FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Droga zwana końcem... [Z] [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 8:44, 18 Lut 2009 Powrót do góry

Oczywiście rozumiem, niemniej uważam, że Bella, jako młoda dziewczyna bez doświadczenie nie wiedziała absolutnie, czego się spodziewać i nie sądziła, że Edward będzie ją aż tak krępować. Obrzydzenie wzięło się z tego, że wiedziała, iż zrani uczucia Edwarda przerywając jego pieszczoty jednocześnie ze świadomością, że nie zniesie ich ani sekundy dłużej.
Chciałam przedstawić Bellę w tym momencie jako zwykłą nastolatkę, ze zwykłymi, dla takiej sytuacji, wątpliwościami.

Nie potrafię dokładnie określić tego jak to się wytworzyło w mojej głowie, jednak będę upierać się przy tym, iż te odczucia są jak najbardziej prawdziwe.

Dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę i nie potrafię pojąć, dlaczego sądziłaś, że zostanie 'zbesztana' :)
I nie oczekuję od nikogo, że będzie oceniał moją pracę obiektywnie, bo to by było bez sensu.

Liczę, że nie będziesz czytać mojego ff 'w cichości' i doczekam się z Twojej strony wielu uwag i rad :)

Pozdrawiam ^^

(Sądzę, że możecie liczyć na rozdział 5 dziś wieczorem - ale nie obiecuję.)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Wilkołak



Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:03, 18 Lut 2009 Powrót do góry

Poczytalam i bardzo mi sie podoba ogolnie.

Ale
'Byłem zbyt wielkim egoistą by przyznać, że podoba mi się pomysł jej przemiany i mało tego, że to byłoby spełnienie moich marzeń. '
Ekem. Był czy nie chciał wyjsc na wielkiego egoiste ?
Mysle, ze lepiej zabrzmialoby gdybys napisala 'Nie chciałem wyjsc na egoiste, przyznajac jak bardzo podoba mi sie pomysł jej przemiany i malo tego, bylo to spelnienie moich marzen'.

Wlasnie często gubisz przecinki w waznych miejcach. Pamiętaj, ze przecinki często decyduja o tym jak mamy rozumiec dany tekst.
No coz ... fabula jest twoja, acz wiele rzeczy mi się nie zgadza z powiescia Meyer.
Alice mowila, ze od zawsze trzymali ją w zamknięciach. 'Od zawsze' rozumiem, ze od malego.
Po drugie Jasper pokazał nie raz, ze nie jest w stanie puscic gdziekolwiek Alice. Nie wazne czy to jest bezpieczne czy nie.
Po za tym nie wierze, ze Alice tak o poleciala do Paryza. I jeszcze to, ze szybciej nie poznala, ze to nie byl czlowiek.
Cos mi tutaj iskrzy, ale to twoja fabula.

Ogolem podoba mi się i czekam na dalsze czesci Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 15:10, 18 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
Mysle, ze lepiej zabrzmialoby gdybys napisala 'Nie chciałem wyjsc na egoiste, przyznajac jak bardzo podoba mi sie pomysł jej przemiany i malo tego, bylo to spelnienie moich marzen'.


Masz rację, dziękuję, nie zauważyłam tego wcześniej :)

Cytat:
No coz ... fabula jest twoja, acz wiele rzeczy mi się nie zgadza z powiescia Meyer.


Wiem, że są niezgodności, ale to jest zamierzone. Równie dobrze mogłabyś powiedzieć, że Bella na pewno nie zareagowałaby tak podczas potencjalnego pierwszego razu.
Zmieniam niektóre rzeczy w charakterach bohaterów, a konkretnie te, które mi nie pasowały, gdy czytałam "Zmierzch".
Denerwowała mnie nadopiekuńczość Jaspera w stosunku do Alice i ta ich nierozłączność, więc trochę to u siebie zmieniłam.

Cytat:
Wlasnie często gubisz przecinki w waznych miejcach.


Postaram się poprawić Embarassed

EDIT - Dziękuję za wszystkie rady :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Śro 15:36, 18 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Wilkołak



Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:33, 18 Lut 2009 Powrót do góry

Najlepsza szkola na to jest czytania na glos z dokladnym zastosowaniem się do znakow.

Gwarantuje ci, ze od razu wszystko wylapiesz;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 21:31, 18 Lut 2009 Powrót do góry

Rozdział 5 - Codzienność

Poszłam się wykąpać, a gdy wróciłam na moim posłanym łóżku leżał Edward. Zauważyłam, że był inaczej ubrany.. To, dlatego zniknął.

- Miałaś czekać – obdarzył mnie promiennym uśmiechem. – Teraz musisz mi zapłacić za tę zniewagę.

Podszedł do mnie i nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się w jego ramionach. Zaniósł mnie na łóżko i położył delikatnie. Odgarnął niesforny kosmyk i pocałował subtelnie. Czy on chciał kontynuować to, co nie udało się poprzedniego dnia?! I jak ja miałam z tego wybrnąć?

Jednak po chwili przestał mnie całować i powoli położył się obok.

- Bello, wiem, że zapewne nie chcesz o tym rozmawiać, ale wiedz, że cię kocham i naprawdę jestem pod wrażeniem twojej odwagi. Zaszliśmy wczoraj tak daleko. Przepraszam, jeżeli sprawiłem ci zawód.

On myślał, że sprawił mi zawód?! To ja poległam na całej linii. Najpierw go kusiłam, testowałam jego silną wolę zamiast mu wszystko ułatwiać, a potem się wycofałam! Nie ma na świecie drugiej takiej egoistki jak ja.

- Edwardzie.. – nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
- Nie rozmawiajmy już o tym. Po prostu chciałem żebyś to wiedziała – po tych słowach przytulił się do mnie mocno.

Był taki wyrozumiały. Nigdy nie zrozumiem, czym sobie zasłużyłam, na to, że pojawił się w moim życiu. To bez wątpienia była nagroda od samego Boga.

- Dziękuję za prezent – wiedziałam, że sprawię mu tym przyjemność. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że te słowa mają drugie dno.
Właściwie, to nie miałam, o co się wściekać. Prezent był drobny, miał raczej charakter symboliczny, więc..
A ten drugi.. No cóż, przyjęłam go rok temu i nigdy nie oddam.

- Naprawdę ci się spodobał? – spytał filuternie.
- Oczywiście – mówiąc to złożyłam pocałunek na jego wpółotwartych ustach. – To może mi powiesz, dlaczego cię nie było?
- Bello.. – chyba go rozdrażniłam – tłumaczyłem ci już, że nie mogę.
- Czemu nie możesz? – nie dawało mi to spokoju. Po głowie chodziły mi takie scenariusze, że włosy stawały dęba!

