|
Autor |
Wiadomość |
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Wto 7:45, 23 Cze 2009 |
|
Rath: bardzo możliwe, że gdzieś interpunkcja leży ;P ostrzegłam Msq, że coś może być nie tak. Skupiłam się bardziej na zaimkach osobowych w tych pięknych opisach (naprawdę mi się podobają!), bo było ich mnóstwo ;P ale mam nadzieję, że sprostałam wyzwaniu.
Jak wiadomo, motyw pierścionka jest jak najbardziej - cudny. I to wygrawerowane zdanie ... Tak, Julka walczy, a co z Nico ? ;] biedak pewnie chciał sobie odpocząć od niej, skoro czeka ich całe (jej) życie razem ;P
A co do zawieszenia: Ja podpisuję się pod tym wszystkim, co napisała Msq obiema łapkami, choć powiem Wam, że pomysłów Jej nie brakuje, ale z tym ograniczeniem internetu - to jest święta prawda. Trzymam kciuki za samolot, którym niedługo będziesz leciała, Kaś. No i ofkors czekam na tel od Ciebie, obiecany :) (to taki mały offtop) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 11:15, 23 Cze 2009 |
|
A co z tymi 15 rozdziałami? Kiedy będzie można je przeczytać?
Przepraszam za mało konstruktywny koment. :P
Trzymam kciuki za samolot |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Wto 19:38, 23 Cze 2009 |
|
Tak zakończyć i zawiesić opowiadanie to katowanie czytelnika. Masquerade nie posądzałam Cię o skłonności sadystyczne. :)
Cały czas mnie zastanawia, co odsuneło Nico od Julii, że nagle między nimi jest taki mur. Zastanawiam się , dlaczego nie powiedziała mu prawdy o powodach założenia pierścionka. Zostawiasz mnie z tymi pytaniami, z tym niedosytem na wakacje... a więc dobrze, niech i tak będzie.
Opis polanki, oczywiście zasługuje na wyróżnienie. Bardzo udany, uwielbiam świeżo skoszoną trawę, mhh.
Mam nadzieję, że wyjazd Ci posłuży, że wrócisz pełna natchnienia i rekordową ilością zapasów nowych odcinków. :)
Życzę Ci powodzenia i udanego lotu.
Niech moc będzie z Tobą.
Upierdliwa i prawie zawsze marudząca czytelniczka, Pernix. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Gość
|
Wysłany:
Śro 9:30, 24 Cze 2009 |
|
15 rozdziałów macie na forum :D Będę miała na razie sporo czasu, żeby wypocząć i napisać coś nowego, bo na razie tutaj są białe noce i o 2 w nocy jest jasno, jak u nas koło 21 :D Podoba mi się :D postaram się naskrobać coś nowego, pozwolić mojej CoCo zbetować 16 rozdział i być może wstawię Wam coś nowego, odwieszając ten temat :) |
|
|
|
|
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3
|
Wysłany:
Śro 16:11, 22 Lip 2009 |
|
Masquerade napisał: |
15 rozdziałów macie na forum :D Będę miała na razie sporo czasu, żeby wypocząć i napisać coś nowego, bo na razie tutaj są białe noce i o 2 w nocy jest jasno, jak u nas koło 21 :D Podoba mi się :D postaram się naskrobać coś nowego, pozwolić mojej CoCo zbetować 16 rozdział i być może wstawię Wam coś nowego, odwieszając ten temat :) |
mam nadzieję, że zamiast być może pojawi się na pewno
Kocham ten ff bo :
I. Są nowe postacie
II. Jest miłość x DD
III. Są wampiry i hybrydy (że tak to ujmę)
IV. Jest anioł taki z skrzydełkami ( a po `Miasto kości` lubię aniołki )
V. Jest oryginalny
A CO NAJWAŻNIEJSZE :
VI. UZALEŻNIŁAM SIĘ OD NIEGO I BARDZO MNIE CIĄGA.
~~~~~~
liczę na kolejną notkę :)
Masquerade - Kocham twoją twórczość :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pią 16:37, 24 Lip 2009 |
|
Opowiadanie odwieszam i wstawiam 16 rozdział :D
poprzedni
Beta: CoCo
16. Zmiany...?
Gdy rano otworzyłam oczy, doznałam szoku. Nico leżał na łóżku, patrzył mi w oczy i uśmiechał się zupełnie jak kiedyś. Niemal od razu zapomniałam o ostatnich kilku miesiącach i gotowa byłam znów się dla niego otworzyć. Kiedy odwzajemniłam uśmiech, ktoś cicho zapukał do drzwi sypialni. Z uśmiechniętej twarzy Nico skierowałam wzrok na osobę, która ukazała się w drzwiach.
- Julio, jesteś gotowa na kolejną sesję? – zapytał Jasper.
- Jasne, Jazz. Daj mi piętnaście minut.
- Dobra, będę w salonie – odparł, następnie wyszedł i zamknął drzwi.
Kiedy ponownie spojrzałam na Anioła, jego oblicze nie wyrażało już żadnych emocji.
Wszystko wróciło do normy, pomyślałam.
Poszłam do łazienki, by odbyć poranną toaletę, a potem już czysta i ubrana zeszłam do salonu, gdzie czekał Jasper.
- Hej – powiedziałam wesoło i pocałowałam chłopaka w policzek.
- Hej – odparł nieco zakłopotany. – Coś się stało?
- Nie. Po prostu cieszę się, że chcesz pomóc. To dla mnie naprawdę wiele znaczy, Jazz.
- Robię to przede wszystkim dla ciebie, ale też dla całej rodziny. Wszyscy przejmujemy się twoim stanem… poza nim, oczywiście – powiedział, kładąc nacisk na słowo ‘nim’, a ja doskonale wiedziałam kogo miał na myśli.
Skierowaliśmy się ku schodom i weszliśmy na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się sypialnia Jaspera i Alice. Chłopak wskazał mi dłonią łóżko, co znaczyło, żebym się położyła.
Gdy już znalazłam się na bordowej pościeli, zamknęłam oczy i odprężyłam się. Dzisiaj to wcale nie było takie trudne. Kiedy widziałam Nico, który uśmiechał się do mnie to dzień musiał być wspaniały. Pal licho jego następną reakcję. Liczyło się to, że naprawdę widziałam zadowolone i szczęśliwe oczy Anioła. Nie wiem, czy to tylko jakaś zagrywka z jego strony, ale byłam naprawdę zadowolona. Jeśli miał grać w taki sposób, mogłam na to przystać.
- Dzisiaj jesteś dużo mniej przygnębiona – stwierdził Jazz, bardziej do siebie, niż do mnie.
- Mhm – wymruczałam, a myślami już zaczęłam krążyć wokół mojego idealnego świata.
- Julio – odezwał się cicho Jasper – metoda, dzięki której staramy się tobie pomóc, to metoda wizualizacji. Wbrew temu, do jakich celów została stworzona, może być również stosowana do wizualizowania konkretnych uczuć. Przez jakiś czas będziemy ćwiczyć razem, a potem, gdy już będziesz potrafiła posługiwać się tą techniką bez mojej pomocy, użyjesz jej za każdym razem, gdy poczujesz się gorzej.
Kiwnęłam głową i włożyłam pod nią ręce.
W mojej wyobraźni znów pojawiło się pole i ogromny, rozłożysty dąb, ku któremu ruszyłam. Schemat znów się powtórzył. Nico wyłonił się zza drzew i przysiadł koło mnie, obejmując ramieniem. Po chwili położył mnie na swoich kolanach i zaczął całować, a kiedy wstał by odejść, zaczęło się ze mną dziać to, co ostatnim razem. Czułam się zdezorientowana, dodatkowo rozpraszał mnie wicher i brzydka pogoda. Anioł powoli znikał mi z oczu i wtedy, ostatkami sił przypomniałam sobie, żeby przywołać piękne wspomnienia, jakiekolwiek, byle były pozytywne. Starałam się przypomnieć wszystkie chwile spędzone z Nico do dnia moich dwudziestych urodzin. W tym momencie znalazłam w środku siłę, by wstać z ziemi, krzyczeć i pobiec za nim. Gnałam przed siebie w tempie, którego do tej pory nie znałam, prawie unosiłam się nad ziemią. Nagle przed oczami mignęła mi postać rosłego mężczyzny o czarnych włosach i lekko oliwkowej karnacji. Nie zwalniając, biegłam w jego kierunku. Byłam bardzo szybka i Anioł chyba nawet mnie nie słyszał, bo nie zdążył mi umknąć, kiedy uderzyłam w niego z impetem. O dziwo, nie zabolało to ani trochę. Odwróciłam Nico plecami do ziemi, nadal będąc nad nim.
- Nigdy się nie poddam – wyszeptałam, całując go w usta.
Byłam zdziwiona, bo nawet się nie bronił. Nawet objął mnie szczelnie rękami i przycisnął do siebie, nie pozostawiając między naszymi ciałami żadnych wolnych miejsc. Między namiętnymi pocałunkami usłyszałam coś jak „nie musisz”, ale nawet nie brałam tego pod uwagę. Upajałam się chwilą będąc tak szczęśliwą, jaką nie byłam przez kilka ostatnich miesięcy.
Czułam, że się uśmiecham, ale nie chciałam jeszcze otwierać oczu, a zadowolenie emanowało ode mnie. Nie pozwoliłam, by zapanowała nade mną zaistniała sytuacja. Musiałam mieć nad nią kontrolę i udało mi się to. Dodatkowo przeżyłam kilka miłych chwil z moim mężczyzną. Nieważne, że nie były one całkowicie prawdziwe. Lepsze to, niż nic.
Uchyliłam powieki i zauważyłam wpatrującego się w skupieniu, w moją osobę, Jaspera. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i pokiwałam energicznie głową.
- Udało się – powiedziałam rozentuzjazmowana, podnosząc głos o oktawę.
- Czyli nie muszę pytać jak się czujesz? – odparł wesoło.
- Czuję się fantastycznie, Jazz!
- To znaczy, że w twoim przypadku ta metoda działa, więc będziemy ją stosować. Poćwiczę z tobą jeszcze ze dwa, trzy razy, żeby mieć pewność, że nie potrzebujesz już dodatkowej pomocy.
- Dodatkowej pomocy? – zapytałam zdziwiona.
- Musiałem trochę posterować twoimi emocjami – wyszeptał. Wiedział, że nie przepadam za tym, ale w jaki sposób nawet tego nie wyczułam? Widocznie obchodził się ze mną bardzo delikatnie.
- Dziękuję – powiedziałam i pogłaskałam go po ramieniu.
- Nie jesteś zła?
- Nie, Jazz. Musiałeś się bardzo starać, żebym nie wyczuła, co tak naprawdę robisz.
Chłopak pokiwał nieśmiało głową.
- Jestem ci bardzo wdzięczna.
- Czułem dziś twoje zadowolenie. Było go tak dużo, że niedługo już na pewno będziesz radziła sobie sama.
Uśmiechnęłam się.
- Musisz jednak pamiętać, żeby nie nadużywać tej techniki. Wciąż masz żyć w tym, a nie w wyimaginowanym świecie. Pamiętaj o tym – ostrzegł.
Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam.
- Czy ty w ogóle jadłaś już śniadanie? – zapytał Jazz, zmieniając temat.
- Nie, zapomniałam.
Chłopak parsknął śmiechem, po czym chwycił moje przedramię i pociągnął ku schodom.
Na dole czekał na nas Edward.
- Jajecznica? – zapytał, uśmiechając się.
- Nie, chyba nie. – Zaśmiałam się. – Muszę mieć bardziej zróżnicowaną dietę – dodałam.
- No jasne. Kanapki?
- Sama sobie zrobię, dobrze?
- Proszę bardzo – odparł Edward i odsunął się tak, bym mogła wyjąć wszystkie potrzebne składniki.
Posmarowałam masłem dwie kromki tostowego chleba, obłożyłam je serem oraz ogórkiem i pomidorem. Warzywa były świeże i smakowały wybornie. Za każdym razem, kiedy robiłam takie śniadanie, przypominało mi się dzieciństwo. W naszym ogródku zawsze pachniało tymi warzywami, a kiedy dojrzewały, mama zrywała je i robiła nam pyszne jedzenie.
Zaśmiałam się do siebie. Lubiłam czasem tak sobie powspominać. Moje życie było takie proste i beztroskie, bez żadnych dziwactw. Teraz jest zupełnie inaczej. Zmieniło się niemal wszystko, ale nie mogłam na to narzekać.
Kiedy tak rozmyślałam, usłyszałam jak Jasper i Edward szepczą. Z tego, co udało mi się podsłuchać, Jasper mówił o poprawie mojego stanu i o tym, że robię postępy, natomiast Edward wspominał coś o Nico i o nauczce. Przestraszyłam się. Co takiego mąż Belli miał na myśli? Chciał skrzywdzić mojego Anioła? Nie pozwoliłabym mu na to.
Wampiry chyba zorientowały się, że im się przysłuchuję, bo nagle ucichli. Wstałam z krzesła i podążyłam w ich stronę. Chciałam to wyjaśnić, skoro Edward i tak już wiedział, że śledziłam ich konwersację.
- O co ci chodzi? – zapytałam. – Jaka nauczka?
- Julio, to sprawa między nami, a Nico – odparł.
- Nico jest częścią mnie, więc to też moja sprawa.
- Nie wiem, Julio… - powiedział z wahaniem.
- Edwardzie, chcę wiedzieć – wycedziłam, próbując zmrozić mego rozmówcę wzrokiem.
Chłopak westchnął.
- Julio, nas wszystkich boli, kiedy jest ci źle. Przeżywamy to na równi z tobą i wiemy jak się czujesz. On musi dostać jakąś nauczkę.
- Nie. Po pierwsze: nie pozwolę na to. Po drugie: dajmy mu czas, może się jeszcze zmieni.
- Wierzysz w to? – zapytał sarkastycznie.
- Wierzę – odparłam pewnie. – Każdy zasługuje na drugą szansę, czyż nie? – dodałam, po czym weszłam po schodach na drugie piętro i zaszyłam się w mojej sypialni.
Wyjęłam z paczki ostatniego papierosa, następnie podpaliłam go i zaciągnęłam się mocno. Dzisiejszy dzień zdecydowanie mogłam zaliczyć do udanych, nie licząc tego, że było dopiero po dwunastej, a niebo spowiły fioletowe, burzowe chmury. W pokoju zrobiło się już ciemno, w oddali rozbrzmiewał dźwięk trzaskających piorunów. Gdy znudziło mnie patrzenie w okno, postanowiłam się położyć. Dopaliłam i zgasiłam papierosa, po czym zamknęłam oczy. Chciałam chwilę odpocząć. Podświadomość podsuwała mi obrazy z dzisiejszej sesji. To było miłe. Nico znów był taki jak kiedyś. Fakt, iż tylko w mojej głowie, ale to zawsze coś.
Nie wiem jak długo leżałam, ale kiedy się ocknęłam, niebo za oknem przybrało czarny kolor, a pokój spowił mrok.
- Która godzina? – wymamrotałam sama do siebie sennym głosem. Leżałam na prawym boku i próbowałam przyzwyczaić oczy do ciemności.
- Po dwudziestej pierwszej – wymruczał miękki bas, dochodzący zza moich pleców.
Odwróciłam się szybko, by sprawdzić, czy aby nadal nie śnię, jednak tak błyszczące i świdrujące złote oczy jeszcze nigdy mi się nie śniły. Musiałam już się obudzić. Nico poderwał się delikatnie i pocałował mnie czule w policzek. Kiedy to zrobił i wrócił do swojej poprzedniej pozycji, patrzyłam na niego jak na wariata. Co mu się stało? Skąd ten nagły przypływ czułości?
- Co robisz? – zapytałam cicho.
- Witam się z moją narzeczoną – odparł takim tonem, jakby to było absolutnie oczywiste.
Narzeczoną, prychnęłam w myślach. Nagle sobie o mnie przypomniał?
Zaśmiałam się.
- Nico, w co ty grasz? – zapytałam. Nie mogłam już tego znieść.
- Ja? Gram? W co?
- Właśnie pytam: w co?
- O czym ty mówisz, Julio?
- O tym jak mnie traktujesz.
- A jak cię traktuję?
- Niczym zabawkę. Raz zachowujesz się jak dawniej, kiedy indziej jesteś dla mnie prawie obcy. Nie poznaję cię.
- Julio, co ty wygadujesz? – zapytał Anioł, śmiejąc się.
- Czy ty mnie w ogóle kochasz, Nico? Odpowiedz! Tylko szczerze! Kochasz mnie?
- Oczywiście, że cię kocham. Jak mogłaś pomyśleć, że jest inaczej?
- Jak mogłam? Żartujesz, prawda? Nico, nasz związek zmierza w nie tym kierunku, co trzeba…
- To znaczy?
- Sam wiesz, co to znaczy – odparłam smutno.
Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Nie chciałam już nic mówić.
- Dobranoc – powiedziałam ostatkami sił i odwróciłam się plecami do Anioła.
Poczułam, że Nico przysuwa się do mnie i oplata me ciało swoimi potężnymi ramionami. Położył głowę na ramieniu tak, iż kątem oka widziałam profil jego idealnej twarzy. Pocałował mnie w szyję, po czym wymruczał cicho:
- Naprawdę cię kocham.
Zdobyłam się tylko na lekkie pokiwanie głową, ale z mojej piersi dobyło się również głębokie westchnienie.
- Tęsknię za tobą – wyszeptałam najciszej jak umiałam. – Nie potrafię żyć w taki sposób. Nie umiem żyć bez ciebie.
- Ja wciąż tu jestem.
- Jesteś, Nico. Problem w tym, że nie ze mną, a obok mnie.
Przykryłam się kołdrą i zamknęłam oczy. Chcę zasnąć i przespać ten najgorszy czas, zupełnie jak niedźwiedzie zimą. Chcę po prostu przespać cierpienie.
następny
_______________________________________
:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Czw 18:13, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Seanice
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 20:31, 24 Lip 2009 |
|
Wspaniały rozdział, jak i całe opowiadanie. Błędów nie wyłapałam co jest dużym plusem dla FF. Jestem ciekawa czy w Nico zmiana się utrzyma i czemu nie pamięta jak się zachowywał, ale pewnie niedługo się to wyjaśni.
Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam
Seanice. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
namesse
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Pią 21:23, 24 Lip 2009 |
|
Od dawna śledzę to opowiadanie i strasznie mi się spodobało. Do gustu przypadła mi nietypowa fabuła. Nigdy nie sięgałam po fanficki, gdzie Bella, nie jest główną bohaterką, jednak w tym przypadku się przełamałam - i słusznie. Stworzyłaś coś niesamowitego. Wraz z nowymi rozdziałami, chciałam więcej i więcej. Podoba mi się, że nie tworzysz przesłodzonej historii. Pomysł z terapią jest ciekawy, zobaczymy co wyniknie z kolejnych. Nico, miewa dziwne wahania nastrojów. Raz zwraca się do Julii, wyprany z emocji, raz przepełniony czułością. Zobaczymy, jak do rozwiniesz Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i życzę weny, dużo weny!
Pozdrawiam,
namesse |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez namesse dnia Pią 21:24, 24 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Pią 22:55, 24 Lip 2009 |
|
Oj Msq to ma taką <rozkłada łapki> wyobraźnię, że szok! W kolejnych częściach na pewno Was zaskoczy i to nie jeden raz (plastyczność jej opowiadania jest fenomenalna, ale już nie będę rzucać wazeliny, bo nie mam w zwyczaju tego robić. No chyba, że chodzi o moją Msq).
W każdym razie do rzeczy: rozdział jak wiadomo - świetny. Terapia, pomysł wizualizacji (o tym już wspominałam) pasuje idealnie. Jazz, który zachowuje się delikatnie w stosunku do Julki i ona sama, wyobrażająca sobie piękne drzewo, przy którym rozgrywa się jej cała akcja w głowie. Nico, jako ten zły mi pasuje, oczywiście do czasu :P bo ileż można być tak zmiennym w stosunku do swojej partnerki ? Co jeszcze mi się podobało - wspomnienie o jajecznicy Edwarda :P a tak naprawdę to powrót do dzieciństwa, motyw warzyw i kanapek, które szykowała Julce mama. Nie powiem, to bardzo urocze, sama chciałabym mieć w przyszłości takie wspomnienia i opowiadać o nich dzieciom :P
No dobra, mam nadzieję, że KK mi wyszedł, bo nie jestem dobra w te klocki, a ostatnio rzadko zaglądam do Kącika. Jednak wiedziałam, że Msq wstawia rozdział (tylko nie wiedziałam kiedy, z wiadomych powodów ;]). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Sob 12:33, 25 Lip 2009 |
|
Nie wiem co powiedzieć.
Najpierw pozbieram szczenę z podłogi, bo mi opadła.
Dobra, już :D
Cytat: |
- Tęsknię za tobą – wyszeptałam najciszej jak umiałam. – Nie potrafię żyć w taki sposób. Nie umiem żyć bez ciebie.
- Ja wciąż tu jestem.
- Jesteś, Nico. Problem w tym, że nie ze mną, a obok mnie. |
Cudownie napisane. Aż mi się łza w oku zakręciła :)
Twój styl jest po prostu świetny. Zamiast mieć piętnaście godzin chemii w tygodniu, powinnaś pomyśleć o jakimś profilu dziennikarskim, a potem jakąś książkę napisać czy co :D Jak dla mnie Twój FF nadawałby się właśnie na książkę Bestsellerem byłby, ot co :D
Błędów nie znalazłam.
Pozdrawiam, smokam, ściskam, wysyłam wenę,
Rath. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Sob 14:10, 25 Lip 2009 |
|
Jeśli Rathole nie znalazła, żadnych błędów to ja nawet nie zaczynam szukać. :D i z góry zakładam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Cieszę się strasznie, że dodałaś nowy rozdział. brakowało mi sylwetki czułego, dobrego Nico. W porównaniu z innymi ten rozdział jest bardziej melancholijny, ale nadal świetny.
Życzę WENY i pozdrawiam.
P. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 16:20, 29 Lip 2009 |
|
Też się cieszyłam że dodałaś kolejny rozdział, przeczytałam go i stwierdzam ze bardzo mi się podobał. Podobał mi się dlatego że Wkońcu Julia sięzmienia, przynosi to pierwsze pozytywne efekty a także można zauważyć zmianę w zachowaniu Nico, może oni oddziałowywują na siebie - jak u niej lepiej to odrazu u niego też lepiej z samopoczuciem i zachowanie? Wkurzyli mnie trochę Edward z Jasperem, chcą dać nauczkę Nico ale dlaczego? Bo żle traktuje Julię? A ona go źle nie traktowała??? No nie będę się już unosić ale sama widzisz jakie emocje wywołuje twój ff u mnie!
Życzę weny i czasu na przyjene pisanie kolejnego rozdziału! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Czw 18:07, 30 Lip 2009 |
|
Wstawiam siedemnasty rozdział :) Cieszę się, że tak ciepło mnie powitałyście. Myślałam, że już wszyscy zapomnieli o tym opowiadaniu, a tu taka miła niespodzianka. Dziękuję Wam.
W tekście mogą pojawić się jakies bliżej nieokreślone znaczki, ale to wina braku worda
poprzedni
Beta: CoCo
17. To już dawno przestało mi się podobać
Gdy obudziłam się kolejnego ranka, Nico już przy mnie nie było. Jak zwykle zresztą. Czy mogłam się spodziewać po nim czegoś więcej? Wiedziałam, że nie było sensu brania do głowy jego wyznań, bo i tak nie były szczere. Nie miałam pojęcia czy się cieszyć, czy załamać i na razie starałam się odpychać od siebie tę myśl jak najdłużej i jak najdalej. Założyłam szlafrok i wyszłam z sypialni. Usłyszałam ciche chichoty, wypływające z salonu. Kiedy weszłam do pomieszczenia, moim oczom ponownie ukazała się trójka wampirów z Północy. Wszyscy śmiali się beztrosko i rozmawiali. Przyszedł nawet Jacob, który teraz wdał się w dyskusję z Eleazarem i Emmettem. Bella trzymała na rękach Renesmee, rozmawiając o czymś z Esme i Carmen, natomiast Nico... Nico rozmawiał z Tanyą. Gdy zobaczyłam ten obrazek, wszystko się we mnie zagotowało. Poczułam się cholernie zazdrosna i nie miałam zamiaru temu zaprzeczać. Jasper, który stał gdzieś z boku, trzymając za rękę Alice, spojrzał na mnie zdenerwowany. Ja również zwróciłam na niego wzrok, cała czerwona ze złości. Blondyn pokręcił przecząco głową. Jego mina wyrażała strach i determinację. Był moim, swego rodzaju, terapeutą, więc musiałam go słuchać, ale takie sytuacje mnie przerastały. Kiedy widzę podobne zachowanie, staję się po prostu inną osobą - przede wszystkim nieczułą na uczucia innych. Jazz wskazał mi podbródkiem schody, więc zaczęłam wchodzić po nich powoli. Chłopak chwycił mnie w pasie i przeniósł pod pachą jak worek ziemniaków. Zrobił to oczywiście bardzo szybko, ale to nie zmieniało faktu, że czułam się nieco zażenowana.
- Co? - wysyczałam.
- Co ty robisz, Julio?
- Ja?! A on?!
- Uspokój się. On nie robi niczego, o co mogłabyś się złościć.
- On. Nie robi. Niczego?! Oczywiście! Ja wiem, że to ta... ta... Ale on nie jest małym dzieckiem, do cholery! Czemu się tak zachowuje?!
- Spokojnie. Połóż się, pora na kolejną sesję.
- Nie chcę teraz żadnej sesji, Jasper.
- Powinnaś... - Nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Nie, nie powinnam. Zemszczę się. Jeszcze nie wiem jak, ale się zemszczę. - Odwróciłam się i wyszłam do mojego pokoju. Nie wiedziałam co myśleć o zachowaniu Nico. Może on po prostu z nią rozmawiał? To zapewne nie było nic złego. Ot, przyjechała zaprzyjaźniona rodzina i wszyscy pragnęli ich należycie ugościć, a mój Anioł chciał pokazać się z dobrej strony.
Kiedy umyłam się i doprowadziłam swoje ciało do porządku, postanowiłam ponownie zejść do salonu. Gdy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się Jasper, który najwidoczniej cały czas na mnie czekał.
- Dasz radę się opanować, czy będę zmuszony ci w tym pomóc?
- Poradzę sobie.
- Julio, naprawdę, jesteś zbyt wybuchowa i impulsywna. Zanim coś wywnioskować, przeanalizować sytuację kilka razy, to zaczynasz od razu działać. Takie zachowanie bardzo ci szkodzi. Sama wiesz o tym najlepiej.
- Oboje bardzo dobrze wiemy, że nie potrafię tego zmienić.
Zamilkliśmy i weszliśmy do salonu, w którym nic się nie zmieniło. Wszyscy członkowie rodziny nadal trwali na swoich miejscach, pogrążeni w dyskusji.
Z udawanym entuzjazmem, podbiegłam do tyłu kanapy, na której siedzieli Nico z Tanyą. Pochyliłam się nad ukochanym i pocałowałam go w szyję. Ten spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie, natomiast mina jego rozmówczyni wyrażała zażenowanie.
- Co słychać, Tanya? - zapytałam radośnie.
- Po staremu - odparła. - A co u ciebie?
Kobiety, westchnęłam w myślach. Tyle zbędnych uprzejmości, a w gruncie rzeczy i tak wszyscy wiedzą co się święci.
- Ach, no wiesz - zaczęłam, oplatając ciasno rękami szyję Nico - wszystko jest jak w bajce. Czuję się wspaniale.
Tanya była wyraźnie zirytowana moim zachowaniem, co tylko mnie rozbawiło.
- Nico - zwróciłam się do ukochanego - czy możemy porozmawiać na osobności? Wiedziałam, że nie będzie zachwycony, dlatego szepnęłam do jego ucha najciszej jak umiałam:
- Nie chcę robić ci wyrzutów.
Anioł skinął głową, nie mówiąc nic, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku schodów.
Do pokoju wszedł jako pierwszy, a ja zaraz za nim, zamykając cicho drzwi. Kiedy się odwróciłam, przyparł mnie do nich, opierając się o nie obiema rękami tak, że nie miałam jak się wydostać.
- O co chodzi? - zapytał, a woń jego oddechu owionęła mnie. Zakręciło mi się w głowie, a widok złotych oczu i dźwięk głosu przyprawiły o szybsze bicie serca. Widziałam, jak powstrzymuje się, by nie wywrócić oczami na moją reakcję.
- B-bo widzisz - zaczęłam - wiem, że to niezbyt odpowiedni moment, ale...
- Tak? - Nico starał się zachęcić mnie do mówienia.
- Czy mogłoby być tak, jak kiedyś? Bardzo za tym tęsknię... - wyznałam skruszona.
- Czyli jak?
- Kochanie... Jestem tylko zwykłym, szarym człowiekiem, którego wytrzymałość psychiczna ma swoje granice. Nie potrafię żyć bez ciebie, ale nie potrafię też egzystować, będąc traktowana w taki sposób - odparłam. - Potrzebuję cię - dodałam, szepcząc.
- To nie takie łatwe, Julio.
- Co nie jest łatwe? - zapytałam zdezorientowana.
- Dopóki ty się nie zmienisz, ja też nie dam rady.
- Ja? Ale co ja zrobiłam?
- Bardzo się zmieniłaś... Bardzo...
- Jak się zmieniłam, Nico? - zapytałam łamiącym się głosem. - Powiedz mi. Jak?
Nic nie odpowiedział, tylko złapał moją twarz w swoje wielkie dłonie i przycisnął do niej wargi. Poddałam mu się. Tak bardzo tęskniłam za jakimikolwiek gestami, wychodzącymi z jego inicjatywy. Potrzebowałam tego. Poczułam język szukający mojego, który poruszał się szybko i namiętnie. Byłam szczęśliwa, choć z zamkniętych oczu pociekły mi łzy. Wiedziałam, że to tylko jednorazowy wybryk ze strony Anioła i że na kolejny będę musiała czekać nieokreśloną ilość czasu, ale dopóki ten moment trwał, upajałam się nim. Korzystając z okazji, przylgnęłam całym ciałem do Nico i również całowałam go z pasją, wkładając w tę pieszczotę serce i duszę. Zarzuciłam mu ręce na szyję, starając się przyciągnąć jeszcze bliżej jego twarz do swojej, ale poczułam, że to wszystko dobiega końca.
- Nie. Jeszcze nie - załkałam.
O dziwo ukochany posłuchał. Nie odsunął się całkowicie, ale złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie tak blisko, że czułam zarys jego mięśni brzucha. Całował z jeszcze większą pasją niż przed chwilą, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Kiedy mój oddech zaczął się urywać, złożyłam jeszcze ostatni delikatny pocałunek na ustach Anioła, a potem na szyi, wtulając się w ciało Nico.
- Kocham cię. Kocham - wyszeptałam.
On tylko mnie przytulił i pogłaskał po głowie, czekając aż się uspokoję. Gdy oddychałam już miarowo, odsunął się ode mnie, po czym spojrzał głęboko w oczy i wyszedł z pokoju. Spod moich powiek znów pociekły łzy, które przerodziły się w szloch. Osunęłam się na kolana, gdyż nie miałam siły stać na nogach. Zakryłam twarz dłońmi i zapłakałam głośno. Ściągnęłam z fotela poduszkę i, wgryzając się w nią, krzyczałam najgłośniej jak umiałam. Moje zachowanie przerodziło się w histerię, nad którą nie umiałam zapanować. Anioł wyczyniał ze mną wszystko, na co tylko miał ochotę i krzywdził bardziej za każdym razem, a ja nie umiałam nic z tym zrobić. Nie wiem co było gorsze. Ból wywołany traktowaniem Nico, czy ból, którego doświadczyłabym po rozstaniu. Chciałam to skończyć, brakowało mi sił na gry ukochanego. Nie potrafiłam przestać go kochać, a za każdym razem, kiedy myślałam o naszej rozłące i mojej ewentualnej egzystencji po tym wydarzeniu, serce rozpadało się na setki kawałków i jakaś jego część nie wracała na swoje miejsce. W rezultacie było zmizerowane i nie przypominało jaskrawoczerwonego mięśnia, ale ciemny, pomarszczony worek, który ledwie pompował przez obolałe ciało, przepływającą krew. Czułam się jak dziewięćdziesięcioletnia staruszka, chociaż nie wiem, czy w tej sytuacji podpieranie się laską pomogłoby i ulżyło w trudach codzienności. Zauważyłam nawet, że moje życie ogranicza się do jedzenia jednego posiłku dziennie, kąpieli i spania. Nawet z nikim za specjalnie nie rozmawiałam, chyba, że chodziło o konkretną wymianę informacji. Stałam się kompletnym warzywem.
Zombie w ciele młodej dziewczyny.
Przetarłam wierzchem dłoni opuchnięte oczy i sięgnęłam po nową paczkę czerwonych Marlboro. Nie wiem czy paliłam, bo mnie to uspokajało, czy po prostu szukałam dla siebie jakiejś taniej formy zabawy. Kiedy rozmyślałam o rozrywce, do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Czemu nie miałabym zabawić się choćby w taki sposób? Może nie była to jedna z wielu górnolotnych uciech, ale zawsze to jakaś odskocznia od obecnego życia. O ile mogę tak to nazwać.
Bez zastanowienia sięgnęłam do szuflady drewnianego biurka, chwytając pęk małych i dużych, brzęczących niemiłosiernie kluczy i popędziłam na dół, wybiegając na dwór w zawrotnym tempie - ludzkim, oczywiście.
Pognałam do garażu i wskoczyłam do Rinspeeda jak torpeda. Tak dawno nie jeździłam tym autem, nie wspominając o siedzeniu na miejscu kierowcy. Pogładziłam z namaszczeniem kierownicę i skórzaną tapicerkę, po czym włożyłam delikatnie kluczyk do stacyjki i odpaliłam samochód. Ależ tęskniłam za cudownym pomrukiem, wydawanym przez ten pojazd! Wyjechałam z garażu tyłem i skierowałam się na dróżkę, prowadzącą na główną ulicę. Nie bacząc na przepisy, wąską i krętą jezdnię oraz ludzi, którzy odskakiwali w popłochu, gnałam przed siebie, rozwijając coraz większą prędkość. Jechałam prosto, nawet nie wiedziałam dokąd konkretnie zmierzam. Cieszyłam się samą jazdą i tempem, jakie potrafiło rozwinąć to auto w tak krótkim czasie. Adrenalina wystrzeliła w moje żyły, poziom endorfin również podniósł się znacznie. Taka błaha rzecz i nędzna zabawa sprawiała, że moja - nazwijmy to po imieniu - depresja znikała bez śladu. Byłam wolna, szczęśliwa i nikomu nie podlegałam. Nie dogoniłby mnie żaden pojazd, nie wspominając o radiowozie. Szczerze mogłam stwierdzić, że na chwilę obecną miałam wszystko i wszystkich głęboko w poważaniu.
Poczułam, że coś zawibrowało w kieszeni spodni od dresu. Zignorowałam to i nadal pędziłam przed siebie, jednak dzwoniący telefon nie dawał mi spokoju. Zwolniłam nieznacznie i wyjęłam mały, czarny przedmiot z kieszeni.
Edward.
- Tak? - powiedziałam radośnie do słuchawki.
- Wracaj do domu - nakazał.
- Żartujesz, prawda? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Nie. Martwimy się o ciebie - odparł stanowczo. - Nico też - dodał po chwili.
- Oboje wiemy, że wcale tak nie jest, Edwardzie - powiedziałam i zamknęłam klapkę, po czym odłożyłam telefon na siedzenie pasażera.
- Znaleźli sobie zabaweczkę - burknęłam do siebie. - O własne tyłki się martwcie. Ja jakoś sobie poradzę.
Byłam zła na Cullenów, że jestem przez nich tak kontrolowana, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że oni naprawdę się mną przejmują. Bądź, co bądź, byłam już w pewnym sensie członkiem ich rodziny. Zrobiło mi się głupio, więc sięgnęłam po komórkę. Dojechałam już niemal do Seattle, a przecież wyruszyłam niecałe trzydzieści minut temu. Nie śpieszyło mi się, aby wrócić do domu. Uwielbiałam tak szybką jazdę i chyba częściej będę sobie fundować takie przejażdżki. To bardzo odstresowujące.
W momencie, kiedy miałam otworzyć klapkę komórki, ta zawibrowała, dając sygnał, że przyszła nowa wiadomość.
"Julio, wiemy, że ta cała sytuacja jest dla Ciebie ciężka, ale naprawdę się martwimy. Cokolwiek by się nie działo, zawsze będziesz częścią naszej rodziny. Masz w nas wsparcie i możemy porozmawiać w każdej chwili. A teraz wracaj już, bo Esme jest kłębkiem nerwów. Do zobaczenia w domu.
Edward."
Teraz było mi jeszcze bardziej głupio. Odpisałam mu, że jestem pod Seattle i z powrotem będę jechała normalnym tempem, więc mogą się mnie spodziewać pod wieczór.
Jechałam powoli, myśląc i analizując wszystko dokładnie. Edward miał rację. Rodzina Cullenów stała się dla mnie opoką, a ja tego nie dostrzegałam. Liczył się tylko Nico. Nadal jest ważny, ale przecież na ukochanym świat się nie kończy i chyba powinnam z nim porozmawiać. Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę, wóz albo przewóz. Jeśli nie przystanie na moją "propozycję", będę cierpiała, nawet bardzo, ale poradzę sobie z tym. Tak, jestem silną kobietą. Podołam wyzwaniu.
Zaparkowałam samochód w garażu i zauważyłam, że stoi w nim jeszcze jedno auto. Jego widok wywoływał we mnie odruchy wymiotne. Ostatnio zdecydowanie zbyt często podjeżdżało pod naszą rezydencję.
Powoli, powłócząc nogami, poszłam do domu, wchodząc frontowymi drzwiami. To, co zastałam po powrocie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
następny
____________________________________________________________
I jak? :)
Jeszcze jedna uwaga. Jeśli obawiacie się, że Wasz komentarz mógłby 'zasłużyć' na miano jednolinijkowca i chciałybyście uchronić się przed ostrzeżeniem, ale w jakiś sposób chcecie karmić mojego wena, po prostu użyjcie opcji 'pochwal posta', która znajduje się poniżej :) To również bardzo dużo dla mnie znaczy :) |
Post został pochwalony 5 razy
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Nie 12:43, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
veuna
Wilkołak
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg
|
Wysłany:
Czw 18:30, 30 Lip 2009 |
|
Ewidentnie padłam trupem! Kocham takie emocje i zagmatwane wątki! Więcej, szybciej! Bo nie wytrzymam XD! Dobra napiszę coś więcej - wiesz, że mam swoją teorię na temat rozwoju wypadków, ale będę siedzieć cicho :P Mam nadzieję, że szybko znajdzie się tutaj nowy rozdział i że mnie jednak zaskoczysz :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez veuna dnia Czw 18:38, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Melody__
Człowiek
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Czw 20:18, 30 Lip 2009 |
|
Tak,tak jak zwykle wspaniale. Śledzę twój ff od pewnego czasu ,ale jeszcze jakoś się mi nie zebrało na komentowanie. Aż do teraz i naprawdę dziewczyno to jest świetne!!! Cudownie napisane i tak miło się czyta.:) Ale za takie zakończenie rozdziału powinnam cię zlinczować.:P
Życzę weny bo naprawdę jestem ciekawa jak akcja się rozwinie.:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Czw 22:24, 30 Lip 2009 |
|
Uwielbiam to opowiadaniem jest dla mnie opoką po ciężkim dniu pracy. Twój styl pisania zwraca uwagę i strasznie przyciąga.
Czekam z wytęsknieniem na kolejne części, mam pewne podejrzenia co do dalszej treści :D. Zakładam że Nico bedzie się obściskiwał nawet z Tanyą :)
Pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Czw 22:41, 30 Lip 2009 |
|
Prudence napisał: |
Zakładam że Nico bedzie się obściskiwał nawet z Tanyą |
Ciekawa teoria :>
Co do rozdziału to Msq wie, że grzechem jest urywanie w takim momencie, ale ona lubi budować napięcie u czytelników ;] którzy zapewne zgrzytają zębami i zastanawiają się co będzie dalej :>
W każdym razie: zazdrość Julki opisana jest naturalnie. Przejażdżka - miła odskocznia od domu Cullenów :> a te opisy uczuć - Msq, jesteś w tym naprawdę dobra, ale o tym już od dawna wiesz. ;]
edit
Autorką jest Masquerade, ale niektórzy mają problemy z czytaniem ;P ja tu tylko sprzątam! |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Czw 23:37, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Kamila Kalinowska
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Choszczno/Londyn
|
Wysłany:
Czw 23:28, 30 Lip 2009 |
|
CoCo mozesz powiedziec kiedy bedzie nastepny rozdzial chcialabym zdarzyc go przeczytac przed wyjazdem do polski mimo ze bede miala tam internt ale zero dostepu do kompa ze wzkledu na siostrzencow ktorych ciezko bedzie od niego odkleic.
twoj ff jest switny rozdzialy coraz leprze.wiecej weny nico zaczyna mnie wkurzac te jego zachowanie w stosunku do juli.mam nadzieje ze to co zobaczyla juli nie jest zwiazane z obsciskiwaniem sie niko z ta cala tania chyba bym go pochlastala i bog jeden wie co jeszcze
WEEEENY |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kamila Kalinowska dnia Czw 23:31, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Czw 23:32, 30 Lip 2009 |
|
Errrr, ok... :D Ale to jest MÓJ ff i CoCo nie wie kiedy będzie kolejny rozdział, bo mimo że miłuję ją całym sercem, to ona jest betą i to ja decyduję o pojawieniu się kolejnego rozdziału. Podejrzewam, że będzie on za tydzień.
No... Dzięki za komentarz i cieszę się, że się podoba...
Pozdrawiam... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Pią 16:20, 31 Lip 2009 |
|
Msq, wiesz, że ja Cię kocham za to, że tak szybko dodałaś kolejny rozdział? Wiesz o tym? :)
Nie wiem czy uda mi się napisać coś konstruktywnego. Świetnie opisałaś w tym rozdziale emocje. I skzoda mi Julii. Kocha Nico, a on zachowuje się jak... Yh, no właśnie. Denerwuje mnie takie zachowanie u mężczyzn jak opisałaś. Zaczął ją całować itd., a potem sobie odszedł. Wyobrażam sobie, co mogła Julia czuć. Idiota, no. Czy Nico nie wie, że takim zachowaniem rani innych? Z kolei w tym rozdziale zauważyłam, że Julia zaczyna trochę przesadzać. Cóż, dobrze, że sama doszła do wniosku, że Nico z Tanyą tylko gadał, acz jej początkowa reakcja.. Jest zbyt impulsywna. Nico zauważył, że Julia się zmieniła, ale ja jakoś wcześniej tego nie dostrzegłam. Nie przyszło mu do głowy, że może przez niego się zmieniła w staruszkę w depresji?
Denerwuje mnie ten Nico cały
Cytat: |
- Nico - zwróciłam się do ukochanego - czy możemy porozmawiać na osobności? Wiedziałam, że nie będzie zachwycony, dlatego szepnęłam do jego ucha najciszej jak umiałam: - Nie chcę robić ci wyrzutów. |
Zrobiłabym enter po na osobności?, gdyż wygląda trochę na to, że Wiedziałam (...) ona mówi wciąż do Nico
Cytat: |
Nie potrafiłam przestać go kochać, a za każdym razem, kiedy myślałam o naszej rozłące i mojej ewentualnej egzystencji po tym wydarzeniu, serce rozpadało się na setki kawałków i jakaś jego część nie wracała na swoje miejsce. W rezultacie było zmizerowane i nie przypominało jaskrawoczerwonego mięśnia, ale ciemny, pomarszczony worek, który ledwie pompował przez obolałe ciało, przepływającą krew. |
Ah, długi cytat, ale musiałam.
Wspaniale, cudownie, bosko, świetnie opisane. Jakby o mnie ...
Jeszcze co do tego palenia
Cytat: |
Nie wiem czy paliłam, bo mnie to uspokajało, czy po prostu szukałam dla siebie jakiejś taniej formy zabawy. |
Tania forma rozrywki? Toż Marlboro to fajki z górnej półki, a do tego papierosy drożeją
Weny, pozdrawiam, czuj się wyściskana, wycmoktana,
Rathole |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|