|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Śro 22:26, 11 Lut 2009 |
|
Tak, jak obiecywałam w swoim poprzednim FF ("Wieczny mrok"), zapraszam do czytania mojego nowego fanfica. :) Wszyscy są w nim ludźmi. Występują postacie należące do Stephanie Meyer, czasami nieco zmienione i takie wymyślone tylko przeze mnie. FF będzie podzielony na części ze względu na czas akcji, która generalnie toczy się w Nowym Jorku.
Generalnie jestem ciekawa, jak Wam się spodoba. Dzisiaj tylko krótki prolog, ale jak moja Beta (Xehtia kochana - wielkie dziękuję dla Ciebie! ) sprawdzi więcej, to zaraz opublikuję.
No to miłego!
Prolog: Przemijanie ( w tle polecam: Anita Lipnicka & John Porter „Old time radio” http://www.youtube.com/watch?v=Ck56fU24xoY)
Mijają sekundy. Za sekundami minuty. Za minutami godziny. Potem dni, tygodnie, miesiące, lata. Życie prześlizguje się między naszymi palcami. Wtedy zdajemy sobie sprawę z błędów, które popełniliśmy, ze zdań, które mogliśmy wypowiedzieć inaczej lub przemilczeć, z czynów, które okryją nas chwałą lub wstydem. Zazwyczaj jest jednak za późno, by coś zmienić.
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, chwili, która trwa teraz, przeżyłabym wszystko jeszcze raz tak samo. Nawet, gdybym miała inny wybór.
- Skończona idiotka! - skrytykowałam sama siebie.
Czarne chmury pojawiły się nade mną po raz pierwszy, gdy moi rodzice się rozwiedli. Miałam wtedy dziesięć lat. Byłam jeszcze dzieckiem i przeżywałam wszystko z typową dla tego wieku żarliwością. Nie rozumiałam dokładnie całej zaistniałej sytuacji. Moja wówczas piętnastoletnia siostra, Alice, była w tym wszystkim o wiele lepiej rozeznana. Nie odzywała się do ojca przez okrągły rok za to, że nas zostawił.
Myślałam wtedy, że tak po prostu się dzieje. Ludzie przychodzą i odchodzą. Charlie przynajmniej nie umierał, a możliwość widywania go odrobinę mnie uspokajała. Alice stanowczo jednak odmawiała wszelkich kontaktów z nim.
Matka nic nie mówiła. Nie zabierała stanowiska w tej kwestii. Cierpiała z godnością, w milczeniu, nawet wtedy, gdy ojciec odwoził mnie do domu z coraz to innymi przyjaciółkami. Przez lata była sama.
Nie o tym jednak tak naprawdę chciałam wspomnieć. Zdecydowanie najgorszy był dzień, w którym mama oznajmiła, że wychodzi ponownie za mąż. Byłyśmy z Alice w ciężkim szoku! Spotkałyśmy Phila może ze trzy razy. Trudno byłoby to nazwać zainteresowaniem z jego strony. Poza tym, on był taki sztywny, oschły i zaborczy. Nie mogłam wydobyć z siebie choćby krztyny sympatii wobec niego. Wiedziałam, że ten ślub zmieni nieodwołalnie moje życie. Nic nie byłam w stanie z tym zrobić. Miałam prawie siedemnaście lat i nie mogłam tak, po prostu, wyprowadzić się dla kaprysu. Alice znowu była w dużo lepszej sytuacji. Ona studiowała projektowanie ubrań na Nowojorskiej Akademii Sztuk Pięknych i od trzech lat mieszkała we własnym mieszkaniu, które dzieliła ze swoją przyjaciółką, Naomi. Podejrzewam, że siostra z chęcią, by mnie przygarnęła, ale matka nie zgodziłaby się nigdy na to. Do ojca też nie chciałam się przeprowadzić. Za jego kolejną młodziutką dziewczyną także nie przepadałam. Znalazłam się między młotem a kowadłem. Jednym słowem - byłam uziemiona! |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 15:15, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 31 razy
|
|
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Śro 22:33, 11 Lut 2009 |
|
Zapowiada się ciekawie, jak mówią pożyjemy zobaczymy, dlatego czekam na więcej, może się uda jeszcze dzisiaj, ale nie naciskam:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 22:42, 11 Lut 2009 |
|
Mercy napisał: |
Zapowiada się ciekawie, jak mówią pożyjemy zobaczymy, dlatego czekam na więcej, może się uda jeszcze dzisiaj, ale nie naciskam:) |
Następny rozdział mam już napisany, ale niestety Xehtia sprawdzi dopiero jutro rano, więc musicie niestety uzbroić się w cierpliwość. Obiecuję za to, że sprężę się i wyślę jeszcze jeden rozdział do betowania. :) |
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Śro 23:00, 11 Lut 2009 |
|
Prolog nie mówi mi za wiele o tym, co będzie się działo. Twój ff pozostaje dla mnie, jak narazie, wielką niewiadomą.
Oczywiscie, jeżeli pojawi się coś nowego, z chęcią przeczytam :)
A tymczasem życzę VENY |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mloda1337
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem
|
Wysłany:
Śro 23:05, 11 Lut 2009 |
|
Tak jak obiecałam: jestem i czytam... starałam się być obiektywna: "co z tego, że ostatnie opowiadanie było takie wspaniałe, może to będzie gorsze, wręcz złe! Nie rób sobie nadziei (nie, żebym w ciebie nie wierzyła, czy coś, ale wolałam się przygotować na wszystko)".
Tak do siebie mówiłam ale jak widzę nie ma po co. Już po prologu wiem, że będzie się miło czytać. Ty po prostu umiesz pisać i tyle. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Śro 23:10, 11 Lut 2009 |
|
Kaffienka napisał: |
Następny rozdział mam już napisany, ale niestety Xehtia sprawdzi dopiero jutro rano, więc musicie niestety uzbroić się w cierpliwość. Obiecuję za to, że sprężę się i wyślę jeszcze jeden rozdział do betowania. :) |
Kochana poradzę sobie jakoś przez tą jedną noc, przecież wiadomo że każdy ma życie prywatne, dlatego spokojnie czekam, bo cholerka może być niezłe:P
Życzę dużego vena:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 10:15, 12 Lut 2009 |
|
Świeżutki tekst poprawiony przez moją kochaną betę - Xehtię (ślicznie dziękują Kochana!). Mam nadzieję, że się wam spodoba. :) Czekam na opinie. Dziękuję za te, które już otrzymałam. Jak zwykle dajecie mi ochotę, by pisać dalej. :)
EDIT: Pomyłka w piosence - W tle polecam tym razem "Leszek Żukowski" - Coma. (http://www.youtube.com/watch?v=B8yz5la6PG4)
I. W kierunku dna
1. Początek
Po ślubie matki byłam zmuszona przenieść się razem z nią do ogromnego penthouse'u Phila znajdującego się na Manhattanie. Był wziętym prawnikiem i bardzo dobrze mu się powodziło, czego wyrazem był ten przesadnie snobistyczny okaz nowoczesnej architektury. Nie lubiłam tego domu, o ile w ogóle można go było tak określić. Nie była to bowiem moja bezpieczna przystań. Źle się tu czułam i wiedziałam, że z każdą chwilą coraz bardziej gubię się w tym wszystkim.
Renee poświęcała mnóstwo uwagi swojemu nowemu małżonkowi, przez co nasz kontakt uległ znacznemu rozluźnieniu. Przestała mieć dla mnie czas. Zabolało. Siedziałam dużo sama w pokoju, którego nienawidziłam, a który urządzony był przez jakiegoś projektanta wnętrz specjalnie wynajętego przez Phila, który kompletnie nie dopasował się do mojego gustu. Powiedziałam nawet o tym kiedyś matce, ale kazała mi być wdzięczna ojczymowi, że tak się dla mnie starał. Jak zwykle nasze spojrzenie na tę kwestię kompletnie się różniło.
- Alice, ja naprawdę nie mogę tu mieszkać! - skarżyłam się siostrze, gdy ta mnie odwiedziła.
- Bello, daj spokój! Nie zachowuj się dziecinnie. Wytrzymasz jakoś te niecałe dwa lata - zawyrokowała - Pójdziesz na studia i się wyprowadzisz.
- Nie dam rady! Mama już prawie nie zwraca na mnie uwagi! Najważniejszy jest dla niej Phil.
- Posłuchaj. Mi on też nie przypadł do gustu, ale ja mam już swoje dorosłe życie, ty również wkrótce się usamodzielnisz. Gdyby nie on, Renee byłaby sama i pewnie pogrążałaby się właśnie w depresji patrząc, jak Charlie wychowuje małego Mike'a z Jessiką. - wyrzuciła z siebie jednym tchem - Swoją drogą to chyba najbardziej rozpieszczony dwulatek na świecie! Nie przypominam sobie, żeby ojciec był taki łagodny i wyrozumiały dla nas - powiedziała niby obojętnie, ale na jej twarzy malował się żal.
- Teraz ty jesteś niesprawiedliwa, siostro! - podsumowałam.
- W dalszym ciągu nie umiem zaakceptować faktu, że mam o dwadzieścia lat młodszego brata, którego matką na dodatek jest pięć lat ode mnie starsza dziewczyna - powiedziała z przekąsem.
- Więc zrozum, z jakim trudem przychodzi mi mieszkanie z Renee i Philem!
- Ależ ja cię rozumiem, Kotku! Naprawdę! - zapewniła - Skoro jednak ani ty, ani ja na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie z tym nic zrobić, to należy to zostawić tak, jak jest.
- Ta myśl mnie dobija! - westchnęłam.
- Zmieńmy lepiej temat... W sobotę mam pokaz! Własny! W malutkim klubie i z początkującymi modelkami, ale to i tak duży krok do przodu! - zapiszczała radośnie.
- Świetnie! Tak się cieszę! - uściskałam ją.
- Przyjdziesz? Mam zaproszenie dla Ciebie i tego twojego... - zawahała się.
- Jamesa - wyręczyłam ją.
- No właśnie! Będziecie?
- Na pewno się pojawimy! Jakbym mogła ominąć pierwszy pokaz ubrań mojej siostry! - zaśmiałam się radośnie.
***
James był ode mnie o rok starszy i chodził ze mną do jednego liceum. Zdecydowanie był typem imprezowicza. Jesteśmy ze sobą już jakieś dwa miesiące, odkąd zaczęłam częściej znikać z domu, by jak najmniej przebywać z mamą i jej mężem.
Przy moim chłopaku bardzo szybko stałam się niegrzeczną dziewczynką. Pierwszy raz przy nim piłam, paliłam i uprawiałam seks.
Z czasem uczestniczyliśmy w coraz dziwniejszych imprezach. Nie miałam żadnych oporów, żeby całkowicie wtopić się w to nowe dla mnie towarzystwo wiecznych balangowiczów. Alkohol zawsze lał się strumieniami, a z popielniczek wysypywały się wypalone pety. Często pojawiała się też trawka - nie stroniłam od niej wcale, bo pozwalała mi przez chwilę chociaż odczuwać imitację radości.
Matka nie zwracała specjalnie nawet uwagi, gdzie wychodzę, w jakim stanie i o której wracam, o ile odbywało się to w ciszy i spokoju nie zakłócających jej prywatnego szczęścia. Tym razem także nawet nie zauważyła, jak wychodziłam na pokaz Alice. Nawet nie pomyślała, żeby pójść wesprzeć swoją starszą córkę! Phil miał akurat migrenę, więc cały świat musiał stanąć na głowie.
Pokaz był świetny, ale ja nie potrafiłam się dobrze bawić tego wieczoru. Przy Alice nie mogliśmy nawet poszaleć z alkoholem. Gdy James położył mi na ręce małą różową tabletkę z widocznym na niej serduszkiem i zacisnął moją dłoń wokół niej, nie zawahałam się ani chwili. Połknęłam natychmiast, a potem popatrzyłam na niego z zaciekawieniem. Uśmiechał się.
- Co to było? - spytałam.
- Ecstasy. Teraz to się dopiero zabawimy, Mała! - odpowiedział i namiętnie mnie pocałował.
Z nim zawsze miałam niezły ubaw. Tym razem również było fantastycznie! Pigułka pozwoliła nam się wyluzować. Mieliśmy kompletny odjazd. Straciłam wszelkie zahamowania i zaciągnęłam swojego chłopaka do męskiej toalety. Całe szczęście w jej wnętrzu zdawało się nikogo nie być, więc mogliśmy się zakraść niezauważeni do jednej z kabin. Uprawialiśmy dziki i chyba nieco za głośny seks, nie przejmując się nikim i niczym. Po wszystkim wymknęłam się szybciej niż James i stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam zaskoczoną i jednocześnie zdegustowaną twarz Edwarda odbijającą się w lustrze. Słowa utknęły mi w gardle.
- Chyba nie pomyliłaś toalet, Bello - stwierdził ze smutkiem tak, jakby jednak bardzo chciał w to uwierzyć.
- Wiesz, że nie. Pewnie wszystko słyszałeś. - powiedziałam zmieszana.
- Nie sposób było nie słyszeć - skomentował z krytyką, którą można było z łatwością wychwycić w jego głosie.
- Mogę prosić, żebyś nie mówił nic Alice i Jasperowi? - zapytałam.
- Nie martw się! Gentelmani nie rozmawiają o takich sprawach - powiedział i wyszedł.
- Życie naprawdę mnie nie lubi! - pomyślałam opuszczając toaletę - Dlaczego musiałam natchnąć się akurat na brata chłopaka mojej siostry? Jak w jakiejś beznadziejnej telenoweli!
Mimo tego przykrego incydentu uczucie euforii nie opuszczało mnie przez następnych kilka godzin. W zasadzie narkotyk przestał działać akurat, jak dotarłam do apartamentu. Wtedy poczułam się fatalnie. Miałam wrażenie, że coś paskudnie uciska mnie wewnątrz głowy i byłam naprawdę obolała. Obce mi mieszkanie tylko potęgowało efekt cierpienia. Bez zastanowienia napisałam do Jamesa sms, by znowu załatwił te małe różowe pigułki.
Właśnie tak się to wszystko zaczęło. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 22:28, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 12:18, 12 Lut 2009 |
|
po prologu nic nie wskazywało na taki bieg wydazreń...
zaskoczyłaś mnie i to pozytywnie!
Czekałam właśnie na takie FF gdzie Bella jest pozbawiona hamulców...
sex w męskiej toalecie - ostro heh.
Bardzo podoba mi się twój pomysł na fabułę, jestem ciekawa, jak to dalej rozwiniesz,
ładnie piszesz
czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, mam nadzieję, że szybko dodasz
ż. veny,
pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 13:20, 12 Lut 2009 |
|
to bylo ostre...sex ok rozumiem ale w meskiej toalecie tego sie nie spodziewalam i do tego jeszcze Edward to wszystko słyszał SZOK
ciekawa jestem dalszych wydarzeń :D fajnie piszesz, tak że chce się dalej czytac...chociaż ten rozdział był chyba troche krótki :(
życzę veny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aletheia
Człowiek
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta
|
Wysłany:
Czw 13:23, 12 Lut 2009 |
|
No jak by nie patrzeć to nie jest Bella SM. Ale ta nie jest zła, jednak wolę EB.
Odcinek zgrabny, ładnie napisany. Wciągnęło mnie czekam na następnego parta.
Veny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 14:53, 12 Lut 2009 |
|
Nic nie jest jeszcze przesądzone co, jak, dlaczego i kto z kim. :) Przecież to dopiero początek historii. Wszystko się może zdarzyć...
Hehe... Ciekawe jak długie musiałyby być te rozdziały, żeby Was zadowolić? :)
Oczywiście, że to nie jest identyczna jak u SM Bella. Raczej nikt nie będzie ściśle taki, jak w oryginale. Przecież to mój FF i moje wyobrażenie na nich.
Mam kolejny rozdział zbetowany, ale chyba Was jeszcze pomęczę. :) |
|
|
|
|
s.mapet
Zły wampir
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.
|
Wysłany:
Czw 15:01, 12 Lut 2009 |
|
Kaffienka jakie ty masz myśli w tej swojej głowce, hę? xD
Bardzo mi się podobało: pomysł, wykonanie- cud, miód i Edward ^^
Nie męcz tutaj niecierpliwców, bo ci żyć nie dadzą ;P
Więcej!
Ave wena. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Czw 17:05, 12 Lut 2009 |
|
Łooo nie!!! Dręczenie jest złe!!!
Wiesz, jak zawsze pięknie. Bella - imprezowiczka i początkująca narkomanka. Mi się podoba...
Duuużo WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 17:49, 12 Lut 2009 |
|
suuuuuuuuuper!!!! kiedy następna część? |
|
|
|
|
ewa=)
Wilkołak
Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Brańsk
|
Wysłany:
Czw 21:07, 12 Lut 2009 |
|
Kaffienka Twój nowy FF zapowiada się bardzo ciekawie...:P
jest oryginalny i różni się od poprzedniego..po prologu i pierwszym rozdziale widać że będzie ciekawie i zaskakująco...
masz talent do pisania...;-) już jestem twoją fanką...;p
weny życzę...:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 22:25, 12 Lut 2009 |
|
Mam nadzieję, że to będzie dla Was coś miłego przed snem... :)
Acha i zauważyłam, że pomyliłam się przy piosenkach "Going under" Evanescence powinno być do tego odcinka. (http://www.youtube.com/watch?v=UZjf9C6atT4)
Beta: Xehtia (wielkie dziękuję! )
I. 2. Pogrążanie się
Od tamtej pory ecstasy brałam codziennie. Mijały miesiące, a matka nic nie zauważyła. Philowi starałam się po prostu nie wchodzić w drogę. Własnego ojca unikałam z kolei przez jego dziewczynę i irytująco rozpieszczonego młodszego brata. Zresztą nawet specjalnie w tym względzie nie musiałam się starać, gdyż Mike, Jessika i jego praca pochłaniały cały jego czas.
Nawet moja jedyna przyjaciółka i siostra zarazem pochłonięta studiami, projektowaniem i miłością swojego życia nie potrafiła już znaleźć dla mnie tyle uwagi, co kiedyś. Gdyby nie James, otarłabym się o samotność. Tylko on dla mnie istniał! Mój chłopak i różowe pastylki szczęścia - taki nasz mały, zamknięty świat!
Narkotyki dostarczał nam zawsze Laurent, przyjaciel Jamesa. Pewnego razu, gdy byliśmy na kolejnej imprezie, nasz diler poczęstował nas czymś nowym. Wciągnęliśmy przez nos nieznany biały proszek. Jego działanie było znacznie silniejsze niż tabletek, które dotąd łykaliśmy. Pod jego
wpływem byłam strasznie pobudzona i nerwowa. Nawet pokłóciłam się wówczas z Jamesem po raz pierwszy. To mnie dodatkowo zdołowało.
Wróciłam do domu, będąc jeszcze na haju. Była siódma rano i Phil właśnie wychodził do pracy. Przyglądał mi się uważnie, gdy przechodziłam przez ogromny salon do mojej sypialni.
Nie wytrzymałam. Nie potrafiłam znieść jego spojrzenia. Niewyobrażalnie drażniła mnie wtedy jego obecność.
- Czego? - rzuciłam w jego kierunku.
- Nie tym tonem, młoda damo. Nie podoba mi się, że wracasz o tej porze - zaczął udzielać mi zbyt ojcowskiej reprymendy, co doprowadziło mnie do prawdziwej furii.
- To nie twoja sprawa! - odwarknęłam.
- Moja. Mieszkasz pod moich dachem, więc powinnaś.. - zaczął znowu.
- To mnie wyrzuć, łaskawco! Matce na pewno się to spodoba! - krzyczałam – Jakbyś chciał przyjąć to do wiadomości, wcale nie miałam ochoty się tutaj wprowadzać.
- Isabello, myślę, że najlepiej będzie, jak skończymy naszą wymianę zdań w tym momencie i pójdziesz się teraz położyć - odpowiedział już opanowanym tonem.
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić! - odpyskowałam, po czym złapałam za stojący nieopodal szklany wazon i z impetem rzuciłam nim o podłogę.
Nie był to zbytnio przemyślany ruch. Kawałki szkła odbiły się od drewnianej powierzchni i kilka z nich odskoczyło prosto w moje gołe łydki. Poczułam, jak niektóre z nich przecięły moją skórę. Syknęłam z bólu.
On spokojnym tonem zawołał służącą, by opatrzyła moje rany i zaczął zbierać się do pracy. Jego opanowanie wywoływało moją irytację. Tyle go obchodziłam... Wychodząc rzucił mi krótkie spojrzenie i powiedział:
- Mam nadzieję, że to się już więcej nie powtórzy!
***
Phil oczywiście zdał matce szczegółową relację z naszej kłótni. Była zaniepokojona moim zachowaniem. Ponoć mój „kochany” ojczym zaproponował nawet, bym się przeprowadziła do ojca, skoro z nimi tak źle się czuję, a ona musiała przekonywać go, żebym mogła zostać. Jakież to szlachetne z jego strony, że chciał sie pozbyć tego przykrego obowiązku, jakim jest „wychowywanie” mnie! Nie wiem po co się Renee się wysilała! Z zamyślenia wyrwał mnie natarczywy głos mamy i lekkie potrząsanie moim ciałem.
- Isabello, co się z tobą dzieje? Kompletnie cię nie poznaje!
- Nie zmieniłam się, mamo. To dalej ja!
- Jesteś tego pewna? Nigdy wcześniej tak się nie zachowywałaś. Znikasz niewiadomo gdzie i z kim…
- Wychodzę z Jamesem - wyjaśniłam.
- Właśnie! Ten chłopak mi się nie podoba! - skrytykowała go.
- Jakie to ma w ogóle znaczenie? - spytałam.
- Jak to? Jestem przecież twoją matką!- zdziwiła się.
- A ja twoją córką. Nie wydaje mi się, żebyś jednak liczyła się z moim zdaniem, kiedy mówiłam co sądzę o Philu i twoim małżeństwie! - wybuchłam.
- Isabello, nie przeciągaj struny! - krzyknęła i spoliczkowała mnie.
Automatycznie położyłam dłoń na wściekle palącym policzku. Z moich oczu płynęły łzy. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa, choć chciałam wyrzucić z siebie cały gniew, żal, smutek i rozczarowanie, które we mnie wzbierały. Na przemian to otwierałam usta, to je zamykałam.
Renee też się popłakała. Zakryła twarz dłońmi i szlochała. W końcu jednak opanowała się i próbowała się do mnie zbliżyć, przytulić.
- Bello, kochanie, wybacz mi. Nie chciałam tego zrobić! -wyszeptała i wyciągnęła ramiona w moim kierunku.
Nie wiele myśląc, wyminęłam ją i wybiegłam z mieszkania. Nie mogłam w tej sytuacji pójść do nikogo poza Jamesem. Matka nie znała jego adresu i tam na pewno nie będzie w stanie mnie znaleźć. Pokonałam biegiem dystans pięciu przecznic i pośpiesznie dotarłam na trzecie piętro. Całe
szczęście otworzył mi on sam. Jego rodzice akurat byli na wyjeździe poza Nowym Jorkiem, więc mogłam spędzić u niego całą noc.
Mój chłopak znał mnie już dość dobrze i w związku z tym nawet nie próbował o nic pytać. Za to znał sposób na to, bym zapomniała o wszystkim. Po dłuższym grzebaniu w komodzie wyciągnął dobrze schowaną kokainę. Nie miałam żadnych oporów. Chciałam tylko odpłynąć…
***
Od tamtego momentu nie rezygnowaliśmy już z białego proszku. Wściekłość na Phila i stającą wiecznie po jego stronie matkę narastała we mnie coraz bardziej z każdym dniem, przez co odskocznia od problemów nie przestawała mi być potrzebna. Mój związek z Jamesem przechodził przez to dość poważny kryzys. Pod wpływem narkotyków bardzo dużo się sprzeczaliśmy i zdarzało nam się nawet szarpać ze złości w ciągu tych awantur.
Właśnie tak się skończyła nasza wspólna historia. Pewnego poranka wracaliśmy z imprezy u Laurenta. Byliśmy mocno naćpani i kłóciliśmy się zajadle.
- Musiałaś się do niego mizdrzyć?! Chciałaś sobie załatwić prochy za darmo?! - krzyczał na mnie.
- Chyba Ci padło na oczy, idioto! Nikogo nie podrywałam, a już na pewno nie tego twojego obleśnego kolegę! - wysyczałam.
- Nie nazywaj mnie tak! - zażądał i szarpnął mnie za włosy, ale zamiast uwolnić moje rozczochrane fale z uchwytu swoich palców, zaciskał je jeszcze mocniej.
- To boli! Puszczaj! - piszczałam.
- Najpierw przeproś! - zażyczył sobie nasilając uścisk.
- Ani mi się śni, kretynie! - odwarknęłam.
- Głupia suka! - wrzasnął na mnie i z całej siły popchnął mnie, puszczając jednocześnie moje włosy.
Poleciałam bezwładnie w tył. Z moich pechem upadłam oczywiście tak niefortunnie, że uderzyłam głową o krawężnik. Ostatnie, co poczułam to silny ból w potylicy i zapach krwi. Błyskawicznie świat wokół mnie spowiła czerń. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 12:04, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:43, 12 Lut 2009 |
|
o ty, w takim momencie kończyć! Grrr
robi się coraz ciekawiej...
Rozdział zdecydowanie za krótki, wciągnęłam się, a tu już koniec..
jak już wcześniej pisłam podoba mi się twój styl, czyta się lekko
tematyka świetna, tylko mam nadzieję, że jednak tytuł twojego ff nie odzwierciedla takiego końca... i Bella odbije się od dna...
czekam, aż w końcu wprowadzisz wątek z Edziem
ż. veny,
p. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 0:12, 13 Lut 2009 |
|
Oh. My. God.
Właśnie udało mi się zabrać do czytania i muszę stwierdzić, że jest to.. bardzo orginalny tekst. Nigdy jeszcze nie czytałam o Belli w roli Bad Girl. Alkohol? Papierosy? Prochy!?
Shit.
Nie poznaje Zaciekawiło mnie i niecierpliwie czekam na kolejną część.
Ave Vena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 0:47, 13 Lut 2009 |
|
Nonono. Czegoś takiego to na tym forum to chyba jeszcze nie było. Nowy pomysł - brawo już choćby za to. Poza tym naprawdę ładnie napisane, ciekawie prowadzona narracja.
Tylko tej Belli straszliwie szkoda...
Czekam:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pruuu
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz
|
Wysłany:
Pią 18:03, 13 Lut 2009 |
|
świetna fabuła.. Ja chcę więcej:P
podobają mi się bohaterowie. są realistycznie przedstawieni. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pruuu dnia Pią 18:34, 13 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|