FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lustra [T] [Z] Epilog - 20.09 + outtake - 24.09 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Nie 21:42, 28 Mar 2010 Powrót do góry

Oczarował mnie ten rozdział. Nigdy nie lubiłam opisów mniej lub bardziej erotycznych scen, bo zawsze było to dla mnie nie do końca naturalne, poza tym chyba jestem osobą wstydliwą i jest to dla mnie przeżycie dosyć krepujące. Ale opis ich pocałunku był tak romantyczny, tak słodki (w dobrym tego słowa znaczeniu), że nic mi nie przeszkadzało, nawet opisy erekcji Edwarda. Jego nieśmiałość skonfrontowana z pożądaniem dała mieszankę wybuchową.
A jeśli... - niesamowity opis uczuć Belli, niemal czułam to napięcie w jej głowie.
Pesteczko, Ty wiesz, że uważam Cię za najlepszą tłumaczkę na tym forum (bez obrazy dla innych tłumaczek), poza tym znam Cię nie od dziś i wiem, że nie tylko tłumaczenie wychodzi Ci genialnie, ale i nie dajesz popracować becie, bo sama wszystko pięknie i składnie układasz, dlatego nie ma sensu, żebym Ci to wszystko za każdym razem powtarzała, prawda? Bo wiesz. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pon 13:55, 29 Mar 2010 Powrót do góry

Dla mnie ten opis ich zbliżenia był pełen niepewności i przesiąknięty uczuciami w tym pożądaniem, a przy tym taki yyy... nie wiem uroczy, tak to chyba dobre określenie.
Bella się domyśla(: ciekawe czy powie mu w prost o swoich podejrzeniach. Rozśmieszyła mnie rozmowa Edwarda z Jasperem, właśnie ta niepewność i strach i to chyba przez to, iż jestem przyzwyczajona do pewnego siebie Edka z którym spotykam się praktycznie w każdym ff, ale to tylko plusuje dla tego(:

Co tu dużo pisać, Pestko jak zawsze tłumaczenie perfekcyjne, nie sposób się nie powtarzać, wiesz że jesteś moim bożyszcze więc pozostaje powiedzieć do następnego rozdziału i czasu dla Ciebie jak i Swan, która swoją drogą jest niesamowita z tymi wszystkimi tłumaczeniami. Kłaniam się przed wami i grzecznie dziękuje.
Pozdrawiam Aja(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Pon 14:51, 24 Maj 2010 Powrót do góry

Przepraszam za opóźnienie, ale przez pewne okoliczności chwilowo straciłam zapał do tłumaczenia tego rozdziału. No ale w ciągu ostatnich 2 tygodni złamałam nogę - i tak chodziłam do szkoły - parę dni później okazało się, że rozwaliłam sobie zatoki. W sensie dostałam antybiotyk na ponad 10 dni. No i zaczęłam się zastanawiać, bo hej, jeśli to nie znak, to co nim jest?
Wczoraj skończyłam tłumaczenie, Marta błyskawicznie poprawiła i dzięki niej mogę wstawić go już teraz :D



Rozdział 10

tłumaczka: Swan
beta: marta_potorsia


PW Edwarda

Obudziłem się z powodu wydzierającego się budzika i porannego drąga.
Przeczesując dłońmi włosy, zrzuciłem nogi z łóżka i zajęczałem z powodu raczej bolesnego wybrzuszenia w bokserkach. Walenie konia dwa razy wczorajszej nocy nie zadziałało?
Wszedłem do łazienki, a następnie pod prysznic. Pomimo wszelkich prób, po dziesięciu minutach wciąż byłem twardy jak skała. Stałem tam, a woda po mnie spływała. Mogłem z tym walczyć – i to prawdopodobnie skończyłoby się epickim przypadkiem sinych jaj - byłem pewien, że miałem tę erekcję całą noc. Albo mogłem spędzić parę kolejnych minut fantazjując o Belli… znowu. Mój ku*** niemożliwe stwardniał pod wpływem myśli przetaczających się przez moją głowę. Z jękiem złapałem mojego bolącego penisa. Byłem już podniecony, więc nie trwało długo, zanim poczułem ulgę. Boże, jak cudownie.
Czy tak ogromne pożądanie kobiety było złe? Czy było złe myślenie o kimś tak cudownym jak Bella w ten sposób? Czy normalne jest chodzenie wokół w stanie ciągłego podniecenia, bo nie potrafisz przestać myśleć o tym, jak byłoby wejść w jej ciepłą, słodką…
- O Boże! – sapnąłem, orgazm zaskoczył mnie w swojej szybkości i intensywności. Oparłem rękę o ścianę, aby utrzymać się w pozycji pionowej, gdy doszedłem.
Stałem pod prysznicem, starając się ogarnąć. Moje myśli były bezwładnym bałaganem w tej chwili i szczerze tego nienawidziłem. Moje życie było – z reguły – uporządkowane, nudne i bez żadnych dramatów. Tak je stworzyłem z własnego wyboru. I teraz, w przeciągu paru tygodni, wszystko było chaotyczne, podniecające i pełne dramaturgii.
Byłem całkowicie zadurzony w Belli Higgenbotham.
I byłem przerażony.
Zszedłem na dół. Dom był cichy, ale mogłem wyczuć zapach świeżo palonej kawy. To znaczyło, że Alice już wstała.
- Jestem tutaj – powiedziała z kuchni. Wręczyła mi filiżankę kawy i uśmiechnęła się zdecydowanie zbyt porozumiewawczo. Zaczerwieniłem się i zastanowiłem, czy Alice może widzieć… wszystko. Nigdy nie będąc aktywnym seksualnie, nie musiałem się martwić o Alice, widzącą mnie z dziewczyną. Nagle zacząłem się zastanawiać, jak Emmett sobie z tym radzi. Albo, pomyślałem zdegustowany, jak Alice znosi oglądanie bez przerwy życia seksualnego mojego młodszego brata. Fuj.
- Cieszę się, że ty i Bella przypadliście sobie do gustu – powiedziała moja siostra, biorąc łyka swojej kawy. – Ona jest dla ciebie idealna, wiesz?
- Jest idealna – odpowiedziałem, starając się nie brzmieć jak zakochany idiota, co mi się nie udało. – Ale… to jest dla mnie nowe. Boję się.
- Wiem – powiedziała. – Wszyscy się boją za pierwszym razem. To całkowicie normalne.
- Nic, co związane ze mną, nie jest normalne – powiedziałem. Alice tylko na mnie spojrzała i się roześmiała. Nie takiej reakcji oczekiwałem.
- Proszę – powiedziała – nie myśl o tym tyle, wielki bracie. I nie dramatyzuj. Jesteś dużo bardziej normalny niż myślisz. Pozwól po prostu, by to się stało, Edwardzie! Co masz do stracenia?
Zastanowiłem się nad aktualnym stanem mojego życia.
- Niewiele – wymamrotałem.
- Właśnie – powiedziała, wielce usatysfakcjonowana tym, że się z nią zgodziłem. – Och, no i nie zapomnij – w przyszłym tygodniu Święto Dziękczynienia. Ale będzie inaczej w tym roku. - Popatrzyłem na nią podejrzliwie. Święta nie powinny być „inne”, oto w nich chodziło. – W tym roku przyjeżdżają mama i tata, a nie my wynosimy się z domu. Nasza szóstka będzie gotować na Święto Dziękczynienia i będziemy gościć mamę i tatę. Zasłużyli po tych wszystkich latach, gdy oni robili to dla nas.
- Szóstka? – zapytałem głupio.
- No tak – powiedziała z uśmiechem. – Zaproś Bellę.

PW Belli


Świtało, a ja siedziałam na podłodze mojego pokoju przed lustrem, wciąż w spodniach dresowych i bluzce, w której spałam albo raczej nie spałam ostatniej nocy. Spędziłam większość czasu na myśleniu.
Przemyślałam parę rzeczy i byłam gotowa do podjęcia paru decyzji.
Nie wiedziałam, czy Edward Cullen był Teddym. I, w pewnym stopniu, nie miało to znaczenia.
Chciałam się dowiedzieć, oczywiście. Ale ważniejsze było to, że chciałam poznać Edwarda – takiego, jakim jest teraz. W sumie, im więcej o tym myślę, tym bardziej staję się przekonana, że niezbędnym jest, abym go poznała przed tym, aż będę pewna, że jest Teddym.
Bo jeśli był… i skończyliśmy w związku… Chciałam tego, bo zależy nam na sobie teraz. Nie dlatego, że trafiliśmy w romantyczny ideał tego, czym kiedyś byliśmy dla siebie.
Póki co, zdecydowałam nic nie mówić, ani o nic nie pytać. Po prostu brać rzeczy powoli, co wydaje się właściwe, jeśli chodzi o Edwarda.
Poprzednia noc była… Jaka? Zaskakująca. Słodka. Romantyczna. Gorąca. Edward powiedział, że ma straszne doświadczenie w związkach i jego niewinność w sposobie, w jaki mnie dotykał i całował, potwierdzała to. Tak jak oczekiwałam, uznałam jego nieśmiałość za urzekającą. Nie oczekiwałam tylko, jak mnie to nakręci. To jasne, że to nie był jego pierwszy raz, gdy całował dziewczynę… rozumiał wszystkie podstawy. I znów było tak, jakby uczył się wszystkiego z tego pierwszego razu.
No i Edward był, jeśli niczym więcej, pojętnym uczniem. Nieco dziwny, nieco nieporadny. Ale był delikatny, miły i potwornie seksowny. Zastanawiałam się, jak wyglądałby bez tych okularów i z włosami prosto spod prysznica, rozłożony na moim łóżku. Nagi. Powstrzymałam się od pocierania udami na tę myśl.
Westchnęłam i mocno potrząsnęłam głową. Oczywiście, że byłam w potrzebie – nie doświadczyłam czegoś takiego jak całowanie faceta od czasów Jamesa. Był jedynym, z którym współżyłam w sensie seksualnym. James uwielbiał seks, często go uprawialiśmy i było całkiem nieźle. Ale była miłość, intymność, uczucie bycia pieszczoną i pożądaną przez mężczyznę, za tym najbardziej tęskniłam.
Czułam, jakbym tęskniła za tym całe życie.
Ale nie było nic, co mogłabym zyskać, znów udając się tą drogą.
Więc do dalej z Edwardem?
Chciałam go znów zobaczyć. Chciałam spędzić trochę czasu na poznawaniu go. Zaczynając od teraz.
Wyciągnęłam mój telefon.

PW Edwarda

Po, jak mi się wydawało, najdłuższym wykładzie w moim życiu, w końcu wyszedłem z moich zajęć z topologii algebraicznej.* To były moje jedyne wykłady w piątek i dziś były maksymalnie denerwujące. Musiałem wykorzystać każdy gram dyscypliny (a mam jej dużo), aby być skupionym na bieżącym temacie i nie pozwolić moim myślom zawędrować w mniej… produktywne tereny. Mimo to spędziłem połowę zajęć na próbowaniu pozbycia się kolejnego wzwodu. Chryste.
Chciałem zobaczyć Bellę. Ale nie chciałem wyjść na zdesperowanego frajera, którym byłem… musiało być za wcześnie, żeby do niej zadzwonić po wczorajszej nocy, prawda? Stałem tam, na korytarzu mojej uczelni, ignorując ludzi, którzy pchali się, mijając mnie. Myśl, myśl… co powinienem zrobić?
- Edward? – Podniosłem wzrok… I oto ona. Stała naprzeciw mnie, jak sen na jawie. Była w krótkiej czarnej spódniczce i białej bluzce.
- Cześć - powiedziałem, mój głos podniósł się o oktawę. Od razu się zawstydziłem. Znowu jestem trzynastolatkiem, czy jak? Ale wtedy przyjrzałem jej się dokładniej – jej oczy wyglądały na zmęczone i miała cienie pod nimi. Olać mój głos. Czy ona nie spała? Była chora? – Wszystko w porządku, Bello?
- Szukałam cię – powiedziała nagle. Serce mi zamarło… może chciała mi powiedzieć, żebym trzymał się z daleka, że ostatnia noc była potwornym błędem. – Ja… Ja tęskniłam za tobą. I zastanawiałam się, czy moglibyśmy spędzić w ten weekend trochę czasu razem. Po prostu… no wiesz… umówić się?
Stałem tam, chwilowo zamrożony.
- Ty t-t-tęskniłaś za mną? – wyrzuciłem z siebie w końcu i od razu zapragnąłem umrzeć z upokorzenia przez to jąkanie. Nie robiłem tego często – przeważnie pod presją. Bella przytaknęła i przygryzła wargę, co znów spowodowało, że mój żołądek robił koziołki. – Ja… ech… um… - Przełknąłem ślinę i wziąłem głęboki oddech. – Ja też. – Uświadomiłem sobie, że wciąż stoimy na środku korytarza. Zaoferowałem jej rękę, a ona ją złapała, i poprowadziłem na stronę, gdzie było mniej tłoczno.
- Jadłaś już lunch? – zapytałem. Potrząsnęła głową. – Znam miłą knajpkę z sushi. Lubisz shushi?
- Pokaż mi – powiedziała krótko.
Spędziliśmy razem resztę dnia. Nie byłem do końca pewien, jak to się stało – po prostu. I było cudownie.
Pozwoliła mi zamówić w restauracji, przekonując, żebym wybrał moje ulubione rzeczy i po prostu się nimi z nią podzielę. Patrzenie, jak zęby Belli gryzą edamame** i biorą sake shushi*** z moich pałeczek, sprawiło, że stałem się twardy – znów. Musiałem spytać o to mojego terapeutę.
Gdy jedliśmy, Alice wysłała listę zakupów i zapytała, czy mógłbym odwiedzić spożywczy w drodze do domu. Szliśmy przez Whole Foods****, tak jak wszystkie inne pary, które robiły tam zakupy. Podobało mi się to. Bella powiedziała, że lubi gotować, co przypomniało mi o Święcie Dziękczynienia.
- Hm… Co robisz w przyszłym tygodniu? W święta? – Prawdopodobnie jedzie do domu.
- Och – powiedziała, wyglądając na smutną. – Zostaję tutaj. To pierwszy raz, gdy nie będę wracała na Święto Dziękczynienia do domu. Moja mama i dziadek jadą na święta do jakiejś rodziny w New Hampshire czy gdzieś… Po prostu nie mogłabym się wyrwać na wystarczająco długo, żeby warto było kupować bilet. Więc prawdopodobnie zjem cichą kolację w domu.
- Chciałabyś spędzić święta z nami? – zapytałem. Zaczęła protestować, mówiąc, że będzie przeszkadzać, ale potrząsnąłem głową. – Nie, proszę, przyjdź. Proszę, spędź je ze mną… to znaczy z nami. Alice poleciła mi cię zapytać. Będziemy świętować u nas w domu i przyjadą moi rodzice.
- Jeśli jesteś pewien… - powiedziała niepewnie, a potem się rozchmurzyła. – Ale musicie pozwolić mi zrobić coś na kolację. Ciasto, czy coś.
- Jasne – powiedziałem. – Ciasta nigdy nie za wiele. – Oboje się zaśmialiśmy i Bella zaczęła wypytywać mnie o to, jaki rodzaj ciasta najbardziej lubię. Jagodowe, odpowiedziałem jej, na co ona wsadziła jagody do wózka.
- Chciałabyś zrobić coś dziś wieczorem? – zapytałem nieśmiało, gdy dowieźliśmy jedzenie do domu. Był pusty. Bella składała torby i popatrzyła na mnie znad ramienia z uśmiechem.
- Jasne, nie mam żadnych planów – powiedziała. – Co chciałbyś robić? Film? Pozwiedzać coś? – Padało, więc wizyta na plaży albo w parku odpadała.
- Jest nowa wystawa w MOMA*****, którą chciałbym obejrzeć – zaproponowałem niepewnie, zachwycony, gdy jej twarz rozjaśniła się w aprobacie. – Chciałabyś tam iść?
- Tak – powiedziała. Parę minut później byliśmy gotowi do drogi – przytrzymałem drzwi dla Belli, gdy wychodziła. – Podoba mi się, że to robisz – powiedziała, a jej policzki się zaróżowiły. – Nie przywykłam do tak kulturalnych mężczyzn. – Zarumieniłem się z przyjemności i otworzyłem jej także drzwi do auta. Okrążyłem samochód i wślizgnąłem się do niego z mojej strony, starając się włączyć zapłon, patrząc na piękność obok mnie. We włosach miała krople deszczu, a jej twarz błyszczała podekscytowaniem. Odbierała mi dech w piesiach i powoli zdałem sobie sprawę, że od pewnego czasu bezskutecznie staram się trafić do stacyjki. Bella zachichotała i wskazała zapłon. Odwróciłem się i właściwie włożyłem kluczyk.
- Zapomniałeś gdzie się go wkłada? – drażniła się ze mną.
- Nie – wymamrotałem. - Coś mnie rozkojarzyło.
- To uczucie jest całkowicie dwustronne – powiedziała ciszej i poczułem, że krew napływa mi do twarzy. Walczyłem przez chwilę ze wszystkim, co przepływało przeze mnie,
następnie porzuciłem próby odpalenia samochodu i pochyliłem się w stronę pasażera. Bella złapała moją twarz, zanim byłem nawet w połowie drogi i uderzyła swymi wargami o moje ze zdławionym jękiem.
Było łatwiej niż ostatniej nocy, bardziej swobodnie. Ale wciąż tak oszałamiająco. Przy trzecim pocałunku wiedziałem, że powinienem przestać, bo nie będę w stanie prowadzić. I myśleć.
- Jesteś w tym całkiem dobry, wiesz? – powiedziała Bella, gdy odsunąłem się niechętnie, wciąż składając małe pocałunki na jej ustach. Czułem się dowartościowany, zawstydzony i cholernie sfrustrowany.
- Ja… uch… starałem się – powiedziałem, starając się zabrzmieć uwodzicielsko, ale prawie na pewno wyszedłem na idiotę. Skupiłem się ponownie na aucie i skierowaliśmy się na Bay Bridge****** prosto w popołudniowy piątkowy ruch uliczny.