Edward w objęciach innej, kataklizmy, James.. to było za dużo jak na moje nerwy. W nocnych koszmarach nawiedzały mnie wciąż jakieś czarne wizje. Kiedy Edward był daleko nie potrafiłam myśleć spokojnie. Czułam się jak narkoman na głodzie. Byłam od niego bez wątpienia uzależniona.

Westchnął.
- To dla twojego bezpieczeństwa. Wierz mi.. to wszystko jest bardzo skomplikowane. Sam nie mogę tego do końca pojąć.

Chciałam pociągnąć go za język, ale nie byłam w stanie. Widziałam, że się męczy i nie chciałam psuć tych kradzionych chwil, które dane nam było spędzić razem.

- No to, kiedy wejdziesz oficjalnie do mojego domu, jak kulturalny człowiek, przez drzwi i przywitasz się z Charliem? – naprawdę chciałam spędzić ten dzień jak najnormalniej.
- Naprawdę tego chcesz? – cały aż się rozpromienił.
- Oczywiście – widząc jego zadowolenie, nie mogłam się powstrzymać i również zaczęłam się cieszyć jak dzieciak.

Po chwili już go nie było. Rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół, ale mój ojciec już zdążył otworzyć. Pozostawało mi tylko udawać zaskoczoną.

- Edward! – rzuciłam się na szyję ukochanego.
- Wspominałem już, że jesteś beznadziejną aktorką? – szepnął mi do ucha, tak żebym tylko ja mogła to usłyszeć i pocałował mnie krótko w policzek. – Witaj Charlie.

Twarz mojego ojca przybrała odcień głębokiej purpury. Chyba myślał, że już nigdy nie będzie skazany na towarzystwo Edwarda, tymczasem, niespełna dwa tygodnie od wyprowadzki, pojawił się na progu jego domu. Potrzebował chwili by przetrawić tę informację. Jego głos wyrażał większy entuzjazm niż mina, więc można powiedzieć, że próbował być miły.

- Dzień dobry – lekko zaciskał szczękę, ale słowa były zrozumiałe. Sprawiał wrażenie jakby się starał nie zrobić mi przykrości. Uznałam to za dobry znak.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – no tak, mój ukochany jak zwykle nieprzyzwoicie poprawny – przyjechałem na jeden dzień. Muszę załatwić parę spraw w Forks dla Carlisle’a, no i oczywiście chciałem odwiedzić Bellę – nie pozwalał sobie na kokieteryjne uśmiechy i mrugnięcia. Starał się zachować pokerową twarz przed Charliem.
- To miło z twojej strony. W takim razie wam nie przeszkadzam. Tylko odstaw ją do domu o przyzwoitej porze – usunął się w cień, ale wiedziałam, że nie spuści z nas oka, przynajmniej dopóki będziemy w zasięgu jego wzroku.
- Oczywiście. Dziękuję – Edward uśmiechnął się do ojca. Krzyknął jeszcze jakieś słowa na pożegnanie i wyprowadził mnie z domu trzymając za rękę.

Zastanawiałam się, dokąd on mnie właściwie ciągnął. Nie mogliśmy zostać w domu? Oczywiście Charlie zacząłby się, najpewniej, zachowywać jak typowa, plotkująca mamuśka z kiepskiej telenoweli i podsłuchiwałby pod drzwiami mojego pokoju, ale nie takie rzeczy już z Edwardem przetrwaliśmy.

- Dokąd idziemy?
- Zabieram cię do restauracji – przeraził mnie ten błysk w jego oczach.
- No, ale, po co? Przecież wiesz, że nie przepadam za robieniem szumu. Restauracja będzie nas tylko ograniczać. Nie będziemy mogli o wszystkim rozmawiać – no cóż, nadal miałam nadzieję, że wyjaśni mi swoją nieobecność – i w ogóle – zarumieniłam się, znowu.
- Ależ kochanie.. Jako chłopak, który przyjechał w odwiedziny do swojej dziewczyny, zabieram cię na wczesną kolację do najlepszej restauracji w mieście. No właściwie do sąsiedniego miasta, bo w Forks żadnej nie ma, ale to nie zmienia faktu, że zapraszam cię na randkę.

Jego twarz wyrażała tak głębokie zadowolenie, że miałam ochotę zetrzeć mu ten głupkowaty uśmiech z twarzy. Widziałam, że się ze mną drażni, ale jednocześnie miałam dziwne przeczucie, że ta restauracja, to nie jest jednak żart.

- Po, co mamy iść do restauracji, skoro i tak nic nie zjesz? – tonący brzytwy się chwyta.
- Żeby miło spędzić czas – tępa ta brzytwa.
Zatrzymałam się i objęłam go.
- Możemy wykorzystać ten czas w inny sposób – uśmiechnęłam się filuternie.

No może nie pójdziemy na całość, ale moglibyśmy spróbować czegoś nowego. Posunąć się o krok dalej w naszych fizycznych relacjach. Mogłabym mu się.. zrewanżować. O mój Boże. Jestem na to gotowa?

- O nie, nie. Jak na jedną wizytę to wystarczająco. Co za dużo, to nie zdrowo. Wsiadaj i nie marudź.

Ku swojemu zaskoczeniu zobaczyłam jego srebrne volvo zaparkowane przy szosie, kawałek dalej. Czy to znaczy, że nie zabrali ze sobą samochodów? Może nic nie zabrali ze starego domu?

Stwierdziwszy, że nie mam, po co się z nim sprzeczać, bo i tak nie wygram, poddałam się i wsiadłam. Oczywiście Edward pędził jak wariat. To była kolejna kwestia, w której się po prostu poddałam. Tylko się denerwował, kiedy zwracałam mu uwagę, a ja czułam się przy nim tak bezpieczna, że z czasem przestało mi to aż tak przeszkadzać.

Chwyciłam jego zimną rękę. Od razu poczułam się lepiej, kiedy mogłam poczuć dotyk tej twardej skóry. Paradoksalnie, bardzo mnie to uspokajało.

Oczywiście zabrał mnie do restauracji w Port Angels. Do TEJ restauracji.


***************************************


Myślałem, że padnę ze śmiechu, gdy zobaczyłem właścicielkę lokalu. Oczywiście mnie pamiętała.

O mój Boże! To oni jednak są razem.

Tym razem obejmowałem Bellę w tali, więc nie miała żadnych wątpliwości.
Cała ta sytuacja była dosyć zabawna. Rok temu siedzieliśmy w tej samej restauracja, a Bella pytała mnie o szczegóły mojego życia, żeby chwilę później oznajmić mi, że wie, kim, a właściwie, czym, jestem. Tyle się od tamtego czasu zmieniło. Wtedy miałem opory przed dotknięciem jej ręki, a teraz ona próbowała mnie namówić żebym się z nią przespał i.. no cóż.. szło jej coraz lepiej.

Kelnerka nie próbowała mnie kokietować, tak jak ostatnio, chociaż, może po prostu tego nie zauważyłem. Byłem zapatrzony w Bellę.

Dla zachowania pozorów zamówiłem to samo, co Bella, choć tego nie tknąłem. Naprawdę chciałem sprawić jej przyjemność. Pragnąłem by ten dzień był normalny, żebyśmy choć przez chwilę, mogli się poczuć jak zwyczajna para.

- To dziwne, ale naprawdę cieszę się, że tu przyszliśmy – ulżyło mi, gdy to powiedziała. Uśmiechała się wprawdzie cały dzień, ale bałem się, że jest jej głupio za wczoraj i, że chce mi wszystko wynagrodzić, a nie chciałem żeby się męczyła, by nie sprawiać mi przykrości.
- To fantastycznie. Już się bałem, że zapomniałaś, że wciąż jesteś człowiekiem.. A niech to szlag! – urwałem nagle.

Usłyszałem najbardziej denerwujące myśli, jakie kiedykolwiek miałem okazję poznać. Aż się we mnie wszystko gotowało na samą myśl. Najgorsze jest to, że oni mieli zamiar do nas podejść. No i to by było na tyle, jeśli chodzi o miłą atmosferę.

- Co się stało? Tylko błagam nie każ mi wracać do domu i nie znikaj! – Bella przestraszyła się nie na żarty.
- Nie. To nie to. Jessica i Mike tu idą – naprawdę byłem wściekły. Nie miałem ochoty oglądać tych zakłamanych twarzy – dwulicowej Jessici i tego idioty - Mike’a.
- No i to jest takie okropne?! Nie strasz mnie tak nigdy więcej! – była zła. –O! Witaj Jess! –zawodowa plotkara na siódmej – Cześć Mike! Co tu robicie?

A niech mnie! Jednak są razem. Co on widzi w tym chuchrze?! Gdybym tak ja..

- Cześć. Możemy się przysiąść? –niby takie niewinne pytanie, a w myślach burza.

Jessica jeszcze dobrze nie usiadła, a już zaczęła paplać bez sensu. Nic nowego. Nie słuchałem jej. W pełni skupiłem się na Newtonie i jego myślach. Szok. Ani słowa o Belli. Chyba monolog Jess nużył go podobnie jak i mnie. Jednak.. było coś jeszcze. Smutek, gorycz, żal. Nie potrafiłem tego nazwać, bo jego myśli można było określić, w tym momencie, jako bezkształtną, szarą masę. Nie skupiał się na niczym. Jakby jego dusza była zawieszona, gdzieś w połowie drogi do piekła.
Musiałem się powstrzymać żeby nie parsknąć śmiechem. I kto to mówi? Wampir?

Po chwili Jessica oznajmiła, że musi iść do toalety, zostawiając Mike’a z nami. Wydawało mi się, że początkowo wcale nie zauważył jej nieobecności. Przyglądaliśmy mu się z Bellą badawczo. Wyglądał też jakoś inaczej. Był ubrany w ciemne kolory, a jego zwykle ułożone, tlenione włosy były w nieładzie.

- Mike.. – zaczęła nieśmiało Bella – coś się stało?

Wyglądało na to, że wyciągnęła go z głębokiego zamyślenia.

- Co? – był całkowicie skołowany.
- Pytamy – teraz to ja zabrałem głos, byłem naprawdę ciekawy, jak to się stało, że tak się zmienił – czy coś się stało. Jakoś dziwnie się zachowujesz.
- Bella ci nie powiedziała? – spytał bez jakiegoś szczególnego zainteresowania.
- Ale, o czym? – widziałem, że ona wiedziała o jego stanie tyle samo, co i ja.
- Bello, jak to możliwe, że ty nic nie wiesz? Całe miasto żyje tym od miesiąca. Po za tym Charlie zajmował się tą sprawą. Nie wspominał ci nic? – jego głos był słaby, cichy i pozbawiony emocji.

Niby, o czym miała wiedzieć? W sumie ona nigdy nie żyła plotkami tak, jak reszta miasta. Poza tym, całe wakacje spędziliśmy razem, nie wpuszczając nikogo do naszego świata, a na początku roku szkolnego martwiła się o mnie, więc nie miała głowy na wiele rzeczy.

No, ale Charlie? To wszystko było zbyt dziwne. Jego myśli mi nie pomagały. Szara masa – nic więcej. Miałem w pewnym momencie wrażenie, że on przestał myśleć. Chociaż, w jego przypadku to nie byłaby wielka zmiana.

- Mike, czy mógłbyś mówić jaśniej – Bella była naprawdę zdezorientowana.
- Wy naprawdę nic nie wiecie? – normalnie ożywiłby się na samą myśl o tym, że moja ukochana go o coś wypytuje, ale on wciąż był jakby nieobecny.
- O czym? – naprawdę zaczynał mnie irytować, ale ciekawość mnie zżerała.
- To.. trudne. Wciąż nie potrafię o tym tak po prostu mówić – zrobił trochę przydługą pauzę, ale wiedzieliśmy, że musi się naprawdę w sobie zebrać zanim nam wszystko wyjaśni.

I wtedy.. kilka sekund przed tym jak się odezwał jego myśli się nagle rozjaśniły.

- Moi rodzice, siostra i wujek zginęli miesiąc temu w pożarze. Prawdopodobnie było to podpalenie, ale nikt nic nie widział i nie ma żadnych dowodów. Ja byłem z Jess na imprezie, więc dowiedziałem się o wszystkim dopiero następnego dnia. Właściwie, to powinienem jej dziękować za to, że wyciągnęła mnie z domu, bo gdyby tego nie zrobiła, najprawdopodobniej podzieliłbym ich los.

Jego oczy były całkowicie puste. Nie wyrażały żadnych emocji.

Może byłoby lepiej, gdybym też zginął. Dlaczego oni, a nie ja?!

Obwiniał się. W jego myślach przesuwały się takie obrazy, że włos jeżył się na głowie. Zwłoki wszystkich członków rodziny Newtonów przykryte czarnymi workami i.. tylko jedna, zwęglona dłoń wystająca z tej kupy smrodu.

Mimowolnie wzdrygnąłem się.

- Spędziłem tydzień w ośrodku opieki społecznej. Musieli mnie przetrzymać do urodzin. Teraz już skończyłem osiemnaście lat i mogą mi zasadniczo nagwizdać – nie potrafiłem pojąć, jak można mówić takie słowa bez okazywania jakichkolwiek emocji.

Wróciła Jessica.

- Jess, chyba powinniśmy już iść – dziewczyna była kompletnie zdezorientowana, ale nie protestowała. – Miło cię było znów spotkać Edwardzie. Do zobaczenia w szkole Bello.

Po tym jak odeszli siedzieliśmy chwilę w całkowitej ciszy. Na twarzy Belli malował się szok, a ja próbowałem spojrzeć na sytuację obiektywnie. Kto normalny chciałby zabić całą rodzinę Newtonów i to w taki sposób? Nie mieli żadnych wrogów. Byli tak przeciętnie nudni, że aż się chciało rzygać.
I nagle to do mnie dotarło.

- Bello, chodźmy stąd. Musimy coś sprawdzić.

Nie odezwała się słowem. Po prostu posłusznie wstała i wyszła. Kiedy tylko upewniłem się, że nikt nas nie słyszy, zacząłem mówić:
- Wampiry.
- Co? – chyba nie rozumiała, o co mi chodzi.
- Bello, pomyśl. Kto chciałby ich zabić? W jakim celu? Podpalenie jest typowe dla wampirów. Wtedy nie można zidentyfikować zwłok i nikt nie widzi, że ofiary są pozbawione krwi – w mojej głowie wszystko układało się idealnie. Jak ona mogła tego nie widzieć?
- Nie mamy pewności – upierała się.
- Dobrze, pojedźmy tam – skoro nie chciała wierzyć to jej pokażę, że mam rację.
- Oszalałeś.

Miała pewnie trochę racji. Mało nie zbzikowałem, kiedy pomyślałem, że w Forks kręciły się wampiry, rządne ludzkiej krwi, podczas mojej nieobecności, a Bella nie była niczego świadoma. Przecież to mógł być jej dom!

Udaliśmy się pod to, co zostało z domu Newtonów. Pomimo tego, że minął już miesiąc wyczułem delikatną, słodką woń. Miałem rację.

- Czujesz? – to było głupie pytanie. Nie miała tak wyczulonych zmysłów, ale już nie raz mnie zaskoczyła.
- Nie, ale.. No dobra, masz rację. Tylko, co z tego? Pewnie są już daleko stąd.

Tak, to prawda. Odeszli. Najedli się i ruszyli w dalszą podróż. Mimo to bałem się. Wiedziałem, że już niedługo będę musiał zostawić Bellę samą. Co miałem zrobić? Zabrać ją ze sobą? Gdy była w Forks nie miałem szans jej chronić.


*****


Odwiozłem ją do domu. Nie spała całą noc. Wiedziała, że rano będę musiał odejść. Byłem wściekły, że popsuto nam ten wspaniały dzień, a jednoczenie szczęśliwy, bo miałem lepszy pretekst żeby częściej do niej przyjeżdżać.

Około piątej nad ranem zamknęła swoje piękne oczy i usłyszałem ciche pochrapywanie.


______________________________________

A w rozdziale 6:
- Co się stało Tanyi?
- Nowe problemy.

Rudaa devil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Czw 22:07, 19 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Wilkołak



Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:59, 18 Lut 2009 Powrót do góry

'Poszłam się wykąpać, a gdy wróciłam na moim (już posłanym) łóżku leżał Edward.'
wystarczylo napisac :
Poszłam się wykąpać, a gdy wróciłam na moim posłanym łóżku leżał Edward.
lub:
Poszłam się wykąpać, a gdy wróciłam na moim, już posłanym łóżku, leżał Edward.
Podawac przykladow innych konstrukcji nie będę, bo za duzo tego Wink

Egoizm - nadmierna albo wyłączna miłość do samego siebie.
Wydaje mi się, ze w zlym kontekscie uzywasz tego slowa.
Bella byla bardziej niezdecydowana, niz egoistyczna. W sumie przerwala, ale to raczej ze strachu.

'po tych słowach przytulił się do mnie mocno. '
on się w ogole moze do niej mocno przytulic ?

'No to, może mi powiesz, dlaczego cię nie było? '
Zdanie mi się gryzie samo z siebie. A ten przecinek pogarsza sprawe.
Powinno byc :
To może mi powiesz, (zastosowalabym bardziej 'opowiesz') dlaczego cię nie bylo.

'patrząc na jego zadowolenie, nie mogłam się powstrzymać i również zaczęłam się cieszyć jak dzieciak. '
napisalabym raczej :
widząc jego zadowolenie, nie mogłam się powstrzymać i również zaczęłam się cieszyć jak dzieciak.

'usunął się w cień, ale wiedziałam, że nie spuści z nas oka, przynajmniej dopóki będziemy w zasięgu jego wzroku. '
napisalabym raczej:
usunął się w cień, ale wiedziałam, że nie spuści z nas oka zapewne do czasu, kiedy będziemy w zasięgu jego wzroku.

'Może, nic nie zabrali ze starego domu? '
napisalabym raczej bez przecinka.

'Rok temu siedzieliśmy w tej samej restauracja, a Bella pytała mnie o szczegóły mojego życia, by chwilę później oznajmić mi, że wie, kim, a właściwie, czym, jestem. '
Rozpędzilas sie z tymi przecinkami
Rok temu siedzieliśmy w tej samej restauracja, a Bella pytała mnie o szczegóły mojego życia, aby (nie pamiętam, zeby 'by' bylo spojnikiem, więc nie uzywaj tego jako spojnika) chwilę później oznajmić mi, że wie kim, a właściwie, czym jestem.

'Pragnąłem by ten dzień był normalny, żebyśmy, choć przez chwilę, mogli się poczuć jak zwyczajna para. '
napisalabym raczej :
Pragnąłem by ten dzień był normalny, żebyśmy choć przez chwilę, mogli się poczuć jak zwyczajna para. (albo jeden albo drugi przecinek)

Nie uzywaj dwoch spojnikow obok siebie. Wplataj tam jakies slowo lub nieco inna konstrukcje stosuj Wink
Zwracaj uwage na kropke, kiedy piszesz dialog.
-(tekst)./?/! - (zaczynasz tekst z duzej litery)./?/!
-(tekst)-(piszesz z malej)./?/!

'Wyglądało na to, że wyciągnęła go z głębokiego zamyślenia. '
Szybciej pisalas, ze Edward nie mogl wyczytac jego mysli, bo na niczym się nie skupial, a teraz piszesz o glębokim zamysleniu.

'- Pytamy – teraz to ja zabrałem głos, byłem naprawdę ciekawy, jak to się stało, że tak się zmienił – czy coś się stało.'
napisalabym raczej:
- Pytamy – teraz to ja zabrałem głos, ponieważ byłem naprawdę ciekawy, jak to się stało, że zaszła w zmiana – czy coś się stało?


Chyba tyle. W sumie byloby wiecej, ale sily nie mam po porcji ostrego sportu, nie odespania szkoly i ta godzina. Po prostu czasem przestaje myslec.

Ogolem ciekawie, ale skupialam sie troche na tych 'przewinieniach' ;p

Ekem. Nowe problemy ? Moglabys chociaz nie straszyc, bo ja chce spac ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 18:26, 19 Lut 2009 Powrót do góry

Błędy wytknęła już Ladywithweapon, więc mi pozostało się trochę pozachwycać.
No, no obcy wampir, który załatwił rodzinne Newtona, dzięki czemu Edward może częściej odwiedzać Belle, żeby sprawdzić, czy żyje.
Ciekawe, ile tych wampirów było i czy znamy je, czy wymyślałaś nowe?
Co do całego rozdziału to niezły, zwyczajny dzień z życia Belli, podczas którego miała randkę z wampirem.
Co to za nowy problemy oraz co się stało tej Tantyi?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Czw 18:54, 19 Lut 2009 Powrót do góry

Przybiegłam tu najszybciej jak się dało (z czego wynika, że nigdy nie byłam dobra w bieganiu, a moja ślepota mnie ogranicza Wink), i szczerze? nie potrafię wymyślić żadnego konstruktywnego komentarza.
Padam przed Tobą na kolana, moja droga. Jesteś moim małym, prywatnym mistrzem Twisted Evil

Myślę, że świetny rozdział to po prostu obelga.
Ciekawi mnie bardzo, cóż to był za wampir (a może nawet wampiry) i czy miały jakieś określone zamiary. No i w końcu dowiemy się o co chodzi Tanyi :P
pisz, pisz, bo tam przyjdę i Cię pogryzę Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Czw 20:38, 19 Lut 2009 Powrót do góry

Miałam nie ruszać niezakończonych tekstów, bo pod koniec tych fabularnie dobrych ZAWSZE czuję niedosyt i zamieniam się w maniakalną psychopatkę czyhającą na następne części :D
Tak... Hmmm... Troszeczkę przecinki są nie w tych miejscach co trzeba, ale raczej nie będę się czepiać bez profesjonalnego sprawdzenia moich przeczuć. Poza tym o wielu napisała Ci Ladywithweapon.
Odnośnie całego Twojego pisania – napisze podobnie jak przy kilku wcześniej komentowanych miniaturkach innych autorek – jest świetnie. Trzecia perełka do naszyjnika.
Potrafisz pisać dłuższe formy, a co najważniejsze – nie opisujesz miłości fizycznej jako czegoś złego, a jednocześnie nie wpadasz w niepotrzebne udelikacanie (nie znam innego określenia, być może i to jest neologizmem). I chyba masz po prostu dar do dobrych opisów :) I nareszcie nie jest wszystko od razu tak jak powinno, nie ma żadnych hiperboli, trochę pracy muszą w siebie nawzajem włożyć (jakkolwiek to zabrzmiało :)). Dziękuję Ci za to, że nareszcie jest tak jak powinno być. Bo to, że od razu wszystko było cudowne, teoria ręki i rękawiczki z pełnym dopasowaniem, plus milion zachwyceń na sekundę… Przepraszam za wyrażenie – no o co kaman. Dzięki Ci!
Cała historia jest świetna, pożary (właśnie! Być może po prostu nie doczytałam, jednak mało prawdopodobne wydaje mi się, by Bella nie wiedziała o pożarze u Newtonów. Ale jestem po kompletnym deadline więc nie odpowiadam za dokładność czytania i się nie czepiam), nieznane i znane wampiry, paring B/E i w ogóle i w szczególe boskie. Ale te opisyyyy! Nareszcie dobry erotyk się wkradł, dobry erotyk który nie jest miniaturką. To jest sztuka, naprawdę.

A! Zapomniałabym:
Cytat:
Wiedziałem, że już nie długo będę musiał zostawić Bellę samą.


Wydaje mi się ze lepiej by było „niedługo”.


Salutując do pustej głowy wykonuję zwrot.
Kłaniam się przed talentem.
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Czw 23:57, 19 Lut 2009 Powrót do góry

Dziękuję Wam za wszystkie uwagi. Staram się poprawiać z każdym następnym rozdziałem, mam nadzieję, że to widać :)

Szara - Bella nic nie wiedziała o pożarze u Newtonów, bo była zajęta Edwardem :D i nic innego jej nie obchodziło, z Charliem też niewiele rozmawiała, a jeżeli już, to wlatywało jej jednym uchem, a wylatywało drugim.

_______________________________________________________

Rodział 6 - Komplikacje (cz. 1)

Kolejne minuty bez Belli ciągnęły się w nieskończoność. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałem, kiedy ją znów zobaczę.
Musiałem wyjść bez słowa. Wiedziałem, że powinna się wyspać po dniu pełnym wrażeń, ale tak naprawdę, nie chciałem widzieć błysku tęsknoty w jej czekoladowych oczach. No właśnie.. Pomimo tego, że popsuto nam drugi dzień, pierwszy był niezaprzeczalnie fantastyczny.
Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nagle każda komórka mojego ciała postanowiła jej posmakować i o dziwo, nie pragnąłem jej krwi. Całym sobą pragnąłem tego drobnego ciała. Chciałem sprawić jej przyjemność, pozwolić by zmysły oszalały pod wpływem mojego dotyku, a dusza wyrwała się z ciała i poznała niebo w tej nieprawdopodobnej rozkoszy. Coś jednak poszło nie tak. Nie wiedziałem, co. Może sprawiłem jej ból? Pewnie nie panowałem nad swoimi reakcjami tak jak zwykle. Musiałem ją za mocno złapać. Albo.. to był zawód. Może nie byłem tak dobry, jak myślałem? Nie miała wcześniej żadnych doświadczeń, ale.. Może spodziewała się czegoś innego? Nie chciałem jednak pytać, co spowodowało tę reakcję. Widziałem, że było jej bardzo ciężko i nie była gotowa na tę rozmowę. Może następnym razem. Ale kiedy będzie następny raz? Posmutniałem.

Edward wraca!

Usłyszałem myśli Esme. Byłem już bardzo blisko. Nawet nie zauważyłem, kiedy pokonałem te kilometry. Prędkościomierz w moim aucie z ulgą opuścił wskaźnik na mniejszą liczbę.
Lepiej żeby mieli dobre wytłumaczenie na wyrywanie mnie z objęć Belli w takiej chwili. Chciałem zostać przynajmniej do południa, a oni perfidnie kazali mi wracać natychmiast. Czy naprawdę nie poradziliby sobie tych kilka godzin beze mnie?!
Zaparkowałem pod domem sióstr. Był zbudowany z czerwonej cegły. Dachówki, drzwi, okna i wszystkie inne wykończenia miały kremowy kolor. Ten trzypiętrowy budynek miał cztery tarasy, osiem sypialni i siedem wejść. Robił wrażenie.
Udałem się ścieżką wyłożoną kostką, wprost do drzwi. Nie zdążyłem złapać za klamkę, a one otworzyły się na oścież. W progu stała Alice, a więc wróciła?

- Edward nie ma czasu! Będziemy mieć towarzystwo! – Krzyczała. Na jej twarz malował się szok, a w oczach panika.

Szybko pokazała mi swoją wizję. No pięknie, tylko tego nam jeszcze brakowało. Rudowłosa wampirzyca i jej partner zbliżali się do nas i było jasne, że jeszcze nie zapomnieli, kto zabił ich towarzysza, niespełna pięć miesięcy temu.

- Kiedy? – Zapytałem szybko.
- Za kilka godzin. Edward oni są wściekli! Szykują się do ataku! – A więc liczy się każda sekunda. No cóż, nie takiego powitania się spodziewałem.

Nagle pojawił się obok nas Carlisle. Jego zawsze idealnie ułożone, platynowe włosy były rozczochrane. Przez moment przemknęło mi przez myśl, że wizja Alice, przypadkiem, popsuła mu plany z Esme. Miałem ochotę zaśmiać się z własnych myśli, ale nie było na to czasu.

- Edward, nie ukrywajmy, jest naprawdę źle. Stan, w którym znajduje się Tanya nie jest najlepszy. Wciąż wybucha, krzyczy i ciska kamieniami. Zaczynam się powoli zastanawiać, czy ktoś nie pomógł jej dojść do takiego stanu. Wampiry nie wpadają w obłęd bez powodu – powiedział to spokojnie, ale jego myśli były tak chaotyczne jak nigdy.
- Też się nad tym zastanawiałem, ale kto mógłby to zrobić.. i w jaki sposób?! Przecież to jest nierealne!

Nie pochlebiaj sobie. To, że Bella mdleje na twój widok to nie znaczy, że cała reszta też oszalała na twoim punkcie.

Rose naprawdę zaczynała mnie doprowadzać do szału! Nawet w takiej chwili nie mogła się powstrzymać przed dopiekaniem mi, gdy tylko zwietrzy jakąś okazję.

Musiałem spróbować spojrzeć na to z dystansu..


Usłyszałem głośne, chaotyczne myśli. Od razu poznałem, że był to jeden z moich pobratymców, choć nie wiedziałem, kto dokładnie.
Tanya rzuciła się na mnie chwilę po odjeździe Belli. Zdążyłem ją odesłać w ostatniej chwili. Gdybym nie był prawie nagi pewnie wampirzyca zerwałaby ze mnie wszystkie ubrania. Nigdy nie próbowała ukrywać swoich uczuć w stosunku do mnie, a tym bardziej fantazji ze mną w roli głównej, ale jakoś wcześniej nie chciała ich ziszczać w tak agresywny sposób. Nigdy nie reagowałem na jej zaczepki. Z czasem nauczyłem się to ignorować, ale tego dnia jej myśli bombardowały mnie jak szalone. Mój umysł miał problem z przyjęciem na siebie takiego ciężaru. Na szczęście jestem od niej silniejszy, więc udało mi się ją trochę uspokoić. W takich momentach naprawdę żałuję, że nie da się pozbawić wampira przytomności.
Nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie mogła zostać w Forks, to oczywiste, ale jak miałem ją odstawić na Alaskę? Jeszcze chwila, a z jej ust pociekłaby piana. Wyglądała jakby straciła zmysły. Nie miałem wyboru. Nienawidzę się za to, co zrobiłem, ale po prostu nie było innego wyjścia. Rzuciłem Tanya’ę na ziemię i zbliżyłem swoją twarz do jej twarzy. Ciągle powtarzałem sobie w myślach, że po prostu nie mam lepszego pomysłu, a musiałem działać szybko.
Zamknąłem oczy przywołując w ciemności twarz Belli, zniżyłem się i pocałowałem ją z całym entuzjazmem, jaki byłem w stanie z siebie wykrzesać w tamtej chwili, czyli zasadniczo za bardzo się nie starałem. Jednak podziałało. Oczywiście to nie wystarczyło. Nagle jej ręce znalazły się na moich bokserkach, jedynym elemencie garderoby, którego nie zdążyła zdjąć ze mnie Bella. Chciała je zsunąć, ale, co to, to nie! Bella miała być moją pierwszą kobietą!
Oderwałem się od niej i powiedziałem, że jeżeli pozwoli się odstawić do domu, wznowimy negocjacje. I tak oto, cudem ją tu przywlokłem. Od razu zamknęliśmy ją w pobliskiej jaskini. Kate i Irina próbowały z nią rozmawiać, ale to nic nie dawało. Było tylko gorzej, a my z dnia na dzień stawaliśmy się coraz bardziej bezradni.


I żeby tego było mało Victoria i Laurent postanowili złożyć nam wizytę. Świetnie! Zaczyna się robić coraz ciekawiej.

- Co mamy zrobić? – Esme zaczynała panikować.
- Spójrzmy na to obiektywnie. Wiemy, że mają zamiar zaatakować, ale nie mamy pojęcia jak. Musimy po prostu czekać – Carlisle chyba sam nie wierzył w to, co mówił.
- Mamy czekać aż przyjdą i nas rozszarpią? – Rosalie nigdy nie potrafiła trzymać swoich emocji na wodzy.
- Nie unoś się tak! – Już dawno nie widziałem go tak wzburzonego. Było bardzo źle. – Będziemy czekać, ale w gotowości.

Nikt już nic więcej nie powiedział. Nie potrafiłem wymyśleć absolutnie nic mądrego, więc też nie zabierałem głosu. Zrobiliśmy jak Carlisle mówił – czekaliśmy.

