FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Droga zwana końcem... [Z] [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Wto 15:36, 24 Lut 2009 Powrót do góry

W zasadzie to postanowiłam sobie, że nie wstawię tego rozdziału dopóki nie skończę się uczyć, ale jestem taka wspaniała, więc... ^^

UWAGA! Będzie smutno!

_________________________________________________

Rozdział 8 - Szepty

- Czy zastanawiałeś się kiedyś jak wygląda życie wampira po śmierci?
- Oczywiście. Nie ma nic. Pustka. Wieczne zawieszenie między tym a tamtym, będące częścią składową stanu zwanego ‘to’, mającego na celu doprowadzić do czegoś kosztem innego lub owego.
- Wiesz, że to brzmi sensownie.. Ja wyobrażam sobie ognie piekielne smagające skórę, ale niemogące wyrządzić żadnych krzywd sferze fizycznej, palące jedynie podświadomość, pozbawiające mózg szarych komórek i resztek człowieczeństwa zagubionych dawniej niż dawno temu. Czarne dymy kłębiące się w płucach, rozdzierające ciało od środka, zanieczyszczając je największą trucizną, jaką Bóg zesłał na świat – goryczą, błagające o jakąkolwiek możliwość ucieczki z tego strasznego miejsca.
- To brzmi okropnie. Momentami mam wrażenie, że materia staje się antymaterią i rozsadza wszystko w promieniu miliardów lat świetlnych prowadząc do nieuniknionego przez konieczne i bolesne. Aż w końcu nieuniknione okazuje się ostatecznym końcem będącym jednocześnie początkiem końca końców nieskończonego bólu egzystencjonalnego związanego z rozrywaniem utraconej duszy na miliony, jeśli nie miliardy części, z których każda staje się odrębną rzeczywistością z własnym ekosystemem składającym się na coś i coś z czegoś powstałe.
- I diabeł uciekający z piekła w stronę niebios bram, bojący się stawić czoła potępieńcom i szaleńcom. Szatan musi być Aniołem skoro wytrzymuje z nimi wszystkimi i nie udzielają mu się te skrajnie beznadziejne zachowania prowadzące do osamotnienia i jednego z najgorszych przypadków izolacji – zamknięciem się we własnym świecie, do którego wstęp mają jedynie negatywne uczucia, wypełniające i rozrywające, prowadzące i kończące, zaczynające i te, o których nie ma pojęcia nikt, kto jest, choć trochę żywy.
- Zawieszony i nieobecny w czymś całkowicie odrębnym razem ze swoimi braćmi – potworami, katami, egzekutorami i prostymi, aczkolwiek okropnymi podatnikami. Mówiący i konający, umierający i rodzący się co dzień z tym samym poczuciem wyodrębnienia i pustki. Szukający i nieznajdujący. Błądzący wśród drogowskazów, z których każdy wskazuje drogę ucieczki. Jednakże, w tym świecie ucieczką jest jedynie krążenie i zataczanie, powracanie i zaczynanie bez możliwości zakończenia początku i końca, na skraju danego i tamtego.
- A potem się budzisz? I płoniesz?
- Nie. Potem zasypiasz. Pierwszy raz od lat zasypiasz snem wiecznym i kojącym będącym wyrokiem ostatecznym, a jednocześnie najwspanialszą nagrodą.


Oszalałem. Rozmawiałem z głosem w mojej głowie. Kimże on był żeby tak mnie katować? Od kogo dostał to prawo? Czymże zasłużyłem sobie na takie męki? Sam plułem sobie w twarz – mordowałem, kradłem i kierowałem się pożądaniem, czas na pokutę.
Czasem pytałem go o różne mniej lub bardziej intrygujące sprawy, czasem odpowiadałem na jego dociekliwe i trudne pytania. Uczyłem się od niego wegetować. Stałem się roślinką, którą od czasu do czasu trzeba podlewać krwią. Doskonały drapieżnik zamienił się w ruchomą rosiczkę w rozmiarze XXL.

Ostatni raz widziałem Bellę czterdzieści dziewięć godzin trzydzieści dwie minuty i piętnaście sekund temu. Widziałem o jej śmierci od dwóch godzin trzech minut i czterdziestu pięciu sekund. I wciąż siedziałem na brudnej podłodze pokrytej sadzą.

Podjąłem ryzyko i otworzyłem oczy. Nie zobaczyłem nic więcej po za tym, co widoczne i oczywiste. Podczołgałem się do ściany i oparłem o nią. Zmusiłem moją rękę by powędrowała do brudnych, od leżenia na podłodze, włosów. Złapałem mocno za rudawą czuprynę i wplotłem palce między posklejane pasma. Miałem ochotę wyrwać je wszystkie, rzucić, zdeptać, rozerwać..! NIE.. Nie miałem na to siły. Ukryłem twarz w dłoniach.
Czy zdobędę się kiedyś na to by powstać? Co dalej powinienem robić? Jechać gdzieś? A może z kimś porozmawiać?

Ale..

Gdzie?

Z kim?

Po, co?


Po chwili podniosłem głowę i zorientowałem się, że siedzę naprzeciw olbrzymiego lustra w złotej, bogato zdobionej ramie. Jego tafla była tak gładka jakby została właśnie wypolerowana. Zobaczyłem w nim Mike’a Newtona, ale nie tego wesołego idiotę, tylko przygnębionego wraka człowieka z restauracji. Obok niego stała piękna brunetka z czerwonymi oczyma.
Chyba powinien mnie przerazić ten widok. Jednak ja wyzbyłem się wszystkich uczuć. Byłem pusty niczym mydlana bańka. W lustrze miało być moje odbicie.. Chwila.. To byłem ja, ale moja twarz była pusta, a oczy przeszklone. Ciekawe czy moje myśli teraz też były szarą, bezkształtną masą?
A ta dziewczyna.. Bella! Odwróciłem się szybko, ale obok mnie nie było nikogo. Tylko przesycone zapachem spalenizny powietrze. W lustrze jednak wciąż ktoś obok mnie stał.

- Kocham cię – szepnęła zjawa i powoli zaczęła znikać.

- Bello, nie odchodź! – krzyczałem jak opętany, a moje ciało zaczęło skręcać się w konwulsjach niezidentyfikowanego bólu, który mogłem określić jedynie, jako zanikanie.

Rzuciłam się na lustro, ale zamiast napotkać jego opór wylądowałem bezpośrednio na twardej podłodze, która pod wpływem uderzenia załamała się. Spadłem. Leżałem na kuchennej terakocie otoczony połamanymi, zwęglonymi deskami.
Wyglądałem i czułem się jak ofiara losu po serii niefortunnych zdarzeń. Chciałem zmusić swoje oczy to płaczu, choć wiedziałem, że to bezcelowe. Chciałem zmusić moje serce żeby przestało bić i pozwoliło mi zejść z tego świata, ale ono już dawno się zatrzymało. Chciałem wyłączyć swój mózg, ale on znajdował się poza mną. Chciałem zniknąć, choć to przeczyło prawom fizyki. Chciałem się udusić, chociaż nie potrzebowałem tlenu. Chciałem przestać istnieć, choć nie istniałem już od dwóch godzin, piętnastu minut i dwóch sekund.

Jak bardzo żałosnym trzeba się stać, żeby Bóg zlitował się nad potępioną istotą i odebrał możliwość odczuwania? Czy w ogóle da się przekroczyć jakieś granice w całkowitej pustce? Może to jest nieskończona ciemność, która nie ma końca, ani początku? Może to jest najpiękniejszy w świecie chaos, ten, od którego to wszystko jest i przez, który to wszystko zanika i rodzi się na nowo?

- A potem pierwszy raz od wielu lat zasypiasz.. – Ten głosik był pomocny, ale odzywał się w najmniej odpowiednich momentach.
- Och, zamknij się. Przestań obiecywać tylko spraw by to się stało prawdą! – Uświadomiłem sobie, że wypowiadam te słowa na głos.

Stałem się prawdziwym szaleńcem rozmawiającym z samym sobą. Miałem halucynacje. Może pora spojrzeć prawdzie w oczy - byłem żałosny. Użalałem się nad sobą leżąc w gruzach i nikt nie przychodził mi z pomocą i wiedziałem, że to się nie zmieni. Jedynie, co mi pozostało to czekanie – nadzieja na cud, który miał nigdy nie nadejść.

Zrobiło się mokro. Witamy w Forks. Deszcz bębnił o dach, który ledwo trzymał się na swoim miejscu. Marzyłem by się zawalił, przygniótł mnie i zabrał w zaświaty – do Belli. Tak bardzo pragnąłem by coś tak błahego mogło pozbawić mnie życia.

Nagle moim ciałem zaczęły kierować delikatne wibracje. Czy wampir może mieć drgawki? Jasne.. I ataki epilepsji. Zagłębiłem się w rozmyślania na temat najbardziej wymyślnych i bolesnych chorób, które doprowadziłyby mnie do śmierci i pozwoliły zapomnieć o tym, co działo się w mojej duszy. Bella miała rację. Miałem duszę. To niemożliwe żebym był aż tak nieszczęśliwy bez niej. Czułem jak się rozpada i każdy nacisk na jej bezpostaciową powierzchnię oddalał mnie od podniesienia się z tego syfu, w którym leżałem.

Chciałem by moja lodowata skóra roztopiła się pod zbawiennym wpływem miodowego spojrzenia. Powinna najpierw delikatnie ścierpnąć, a potem pozwolić całemu jadowi znajdującemu się w niej wypłynąć i zamienić moje ciało w kałużę. Może mógłbym się nawet spalić pod jego wpływem? Starałem się wyobrazić go sobie, jako silnie żrący kwas będący w stanie rozpuścić najtwardszy metal, rozlewającą się po Ziemi truciznę.

Chyba odkryłem źródło wibracji. Od niechcenia, wyłącznie dla świętego spokoju, wyciągnąłem z kieszeni mały, srebrny telefon. Nie zdążyłem się odezwać, bo Alice zaczęła mnie zasypywać gradem pytań. A zresztą, czy ja w ogóle potrafiłem mówić?

- Co z Bellą?! Jak się czuje?! Przepraszam nie zdążyłam zareagować! Wizja przyszła za późno – jakie to miało teraz znaczenie?
Milczałem.
- Edwardzie, jesteś tam? Co się dzieje? Odezwij się do cholery!
W końcu i tak się dowie. Może im szybciej, tym lepiej.
- Alice, Bella nie żyje.

____________________________________________

Rozdział 9 będzie ostatnim w tym opowiadaniu. Na Wasze życzenie pojawi się wraz z Epilogiem.

Rudaa devil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Wto 22:46, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Twilightkocham
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:52, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Oczywiście się popłakałam....tylko tyle jestem w stanie powiedzieć , nic więcej nie chce mi przejść przez gardło. :(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Wto 15:56, 24 Lut 2009 Powrót do góry

nie, ona żyje!
schowała się pod łóżkiem i teraz chichocze jak głupia, bo udało jej się go nabrać.
Powiedz mi, że tak właśnie jest!
Ja tu chyba zaraz sama umrę :(


Tak w ogóle, moja droga, przyprawiasz mnie o kompleksy.
Przez Ciebie nie mam ochoty pisać, bo wszystko, co wyjdzie spod moich palców będzie jakąś ironią w porównaniu z Twoim dziełem...
Życie jest takie skomplikowane.
A poza tym Bella żyje, ja swoje wiem! Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Wto 15:59, 24 Lut 2009 Powrót do góry

madam butterfly napisał:
Tak w ogóle, moja droga, przyprawiasz mnie o kompleksy.
Przez Ciebie nie mam ochoty pisać, bo wszystko, co wyjdzie spod moich palców będzie jakąś ironią w porównaniu z Twoim dziełem...


Nie masz sie, o co martwić. Od dwóch dni mam maksymalną blokadę twórczą i nie jestem w stanie NIC napisać. POMOCY! :(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Wto 16:12, 24 Lut 2009 Powrót do góry

szczerze powiedziawszy wolałabym Twoją blokadę niż moje wodolejstwo ^^

pomogłabym Ci, ale nie wiem co i jak ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 16:25, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Dobra Rudaa.

Nie zjade Cie tylko dlatego, że tez jestem ruda ( chociaż farbowana ) i kocham wszystkich w tym kolorze. Ale. JESTEŚ WREDNĄ, SADYSTYCZNĄ, ZIMNĄ KREATURĄ.

Jak tak można?!?!?!

Pocieszam sie tylko tym, że zdajesz sobie sprawe z konsekwecji, które na Ciebie czekają jeśli okaże sie Bella rzeczywiście nie żyje. A wierz mi...BĘDĄ!!!!!!!!!

No i oczywiście pięknie i wspaniale napisane ale to niesisitotne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 16:35, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
Zrobiło się morko.

chyba mokro?
Mała literówka
Kurczę okropnie mi smutno :( i to przez ciebie. Dalej jednak mam nadzieję,że Bella przeżyła. Powiedz, że okaże się, że ona właśnie żyje. Wyskoczy nagle skądś i będzie happy end. Kurczę. Wiesz, co ty z moją psychiką robisz? Gdyby nie to, że nigdy nie płacze nad ff ryczałabym, jak bóbr Crying or Very sad
Weny Życzę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:55, 24 Lut 2009 Powrót do góry

oj, ty!
rzeczywiście było smutno...

Komentarz będzie po dłuższej chwili.

no więc ochłonęłam, mnie tam się to bardzo podobało i już sama nie wiem, czy chciałabym by Bella przeżyła.

co prawda obudziła się i zobaczyła, że się pali, a Charlie jako policjant głupi nie jest i ma doświadczenie, z drugiej strony skoro sam Edward stwierdził, iż łóżko znajdowało się tuż po oknem jakby ktoś chciał skakać...

hmmmm

a kiedy będzie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wampirek dnia Wto 18:14, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Katka
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:09, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Mam nadzieje że jeszcze się coś stanie.
Nie wyobrażam sobie że Bella może nie żyć. Nie mogę tego strawić.
Jestem ciekawa co zrobi teraz Edward jak nie ma już Belli, oraz co zrobi Alice po tym jak się dowiedziała że jej przyjaciółka nie żyję.
Jak mogłaś sobie tak po prostu uśmiercić Belle ?
Liczę na cud w następnym rozdziale.
Veny życzę i dodaj nam jak najszybciej następny rozdział. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:13, 24 Lut 2009 Powrót do góry

O. Mój. Boże.
Nie wierzę, po prostu nie wierzę! Bella nie mogła tak po prostu umrzeć.. spalić się żywcem. Ja na jej miejscu, wcześniej zauwarzając ogień, wyskoczyłabym przez okno czy coś^^ Za niemożliwe uważam, że Bella po prostu została w pokoju. Musiało stać się coś innego.
Musiało.
Prawda..?
Bardzo ładnie i grzecznie proszę, aby Bella jakimś cudem przeżyła^^
Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Wilkołak



Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:59, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Dobra. Z racji, że sporo gadam z księdzem itp., zauwazylam jedną rzecz : szatan jest aniołem, tylko zbuntowanym aniolem Wink 'Szatan musi być Aniołem' - on jest aniolem. Jakos mnie to gryzlo, ale na mus moge powiedziec, ze to przenosnia. Ok. Wybaczamy i uwazam za swietna przenosnie Wink

Po drugie : ŻE CO ?!
Ja tam wierze, ze nie zrobic glupiego opowiadania, gdzie zapomnisz o ich darach. Gdyby Bella nie żyla, Alice zobaczylaby chociaz jej pogrzeb lub cos w tym stylu. Po za tym jak Bella nie zyje to chyba nie zechcesz nam Edda usmiercic w 9 rozdziale. Nie. no. Nie zgadzam się. Prostest. Ona ma zyc, maja isc do łózka (no te +16. ekem. ) i nawet zrob im gromade dzieci byle żyli. No. XD
/jaka desperacja XD/

Ogolem walisz na kolana. No.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Wto 21:05, 24 Lut 2009 Powrót do góry

madam butterfly napisał:
nie, ona żyje!
schowała się pod łóżkiem i teraz chichocze jak głupia, bo udało jej się go nabrać.
Powiedz mi, że tak właśnie jest!
Ja tu chyba zaraz sama umrę :(

Ja stanowczo protestuję.
Bella nie mogła umrzeć.
Ja umieram, kiedy myślę, że ona umarła i Edward też chce umrzeć.

Rozdział świetny tylko cholernie dołujący.
Weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Wto 21:22, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Nadal wierzę że Bella żyje, pewnie i tak masz inny plan dlatego wstrzymuje się od wszelkich domysłów bo do końca jak widać został już jeden rozdział i epilog a szkoda bo wciągnęłam się.

Rozdział 8 smutny i to bardzo, rozpaczą Edwarda był przepełniony cały tekst jednak bardzo przypadł mi do gustu, mam tylko nadzieje że długo nie będziesz kazała nam czekać na rozwiązanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Wto 22:09, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Ms.cullen napisał:
Dobra Rudaa.

Nie zjade Cie tylko dlatego, że tez jestem ruda ( chociaż farbowana ) i kocham wszystkich w tym kolorze. Ale. JESTEŚ WREDNĄ, SADYSTYCZNĄ, ZIMNĄ KREATURĄ.


To najlepszy komplement jaki mogłam usłyszeć po takim rozdziale ^^ Podobnie jak:

Twilightkocham napisał:
Oczywiście się popłakałam....tylko tyle jestem w stanie powiedzieć , nic więcej nie chce mi przejść przez gardło.


Dziękuję :)
Btw - przyznaję się bez bicia, też jestem farbowana xD

Ladywithweapon napisał:
Dobra. Z racji, że sporo gadam z księdzem itp., zauwazylam jedną rzecz : szatan jest aniołem, tylko zbuntowanym aniolem 'Szatan musi być Aniołem' - on jest aniolem. Jakos mnie to gryzlo, ale na mus moge powiedziec, ze to przenosnia. Ok. Wybaczamy i uwazam za swietna przenosnie


Zasadniczo to nie była przenośnia. Nie jestem głęboko wierząca, ale mimo to wiara jest dla mnie ważną sprawą i jestem w pełni świadoma tego, iż szatan według chrześcijan jest aniołem. Edward - jako osoba szalenie inteligentna również to wie, jednak dopiero wtedy, gdy sięgnął dna był to sobie w stanie w pełni uświadomić, zrozumieć.

Nie pogmatwałam? Ktoś w ogóle jest w stanie mnie jeszcze zrozumieć? xD
Przepraszam jeżeli bredzę, ale mózg przestał mi pracować wczoraj wieczorem i jeszcze się nie włączył.

___________________________________________________

Ostatni rozdział wstawie, kiedy tylko moja blokada twórcza się odblokuje. Muszę mieć motywację.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Wto 22:29, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Co ja mogę powiedzieć? czy stwierdzenie, że był to najbardziej przejmujący fragment czyjejkolwiek twórczości odda to czym ta część była na prawdę? raczej nie...Wciąż nie mogę się otrząsnąć po tym co przeczytałam.
Cytat:
UWAGA! Będzie smutno!

Po tym spodziewałam że, że Edi będzie płąkał... że naprawdę będzie płakał. Że rozniesie otwaczający dom - las w drobny mak. I że będzie sie umartwiał. I po części to właśnie z nim zrobiłaś. Ale napisałaś to w tak wyjątkowy i nietypowy sposób, że poprostu.... ach, szkoda gadać. Klasa i tyle


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Czw 22:36, 26 Lut 2009 Powrót do góry

Rozdział 9 - Prywatne zaświaty

- Chyba do reszty oszalałeś! Nawet tak nie myśl! – Alice była naprawdę wściekła.

Jak miałem jej to wytłumaczyć? Potrzebowałem spokoju, a nie natrętnych słów spadający na mnie niewiadomo skąd, niczym grad meteorytów. Już chciałem się rozłączyć… Musiała to zobaczyć, bo zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej:
- Nawet nie próbuj tego robić, Edwardzie! Przestań się nad sobą użalać i słuchaj, tylko uważnie, bo nie dam rady powiedzieć tego, po raz drugi tak spokojnie - o, co jej mogło chodzić? – Bella żyje!

Co ona mogła wiedzieć? Nie było jej ze mną. Gdyby zobaczyła stan, w jakim znajdował się dom zrozumiałaby, że nikt nie miał szans przeżyć.

- Alice.. – Nie dała mi skończyć.
- Nie rozumiem, dlaczego mogłeś sądzić, że ona umarła?! Widziałeś jej ciało?! – Tego na pewno bym nie zniósł. - Nie twierdzę, że nic jej nie jest, ale bardziej ucierpiała psychicznie niż fizycznie.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi – naprawdę miałem dosyć tej rozmowy. Zupełnie nie docierał do mnie sens jej słów.
- Chodzi o to, że masz ruszyć swój szanowny tyłek i biec do niej do szpitala. Potrzebuje cię teraz – jej głos stał się nadzwyczaj spokojny.

Co? Czyli..

Wyrzuciłem telefon i puściłem się biegiem w kierunku szpitala. Przez Bellę ustanawiałem nowe rekordy prędkości. Nie byłem w stanie uwierzyć w to, że moja najdroższa żyje. Musiałem ją zobaczyć. Kto wie, może ten telefon to był mój kolejny wymysł?

Wpadłem do szpitala i zacząłem szukać wzrokiem kogoś znajomego.

- Suzie! – Piękna kobieta o pełnych kształtach, koło pięćdziesiątki odwróciła się w moją stronę. – Szukam Isabelli Swan.
- Ofiara pożaru? Ach, całe miasto o niej mówi. – Dlaczego ludzie w Forks muszą być tak wścibscy? – Tak, leży u nas, ale Edwardzie, nie mogę cię wpuścić. Tylko rodzina.
Musiała być w ciężkim stanie.
- Suzie, proszę. To dla mnie bardzo ważne. Znasz mnie nie od dziś – zawsze mnie widywała w szpitalu z Carlisle’em – musisz mnie wpuścić.

Oczywiście mogłem poczekać aż odejdzie i sam znaleźć salę, w której leżała Bella, ale nie chciałem robić niepotrzebnego zamieszania.
Spojrzałem jej głęboko w oczy.

Dlaczego on musi być taki młody? Jest przystojniejszy nawet od Carlisle’a!

Zawsze działało.

- Och, no dobrze. Sala 23. Tylko nie mów nikomu, że to ja ci pozwoliłam wejść.
- Oczywiście. Dziękuję.
Szybko ruszyłem w kierunku sali, w której leżała Bella. Nawet nie obejrzałem się na zdezorientowaną pielęgniarkę.

Stanąłem w drzwiach. Zamurowało mnie. Przez moje ciało zaczął przechodzić jakiś niezidentyfikowany, ciepły prąd przynoszący ulgę. Ona żyje.
Widok był naprawdę smutny. Bella leżała cała posiniaczona, z lewą nogą w gipsie. Na rękach miała poparzenia i rozcięcia. Jej piękne, długie włosy zostały obcięte na długość ramion. Po bladych policzkach płynęły dwa strumyczki łez.
Nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Byłem absolutnie szczęśliwy, bo oto sens mojego istnienia powrócił, jednak nie mogłem tego w żaden sposób okazać widząc jej ból. Podszedłem spokojnie do łóżka i usiadłem na jego brzegu. Bella nie odwróciła nawet wzroku w moją stronę, ale sprawiała wrażenie, iż wie o mojej obecności. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Ona miała zacząć rozmowę. Cierpliwie czekałem upajając się jej obecnością.

- Dym mnie obudził – postanowiła zacząć od tej nieprzyjemnej części. Głos miała spokojny, co w jej przypadku było naprawdę dziwne, ale przepełniony goryczą i bólem. – Nie wiedziałam, co się dzieje. Zaczęłam miotać się po pokoju jak opętana. Chciałam obudzić Charliego, ale gdy otworzyłam drzwi ogień wdarł się do pokoju. Nie wiedziałam, co robić. Spanikowałam. Chciałam zabrać wszystkie swoje rzeczy i uchronić je przed zagładą. Naprawdę nie wiedziałam, co robię. Przesunęłam łóżko, komodę i biurko. Myślałam, że jak postawię je pod oknem to ogień odpuści i zostawi mnie w spokoju, ale tak się nie stało. Był coraz bliżej, a ja nie miałam, dokąd uciec. Zaczęłam zasłaniać się rękoma. Zapaliły mi się włosy. Myślałam, że spłonę żywcem i... Tak bardzo się bałam. Zmusiłam umysł by zaczął trzeźwo myśleć. Życie nie przeleciało mi przed oczami, jak w filmach, więc stwierdziłam, że to jeszcze nie był mój czas. Rozbiłam szybę w oknie i wyskoczyłam.

Milczałem. Nie chciałem jej przerywać, a poza tym, nie wiedziałem, co powiedzieć. Gdybym był wtedy przy niej..
Najbardziej bolało mnie to, jak wyglądała. Przypominała Newtona z restauracji. Jej czekoladowe oczy, które zawsze tak pięknie błyszczały, były puste. Jakby leżały obok właścicielki. Nie wiedziałem czy po tym wszystkim to wciąż była moja Bella. Co się w niej jeszcze zmieniło?

Odczekała chwilę.

- Znalazłam się na trawniku przed domem. Nie mogłam wstać, czułam jakby połowa mojej nogi została w pokoju, na górze. Zaczęłam się turlać żeby ugasić ogień we włosach. Pomogło, ale nie wiedziałam, co robić dalej. Od zewnątrz wszystko wyglądało jeszcze gorzej. Płomienie zajęły już cały dom, wypływały każdym oknem. Gęsty, czarny dym gryzł moje płuca, a ja z całą mocą, jaką byłam w stanie z siebie wykrzesać, wołałam ojca.

Przerwała. Do tej pory nie myślałem o tym, co się mogło stać z Charliem. Czyżby..? Może te kwiaty i znicze były właśnie dla niego?

Nagle Bella wybuchła głośnym płaczem. Szlochała. Spojrzała na mnie po raz pierwszy, odkąd przyszedłem. Przysunąłem się bliżej i położyłem małą główkę na swoim ramieniu. Delikatnie wodziłem palcem po jej plecach. Podkoszulka zaczęła się do mnie kleić, pod wpływem łez mojego słońca. Całowałem jej włosy i delikatnie w nie dmuchałem.

- Ciii.. Spokojnie. – Pod wpływem moich słów i gestów, rzeczywiście powoli się uspokajała.

Godzinę wcześniej myślałem, że już nigdy nie przyjdzie mi patrzeć na tę wspaniałą istotę. Moje pęknięte, martwe serce wciąż nie chciało się zrosnąć. Jedną jego część przepełniało szczęście, a drugą rozdzierał ból.

- Nic nie mogłam zrobić! Ktoś wezwał straż pożarną i karetkę, ale było już za późno! On się nie obudził! – Krzyczała.

Jej ciało drżało niebezpiecznie w moich objęciach. Nie potrafiłem pojąć, w jaki sposób, takie drobne ramiona były w stanie wytrzymać nacisk tylu negatywnych emocji.

- To nie twoja wina – mówiłem szeptem, chciałem żeby delikatny ton mojego głosu pomógł się jej uspokoić.


***

Czuwałem przy niej, w szpitalu, noc i dzień. Nie byłem w stanie opuścić jej choćby na sekundę. Powoli wracała do formy, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Kość w nodze ładnie się zrastała. Poparzenia nie były poważne, więc z czasem jej skóra przestała się marszczyć i odzyskała swój wyjątkowo blady odcień.
Renee przyjechała na kilka dni, ale Bella kazała jej wracać. Spierała się z nią, że doskonale daje sobie radę, a Alice pomaga jej cały czas. W końcu odpuściła i wyjechała. Uznała, że skoro jej córka jest już dorosła, to ma prawo o sobie decydować.
Śmierć Charliego stała się tematem tabu. Bella nie poszła nawet na pogrzeb. Chciała się całkowicie odciąć od wspomnień tamtej strasznej nocy.

Opowiedziałem jej wszystko. Wyjaśniłem, dlaczego musiałem wyjechać. Starałem się przybliżyć to, co działo się z Tanyą za sprawką Laurenta. Dowiedziała się, kto stał za podpaleniem i jaką karę poniósł. Oczywiście dziwiła się, czemu wcześniej jej nie powiedziałem, co robiłem na Alasce, ale nie mogłem, bo… Sam tego nie rozumiałem.
Najważniejsze było to, że w końcu mogliśmy być razem.


******************************************


Leżałam w szpitalu przez miesiąc. Edward nie odstępował mnie na krok, dosłownie. Cieszyłam się z jego obecności. Bardzo mnie wspierał, podobnie jak Alice. Pomagała mi codziennie podczas tak zwykłych, przyziemnych czynności, jak toaleta poranna.
Matka odwiedziła mnie raz, ale nie chciałam jej widzieć. O Charliem starałam się w ogóle nie myśleć. Niedługo oboje staną się jedynie częścią zamazanych, ludzkich wspomnień.
Do szkoły nie chodziłam i nie miałam zamiaru tam wrócić, przynajmniej, jako człowiek.
Wiedziałam, czego chcę, a Edward się zgodził. Mieliśmy zrealizować mój plan, gdy tylko opuszczę szpital.




Epilog


Po wielu próbach generalnych przyszedł czas na premierę.

Na ogromnym łożu, przykrytym czarną, satynową pościelą, leżał nagi Edward. Nie mogłam wyobrazić sobie piękniejszego widoku. Zadbał o najmniejsze szczegóły. Przy śnieżnobiałych ścianach poustawiał setki świec, których płomienie rozświetlały ciemny pokój.
Powoli otworzyłam drzwi łazienki. Cała droga do łóżka była wysypana płatkami czerwonych róż. Idąc, delikatnie zsunęłam jedwabny szlafrok. Edward uśmiechnął się łobuzersko.
Dawna Bella byłaby czerwona i skrępowana, ale ja nie miałam zamiaru psuć tej chwili.
Usiadłam naprzeciw ukochanego. Jego złote spojrzenie wypalało dziury w mojej skórze. Opuszkami palców dotknęłam pięknej twarzy. Zimna dłoń zacisnęła się wokół mojego nadgarstka. Całował każdy jego fragment z niezwykłą czułością.

- Witam, pani Cullen – jego łagodny baryton był muzyką dla moich uszu.

Nasze twarze dzieliły milimetry. Przysunęłam się powoli, tak żeby ogień mógł spotkać się z lodem. Dwa znajome języki uskuteczniały wyjątkowo subtelny, wolny i namiętny taniec. Dwa, tak różne od siebie ciała splotły się w nierozerwalnym uścisku.
Błądziłam ustami po twardym torsie, a Edward całkowicie poddawał się pieszczotom. Tego dnia mógł się zatracić i zapomnieć o samokontroli. Łaskotałam językiem jego podbrzusze schodząc coraz niżej. Przy moim policzku znalazło się coś wyjątkowo nabrzmiałego. Wzięłam to do ust doprowadzając mojego ukochanego do szaleństwa. Stękał cicho. Wplątał palce w moje krótkie włosy, by móc kontrolować moje ruchy.
Gdy był już blisko chciał żeby przerwała. Zmienił pozycję, znalazł się nade mną. Powoli rozbierał mnie z koronkowej, czarnej bielizny, którą miałam na sobie. Z ogromnym zaangażowaniem oddawał mi każdą pieszczotę.
Całował i masował piersi, przesuwał lodowatymi palcami po rozgrzanym ciele, doprowadzając je do drżenia. Nie zaniedbywał żadnego kawałka.
Smakował mojej kobiecości. Z każdą sekundą krzyczałam głośniej. Leżałam na skrzydłach rozkoszy i unosiłam się coraz wyżej.
Nagle poczułam jego męskość wsuwającą się we mnie. Jego ruchy były delikatne, jakby uważał żeby nie sprawić mi bólu.
Wiłam się pod nim z podniecenia. Wbijałam paznokcie w marmurowe plecy błagając o więcej.
Przyspieszał i wchodził we mnie coraz mocniej.
Wiedziałam, że jeszcze chwila, a nie wytrzymam tego napięcia. Płonęłam żywym ogniem, a dusza rozpadała się na kawałki. Obawiałam się, że nie zniosę już więcej tych tortur. Nagle z mojego gardła wydarł się krzyk, jakiego nikt jeszcze nigdy nie słyszał. Oczy całkowicie zakryła ciemność, a ciało poddało się.


*****

Opadłam na poduszki obok mojego ukochanego. Zbliżał się świt. Kochaliśmy się jak szaleni całą noc.

Usta Edwarda znalazły się przy moim uchu.

Byłam gotowa. Czekałam na jego ruch.

- Kocham cię – szepnął.
- Ja ciebie też – odpowiedziałam.

I wtedy poczułam jego lodowate usta na swojej szyi i ostre kły wbijające się w delikatną skórę.

Żyły wypełnił mi ogień. Ból był nie do zniesienia, a ja byłam najszczęśliwszą istotą pod słońcem.


___________________________________________

Dziękuję Wam za to, że dotrwałyście do końca. Mam nadzieję, że nie zawiodłam Waszych oczekiwań

Rudaa

PS. Już dziś zapraszam na nowy ff, który pojawi się na dniach. Będzie to coś nowego, całkowicie innego, od tego, co pisałam do tej pory.

PPS. Jesze raz Wam dziękuję i pozdrawiam^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Czw 22:48, 26 Lut 2009 Powrót do góry

Zawieść nasze oczekiwania?! Dziewczyno, to było conajmniej powyżej naszych oczekiwań! Twisted Evil

Wiedziałam, że ona żyje, wiedziałam!
I nawet mnie nie bodło to, że Charlie nie żyje.

No i moment, w którym Edward przemienia Bellę, sposób w jaki to robi, padam przed Tobą.
Jesteś genialna w swojej genialności, nic mądrzejszego nie jestem w stanie powiedzieć ^^

Dziękuję Ci za ten ff. Naprawdę.

I czekam na nowy, możesz mnie zapisać do klubu Twoich wielbicielek Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 22:49, 26 Lut 2009 Powrót do góry

suuuuuuuuuuuuuuuuper jestes boska, niesamowita , fantastyczna i ....
brakuje mi słów ten ff był niezwykły i szkoda ze juz sie konczył ... czekam z niecierplioscia na twe kolejne dzieło ....
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 22:58, 26 Lut 2009 Powrót do góry

Ja czuje się rozdarta, jeżeli chodzi o ocene tego rozdziału.

Z jednej strony, jestem cholernie szczęśliwa, za Hapyy End. Cieszę się jak dziecko z tego, że Bella przeżyła. Ładnie wszystko opisałaś, w EPOV normalnie czułam to samo co Edward, to rozdzierające uczucie - z jednej strony szczęście bo Bella żyje, z drugiej smutek, a z trzeciej strach, o to czy mimo wszystko nadal jest sobą.

Epilog i końcówka rozdziału dziewiątego mnie nieco rozczarowała, ta wewnętrzna przemiana Belli.. stała się taka.. oschła, nieprzyjemna. Nawet nie wiem jak to określić, nie rozumiem jak mogła tak po prostu kazać odejść Renee i chcieć o niej zapomnieć, o niej i o Charliem. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, nie ważne co przeżyła. Ja na jej miejscu nie mogłabym i nie chciała zapomnieć, chociaż tak właściwi to nie powinnam osądzać w tej sprawie, bo nie przeżyłam tego co ona.

Dobrze, że piszesz drugie FF, bo bym się stęskniła za twpim stylem pisania^^
Ciekawe co tym razem wymyśliłać.
Weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 23:02, 26 Lut 2009 Powrót do góry

Szkoda, że to już koniec. Ale za to JAKI!
Cały ff był świetny, a końcówka przebiła wszystko. Styl i klasa. Gratuluję. :)

Pozdrawiam,
M. :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 23:03, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin