|
Autor |
Wiadomość |
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 19:55, 02 Sty 2010 |
|
Ciekawy rozdział. Ale mi brakowało większej ilości opisów. Więcej uczuć i przenośni, porównań, jakie stosowała Meyerowska Bella. Fakt, nie idzie pisać tak jak autorka sagi, ale mimo to mogłabyś więcej ich stosować.
Uczucia między Jacobem i Bellą normalne. Jednak coś więcej czuć od Belli.
Zauważyła powtórzenie wyrazu "nawet". Na szczęście to rzadkość u Ciebie.
Jeszcze co do względów estetycznych, przydały by się bardziej zaznaczone akapity i mniej prostych zdań, więcej złożonych. Ale nie do przesady mimo wszystko.
Zapomniałam ostatnio zapytać, czy kiedy Charlie wszedł do pokoju, zauważył Jacoba obok Belli? Czy słyszał wybijanie szyby? Umknęło mi to, a przecież to działo się w nocy, prawda?
Czekam na kolejny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Lolania
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 20:02, 02 Sty 2010 |
|
Świetna opowieść.
Czekam na kolejne rozdziały.
Bardzo lubię Jacoba więc, jak już wiele osób pisało wcześniej zastanawiałam się co by było gdyby...
Ty ułatwiasz mi wyobrażenie sobie co by się wtedy działo ;) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lolania dnia Sob 20:03, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kirike
Wilkołak
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 21:27, 02 Sty 2010 |
|
esterwafel napisał: |
Zapomniałam ostatnio zapytać, czy kiedy Charlie wszedł do pokoju, zauważył Jacoba obok Belli? Czy słyszał wybijanie szyby? Umknęło mi to, a przecież to działo się w nocy, prawda?
Czekam na kolejny rozdział. |
Cóż... Charlie wrócił dopiero nad ranem, więc teoretycznie nie słyszał wybijania szyby. Tak zauważył Jacoba obok Belli, ale był do tego stopnia... przejęty? przybity? Całą tą sytuacją z pogrzebem, i śmiercią Harrego ( w końcu był to jego przyjaciel ), że po prostu nie zwrócił na to większej uwagi...
Przynajmniej ja tak właśnie myślę... :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 23:00, 02 Sty 2010 |
|
Dobra, dzięki. Bo jakoś takie dziwne mi się to wydawało. Przecież gdyby był przytomny, na pewno by zauważył Jacoba i skomentował wszystko jakoś. Na jego miejscu, jak rodzic, zwróciłabym uwagę, że jakiś chłopak przesiaduje u mojej córki nad ranem. Ale nie jestem rodzicem i potrafię sobie to tak wyobrazić. :D
Czekam dalej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
behappy
Wilkołak
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 9:42, 03 Sty 2010 |
|
FF jest fajny, ponieważ toczy się spokojnie, lecz nie monotomnie i nie wlecze się. A ta akcja na końcu dodała tylko zaciekawienie czytelnika tym co zdarzy się dalej. Bella ma wielkie szczęście, że odwiózł ją Jake i w odpowiedniej chwili zorientował się co się kroi. Gdyby nie on to masakra z Bella.
Czekam na ciąg dalszy i życzę dużo weny.
B :-D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Nie 23:35, 03 Sty 2010 |
|
hm, wstydź się... nie wiem jak mogłaś mi to zrobić... lojalnie komentuję każdy rozdział... staram się, noce zarywam i czekam następnego... wchodze a tu taki numer... wstydź się... cholera...
przeczytałam z zapartym tchem i wciąż nie mogę oddychać przez zakończenie... nie przerywać mi w takim momencie - ja jestem stara i trzeba o mnie dbać, a nie narażać na taki stres...
bardzo fajnie piszesz... widać, że zdania są przemyślane i sama dużo czytasz, bo nie napotykam języka potocznego, który czesto wiele psuje... czyta mi sie ciebie niezwykle lekko - dawno tego nikomu nie napisałam... więc naprawdę uwierz w to ;)
kibicuję i trzymam kciuki za to, aby każdy następny trzymał w napięciu tak jak ten :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kirike
Wilkołak
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 23:06, 14 Sty 2010 |
|
Witam, przepraszam że tak długo no ale jakoś wcześniej nie miałam ochoty na pisanie, a nie chciałam tego robić na siłę.
Dziękuję Wam wszystkim za takie miłe komentarze. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak wielu pozytywnych odpowiedzi. Dziękuję raz jeszcze, i wstawiam kolejny rozdział, z nadzieją że również się Wam spodoba ;]
Beta: Luiza Marie - dziękuję :)
Rozdział 4
- Ta suka tutaj jest! – krzyknął.
Zamarłam przerażona. Jest tutaj, w domu. Czeka na mnie. Zrobiło mi się gorąco, a na czoło wystąpiły krople potu, mimowolnie zadrżałam. Wzięłam głęboki oddech, poczułam, jak zimne powietrze wypełnia moje płuca.
- Bello, zostań tutaj. Tylko nigdzie nie wychodź. Ja zaraz wracam.
Kiwnęłam głową, a Jacob w nienaturalnie szybkim tempie wyskoczył z samochodu. Natychmiast zablokowałam wszystkie drzwiczki.
Wtuliłam się w miękkie obicie samochodu i podciągnęłam nogi na fotel, obejmując je rękami.
Zerknęłam na szybę, ale na dworze było już ciemno, więc nie miałam możliwości zobaczenia czegokolwiek. Samo patrzenie w ciemność przerażało mnie jeszcze bardziej – wydawało mi się, że już za chwilę zobaczę wyłaniające się z ciemności rude pukle wampirzycy.
Starałam się usłyszeć cokolwiek, odgłosy walki, krzyki - byleby mieć pewność, że mój najlepszy przyjaciel jeszcze żyje.
Czy udało mu się ją dopaść? Jeśli tak, to czy miał w ogóle szanse na to, by przeżyć? Czy mógł wygrać w starciu z wampirem?
Mimo tego, że Jacob nieskończoną ilość razy zapewniał mnie o zdolnościach wilkołaków, kiedy wyobraziłam sobie mojego przyjaciela walczącego z Victorią, przeszył mnie dreszcz.
Poczułam się okropnie. On narażał dla mnie życie, a ja chowałam się przed niebezpieczeństwem! Zbyt długo już tak postępuję, nie mogę pozwolić mu zginąć. Jestem tylko człowiekiem - jednym z wielu. Jeśli ktoś ma tutaj zginąć, to wyłącznie ja – pomyślałam.
Ponownie wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam do klamki w drzwiach.
- Bello, proszę. Zostań. – Dobiegł do mnie czyjś głos. Cofnęłam odruchowo rękę do tyłu. Wciąż dźwięczał mi w uszach. Był równie piękny jak wtedy, kiedy usłyszałam go po raz ostatni. Od tamtego czasu wspomnienie już zbladło.
Sięgnęłam z powrotem do drzwi.
Nie. Nie robię tego dla Edwarda. To Jacob mnie teraz potrzebuje.
- Nie wychodź! – usłyszałam ponownie. Wybacz, Edwardzie.
Otworzyłam drzwi i wysunęłam się w ciemność. Zrobiło mi się zimno, poczułam delikatne krople deszczu na twarzy. Mżyło.
Nie słyszałam nic poza własnym urywanym oddechem.
- Jacob? – szepnęłam zachrypniętym głosem. – Jake? – powtórzyłam tym razem nieco głośniej. Nie odpowiedział mi żaden dźwięk.
- Bello, wracaj do samochodu! – powiedział Edward stanowczym tonem.
Pragnęłam rozpłynąć się, słysząc ten głos, sprowokować go jeszcze do jakiegoś rozkazu. Był troskliwy i, póki co, niesprawiający żadnego bólu.
- Miałaś zostać w aucie! – usłyszałam za sobą.
Obróciłam się, wpadając prosto w gorące ramiona.
- Jacob! – krzyknęłam, co wydawało się niesamowicie głośne w porównaniu do ciszy, która nas otaczała. – Żyjesz.
- Oczywiście, że żyję, ale ty mogłaś nie mieć takiego szczęścia. Dlaczego wyszłaś?
- Szukałam cię – powiedziałam i spojrzałam na jego twarz. Oczy mu błyszczały, a na policzku miał ciemnoróżową szramę.
Dotknęłam jej delikatnie opuszkiem palca. Ktoś mógłby pomyśleć, że to blizna po ranie zadanej kilka miesięcy temu.
Cóż, ja wiedziałam lepiej.
- Co ona ci zrobiła? – spytałam łamiącym się tonem.
- Poza tym, że uciekła? Porządnie mnie wkurzyła – powiedział i roześmiał się cicho. – Chłopaki już ją znajdą. Zobaczysz.
- Nie o to mi chodzi. Jak bardzo cię zraniła?
- Nic mi nie zrobiła, Bello – odparł sucho.
- Przecież widzę, Jake.
- Nie bądź uparta. Jutro nie będzie śladu, a teraz wracamy do rezerwatu.