PW Belli

Bez względu na to, jak się starałam, nie mogłam przestać obserwować go, gdy szliśmy wolno przez wystawę Pollocka. Dla mnie był bardziej fascynujący niż sztuka. Albo raczej jego reakcje były.
Edward bardzo uważnie wszystko oglądał.
Było parę eksponatów, do których podejścia odmówił, parę elementów sztuki, było oczywiście poza zasięgiem.
- Muszę być ostrożny – to wszystko co powiedział. Robiłam potajemne notatki w moim
notesie na temat tej części galerii, dla późniejszego zdobycia większej ilości informacji, ciekawa, czy będzie się w tym krył jakiś dostrzegalny wzór. Różne dzieła przykuwały jego uwagę, mógł spędzić długie minuty przyglądając się im w milczeniu.
- Co widzisz? – zapytałam cicho po tym, jak patrzył długo na abstrakcyjny obraz. To był jeden z późniejszych obrazów Pollocka, namalowany po kolorowym okresie „kapania”.*******
- Jest piękne – powiedział w końcu. – Ale możesz zobaczyć, jak się różni od jego wcześniejszych prac. - Jego smukły palec podążył po czarnych i białych liniach na płótnie.
- Zmarł rok albo dwa po tym jak skończył ten obraz – powiedziałam miękko.
- Wiem. – Jego głos był szeptem w cichej galerii. Przerwał. – Musiałem porzucić sztukę po… Po tym, co się stało. Było zbyt wiele powiązań z tym, co działo się wcześniej.
- Przykro mi – odparłam. – Czasami terapia sztuką jest dobrym sposobem do poradzenia sobie z problemami. Do wyrażenia trudnych uczuć i wspomnień.
- Dla mnie to niemożliwe – powiedział Edward. – Jeśli by tak było, byłbym teraz prawdopodobnie całkiem inną osobą.
- Lubię cię takim, jakim jesteś – powiedziałam bardzo cicho. Nie odpowiedział, ale mogłam zobaczyć, że tył jego szyi zrobił się szkarłatny. Odwrócił się do mnie, wyglądając na podenerwowanego i podał mi rękę. Kontynuowaliśmy zwiedzanie wystawy.
Gdy wróciliśmy do domu, wciąż był pusty i cichy. Była notatka na lodówce od Alice i Jaspera, mówiąca, że pojechali do jego rodziców na kolację. Żadnego znaku od Rosalie i Emmetta, jednakże pamiętałam, że Edward wspominał, iż nie przebywają tu często.
Znalazłam wystarczająco składników, żeby zrobić makaron z sosem, a Edward otworzył butelkę czerwonego wina. Wyglądał i brzmiał na bardziej zrelaksowanego, niż kiedykolwiek wcześniej i to sprawiło, że byłam szczęśliwa.
Rozmawialiśmy o filmach, wiadomościach, jak źle porusza się na drogach po tej stronie Bay. O jego rodzinie. Mojej rodzinie.
Wciąż czekałam na jakiś definitywny znak, że on jest Teddym. Było tysiące małych wskazówek, które mówiły „może”, ale nic nie mówiło tego na pewno. Ale znów… co może? Hej, Edward, byłeś kiedyś w innym świecie? Pamiętasz cokolwiek o czarnym potworze? Masz jakiekolwiek pojęcie o kimś nazywanym Swan?
Jego równowaga balansowała na ostrzu noża. Nie był jeszcze gotowy na tego typu pytań. A ja prawdopodobnie nie byłam gotowa na odpowiedź.
Po kolacji turlaliśmy się po kanapie… Dwa kieliszki czerwonego wina sprawiły, że stałam się bardziej śmiała, więc rozchyliłam jego ramiona i wturlałam się w nie. Myślałam nad pytaniem, które mogłam bezpiecznie zadać.
- Alice powiedziała mi, że miała medyczne przeciwwsakazania, przez które nie może prowadzić – powiedziałam. – Czy to się łączy z tymi epizodami, które ma? – Edward podniósł się pode mną, przybliżając mnie bliżej jego ciała. Nastąpiła chwila ciszy, gdy myślał nad moim pytaniem. – Nie musisz mi mówić, jeśli nie chcesz – dodałam. – Mogę sama ją zapytać.
- Nie, w porządku – powiedział po chwili. – Alice powiedziała, że mogę ci to wyjawić, gdy spytasz. Tak, te sprawy się łączą. Alice jest… obdarzona. To dziedziczne. Moja babcia to miała i powiedziała nam, że to przechodzi przez pokolenia w naszej rodzinie.
- Miała co?
- Nazywała to Wzrokiem. Alice, tak jak moja babcia, ma wizje. Przyszłości. Precyzyjne. One przysłaniają jej normalne widzenie i mogą przyjść w każdym momencie. W związku z tym nie może prowadzić – jeśli miałaby wizję na autostradzie, byłby to dla niej koniec gry.
Rozmyślałam przez chwilę nad tym fascynującym fragmentem informacji. Część mnie chciała to odrzucić, potraktować jako rodzinną legendę, ale byłam bardziej otwarta na elementy pół-życia niż inni po wszystkim, co mnie spotkało.
- Myślisz, że jesteśmy dziwakami, prawda? – zapytał niskim głosem. Odwróciłam się do niego.
- Nie, wcale – powiedziałam. – Czuję się z takimi rzeczami raczej komfortowo. - Zastanowiłam się przez chwilę. – Czy Alice mnie widzi?
- Tak – powiedział Edward.
- Co o mnie zobaczyła? – Uśmiechnął się.
- O to musisz zapytać Alice. To nie moja rola, aby ci to mówić. Wystarczy, że powiem, iż jest szczęśliwa z twojej obecności w naszym życiu. – Podobał mi się ten pomysł i moja twarz musiała to wyrazić, bo jego zielone oczy stały się bardzo delikatne. Mogłam wyczuć napięcie narastające między nami i musiałam walczyć z kolejną falą pożądania. Powoli.
Przesunęłam się do przodu i umieściłam delikatny pocałunek na jego pełnych ustach. A za nim następny. Jego usta powoli zaczęły w tym uczestniczyć i nie mogłam powstrzymać mojego języka przebiegającego po jego górnej wardze. Edward wydobył z siebie cichy dźwięk, który tylko bardziej mnie rozpalił. Kontynuowałam zasypywanie go ciepłymi pocałunkami z rozchylonymi ustami, czując zachwyt, kiedy poczułam nieśmiały ruch jego jedwabistego języka na moim.
Przysunęłam się nieco bliżej do niego, podnosząc ręce na jego szyję, marząc o zakopaniu moich rąk w jego włosach. Ale posunęłabym się za daleko jak na początek, więc ograniczyłam się do dotykania jedynie pasemek jego włosów na jego karku. Szczęśliwie okazało się, że to jest jego wrażliwe miejsce i urwany jęk, który Edward z siebie wydobył, był szalenie seksowny. Sięgnęłam w górę i ściągnęłam mu okulary, a następnie odłożyłam je na stoliku do kawy.
Poprowadziłam usta na jego policzek, a następnie przez jego szczękę. Jego ramiona zacieśniły się wokół mnie, gdy znalazłam miejsce, w którym miał puls. Przejechałam po nim językiem, czując krew pulsującą pod moimi ustami. Przygryzałam jego szczękę tam i z powrotem, upajając się jego zapachem i pragnąc go coraz bardziej.
- Ummm - jęknął Edward, całując miejsce tuż za moim uchem. Oboje dyszeliśmy i mogłam poczuć jego twardą-jak-skała erekcję, ocierającą się rytmicznie o moje udo. Był praktycznie nieświadomy, że to robi. Oboje traciliśmy kontrolę. Jeśli jedno z nas tego nie przerwie, ten wieczór zakończy się kłopotliwie.
- Edward – powiedziałam pomiędzy gorącymi pocałunkami. – Edward…. Musimy zwolnić. Proszę. – Przez chwilę nie byłam pewna, czy mnie usłyszał. Odepchnęłam jego przedramiona i on powoli zaczął się odsuwać, jego źrenice były ogromne. – Przepraszam, kochany. Pragnę cię za… tak bardzo. Ale nie tu, nie w ten sposób. I nie tak szybko.
Nic nie powiedział, tylko oplótł swoje ramiona wokół mnie, gdy nasze oddechy się uspokajały.
- Bardzo przepraszam, Bello – powiedział w końcu. – Nie wiem, co się stało. Po prostu nie mogłem… - Odchyliłam się i popatrzyłam na niego. Jego twarz wyrażała nieszczęście i zmieszanie.
- Nie musisz przepraszać – powiedziałam. – Nie zmuszałeś mnie do niczego, naprawdę, ja też nie jestem bez winy. Oboje trochę się unieśliśmy, to wszystko. W bardzo przyjemny sposób. To się zdarza cały czas. Ale też nie uważam nas za osoby, które uprawiają seks na pierwszej czy drugiej randce. Przynajmniej ja nie. A ty?
Nastąpiła długa, niezręczna cisza. Edward patrzył na wszystko z wyjątkiem mnie.
- Nie, ja też. Nie jestem typem człowieka, który w ogóle traktuje seks lekko – przerwał. - Bello, ja nie uprawiałem seksu. Nigdy.
Słowa same w sobie nie zaskoczyły mnie tak bardzo, jak moja reakcja na nie. Zamarłam, nie chcąc ruszyć żadnym mięśniem, gdy zalała mnie fala podniecenia, silniejsza niż kiedykolwiek. Przez chwilę myślałam, że dojdę, zaraz obok niego. Poczekałam chwilę, aż znów się opanowałam. Wtedy poczułam się zawstydzona, że tak się nakręciłam na myśl o dziewictwie Edwarda. To takie perwersyjne, Bello!
- Dzięki, że mi powiedziałeś – wyrzuciłam z siebie w końcu. – Za zaufanie mi. Nie jestem pewna, jak przez lata zdołałeś trzymać z dala te wszystkie kobiety, ale jestem pod wrażeniem. – To wzbudziło nikły uśmiech na smutnej twarzy Edwarda.
- Większość kobiet nie postrzega mnie jako symbol seksu – powiedział. – Wciąż nie jestem pewien, co we mnie widzisz.
- Lubię cię – powiedziałam. – Lubię cię. Uważam, że jesteś słodki i mądry, i seksowny jak cholera. I jestem tą farciarą, która dostrzega prawdziwego ciebie. – Gapił się na mnie z niedowierzaniem i to sprawiło, że stałam się smutna. – Chciałabym, żebyś mógł spojrzeć na siebie moimi oczami, Edwardzie. – Nie odpowiedział, wyglądał na onieśmielonego. Uświadomiłam sobie, że było to za dużo i za szybko.
- Dzisiaj nie martw się już niczym – powiedziałam. – Mogę wrócić i usiąść z tobą? – zapytałam łagodnie. Edward odwrócił się do mnie i wyciągnął ręce. Opadłam z powrotem w jego objęcie. – Tym razem postępujmy wolniej.
Leżeliśmy razem na kanapie i wymienialiśmy wolne, leniwe pocałunki. Pożądanie wciąż tam było, ale tym razem je kontrolowaliśmy. Edward jeździł dłońmi po moich włosach, pozwalając, aby spadały przez jego palce.
– Uwielbiam twoje włosy – wyszeptał. – Są piękne.
- Tak jak twoje – odszeptałam. – Ale chciałabym, żebyś pozostawił je takimi, jakie są naturalnie, zamiast nakładać na nie żel. Nie mogę przeczesać ich palcami, gdy są całe sztywne. A naprawdę chcę to zrobić. – Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Nastąpiła długa cisza, ale zauważyłam, że Edward z czymś się męczył. Czekałam.
- Czy przeszkadza ci to, że wciąż jestem… prawiczkiem? – zapytał w końcu. Przygryzłam wargę, niepewna, co powinnam mu powiedzieć.
- Nie, w ogóle mi to nie przeszkadza. To osobista decyzja i szanuję cię za nią – przerwałam na chwilę i obniżyłam głos do szeptu. – W rzeczywistości to mnie podnieca… szalenie.
- Serio? – spytał zaskoczony. – Łał.
- Choć tu – powiedziałam, kiwając palcem. – Pokażę ci jak bardzo. – Przyciągnęłam twarz Edwarda do mojej i dałam mu długi, namiętny pocałunek. Otoczył mnie ramionami i zatraciliśmy się w sobie.
Przez to nie usłyszeliśmy ryku jeepa Emmett przy hamowaniu, czy też czegokolwiek innego, dopóki drzwi nie otwarły się z trzaskiem.
- Jest tu kto? – krzyknął Emmett. My, wciąż zaplątani w swoich ramionach, usiedliśmy na kanapie, wyglądając na skruszonych. Moje włosy to był jeden wielki bałagan, a okularów Edwarda nigdzie nie było widać. Emmett i Rose patrzyli na nas, kompletnie zszokowani.
- Stary – powiedział Emmett. – Przepraszam, Nie wiedziałem, że ty będziesz… uch…
- … macać się ze swoją dziewczyną na kanapie – dokończyła Rose ze zdegustowaniem. – Wy dwoje, wynajmijcie pokój.
- I tak musiałam już iść – powiedziałam, starając się, na próżno, ułożyć normalnie włosy. Edward sięgnął po swoje okulary, które leżały na stoliku od kawy i je założył. Czmychnęliśmy do drzwi jak para skarconych nastolatków. Gdy byliśmy na zewnątrz, zaczęliśmy chichotać.
- Wdziałeś wyraz twarzy Rosalie? – zapytałam. Przytaknął i oboje ryknęliśmy śmiechem. Po chwili złapał mnie i przyciągnął do siebie.
- Miałem… świetny dzień – powiedział. – Dziękuję ci. Za wszystko.
- Czuję podobnie. Dziękuję. – Szliśmy do mojego auta, które, na szczęście, tym razem nie miało na sobie mandatu.
- Dobrze więc – powiedziałam, całując go raz jeszcze… ponieważ po prostu nie mogłam przestać. Jego usta były takie dobre. – Jutro jestem zajęta. Jesteś wolny w niedzielę, żeby coś zrobić? – Przytaknął i uśmiechnął się. Zatrąbiłam na niego i odjechałam od krawężnika.
Nie wiedziałam czy był Teddym czy nie.
Poznałam go lepiej.
I zakochiwałam się w nim szybciej, niż wydawało by mi się to możliwe.

* [link widoczny dla zalogowanych]
** [link widoczny dla zalogowanych]
Nie mam pojęcia jak mogłoby to się nazywać po polsku, czy w ogóle istnieje inna nazwa.
*** [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
****Whole Foods Market jest największym na świecie sprzedawcą żywności naturalnej i organicznej (ekologicznej?), ze sklepami na terenie Ameryki Północnej i Wielkiej Brytanii
***** MOMA – Museum of Modern Art – muzeum sztuki współczesnej.
****** [link widoczny dla zalogowanych]
******* Jackson Pollock odszedł od sztuki figuratywnej i rozwinął swój własny styl tworzenia z charakterystycznym kapaniem farbą na płótno i rozpryskiwaniem jej (tzw. action painting – malarstwo gestu).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Pon 21:27, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 21:05, 24 Maj 2010 Powrót do góry

Cytat:
- Nie, ja też. Nie jestem typem człowieka, który w ogóle traktuje seks lekko – przerwał. - Bello, ja nie uprawiałem seksu. Nigdy.
Słowa same w sobie nie zaskoczyły mnie tak bardzo, jak moja reakcja na nie. Zamarłam, nie chcąc ruszyć żadnym mięśniem, gdy zalała mnie fala podniecenia, silniejsza niż kiedykolwiek. Przez chwilę myślałam, że dojdę, zaraz obok niego. Poczekałam chwilę, aż znów się opanowałam. Wtedy poczułam się zawstydzona, że tak się nakręciłam na myśl o dziewictwie Edwarda. To takie perwersyjne, Bello!
tak - to jest chore... ale mogę to w pełni zrozumieć :P

było zabawnie... tajemniczo i do tego dziwnie erotycznie... bo jak na dwójkę ludzi, z których jedno miało jednego partnera i to dawno, a drugie poznaje krok po kroku zasady gry - radzą sobie całkiem dobrze... nawet sobie pozwalają...
zaczynam dostrzegać pewne powiązania z WA - szczególnie to zamartwianie, że za szybko, że zbyt prędki krok do przodu... a niech ich tam... ale generalnie wydaje mi się, że to tylko takie wrażenie przez to, ze jednak autorka dotknęła Edwarda pewnym psychicznym urazem i chce nam go tak pokazać...

jak dla mnie bomba tłumaczenie Swan...
Cytat:
I jestem tą karciarą, która dostrzega prawdziwego ciebie.
- ale chyba farciarą, a nie karciarą Wink

dobra - tym mało konstruktywnym komentarzem zakończę komentowanie na dzis Wink

dzieki za poświęcanie dla mnie swojego czasu :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Czw 20:28, 27 Maj 2010 Powrót do góry

To opowiadanie ma w sobię magię. Nie chodzi mi tu o "przyjaciół z lustra", zdolności Alice i czarnego potwora. Ta magia to chemia miedzy Bells i Edwardem, ich wzajemne przyciąganie się, otwieranie na siebie, poznawanie sie. Bardzo mi się podoba i czekam z niecierpliwością na każdą kolejną część. Nie sięgam po oryginał, ponieważ bardzo mi sie podoba to w jaki sposób tłumaczysz to Pestko. Naprawdę doskonała robota.

EDIT
Swan BARDZO PRZEPRASZAM!!! przyzwyczajenie mnie czasami gubi Crying or Very sad zakodowałam ze to opowiadanie tłumaczy Pestka i nie zwracam uwagi, że rozdział wstawia ktoś inny Embarassed
Ale to na plus dla ciebie Smile ten rozdział był tak dobrze przetłumaczony, że nie zauważylam różnicy w postaci zmiany tumacza.
Tak więc się nie wkurzaj Confused
Pozdrawiam
Poprostu Aurora


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aurora Rosa dnia Wto 18:40, 08 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Pią 17:18, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Postanowiłam odpowiedzieć. Chyba najwyższy czas, nie?

Zacznę od dość nieskromnego przypomnienia. Droga, Auroro Roso (czy jak tam odmienia się Twój nick - naprawdę nie mam pojęcia), chciałam zaznaczyć, iż ten rozdział tłumaczony był przeze MNIE. Jeśli nie zauważyłaś tego po subtelnym znaku, jakim jest osoba wstawiająca rozdział, czy też napisowi, gdzie, w bardzo mało widocznym miejscu oczywiście, wskazana jest tłumaczka, uznałam, że potrzebujesz bardziej dosadnych sposobów przekazu, dlatego postanowiłam napisać. To tylko tak dla wiadomości. Rolling Eyes

EDIT: Wybaczam :D

Mimo to, bardzo cieszę się, że tłumaczenie się podoba :)
Chyba, że chciałaś delikatnie wskazać, że rozdział pestki był świetny a mój do bani. W takim wypadku muszę uznać, że się nie pomyliłaś a jedynie w delikatny sposób wyznałaś swoją opinię i nie będę się czepiać.

Kirke, bardzo dziękuję Ci za wytknięcie błędu :) Od razu go poprawiłam.
Co do skojarzenia z WA... No cóż, ja takowego chyba nie posiadałam... do momentu przeczytania Twojego komentarza. :D Ale i tak uważam, że jest ono znikome. Poza traumatycznym przeżyciem (i naturalnymi jego konsekwencjami) nie widzę podobieństw - charaktery bohaterów są całkiem inne, sytuacje i okoliczności również. :)

Bardzo Wam dziękuję za pozytywne komentarzy na temat tłumaczenia i całego opowiadania oraz za to, że pomimo sporego opóźnienia z dodaniem rozdziału (co było jedynie moją winą i po raz kolejny za to bardzo przepraszam :)), wciąż czytacie Lustra. :)

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Śro 16:18, 09 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pią 20:26, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Z góry przepraszam za krótki i raczej nie konstruktywny komentarz, ale koniec tygodnia daje się we znaki i zmęczenie odgoniło wene(:

Jednak rozdział był. . . dziwny, przepełniony napięciem między B&E i dziwny. Nie potrafię tego nazwać, określić.

"Zamarłam, nie chcąc ruszyć żadnym mięśniem, gdy zalała mnie fala podniecenia, silniejsza niż kiedykolwiek. Przez chwilę myślałam, że dojdę, zaraz obok niego.(...) To takie perwersyjne, Bello!"
Tak to chyba mój ulubiony moment w tym rozdziale jest taki...perwersyjny;D

Tłumaczenie jak zawsze perfekcyjne, a nawet długa przerwa nie mogła spowodować zaprzestania czytania, nie w moim przypadku. Tak więc czasu, czasu, chęci i weny w tłumaczeniu dla Was obu.
Pozdrawiam Aja(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 17:22, 08 Cze 2010 Powrót do góry

Witam wszytkich Smile
za zgodą Pestki i Swan umieszczam przetłumaczone kolejne rodziały. pozdrawiam serdecznie i miłego czytania życzymy.

rozdział dostępny równiez na chomiku smok_z

Rozdział 11

tłumacz: smok_z
beta: Perunia


Punkt widzenia Belli

Było środowe popołudnie, a ja chodziłam boso po kuchni. Na szczęście nie byłam w ciąży.
Moje współlokatorki wyjechały na wakacje, ostatnia wyruszyła w szale przed piętnastoma minutami, by zdążyć na lotnisko o czasie. Teraz miałam dom dla siebie, moje ciasto pięknie się rozwałkowało, a w mojej piersi gościło zabawne uczucie, którego nie umiałam nazwać.
Sprawdziłam piekarnik, położyłam warstwę ciasta na blasze i przycięłam je do właściwego rozmiaru. Przycisnęłam je i wypełniłam nadzieniem ze świeżych jagód, które przygotowałam przed chwilą. Kochałam pracę w kuchni, ale najbardziej lubiłam pieczenie. Nie było miejsca w moim domu na nadzienie z puszki. Nuciłam wycinając paski z ciasta, które kładłam na wierzchu, aby uzyskać skórkę, było to łatwe do zrobienia, ale wyglądało ekstra specjalnie.
Miałam dosyć ciasta, by zrobić drugi wypiek, ale byłby bez wierzchniej warstwy. Spojrzałam na zawartość lodówki i spochmurniałam. Nic dobrego nie było. Zmartwiłam się…
Otworzyłam zamrażalnik i grzebałam w nim przez chwilę. W moment znalazłam to, czego szukałam. Rozpoczęłam rozmrażanie w kuchence mikrofalowej i zaczęłam szukać reszty potrzebnych składników.
Kiedy wrzuciłam wszystko do blendera, uświadomiłam sobie jakie to niezwykła uczucie było w mojej piersi.
Byłam szczęśliwa.
Następnego dnia około dziesiątej przybyłam do domu Cullenów. Alice napisała mi wiadomość z sugestiami co włożyć, co przynieść i jaki był plan zajęć. Przytaszczyłam wiele pojemników z moim pysznościami na dzisiejszą kolację oraz torbę z rzeczami na noc. Wierzchni pojemnik przesunął się trochę, gdy otwierałam drzwi i stanęła przede mną koszmarna wizja rozpłaszczonego placka z jagodami na progu domu Cullenów.
Zamiast tego, pojawił się Edward i zręcznie chwycił niesforne naczynie.
- Dzięki Bogu, Edwardzie, to mogło zrobić potworny bałagan, a ty nie miałbyś… - Stanęłam zamarła i otworzyłam szeroko oczy. Zapadła na moment cisza, gdy spojrzałam, rumieńce tańczyły po mojej twarzy i wybuchły ciepłem pomiędzy moimi udami.
Jego włosy…
- Ty … ja … twoje … - Edward przyglądał się mi ze zmieszaniem. Chwycił mnie za ramię i wciągnął do domu. Przeszłam niezdarnie przez próg podtrzymywana przez Edwarda.
-Bella? – spytał, jego twarz była pełna nieokreślonej troski. Byłam ogromnie wdzięczna, że moja bluza była wystarczająco gruba, aby nie mógł zobaczyć, że moje sutki twardnieją. – Bella, wszystko w porządku?
- Tak – wykrztusiłam w końcu. – Edwardzie, wyglądasz … cudownie. Twoje włosy… - Podniósł rękę do góry i nerwowo przeciągnął rękę po swojej wspaniałej brązowej czuprynie, wolnej od codziennej porcji żelu. Miałam przeczucie, że Alice mogła przyłożyć rękę do ułożenia tego eleganckiego nieporządku.
- Uh, więc … pomyślałem, że mogą ci się takie spodobać … więc… - Alice pojawiła się w drzwiach i wyjęła placki z naszych rąk. Uwolniła mnie od torby i odłożyła moją sukienkę na najbliższe krzesło, mrugnęła i kiwnęła głową do Edwarda z uśmiechem. Potem odeszła.
Zamknęłam za sobą drzwi wejściowe i zanurzyłam swoje dłonie w jego włosach. Były gęste i miękkie, cudowne w dotyku. Zanurzyłam dłonie głębiej i przeciągnęłam ręce powoli na tył jego głowy.
Nagle Edward wywrócił oczami, a ja zobaczyłam, jak gęsia skórka wyskakuje mu na ramionach. Podniósł swoje ręce i chwycił moje dłonie zanurzone w jego włosach.
- Zrobiłam ci krzywdę? – zapytałam zdziwiona.
- Nie – odpowiedział zduszonym głosem. – Ale minęło wiele czasu od wtedy, gdy ktoś dotykał mnie tak. To uczucie jest … intensywne. – Edward uśmiechnął się i złapał mnie za dłonie i sprowadził je między nas, trzymając w uścisku. – Cieszę się bardzo, że przyszłaś – powiedział.
-Ja też – powiedziałam, stając na palcach, aby zostawić delikatny pocałunku na boku jego ust. – Czy mogę to powiesić w twoim pokoju? – spytałam, podnosząc moją suknię i torbę.
- Pewnie – odpowiedział, biorąc torbę z moich rąk. – Co w niej jest, więcej placka?
- Nie, głuptasie – powiedziałam. – To moje rzeczy na wieczór.
- Jakie rzeczy? – spytał obojętnie. Zatrzymałam się na schodach w miejscu, gdzie byłam i spojrzałam na niego. – Alice zadzwoniła do mnie wczoraj wieczorem i powiedziała mi, żebym przyniosła rzeczy, by zostać na noc.

Punkt widzenia Edwarda

Alice powiedziała, że potrzebuje pomocy Belli w kuchni (w co wątpiłem – Rose już tam była, a ja podejrzewałem, że raczej chcą porozmawiać o … czymkolwiek, o czym dziewczyny rozmawiają). Przyłączyłem się do Emmetta na tylnym ganku, gdzie rozładowywał dodatkowe zgrzewki z napojami, piwem i butelkowaną wodą.
- Hej – powiedział. – Możesz otworzyć tę torbę z lodem i wysypać lód do tej niebieskiej skrzyni? – Napełniliśmy drugą lodówkę i zamknęliśmy wieko.
- Gdzie Jasper? – spytałem.
-Alice wysłała go, by kupił mleko. Powodzenia w znalezieniu sklepu otwartego w Święto Dziękczynienia – chrząknął Emmett. Oparliśmy się obaj o poręcz w milczeniu. Emmett zapalił papierosa, posłałem mu pochmurne spojrzenie, ale nic nie powiedziałem. Jeśli ojciec dowiedziałby się, że pali, obronił by go przed rakiem płuc, zabijając go na miejscu.
Moje relacje z młodszym bratem były skomplikowane. Było wiele cech, których ja nie miałem – odporność, poufałość, dobre relacje z dziewczynami. Emmett ucierpiał najbardziej z powodu mojego załamania przed dziesięciu laty. Miał pięć lat mniej niż ja …, to ja powinienem go uczyć jak podrywać dziewczyny, kupować mu ukradkiem piwo i bronić go przed brutalami na placu zabaw. Zamiast tego. Emmett skończył jako mój obrońca, ratując regularnie moją żałosną dupę przed skopaniem.
Wiedziałem, że brat mnie kochał, ale nie byłem pewien, jak bardzo mnie lubi.
Emmett szurał nogami, wyglądał dziwnie nerwowo, gdy dopalał papierosa. Emmett nigdy nie był nerwowy. To było moje zachowanie.
- Boję się, Edwardzie – powiedział nagle bardzo niskim głosem. Przez chwilę myślałem, że źle zrozumiałem.
- Ty? – zapytałem zdumiony. – Czego?
- To pierwszy raz, gdy mama i tata spotkają Rozalie – powiedział. – I … um … wiesz, jak się zachowuje Rose, kiedy czuje się niezręcznie. Czasami nie jest zbyt przyjemna, wiesz? Obawiam się, że mogą jej nie polubić. A bardzo bym chciał, by ją polubili.
- Mama i tata wiedzą, co do niej czujesz, Em. To im wystarczy – nam wszystkim – by zaakceptować Rose jako członka rodziny. – To nie była do końca prawdziwa odpowiedź, mogli ją polubić lub nie, a Emmett o tym wiedział. Ale wydawało się mi, że daję mu pewną dozę uspokojenia. Odwrócił się do mnie i zmierzył mnie wzrokiem.
- Jak ty się czujesz w tej sytuacji? – spytał. – Przyprowadzasz swoją pierwszą dziewczynę na pierwsze spotkanie ze starymi. – Nie odpowiedziałem, po prostu wyciągnąłem fiolkę z pigułkami ze swojej kieszeni i potrząsnąłem nią przed nim.
- Cholera, bierzesz dobry towar, szczęściarzu. Może byś się podzielił?
- Nie ma mowy – odpowiedziałem. To był tylko łagodny środek uspokajający, który brałem tylko wtedy, gdy musiałem. Rzadko go używałem, ale miałem atak paniki zaraz po przebudzeniu, więc wydawało mi się, że jest to odpowiednia chwila, by go użyć. Nie lubiłem go brać, powodował, że czułem się tylko nieznacznie uspokojony.
Drzwi na patio otworzyły się powoli i pojawił się Jasper, minę miał kwaśną.
- Nie pytajcie – powiedział. – Jak długo zamierzacie się tu ukrywać? – Nastąpił wybuch kobiecego chichotu spoza na wpół uchylonych drzwi.
- Jeszcze jakieś pięć minut! – krzyknęła Alice z kuchni. – A potem będę was potrzebowała do zniesienia krzeseł z góry. Mama i tata będą za godzinę, a wy jeszcze musicie się przebrać.
Wszyscy trzej spojrzeliśmy na siebie.
- Za wcześnie na piwo? – spytał Emmett.
Około czterdzieści pięć minut później, zapukałem delikatnie w drzwi mojej sypialni.
- To twój pokój, Edwardzie – doszedł z wewnątrz głos Belli. – Nie musisz pukać.
Otworzyłem drzwi i zajrzałem ostrożnie do wewnątrz. W środku była Bella w długiej czarnej sukni, jej wygląd zapierał dech w piersiach, jak zawsze. – Jesteś w samą porę – powiedziała z uśmiechem. – Mógłbyś zapiąć mi zamek? – Obróciła się, odciągnęła na bok swoje długie włosy i zachęciła mnie gestem.
Ostrożnie położyłem rękę na jej plecach, a drugą pociągnąłem zamek. Mogłem zobaczyć satynowe ramiączka jej stanika i poczuć słodki zapach jej włosów. Pochyliłem się do przodu i pocałowałem jej ciepłą skórę dokładnie pomiędzy łopatkami. Bella westchnęła i wygięła nieznacznie plecy. Skończyłem zapinać zamek i bardzo szybko poprawiłem moje stwardnienie, zanim się odwróciła.
- Dziękuję – powiedziała szeptem. – Zamierzam ułożyć włosy, kiedy będziesz się przebierał. – I w wirze włosów i spódnicy odeszła.
Kiedy wróciła kilka minut później, poprawiałem swój krawat, Bella patrzyła na mnie przez minutę, a potem rozejrzała się po pokoju.
- Co? – zapytałem.
- Urządziłeś go bez lustra? – spytała. – Czy ty w ogóle masz lustro?
- Jest lustro w łazience – odparłem. Używam go, kiedy muszę. – Patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy i nagle poczułem się bardzo dziwnie. Jakby szukała czegoś, co zagrzebałem głęboko w sobie. – Nie chcę o tym rozmawiać – powiedziałem nagle, czując występujący mi na skórę pot. Bella wzięła to sobie do serca i nie powiedziała nic więcej.
- Wyglądasz pięknie – powiedziałem kilka minut później. Miała niedokończone warkocze i głowę opasaną ciemnoróżową wstążką, przytrzymującą jej włosy z tyłu. Bella westchnęła, a my staliśmy przypatrując się sobie nawzajem. Zrobiła kilka niezdecydowanych kroków w moją stronę, a ja objąłem ja ramionami.
Nadal tam staliśmy, gdy rozległ się głos dzwonka do drzwi.
Clonazepam chronił mnie przed przerażeniem, więc razem z Bellą zeszliśmy na dół. Mama i tata witali się z Rozalie, która wyglądała na zdenerwowaną, ale się uśmiechała. Emmett stał dumnie wyprostowany obok Rose, wyglądał jakby wygrał los na loterii. Esme pytała Rozalie o jej zajęcia na studiach, Carlise spojrzał na schody i zobaczył nas dwoje stojących na nich.
Patrzył na nas przez dłuższą chwilę, nie mówiąc nic. Potem się uśmiechnął. Esme przesunęła po nim wzrok i przyłączyła się do jego spojrzenia.
- Witaj, Edwardzie – powiedziała. Naturalnie, każdy patrzył na nas. Byłem przerażony przez skupioną na nas uwagę, ale oczywiście, czułem się jak Emmett przed chwilą – jak milion dolarów, ponieważ miałem najpiękniejszą kobietę na świecie u swego boku.
Nigdy w życiu tak się nie czułem.
- Cześć – powiedziałem nieśmiało. – M-m-mamo, tato … to jest Bella Higgenbotham. – Bella puściła moje ramię i zeszła na dół do moich rodziców, przywitała się z nimi. Dziękowałem Bogu, że wziąłem środek uspokajający, ponieważ kręciło mi się w głowie i prawdopodobnie padłbym plackiem na plecy, gdyby nie pigułki. Zszedłem za nią na dół i uściskałem mamę.
- Edwardzie, wyglądasz … wspaniale – powiedziała mi na ucho.
- Dziękuję, mamo – powiedziałem, zmieszany jak diabli. Tata uścisnął moją rękę i po męsku ją ścisnął.
- Jak się masz, synu? – spytał.
- Um … dobrze. – Carlise wygiął brew patrząc na mnie.
- Powiedziałbym, że trochę lepiej, jeśli tylko połowa z tego co Alice powiedziała mi przez telefon jest prawdą – powiedział. Uśmiechnąłem się tylko i spojrzałem na podłogę, nie będąc pewnym, co z sobą zrobić. Chwilę później Bella była z powrotem obok mnie, a ja poczułem się … lepiej.
- Wszystko w porządku? – spytała. Skinąłem głową i objąłem ją w pasie.
- W porządku, jak na razie, ale czuję się lepiej, gdy jesteś ze mną – powiedziałem. Przez chwilę zawstydziłem się swoją szczerością – nie lubiłem okazywać się bezbronnym przed ludźmi. Lekarstwo czyniło mnie jednak beztroskim w tej sprawie.
- Czuję to samo – powiedziała Bella. Uśmiechnęła się do mnie i popełniłem błąd spoglądając jej w oczy. Zatraciłem się i pochyliłem się, by ją pocałować. To był pierwszy raz, kiedy pocałowałem ją przy rodzinie. Nie wiedziałem, czy ktoś na nas patrzył i po raz pierwszy od dawna nie obchodziło mnie to.
Kolacja przebiegła bez większych katastrof, poza tym, że Jasper upuścił ciężki półmisek, gdy podawał go Emmettowi. Zazwyczaj nastąpiłaby seria żartów o tym, że Alice nie przewidziała tego zdarzenia, ale obecność Rose i Belli pohamowała ją.
Po obfitym posiłku złożonym z indyka i wszystkich dodatków (wliczając obowiązkową zapiekankę z zielonym groszkiem), Alice i Bella wniosły górę ciasta.
- Bella przygotowała jagodowe specjalnie dla Edwarda – powiedziała Alice mrugając do mnie. – A tu jest jabłkowe i … oh, dyniowe. Bella upiekła także placek z dyni. – Każdy wziął kawałek swojego ulubionego i ugryzł. Mój tata wziął dyniowe i od razu się rozpromienił, gdy je spróbował.
- Bello, to jest cudowne. Nigdy nie próbowałem równie pysznego placka z dyni … jaki jest sekret?
- To prawdziwa dynia – powiedziała. - Nie z puszki, ani gotowe nadzienie. Jest świeża.
- Przepyszne – powiedział tata uśmiechając się do niej. Bella oblała się rumieńcem i spojrzała na mnie. Byłem zajęty wpychaniem placka jagodowego do ust, dlatego jej nie pomogłem.
Po kolacji, mężczyźni sprzątali, podczas gdy kobiety relaksowały się w salonie. Kiedy skończyliśmy ojciec wskazał na tylny ganek.
- Edwardzie, chciałbym z tobą porozmawiać na osobności, proszę.
Z salonu dochodziły odgłosy rżącego chóru Emmett i Jaspera oraz chichot Alice. Byłem w kłopotach. Mój ojciec uciszył śmiejących się jednym spojrzeniem, a ja nerwowo podążyłem za nim na taras.
Staliśmy tam przez chwilę w milczeniu. Potem tata odwrócił się do mnie i uśmiechnął się.
- Jest urocza, Edwardzie.
- Tak – powiedziałem.
- Nie muszę pytać, czy masz wobec niej poważne zamiary. To oczywiste, że jesteście sobie bardzo bliscy. – Mój tata wyglądał jakby miał eksplodować ze szczęścia, a ja martwiłem się, że może chcieć mi dać swoje błogosławieństwo, czy coś takiego.
Wszystkie te obawy uleciały z jego następnymi słowami.
- Bliski związek jak ten wymaga, byś wziął na siebie więcej odpowiedzialności, Edwardzie.
Chciałem umrzeć na miejscu. To był początek patentowanej rozmowy Carlise’a Cullena o seksie. Alice i Emmett odbyli ją – nawet Jasper doczekał do jej końca. Była legendą w naszej rodzinie.
- Tato! – zaprotestowałem. – Mam dwadzieścia cztery lata, na miłość boską, nie rozmawiajmy o seksie. – Mój ojciec wyszczerzył się na mnie, wyglądał jak kot, który zjadł kanarka.
- Synu, długo czekałem, by odbyć z tobą tę rozmowę. Nie odbieraj staremu człowiekowi przyjemności zakłopotania ulubionego syna. – Ojciec, nazywając mnie ulubionym, powstrzymał moje starania. Nie byłem nikogo ulubionym. Byłem kłopotem, złym żartem rodziny. – Edwardzie, wiesz od swoich braci i siostry, że to krótka pogawędka. Nie mam zamiaru zagłębiać się w biologię tego wszystkiego – wiesz o tym, tak przypuszczam. – Skinąłem gwałtownie głową.
- Tak, wiem. Posiadanie za brata Emmetta sprawiło, że jestem dobrze poinformowany – powiedziałem. – A poza tym, tato – powiedziałem – Bella i ja dopiero co zaczęliśmy się spotykać. Nie jesteśmy jeszcze gotowi … no wiesz.
- Mogę zasugerować, że skoro nie potrafisz w tej chwili głośno powiedzieć słowa seks, prawdopodobnie nie jesteś jeszcze gotowy, by go doświadczyć – powiedział tata. – A ja robię to z najlepszych chęci, chcę dać ci wykład, zanim seks zajmie miejsce w twoim życiu, nie potem. W tym cały sens. – Zrobiłem się purpurowy i zamknąłem się.
- Jeśli będziesz już uprawiał seks, oczekuję, że zachowasz się jak mężczyzna. To znaczy będziesz chronił siebie i swoją partnerkę. Jeśli coś pójdzie źle z tą ochroną, weźmiesz na siebie konsekwencje. Oczekuję, że poszukasz porady lekarskiej, jeśli złapiesz chorobę przenoszoną drogą płciową i doradzisz swojej partnerce lub partnerkom właściwie. Jeśli przypadkowo wpędzisz kobietę w ciążę, postąpisz jak nakazuje obowiązek ojca, nieważne, czy będzie to kobieta twojego życia czy też nie. Ja i twoja matka nie zaakceptujemy niczego mniej dla naszych wnuków, zamierzonych czy nie.
Ojciec spoglądał na mnie śmiertelnie poważnie.
- Poza tym chciałbym, żebyś wiedział, że możesz porozmawiać ze mną o czymkolwiek, co cię przeraża albo nie mieści ci się w głowie. Chociaż sądzisz, że jesteś już mężczyzną, ja nadal jestem twoim ojcem. Zawsze nim będę, a ty zawsze możesz przyjść do mnie.
- Dziękuję, tato – powiedziałem. Ciągle byłem zmieszany, ale również byłem pod wrażaniem swojego ojca. – Doceniam twoją radę, znaczy bardzo.
- Tak, więc – powiedział, wyglądał, jakby sam czuł się niezręcznie, - wiem, że myślisz, że to niesamowite, abym odbywał z tobą tę rozmowę, gdy masz dwadzieścia cztery lata. Ale postaraj się wyobrazić, jak się czułem, gdy rozmawiałem z piętnastoletnim Emmettem.
Wydałem z siebie śmieszny dźwięk i obaj roześmialiśmy się. Kilka minut później moja matka zapukała w szklane drzwi i gestem zawołała nas do środka. Emmett, Jasper i Alice powstrzymywali salwę śmiechu, kiedy pojawiłem się w drzwiach salonu i robiłem co mogłem, aby ich zignorować. Bella siedziała w bujanym fotelu przy oknie, a ja usiadłem na podłodze u jej stóp.
- Czy chcę wiedzieć? – spytała niskim głosem.
- Nie chcesz – odpowiedziałem żałośnie. Uśmiechnęła się i przyciągnęła moją głowę do swego uda. Syty posiłek i środek uspokajający działały na mnie, a ja odpoczywając obok niej, poczułem się śpiący. Odpływałem raz po raz w trakcie rozmowy toczącej się wokół mnie – studia, urządzanie wnętrz (moja matka i jej firma aranżacji wnętrz), lokalna polityka, kto zamierza wystartować w wyborach na gubernatora, przepis na Belli placek. Wszystko to zlewało się razem.
Po chwili, Bella podążyła ręką na dół i zaczęła palcami przeczesywać moje włosy. Wydałem zduszony pomruk w reakcji na jej dotyk. Mój penis, który zachowywał się porządnie przez całe popołudnie, zdecydował, że jest to dobra chwila, by się obudzić i przeciągnąć. Następną godzinę spędziłem w agonii pożądania z powodu dotyku Belli. Prawie dostałem ataku serca, kiedy rodzice oznajmili, że wychodzą, a ja musiałem wstać. Myślałem, że moje zachowanie było subtelne, ale Emmett nagle chichocząc zadał pytanie.
Wszyscy poszliśmy spać wcześnie po dniu pełnym zbyt obfitego jedzenia i niewystarczającej ilości ruchu. Nawet Emmett i Rose zostali na noc zamiast ulotnić się do mieszkania Rose. To zmusiło nasz wszystkich do poradzenia sobie z niezręczną sytuacją, że Bella zostaje ze mną na noc. Chciałem udusić Alice. W najmniejszym stopniu nie czułem się jeszcze gotowy na ten poziom intymności.
- Mogę spać na kanapie – zaproponowała Bella.
- Nie – odpowiedziałem, czując się jak kompletny idiota. – Chcę, byś została ze mną. Jestem tylko…
- Zdenerwowany? – zasugerowała, siadając na łóżku obok mnie. – Przerażony? Zmieszany?
- Taa, wszystko to. – Siedziałem, patrząc na podłogę. – Nie jestem w tym dobry.
- Znaczy, w relacjach? – Przysunęła się i wzięła moją dłoń w swoje. – W intymności? Kłopotliwej bliskości ciał? – Przytaknąłem. – Nie za bardzo jestem doświadczona, Edwardzie. Jedyny mężczyzna, z którym uprawiałam seks, to James. A on nie za bardzo pozwolił mi czuć się dobrze z bycia kobietą. – Zrobiła przerwę na chwilę, jej dłoń gładziła moją. To było miłe. – Żadne z nas nie jest jeszcze gotowe na seks, ale nie znaczy to, że nie możemy dzielić łóżka i cieszyć się z bliskości drugiej osoby.
- Sądzę, że oboje czuliśmy się zawstydzeni przez wiele rzeczy, które zrobiliśmy, chociaż one nie powinny być wcale powodem do wstydu – powiedziała delikatnie. – Nie chcę, by coś takiego zdarzyło się między nami. Możemy spróbować, by tak się nie stało.
Nie miała bladego pojęcia, jak prawdziwe są dla mnie te słowa.
- Tak – powiedziałem.
Kolejno poszliśmy do łazienki, przygotowując się do snu. Kiedy wróciłem w koszulce i szortach, Bella zmieniała poszewki na poduszkach.
- Masz alergię – spytałem z ciekawością. Uśmiechnęła się.
- Nie, te są satynowe … chronią moje włosy przed uszkodzeniami i splątaniem, kiedy śpię. – Była ubrana w białą jedwabną koszulę nocną, która kończyła się tuz nad jej kolanami. Miała rozpuszczone włosy. Mój ku*** pulsował w moich szortach, a ja poleciłem mu, by zachowywał się jak dżentelmen. Weszliśmy razem do łóżka, a ja zgasiłem światło. Bella przesunęła się po łóżku prosto w moje ramiona.
- Dziękuję za wspaniały dzień – wyszeptała, pocierając nosem po mojej szyi. Przesunąłem ręce w dół po jej plecach, dotykając ją delikatnie. Była przyjemna w dotyku, taka miękka pod moimi dłońmi. Nigdy wcześniej nie byłem z kobietą w łóżku, nie w ten sposób, moje zmysły odbierały nadmiar bodźców. Ciemność powodowała, że czułem się mniej sobą, a Clonazepam zmniejszał trochę moje zahamowania.
To było niebezpieczne połączenie, z jednej strony nie wydawało mi się, żebym był zdolny do zrobienia z tym czegoś, a z drugiej nie chciałem nic z tym robić.
- Nie ma za co – wyszeptałem, zbliżając jej brodę do mojej twarzy, dzięki czemu mogłem ją pocałować. To był powolny, delikatny pocałunek, przynoszący obietnicę większej ilości w ciągu nocy. – Sprawiasz, że czuję się cudownie – szepnąłem. Objęła mnie ramieniem i zaczęła skubać moją dolną wargę. Poczułem małą dawkę przyjemności z powodu jej zabiegów i pocałowałem ją ponownie, dotykając lekko językiem jej język.
Tak … cudownie.
Straciłem poczucie czasu, kiedy badałem każdy cal jej ciepłych ust. Wędrowałem ustami po jej żuchwie i dalej po smukłej kolumnie jej szyi. Połaskotałem małe wgłębienie poniżej gardła – zazwyczaj zajęte przez jej medalion – czubkiem języka, powodując, że zaczęła się wiercić. Bardzo ostrożnie trzymałem dolną część mojego ciała z dala od niej, mój penis był twardy jak skała i pulsował boleśnie.
Zagłębiłem bardziej głowę, aby całować jej cudowne obojczyki. Jej palce znów zagłębiły się w moje włosy, ciągnąc je delikatnie. Wydawało się, że dociera to prosto do moich pachwin. Jęknąłem, a moje ręce gładziły jej boki, poruszając się w górę i w dół.
Byłem zdenerwowany, przestraszony i niewiarygodnie podniecony – po prostu nie wiedziałem, które uczucie wygra. Bezsprzecznie pożądanie. Wstrzymałem oddech, bardzo delikatnie poruszyłem dłońmi po zewnętrznych stronach jej piersi. Moje serce łomotało głośno, byłem pewien, że Bella je słyszy.
Westchnęła, kiedy ją dotykałem i natychmiast zabrałem ręce i zacząłem ją przepraszać.
- Nie – powiedziała, powstrzymując mnie. – To był dźwięk przyjemności, a nie dezaprobaty. Proszę, dotykaj mnie Edwardzie. Ja też tego chcę. Pragnę cię. – Położyła się na plecach i zaczęła rozpinać swoją jedwabną nocną koszulę. Ten widok o mało nie doprowadził do tego, że oczy wyskoczyły mi z orbit. Kiedy dotarła do dołu, wzięła moją dłoń i położyła ją na swoim brzuchu. Pozwoliła mi wybrać, czy posuniemy się dalej.
Nie miałem sił, aby się opierać.
Trzęsącymi się rękoma rozsunąłem materiał i pozwoliłem mu opaść na boki. Była piękna.
Jej piersi były pełne i okrągłe, jej ciemnoróżowe sutki skurczyły się i stwardniały. Jej skóra była zabarwiona podnieceniem. Podążyłem wzrokiem w dół po jej żebrach, płaskim brzuchu do małego kawałka koronki pomiędzy jej udami. Czułem jak mój członek pulsuje w bokserkach, dziki z podniecenia.
- Jesteś piękna – powiedziałem z czcią. Wyciągnąłem rękę, by ją dotknąć. Nie miałem pojęcia, co robię – wszystko, co miałem to instynkt i kilka lat oglądania filmów porno z Jasperem i Emmettem.
Sądziłem, że zdanie się na instynkt jest lepszym wyjściem.
Jej krągłości były miękkie i ciepłe. Objąłem dłońmi jej piersi, czując ich pełnię, ich ciepłotę. Następnie powoli przesunąłem kciuki do góry, docierając do wierzchołków, które były twarde i gorące. Wydała krótki okrzyk, kiedy dotknąłem jej sutki, co spowodowało, że poczułem się jeszcze bardziej podniecony.
Położyłem się obok niej i pocałowałem wgłębienie pomiędzy jej piersiami. Jej skóra w tym miejscu była bardzo miękka i pachniała lekko płatkami róż. Zagłębiłem nos pomiędzy fale jej piersi, czując miękkie ciało na swojej twarzy. Poruszałem ustami wokół jej stwardniałej sutki i pocałowałem eksperymentalnie. Popieściłem ją językiem, czyniąc twardą grudkę wilgotną i śliską. Potem zamknąłem usta wokół niej i wciągnąłem do ust.
Bella wygięła się, wciskając mocniej obrzmiałą sutkę do moich ust. Zacząłem głaskać dłonią drugą, poruszając wokół niej palcami, nie mając jej dosyć. Po kilku minutach, zmieniłem piersi. Jej jęki rozlegały się prawie bez przerwy, a czubek mojego penisa wysunął się ponad gumkę moich szortów. Mogłem poczuć wilgotną plamę rozprzestrzeniającą się po przodzie moich bokserek. Byłem na ostatecznej granicy mojej wytrzymałości, musiałem się opanować albo zaryzykować dojście w swoją bieliznę.
Niechciałem jednak przerywać. Chciałem pieścić ciepłe ciało Belli przez całą noc, dając jej przyjemność tak wielką, jak tylko byłem w stanie. Dyszałem gorączkowo w jej piersi, moje ręce błądziły po jej ciele.
Z jękiem pragnienia Bella zawinęła jedną nogę wokół moich pośladków i przyciągnęła stwardniały dół mojego ciała do siebie. Obróciła biodra i poczułem wilgotną plamkę tuż ponad moim wzwodem. Jęknąłem cicho, czując niewątpliwe łaskotanie początku mojego orgazmu, powodujące drżenie podstawy mojego penisa.
- Nie, przestań – jęknąłem, kładąc dłoń na jej biodrze i odsuwając ją o parę cali od siebie. Zacisnąłem zęby, starając się powstrzymać szczytowanie. – Bello, jeśli zrobisz to jeszcze raz, to dojdę. – Jak tylko te słowa opuściły moje usta, chciałem umrzeć z powodu zawstydzenia. Jednak to była prawda.
- Wiem – wyszeptała. – Chcę tego. – Gapiłem się na nią, nie mogąc zrozumieć, co właśnie powiedziała – Chcę sprawić, byś poczuł się dobrze. Chcę poczuć, jak dochodzisz przy mnie. Proszę, pozwól mi sprawić ci przyjemność. Pozwól mi dać to sobie, Edwardzie. To jesteśmy my, to nasze ciała. Nasza miłość. Nie ma się, czego wstydzić.
To było wszystko. Poczułem ruch zaczynający się w moich jądrach, nie było nic, co mógłbym zrobić, aby go powstrzymywać dłużej. Chwyciłem jej biodro, przyciągnąłem jej ciepło i zagłębiłem od razu swój twardy penis między jej gorącą, wilgotną przestrzeń między udami. Następnie ściągnąłem razem usta, by zapobiec krzykowi przyjemności, który chciał się ze mnie wydostać, kiedy doszedłem. Mój członek wił się dziko pomiędzy nami, Bella wygięła plecy ocierając się o mnie. Zobaczyłem jak zagłębiła się w moich ramionach, jej własny finał eksplodował, gdy tuliła się do mojego ciała.
Nasze spazmy w końcu zwolniły i zatrzymały się, leżeliśmy oboje starając się złapać oddech.
Uczucie, tego co zrobiłem, zaczęło maleć. Spojrzałem na Bellę i zamarłem na widok mojej spermy rozmazanej na jej brzuchu. Nigdy wcześniej w życiu nie doszedłem tak obficie – sądziłem, że to było zgromadzone przeze mnie nasienie w ciągu dwudziestu czterech lat życia, a teraz to wszystko było na ciele Belli.
Czułem, jak mój oddech i bicie serca przyspieszały i pot wystąpił nad moją górną wargą. Pigułki przestawały działać, a panika zaczęła nadchodzić.
- Stop.
Bella chwyciła moje spocone ręce i ścisnęła je mocno, starając się sprowadzić mnie z powrotem ze świata moich lęków. Miałem atak.
- Przepraszam, że miałam orgazm, Edwardzie.
Szalone brzmienie jej słów powoli ustępowało, a ja patrzyłem na nią tępym wzrokiem, jakby żartowała sobie.
- Dlaczego, do cholery, przepraszasz za to? – spytałem, energia paniki nagle skręciła w innym kierunku. Jej słowa doprowadziły mnie do nagłej furii. – Zwariowałaś? Nie możesz odpowiadać za to, jak twoje ciało reaguje na stymulację! To najwspanialsza rzecz, jaką widziałem w całym moim życiu, a ty chcesz za to przepraszać?
Bella nie odpowiedziała, tylko na mnie patrzyła. Nagle uniosła jedną brew. To wszystko co zrobiła.
- Oh – powiedziałem w końcu. – Ale to nie to samo, wcale nie. Zrobiłem na tobie bałagan i …
- To dokładnie to samo – powiedziała łagodnie – wpadłeś w panikę, ponieważ miałeś orgazm, czyż nie? – Chciałem zaprzeczyć, ale oczywiście to było prawdą. Nie tylko wpadłem w panikę, ale umierałem ze wstydu i błagałem o wybaczenie za to, że straciłem kontrolę nad moim ciałem – Nie uważasz, że widok jak dochodzisz był najpiękniejszą rzeczą, jaką w życiu widziałam.
Zarumieniłem się na jej komentarz, martwiąc się jak głupi miałem wyraz twarzy w trakcie szczytowania. Jej twarz nie wyglądała głupio, gdy miała swój… Myślenie o tym spowodowało, że mój członek poruszył się w lepkich bokserkach, które zostały ściągnięte do połowy moich pośladków w trakcie naszego wspólnego szaleństwa. Nie martwiłem się, że wszystko wystrzeliłem na nią.
- O Boże, Bello … po prostu poczekaj tu minutę, dobrze? – podciągnąłem moje szorty, zeskoczyłem z łóżka i złapałem czystą parę bokserek. Wskoczyłem do łazienki, umyłem się i przebrałem. Moja sperma była także na dole mojej koszulki, więc zerwałem ją z siebie. Wróciłem do sypialni z ciepłą, miękką myjką i ręcznikiem. Bardzo ostrożnie, umyłem ją i wytarłem do sucha. To było wszędzie … krople były nawet na jej piersiach. Wycieranie ich spowodowało, że znowu zacząłem czuć twardość, ku mojemu zmartwieniu.
- Czekałeś …na to trochę, czyż nie? – spytała. Oblałem się rumieńcem.
- Um … od dnia, kiedy cię spotkałem, tak myślę – powiedziałem w końcu, starając się by zabrzmiało to lekko. Roześmiała się, co trochę zmniejszyło niezręczność sytuacji.
- Naprawdę było cudownie, Edwardzie – powiedziała. – Nie zrobiłam tego, ponieważ chciałam mieć to za sobą. Po prostu chciałam ci to dać, bo … wiesz, ponieważ to wspaniałe, a ty tego strasznie potrzebowałeś. Mogę powiedzieć. Ale gdy doszedłeś, to było tak niesamowite, że doprowadziło mnie to do orgazmu.
Doprowadziłem dziewczynę do orgazmu, pomyślałem zadowolony z siebie, potem pokręciłem głową nad swoją własną niedojrzałością. Jezu, ile ja mam lat?
- Nikt nie zrobił tego przedtem dla mnie – powiedziałem, zwijając myjkę, ręcznik i moje mokre ubranie i rzucając je obok łóżka. – To lepsze uczucie, niż mogłem sobie wyobrazić. – Zrobiłem przerwę, nie będąc pewnym, co powiedzieć. – Um … dziękuję.
- Nie ma za co – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Też ci dziękuję. – Wzruszyła ramionami, zrzucając nocną koszulę i odłożyła ja na bok. Potem wyciągnęła do mnie rękę. Cały czas byłem bez koszuli. – Chodź –powiedziała. To też przyjemne uczucie, ale w inny sposób.
Położyłem się obok niej i ostrożnie wsunąłem się w jej ramiona. Dotyk jej ciepłej skóry i nacisk miękkich piersi na moją klatkę piersiową był niesamowicie przyjemny. Westchnąłem głośno, a Bella zachichotała przy mojej szyi.
Czułem, jak mój penis twardnieje znowu w świeżych szortach, ale zignorowałem go. To był inny rodzaj intymności i chciałem zachować go niezakłóconym. Ciężki dzień, jedzenie, lekarstwo i orgazm spowodowały, że poczułem się śpiący i rozluźniony. Wszystko, czego chciałem, to zasnąć. W jej ramionach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Perunia dnia Wto 17:42, 08 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
elektra21
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:51, 08 Cze 2010 Powrót do góry

Biedny Edward miał pogadankę z ojcem. Cóż przynajmniej Bella potrafi wyciągnąć Edwarda z lęków. Dzięki niej przeżyje więcej niż w ciągu 24 lat.
Świetny rozdział. Zaskakuje jak zawsze w ciekawe wydarzenia.
Dzięki za rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:58, 08 Cze 2010 Powrót do góry

Rozdział cudowny. Pogadanka z ojcem - super, z dużą dawka humoru. Cały rozdział ciepły, serdeczny, taki rodzinny, choć końcówka bardzo gorąca.
Przyznam szczerze, że czekałam, aż Bella wyjawi w jakiś sposób swoje nazwisko. Wiem, to pewnie jeszcze za wcześnie, ale nie mogę się doczekać, tak bardzo bym chciała, żeby już się zorientowali Smile
Dziekuję za rozdiał i czekam na kolejny. Ta historia bardzo wciaga i mimo tragicznych wydarzeń i ich konsekwencji w sumie jest bardzo pozytywna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 23:53, 08 Cze 2010 Powrót do góry

No to zapraszam na kolejna porcję Smile

Rozdział 12
tłumaczył: smok_z
beta: Perunia


Punkt widzenia Edwarda

Obudziłem się z kobietą w moich ramionach, pierwszy raz w życiu. Ciepło Belli, jej nagie ciało splątane z moim i kaskada jej luźnych włosów z tyłu. Mogłem poczuć delikatny nacisk jej piersi na moją klatkę piersiową. Mój ku*** był tak twardy, że aż bolał.
Minęła właśnie ósma rano, więc dom był jeszcze cichy. Zastanawiałem się, czy Alice wyszła wcześniej, chcąc skorzystać z zalet wyprzedaży w Czarny Piątek. Myśl o tłumach pchających się i rozpychających w trakcie torowania sobie drogi do wąskich drzwi Best Buy albo WalMart, aby zdobyć tani telewizor lub grę video, spowodowała u mnie dreszcz. Nagle poczułem się przytłoczony i moja szalejąca erekcja ustąpiła. Poczułem konieczność wysikania się.
Oswobodziłem swoje ramię spod ciała Belli i skulnąłem się z łóżka. Bella natychmiast przesunęła się na ciepły obszar, gdzie leżało moje ciało, wydała przy tym przez sen lekki dźwięk zadowolenia.
Zapaliłem światło w łazience i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, zamarłem.
Moje włosy były wielką potarganą masą, sterczącą we wszystkich kierunkach. Moja szyja była pokąsana, jakbym golił się tępą żyletką. Albo może jakbym pieścił się z kimś przez pół nocy. Wyglądałem na względnie wypoczętego. Odprężonego właściwie. To nie była twarz człowieka, który mógłby ukrywać istotne rzeczy przed światem, dzień po dniu. A nie było to … zbyt dobre.
Ale nie chcę niczego już dłużej ukrywać, nie przed Bellą.
Jak w transie mój umysł bez przerwy wysuwał najgorsze myśli na temat konsekwencji tego pragnienia.
- Alice, powiedz mi. Muszę wiedzieć.
- Nie mogę tak żyć! Nie mogę się wiecznie ukrywać … niebezpieczeństwo minęło, nie? Mogę znów zacząć być sobą? Nic złego się nie stało? Powiedz mi.
Siedzieliśmy na łóżku w moim pokoju. Minęły cztery miesiące od trzęsienia ziemi, każdy wydawał się uspokajać po zagrożeniu. Codzienne zadanie grania dziecka przerażonego trzęsieniem ziemi stawało się odległe, bardzo szybko.
- Teddy…
- Nie nazywaj mnie Teddym więcej.
- Edwardzie, inna przyszłość nadal tu jest. Nie wiem, ile czasu to zajmie. Ale jeśli się teraz pomylisz, znajdziesz się z powrotem w szpitalu w sekundę. I tym razem nie wyjdziesz z niego.
- Nigdy? – Alice westchnęła i przyłożyła rękę do czoła. – Powiedz mi, co stanie się w tej innej przyszłości. – To był dopiero setny raz, gdy pytałem ją. Wyglądało na to, że tym razem w końcu ustąpi.
- W porządku – powiedziała dziwnym tonem. – Nabałaganiłeś. Albo tata znalazł te wszystkie szkice ukryte z tyłu mojej szafy. Albo coś się stało, że uświadomił sobie, że doświadczałeś tych … rzeczy … przez ostatnie pięć lat. Myśleli, że były urojeniami, ale my wiemy, że nie były. Ale nie ma niczego, co możesz zrobić, żeby przekonać ich w każdym razie.
- Została zdiagnozowana u ciebie schizofrenia. Będziesz musiał brać leki. Lithia … lithim … czy coś takiego. Ale to nie zadziała. To spowoduje, że zwariujesz. Więc będą chcieli wypróbować coś nowego. Więcej leków. Już nigdy więcej nie pójdziesz do szkoły … staniesz się inny. Czasami naprawdę otępiały. Innym razem po prostu wściekły. Tak bardzo się starasz, aby dowieść im, że to wszystko jest prawdziwe, że Swan jest prawdziwa. Ale im bardziej się starasz, tym mniej ci wierzą. – Zacząłem czuć się trochę słabo w trakcie wypowiedzi Alice na temat mojej możliwej przyszłości.
- Zabiorą cię do szpitala na leczenie. Będziesz rozmawiał z milionem lekarzy, będziesz brał miliony pigułek. Spróbują wszystkiego. Nawet elektryczności – nazywają to terapią szokową.
- Co stanie się na końcu? – wyszeptałem.
- Wyleczą cię – powiedziała martwym głosem. – Obudzisz się rano i uświadomisz sobie, że nic z tego nie było prawdziwe. Wszystko było złudzeniem. Po tym, szybko wydobrzejesz, będziesz naprawdę chętny do współpracy, będziesz brał wszystkie lekarstwa.
- Nie brzmi to tak źle.
- Wrócisz do domu. Będziesz się dużo uśmiechał. Mama i tata będą szczęśliwi. – szepnęła surowo. – I wtedy, kiedy wszyscy rozluźnią się i przestaną ci się uważnie przyglądać … zabijesz się. – Zaparło mi dech.
- Co?
- Popełnisz samobójstwo. Weźmiesz pigułki.
- Nie mów mi tego – powiedziałem gwałtownie. – Dlaczego miałbym to zrobić, kiedy mi się polepszy? Czy cały czas będę oszukiwał?
- Nie – powiedziała Alice. Zrobisz to, bo naprawdę będziesz wyleczony. Będziesz wierzył, że nic z tego nie było prawdziwe. Wszystkie lata, jakie zmarnowałeś, aby utrzymać złudzenia żywymi, będą zmarnowane. Swan nie będzie prawdziwa. Nigdy więcej jej nie zobaczysz, ponieważ nigdy nie istniała. Stracisz nadzieję, stracisz powód do życia.
Ciężka sprawa dla dziecka, które nie ma nawet czternastu lat.
Kilka lat później Alice powiedziała mi, że ta inna możliwa przyszłość odeszła. Ale przez to, część mnie, która była Teddym Cullenem, odeszła także.

Punkt widzenia Belli

Kiedy wrócił do pokoju świeżo po wzięciu prysznica, ubrany w dżinsy i czarną bawełnianą koszulę długimi rękawami, wiedziałam, że znów go straciłam. Uciekł. W strach. W samozachowanie się.
Jakie to ma znaczenie. Odszedł. Znów jestem sama.
Nie miałam sił, aby policzyć gorzkie myśli w moim umyśle. Zamiast tego pozbierałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki, by wziąć prysznic i ubrać się. Kiedy wróciłam, siedział na krześle obok komputera. Wyglądał na smutnego.
- Dzień dobry – powiedział.
- Cześć. – Odwiesiłam sukienkę na wieszak i zapakowałam ją w plastikowy pokrowiec. Wzięłam swoje śliczne buty i włożyłam do torby. Podniosłam medalion ze stolika obok łóżka i zapięłam go na szyi. Pragnienie, aby wyjść stąd, oddalić się od niego i jego oczywistego dyskomfortu, było wszechogarniające.
To twoja wina, że wskoczyłaś mu do łóżka tak szybko – powiedział natrętny głos w mojej głowie. Dostał to, czego chciał. Teraz proszę idź do domu i nie próbuj dzwonić. Jesteś taka głupia.
Tak szybko jak mogłam zebrałam włosy w luźną kitkę i związałem wstążką z wczorajszego wieczoru.
To wszystko w czym jesteś dobra, wiesz.
Wrzuciłam resztę moich rzeczy do torby i zapięłam ją, modląc się, abym mogła jakoś wydostać się stąd bez tego, aby widział mnie jak roztrzęsiona jestem.
Kłopotliwa dz***a.
- Bello? – podskoczyłam, zamarłam. Stał tuż obok mnie z dziwnym, bolesnym wyrazem oczu. – Czy zrobiłem coś złego? Gniewasz się na mnie?
- Tak. Nie. Słuchaj, wiem, że to niezręczne. Ranek po poprzedniej nocy i wszystko. Po prostu staram się to ułatwić … przez wyjście. – Jego twarz zapadła się niemal komicznie.
- Rozumiem – powiedział. – Ale nie chcę, byś wychodziła. Jestem pewien, że nie chcesz wychodzić gniewając się na mnie. Zwłaszcza, gdy nie wiem, co zrobiłem źle. Chodzi o … ostatnią noc? – Nie słyszałam ostatniej części jego wypowiedzi.
- Nie chcesz, żebym wyszła? – spytałam niedorzecznie. – Naprawdę? – Edward zmarszczył czoło, ściągając brwi za okularami.
- Więc, nie – powiedział, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Dlaczego miałbym chcieć?
- Wielu facetów woli, aby dziewczyna … z którą wygłupił się … w nocy po prostu sobie rano poszła. Wiesz, ponieważ była to pomyłka? Nie chcą, aby dziewczyna pomyślała, że chodzi o coś więcej niż … seks.?
- Oh – powiedział i zamilkł na chwilę. – Taa, Emmett miał wcześniej taki problem. Kiedy, przed Rozalie, kiedy umawiał się na randki … zazwyczaj. Zwykł mówić, że czasami budził się w mieszkaniu dziewczyny i chciał oswobodzić rękę – jak wilk w pułapce – bez budzenia jej, zanim się nie wymknie. Czy o to chodzi?
Wzdrygnęłam się na to porównanie, ale przytaknęłam.
- Myślałaś, że to czuję w związku z tobą – powiedział Edward. – Ale nie czuję tego. – Usiadł na brzegu łóżka i poklepał narzutę obok siebie, więc usiadłam obok. – Dlaczego tak myślisz. Proszę, powiedz mi.
- Więc- powiedziałam niepewnie. – Nie wróciłeś do łóżka po tym, jak wstałeś. Nie odezwałeś się do mnie, pocałowałeś i nie wyglądałeś jakbyś czuł się swobodnie. – Spojrzałam w dół na swoje stopy, czując zmieszanie. – Wyglądałeś tak smutno… Myślałam, że może żałujesz ostatniej nocy.
Edward złapał mnie za podbródek i delikatnie obrócił moją twarz tak, że patrzyliśmy na siebie. Jego zielone oczy wydawały się trwać wiecznie. Nie sądziłam, że ktoś może tak na mnie patrzeć.
- Ostatnia noc była wspaniała, niewiarygodnie wspaniała – powiedział. – Nie żałuję żadnej nawet pojedynczej rzeczy, nawet … wiesz … tego co zrobiłem. Uwielbiam budzić się z tobą w łóżku. – Jego ręka powędrowała w górę i pogładziła moje włosy. – Byłem przerażony. Kiedy jestem przestraszony, chowam się. Spędziłem większą część ostatnich dziesięciu lat ukrywając się.
Delikatnie dotknęłam jego twarzy – Nie musisz ukrywać się przede mną – powiedziałam.
- Wiem – powiedział Edward. – Nie chcę się ukrywać przed tobą. Po prostu proszę, abyś była cierpliwa. I chcę być pewien, że powiesz mi, kiedy czujesz, że nie chcę ciebie. – Pochylił się trochę bardziej i pocałował mnie nieśmiało. – Chcę cię przez cały czas. – Jego policzki rozpaliły się pod moimi palcami, jakby w nieokreślonym zaproszeniu do dalszego ciągu.
Szturchnęłam go znacząco łokciem.
- Czuję to samo – wymamrotałam.
I przez chwilę żadne z nas nie musiało się ukrywać.
Leżeliśmy razem na łóżku, cały czas wymieniając się pocałunkami. Oboje byliśmy w lekkim nieładzie.
- Chciałbym, abyś nie musiała odchodzić – powiedział Edward.
- Ani ja – wyszeptałam. – Ale muszę. Mam materiały, nad którymi muszę popracować. A poza tym jestem sama w mieszkaniu w ten weekend, więc muszę nakarmić kota mojej współlokatorki.
- Wiem – westchnął. Usiadł, przyciągnął mnie do siebie. Pochyliłam się w jego stronę, wchłaniając jego ciepło. Pogładziłam ręką jego włosy i zmarszczyłam brwi.
- Masz coś we włosach – powiedziałam. – Nitkę, czy coś takiego. – Edward zaczął grzebać w swoim zmierzwionym mopie, starając się to znaleźć. – Tutaj – powiedziałam, wyciągając rękę ku jego włosom. – Pozwól mi. – Wyciągnęłam nitkę i wyrzuciłam ją. – To nie było takie złe, nieprawdaż? – Dałam mu szybkiego całusa w policzek i wstałam, ale Edward został na łóżku. – Co? – Bez odpowiedzi – Edwardzie? – Jego zielone oczy zwróciły się w moją stronę, wydawało się, że wrócił z bardzo dalekiej podróży.
- Przepraszam – powiedział wstając. Odprowadził mnie na dół do drzwi, wyglądał na zaabsorbowanego. Było szaro na zewnątrz, ale zaskakująco ciepło jak na listopad. Kiedy doszliśmy do samochodu, spytałam czy możemy zobaczyć się jutro, skinął nieobecny. Wsiadłam za kierownicę i zapuściłam silnik. Cały czas stał, wyglądając na oszołomionego.
- Wszystko w porządku? – spytałam przez otwarte okno.
- Taa. – Spoglądałam na jego odbicie w lusterku, kiedy odjeżdżałam. Stał z boku drogi ze spuszczoną głową, dłońmi w kieszeniach. Wyglądał na zagubionego.
Zahamowałam gwałtownie i postanowiłam zawrócić, by sprawdzić, czy z nim wszystko w porządku. Ale nagle wydał się wracającym do życia, skierował swe kroki z powrotem przez drogę i wspiął się na stopnie swojego domu.
Musiałam popracować nad papierami i musiałam nakarmić kota. Ale było coś jeszcze, co chciałam zrobić na początku.
Włączyłam komputer od razu jak weszłam do swojego pokoju, i otworzyłam przewodnik po Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Były tam dwa konkretne dzieła, które Edward chciał zobaczyć i jedna kolekcja o której wspominał. Chciałam zobaczyć co to było.
Spojrzałam na kolekcję najpierw – więcej dzieł, to znaczy więcej poszlak, racja?
Źle.
To było portfolio rysunków zatytułowanych „Piękne Zwłoki” Minosa i Jake’a Chapmanów. Była to seria groteskowych, surrealistycznych obrazów, które każdemu mogły napędzić stracha. Nic znaczącego … po prostu nieprzyciągająca uwagi sztuka. Przynajmniej dla mnie, w każdym razie.
Do następnego.
To był rysunek tuszem na papierze narysowany przez awangardowego holenderskiego artystę, Karela Appena. Wiele jego prac graniczyło z przerażeniem. Edward oglądał wszystkie prace, ale ominął jedną – czarno-biały rysunek zatytułowany „Bestia”.
Przyglądałam się rysunkowi na ekranie przez dłuższy czas. Nie mówił tak, ale nie mówił też nie. Nie był to tradycyjny obraz owoców, zostawmy go na razie.
Więc wywołałam ostatni.
Prosty przykład szkicu węglem na papierze – narysowany przez niemieckiego artystę Maxa Beckmanna. Wiele jego prac miało charakter figuratywny, niektóre były nieprawdopodobnie dynamiczne. Ta była prosta. Cicha. Ciągle żywa.
O lustrze. „Lustro na sztaludze”, miało tytuł.
Teddy.

Punkt widzenia Edwarda.

Nagle poczułem się bardzo dziwnie.
Kiedy wróciłem do domu po pożegnaniu, starałem się przypomnieć sobie, co było źle i kiedy to się zaczęło. Wszystko było w porządku, kiedy się całowaliśmy – bardziej niż dobrze, właściwie. Potem Bella powiedziała, że musi iść. Potem poszliśmy do samochodu, a ona odjechała.
Nic w tym dziwnego. Więc co spowodowało ten niepokój, to dziwne uczucie, że wszystko było jakoś … wyłączone?
Całowanie … rozmowa … zejście na dół … samochód … odjazd. Czekaj…
Co jeszcze się stało? Coś zrobiła, coś powiedziała. O moich włosach…
Moje serce gwałtownie przyspieszyło, a moje dłonie nagle pokryły się potem.
Mogłem poczuć palce Swan wędrujące wśród moich włosów, delikatnie wyrywające małe pasemka, które mogła zabrać poza świat lustra, jako dowód, że istnieję. Mogłem poczuć truskawkowy zapach jej włosów, i ukryty pod im najsłodszy, jej wyjątkowy zapach. Uczucie jej ust na moim policzku, powodujące gwałtowny wzrost pulsu i moje trzynastoletnie ciało pod wpływem burzy hormonów.
Z wyjątkiem teraz, to nie Swan była obok mnie … to była Bella. Palce Belli w moich włosach. Ponętny zapach Belli w moim nosie. I Bella obsypująca mnie pieszczotami w szalonym pożądaniu, droga którą pokonują, nawet w najbardziej niewinnym dotknięciu. Tylko teraz nie mam trzynastu lat, mam dwadzieścia cztery,
Swan … Bella … Swan … Bella … mój umysł krzyczał do mnie, starając się połączyć to, tam gdzie związek nie istniał, starając się zmusić mnie do zobaczenia czegoś, o czym wiedziałem, że tego tu nie ma.
Z daleka usłyszałem odgłosy upadku i kogoś krzyczącego. Drzwi otworzyły się z trzaskiem i usłyszałem odgłos biegnących stóp. Głos Emmetta dochodził z daleka.
- Cholera … Edward … Edward! - Mój brat w koszulce i szortach podniósł mnie z podłogi i delikatnie położył na łóżku. Cały czas słyszałem ten okropny krzyk. Nagle gdzieś w domu zadzwonił telefon.
- Rose! Odbierz telefon. To Alice.
- Skąd wiesz, że to Alice.
- Wyjaśnię później. Teraz, odbierz ten pieprzony telefon, możesz? – Czułem krew, mnóstwo krwi. Czułem, jak całe moje ciało wymyka się spod kontoli.
- Alice, on ma atak. Najgorszy, jaki widziałem. Taa, to on krzyczy. Jest w strasznym stanie, pieprzona krew jest wszędzie. Co takiego? Nie, ze mną wszystko w porządku. Rose jest tutaj. Uh, witamy ją w rodzinie. Nie, nic nie wiem w tej chwili, dam ci znać, jeśli coś się zmieni. Nie ma sprawy, po to tu jestem. Też ciebie kocham, siostro.
Wszystko było za blisko, za prawdziwe. Zamknąć to, ukryć.
Uciekałem od własnego umysłu, znikając w mokrej, czarnej ciemności, gdzie nawet czarny potwór mnie nie znajdzie.
Kiedy się ocknąłem, na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Późne popołudnie. Alice przysiadła na łóżku obok mnie ze skrzyżowanymi nogami i przyglądała się mi z wyczekiwaniem.
- Cześć – wychrypiałem. Podała mi szklankę z wodą.
- Cześć – odpowiedziała. – Miałeś bardzo zły atak. – Przytaknąłem i podałem jej z powrotem szklankę. – Spałeś około sześciu godzin. – Poruszyłem się w łóżku i zdałem sobie sprawę, że byłem rozebrany do bokserek.
- Gdzie moje ubranie? – wymamrotałem.
- W praniu – odpowiedziała. – Twoja koszula była we krwi, a o dżinsach nie wspomnę. – Zrobiłem minę i odwróciłem się. – Wołałeś. Swan, Bellę.
Ten krzyk … to byłem ja?
- Chcesz, abym zadzwoniła do Belli? Jestem pewna, że przyjedzie.
- Nie – powiedziałem przerażony. – Nie chcę, aby widziała mnie w takim stanie!
- Dobrze, dobrze – powiedziała Alice łagodząco. – Ale przynajmniej pozwól Emowi i Rose zobaczyć cię. Są chorzy ze zmartwienia.
Mój brat i Rose przyszli do mnie, wyglądali na zmartwionych. Rozalie była szczególnie miła, siedziała na brzegu mojego łóżka i trzymała mnie za rękę. Może nie była tak zła, jak myślałem. Każdy, kto zjawiał się po wypadku takim jak ten, musiał odrzucić srogość.
- Dziękuję, Emmett – powiedziałem, kiedy mój brat zbierał się do wyjścia. Właśnie wziął moją dłoń i przyłożył sobie do twarzy, w geście przypominającym, ten jaki robił, kiedy był małym chłopcem. Chciałem, aby miał lepszego starszego brata niż mnie, zwariowanego popaprańca.
Alice wróciła do pokoju, Jasper był tuż za nia.
- Jaka była tego przyczyna, Edwardzie? – zapytał. Próbowałem sięgnąć do swojej pamięci, ale znalazłem tylko pustą plamę. – Emmett powiedział, że on i Rozalie … spali, kiedy usłyszeli twój krzyk, potem uderzenie o podłogę. Belli nie było, więc sądzą, że wyszła wcześniej.
- Taa, miała jakąś pracę do zrobienia – powiedziałem. Miałem zabawne odczucia, zaraz po tym jak wyszła. Starałem się zrozumieć, co je powoduje i wtedy nastąpił atak. – Zachmurzyłem się bezradnie. – Nie wiem, przez co to było spowodowane. – Jasper wyglądał na zaniepokojonego, a chciałem coś dodać. – Po prostu nie wiem.
- W porządku, stary. Nie martw się tym. Samo przyjdzie. – Alice wstała i wyszła z pokoju z lekko zabawnym wyrazem twarzy. – Chcesz, abym posiedział z tobą trochę? – zapytał Jasper. – Zagramy w karty? Mogę ci opowiedzieć o moim wspaniałym dniu spędzonym razem z Alice w zatłoczonych sklepach. – Roześmiałem się, a Jasper zaczął opowiadać. – Pierwszym miejscem, do którego chciała pójść to, oczywiście, sklep Apple … pieprzony salon firmowy na Stockton, prawda? Było tam przynajmniej z dziesięć gazylionów ludzi w kolejce, zakręcającej za róg…

Punkt widzenia Alice

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie do swojego pokoju, było napisanie do taty z wiadomością, że Edward się obudził. Z konieczności, mieliśmy parę sekretów przed rodzicami. Ataki Edwarda nie były wśród nich. Tata wiedział o każdym – co się stało, jak długo trwał, nowych objawach, o wszystkim.
Prawie przyjechał, kiedy usłyszał, co dzieje się z moim bratem. Tym razem udało mi się wybić mu to z głowy.
Wiedziałam, jaka była przyczyna. Edwarda długie samotne wygnanie zbliżało się do końca. Ale umysł nie chciał łatwo pozbyć się starych przyzwyczajeń … nawet bolesnych, niszczących, tak jak to.
Edward zaczął sobie w końcu uświadamiać, kim naprawdę jest Bella. Ale jego umysł odmawiał zaakceptowania tej informacji. To było niezrozumiałe. Powinno przyjść z czasem.
Teraz miałam inną, ważniejszą sprawę. Nucąc otworzyłam szafę w sypialni. (To była moja szafa na teraz … Składowanie moich ubrań rozszerzyłam także na piwnicę. Domy w San Francisco nie były przystosowane do moich zakupowych zdolności.)
Na dole szafy obok butów leżało niskie pudełko podpisane „Szale”. Otworzyłam je i zagrzebałem rękę w wierzchniej warstwie zwyczajnie wyglądających szali i dotarłam do szkicowników leżących pod nimi. Wybrałam losowo jeden z nich i wyciągnęłam go, rozległ się zapach starego papieru zmierzającego prosto do mojego nosa.
Szkic za szkicem, strona za stroną. Swan. Stwór nazwany przez Edwarda czarnym potworem. Podłużne owalne wzgórze z polaną i strumieniem z boku, z jednym i czasem dwoma księżycami przemierzającymi niebo. Magiczny świat dzieciństwa mojego brata. Wszystko uchwycone i ukryte tutaj, daleko od oczu prawdziwego świata.
Wyciągnęłam książkę i wytarłam ją z kurzu. Potem spakowałem pudełko i odłożyłam je na swoje miejsce. Oparłam się o szafę i zamknęłam drzwi.
Na łóżku mój telefon komórkowy zapiszczał. Wiadomość. Od Belli: „Alice, muszę z tobą porozmawiać o twoim bracie”.


Jutro kolejny rozdział Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 6:05, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Najpierw miłe zaskoczenie - nowy rodział, a po przeczytaniu dramatyczne pytanie - Dlaczego dopiero jutro??? Przerwać w takim momencie to zbrodnia. Wiem, wiem, to nie Ty, tylko autorka Smile
Rozdział, jak zawsze świetny. Powoli wszystko się klaruje. Wspólczuje obydwojgu, to nic fajnego iśc przez zycie z takim bagażem doświadczeń, musieć przybierać maski, żeby nie wylądować w wariatkowie. Autorka świetnie prowadzi postaci, a Wy cudownie, płynnie tłumaczycie.
Przebieram z niecierpliwości nóżkami, żeby dowiedzieć się, co będzie dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 14:59, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Zgodnie z obietnicą kolejny rozdział ;-) ja liczyłam tu na troszkę zachwytu że tak szybko pojawiaja się trzy kolejne rozdziały a nie marudzenie, że kolejny dopiero jutro. Ja ujmę to już jutro i niestety nie przyzwyczajajcie się. Rozdział 14 dopiero się tłumaczy i pojawi się w następnym tygodniu.
Jak to stwierdził mój mąż im więcej scen łóżkowych tym wolniej idzie, ma problemy by nie być w tych scenach za wulgarnym. A akcji tego typu pojawia się coraz więcej ;-)


Lustra – rozdział 13
autor: adorablecullan
tłumaczył: Smok_z
korekta: Perunia

Punkt widzenia Alice

Bella otworzyła drzwi swojego mieszkania i uśmiechnęła się lekko, na mój widok w progu. Wyglądała, jakby kiepsko spała.
- Cześć Alice – powiedziała. – Dziękuje, że przyszłaś tak wcześnie rano. Naprawdę doceniam to.
- Nie ma sprawy, Bello – powiedziałam. Podniosłam tacę z kubkami. – Przyniosłam kawę. – Bella zaprosiła mnie do środka nowoczesnego mieszkania, które dzieliła z trzema współlokatorkami. Wszystkie wyjechały na ferie, więc miałyśmy je tylko dla siebie. Co prawdopodobnie było dobrą sprawą, rozważając o czym chciałyśmy porozmawiać.
Bella usiadła przy kuchennym stole i gestem poprosiła, bym się przyłączyła. Nie traciła czasu, by przejść do sedna sprawy.
- Chciałabym porozmawiać z tobą o twoim bracie – powiedziała. – Nie chcę stawiać cię w sytuacji, w której będziesz musiała zniszczyć jego zaufanie. Ale jest parę rzeczy, o które muszę ciebie zapytać … spraw, których Edward mógłby nie zrozumieć albo nie móc o nich rozmawiać. Czy dasz mi możliwość wyjaśnienia wątpliwości, co jest w jego najlepszym interesie? – Jej ton był formalny, a postawa spięta.
- Oczywiście, Bello. Wiem, że masz na sercu najlepszy interes Edwarda. Pytaj.
- Edward powiedział mi, że możesz zobaczyć przyszłość.
- Tak, mogę – powiedziałam sącząc kawę. – Nie całą, oczywiście. Moje wizje są nieprzewidywalne, przychodzą i odchodzą, kiedy im się chce. Mogę mieć tylko wizje osób, z którymi jestem blisko, a obrazy są wysoce subiektywne. Jeśli osoba podejmie nagłą decyzję albo zmieni swoje zachowanie, wizje zazwyczaj się zmieniają. To nie jest najbardziej wiarygodny Wzrok na świecie. – Nastąpiła przerwa. – Kiedy Edward ci o tym powiedział?
Wydawała się zmieszana pytaniem.
- Uh, w zeszłym tygodniu, tak mi się wydaje. Mam problem z pamiętaniem ciągu dni. Dlaczego, co w tym śmiesznego?
- Poza Jasperem, który zawsze był jakby członkiem rodziny we wszystkim z wyjątkiem nazwiska, jesteś pierwszą osobą, której o tym powiedzieliśmy. Zawsze sądziłam, że ktoś spoza rodziny, kto to odkryje, na początku będzie chciał znać … na przykład … wyniki totolotka, pytania na egzamin z odpowiedziami … coś w tym stylu. Wiesz o tym przez ponad tydzień i dopiero teraz zaczynasz zadawać pytania. – Bella uśmiechnęła się zmieszana, zmniejszając nieco napięcie w pomieszczeniu.
- To moja niekonwencjonalna natura. Wrócę do wyników totolotka później – zażartowała, ale szybko stała się znów poważna. – Alice, czy widziałaś mnie wkraczającą w życie Edwarda?
- Nie. Do kilku tygodni temu. Nie miałam wizji związanych z Edwardem przez ponad pięć lat. Im mocniej … się wycofywał, tym trudniej było go zobaczyć, zanim nie znikł kompletnie. To było bardzo denerwujące. Ale potem ty pojawiłaś się w jego życiu, a ja zaczęłam go znów widzieć. – Bella bawiła się swoim serdecznym palcem … prawdopodobnie ze starego przyzwyczajenia, kiedy nosiła obrączkę.
- A co z wcześniejszymi wizjami, Alice? – spytała delikatnie. – Czy widziałaś mnie, zanim się spotkaliśmy? Mogło to być dawno temu.
- Oh, Bello – szepnęłam i sięgnęłam w dół wyciągając szkicownik ze swojej torby. Obróciłam go dołem w jej stronę i otworzyłam na zaznaczonej stronie. – Widziałam cię pierwszego ranka, po tym jak spotkał cię mój brat.
Oczy Belli otworzyły się niewiarygodnie szeroko, a cały kolor odpłynął jej z twarzy. Przez chwilę myślałam, że zemdleje i odsunęłam trochę swoje krzesło. Drżącymi palcami dotknęła kartkę przed sobą, rozpoznając w rysunku swoją twarz.
Miała może na tym szkicu dwanaście lat. Trudno było stwierdzić, Edward nie datował większości swoich prac. Patrząc na to teraz, wydawało się niemożliwe, żeby uwierzyć, że żadne z nas – Jasper, Edward, ja sama – nie rozpoznaliśmy Belli, gdy ją spotkaliśmy. Włosy miała całkiem inne, oczywiście, a jej twarz straciła dziewczęce kształty. Ale jej błyszczące oczy były takie same, linia jej ust, jej mocny podbródek.
Swan.
Bella oderwała swoje oczy od kartki i spojrzała na mnie, jej oczy były ogromne i udręczone. I pełne winy. Miały w sobie więcej winy, niż mogłam kiedykolwiek zobaczyć w twarzy jednej osoby.
- Co się z nim stało? – spytała zduszonym szeptem. – Co się stało Teddy’emu, że tak się zmienił? Co spowodowało, że stał się tak nieszczęśliwy? – Brzmiała jakby się dusiła, złapałam jej zaniepokojona rękę. – To przeze mnie?
- Oh, nie, Bello, nie – wydyszałam – Był szczęśliwy przez te lata – tak, szczęśliwy. To co się stało później było zrządzeniem pecha i gotowości Edwarda do zrobienia wszystkiego – wszystkiego – by nie stracić ciebie na zawsze.
- Nie rozumiem – wyszeptała Bella.
Więc wyjaśniłam jej, co się stało w noc trzęsienia ziemi i później. Słuchała blada i milcząca.
Na koniec, Bella zdjęła medalion z szyi i otworzyła go. Wewnątrz był lok złoto-brązowych włosów. Włosów mojego brata. Jak Edward trzymała blisko siebie wspomnienie, przez wszystkie dni, kiedy byli rozdzieleni.
- Myślałam, że nie żyje. Byłam pewna, że nie żyje – powiedziała w końcu niskim głosem. Patrzyła na stół, obracała medalion w dłoniach. – A potem spotkałam Edwarda…
- Może to pozwoliło tobie poradzić sobie z tym – powiedziałam. – Wierząc, że nie żyje. Na swój sposób, to lepsze niż to, w co wierzył Edward – że jesteś tam, a on musi cię odnaleźć.
Spojrzała na medalion, jej twarz wyrażała niedowierzanie.
- Szukał mnie?
- Więc, tak, Bello – powiedziałam. – Wszyscy cię szukaliśmy. Ja, Edward … potem wprowadziliśmy Jaspera w sekret. I w końcu Emmetta, kiedy stał się starszy – chociaż wtedy, prawie się poddaliśmy, ponieważ nie wiedzieliśmy już co robić. Sądzę, że napisaliśmy wiadomość do każdej osoby, która nazywała się Swan i mogliśmy ją znaleźć na zachodnim wybrzeżu. – Zachichotałam, wspominając te szalone wieczory i weekendy, kiedy ukrywaliśmy się we troje w pokoju Edwarda z jego starym komputerem. – Nasi rodzice byliby przerażeni, jeśli dowiedzieliby się z iloma obcymi rozmawialiśmy.
Bella milczała, spojrzałam na nią. W końcu pojawiły się łzy, spływające potokami po jej twarzy. Odsunęłam swoje krzesło i objęłam ją ramionami, kiedy płakała.
Nie byłam w stanie wyobrazić sobie, co może czuć w tej chwili. Znalazła kogoś, o kim sądziła, że straciła go na zawsze. Wiedząc, że minione lata nie były dla niego łaskawe i myśląc, że to w jakiś sposób jej wina. Zastanawiając się, jak inaczej mogło wszystko się potoczyć w ciągu tych dziesięciu lat – dla nich obojga – jeśli tylko mogliby być razem.
Ucząc się, że ktoś może cię kochać tak mocno, że szuka cię … nawet wtedy, gdy nie ma szans na znalezienie ciebie. Dotarło do mnie, że to był pierwszy mężczyzna w życiu w Belli, który zadał sobie trud odszukania jej.
Minęło wiele czasu, zanim się wypłakała. Przeorała większość pudełka z chusteczkami, a sama była w nieładzie. Dziesięć lat smutku uwolnionych w jeden poranek mogło tak zadziałać.
- Są jeszcze dwie sprawy, o których musimy porozmawiać – powiedziałam. Wydmuchała nos i skinęła głową, bym kontynuowała. – Pierwsza … nie wiem, czy mam prawo cię o to spytać … ale myślę, że nie jest to dobry pomysł, aby …
- Powiedzieć teraz o tym Edwardowi – dokończyła. – Zgadzam się z tym, że prawdopodobnie nie jest jeszcze na to gotowy. – Spojrzała surowo. – Może nigdy nie być gotowym, aby to usłyszeć.
- Możesz się zdziwić – powiedziałam. Zrobił znacznie większe postępy od czasu, gdy pojawiłaś się w jego życiu, niż w ciągu poprzednich dziesięciu lat. Nie możesz go uzdrowić, ale jesteś motywacją, aby zaczął leczyć się sam – przerwałam. – To prowadzi do drugiej sprawy, o której muszę ci powiedzieć. Po twoim wyjściu wczoraj rano, Edward miał atak. Bardzo zły. – Bella uniosła gwałtownie głowę. – Emmett i Rose, byli na miejscu, by mu pomóc. Ale nie chcę kłamać – był najgorszy, jaki kiedykolwiek miał.
- Powinnaś do mnie zadzwonić – powiedziała, ocierając policzki. – Przyjechałabym od razu. Wszystko z nim dobrze? Co się stało? Jest ranny?
- Spokojnie, Bello … z Edwardem w porządku. Przespał cały wczorajszy dzień, jak również noc. Nie chciał, abyś przyjeżdżała, ponieważ wiedział, że to cię zasmuci. A Bóg wie, że mój brat nie chce ciebie zasmucać.
- Co spowodowało atak?
- On nie wie – powiedziałam. – Jego umysł to blokuje. Nie może dotrzeć do okoliczności, które go spowodowały. – Głęboki oddech. – On wie, Bello. Część niego, pogrzebana głęboko w nim, wie coś … szczególnego … o tobie. Może nawet zaczyna kojarzyć, że to ty jesteś Swan. Zauważyłaś, czy zachowywał się nieco dziwnie wczoraj, tuż przed twoim wyjściem? – Bella przytaknęła zadumana.
- Prawie zawróciłam samochód, aby wrócić do niego, ponieważ byłam zaniepokojona. To było bardzo dziwne. W jednej chwili zachowywał się normalnie, aż nagle, kiedy wychodziliśmy, nagle odpłynął. – Ukryła twarz w dłoniach. – Wiedziałam, że powinnam wrócić.
- Dlaczego, zobaczyłabyś go krzyczącego i zakrwawionego, ponieważ ugryzł się w usta i rozbił sobie twarz o podłogę? – Bella zamarła na moje słowa. Źle się poczułam, mówiąc o tym tak prosto, ale jeśli chciała być częścią życia mojego brata, powinna znać prawdę. – Nie było nic, co mogłaś zrobić, Skarbie.
- Mogłam być tam … powinnam tam być – nalegała. – Możemy teraz pojechać? Muszę go zobaczyć.
- Później – powiedziałam łagodnie. – Jeśli zobaczyłby cię teraz, mógłby się wystraszyć i nikt niezdołałby go za to obwiniać. Wyglądasz, jakbyś przeszła piekło. Idź na górę, umyj twarz i zdrzemnij się. Poczekaj, aż do ciebie zadzwoni. Tak będzie łatwiej dla was obojga. – Bella zmarszczyła brwi i wyglądała, jakby chciała tkwić w uporze. – Wiem, że to trudne być z dala od mężczyzny, którego kochasz, kiedy jest cierpiący – powiedziałam. – Ale z moim bratem trzeba się obchodzić bardzo delikatnie.
- Używasz słowa „ja”, cały czas. – powiedziała Bella nerwowo.
- Wiem – powiedziałam i wyszczerzyłam się w uśmiechu. – Bawi mnie to. – Wstałam i wrzuciłam mój kubek po kawie do kosza. – Nawet ślepy zauważy, że całkiem zwariowaliście na swoim punkcie. Ale to równowaga jak w domku z kart. Oboje, a zwłaszcza mój brat, musicie jeszcze pogodzić się z paroma sprawami, zanim staniecie na solidnym gruncie. – Podniosłam swoją torbę i cmoknęłam ja w policzek.
- Zatrzymaj na razie szkicownik. Spędź trochę czasu oglądając go. Myślę, że także zapomniałaś o tej części swojego życia. Prześpij się. Poczujesz się lepiej popołudniu, zapewne on także.
Nagle pomyślałam o czymś. – Oh, ale nie zabieraj go jeszcze do swojej sypialni. – Zmierzyła mnie ostrym wzrokiem i zaczerwieniłam się trochę. – Proszę. Wiesz dlaczego? Powiedziałam tak i nie ma to nic wspólnego z tym, że mogłabyś skalać cnotę mojego starszego brata. – Otworzyła usta, aby odpowiedzieć, ale zamknęła je z powrotem, wyglądała na zmieszaną. Bella odprowadziła mnie do drzwi, zanim zadała jeszcze jedno pytanie, o którym wiedziałam, że je zada.
- Alice? – odwróciłam się z lekkim uśmiechem. – Jak długo wiesz, że jestem Swan?
Wyszczerzyłam się do niej.
- Od niedawna – powiedziałam i zamknęłam drzwi.

Punkt widzenia Belli

Kiedy obudziłam się, czułam się lepiej … ale, o Boże, czy potrzebowałam Edwarda?
Usiadłam na łóżku. Zimna myjka, którą zakryłam moje spuchnięte oczy zanim zasnęłam, leżała teraz zmięta obok mnie. Dopiero minęło południe. Obmyłam twarz wodą i wyszczotkowałam zęby. Siedziałam na brzegu łóżka w mojej koszulce i dresie, machając bosymi stopami, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
Mogłam dojrzeć próg przez moje okno, więc zerknęłam – nie było mowy, abym otworzyła drzwi w dresie, jeśli ktoś chciał sprzedać gaz naturalny albo zbierał datki.
To nie był nikt taki, to był Edward. Zbiegłam po schodach, omal się potykając. Kiedy dotarłam na dół szarpnęłam drzwi i – bez zbędnego myślenia i potencjalnie zabójczego upadku – rzuciłam się mu w ramiona. Edward zrobił kilka kroków do tyłu, by móc mnie chwycić i utrzymać równowagę i upuścił coś,
- Cz-cz-cześć – wykrztusił, sądzę, że był bardziej zdziwiony niż zdenerwowany. Uspokajał się przez minutę, potem objął mnie gwałtownie. – Cześć – powiedział mi cicho do ucha. – Brakowało mi ciebie. – Uświadomiłam sobie, że wyskoczyłam na swojego chłopaka (przypuszczam, że mogę tak go nazywać) na moich schodach w pidżamie, zarumieniłam się gwałtownie i szybko weszłam do domu. Edward podniósł, to co upuścił na stopniu i podał to mi. Był to piękny bukiet dzikich kwiatów różnych gatunków.
- Uh … przyniosłem je dla ciebie – powiedział. – Jest ładny stragan z kwiatami niedaleko nas … zawsze mają świeży towar.
- Są piękne – powiedziałam, zamykając za nim drzwi. – Dziękuję bardzo. Poszukałam wazonu i włożyłam do niego kwiaty, ukrywając fakt, że znów zaczęłam płakać. Przez Jamesa, on zawsze przynosił róże … nic innego nie był w stanie wymyślić. Zaczęłam nienawidzić widoku i zapachu róż. Edward przyniósł mi dzikie kwiaty – stokrotki, orliki, ostróżki. Po prostu idealne.
Ustawiłam wazon na naszym rozklekotanym stole w jadalni i dołączyłam do Edwarda na kanapie w przyległym salonie. Wydawało mi się, że dopiero teraz zauważył, że jestem w pidżamie.
- Obudziłem cię? – zapytał z troską. – Wysłałem ci wiadomość, ale nie dostałem odpowiedzi. Alice powiedziała, że mogę przyjść. Może, powinienem najpierw zadzwonić?
- Nie – powiedziałam, kręcąc głową. – Nie spałam. Wstałam wcześniej, ale wróciłam do łóżka, by jeszcze pospać. – Spojrzałam na niego i ściągnęłam brwi w trosce. – Edwardzie, twoje usta… - Pochyliłam się do przodu i bardzo delikatnie dotknęłam koniuszkiem palca jego dolnej wargi. Była bardziej wywinięta niż zazwyczaj, z paskudnym rozcięciem w kąciku ust.
- Miałem kiepskie … zdarzenie … ostatniej nocy – wymamrotał przez moje palce. – Ugryzłem się parę razy i rozciąłem wargę, gdy upadłem. – Jego twarz zrobiła się czerwona, a on wyglądał na zakłopotanego. Zabrałam palce z jego ust i pocałowałam go w jego zranioną wargę, bardzo delikatnie. Nawet poobijane były najseksowniejsze.
- Alice powiedziała mi, że miałeś atak – powiedziałam, nie chcąc go wprowadzać w błąd, że była to dla mnie nowina. – Chcesz o tym porozmawiać? – Pokręcił głową, wyglądał na smutnego.
- Nie teraz, dobrze? – poprosił. Przytaknęłam i przysunęłam się bliżej do niego. Oparłam głowę o jego ramię i spojrzałam z profilu na jego twarz z bezpiecznego miejsca w jego ramionach.
Znaleźć Teddy’ego w jego twarzy nie było łatwo, nawet teraz, gdy wiedziałam czego szukać. Jego włosy były znacznie krótsze, gdy był chłopcem i jaśniejsze. Dopiero zaczynał dojrzewać, kiedy zostaliśmy rozdzieleni, a teraz jest mężczyzną z męską twarzą i głosem. Były jednak przebłyski Teddy’ego – w jego pięknych zielonych oczach, w jego uśmiechu, w gestach. Jednak niewiele ich było.
- Cieszę się, że przyszedłeś – powiedziałam. – Co chcesz dzisiaj robić?
- Wszystko, co chcesz – odpowiedział.

Wychyliliśmy się przez barierkę, poczuliśmy zimny podmuch od oceanu. Lodowaty wiatr odstraszał turystów, ułatwiając sprawę Edwardowi, który straszliwie nie lubił tłoku. Hałas pod nami był potworny.
- Jestem trochę zdziwiony, że chciałaś przyjść tutaj – powiedział wprost do mojego ucha, przyprawiając mnie o ciarki, oprócz tych spowodowanych przez zimno. – Właściwie, jestem bardzo zdziwiony. Mieszkasz w San Francisco od pięciu lat. Nie masz jeszcze dosyć tych grubych, leniwych bestii? – wskazał ręką w dół na Pier 39, gdzie leżały lwy morskie szczekające i tarmoszące się.
- Po prostu je uwielbiam – powiedziałam zadumana. – Są takie zabawne. Mogłabym tu siedzieć godzinami i patrzeć na nie. Właściwie, to robiłam tak już przedtem … chociaż zazwyczaj nie był to wietrzny listopadowy dzień, przyznaję. Zawsze sprawiają, że jestem wesoła, nie ważne jak kiepsko się wcześniej czułam..
- Ale miejscowi tu nigdy nie przychodzą – stwierdził Edward. – Mogę stracić swój status mieszkańca San Francisco, jeżeli mnie tutaj zobaczą.
- Wiem – powiedziałam. – Ale lubię je, więc przychodzę je zobaczyć. Mniej obchodzi mnie cała reszta turystycznego zamieszania – powiedziałam, zataczając ręką po reszcie Pier 39, gdzie był sklep z pamiątkami, przedrożone restauracje i inne podstawowe atrakcje. – Ale lubię lwy morskie. Lubię sposób w jaki się poruszają i zbierają razem. – Poniżej nas dwa młode samce zaczynały pokaz siły, każdy starał się zepchnąć drugiego z platformy. W końcu jeden się poddał, ześlizgnął się do wody i popłynął do drewnianej łodzi, znajdując inną grupę lwów. Pojawił się chór szczęknięć, a następnie zwały tłuszczu, oszalałe ciała ruszyły w dół, tylko po to, by wygonić intruza parę chwil później.
Edward zaśmiał się i potrząsnął głową, prawdopodobnie o czymś myślał. Byłam prowincjuszką spoza stanu. Ale on otulił mnie swoim ramieniem i przytknął swoją brodę do moich włosów, kiedy stałam i patrzyłam na szczekających i kłócących się mieszkańców doku Pier 39.

Punkt widzenia Edwarda

Wiatr był mroźny, na początku rozglądałem się wokół, aby się upewnić, że nikt nie zobaczy mnie tutaj i pomyśli, że zwariowałem. Ale oglądanie rozpromienionej twarzy Belli, patrzącej na lwy w dokach, spowodowało, że przestałem o tym myśleć … o wszystkim.
Nie mogłem oderwać oczu od jej twarzy. Była taka piękna, jej czerwone policzki, rozpuszczone włosy łopoczące wokół jej twarzy w podmuchach wiatru. Zauważyłem, że jej oczy są opuchnięte … zastanawiałem się, czy płakała. A jeśli tak, to dlaczego.
Jej dolna warga zaczęła drżeć i mogłem zobaczyć jak zaciska szczęki, by powstrzymać szczękanie zębami z powodu zimna. Po chwili spoglądania na nią, nagle uświadomiłem sobie, że to moje zadanie, aby ogrzać ją. Stanąłem za nią i objąłem ją ramionami, przyciągając ją blisko do siebie. Zanurzyłem twarz w jej włosy.
Dotarło do mnie, że mógłbym tak stać godzinami, trzymając ją na mroźnym wietrze, godzinami, jeśliby tylko chciała.
Czy to jest to, co się czuje, gdy jest się zakochanym?
Miałem uczucie, o którym myślałem, że powinno mnie zasmucać albo denerwować, czy coś podobnego. Zamiast tego, sprawiało, że czułem się dobrze.
Zatrzymaliśmy się w sklepie po drodze do domu, żeby kupić coś na obiad. Usta bolały mnie jak wściekłe, ale nie miałem serca, aby powiedzieć jej, że jedzenie czegokolwiek poza owsianką bolało mnie jak cholera. Wzięła kilka funtów małży i parę innych składników. Zapakowałem zakupy do samochodu, podczas gdy ona poszła do apteki.
Siedząc przy kuchennym stole, obserwowałem Bellę mieszającą jakiś sos, gotującą makaron i owoce morza. Wydawała się bardzo odprężona, poruszając się pomiędzy blatem a piecem, nucąc pod nosem. Zaproponowała mi wino, ale odmówiłem. Więc zaproponowała mi gazowaną wodę, którą przyjąłem. Kilka minut później Bella postawiła przede mną talerz z parującymi owocami morza w sosie alfredo.
- Poczekaj, zanim zaczniesz jeść – powiedziała, sięgając po torbę z apteki. Kręciła się przy blacie przez chwilę, potem podeszła do mnie z gazą pachnącą środkiem odkażającym. Podejrzewając coś, odchyliłem się do tyłu na krześle i uderzyłem w ścianę. – Odpręż się, chcę tylko trochę przemyć tę ranę. – Zanim mogłem zaprotestować, pocierała gazą po rozcięciu na brzegu moich ust. Środek odkażający palił jak cholera.
- Dziękuję – wymamrotałem. Czułem się lepiej, zwłaszcza po tym, gdy posmarowała mnie jakąś maścią.
- Ufasz mi? – zapytała, patrząc mi w oczy.
- Uh … taa?
- Zamierzam zdezynfekować rozcięcia wewnątrz twoich ust, a potem posmarować je czymś, co spowoduje, że nie będą bolały przez jakiś czas, dobrze?
Cholera, to nie wydaje się przyjemne.
- Nie musisz tego robić, wiesz – powiedziałem nerwowo.
- Wiem, że nie muszę, ale chcę. Pozwolisz sobie pomóc? – zapytała po prostu. Skinąłem głową, zamknąłem oczy i otworzyłem usta. Bella poruszała się tak szybko, że nie miałem możliwości, by zareagować. Błyskawicznie zwilżyła moją dolną wargę aseptykiem. Minął ułamek sekundy i zaczęło palić jak cholera, aż stanęły mi łzy w oczach. Chwilę później poczułem jej palce w moich ustach i doszedł mnie zapach podobny do lukrecji. Ponownie zabolało mnie, gdy wcierała w moje usta jakiś żel. Później nic nie czułem. Ból zniknął, a ja poczułem zdrętwienie w mojej dolnej wardze.
- Co zrobiłaś? – wymamrotałem, kiedy odeszła, żeby umyć ręce w zlewie.
- Posmarowałam ci usta Listerine, aby je odkazić. Potem posmarowałam je żelem dla ząbkujących dzieci, aby je znieczulić. Działa tylko przez jakiś czas, ale pozwoli ci zjeść obiad. – Uśmiechnęła się szeroko, gdy wróciła do stołu. – Możesz się trochę ślinić, ale poza tym powinno być w porządku.
Wywróciłem oczami i ostrożnie spróbowałem makaronu z mojego talerza. Trochę niezręcznie, ale nie poczułem bólu porównywalnego z wcześniejszym. Myśląc o ślinieniu, zacząłem jeść pierwszy posiłek od ataku, od którego minęło prawie trzydzieści godzin.
Po kolacji pomogłem jej pozmywać naczynia, zjadłem dwa czubate talerze makaronu z krewetkami, przegrzebkami i małżami, nie zostały żadne resztki. Kiedy skończyliśmy, Bella odwróciła się do mnie, wyglądała na zdenerwowaną.
- Co? – zapytałem.
- Zastanawiam się … czy chcesz wracać do domu, czy zostać? – odłożyłem ręcznik na blat i objąłem ją.
- Chciałbym zostać z tobą na noc – wyszeptałem. – Mogę?
- Tak – powiedziała – Ale mogę poprosić o przysługę? Możemy pojechać do ciebie? Mam tylko wersalkę … lubię się przytulać, ale może być kłopot o drugiej w nocy, jeśli chciałbyś się przeciągnąć się.
– Raczej polubiłem moje dużo łóżko w domu, a myśl o spaniu na wersalce nie przypadła mi do gustu. Idź spakować swoje rzeczy, poczekam tu.
Kiedy przyjechaliśmy, w domu było ciemno z wyjątkiem migoczącego światła w oknie od frontu.
- Czy powinniśmy zakaszleć i zatupać głośno w schody? – zapytała Bella. Wyszczerzyłem się.
- Jedną z zalet posiadania siostry, która widzi przyszłość, jest to, że nigdy nie nakryjesz jej nagiej z jej chłopakiem w salonie – powiedziałem, otwierając drzwi. Wszedłem do środka, moja siostra i jej przyjaciel siedzieli na przeciwległych końcach kanapy, niewinność wyglądała z ich twarzy. – Ale czasem posuwają się trochę za daleko – zauważyłem. Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Cześć, Bello – powiedziała Alice, podrywając się z kanapy, by ją uściskać. Wyszły do kuchni szepcząc, podczas gdy Jazz i ja graliśmy w Halo na Xboxie. Kiedy Alice i Bella wróciły do pokoju, podrzuciłem Alice kontroler i życzyłem dobrej nocy.
- Bawcie się dobrze dzieci! – rzucił ze śmiechem Jasper, kiedy wchodziliśmy po schodach. – No dalej, Alice … to jest oszustwo…
Bella wyszła z łazienki do pokoju ubrana w jedną z moich koszulek. Wyglądała … niewiarygodnie.
- Cześć – powiedziała, wślizgując się do łóżka prosto w moje objęcia. – Jak twoje usta? – spytała, delikatnie dotykając je palcami.
- Obolałe – stwierdziłem. – Wziąłem Advil, powinno być lepiej za dzień albo dwa. Dziękuję za troskę przy kolacji.
- Przyjemność po mojej stronie – powiedziała, przysuwając się bliżej. Bardzo delikatnie przejechała językiem po mojej górnej wardze, poczym wessała ją miękko w swoje usta. Zamarłem na kilka sekund, ale nie mogłem oprzeć się pokusie oddania jej pocałunku. Niestety środek nie działał, więc podniosłem się z grymasem bólu.
- Och – powiedziała Bella. – Widzę, że cię boli. – Położyła dłonie na moich ramionach i popchnęła mnie z powrotem na poduszkę. – Co powiesz na to … niech ta noc będzie dla ciebie. Nie musisz nic robić, po prostu leż i rozkoszuj się. Nie brzmi to dobrze? – Wydałem cichy dźwięk, który miałem nadzieję, że brzmi jak przytaknięcie. – Ale musisz wytrzymać, kiedy będę cię całowała, Edwardzie. Nie ruszaj się. – Bella ponownie chwyciła moją górną wargę, a ja westchnąłem z powodu tortury niemożności oddania jej pocałunku.
W końcu jej usta powędrowały w dół mojej szyi, całując ścieżkę do mojego obojczyka. Odciągnęła moją koszulkę na bok i kontynuowała swoją drogę wzdłuż mojego obojczyka, aż zatrzymała się w jednym miejscu i zaczęła ssać moją skórę. Jęknąłem, kiedy jej zęby kąsały moją skórę, potem oderwała się ode mnie. Czułem, jak moja twarz robi się gorąca, kiedy uświadomiłem sobie, że robi mi malinkę. Przynajmniej na tyle nisko, że nikt jej nie zobaczy. Chociaż, nagle zacząłem się zastanawiać, czy każdy będzie mógł zauważyć, że Bella oznaczyła mnie jako swoją własność.
- Spokojnie – wymamrotała, ściągając ze mnie za koszulkę. Zmusiłem się, aby przestać się wiercić i leżeć spokojnie, czułem się zdenerwowany. Bella wróciła do lizania mnie po szyi, poruszała przy tym leniwie swoją dłonią po mojej klatce piersiowej. Kreśliła małe ósemki na mojej skórze, pozwalając mi się uspokoić, zanim znów zaczęła odkrywać moje ciało.
Przeciągnęła dłoń z rozłożonymi palcami w dół po mojej klatce, muskając jedną z moich sutek. To uczucie było tak niespodziewanie przyjemne, że wydałem jęk zadowolenia.
- Czy to miłe uczucie? – wyszeptała, dotykając go ponownie. Oblałem się rumieńcem w ciemności i wstrzymałem oddech, kiedy zataczała kółka czubkiem palców wokół mojej sutki. – Myślę, że to przyjemne uczucie, wiesz.
- Uh – huh, przyjemne – próbowałem złapać oddech, gdy znów zaczęła mnie dotykać. Mój wzwód gniótł się w moich szortach, naciągając tkaninę. Przesunęła jeden palec w dół na środek mojej klatki piersiowej i podążyła za linią brązowych włosów, które znaczyły linię w dół mojego brzucha. Oddychałem szybko, gdy dotarła do gumki od moich szortów, obawiałem się, że zemdleję. Jej ręka powędrowała z powrotem w górę po moim brzuchu, uspakajając mnie i pobudzając jednocześnie.
- Oh … o Boże! – wysyczałem nagle, kiedy jej język zaczął podążać tą samą trasą w dół mojego ciała, liżąc w koło moich sutek i powodując drżenie pobudzenia między moimi nogami. Bella składała łagodne mokre pocałunki w drodze w dół od żeber do pępka, który zbadała swoim językiem. Potem jej nos przesunął się do góry moich szortów i mogłem poczuć jej ciepły oddech zaledwie o parę cali od czubka mojego penisa. Prawie przestałem oddychać – w połowie ze strachu, w połowie z pożądania.
Chcę cię dotykać – powiedziała, odwracając swoją twarz w moją stronę i kładąc policzek na moim brzuchu. – Mogę cię popieścić? – Nie mogłem mówić, więc skinąłem dla potwierdzenia, miałem nadzieję, że może dojrzeć to w ciemności.
Bardzo powoli, Bella przesunęła rękę po przodzie moich szortów, jej palce badały kontur mojego napiętego członka. Byłem przerażony … ale chciałem, by mnie dotykała, czułem potrzebę jej dotyku. Właśnie tam. Cholera, tak.
Zanim zorientowałem się co się stało, drobna dłoń Belli zagłębiła się w moich szortach, poruszając się w dół i w górę po mojej twardości. Przyjemność i ulga były momentalne. Wepchnąłem się w jej dłoń, nie mogąc się powstrzymać. Jej zaciśnięta dłoń przesuwała się powoli do końca mojego członka, który już był mokry. Ścisnęła główkę i przesunęła rękę z powrotem, rozciągając wilgoć wzdłuż niej.
- Uhmmm – wyjęczałem. – Jak dobrze, Bello. Nie przestawaj, proszę, nie przestawaj.
- Nie mam zamiaru przestać – szepnęła, a ja prawie dochodziłem. Wiedziałem, że nie potrwa to długo, ale chciałem czerpać przyjemność z każdej sekundy. Wyciągnąłem ręce w jej stronę, ciągnąc gorączkowo za okrywającą jej ciało koszulkę. W chwilę potem koszulka znalazła się na podłodze, a moje dłonie objęły jej piersi, dając mi niewiarygodne uczucie przebiegające przez moje ciało.
Po minucie albo dwóch, próbowałem niezbyt efektywnie ściągnąć moje szorty, nie chcąc zmoczyć kolejnej pary bielizny. Bella delikatnie ściągnęła ze mnie bokserki, odłożyła je na bok i wróciła do głaskania mnie. Żadna inna nie robiła tego dla mnie do tej pory, a czucie jej dotyku na mojej nabrzmiałej erekcji było obce, ale jednocześnie wspaniałe. Moje biodra zaczęły się poruszać w swoim własnym rytmie, a wszystko wzmagało się jak szalone. Nie przestawaj, nie przestawaj, nie przestawaj…
- Bello … uhmmm … Bello, dochodzę … dochodzę… - Moje plecy wygięły się na łóżku, gdy eksplodowałem w jej dłoń. Krzyknąłem, kiedy napięcie opuszczało moje ciało, złapały mnie spazmy. Kiedy skończyłem, nie mogłem się poruszyć. Leżałem zdyszany. Po chwili Bella wzięła kilka chusteczek z szafki obok łóżka i wytarła bałagan na moim brzuchu.
- Dobrze się czujesz? – spytała, kładąc się obok mnie.
Uh, huh – skinąłem. – Bardzo dobrze. – Zadrżałem i naciągnąłem na nas koc, jednocześnie przyciągając jej nagie ciało do siebie. Dotyk jej delikatnej skóry był fantastyczny, a ja chciałem dotykać każdy cal jej ciała, otoczyć je miłością i czułością. Zacząłem mówić jej, że chciałbym, aby ona poczuła się równie przyjemnie, jak ja przed chwilą, ale wszystko co wychodziło z moich ust nagle stawało się mamrotaniem.
- Śpij, ukochany – wyszeptała Bella, głaszcząc delikatnie moje włosy. – Rano, dobrze?
Chciałem powiedzieć jej, że ją kocham, ale właśnie pogrążałem się we śnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
elektra21
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:46, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Obydwa rozdziały były fantastyczne. Edward prawie sobie przypomniał. Bella zna już prawdę. Są razem. Ciekawe czy na następny dzień powie jej, że ją kocha?
Świetnie, że cała rodzina Eda jest w tym, no i Carliste wie.
Dzięki za rozdział. Nie zauważyła wcześniej, kiedyś pojawiały się rzadziej.
Dlatego bardzo dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bina
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:27, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Kurcze, rozpieszczasz nas, 3 rozdziały pod rząd :) A jutro czwarty, już nie mogę się doczekać. Zjada mnie ciekawość, kiedy Edward się dowie prawdy, a już wogóle jak na to zareaguje i czy odejdą mu te ataki i strach przed wszystkim.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 19:31, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Szczerze powiedziawszy jestem w szoku, że tak mało osób okazuje zainteresowanie tym opowiadaniem. Wiadomo, że komentarze nie są najważniejsze, ale niemiej są ważne, aby autor/tłumacz wiedział, że jednak jego praca się opłaca i nie wysila się na marne. Jeszcze zrozumiałabym małą ilość komentarzy przy jakimś kiepskim, nieciekawym ff, ale tutaj? Nie potrafię tego ogarnąć. Nawet ja, ta, która komentuje raz na rok lub gdy poczucie winy z powodu „czytania i nic nie wnoszenia” ją przytłacza, odczuwam wręcz palącą potrzebę pozostawienia swojej opinii, gdy widzę ile rozdziałów w tak krótki czasie zostało wstawionych. Nie ma to jak standardowe CPS – Chamstwo Polskiego Społeczeństw. Łatwo jest wejść, przeczytać i wyjść. Dużo trudniej dać kilkuzdaniowy komentarz, w którym napisać można własne przemyślenia, co się podobało, co nie, jakieś pozdrowienia i podziękowania.

Zdecydowanie widzę różnicę w stylu tłumaczenia. Nie potrzeba do tego nazwy użytkownika, ja po prostu widzę i czuję, że tekstem zajmuje się ktoś inny. W przypadku Swan i Pestki tak się tego nie odczuwa, ale w tym, co dodała Perunia widać zmianę. To nie znaczy, że to bije po oczach. Ja po prostu jestem trochę przewrażliwiona. I to jest to niewielkie shit, do którego zawsze lubię się przyczepiać. Smile
Gdzieś, ktoś kiedyś pisał, że to opowiadanie przypomina WA. Racja, trochę przypomina. Tylko, że tutaj role się odmieniają. To Edward jest zupełnie niedoświadczony, można by rzec - niewinny, nękany przez ataki paniki, retrospekcji oraz czegoś tam jeszcze, a Bella uczy go jak być z drugą osobą (fizycznie oraz duchowo) i przede wszystkim wyciąga z niego tą osobowość, którą tłamsił w sobie przez lata. Stara się nauczyć go na nowo żyć, ale przy tym jest delikatna i przejmuje się jego zdrowiem psychicznych oraz jego uczuciami przychodzącymi wraz z nowymi doświadczeniami. To jest takie słodkie z jej strony. Jestem pod wrażeniem tego ile siły posiada, pomagając Edwardowi wydostać się z tej skorupy, którą otoczył się od trzęsienia ziemi. Wydaje mi się, że ja poddałabym się już po kilku próbach, może nawet bym się ich nawet nie podjęła…
Trudno mi sobie wyobrazić, jak musiał wyglądać najgorszy atak Edwarda. Jako tako zarys całej sytuacji mam, niemal widzę to, co dzieje się z jego ciałem, ale nie potrafię wyimaginować sobie jak brzmi jego krzyk. W każdym bądź razie, po reakcjach rodziny i bliskich można stwierdzić, że musiał być cholernie makabryczny, a widok zakrwawionych ubrań dodał dramatyzmu, ale to nadal nie sprawia, że potrafię postawić się w takiej sytuacji. Szkoda, że bez tę „chwilę słabości” stracił tą myśl, to skojarzenie, że Bella to Swan. Gdyby ta myśl majaczyła mu w głowie, kiedy dowie się (jeśli w ogóle się dowie) prawdy o tej sytuacji (Bella = Swan), jego reakcja z pewnością nie byłaby aż tak bardzo gwałtowna. Może nawet nie dostałby ataku. Może ja już skończę, to „A jakby”, bo to jest równe z tym, że „A jakby moja mama miała jaja, to byłoby moim tatą”, wiec to nie ma większego sensu to gdybanie. :D

Zazwyczaj nie zwracam uwagi na błędy, od tego są bety i osoby, które naprawdę się na tym znają, ale chciałam zwrócić uwagę na pewną naprawdę rażącą usterkę.
Cytat:
Bella wygięła się, wciskając mocniej obrzmiałą sutkę do moich ust.

Zdecydowanie powinno tu być obrzmiałego sutka. Hehe, wiem, nie mogłam znaleźć sobie lepszego błędu do poprawienia, ale to było silniejsze do mnie. Mogę akceptować błędy interpunkcyjne, kilka literówek, ale takie coś sprawia, że muszę zwrócić uwagę.

Z pewnością mógłby to być lepszy komentarz, ale ja po prostu nie mam daru to tworzenia owych rzeczy.Cool
Dlatego się już żegnam, pozdrawiam i życzę weny przy tłumaczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 13:58, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Moim zamiarem nie było marudzenie - przecież widać uśmiechniętą buźkę Smile
Jestem mile zaskoczona, że aż trzy rozdziały w tak bardzo krótkim czasie się ukazały. Pogratuluj mężowi - odwala kawał świetnej roboty (swoją drogą, jak udało Ci się go namówić, mój ś.p. małżonek za nic w świecie by mi nie przetłumaczył).
Koniec usprawiedliwiania się, pora skomentować Smile
Bella już wie i działa bardzo ostrożnie, a Edward się domyśla, tylko jego umysł się buntuje - nic dziwnego, skoro przez lata musiał udawać, że w Lustrze nic się nie wydarzyło.
Podoba mi się rodzina Cullenów - wszyscy są dla siebie troskliwi, darzą się miłością - nikt nie odwrócił się od Edwarda, każde jego załamanie przeżywają i wzajemnie się wspierają.
Pozdrawiam i ..... czekam na następny rozdział (piszę to troszkę nieśmiało Smile.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
scrittore
Człowiek



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Czw 14:21, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Mam nadzieję, że nikt mnie nie zbije za te moje "małe" wakacje w komentowaniu...

Rozdział był świetnie napisany, ale nie chcę się powtarzać więc przejdę do treści.

Nie spodziewałam się tak szybkiego obrotu pewnych spraw. Strasznie mi się podobało PWA i fakt, że Bella już wie. Te wątpliwości zostały rozwiane w najlepszy sposób w jaki mogły.

Cytat:
Wrócę do wyników totolotka później


Pokochałam to zdanie Very Happy Mi też by się przydały takie wyniki Very Happy

Słodko, naprawdę, że Edward się odnajduje. Czarują mnie takie najzwyklejsze gesty jak kwiaty czy szeptanie do ucha love

No i oczywiście końcówka. Tego to się nie spodziewałam. Edward nie jest taki niewinny! xDD A tak na serio to nie wiem już co napisać, w ogóle cały rozdział był wspaniały.

No i... kobieto! Masakrycznie dodajesz nowe, długie rozdziały! Chwała, pokłony, oklaski i wszystko co tam jeszcze chcesz.

Weny, nie zniechęcaj się, to jest świetne opowiadanie. Tak jak i tłumaczenie.
scrit.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magal
Człowiek



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:03, 10 Cze 2010 Powrót do góry

o m g....
Tyle rozdziałów... w takim czasie?!
Moja miłość nie zna granic- of. dla was...
Tłumaczenie bardzo mi się podobało. Nie jestem w stanie stworzyć kk po takiej dawce tego ff.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 17:26, 16 Cze 2010 Powrót do góry

No to zapraszam na kolejną porcyjkę Smile
Rozdziały dostępne również na [link widoczny dla zalogowanych]

Lustra – rozdział 14
autor: adorablecullan
tłumaczył: Smok_z
korekta: Perunia

Punkt widzenia Belli

Miałam trzy rodzaje snów o Teddym.
Pierwszy rodzaj był szczęśliwy … sny, w których byliśmy razem. Czasami śniłam o czasach przed, kiedy byliśmy młodzi i niewinni, mieliśmy swój własny sekret, żeby podzielić się nim ze światem. Innym razem śniłam, że dorastaliśmy, ale każde z nas jakoś odnajdywało drugie i byliśmy szczęśliwi. W tych snach, Teddy zawsze wyglądał tak samo, jak wtedy gdy byliśmy młodzi, był tylko wyższy i starszy. Zawsze budziłam się z tych snów w dobrym nastroju.
Ale w istocie sny mogły być bardzo złe. Czarny potwór (zawsze o nim tak myślałam, chociaż myślę, że teraz znam jego imię) odgrywał w nich ważną rolę. Nigdy nie niepokoiłam się zbytnio, gdy byliśmy dziećmi, ale w mojej wyobraźni zawsze byłam ścigana przez niego, budząc się, kiedy lądował na moich plecach albo doprowadzał mnie do krzyku. Najgorsze były te, w których krzywdził Teddy’ego, kiedy stałam nie mogąc mu pomóc.
Później miałam naprawdę przyjemne sny, w których Teddy wracał do mnie, nie jako chłopiec, ale jako mężczyzna i kochał mnie jak kobietę. Budziłam się z tych snów spocona i zdyszana, a orgazm cały czas odzywał się echem w moim ciele.
To było coś trochę perwersyjnego, aby mieć erotyczne sny dotyczące chłopca, w którym byłaś zadurzona, kiedy miałaś trzynaście lat. Nawet, gdy był doroślejszy w snach. Co mówiło to o mnie, że moje pierwsze zadurzenie nadal było moją największą fantazją erotyczną?
Może mówiło to, że pierwszy był najbystrzejszym, najprzystojniejszym, najsłodszym facetem na świecie. Zmienił się w najbystrzejszego, najprzystojniejszego, najsłodszego i najseksowniejszego mężczyznę na świecie.
Zostałam wyrwana z jednego z tych naprawdę przyjemnych snów przez tego samego wspaniałego mężczyznę, który mówił przez sen za moimi plecami. Wydawało się, że miał własny przyjemny sen, spowodował, że się obudziłam.
Edward wydał westchnienie, kiedy jego wzwód dotknął moich ud. Nadal był nagi, a jego podniecenie zostawiło wilgotny ślad na mojej nodze. Byłam rozgrzana zarówno snem, jak i ostatnim wieczorem.
Boże, tak strasznie go pragnę.
Myśl o nim wewnątrz mnie, kochał mnie, prawie wprowadził mnie do swojego umysłu.
Żadne z nas nie jest jeszcze gotowe.
Wzdychając wstałam z łóżka, poprawiając koszulę i poszłam do łazienki. Kiedy wróciłam, Edward leżał w poprzek łóżka, z ramionami po jednej stronie. Łóżkowa świnia.
Ściągnęłam koszulę, przesunęłam jego ręce i wepchnęłam się jego objęcia. Wydał czarujący, lekko ochrypły dźwięk, jakby był zaskoczony tym, jak cudowny miał sen i odkrył nagą kobietę w swoich ramionach.
- Bella? – wymamrotał. – O, Boże. – Edward odsunął swoją erekcję od moich ud i poprawił kołdrę. – Przepraszam – wymamrotał.
- W porządku – powiedziałam w półmroku. Było dopiero po piątej. Spojrzałam na jego skrzywioną z bólu twarz. – Nadal cię boli? – przytaknął. – Mam lekarstwo w łazience, jeśli chcesz? – Edward sturlał się łóżka i przeszedł nagi przez pokój, wywołało to u mnie chichot. Słyszałam, jak zakaszlał gwałtownie w łazience, kiedy dezynfekował sobie usta. Po czym wrócił, śliniąc się.
- Lepiej – powiedział, wchodząc z powrotem do łóżka. Przysunęłam się bliżej i przebiegłam palcami w górę i w dół jego pleców. Edward wydał cichy dźwięk zadowolenia i zachowywał się tak, jakby zamierzał zasnąć.
Nienienienienienie!
- Hej – szepnęłam do niego. Jego oczy otworzyły się. – Chciałabym, byś nie zasypiał. – Odsunął włosy ze swojej twarzy i omiótł wzrokiem moje ciało. Edward miał w połowie przestraszony, a w połowie pożądliwy wzrok. Wzięłam jego dłoń i położyłam ją na swojej piersi.
- Czy to w porządku, aby to robić? – spytał. Na udach mogłam poczuć jego poranne podniecenie napinające się do gotowości.
- Bardziej niż w porządku – wyszeptałam. Podniósł drugą rękę i powoli mnie gładził. Patrzył zafascynowany, jak moje sutki twardnieją pod jego dotykiem. Jego oczy spoglądały na mnie, ciemniejąc z pożądania.
- Czy to miłe uczucie, kiedy cię tak dotykam?- spytał. Przytaknęłam, przygryzając wargi.
- Tak – powiedziałam, wzdychając. – Chcę byś mnie dotykał, całą. – Zobaczyłam w jego oczach walkę pomiędzy pragnieniem a niepewnością, potem poczułam, że jego palce zaczynają zataczać kółka wokół moich sutów, powodując, że jęknęłam z pożądania. Jego dotyk był delikatny i szalenie podniecający. Po latach z mężczyzną, który był zbyt brutalny, zbyt zaborczy, delikatność rąk Edwarda, sprawiała, że czułam się jak w niebie. Po kilku minutach chciałam krzyczeć z żądzy.
- Edward – westchnęłam, zabierając jego rękę z mojej piersi i położyłam ją na dole mojego ciała. Mogłam poczuć jego spięcie. – Nie bój się, pokażę ci jak, ukochany.
Dopóki nie opuścił go stres związany z tym co robił, prowadziłam jego rękę w dół mojego brzucha. Przesunęłam ją na moje podbrzusze i dalej pomiędzy uda na moje majtki. Trzymając swoją dłoń na jego pocierałam nią swoją kobiecość przez bieliznę. Uświadomiłam sobie ze zmieszaniem, że byłam cała mokra. Jego palce pocierały mnie delikatnie w górę i w dół, odkrywając. Kiedy nie mogłam już dłużej wytrzymać, uniosłam jego rękę i pociągnęłam swoje majtki, odsuwając je na bok.
Poprowadziłem jego palce w dół, wolno prowadząc je przez miękkie i wilgotne włoski pokrywające moją kobiecość. Byłam wilgotna i śliska, co pozwalało mu z łatwością wsunąć we mnie palce. Edward prawie nie oddychał obok mnie, albo z koncentracji, albo z czystego zdenerwowania.
Prowadziłam go rozsuwając moje wargi od dołu do góry, aż dotarł do małej twardej grudki na górze. Nie mogłam się powstrzymać i jęknęłam, kiedy dotknął pierwszy raz moją napiętą łechtaczkę. Tak bardzo tego potrzebowałam. Zacisnęłam swoje palce wokół jego i prowadziłam je bardzo delikatnie, zataczając kółka wokół. Szybko pojął, o co chodziło i nie trwało długo nim poczułam, że wszystko jest wystarczająco dla mnie przyjemne, więc puściłam jego dłoń i zacisnęłam swoje ręce na poduszce, poddając się wrażeniom, jakie wywoływał pomiędzy moimi nogami.
Długie smukłe palce Edwarda drażniły wszystko wokół mojej słodkiej plamki. Fakt, że był całkowicie niedoświadczony i nie miał żadnego pojęcia o tym jak szybko doprowadzić mnie do orgazmu, jeszcze bardziej mnie podniecał. Zatracił się po prostu w podnieceniu dotykania intymnie kobiety, po raz pierwszy. Całkiem nieźle, jak na pierwszy raz – pomyślałam bezwstydnie. I żeby potwierdzić moją niewypowiedzianą myśl, skierował dwa palce dół do wejścia do mojej cipki, naciskając na nie delikatnie. Spowodowało to, że poczułam ogromną przyjemność.
Moje plecy wygięły się, a ja musiałam powstrzymywać krzyk, kiedy orgazm przelewał się przeze mnie. Położyłam swoją rękę na jego ręce, aby nie mógł zbyt szybko jej zabrać. Kiedy w końcu się uspokoiłam, spojrzałam na niego czule. Jego oczy były wielkie ze zdziwienia, a moje serce kołatało. Mogłam w tej chwili ujrzeć Teddy’ego znacznie wyraźniej, niż kiedykolwiek przedtem.
- To było … przyjemne? – spytał niepewnie. Wydałam z siebie ciche chichocące westchnięcie.
- A jak myślisz? – spytałam, obracając swoją zarumienioną twarz w jego stronę i pocałowałam go w wierzch ust. – Tak, to było wspaniałe. – Poczułam jego erekcję na swoim biodrze i przesunęłam ręką po jego ciele. – Chcesz też to poczuć? – Edward gwałtownie się zaczerwienił.
- Przepraszam – wymamrotał zmieszany. – Nie wiem, co ze mną nie tak. Ostatnio zachowuję się jak nastolatek.
- To normalne – odpowiedziałam, pocierając go w górę i w dół, zmuszając Edwarda do zagryzienia warg z przyjemności. – To normalne, Edwardzie.
- Nic … nie jest … u mnie … normalne – wyjęczał, nacierając na moją dłoń.
- Czujesz się całkiem normalnie ze mną – wyszeptałam, delikatnie przyspieszając. – Właściwie, to czujesz się znacznie lepiej, niż zazwyczaj. Czujesz się wielki, twardy i idealny – akcentowałam każde słowo. Jego oczy zamknęły się, jego dłonie zacisnęły się na pościeli, a ja wiedziałam, że był blisko.
- Więc … nie … idealny – powiedział zdyszany. To mnie trochę zabolało, że nawet u progu ekstazy nie mógł zaakceptować, że jest wart kochania. Pochyliłam się i nacisnęłam go czołem, moja ręka nieustannie poruszała się w górę i w dół po jego gorącej, drgającej erekcji.
- Otwórz oczy – szepnęłam. Zrobił to, jego zielone oczy były szeroko otwarte, patrzył gorączkowo, kiedy jego ciało napinało się. – Jesteś dla mnie idealny, Edwardzie. – Spojrzał na mnie na ułamek sekundy, potem krzyknął moje imię, kiedy przeszył go orgazm.
Odpoczywał przez kilka minut, potem wytarł nas oboje, zanim obrócił się, aby złapać mnie w swoje ramiona. Moje nagie ciało wygięło się w jego stronę, a ja nie czułam się tak bliska komuś w trakcie całego życia, jak w tej chwili.
Edward trzymał mnie mocno przez chwilę, potem jego ramiona zaczęły się rozluźniać, a on zaczął oddychać głębiej. Kiedy zaczął dryfować w stronę snu, westchnął.
- Kocham cię, Bello – wymruczał. A potem zasnął.
Poczekałam kilka minut, zanim nie upewniłam się, że zasnął. Po czym odsunęłam się i delikatnie pocałowałam go w czoło.
- Też cię kocham, Teddy – szepnęłam.




Punkt widzenia Edwarda

Następne dwa tygodnie były rozmytą plamą wśród prac semestralnych i zaliczeń, chodzenia na wykłady i nauki. Egzaminy zaczęły się dwunastego grudnia, dni mijały jeden po drugim.
Było jeszcze gorzej, byłem zaniepokojony bez szczególnego powodu. W ciągu tych dwóch tygodni miałem dwa przypadki paniki i jeden atak. Większość snów była przerażająca … niekończąca się seria koszmarów z pojawiającym się czarnym potworem. Kilka snów, które nie były koszmarami, było niepohamowanie erotycznych. Miałem nawet mokry sen po raz pierwszy od czasu, kiedy byłem nastolatkiem. Dzięki Bogu, to była noc, kiedy Bella nie spała obok.
Podczas nocy, kiedy spała ze mną, spałem kamiennym snem. Bez koszmarów, bez snów. Po prostu spałem. Budziłem się czując jej ciepło, z jej pachnącym ciałem w moich ramionach. W niebie.
Spędzaliśmy ze sobą tyle nocy, ile mogliśmy, ponieważ rzadko mogliśmy zobaczyć się w ciągu dnia. Studiowanie na dwóch bardzo różnych kierunkach nie pomagało, chociaż nasze budynki nie były tak bardzo oddalone od siebie. Jedno z nas mogło szaleńczo przebiec przez nieustanną ulewę, aby skraść pół godziny spędzonej razem. Na jednej z takiej przechadzek do Tolman Hall wpadliśmy na Tylera, faceta, który namawiał Bellę na randkę. Bella rozmawiała z Alice, mając palce splecione z moimi. Bella pokazała mi go kiedyś z odległości, ale to był pierwszy raz, kiedy spotkaliśmy się twarzą w twarz. Oczy Tylera zwęziły się, kiedy mnie zobaczył, zmierzył mnie od góry do dołu z niedowierzającym wyrazem twarzy.
Mężczyzna stojący obok niego spoglądał z lekką ciekawością. Stali w akceptowalnej odległości ode mnie, lecz patrzyli się prosto na mnie.
- Co jest, Tyler? – powiedział, podążając za wzrokiem przyjaciela. Teraz obaj gapili się na mnie. Wierciłem się niespokojnie obok Belli, walcząc z pokusą rozluźnienia krawata. – Co to za Księgowy Chłopczyna stoi obok twojej małej Roszpunki?
- Mogę się mylić – powiedział Tyler przypuszczająco – ale myślę, że to brat Alice Cullen.
- Alice Cullen? – powiedział jego kolega. – Ten o niewydarzonej twarzy z przerażonymi oczami? Sądzę, że rodzice mogli jedynie karmić dziwaka, ponieważ wygląda on na opóźnionego w rozwoju. – Czułem jak napina się każdy mięsień w moim ciele, kiedy wzbierała we mnie wściekłość. Oczy Alice nagle odwróciły się w moją stronę.
- Edwardzie – powiedziała niskim ciepłym głosem. – Poczekaj. – Jej oczy stały się puste, a Bella odwróciła się zdziwiona, by spojrzeć na mnie,
- Co to? – spytała. Nie odpowiedziałem, po prostu patrzyłem na Alice, czekałem. – Edwardzie, co jest nie tak? – puściłem jej dłoń, moje oczy nie przestawały patrzeć na dwóch uśmiechających się głupkowato idiotów przede mną. Bella rozejrzała się w koło i zobaczyła Tylera i jego przyjaciela stojących tam i śmiejących się ze mnie, z nas.
- Nie mogę uwierzyć, że pieprzy się z tym dzieciakiem opóźnionym w rozwoju – powiedział Tyler, patrząc wprost na mnie. – Musi być naprawdę zdesperowana. Cieszę się, że nie zmarnowałem na nią czasu.
- Bez bicia. To nie będzie konieczne – powiedziała Alice surowym głosem, jej oczy rozszerzyły się. Po tym odszedłem. – Wiesz, że ludzie cierpiący na zaburzenia po stresie pourazowym czasami miewają niekontrolowane ataki wściekłości – słyszałem Alice mówiącą do Belli, kiedy szedłem naprzód.
Zobaczyłem jak uśmiech znika im z twarzy, kiedy pokonywałem odległość między nami w rekordowym czasie. Może nosiłem okulary i miałem przylizane włosy i krawat … ale nie byłem mały, ani chudy albo przestraszony.
Byłem rozwścieczony.
- Tyler, czyż nie? – powiedziałem niskim, niebezpiecznym głosem. Cofnął się o krok, zaalarmowany przez wyraz mojej twarzy. Uniósł ręce w górę w postawie obronnej, a jego przyjaciel wyglądał, jakby chciał znaleźć się gdziekolwiek indziej.
- Taa, co z tobą, dziwaku? – Tyler odpowiedział posępnie.
- Nic ze mną, z wyjątkiem tego, że właśnie słyszałem, jak mnie obrażasz, moich rodziców, mojego brata i siostrę i moją dziewczynę. A to, głupi skurwysynu, za dużo dla mnie. – Alice powiedziała mi kiedyś, że kiedy jestem wściekły, jestem najbardziej przerażająco wyglądającą osobą na świecie i sądząc po reakcji Tylera, musiałem przyznać, że miała rację. Jego oczy zmrużyły się, wyglądał na przerażonego, a jego przyjaciel szybko się oddalił.
- Stary, tylko mówiłem … wiesz … nic osobistego nie miałem na myśli – wyjąkał. Zacisnąłem swoje dłonie w pięści, żeby go nie chwycić. To było miejsce publiczne, a okładanie go mogłoby przynieść kłopoty nam wszystkim. Nie, żebym coś wiedział o biciu się, nigdy nie wygrałem żadnej walki. Emmett zawsze ratował mnie jako nastolatka, kiedy dochodziło do rękoczynów. Ale to nadzwyczajne, jak rzadko muszą się zdarzyć, zwłaszcza dorosłym. Tyler był osobą znęcającą się nad słabszymi. A one zawsze wycofują się, gdy dochodzi do konfrontacji z ich ofiarami.
Bycie bezwolnym lunatykiem nigdy nie krzywdzi innych.
- Nic osobistego w tym, że nazwałeś moja dziewczynę zdesperowaną? – warknąłem, zaciskając usta. – Nic osobistego? – Pozwoliłem mojemu głosowi podnieść się trochę. Jego przyjaciela nie było, zniknął, jakby zapadł się pod ziemię. Tyler zrobił kolejny krok do tyłu.
- Jesteś pieprzonym szaleńcem, wiesz o tym? – wyjąkał.
- Taa, jestem – odpowiedziałem, pochylając się w stronę jego twarzy. – Jestem pieprzonym szaleńcem. Mam nawet na to papiery. Więc przestań pieprzyć o mojej rodzinie albo o kobiecie, która kocham. Nawet nie myśl o niczym innym niż uprzejmość wobec niej. Albo dowiesz się dokładnie jak szalony jestem. – Wydałem się z siebie krzyk furii. Oczy Tylera były tak szeroko otwarte, że myślałem, że gałki oczne mu wypadną. Gdybym nie był tak wściekły, prawdopodobnie uznałbym to za zabawne.
- Dobrze, dobrze. Tylko zostaw mnie w spokoju – powiedział nerwowo, robiąc krok do tyłu. Powoli wycofał się, wziął swoją torbę i uciekł. Stałem przez chwilę, trzęsąc się ze wściekłości. Minęło parę minut, zanim gniew opuścił moje ciało.

Punkt widzenia Belli

Nie byłam w stanie usłyszeć większości tego, co Edward powiedział Tylerowi, ale język ciała powiedział resztę. W mniej niż minutę, Tyler podkulił ogon, rzucając niespokojne spojrzenia. Edward patrzył jak odchodzi, jego ciało było sztywne z napięcia. Nie wiedząc w najmniejszym stopniu, jak sobie z tym radzić, zwróciłam się po radę do Alice.
- Nie podchodź do niego przez chwilę – poradziła mi. – Zajmie mu to trochę zanim się uspokoi po wybuchu takim, jak ten. Jeśli cię zauważy, może na ciebie nakrzyczeć. – Alice nagle zachichotała. – Albo w twoim przypadku może cię rzucić na stół i…
- W porządku, rozumiem aluzję – powiedziałam szybko, wywracając oczami. – Co on mógł powiedzieć Tylerowi?
- Nie wiele – powiedziała Alice, podsuwając mi krzesło. – To wszystko sprawa podejścia. Edward jest przerażający, kiedy jest rozgniewany. Ale to tylko fasada. Nie dochodzi do rękoczynów, zanim nie spróbuje wszystkiego. On po prostu wygląda bardzo, bardzo strasznie – Alice zachichotała. – Sądzę, że nie będziesz miała więcej problemów z Tylerem. – Usiadłyśmy na moment, kiedy starałam się pomyśleć, co czuję w związku z tym, co właśnie się wydarzyło.
- O czym myślisz? – miękko zapytała Alice. Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- Nikt nigdy nie stanął w taki sposób w mojej obronie – w końcu powiedziałam – Wolałabym, by nie weszło mu o w nawyk. Ale muszę powiedzieć, że czuję się z tym cholernie dobrze.

Punkt widzenia Edwarda

Zapukałem cicho w drzwi mojej sypialni, potem je otworzyłem. Bella leżała zwinięta na łóżku w jednej z moich koszulek, czytając pęk notatek.
- Cześć – powiedziałem niezdarnie. – Mogę wejść? – Bella uśmiechnęła się i odłożyła notatki na nocny stolik.
- To twój pokój, Edwardzie. – Wszedłem nerwowo i usiadłem na krześle przy biurku. – Jak minęła ci reszta dnia? Wystraszyłeś jeszcze śmiertelnie kogoś? – Oblałem się rumieńcem ze zmieszania. Otworzyłem usta, a słowa wylały się z nich potokiem.
- Bello, przepraszam. Bardzo przepraszam. Nie wiem, co się stało, po prostu usłyszałem, co powiedział i straciłem kontrolę. Mówił takie okropne rzeczy, więc musiałem coś zrobić. Nie chciałem zawstydzać ciebie, ani Alice, obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. – Musiałem przerwać, aby wziąć oddech. Patrzyłem przerażony, jak Bella podskoczyła z łóżka i zmierzała w kierunku drzwi. – Proszę, nie wychodź, proszę porozmawiajmy… - Przerwałem nagle, kiedy zamknęła drzwi.
I przekręciła klucz.
Przeszła z powrotem przez mój pokój, a ja nagle zauważyłem, że nie miała nic na sobie, z wyjątkiem mojej koszulki. Jej włosy były spięte w jeden długi warkocz, obijający się o jej nagie uda, kiedy szła. Bella zatrzymała się przed moim krzesłem i pochyliła się. Mogłem dojrzeć przez koszulkę jej cudowne piersi i to co niżej.
Byłem bardzo zmieszany i bardzo podniecony.
- Edwardzie – powiedziała delikatnie – dziękuję, że stanąłeś dzisiaj w mojej obronie. To wiele dla mnie znaczyło. Mogę okazać ci wyrazy mojej wdzięczności? – Spytała tak słodko i wyglądała tak podniecająco, że zakręciło mi się w głowie. Przytaknąłem milcząco i odchyliłem głowę, aby odebrać gorący pocałunek, jaki złożyła na moich ustach.
Brakowało mi już oddechu, kiedy skończyła i usiadła na moich kolanach. Usiadła na nich okrakiem, a jej usta znów pochwyciły moje. Jej palce poruszały się w górę i w dół po mojej szyi, po czym zsunęły się niżej i zaczęły rozluźniać mój krawat.
- Jest ktoś jeszcze, komu, chciałabyś, abym stawił czoło?- wymamrotałem, kiedy zerwała ze mnie sweter i rzuciła moją koszulę w róg pokoju. – Bo chętnie bym to zrobił.
- Dam ci znać – szepnęła, wzdychając kiedy moje ręce wślizgnęły się pod koszulkę i zaczęły śledzić krągłości jej piersi. Wydałem cichy dźwięk zawodu, kiedy Bella wyślizgnęła się z mojego uchwytu i zeszła z moich kolan. Uklęknęła przede mną na podłodze i rozpięła moje dżinsy. – Podnieś się, kochanie – powiedziała, ściągając spodnie z moich bioder. Moje bokserki ściągnęła razem z nimi, uwalniając moją napiętą twardość. Bella oparła swoje łokcie na moich udach i objęła ją jedną dłonią.
Zaczęła pochylać się do przodu, a ja nagle uświadomiłem sobie, co zamierzała zrobić.
- Bella, jesteś pewna … uhnn! – krzyknąłem, kiedy usta Belli wolno schodziły po główce mojego wzwodu. Uczucia jej ust zaciskających się wokół, nie mogłem porównać do niczego, co czułem w swoim życiu. Było gorąco, wilgotno i tak ciasno, kiedy poruszała się z powrotem, ssąc koniuszek. Jedną dłoń zacisnęła na podstawie mojego penisa, drugą delikatnie ściskała moje jądra. Prawie spadłem z krzesła, gdy jej język zaczął lizać spodnią stronę mojego członka. Dotarła do góry i ruszyła z powrotem w dół z zaskakującą siłą, potem trochę zwolniła, utrzymując stały rytm.
Jasna cholera, dostaję loda.
Popełniłem straszny błąd, patrząc w dół na nią, kiedy mnie pieściła. Jej różowe usta były mocno zaciśnięte wokół mnie, a jej twarz pełna była skupienia. Oderwała usta i drażniła mnie językiem na całej długości, z delikatnym uśmiechem na ustach. Belli sprawiało to … przyjemność.
To doprowadziło mnie do końca. Poczułem ciepło zbierające się w moich jądrach, ciśnienie zaczęło przebiegać falami dół mojego ciała. Usta Belli zsunęły się na dół mojego naprężonego członka, ssały i lizały go całą drogę. Wierciłem się na krześle, bardzo starając się powstrzymać, ale wiedziałem, że to przegrana walka. Sięgnąłem na dół i odepchnąłem jej głowę, ale roztrąciła moje ręce.
- Bella – westchnąłem, prawie chaotycznie. – Bella … odsuń … się albo … nie mogę … oh … oh … Jezu! – krzyknąłem głośno, kiedy mój orgazm eksplodował i trysnął prosto w jej usta, nie mogąc wytrzymać już dłużej ani sekundy. Moje głowa odchyliła się do tyłu, moje serce waliło z wysiłku. Bella wstała z kolan i wymknęła się na chwilę z pokoju, kiedy dochodziłem do siebie. Wróciła z szerokim uśmiechem i butelką wody.
- To było… - zaczerwieniłem się – najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek doświadczyłem … w całym moim życiu.
Bella pocałowała mnie i uśmiechnęła się.
- O to chodziło, kochanie – szepnęła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin