|
Autor |
Wiadomość |
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Wto 6:50, 24 Lut 2009 |
|
nie martwcie się, obędzie się bez siniaków u Belli ^^
na następną część musicie poczekać dziś do wieczora, o ile najdzie mnie wena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Wto 16:24, 24 Lut 2009 |
|
Mam nadzieję, że cię najdzie, inaczej zginiesz xDDD
Ale na prawdę, jestem ciekawa co z tego wyniknie, rozpaliłaś we mnie zainteresowanie xD
Więc czekam xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 18:23, 24 Lut 2009 |
|
5 sekund najlepsze :D
Ale ten Edward przewidywalny^^
A tak konstruktywniej:
Kobieto, ja normalnie się rozpływam czytając twoje FF. Masz cudowny styl, można się pośmiać, pogłówkować, zaskoczyć, zaciekawić, zasmucić, i wiele, wiele innych.
Poszukiwania Belli są oczywiście najbardziej tajemniczym i wzbudzającym ciekawość wątkiem, a jej więź z Jasperem jest urocza, tak jak Emmet z swoimi docinkami, a o Edwardzie to już nie wspomnę^^
Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Wto 23:15, 24 Lut 2009 |
|
W związku z tym, że coraz mniej komentujecie, myślę, że kolejne części będą pojawiać się rzadziej. Od razu się wytłumaczę, żebyście sobie nie pomyślały nie wiadomo czego. Nie zależy mi na komentarzach, ale mniej komentarzy oznacza, że mniej osób to czyta. A dla kogo ja to piszę, jeśli nie dla was? Dlatego teraz postaram się pisać rzadziej. Być może narzuciłam za szybkie tempo.
A teraz, przechodząc do rzeczy, Enjoy.
P.S. To chyba najgorsza część, jaką do tej pory popełniłam. Przepraszam.
Co ona sobie właściwie wyobraża? Przyjedzie tutaj i mnie zabije? Z tego, co wiedziałam, Edward nadal był wolnym wampirem, nie należał do nikogo. Poza tym Carmen mówiła, że Edward absolutnie nic do niej nie czuje. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego Tanya pragnie złożyć mi wizytę.
-Uspokój się, Swan. Chyba nie chcesz, żeby zobaczył cię w takim stanie. –Mruknęłam, wygładzając brzeg sukienki. Z oddali dochodził do mnie pomruk samochodu. Nie brzmiał jednak jak Volvo Edwarda.
Zadrżałam. Czyżby Carmen uprzedziła mnie w ostatniej chwili?
-Piękne dzięki, Carmen. –Jęknęłam rozpaczliwie, podchodząc do okna. Na leśnej drodze pojawił się nieznany mi Aston Martin.
No to mamy klops. Nie, żebym bała się Tanyi, ale Edward może pojawić się tu w każdej chwili. Trochę niezręczna sytuacja. A może jest nastawiona pokojowo? Może chce mi życzyć powodzenia, albo ostrzec mnie przed ciemną przeszłością Edwarda?
Litości, kobieto! Twoja naiwność mnie dobija. –Upierdliwy przyjaciel postawił mnie do pionu.
-Masz rację, muszę się przygotować na pyskówkę. –Szepnęłam zrezygnowana. Usadowiłam się w fotelu i przestałam oddychać. Tylko tak potrafiłam się maksymalnie skupić. Starałam się wyglądać jak najbardziej naturalnie, a doprawdy nie było to łatwe. Za chwilę miałam wszcząć kłótnię z wampirzycą, której praktycznie nie znałam. I to o mężczyznę!
Samochód zatrzymał się na żwirowanym podjeździe, a zamykane drzwiczki zaskrzypiały złowrogo. Osoba, która wysiadła z pojazdu, musiała się niecierpliwić, bo już po sekundzie usłyszałam dźwięk dzwonka.
-Proszę. –wypuściłam z siebie powietrze. Cholera. Drzwi otworzyły się szeroko, a ja zamarłam w oczekiwaniu.
-Bella? –ciepły baryton rozniósł się po przedpokoju. Całe napięcie spłynęło ze mnie w błyskawicznym tempie. Rozglądał się chwile po holu, po czym zamknął oczy i wciągnął głośno powietrze. Byłam teraz tak lekka, że czułam się jak najmniejszy pyłek, wirujący właśnie w jego płucach. Kiedy w końcu odwrócił się w moją stronę, jego uśmiech zmienił się w grymas przerażenia. Natychmiast znalazł się przy mnie.
-Bello! Co się stało? –pochylił się nade mną. Zmarszczyłam brwi.
-O co ci chodzi?
-Wyglądasz, jakbyś zobaczyła stado rozwścieczonych wilkołaków, lub przynajmniej Emmetta w negliżu. –Odparł z przejęciem. Zachichotałam.
-Nie, tego z pewnością bym już nie przeżyła. –Wyciągnęłam do niego rękę. Rozluźnił się nieco i pomógł mi wstać.
-Więc, jaki jest powód twojego zdenerwowania? –Zapytał, nie puszczając mojej dłoni. Zacisnęłam wargi. Jeśli powiem mu o Tanyi, wyśmieje mnie. Nie wiedziałam nawet, że tak bardzo się tym przejmuję. W końcu czeka mnie tylko miła pogawędka z nieobliczalną wampirzycą.
-Bello… -Ścisnął mocniej moje palce.
-Chyba… Chyba będę miała gościa.
-Dzisiaj? –Zapytał wyraźnie zawiedziony. Pokiwałam twierdząco głową. –Cholera, a miałem zamiar cię gdzieś porwać –podrapał się po głowie. –Ale to może poczekać do jutra.
-Nie, możemy jechać. Mój gość chyba jakoś to przeżyje. –Byłam idiotką. Uciekałam od problemów. Być może bałam się, że Tanya nazwie mnie dziwką, szmatą lub ladacznicą, a ja nie będę mogła zaprzeczyć.
-To pewnie ktoś ważny, prawda?
-Nie bardzo. –Wzruszyłam ramionami.
-Bello, co ty przede mną ukrywasz? –Zapytał, przyciągając mnie do siebie. Musiałam zadrzeć delikatnie głowę, by spojrzeć mu w oczy. Wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Dobra. I tak się przecież kiedyś dowiesz –westchnęłam zrezygnowana. –Tanya planuje zrobić mi małą niespodziankę.
-TANYA?! –Odskoczył ode mnie, jakbym była trędowata. Warknął cicho. –Zapraszałaś ją.
-Niby po co? –Obruszyłam się. –Sama się wprosiła. –Jęknęłam. Zmaterializował się z powrotem u mojego boku.
-Dlaczego? Zrobiłaś jej coś?
-Wygląda na to, że zabrałam jej ciebie. –wzruszyłam ramionami. Pochylił się nade mną.
-Ona nigdy mnie nie miała. Nigdy. –Zamruczał uwodzicielsko. –Nie powiesz mi chyba Bello, że pragniesz uciec od konfrontacji. –Odsunął mnie na odległość ramion i spojrzał na mnie rozbawiony.
-Tak właśnie zamierzam zrobić –przyznałam. –A tak się świetnie składa, że ty zamierzałeś mnie gdzieś porwać.
-Jesteś niemożliwa. –Zaśmiał się.
-Tak, wiem. I jeszcze dziwna. I prawdopodobnie do dupy. –Westchnęłam. Jego chichot przerodził się w gromki śmiech. –Będziemy tu tak stać, czy zaprowadzisz mnie do swojego cacka? –Spojrzałam na niego z ukosa. Natychmiast spoważniał.
-Jak pani sobie życzy, madam. –puścił mnie przodem. Zanim jednak doszłam do drzwi, usłyszałam jego szept przy moim uchu. –Wyglądasz naprawdę zjawiskowo, Isabello. Myślę jednak, że przyda ci się kurtka. –Spojrzałam na niego zdezorientowana. Otworzył przede mną drzwi. Płatki śniegu upadały wdzięcznie na ziemię, tworząc delikatną puchową kołderkę. Nareszcie w Lynnwood nastała zima. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Chyba nie sądzisz, że będzie mi zimno. –Spojrzałam na niego rozbawiona. Doskonale wiedział, że wampiry nie marzną.
-Nie, nie sądzę. Ale moglibyśmy zachować pozory. –Podał mi mój płaszcz, po czym uśmiechnął się łobuzersko.
-I jak tu się takiemu oprzeć. –Mruknęłam, zamykając drzwi. Zachichotał, po czym musnął mnie delikatnie w policzek i ruszył w stronę samochodu.
***
Jechaliśmy w milczeniu, napawając się każdym niewypowiedzianym słowem. Błogą ciszę niespodziewanie przerwał telefon Edwarda. Odebrał, bez sprawdzania, kto dzwoni i włączył głośnik.
-Słucham?
-Czy ta dz***a jest teraz z tobą? –Usłyszałam kobiecy, niski głos.
-Witaj Tanyo, jak dobrze cię znów słyszeć. –Odpowiedział spokojnie, ale na jego twarzy pojawił się gniew. Znieruchomiałam.
-Nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie, Edwardzie.
-Bo nie rozumiem, o co ci chodzi.
-Och, nie udawaj! Dobrze wiesz, o kogo mi chodzi. –Zirytowała się.
-Tanyo, dobrze wiesz, że nigdy nie korzystałem z usług panien lekkich obyczajów, więc doprawdy nie rozumiem, kogo masz na myśli.
-Dobra –jęknęła zrezygnowana. –Czy Isabella jest teraz z tobą?
-Owszem, BELLA siedzi właśnie obok mnie i zapewniam cię, że daleko jej do dziwki. –Spojrzał przepraszająco w moją stronę. Skrzywiłam się.
-Isabello. –Głos w słuchawce przemawiał teraz do mnie. –Chyba mamy coś do omówienia.
-Pierwsze słyszę. –Odpowiedziałam, starając się przybrać neutralny ton.
-A i owszem, mamy. Myślę, że zachowałaś się podle, flirtując z moim Edwardem. –Odparła. Edward zacisnął mocniej ręce na kierownicy. –Znałaś naszą historię. Jesteś zwykłą dzi…
-WYSTARCZY!!! –Ryk Edwarda przebił się przez każdą komórkę mojego ciała. –Tanyo, zrozum wreszcie, nigdy nie byłem twój. Nigdy nie było nas. Nigdy cię nie kochałem.
-To ona ci to wmówiła. –Syknęła. Przygryzłam wargi, wpatrując się bezmyślnie w przestrzeń za oknem. Dzięki Tanyi poczułam się jak szmata. I wcale nie musiałam stać z nią twarzą w twarz. Przez telefon było to jeszcze bardziej upokarzające.
-Dość. –Wycedził. –Nie życzę sobie, byś kiedykolwiek nachodziła Bellę, naruszała jej spokój. Zrozumiano?!
-Jak tam sobie chcesz, Edwardzie. Bello, jeszcze jedno. Zastanów się, czy nie działasz za szybko. Możesz go zranić. –Nie zdążyła dodać nic więcej, bo Edward wyłączył całkowicie telefon.
-Przepraszam. –Szepnął. Uparcie wpatrywałam się w okno. –Bello… -Ujął mój podbródek, zmuszając mnie do zwrócenia się w jego stronę.
-Ona ma rację.
-Ona wygaduje głupoty. –Pogłaskał mnie po policzku. Odsunęłam się od niego tak daleko, jak tylko pozwalały mi na to drzwi samochodu.
-To wszystko dzieje się za szybko. Spójrz na nas, Edwardzie. Spójrz na mnie. Ledwo cię znam, a nie potrafię logicznie myśleć, gdy nie ma cię w pobliżu. Przez ciebie muszę wykonać jakieś trzy durne pomysły Emmetta!
-Pomogę ci. –Zaoferował. Przewróciłam oczami.
-Nie o to mi chodzi, Edwardzie. Myślę, że powinniśmy przystopować.
-Czy ty… Zrywasz ze mną? –Otworzył szerzej oczy.
-Nie, wariacie –ujęłam jego wolną dłoń, splatając nasze palce. –Chodzi mi tylko o to, żebyśmy się tak nie spieszyli. Mamy na to całą wieczność.
-Jeśli takie jest twoje życzenie. –Uśmiechnął się. Po chwili znów mogliśmy rozkoszować się idealną ciszą. Wyłączyłam umysł, nie chcąc myśleć o rozmowie z Tanyą. Wyobrażałam więc sobie baranki, kaczuszki, chmurki, kózki i wszystkie inne słodkie i niewinne rzeczy. Obserwując zmieniający się krajobraz za oknem, doszłam do wniosku, że nadal nie wiem, dokąd Edward ma zamiar mnie zabrać.
-Edwardzie, dokąd jedziemy?
-Do Forks. –Odparł, nie spuszczając wzroku z drogi.
-Proszę? –Poruszyłam się nerwowo. Kolejny weekend w towarzystwie Emmetta. Minęły cztery dni, od kiedy wygrał zakład, a wciąż nie wymyślił mi kary. Czekało mnie piekło, to było pewne.
-Rosalie poskarżyła mi się, że nie chciałaś z nimi jechać, a skoro nie przyszła góra do Mahometa… -Zaśmiał się.
-Piękne dzięki, Edwardzie. Trafiłam z deszczu pod rynnę. –westchnęłam ciężko, starając się pogodzić z moim skomplikowanym losem.
***
Sobotniego poranka spacerowałyśmy z Alice po okolicznych lasach. Chciałam ją poznać, o niej wiedziałam najmniej. Opowiedziała mi swoją historię. Wiedziałam już, jak poznała Jaspera i w jaki sposób trafili do tej rodziny. Słuchałam jak urzeczona. Niewątpliwie Alice była dobrą mówczynią. Śnieg dotarł i tu, więc drzewa uginały się pod ciężarem świeżego puchu. Czułam pod nogami każdą gałązkę, każde wgłębienie. Kiedy przystanęłyśmy na chwilę, by obserwować uciekające przed nami wiewiórki, Alice spojrzała na mnie mglistym wzrokiem.
-Bello, zgarnij śnieg spod swoich stóp. –Rozkazała pewnym głosem. Zdziwiłam się, ale uczyniłam to, o co mnie poprosiła. Naszym oczom ukazał się niewielki kamień. Spojrzałam na nią pytająco. –Pochyl się bliżej.
-Hominis est errare, insipientis in errore perseverare. –Przeczytałam uważnie, starając się nie pomylić. Literki były niewiarygodnie małe i w dodatku niechlujnie wyryte.
-Co to oznacza? –Zmarszczyła brwi. –Zobaczyłam, że to odczytujesz, ale nie wiedziałam, czy to ważne. Wolałam sprawdzić. –Odpowiedziała, widząc mój zdziwiony wzrok.
-Ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie. –Przetłumaczyłam. Pstryk. Przez ten cały czas mylnie interpretowałam wszystkie znaki. Szukałam nie tam, gdzie powinnam. Boże, ależ byłam głupia.
-Bello?
-Alice, powiedz Edwardowi, że zadzwonię do niego, gdy tylko wrócę. Obiecuję, że wszystko mu wyjaśnię. –Rzuciłam się biegiem na północ, zostawiając zdezorientowaną Alice w tyle. Musiałam go znaleźć. To nie mogło czekać…
---
No i jak? Tych, którzy nie przeczytali wstępu do tej części, proszę o zrobienie tego teraz. To w sumie dla mnie ważne. Ave wam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Wto 23:24, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Wto 23:22, 24 Lut 2009 |
|
I to ty chcesz mnie zabić? I to niby najgorsza część??!! Nigdy w życiu!
Emmett w negliżu - mnie by to na pewno nie zabiło ;>
No i rozmowa telefoniczna. Hmm.. co też Tanya wymyśli? Czy zostawi sprawę? xD
I ta końcówka. Jestem cholernie ciekawa, cholernie xD
Veny słonko |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Wto 23:32, 24 Lut 2009 |
|
Bosssko!!! Mam nadzieję, że sprzystopowywanie ci nie wyjdzie...
Ta część była świetna. Nie mama pojęcia dlaczego uważasz, że jest do dupy.
Już nie mogę się doczekać do następnego rozdziału. Co też Em wymyślił???
WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 23:35, 24 Lut 2009 |
|
Łałałiła. :)
Coraz bliżej rozwiązania zagadki "kogo szuka Bella"? :D Strasznie mnie to męczy. Mam kilka koncepcji, ale zapewne żadna nie jest odpowiednia... ^^ Tak więc czekam z NIEcierpliwością! ;P
Brakuje mi Emmeta i jego boskich konfrontacji słownych z Bellą. Ciekawe jakie zadania jej wymyśli, w ramach przegranego zakładu... ;>
Edward jak zwykle Boski. W ogóle samo to imię jest Boskie samo w sobie, o! xD
A Tanya to głupia bitch. Nie lubię jej. Grr.
Czekam na cd! :) Tylko nie rzadziej, błagam! :O nie przeżyję takiego długiego oczekiwania! W miarę jak najszybciej! :P Plis, plis, plisss! :D
Buziaa :* |
|
|
|
|
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Śro 8:32, 25 Lut 2009 |
|
Chyba zwariowalas chcesz nas zabic To przeciez takie wciągajace że nie mozna sie oderwac nie przestawaj dawac rozdziałów tak jak teraz nie moge czekac pali mnie CIEKAWOŚĆ!!!!!!!!!
DUŻO WENY ŻYCZEEE!!! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Śro 9:35, 25 Lut 2009 |
|
Nie waż się nigdy więcej gadać takich głupot. Że niby nikt nie czyta?? Jaaaaasne. <foch>
A teraz co do odcinka:
No czekałam niecierpliwie, a teraz będę czekała jeszcze bardziej niecierpliwie, no bo muszę się dowiedzieć do kogo ona tak hasa. :P
No i ta reakcja Tanyi... uhuhu nie idzie w półśrodki. :P
Naprawde piszesz świetnie i to, że niektórzy nie komentują to nie znaczy, że nie czytają. Spójrz na liczbę wyświetleń :P Żeby skomentować trzeba mieć pomysł (albo cuś takiego)
Pisz CZĘSTO. Weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AnaBell
Człowiek
Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 12:09, 25 Lut 2009 |
|
Nie rób scen kobieto!!!! To że ktoś nie komentuje nie oznacza że nie czyta!
Czekamy z niecierpliwoscia:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 13:57, 25 Lut 2009 |
|
Oj nie marudz nie komentujemy tak czesto bo wciaz jestesmy pod wrazeniem twojego ff on naprawde jest swietny ... i nawet nie probuj zadziej wrzucac kolejne czesc bo bedziesz miala moje zdrowie psychiczne na sumieniu szczegolnie konczac w takim momencie ... wiec dobrze ci radze wrzucaj szybko kolejna czesc ....
Nie rozumie tylko jednego jak tak utalentowanej piserce moze brakowac pewnosci siebie ten ff jest naprawde super i jesli nie wierzysz mozesz wrzucic ankiete i zobaczysz wtey ile ludzi chce zebys to pisala ... sporo ludzi nie komentuje tak jak np ja bo im wstyd cokolwiek napisac zeby sie nie skompromitowac swoja jakze zerowa umiejetnoscia sklecenia sensownych zdan ...
dobra juz sie nie podrazam ... tylko błagam pisz pisz pisz ....
czekam na kolejna czesc i błagam nie zwlekaj z jej wrzuceniem ... |
|
|
|
|
Noth.
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:21, 25 Lut 2009 |
|
Dokładnie... Tylko nie próbuj ograniczać częstotliwości dodawania kolejnych rozdziałów.
Ja tu zaglądam pare razy dziennie (a bardzo możliwe, że nawet więcej) tylko po to, żeby zobaczyć czy już jest następny rozdział, bo nie mogę się doczekać, a Ty tu z takimi rzeczami wyskakujesz...
Nie komentuje za każdym razem, bo nie chce pisać bezsensownych komentarzy, które nic nie wnoszą. Przecież każdy wie, że ten FF jest cudowny i pięknie piszesz:P.
Tak więc, jeśli będziesz wstawiała te rozdziały rzadziej, to ja nie wiem co zrobię. Mało, że zwariuje i nie będę wiedziała co ze sobą zrobić, to na dodatek będę wchodziła na ten temat jeszcze częściej, żeby od razu jak się tylko coś nowego pojawi to przeczytać. Będę się chyba tym tekstem musiała dwa razy bardziej (i dłużej) delektować (najlepiej cały dzień i w ogóle...) Chyba zacznę czytać to wszystko od początku (nie wiem ile razy)
Błagam Zlituj się... ja nie wytrzymam... (będziesz miała mnie na sumieniu... jak z pewnością także innych)
No i tu pokazałam, jak pięknie mi pisanie po polsku wychodzi (oczywiście z sarkazmem). Po prostu nie mogłam tego tak zostawić. Musiałam to napisać. Pisałam pod wpływem "emocji":P
Tak więc, mimo wszystko mam nadzieje, że da się zrozumieć co chciałam napisać. Tak bardzo, bardzo w skrócie (przekaz do autorki FF) PROSZĘ, NIE PRÓBUJ PRZYSTOPOWYWAĆ.
Dziękuję
P.S. A jak już przemyślę to co napisałam i będę umiała ułożyć sensowniej swoją wypowiedź to wezmę "edytuj".
i oczywiście życzę duuuuuuużej Weny.
i żeby ci nie wyszło to rzadsze pisanie... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Noth. dnia Śro 15:27, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anak
Wilkołak
Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 108 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:09, 25 Lut 2009 |
|
nie komentowałam, ale zawsze czytam
czemu zakończyłaś w tym momencie, czekam na wyjasnienie tego bo chyba ciężko myślę ostatnio
Tanya to zdzira a nie Bella, jak mogła tak gadać
wszystko jest świetnie napisane
czekam na new |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Śro 16:30, 25 Lut 2009 |
|
Okej, okej, zrozumiałam ^^
tylko proszę mnie łaskawie nie bić
Może faktycznie histeryzuję, ale prawda jest taka, że cieszy mnie każdy, nawet bezsensowny komentarz i tyle.
Jeśli chodzi o przystopowanie, to jak mogłabym się sprzeciwić tylu gniewnym głosom? ^^
Postaram się robić wszystko, co w mojej mocy, by kolejne części wychodziły szybciej, przyrzekam.
Prawdopodobnie jeszcze dziś dodam kolejną część, więc bądźcie cierpliwe.
Ach, i solennie przyrzekam, nigdy więcej takich wstępów, bo kiedy to sobie wszystko przeczytałam, to stwierdziłam, że zachowuję się jak pięcioletnie dziecko domagające się słodyczy. ^^
Tak więc zabieram się za dopieszczanie mojej wizji w bezpiecznym miejscu, gdzie nie dosięgnie mnie wasz gniew. :D
No i rzecz jasna dziękuję za konstruktywny opieprz.
I nie zmienię zdania: To była najgorsza część jak do tej pory.
Aaa, i jeszcze jedno ^^ Kończę w takich momentach nie bez powodu. ^^ Powinnyście już o tym dobrze wiedzieć ^^
Ankietę może kiedyś zrobię. -to nie taki głupi pomysł.
Ave wam, madam butterfly |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Śro 19:11, 25 Lut 2009 |
|
Boru, Boru. Brak komentarzy nie oznacza, że nie czytamy, no! :D
Nie zrobisz nam tego, prawda? Nie będziesz rzadziej pisać?
Kocham Twojego Emmetta, wiesz? (Jakbym w kanonie go nie kochała xD)
Cytat: |
-Wyjaśnij mi, co według twojego słownika oznacza pokora. Bezmyślne wykonywanie rozkazów Ara? Bezgraniczne oddanie trzem tyranom? Długie lata nauki łaciny, spowodowane chęcią zaimponowania staremu piernikowi? Brak własnego zdania i ambicji? |
Cytat: |
-Jazz, od kiedy to zrobiłeś się taki opiekuńczy i uczuciowy, co? -Emmett uśmiechnął się złośliwie. Rosalie trzepnęła go po głowie.
-Zamilcz, niedorozwinięty batmanie. -wykorzystał jedną z moich obelg. Zachichotałam. Emmett posłusznie się zamknął. |
Cytat: |
poza tym nie chciałam wyjść na napaloną dziewuchę, a'la bierz mnie tu i teraz. |
Cytat: |
Nawet ten ograniczony dureń, Emmett, zauważył we mnie zmianę. |
Cytat: |
-Słucham?
-Czy ta dz***a jest teraz z tobą? –Usłyszałam kobiecy, niski głos.
-Witaj Tanyo, jak dobrze cię znów słyszeć. –Odpowiedział spokojnie, ale na jego twarzy pojawił się gniew. Znieruchomiałam. |
Perełki z trzech ostatnich rozdziałów :D
Czekam niecierpliwie
p,
S. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Snopy dnia Śro 19:12, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Noth.
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 19:29, 25 Lut 2009 |
|
Bardzo się cieszę, że zrozumiałaś, że nie możesz nam tego zrobić.
Pisz, pisz...
Normalnie aż mi ulżyło po przeczytaniu, że rezygnujesz ze swojego pomysłu (tego głupiego rzecz jasna... już wszyscy wiedzą chyba o który chodzi) :) ale dobrze, dobrze.... wybaczam:)
Tak więc, niecierpliwie czekam na kolejną część.
Kocham ten FF
Jest cudowny, podoba mi się Twój styl pisania i piszę to już nie pierwszy raz:)
Ave Vena
P.S. Proszę, nie wpadaj na takie pomysły nigdy więcej... i nie myśl, że nikt tego nie czyta, bo jak widać Twój FF ma wielu fanów... a z pewnością jeszcze nie wszyscy się wypowiedzieli i ujawnili. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Noth. dnia Śro 19:31, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
karolciaw
Człowiek
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany:
Śro 19:37, 25 Lut 2009 |
|
w sumie dzisiaj 'wpadlam' na Twoj ff i tak mi sie spodobal, ze postanowilam sie zalogowac(co rzadko robie, bo glownie tylko czytam) i wrazic swoj podziw
tak wiec.... :D podoba mi sie Twoj styl, a szczegolnie poczucie humoru. z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy
pozdrawiam
i niech Ven Cie nie opuszcza :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:19, 25 Lut 2009 |
|
Naprawdę świetny ff. I ta tajemnica.., jesteś na dobrej drodze, aby przyprawić mnie o zawał :)
Ogólnie twoja opowieść jest bardzo lekka, mimo, że nie za bardzo lubię przeskakiwania z jednego narratora do drugiego, jednak Tobie udało się to idealnie. |
|
|
|
|
Luiza Marie
Wilkołak
Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:35, 25 Lut 2009 |
|
Świetne, po prostu świetne. Jak nie dodasz kolejnej części w przeciągu kilku najbliższych dni, to chyba umrę z tęsknoty :). Cudownie piszesz, masz świetne pomysły. I proszę, nie trzymaj nas już dłużej w niepewności :D. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Śro 22:04, 25 Lut 2009 |
|
Dodaję kolejną część, bo miałam wreszcie jakiś konkretny pomysł. Dedykuję ją mojej najwspanialszej inspiracji, pani D. ;* Dzisiaj (na religii, swoją drogą ) pomagała mi wymyślać dalsze losy naszej nierozważnej Belli.
Mam nadzieję, że przypadnie wam to do gustu.
I jeszcze raz dziękuję za porządny opieprz, należało mi się. Ale nienawiść to zawsze jakieś uczucie, prawda? ^^ Tylko tym mogę się pocieszać. Coś do mnie czujecie ^^
P.S. Wybaczcie taki długi cytat na początku, ale nie umiałam się powstrzymać. Przeczytajcie go uważnie! Enjoy!
Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.
Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydają się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cala silą gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń, l choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych.
(Paulo Coelho)
***
-ALICE, DO JASNEJ CHOLERY, COŚ TY NAJLEPSZEGO ZROBIŁA?!
-Edwardzie, uspokój się, proszę –jęknęła. –Dobrze wiesz, że nie byłabym jej w stanie powstrzymać. Przepraszam… –Dodała w myślach. Carlisle zmarszczył brwi.
-Gdzie tak właściwie udała się Bella? –Zapytał.
-Żebym ja to wiedział! Ona jest gorsza od Alice. –Odparłem gniewnie.
-Dzięki wielkie, Edwardzie. Dobijasz mnie. –Syknęła. Jasper wpadł do domu z prędkością światła.
-Co się tu dzieje? Wasz gniew zaraz wysadzi w powietrze okoliczne lasy. –Spojrzałem na niego zirytowany. Włosy miał mokre od padającego wciąż śniegu, a na jego twarzy gościł łobuzerski uśmiech.
-Bella zniknęła. –Alice pospieszyła z odpowiedzią, pragnąć uniknąć mojego kolejnego wybuchu. Otworzył szeroko oczy.
-CO?! To co wy tu jeszcze robicie?
-Chciała iść sama. Obiecała, że wszystko wyjaśni.
-Alice, ty mała, nierozsądna osóbko, wiedziałaś że zniknie?! –Jasper powoli tracił panowanie.
-Uspokójcie się, takie sieroty zawsze się znajdują. A potem całują żabę, która zmienia się w księcia, odjeżdżają na białym rumaku i urządzają weselisko na trzysta osób. –Emmett pojawił się znikąd, ciągnąc za sobą protestującą Rosalie.
-Emmett, jak Boga kocham, kiedyś cię zatłukę. –Wycedziłem, zaciskając pięści. Roześmiał się.
-Zaraz, zaraz! Bella uciekła? W MOICH CIUCHACH?! –Rosalie warknęła.
-Rosalie, chociaż raz mogłabyś nie myśleć o sobie, błagam. –Do rozmowy włączyła się Esme. Spojrzeliśmy na nią zdziwieni. Nigdy nie mówiła do nas takim tonem. –Edwardzie, na co czekasz? Biegnij za nią, kto wie, co może jej się stać! –Rozkazała. Miała rację, nie mogłem zmarnować ani jednej chwili więcej. Spojrzałem pytająco na Alice.
Północ. –Pomyślała tylko. To mi wystarczyło.
***
Ciemność. Tylko ciemność i ogarniająca mnie pustka. Czuję w sobie ogień, znacznie potężniejszy od tego, który trawił mnie pół wieku temu. Głaszcze mnie po stopach, dobiera się do mojego umysłu. Niemy krzyk rozpaczy roznosi się echem po mojej czaszce. Nie ma już nic, nie istnieję. Każdy oddech, każdy ruch, każda myśl nie ma teraz najmniejszego znaczenia. Tylko ja, ogień i ciemność. Tylko to się liczy. Nigdy nie spodziewałam się, że dojdę tak daleko. Nigdy nie przewidywałam, że stanę z nim twarzą w twarz. Dotychczas tylko błądziłam, stałam w miejscu. A teraz, po trzydziestu latach poszukiwań, leżę przed nim, błagając o dar. Przeklęty ogień trawi moje wnętrzności, pragnę wyjść z siebie, ale pamiętam, po co tu przyszłam. Rozpacz nie zdoła mnie pokonać. Zwątpienie nie może mną zawładnąć. Będę silna, tak jak zawsze. Nie poddam się. Kobiety z rodu DeLuca nigdy się nie poddają. Jestem u celu. Wystarczy tylko jedno, przychylne słowo.
-Nie mogę tego zrobić, Isabello. –Cichy szept wyławia mnie z odmętów ciemności. –Nie mogę.
-Panie, błagam! –jęczę rozpaczliwie.
-Nie. –Ucina krótko.
-Zlituj się nade mną. Zrobię wszystko, przyrzekam! –Zaczynam wić się u jego stóp. Podnosi mnie i silnie mną potrząsa.
-Isabello, nie mogę tego zrobić! –Ryk przeszywa mój mózg, wbijając się w niego jak ostry sztylet. Otwieram oczy. Widzę jego zamknięte powieki i zaciśnięte usta. Wygląda, jakby cierpiał, odmawiając.
-Dlaczego? –szepczę pewna, że nie otrzymam odpowiedzi.
-Nie jesteś sama na tym świecie. Nie tego pragniesz. –Przemawia pewnym głosem. –Jest tam ktoś, kto Cię kocha najmocniej na świecie. Nie ma nic piękniejszego i silniejszego od jego uczucia. Nie odbiorę mu ciebie. Nie, do tego mnie nie zmusisz.
-Ależ panie…
-Nie, powiedziałem. Jakże mała jest twa wiara, Isabello. Jestem w stanie przerwać twoje męki, lecz nie mi dane jest przerwać więzy miłości. Nie uczynię tego. Wracaj do domu i nie szukaj mnie nigdy więcej.
-Ale…
-Idź.
-Panie…
-Isabello, czas stanąć twarzą w twarz z twoim prawdziwym przeznaczeniem. Wracaj do domu.
-Błagam.
-Isabello, jesteś najbardziej upartym stworzeniem, jakie kiedykolwiek poznałem, doprawdy. –Słyszę jego śmiech. Jak on może śmiać się w takiej chwili? –Nie. Nie zmienię zdania. Wracaj do domu i bądź szczęśliwa. Wierzę, że sobie poradzisz.
-Nie… -wyciągam ręce w jego kierunku, ale znów ogarnia mnie pustka. Ciemność owija się wokół mnie jak atłasowa szarfa. Chcę biec, ale upadam. Chcę uciekać, ale nie mam dokąd. Chcę krzyczeć, ale nie potrafię otworzyć ust. Ogarnia mnie fala przerażenia. Czy to naprawdę koniec? Pojawia się ogień, po stokroć intensywniejszy niż poprzednio. Unosi mnie do góry, wypycha na powierzchnię nicości. Oddycham, ale nie czuję powietrza. Patrzę, ale nie widzę. Otwieram usta, ale nie mówię… Tak bardzo chcę umrzeć.
***
Siedzę pod tym przeklętym drzewem dobre kilka godzin. I co z tego, że go w końcu znalazłam?! Ten przeklęty piernik nie chciał nawet kiwnąć palcem, by mi pomóc. Obejmuję ramionami kolana, pragnąc zapaść się pod ziemię. Chcę zniknąć, uciec przed rzeczywistością. Jak spojrzę w oczy Edwardowi, co mu powiem?
-Bello! –Coś podrywa mnie do góry. Otwieram oczy. Mój anioł, mój ratunek. –Och, Bello! –Przyciska mnie mocniej do siebie. Czuję, jak składa na moim czole pocałunek, niemą ulgę. Uśmiecham się słabo.
-Przepraszam… -szepczę.
-Czy ty zdajesz sobie sprawę, jak bardzo się martwiłem? Odchodziłem od zmysłów. Wszyscy odchodziliśmy!
-Wszyscy? –Zadaję retoryczne pytanie.
-Jasper i Emmett są gdzieś niedaleko. Reszta rodziny czeka na wiadomości w domu. Bello, moja Bello! –Znów mnie całuje, tym razem w usta. Odwzajemniam pocałunek. Kiedy głaszcze mnie po plecach, wplata palce w moje włosy i szepcze z ukontentowaniem moje imię, wiem już, co On miał na myśli. Jest tam ktoś, kto Cię kocha najmocniej na świecie. Nie ma nic piękniejszego i silniejszego od jego uczucia. Nie odbiorę mu ciebie.
Spoglądam na Edwarda z wdzięcznością. Nie mogę mu tego zrobić. Ale wrócę tu. Wrócę na pewno.*
***
-Bello, obiecałaś mi, że wszystko wytłumaczysz. –Edward usiadł na kanapie i przyciągnął mnie do siebie.
-Wiem.
-Bello…
-Edwardzie, będzie dla ciebie lepiej, jeżeli się o tym nie dowiesz. –Wtuliłam się w niego.
-Spodziewałem się tego. –Uśmiechnął się słabo. –Nie będę naciskał. Najważniejsze, że jesteś teraz ze mną.
-Tak. Kocham cię, Edwardzie Anthony Cullenie. –Podniosłam głowę, chcąc zobaczyć wyraz jego twarzy. Przymknął oczy i zamruczał z zadowolenia.
-Kocham cię, Isabello Marie Swan. –Odpowiedział mi najpiękniejszym ze swoich uśmiechów. Ujął mój podbródek, i pochylił się nade mną. Zatonęliśmy na chwilę w naszym prywatnym raju. Kiedy w końcu oderwał się ode mnie, spojrzałam na niego niepewnie.
-Co się stało?
-Edwardzie, myślę, że powinieneś dowiedzieć się o mnie kilku rzeczy. Nie nazywam się tak, jak myślisz, że się nazywam. Tak naprawdę jestem Isabellą Laurą DeLuca. –Mruknęłam.
-DeLuca? –powtórzył, otwierając szeroko oczy.
-Tak. Siostrą TEJ Jane DeLuca –westchnęłam ciężko. –Ale proszę cię, nie przerywaj. Chcę ci teraz wszystko wytłumaczyć. A potem możesz mnie znienawidzić.
***
-Emmett! –krzyknęłam wściekle, sprowadzając na siebie wzrok wszystkich studentów. –CO. TO. MA. BYĆ?! –Wycedziłam, podchodząc do niego. Machnęłam mu przed oczami kartką papieru formatu A4.
-Lista twoich nowych obowiązków, łabądku. –Wzruszył ramionami.
-Zatłukę cię.
-Bello… -Jasper chwycił mnie za rękę.
-Nie, pozwól jej. To może być nawet zabawne. –Emmett zaśmiał się szyderczo.
-Łapy precz od mojego manekina! –Rosalie stanęła między nami w pozycji bojowej.
-Manekina? –Powtórzyłam bezmyślnie. Odwróciła się w moją stronę, przewracając oczami.
-Bello, nie myślisz chyba, że wypuszczę cię na randkę z moim bratem w którejś z twoich starych kiecek! –Prychnęła. –Zaprojektuję ci coś. Zobaczysz, nie oprze ci się! –Klasnęła w ręce.
-Rosalie, czyś ty oszalała? –Spojrzałam na nią z ukosa.
-Właśnie. –Dodał pospiesznie Emmett. –Edward woli, kiedy Bella robi za sierotę. Wtedy rodzi się w nim instynkt macierzyński. –umknął do auli, zanim zdążyłam zareagować. Jasper zachichotał.
-Uważaj, żeby ta sierota nie wyżyła się na kimś innym. –Zakasałam złowrogo rękawy.
-Bello, daj spokój. –żachnął się.
-Och tak, masz rację. Życie jest takie wspaniałomyślne, że właśnie uraczyło mnie listą trzech najbardziej idiotycznych wymagań pod słońcem. –Mruknęłam, wpatrując się w przeklętą kartkę papieru, która wróżyła mój koniec.
---
*te dwa akapity są napisane specjalnie narracją w czasie teraźniejszym. Żeby były inne i żebyście to lepiej zrozumieli.
Tyle. Możecie teraz gryźć, kopać, skakać i wyzywać, bo nie podałam wam ani jednej wskazówki ^^
Zarówno jeśli chodzi o tajemniczego pana, jak i o zadania Emmetta.
Cóż, wiem, że mnie nienawidzicie. Gorzej być nie może ^^
Ave wam, moje muzy! madam butterfly |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Śro 22:08, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|