Kiwnęłam głową na zgodę i wsiadłam do auta. Kiedy niezdarnie weszłam do środka, od razu zrobiło mi się cieplej. Jacob usiadł za kierownicą z obojętnym wyrazem twarzy. Blizna była coraz mniej widoczna, a i tak okropnie rzucała się w oczy.
Czułam się winna temu wszystkiemu. Nie, czułam się niemal tak, jakbym to ja zadała mu te rany, skrzywdziła go. W końcu to moja wina, że Victoria tutaj była - gdyby nie ja, nikomu nie stałaby się krzywda.
Rzeczywiście przypominałam magnes, który przyciąga same nieszczęścia.
Westchnęłam cicho.
- A Charlie? – spytałam.
- Sue zatrzyma go u nas. Nie martw się – odparł, odpalając silnik.
Smugi świateł samochodu oświetliły drogę, przez którą ni stąd, ni z owąd, przebiegł ogromny jasnobrązowy wilk. Mimo że nie mogłam mu się bliżej przyjrzeć, wiedziałam, iż widziałam go po raz pierwszy. Biegł tak szybko, że gdybym w tym samym czasie mrugnęła, w ogóle nie dotarłoby do mnie, że cokolwiek znajdowało się na jezdni.
- Idiota – syknął cicho Jacob, patrząc za wilkiem.
- Kto to? – spytałam.
- Nikt. Zapnij pasy, Bello.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. Jeżdżąc z Jake'iem, nigdy nie zapinałam pasów. Co prawda jeździł szybko, ale nie aż tak jak Edward, przy którym w samochodzie umierałam ze strachu.
Posłusznie zrobiłam, jak mi kazał i spojrzałam na drogę.
- Bello? – spytał potulnie.
- Tak?
- Nie będziesz na mnie zła, prawda?
- Oczywiście, że nie będę, dlaczego miałabym być?
- Bo wyłamałem wam niechcący zamek w drzwiach – odparł, wzruszając ramionami.
Roześmiałam się tylko. Wcześniej okno, teraz drzwi. Cały Jake.
Nagle dotarła do mnie cała powaga sytuacji.
- Była w domu?! – zapytałam, odrobinę zbyt głośno.
- Szukała czegoś u ciebie w pokoju. Nie bój się - uciekła, jak tylko usłyszała, że wchodzę. – Westchnął.
- A ty pobiegłeś za nią – dokończyłam.
Jacob przyspieszył. Spojrzałam za okno i dostrzegłam jedynie zamazane cienie.
- Na miłość boską, zwolnij! – krzyknęłam.
- Nie mamy czasu, Bello – odrzekł spokojnie, nawet na mnie nie spoglądając.
Poczułam nieprzyjemny skurcz w żołądku, zrobiło mi się niedobrze, choć nigdy wcześniej nie miałam choroby lokomocyjnej. Może to ze strachu.
Uchyliłam delikatnie okno, wpuszczając do środka świeże powietrze.
Zaczęłam głęboko oddychać.
- Bells, niedobrze ci? Mam się zatrzymać? – zapytał.
- Nie, jest w porządku. Jedź dalej.
Wiatr spowodowany szybkością samochodu rozwiewał mi włosy i łaskotał w twarz.
Nie minęło wiele czasu, zanim znaleźliśmy się z powrotem w rezerwacie.
Jechaliśmy wąską drogą prowadzącą do domu Emily. Jacob zmniejszył prędkość, więc zamknęłam okno. Nie wiem, dlaczego, ale bałam się tej ciemności, która czaiła się za szybą.
Dotarliśmy do maleńkiego domku na końcu alejki.
W nocy nie prezentował się już tak przyjemnie jak za dnia.
W jedynym oknie od frontu paliło się światło, a drzwi były uchylone.
- Chodź – odezwał się.
Wyszliśmy z samochodu. Wilkołak chwycił moją dłoń i uśmiechnął się przepraszająco. Podążyliśmy w stronę szarego budynku.
Czułam bijące od niego ciepło, troskę, miłość. Wszystko to, co nie pozwalało mi się poddać, zrezygnować. Był dla mnie jak prawdziwe słońce, dające mi światło i ciepło. Właśnie dzięki temu potrafiłam spróbować normalnie żyć.
Kiedy stanęliśmy w drzwiach frontowych, zobaczyłam Emily. Siedziała przy stole i trzymała w dłoniach kubek kawy. Spojrzała najpierw na Jacoba, a zaraz potem z uśmiechem na nasze splecione dłonie.
Mój przyjaciel popatrzył na mnie. Nie puściłam go, ale wzmocniłam uścisk, również uśmiechając się lekko.
To chyba tyle, przepraszam bardzo, że tak krótko. Następny rozdział będzie dłuższy. Pozdrawiam serdecznie, i [nie]cierpliwie czekam na komentarze ;]
Kirike |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kirike dnia Pon 20:39, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 23:56, 14 Sty 2010 |
|
Fajowy rozdzialik. Dosyć dynamiczny. Szkoda, że taki krótki, ale cóż ;D
Ciekawi mnie jak Victoria zginie. Bo chyba zginie, prawda? Tak by było sprawiedliwie ;d
No i pojawił sie Ed, wrrrrr. nie lubie go. Na szczęście Bella całkowicie go zignorowała i dobrze. Niech się wypcha. ;D
Czekam na dalsze części. Dodawaj dłuższe fragmenty, bo strasznie szybko się czyta. A to niedobrze, kiedy jest przyjemny tekst. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 9:38, 15 Sty 2010 |
|
Cytat: |
- Bello, wracaj do samochodu! – powiedział Edward domagającym tonem. |
może lepiej - stanowczym tonem?
hm, słyszała Edwarda - ponowne nawiązanie do sagi... niby podobnie, a jednak tak różnie... podoba mi się... całkiem ciekawy projekt - będę wspierać...
przepraszam, ale nie mogę powstrzymać myśli o zakończeniu tego opowiadania... no cóż, bardzo mnie to ciekawi i raczej nic z tym nie poradzę, ale jak najbardziej powinien być to dla ciebie komplement...
nie wiem co zamierzasz, ale ff zmierza w całkiem interesującym kierunku... mam tylko nadzieje, że Edward nie wróci... no chyba, że Victoria zabrała jakąś część garderoby Belli by udowodnić zakochanemu wampirowi, że ją zamordowała... - całkiem ciekawy wątek byłby (jeśli chcesz to do wykorzystania)...
życzę weny (Boże - nawet ja)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Pią 11:08, 15 Sty 2010 |
|
ojejejejej... czemu taki krótki, tak dobrze się czytało. Jake w pierwszym starciu z Victorią, powiem, że też miałam lekkie obawy w jakim stanie wyjdzie z domu Swanów. Ale to przecież nasz wilczek-bohater! Podoba mi się w Twoim ff jak dba o Belkę, jak się o nią troszczy. Jest taki ciepły i kochany.
Ale na głos Edwarda zareagowałam podobnie jak Esterwafel: wrr... Bardzo jestem ciekawa dalszych wydarzeń. Pisz, pisz, pisz... proszę. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Pią 11:09, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
cocoshue
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Pią 12:17, 15 Sty 2010 |
|
Fantastyczne opowiadanie.
Moim zdaniem Bella powinna być z Jacobem, a nie z Edwardem i z racji tego od dawna szukam jakichś sensownych opowiadań z tym właśnie wątkiem. No i doczekałam się :) Podoba mi się w szczególności to, że akcja toczy się tak jak w książce. No i oczywiście mam nadzieję, że Bella jakoś odseparuje się od tego uczucia do Edwarda i będzie z Jacobem.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lexie
Wilkołak
Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...
|
Wysłany:
Pią 12:34, 15 Sty 2010 |
|
Jak już pisałam wcześniej opowiadanie jest bardzo ciekawe jak i zarówno niebywale intrygujące.
Przyznam, że zdziwiłam się nieco czytając o tych „głosach” cóż głos Edwarda nie był zbytnim zaskoczeniem natomiast Jacob….dowodzi to tylko, że zaczyna być kimś więcej dla Belli niż tylko przyjacielem. Mam nadzieję, że Bella będzie właśnie z nim, jakby jeszcze się w nią wpoił….
Życzę dużo weny i Powodzenia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 9:44, 16 Sty 2010 |
|
Kurcze wczesniej nie zauwazylam, ze dodalas nowy rozdzial, dopiero dzisiaj...
I przeczytalam go z zapartym tchem i no nie wiem co powiedziec;)
Byl boski...
Podobalo mi sie to ze Bella zignorowala glos Edwarda zeby sprawdzic co z Jacobem, komus moze sie wydawac ze to wcale tyle nie znaczy, ale patrzac na ta jej wczesniejsza depresje i rzeczy do ktorych sie posuwala zeby do uslyszec, to bylo cos....
Pewne momenty mnie wzruszyly;) Doslownie jedno zdanie kiedy sobie wobrazilam jak Bella dotyka twarzy Jeka i pyta czy Victoria nic mu nie zrobila;)
To moze tez taki drobny gest ale wystarczy zeby zauwazyc ta wiez miedzy nimi, zaufanie i wogole;)
Podoba mi sie jak rozkrecasz akcje, jest dynamicznie;) Pewnie wiele osob pomyslalo na samym poczatku, ze kiedy zabraknie Edwarda opowiadanie bedzie nudne....No coz pokazalas ze takie zdecydowanie nie jest, bo np. ja czekam z wielka niecierpliwoscia na kazdy kolejny rozdzial;) I jestem mile zaskoczona czytajac go...
Wiec czekam na nastepna notke i mam nadzieje ze natchnienie nadal ci bedzie dopisywac... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Sob 18:36, 16 Sty 2010 |
|
Faktycznie króciutki ten rozdział. Ale dzięki takim opowiadaniom zaczynam coraz bardziej lubić Jackoba. Mam wrażenie, że Meyer go strasznie sponiewierała w Sadze. Na początku był świtnym kumplem, doskonałym przyjacielem. A po jakims czasie zaczął się zachowywać jak namolny szczeniak i to nie miało nic wspólnego z przynależnością do sfory.
W twoim opowiadaniu jest ciepłym, opiekuńczyym facetem. Właśnie facetem a nie szczeniakiem, który nie chce odpuści, nawet gdy Bella go o to prosi. Twój Jackob ma najlepsze cechy jakie dała mu Meyer i nie ma tych najgorszych. Ma za to kilka innych danych przez ciebie i to sprawia, że jest cudowny.
Bardzo chętnie wrócę tu poczytać dalej. Proszę cie tylko o dłuższe rozdziały. Ten ostatni zostawił ogromny niedosyst. Coś cię działo ale jakby go nie było.
Weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Pon 15:20, 18 Sty 2010 |
|
Przyznam się , że nie lubię Jacoba . Może przez aktora , który go grał , nie wiem . Może jak bym najpierw przeczytała książkę , a potem obejrzała film było by inaczej , nie mam pojęcia . W każdym razie nie należy do moich ulubieńców , chociaż w końcówce filmu NM , było mi go bardzo szkoda i łaskawszym okiem na niego spojrzałam .
Przeczytałam twoje opowiadanie z ciekawości , i muszę ci powiedzieć , że nie żałuję . Podoba mi się i nawet twój Jacob przypadł mi do gustu . Wydaje mi się jakiś taki bardziej stanowczy i nie wkurza mnie tak jak w sadze .
Jako , że nawet Edward mi się ostatni przejadł , to mam nadzieję , że za dużo go tu nie będzie i nie posuje szyków Jake.
Chętnie tu jeszcze zajrzę , pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Galanea
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem ;)
|
Wysłany:
Pon 19:41, 18 Sty 2010 |
|
Strasznie lubię Jacoba, a Twoje opowiadanie sprawiło, że lubię go jeszcze bardziej :) Jest taki miły, opiekuńczy... i zaczął rozwalac drzwi i okna. Podoba mi się coraz bardziej!
Kij z Edkiem! Właaśnie. Ciekawe jest też, w kogo wpoi się Jacob? Mam nadzieję, że nie będzie Reenesme.
Fajnie, że Bella już nie ma takiej deprechy i trzyma się ze swoim przyjacielem:) On przecież ją kocha...
...jakie to romantyczne ;]
Ps: Błagam Cię. Nie kończ opowiadania tak jak mi mówiłaś. Nie przeżyłabym tego..
- I jeszcze malutka uwaga - ,,zblakło" ? To powinno byc inaczej, ale to już wiesz :)
Czekam na następny roździał i życzę Weny!
~ Galanea |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kirike
Wilkołak
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 17:58, 14 Lut 2010 |
|
Cześć
Naprawdę, bardzo przepraszam, że tak długo. Sama bardzo ociągałam się z napisaniem kolejnego rozdziału.
Proszę, nie miejcie mi tego za złe, obiecuję że się poprawię.
Tymczasem życzę miłego czytania :)
Niezastąpiona Beta: Luiza Marie ( Dziękuję )
Rozdział 5
Jake spojrzał na mnie. Nie puściłam go, ale wzmocniłam uścisk, uśmiechając się lekko.
Emily odstawiła kubek na stół i spojrzała na Jacoba. Nie uśmiechała się już, a trzy pionowe blizny tylko dodawały jej powagi.
- Jacob – zaczęła. – Co się dzieje?
- To znowu ta ruda pijawka. Nie masz się czym przejmować – odparł. Nie bardzo wiedziałam, dlaczego mnie tutaj przywiózł.
- Seth uciekł. Nie mogłam go powstrzymać – odparła.
Seth? Ten Seth Clearwater? Zerknęłam pytająco na Jacoba. Nie uchwyciłam jego spojrzenia.
- Mam prośbę. Mogłabyś przenocować Bellę? Muszę im pomóc – powiedział do Emily. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam najpierw na Jacoba, później na dziewczynę.
- Co? – zaczęłam. – Nie, Jacob. Naprawdę nie. Emily, przepraszam, gdybym tylko wiedziała...
- Ależ nie – przerwała mi. – Wszystko w porządku, kochana. Nie ma problemu. Przecież nie będziesz siedziała sama w domu, co jest teraz naprawdę niebezpieczne. Nawet Charlie nocuje u Billy`ego.
- Dzięki – powiedział do niej Jacob.
- Nie ma problemu, zwierzaku, biegnij do braci – odrzekła z uśmiechem.
Stałam tam zszokowana - nie miałam pojęcia, że po prostu odstawi mnie do narzeczonej Sama, a później ucieknie z powrotem na poszukiwania wampirzycy. Westchnęłam.
Jake nachylił się i ucałował mnie w policzek. Zamknęłam oczy i poczułam jak delikatny dreszcz przebiega przez moje ciało. Zignorowałam piętrzące się w moim sercu wyrzuty sumienia na myśl o Edwardzie.
Po chwili puścił moją dłoń i wybiegł na dwór. Patrzyłam za nim jeszcze przez chwilę w ciemność.
- Zrobić ci kawę? Może herbatę? Coś czuję, że nie będziesz chciała pójść teraz spać – zaproponowała Emily, przerywając moje zamyślenie.
- Nie, dziękuję. Nie rób sobie kłopotu – odparłam. Podeszłam powoli do stołu i usiadłam na jednym z krzeseł.
- Zrobię ci coś ciepłego – powiedziała uparcie i zaczęła krzątać się po kuchni.
Czułam się troszkę nieswojo, będąc sama w domu z prawie obcą dziewczyną. Zapatrzyłam się w blat stołu, zastanawiając się, czy mogłabym być w takiej sytuacji zła na Jacoba za to, że nie uprzedził mnie o nocowaniu u Emily.
- Więc... – zaczęła, stawiając przede mną kubek z gorącą herbatą. – Co łączy ciebie i Jacoba? Jeśli mogę zapytać.
Patrzyła na mnie ciemnymi oczami, układając wargi w delikatny uśmiech.
Nie odpowiedziałam. Zwyczajnie nie wiedziałam, jak mogłabym to opisać. Jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, ale kimś mniej niż miłością mojego życia?
- Jeśli nie chcesz, nie musisz nic mówić – powiedziała uprzejmie, nadal się uśmiechając.
- Nie, po prostu sama nie wiem... – odparłam.
- Tak właściwie, co się stało? Dlaczego znów szukają tej Vicorii? – spytała, zmieniając szybko temat, za co byłam jej wdzięczna.
- Jacob odwoził mnie do domu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, odkrył, że Victoria jest w pobliżu, więc kazał mi zostać w samochodzie, a sam poszedł jej szukać. Kiedy wrócił, od razu pojechaliśmy do rezerwatu. Nie mówił mi nic więcej – opowiedziałam krótko. Pokiwała tylko głową i zapatrzyła się w porcelanowy kubek.
Musiała być naprawę piękna przed tym wypadkiem -pomyślałam, przypatrując się jej bliznom. Nie dziwne, że Sam się w niej zakochał.
Kiedy odwróciłam wzrok, rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Proszę! – zawołała Emily.
- Cześć – usłyszałam niski, nieznajomy głos.
Kiedy spojrzałam w kierunku drzwi, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Seth Clearwather. Ten sam, którego widziałam na pogrzebie. Ubrany był tylko w krótkie szorty, eksponując całą muskulaturę ciała.
Nigdy bym nie powiedziała, że chłopak ma dopiero kilkanaście lat. Wyglądał jak osiemnastolatek na sterydach. Jak Jacob.
Czarne, krótko ścięte włosy tylko dodawały mu lat.
Czy mógłby być już wilkołakiem? Wyglądał jak chłopaki ze sfory. Czułam się, jakbym patrzyła na kolejnego faceta, który przy pierwszej lepszej okazji zmienia się w ogromne zwierzę.
- Bella? – zapytał, spoglądając to na mnie to na Emily.
- Jacob ją przywiózł – odparła dziewczyna, patrząc morderczym wzrokiem na chłopaka.
Pokiwał głową i wszedł do środka, zamykając za sobą cicho drzwi.
Nie trzeba było się domyślać, żeby wiedzieć, jak bardzo cierpi. Miał to wymalowane na twarzy. Maska, za którą się ukrywał i tak w niczym nie pomagała. Spojrzałam na niego z współczuciem. Utracił kogoś bliskiego, a niewiele osób tak szybko by się po tym pozbierało.
- Przepraszam, że uciekłem. To już się nie powtórzy – wyrecytował w stronę Emily jak wyuczoną formułkę.
Dziewczyna tylko pokręciła głową i westchnęła.
- Jak chłopaki? – zapytała.
- Nie wrócą na noc, dalej szukają tej rudej – odparł i usiadł na krześle.
- Zrobić ci coś do jedzenia? – zapytała go Emily.
- Nie, dzięki - i tak zaraz wracam do domu. Miło mi cię poznać, Bello – skierował się do mnie, wyciągając w moją stronę ogromną rękę.
Kiedy ją uścisnęłam, syknęłam cicho. Była bardzo gorąca. Chłopak roześmiał się tylko smutno.
- Jesteś wilkołakiem? – zapytałam wprost, zanim zdążyłam rozsądnie pomyśleć. Zobaczyłam, jak oboje spoważnieli.
- Tak – odpowiedział chłopiec.
Byłam w szoku. Ileż mógł mieć lat? Czternaście? Przecież to jeszcze dziecko! Jak mogą mu na to pozwalać? Przecież wampiry to nie zabawki! Są groźne. Czy wszystkie dzieciaki z rezerwatu zaczną się w końcu zamieniać się w wielkie owłosione stworzenia?
Patrzyłam na chłopca z lekko otwartymi ustami i uniesionymi brwiami. Kiedy wyraz mojej twarzy wrócił do normy, pokiwałam głową i wróciłam do picia rozgrzewającej herbaty.
- Okej, ja wracam. Sam kazał was pozdrowić, a Jacob ucałować, ale nie miejcie mi za złe, że chyba jednak tego nie zrobię – powiedział, wstając i roześmiał się beztrosko.
- Do zobaczenia – powiedziałam, kiedy już wychodził.
- Chodź, przygotujemy ci coś do spania – rzekła Emily i wstała od stołu, wyciągając do mnie rękę.
Chwyciłam ją. Miała bardzo delikatną dłoń. Na palcu zobaczyłam śliczny, srebrny pierścionek, ozdobiony tysiącem maleńkich, diamentowych elemencików. Pierścionek zaręczynowy.
Niewiele myśląc, ujrzałam w wyobraźni zamgloną wizję.
Zobaczyłam Edwarda stojącego przed ołtarzem w eleganckim stroju. Pod wpływem smugi światła, która padała wprost na niego, mienił się tysiącem maleńkich diamencików. Rozświetlał pomieszczenie, z wargami ułożonymi w szarmancki uśmiech. Tuż obok niego stała podekscytowana Alice, bliska tego, by zacząć skakać z radości.
Szłam ku nim, w pięknej białej, koronkowej sukni, która wraz ze mną sunęła się po podłodze. W ręku trzymałam bukiet czerwonych róż. Pod rękę prowadził mnie Charlie, uśmiechając się dumnie. Słyszałam, jak wokół rozbrzmiewa moja kołysanka, którą kiedyś nucił mi do snu, czułam się taka szczęśliwa...
- Bella! – usłyszałam krzyk. Poczułam niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Znów byłam rozrywana na tysiące kawałków Po moich policzkach spływały słone łzy – jedna za drugą, spadając na podłogę. Oczy miałam zaciśnięte i obejmując się rękami, opierałam się o ścianę.
Moim ciałem wstrząsały dreszcze, oddychałam płytko i szybko. Na czoło wystąpiły krople potu. Chciałam krzyczeć. Poczułam, jak zagryzam z bólu wargi, już po chwili wokół unosił się odrażający zapach krwi. Ciepły, nieprzyjemny płyn wypływał z moich ust i płynął po brodzie.
- Chryste! Bello! Przestań! – krzyczała Emily, łamiącym się głosem. – Jacob!
Jej głos docierał do mnie z oddali, niczym echo. Nie chciałam czuć już nic. Ból był niewyobrażalny. Nie potrafiłam się rozluźnić, zagryzałam wargi, rozcinając je do krwi.
Zaciskałam dłonie na ramionach, wbijając ostre paznokcie w skórę.
- Sam! – darła się dziewczyna. – Jacob! Pomocy!
Chciałam zatkać sobie dłońmi uszy, zatracić się w bólu. Nie słyszeć już nic.
- Pomocy! Przestań! Bello, do cholery! Co się dzieje!? – Dziewczyna już płakała, słyszałam jej szloch. Nie potrafiłam otworzyć oczu.
Chwyciła mnie za ramiona i zaczęła potrząsać. Siłą odciągała moje ręce od poranionej skóry. Zaczęłam krzyczeć. Zagłuszać ją swoim własnym wrzaskiem.
Wiedziałam, że to kiedyś się stanie. Powróci ze zdwojoną siłą. W najbardziej nieoczekiwanym momencie.
- Nie! – wydarłam się.
Usłyszałam tupot stóp, trzaskanie drzwi, krzyk Emily, głosy, kłótnie. Bałam się. Tak cholernie się bałam.
- Bella... – usłyszałam ten jeden, jedyny znajomy głos. Ten, który pragnęłam teraz usłyszeć.
Czułam, jak gorące ramiona oplatają mnie, przyciskając do siebie.
Ból przechodził... Odpływał. Zwolniłam uścisk. Otworzyłam usta, z których nadal lała się krew. Starałam się zapanować nad trzęsącym się ciałem.
Poczułam, jak mocne ramiona podnoszą mnie do góry, nadal przytulając do siebie. Tak jakby to one się bały ponownie mnie utracić.
Kołysałam się w rytm jego kroków, ale nadal nie otwierałam oczu.
Wiedziałam, że kładzie mnie na czymś miękkim, przytula się do mnie. Oplata ramionami.
Uspokajałam się, dochodziłam do siebie.
Podniosłam powoli powieki. Ujrzałam jego twarz. Wykrzywioną bólem, mokrą od łez.
- Bello... – wyszeptał.
Dotykając delikatnie moich ust, ocierał je z krwi. Czułam piekące rany na ramionach i wargach.
Zbliżył się do mojej twarzy i złożył na czole wilgotny pocałunek.
Zmęczona, zasnęłam, czując spływające jeszcze po policzkach łzy, by rano na powrót obudzić się w gorących ramionach wilkołaka.
Dziękuję za Uwagę :)
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam - Kirike |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kirike dnia Nie 18:00, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Luiza Marie
Wilkołak
Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:07, 14 Lut 2010 |
|
To na początek powiem, że rozdział nie był dodawany przez tak długo również dzięki mnie (czyt. brak czasu). Cóż, moim skromnym zdaniem, opowiadanie jest naprawdę ciekawe i dobrze napisane. Nie będę się wypowiadać na temat błędów, jako że jestem betą, ale poza nimi Kirike ma naprawdę dobry styl. Podoba mi się fakt, że nie przeskakujesz od razu z Edwarda na Jacoba, a robisz to stopniowo, przyswajając czytelnika do nowej sytuacji. Nie mam pojęcia, jak rozwiniesz akcję - czy Cullenowie wrócą, a może w tym opowiadaniu już ich więcej nie będzie? Czy, jeśli wrócą, Bella zostanie z Jacobem? Jak dalej potoczą się losy Victorii? Czy Bella będzie w stanie zapomnieć o Edwardzie?
Lubię taką niepewność i choć zżera mnie ciekawość, wiem, że to plus tego ff. Mam nadzieję, że kolejny rozdział napiszesz wkrótce i życzę Ci dużo czasu, Weny i chęci.
Pozdrawiam,
Luiza Marie |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Luiza Marie dnia Nie 19:07, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:59, 14 Lut 2010 |
|
UWAGA TO MOJ 100 POST NA TYM FORUM!!!
I przypadl on do twojego ff
Oj dlugo czekalam na ten rozdzial, a dzis wchodze na forum i jest...Wybaczam ci przerwe, kadego dopada brak czasu i veny a poza tym rozdzial byl cudowny
Na poczatku nic sie nie dzialo zwykla rozmowa, Emily to bardzo sympatyczna dziewczyna
Biedny Seth...szkoda mi chlopaka az mam go ochote przytulic
A potem ten caly napad histerii u Belli, to musialo sie stac wczesniej czy pozniej..Jacob swoja obecnoscia tlumil te jej koszmzary, a potem taki drobny szczegol przywolal wszystko ze podwojna sila.
Koncowka...jedno wielkie WOW!
Jake musial sie naprawde przestraszyc widzac ja w takim stanie. Kiedy przeczytalam ze sam sie poplakal widzac jak bardzo Bella cierpi to uznalam to za cholernie slodkie i takie...wzruszajace.
Czekam na wiecej, jeszcze teraz po tym rozdziale...
Wiec coz, Veny, czasu i Veny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 21:09, 14 Lut 2010 |
|
Jejku. Wzruszyłam się. Bella zaczęła znowu się rozpadać, a wszystko przez wspomnienia. Jak dobrze, że jest Jacob. On nigdy jej nie zawiódł, dlatego zawsze mu kibicowałam. Nikt nie kocha Belli tak jak on.
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Ciągle się łudzę, że Edward nie wróci. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez esterwafel dnia Pon 22:40, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|