|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Agnes_scorpio
Zły wampir
Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 88 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Pon 15:03, 23 Lut 2009 |
|
OMFG
Czy Ty chcesz mnie zabić???!!!
Kończąc w takim momencie!!!!
Wielki wielki ukłon za muzykę. Kocham Sandrę i Guano Apes. Puściłam "Heaven" czytając ten part i fuck! Ciary chodziły mi po całym ciele.
Zajebiście to opisałaś, naprawdę!!!
Jestem pod mega wrażeniem.
I niech Bella trafi do Edka!!! Niech on ją znajdzie, pojedzie do pieprzonego Jamesa i zrobi mu z dupy jesień średniowiecza!!!
Kaffienka rulezz :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 20:18, 23 Lut 2009 |
|
Och! Uwielbiam Was i wasze komentarze! Specjalnie dla Was załatwiłam nowy rozdział wcześniej. :)
Gościnnie betowała wspaniała Dians - dziękuję Ci strasznie, kochana! :) Podziękujcie też ładnie, bo dzięki temu rozdział jest dziś, a nie w czwartek. :)
Piosenka na dzisiaj idealnie opisująca uczucia Edwarda (przeczytajcie sobie słowa): Paramore "My heart" (http://www.youtube.com/watch?v=OYzJNwHCKeg&feature=related)
I. 9 - Lęk
Właśnie miałem iść pod prysznic, gdy usłyszałem natrętne pukanie do drzwi naszego mieszkania. Poza mną był tu tylko Vincent, ale słyszałem, jak rozmawia przez telefon ze swoją dziewczyną, wobec czego to ja musiałem ruszyć się i otworzyć. Byłem lekko wkurzony. Kto jest taki bezczelny, żeby przychodzić o tej porze? Rzuciłem szybko okiem na zegar w korytarzu. Było po dwudziestej drugiej. Niezbyt odpowiednia pora na wizyty.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem przed sobą pusty hall spowity w całkowitym mroku. Wychyliłem się, ale nikogo nie zobaczyłem. Głupie żarty! Pewnie jakieś dzieciaki się nudziły. Już miałem wrócić do środka, gdy odwracając się, dojrzałem coś kątem oka. Pod ścianą, na podłodze leżała jakaś dziewczyna. Bez namysłu włączyłem światło. Doznałem szoku.
O matko! Przecież to Bella! - Zdziwiłem się.
Widok krwi na jej twarzy, zadrapań i podartych ubrań mocno mnie wystraszył. Błyskawicznie kucnąłem przy niej i zmierzyłem puls na szyi. Był słaby i ledwie wyczuwalny. Uniosłem jej powieki i ujrzałem strasznie zwężone źrenice. Była naćpana. Jak to się stało? Tak dobrze jej szło! Czyżbyśmy za mało jej pilnowali? To moja wina! Powinienem z nią porozmawiać wtedy, w samochodzie, gdy zadzwoniła Leah! Miliony różnych myśli krążyły po mojej głowie. Musiałem jednak się skoncentrować, by jej pomóc.
- Vincent! Pomocy! - krzyknąłem, biorąc dziewczynę na ręce.
Współlokator przybiegł prędko i oceniwszy sytuację, pobiegł po telefon i kluczyki od samochodu. Zerwał sprawnym ruchem dwie kurtki z wieszaka i porozumiawszy się bez słów, zbiegliśmy na dół, do samochodu. Usiadłem z tyłu, z Bellą w moich ramionach. Bałem się strasznie. Boże! Obyśmy tylko zdążyli na czas! Byleby tylko dawka narkotyku nie była zbyt duża!
Chwyciłem za telefon i bez zastanowienia wybrałem numer mojego ojca. Odebrał po kilku sygnałach. Oznaczało to, że albo już spał, albo pracował. Ulżyło mi, gdy wreszcie usłyszałem w słuchawce jego głos.
- Edwardzie, coś się stało? Dzwonisz tak późno!
- Tato! Potrzebuję Twojej pomocy! - odparłem.
- Co się dzieje?
- Przyjedź szybko do kliniki! Jadę tam z Bellą, siostrą Alice. Ma bardzo słaby puls i wąskie źrenice. Prawdopodobnie zażyła dużą dawkę jakiegoś narkotyku.
- Synu, będę na Was czekał na izbie przyjęć. Akurat mam nocny dyżur. Pospieszcie się! - Zakomenderował i rozłączył się.
Wybrałem kolejny numer. Tym razem nie musiałem czekać długo. Zaspany głos Alice w ciągu kilku sekund odezwał się w telefonie.
- Słucham?
- To ja, Edward. Jadę z Bellą do kliniki, w której pracuje ojciec. Jest nieprzytomna. Naćpała się.
- O Boże! - krzyknęła Alice - Zaraz tam będę!
- Ok. Powiadom rodziców.
Już prawie dojeżdżaliśmy na miejsce. Patrzyłem uważnie na tą słabą istotkę, bezwładnie spoczywającą w moim uścisku. Tak bardzo się o nią bałem. Modliłem się, by jakoś z tego wyszła. Składałem w myślach przysięgi, jak to teraz już zajmę się nią i pomogę wyjść na prostą. Nic się nie liczyło, tylko to, by usłyszeć ponownie ten delikatny głos i zobaczyć ją znowu bezpieczną.
Carlisle czekał przy podjeździe dla karetek z gotowym personelem medycznym. Vincent zatrzymał się tuż obok nich, bym mógł wysiąść z Bellą. Błyskawicznie położyłem ją na gotowych noszach na kółkach i odsunąłem się, zapewniając medykom wolny dostęp. Ci zaś szybko przewieźli nieprzytomną dziewczynę do sali zabiegowej i przystąpili do działania.
Bez zastanowienia pobiegłem za nimi. Stanąłem w otwartych drzwiach zabiegówki i w milczeniu przyglądałem się ich pracy. Podłączyli Bellę do jakichś monitorów. Powbijali plastikowe rurki w delikatne ręce. Ciągle była nieprzytomna.
Nagle, bicie jej serca, słyszalne w całej sali dzięki monitorującej je maszynie, zaczęło gwałtownie zwalniać. Na monitorze linia jej życia coraz bardziej się prostowała. Poczułem, jakby ktoś odcinał mi dostęp do tlenu.
- Tato, ratuj ją! - krzyczałem, przytrzymując się framugi drzwi.
- Edward, wyjdź do poczekalni! - syknął w moim kierunku Carlisle - Setkę adrenaliny! Szybko!
To były ostatnie słowa, które usłyszałem, zanim pielęgniarz wypchnął mnie za drzwi. Spacyfikowany z opuszczoną głową ruszyłem do obszernego hallu izby przyjęć. Wszyscy już tam na mnie czekali. Matka Belli z mężem, jej ojciec - Charlie, Alice z Jasperem, Vincent i jeszcze jeden młody mężczyzna, bardzo przypominający ojczyma Belli, Phila, z jakąś blondynką. Pewnie to jego syn z partnerką.
Wszyscy byli bardzo zmartwieni. Kobiety płakały. Osiem par oczu wbiło się we mnie, gdy tylko stanąłem w ich zasięgu. Przełknąłem nerwowo ślinę, choć to ani trochę nie pomogło zmniejszyć guli, która boleśnie gnieździła się w moim gardle. Milczeli. Czekali na jakieś informacje z mojej strony. To sprawiło jedynie, że poczułem się jeszcze gorzej.
- Edward, mówże wreszcie! - Zirytowana Alice nie wytrzymała i potrząsnęła mną.
- Moja malutka dziewczynka! - Szlochała Renee w ramionach męża.
- Bella... Co z moją córką? - spytał stanowczo Charlie.
- Stary, powiedz coś! - przekonywał Vincent.
- Ja nie wiem... Są jakieś komplikacje... Wyrzucili mnie z sali. - wydukałem.
- O Boże!
Krzyk Renee rozdarł powietrze. Zdenerwowana sytuacją zemdlała. Położyliśmy ją na ławce i natychmiast zaczęliśmy cucić. Gdy już się ocknęła, pielęgniarka podała jej jakiś lek uspokajający. Tak bardzo chciałem również móc się uspokoić, ale z wiadomych względów dotyczących mojej przeszłości, jak ognia unikałem wszelkich zbytecznych medykamentów.
Chwilę później panowała już nieznośna cisza. Minuty dłużyły mi się niemiłosiernie. Nie potrafiłem ustać w miejscu. Krążyłem po obszernym pomieszczeniu jak rozpędzony pocisk. Zaczynałem wariować. Phil obejmował swoją Renee, Jasper tulił Alice, a młody brunet, Emmett, trzymał swoją żonę, Rosalie, na kolanach i kołysał ją delikatnie. Moja Bella leżała daleko ode mnie, na sali zabiegowej i nie miałem najmniejszych szans, by odgonić gromadzące się wokół niej koszmary.
Boże! Co też ja sobie wyobrażam?! Przecież to nie jest moja dziewczyna! - Skarciłem się w myślach.
Tak strasznie się martwiłem. Nie byłem w stanie nawet pomyśleć, co by było, gdyby...
- Uhm, miałem o tym nie myśleć! - Upomniałem się ponownie.
Vincent podszedł do mnie i poklepał współczująco po plecach. Odwróciłem się w jego kierunku i aprobująco pokiwałem głową. Wyglądał na tak samo zmartwionego jak ja. Zresztą nic dziwnego! Bella była jego podopieczną i wiedziałem, że naprawdę się polubili.
Chciałem wyrzucić wszystkie te emocje, które kumulowały się we mnie, ale nie byłem w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa, dopóki Carlisle nie stanął przed nami. Wyglądał, jakby był strasznie wykończony i tak też prawdopodobnie się czuł. Miał zdecydowanie zmartwioną minę. Na ten widok serce zabiło mi szybciej, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
- Carlisle, powiedz co z Nią! - Rozkazałem mu.
- Isabella ma złamane żebra. Przypuszczalnie ktoś się z nią szarpał. Ma mnóstwo heroiny we krwi i rozliczne rany na ciele. - Carlisle przerwał na chwilę.
- Heroina? A to coś nowego! - Odnotował Vincent.
- Nastąpiło zatrzymanie akcji serca, ale skutecznie ją reanimowaliśmy. - Wśród zgromadzonych rozległ się jęk przerażenia. - Według mnie Bellę ktoś napadł. Ma siniaki i zadrapania na rękach, ślad po ukłuciu wskazuje na to, że sama nie podała sobie narkotyku. Musiałaby wykrzywić rękę pod zbyt nienaturalnym kątem.
- Jak to? Nie sama? - Zdziwił się Jasper.
- Coś czuję, że James ma z tym coś wspólnego... - syknąłem, ale Carlisle mi przerwał.
- Trzy osoby mogą pójść przy niej posiedzieć. Proszę za mną... - powiedział i ruszył w kierunku drzwi prowadzących na oddział.
Błyskawicznie z kręgu wyszli Renee, Charlie i Alice i podążyli za moim ojcem. Spojrzałem na zamykające się za nimi drzwi i przekląłem w duchu.
Boże! Ile bym dał, by móc tam wejść... |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 11:56, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pon 20:28, 23 Lut 2009 |
|
Jak już mówiłam rozdział świetny :D
Cała akcja się nieco skomplikowała, wprowadziłaś nowe wątki, super!
Bella dość delikatna. Połamane żebra, sińce itd. nie zbyt miła perspektywa.
Emmet synem Phila, nieźle.
Edward robi się dosyć opiekuńczy i zaczyna się zakochiwać w biednej, kruchej Belli :D
Czuję, że będzie się chciał wraz z Vincentem, zemścić na Jamesie :P
Świetnie opisałaś jego uczucia, także akcja w szpitalu, zwroty, zjawiska, zachowanie innych. Mistrzostwo.
Oczekuję na dalsze rozdziały :D
Weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 20:28, 23 Lut 2009 |
|
Boskie :D kurcze tak czekałam na nowy rozdzial i sie doczekałam :D :D :D
Rozdzial swietny :D nie bede cytowac bo musze leciec do pracy ale ciesze sie że sie wyjasnilo odnośnie tego co zrobil James :D
zyczę VENY :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Elune
Człowiek
Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że.
|
Wysłany:
Pon 20:28, 23 Lut 2009 |
|
Oj...
Taki obrót sprawy mnie nieźle zaskoczył, nie powiem. Założę, się, że to James. Tylko ciekawe jak Bella się doczłapała do mieszkania Edzia? W takim... emm... stanie. Kurde, teraz znowu będzie musiała się leczyć, heroina przecież nieźle uzależnia...
Dzięki Ci za ten rozdział stokrotne;)
Wena! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Pon 20:37, 23 Lut 2009 |
|
Jak to się stało, że nie zauważyłam poprzedniedo rozdziału!!!
Oba są totalnie, niezaprzeczalnie świetne.
Ta cała akcja... Poprostu nie mam słów.
Poprostu - WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 20:51, 23 Lut 2009 |
|
Eeeee.... Zacięłam się. Brak mi słów.
Po prostu... Wow.
Wszystko idealnie opisane. uczucia, każda kolejna decyzja. Szybka, skuteczna akcja i Bella na szczęście przeżyła. Edward jest niezastąpiony, cudowny! Jestem pod wrażeniem talentu. :) Brawa dla autorki. :)
Z (NIE)cierpliwością czekam na cd. :D
pozdrawiam,
M. :* :) |
|
|
|
|
anja
Zły wampir
Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy
|
Wysłany:
Pon 20:58, 23 Lut 2009 |
|
najpierw odnośnie rozdziału 8.
Cytat: |
- Nie będziesz z nikim rozmawiać! – Syknął. - Teraz należysz tylko do mnie!
|
w tym momencie siedziałam z rozdziawioną paszczą, a kiedy wyjął strzykawkę, brr...
Kaffienko - respect!
co do 9...
kolejne do listy 'ulubionych, rozczulających, Edwardowych':
Cytat: |
Patrzyłem uważnie na tą słabą istotkę, bezwładnie spoczywającą w moim uścisku.
(...)
Moja Bella
(...)
Boże! Ile bym dał, by móc tam wejść... |
umieram! to całe ff kręci się wokół narkotyków i ja też się już uzależniłam. chcę więcej i więcej, bo fantastycznie piszesz!
nie słodzę, nie nabijam.
tak więc WENY, moja droga! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Pon 21:12, 23 Lut 2009 |
|
W tym tempie dostanę przedwcześnie zawału! Przez ciebie!
Trzyma w napięciu, oj trzyma. Czytałam 2 razy, i tak się nie mogę uspokoić. A grrrr... A Edward taaki opiekuńczy. Taki, że niby nic, ale troszke ją lubi, może troszkę za bardzo, ale nie, ona nie jest jego dziewczyną. jaaasne. Edzio na prezydenta!
W kulki sobie nie lecisz :P
Hmm... heroina. Jakieś aluzje? :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
s.mapet
Zły wampir
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.
|
Wysłany:
Pon 21:14, 23 Lut 2009 |
|
Wreszcie znalazłam chwilę wolnego i mogłam przeczytać w ciszy i spokoju nowe arcydzieło mojej ulubionej forumowej pisarki xD
Pomysł przyznam się szczerze, że chyba najoryginalniejszy, z jakich czytałam i zupełnie nie wnikam jak wpadłaś na coś równie intrygującego.
Kaffienko z każdym rozdziałem piszesz coraz lepiej, a twoje teksty jeszcze bardziej wciągają i człowiek jak na głodzie czeka na kolejne części.
Teraz, co do bohaterów:
Niegrzeczna Bella i Edward po przejściach- podoba mi się taka wizja (o ile słowo "podoba" jest tu odpowiednie).
Emmett synem Phila- nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić
James'a to bym najchętniej wykast*owała... (wiem sadystka ze mnie)
To, co jak zawsze najbardziej mnie urzeka to to, że nie powielasz schematów tylko od początku do końca tworzysz własny świat z bohaterami naszej kochanej sagi- chwała Ci za to :*
AVE MEGA WIELKA WENA |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 21:15, 23 Lut 2009 |
|
wow
jestem pod dużym wrażeniem
Teraz powinni iść skopać dupę temu skur...mam nadzieje, ze dostanie nieźle w pierdziel nim policja się nim zajmie! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
sayuri
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 23:21, 23 Lut 2009 |
|
Swietnie piszesz!! z niecierpliwoscia czekam na kolejna czesc. Taka Bella to nowosc ale bardzo mi sie podoba to jak kierujesz akcja!! A spotkanie z Jamesem to cudowny zwrot akcji(oczywiscie nie ze sie ciesze, poprostu ciekawie sie dzieje :P) Mam nadzieje ze Edward niedlugo wyjawi swe uczucia :D VENY!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Pon 23:37, 23 Lut 2009 |
|
Normalnie jestem w szoku Bella daje jak widać sobie rade a tu proszę idiota Jemes robi coś takiego narażając ją na takie niebezpieczeństwo, dobrze że Edward chce walczyć o jej życie. Chłopakowi zależy i bardzo dobrze, mam tylko nadzieje że Bella z tego wyjdzie a Edward się zaangażuje w pomoc:P
Czekam na więcej i życzę veny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vampir
Wilkołak
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 14:27, 24 Lut 2009 |
|
Wow
jestem pod wrażeniem. Masz talent do trzymania w napięciu, az do końca tekstu, a nawet i dłużej.
Mam nadzieję, że ten skur... skończy w więzieniu. On ją prawie zabił!!! Wrrr... mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz i wsadzisz go do pudła na długo.
Weny życzę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xehtia
Zły wampir
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Wto 20:27, 24 Lut 2009 |
|
Cytat: |
Doznałem natychmiastowego szoku. |
Bez "natychmiastowego" lepiej by brzmiało. I tak dostał szoku, więc po co dodawać, że natychmiast?
Cytat: |
[...]i zmierzyłem puls na szyi. Był słaby i ledwie wyczuwalny. |
Prawidłowo się pulsu nie mierzy, bo łatwo pomylić czyjś z własnym.
Cytat: |
Powinienem z nią porozmawiać wtedy w samochodzie, gdy zadzwoniła Leah! |
Po "wtedy" przecinek.
Cytat: |
- Przyjedź szybko do Twojej kliniki! |
Strasznie byłby nie domyślny, gdyby nie zorientował się, że o JEGO klinikę chodzi. A poza tym jest błąd, bo "twojej" powinno być z małej litery, jak już koniecznie musi być.
Cytat: |
Nic się nie liczyło, tylko to, by usłyszeć ponownie ten delikatny głos i zobaczyć ją znowu bezpieczną. |
A ktoś ją zabić próbuje, że Edward wspomina o bezpieczeństwie? Przecież nie wie, co zrobił James. Chociaż... mogło mu chodzić o nienaćpaną.
Cytat: |
Powbijali plastikowe rurki w delikatne ręce. |
Nie mogli zacząć od wbijania igieł?
Cytat: |
Poczułem, jakby ktoś odbierał mi tlen. |
Dziwne jest to zdanie. Poczułem, jakby ktoś odcinał mi dostęp do tlenu.
Powinno być "ją". Zaimki osobowe w ff piszemy małą literą.
Cytat: |
Wszyscy już tam na mnie czekali. |
Kurde, bohater z niego skoro JEGO przybycia wszyscy oczekiwali.
Wszyscy już tam byli : matka Belli z [...]
Jak płaczki na pogrzebie.. Przecież ona jeszcze nie umarła.
Cytat: |
Krzyk Renee rozdarł powietrze i sekundę później zemdlała. |
Trwający sekundę krzyk. Niezbyt długi, nie powiem.
Cytat: |
Phil obejmował swoją Renee,[...] |
Ocknęła się? Bo jakoś mi to umknęło.
Cytat: |
[...] Jasper tulił Alice, a młody brunet, Emmett, trzymał swoją żonę Rosalie na kolanach[...] |
Po obu stronach "Rosalie" przecinki.
Cytat: |
Vincent podszedł do mnie i poklepał przyjacielsko po plecach. Odwróciłem się w jego kierunku i aprobująco pokiwałem głową. |
Aprobata byłaby na miejscy, gdyby klepanie było np współczujące. Anie było. Czyli aprobata ma do tego zdania tyle, co wół do karety.
Cytat: |
Na ten widok serce zabiło mi szybciej, jakby chciało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. |
Bardziej adekwatnie byłoby: "chciało wyskoczyć z piersi".. Ujęłaś to tak... biologicznie.
Cytat: |
- Trzy osoby mogą pójść przy niej posiedzieć. |
A gdyby weszły 4 osoby to Bella by się udusiła z braku tlenu. Mógł przynajmniej powiedzieć coś w stylu "najbliższa rodzina" a nie od razu sprecyzować liczbę. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez xehtia dnia Wto 20:40, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 20:48, 24 Lut 2009 |
|
A odnośnie poprawek:
1. ok
2. co masz na myśli, bo nie rozumiem komentarza?
3. ok
4. ok.
5. osoba przywieziona na ostry dyżur i otoczona tabunem personelu medycznego, nieprzytomna i naćpana nie wydaje się być bezpieczną, co? przynajmniej wg mnie
6. jakbym napisala igły, to by było, jakby poza nimi nic nie było, Edward nie jest lekarzem, tylko studentem prawa i zobaczył wlasnie powbijane w ręce rurki jak to laik :) to był punkt widzenia Ewarda, a nie Carlisle...
7. ok
8. nie zwróciłam uwagi
9. nie rozumiem?
10. nie wszyscy potrafią czekać w spokoju, gdy ktoś im bliski jest w ciezkim stanie na ostrym dyżurze, to moja historia, więc moje bohaterki płaczą
11. ok poprawię, chodziło mi o taką "przysłowiową" sekundę, ale poprawię
12. tam było, że ją ocucili
13. ok
14. dobrze, ujmę bardziej melodramatycznie
15. moze chodziło o szpitalne przepisy na oiomie, gdzie Bella była? przeważnie spotkałam się z 3 osobami max, czasem 2
Odnośnie poprawek dotyczących nie błędów stylistycznych, tylko mojej wizji tekstu: nawet gdyby nie do końca zgadzała się z rzeczywistymi zasadami, regułami, itd., to chyba z jakiegoś powodu tak napisałam. Czasami chodzi mi o jakieś związek przyczynowo-skutkowy z czymś, co będzie się działo później. Autorka ma prawo chyba mieć własną wizję, prawda?
Pozdrowionka! |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 23:13, 26 Lut 2009 |
|
Kaffienka czemu umilkłas na tak długo kilka razy dziennie sprawdzam czy co dodałas i miałam cierpliwie czekac ale juz pomału moja cierpliwosc zawodzi ...
prosze napisz kiedy mozemy sie czegos spodziwac ... twoj ff jest niesamowity ... czasami zastanwial sie czy ze mna wszytko w porzadka bo porostu martwie sie o Belle jaby była maoja prawdziwa przyjaciółka i jak za długo nie mam zadnych wiesci o jej stanie tak jak teraz to nie moge usiedziec na tyłku kilka razy juz sie złapałam na tym ze chciałam zdzwonic spytac sie co u niej słychac ... prosze cie nie martretuj nas dłuzej wrzuc cokolwiek ... weny weny i wiele wolnego czasu ... i bardzo przepraszam ze marudze i poganiam ale zrozum.... |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 23:30, 26 Lut 2009 |
|
Przed chwilą dopiero dotarł do mnie od Bety. Już wstawiam! Czekam na komentarze.
EDIT: Tak się spieszyłam z dodaniem, że zapomniałam wspomnieć o mojej kochanej Becie. Jak zwykle dziękuję Xehtii za konsekwentne ruganie mnie za błędy!
Piosenka z punktu widzenia Edwarda: Him „In Joy and Sorrow” (http://www.youtube.com/watch?v=4Sib8YlcWDw)
I. 10. Prawda wyzwala
Obudziłam się jakieś trzy dni temu. W pierwszej chwili po męczarniach, które odczuwałam starając się podnieść powieki, ujrzałam wszechogarniającą światłość. Umarłam? Czy to niebo? Nie. Nie zasłużyłam na to, by tam trafić.
Z jasności powoli zaczęły wyłaniać się kształty i kolory. Pomieszczenie było bardzo jasne, sterylne i panowała w nim cisza. To z pewnością szpital. Tylko dlaczego znowu w nim jestem? Nic nie pamiętam. Jakaś ciemna plama. Nikogo przy mnie nie było. Kompletna pustka! A może jednak
umarłam?
W tym samym momencie do sali weszła młoda, ładna brunetka. Wygląda jak smukła rusałka z bajki. A może jakaś nimfa, czy też chochlik? Dobra wróżka. Uśmiechnęła się szeroko, zauważywszy, że się jej przyglądam. Wychyliła się za drzwi i zapiszczała bardzo głośno:
- Bella się obudziła! Pospieszcie się wszyscy! - Odwróciła się z powrotem do mnie i pogładziła moją dłoń, w którą wbita była jakaś rurka.
- Hrrr... - Próbowałam się odezwać, ale z moich warg wydobył się jedynie jakiś warkot.
Do pokoju weszła zapłakana kobieta, wsparta na ramieniu jakiegoś bruneta z wąsami. Tuż za nimi pojawił się mężczyzna w białym kitlu. Przypatrywałam się uważnie ich twarzom.
- Bella, kochanie! - Szlochała kobieta - Tak się bałam.
- Córeczko! Martwiliśmy się o Ciebie! - Powiedział brunet.
- Tak nas nastraszyłaś, siostro! - Zaśmiała się perliście młoda dziewczyna, ale w jej oczach szkliły się łzy.
- Jesteś moją siostrą? - Wydusiłam w końcu z siebie, starając się coś sobie przypomnieć.
- Co? - Dwie kobiety i mężczyzna byli zszokowani.
- Bello, nazywam się dr Cullen. Możesz mi powiedzieć, kim jesteś? Przedstaw się proszę i powiedz coś o sobie - zaproponował lekarz.
Zaczęłam zastanawiać się nad odpowiedziami na te pytania. Przeszukiwałam pospiesznie moje myśli. Nie było ich jednak za wiele. Niczego nie znalazłam. Pustka. Osoby stojące przede mną świdrowały mnie wzrokiem. Wyczekiwali na to, co im powiem.
- Ja... Ja... Nie wiem... - wydukałam.
- Wiesz może, gdzie się właśnie znajdujesz? - spytał doktor.
- Chyba tak... W szpitalu? - odpowiedziałam niepewnie.
- Tak! Jesteś w klinice. Przywieziono cię tutaj tydzień temu. Byłaś pod wpływem narkotyków. Musieliśmy cię reanimować, gdyż twoje serce się zatrzymało. Potem spałaś i dopiero teraz się obudziłaś. Pamiętasz, co się wydarzyło? - zapytał, spokojnie tłumacząc mi zaistniałą sytuację.
- Nic nie pamiętam. Mam kompletną pustkę w głowie... - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Carlisle, co się z nią dzieje? - Brunetka nie wytrzymała i przerwała naszą rozmowę.
- To amnezja wsteczna. Wystąpiła prawdopodobnie jako reakcja obronna na traumę, której Bella musiała wtedy doznać - wyjaśnił lekarz.
- Co się wtedy zdarzyło? - zapytał retorycznie mężczyzna z wąsem.
- Od niej się chwilowo tego nie dowiemy... - stwierdził dr Cullen.
- Czy ona odzyska pamięć? Kiedy? - spytała go szlochająca kobieta.
- Sądzę, że tak. Nie odniosła żadnych obrażeń głowy, więc jest to wyłącznie reakcja organizmu na stres - odparł - Starajcie się jej dużo opowiadać. Wspominajcie. Przynieście jakieś zdjęcia. Takie pomoce mogą odblokować pamięć.
Dni mijały, ale ja dalej nic sobie nie przypominałam. Codziennie przychodziły do mnie te dwie kobiety z tamtym mężczyzną. Opowiadali o dzieciństwie jakiejś Belli. Ona sama jednak nigdy nie przyszła. Pokazywali mi mnóstwo albumów ze zdjęciami. Na tych fotografiach rozpoznawałam jedynie tych właśnie ludzi i to tylko ze względu na ich wygląd.
Któregoś popołudnia odwiedził mnie obcy mężczyzna. Wyglądał na dwadzieścia parę lat Jego rudawobrązowa czupryna była w kompletnym nieładzie. Ani na sekundę nie spuszczał ze mnie swoich intensywnie zielonych oczu. Nie miałam pojęcia, kto to.
- Kim jesteś? - spytałam.
- Mam na imię Edward. Jestem twoim przyjacielem. - Jego głos brzmiał miło, ale na twarzy malowało mu się rozczarowanie. - Nic sobie nie przypomniałaś?
- Nie - odpowiedziałam obojętnie.
- Czy mogę coś ci pokazać? - zapytał.
- O nie! Znowu zdjęcia? Mam ich już dość! - Od razu zgadłam.
- Tylko jedno, proszę! - Popatrzył na mnie błagalnie, więc kiwnęłam potakująco głową.
Nie miałam na to kompletnie ochoty, ale zgodziłam się. Jakoś nie mogłam się oprzeć temu spojrzeniu. Bardzo przystojny był ten mój przyjaciel. Żałowałam, że nie okazał się kimś więcej. Chłopakiem, narzeczonym czy mężem... Mam zdecydowanie zbyt bujną wyobraźnię. Spojrzałam na
wyciągnięte ku mnie zdjęcie z zaciekawieniem. Natychmiast wyrwałam mu je z rąk.
- Co się stało? - spytał nerwowym głosem.
- On... O Boże! Nie! Ja nie chcę! Boję się! - wykrzyczałam i rozpłakałam się.
Edward przytulił mnie i gładził moje włosy. Łzy prędko uciekały spod moich powiek. Wszystko sobie przypomniałam i wcale nie czułam się z tym dobrze. Nie potrafiłam pozbyć się sprzed oczu wizji siebie z Jamesem w jego samochodzie. Serce chciało wyrwać się z mojej piersi. Oddychałam
nerwowo i nie potrafiłam się uspokoić pomimo usilnych starań mojego gościa.
Chwilkę później do sali wbiegł dr Cullen z którąś z pielęgniarek. Ogarnął wzrokiem mnie w ramionach Edwarda i zatrzymał się w nogach mojego łóżka. Był zaniepokojony i zdezorientowany.
Popatrzył na syna i zapytał:
- Co tu się dzieje? Jej puls gwałtownie przyspieszył.
- Bella odzyskała pamięć! Wystraszyła się wspomnień napadu.
- On mnie nie napadł... - Szlochałam dalej.
- Czy mogłabyś choć raz powiedzieć prawdę? - zapytał z wyrzutem Edward.
- Podam ci coś lekkiego na uspokojenie. - Zdecydował Carlisle.
- Nie chcę. Muszę to sama opanować - odpowiedziałam.
- Chcesz porozmawiać z psychologiem? - zapytał.
- Nie. Chcę rozmawiać z Edwardem! - Zażądałam.
- Dobrze, ale spróbuj się uspokoić. - Lekarz zgodził się i opuścił salę razem z ciągle milczącą pielęgniarką.
- Tym razem nie pozwolę Ci zataić tego, co się stało! - powiedział Edward sekundę po tym, jak zostaliśmy sami.
- Tak się boję... - szepnęłam.
- Zatem powiedz prawdę. Ona tylko może ci przynieść ulgę! - stwierdził.
- Gdyby to było takie proste... - Zaczęłam, ale on nie dał mi skończyć:
- Jest! Złóż doniesienie na policję o twoim pierwszym wypadku i o tym, co ci zrobił tym razem. O narkotykach także! Zamkną go i będziesz bezpieczna.
- Ja... - Próbowałam coś powiedzieć, ale sama nie wiedziałam tak naprawdę co.
- Wystarczy! Jeśli tego nie zrobisz, to ja będę musiał sam się nim zająć! Nie chcę, żeby cię znowu skrzywdził! - Zdenerwował się. - Wiesz, jaką dawkę heroiny tym razem Ci zaserwował? Chciał cię zabić! - Krzyczał.
- Uspokój się, Edwardzie! Proszę... - Położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Zawiadomisz policję? - spytał, świdrując mnie swoimi zielonymi oczami.
- Dobrze, obiecuję! - Postanowiłam.
Edward patrzył mi dalej w oczy, a ja zaczynałam się uspokajać. Wiedziałam, że musiałam zrobić to, o co prosił. Kolejny raz mogłabym nie ujść cało ze spotkania z Jamesem. Byłam zła, że poszłam z nim wtedy. Zaufałam mu ponownie a on znowu mnie oszukał. Nie chciałam go więcej widzieć, ale wiedziałam, że będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz podczas wszystkich procedur, w których będę zmuszona wziąć udział. Będę silna! Poradzę sobie z tym, a potem będę walczyć, by wyrwać się z tego koszmaru. Już nigdy więcej żadnych narkotyków!
- Bello... - Edward wyrwał mnie z rozmyślań.
- Tak?
- Martwiłem się strasznie o ciebie... - wyznał i pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się.
- Ja chciałem Ci powiedzieć, że... - Zaczął, ale zamilkł, gdyż drzwi się uchyliły i do sali weszli Renee, Charlie i Alice.
- Córeczko! - Mama płakała.
- Nareszcie wróciłaś do nas! - Alice śmiała się w głos.
Patrzyłam na nich z czułością i uśmiechem na ustach. Znowu udało mi się ich odzyskać! Tym razem nie zmarnuję kolejnej szansy, którą dał mi los.
Ogarnęłam ich wszystkich wzrokiem, ale sekundę późnej skupiłam się na widocznie zawiedzionym Edwardzie. Ciekawe, co też chciał mi powiedzieć? |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 11:59, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
anja
Zły wampir
Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy
|
Wysłany:
Czw 23:40, 26 Lut 2009 |
|
nooo... bardzo ciekawe :D :D
ale się u Ciebie wszystko szybko dzieje! ratunku! muszę przeczytać jeszcze raz :) :)
ooooooch! niech Edward się wreszcie na to zdobędzie...! tj. skończy z Leah i całuje nie tylko w policzek
pozdrawiam i życzę sama wiesz czego!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 0:17, 27 Lut 2009 |
|
"Opowiadali o dzieciństwie jakiejś Belli. Ona sama jednak nigdy nie przyszła." -> boski fragment.
Czy ja juz mówiłam, jak bardzo lubię czytać Twoje opowiadania? Mówiłam? To powtórzę: bardzo lubię czytać Twoje opowiadania :) Piszesz ładną polszczyzną, ciekawie, dobrze budujesz akcję (czy ja juz mówiłam, że nie lubię pisać konstruktywnych komentarzy?)
Mały niedosyt, kiedy Bella odzyskiwała wreszcie pamięć. Tyle rzeczy mogło się wydarzyć... heeeh... no ale ok. Moja wina, że nie poskromiłam szalonej wyobraźni w trakcie czytania ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|