|
Autor |
Wiadomość |
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:57, 26 Lut 2009 |
|
dziewczyno powiem jedno, rozkręcasz się i to w tobie lubię, co rozdział, ja mam większą bękę, podoba mi się Bella, noo wreszcie laska mająca to coś.
Zadania Emmeta?
Boskie
Hmmmm ja też bym wolała aby rozdziewiczyła najświętszego Edwarda |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 22:04, 26 Lut 2009 |
|
madam butterfly napisał: |
1.Ej, miałyście mnie powiesić!
2. Dlaczego, za każdym razem, kiedy wiem, że spartaczyłam robotę, wy krzyczycie, że rozdział był świetny?
Ja się tak nie bawię...
Okej, a teraz tak na serio. Jestem zaskoczona waszymi pozytywnymi opiniami na temat zadań, naprawdę. Są bezmyślne ^^
3.I dziwię się, że prawie żadna z was nie opieprzyła mnie za pocałunek Bells i Jazza ^^ Okej, zaskoczyła was, ale nie zdenerwowała xd
Nie umiałam się powstrzymać przed dodaniem tej sceny
4.i przyznajcie same, Jacob Black jako ofiara będzie taaaki uroczy :D |
Po pierwsze: Nie martw się, przyjdzie jeszcze na to czas Nie wiedziałam, że tak Ci śpieszno umrzeć^^
Po drugie: Tak jest chyba zawsze xD Jak pisałam wcześniej pewne opowiadanie było dokładnie tak samo - ja piszę, że rozdział wyszedł beznadziejnie i debilnie, a czytelniczki, że najlepszy^^ Co się z tymi ludźmi dzieje?
Po trzecie: Już czytałam jak Bella całuje się z Rosalie, Alice, Jacobem.. Jasperem z resztą też. Mi tam teraz nic nie jest straszne xD I sam pomysł był dość.. ciekawy. Jak przeczytałam ten kawałek to potem przez dobre parę minut nie mogłam zebrać szczęki z podłogi.
Po czwarte: oczyyywiście. Był taki słodki, że na cukrzyce można paść
Dziwie się, że tobie nie się ten rozdział nie podobał, naprawdę. Nie wiem czy taki miałaś zamiar, ale uśmiałam się na nim niemało xD
*Przepraszam, jeżeli zaśmiecam Ci forum tym postem, ale nie mogłam się powstrzymać^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Czw 22:04, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Noth.
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:13, 26 Lut 2009 |
|
Taaak....!
Black - oferma,
zadania Emmeta
.... no i oczywiście ta wymiana zdań Edwarda i Alice...
a.... i jeszcze pocałunek z Jasperem...
Super pomysł... boski:D
Zdecydowanie możesz schować tą szubienice. :)
Przyda się jeszcze pare "części" :)
A jeżeli użyjesz tego swojego "Sznura" to co my zrobimy?
Z resztą według mnie nie jest on potrzebny... i nigdy nie był... (i mam nadzieje, że nie będzie)
Weny życzę... czekam... czekam... i doczekać się nie mogę:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Czw 22:21, 26 Lut 2009 |
|
Na początku chciałam cię opieprzyć za pocałunej BJ, ale po chwili i kilku głębokich oddechach stwierdziłam, że w sumie to całkiem zabawne było. Nie ukrywam, że gdyby to było tak na serio to wyrzuciliby mnie z forum za słowa i wyrażenia, które by padły w tym poście...
Zadania są całkiem fajne. I wcale nie jestem zła za to, jak przedstawiłaś Jacoba. Osobiście wolałabym pranie skarpet niż zbliżenie się do niego na 100 metrów.
Ogólnie rzecz biorąc nie mam pojęcia co ci się nie podoba w tym rozdziale. Moim zdaniem jest świetny!!!
WENA W NIESKOŃCZONOŚĆ!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Czw 22:25, 26 Lut 2009 |
|
Mercy.: Och, chyba to jakoś przeżyję
Raduję się wielce, że wywołałam uśmiech na Twojej twarzy, to już sukces. ^^
Widzisz, moja prywatna znajoma twierdzi, że w tym nie ma nic zabawnego, a ja naprawdę się staram. ^^
Więc, o ile mówisz szczerze, podnosisz mnie na duchu
A jeśli chodzi o tą część, myślę, że po prostu moja samoocena szwankuje.
wampirku Obiecuję Ci, że go rozdziewiczy, ale zrobi to z własnej, nieprzymuszonej woli ^^
Noth., moja ulubiona pisarko długich komentarzy! ^^
Nie wiem dlaczego, ale myślałam o Tobie pisząc tą część ^^
Jakoś tak mi się wydawało, że jeśli nie napiszę jej dzisiaj, to spłodzisz mi tutaj jakieś piękne epitafium ku mojej pamięci ^^
Tym bardziej cieszę się, że się podobało.
Anabells Dobrze, że nie opieprzyłaś mnie za ten pocałunek, bo z tej części jestem akurat zadowolona ^^
Podkopałabyś moją pewność siebie xd
Pranie skarpet byłoby zbyt... Łatwe ^^
Ach, i zrobię wam małą niespodziankę ^^
W następnym odcinku między innymi:
-pierwsza randka B&J
-wstydliwe wyznania Jacoba
-zazdrosny Edzio
-TA PIERWSZA NOC (być może )
Nie przegapcie kolejnej części najnowszego brazylijskiego tasiemca, autorstwa madam butterfly |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Czw 22:26, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Aletheia
Człowiek
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta
|
Wysłany:
Pią 8:47, 27 Lut 2009 |
|
madam butterfly napisał: |
I nagle cały mój spokój ulotnił się jak bańka mydlana. Chyba wolałbym, żeby mnie rozdziewiczyła. Zaraz. NA PEWNO wolałbym, żeby mnie rozdziewiczyła…
|
To jest zaje***te^^.
Zadania:
1. Pierwsze ok. trudno oddać kochane autko komuś takiemu jak Emmett
2. Nie podoba mi się, mogło być coś bardziej pikantnego, jak dla mnie.
3. Podoba mi się twój Jacob :D Tego mogłabym nie przeżyć.
Fragmenty Jasper & Bella są niesamowite.
Po prostu niezastąpione.
Czekam na więcej i życzę weny.
A.
Edit: Do przeczytania następnej części zachęciłaś mnie tym:
Nie przegapcie kolejnej części najnowszego brazylijskiego tasiemca, autorstwa madam butterfly |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 8:49, 27 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 12:14, 27 Lut 2009 |
|
Cytat: |
Mercy.: Och, chyba to jakoś przeżyję
Raduję się wielce, że wywołałam uśmiech na Twojej twarzy, to już sukces. ^^
Widzisz, moja prywatna znajoma twierdzi, że w tym nie ma nic zabawnego, a ja naprawdę się staram. ^^
Więc, o ile mówisz szczerze, podnosisz mnie na duchu
A jeśli chodzi o tą część, myślę, że po prostu moja samoocena szwankuje.
|
Jasne, że szczerze. Normalnie przez chwilę się zastanawiałam, czy ne strzelić focha, za kwestionowanie mojej prawdomówności :P
No bo jak się z takiego EPOV nie śmiać? No jak?
Może twoja znajoma ma inne poczucie humoru
Ave Vena i czekam na kolejne :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 15:38, 27 Lut 2009 |
|
Wyznania Jacoba? Hmm, będzie ciekawie. A styl... bajka. Czekam na dalsze części i niech Wena Cię nie opuszcza.
P.S. Ten ff jest bardzo zabawny... :D |
|
|
|
|
Noth.
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 21:01, 27 Lut 2009 |
|
madam butterfly napisał: |
Noth., moja ulubiona pisarko długich komentarzy! ^^
Nie wiem dlaczego, ale myślałam o Tobie pisząc tą część ^^
Jakoś tak mi się wydawało, że jeśli nie napiszę jej dzisiaj, to spłodzisz mi tutaj jakieś piękne epitafium ku mojej pamięci ^^
Tym bardziej cieszę się, że się podobało. |
Nawet nie wiesz, jak miło przeczytać takie słowa:)
Te trzy pozornie nic nie znaczące zdania, skierowane tylko do mnie, znaczą naprawdę wiele.
Poprawiłaś mi nastrój na cały dzień.^^
Naprawdę dziękuję.
Mam tylko nadzieje, że są szczerze napisane:P
A cały FF, prawda, bardzo mi się podoba, łącznie z ostatnim rozdziałem.
Jestem Twoją fanką:D.
Ale możesz się strzec, bo potrafię nie tylko słodzić.
Nie wątpię tu w Twój talent i pomysły.
Mam na myśli raczej sytuacje, które wyciągałam już niejednokrotnie.
Mianowicie chodzi o przystopowywanie i tym podobnym.
Ty już wiesz, czego robić nie należy.
A szubienice zostaw na razie w spokoju.
Hmm... zastanawiam się tylko czasami, czy te moje "komentarze" nie są czasami takie very, very bezużyteczne. Czy kogoś interesuje moje zdanie:P W sumie za każdym razem piszę chyba to samo. Ale ok...
Oczywiście życzę wieeeeelkiej Weny!
P.S.Jeśli napisałam trochę nie na temat, to przepraszam.. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Noth. dnia Pią 21:05, 27 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Pią 21:53, 27 Lut 2009 |
|
Otóż moje drogie, całkiem możliwe, że nie popisałam się na ani jednym z trzech sprawdzianów, które miałam okazję dziś pisać. Składam to na karb mojego uzależnienia od ff.
Boże, czy to da się leczyć?! Muszę iść do jakiegoś psychologa.
Z szczęśliwych wiadomości na dziś: Mam już chyba fabułę na następny ff. Nie chcę jednak kończyć tego, a boję się zabierać za dwa naraz. I nie wiem, co robić ^^.
A jeśli chodzi o TĄ scenę, strasznie ją skaleczyłam. Uprzedzałam, że nie potrafię, więc lepiej będzie, jak ją ominiecie. Pozbawiłam was szczegółów, bo myślę, że takie niedopowiedzenia brzmią lepiej. Poza tym nie lubię w opowiadaniach takich określeń jak sutek, pochwa czy penis. ^^
I już. Takie małe zboczenie.
Okej, już nie nudzę, czytajcie. Enjoy!
[link widoczny dla zalogowanych] -do sceny Belli i Edzia.
-Więc, Jake, opowiedz mi coś o sobie –oparłam łokcie na blacie, spoglądając na niego spod moich nienaturalnie długich rzęs. Zakrztusił się herbatą. Tak, zamówił herbatę w najbardziej snobistycznej restauracji w Lynnwood. Cóż.
-Nazywam się Jacob Black –zaczął, dygocząc. Zachichotałam, ale tak naprawdę byłam przerażona. Co ja tu robiłam? Zabiję tego durnia, nawet Jasper mnie nie powstrzyma.
-Och, to wiem, głuptasku!
Czy ktokolwiek może się speszyć jeszcze bardziej niż to biedaczysko w tym momencie?
-Co… Chciałabyś… Wiedzieć… I… Isabello? –Szepnął, wbijając wzrok w stół. Zaczął bezmyślnie dłubać w swojej sałatce.
-Och, wszystko po kolei –wzruszyłam ramionami. –Oprócz tych oczywistych i suchych faktów.
-Nie wiem. Nie jestem pewien. Nigdy nie byłem –zaczął się plątać w zeznaniach. –Nigdy nie byłem na żadnej randce.
-Oddychaj –upomniałam go. Posłusznie nabrał powietrza do ust. –Kelner!
Po kilku sekundach podbiegł do nas młody, przystojny kelner. Kiedy zobaczył, z kim siedzi Jacob, otworzył szeroko oczy.
-W czym mogę służyć? –Odchrząknął i odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnęłam się zalotnie.
-Poprosimy butelkę najlepszego czerwonego wina, jakie posiada ta restauracja.
-Już się robi, proszę pani –zniknął równie szybko, jak się pojawił.
-Chcesz… Chcesz mnie upić? –Spojrzał na mnie przerażony.
-Nie, skąd! Chcę tylko, byś trochę się rozluźnił –odparłam wesoło. Może faktycznie się upije i będę miała go z głowy?
Odetchnęłam głęboko. Błąd. Jacob wydzielał niezwykle irytujący zapach. Coś jak pot zmieszany z papierosowym dymem, kulkami odstraszającymi moje, chemikaliami z laboratorium i zdechłym kotem. Zacisnęłam wargi i chwyciłam się kurczowo krzesła, byle tylko nie uciec z krzykiem. Przyjrzałam się teraz jego twarzy. Patrzył na mnie zamglonym wzrokiem. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie, bo nawet mi, z moim wampirzym wzrokiem, trudno było cokolwiek dostrzec za tymi okropnie grubymi okularami. Przygryzał wargi, jego serce biło w nierównym, niesamowicie szybkim tempie. Piegi otuliły jego okrągłą twarz, co w połączeniu z trądzikiem nie wyglądało zachęcająco. Flanelowa koszula była wygnieciona, spodnie znoszone. Mógł się postarać, doprawdy.
Myśl pozytywnie. Myśl o Edwardzie. Myśl o Edwardzie.
***
-I wtedy ja… A on mnie… Mówię ci, Isabello, było tak zabawnie! –Bełkotał. Odłożyłam nietkniętą lampkę wina na stół i machnęłam na kelnera.
Przynajmniej jedno mi się udało. Byłam miła, kokietowałam. A on się upił. Amen.
-Isabello, czy ktoś ci mówił, że jesteś taka piękna?
-Dziękuję, Jacobie –przygryzłam wargi. No pięknie, naszło go na pijackie zwierzenia. Może lepiej byłoby, gdyby jednak nie pił?
-Tak? –Kelner podbiegł do naszego stolika.
-Poprosimy rachunek –uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Wyciągnął książeczkę z kieszeni.
-Służę uprzejmie.
-Isabello, ja płacę –Jacob próbował protestować, ale po chwili chrapał smacznie na stole.
-Nieudana randka? –Kelner zaśmiał się cicho.
-Randka? –Prychnęłam. –Raczej przymus.
-Rozumiem. I trochę mi ulżyło –przyznał. Uniosłam brwi. Wzruszył tylko ramionami i odszedł. Otworzyłam książeczkę. Oprócz horrendalnej kwoty widniał tam jeszcze pospiesznie nabazgrany numer telefonu kelnera o imieniu Tyler.
Myśl pozytywnie. Myśl o Edwardzie. Myśl o Edwardzie.
Wsunęłam do środka zwitek banknotów i zatrzasnęłam z hukiem książeczkę. Upewniłam się jeszcze, że kelner-o-imieniu-Tyler to zobaczył, po czym potrząsnęłam Jacobem.
-Idziemy, rycerzyku –pomogłam mu wstać.
-Isabello, jesteś taka piękna –zamruczał cicho. Przewróciłam oczami. A więc to jeszcze nie koniec.
Bello, jesteś taka głupia.
***
Stałam przed jego samochodem i nie wiedziałam, co począć. Z jednej strony nie miałam prawa poruszać się takimi środkami transportu, z drugiej zaś nie odprowadzę go przecież pod sam dom!
Nie miałam jednak wyboru. Zarzuciłam sobie na szyję jego ramię i objęłam go w talii. Uch, będę się musiała wykąpać.
Myśl pozytywnie. Myśl o Edwardzie. Myśl o Edwardzie.
-Isabello –szepnął. –Och, Isabello.
-Zamilcz Jacob, zanim powiesz coś głupiego.
Odsunął się ode mnie, próbując utrzymać równowagę. W końcu upadł przede mną na kolana i rozłożył szeroko ramiona.
-Jestem pijany miłością do ciebie,
Moja Bello ukochana!
Przy tobie czuję się, jakbym był w niebie,
Choć będę kaca miał z rana.
Nie pozwól temu uczuciu zaginąć,
Nie pozwól umrzeć tej miłości,
Chcę moim statkiem do portu twego wpłynąć
I połamać twoim rybom wszystkie ości* -wychrypiał. Podniosłam go z ziemi. Poprzedni zapach Jacoba wymieszał się teraz z alkoholem i błotem. Cudownie.
-Jacobie Black, opanuj się, do cholery –potrząsnęłam nim.
-Isabello, kocham Cię! –Zawył. –Marzę o tobie od dnia, w którym przekroczyłaś mury uczelni!
-Boże… -Jęknęłam. Tylko tego mi brakowało.
-Pozwól mi cię kochać, błagam –krzyknął. Okno nad nami otwarło się z hukiem, a Jacoba zaatakował strumień zimnej wody.
-Ciszej tam, menelu! –Usłyszałam, zanim wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
***
Pożegnałam się z Jacobem tak szybko, jak tylko było to możliwe. Korzystając z faktu, że zdzieliłam go pierwszym kamieniem, jaki znalazłam, odholowałam go do domu w normalnym dla mnie tempie. Położyłam go na kanapie i wymknęłam przez okno, zamykając wcześniej drzwi od wewnątrz. Jeszcze tego by brakowało, żeby ktoś go okradł.
Najgorsze było to, że w jego domu pachniało jeszcze gorzej.
Cóż, jestem tylko kobietą.
Kiedy wracałam do domu, wyczułam w powietrzu znajomą nutę. Zaczęłam stawiać dłuższe kroki, ustanawiając nowe rekordy.
Kiedy moim oczom ukazało się srebrne Volvo, nie posiadałam się z radości. Wbiegłam do środka, spodziewając się zobaczyć stęsknionego Edwarda.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zauważyłam go zagłębionego w fotelu, łypiącego na mnie ze złością.
-Edward? –Zapytałam niepewnie.
-Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś –warknął. Zdębiałam.
-O co ci…
-Och, nie udawaj! –Zerwał się z miejsca. Zacisnął wargi i zmrużył oczy. No pięknie.
Myśli pozytywnie. Myśl o… Och, zamknij się!
-Chodzi ci o moją randkę z Jacobem Blackiem? –Szepnęłam zdezorientowana.
Nie odpowiedział.
-Jesteś zazdrosny –stwierdziłam, kryjąc irytację. Był głupi, jeśli sądził, że zrobiłam to dobrowolnie. –Świetnie zdajesz sobie sprawę z tego, że to jedno z zadań Emmetta! –Byłam bliska rzucenia się na niego.
-Być może –odparł chłodno.
-Nie wierzysz mi?
-Bello, jesteś nieobliczalna –wycedził. –Nie mam co do tego wątpliwości, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia.
Zabolało. Wykorzystywał nieodpowiednie argumenty w nieodpowiedniej kłótni. Wywlekał na wierzch wszystkie brudy. Zupełnie bez powodu. Chciał we mnie wywołać poczucie winy? Dobrze wiem, że cierpiał przeze mnie. Nie zapomniałam.
-Doprawdy, Edwardzie, to było zbędne.
-Gustujesz teraz w molach książkowych?
-Cóż to za pytanie?
-Chcę wiedzieć.
-Po co?
-Chcę i już –nie ustępował.
-Nie, nie gustuję. Jesteś najbardziej upierdliwym wampirem, jakiego znam. Przebijasz nawet Emmetta –czułam, że rośnie we mnie agresja.
-Cóż za pech. Dlaczego więc wciąż się ze mną zadajesz?
-Też chciałabym to wiedzieć –syknęłam.
-Bello…
-Posłuchaj mnie, palancie! Jesteś najbardziej denerwującym, irytującym i przewidywalnym idiotą na tym świecie! Dobijasz mnie swoją przesadzoną uprzejmością i opiekuńczością! Jesteś zazdrosny o każdą muchę, która znajdzie się w moim pobliżu. Mam cię dość! –Wykrzyknęłam, tracąc całkowicie panowanie.
Ponownie zmrużył oczy. Założyłam sobie ręce na piersi, spoglądając gniewnie w jego stronę. Przygryzł dolną wargę.
Myśl pozytywnie.
Tak bardzo starałam się skupić na ujarzmianiu złości, której będę żałować, że nie zdążyłam nawet zobaczyć kiedy znalazł się przy mnie. Przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta z taką żarliwością, że całe wampirze życie stanęło mi przed oczami.
Po raz pierwszy całował mnie w ten sposób. Niczego nie zaplanował, niczego nie przewidział. Po prostu całował. Wciągnął mnie na siebie, ułatwiając mi nieco zadanie. Objęłam go nogami, wplatając palce w jego cudowne, kasztanowe włosy. Nie przestawał mnie całować, chociaż teraz skupił się na każdym skrawku mojej szyi.
Przyparł mnie do ściany, ściągając ze mnie bluzkę.
-Bello –zamruczał mi do ucha, muskając jednocześnie wgłębienie za nim. –Śmierdzisz tym psem.
-I co my z tym teraz zrobimy? –Przyciągnęłam jego twarz z powrotem do mojej i wpiłam się w jego wargi. Tak bardzo pragnęłam jego bliskości.
Tak bardzo pragnęłam Edwarda.
***
Znaleźliśmy się w wannie, kompletnie nadzy. Badał opuszkami palców każdą część mojego ciała, starając się je zapamiętać. Wtulałam się w niego, jak bezbronne dziecko, domagając się kolejnych pieszczot. Wiedział o tym dobrze i specjalnie spowalniał swoje tortury.
Błądził wargami po mojej szyi, obojczykach, piersiach. Drżałam, czując na sobie jego spragniony wzrok.
-Edwardzie –wymamrotałam. –Błagam…
-Pozwól mi…
Przyciągnął mnie bliżej i posadził sobie na kolanach. Zatopił palce lewej dłoni w moich mokrych włosach, prawą gładził mnie po plecach, zjeżdżając coraz niżej. Znów całował mnie z tą cudowną pasją, tą niesamowitą ekscytacją.
Znalazłam się w raju w tym samym momencie, w którym gwiazdy zaczęły spadać na ziemię. A może tylko mi się wydawało. Może to ja byłam coraz wyżej.
Tej nocy kochaliśmy się po raz pierwszy…
***
-Przyjadę niedługo –obiecał, ujmując moje dłonie.
-Nie wiem, czy wytrzymam –mruknęłam. Tak bardzo chciałam z nim wrócić na górę.
-Zamieniasz się w nieprzyzwoitą kokietkę –zaśmiał się cicho, po czym pocałował mnie delikatnie.
-Och, nie udawaj, że ci to przeszkadza!
-Tego nie powiedziałem. Do zobaczenia, moja piękna. Kocham cię –pocałował mnie w czoło i ruszył w stronę samochodu. Zanim odjechał, rzucił mi ostatnie tęskne spojrzenie.
-Ja ciebie też, mój narwany, przewrażliwiony głupcze –westchnęłam, wracając do domu. Po drodze natknęłam się na niewielki bukiet polnych stokrotek. Nic dziwnego, że nie zauważyłam go wcześniej, byłam zaabsorbowana czymś innym.
Podniosłam go i chwyciłam przypiętą do niego kartkę.
Isabello, jest mi tak strasznie wstyd. Po raz pierwszy piłem wino i trochę mi odbiło. Mam nadzieję, że nie powiedziałem niczego, co mogło Cię obrazić. Nie wiem, jak spojrzę Ci w oczy.
Błagam o wybaczenie, Jacob
A dzień zaczął się tak dobrze.
Myśl pozytywnie. Myśl o Edwardzie. Myśl o Edwardzie.
Och, tym razem mam o czym myśleć. Rozdziewiczyłam najświętszego wampira na całej kuli ziemskiej.
Mimowolnie zachichotałam, zatrzaskując za sobą drzwi…
---
*inwencja twórcza własna. Miałoby być bez sensu i tak właśnie jest ^^
A nie mówiłam, że skaleczyłam? xd
Ech, już się nie będę prosić o śmierć, i tak mnie nie słuchacie.
Noth. Mówiłam całkiem szczerze. Uwielbiam twoje komentarze, które nigdy, przenigdy nie są bezużyteczne.
Mercy. Gdzieżbym śmiała w Ciebie wątpić. ^^ Być może. Właściwie, to ona nie wie nawet o co chodzi, nie czytała sagi
Tak więc, moje drogie, jeszcze raz przepraszam za skaleczenie romantycznych chwil, będę musiała żyć z piętnem nieudacznika do końca żywota.
Ave wam, moje muzy!
EDIT: strasznie mi wstyd, naprawdę. xd przegapiłam tyle literówek, tak głupich błędów, że powinnam zapaść się pod ziemię. Ale już naprawiłam błędy, mam czyste sumienie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Pią 22:48, 27 Lut 2009, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 22:20, 27 Lut 2009 |
|
Więc tak.
Po pierwsze powiem, że słuchasz świetnej muzyki^^ Normalnie zakochałam się w tej piosence, którą poleciłaś.
Po drugie powiem, że Jake jest przeuroczy. Normalnie schrupać takiego ułoma Akcja z winem najlepsza, albo ballada Jacoba xD Po prostu świetne.
Po trzecie stwierdzę, że świetnie zrobiłaś omijając ich first night^^ To by w ogóle nie pasowało do tego FF.
Weny życzę i czekam na kolejne :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Pią 22:40, 27 Lut 2009 |
|
Myśl pozytywnie. Myśl o Edwardzie. Myśl o Edwardzie.
Świetne. A to, co pisało nad tym wręcz zabójcze.
Kocham cię za to, jak opisałaś Jacoba. Jeszcze dwie randki. Hihihi!!!
I nareszcie Ed rozdziewiczony!!! Pokazał prawdziwego wampira w sobie!!!
Umieram z ciekawości, co będzie dalej.
WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 22:43, 27 Lut 2009 |
|
Odetchnęłam głęboko. Błąd. Jacob wydzielał niezwykle irytujący zapach. Coś jak pot zmieszany z papierosowym dymem, kulkami odstraszającymi moje, chemikaliami z laboratorium i zdechłym kotem. Zacisnęłam wargi i chwyciłam się kurczowo krzesła, byle tylko nie uciec z krzykiem.
no kochana zgadzam się jak nigdy! Też bym od szczeniaka uciekała z krzykiem...
wyłapałam literówkę wow jak nigdy prawą gładził mnie po plechach, żeby nie było, iż tylko się zachwycam :D
zazdrosny Edward mrauuuu
no i wreszcie przenajświętsza dziewica Edwardzina została rozdziewiczona, ponowne mrauuuu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Pią 22:52, 27 Lut 2009 |
|
wampirku dziękuję za poprawę ^^
chociaż głaskanie po plechach byłoby dość oryginalne ^^
Mercy.cieszę się, że spodobał Ci się mój wybór piosenki, jakoś mi do tego pasowała.
Wiesz, I wanna touch you ^^
Ulżyło mi, że rozumiecie i popieracie moje unikanie szczegółów.
I Mercy. ma rację, to nie pasowałoby do reszty całego ff. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Noth.
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 0:15, 28 Lut 2009 |
|
No nie mogę... Po po prostu nie mogę napisać, że coś mi się nie podobało.
Zgadzam się, zbyt wiele szczegółów by tu nie pasowało.
A przedstawienie Jacoba świetne:) taki mały kujonek, z którym się nikt nie zadaje.
Aż strach na niego spojrzeć (hihi...)
Piosenki niestety nie słyszałam, bo mój kochany komputerek nie chce otwierać w zupełności stron i brakuję mi "play" :D
No i to chyba niestety tymczasowo na tyle, bo mnie wyganiają od komputera... Uzupełnię jutro.. obiecuję:). to jeszcze nie koniec długich komentarzy:)
Życzę Weny:) Jak zawsze. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Noth. dnia Sob 0:17, 28 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Sob 16:17, 28 Lut 2009 |
|
Gdybyście się chcieli upominać o następną część ( co prawdopodobnie nie nastąpi, ale cii ^^), która powinna pojawić się dziś wieczorem, to lojalnie uprzedzam, że pojawi się dopiero jutro ^^
Brak czasu, rozpaczliwy brak weny, pustka w głowie ^^
no.
Ave, MB |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Noth.
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:02, 28 Lut 2009 |
|
Hmm... uzależniłam się od tej piosenki^^.
Jest świetna.
A co do tego, że nie pojawi się dzisiaj następna część:
Oczywiście żałuję, bo bardzo chciałabym przeczytać co jest dalej...
i w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem. (nie mogłam się powstrzymać, samo wyszło.)
Ale rozumiem Cię.
Są czasami takie dni, że po prostu nic nie można wymyślić.
Kompletny brak weny.
Naprawdę rozumiem, dlatego nie mam zamiaru pisać jakiś rzeczy typu "Zabiję Cię, jeśli nie napiszesz tego dziś" (no dobra, nie postarałam się w przykładzie.)
Wiadomo o co chodzi.
Mam tylko głęboką nadzieję, że jutro rzeczywiście pojawi się następna część.
I nie będę rzucać groźbami.
Po prostu jeśli pojawi się jutro, to będę bardzo, bardzo szczęśliwa.
To chyba na tyle.
Pozostaje mi jedynie życzyć Weny.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Nie 20:23, 01 Mar 2009 |
|
No i gdzie ta następna część Ja już nie moge wytrzymać!!!!!
Twój styl jest taki super. Tak lekko przedstawiasz to opowiadanie. Tak ciekawie piszesz, że nie można wytrzymać bez następnej części!!! Tak więc nie karz NAM długo czekać błagam....:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Nie 21:48, 01 Mar 2009 |
|
Lojalnie uprzedzam, część dwunasta może wam się nie spodobać. Jeżeli jesteście wiernymi fankami związku Bella-Edward, możecie mnie powiesić za ten rozdział. Przykro mi, nie mogę zmieniać moich sennych wizji (tak, to właśnie mi się przyśniło ), to wbrew prawu
Mało Edwarda, mało Emmetta. Dużo Jacoba.
[link widoczny dla zalogowanych] Do sceny Jaspera&Belli.
Enjoy, Madam Butterfly.
Od kilku dni na zajęciach siadałam obok Jacoba. Nieoddychanie na dłuższą metę się nie sprawdzało, musiałam przecież coś mówić, a do tego potrzebne było powietrze. Zawsze mogłam zaopatrzyć się w maskę gazową i udawać, że boję się nalotu wrogich statków kosmicznych.
Opracowałam jednak trochę mniej bolesną, ale równie skuteczną metodę. Codziennie rano raczyłam moje nozdrza mentolową maścią. I chociaż miałam wrażenie, że mój mózg staje w płomieniach, ten zapach nie wywoływał u mnie odruchów wymiotnych.
Na moje nieszczęście, na porannym polowaniu troszeczkę się zapomniałam i nie zdążyłam użyć mojego cudu techniki. Więc wstrzymywałam oddech. Boże, czy on naprawdę nie miał w domu wanny?
Wykładowca mówił tak monotonnym głosem, że gdybym wciąż była człowiekiem, bezceremonialnie położyłabym się na ławce i chrapała w najlepsze, uprzednio zakrywając się swetrem. Co zresztą uczyniło już kilkoro studentów. Uśmiechnęłam się pod nosem. Reakcja ta natychmiast została zarejestrowana przez jakże bystre oko Jacoba. Nie posiadał się ze szczęścia, kiedy obiecałam mu, że będę siadać obok niego, więc teraz wpatrywał się we mnie non stop, pilnując, bym nie zmieniła zdania.
-Co cię tak bawi?
-Och, nic –wzruszyłam ramionami. –Po prostu wspominam sobie dowcip, który opowiedział mi wczoraj Jasper. Był naprawdę świetny.
Natychmiast odwrócił się w stronę blondyna, wpatrując się w niego z furią. Skrzywił się, po czym wrócił do poprzedniej pozycji. Ponownie się uśmiechnęłam. Był zazdrosny.
-Nie wiedziałem, że ten sztywniak potrafi opowiadać dowcipy. No ale, dla miłości zrobi się wszystko –prawie wycedził. Zamarłam. Że co, proszę?
-Miłości? –Powtórzyłam bezmyślnie.
-Isabello, nie udawaj, że tego nie zauważyłaś –pokręcił głową. Odnosiliśmy sukcesy, już się nie jąkał, potrafił nawet się ruszać, gdy byłam w pobliżu.
-Czego niby?
-Widzę, w jaki sposób Jasper patrzy na ciebie. A to, co widzę, nie podoba mi się ani trochę –dodał zaborczo. Musiałam się powstrzymywać, żeby go nie uderzyć. Co on sobie myślał?! Że po jednej randce, na której się upił i na którą, notabene, nie poszłam z własnej niewymuszonej woli, jestem cała jego? Gr! Jakże ja nienawidzę śmierdzących ludzi!
-Myślę, że oglądasz za dużo romansideł –stwierdziłam, przełykając jad.
Zarumienił się. Czyżby? Nie… A jednak!
Jacob Black największym fanem kolumbijskich wyciskaczy łez! No proszę, a jednak potrafi mi poprawić humor.
-Wiem, co widzę –syknął.
Wzruszyłam tylko ramionami i odwróciłam się w stronę Cullenów, pragnąc zobaczyć ich miny. Na pewno nas słyszeli. Emmett założył sobie słuchawki na uszy i bezmyślnie wybijał rytm rockowej piosenki, ale kiedy tylko napotkał mój wzrok, uśmiechnął się szyderczo. Miałam przynajmniej pewność, że nie usłyszał tego, czego nie powinien był usłyszeć. Za to Jasper… Jasper przygryzł niepewnie dolną wargę, oczekując mojej reakcji. Miałam dwa wyjścia –mogłam uznać to za głupi żart i zdzielić Jacoba w łeb, co wyraźnie pasowałoby Jasperowi, albo uwierzyć i wtedy… Wtedy mielibyśmy problem.
Nie chciałam w to wierzyć, przecież to było bezsensowne. On ma Alice, ja mam Edwarda. Nie zrobilibyśmy im tego, prawda? PRAWDA?
Bezwiednie dotknęłam opuszkami palców dolnej wargi, przypominając sobie sposób, w jaki całował mnie Jasper tego feralnego popołudnia. Po moim ciele rozlała się fala niezrozumiałej dla mnie rozkoszy. Tak nie powinno być. Jasper też zauważył zmianę w moim nastawieniu, bo pochylił się lekko nad ławką, zaciskając palce na brzegach stolika, gotów do skoku. Świdrował mnie wzrokiem, szukając odpowiedzi, pragnąc przedostać się głębiej, do mojego umysłu.
Odwróciłam głowę, zażenowana. To się nie powinno dziać. To wszystko to jakiś koszmar na jawie. Gdzie ja się znalazłam, w jakimś cholernym Mario World? I co, byłam księżniczką do uratowania? Cholera, cholera, jasna cholera!
-Jake, co powiesz na to, bym wpadła do ciebie dzisiaj? –Zapytałam zaskoczonego chłopaka. Chciałam mieć to już za sobą, a poza tym chyba nie byłam gotowa na spotkanie twarzą w twarz z Jasperem. Nie teraz.
-Do mnie? Do domu?
-A gdzie niby? –Zachichotałam, jak głupia nastolatka.
-No… Dobra –jęknął. –O której będziesz?
-Co powiesz na: zaraz po szkole? –Mrugnęłam do niego.
-Tyle, że… Mój samochód jest w naprawie. Nie mam jak… Nie mam cię czym zabrać. Bo ty nie masz już swojego Audi, prawda?
Skrzywiłam się. Czy wszyscy uparli się, by mnie dzisiaj dobijać.
-Tak, nie mam. Nie było mi potrzebne, lubię autobusy –westchnęłam. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Jasne. Gdybym ja miał takie auto…
-Okej, widzimy się później. Wiem gdzie mieszkasz –zerwałam się z krzesła.
Dlaczego zawsze ja?
***
-Masz ciekawą kolekcję… Znaczków –stwierdziłam, przerzucając bezmyślnie kartki klasera. Niezręczna cisza okropnie mi ciążyła, chciałam się stąd zmyć jak najszybciej.
-Dziękuję. Zbieram je, od kiedy pamiętam –podszedł do mnie z herbatą. –Proszę.
Ujęłam kubek, nie przejmując się wrzątkiem wewnątrz. Przecież się nie poparzę.
-A tam, co to? –Wskazałam brodą na przeciwległą ścianę. Gdy tylko odwrócił głowę, część herbaty wylądowała w doniczce.
-Dyplomy i nagrody. Wiesz, olimpiady chemiczne, zawody matematyczne, takie tam.
-Jasne, rozumiem –pokiwałam głową.
RATUNKU!
-Isabello… -Zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Czułam na sobie jego oddech, przesiąknięty serowymi nachos i… Octem? Fuj.
-Pokażesz mi swój pokój? –Zerwałam się z kanapy, oblewając go resztą wrzątku. –Ups –jęknęłam skruszona. Och, jaką dobrą aktorką byłam!
-Kurka wodna! –Zaczął skakać po salonie, machając energicznie rękami. Taniec godowy kurczaka, ot co. Pilnowałam się, by nie wybuchnąć śmiechem. Czasem Jacob był taki pocieszny.
-To jak? –Przytrzymałam go jedną ręką. Zadrżał.
-Zimno ci? Przyniosę ci jakiś koc –zaoferował. Tym razem ja zadrżałam.
-Nie, złe krążenie –wyjaśniłam oględnie. –Zaprowadzisz mnie tam, czy nie?
-Isabello, nie wiem, czy to taki… -Zaczął, ale wyminęłam go i ruszyłam w stronę schodów. Truchtał niemrawo za mną.
***
Z każdego kąta jego pokoju patrzyła na mnie Isabella Swan. Byłam dosłownie wszędzie. Każdy kawałek ściany był zalepiony moimi zdjęciami. Każdy.
-Uhm. Ładna kolekcja –bąknęłam. Patrzył na mnie zażenowany.
-Ostrzegałem.
-Nie, w porządku. Każdy ma jakieś zboczenie. Ja też mam pokój wytapetowany zdjęciami Jaspera –wysiliłam się na marny żart. Zacisnął usta i zmrużył powieki.
-Isabello…
-Wiesz co, Jake? Zrobiło się późno –ostentacyjnie spojrzałam na ścienny zegar… Ze mną w tle. –Muszę iść. Miło było, naprawdę. Do zobaczenia na uczelni –pomachałam w jego stronę energicznie, zrzucając mu z nosa okulary. Chciałam mieć pewność, że nie będzie mnie zatrzymywał.
Tego było za wiele. Naprawdę, o wiele za wiele.
***
Usłyszałam warkot zbliżającego się motoru. Zatrzymał się gwałtownie u mojego boku.
-Wsiadaj! –Jasper wydawał się być poirytowany.
-Dobrze wiesz, że mi nie wolno –przypomniałam mu. Tak naprawdę nie miałam ochoty wsiadać na to jego przeklęte Kawasaki*.
-Wsiadaj, Bello. Emmett wyjechał z Rosalie do Forks. Muszą omówić z Alice szczegóły ślubu. Zresztą, my też jutro musimy się tam pojawić. Drugie zadanie –szepnął.
-Alice to zobaczy. Powie wszystko Emmettowi –chwytałam się ostatniej deski ratunku, mimo że wcale nie chciałam dopuścić tej opcji do umysłu. Jeśli zobaczyłaby, że wsiadam na motor Jaspera, to zobaczyłaby też, jaka rozmowa nas czeka. O nie.
-Bello, musimy porozmawiać, dobrze o tym wiesz. Alice niczego nie zobaczy, bo nie zwraca na to teraz uwagi. Jest w amoku –mruknął.
No dobra, miał rację. Cholera, znowu uciekam od problemów.
-Bello, zaufaj mi, błagam. Do tej pory mówiliśmy sobie o wszystkim, tak? No, prawie o wszystkim –spojrzał na mnie. –Wciąż nie wiem, po co tam szłaś.
-Jasper…
-Chodź, Bello. Nie dam ci spokoju, wiesz o tym –wyciągnął rękę w moją stronę. Ujęłam ją, wzdychając z rezygnacją. –Nie będzie tak źle. Za chwilę będziemy u ciebie.
-Nie o to mi chodzi.
-Bello…
-Jedź, Jasper. Po prostu jedź.
***
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem. Oczekiwałam jakiejś reakcji z jego strony, on widocznie robił to samo. Przechylił lekko głowę i zacisnął ręce w pięści.
-Bello…
-Słyszałeś, co mówił Jacob. Nie chcę w to wierzyć.
-I dobrze.
-Ale muszę poznać prawdę –zrobiłam krok do przodu. Cofnął się instynktownie.
-Nie.
-Tyle mi wystarczy –jęknęłam, opadając na najbliższe krzesło.
-Bello… -Dopadł do mnie w dwóch susach. Spojrzał na mnie błagalnie, ujmując moją dłoń. –Ja… Ja nie wiem, co się dzieje. Jeszcze nigdy… Nigdy nie targało mną tyle emocji naraz. Nie potrafię uspokajać sam siebie –załkał.
Świat zawirował mi przed oczami. Wampiry nie zmieniają tak łatwo swoich uczuć. Jasper był z Alice. Od zawsze. I nic nie mogło tego zmienić. Ja byłam z Edwardem. I było mi z nim dobrze. Nic nie powinno tego zmienić.
Więc dlaczego, do cholery, jedyne o czym teraz myślałam, to pragnienie, by znów poczuć smak Jaspera?
-Bello, to jest złe –pokręcił głową, wyczuwając mój nastrój.
-Wiem –jęknęłam. –Wiem.
I wszystko potoczyło się z szybkością błyskawicy. Turlaliśmy się po podłodze, odsuwając i przyciągając się wzajemnie. Rozum podpowiadał nam, że to się źle skończy, organizm pragnął więcej.
Po raz kolejny doświadczyłam zaborczości Jaspera, agresywności jego warg, wszędobylskości jego długich palców. I było mi z tym nieprzyzwoicie dobrze. Byłam nielojalna wobec Alice i Edwarda, ale w tym momencie niewiele mnie to obchodziło. Zanurzałam palce w jego włosach, kiedy on całował mnie po szyi. Przyciągałam go do siebie, gdy próbował mnie rozbierać. Mogliśmy sobie pozwolić na agresywne pocałunki, ale na nic więcej. Wciąż miałam nad tym kontrolę, mimo, że ta słabła z każdą minutą.
Przewrócił mnie na plecy, przygniatając mnie swoim ciałem. Warczał cicho.
Cóż, będę miała się z czego spowiadać.
***
-To było złe –szepnął, z trudem łapiąc oddech.
-Tak.
-I niemoralne.
-Owszem.
-Nie powinniśmy tego robić nigdy więcej.
-Absolutnie.
-Całe szczęście, że nie zrobiliśmy niczego więcej.
-Masz rację –przytaknęłam, wciąż nie myśląc trzeźwo.
-To było złe –powtórzył.
-Tak.
I znów leżał na mnie, błądząc wargami po mojej szyi.
Życie jest takie skomplikowane.
---
* [link widoczny dla zalogowanych]
Uprzedzałam
Zapraszam na mój drugi, nowy ff, jeśli tylko macie ochotę poczytać o innym Emmetcie.
http://www.twilightseries.fora.pl/b-kacik-pisarza-b,47/otworz-oczy-nz,2738.html |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Nie 21:58, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Nie 21:51, 01 Mar 2009 |
|
Ooo fuck! Powaliłaś mnie! Jasper i Bella??!! Szok xD Miły szok xD
Coś niekonwencjalnego xD Jestem na duże tak I to ich tarzanie po podłodze xD
No umarłam!
Świetny rozdział - nie zabiję cię - ale więcej, więcej będę krzyczeć xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|