|
Autor |
Wiadomość |
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 13:36, 21 Mar 2009 |
|
Napisałam to pod wpływem chwili, wcześniej miałam jakiś pomysł, coś kłębiło się w mojej głowie, ale nie potrafiłam tego opisać.
Pokazałam mój pomysł Alice_, a ona jako moja najkochańsza koleżanka zaproponowała,że zostanie moją betą. Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc sądzę,że słabe :) Proszę o konstruktywne komentarze dzięki, którym będę mogła poprawiać swój styl. Dziękuję. :)
EDIT:
Zabraniam kopiowania tego opowiadanie bez mojej wyraźnej zgody na innych stronach internetowych.
Cz. I
Siedział na ławce. Był taki idealny... zanim zdążyłam pomyśleć, podeszłam do niego, a ostatnim co zobaczyłam w życiu były jego czarne, przepełnione nienawiścią oczy. Potem poczułam otępiającyi, palący ból w całym ciele. Upadłam z jękiem na ziemię, a świat rozmazał się. Zamknęłam oczy w nadzieji, że ból ustąpi.
Jak przez mgłę słyszałam głośny ryk. Nie zastanawiałam się nad tym jednak, chciałam tylko umrzeć. Ucieszyłam się, gdy wszystko ucichło, byłam pewna, że wreszcie umieram. Moje podejrzenia wydawały się słuszne, czułam, że lecę. Po jakimś czasie straciłam jednak nadzieję na śmierć i leżałam po prostu, nie krzycząc, a ból powoli się zmniejszał. Nie wiedziałam ile dni minęło, lecz czułam, jakby to była wieczność. Ogień opuszczał moje ciało, jednak nadal nie mogłam się ruszać. Jedyna rzecz, która mi się udała to poruszenie palcami dłoni. Na około słyszałam jakiś piękny głos. Na początku nie rozróżniałam słów, ale z czasem zaczynałam rozumieć. Siedział przy mnie chłopak i trzymając za rękę, opowiadał o postaciach z legend. Mówił też, że stałam się taka jak on, piękna i silna. Przepraszał mnie za ból, który mi zadał. Czasem opowiadał mi o swoim życiu w samotności i cieszył się, że do niego dołączę. Oczywiście dodał, że nie będzie mnie zmuszał do przyłączenia się, lecz czułam w jego głosie nadzieję, której nie zdołało mu się ukryć.
- Bello, sądzę, że twoja przemiana dobiegła końca. - Jego głos wydawał się być bardziej donośny i jeszcze piękniejszy. - Czy możesz otworzyć oczy?
Posłuchałam jego prośby i spróbowałam podnieść powieki. Starałam się już wcześniej, ale byłam za słaba. Teraz się udało.
Najpierw zobaczyłam piękną twarz chłopaka, który ze mną rozmawiał. Ze zdziwieniem oglądałam jego idealne usta, nos, podbródek, a na koniec zostawiłam sobie oczy. Miały kolor płynnego złota. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale przyłożył mi do nich palec, nakazując milczenie. Gdy dotknął ręką moich ust drgnęłam mimowolnie, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, która od razu sprawiła, że się zawstydziłam.
- Witaj Bello, nazywam się Edward Cullen. Jestem wampirem, ty również - odpowiedział, zanim zdążyłam zapytać. - przemieniłem Cię trzy dni temu, w tamtym parku, pamiętasz? - Kiwnęłam tylko głową, dając mu do zrozumienia, że ma kontynuować. - Podeszłaś do mnie, zapewne nie mogąc się powstrzymać i popatrzyłaś w oczy, a ja poczułem twój zapach, który zawrócił mi w głowie. - Spuścił wzrok, zawstydzony. - Nie mogłem się powstrzymać, gdyż pachniałaś tak słodko, pociągająco, chyba truskawką. - Uśmiechnęłam się delikatnie. Wszyscy zawsze mówili mi, że pachnę jakimś słodtkim owocem. - Ugryzłem Cię, dlatego czułaś taki palący ból w żyłach. Opanowałem się jednak, zorientowałem się, że nie mogę cię zabić. Przyszło mi to bardzo trudno, jak już mówiłem Twoja krew działała na mnie upajająco. Jednak udało mi się przezwyciężyć potwora siedzącego we mnie i przeniosłem Cię do mojego mieszkania. Czekałem, aż twoja przemiana dobiegnie końca.
Słuchałam go w osłupieniu i przypominałam sobie powoli każdy szczegół naszego pierwszego spotkania... Byłam w parku, miałam spotkać się ze swoim byłym chłopakiem i zakończyć to wszystko. Ale zobaczyłam Jego. Był taki piękny, wydawało mi się, że nie widziałam piękniejszej istoty. Podeszłam... a potem już była tylko ciemność. I ból, dodałam w myślach. Mimowolnie na jego wspomnienie wzdrygnęłam się.
Myślałam nad naszym spotkaniem bardzo intensywnie, a on przyglądał się mojej twarzy dokładnie, jakby chciał zapamiętać każdy jej szczegół.
- Nie czujesz pragnienia? - Był bardzo zdziwiony tym faktem.
- Eee... trochę. - Czułam dziwny, ostry ból w gardle, ale nie wiedziałam, że to się nazywa pragnienie.
- Chodźmy zapolować. - posłał mi szelmowski uśmiech. Jego spojrzenie wywoływało u mnie jakieś nieznane dotąd dreszcze. Wpatrywałam się w jego oczy i nie mogłam przestać, hipnotyzował mnie spojrzeniem.
- Na co będziemy polować?
- Na zwierzęta. Widzisz kolor moich oczu? - Pokiwałam głową. - Jest taki złoty, ponieważ piję krew tylko zwierząt. Gdybym pił krew ludzi, moje oczy miałyby czerwony kolor.
- A gdzie będziemy polować? - Nawet nie wiedziałam gdzie jestem.
- Niedaleko jest las. Jesteśmy na Alasce, przeniosłem się z powodu twojego chłopaka, który cie szukał. - Spuścił głowę, a jego głos był bardzo smutny.
Alaska? To było dość daleko od mojego miasta. Gdy pomyślałam o swojej rodzinie i Mike'u, którzy byli pewni, że nie żyję zrobiło mi się przykro, ale nie czułam żalu z powodu byłego chłopaka. Zupełnie o nim zapomniałam, widząc idealnego Edwarda.
- Aha... - kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć i wtedy zobaczyłam jego bardzo smutne oczy, zrozumiałam, że muszę go pocieszyć - Wtedy w parku, miałam zerwać z Mikiem... - Gdy zobaczyłam jego reakcję, od razu pożałowałam swoich słów. Zrobił się jeszcze smutniejszy niż przedtem.
- Naprawdę, Edwardzie. Mike był narkomanem i bił mnie. Byłam z nim tylko ze względu na rodziców. Był bardzo bogaty i miał dobrze ustawionych rodziców. Przez kilka lat nie przyznawałam się do tego, aż w końcu postanowiłam sprzeciwić się woli rodziców. Umówiłam się z nim w parku, wieczorem. Czekałam na niego, ale nie przyszedł... Wtedy zobaczyłam ciebie a... - spuściłam wzrok, patrząc się usilnie w swoje nagie stopy. Podniosłam trochę wzrok, by obejrzeć swoje ubranie. Dopiero teraz zobaczyłam,że byłam przebrana w jakąś drogą bluzkę z dużym dekoltem i jasne jeansy oraz balerinki. A więc Edward był bardzo bogaty...
- A ja rzuciłem się na ciebie, gryząc i odbierając ci twoje życie - Teraz był wkurzony. Jego oczy powoli robiły się czarne. - To było twoje życie, a ja ci je odebrałem. Miałaś tylko 20 lat i całe życie przed sobą!
- Skąd wiesz ile mam lat? - nie mówiłam mu przecież nic o sobie.
- Przeszukałem twoje akta i znalazłem datę urodzenia. 9 czerwca 1980 rok. Nazywasz się Bella Swan. Twoi rodzice to Renee i Charlie Swan, są prawnikami. Masz dziewięcioletnią siostrę o imieniu Angela i piętnastoletniego brata o imieniu Jacob. A Twój chłopak, Mike - Na wspomnienie jego imienia Edwardowi pociemniały oczy. - ma 23 lata i studiuje prawo. Jego rodzice mają sieć sklepów z akcesoriami tanecznymi. Swoją drogą ten Mike powinien wiedzieć ile grozi za znęcanie się nad dziewczyną.
- Poczekaj... Mówiłeś, że Mike mnie szukał... - Dopiero teraz przypomniałam sobie, że mówił coś takiego. - Tak?
- Tak, szukał Cię. Twoi rodzice prawie w ogóle się tym nie przejęli, ale rodzeństwo było smutne i zarzuciło Mike'owi twoją śmierć. Żeby im udowodnić swoją niewinność zaczął cie szukać i prawie trafił na mój ślad. Musiałem więc uciekać. - Zasmucił mnie fakt, że rodzice się nie przejęli, ale przecież powinnam się tego spodziewać, nigdy się mną nie interesowali. Byłam tą gorszą córką. Angela mimo, że miała dopiero 9 lat chodziła na pokazy, ubierała się modnie i uwielbiała pozować do zdjęć. Ja byłam szarą myszką, która wolała stary dres od sukienki Chanel i stare japonki niż wysokie buty z 12-centymetrowym obcasem.
- Musi ci być trudno...
- Proszę? - nie rozumiałam ostatniego zdania, które wypowiedział.
- Umiem czytać w myślach. Twój umysł blokuje się przed moim, ale na chwilę udało mi się przedostać przez tą barierę, którą wytworzyłaś. - Uśmiechnął się delikatnie - Pierwszy raz zdarza mi się mieć problemy z czytaniem w myślach. Jesteś niezwykła.
Pokręciłam głową z rozbawieniem.
- Jestem normalną, przeciętną dziewczyną - Spojrzał na mnie zdziwiony, a potem zaczął się śmiać.
- No nie wiem czy jesteś taka przęciętna ... Chodź, zobacz się w lustrze. - Ściągnął mnie z łóżka i poprowadził przez salon do łazienki, a następnie podał mi lustro.
Gdy zobaczyłam swoje odbicie nie mogłam uwierzyć, że ta mała, przeciętna dziewczyna, którą byłam trzy dni temu, stoi przed tym lustrem, piękna, z delikatnymi rysami twarzy i brązowymi włosami opadającymi kaskadami na ramiona. Odrzuciły mnie tylko krwisto czerwone oczy, zamiast czekoladowych, które wcześniej posiadałam.
- Czemu moje oczy są czerwone? Przecież nikogo nie zabiłam... - Jeszcze. Dodałam w myślach.
- Jesteś pełna ludzkiej krwi, swojej. Po kilku miesiącach staną się złote, tak jak moje. - Kiedy odwrócił się w moją stronę znowu zahipnotyzował...
- Aha... - Tylko na tyle było mnie stać, bo nie zdążyłam się jeszcze otrząsnąć - To idziemy zapolować?
- Jasne. Zapomniałem, że pali cię pragnienie. Ja polowałem dwa tygodnie temu. - To mówiąc poprowadził mnie do okna. Wyjrzałam przez nie i zobaczyłam wielki ogród, dość zaniedbany, ogrodzony wysokim żywopłotem. Mój wzrok padł na wielką, zardzewiałą huśtawkę, która stała na środku ogrodu. Edward podążył za moim wzrokiem i zachichotał.
- Zastawiasz się, co tu robi ta huśtawka? - kiwnęłam głową. - Lubię czasem w nocy posiedzieć na niej i pooglądać gwiazdy.
- Mhm. Też lubiłam oglądać gwiazdy. Każda gwiazda miała swoje własne imię. Daleko jest ten las?
- Nie, tam. - Pokazał palcem wielkie drzewa. - Tam jest dużo pum i niedźwiedzi. - Wzdrygnęłam się, ale nie z obrzydzenia, tylko z głodu i zniecierpliwienia. Chyba to zauważył, bo złapał mnie za rękę i pociągnął, zaczęliśmy biec. Nie mogłam uwierzyć w to jak szybko się przemieszczaliśmy. Obawiałam się, że wpadnę w któreś drzewo, ale omijałam je instynktownie. Nagle poczułam słodki zapach i zatrzymałam się. Podejrzewałam, że to jest jakieś zwierzę, ale nie wiedziałam jak je mam wytropić.
- Czujesz ten słodki, cudowny zapach? To jest puma. - Patrzyłam zdezorientowana na niego. - Pewnie nie wiesz jak się poluje. Zaraz Ci pokażę. Puma jest bardzo blisko, nie słyszy nas. Sama wytropiła jakąś sarnę i zamierza się na nią rzucić. Jest przy wodopoju. - Gdy zobaczył moją inteligentną minę zaczął się śmiać - To jest dziecinnie proste. Zamknij oczy i daj się ponieść zmysłom. - Posłuchałam jego rady, ale nie dane było mi się skupić, gdyż zniecierpliwiony wampir pociągnął mnie za rękę, a gdy miałam na niego krzyknąć, przyłożył mi dłoń do ust i zakazał się odzywać. Pokazał palcem wielką czarnego kota, który skradał się cicho w stronę pijącej sarny. Puma już miała się rzucić na roślinożercę, gdy została powalona na ziemię przez mojego przyjaciela. Została tak zaskoczona, że nie miała szans na ucieczkę. Zachwycona patrzyłam, jak Edward bezgłośnie zakrada się w stronę mięsożercy i rzuca się jak kot przygniatając je do ziemi. W ciągu sekundy przegryzł pumie gardło rozcinając skórę ostrymi, jak brzytwa zębami, a z rany wypłynęła ciepła krew. Nie wytrzymałam i podbiegłam do umierającego zwierzęcia, odrzucając pijącego wampira na bok, wpiłam się w bok zwierzęcia, które wydało ostatnie tchnienie i umarło. Ciepły płyn wylewał mi się z ust, gdyż piłam tak łapczywie dopóki w ciele martwej pumy była krew. Gdy się nasyciłam, popatrzyłam na siebie ze wstydem. Zakrwawiona i rozdarta bluzka ukazywała koronkowy biustonosz, a spodnie wyglądały teraz bardziej na bokserki niż na długie jeansy. Na nogach nie było w ogóle śladu pięknych balerinek.
- Ładnie wyglądasz. - Edward przyglądał mi się z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam bardzo, te ubrania musiały być bardzo drogie... - Było mi głupio, przecież te ciuchy musiały kosztować fortunę!
- Bello, popatrz na mnie. - Edward nie mógł powstrzymać się od głośnego parsknięcia.
Posłuchałam i spojrzałam na niego. Nie miał na sobie koszulki i wyglądał bosko, aż zaparło mi dech w piersiach. Nie mogłam oderwać oczu od muskularnego brzucha i doskonale umięśnionych ramion. Jego spodnie były bardzo mocno potargane co dodawało mu pazura. Wpatrywałam się w niego jak w jakiś obrazek.
- Wyglądasz... bosko. - Cholera! nie powinnam mu tego mówić.
- I mówi to ta cudowna i najpiękniejsza kobieta świata. - podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy.
Nagle zaczęło dość obficie padać, ale nie przeszkadzało mi to. Byłam tak wpatrzona w niego, że nie zwracałam na nic uwagi. Po chwili byliśmy cali mokrzy, ale nie ruszyliśmy się z miejsca. Edward przybliżył się do mnie tak, że nasze usta dzieliły tylko dwa centymetry. Zamknęłam oczy i pocałowałam go namiętnie. Oddał mi pocałunek, objął mnie w talii jedną ręką, a drugą wplótł w moje włosy. Ja zaczęłam go głaskać po głowie, twarzy. Nigdy wcześniej nie odczuwałam tak silnie, intensywnie niczego. Każdy jego dotyk wywoływał u mnie przyjemny dreszczyk. Zrozumiałam, że Edward jest miłością mojego życia. W pewnym momencie przewróciliśmy się i wpadliśmy w błoto, jednak żadne z nas nie zaprzestało pieszczot ,dopiero po chwili oderwaliśmy się od siebie, aby złapać oddech. Pocałunek Edwarda był cudowny, nie mogłam przestać o nim myśleć. Nie mogłam zapomnieć o jego zmysłowych ustach, czerwonych wargach, które tak mocno przygryzały moje...
- Edwardzie... Kocham Cię... - mimo, że znaliśmy się tylko jeden dzień, kochałam go całym swoim sercem. Nie wiedziałam jak to możliwe, jednak byłam pewna, że jest to miłość.
- Bello, ja również Cię kocham. Pokochałem cię w tamtym parku i dlatego rzuciłem się na ciebie i ugryzłem cię. Chciałem, żebyś była ze mną... - Spuścił wzrok, zawstydzony swoimi słowami.
Podniosłam jego głowę i pocałowałam w usta, tym razem delikatnie.
- Cieszę się, że to zrobiłeś. - nic więcej nie byłam w stanie z siebie wydusić. - Chodźmy do domu.
Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy przez las, aż wpadliśmy do ogrodu i znowu zaczęliśmy się całować. Jednak nagle Edward oderwał się ode mnie i zaczął uważnie nasłuchiwać.
- Co się dzieje, Edwardzie? - byłam zaniepokojona jego dziwnym zachowaniem.
- To moja rodzina...
... |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Wild Willy dnia Pon 15:52, 15 Cze 2009, w całości zmieniany 34 razy
|
|
|
|
|
|
Aguś;)
Człowiek
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork
|
Wysłany:
Sob 14:34, 21 Mar 2009 |
|
Bardzo mi się podoba:) Jestem ciekawa dalszego rozwoju wypadków. Możesz coś zdradzić:P Dużo Weny życzę, kiedy można się spodziewać kolejnego rodziału? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miss Vampire
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 26 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Sob 14:35, 21 Mar 2009 |
|
Bells. napisał: |
Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale przyłożył mi do nich palec nakazując milczenie. Gdy dotknął ręką moich ust drgnęłam mimowolnie, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
|
Taka mała uwaga. Wampiry chyba nie mogą dostać gęsiej skórki, prawda?
Ogólnie bardzo mi się podoba.
Piszesz dość ciekawie
A, i jeszcze w tytule powinnaś umieścić symbol [NZ].
Dużo weny życzę.
Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Pozdrawiam,
Miss Vampire |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NaNo__lAdy_bY_...
Człowiek
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 14:36, 21 Mar 2009 |
|
Co do pomysłu to mnie zaciekawił bo jest taki... hmm... inny.
Wreszcie Edward ma tą odwage żeby od razu zamienić Belle w wampira, bez tych kazań, że nie chce jej zabić , nie zabierze jej duszy , itp.
I taka wersja mi się podoba..
Co do stylu .. po pierwszym rozdziale moge stwierdzić że czyta się lekko i szybko, wywnioskowałam też że podoba mi się twój styl
Dziękuje że od razu umieściłaś pierwszy rozdział i dałaś sobie spokój z prologami...
Osobiście czekam na ciśg dalszy...
Jestem zdecydowanie na tak!
Ave Vena!! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NaNo__lAdy_bY_... dnia Sob 14:44, 21 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Sob 16:11, 21 Mar 2009 |
|
Niby wszystko fajnie, ale Bella zna Eda może od godziny, czy dwóch i już, Wielka Miłość... I to w pierwszym rozdziale! Jak na moją miarę to trochę się pospieszyłaś.
I kiedy Edward mówił jej o tym, jak zobaczył ją w parku i zapanowało nad nim pragnienie, miałam wrażenie, jakby opowiadał o wyjściu do sklepu po pudełko lodów.
Jedynym elementem, który wzbudził moją ciekawość, to dwie ostatnie linijki.
Może następny odcinek będzie lepszy...
Życzę weny, wytrwałości i wielu ciekawych pomysłów! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 16:19, 21 Mar 2009 |
|
Dziewczyny dziękuję za komentarze.
Anabells - Tak wiem,że szybko się to stało, ale tak samo było chyba z Rosalie i Emmettem, od razu się pokochali.
Z tego co wiem to wampiry zakochują się od pierwszego wejrzenia i tak chciałam to opisać... Spróbuję lepiej opisywać emocje i te sytuacje. :)
Napisałam już drugi rozdział, ale narazie postaram się lepiej opisać emocje jakie targają bohaterami.
Pozdrawiam, Bells. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Alice_
Wilkołak
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 176 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 19:35, 21 Mar 2009 |
|
Wreszcie wstawiłaś, moją opinie już znasz :D Jak widzę, nikt jeszcze nie zarzucił nic, oprócz tego co ja już ci powiedziałam :D czyli jest dobrze:)
Znalazłam jeszcze kilka błędów, które musiałam przeoczyć, albo ty:P
Nie będę tu pisać, bo wysłałam ci na e-mail :P, popraw szybko:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 14:40, 22 Mar 2009 |
|
Wstawiam nowy rozdział, poprawiłam go starając się dodać więcej opisów. Mam nadzieję,że się spodoba...
Beta: Kochana Alice_
- Co się dzieje, Edwardzie? - byłam zaniepokojona jego dziwnym zachowaniem.
- To moja rodzina...
-----------------------------------
Rozdział II
- Jak to?! Mówiłeś, że nie masz rodziny! - Zdenerwowało mnie jego kłamstwo. Przecież mówił, że był samotny!
- Nie mówiłem, że nie mam rodziny, tylko, że jestem sam. - Jego spokój dział na mnie, jak płachta na byka. Wzięłam głęboki oddech i już spokojnie zapytałam.
- Czemu tu przyjechali? Ilu ich jest? Czemu od nich odszedłeś? - Edward zaczął się bawić moimi włosami i przytulił mnie, a potem pociągnął na huśtawkę.
- Bardzo za mną tęsknili, kiedyś byliśmy nierozłączni, ale zbuntowałem się kilka lat temu i odszedłem. Wydawało mi się to dobrym rozwiązaniem, potem zacząłem tęsknić. Wróciłem, ale nie zastałem ich, więc pojechałem do Phoenix. Nie wychodziłem w dzień, tylko w nocy. A oni znaleźli mnie i postanowili odwiedzić. Nie wiedzą, że jesteś ze mną. - Zamyślił się.
- A ilu ich jest? - To pytanie nurtowało mnie najbardziej.
- Kiedy ich zostawiłem była Esme - moja przyszywana matka i Carlisle - mój przyszywany ojciec, Rosalie - skrzywił się. - z Emmettem i Alice z Jasperem . Carlisle mnie uratował przed śmiercią. Potem to samo zrobił z Esme, zakochali się w sobie i zostali parą. - Uśmiechnął się na wspomnienie swojej rodziny.
- A ta Rosalie? - Zainteresował mnie fakt, że Edward skrzywił się wypowiadając jej imię.
- Rosalie jest piękna na swój sposób, ale jest próżną egoistką. - Pokręcił głową ze złością. - Ona była jednym z powodów dla których odszedłem. Denerwowały mnie jej myśli, o tym jaka jest piękna i jej złość, że nie zwracam na nią uwagi.
- Zakochała się w Tobie? - Czyżbym była zazdrosna o jego siostrę?
- Nie... To nie to... Po prostu chciała, żebym ją podziwiał, a ja nie zamierzałem.
- A co z Emmettem, Alice i Jasperem?
- Hm... Emmett jest z Rosalie. Spełnia każdą jej zachciankę. Czasem wydaje mi się, że on nadal jest dzieckiem. Alice jest jasnowidzem i do tego jest czasem strasznie irytująca, uwielbia modę. - Nie wiedziałam czemu mój ukochany posłał mi współczujące spojrzenie. - Byłem z nią w bardzo dobrych kontaktach, a nawet teraz czasem dzwoni. Jasper manipuluje emocjami i jest z Alice. Dobrze się z nim dogadywałem.
Urwał na chwilę, a ja przez ten czas myślałam o nich. Wreszcie odezwałam się.
- Kiedy będą?
- Za około 30 min. - Ponownie się zamyślił.
- Ale są pokojowo nastawieni? - bałam się spotkania z szóstką nieznanych mi wampirów... Edward zaczął się śmiać. Irytowało mnie to , że cały czas się ze mnie śmiał, więc posłałam mu mordercze spojrzenie. Uspokoił się i zaczął spokojnie tłumaczyć.
- Kochanie, oczywiście, że są pokojowo nastawieni, to moja rodzina. Bardzo się za mną stęsknili. - Przytulił mnie mocniej i zastygliśmy w tej pozycji patrząc w gwiazdy. Nie mogłam zlokalizować mojej ulubionej, którą nazwałam Nadzieją, ponieważ patrząc na nią miałam nadzieję, że uda mi się zerwać z Mikiem.
Edward przyglądał mi się uważnie, z delikatnym uśmiechem na ustach. Patrząc w jego złote oczy, nie miałam żadnych wątpliwości co do jego miłości. Cieszyłam się, że kocham z wzajemnością. Jako człowiek nie miałam tyle szczęścia, nigdy nie zakochałam się tak prawdziwie. A teraz mi się udało..
Zawsze chciałam zostać matką, chciałam mieć dwójkę dzieci. Dziewczynkę i chłopca.
Mieliby tak dobrze...
- O czym myślisz? - Wyrwał mnie z zamyślenia głos mojego ukochanego.
- Marzę o naszym wspólnym domu... i dzieciach - Zaśmiałam się, ale gdy popatrzyłam na Edwarda, mój uśmiech znikł tak szybko, jak się pojawił. - Czemu masz taką minę? Edwardzie?
- Wampiry nie mogą mieć dzieci. - Zmroziło mnie. Szybko odwróciłam wzrok, żeby nie widział mojej miny. Miałam ochotę płakać, ale łzy nie płynęły po moich policzkach. Oczy pozostały suche i piekły. Ból rozrywał moją duszę na milion kawałków. Skuliłam się, objąwszy rękoma nogi popadłam w otępienie.
- Bello, kochanie, odezwij się. Powiedz coś, proszę! - Edward próbował odwrócić moją twarz w swoją stronę, ale nie pozwoliłam mu. - Nie wiedziałem, że marzysz o macierzyństwie... - Jego słowa jeszcze bardziej mnie dobijały. Przypominał mi o tym czego nie chciałam pamiętać.
- Nie mów nic, Edwardzie. Muszę pobyć sama. - To mówiąc wstałam i wybiegłam z ogrodu do lasu, mój ukochany nawet nie próbował mnie zatrzymywać. Chyba rozumiał, że potrzebuję samotności i czasu, żeby to przemyśleć.
Wbiegłam do lasu, padłam na ziemię i skuliłam się, ponownie popadając w otępienie.
Rozmyślałam o jego słowach... Wampiry nie mogły mieć dzieci. Moje oczy znowu zaczęły mnie piec. Było mi strasznie żal straconego macierzyństwa, ale, gdy przemyślałam to dokładniej zrozumiałam, że zyskałam miłość, a straciłam możliwość zostania matką... A więc taka była cena bycia wampirem, bycia z Edwardem...
Nie interesowało mnie ile czasu minęło, ale podejrzewałam, że dość dużo, bo zapadał już zmierzch. Czyli przesiedziałam w lesie cały dzień... Niechętnie wstałam i skierowałam się w stronę domu, po drodze spotkałam wielką, czarną pumę, a już trochę zgłodniałam, więc zapolowałam. Nie miałam żadnego problemu z zabiciem jej i po chwili piłam ciepłą, cudowną krew.
Nasyciwszy się pobiegłam w stronę domu, bo stęskniłam się już za moim Edwardem. Wiedziałam jak bardzo go zraniłam uciekając, ale musiałam to wszystko przemyśleć. Nadal bardzo bolał mnie brak możliwości posiadania dzieci, lecz czułam, że chyba warto było ją zapłacić za miłość Edwarda... Kochałam go całym sercem... Każda cząsteczka mojego serca go potrzebowała. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Nie miałoby ono najmniejszego sensu.
Cicho weszłam do ogrodu i zauważyłam leżącego na mokrej trawie z zamkniętymi oczami mojego ukochanego. Wiedziałam, że nie śpi, gdyż wampiry nie sypiały, podeszłam do niego i pocałowałam w czoło.
- Cieszę się, że jesteś. - Powoli otworzył oczy. - Tęskniłem.
- Przepraszam. Musiałam to przemyśleć, w samotności. - Dałam mu do zrozumienia, że na razie nic więcej mu nie powiem, a on nie dociekał.
Usiadłam po turecku koło niego i wpatrywałam się w jego cudowną twarz.
Zauważyłam, że przebrał się. Miał na sobie jasne jeansy i czarny sweter. Ja nadal miałam na sobie potargane ubrania i byłam ubrudzona krwią.
- Chyba powinnam się wykąpać. - uśmiechnęłam się promiennie, a on puścił mi oczko - Gdzie jest łazienka ?
- Wiesz przecież. - Przekrzywił głowę, wykrzywiając usta w moim ulubionym uśmiechu.
- Nie pamiętam - zalotnie zatrzepotałam rzęsami, udając niewinną dziewczynkę. Edward dobrze wiedział, że nie mogłam zapomnieć gdzie znajduje się ta łazienka, ponieważ wampiry miały doskonałą pamięć.
- Moja rodzina jest w środku. - Zrobił się poważny, a ja zesztywniałam.
- Bella! - automatycznie odwróciłam się na dźwięk swojego imienia. Zobaczyłam drobną dziewczynę o chochlikowatym wyglądzie, z roztrzepanymi czarnymi włosami, dodającym jej uroku.
Podskoczyła do mnie i pocałowała w policzek. Za nią wyszedł wielki, bardzo dobrze umięśniony chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy. Był przystojny, ale nie dorastał do pięt Edwardowi.
- Witaj, Bello. Jestem Emmett, a ten mały chochlik to Alice. - Dziewczyna wystawiła mu język, a do mnie uśmiechnęła się promiennie. Edward nadal leżał na ziemi z rękami założonymi za głowę i tylko parsknął, nie odzywając się.
- Rosie, Jasper i Esme są na polowaniu, a Carlisle siedzi w środku i czyta jakąś książkę - Emmett wydawał się być bardzo sympatyczny i poczułam, że szybko się zaprzyjaźnimy.
- Jazz, Rose, Esme będą za ok. 5 min. - No tak, Alice przewidywała przyszłość... - Edwardzie, zawołasz Carlisle'a. Chcieliśmy porozmawiać... - Spuściła wzrok i zaczęła się kręcić.
Mój chłopak zniknął i wrócił po 5 sekundach z Carlislem. W tym czasie do ogrodu wkroczyła trójka nowych wampirów.
Jako pierwsza weszła olśniewająca blondynka, z długimi włosami układającymi się w delikatne fale. Twarz miała idealną, delikatne rysy, pełne usta, wyglądała jak modelka. Zdecydowanie była najpiękniejszą kobietą świata. Przez chwilę bałam się, że Edward będzie wolał ją ode mnie, ale gdy spojrzałam mu w oczy, wątpliwości szybko się rozwiały. Było w nich tyle miłości... Przypomniałam sobie o tym, że wcześniej również wydawało mi się, że widzę ją w nich. Jednak się nie myliłam. Odwróciłam wzrok od twarzy Edwarda, by skupić się na blondynce. Wydawała się być bardzo dumna, wręcz zarozumiała. Popatrzyła na mnie z wyższością i podeszła do misiowatego Emmeta. Ten wpatrywał się w nią, jak w jakiś obrazek, a jej się to zdecydowanie podobało. Od razu stwierdziłam, że jest próżna. Za nią szedł przystojny chłopak, dobrze umięśniony, w poszarpanych ubraniach, cały umazany krwią. Ciało pokryte miał bliznami po ukąszeniach. Podejrzewałam, że są to ugryzienia innych wampirów, bo gdy patrzyłam na rany jakie zadałam pumie, widziałam dokładnie takie same ugryzienia w kształcie półksiężyca. Chłopak o imieniu Jasper wyglądał przerażająco i chyba wyczuł mój strach, bo uśmiechnął się przepraszająco, a ja poczułam spokój, który ukoił moje nerwy. Ostatnia wampirzyca, która wkroczyła wyglądała bardzo serdecznie. Uśmiechała się delikatnie, a jasnobrązowe włosy otaczające piękną twarz, nadawały jej wygląd anioła. Miała bardzo delikatne rysy, które sprawiły, że od razu pomyślałam o niej, jak o matce. Rozmyślania przerwał miękki głos, który należał do niej.
- Witaj, Bello. Jestem Esme. - Wyciągnęła dłoń, a ja ją uścisnęłam. Potem obdarzając mnie jeszcze jednym ciepłym uśmiechem, odwróciła się do Edwarda - Edwardzie, tak się cieszę, że znalazłeś swoją drugą połówkę.
Nawet nie zauważyłam kiedy Edward znalazł się przy mnie, obejmując mnie w talii.
- To jest Jasper. - Pokazał na chłopaka pokrytego bliznami. - A to Rosalie. - Piękna blondynka kiwnęła głową i zajęła się z powrotem Emmettem. Całowali się namiętnie, a reszta wampirów z niesmakiem odwracała głowę.
Alice trzymała za rękę Jaspera, a on wpatrywał się w nią z widocznym uwielbieniem. Wyglądali tak pięknie razem, chociaż nie wyglądali na parę, nie okazywali swoich uczuć tak jak Rosalie i Emmett. Czułam się jakbym znała tą rodzinę od zawsze.
- Edwardzie, wiesz po co tu przyszliśmy. - To Carlisle odezwał się po chwili ciszy.
- Tak, wiem. I cieszę się, że przybyliście.
- To znaczy, że wrócisz z nami do domu? - Entuzjazm Emmetta był zaraźliwy. Usłyszałam cichy syk i odwróciwszy się ujrzałam Rosalie z twarzą wykrzywioną w grymasie. Chyba przeszkadzał jej ten fakt.
Edward zignorował ją i kontynuował.
- Nie wiem, to zależy od Belli. - Odgarnął moje włosy i pocałował w ucho.
- Ode mnie? - Byłam zdziwiona tym stwierdzeniem. Nie spodziewałam się, że ostatni głos należy do mnie.
- A więc...? - Carlisle zwrócił się do mnie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wild Willy dnia Pon 22:45, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Nie 15:41, 22 Mar 2009 |
|
Ten rozdział dużo bardziej mi się spodobał. Jest w nim więcej uczuć.
Ładnie przedstawiłaś rodzinę Eda. Myślę, że Bella zbliży się do Rose, kiedy odkryja, że łączy je to samo pragnienie...
Sądzę, że Bells zgodzi się zamieszkać z Cullenami, no chybs, że poczuje potrzebę spędzenia jakiegoś czasu sam na sam z Edem. W końcu dopiero, co się odnaleźli...
Oby kolejne rozdziały były coraz lepsze! WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bells
Wilkołak
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 19:39, 22 Mar 2009 |
|
Heh. rzadko ckolwiek piszę w dziale fanfiction, chociaż często czytam. Ale tutaj muszę.. Ten fanfick jest absoltunie i niezaprzeczalnie boski :D
Wciągnął mnie już od samego początku i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały.
Nie jestem dibrą komentatorką - bo zwyczajnie brakuje mi czasu - ale tu postaram się co jakiś coś napisać. A zaglądać na pewno będę codziennie :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
LadyAlexis
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 20:57, 22 Mar 2009 |
|
Jak narazie zapowiada sie miła historia, ale mam nadzieje, ze nie bedzie caly czas cukierkowo;p
Na błedy nie zwracam uwagi, bo wole sie skupic na czyms innym, a nie na wytykaniu braku interpunkcij itd
Czekam na nastepny rozdzial i zyczę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 14:34, 23 Mar 2009 |
|
Dziewczyny!
Chciałam wam podziękować, bo to dzięki wam drugi rozdział (podobno) jest lepszy
Wasze komentarze bardzo mi pomogły :)
Anabells - Bardzo mi miło,że 2cz. jest lepsza według Ciebie i będę starała się być coraz lepszą.
Bells - Twój komentarz sprawił,że zaczęłam skakać z radości i od razu zaczęłam męczyć moją biedną betę Alice_(której ogromnie dziękuję.) Mam nadzieję,że nie zawiodę Cię i nadal z chęcią będziesz czytała moje opowiadanie.
LadyAlexis - Nie, nie będzie cały czas cukierkowo. Mam już pewien plan (punkty) i na pewno będą problemy. Ale więcej nie powiem
Wasze komentarze sprawiają, że chcę pisać i to coraz lepiej.
Kiedyś,kiedy czytałam inne FF nie zastanawiałam się jak odbierają to autorzy, a teraz wiem jakie to uczucie
Dziękuję wam bardzo.
Narazie mam napisaną III część więc nie wiem kiedy ją wstawię. Jeśli dzisiaj coś napiszę to może jtr. popołudniu pojawi się IIIcz., choć może się pojawić w środę lub dzisiaj
Pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Pon 14:59, 23 Mar 2009 |
|
Podoba mi się, nawet bardzo. Od początku tak było. :D Po mimo tego, że wszystko dość szybko się rozgrywa, to jest na prawdę dobre. :) Ma coś w sobie albo ty masz, że nie można się oderwać. :D A to jest najważniejsze. :P
Buziaki. :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Loona
Wilkołak
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko
|
Wysłany:
Pon 21:31, 23 Mar 2009 |
|
Dopiero dzisiaj natknęłam się na Twój ff, ale przyznam, że przypadł mi do gustu.
Edward zamieniający Bellę od razu, Bella będąca wcześniej z Mikiem i mająca rodzeństwo, coś nowego.
Życzę więc wena w pisaniu i mam nadzieję, że każdy rozdział będzie coraz to lepszy.
pzdr. :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 15:35, 24 Mar 2009 |
|
Oddaje w wasze ręce III część. Mam nadzieję, że nie jest gorsza niż pozostałe i nadal będziecie z chęcią czytać.
Beta : Niezastapiona Alice_ :*
- Ode mnie ? - Byłam zdziwiona tym stwierdzeniem. Nie spodziewałam się, że przeprowadzka zależy ode mnie.
- A więc...? - Carlisle zwrócił się do mnie.
Rozdział III
- Ja nie mam nic przeciwko temu, ale przecież nie jestem rodziną... - To wszystko było dla mnie bardzo dziwne.
- Jak to nie?! Nie oświadczyłeś się jej?! - Alice była wyraźnie zbulwersowana swoim odkryciem. Po chwili oczy zaszły jej mgłą, a ona sama miała wyraz nieobecnej, jakby była gdzieś indziej. Chwilę później jej oczy znowu były złote, a ona uśmiechała się szeroko. Edward skrzywił się, prawdopodobnie czytając jej w myślach, a potem przytulił mnie mocniej. Stałam z otwartymi ustami niezdolna do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa. Oświadczyny?! Znałam Edwarda tylko trzy dni! Nie, zdecydowanie za wcześnie na ślub! Musimy się lepiej poznać! Mój ukochany chyba zauważył moją minę, bo syknął na nią, a potem odezwał się.
- Musimy porozmawiać z Bellą, pójdziemy do lasu. Wrócimy za około dwie godziny, dobrze? - Uniosłam brwi ze zdziwienia, bo patrząc na Alice myślałam, że chodzi o oświadczyny.
- Dobrze, ale niech Bella się przebierze! Nie może iść tak ubrana! - Alice wyglądała na bardzo zbulwersowaną.
Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do pokoju.
- Idź się wykąpać. Szybko! - Posłusznie powędrowałam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Gdy wyszłam zobaczyłam jak Alice otwiera szafę. Kiedy zobaczyłam co znajduje się w niej znajduje szczęka mi opadła. Były tam niebieski, różowe, liliowe sukienki, czarne spódnice, jeansy, bluzki, bluzy i niezliczona ilość butów.
- Włóż to i to. - Alice podała mi czerwoną, krótką sukienkę na grubych ramiączkach, w zwężoną w pasie, a poszerzoną na dole ( [link widoczny dla zalogowanych] ) i balerinki w tym samym kolorze. Popatrzyłam na nią jak na wariatkę.
- Alice, my idziemy do LASU, a nie na pokaz mody. - Dokładnie zaakcentowałam słowo 'lasu'.
- Bello, musisz wyglądać ładnie! - Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Dobrze, dobrze. Mogę już iść? - Pokręciła głową i popchnęła mnie na krzesło. - Co chcesz ze mną zrobić? - Teraz byłam przerażona. Zrozumiałam z jakiego powodu Edward opowiadając mi o swojej siostrze zrobił współczującą minę.
Alice rozczesała mi włosy i zrobiła z nich koka, a potem delikatnie mnie umalowała.
- Gotowe, możesz już iść. - Szybko wstałam i nawet nie patrząc w lustro wybiegłam z domu. Spojrzałam na Edwarda i z zadowoleniem stwierdziłam, że jednak warto było dać się torturować tej małej wariatce, żeby zobaczyć jego minę. Wpatrywał się we mnie oczami pełnymi pożądania, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy nie rzuci się na mnie, tu, przy całej rodzinie. To byłoby bardzo krępujące dla nich i dla mnie.
- Chodźmy. - Z zamyślenia wyrwał mnie aksamitny baryton mojego ukochanego.
Posłusznie ruszyłam za nim, wychodząc z ogrodu, zauważyłam króliczycę, a za nią małe króliczki. Zrobiło mi się przykro, gdyż wiedziałam, że jakieś zwierzę szybko ją zabije. Wyraźnie czuć było zapach mięsożercy i nie wróżyło to długiego życia matce i dzieciom. Równocześnie poczułam lekkie ukłucie żalu i zazdrości. Ona była matką, a ja nie mogłam nią zostać. Nigdy. W swoim krótkim życiu zazna macierzyństwa i wychowa swoje dzieci, a ja nie będę mieć możliwości pogłaskania moich skarbów po główce.
Przeszliśmy koło nich i weszliśmy do wielkiego lasu. Wcześniej nie zauważyłam jaki jest piękny, ponieważ byłam zbyt głodna. Teraz rozglądałam się dokładnie i to co zobaczyłam zupełnie mnie zachwyciło. Drzewa były całe zielone, na sosnach wisiały duże, brązowe szyszki. Runo pokryte było pięknymi kwiatami w kolorze czerwonym, fioletowym, żółtym, a czasem nawet różowym. Na wielkim, starym dębie siedział dzięcioł i konsumował właśnie swój obiad. W innym drzewie, w sporej dziurze kwiczały z głodu małe pisklaki, a po chwili przyleciała ich matka, nakarmiła je i odleciała, dalej poszukując czegoś, czym mogłaby nakarmić tak wielki miot. Rozróżniałam ok. pięć różnych głosów. Usłyszałam cichy pisk i odwróciłam się w stronę, z której dochodził. Zobaczyłam małe liski wychodzące z nory. Miały zamknięte oczy, a ich futro było jasno pomarańczowe. Najbardziej zachwyciły mnie ich białe kitki. Ich matka, intensywnie ruda lisica słysząc piski natychmiast przybiegła i wepchnęła nosem maluchy do nory.
Zawsze uwielbiałam obserwować przyrodę, a teraz - jako wampir, dzięki moim mocno rozwiniętym zmysłom mogłam ją dostrzegać wyraźniej.
- Jesteśmy na miejscu Bello. - Nawet nie zauważyłam kiedy doszliśmy, byłam tak zajęta rozmyślaniem o pięknie przyrody. - Chciałem z Tobą porozmawiać. - Pogłaskał mnie czule po policzku.
- O czym?
- O nas. Wiem, że bardzo chciałabyś mieć dziecko, ale to jest niemożliwe. - Spuściłam wzrok, a oczy zapiekły mnie, lecz pozostałe suche. - Bardzo mi z tego powodu przykro. Przepraszam. - Po tych słowach powoli zaczęłam się denerwować, a on ciągnął dalej. - Możesz odejść... Nie zatrzymuje Cię, gdyż uważam, że powinnaś mnie nienawidzić, za to co zrobiłem.
- Wiem, że podczas przemiany bardzo cierpiałaś, a ból był wielki. - Na to wspomnienie wzdrygnęłam się i słuchałam dalej tych bredni z otwartymi ustami - Możesz odejść, jeśli chcesz, nie mogę Cię zatrzymać chociaż bardzo bym chciał. - Na koniec w jego głosie brakło nadziei i został tylko smutek. Zaczęłam się trząść z wściekłości! On myślał, że chcę od niego odejść! Że go nienawidzę! Nie rozumiałam jak w ogóle mógł tak pomyśleć, przecież bardzo go kochałam. Nie widziałam nikogo i niczego poza nim. Życie bez niego nie miałoby sensu. Dzieci były bardzo ważne, ale nie tak jak mój Edward. Nie mogłam go stracić!
- Edwardzie... Czy ty chcesz, żebym odeszła? - Znałam odpowiedź, ale chciałam ją usłyszeć.
- Nie.
- Więc czemu myślisz, że chcę odejść? - To zaczynało powoli mnie bawić. Edward był taki niedomyślny. Zauważyłam, że zawsze próbował zrzucić winę na siebie.
- Ponieważ przemieniłem Cię w wampira. Unieszczęśliwiłem cię - Był bardzo smutny i wściekły na siebie. W jego oczach widziałam rezygnację, ale wkradł się również cień nadziei.
- Unieszczęśliwiłeś?! Sprawiłeś, że jestem najszczęśliwszą kobietą...wampirzycą na świecie! Dzieci...- zawahałam się, bo nie chciałam kłamać. - Masz rację, chciałam zostać matką, ale... ale ty jesteś ważniejszy. Kocham Cię. - Pod koniec mojego krótkiego monologu uśmiechnęłam się delikatnie, dając mu do zrozumienia, że koniec dyskusji. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazł się przy mnie i całował mnie w szyję, a potem schodząc niżej w obojczyk.
- Ślicznie wyglądasz. - Nie zaprzestawał pieszczot, co doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Alice ma talent. - Spróbowałam się odwrócić, ale przytrzymał mnie rękoma i całował, tym razem w płatek ucha.
- Nie, Ty jesteś po prostu taka piękna. - W końcu udało mi się odwrócić i wreszcie zrobiłam to, o czym marzyłam. Wpiłam się w jego usta, a on oddał mi pocałunek
z jeszcze większą namiętnością niż poprzednio. Już miał mnie znów przewrócić, ale zatrzymałam go.
- Twoja siostra byłaby niepocieszona, gdybym zepsuła tą sukienką.
- Taa - mruknął niezadowolony, ale przestał.
Czułam niedosyt i chciałam więcej, ale wiedziałam również, że musimy wracać.
- Wracajmy już Edwardzie, bo zaczną się jeszcze martwić - mruknął coś, prawdopodobnie jakieś przekleństwo i podążył za mną. Nasza rozmowa byla, krótka, ale nie potrzebowaliśmy wielu słów, żeby wyrazić swoją miłość.
Niestety było bardzo mokro, chociaż w środku lata nie powinno padać. Baleriny nadawały się już tylko do kosza. Nie było mi zimno, choć byłam ubrana w przewiewną sukienkę.
Gdy weszliśmy do ogrodu, trzymając się za ręce wszyscy westchnęli zadowoleni . Nawet Rosalie wydawała się być szczęśliwa patrząc na nas. Może jednak nie była taka zarozumiała i próżna jak myślałam.
- Bello - jęknęła Alice. - Co Ty zrobiłaś z balerinami?! Musisz je przebrać! No chodź. - Posłałam Edwardowi spojrzenie mówiące 'ratuj', ale on tylko zachichotał i pogrążył się w rozmowie z Emmettem.
- No i jak? - Alice wyglądała na bardzo zainteresowaną naszą rozmową przeprowadzoną w lesie. - Mów!
- Ale co ? - Udawałam, że nie wiem o co jej chodzi, ale tak naprawdę po prostu chciałam się z nią trochę podroczyć. Bardzo polubiłam tą drobniutką wampirzycę. Czułam, że zostaniemy przyjaciółkami.
- Nie drażnij się ze mną, tylko mów. - Wyglądała bardzo groźnie, więc wolałam z nią nie zadzierać.
- No, rozmawialiśmy... I powiedziałam mu, że chcę z nim być - Alice wydała bliżej nieokreślony dźwięk, pomiędzy piskiem, a jękiem.
- To super! Wiesz jak się cieszę? - Wyglądała na bardzo szczęśliwą.
- Taa - mruknęłam, chociaż cieszyłam się z tego, że ta mała wampirzyca była wobec mnie tak pozytywnie nastawiona.
W pewnym momencie podskoczyła do mnie i przytuliła się. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Czułam, że mam nową przyjaciółkę... Taką prawdziwą. Nagle odskoczyła ode mnie z wyrazem obrzydzenia na twarzy jakbym śmierdziała.
- Ta sukienka jest cała brudna! Patrz jaka wielka plama! - Pokazała palcem na brudny materiał. Była tym odkryciem naprawdę zbulwersowana.
W odpowiedzi tylko zaśmiałam się, gdyż ta 'wielka plama' miała w rzeczywistości 2 cm. Stwierdziłam, że Alice ma świra na punkcie mody. Zastanawiało mnie, ile razy dziennie ona się przebierała...
- Musisz się przebrać! - Alice otworzyła drugą, wielką szafę stojącą obok tej pierwszej, z której wyciągnęła moje wcześniejsze ubranie i wskoczyła do niej, a ja stałam z szeroko otwartymi ustami, wpatrując się w tony sukienek wiszących obok siebie. Była tam nawet suknia ślubna! Gorączkowo zastanawiałam się skąd ona ją wytrzasnęła. Kolejna rzecz, która mnie zdziwiła to fakt skąd Alice wie, że sukienki są moją słabością.
Czekałam na nią kilka minut, aż w końcu wynurzyła się ze śliczną, niebieską sukienką z krótkimi rękawkami i dużym dekoltem ( [link widoczny dla zalogowanych] ).
- Jest śliczna Alice! Dziękuję! - Podeszłam do niej i pocałowałam w czoło. W odpowiedzi puściła mi oczko.
W chwili, gdy ja się ubierałam, Alice potargała moją poprzednią sukienkę. Stanęłam robiąc wielkie oczy. Co ona robiła?! Przecież miałam tą sukienkę na sobie jeden raz!
- Alice, oszalałaś?! Miałam ją raz na sobie! - Niestety, zostałam zignorowana, a sukienka wylądowała w koszu. Alice ponownie weszła do szafy, a po chwili wyszła z filetową tuniką, zawiązaną na szyi, czarnymi rurkami i czarnymi szpilkami. Musiałam jej przyznać, że umiała się dobrze ubrać. Nadal nie wybaczyłam jej tej pięknej, czerwonej sukienki, dlatego stałam nieubrana z naburmuszoną miną. Nie zwracała na mnie uwagi, a ja przestraszyłam się, że któryś wampir w końcu wejdzie do pokoju i zastanie mnie w samej bieliźnie. Gdybym mogła, zarumieniłabym się na tą myśl. Ubrałam szybko niebieską sukienkę i stanęłam z założonymi rękoma patrząc jak Alice robi sobie fryzurę. Układała sobie włosy tak, że wyglądały jak nastroszone piórka. Wyglądała ślicznie.
- Śliczna jesteś Alice. - Przyglądałam jej się z zachwytem. Pokazała mi język.
- Gdzie mi tam do Ciebie, Bello. Ty to dopiero jesteś śliczna! - Uśmiechała się do mnie serdecznie, a w jej głosie nie było cienia zazdrości.
Alice znowu zaczęła się krzątać, poprawiając makijaż i fryzurę i wyliczając coś po cichu. Nagle do pokoju weszła Rosalie.
- Witaj, Bello. - Uśmiechnęła się nieśmiało i delikatnie.
- Hej. - Pomachałam jej, jednocześnie patrząc z politowaniem na zabieganą Alice.
- Widzę, że Alice znalazła kolejną ofiarę swoich tortur. - Zachichotałam.
Alice, która właśnie przymierzała czarną szpilkę posłała Rosalie spojrzenie mówiące ' chcesz dostać tym obcasem? ' W tym momencie wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem i łapiąc się za brzuch leżałyśmy na podłodze.
- I Ty Brutusie przeciwko mnie? - To zdanie z pewnością było skierowane do mnie. Wyglądała tak smutno, że przestałam się śmiać i podeszłam do niej, dając jej buziaka w policzek. Wyglądała jak smutne dziecko. Rosalie ciągle chichotała i nie przejmowała się Alice.
- Ona tylko udaje. Chce, żebyś miała wyrzuty sumienia i dała jej się trochę nad sobą poznęcać. - Popatrzyłam uważnie na twarz Alice, która już coś wyliczała, cicho mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa skierowane do mnie i Rosalie.
- No dobra, Alice. Przyznaje, że nie przeszkadzają mi twoje tortury, a wręcz bardzo mi się podobają. Tylko już się nie obrażaj i nie zgrywaj takiego biednego dziecka. - Drobna wampirzyca wystawiła siostrze język i przytuliła się mocniej do mnie.
- Ładnie wyglądasz, Bello. - Rosalie naprawdę była miła. Nie wyczułam w jej głosie nutki ironii, więc grzecznie podziękowałam.
- Ty też, Rosalie. - Alice wywróciła tylko oczami i zajęła się tym razem moimi włosami.
- Mów mi Rose, Rosalie jest takie poważne. - Teraz już się nie uśmiechała. Usta zacisnęła w cienką linię i uparcie patrzyła na sufit.
Nie rozumiałam jej zachowania. Raz była taka sympatyczna, a po chwili poważna.
- Alice... Znajdziesz coś dla mnie? - Blondynka posłała Alice rozbrajający uśmiech, a ta wstała i znowu wpadła do szafy, żeby po chwili wyjść, w jednej ręce z króciutką, zieloną sukienką z krótkimi ramiączkami ( [link widoczny dla zalogowanych] ) bardzo podobną do mojej, a w drugiej z wysokimi, czerwonymi szpilkami. Rosalie szybko zdjęła swój poprzedni strój czyli obcisłą bluzkę na ramiączkach z dużym dekoltem i szare rurki, a moim oczom ukazała się koronkowa bielizna. Rose miała takie idealne ciało, pełne piersi, długie i szczupłe nogi. Wyglądała lepiej niż modelka. Zazdrościłam jej trochę urody, ponieważ sama byłam przeciętna, jak na wampira. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Zostawisz nas na chwilę, Alice? - Alice zajęta była swoimi sprawami i dopiero po chwili dotarło do niej, że ktoś ją woła.
- Co proszę?
- Zostawisz nas na chwilę? - Wampirzyca pokiwała głową i w podskokach wyszła z pokoju, zamykając drzwi za sobą. - Bello, chciałabym z tobą porozmawiać...
- O czym, Rose? - Słysząc jak zdrabniam jej imię uśmiechnęła się delikatnie.
- Wczoraj, gdy Ciebie nie było, Edward rozmawiał z Emmettem i ja... Usłyszałam jak mówił, że chciałabyś mieć dzieci... - Spuściła wzrok, ale zanim to zrobiła zdążyłam zobaczyć jak ściemniały jej oczy. W głosie słychać było tłumioną wściekłość i żal.
- Tak, to prawda... - Na początku byłam po prostu zła, że Edward opowiada całej rodzinie o moim marzeniu... - A czemu pytasz?
- Bo... - Nie mogła wydusić z siebie tego co chciała mi przekazać.
------------------------------------
Nie wiem kiedy będzie IV rozdział, bo muszę dobrze opisać rozmowę pomiędzy B&R, a nie mogę się spieszyć, żeby nie zmaścić . |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wild Willy dnia Wto 15:39, 24 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Wto 16:46, 24 Mar 2009 |
|
Z każdym rozdziałem piszesz coraz lepiej!
Bardzo fajnie pokazałaś nadgorliwą Alice, która ma świra na punkcie ciuchów.
Podoba mi się też, że nie zrobiłaś z Rose pustej, plastikowej lalki... Jej rozmowa z Bellą pewnie bardzo je zbliży.
Ładnie było widać żal Belli z powodu braku możliwości zostania matką, kiedy w lesie zwracała uwagę zwierzęta z potomstwem. Rozmowa z Edem była "z uczuciami". Duuużo lepiej, niż w pierwszym rozdziale.
Rozumiem, że darem Bells jest samokontrola. Zachowuje się równie spokojnie, jak pozostali Cullenowie.
Masz rację. Nie należy cię pospieszać, bo w końcu lepiej czekać dłużej i czytać świetny rozdział, niż mieś text zaraz, ale jakąś szmrę.
Wena i czasu! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 20:12, 24 Mar 2009 |
|
Anabells- Dziękuję Ci za rady i cieszę się, że uważasz kolejne rozdziały za coraz lepsze. Będę się starać poprawiać i ćwiczyć, żeby opowiadanie było ciekawsze.
Nie wymyśliłam żadnego konkretnego daru dla Belli, a co do tej samokontroli to nie wiem. Jest spokojna, ale jeszcze nieprzebywała wśród ludzi.
Potrzebuję więcej czasu na tą rozmowę, bo chcę, żeby fakty z mojej rozmowy R&B, były takie same jak powinny być. Oczywiście ukoloruję to, ale nie chcę odchodzić z faktami za bardzo od prawdy.
Pozdrawiam, Bells. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Katka
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 20:14, 24 Mar 2009 |
|
Przeczytałam na raz trzy rozdziały i bardzo mi się podobały.
Miałaś bardzo ciekawy pomysł na napisanie opowiadanie.
Nie podoba mi się że miłość Edwarda i Belli tak szybko się rozwinęła że już gadają o zaręczynach.
Twoja Alice nie odbiega prawie wcale od pierwowzoru co mi odpowiada, bo bardzo lubię książkową Alice.
Edward pierwszy raz zobaczył Belle i już ją pokochał i chciał żeby z nim została więc zmienił ją w wampira w parku. Nie był żadnych świadków? Wieczorem na pewno park nie był całkowicie pusty. Nie pasuje mi też że tak szybko rozpoznał że to miłość. Zobaczył ją i pomyślał "To miłość mojego życia." - tandetne to nie uważasz?
No i Carlisle wcale się nie przedstawił Belli, ani nikt go nie przestawił.
Mimo że nie wszystko mi pasuje to nadal uważam że ff jest świetny. To co mi nie pasuje to są dla mnie tylko szczegóły, dla mnie liczy się w większości pomysł i błędy logiczne nie robią dużego wrażenia.
Pzdr :*
Życzę DUŻO WENY. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Loona
Wilkołak
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko
|
Wysłany:
Wto 21:31, 24 Mar 2009 |
|
Zgadzam się, każdy rozdział jest coraz lepszy!
Mam nadzieję, że Rose od razu polubi Bellę. :D
Co prawda Edward nie jest do końca taki, jak go opisała Meyer, ale to w końcu Twój ff i Twoja wyobraźnia.
Życzę więc wena w pisaniu, poczekamy aż napiszesz kolejny rozdział, który, mam nadzieję, będzie jeszcze lepszy. :)
pzdr. :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bells
Wilkołak
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 21:31, 24 Mar 2009 |
|
Hejo :D Przeczytałam i dalej jestem zachwycona :D
Alice - wariatka xD Ciekawe ile razy dziennie Bella będzie się musiała przez nią przebierać?
No i ten Edward - zawsze biorący wszystko na siebie.
To wszystko wydaje mi się takie... prawdziwe :D Jakby było częścią sagi - tylko, że opisanej lepszym stylem, bo styl Meyer pozostawia wiele do życzenia.
Czekam na kolejne części
Ciekawa jestem, czy opiszesz jak Bella np, pójdzie do szkoły? :D :D
O MAM JEDNĄ WADĘ TEGO FANFICKA: Jak dla mnie mogłabyś pisać częściej :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|