|
Autor |
Wiadomość |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 10:25, 25 Lis 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
to ja zrobię spoiler, który nie będzie w sumie spoilerem...
tłumacz jak najszybciej, bo robi się coraz ciekawiej.... przeczytałam już całość i choć jakoś mnie wkurzyło zakończenie uważam, że warto jak najbardziej poświęcać czas temu ff'owi
zostaniemy jeszcze mile zaskoczeni (ja też, bo tłumaczenie wyzwala u mnie zawsze nowe uczucia)...
kristenhn... dzięki, że się poświęcasz dla mnie ![Smile](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Martuch.
Wilkołak
Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 235 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Międzyzdroje , Berlin.
|
Wysłany:
Wto 16:48, 01 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Napiszę jeden, malutki komentarz, odnośnie twojego ostatniego posta.
Westchnęłam z ulgą, kiedy przeczytałam, że nie porzcasz tego ff.
Bardzo się cieszę, bo jest to najbardziej magiczny FanFiction jaki kiedykolwiek czytałam.
No i oczywiście odtańczyłam taniec radości - Jutro ma pojawić się kolejny chapter! .
Pozdr, Marta. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Tanita
Człowiek
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:02, 01 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Cytat: |
Piszę po to, aby zapewnić was, że - broń Boże - nie porzucam tego ffa! |
No i tak trzymaj. Bo jak nie to znowy przeżyję załamanie nerwowe
Cytat: |
- Hej. – Uśmiechnęłam się, wchodząc i siadając. Oboje odwrócili głowy, aby zobaczyć, którym dzieckiem byłam, a po szybkim pocałunku w ramię Esme, Carlisle odsunął się, aby dokończyć bekon.
- Cześć, Bella – powiedział, szczerząc się. – Minęło trochę czasu, odkąd cię ostatnio widziałem, dzieciaku. Te późne godziny mają nieco wad. I oczywiście, wiem, że za mną tęskniłaś, żonko – rzekł, odwracając się i mrugając do mnie |
Spadłam z krzesła i mój pies zaczął się na mnie dziwnie patrzeć.
Cytat: |
- Och, zamknij się, Carlisle, nie lubię cię – fuknęłam, krzywiąc się i schylając głowę, kiedy oboje się ze mnie śmiali. Mimo wszystko powinnam być do tego przyzwyczajona. To była moja wina. Ale – na własną obronę – byłam za mała, aby zrozumieć, jak mogło mnie to prześladować.
|
ojej... jak to mówi moja pięcioletnia sistra: "Ale oni niedobzi som"
Cytat: |
- Jedzenie! – krzyknął Carlisle.
- Łuhuu! – zawołał podekscytowany Emmett, wyrzucając pięść w powietrze i zeskakując z kanapy, zapominając o wszystkich atakach na mnie.
- Zgaduję, że jest pora obiadu, racja? – pokazał Edward, spoglądając na entuzjastyczną ucieczkę Emmetta.
Skinęłam i poszliśmy zjeść |
hehe... jakże trafny domysł...
pozdrawiam
Tanit |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tanita dnia Wto 19:05, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Aliss.
Wilkołak
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 17:40, 02 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Witam bardzo serdecznie. Zawitałam tu dzisiaj i przeczytałam całość. Zacznijmy od błędów;D:
Cytat: |
Nie możesz temu zaprzeczyć-
Przerwałam mu, kopiąc go w brzuch, |
dlaczego tu jest tak urwane?
Cytat: |
-Dlaczego, do cholery, mówisz tak o nim!?- wrzasnęłam na małego punka, rzucając go jednocześnie na ogrodzenie.
-Hej, wolnego!- załkał. -Chodzi ci o tę sprawę z jego opóźnieniem? No bo, ej! |
To są przykłady. Wokół myślików MUSZĄ być spacje. To na fioletowo - potocznego języka nie używamy w tekście pisanym. Zazwyczaj. Plus nielogiczność wypowiedzi.
Cytat: |
Widziałem cię; jesteś zawsze koło niego, ty dziwko. |
W wypowiedzi nie używamy raczej średników. Mogłaś postawić kropę albo przecinek.
Cytat: |
Jednak Edward… to była zupełnie inna kwestia. |
Nie wiem, czy dobrze mówię, ale po wielokropcu zazwyczaj pisze się w wielkiej litery.
Cytat: |
w którym wszyscy mówią… a Ty po prostu nie możesz tego usłyszeć. |
Hmm... lepiej by brzmiało może "w którym wszyscy mówią, a ty... po prostu nie możesz tego usłyszeć"
Cytat: |
Och, chodź, - Bella -, |
klawisz z przecinkiem Ci się zaciął? ;P
j/w
chyba "nad"?:D
albo myślnik albo dwukropek
Cytat: |
- Mamo! - Mały, siedmioletni chłopiec wybuchnął, kiedy Esme weszła przez drzwi. – Mamo! Oglądałem to nagranie na dzisiejszej lekcji muzyki i zdałem sobie sprawę, że naprawdę chcę uczyć się grać na fortepianie! Mogę, mogę, mogę, mogę, proszę?
Mała dziewczynka, która siedziała obok niego, zeskoczyła z kanapy i ruszyła w jego stronę, uśmiechając się do swojej drugiej matki. – Myślę, że byłby dobry, Esme! Może to zrobić. Wiem, że może.
Spojrzała na nich, a wyraz jej twarzy zadrżał. – Nie wiem... - pokazała powoli. – Edwardzie, będzie... naprawdę ciężko. Nie jestem pewna... czy temu podołasz. |
Nie uważasz (mimo, że jest to tłumaczenie), że to dziwne? Chłopiec nie słyszy od urodzenia i nie mówi, a tu taka akcja?
Cytat: |
- I co powiedziałaś? – Zauważyłam, że patrzy na moje ramię. |
to chyba powinno być napisane kursywą?
Ogólnie o tekście. Niezłe. Spodobało mi się, zamierzam czytać i komentować. To z oświadczynami Bells mnie rozwaliło. A to :
Cytat: |
Mój uśmiech zniknął i uderzyłam go. |
mnie zaskoczyło. W co go uderzyła?:D
życzę cierpliwości do tłumaczenia i pozdrawiam;]
Angel. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Kristenhn
Wilkołak
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 21:25, 02 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Jestem strasznie zmęczona, bo dopadło mnie okropne przeziębienie, więc podziękuję tylko wszystkim czytelnikom AWWS, ponieważ wasze miłe komentarze bardzo motywują do tłumaczenia :)
Betą była Matra, której z całego serca dziękuję
Zapraszam do czytania.
Zaraz wrzucę rozdział na chomika.
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 6: Obiad
Zmarszczyłam brwi, stukając długopisem o biurko i ledwie skupiając uwagę na pannie Portico, która analizowała rozdział o względnościach kwantowych, ponownie ukazując zastosowanie pochodnych tym, którzy nie zrozumieli tego za pierwszymi dziesięcioma razami.
Tę piękną czwartkową noc spędzałam u Cullenów. Właściwie nie miałam takiego zamiaru, chociaż robiłam to cały czas, więc dlaczego miałabym mieć coś przeciwko? Po prostu chodziło o to, że szukanie w ich domu schronienia czyniło mnie poddenerwowaną.
Wczoraj Renee poznała na tymczasowych zajęciach garncarskich kolejnego faceta. Oczywiście był przystojnym, silnym, delikatnym, życzliwym singlem i posiadał wszystkie pozytywne cechy, które można sobie wymarzyć. Tak samo jak jego poprzednik. I mężczyzna przed nim. A ona zaprosiła go dzisiejszego wieczora na obiad.
Dawno temu nauczyłam się, że powinnam wynosić się z domu, kiedy jakikolwiek facet przychodził do nas na obiad. Renee nigdy tak właściwie nie wypowiedziała na głos, co oznaczały te zaproszenia, mimo że wiedziała, iż ja zdaję sobie z tego sprawę. Ale może starała się myśleć, że wciąż byłam nieco naiwna i nie domyślałam się, co pociągały za sobą te posiłki? Co, oczywiście, nie było przypadkiem. Albo może była zażenowana. Tak naprawdę nigdy nie kazała mi opuścić domu. Mogłam zostać, jeśli chciałam. Ale dlaczego, do cholery, miałabym chcieć?
To znaczy, nie zazdrościłam jej tych nocnych przyjemności. W ogóle to nie sprawiało, że mniej o niej myślałam. Była kobietą i miała potrzeby, a ja wiedziałam, jak samotna czasami się czuła. Chęć okazjonalnego posiadania łóżkowego partnera w jej wieku to coś naturalnego – w pełni uzasadnionego i zrozumiałego. Chciałam tylko, żeby częściej brała pod uwagę, kto przebywał w domu i jak cienkie są nasze ściany.
To także nie było najgorszą częścią tego wszystkiego, tylko wymówką, którą dawałam znajomym. Prawda była taka, że bezustannie martwiłam się o nią podczas tych szczególnych nocy. Tak bardzo, że nie mogłam nawet zasnąć.
Dokładnie pamiętam pierwszy raz, kiedy to się stało.
***
Dziewczynka z głębokimi, piwnymi oczami miała szesnaście lat i obecnie odrabiała pracę domową wraz najlepszym, brązowowłosym przyjacielem przy kuchennym stole. Żadne z nich nie podniosło wzroku, kiedy frontowe drzwi się otworzyły i zamknęły, a Renee weszła do środka - jednakże zrobiła to z innych powodów.
- Hej, dzieciaki! – powiedziała radośnie, wkraczając do kuchni i zrzucając z siebie kurtkę. Normalnie w grudniu w Phoenix mogłeś wyjść na dwór w samym swetrze, ale tej zimy było szczególnie chłodno. Dziewczyna nadal nie zdjęła czarnej kurtki jej przyjaciela, którą jej dał, ale niedokładnie dlatego, że marzła, tylko z powodu, do którego nie potrafiła się przyznać.
Uderzyła chłopca w rękę, ponieważ nie zauważył jeszcze obecności Renee, i skinęła w jej kierunku. Jego usta otworzyły się w małym ‘o’ ze zdziwienia, ale następnie szybko się uśmiechnął i pomachał do kobiety. Odwzajemniła uśmiech i odmachała, nim odwróciła się z powrotem do córki.
- Hej, Bello, mogłabyś wyjąć kurczaka z zamrażalnika i go rozmrozić? Dziękuję, kochanie.
- Jasne, mamo – powiedziała, wstając. – Zgaduję, że ty dzisiaj gotujesz?
- Mhmm! Mamy gościa.
Jedzenie omal nie wypadło z rąk nastolatki, ale szybko wzmocniła swój uścisk i położyła piersi kurczaka na talerzu, po czym umieściła go w mikrofalówce, przekręcając pokrętła, by ustawić regulację i czas.
- Jakiego gościa? – spytała, próbując brzmieć zwyczajnie, kiedy spojrzała na obracające się w mikrofalówce danie.
- Och – odparła Renee i, mimo że także starała się mówić naturalnie, jej głos był o oktawę wyższy niż zazwyczaj. Dziewczynka znała swoją mamę wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że to z powodu zawstydzenia. – No wiesz. To tylko facet, którego poznałam na siłowni. Był naprawdę miły, więc pomyślałam, że nic się nie stanie, jeżeli poznam go trochę lepiej podczas obiadu.
- Racja – odpowiedziała głosem brzmiącym dziwnie nawet dla niej samej. Nie podobało jej się, dokąd to zmierzało. Poczuła uderzenie w ramię i spojrzała przez nie, aby zauważyć dociekliwego Edwarda z głową przekrzywioną w niemym pytaniu.
Nastolatka westchnęła i szybko pokazała mu, że jej mama zaprosiła faceta, aby z nimi zjadł. Gdy skończyła, jego mina wyrażała pełne współczucie. Oboje spojrzeli na Renee i zobaczyli jej plecy, kiedy ona przeszukiwała lodówkę.
Chłopak odwrócił się z powrotem i pokazał:
- Dasz sobie radę?
Bella tylko wzruszyła ramionami.
- Jasne.
*
Bella nie dotknęła jedzenia, podczas gdy jej mama i mężczyzna, którego przyprowadziła, jedli i śmiali się razem. Ona po prostu się temu przyglądała, czując się nie na miejscu, kłopotliwie i posępnie.
- I wtedy – jeśli w to uwierzysz – właściwie powiedział swojemu szefowi, co zrobił!
- Nie! – wydyszała Renee, chichocząc. Wyciągnęła rękę nad stołem i ujęła dłoń mężczyzny, przypatrując się tylko jemu.
Zachowują się, jakby mnie tu nawet nie było, pomyślała Bella. Przełknęła niewyraźnie i cicho wymamrotała:
- Muszę odrobić pracę domową. Będę w swoim pokoju.
Jedyną odpowiedzią, którą otrzymała, było nieuważne "dobrze, kochanie" od mamy i skinięcie od jej faceta.
Wstała, zwalczając ochotę rzuceniem krzesłem o stół, i poszła do sypialni. Zamknęła drzwi i oparła się o nie w ciemności. Powoli zsunęła się na podłogę, oplatając kolana rękoma i próbując zignorować śmiech Renee i mężczyzny, którego nie znała.
*
- Och… Och… O Boże…
Bella zacisnęła mocno zęby, gapiąc się na cienie tańczące na suficie. To cicha noc, słychać było jedynie jęki dochodzące z pokoju znajdującego się piętro niżej, które trwały już przez kilka godzin.
Do jej uszu dotarł głos mężczyzny, który wyjęczał imię jej matki – głośno – i zwalczyła pokusę przekręcenia się na łóżku i krzyczenia na cały głos w poduszkę. I może uderzenia pięścią w lustro. Albo w drzwi Renee. Albo, nawet lepiej, w tego faceta.
Oddychając gwałtownie, zrzuciła pościel, którą się oplotła i wstała, ubierając jeansy na spodenki od piżamy i czarną kurtkę Edwarda na bluzeczkę bez rękawków. Kipiąc ze złości, założyła conversy i otworzyła po cichu okno, wyskakując przez nie. Obróciła się i przymknęła je, upewniając się, że wciąż jest niezamknięte.
To była zimna noc. Musiało być jakieś dwanaście stopni*. Ciaśniej owinęła się kurtką, gdy dotarła do chodnika, idąc utartą ścieżką i zatapiając się w tym. Nie wiedziała, dokąd zmierzała w ten zimny, samotny, cichy wieczór. Z tego, co widziała, na zewnątrz nie było żadnej żywej duszy z wyjątkiem księżyca. Lśnił jasno, oświecając wszystko i ukazując, że nie istniało nic, na co można popatrzeć prócz budynków i rzadkiej roślinności.
Zadrżała zła, wpatrując się w ziemię, zanim nagle się zatrzymała. Stała na podjeździe, który rozpoznała. Podnosząc wzrok, zauważyła, że jej stopy przyniosły ją do domu Cullenów.
Spojrzała na swój zegarek. Była niemal pierwsza nad ranem. O wiele za późno jak na dzwonienie. Jednak i tak podeszła do ganku i usiadła na najwyższym schodku. Ostatecznie miała gdzie się na razie zatrzymać. Pochyliła się do przodu, opierając łokcie na kolanach i próbując zignorować zmarzniętą buzię.
Nagle ktoś położył rękę na jej ramieniu. Przykładając dłoń do ust, Bella próbowała przestać krzyczeć, szarpiąc się dookoła, aby zobaczyć, kto to.
Uspokoiła się i wzięła głęboki, uspokajający wdech, gdy zobaczyła, że to tylko Edward. Położyła dłonie na piersi, starając się uspokoić łomoczące serce.
- Przepraszam – pokazał Edward. – Nie chciałem cię wystraszyć. Po prostu miałem przeczucie, że możesz się tutaj zjawić.
Dziewczyna poczuła się winna.
- Czy przeze mnie nie spałeś?
Wzruszył ramionami.
- Prawdopodobnie i tak bym nie usnął, nawet gdybym nie myślał, że przyjdziesz. Nie sypiam dużo podczas nocy. Jak chcesz, możesz nazywać mnie wampirem – wyszczerzył się do niej.
Odwzajemniła to bez przekonania, zanim ponownie spojrzała na ogródek oświetlony światłem księżyca. Chłopak westchnął i chwycił jej rękę, ogrzewając ją we własnych.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć?
Bella zaczęła trząść dłońmi, ale gula urosła w jej gardle. W jakiś sposób chciała to zrobić. I komu lepiej powiedzieć niż jedynej osobie, która znała ją lepiej niż ona sama?
Niechętnie zabrała ręce, aby mogła zacząć.
- Ja po prostu… Tak bardzo się martwię. To znaczy, ona tak naprawdę nawet go nie zna! A co, jeśli podda się chwili, a on nie założy prezerwatywy? Czy jest przygotowana na konsekwencje? Czy myśli o tym? Co, jeśli on ma jakąś chorobę? Co, jeśli okaże się być prawdziwym skurwysynem i ją zrani?
Wzięła głęboki oddech i przełknęła, wciąż patrząc na schodki, po czym krótko podsumowała problem.
- Po prostu nie chcę, by ktoś ją skrzywdził… a potem ona zachowuje się, jakby mnie nawet tam nie było.
Następnie poczuła silne ramiona dookoła niej, przytulające ją do niego. Wdzięcznie wtuliła się w ciepłe ciało, szlochając w jego pierś, gdy on ją po prostu przytulał.
***
Nie zjadłam niczego podczas lunchu, więc dziwne uczucie ogarnęło mój brzuch. Usłyszałam westchnienie Edwarda i Alice.
- Bella – powiedział Edward. Spojrzałam na niego tępo. – Nie musisz tak bardzo się o nią martwić. Nawet jeżeli nie zawsze się tak zachowuje, jest dorosła i potrafi o siebie zadbać. Nie uważasz, że gdyby coś miało się stać, już by się wydarzyło?
Szturchnęłam go.
- I to jest właśnie taka postawa, jaką przyjmują ludzie w poważnych sytuacjach, Edwardzie.
Przewrócił oczami i wziął duży łyk napoju. Za nim zobaczyłam przechodzącą Lauren Mallory, rzucającą mu skrupulatne spojrzenie. Zmrużyłam oczy.
- No dalej, Bello, po prostu zjedź coś – zachęciła mnie Alice.
- Jeśli to zrobię, zwymiotuję – poinformowałam ją. – W ogóle nie mam teraz apetytu.
To była moja kolej na wywrócenie oczami.
Ale coś kompletnie odwróciło moją uwagę od Renee i jej nocnego gościa.
***
Spojrzałam na zegarek, stojąc w holu po ostatnim dzwonku. To właśnie tutaj zawsze czekałam na Edwarda po szkole, tylko korytarz od mojej i jego ostatniej klasy. Idealna proporcja.
Była niemal piętnasta. Dzwonek zadzwonił blisko kwadrans temu. Gdzie on się podziewał?
Może musiał porozmawiać o czymś ze swoim nauczycielem? Może czegoś nie zrozumiał? To możliwe.
Przeniosłam ciężar ciała na jedną nogę, a potem na drugą, wzdychając. Czułam się poddenerwowana. Coś było nie tak. Nie podobało mi się to.
Już miałam pójść go szukać, kiedy usłyszałam dźwięk, który sprawił, że moje serce się zatrzymało.
- Bella!
Dochodziło to z jego klasy, bo tyle mogłam powiedzieć, i był to jego głos. Potem już o tym nie myślałam, po prostu pobiegłam w stronę spanikowanego krzyku.
Moje buty piszczały na niedawno wywoskowanej podłodze i raz niemal się potknęłam, ale udało mi się złapać równowagę bez zatrzymywania się. Stanęłam przed drzwiami parę sekund później.
Moja buzia otworzyła się w szoku. To była Lauren Mallory, dziewczyna, która obserwowała Edwarda podczas lunchu – i pomyśleć, że właśnie taką dziewczyną była – tą, którą „wszyscy pragnęli”. Na twarzy miała krętacki uśmieszek, a jej dłonie spoczywały na udach Edwarda, który cofał się do tyłu i powoli wchodził na blat. Jej głowa nachylała się w kierunku jego, a ich wargi dzieliło zaledwie kilka cali. Malutkie dźwięki wydobywały się z jego ust, jakby próbował ją zatrzymać, ale nie wiedział jak, a jego oczy szeroko się otworzyły, kiedy się odsuwał.
I wtedy ją popchnął.
Nie sądzę, aby chciał zrobić to tak mocno, ale w jego wyrazie twarzy dało radę dostrzec, że strach przysłonił mu racjonalne myślenie, a Lauren upadła na podłogę. To nie zabolałoby żadnej normalnej osoby, ale ona zawsze musiała być królową dramy.
- Ty… ty dziwaku! – krzyknęła, podnosząc się na nogi. – Poczekaj, aż mój chłopak się o tym dowie!
Następnie wyszła, szturchając mnie.
To wszystko wydarzyło się tak szybko, że nie miałam nawet wystarczająco dużo czasu, aby się ruszyć.
***
Pół godziny później, kiedy Edward zatrzymał się z piskiem opon przed domem, zadręczał się w swoim pokoju. Siedział na krześle, zaciskając dłonie na włosach, dopóki nie odsunął ich, aby coś pokazać.
- Ona po prostu… osaczyła mnie po lekcji, kiedy nauczyciel już poszedł. Nie miałem pojęcia, co ona, do cholery, mówiła, ale myślę, że próbowała mnie uwodzić. I starała się mnie dotknąć, a ja tego nie chciałem. Ale nie wiedziałem, jak oznajmić jej, aby przestała. Nigdy nie czułem się tak naruszony. Nie potrafiłem wymyślić, co innego mógłbym zrobić… ale nie powinienem tak zareagować.
Klepnęłam go, a on podniósł wzrok, jego oczy były nieszczęśliwe.
- Edwardzie, to nie twoja wina – pokazałam z łagodnym wyrazem twarzy. Mimo to, w środku, uch… Nie mogłam się doczekać, aż dorwę Mallory… A dokładnie jej kościsty, mały kark.
Lecz moje słowa tylko sprawiły, że się załamał. Ze złością wstał z krzesła i brutalnie od niego odskoczył. Chodził tam i z powrotem po całym pokoju, oddychając ciężko przez nos, przeczesując włosy dłońmi we frustracji, dopóki nie wydał z siebie wściekłego wrzasku, a jego pięść nie uderzyła w ścianę. Wielokrotnie.
Byłam zszokowana. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Moje serce ścisnęło się z bólu na ten widok. Następnie zaczął pokazywać, mimo że jego ręka okropnie krwawiła i sprawiała, że lekko kręciło mi się w głowie.
- Nienawidzę tego. Czasami nienawidzę być mną. Zawsze taki bezbronny… tak bezbronny, że musiałem dzisiaj popchnąć dziewczynę, bo to wszystko, co mogłem zrobić. Nie mogłem jej po prostu powiedzieć, aby przestała, jakby zrobiła normalna osoba. Nigdy nie powinno do tego dojść.
Nagle się wściekłam. Nie mogłam tego powstrzymać; chwyciłam jego koszulę i pchnęłam go mocno do tyłu. To sprawiło, że wyglądał, jakby miał mnie ostatecznie wysłuchać.
- Słuchaj, Cullen – zaczęłam, a moja twarz była morderczo zła. – Nie jesteś bezbronny. I to nie twoja wina. Nie potrząsaj głową albo – Bóg mi świadkiem – zrobię ci krzywdę! Nie zapisałam się na karate bez powodu. Użyję tego, gdy będę musiała. Lauren Mallory to dz***a i nic by jej nie powstrzymało, nawet gdybyś mógł wypowiedzieć słowo "przestań". Jeśli język twojego ciała nie był dla niej wystarczający, najwyraźniej nic by nie zadziałało. Nie chcę, abyś myślał w ten sposób, Edwardzie. Jesteś najwspanialszą osobą, jaką znam. Jesteś głupi, jeżeli uważasz inaczej.
Zamknął oczy i przyłożył do nich pięści, kiedy powoli opadł na podłogę.
- Czasami jest ciężko, Bello, po prostu ciężko. W niektóre dni nie chcę nawet wstawać z łóżka.
Moje serce pękło i tym razem szarpnęło nawet mocniej, kiedy na niego patrzyłam. Osunęłam się na kolana i oplotłam go ramionami, kiedy wypłakiwał frustrację na moim ramieniu. Także oparłam się na jego, pozwalając paru łzom spłynąć w dół mojej twarzy. Jego cierpienie było moim cierpieniem i bardzo mnie to bolało.
Ale to moja kolej na bycie silną. Ile razy utulał mnie, gdy płakałam? Więc, chociaż raz, ja pocieszałam jego, kiedy łzy płynęły po jego policzkach. To było coś, czego nie widziałam przez wiele, wiele lat. Później oczyściłabym jego zranioną rękę. Wiedziałam, że teraz po prostu potrzebował kogoś, kto mógłby przy nim być.
Jego ramiona oplotły moją talię i przytulił mnie do siebie mocniej, podczas gdy jego szloch powoli mijał, a on zasnął u mojego boku.
*W oryg. 54 st. w skali Fahrenheita = ok. 12 st. w skali Celsjusza |
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Śro 23:08, 02 Gru 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Chrumcia
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:44, 02 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Boże...jakie to opowiedanie jest fajne. Takie , takie...inne, jednocześnie słodkie ale też opowiada o dużym i trudnym problemie. Prawdziwa przyjaźń, jest to coś co sobie bardzo cenię i uwielbiam o tym czytać. Dziękuje Ci bardzo, że to tlumaczysz. Na rozdziały będę czekać cierpliwie tyle ile będzie trzeba. Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Śro 21:55, 02 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Nie napisze nic więcej, jak piękne i wielkie DZIĘKUJE! Rozdział cudowny, pełen uczuć, emocji. Kiedy czytałam o tym, jaki Edward jest wobec siebie surowy... Żal ściska serce, serio. Mam nadzieję, że jednak los się do niego uśmiechnie i w końcu da mu możliwość usłyszenia dźwięków.
Jeszcze raz powtórzę, że cieszę się, że dalej tłumaczysz to opowiadanie.
Wracaj do zdrowia,
buziaki! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 21:09, 03 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
oh, Kristenhn... nie mogę się już doczekać następnego rozdziału ! Bosskie...
Lauren Mallory molestująca Edwarda... fuj - wcale mu się nie dziwię, że ją popchnął chociaż jestem przeciwna traktowaniu tak kobiet... z drugiej jednak strony - jak mawia mój kumpel 'niektóre kobiety nie są kobietami'...
pisałam już, że Edward podoba mi się taki... delikatny... ? tak? no cóż... podoba mi się kreacja tego bohatera...
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Kristenhn
Wilkołak
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 16:55, 10 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Chciałam tylko poinformować, że 7 rozdział AWWS jest w trakcie tłumaczenia i spodziewam się, że do jutra go przetłumaczę, ponieważ nie jest aż taki długi i wyślę do bety. Jednak będziecie musieli niestety nieco troszkę dłużej poczekać, ponieważ Marta ma już 8 rozdział Across the Airwaves i najpierw z nim musi się uporać, a całkiem dużo roboty jej z nim dałam ;)
No i przy okazji dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują AWWS :)
I jeszcze na przyszłość poproszę nowych czytelników o dokładne czytanie, ponieważ ja tłumaczę AWWS od 4 rozdziału, a pierwsze trzy zostały przetłumaczone przez Astaire.
I zgadzam się, że w tym rozdziałach pojawiło się trochę błędów, ale proszę mi ich nie wypisywać, bo ani ich nie poprawię, ani nic.
EDIT:
22.12
Zdaję sobie sprawę, że pisałam, iż niedługo pojawi się rozdział, jednak miałam strasznie dużo rzeczy na głowie, w związku z tym jeszcze nie pojawił się kolejny chapik. Obiecuję, że postaram się nadrobić zaległości najszybciej, jak tylko to możliwe.
Przepraszam ;) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Wto 20:57, 22 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
kakunia
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Polski :)
|
Wysłany:
Pią 16:34, 11 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Opowiadanie jest naprawdę świetne, inne niż wszystkie, super,że tłumaczysz je dalej,nie zniechęcaj się. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jeszcze raz wielkie dziękuję. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Nie 13:25, 13 Gru 2009 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Kurcze, musisz w to wkładać masę czasu. Dziękuję, rozdział naprawdę cudowny, czytanie go to sama przyjemność. Żadnych literówek nie zauważyłam, wszystko w porządku. Bardzo się wzruszyłam i trochę się wkurzam, że się tak ślinię i podlizuję, ale nie sposób inaczej To jest straszne, jak takim osobom niepełnosprawnym musi byc ciężko... Może przez to ludzie docenią to co mają.
Dobra, już nie filozofuję, bo się żałośnie robi :P
Dobra robota, dziewczyny!
Inspiracji i Czasu ;*
Esmm. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Kristenhn
Wilkołak
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 23:02, 15 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Po pierwsze chcę wszystkich oczekujących kolejnego chapiku bardzo przeprosić. Obiecałam, że szybko dodam 7 rozdział, ale nie potrafiłam się zebrać do kupy i go dokończyć. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że w szkole miałam niezłą karuzelę i nie dawałam sobie rady przez moje częste chorowanie, a zaległości tylko się mnożyły.
Rozdział jeszcze dzisiaj dodam na chomika, abyście mogli czytać w wersji pdf.
Beta: kochana Marta oczywiście, której z całego serca dziękuję You're the best!
A, i proszę jeszcze o wyrozumiałość. W oryginale było pełno powtórzeń i dużo z nich nie dało się usunąć.
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 7: Deska skateboardowa
Spojrzałam na zegarek, głaszcząc spoczywającą na moich kolanach głowę Edwarda, który zsunął się podczas snu i teraz oplatał ramionami moje biodra. Było około piątej trzydzieści. Mój przyjaciel zasnął niecałą godzinę temu, lecz ja nie ważyłam się nawet ruszyć, by go nie obudzić, chociaż tak naprawdę musiałam opatrzyć mu rękę. Przestała krwawić, jednak zapach zaschniętej krwi sprawiał, że było mi niedobrze.
Powoli sięgnęłam za siebie i delikatnie rozplotłam jego ręce, wyślizgując się z komfortowego uścisku. Usłyszałam, jak bierze głęboki, drżący wdech i natychmiast zamarłam, ale po chwili oddech Edwarda z powrotem stał się równomierny, a ja całkowicie wysunęłam się z jego objęcia.
Wstałam i podeszłam do ogromnego biurka, otwierając jedną z małych, dolnych półek. Carlisle, będąc lekarzem, w razie nagłego wypadku umieścił niewielką apteczkę pierwszej pomocy w każdym pokoju. Dostawał je za darmo w pracy, więc nie był to wielki problem. Cóż... może nie do końca za darmo... on po prostu... no wiecie, brał je. Ale wszyscy trzymaliśmy ten szczegół w sekrecie.
Otworzyłam ją ostrożnie, upewniając się, że nie robię tego zbyt głośno, i usiadłam ze skrzyżowanymi nogami obok odpoczywającego Edwarda. Chwyciłam jedną z tych malutkich, wilgotnych gaz nasączonych alkoholem i przetarłam jego rękę, zmywając krew za pierwszym podejściem. Rana nie była taka okropna, kiedy zniknęła z niej krew. Jedynie na kostkach zostało kilka zadrapań. Zagoiłyby się w przeciągu niecałego tygodnia i nie pozostawiłyby śladu. To dobrze. Podniosłam wzrok i zanotowałam w myślach, że uszkodzenie ściany także nie należało do najgorszych. Złota farba nie zeszła, choć w miejscu, w które uderzył, była trochę bardziej... wyblakła. Wzięłam jeden z bandaży i owinęłam nim jego kłykcie, aby pozostały czyste. Zawiązałam go, upewniając się, że się nie przemieści. Trochę pociągnęłam i cieszyłam się, że wydawał się być wystarczającym zabezpieczeniem.
Spojrzałam na twarz przyjaciela. Niecałą godzinę temu wykrzywiona była w cierpieniu, bólu, złości i smutku - moje serce szarpnęło na samą myśl o tym - ale teraz wyglądał całkowicie dobrze. Wyjęłam z apteczki wilgotną chusteczkę i delikatnie przemyłam nią zaschnięte na jego policzkach łzy.
Z pewnością byłam zbyt mała, aby zanieść Edwarda do łóżka, nawet jeżeli znajdowaliśmy się od niego w odległości około trzydziestu centymetrów*. Wyobrażenie sobie tego niemal przyprawiło mnie o głośny śmiech. Nie mogłam się powstrzymać przed pomyśleniem o Mighty Mouse**. Wyszczerzyłam się, jednak potem zatrzęsłam z własnej głupoty. To musiało być spowodowane tym, że czułam się wyczerpana.
Podeszłam do łóżka i pociągnąłem za koniec kołdry oraz wzięłam jedną z poduszek, po czym wróciłam do Edwarda i włożyłam ją pod jego głowę. Następnie chwyciłam kołdrę i – jak wiecie – okryłam go nią. No, już dobrze. Teraz wyglądał o wiele lepiej niż przedtem i było mu nieco wygodniej.
Westchnęłam i odwróciłam się, przygotowując się, aby pójść po coś do picia albo coś w tym stylu, abym mogła pozwolić mu spać w spokoju. Niemal doszłam do drzwi, gdy usłyszałam, że coś mówi.
- Bella...
Spojrzałam na niego, bojąc się, że go zbudziłam. Mimo to wciąż spał, jednakże zmarszczył brwi i wyciągnął rękę. Zawahałam się przez chwilę, rozmyślając nad tym, czy powinnam pójść czy nie.
Ale wtedy ponownie wypowiedział moje imię... Wiedziałam, że muszę zostać i zwinąć się obok niego, pozwalając, by instynktownie oplótł mnie ramieniem.
*
Kiedy się obudziłam, było ciemno. Mrugając w oszołomieniu, zdałam sobie sprawę, że było mi zbyt wygodnie jak na leżenie na dywanie. Usiadłam i poczułam, że ciepła ręka zniknęła z mojej talii.
Odwróciłam się i zobaczyłam zbudzonego, widocznego w świetle księżyca Edwarda, który poszedł w moje ślady i również usiadł. Za jego ramieniem mogłam zobaczyć wskazujący pierwszą nad ranem zegarek.
Uśmiechnął się do mnie delikatnie i wyciągnął dłoń, aby przelotnie pogładzić mój policzek.
- Nadal jesteś zmęczona?
Potrząsnęłam głową, ciesząc się, że czuł się lepiej. Ta przyjemność powiększyła się, kiedy owinął ramiona dookoła mnie, przytulając mocno. W tym uścisku czułam nieme dziękuję. Nie było potrzeby, aby to pokazywał i wiedział o tym. To wskazywało na to, jak dobrze znaliśmy siebie nawzajem.
Odsunął się i włączył lampkę. Natychmiast zasyczałam i zakryłam ręką oczy, szybko mrugając. Światło lampki nie było bardzo jasne, lecz w porównaniu z ciemnością moje oczy musiały się do niego przystosować.
- Przepraszam – pokazał Edward, krzywiąc się. – Pomyślałem, że dzięki temu lepiej będziemy widzieli znaki. W każdym razie,[/j] Bello – wyszeptał moje imię świadomy, że było późno w nocy. – [i]Chciałem... przeprosić za wcześniej. Nie powinienem pozwolić, abyś to widziała.
Zatrzymałam go w tym momencie, unosząc ręce przed kontynuacją.
- Edwardzie, proszę, nie przepraszaj za to. Jeżeli cierpisz albo jesteś zdenerwowany, chcę, żebyś pozwolił mi pomóc. Okej? Ty robisz to cały czas, więc jakbyś się czuł, gdybym nie dopuszczała cię do siebie?
Wykrzywił się.
- Nie to miałem na myśli...
- Cóż, właśnie to powiedziałeś. Nieważne, jak rozumiałeś to we własnej głowie. Chcę ci pomóc i chcę, abyś czuł się... komfortowo, ukazując mi swoje uczucia...
Nagle się zaśmiałam.
- Wybacz, wiem, że to zabrzmiało naprawdę dziewczęco.
Skinął głową.
- Taa, moja męska duma jest urażona. - Wyszczerzył się. – Faceci nie są przyzwyczajeni do okazywania uczuć.
Wywróciłam oczami.
- Mam nadzieję, że jesteś na tyle mądry, aby nie wierzyć w te bzdury. Płakanie jest w porządku.
Zacisnął usta, jakby walczył z uśmiechem.
- Nie uważam, że twoja opinia jest najbardziej uczciwą ze wszystkich, ale odkąd masz całkiem mocny cios, uwierzę ci na słowo.
Zarumieniłam się i spojrzałam w bok, mimo to nie mogłam powstrzymać na wpół zawstydzonego, na wpół dumnego uśmiechu, w który uformowały się moje wargi na ten komplement. Mocny cios... Taa, mogłam do tego przywyknąć.
Zauważyłam, że Edward przypatrywał się swojej zabandażowanej ręce, a jeden kącik jego ust opadł w zażenowanym grymasie.
- Dzięki też za rękę. – Westchnął, uśmiechając się bez przekonania, a jego oczy wypełnione były winą. – Wiem, że nie lubisz zapachu krwi.
Wzruszyłam ramionami.
- To nic. Ty też bandażowałeś mnie nieokreśloną ilość razy.
Znowu się uśmiechnął, ale tym razem szczerze, pozwalając, by uśmiech sięgnął także jego oczu.
- o prawda.
***
Edward uderzył się w czoło, kiedy przypatrywał się swojej trzynastoletniej, najlepszej przyjaciółce, która nakładała kask.
- Powiedz mi raz jeszcze, dlaczego to robisz?
Spojrzała na niego wilkiem.
– Ponieważ tak chcę. To wygląda zabawnie. A teraz zamierzasz mi pomóc, czy może będziesz sobie dalej żartował z mojego braku równowagi?
Obserwowała, jak potrząsnął głową w niedowierzaniu, ale podszedł do niej, gdy stała w parku blisko ich domów, i postawił nogę na końcu deski skateboardowej, przytrzymując dziewczynę i pomagając jej wejść na przedmiot.
- Już wyobrażam sobie podróż na pogotowie.
Zmarszczyła na niego brwi i odepchnęła go, obserwując, jak powstrzymywał się od śmiechu, a potem odsunął się od deski.
Powoli, biorąc głęboki wdech, Bella zdjęła jedną nogę, stawiając ją na ziemi i nie ciesząc się z tego, że deska już się chwiała. Ale to działo się tylko dlatego, że trzęsła się ze zdenerwowania.
Lekko się odepchnęła i przejechała kilka cali, lecz jej stopa opuściła ziemię i nie znajdowała się także na desce. Dziewczynka poczuła, że zaczyna się niepewnie chwiać i odskoczyła, odpychając deskę i wpadając prosto w ramiona przyjaciela, zanim mogła się jej stać jakaś poważniejsza krzywda. Przedmiot odskoczył i z powrotem spadł, przetaczając się parę centymetrów.
Edward westchnął.
- Nie robiłem tego przez jakiś czas, ale pamiętam, że lepiej jechać szybciej. Im większa prędkość, tym łatwiej się utrzymać. Dodatkowo... trzymanie obu stóp na desce także pomaga.
Wywróciła oczami, ale podziękowała mu niechętnie. Podszedł do niej i ponownie pomógł jej wejść na skateboard, kiedy trzymała jedną stopę na ziemi, aby zacząć. Tym razem odepchnęła się mocniej, a potem raz jeszcze, osiągając wystarczającą szybkość. Czując rozradowanie ze swojego sukcesu, spróbowała postawić stopę na chropowatej powierzchni deski, ale to było skazane na porażkę. Jej noga za bardzo się oddaliła i uderzyła w delikatnie uniesiony koniec przedmiotu, uniemożliwiając manewrowanie nogami. Balansowanie na jednej kończynie ją przerosło i wraz z głośnym krzykiem ponownie zaczęła spadać.
Silne ramiona chwyciły ją, zanim mogła uderzyć o ziemię, kiedy deska zmieniła kierunek i wylądowała na trawie.
Dziewczynka westchnęła i zwiesiła głowę, gdy Edward pomógł jej stanąć na własnych nogach. Chociaż odwodził ją od tego kilka minut wcześniej, teraz zmusił ją, aby na niego spojrzała.
- No dalej, nie poddawaj się! To było dopiero twoje drugie podejście, a nikt nie załapuje tego od razu.
Wzruszyła ramionami, ale uśmiechnęła się lekko, czując się lepiej. Podniosła deskę z trawy i ustawiła ją na środku chodnika.
- Do trzech razy sztuka, racja? – pokazała z ponurym uśmiechem, zanim on chwycił jej dłoń i ponownie pomógł wejść na niestabilny przedmiot.
Uśmiechnął się do niej i uniósł kciuki, odsuwając się i przygotowując do podążania za nią. Biorąc głęboki wdech, pozwoliła, aby kierowała nią determinacja, myśląc o tym jak o kolejnym przeciwniku na zawodach, w których czasami brała udział, kiedy ćwiczyła karate.
Odpychała się ponownie, dopóki nie pędziła z odpowiednią prędkością. Wiatr delikatnie bawił się jej włosami. Biorąc głęboki wdech, znów podniosła stopę wyżej i uśmiechnęła się, gdy nie napotkała na żaden opór, a następnie postawiła ją na desce. Spojrzała przez ramię i uśmiechnęła się szeroko do biegnącego obok niej Edwarda. On odwzajemnił gest, unosząc kciuki.
Zauważając szybki spadek prędkości, Bella odepchnęła się raz jeszcze, już się nie bojąc. To bardzo polepszyło jej jazdę. Po krótkiej chwili poczuła się lepiej i bardziej komfortowo, więc zaczęła jechać szybciej, niż biegł jej przyjaciel. Nie oddalił się od niej za bardzo, ale ten dystans wystarczył, by nie mógł jej złapać, gdyby upadła, lecz teraz się o to nie martwiła. Póki jechała w ten sposób, było w porządku.
Nie oczekiwała jednak większego niż zazwyczaj patyka, który leżał na środku chodnika. A jeszcze bardziej tego, co się stało.
Gdy kółka na niego najechały, zaczęły się gwałtownie zatrzymywać, silnie odrzucając ją na bok. Nieprzygotowana na to Bella nie mogła zrobić nic, kiedy upadła, ciężko lądując kilka stóp dalej na kolanie i nadgarstku. Przygryzła usta, żeby powstrzymać się przed krzyczeniem spowodowanym pieczeniem dochodzącym z dolnej części jej ciała, jednak nie potrafiła powstrzymać małego jęku bólu.
Edward znalazł się tam w okamgnieniu.
- Wszystko w porządku? – pokazał gorączkowo.
Niemal odgryzając sobie wargę, Bella odrobinę uniosła bezwładny nadgarstek, wskazując na niego i potrząsając głową. Dlaczego nie kupiłam tych ochraniaczy?, pomyślała ponuro, gdy przyjaciel podnosił jej rękę tak lekko, że nie czuła bólu.
- Nie sądzę, że jest złamany, ale zdecydowanie skręcony. Cieszę się, że Carlisle dzisiaj nie pracuje. – Wywrócił oczami. – Chociaż będzie miał dużo pracy jak na wolny dzień.
Jego wzrok powędrowały wzdłuż ciała Belli, poszukując większej ilości obrażeń, nim zatrzymał się na jej kolanie, które – jak mogła poczuć – krwawiło. Zmarszczyła nos i wzięła oddech przez usta. O tak, i wszystkiego innego oprócz kasku..., dodała w głowie.
Zauważyła, że Edward sięgnął za siebie i chwycił duży, kwadratowy plaster z tylnej kieszonki. Kiedy dostrzegł jej uniesioną brew, wyszczerzył się do niej, pokazując:
- Wiedziałem, że będę tego potrzebował.
Przewróciła oczami, chcąc powiedzieć mu coś sarkastycznego jak „Och, jestem ci wdzięczna, że wierzysz we mnie tak bardzo”, ale nie mogła z powodu nadgarstka.
Chłopak delikatnie oczyścił zranione kolano wilgotną chusteczkę, którą wyciągnął z opakowania znajdującego się w drugiej kieszeni, nim przykleił na nie plaster. Cholera, przygotował się dla mnie, pomyślała zdziwiona Bella.
- No, biedactwo, wskakuj na moje plecy, a ja zabiorę cię do Carlisle’a – pokazał.
Zmarszczyła brwi, cicho mówiąc mu, że jest w stanie, by samodzielnie iść.
Nie zwracając na niej najmniejszej uwagi i udając, że nie odczytał wiadomości w mowie jej ciała, podniósł ją i narzucił na swoje plecy, uważając na nadgarstek. Ze zdenerwowanym westchnieniem oplotła nogami jego talię, a ramionami szyję.
I – ku jej większej irytacji – wskoczył wtedy na deskę i jak zawodowiec skierował się do domu z nią na swoich plecach.
***
Żadne z nas nie mogło zasnąć, więc po prostu oglądaliśmy filmy aż do piątej nad ranem.
- Hej, chcesz zjeść śniadanie na mieście? – pokazał Edward, spoglądając na zegarek. – I tak nie śpimy.
Uśmiechając się, poszłam wziąć szybki prysznic i ubrać się w zapasowe ciuchy, które zawsze tutaj zostawiałam, a Edward skierował się do łazienki.
- Gdzie chcesz iść? ¬– zapytał, gdy pół godziny później siedzieliśmy w jego samochodzie.
Wzruszyłam ramionami, kiedy przekręcił kluczyki. Tablica rozdzielcza przelotnie się zaświeciła, a wskaźniki za kierownicą zaczęły się podnosić, nim światełka zgasły, a strzałeczki opadły. Usta Edwarda otworzyły się lekko w tym samym czasie, a jego brwi zmarszczyły się w niedowierzaniu, gdy próbował raz jeszcze zapalić samochód. Udało się, lecz po chwili wszystko się wyłączyło.
Jęknął i gwałtownie opadł na siedzenie.
- Świetnie – pokazał z cierpkim wyrazem twarzy. – Samochód nie działa. Po prostu fantastycznie.
Zdusiłam w sobie chichot.
- Pozwól, aby Rosalie na niego spojrzała – pokazałam, próbując go uspokoić. – A my możemy pójść i wrócić ze szkoły na piechotę. To nie tak daleko, a mały spacer dobrze zrobi na twoje lenistwo– zażartowałam, dźgając go w brzuch. Jednak czując twardość jego ciała, zdałam sobie sprawę, jak dalekie to było od prawdy. Nie wiedziałam jednak, kiedy zaczął sekretnie ćwiczyć, ale musiał to robić, aby mieć takie ciało.
- Taa... Chyba że chcesz deskę? – dokuczył mi, ukrywając uśmiech. Skrzywiłam się i uderzyłam go po głowie, ale on tylko się roześmiał i uchylił się przed moją ręką, pospiesznie wychodząc z samochodu.
*
Po drodze zatrzymaliśmy się przy Starbucksie, jako że z pewnością nie potrzebowaliśmy półtorej godziny, by dotrzeć do szkoły. Usiedliśmy na zewnątrz i piliśmy zakupione przez niego mokki, odczuwając spokój - ciszę po burzy. Na horyzoncie była jeszcze jedna ciemna chmura, która mnie dręczyła. Spoglądając na zegarek, dostrzegłam, iż mieliśmy pół godziny do rozpoczęcia zajęć. Dzięki mnóstwie czasu szczęście było po mojej stronie.
Gdy zaczęliśmy ponownie iść, wyrzucając nasze puste kubki, pokazałam Edwardowi:
- Hej, spotkamy się w szkole, okej? Jest coś, co muszę najpierw załatwić.
Rzucił okiem na sąsiadkę, którą mijaliśmy, a jego oczy zmrużyły się na mnie. Uważnie starałam się, aby moja twarz była niewinna.
- Bello – powiedział ostrzegawczo.
- Co? – pokazałam, przyjmując zmieszany wyraz twarzy i przechylając głowę. – Więc zobaczymy się w szkole. Pa!
Nie dałam mu szansy na odpowiedź, kiedy uciekłam.
*
5302, 5303, 5304 i... o tak, 5305, Pine Avenue. I oto ona, wsiadająca do samochodu, podczas gdy pojazd jej rodziców zniknął, a półprzeźroczyste włosy koloru blond iskrzyły się w słońcu, wyglądając wyniośle, kiedy położyła torbę na samochodzie, szukając kluczy.
Podeszłam do przodu, zdziwiona, że jeszcze mnie nie zobaczyła.
Zatrzymałam się parę stóp od niej.
- Hej, Mallory – powiedziałam głosem gładkim, acz niebezpiecznym. Zadyszała i podniosła wzrok, nim jej oczy zmrużyły się na mój widok.
- Czego chcesz? – warknęła. – Jeżeli chodzi o wczoraj...
Przerwałam jej.
- Tak, chodzi o to. – Wtedy pozwoliłam, aby moja ręka cofnęła się, przed tym jak wyprostowałam ją, uderzając w tę arogancką buźkę.
Potrząsnęłam lekko dłonią, odsuwając od siebie delikatne pieczenie, kiedy Lauren krzyknęła.
- Nigdy więcej go nie dotykaj – nakazałam jej zwyczajnie, zanim odwróciłam się i skierowałam w stronę szkoły, czując satysfakcję.
Szczególnie, kiedy nie pokazała się tego dnia na lekcjach.
*
Ale zaraz po szkole zaczęłam żałować mojego czynu.
Edward i ja wracaliśmy do domu w zwyczajnej ciszy, maszerując blisko siebie, jednak nie dotykając się. Znajdowaliśmy się tylko kilka bloków od szkoły, z której wyszliśmy dziesięć minut temu. Droga jaką szliśmy - z tego, co widziałam - należała do jednych z tych tylnich i pustych. Jedynymi budynkami były jakieś małe korporacje bez okien.
To właśnie dlatego zdziwiłam się, gdy usłyszałam nadjeżdżający samochód, a jeszcze bardziej, gdy zatrzymał się obok nas. Razem z Edwardem stanęliśmy, odwracając się w jego kierunku. Mój brzuch przekręcał się tak jak wczoraj podczas czekania na mojego przyjaciela. Czułam ten sam rodzaj niepokoju i przeczucia czegoś niemiłego.
Natychmiast rozpoznałam to auto i nie byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam atletyczne ciało Tylera Crowleya wysiadające z jego vana. Zdziwiłam się, widząc jego kolegę, Austina Marska, wychodzącego od strony pasażera.
Mój brzuch fikał koziołki. Tyler był chłopakiem Lauren. I mogłam myśleć tylko o jednym powodzie, dla którego Austin z nim był, śledząc nas. Mój towarzysz i ja przelotnie wymieniliśmy zaniepokojone spojrzenia, wracając na chodnik.
- Hej, Bello – powiedział uprzejmie Tyler, ale jego oczy zabłyszczały, gdy spojrzał na Edwarda. – Cieszę się, że tu jesteś. Miałem nadzieję, że będziesz mogła robić za tłumacza.
- Co to, do cholery, ma być, Crowley? – zażądałam odpowiedzi. – Marks – powiedziałam, kiwając w stronę Austina.
Tyler wziął głęboki wdech.
- Nie chcę, abyś brała w tym udział, Bello, ale teraz nie jestem zbyt szczęśliwy. – Jego wzrok powędrował do Edwarda. – Ale który facet chciałby usłyszeć, że ktoś napada na jego dziewczynę, a kiedy ta odmawia, zostaje odepchnięta i ledwo daje radę uciec od jej napastnika?
- O mój Boże, Tyler! – krzyknęłam z rozdrażnieniem, stając przed Edwardem, który zaczął opiekuńczo przesuwać się na przód, wciąż nie wiedząc, o czym rozmawialiśmy, ale będąc świadomym, o co chodziło. – Ty w to wierzysz, prawda?
Spojrzał na mnie oczami ciemnymi ze złości, a Austin stał obok niego ze skrzyżowanymi ramionami.
- Lauren zadzwoniła do mnie wczorajszej nocy, ciągle płakała. A dzisiaj nie przyszła do szkoły. W co mam wierzyć, Bello?
Przekręciłam oczami, ale mój żołądek wywrócił się, bo wiedziałam, że to moja wina.
- Możesz uwierzyć mi. Widziałam atak Lauren. I to był prawdziwy atak. Ona[/\i] atakowała [i]Edwarda. Nie odwrotnie. A powodem, dla którego jej dzisiaj nie ma… cóż, to moja wina. – Wzruszyłam ramionami.
- Lauren by mi tego nie zrobiła – powiedział Tyler niskim, pełnym złości głosem, ignorując ostatnią część. Było mi go szkoda. To nie jego wina, a jeżeli nie wierzyłby w te głupoty, zgodziłabym się z jego działaniem. Poczułam, jak Edward próbował mnie odsunąć, ale wyrwałam się z jego uścisku, kiedy dwóch chłopaków się zbliżyło.
- Otwórz oczy, Crowley – odparłam głosem niskim i niebezpiecznym. – Lauren zrobiłaby ci to. Widziałeś to wiele razy, zanim zaczęliście się umawiać. Dlaczego teraz tak trudno to zrozumieć?
- Bo mnie kocha – warknął. – A ty po prostu kłamiesz, aby go chronić, wiem to! Pewnie powiedział ci, żebyś tak mówiła! – Wskazał palcem na Edwarda. – Zawsze myślałem, że jesteś przyzwoitym kolesiem, ale chyba się myliłem. – Znowu zwrócił się do mnie. – Więc zejdź mi z drogi, Bello. Muszę się tym zająć.
- NIE! – wrzasnęłam, kiedy zobaczyłam, że unosi rękę. Ponownie wyrwałam się z wznowionego uścisku Edwarda i zrobiłam tę sztuczkę, której nauczyłam się na sztukach walki, używając ciężaru jego ciała przeciwko niemu. Gdy jego pięść wystrzeliła do przodu, kopnęłam go w kolano i chwyciłam za ramię, rzucając go do tyłu.
- Argh! – zajęczał, niemal potykając się o ziemię. Wtedy Austin wykonał swój ruch, unosząc dłonie, aby mnie pchnąć, ale napotkał tylko powietrze. Edward chwycił tył mojej koszulki i przyciągnął mnie, stawiając za nim. Nie zostałam tam długo, nie, kiedy Tyler i Austin raz jeszcze się zbliżali.
Zobaczyłam, jak ten drugi podnosi pięść skierowaną w stronę Edwarda, więc wybiegłam zza niego, a następnie położyłam obie dłonie na jednym z jego ramion, używając go do podparcia, kiedy podskoczyłam i kopnęłam Austina w klatkę piersiową, wysyłając go na najbliższą ścianę budynku, sprawiając, że stracił przytomność.
- Bella – warknął mój przyjaciel, z pewnością nie chcąc, abym się w to plątała. Rzuciłam mu szybkie spojrzenie i to był błąd. Używając naszego rozproszenia, Tyler znowu uniósł pięść i wystrzelił ją w przód.
- Nie... – wydyszałam, ale było za późno, aby znowu rzucić się na Crowleya.
Szybko odepchnęłam Edwarda – jego zaskoczenie było moją przewagą – w porę, aby pięść przeznaczona dla niego uderzyła mnie w bok głowy, wysyłając na ziemię. Ta część, która właśnie przyjęła cios, spotkała się z chodnikiem, sprawiając, że przeszły mnie fale bólu.
Ciemność zaczęła zamykać moje powieki.
Ostatnią rzeczą, jaką widziałam, były dwie pary oczu: zielone, rozszerzone z przerażenia i brązowe, wypełnione winą. Zaraz potem blada pięść – która jeszcze nigdy nikogo nie skrzywdziła – zadała cios w bok twarzy z brązowymi oczami.
Wtedy ciemność pochłonęła mnie, aby uratować od cierpienia i chętnie się jej poddałam.
*
Obudziłam się z pulsującym bólem głowy, wpatrując się w parę zaniepokojonych, zielonych oczu.
- Bello – wyszeptał. – Wszystko w porządku? Proszę, powiedz, że tak – pokazał, błagając mnie o to wzrokiem.
Powoli usiadłam, jęcząc i czując, że przyłożony do mojej głowy woreczek z lodem, ześlizgnął się.
- W porządku – pokazałam ponuro. – Bywało gorzej.
Zdałam sobie sprawę, że leżałam w swoim łóżku. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że była dopiero szesnasta. Dobrze, byłam nieprzytomna tylko przez chwilę. A Edward prawdopodobnie przyniósł mnie tutaj, aby uniknąć piekła u niego w domu, które rozpętałoby się, gdyby jego rodzina nas zobaczyła, a oczywiście Renee jeszcze nie wróciła.
- Bello – znowu wyszeptał, brzmiąc boleśnie. Nagle jego twarz stała się mordercza. – Co, do cholery, jest z tobą nie tak?! Dlaczego mnie odepchnęłaś?! Jesteś taka głupia, ty niemądra dziewczyno! Powinnaś po prostu pozwolić mi to przyjąć! DLACZEGO? DLACZEGO tego nie zrobiłaś?
- Bo cię kocham, okej?! – pokazałam, zanim nawet o tym pomyślałam, lecz jego wściekłość napędzała moją. Kiedy zorientowałam się, co mu powiedziałam, zaparło mi dech, a jego szczęka opadła.
Spojrzałam w dół, aby ujrzeć krew spływającą po moich policzkach. Jak mogłaś być tak głupia?, zapytałam siebie. Zniszczyłaś wszystko!
Ale nie wydawało się, jakbym to zniszczyła, kiedy poczułam jego ciepłe dłonie chwytające moją twarz i unoszące ją. Nasze usta dzieliły tylko centymetry.
- Bella – wyszeptał, jego oczy były intensywne, a głos... kochający?
*W oryg. foot – stopa; 1 stopa = ok. 30 cm.
**Mighty Mouse – postać z kreskówki o wielkiej sile (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/3/3a/Mighty_Mouse_First.jpg). |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Sob 8:31, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Pią 23:22, 15 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Achhhhhhhhhhhh! Co za słodycz!!!! No to by się spodziewał, że w tym rozdziale Bella będzie robić za Xenę? Rozdział uroczy, wspaniały, słodki, pokazujący, jak wiele jest uczucia w Belli i Edwardzie. Niestety mam jedno pytanie: DLACZEGO AUTORKA ROBI CZYTELNIKOM TAKIE RZECZY? Ja rozumiem chwyt marketingowy, ale niektórzy ludzie to mają jakieś palpitacje z powodu takich końcówek. Wyznanie miłości było ujmujące i wierzę, że albo Edward odwzajemni jej wyznanie, albo w chwili, gdy on będzie chciał to powiedzieć przeszkodzi im Renee, albo powie Belli że oszalała i że on nie jest dla niej kimś odpowiednim.
Dziękuje za rozdział! |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Victoria_Alice
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 23:28, 15 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Witam!
Myślałam, że było tak wiele fanfików które przeczytałam, że chyba nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Okazało się że byłam w błędzie... Jestem z tego powodu bardzo, ale to bardzo zadowolona. To opowiadanie, jest zapierające dech w piersiach, cieszę się, że wybrałaś ten tekst do tłumaczenia, bo niestety z moją nie najlepszą znajomością angielskiego na ten moment to mogłabym to przeczytać dopiero za 5 lat.
Postacie Edwarda i Belli są tu świetnie wykreowane, idealnie do siebie pasują.
Nie przejmuj się swoimi opóźnieniami, każdy ma swoje życie i musi najpierw pozałatwiać ważniejsze sprawy:)
Pozdrawiam
Victoria Alice |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Sob 11:50, 16 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
To mój pierwszy ff czytany od... tygodni? Muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał i nie mogę doczekać się kolejnej części. Coś nowego, przyciągającego uwagę... Z jednej strony postacie częściowo odbiegają od tych książkowych, z drugiej to ciągle ta sama niezdarna Bella;)
Tłumaczenie dobrze się czyta, na ewentualne błędy w ogóle nie zwracałam uwagi, pochłonięta treścią (może ich po prostu nie było )
Jedyne co mnie irytuje, to Bella broniąca Edwarda. Wiem, że chciała dobrze, ale czy to nie odrobinę upokarzające dla niego?![Wink](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_wink.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Aliss.
Wilkołak
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 13:51, 16 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
JAK MOŻESZ PRZERYWAĆ W TAKIM MOMENCIE?!!!?!?!?!?!
Wdech....
Wydech...
raz, dwa, dziesięc.... ;D
Dobra już ok. Robi się coraz fajniej. Szczególnie dzięki tej bijatyce. Bardzo mi się podoba ten FF, ale rzadko dodajesz coś nowego. Czy kolejny rozdział może być szybciej?:D
Bardzo zaskoczyło mnie wyznanie Belli, ale w pierwszej chwili pomyślałam, że powiedziała to bardziej jak o miłości do przyjaciele. Zaćmiło mi wzrok i przeczytałam jeszcze raz. No i spoko, że w końcu mu powiedziała. Mogę się założyć, że oczywiście on też coś do niej czuje i teraz będzie przepiękna LOVE:D
Kończę, bo już zaczynam pisać głupoty.
Życzę Ci cierpliwości do tłumaczenia i CZASU. ![Wink](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_wink.gif) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Gelida
Zły wampir
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka
|
Wysłany:
Sob 15:01, 16 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
To opowiadanie jest świetne! Akcja toczy się raczej wolno, ale to mi nie przeszkadza. Podoba mi się więź między Edwardem i Bellą. A te fragmenty przedstawiające wspomnienia jeszcze bardziej ją uwydatniają. Wszystko jest takie subtelne i pobudzające do myślenia.
Co do siódmego odcinka... Po raz kolejny widać tą wzajemną troskę. Podobało mi się, jak Bella spuściła łomot Lauren. Sporo się dzieje w tym rozdziale. Tym bardziej nie spodziewałam się takiego zakończenia. Bella wreszcie mu to 'powiedziała'. Ale karygodne jest kończenie w takim momencie!
A na koniec parę błędów, żeby nie było tak słodko
Cytat: |
Zagoiłyby się w przeciągu niecałego tygodnia i nie pozostawiłyby śladu. |
Mi tu bardziej pasowałoby "zagoją" i "pozostawią"
Cytat: |
Podeszłam do łóżka i pociągnąłem za koniec kołdry oraz wzięłam jedną z poduszek |
"pociągnęłam"
[/quote] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
chocolate_maggie
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Forks
|
Wysłany:
Sob 16:48, 16 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Ej, rzeczywiście!! Wcześniej o tym nie pomyslałam ale teraz wydaje mi się to wyznanie Belli trochę dwuznaczne...
No bo przecież równie dobrze mogła mieć na myśli taką braterską miłość jaką darzy Edwarda, w żadne sposób nie romantyczny...Ale ona go naprawdę kocha i mam nadzieje że będzie BIG LOVE!!! ;p i cieszę się, że w końcu to powiedziała!! ;p
Mam nadzieje że zaczniesz trochę częściej dodawać nowe rozdziały...chociaż wiem, że są ważniejsze rzeczy do robienia niż tylko tłumaczenie ff przez cały dzień.
Po prostu byłoby fajnie jakby kolejne rozdziały pojawiały się w trochę mniejszych odstępach czasowych....
Ale oczywiście to tylko maje małe marzenie xD
Weny i szybkiego wstawienia rozdziału!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 21:22, 18 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
normalnie, trzeci raz czytam ten rozdział - jestem wierny czytelnik :P
oczekałam się trochę na niego, ale z radością stwierdzam, że jest bossko przetłumaczony - dziękuję...
czeka nas jeszcze wiele ciekawych przeżyć... teraz po tym wyznaniu akcja chyba nabierze trochę tempa... nie bardzo jak mają zrobić krok w tył i Edward byłby idotą, gdyby nie wykorzystał takiej okazji - a nie posądzam go o taki niedowład...
szkoda, że musiała dostać po łbie, zeby z siebie coś wykrztusić, ale w takim bądź razie nie mam Tylerowi nic do zarzucenia - on tylko pomógł miłości przyjść szybciej :P
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Śro 17:21, 20 Sty 2010 |
![Powrót do góry Powrót do góry](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/icon_up.gif) |
Ach, Och, Ech :)
Dzięki za tłumaczenie! Bella w tym opowiadaniu naprawdę mi sie podoba. Jej zdecydowanie robi wrażenie.
Ciekawa jestem co dalej. Interesuje mnie jak zareaguje Edward. Podpisuję się pod serdeńkami wyżej, szkoda że autorka w takim decydującym momencie zakończyła rozdział.
Nic to, mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejny
Inspiracji i Czasu ;*
Esmm. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![Zobacz profil autora Zobacz profil autora](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/lang_polish/icon_profile.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/fiblack3d/images/spacer.gif) |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|