|
Autor |
Wiadomość |
vampir
Wilkołak
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 18:37, 19 Lut 2009 |
|
Naprawdę świetne i dobrze, że nie robisz kolejnego zmierzchu zmieniając tylko to, że wszyscy są ludźmi. Tak jest dobrze.
Czytało się tak dobrze, że nawet nie spostrzegłam, kiedy skończył się rozdział. Fragment takiej wielkości tylko zwiększa apetyt na dalsze części.
Jak James śmiał przyjść do Belli?!
Dobrze, że ona jest na tyle silna, że potrafiła chcieć oddać komuś tą torebeczkę z narkotykiem.
weny życzę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
anja
Zły wampir
Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy
|
Wysłany:
Czw 22:23, 19 Lut 2009 |
|
mnie akurat trochę zawiodło to, że nie wzięła... oczywiście świetnie, że nie, ale... gdyby było jeszcze jedno potknięcie, trochę dramatyzmu :D wybrnęłaś jednak tym, że pobiegła do Edwarda na dobre i na złe...
czekam na długie opisy, Kaffienko! i historię Edwarda,
mnóstwo Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 22:31, 19 Lut 2009 |
|
anja napisał: |
mnie akurat trochę zawiodło to, że nie wzięła... oczywiście świetnie, że nie, ale... gdyby było jeszcze jedno potknięcie, trochę dramatyzmu :D wybrnęłaś jednak tym, że pobiegła do Edwarda na dobre i na złe...
czekam na długie opisy, Kaffienko! i historię Edwarda,
mnóstwo Weny! |
Spokojnie, spokojnie... Przecież ff się jeszcze nie skończył... Mam mnóstwo pomysłów. Właśnie kończę kolejny rozdział, który opisuje historię Edwarda. Mam nadzieję, iż ona was poruszy!
Dziś jeszcze wyślę rozdział do bety, więc może jutro będzie. :) |
|
|
|
|
xehtia
Zły wampir
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Sob 21:12, 21 Lut 2009 |
|
Zastrzelę Cię xD
Czemu nic nie dodajesz ?
Przecież Ci wszystko ładnie betuję a tu pustki!
Nieładnie, Kasiu! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 21:49, 21 Lut 2009 |
|
xehtia napisał: |
Zastrzelę Cię xD
Czemu nic nie dodajesz ?
Przecież Ci wszystko ładnie betuję a tu pustki!
Nieładnie, Kasiu! |
Już się poprawiam... :) Przepraszam. Byłam dzisiaj naprawdę słaba. Już dodaję i czekam na recenzje. :) Tego rozdziału nie miałam w planach, ale napisałam go specjalnie dla Was. Oto historia Edwarda... Ciekawe, jak wam się spodoba. :)
Piosenka: Apocalyptica – "Bittersweet" (http://www.youtube.com/watch?v=xi1ArEPKlu0).
I. 7 - Wspomnienia Edwarda
Ta cała historia z Bellą sprawiła, że powróciły do mnie chwile sprzed lat, gdy sam borykałem się z problemem z narkotykami. Dlatego też nie chciałem iść rozmawiać z nią do szpitala, by przekonać do leczenia. Odmówiłem Jasperowi i miałem szczerą nadzieję, że to wystarczy. Niestety nie wziąłem pod uwagę tego, że Alice tak łatwo mi nie podaruje.
Zawsze zastanawiałem się skąd w tak drobnej osobie tyle siły. Trochę zazdrościłem bratu, że trafił na swą drugą połówkę bez trudu. Nie mogłem się nadziwić za każdym razem, gdy widziałem tę parę obok siebie. Wyczuwałem ocean ich miłości. Miałem co prawda swoją Leah, ale nie czułem do niej aż tak wzniosłych emocji. Raczej nauczyłem się z nią być i na swój sposób darzyć uczuciem.
Siostrę Alice do tej pory widywałem rzadko. Ostatnio jednak to się zmieniło. Nie to, żebym nie był z tego zadowolony. Wręcz przeciwnie. Ta obecnie słaba i zagubiona dziewczyna, nic nie robiąc, samym swym istnieniem sprawiła, że chciałem ją chronić przed całym tym bagnem. Doskonale pamiętałem, jak to jest sięgnąć tego dna i poczuć na swych barkach okrutny ciężar pozbawiający sił podczas podejmowania kolejnych prób podniesienia się.