*************************************

Edward patrzył na mnie tak intensywnie.. Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłynę.

- Nie bój się, nie skrzywdzę cię – szepnął.

Poczułam jego zimne palce między moimi nogami. Delikatnie rozsunął moje uda i zaczął tortury. Byłam wyczulona na najlżejszy dotyk jego lodowatej skóry. Wsuwał i wysuwał ze mnie swoje palce jednocześnie robiąc kółka kciukiem wokół mojej łechtaczki.

- Błagam przestań! – Zaczęłam krzyczeć, ale on nie zareagował. Pomyślałam, że jeszcze chwila, a naprawdę eksploduję. Chciałam żeby mnie puścił. Charlie spał za ścianą, a w moim pokoju dochodziło do takich ekscesów. Wiedziałam, że wybuch rozkoszy zbliża się nieubłaganie, a ja nie mogłam sobie pozwolić na jakiekolwiek dźwięki dające o tym znać.

- Ooch..! O mój Boże! – Nie wytrzymałam. Zaczęłam sapać jak lokomotywa, a on wciąż nie przestawał. Moje zmysły czuły tylko jego i jak przez mgłę dosłyszałam szczęknięcie zamka i otwieranie drzwi. Zmusiłam się by odwrócić głowę do miejsca, z którego dochodził ów dźwięk i nagle moim oczom ukazał się widok, którego nigdy się nie spodziewałam. Charlie stał z rozdziawioną buzią i wyraźnie nie wiedział, co ma powiedzieć.

Zerwałam się z krzykiem. Nagle zorientowałam się, że w moim pokoju nie ma nikogo oprócz mnie. Obudziłam się rozdygotana i zlana potem. Cóż, więc to był tylko sen. Paradoksalnie przepiękny sen. Tak bardzo za nim tęskniłam. Edward, wróć..
Nagle uświadomiłam sobie, co mnie obudziło ze snu i, dlaczego było mi tak gorąco. Do pokoju zaczął wdzierać się przez szparę pod drzwiami gęsty, czarny dym i poczułam odór spalenizny.


____________________________________________________

Ten rozdział nie jest długi, ale musiałam, go podzielić na dwie części, bo byłoby za dużo sytuacji i ciężko by się to czytało. Więc cz. 2 też będzie krótka.

Part 2:
- Laurent i Victoria vs. Cullenowie

Rudaa devil



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Pią 15:48, 20 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Wilkołak



Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:28, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Ekem.


ta spalenizna ...


Mimo, ze krotko to i tak mnie zszokowalas. Z powodu choroby nie mam czasu na wyszukiwanie się błędów, ale fabula jest poki co bardzo dobra.
Szkoda, że krótkie. Po Edwardzie nie spodziewalam sie, ze pocaluje kogokolwiek oprocz Belli.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Pią 13:58, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Reakcja gdy zobaczyłam, że jest nowy rozdział:
Ekhem, ekhem... *oddychaj Szara! No mówię Ci, oddychaj!*


Uf. Wróciłam. Dziękuję ze nie musiałam tak długo czekać Kwadratowy
Mimo niewielkiej objętości - bóstwo powraca, chociaż nie w tak zachwycającej postaci jak poprzednie, ale to nie wina tekstu, a mojego parszywego nastroju.
Jedno co muszę wpisać:
Cytat:
Zaczyna się robić, co raz ciekawiej.

Myślę ze powinno być: Zaczyna się robić coraz ciekawiej.


Mam przeczucie że mimo wszystko nie zamordujesz Belli :) Chociaż... Momentami mam taką nadzieję. I chciałabym zobaczyć szał Edwarda, szczególnie że byłby on opisany takim piórem jak Twoje :)

Salut, odmaszerowałam.
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 14:27, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Dom się pali?
Jeju, kobieto, co ty wymyśliłaś? Dobrze, że Bella się obudziła. Mam nadzieję, że Cahrkiemu nic nie jest.
Nie rozumiem czego boją się Cullenowie. Przecież ich jest siedmioro, są jeszcze siostry, a ci się boją dwójki wampirów.
Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Wstawianie czegoś tak krótkiego powinno być karalne


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Pią 17:51, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Rodział 6 - Komplikacje (cz. 2)


Stałem naprzeciw Laurenta i to, co słyszałem w jego myślach napawało mnie strachem.

Jak podoba ci się twoja nowa, napalona dziewczyna?

A więc to wszystko jego wina? Nie obchodziło mnie jak bardzo Emmett chciał się z nim rozprawić. On był mój.

Krążyliśmy wokół siebie przez chwilę. Żaden z nas nie chciał zrobić pierwszego ruchu. Ja skupiałem się na jego myślach, które tak usilnie próbował oczyścić, aby nie dawać mi żadnych wskazówek. Co za głupiec. Nawet nie miał pojęcia, że tak naprawdę to chaos w jego myślach mnie dekoncentrował, a próbując się uspokoić tylko ułatwiał mi sytuację. Trzy, dwa, jeden..
Jego mięśnie naprężyły się do skoku, lecz nim zdołał ruszyć się choćby o milimetr, ja już stałem w zupełnie innych miejscu.

Chcesz się bawić w kotka i myszkę?

Nie podjąłem rękawicy. Nie dałem się zwieść. Skupiłem się całkowicie na tym, jak go podejść, nie obchodziły mnie gry słowne podczas, których czarny charakter polegał we wszystkich możliwych powieściach. Zawładnęła mną rządza mordu, a z moich ust wymsknęło się warknięcie.
Rzuciłem się na niego zaciskając palce na stalowych ramionach. Odepchnąłem go z takim impetem, że przeleciał dobre dziesięć metrów uderzając po drodze w spory głaz i rozwalając go na tysiące kawałków. Chciał się na nim zatrzymać, ale jak widać nie do końca mu się to udało. Byłem całkowicie pochłonięty opracowywaniem najbrutalniejszych metod zabicia tego szczura. Zapomniałem, że obok mnie rozgrywa się podobny pojedynek.
Nagle na moich plecach znalazła się Victoria. Ruda grzywa zasłoniła częściowo moje oczy. Musiałem przyznać, że jak na wampira wyjątkowo cuchnęła. Oplotła bose, ubłocone stopy wokół mojej tali i wgryzła się w szyję. Chciała oderwać kawał skóry, lecz zanim zdołała wykonać odpowiedni ruch Jasper pociągnął ją za włosy i oswobodził mnie z uścisku.
Niespecjalnie przejąłem się tym incydentem. Wiedziałem, że moja rodzina odpowiednio się nią zajmie. Laurent niebawem podzieli jej los, może być tego pewien. Podbiegłem do niego w rekordowym tempie i złapałem za szyję. Miałem ochotę od razu skręcić mu kark, ale przyszła chwila zawahania. Zastanawiałem się czy to nie jest zbyt łagodne. Zasłużył na gorsze katusze.
Niestety on też był czujny i wykorzystał chwilę mojej nieuwagi. Tym razem to ja przeleciałem dobre parę metrów dewastując wszystko, co napotkałem po drodze. Nie miałem zamiaru odpuszczać choćby na sekundę. Od razu się podniosłem i wznowiłem atak. Skakaliśmy wokół siebie przez jakąś godzinę. Był silniejszy, a po za tym wiedział jak walczyć. Nie mogłem zaprzeczyć. Gdyby nie moja przewaga w postaci jego myśli.. Pewnie zginąłbym po pierwszy skoku tego okrutnika.

Oj przestań się wreszcie z nim bawić.

Myśli Emmetta były tak głośne, że nie mogłem ich nie usłyszeć.

- Nie, on jest mój! – Krzyknąłem, ale w tym momencie mój brat już wyłamywał rękę mojemu przeciwnikowi.

Zanim się obejrzałem do Emmetta dołączyła Rosalie. Rozczłonkowali Laurenta i wrzucili do płonącego stosu, z którego unosiła się już woń kadzidła. Victorii też już nie było.

Miałem ich wszystkich gdzieś w tym momencie. Nie uszanowali mojej prośby. To ja miałem go zabić! Chciałem to robić powoli, rozkoszować się każdym krzykiem tego wampira wijącego się pod moimi nogami i błagającego o śmierć, a właściwie o zakończenie jego istnienia. Bylebym tylko skończył się nad nim znęcać. Ta wizja będzie mnie prześladować już zawsze. Czy Emmett nie potrafi poskromić swoich wojowniczych zapędów?! Laurent był MÓJ!
Ten jego dar.. Dlaczego wcześniej tego nie wyłapałem?! Powinienem się domyślić, że to on doprowadził Tanya’ę do takiego stanu. Właśnie.. Tanya. Nic jej nie jest?
W mojej głowie wybuchło tornado. Starałem się wszystko uporządkować i wychwycić coś sensownego, co mogłoby mi powiedzieć więcej sytuacji, w jakiej się znajdowałem, ale ten huk był nie do zniesienia. Złapałem za najbliższy kamień i zamieniłem go w pył. Co się dzieje?

W ciągu sekundy znalazłem się koło swojego rodzeństwa. Wszyscy wpatrywali się w Alice i Jaspera. Obejmował ją, a ona szlochała. Oczywiście nie była zdolna do płaczu, ale miałem wrażenie, że to wszystko, co zwaliło się na nią w ostatnim czasie ją przerosło.
Nie powiedziała nam zbyt wiele o swojej podróży do Europy, ale ciągle o tym myślała. Oczywiście nic nikomu nie powiedziałem, kiedy będzie gotowa sama to zrobi. Jasper bardzo się o nią martwił, ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Powoli przyzwyczajała się do myśli, że dołączyła do grona wampirów z nieciekawą przeszłością. Zapomniałem podziękować Belli, że tak ją wspierała.

- Przepraszam.. – Szepnęła. Ale, za co?

Jak mogła mnie przepraszać?! Przecież to ona cierpiała!
Wciąż nie byłem w stanie nic zrozumieć z miliona szeptów w mojej głowie.
Zadałem jej nieme pytanie w momencie, w którym na mnie spojrzała. Jej wargi poruszyły się, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nie byłem w stanie nic odczytać z ich ruchu. Coś mnie tknęło. Tanya.
Podszedłem i również się do niej przytuliłem. Oczywiście, że to nie była twoja wina, Alice.

Spojrzała na mnie zszokowana.

- Edward ja.. Ja nic nie mogłam zrobić, za późno się dowiedziałam. Ten ogień, krzyk, ból – gorycz przesycała każde jej słowo.

Ucałowałem siostrę w czoło i pobiegłem do samochodu. To już koniec, mogłem jechać do Belli.

_____________________________________________________

Uprzedzałam, że będzie krótko :)
Mam nadzieję, że tego nie schrzaniłam.

Rozdział 7:
No.. Nie wiem czy powinnam, ale.. Będzie źle.

Rudaa devil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 18:02, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Jak możesz być tak okrutna i częstować nas tak krótkim rozdziałem?
Szkoda, że Edward nie mógł uporać się sam z Laurentem. No, Edward jedź szybko do Belli, bo bez tego nie będziemy mogli mieć nowego rozdziału ;>

Masz ładny styl pisania. Życzę czasu! Bo weny widać nie brakuje :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 18:11, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Nie!!!Tylko nie źle!!!Ja potrzebuje teraz mega dawki optymizmu!!!

no nie...a tak myślałam czy po tym druzgoczącym prologu czytać dalej...no i sie doigrałam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Pią 18:21, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Ms.cullen - Mam nadzieję, że nie przybiłam Cię za bardzo. Chciałabym przeprosić za ewentualną utratę dobrego samopoczucia, ale nie mogę, bo (może jestem sadystką?) kocham rozpaczającego Edwarda! I nie potrafiłam sobie odpuścić ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 19:08, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Rozpaczający Edward?
Kobieto dołujesz mnie.
Tak po za tym to rozdział świetny. Tym razem to Emmett mój ulubieniec mnie wkurzył. Jak śmiał zabić Laurenta. Edward miał to zrobić!
Co z tym pożarem?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:41, 20 Lut 2009 Powrót do góry

wow Edward myśli, iż Alice przeprasza za Tanye a nie wie, że to chodzi o Belle, trzymasz w napięciu dziewczyno i dobrze.
Cierpiący Edward? i bardzo dobrze, mógł nie zostawiać jej dla tej wampirzycy, zresztą sorry co to za tajemnica?
Chyba nie uważa, iż nie byłaby wstanie zrozumieć tego co się stało?
Dobrze niech cierpi
Byle nie za długo.

Cierpienia "młodego" Edwarda zostawmy na inny dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Wilkołak



Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:17, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Teraz mnie nakręcilas i po raz pierwszy w twoim przypadku będę goraco czekac na kolejny odcinek.

Ponownie nie skupiałam się na błędach, ale nie bylo niczego co mi, az za bardzo zgrzytalo.
Nie bylo niczego w delatach, ale ogolem masz wielkiego byka. ZA KROTKIE !
no. XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin