno z wielu zdjęć. – To wasz ślub. Opowiedz mi o nim, proszę.
Chciałam odwrócić jej uwagę od problemów. Poza tym, kochałam tę historię, chociaż słyszałam ją milion razy.
- Twój tata i ja byliśmy parą od dwóch lat, a ja niedawno obchodziłam dwudzieste czwarte urodziny. Pewnego sierpniowego popołudnia zaprosił mnie na kolację do bardzo drogiej restauracji. Siedzieliśmy przy wytwornym winie, które kosztowało majątek. Sączyliśmy trunek bardzo spięci. Harry dlatego, iż bał się, że wyda wszystkie swoje oszczędności, a ja, ponieważ uwierały mnie buty. Ta śmieszna sytuacja, w której się znalazłam, pomogła mi się trochę rozluźnić. W pewnym momencie Harry klęknął i jąkając się, poprosił mnie o rękę. Rozpłakałam się i nie mogłam wydusić z siebie słowa, więc kiwnęłam tylko głową. Po siedmiu miesiącach odbył się nasz ślub. Zawsze wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądała ta chwila, ale wszystkie moje oczekiwania okazały się drobnostkami. Ślub przypominał raj. Oczywiście rozkleiłam się i rozmazałam cały makijaż, ale nadal był to najcudowniejszy moment w moim życiu. Myślałam, że nic lepszego nie może mi się przydarzyć. A potem urodziłam was i wiedziałam, że jesteście moimi cudami.
Nigdy wcześniej nie czułam się tak zżyta z Sue, jak w tej chwili. Zmęczyło mnie ukrywanie pod maską obojętności swojej prawdziwej twarzy. Dzisiaj jestem prawdziwą Leą. Skrzywdzoną i tęskniącą za ojcem. Współczującą i delikatną dziewczyną.
Sue odłożyła album i przytuliła mnie mocno.
- Moje słonko – powiedziała tak, jak zwykł mawiać tata.
Pociągnęłam nosem i wytarłam oczy, które na pewno zrobiły się czerwone. Popatrzyłam na mamę i posmutniałam. Została sama. Miłość jej życia odeszła, ale nie z własnej woli, tak jak było w moim przypadku. Ja i Seth powinniśmy byli ją wspomóc. Zamiast tego, opuściliśmy dom, pomagając wampirom. Mama była silna, to prawda. Ale istniały granice wytrzymałości. Sue tę granicę przekroczyła i zwyczajnie uzewnętrzniła swoje żale.
- Wszystko będzie dobrze, mamo. Ja też tęsknię za tatą, ale damy sobie radę. Pomogę ci i mój młodszy brat też – próbowałam ją pocieszyć.
- Wiem, kochanie. Wiem. – Mówiła przez łzy. – A teraz idź do siebie. Chciałabym na chwilę położyć się spać. Zajrzyj też, od czasu do czasu, do Setha, dobrze? – Pocałowała mnie w czoło i uśmiechnęła się słabo.
- Jasne, mamo. Odpocznij sobie – ścisnęłam jej dłoń i wyszłam z salonu.
Zatrzymałam się pod drzwiami, prowadzącymi do pokoju mojego brata. Otarłam łzy i zapukałam.
- Mogę wejść? – Grzecznie zapytałam.
Tuż przed wejściem coś we mnie pękło. Nagle wszystko zrozumiałam.
To koniec. Może zniknąć zła i dopiekająca wszystkim Leah. Dopiero, gdy zobaczyłam moją mamę płaczącą, pojęłam, że każdy ma swoje słabości. Że nie muszę być tą, która niczego się nie boi.
- Dobrze się czujesz? – Zapytał, stojący przede mną Seth.
Zdałam sobie sprawę z tego, że sterczałam z otwartymi ustami i nieobecnym wzrokiem już dłuższą chwilę. Pokręciłam głową, aby wrócić do rzeczywistości.
- Tak, wszystko w porządku. Co robisz? – Wcisnęłam głowę do jego pokoju.
- Nic ciekawego, a bo co? – Zasłonił mi widok swoim cielskiem.
Popatrzyłam na niego zniesmaczona i delikatnie uderzyłam go w klatkę piersiową.
- Mama się źle czuje, ciołku. Rób sobie, co tam chcesz, ale bądź w miarę cicho. Zajrzę do ciebie czasami, więc uważaj! – Pogroziłam mu palcem.
Machnął dłonią i zamknął mi drzwi przed nosem. Prychnęłam zdegustowana i wróciłam do swojej sypialni. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać.
Po pierwsze: muszę być bardziej odpowiedzialna.
Po drugie: pomoc mamie jest konieczna.
Po trzecie: postaram się być milsza i lepsza.
Taak… Będzie cholernie trudno. „Życie jest do dupy, a potem umierasz” – jak zwykł mawiać Jacob.
Puk!
Gwałtownie odwróciłam głowę w stronę okna – stamtąd doszedł do moich uszu dziwny dźwięk. Powoli podeszłam do lufciku, który ostrożnie uchyliłam. Ciekawość wzięła górę i wystawiłam głowę na zewnątrz.
- Jak matkę kocham! – Wyrwało mi się.
Pod moim domem stał nie kto inny, jak cholerny Nathan!
Spokojnie. Miałaś być milsza, pamiętasz? – Odezwał się głos w mojej chorej głowie.
Uderzyłam pięścią w parapet, którego spory odłamek spadł na ziemię. Z szaleństwem w oczach chwyciłam część podokiennika i rzuciłam nim w stronę upierdliwego chłopaka. Niestety, znana byłam z niecelności, więc odłamek trafił w samochód Nathana*. Na dworze zawył alarm, który natychmiast został uciszony przez bruneta.
- Przepraszam, moim celem była twoja osoba – wyszeptałam z poważną miną.
- Czemu szepczesz? – Krzyknął.
Uciszyłam go ręką i przyłożyłam palec do ust.
- Moja mama śpi, cymbale! – No i po miłej atmosferze. – Czego chcesz? – Zapytałam, wychodząc przez okno.
Podszedł do mnie i pomógł mi stanąć na ziemi.
- Dzięki – wybąkałam.
Popatrzył na mnie z uśmiechem i puścił mi oko. Dziwny typ. Mówisz takiemu, że cię nie interesuje, a on dalej swoje. Podeszłam do jego samochodu i…
- To jest Audi TT?! – Zapiszczałam. – Przepraszam, przepraszam! Biedne maleństwo – podbiegłam i zaczęłam głaskać auto.
Nathan odchrząknął i zwrócił się do mnie:
- To we mnie celowałaś! Poproszę całusa w policzek, Leah – jego mina wyglądała na czysto cwaniacką.
Urwę mu łeb!
- Skąd wiesz, jak mam na imię i gdzie mieszkam? – Już nie starałam się być miła.
- Spokojnie – próbował się bronić – mój dobry kolega mnie uświadomił.
Poczułam przypływającą złość. Odezwała się we mnie chęć mordu.
Panuj nad emocjami! Chyba nie chcesz zamienić się przy nim w wilka? – Krzyczał mój wewnętrzny głos.
Usiadłam na ziemi i wyrównałam oddech. Chłopak zrobił zdziwioną minę i przysiadł się do mnie. Położył dłoń na moim ramieniu i gładził je okrężnymi ruchami. Rozluźniłam się i westchnęłam. Ten niby - masaż był bardzo odprężający i cholernie przyjemny!** Jego dłonie przesuwały się po moich plecach, wywołując w miejscach, których dotykały, fale gorąca. Dopiero po chwili odzyskałam świadomość i natychmiast się podniosłam.
- Ja.. Muszę już iść. Tak, iść. – Powiadomiłam go i weszłam do domu. Tym razem przez drzwi.
Zdezorientowana, nie wiedziałam, gdzie się udać, więc przycupnęłam w przedpokoju. Wsadziłam ręce do kieszeni bluzy, w której znalazłam jakiś papierek. Rozwinęłam go niepewnie. Bardzo dokładnym i ładnym pismem ktoś zanotował numer telefonu. Pod spodem natomiast widniał napis:
Nathan Dwight – do usług!
Uśmiechnęłam się do siebie i w zaciśniętej dłoni trzymałam świstek. Z rozmyślań wyciągnął mnie dzwonek telefonu. Odebrałam prawie natychmiast, starając się nie obudzić mamy.
- Halo? – Zapytałam zwyczajnie.
- Poznałaś już mojego dobrego przyjaciela, Nathana? – Zaczął, dobrze znany mi głos.
- Jacob?! Bawisz się w swatkę? Przecież znasz moją niechęć do mężczyzn – powiedziałam, odrobinę zdezorientowana.
- Dzięki, Leah. Lubisz mnie, bo nie jestem mężczyzną, tak? – Zapytał obrażony.
- Przecież wiesz, o co mi chodziło. Skąd wziąłeś tego – spojrzałam na zwiniętą w kulkę kartkę – Dwighta?
W słuchawce rozległ się bardzo donośny śmiech, więc odsunęłam swoje ucho jak najdalej od źródła hałasu.
- Nie uwierzysz! – Ponownie śmiech – Alice widziała go w swoich wizjach, ale nie miała zielonego pojęcia, dlaczego. W końcu ciebie nie mogła zobaczyć. Była pewna, że Nat będzie w lesie, a potem zniknie z jej wizji. Domyśliła się, że jakiś wilkołak go spotka, więc wysłała mnie, żebym wcześniej go poznał. I tak zostaliśmy przyjaciółmi – zakończył swoje opowiadanie.
- Aha – podsumowałam inteligentnie. – Muszę kończyć. Mama śpi, a ja muszę zrobić coś do jedzenia Sethowi. Wiesz, że on jest prawie tak samo żarłoczny jak Paul – przypomniałam mu.
- Nie wymkniesz mi się! Do zobaczenia jutro, pani Dwight! – Odłożył czym prędzej słuchawkę.
Trzask!
Cudownie… Rozwaliłam telefon. Zrezygnowana zabrałam się do robienia kolacji, a w mojej głowie wciąż krążyło jedno zdanie:
Pani Dwight
* Bezczelna aluzja do miniaturki autorstwa Mizuki. Zapytałam grzecznie, czy mogę wykorzystać i zgodę otrzymałam. Podaję adres: http://www.twilightseries.fora.pl/b-kawiarenka-b,53/infernalis-m-delikatnie-erotycz-alternatyw-zakoncz-parodia,1604.html na dole strony jest parodia
** Leah nadużywa słowa cholera - wolałam nie wplatać w to opowiadanie przekleństw...
I jak? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Giraffaaa dnia Nie 16:55, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
transfuzja.
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.
|
Wysłany:
Pon 20:57, 06 Kwi 2009 |
|
Z odcinka na odcinek to opowiadanie robi się coraz ciekawsze. Akcja się rozkręca, niecierpliwie oczekuję kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że Leah nie podda się od razu i trochę jeszcze jędzą pobędzie.
Błędów nie było, chwała Twojej becie.
Tylko... czy na końcu nie powinno być "pani Dwight"? W końcu Leah teraz nazywa się Clearwater, a gdyby wyszła za Nathana i zmieniła nazwisko, stałaby się już panią...
Więcej zastrzeżeń nie mam.
Weny życzę i pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 13:10, 07 Kwi 2009 |
|
Opowiadanie jest nie tylko oryginalne, ale i naprawdę sympatyczne . Wyłapałam kilka maluńkich mankamentów (np. szyk zdania nieco bym zmieniła itepe), ale to drobiazgi. Ogolnie:
1. Temat, który nie jest sponiewierany z każdej strony.
2. Bardzo przyzwoite wykonanie.
Jestem ciekawa, czym nas zaskoczysz ;]. Myślę, że masz jakiś zamysł i ja będę czekać na efekty :)
Z aluzji jestem dumna ;]. To baaardzo miłe, serio ;].
"- To jest Audi TT?! – Zapiszczałam. – Przepraszam, przepraszam! Biedne maleństwo – podbiegłam i zaczęłam głaskać auto."
Hehe, pewnie zachowałabym się tak samo... W końcu Audi TT... Ech... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xcullenowax
Wilkołak
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.
|
Wysłany:
Wto 14:48, 07 Kwi 2009 |
|
Bardzo mało ffów jest o Leah, no i sama za nią nie przepadałam, ale zaciekawił mnie tytuł, więc wzięłam się za czytanie i nie żałuję.. ;F
Nigdy nie myślałam o Lei jako o kimś kto może kogoś pokochać, a tutaj jest twoje wspaniałe opowiadanie, które pomaga mi to zwizualizować.
Zrobiło mi się żal Sue. Biedna. Umarł Harry, a ona została sama z dwójką dzieci, które na dodatek potrafią zamieniać się w wilki. Chociaż czy w BD Bella nie mówiła czegoś o tym, że ona związała się z Charliem?
Chociaż średnio mi to pasowało w sadze. Bo minęło kilka miesięcy, a ona z Charliem już kręci, który na dodatek był przyjacielem jej męża.
No dobra wracając do twojego ffa.
Fabuła spodobała mi się. Cieszę się, że jako jedna z nielicznych przedstawiłaś Leę, jako osobę, która potrafi być ciepła dla rodziny i przyjaciół.
Zapowiada się bardzo ciekawy ciąg dalszy, bo z tego co wnioskuję Leah, nie będzie dawała temu Nathanowi poznać, że się w niego wpoiła.
No i Jake, który pomógł Nathanowi znaleźć Leę. super.
No i Audi TT, które jest cuuudne też się pojawiło
i aluzja do jednego z fajniejszych ffów, więc jeszcze bardziej mi się podoba.
pozdrawiam i życzę VENA,
xcullenowax |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 16:38, 07 Kwi 2009 |
|
Rzadko czytam fan fiction, bo za nimi nie przepadam. To zostało mi jednak polecone przez moją drogą przyjaciółkę i postanowiłam się nim zainteresować.
A więc.
Leah jest jedną z moich ulubionych postaci. Cieszę się, że wreszcie ktoś z talentem zabrał się za pisanie o niej fan ficków. 'Poskromienie złośnicy' bardzo mi się podoba, między innymi przez oryginalność, jak i pomysł. Na temat Leah jest stosunkowo mało fan ficków, przez co, napisanie czegoś dobrego to większe wyzwanie. W tłumie opowiadań o Bells i Edwardzie totalnie tragiczne 'dzieUa' jeszcze przejdą. Ale nie o tym rozmawiamy, tylko o twoim talencie i oczywiście opowiadaniu. Podobało mi się, nawet bardzo. Styl masz lekki, prosty, a jednak bardzo bogaty w słowa i emocje. Błędów nie wyłapałam, czytało się przyjemnie. Mam nadzieję, że kolejne części będą równie ciekawe.
tGirl. |
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Śro 8:04, 08 Kwi 2009 |
|
Chyba się pomalutku przekonuję. Z braku czasu nie przeczytałam dokładnie rozdziału, ale wiem o co tam mniej więcej chodzi. I podoba mi się. Najlepsze w tym FF to, czego mi brakuje straszliwie na tym forum. A mianowicie, opis uczuć. Spodobało mi się, że nie spłyciłaś Leah. Po sugestywnych opisach w sadze, można dojść do wniosku, że jest to pusta, złośliwa panienka, która nie może pogodzić się z własnym losem i jeżeli ktoś ją skrzywdził to musi ponieść surowe konsekwencje. U Ciebie jest po porostu nieco trudną nastolatką, która nie dostrzega głębi ludzi i nie ma zamiaru się zmieniać, choć wymaga tego od niej otoczenie. Zawiłe, ale mam nadzieje, że zrozumiałe.
Muszę się do czegoś przyczepić, bo to nie byłabym ja. Może w niektórych momentach ta głębia jej uczuć i przeżyć jest zbyt duża, no bo, mimo tego co wyżej napisałam, uważam, że miała również dość lekceważący stosunek do wielu spraw. I to wnikanie w jej emocje jest zbędne czasami. Albo wahania nastrojów: raz się śmieje, raz płacze, a potem znów wybucha śmiechem. Dorasta, huśtawki nastrojów, zmienna - rozumiem, ale np. w tej sytuacji, gdzie siedzi z matką i wspominają ojca, nie miałam czasu, żeby się odpowiednio rozczulić, bo ona za chwile śmieje się wesoło. :P
Odważyłam się dopiero teraz napisać, co myślę o tym opowiadaniu, bo dopiero teraz zaczęło się dziać. Pierwsze rozdziały, to jasne, trzeba wszystko wytłumaczyć i wprowadzić czytelnika. Po tych jej wypowiedziach na temat wpojenia Jacoba, było raczej wiadome, że i ją trafi i będzie się opierać. Także znów: podoba mi się jak to opieranie się opisałaś. Nie, że zobaczyła, nie chciała i poszła, tylko złożone emocje, różnorodność słownictwa (I to chwała tobie i brawa) i jedna, wielka niewiadoma.
Jeszcze jedno, ale przysięgam ostatnie. Brawa (znów!) dla Ciebie, bo wprowadziłaś własne wydarzenia, a nie przepisałaś historii na podstawie sagi. To nie jest łatwe. Wiem coś o tym.
To by było na tyle. Rozpisałam się, ale zbierało mi się tak już od dawna. Pisz, pisz. Jestem ciekawa.
Weny życzę.
Pozdrawiam.
K, |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kasiek303 dnia Śro 16:04, 08 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Giraffaaa
Człowiek
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc!
|
Wysłany:
Sob 10:33, 11 Kwi 2009 |
|
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze OGŁOSZENIE: Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału, który prawdopodobnie pojawi się dzisiaj albo jutro. Życzę Wesołego Jajka!
Wielkanocna Giraffaaa |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Giraffaaa dnia Sob 10:37, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
transfuzja.
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.
|
Wysłany:
Sob 19:18, 11 Kwi 2009 |
|
Ooo, już jeszcze dzisiaj?
Ew. jutro?
Wow, dzięki... Dziewczyno, ratujesz moje święta. xD
Hojnego króliczka życzę Tobie i pozostałym czytelnikom.
Żeby offa nie była, to po raz kolejny mówię [czy raczej piszę]: ciekawe, wciągające, podoba mi się. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Giraffaaa
Człowiek
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc!
|
Wysłany:
Sob 22:45, 11 Kwi 2009 |
|
<Fanfary> Oto jest! Następna część! Chyba przedostatnia... Tak jakoś myślę przynajmniej - wszystko od Wena zależy. Tradycyjnie dziękuję mojej ukochanej, najlepszej i lubiącej kawały Beciuniuni: Mistletoe.
Dedykuję ten rozdział właśnie jej, gdyż jest mą opoką, ostoją itd. Dobra koniec tych żartów! Po prostu dla Mistletoe, bo jest fajna i już!
Rozdz. 4
Kuchnia wyglądała jak po przejściu huraganu. Nie, kilku huraganów! Stałam z rozłożonymi rękami, które do łokci upaćkane były w mące, uważnie obserwując postać w telewizorze. Byłam skupiona i gotowa na wszystko. Ostrożnie poprawiłam czapkę kucharską, którą miałam na głowie i dokładnie powtórzyłam wszystkie czynności, zaobserwowane w odbiorniku. Mój brat stał w drzwiach, obserwując moje poczynania z odrobiną niedowierzania i zaciekawieniem, jednak nie zwracałam uwagi na jego obecność.
- Ciasto przenosimy do blachy, którą wcześniej wysmarowaliśmy masłem. Całość wkładamy do piekarnika… - mówił prowadzący programu „Gotuj z Nami”, zanim ktoś nie wyłączył odbiornika.
- Hej! – Krzyknęłam oburzona w nieokreślonym kierunku. Odwróciłam się szybko, a czapka zsunęła mi się na oczy. Poprawiłam ją wściekłym ruchem dłoni.
Nieopodal stał Jacob, który uśmiechał się szeroko, ukazując tym samym rząd oślepiająco białych zębów.* W ręku trzymał pilota, którym wyłączył program. Przyjrzał mi się uważnie, po czym rzucił okiem na bałagan, który mnie otaczał.
- Przygotowujesz się do roli żony? – Zażartował. – Jeśli tak miałoby wyglądać twoje gotowanie, to wolałbym jeść u Billego. A wiesz przecież, że przygotowywanie jedzenia nie jest jego mocną stroną.
Wiedziałam o tym aż za dobrze. Billy Black znany był z potraw, których robienie rujnowało kuchnię doszczętnie. Tylko Harry zawsze potrafił przyrządzić swoją panierkę w idealnym porządku. Gdy wychodził z pomieszczenia, nie trzeba było w ogóle sprzątać.
- Och, zamknij się Jacob. Znając ciebie, zaraz usiądziesz i zjesz wszystko. Tak w ogóle, to co ty tutaj robisz? Miałeś wpaść dopiero jutro – zwróciłam się do niego zmęczonym głosem.
- Przyszedłem wybadać, czy już zakochałaś się w Nathanie. Pomyśl o szczęściu jakie dasz nam wszystkim. Ja wreszcie będę od ciebie wolny, ty zostaniesz wniebowziętą dziewczyną Dwighta, a Sam poczuje ogromną ulgę, widząc cię z innym – powiedział rozbawiony.
Wściekła wytarłam brodę ręką, zapominając o mące. W tym samym momencie mój przyjaciel nie wytrzymał i najzwyczajniej w świecie ryknął śmiechem, tarzając się po podłodze. Wzniosłam oczy ku niebu – jego głupota przekraczała wszelkie granice. Wyrównałam oddech i trochę się uspokoiłam. W końcu nie chciałam urwać mu głowy w kuchni! Umyłam dłonie, a także opłukałam twarz z wszechobecnej mąki. Westchnęłam i zaciekawiona wyjrzałam przez okno, które oświetlało kuchnię delikatnym, czerwonym światłem. Dzień miał się ku końcowi, a gęsta mgła pokryła las. Odwróciłam się w stronę chłopaków, rozciągając usta w złośliwym uśmieszku.
Panie i panowie! Czas na numer wieczoru. Leah Clearwater zmiecie tego oto Jacoba Blacka z powierzchni ziemi. Prosimy o brawa! – Wyobraziłam sobie człowieka, który zapowiada to niesamowite przedstawienie w teatrze.
Mimowolnie zachichotałam. Jakie ja czasami mam nienormalne myśli! Pokręciłam głową i podeszłam do swojego przyjaciela, zatrzymując się tuż przed jego twarzą, tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Zauważyłam w jego oczach zdziwienie i zaniepokojenie. Pewnie zastanawiał się, co chciałam zrobić.
- Wiesz, że wyśmianie mnie było złym pomysłem? A wspominanie o Samie samobójstwem? Zapomniałeś już, jak ostatnio skończyło się twoje idiotyczne zachowanie? – Prawie, że warczałam.
Doskonale wiedział, że potrafiłam zmienić jego życie w piekło. W tym momencie nie obchodziło mnie to, że obiecałam być mniej irytująca od Paula. Pragnęłam zemsty, a poza tym, jako Beta, uwielbiałam dokuczać Alfie.** Jacob głośno przełknął ślinę, trzymając pewny siebie wyraz twarzy. Prychnęłam i położyłam mu jedną rękę na ramieniu, drugą zaś ściągając sobie czapkę kucharską.
- Mój drogi przyjacielu. – Odłożyłam nakrycie głowy na blat. - Popełniłeś błąd, który pomogę ci naprawić. Posłuchaj… – Zaczęłam.
- No co ty, Leah. Nie wydurniaj się! Jestem od ciebie większy, silniejszy, przystojniejszy i poza tym, jestem ALFĄ! – Przerwał mi, jednak w jego głosie dało się wyczuć lekkie drżenie.
- Seth, nie możesz tego oglądać. Wychodzę, aby oszczędzić ci scen przemocy – zarządziłam.
Ponownie uśmiechnęłam się, tym razem jeszcze szerzej. Chwyciłam moją ofiarę za rękę i wypchnęłam ją na zewnątrz. Wymierzyłam w Jacoba palcem wskazującym i roześmiałam się. Nie miałam w planach robienia mu krzywdy, o nie. Chciałam go tylko wystraszyć, aby nie próbował poruszać tematu Nathana czy Sama. Ściągnęłam ubrania i położyłam je obok drzwi. Black strasznie się speszył i skierował wzrok w stronę lasu. Prawdopodobnie wiedział, że teraz się przemienię, ale miał cień nadziei, iż się mylił. Gdy tylko przekształciłam się w wilka, Jake odsunął się pod ścianę, nieudolnie próbując się uśmiechnąć.
- Wyluzuj, Leah. To był drobny żart. Chyba nie wzięłaś tego na poważnie? Myślałem, że Sam nie jest już tematem tabu – bronił się.
Warknęłam i zawyłam głośno, zapominając o śpiącej mamie.
Cholera! Szlag by trafił tego idiotę! Przez niego cały ten cyrk – pomyślałam.
Nie, to wszystko tylko i wyłącznie twoja wina. Żądzą tobą nastroje i uczucia, które są tak zmienne, że strach się bać. Nic dziwnego, że nie masz przyjaciół. Ba, nawet znajomych nie posiadasz – odezwał się upierdliwy głosik w mojej głowie.
Nic mnie nie obchodzisz. Czasami warto być egoistą i osobą wredną. To sposób przetrwania, nic więcej – prowadziłam rozmowę ze sobą.
Jestem popieprzona, idealnie. Przynajmniej mam wyjaśnienie dla mojego osobliwego charakteru. Wzięłam głęboki wdech i przemieniłam się w człowieka. Jacob natychmiast odwrócił wzrok – zawsze wstydził się, gdy stałam przed nim obnażona. Ja już dawno przyzwyczaiłam się do tego, że sfora widziała mnie nagą. Próbowali o tym przy mnie nie myśleć, ale rzadko im się to udawało. Westchnęłam głośno i powoli wciągnęłam na siebie bluzkę oraz spodnie.
- Proszę, nie rób tego więcej – powiedziałam smutnym głosem.
Zawsze wszystkim dokuczałam, a teraz, gdy ktoś chciał się na mnie odegrać, pękłam. Nie potrafiłam przyjąć krytyki. Nie… Ja nie chciałam jej zaakceptować. Dosyć tego rozmyślania! Zaczynała już boleć mnie głowa.
- Właź tchórzu! Ugotowałam coś pysznego i powinieneś tego spróbować. Jeśli Seth jeszcze wszystkiego nie zjadł – zaprosiłam go odrobinę weselszym tonem.
Kiwnął głową ze zrozumieniem – znał moje zmienne nastroje i zachcianki. Co prawda, w ogóle ich nie akceptował, ale jakoś sobie z nimi radził. Bo był moim najlepszym przyjacielem.
- Dzisiaj nie w pracy? – Zapytałam podchwytliwie.
- Hę? W jakiej pracy? – Zdziwił się.
- No, przecież jesteś nianią tego pół krwiopijcy, prawda? – Zakpiłam złośliwie, wystawiając język.
Od razu tego pożałowałam.
- Ała! – Krzyknęłam, gdy Jacob uderzył mnie w ramię swoim ogromnym łapskiem.
Ryknął śmiechem, a po chwili z oczu poleciały mu łzy.
- Bardzo śmieszne – mruknęłam pod nosem i weszłam do kuchni.
Stanęłam jak wryta i otworzyłam usta ze zdziwienia. Nie było śladu po moim gotowaniu. Pomieszczenie lśniło jak nigdy przedtem i uśmiechało się do mnie. Obok lodówki stał Seth, który na rękach miał różowe, gumowe rękawiczki. Trzymał szmatkę i zaciekle polerował szafkę.
- Co ty… - Zaczęłam i nie potrafiłam skończyć.
Świat oszalał, stanął na głowie, albo coś gorszego. Przetarłam oczy, ponieważ byłam pewna, że śnię. Cholera, to rzeczywistość! Spojrzałam na stół, na którym stały przygotowane przeze mnie potrawy. Seth ich nie zjadł? Co jest?!
- Gadaj, co jest grane! – Zwróciłam się do brata.
Popatrzył na mnie zdziwiony i wzruszył ramionami.
- Zachciało mi się sprzątać i tyle – odpowiedział obojętnym tonem.
Machnęłam ręką i usiadłam na krześle. Seth wyglądał podejrzanie niewinnie.
- Jake, częstuj się. – Zakryłam twarz dłońmi, aby moje oczy trochę odpoczęły.
Znowu zaczęłam intensywnie myśleć. Nieustannie rozważałam wiele możliwości, wyjść. Nie potrafiłam skupić się na tym, co dzieje się teraz. Wybiegałam w przyszłość, cofałam się do przeszłości. Wiecznie zamyślona, niedostępna. Wściekła na siebie, uderzyłam pięścią w blat.
- Czo est? – Zapytał zapchany jedzeniem Jacob.
- Nic. Strasznie mlaszczesz – powiedziałam trochę weselsza.
Mój przyjaciel na chwilę przestał przeżuwać, po czym zaśmiał się, wypluwając na blat odrobinę kruszonki.
- Która godzina? Chyba czas na ciebie, Jake – przypomniałam mu.
- Spoko, już lecę. – Wstał i uśmiechnął się. – I tak się zasiedziałem. Dzięki za żarełko! – Krzyknął, wychodząc z domu.
Zauważyłam, że zabrał ze sobą spory kawałek ciasta i roześmiałam się. Wiedziałam, że mu zasmakuje.
- Dlaczego telefon jest doszczętnie zniszczony? – Usłyszałam mamę i odwróciłam się gwałtownie.
- Zdenerwowałam się i trochę za mocno ścisnęłam słuchawkę. Przepraszam – odpowiedziałam.
- Musimy kupić nowy… Co tak pięknie pachnie? – Zapytała zdziwiona.
- Pyszne ciastko, które sama upiekłam. – Wyszczerzyłam zęby. – Spróbuj, a ja tymczasem pójdę już spać. Zmęczyłam się trochę.
Pocałowałam mamę w czoło i udałam się do swojej sypialni. Położyłam się na łóżku, ręce kładąc nad głową. Westchnęłam i gotowa do snu, zamknęłam oczy.
Puk, puk.
- Hę? – Podeszłam do okna, od którego dochodził dziwny dźwięk.
Wyjrzałam na zewnątrz, wytężając wzrok, aby dostrzec coś w ciemnościach. W dalszym ciągu się rozglądając, przykleiłam nos do szyby. Nagle, zauważyłam coś po drugiej stronie i jak oparzona odskoczyłam do tyłu, upadając na podłogę. Potarłam bolące udo, lekko się przy tym krzywiąc. Spojrzałam w stronę okna i rozpoznałam twarz Nathana. Ze złości zacisnęłam mocno pięści.
To nie może być prawda… - powtarzałam w duchu.
Nieproszony gość przyjaźnie uśmiechał się zza szyby. Otworzyłam lufcik, dając za wygraną.
- Właź, tylko bądź cicho! – Zaprosiłam go, przykładając palec do ust.
- Czuję się jak przestępca, który przybył po swą ofiarę – próbował zażartować.
- Phi. Prędzej ty byłbyś tą ofiarą. Losu – dodałam ciszej.
Chłopak usiadł na moim łóżku, rozciągając się i ziewając. Popatrzyłam na niego zgorszona i przycupnęłam obok.
- Eh.. Witam w moich skromnych progach. Co cię tu sprowadza, lordzie wkurzasz-mnie-jak-nikt? – Zaczęłam słodkim głosem.
Rozciągnął usta w szczerym uśmiechu i położył dłoń na moim ramieniu. Miejsce, w którym mnie dotykał, paliło żywym ogniem, ale pragnęłam przezwyciężyć własne słabości, więc nie zareagowałam.
- Doprawdy, jeszcze się nie domyśliłaś? – Powiedział nadzwyczaj poważnie. Zabrzmiało to odrobinę staroświecko.
- A przetłumaczysz ten zwrot na język wieku dwudziestego pierwszego? – Spojrzałam w jego oczy, które mieniły się szlachetnym brązem i utonęłam w nich.
Odsunęłam się na brzeg łóżka i spuściłam wzrok.
Nie lubisz go, nie lubisz go… - powtarzałam jak mantrę.
Nathan wykorzystał moją chwilową słabość i pocałował mnie. Zareagowałam natychmiast, policzkując go. Dyszałam ciężko, zniewolona przez nienawiść. Powoli zaczynałam dochodzić do granicy mojej wytrzymałości.
Jezu, dziewczyno, weź się w garść. Myślisz, że mężczyźni uwielbiają kobiety, które zmieniają się w wilki? – Przypomniał mój wewnętrzny, denerwujący głos.
Wzięłam bardzo głęboki wdech i zerknęłam na Dwighta. Rozwalił się na MOJEJ pościeli, przykrył się MOJĄ kołdrą i wziął do ręki MOJEGO misia! Mimo, iż został spoliczkowany, szczerzył się, zadowolony z pocałunku.
- I z czego się cieszysz? – Skarciłam go.
Wzruszył ramionami i puścił mi oko. Zamrugałam zdziwiona. Co temu chłopakowi chodzi po głowie? Poddałam się i położyłam obok niego.
- Wyjdź za jakieś dziesięć minut, okej? – Poprosiłam go dużo milszym tonem.
Pocałował mnie w czoło, na co uderzyłam go w bark.
- Nie pozwalaj sobie – zagroziłam sennym głosem.
- Będziesz moja, czy tego chcesz, czy nie – wyszeptał pewny siebie, a ja odpłynęłam w krainę głębokiego snu.
* Aluzja do Taylora, czy jak mu tam. Nie mogłam się powstrzymać xD
** Tak to już jest, że Beta-Beta dokucza Alfie-Autorowi Hehehe
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Giraffaaa dnia Sob 22:59, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
transfuzja.
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.
|
Wysłany:
Nie 15:56, 12 Kwi 2009 |
|
Super, super, super! Nowy rozdział! Yeah! xD
Najwyraźniej nie wyjdzie mi KK, ale spróbuję.
Akcja nabiera tempa. Nathan [jak widać] nie próżnuje i dzięki temu Leah powoli wychodzi ze swojej skorupy... Zastanawiam się, jak zakończysz opowiadanie. Od razu happy end, czy może jednak kilka zgrzytów się pojawi?
Bardzo Cię proszę: niech nie będzie za słodko!!! W końcu to złośnica jest, ot co. :)
Jak zwykle czytało się lekko, pośmiałam się trochę, humorek mi się poprawił.
Dzięki. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bezsenna
Wilkołak
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam gdzie fikcja łączy się z rzeczywistością...
|
Wysłany:
Nie 21:55, 12 Kwi 2009 |
|
Nareszcie znalazłam ff, które jest inne, w takim pozytywnym znaczeniu. Leah przedstawiłaś taką, jaka była w sadze - suka dosłownie i w przenośni... Złośliwa i w ogóle. Jacob - standardowo mieszający się w nie swoje sprawy... Nathan - ciekawa postac nawet Ci wyszła, i do tego taka bezpośrednia i odważna...
Liczę że dalej będzie jeszcze lepiej i jeszcze ciekawiej :)
A będzie miziu miziu? xd |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AnQa_00
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z herbaty
|
Wysłany:
Wto 13:35, 14 Kwi 2009 |
|
Po pierwsze serdecznie dziękuję zarówno za podjęcie tematu (W tej kwestii jesteś borska ), jak i za dedykację.
Muszę się usprawiedliwić z braku mojej opinii do tej pory. W pewnym sensie wyprosiłam to opowiadanie, więc grzecznie byłoby coś napisać od siebie. Ja tymczasem nie uczyniłam tego. No, nieładnie z mojej strony, jednak brak dostępu do internetu i nadmiar obowiązków uniemożliwiły mi wejście na forum, o czytaniu i komentowaniu czegokolwiek, nie wspominając.
Raz jeszcze dziękuję i przechodzę do właściwej części wypowiedzi.
Widzę, iż decyzja o pisaniu tej historii była przemyślana. Choćby tytuł, nawiązujący do sztuki Szekspira. Niby drobnostka, a cieszy. Prosto, zwięźle i na temat. O to chodzi. Dalej zagłębiamy się w treść. Przyznam z ręka na sercu, że przeczytałam, jak na razie, dwa rozdziały. Chciałam napisać po lekturze wszystkich zamieszczonych tu części, ale mogłoby się to rozciągnąć w czasie.
O samym pomyśle nie ma się już co rozpisywać. Wiadomo, iż w wysypie różnorodnych wariantów na temat B&E, jakakolwiek odmiana jest mile widziana. Zwłaszcza oczekiwana.
Lubię Leah, mimo jej nieprzyjemnego obycia i rozlicznych wad. Jest prawdziwa. Po prostu realna. Odcina się grubą kreską od wyidealizowanych relacji Wampiry - Wilki. Dlatego chciałam czegoś więcej o niej. Meyer, pisząc o dziewczynie, urwała, jakby w połowie. Mamy rozterki dotyczące przyszłości i strachu przed nieznanym i ... Ciach.
Autorka się rozmyśliła. Pędzi ze swoimi pomysłami, niezrażona kolejnym dowodem swej niekonsekwencji w prowadzeniu postaci. "A niech się pasie dziewucha po lesie, a co!"
Zrobiłaś to, co porzuciła S.M. Chwała Ci za to. A na dodatek, jak przypuszczam, bez dodatkowych "Ochów i Achów".
Jak zauważyły inne osoby potrafisz dobrze opisywać ludzkie emocje. Nie są to jęki zagubionej sierotki, tylko prawdziwe przemyślenia. Wczuwasz się w bohaterów, dodajesz im realizmu (Nie jestem w stanie inaczej tego zapisać. Mam nadzieję, iż jest to zrozumiałe.). Dzięki temu i my czujemy ich niepewność, złość czy ekscytację.
Nie napiszę, że dopiero teraz uświadomiłam sobie człowieczeństwo Leah, bo w to wierzyłam od początku. Fakt, iż potrafiłaś pokazać to innym, zasługuje , tym niemniej, na uwagę.
Czyta się szybko i przyjemnie. Masz lekki styl. Czytelnik nie męczy się przy czytaniu. Językowo, moim skromnym zdaniem, całkiem w porządku, chociaż skupiłam się na wydarzeniach, nie na przecinkach i stylistyce.
Nie jest mdło ani cukierkowato. Całość ma ręce i nogi, a u wszystkich czterech kończyn pazur. Nie ma usypiających dłużyzn czy bezsensownej podniosłości.
Wielki plus dla Ciebie. Szkoda tylko, że zapowiada się tak krótko. Mogłoby być to wplecione w jakąś intrygę, jednak nie zawsze efekt takiego zabiegu jest zadowalający. Lepiej mierzyć zamiary na siły, nie odwrotnie.
Na tym zakończę swój komentarz (Nieco chaotyczny, jak widzę.). Liczę na dalsze efekty Twojej pracy.
Życzę Weny, cierpliwości i niesztampowych pomysłów.
Pozdrawiam, AnQa_00 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|