Zdawałem sobie sprawę, jakie to wszystko absurdalne. Nie mogłem postąpić, jak skończony egoista. Przecież Bella przeżywała obecnie naprawdę trudne chwile i mimo, iż sprawiało mi to ból, to domyślałem się, że zakochała się w tym całym parszywym Jamesie. Dlatego nie chciała go wydać. Nie miałem z tym szans. Nie chciałem wprowadzać zamieszania w jej życie, więc postanowiłem zrezygnować. W końcu jest taka młoda! Zapewne spotka na swej drodze kogoś bardziej odpowiedniego dla niej niż ja czy też James.
Spojrzałem na zegarek.
Już czas… - pomyślałem i skierowałem swe kroki do auli naszego ośrodka.
Stanąłem przy pulpicie. Teraz była moja kolej na podzielenie się historią swojego nałogu z uczestnikami terapii. Wśród nich była oczywiście Bella. Siedziała z jakąś dziewczyną, prawdopodobnie swą równolatką. Zajmowało je szeptanie do siebie nawzajem. Udało mi się jednak parę razy złapać jej spojrzenie, zanim rozpocząłem prelekcję. Posłałem jej przyjazny uśmiech. Dokładnie! W tym przypadku przyjaźń to najlepszy wybór!
- Witam wszystkich! Opowiem wam dzisiaj o tym, jak przegrałem w konfrontacji z narkotykami. - zaczerpnąłem powietrza do płuc i skupiłem się na wypowiedzi, ona nie powinna zajmować dłużej mojej uwagi - Zaczęło się niewinnie. Miałem 16 lat i jak to zbuntowany przeciwko wszystkiemu i wszystkim nastolatek dużo imprezowałem. Moje relacje z rodzicami nie układały się najlepiej. Ojciec stawiał przede mną bardzo wysokie wymagania, a ja czułem się niedoceniany względem
starszego brata. Banalne, prawda?
W odpowiedzi na moje retoryczne pytanie na sali rozległy się szmery. Większość z nich nie była wystarczająco cierpliwa, by poczekać z komentarzami aż skończę. Bella jako jedna z nielicznych siedziała niewzruszona. Nie potrafiłem odczytać wyrazu jej twarzy. Tylko w brązowych oczach widać było zaciekawienie pomieszane ze zdziwieniem. Byłem pewien, że nie wiedziała o mnie tyle, co ja o niej. Chciałem to zmienić…
Myśl jak przyjaciel, do cholery! - skarciłem samego siebie.
- Przeważnie takie opowieści zaczynają się od kompletnie prozaicznych sytuacji. Najpierw palenie trawki, a w efekcie przerzucenie się na coś silniejszego, gdy ona przestaje już wystarczać. Właśnie tak wpadłem w to błędne koło. Pomogli mi w tym rozrywkowi koledzy i moja ówczesna dziewczyna.
Gdy powiedziałem te słowa, coś w twarzy Belli sprawiło, że zamilkłem. W dużym stopniu nasze historie były niesamowicie podobne do siebie. Dlatego tak dobrze ją rozumiałem i z łatwością zostałem powiernikiem jej sekretów. Kolejna z rzeczy, które nas łączyły…
Edward, skup się! - próbowałem się zmobilizować.
- Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jaki poważny mam problem, dopóki to wszystko nie skończyło się tragedią… - westchnąłem - Była noc. Oczywiście imprezowaliśmy. Pokłóciłem się z moją dziewczyną. Po wciągnięciu koki często nie dogadywaliśmy się, bo byliśmy nabuzowani i chętni do rękoczynów. Tym razem była to naprawdę ogromna awantura. Ona zniknęła gdzieś z człowiekiem, którego wprost nie cierpiałem - Jacobem.
Przerwałem swoje przemówienie. Obrazy migające mi przed oczami nie pozwalały się uspokoić. Mimo upływu lat ból nie zmniejszył się. Tkwił we mnie, ale na co dzień potrafiłem nad nim panować. Teraz sam przywołałem go z powrotem. Na sali zewsząd słychać zniecierpliwione „co dalej?”. Musiałem zacząć mówić dalej. Spojrzałem na Bellę. Jej twarz wykrzywiał grymas, któremu nie umiałem przypisać znaczenia.
- Byłem wściekły na Lauren i bez zastanowienia wciągnąłem kolejną porcję koki. Odpłynąłem. Gdy ocknąłem się nad ranem, zacząłem jej szukać. Byłem zaniepokojony. Nigdzie jej nie było. Postanowiłem sprawdzić, czy może dotarła do domu. Jej rodzice nie mieli jednak pojęcia, co się działo z Lauren. Po upływie czterdziestu ośmiu godzin policja rozpoczęła poszukiwania. - wziąłem głęboki oddech, zdając sobie sprawę, iż najgorsza część jest przede mną - Po tygodniu znaleziono jej ciało w pobliżu rzeki. Jacob, będąc na haju, zgwałcił ją i zamordował.
W tym momencie nikt z uczestników pogadanki nie był spokojny. Wszyscy głośno rozmawiali. Słyszałem ich zdziwione, zszokowane głosy. Musiałem się uspokoić. Zwróciłem swe oczy ku jedynej osobie na auli, której sam widok mógłby mi w tym pomóc. Bella milczała. Patrzyła wprost na mnie.
Była spokojna. Wydawało się, jakby była za jakimś murem i żadne bodźce do niej nie docierały.
- Proszę o spokój. Posłuchajcie dalej! - nakazał Peter i wszyscy zamilkli.
- Czułem ogromne wyrzuty sumienia i próbowałem skończyć ze sobą. Chciałem zaćpać się na śmierć. Nie umiałem poradzić sobie z rzeczywistością, w której się znalazłem! Na szczęście ojciec w porę mnie znalazł i odratował. Zmusili mnie do wzięcia udziału w leczeniu zamkniętym. Po sześciu tygodniach byłem gotowy, by spróbować zacząć od nowa… - zakończyłem swą opowieść.
Nie byłem w stanie już dłużej karmić się tymi obrazami, więc zakończyłem jak najszybciej. Pominąłem to, jak ciężko było na leczeniu i jak te 6 tygodni z mojej perspektywy wyglądało wtedy jak 6 lat.
Ujrzałem przed sobą mnóstwo podniesionych w górę dłoni. Wielu z nich chciało zadać mi pytania. Bałem się ich, ale odpowiedziałem na kilka i Peter zakończył nasz meeting. Ruszyłem w kierunku Belli. Stała teraz z Vincent’em.
- Cześć! - przywitałem się, a oni odpowiedzieli mi uśmiechami.
- W porządku? - spytała Bella, patrząc mi prosto w oczy.
- Tak. - nie chciałem dłużej rozmawiać na ten temat - Odwieźć Cię do domu?
- W zasadzie Vince miał mnie podrzucić… - wyjaśniła.
- Zawieziesz ją, Ed? - spytał mój współlokator.
- Pewnie!
- To dobrze! Wybacz, Bello, ale dzięki temu uda mi się odebrać Callie z pracy i nie będzie musiała wracać sama po ciemku! - Vincent tłumaczył się.
- Jasne! - pokiwała twierdząco głową i Vincent zostawił nas samych.
- Jedziemy? - spytałem, a w odpowiedzi uzyskałem jeden z jej pięknych uśmiechów.
Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w stronę mojego Volvo. Otworzyłem przed nią drzwiczki, a chwilę później sam już siedziałem za kierownicą. Początkowo milczeliśmy. Wiedziałem, że Bella myśli o mojej przeszłości, ale nie chce być natrętna i boi się zadać mi ból, poruszając tę kwestię.
- Pytaj! - nakazałem, zwracając swoją twarz ku niej, gdy zaparkowaliśmy pod jej apartamentowcem.
- Nie, Edward… Ja nie miałam zamiaru… - zaczęła niepewnie.
- Śmiało, Bella! Widzę, że coś Cię niepokoi!
- Edward, czy ten… - zawahała się - Co się stało z tym całym Jacobem?
- Siedzi w więzieniu i bardzo długo jeszcze z niego nie wyjdzie. Coś jeszcze? – wyrzuciłem z siebie chyba odrobinę za szybko.
- Nie! Tylko tyle chciałam wiedzieć. - zaprzeczyła.
Patrzyłem w jej śliczne, brązowe oczy i byłem pewien, że coś jeszcze ją trapi. Nie chciałem jednak naciskać. Skoro nie chciała się ze mną tym podzielić, nie miałem zamiaru tego ruszać. Bella odwzajemniała moje spojrzenie i zaczęła nerwowo przeczesywać swe włosy palcami. Byliśmy
bardzo blisko siebie i czułem, jak jakaś tajemna siła przyciąga mnie do niej. Skupiłem wzrok na jej zaróżowionych wargach.
Sytuacja zmierzała ku jednemu i pewnie byśmy się pocałowali, gdyby nie zadzwonił mój telefon komórkowy. Zirytowany sięgnąłem po niego i odebrałem, nie patrząc na wyświetlacz. Bella odwróciła się w stronę szyby. Dostrzegłem przepiękny rumieniec na jej policzkach.
- Halo?
- Edward, kochanie! - piszczała do słuchawki Leah - Przyjedziesz do mnie na noc? Stęskniłam się!
- Ja… - zacząłem.
- Będę czekać na Ciebie w mojej sypialni! Pa Misiu! - rozłączyła się.
Poczułem narastający we mnie gniew. Dlaczego ona tak Wrzeszczała do słuchawki?! Przecież Bella na pewno to wszystko słyszała.
- Bello? - zwróciłem się ku niej.
- Wiem. Musisz jechać. - powiedziała ze smutkiem - To na razie! - pożegnała się i prędko wysiadła z mojego samochodu.
Wyskoczyłem za nią. Była już przy drzwiach frontowych, gdy złapałem ją za lewe przedramię. Odwróciła się do mnie. Widziałem złość malującą się na jej twarzy i lekko szklane oczy. Dlaczego była zła? Może chciała ze mną porozmawiać?
- Poczekaj! Dlaczego tak uciekasz? - spytałem.
- Nie bądź śmieszny, Edwardzie! Mieszkam tutaj. Chcę pójść do domu odpocząć! - stwierdziła - To był męczący dzień. Poza tym spieszysz się do swojej dziewczyny.
- Tak, ale… - zacząłem.
- Nie każ jej dłużej czekać! Do zobaczenia! - uwolniła swoje ramię i weszła do środka.
Ani razu się nie obejrzała za sobą. Stałem tam nieruchomo jak zahipnotyzowany. Kompletnie nie miałem ochoty spędzić noc z Leah. Wsiadłem do auta i pojechałem do siebie, po drodze szukając jakieś wymówki. Było mi to obojętne, że okłamię własną dziewczynę. Chciałem być teraz sam. Tylko ja i moje myśli… I twarz Belli w nich.
- Przyjaciel, do cholery! - warknąłem sam na siebie. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 12:00, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Sob 21:56, 21 Lut 2009 |
|
Ha, Jacob zły ^^
podoba mi się ten pomysł i sposób, w jaki to opisujesz.
No i rzecz jasna, głupiutka Leah.
Czyżby szykowała się nam mała rewolucja?
Czekam na więcej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Sob 23:20, 21 Lut 2009 |
|
Coś nie bardzo wychodzi Edowi myślenie po przyjacielsku... I niech tak zostanie!
Cholera od kiedy on ma dziewczynę. Mam nadzieję, że ję rzuci w trybie natychmiastowym. Przez telefon brzmiała jak landryna (tak mówię o dziewczynach-barbie).
Niech WENOWI będzie u ciebie wygodnie!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anja
Zły wampir
Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy
|
Wysłany:
Sob 23:40, 21 Lut 2009 |
|
doczekaliśmy się wreszcie Edwardowych wspomnień. Nie było mu łatwo, ale przynajmniej Edward i Bella mają teraz wiele wspólnych przeżyć i doświadzczeń. Czy to możliwe, żeby ich to do siebie nie zbliżyło?
jak on walczy ze sobą... aż chce się powiedzieć "Edwardzie, nie myśl, nie skupiaj się, nie bądź tylko przyjacielem"
Jacob gwałciciel i morderca?
hmm... doooobrze :D
uśmiechy, usta, rumieńce - znów mnie rozczulasz
i zazdrosna Bella, zaczyna się coś dziać!
weny, weny, weny!
i cierpliwości dla mnie, jak zwykle :P |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez anja dnia Sob 23:42, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Nie 0:20, 22 Lut 2009 |
|
Hmmm... Leah i Edward.
Przeżyłam największy szok w życiu.
Fajnie, że wreszcie poznaliśmy historię Edwarda.
Jacoob morderca i gwałciciel.
Wow.
Życzę weny czekam na ciąg dalszy! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xehtia
Zły wampir
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Nie 12:18, 22 Lut 2009 |
|
Dians napisał: |
Hmmm... Leah i Edward.
Przeżyłam największy szok w życiu.
|
Wierz mi, ja też ;D
Leah totalnie mi nie pasuje. Po jednej jej rozmowie przez telefon już jej nie cierpię.
A Edwardowe wspomnienia dobrze, że się pojawiły, ale w przyszłości liczę na więcej szczegółów, które wyjawi Belli ;p |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez xehtia dnia Pon 8:45, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
vampir
Wilkołak
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 12:38, 22 Lut 2009 |
|
Na początku zrobiło się tak smutno, a ta piosenka wybrana przez ciebie do rozdziału tylko to pogłębiał, ale potem zaczęło się robić tak romantycznie.
Rumieńce, niemal się pocałowali, po prostu uroczo.
Mam nadzieję, że Edward zerwie z Leah i nadal będzie miał problemy z myśleniem o Belli tylko ja przyjaciółkę.
Weny życzę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:55, 22 Lut 2009 |
|
Zaskoczyłaś mnie historią Edwarda - Jacob gwałcicielem i mordercą - biedny Edzio.
Rozdział bardzo mi się spodobał, to jak opisywałaś wewnętrzną walkę Edwarda - Bella, tylko przyjaciółka - Bella, coś więcej. :)
I ta Leah, w sumie to ja się cieszę, że poszłaś w tę stronę, zawsze jakieś nowe urozmaicenie. Im więcej przeszkód na drodze, tym bardziej happy end będzie cieszył :) (chyba nie przewidujesz innej wersji <lol>)
Rozdział ładnie napisany.
Weny,
p. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 23:32, 22 Lut 2009 |
|
Heh. Zaznaczę: Leah jest postacią do nie lubienia, dlatego dałam jej takie imię. :)
Nacieszcie się (lub nie jeśli się wam nie spodoba, to nie) nowym odcinkiem. :) Czekam na komentarze...
Piosenka: Guano Apes – „Heaven” (http://www.youtube.com/watch?v=OuLgmctyJ_M).
I. 8. Kłopoty
Wybierałam się właśnie na terapię do ośrodka. Wyszłam z budynku i wpadłam prosto na Jamesa, który prawdopodobnie właśnie na mnie czekał pod domem. Przestraszyłam się trochę. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest zdenerwowany. Stałam jak wryta. Nie potrafiłam ani się odezwać, ani odejść. Długie chwile wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem.
W końcu jego twarz się rozpogodziła. Mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem i uśmiechnął się łagodnie. Chwycił moją dłoń i uścisnął ją lekko. O co mu chodziło? Dlaczego się tak zachowywał? To spotkanie zaczynało mnie coraz bardziej niepokoić. Nie zrobiłam jednak nic. Po prostu nie wiedziałam w jaki sposób miałabym zareagować... Póki co, nie robił nic złego...
Pogłaskał z czułością mój policzek. Cofnęłam się przezornie o krok. Skąd u niego takie pokłady uczuć? Przecież zostawił mnie tam, na ulicy. Mogłam umrzeć. Nie zależało mu na mnie.
- Bello, tęskniłem za Tobą! - wyznał mi.
- Przecież to właśnie ty zostawiłeś mnie na chodniku! - odparłam stanowczo.
- Nie wiem, co ci powiedziano! Owszem zostawiłem cię tam, ale wezwałem pogotowie – tłumaczył - Wierzysz mi?
- Nie! - odpowiedziałam zdecydowanie.
- Porozmawiajmy, proszę… Pójdziemy na spacer? - zaproponował.
- No dobrze - zgodziłam się niepewnie.
W sumie jednak coś do niego nadal czułam. Nie jest łatwo wymazać ludzi z pamięci, a na mnie on działał jak magnez. Brakowało mi go i nieco tęskniłam. Zakochałam się w nim przecież przed tym, jak wpakowaliśmy się w to bagno z narkotykami. Tylko... Czy ja go nadal kocham?
W zasadzie to nie wiem, czemu się zgodziłam na ten spacer. Z każdym krokiem czułam się bardziej nieswojo i niepewnie.
- Dlaczego mnie unikasz, Bello? - zapytał, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Chcę zmienić moje życie.
- A do tej pory było źle?
- Tak. - Odsunęłam się lekko od niego. - Muszę się uwolnić od narkotyków.
- Co ty mówisz?! Świetnie się bawiliśmy! Byłaś taka nakręcona! Zupełny odjazd! - Cieszył się.
- Nie potrzebuję już tego! - Przerwałam mu.
- Jesteś pewna? - powiedział i wyjął z kieszeni duży woreczek, w którym było mnóstwo różnych narkotyków.
- Nie! - Warknęłam i próbowałam odejść.
James szybko mnie jednak dogonił i złapał za dłoń. Próbowałam się wyrwać, ale był zdecydowanie silniejszy. Nie miałam szans. Modliłam się w duchu o cierpliwość, siłę i opanowanie. Czułam, jak robi mi się coraz goręcej od widoku tych wszystkich dragów. Zaczęłam się pocić i oddychać szybciej niż zwykle. Serce biło mi mocniej i to pragnienie… Przecież ja tego właśnie pragnę! Nie oszukam samej siebie!
Muszę to pokonać! Zrobię to i uda mi się. Wyjdę z nałogu, tak jak Edward. - Postanowiłam.
- Nie tak szybko! – Syknął. - To bez sensu, że się okłamujesz! Zobacz, jak twoje ciało reaguje. Chcesz tego!
- Nie! - krzyknęłam.
- Mała, nie kłam. Znam cię. Pragniesz tego najbardziej na świecie! - szeptał mi do ucha i zaczął je całować.
- Zostaw mnie, ja nie chcę… - zaczęłam szlochać.
- Bello, pragniesz mnie tak samo jak kokainy! Chodź! Pójdziemy gdzieś i zabawimy się jak dawniej! - Mruczał, całując moją szyję.
- Nie… - płakałam.
James kompletnie nie słuchał. Pociągnął mnie za sobą. Szybko dotarliśmy na parking, gdzie wpakował mnie do swojego samochodu i ruszył z piskiem opon. Mój telefon komórkowy zaczął dzwonić. Od godziny powinnam być na terapii. Zaczęłam nerwowo szukać go w swojej torebce. Znalazłam w końcu. Już chciałam odebrać, gdy on wyrwał mi go z rąk.
- Nie będziesz z nikim rozmawiać! – Syknął. - Teraz należysz tylko do mnie!
Chwilę później zaparkował na poboczu. Chwyciłam szybko za klamkę, zorientowawszy się, iż to moja jedyna szansa na ucieczkę. Nie zdążyłam. Od razu mnie złapał. Nawet nie wstałam. Popłakałam się znowu. Dlaczego byłam taka głupia? Dlaczego zgodziłam się z nim pójść? Bałam się
strasznie. Nie miałam pojęcia, co on chce ze mną zrobić.
Nie musiałam jednak długo się zastanawiać. James szybko wyjął skądś strzykawkę pełną jakiejś substancji. Przyciągnął do siebie moją rękę i mimo, iż zaczęłam się szamotać pewnym ruchem wbił igłę. Ukłucie mnie zabolało, ale zaraz po tym poczułam ciepło roznoszące się po całym ciele. Musiał podać mi ogromną dawkę, skoro tak szybko zaczęło działać. Czułam, jak powoli zaczynam tracić kontrolę nad sobą. Byłam bardzo słaba i zaczynałam odpływać w nicość.
Nie mogę! Muszę się skoncentrować na czymś! Muszę uciec! - Powzięłam postanowienia resztkami świadomości.
Nawet nie zauważyłam, że znowu gdzieś jechaliśmy. Samochód sunął po ulicach bardzo szybko. James już nie zwracał na mnie uwagi. Pewnie stwierdził, że po takiej ilości narkotyku będę kompletnie bezwolna.
Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Musiałam działać błyskawicznie! Zmusiłam swe ciało do wysiłku. Otworzyłam drzwi i wypadłam z samochodu. Przetoczyłam się i uderzyłam w coś. Poczułam metaliczny posmak krwi. Ból nie był zbyt intensywny. Dragi skutecznie mnie teraz znieczulały.
Podniosłam się powoli i spróbowałam rozeznać, gdzie jestem. Okazało się, że kilka ulic stąd mieszkają Edward, Vincent i Jasper. Nie wiedziałam czy dam radę się tam dowlec, ale zmusiłam swoje ciało do marszu. Kręciło mi się w głowie. Ludzie schodzili mi z drogi. Wyglądali na przerażonych.
Przejrzałam się w mijanej szybie wystawowej. Włosy miałam rozczochrane, moje oczy wyglądały jakby były „szklane”, a źrenice było maksymalnie zwężone. Z nosa, wargi i łuku brwiowego leciała mi krew. Ubranie miałam gdzieniegdzie rozerwane. Wyglądałam strasznie.
Czułam jak tracę resztki sił, ale nie mogłam się poddać. Byłam już tak blisko. Stałam już pod ich wieżowcem. Musiałam jeszcze tylko dostać się na trzecie piętro. Wędrówka po schodach wykończyła mnie kompletnie. Wydawało mi się, że minęły godziny, zanim się tam dostałam.
Zapukałam mocno, jak tylko byłam w stanie. To była ostatnia czynność, jaką pamiętam. Przez chwilę czułam się tak, jakbym szybowała bez zbędnego balastu jakim jest ciało. Straciłam świadomość i spowiła mnie czerń. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 12:00, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Nie 23:37, 22 Lut 2009 |
|
Straszne. Pewnie Edward będzie się darł, że brała. James jest stuuuuuuuuuuupid. Debil jaki mało. Ale czekam na więcej :) Bardzo fajny, wciągający ff. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 23:50, 22 Lut 2009 |
|
Świetny rozdział, bardzo ciekawie pokierowałaś akcją, czytałam na jednym wydechu :)
Jamesa tylko zabić! Ja pier***ele i teraz wszyscy będą myśleli, że to Bella dobrowolnie wzięła narkotyki...
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Nieładnie, dodawaj jak najszybciej następną część! :)
Weny,
p. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Justine dnia Nie 23:53, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 23:52, 22 Lut 2009 |
|
James jest boski! Taki, jaki powinien być! Zły, parszywy, okrutny, bezduszny, podstępny, uwodzicielski...
A Bella? Mała, słaba, naiwna, ale walcząca do końca... niczym małe lwiątko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pon 0:23, 23 Lut 2009 |
|
James idiota ;o
Biedna Bells. Tylko troszeczkę głupiutka, że z nim poszła.
Kaffienko, kiedy możemy spodziewać się następnej części?
Twój ff mnie meeega wciągnął :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 0:31, 23 Lut 2009 |
|
Bardzo się cieszę, że kolejny rozdział Wam się spodobał. :)
Zobaczymy, czy Edward będzie się darł... Wszystko się wyjaśni w następnym rozdziale, który nie wiem, kiedy się pojawi. Napisałam go i wysłałam becie wczoraj, ale Xehtia jest trochę zajęta, więc dajmy jej troszkę czasu i cieszmy się, że w ogóle sprawdzi.
Dziękuję za komentarze! :) |
|
|
|
|
mloda1337
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem
|
Wysłany:
Pon 14:03, 23 Lut 2009 |
|
Kurcze! Nie było mnie tu pare dni i już tyle rozdzialików. Oczywiście przeczytałam wszystkie, ale i tak mi trochę mało. Zaczyna się wreszcie rozkręcać!
Podobało mi się! Uwielbiam Jamesa i Leah. Zawsze lubię tych złych. Błagam, nie bijcie.
Historia Edwarda była trochę inna niż się spodziewałam. To chyba dobrze, bo to znaczy, że umiesz zaskoczyć.
Xethia! Betuj, proszę! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vampir
Wilkołak
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 14:40, 23 Lut 2009 |
|
Kurde, ile tu się dzieje
Masz super pomysły na to ff.
Dlaczego ten głupi James się od niej nie odczepi i po co dawał jej te narkotyki? Tyle jej pracy poszło na marne. Pewnie będzie musiała zacząć od nowa, ale, że jej w ogóle udało się uciec, że była w stanie to zrobić. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|