FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A World Without Sound (Part 7PL) [Z] [T] 15.01.2010 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
karolinaa18
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:43, 27 Mar 2009 Powrót do góry

Nie jestem zbytnio emocjonalną osobą, ale czytając ten tekst łezka mi się w oku zakręciła. Już kiedyś na jakimś forum przeczytałam o tym tekście i szukałam go w wersji polskiej, ale ty jesteś jego pierwszą tłumaczką, za co wielkie dzięki :) Jesteś świetną tłumaczką, która wybrała sobie odpowiedni tekst.
Weny życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Astaire
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:45, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Rozdział drugi. Enjoy!
beta: Annique


Part 2. Aparat Ortodontyczny


Moje sny były jak zwykle bardzo przyjemne. Czy sny mogłyby być złe, jeśli główną rolę odgrywał w nich Edward? Byliśmy gdzieś sami, prawdopodobnie nad jeziorem, niedaleko naszego „maleńkiego” miasteczka Phoenix, Edward mnie obejmował. To była noc, a księżyc błyszczał, oświetlając jego idealną skórę. Mimo tego, że jedynie siedzieliśmy gdzieś i się obejmowaliśmy, dalej nie mogłam uwierzyć w to, co się działo.

Jego usta poruszały się delikatnie, pozostawiając gorące smugi na mojej szyi i on... mówił. Naprawdę szeptał. Słodkie, słodkie i rozkoszne słówka wprost do mojego ucha. Poczułam się odrobinę winna, uzmysławiając sobie, że staram się wyobrażać go sobie lepszym niż jest, kiedy zupełnie odpowiadał mi taki, jakim był. Tak czy siak, nie zdążyłam jeszcze poznać sztuki panowania nad swoimi nieświadomymi, nocnymi wycieczkami.
Jedynym problemem było denerwujące brzęczenie dookoła nas- głośniejsze od komara i dziesięć razy bardziej denerwujące. Myślałam, że to coś przestanie w końcu brzęczeć, kiedy pacnę kilka razy ręką dookoła, ale moje starania zakończyły się fiaskiem.
"Zamknij się!", chciałam krzyknąć, jednak bałam się rozproszyć Edwarda.

Nagle ktoś zerwał ze mnie pościel, prawie zrzucając mnie na podłogę.
-Achh!- wrzasnęłam, usiłując chwycić się czegoś. Para mocnych rąk złapała mnie, zanim zdążyłam lepiej zapoznać swoją twarz z dywanem.

Spojrzałam w oczy mojego budzika i wybawcy, wiedząc kto to. Zawsze przychodził rano, żeby upewnić się, że już wstałam.
Uśmiechnęłam się do niego, kiedy stawiał mnie na własnych nogach.
Myślisz, że będziesz kiedyś w stanie obudzić się na dźwięk budzika, a nie czekać aż ja to zrobię?

Zaśmiałam się i spojrzałam na swój budzik, który znów miał zamiar wydać z siebie ten przeraźliwy dźwięk. To był ten paskudny hałas w moim śnie. Obróciłam się i wyłączyłam go, zanim zaczął znów dzwonić.

Uśmiechnęłam się do Edwarda. Czemu miałabym to robić, skoro i tak byś przyszedł i bezceremonialnie zrzucił mnie na podłogę? Nie zrezygnuję z tego za żadne skarby świata.

Edward roześmiał się głośno, odrzucając głowę do tyłu. Rozkoszowałam się widokiem jego silnej, szczupłej szyi, naprężonych ścięgien widocznych przez skórę. Światło słoneczne wpadające do pokoju przez cienkie, pomarańczowe firanki sprawiało, że jego skóra delikatnie błyszczała, inaczej, niż czyniło to światło księżyca w moim śnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, zatapiając w jego majestatycznym pięknie.

Wrócił do rzeczywistości po kilku chwilach i spojrzał na mnie, wciąż z uśmiechem od ucha do ucha. Szykuj się. Wiesz, gdzie będę.
Jasne. Będzie w mojej kuchni, pożerając, jak zwykle, całą jej zawartość. Ja wciąż nie miałam auta, a Renee pożyczała mi swoje tylko od czasu do czasu, ustaliliśmy więc, że ja będę mu robiła śniadania, a on będzie woził mnie wszędzie w swoim błyszczącym, srebrnym Volvo.

Wzięłam szybki prysznic, założyłam parę ciemnoniebieskich dżinsów i czarną bluzkę z dekoltem w serek. Miała długie rękawy i zaznaczała krągłości mojego tyłka, ale nie była zbyt obcisła, więc nie miałam możliwości zgrzania się. To była moja ulubiona część garderoby, oprócz tych wszystkich podkoszulków, które skradłam Edwardowi i oczywiście czarnej kurtki, którą mi podarował. Należała do niego, kiedy byliśmy dużo młodsi, więc teraz prawie pasowała na mnie. Nie nosiłam jej zbyt często z prostej przyczyny- w Arizonie było zbyt gorąco.

Szczotkowałam włosy, schodząc po schodach i zbierając je w niedbały węzeł na karku. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Edwarda przeżuwającego spokojnie jabłko.

Zawsze zdrowe jedzenie, wymigałam z uśmiechem. Co, jak co, ale ja zamierzam zjeść wspaniałe, pełne niezdrowego cukru i szkodliwe dla mojej figury Lucky Charms.

Nie zawsze odżywiam się zdrowo. Ale jeśli już to robię, pamiętaj, że to twoja wina! Przyzwyczaiłaś mnie do tego.
Przewróciłam oczami. Nie przyzwyczaiłam cię do niczego. To był twój wybór.

Uśmiechnął się do mnie łagodnie, kiedy jadłam. Przeżuwałam powoli płatki, przypominając sobie czasy, kiedy oboje, a tak naprawdę tylko ja, musieliśmy mieć dobre nawyki żywieniowe, ale on też chciał się do nich dostosować.

Dwunastoletnia dziewczyna siedziała z ponurą miną na fotelu u dentysty, reagując krzywymi grymasami na ból w swojej buzi. Młody chłopiec obok niej czekał dwie godziny, które zabrała ta cała procedura. Przysunął swoje krzesło jeszcze bliżej, na tyle, ile było to możliwe, ścisnął dłoń dziewczyny mocniej i głaskał ją kciukiem. Spojrzała na niego z rozpaczą w oczach. Jej nowy aparat ortodontyczny był niewygodny i boleśnie ocierał. Uśmiechnął się do niej i nachylił, żeby ją przytulić. Jej mama zrobiła to samo.

-Wszystko będzie dobrze, kochanie- wyszeptała Renee. -Musimy chwilę poczekać na dentystę, żeby dostać trochę więcej informacji, a potem możemy sobie pójść.

Dziewczyna od razu spojrzała na swojego przyjaciela, który uniósł brwi w zakłopotaniu, kiedy zauważył, że usta jej mamy się poruszają. Wyjęła na moment dłoń z jego dłoni i pokazała mu to, co powiedziała jej matka.
Renee westchnęła, kompletnie oszołomiona przez tę dziwną przyjaźń, która trwała już niemal siedem lat.

Gdy dentysta wszedł, dziewczyna odruchowo odsunęła się w stronę swojego przyjaciela, mocniej chwytając jego dłoń. Ścisnął ją mocniej w odpowiedzi i pogłaskał po ramieniu.

-Cześć, Bella - powiedział dentysta, uśmiechając się. Popatrzyła na niego znużona. Zaśmiał się i kontynuował – Jestem pewien, że chcesz stąd wyjść najszybciej jak się da, tak jak wszyscy inni pacjenci...- Pozwolił sobie na jeszcze jeden chichot, ale przestał zakłopotany, kiedy zobaczył, że ręka dziewczyny porusza się wściekle szybko, pokazując na migi wszystko, co mówił, chłopcu obok.

-Twój brat?- zapytał dr Agala, osłupiały.
Pokręciła głową.

-Mój najlepszy przyjaciel- odpowiedziała prosto, kiedy Renee w tym samym czasie mówiła “Jej najlepszy przyjaciel”.
Dziewczyna znów spojrzała na zakłopotanego chłopca. Powiedziałam tylko, że jesteś moim najlepszym przyjacielem, a nie bratem. Uśmiechnęła się. Ile to razy marzyła, żeby był jej bratem, kiedy byli młodsi? Teraz była całkowicie wdzięczna losowi, że nim nie jest. W takim przypadku, to mogłoby być niebezpieczne, żeby się w nim zakochać.

- Tak, więc, yhm - doktor Agala odchrząknął znacząco i zaczął znowu. – Kilka rzeczy, z których musisz zdawać sobie sprawę, Bello. Kiedy masz aparat, musisz bardzo uważać na to, co jesz. Jestem pewien, że nie masz ochoty o tym słuchać, ale musisz wystrzegać się landrynek, karmelków... Cóż, żadnego jedzenia cukierków, a słodycze trzeba ograniczyć do absolutnego minimum, pamiętając, że musisz po ich zjedzeniu od razu porządnie wyszczotkować zęby. Żadnego twardego jedzenia, gumy, popcornu, lody też nie wchodzą w grę. Nie gryź jabłek w całości, ani żadnych innych owoców, w które trzeba się wgryzać. Pokrój je na kawałki odpowiednie na jeden gryz. Oto dlaczego...- Wziął z biurka broszurę i pokazał jej zdjęcia obrazujące, co może się stać, jeśli złamie zasady.
Przerażona tą informacją, przekazywała wszystko swojemu przyjacielowi.

Kiedy ich wzrok się spotkał, jego oczy były wytrzeszczone i pełne strachu, takie same jak jej własne.
Nie możesz jeść cukierków!? Wymigał przestraszony. Bezradność malowała się na ich twarzach.

Renee spojrzała na zdjęcia zepsutych aparatów ortodontycznych i ściągnęła usta.

– Proszę być pewnym- zwróciła się do dentysty. - Nie będzie jadła niczego, co nie jest wskazane.

Dziewczyna przełknęła ślinę. Dwójka przyjaciół ściskała gorączkowo swoje ręce, próbując uchwycić trochę szczęścia i sprawiedliwości w tym świecie.

-Ale MAMO!- dziewczyna wybuchła, gdy chwilę później opuściły gabinet, od razu migając każdą wypowiedź swojemu przyjacielowi, z przyzwyczajenia. Odkryła, że jej nowy aparat ortodontyczny jest jeszcze bardziej uciążliwy kiedy mówi. – Wszyscy moi znajomi, którzy nosili aparaty, jedli te wszystkie rzeczy i nic nigdy się nie stało! Oni się za bardzo przejmują!

-Bello - powiedziała Renee ostrzegawczo. – Nie obchodzi mnie, co robili twoi znajomi. To sprawa ich rodziców. Ale ty jesteś moją córką i wystarczy mi, że zapłaciłam cztery tysiące dolarów za ten aparat. Nie zamierzam dokładać więcej do tego interesu, dlatego że ty nie możesz wytrzymać dwóch lat bez gumy do żucia!

- I wszystkich innych, dobrych rzeczy na tym świecie!- jęczała, a brązowowłosy chłopiec skinął gorliwie głową w potwierdzeniu.

-Bello - powtórzyła Renee swoim srogim, rzadko używanym głosem. Dziewczyna wiedziała, że jej starania nic nie wskórają.
Gdy dojechali do domu dziewczyny, chłopiec postanowił zostać chwilę dłużej. Renee poszła wziąć prysznić, a on wepchnął dziewczynę do kuchni i posadził ją na krześle. Wypuścił ustami powietrze, zupełnie tak, jakby zamierzał powiedzieć jej coś bardzo, bardzo ważnego. Dziewczyna spojrzała na niego wyczekując, aż zacznie pokazywać.

-Bella – zaczął, powoli wymawiając jej imię. Chcę, żebyś wiedziała... że jeśli nie możesz jeść niczego dobrego przez następne dwa lata... to ja też nie zamierzam. Będziemy cierpieć razem.

Dziewczyna nabrała powietrza, a jej oczy przypominały wielkością denka od butelek. Och Edwardzie, wymigała. Nie musisz tego robić. Nie dla mnie.
Uśmiechnął się od ucha do ucha. Przykro mi. Właśnie tak zamierzam.
Dziewczyna znowu westchnęła, wstała i przytuliła go mocno do siebie. Wystarczająco dużo było zawarte w tym geście, całe jej oddanie i miłość. Żadne inne słowa czy znaki nie były potrzebne.

Poczułam, że ktoś klepie mnie w ramię. Zamrugałam kilka razy, uświadamiając sobie, że znajdowałam się w aucie Edwarda, na szkolnym parkingu. Spojrzałam na jego zabójczo przystojną, anielską, uśmiechniętą twarz...

Jesteś tutaj, śpiąca królewno?

Wzruszyłam ramionami. Nie do końca. Chyba się chwilę zdrzemnęłam. Wspominałam dzień, kiedy mi założyli aparat... Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. Ugh, nie mam pojęcia, jak ty mnie znosiłeś. Wyglądałam jeszcze bardziej idiotycznie, niż zazwyczaj, o ile to możliwe.
Poczułam palec Edwarda pod brodą. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego niesamowicie łagodne, błyszczące, szmaragdowe oczy.

Uśmiechnął się lekko, wciąż zachowując poważny wyraz twarzy. Żartujesz sobie ze mnie? Wyglądałaś tak ślicznie z aparatem... Zawahał się na chwilę i kontynuował. Zawsze wyglądasz ślicznie. Wspaniale czy pięknie. Różnie. Ale nigdy źle. To jest w twoim przypadku niemożliwe.
Zarumieniłam się, ale nie spuściłam wzroku. Patrzył na mnie intensywnie przez kilka chwil. Wydawało mi się, że wyciąga rękę w moim kierunku, ale później szybko się odwrócił i otworzył drzwi. Kiedy chwilę potem
otwierał drzwi z mojej strony, cicho westchnęłam.

Dzień mijał mi dosyć szybko. Większość lekcji była bardzo nudna,zwłaszcza, że cały czas powtarzaliśmy do egzaminów. Matematyka, historia i angielski były jedynymi fajnymi lekcjami, bo chodziła na nie ze mną Alice. Nie miałam żadnych zajęć z Edwardem, który chodził na lekcje indywidualne z nauczycielem znającym język migowy. To nie był niższy poziom czy cokolwiek w tym rodzaju - poziom był taki sam jak nasz: zaawansowany. Potrzebował nauczyciela, którego mógłby… zrozumieć. Oprócz niego, w szkole była tylko jedna niesłysząca osoba. Razem tworzyli dwuosobową klasę.

Widywałam się z Edwardem jedynie między lekcjami, kiedy odprowadzał mnie do klasy i na stołówkę, gdzie nasza trójka siedziała razem. W zeszłym roku było ciekawiej, kiedy ich starszy brat, Emmet, siedział z nami. Ale teraz był w college’u, razem ze swoją stałą dziewczyną, Rosalie Hale i jej bratem, stałym chłopakiem Alice, Jasperem Hale. Oni również siedzieli z nami. Alice rzadko jeździła z nami do szkoły, ponieważ zazwyczaj zawoził ją Jasper, a później sam udawał się na uniwersytet. Dwie pary starały się jak najczęściej gdzieś razem wychodzić, co przeważnie powodowało, że rzadko widywałam Emmeta, a Alice jedynie w szkole. Spotykanie się będzie dużo łatwiejsze w wakacje i na jesień, kiedy wszyscy będziemy chodzić do jednej szkoły.

Jak ci minął dzień? Zapytał Edward, gdy pomógł mi się wgramolić do auta i usiadł obok mnie. Wszystkie pytania musiał mi zadać zanim odjedziemy, ponieważ trudno byłoby używać języka migowego prowadząc samochód. Zazwyczaj ludzie pytają ‘Jak ci minął dzień?’ żeby jakoś rozpocząć rozmowę, jednak z Edwardem było inaczej. Był naprawdę tego ciekawy.
Nudy, wymigałam. Jak zwykle. Nic godnego opowieści. A jak minął tobie? Nic nie wydarzyło się po przerwie na lunch?
Pokręcił głową z uśmiechem. Nie lub jestem o tym niedoinformowany.
Dobrze.

Kiedy jechaliśmy do mojego domu, włączyłam radio. Był prawdopodobnie jedyną osobą, która pozwalała mi dotknąć tego urządzenia. Nie mógł usłyszeć muzyki, więc byłoby to całkowicie bezsensowne, gdyby nie pozwolił mi wybrać kanału. Miałam wrażenie, że nawet gdyby mógł słyszeć, w dalszym ciągu pozwalałby mi na zmianę stacji . Nie śpiewałam, gdy słyszałam znajomą piosenkę, nawet gdy miałam na to ochotę - bałam się tego zadumanego i wykrzywionego bólem wyrazu twarzy Edwarda, marzącego o tym, by usłyszeć mój śpiew. Zdążył mi już o tym powiedzieć niezliczoną ilość razy.

Kiedy weszliśmy do środka, wskazałam ręką kuchnię, jako pozwolenie, żeby wziął sobie coś do jedzenia. Gdy wskazałam drzwi na końcu hallu, gdzie znajdował się mój pokój treningowy, dałam mu do zrozumienia, gdzie będę. Nie wiem, dlaczego wciąż to robiłam, skoro on i tak poszedłby za mną.

Po pierwsze musiałam przebrać się w stretchowe spodnie do aerobiku. Czarny top nadawał się do ćwiczeń, więc postanowiłam go nie przebierać. Zostawiłam go w pokoju gościnnym, który Renee uważała za mój pokój treningowy i pobiegłam do swojej sypialni, żeby się przebrać.
Po tym jak otrzymałam czarny pas, Renee oświadczyła mi, że muszę ćwiczyć prawie codziennie, co byłoby dla niej potwierdzeniem, że jej pieniądze nie poszły na marne. Przyrzekłam, że wyświadczę jej tę przysługę. Musiałam ćwiczyć, ulepszać się w sztuce samoobrony, aby być w gotowości, gdyby trzeba było wstawić się za Edwardem.

To był oczywiście mój sekret.

Po chwili zmaterializowałam się w pokoju, w którym Renee położyła drewnianą (lub imitującą drewno i o wiele tańszą) podłogę i powiesiła worek treningowy. Byłam wzruszona tym, że moja zazwyczaj lekkomyślna mama, wykazała się taką troskliwością. Bardzo doceniałam jej wkład pracy, okazując jej to codziennie podczas moich ćwiczeń.
Edward siedział oparty o ścianę, czytając podręcznik do matematyki, który oparł na kolanie. Spojrzał na mnie ukradkiem i uśmiechnął się lekko. Nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego tak chętnie oglądał mnie, kiedy ćwiczyłam, skoro już tyle razy uświadamiał mnie, że nauka karate to strata czasu. Zawsze, gdy go o to pytałam, nigdy nie dawał mi prostej odpowiedzi.

Westchnęłam i pokręciłam szyją, od której rozpoczęłam swoje ćwiczenia rozciągające. Starałam się, jak zwykle, ignorować swoją publiczność.
To było dosyć łatwe- zatopić się w znajomych ruchach i zapomnieć, że ktokolwiek mnie obserwuje.
Później przeszłam do rozciągania swoich boków, stając w lekkim rozkroku i przeciągając wyprostowaną rękę ponad głową do przeciwległego boku. Poczułam znajome uczucie, które skutecznie rozciągało moje ciało. Przyciągnęłam rękę trochę mocniej, zanim zmieniłam boki.

Później ręce. Przystawiłam jedną rękę do twarzy, a drugiej użyłam, żeby zbliżyć ją jeszcze bardziej. I znów, to samo z drugą ręką. Żeby rozciągnąć odrobionę plecy, wygięłam się w tył i powoli wróciłam od poprzedniej pozycji.
Nadeszła pora na rozciąganie nóg. Stojąc dalej w rozkroku, zgięłam się do przodu, cały czas utrzymując proste nogi i dotknęłam całymi dłońmi podłogi.

Do realiów przywrócił mnie delikatny jęk Edwarda, który zmierzał w stronę drzwi. Prawdopodobnie szedł do kuchni. Westchnęłam. Czasami tak robił, a ja uważałam, że to z powodu oglądania mnie wykonującą nudne ćwiczenia rozciągające. Zawsze było mi smutno, kiedy opuszczał ten pokój, wiedząc, że to moja wina. Ale przecież… och, wcale nie zmuszałam go, żeby oglądał te ćwiczenia… jednak ta myśl i tak nie uspokajała mojego sumienia.

Po rozciągnięciu się, ćwiczyłam postawy, a potem wykonałam ćwiczenia z workiem treningowym, pracując nad rękami i sierpowymi uderzeniami.
W końcu, po około godzinie, skończyłam trening. Weszłam do kuchni dysząc ciężko, całkowicie zlana potem. Edward spojrzał na mnie, kiedy podeszłam do lodówki po szklankę wody. Kiedy się odwróciłam, on wciąż mnie obserwował z lekko otwartymi ustami. Kiedy napotkał mój wzrok, prędko odwrócił się w stronę swojej prawie skończonej powtórki.
Starałam się oszukiwać samą siebie. Wmawiałam sobie, że on uważa, iż ładnie teraz wyglądam, ale realiom nie można było zaprzeczyć. Wiedziałam, że to bzdury. Taka była niepisana zasada naszej przyjaźni- on nigdy nie komentował mojego wyglądu zaraz po treningu.
Usiadłam naprzeciw niego i wypiłam szybko wodę, ocierając twarz z potu, pozbywając przyklejonych do niej kosmyków włosów.
Kiedy na niego spojrzałam, Edward znów mi się przyglądał. Nie spuściłam wzroku, jednocześnie pozwalając mu na jakąś mądrą uwagę dotyczącą mojego wyglądu. Nagle obdarzył mnie małym uśmieszkiem.

Lepiej weź prysznic. Idziemy gdzieś dzisiaj wieczorem.

Och, idziemy. Czyżby? Nie, „Bello, czy chciałbyś gdzieś iść dzisiaj?”. Po prostu idziemy?

Przewrócił oczami zirytowany. Opanuj trochę swój sarkazm. Jeśli z jakiegokolwiek powodu nie chcesz iść, zostań.

Popatrzyłam na niego z grymasem. Och, cicho, przecież wiesz, że pójdę. Gdzie idziemy?

Obdarzył mnie moim ulubionym, skrzywionym uśmieszkiem. Zobaczysz.

-------------------------------------------------------------------------------
I jak?
Jeśli chodzi o następne rodziały: Do końca egzaminów (czyt. 24 kwietnia) nie będę w stanie dodawać nowego rozdziału częściej, niż co tydzień. Jednak po egzaminach wrócę ze zdwojoną mocą ; )

Astaire


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Nie 15:28, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Czekam na tę zdwojoną moc, oj czekam
Oh... to takie smutne. Żal mi tego Edwarda i Belli zresztą też. Ale mam nadzieję, że coś mu się odmieni i na końcu będzie słyszeć i wtedy będzie mu łatwiej mówi i w ogóle wszystko będzie super.
Nie lubię takich historii. Psują mi cały dzień. Po prostu żal mi jest tych ludzi.
Teraz na tym forum niewiele jet fajnych opowiadań, a jak już są to to zazwyczaj tłumaczenia. Więc kieruję się na nie mając dość już kolejnych wypocin i zazwyczaj jestem mile zaskoczona. Tak jak tym razem. Wiem, że będę wierną czytelniczką.

p,
mloda


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Nie 15:29, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Świetne.
Przepiękne tłumaczenie, przepięknego ff.
Autorka bardzo dobrze przedstawia problemy osób głuchoniemych i ich relacje ze światem.
Zaraz zostanę wyśmiana, ale jak sobie tylko pomyślę o głuchoniemym Edwardzie to mi się płakać chce, szczególnie, że po przeczytaniu widzimy, że pozostał wrażliwym chłopakiem.
Podobają mi się relacje Edwarda i Belli, niby tylko przyjaciele, ale widać, że strasznie im na sobie zależy, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że są w sobie zakochani.
Postać Belli mnie po części irytuje, ale także imponuje.
Irytują mnie momentami jej wypowiedzi, dotyczące rzekomej nieporadności Edwarda, przez które czuje się ona zobowiązana do chronienia go, chociaż jednocześnie jej przywiązanie do niego, ta troskliwość i opiekuńczość mi imponują.
Podczas czytania fragmentu o aparacie ortodontycznym usta same układały mi się w uśmiech. To było takie słodkie, sądzę też, że niewiele dzieci potrafiłoby się wyrzec cukierków na dwa lata dla przyjaciela.
Wczesne stadium rycerskości Edwarda :D

W każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały tego wspaniałego opowiadania, miejmy nadzieję, że poczekamy trochę, zanim się zejdą Wink

Pozdrawiam,
Dians.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Algia_N
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:52, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Bardzo lubię to opowiadanie ponieważ ten temat jest bardzo trudny. Mój angielski jest bardzo, bardzo kulawy, przez co nie czytałam oryginału. Mam nadzieję że nie zrobi się z tego jakieś typowe Love Story. Twoje tłumaczenie jest świetne.
Zgadzam się z Dians, autorka świetnie radzi sobie z przedstawieniem nam sytuacji Edwarda. Widać że on już coś czuję do Belli, a Bella do niego. Ciekawa jestem gdzie pójdą... Jedyne co mi przychodzi do głowy to polana, hehe.
Sytuacja z aparatem ortodontycznym jest słodka jak już napisała Dians. Edward zawsze był gotowy poświęcić się dla Belli. W jego wieku to musiało być naprawdę trudne.
Bella tak ładnie broni Edwarda... Ahhh. Sądzę że gdyby Edward dowiedział się dlaczego trenuję to by się wkurzył, zdziwił, zażenował, ucieszył i rozbawił zarazem.
Heh, taki już nasz Edward. Błędów nie ma, przynajmniej ja nie zauważyłam bo byłam całkowicie wczytana w fabułę.
Życzę ci Weny i czekam niecierpliwie na następny rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 17:03, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z przedmówczyniami, to opowiadanie bez wątpienia ma w sobie "to coś", dlatego cieszę się, że ktoś poświęca swój czas i je tłumaczy.. Wink
Podoba mi się w nim to, że doskonale ukazuje to, że w prawdziwej przyjaźni niepełnosprawność nie jest wcale problemem, jak uważa wielu ludzi...
Pozdrawiam i życzę powodzenia na egzaminie.. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia
Zły wampir



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leszno

PostWysłany: Nie 19:06, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów, bo nareszcie jest opowiadanie, gdzie odcinki nie są krótkie, są w sam raz. A w dodatku mają bogatą treść, nie są zwykłym laniem wody, ale opowiadają jakąś historię, którą ty pięknie nam tłumaczysz. Masz ładny styl, co powoduje, że nie mam problemów, tekst ucieka mi z prędkością światła. Czytam, czytam a tu nagle koniec i znów pojawia się pewien niedobór. No ale życie nigdy nie daje wszystkiego, dlatego ucz się ładnie a na odcinki można poczekać nawet dłużej, bo warto.

Co do samej treści, trochę mnie dziwi, że Edward nie słyszy, a może prowadzić samochód. Nie żebym skreślała osoby głuchonieme i zabraniała im prowadzić, ale czy słuch nie jest potrzebny. Np. kiedy jedzie pogotowie trzeba słyszeć sygnał, żeby zjechać na bok i zrobić drogę. To taka mała nieścisłość, za którą ty w zupełności nie odpowiadasz, ale jakoś tak rzuciła mi się w oczy.

Moje kolejne pytanie. To Edward codziennie rano przyjeżdża do niej do domu i ją budzi? Nie no jeśli tak to ja też tak chcę. Chcę mieć taki budzik zamiast zwykłego z telefonu. Co prawda nie byłoby przyjemne być rzucanym na podłogę, ale sam widok twarzy Edwarda na pobudkę to cudo. :)

Koniec gadania.
Czekam na resztę.
Pozdrawiam, życzę weny, czasu i chęci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:49, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Astaire, tłumacząc to, wykonujesz naprawdę świetną robotę. Robisz to wspaniale i nie wyobrażam sobie, bym mogła, po przeczytaniu dwóch rozdziałów w Twoim przekładzie, czytać tłumaczenie kogoś innego. Nie mam porównania z oryginałem - tym bardziej jestem Ci wdzięczna, bo mój angielski jest... (wymowne milczenie) - jednak oceniam to z punktu widzenia odbiorcy, który, czytając, nie myśli o tym, że jest to tłumaczenie, nie musi zastanawiać się, co kto miał na myśli i o co w danym zdaniu chodzi. Nic nie zgrzyta, czyta się niezwykle płynnie, a nie wątpię, że nie jest to tłumaczenie łatwe. Dlatego gratuluję, że w przekładzie tak świetnie oddajesz wszystkie emocje, małe smaczki.
Beta też naprawdę dobrze się spisuje. Jedyne, co mi przeszkadza, to brak spacji przed i po myślnikach. Dobrze by było, gdyby któraś z Was jeszcze raz to przejrzała. Poza tym nie jestem przekonana do takiego rozciągania tekstu - rozumiem, że tak jest w oryginale i że tam się tak praktykuje, jednak u nas zazwyczaj nie używa się takiej ilości enterów. Szczególnie irytujące jest to w pierwszym rozdziale, gdy oddzielasz enterem niemal każde zdanie.
Mówiłam, że stylistycznie jest bez zarzutu, masz jednak problem z synonimami. W tej chwili nie jestem w stanie podać więcej konkretnych przykładów, bo czytałam drugi rozdział już kilka godzin temu, jednak najbardziej zapamiętałam dwa:

Jedynym problemem było denerwujące brzęczenie dookoła nas- głośniejsze od komara i dziesięć razy bardziej denerwujące.

Gdy dentysta wszedł, dziewczyna odruchowo odsunęła się w stronę swojego przyjaciela, mocniej chwytając jego dłoń. Ścisnął ją mocniej w odpowiedzi i pogłaskał po ramieniu.

Myślę, że nie będzie błędem, jeśli ten tekst już na tym etapie zaliczę do moich ulubionych. Wiem, że to słowo stanowczo nadużywane, ale nie potrafię określić go inaczej, jak - cudowny. Subtelny, pełen emocji, wyważony. Słodki, ale i na swój sposób nostalgiczny, smutny. To wszystko razem tworzy piękną całość. Cieszę się i dziękuję Ci, że pozwalasz nam, anglojęzycznym sierotom, to czytać.
Czytałam te dwa rozdziały z takim namaszczeniem i radością, jednocześnie myśląc, że już nie mogę się doczekać, gdy będę to wszystko czytać od nowa. Coś wspaniałego.
Jeszcze raz - podziękowania i ukłony dla tłumaczki i jej bety.

Pozdrawiam,
robak


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darkeyeslady
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D

PostWysłany: Nie 22:29, 29 Mar 2009 Powrót do góry

Dziękuję, dziękuję, dziękuję za tak długi rozdzialik, za to, że go nie dzieliłaś po stokroć Ci dziękuję ;D

Nie mam wątpliwości co do tego, że tak trudny temat ff tylko pogłębia moją ciekawość w związku z kolejnymi rozdziałami. Bella kocha Edwarda. Jest to miłość tak piękna... nieważne z której strony na to spojrzeć. Opiekuje się Edem, czuje się za niego odpowiedzialna. On też odczuwa do niej bardzo silne uczucia. Chyba to również jest miłość. Niestety nie mam co do tego pewności, gdyż w tym ff nie ma EPOV.

Wprost nie mogę uwierzyć, że jesteś dopiero w 3 klasie gimnazjum !! Poziom Twojego tłumaczenia jest zadziewający. Jestem pewna, że egzamin z języka napiszesz na maksa lub Twój wynik będzie bardzo zbliżony do tych 50 ptk. Oczywiście będę trzymać kciuki ;D

Veny na tłumaczenie i powodzenia na egzaminach (nie dziękuj, bo to przynosi pecha xD)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Pon 13:33, 30 Mar 2009 Powrót do góry

Bardzo dobre tłumaczenie, przynajmniej pod względem zdatności do odbioru przez czytelnika. Merytorycznie się nie wypowiem - niestety jestem bardziej z tych, którzy nie przykładali się do nauki anglijskiego.
Podoba mi się kreacja Belli w tym opowiadaniu - nie jest sztampowa, silniejsza, nie takie ciepłe kluski z mlekiem. Mało kanoniczna, nawet z charakteru, chociaż niektóre rozważania nadają jej charakteru. Eduardo jak to Eduardo - boski, nawet bez swojego słuchu muzycznego.
Jak widzę po dopisku obie mamy w tym roku cięzkie, szkolne Kongo, jednak u mnie wypada 5 egzaminów plus dwa ustne. A Ty mnie odprężasz, pomagasz mi przetrwać ciągle naciągnięte mięśnie, a Twoje cotygodniowe odcinki chyba zacznę traktować jak zbawienie w ciężkiej, maturalnej orce. Jakbyś gdzieś kiedyś miała problemu z chemią albo z bio - ciocia Szarocia pomoże z chęcią. Bo Ty pomagasz mi na ból egzystencjalny w postaci klasy maturalnej. I to lepiej niż najmocniejszy Ibuprom!

Owocnych łowów
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Astaire
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:29, 31 Mar 2009 Powrót do góry

^
| Szara, aż tak na Ciebie działam? XD Mimo, że mam gorączkę, poprawiłaś mi humor. Słowo daję. Powodzenia na maturach!

Jak tłumaczę, to czasami gubię sens i wychodzą z tego takie zdania, co o dupę potłuc. I tutaj wychodzi mój "brak" lekcji języka polskiego ; ] Nie ma to jak zapisywanie wszystkiego, co Ci dyktuje nauczycielka...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Wto 14:35, 31 Mar 2009 Powrót do góry

Powiem tak, działasz, oj, działasz! Jesteś moim ulubionym gatunkiem heroiny :D A przynajmniej w pierwszej piątce.
A styl? Wiesz, mnie osobiście czyta się bosko, nieźle wybrnełaś z problemów z zapisem 'dialogów' z języka migowego, lekko się odbiera Twoje pisanie. A niezrozumiałe zdania? Każdemu się zdarzają. Raczej nie jesteśmy profesjonalnymi pisarzami, tłumaczami żeby nie budzić zastrzeżeń. Starania są najwazniejsze! (PS.: Patrząc po BD to i profesjonalnym tłumaczom zdarzają się straszliwe wtopy i całe ksiazki czasem można o kant d. potłuc. Ale to taka moja mała dygresyjka)

Życzę weny i przepraszam za mało konstruktywny komentarz.

Sz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szara dnia Wto 14:40, 31 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Czw 18:47, 02 Kwi 2009 Powrót do góry

Kiedyś czytałam to ff w oryginale. Ale że mój angielski ogranicza się do ,,ty mnie rozumiesz,ja ciebie prawie"... Cóz radze sobie z wypowiedziami ale takie słowa jak tam są... Nieee. Czytałam wszystkie rozdziały. Heh xD ale szczerze...prawie nic z tego wszystkiego nie zrozumiałam i tak na dobrą sprawę to przeczytałam to pierwszy raz. Dzięki za tłumaczenie, jestem bardzo wdzięczna, ponieważ po Wide Awake to moje ulubione ff. Szukalam kiedys tłumaczenia, ale nie było :(Nie powiem,temat jest ciekawy. Smutny, nie powiem. Ale Bella jest taka silna i zarazem chciałaby go bronić jak i być dla niego wsparciem =) Taka fajna. A on... napewno jest uczuciowy, tak mi się wydaje. A to że wyciągnął ręke i zaraz ją cofnął... mam nadzieje że to zapowiedź czegoś:( Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Caroline.
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z bębna Kings of Leon.

PostWysłany: Czw 19:05, 02 Kwi 2009 Powrót do góry

Temat trudny,ale zarazem fascynujący.Rozśmieszyło mnie karate Belli.Dziekuję Ci, że tłumaczysz to opowiadanie i myślę,że będzie to kolejny ff , od którego się uzależnię i codziennie po pracy będę siadać przed komputerem i wyczekiwać na nowy odcinek.Mam cichą nadzieje,że nie będzie tak cukierkowo,że B & E tak szybko sie nie zejdą i że będzię troche complication Wink

Pozdrawiam i czasu życzę,
Caroline.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anyanka
VIP Grafik



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 2873
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 362 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: krypta Spike'a, bo William the Bloody może mi czytać wiersze non stop

PostWysłany: Czw 20:04, 02 Kwi 2009 Powrót do góry

Świetne tłumaczenie. Osobiście parę zwrotów przetłumaczyłabym inaczej, ale się nie czepiam :)
Historia jest cudowna. Jestem już w 17 rozdziale i serce wymyka mi się spod kontroli. Opowiadanie wzbudza straszne emocje.
Cieszę się, że ktoś wziął się za tłumaczenie, bo naprawdę to jest ff warty uwagi!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Nie 19:02, 12 Kwi 2009 Powrót do góry

Przepraszam, jeśli będe natarczywa, ale chciałam się zapytać czy może pojawi się jakieś pisemne relanium w najbliższym czasie? Jestem permanentnie uzależniona od tego tekstu, a że niestety należę bardziej do grona germanistycznego (choć i to niezbyt mocno) to w sumie nie mam innej drogi jak czekać na następne rozdziały. Dlatego tez pytam się o chociaż orientacyjny termin Kwadratowy

I życzę żółtych świąt!
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Astaire
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:25, 12 Kwi 2009 Powrót do góry

Mam sajgon totalny. Od 4 dni krążę między kościołem, kuchnią i rodziną i mam tych świąt powyżej dziurek od nosa.

Do tego jeszcze powtarzam do egzaminów. Tak więc moje pytanie do was: wolicie poczekać aż przetłumaczę cały 3 part czy mam go rozbić na pół i pierwszą część dodać stosunkowo wcześnie?

Życzę mokrego Lanego Poniedziałku i ciepłych, rodzinnych świąt,
Astaire


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 20:31, 12 Kwi 2009 Powrót do góry

wg mnie to zależy co to oznacza, że otrzymamy text w miarę niedługo, i ile będzie partów. Ale ja chyba wolę poczekać na całość :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darkeyeslady
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D

PostWysłany: Nie 20:50, 12 Kwi 2009 Powrót do góry

hmmm...

Jeżeli o moje zdanie chodzi to ja mogę zaczekać na cały trzeci rozdział. Takie rozdrabnianie może złe wpłynąć na moją psychikę <hahahah> Mam nadzieję, że tak jak obiecałaś, po egzaminach będziesz dodawać częściej rozdziały.

Pozdrawiam,
D.

PS: Mokrego dyngusa i szczęścia na egzaminach życzę !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez darkeyeslady dnia Nie 21:26, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:10, 12 Kwi 2009 Powrót do góry

Ja jestem zdecydowanie za tym, żebyś wstawiła w całości.
Dzielenie na części mnie denerwuje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin