FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Moonlight Night [Z][+18] Rozdział XX /19.10.2009/ Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:18, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Czytam, czytam i....uważam, że to jest jedne z lepszych opowiadań na tym forum- przynajmniej jak narazie :)
Z każdym rozdziałem coraz bardziej mi się podoba, jak tak dalej pójdzie to Twoje opowiadanie trafi do mojej pierwszej piątki. Akcja powoli zaczyna się rozwijać...aaaaa!!!! I aż się nie mogę doczekać, co będzie dalej :D
Podoba mi się, że tak często wstawiasz kolejne części, bo w sumie gdybym miała długo czekać to chyba poobgryzałabym sobie paznokcie u rąk ze zniecierpliwienia :)
Weny weny i jeszcze raz weny, bo co tu dużo gadać- Twoje opowiadanie jest naprawdę zajmujące :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:27, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Jejku to opowiadanie naprawde ma w sobie coś. Każde twoje zdanie emanuje urokiem i lekkością(to aż dziwne). Czyta sie to złatwością i jest to wszystko tak obrazowe że mam wrażenie że jestem tam z nimi. Jestem pod wpływem czaru, jaki niewatpliwie roztacza twoje dzieło. Już nie moge się doczekać kiedy dodasz kolejny czapik. Super prowadzisz akcję. Nic nie jest wymuszone...
Uwielbiam ten ff i oby tom się nie odmieniło.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:36, 20 Cze 2009 Powrót do góry

Wstawiam piąty rozdział, ale szósty niestety dopiero za około tydzień, bo wyjeżdżam i będę bez internetu Wink

Beta jak zwykle Susan z piekła rodem :**

Rozdział V

Siła wyższa


Bella

Wyszłam do ogrodu zarazem szczęśliwa, jak i poirytowana. Dzień minął mi szybko i przyjemnie. Muszę przyznać, że od dawna się tak dobrze nie bawiłam. Wiedziałam, że gdyby ktoś usłyszał coś takiego, z moich ust bardzo by się zdziwił, ale nie przyćmiło to mojej euforii. Kochałam przyrodę, ale dla świętego spokoju Renee, rzadko opuszczałam dom sama, a tym bardziej pieszo. Ten Amfiteatr… Bajeczne miejsce - ciche, spokojne, a jakże tętniące życiem.
- Jesteś wreszcie! Gdzie byłaś? Miałyśmy pojechać do galerii. – Jessica. Tak bardzo za nią tęskniłam. Już rozbolała mnie głowa.
- Przepraszam, zapomniałam, że byłyśmy umówione. – Opadłam na leżak, obok mojej koleżanki. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo jestem zmęczona.
- Nie mów, że byłaś na zakupach beze mnie? – spytała podejrzliwie, akcentując „beze mnie”.
- Nie byłam. – Odpowiedziałam krótko.
- Ach, no to dobrze. Wiesz co się stało?
Nie wiem i nie chcę wiedzieć – pomyślałam. Byłam wyczerpana, nie tyle przez tą krótką – niestety – wycieczkę, ile przez palące słońce. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, bo Jessica stała już tyłem do mnie, a z jej opowiadania wyłapywałam tylko pojedyncze zwroty.
- Chyba chce się ze mną umówić… A może powinnam przejąć inicjatywę… Jak ona w ogóle mogła? Ta sukienka była koszmarna, mówię ci – ohyda…
Powinnam napisać SMSa do Jake’a i chciałam wysłać wiadomość do Emma, ale zdążyłam tylko włączyć menu w komórce i nagle poczułam, że coś mnie przygniata. Wokół mnie nastała ciemność.

Obudziłam się, bo poczułam lekkie wstrząsy.
- Starałem się być delikatny, kochanie – uśmiechnął się ojciec. Było już ciemno. – Jessica wyszła dwie godziny temu. Nie jest na ciebie zła, bardziej ciekawa co cię tak zmęczyło.
- Ach, tak… - spojrzałam na niego. Za to właśnie kochałam Charliego – mówił mi o takich rzeczach, żebym o nich wiedziała, a nie po to, by wyciągnąć ode mnie informacje.
– Możesz mnie już postawić, tatku. Dalej pójdę sama.
- Chyba nie do końca się obudziłaś Bells – spojrzał na mnie z rozbawieniem. Już byliśmy w moim pokoju.
- Dziękuję i dobranoc. – Pocałowałam ojca w policzek i zamknęłam za nim drzwi.
Poszłam do łazienki, bo postanowiłam wziąć szybki prysznic. Na całe szczęście świeżo wyprana piżama i ręcznik były już przygotowane. Odkręciłam gorącą wodę – tego mi było trzeba. Mój tropikalny żel pod prysznic pachniał znakomicie. Na wieczorną toaletę poświęciłam wyjątkowo dużo czasu – ponad godzinę. Włączyłam komputer i sprawdziłam skrzynkę odbiorczą. Jak zwykle się nie zawiodłam.

Cześć Skarbie :* Nie przejmuj się kierowcą, pewnie nie będzie tak źle – zazwyczaj nie jest. Między mną a Jane nic się nie zmieniło i już chyba nie zmieni. Nie rozumiemy się – jej priorytety są inne, niż moje. Ciężko to wytłumaczyć, a tak chciałbym móc Ci o wszystkim powiedzieć. Lepiej przykładaj się do fletu, bo Renee w końcu Cię zlinczuje za brak nowego, zaskakującego talentu :) Pa, do napisania. Kocham :* Twój Emm.

A jednak. Byłam pewna, że on i Jane, pogodzą się, jak to mieli w zwyczaju. Było mi smutno, że cierpi, ale widziałam, że dobrze się stało – nie była go warta.
„Ciężko to wytłumaczyć, a tak chciałbym móc Ci o wszystkim powiedzieć” – to zdanie przeczytałam kilkanaście razy i bardzo się na nim skupiłam. Dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek, więc czemu nie pokusić losu o jeszcze jedną. Odpisałam mu.

Cześć Emm :* Nie przejmuj się sytuacją z Jane, na pewno jakoś się ułoży… A kiedy mówię, że się ułoży wiesz, że mam na myśli, że znajdziesz kogoś lepszego :) Zasługujesz na wspaniałą dziewczynę, bo sam jesteś wspaniały. Napisałeś, że bardzo chciałbyś mi o wszystkim opowiedzieć… i tak sobie myślę, że to świetny pomysł! Emm uważam, że powinniśmy się spotkać. Przecież z Forks do LA jest jakieś 1200 mil, to nie tak dużo, pewnie z dwadzieścia godzin jazdy. Co o tym myślisz? Wiesz, że jesteś dla mnie jak brat i przyjaciel zarazem, a do tego pomocne silne, męskie ramię :)
Co do mojego kierowcy – to naprawdę miły chłopak. Nazywa się Edward. Zabrał mnie dzisiaj w piękne miejsce, nawet nie wiedziałam, że takie istnieje, a tym bardziej, że w mojej okolicy. Zrobił mi zdjęcie, bo chciałam wysłać do Ciebie MMSa, ale z tego wszystkiego zapomniałam. Załączam go do maila. Trzymaj się cieplutko kochany. Twoja B. :*


Wyłączyłam komputer i wzięłam do ręki książkę, ale na trzymaniu się skończyło. Usnęłam, jak małe dziecko.


Edward

Wszedłem do baru Blacków. Jacob już na mnie czekał. Od razu kupiłem dwa piwa i podszedłem do stolika, przy którym siedział.
- Słuchaj Ed, sorry za Renee…
- Nie ma za co Jake, naprawdę. Nie zwracałem na nią uwagi.
- Po pierwsze jest za co, bo wypytywała cię jak wariatka, a po drugie wiem.
- Co wiesz?
- No, że nie zwracałeś na nią uwagi, bo pożerałeś Bellę wzrokiem – wyszczerzył zęby.
- Nie. – Powiedziałem potrząsając głową, jakby to miało cokolwiek zmienić.
- A właśnie, że tak, ale spoko – raczej żadna z nich tego nie zauważyła.
- No to dobrze, napijmy się. – Odparłem ucieszony. Taka błahostka nie mogła popsuć mi humoru, zresztą nic nie mogło.
- No to chlup!
Przesiedzieliśmy z Jacobem w barze około trzech godzin, a wypiliśmy po cztery piwa. Mój kompan wypalił do tego chyba z pół paczki papierosów.
- Będę się zbierał Jake. Chcę zdążyć na kolację. – Stwierdziłem. Mama na pewno już się martwi.
- Jasne, odwiózłbym cię, ale wiesz… siła wyższa – uśmiechnął się szeroko. Bardzo szeroko. To chyba za sprawą ostatniego łyka piwa. Ja też czułem się tak, jakbym mógł się tylko śmiać. Tyle, że w moim przypadku nie można było stwierdzić, czy źródłem euforii jest ów trunek, czy moja wspaniała, piękna Bella. Skłaniałbym się do tej drugiej opcji, bo jeśli chodzi o wchłanianie alkoholu należałem do tych z „mocnymi głowami” – chyba miałem to po ojcu.
- No to do zobaczenia – pożegnałem się.
- Taaa… na ślubie twoim i kuzyneczki. – Uśmiechnąłem się. Jacobowi wyraźnie plątał się język. Wyszedłem z baru, a po drodze do domu myślałem o dzisiejszym dniu. Przypomniałem sobie cudowną twarz mojego Anioła, jej oszałamiający zapach, słodki głos. Byłem dumny z tego, że zachowywałem się w miarę normalnie. Moim zdaniem nie mogła się domyślić, że coś do niej czuję. Nawet, kiedy wspomniała o swoim „przyjacielu”, nie pokazałem jak mnie to poruszyło. Swoją droga nie do końca chciałem wiedzieć, kim jest ten chłopak – przecież wiedziałem, że Bella Swan to nie dziewczyna dla mnie. Albo inaczej: to ja nie byłem kimś odpowiednim dla niej. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale przebywanie w jej towarzystwie sprawiało mi dziką radość. Otworzyłem drzwi do domu.
- Jesteś nareszcie, synku – powitała mnie mama.
- Tak, mamo przepraszam, ale zasiedziałem się jeszcze z bratem Setha.
-Dobrze skarbie. Opowiadaj jak było. – usiadła i patrzyła na mnie. A co miałem niby powiedzieć własnej matce? – No Edwardzie, mów! Coś cię się nie spodobało? A może ta kobieta, chciała na tobie zaoszczędzić? – dopytywała się Esme.
- Nie! Skądże! Było super. To lekka i przyjemna praca, a wypłata jeszcze przyjemniejsza. Zobacz. – Podsunąłem jej umowę, która dała mi Renee. Przez dłuższą chwilę milczała.
- Tak się cieszę kochanie, będziesz mógł odłożyć na studia! – Pocałowała mnie w policzek. – To co, masz ochotę na naleśniki z miodem?
- Tak poproszę. – Zamyśliłem się. Studia? Raczej nie. – Alice jest u siebie?
- Powinna być, nie widziałam, żeby wychodziła.
Ruszyłem do pokoju siostry. Siedziała na swojej małej sofie, a razem z nią Carlise.
- Cześć, tato.
- Cześć. – Przyglądał mi się badawczo. – Wyglądasz na zadowolonego.
- Tak? A zresztą, czemu miałbym nie być zadowolony?
- A nic, nic. Tak tylko mówię. Idę do mamy.
- Widzę, że wszystko dobrze z Bellą. – Alice uśmiechnęła się smutno.
- Nawet lepiej, niż dobrze, siostra. – Usiadłem obok niej na miejscu ojca i objąłem ramieniem. Spuściła głowę, więc podniosłem ją siłą, zmuszając, żeby na mnie spojrzała. – A za tydzień, zabieram cię na ogromne zakupy, do kina i na obiad. Co Ty na to? – Alice uśmiechnęła się promiennie i rzuciła mi się na szyję.
- Kocham cię, Ed – powiedziała cicho.
- Alice, Edward! Naleśniki gotowe! – Zawołała mama. Wstaliśmy i oboje ruszyliśmy w stronę kuchni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Sob 19:40, 20 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 18:17, 21 Cze 2009 Powrót do góry

Ciekawe;) Jak miło, że chyba pierwsza jestem, jak mi się nikt nie wtryni xD
Więc nie robi się gorzej, chociaż wcześniej było odrobinkę lepiej. Przyłóż się, masz wakaaacje xD potańcz sobie taniec hula i od razu będzie Ci się lepiej pisało. Dobra kończę, bo jak się rozkręce to będzie źle;)
Weny na kolejne;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:23, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Przepraszam za tak długą przerwę, ale jak mówiłam byłam we Włoszech... Tak blisko Volterry, że, aż żal... :D Naprawdę skręcało mnie w autokarze czy nie wyskoczyć xD Miłego czytania Wink

Betowała like always Super-Susan ;**

Rozdział VI

Wersja neutralna

Bella

Obudził mnie dźwięk SMSa. Przeciągnęłam się i sięgnęłam po telefon.
Ślicznie wyszłaś na tym zdjęciu Mała. Wstawaj, bo szkoda dnia. E.
Uśmiechnęłam się do siebie i szybko się podniosłam, żeby sprawdzić skrzynkę odbiorczą. Poza powiadomieniem o nowym repertuarze kina, którego byłam stałą klientką, nie było nic. Nawet spamu – moja poczta elektroniczna należała do tych lepszych - płatnych. Kiedy pisałam wczoraj do Emma byłam pełna nadziei. Dzisiaj to uczucie stłumił wstyd. Dostałam od niego SMSa, ale na maila nie odpowiedział. Pewnie go wystraszyłam. Niepotrzebnie zaproponowałam spotkanie. Chociaż z drugiej strony, może nie miał dość czasu na odpisanie. Było już po dziewiątej, więc zaczęłam szykować się do kościoła. Za niecałe pół godziny miał po mnie przyjechać Jake. Od dłuższego czasu chodziliśmy razem na niedzielne msze. Miałam dość wysłuchiwania koleżanek matki. Zawsze to samo : „Twoja Bella to… twoja Bella tamto… cóż za urocza dziewczyna… figurę odziedziczyła po tobie, Renee…”
Wybrałam czarne spodnie z materiału i szaro-srebrną bluzkę. Gdy byłam gotowa, zeszłam na dół. Śniadanie już na mnie czekało.

Edward

Obudziłem się, bo było mi niewygodnie - coś gniotło mnie w plecy. Otworzyłem oczy i szybko zorientowałem się, że nie leżę w swoim łóżku. No tak, w końcu wczoraj przegadaliśmy z Alice kilka ładnych godzin, więc musiałem usnąć. Moja siostra była jeszcze pogrążona w krainie snów, ale postanowiłem ją z niej wyrwać.
- Wstawaj, mała – powiedziałem dość cicho.
- Ed, co jest? Która godzina? – spytała zaspana. Rozbawiła mnie.
- Po dziewiątej. Idę pod prysznic, muszę się doprowadzić do porządku. – Stwierdziłem.
- Dobra, ja zaraz wstaję.
Wszedłem do swojego pokoju po czyste ubrania. W domu było cicho. Sprawdziłem w kuchni, czy mama zrobiła dla nas śniadanie. Na stole nie było nakrycia, jedynie zapisana kartka z doktorskiego notesu ojca:

Wyszliśmy na spacer do lasu. Pogoda jest piękna, możemy nie wrócić na obiad. Rosalie spędzi dzień u Tanyi. Kochamy Was. Rodzice.

Uśmiechnąłem się pod nosem. To dobrze, że Carlise nareszcie ma wolną niedzielę. Mama tak dawno nigdzie nie wychodziła. A może jeśli Alice nie ma innych planów, też będzie chciała gdzieś się wybrać? Najpierw postanowiłem wziąć prysznic, zresztą nie chciałem jej budzić. Niby mówiła, że zaraz wstaje, ale ja ją za dobrze znam by w to uwierzyć. Wyszedłem z łazienki i poczułem miły zapach.
- Nareszcie! – zawołała siostra. – Facet, a tyle czasu mu zajmuje toaleta.
Jednak tym razem udało jej się bez problemu podnieść z łóżka. Mało tego - zrobiła mi śniadanie. Humor jej dopisywał – dogryzała mi, więc było to pewne.
- Jajka na bekonie? – spytałem, ignorując zaczepki siostry.
- Tak jest. - Odpowiedziała radośnie.
- Świetnie – niby tylko skwitowałem potwierdzenie, ale tak naprawdę bacznie się jej przyglądałem. Wczoraj nie była jeszcze w takim szampańskim nastroju.
- Na co się gapisz? – spytała rozbawiona.
- Na ciebie, nie widzisz? – wyszczerzyłem zęby. Postanowiłem grać tak jak ona.
- Oj, Ed... Pogoda jest cudowna, rodzice wyszli wreszcie gdzieś tylko we dwoje – wiedziałem, że chodzi o tatę. - A w dodatku, mam u ciebie obiecane zakupy.
- No tak, masz. – Odpowiedziałem, bo patrzyła na mnie, jakby chciała wyciągnąć potwierdzenie.
Może myślała, że wczoraj zwariowałem i plotłem bzdury. Chyba nie do końca się myliła,
bo z jednego powodu oszalałem na pewno.
A ten powód miał jakże piękne i dźwięczne imię – Bella.

Bella

Kiedy wyszliśmy z Jacobem z kościoła, zdałam sobie sprawę z tego, jaka jest piękna pogoda.
- Jake, może wybierzemy się dzisiaj gdzieś nad wodę? – spytałam od razu.
- Nie mogę Bells – spojrzał na mnie przepraszająco. – Obiecałem Billy’emu, że pojadę z nim odwiedzić Setha. – Przewrócił oczami. – Jakby temu popaprańcowi, były potrzebne wizyty ojca.
- No to trudno. Zostanę w domu przy basenie.
- To może namów Charliego, żeby gdzieś cię zabrali, po co się masz nudzić?
- Ta… chciałoby się. Dzisiaj idą na obiad z rodzicami Jess. Mam jej dosyć jak na jeden weekend.
- Współczuję. – Powiedział, ale w jego głosie słychać było rozbawienie. – Wsiadaj odwiozę cie do domu.
Jechaliśmy kilka minut w ciszy. Zastanawiałam się, czy mam w domu jakieś książki, których jeszcze nie przeczytałam – wszystko byle nie nuda. Łudziłam się, że Emmett odpisał na moją wiadomość – wtedy mogłabym zaplanować mu podróż i zorganizować miejsce spotkania. Znowu naszedł mnie lęk, że zaproponowałam za dużo. Byliśmy przyjaciółmi, co do tego nie miałam najmniejszych wątpliwości, ale może jemu odpowiadała znajomość online.
- Wczoraj wieczorem spotkałem się z Edwardem. – Jacob wyrwał mnie z zamyślenia.
- To całkiem miły chłopak. – Odpowiedziałam. Uśmiechnął się.
- Tak, jest w porządku. Chodzi o to, że on też nie ma planów na dzisiaj – spojrzał na mnie. – Mówił mi – dodał.
- Jake, dzisiaj jest niedziela – przypomniałam mu – Edward nie pracuje w niedziele. Pokiwałam głową z uśmiechem.
- Na wszelki wypadek, dam ci jego numer telefonu. Daj komórkę zapiszę. Posłusznie oddałam aparat kuzynowi. Nie widziałam w tym większego sensu, ale może faktycznie numer mojego kierowcy mógł mi się kiedyś przydać. Poza tym nigdy nie odmawiałam Jacobowi. Niczego.
- Proszę, zapisany. Niestety nie wejdę nawet na sok. – Spojrzał na mnie. Spanikowałam: a co jeśli Emm nie odpisał? Podjechaliśmy właśnie pod dom. Chyba opatrznie zrozumiał moją minę, bo szybko dodał. – Bells wiesz, że sto razy bardziej wolałbym wybrać się gdzieś z tobą, niż odwiedzać mojego potłuczonego braciszka.
- Wiem, spoko Jake – pocałowałam go w policzek. – Dzięki za podwiezienie. Pa!
- Trzymaj się mała – powiedział i odjechał.
Nie zastanawiając się wiele weszłam po schodach prosto do swojego pokoju. Angie miała wolne, rodzice zawsze w niedziele jadali poza domem. Ściągnęłam spodnie, jeszcze dwie godziny temu nie sądziłam, że będzie, aż tak ciepło. Z braku pomysłu postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic. Niestety, nie zajęło mi to wiele czasu – w końcu na miłość boską, ile można się myć?! Emmett nie odpisał. Cóż, właśnie tego się spodziewałam. Opadłam na łóżko. Nie miałam pomysłu na zabicie czasu. Jak ja czasem nienawidziłam tej rutyny! Tego wszechobecnego w moim życiu bogactwa! Dlaczego nie mogłam mieć normalnych przyjaciół? Takich, którzy poszliby ze mną w niedzielne popołudnie, pograć w piłkę czy na spacer. Poczułam, że coś mnie gniecie. Telefon. Musiałam rzucić go przedtem na łóżko. Telefon! No jasne! Nie zastanawiając się wiele napisałam SMS:
Cześć. Czy masz już zaplanowane popołudnie? Bella S.
Wybrałam opcję: wyślij. Odbiorca: Edward Cullen.

Edward

Po śniadaniu głównie… nie robiłem nic. Alice malowała paznokcie, więc postanowiłem skorzystać z nieobecności reszty rodziny i po prostu się byczyć. Myślałem o moim Aniele.
O jej cudownej twarzy, delikatnej skórze, pociągającym zapachu i o tym, że wydawała mi się być… zagubiona, nawet nieszczęśliwa. Zastanawiało mnie czego Belli brakuje. Miała pieniądze, nieziemską urodę (zdawałem sobie sprawę z tego, że to moje subiektywne odczucie, ale zawsze), wiele talentów, a przede wszystkim piękny umysł. A jednak, kiedy zabrałem ją do Amfiteatru, wyglądała jak dziecko, które pierwszy raz widzi wesołe miasteczko. Czyżby w jej idealnym życiu brakowało, tak podstawowych pociech, jak spacer po lesie? Leżałem tak i myślałem, kiedy usłyszałem mój telefon. Dźwięk SMS. Może to Seth, dawno się nie odzywał. Ruszyłem w stronę stolika i odebrałem wiadomość:
Cześć. Czy masz już zaplanowane popołudnie? Bella S.
Przeczytałem ten krótki tekst kilkanaście razy. Euforia wzbierała we mnie i nadymała mnie jak dmuchany balon. Jaki byłem szczęśliwy, że nie zdążyłem zaproponować Alice wspólnego spędzania dnia! Odpisałem od razu, ale wiele razy zmieniając treść wiadomości. Wreszcie zostawiłem tak:
Cześć Bello! Fajnie, że napisałaś, bo strasznie się nudzę. Masz ochotę gdzieś się przejechać? Edward.
Stwierdziłem, że ta wersja jest najbardziej neutralna i nie zdradza zbytnio moich uczuć.
- Alice! Alice! – Jak mogła nie słyszeć w takiej chwili?! – Alice!
- Co jest? – siostra wybiegała z pokoju. Śmierdziała strasznie lakierem do paznokci. I zmywaczem. – Pali się czy jak?
- Spotykam się dzisiaj z Bellą! – Wykrzyknąłem. Głupol ze mnie, ale emocje wzięły górę.
Alice spojrzała na mnie badawczo. Chyba oceniała stan mojego stroju i fryzury.
- O której? – spytała wreszcie.
- Chyba za chwilę. – Odparłem. Jęknęła.
- Dobra, chodź – pociągnęła mnie za rękę. – Pokaż mi wszystko, co kupiłeś ostatnio z Jacobem.
Przejrzeliśmy wspólnie moją szafę i w końcu wybraliśmy nowe jeansy i niebieski, bawełniany podkoszulek. Nie chciałem za bardzo się stroić, a poza tym, tak czułem się swobodnie. Bella odpisała:
Bardzo. Może do Amfi, albo w jakieś podobne miejsce? Przyjdziesz? Pojedziemy moim samochodem, ok.?
Czy przyjdę, ba! Jakbym tylko mógł, przyleciałbym do niej na skrzydłach.
- No, wyglądasz nieźle – pochwaliła mnie moja stylistka.
- Dzięki, no to lecę – powiedziałem krótko. Tak naprawdę wszystko we mnie, aż się paliło i gotowało, żeby wreszcie zobaczyć moją Piękną.
- Ed dobrze ci radzę nie spiesz się za bardzo. – Alice uśmiechnęła się i zamknęła za mną drzwi. Ona nic nie rozumiała. Jak mógłbym się nie spieszyć? Wiedziałem, że jak dojdę do domu Belli, w dziesięć minut, będzie to wyglądało tak jakbym cały dzień tylko czekał na wiadomość od niej w pełnej gotowości. Nie dbałem o to. Nie byłem zwykłym zakochanym nastolatkiem, jeśli trzeba by było, oddałbym życie za mojego Anioła. Ona również wyróżniała się spośród dziewczyn w swoim wieku. Najzwyczajniej w świecie czułem, że mnie potrzebuje. Było to dla mnie tak oczywiste jakby zapewniła mnie o tym, co najmniej sto razy. Starałem się nie myśleć o Belli w ten sposób, bo w końcu i tak miałem się rozczarować, ale odwlekałem ten moment, tak długo, jak tylko się dało. Dopóki mogłem z nią przebywać, nie zamierzałem marnować czasu. Była dla mnie jak powietrze… jak narkotyk. Nawet się nie zorientowałem, a już stałem przed domem Swanów. Wziąłem kilka głębokich oddechów i zadzwoniłem do drzwi.
- Już idę! – usłyszałem ją. Po kilku sekundach otworzyła drzwi. Też miała na sobie jeansy, ale jej bluzka była o wiele bardziej elegancka niż moja. Miała kołnierz i … duży dekolt.
Nie patrz, nie patrz – powtarzałem sobie w myślach.
- Dzięki, że przyjechałeś – powitała mnie, pięknym, ale smutnym uśmiechem. – Umarłabym z nudów.
- Ja też – odwzajemniłem uśmiech. – Idziemy?
- Tak.
Podała mi klucze do mojego roboczego samochodu. Otworzyłem jej drzwi, po czym sam wsiadłem za kierownicę. Odpaliłem silnik.
- To co Amifiteatr? – zapytałem. Chciałem mieć pewność.
- Co tylko wymyślisz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Nie 20:27, 05 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Nie 22:33, 05 Lip 2009 Powrót do góry

JEJ ale to jest prze urocze :D:D. Niezmiernie się cieszę że Bellis zdecydowała się gdzieś wybrać :D:D zobaczymy gdzie tym razem zabierze ją Edward. No i co z Emmettem ??

Pozdrawiam, Ana :D:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:29, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Muszę przyznać, że moim zdaniem był to najlepszy rozdział jaki napisałaś :) tak bardzo wyczekiwałam czy Bella napisze do Edwarda, że sobie sprawy nie zdajesz Wink a jak w końcu to zrobiła to myślałam, że ze szczęścia pójdę w powietrze Wink
Cieszę się, że mam zaszczyt czytania Twojego opowiadania przed wszystkimi innymi :) i naprawdę nie mogę się doczekać co będzie dalej. Jak potoczą się dalsze losy Edwarda i Belli... Co będzie z Emmettem... czy spotka się z Bells? Czy będzie rozwinięty wątek Jake'a :P i w ogóle... co się będzie potem działo... ciekawość mnie pożre xD
Brawo Dil :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:30, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Z każdym rozdziałem utwierdzam się w przekonaniu, że to jest mój ulubiony ff...
Naprawdę styl pisania masz bardzo dobry, lekko i przyjemnie się czyta. Szczerze, to już nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, a dzisiaj taka niespodzianka. Edward jest tutaj taki uroczy, że aż miło poczytać. Swoją drogą jestem ciekawa czy Bella zwierzy mu się z tego, co zaproponowała Emmettowi no i czy w ogóle powie mu, że z nim koresponduje :)
Pozdrawiam i weny na dalsze rozdziały życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 12:13, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Zdaje się, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału. Mój błąd :D Akcja rozwija się powoli, więc to jest duży plus. Szczerze mówiąc, znudziło mi się czytanie o miłościach "od pierwszego, głębokiego wejrzenia", więc Twoje ff jest fajną odskocznią.
Podoba mi się wizja "nie bogatego Edwarda". Masz fajne pomysły i dobrze je wykorzystaj.
Czekam na ciąg dalszy.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:36, 07 Lip 2009 Powrót do góry

O mój Edwardzie! Dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście kochane :**
Zmieniam tytuł na polski, żeby nie było Wink Od razu mówię, że ma się to nijak do utworu, ale na potrzeby forum... :)
Dzięki Waszym komentarzom, aż się chce pisać :) Dziękuje :**
Kolejny rozdział, już jest u Bety, jak się uwinie od razu wstawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 13:37, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Gdy przeczytałam pierwszy rozdział to nie zachęcił mnie twój ff, jakoś mi nie pasowało: Edward podglądacz, Bella bogata dziewczyna itp. Ale stwierdziłam ż zajrzę sobie tutaj jeszcze i bardzo dobrze że zajrzałam. Dziś przeczytałam wszystkie pozostałe odcinki i muszę przyznać że zaczęło mi się podobać. Twój ff jest taki lekki, delikatny. Pomału rozwija się akcja, stosunki pomiędzy Bellą a Edwardem, nie ma tej elektryczności gdy tylko się dotykają. Będę zaglądałą tu systematycznie czekając na wyjasnienie wątku Emmeta i rowóje relacji Bella - Edward Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:34, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Beta the same :) :**
Rozdział dedykuję Toli :)

PL

[link widoczny dla zalogowanych] - Samochód

[link widoczny dla zalogowanych] - Amfiteatr

Rozdział VII

I po co ci to?


Bella


Muszę przyznać, że Edward uwinął się bardzo szybko. I dobrze, bo z nudów zaczęłabym zaraz gryźć ściany.
- Już idę! – zawołałam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zbiegłam na dół. Mój towarzysz już na mnie czekał. Był ubrany bardzo schludnie, a jego niebieska podkoszulka uwydatniała delikatne zarysy umięśnionego ciała. Jakby mu się dokładnie przyjrzeć, to jest nawet przystojny. Jak gdyby na potwierdzenie moich myśli uśmiechnął się promiennie – tak wyglądał najlepiej.
- Dzięki, że przyjechałeś. Umarłabym z nudów. – Odezwałam się w końcu.
- Ja też. – Uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Idziemy?
- Tak. – Podałam mu klucze do Mercedesa, które wcześniej już przygotowałam.
- To co, Amfiteatr? – odezwał się.
- Co tylko wymyślisz – odparłam z uśmiechem na ustach. Jasne, że to miejsce pasowało mi jak najbardziej, ale może akurat znał więcej takich cudownych zakątków?
- Dzisiaj jesteś chyba w lepszym humorze niż ostatnio. – Spojrzał na mnie badawczo, ale szybko przeniósł wzrok na drogę.
- Hmmm…. – zastanowiłam się. – Raczej nie.
Pokiwał tylko głową. Chyba źle mnie zrozumiał. Nie miałam mu za złe tego, że mnie wypytuje. Po prostu sama nie wiedziałam co powiedzieć. Odwróciłam głowę w jego stronę. Był taki spokojny, a jego postawa jakby krzyczała: zaufaj mi! Wystarczyło.
- Szczerze to mało co jest w porządku. – wyrzucałam z siebie słowa jak z karabinu maszynowego. – Mam dość tej nudy, bycia grzeczną, ułożoną dziewczynką i wszystkich znajomych z wyższych sfer. – Ostatnie dwa słowa doprawiłam taką dawką sarkazmu na jaka tylko było mnie stać.
- Spokojnie, Bello – odezwał się Edward. – Przy mnie ci to nie grozi.
Uśmiechnął się. Nie potrafiłam nie odwzajemnić tego gestu.
- Ech, przepraszam cię. Znowu niepotrzebnie wybucham.
- Nie masz za co i naprawdę nie musisz się przede mną tłumaczyć.
- Ale chcę. To nie jest tak, że ja narzekam na swoje życie. Broń Boże! To by była mocna przesada. – Spojrzałam na niego, bo chciałam mieć pewność, że zrozumiał. Chyba się udało. – Czasami tylko doskwiera mi dziwna… samotność. – Zrobiło mi się wstyd przed samą sobą, ale nie potrafiłam znaleźć lepszego określenia.
Mój kompan słuchał dalej, więc postanowiłam kontynuować.
- Chodzi o to, że poza Jacobem nie mam żadnych przyjaciół. Wiesz, takich… prawdziwych. To znaczy... mam jednego i to chyba przez niego jestem taka podenerwowana.
- Pokłóciliście się? – spytał.
- Nie, to coś gorszego od sprzeczki. Słuchaj nie chcę, żebyś o mnie pomyślał coś złego, bo to jest znajomy… z Internetu.
Edward odwrócił głowę w moją stronę. Patrzył dalej, jakby wyczekiwał najgorszego.
- To co? – zdawał się być rozbawiony. Ulżyło mi. – Bello, to o niczym nie świadczy. To, że znasz go jedynie z sieci, nie znaczy, że jest gorszym człowiekiem, prawda?
Zaskoczył mnie. Z każdą sekundą utwierdzałam się w przekonaniu, że Edward Cullen jest najzwyczajniej w świecie dobrą osobą.


Edward


Moja piękna Bella. Jak to się stało, że wydawała mi się bezradna? Tak bardzo przejmowała się tym, co ludzie powiedzą. Miała przyjaciela z Internetu – co z tego?! Rozbawiło mnie to, choć wiem, że nie powinienem się śmiać. Nie, wróć – wcale mnie nie rozbawiła. Cieszyłem się jak wariat, bo tajemniczy przyjaciel mojego Anioła okazał się być tylko znajomością wirtualną.
- Żeby każdy podchodził, do tego z takim dystansem jak ty. – Wyrwała mnie z zamyślenia. Uśmiechnęła się nagle i bardzo szeroko. – Jednak jedźmy do Amfiteatru.
- Jak chcesz. Tylko dalej nie rozumiem, co takiego się stało między tobą, a…
- Emmett, ma na imię Emmett.
- … więc między tobą i Emmetem?
- Łączy nas dziwna więź. – Spojrzałem na nią wystraszony. A może jednak to coś więcej? Na szczęście źle zinterpretowała moje zachowanie. – Nie patrz na mnie jak na dziwoląga. Nie zmyślam.
Zaśmiała się perliście.
- Wiem, że nie. – Zawtórowałem jej.
- Po prostu czuję, że Emm doskonale mnie zna i rozumie… Nie wiem jak to wytłumaczyć, to jest coś dziwnego, magicznego.
- A jednak się popsuło, tak? – posmutniała. Kretyn ze mnie.
- On mieszka w Forks.
- Gdzie? – zapytałem odruchowo. Zrobiła rozbawioną minę.
- To małe miasteczko w stanie Waszyngton. Ja też nic bym o nim nie wiedziała, gdyby nie ta znajomość. Zaproponowałam Emmettowi spotkanie.
Serce zaczęło mocniej mi bić. Nie dałem nic po sobie poznać. Mogłem być dumny ze swojej postawy.
- I co? Nie zgodził się? – drążyłem temat jak masochista. Albo raczej szukałem deski ratunku, bo miałem nadzieję, że jakoś mi to wytłumaczy. Powie, że ten typ jest tylko przyjacielem.
- W tym rzecz. Nie wiem co o tym myśleć, bo nawet nie odpisał. Zawsze odzywamy się do siebie regularnie, opowiadamy sobie najbzdurniejsze rzeczy. Na przykład o tym, że muszę grać na fortepianie, flecie i gitarze, a najlepiej robić to wszystko naraz i jeszcze śpiewać, żeby Renee była zadowolona. Albo o tym, że kolejny raz pokłócił się ze swoja dziewczyną i jak znowu do siebie wracają. Wyobrażasz sobie, że zrywają ze sobą średnio w takim tempie, jak Seth znajduje sobie nowe dziewczyny?
- Wow. – Tylko na tyle było mnie stać. Nie dlatego, że zrobiło to na mnie wrażenie – byłem do takiego czegoś przyzwyczajony, bo Rosalie jeszcze do niedawna była z Roycem i na zmianę przychodziła do domu z płaczem, albo bukietem kwiatów – tylko dlatego, że Bella uśmiechnęła się do mnie najpiękniej jak tylko mogłem sobie wyobrazić.
Z mojej reakcji śmialiśmy się oboje tyle, że z różnych powodów. Zresztą to było dla mnie najmniej ważne. Liczyło się tylko to, że moja Bella znowu jest wesoła.
- Wiesz od razu mi lepiej, jak się wygadałam. Tego mi było trzeba. – Powiedziała z przekonaniem.
- Do usług – zaoferowałem się.
- Już jesteśmy? – zapytała ze zdziwioną miną.
- Pewnie – odparłem. – W końcu jedziemy Mercedesem, zapomniałaś?
- Nie, nie… wiesz fascynuje mnie ten dom, jest taki… nie wiem jak to nazwać.
- Magiczny? – spytałem. Byłem pewien, że tego słowa jej brakowało.
Spojrzała na mnie z tajemniczą miną.
- Dokładnie.

Bella

- Magiczny? – spytał. A raczej stwierdził, jakby był przekonany, że właśnie tego słowa mi brakuje. Najdziwniejsze było w tym to, że miał rację.
- Dokładnie. – Skwitowałam.
- Chodźmy już w stronę Amfi, bo nas noc zastanie.
Kusząca propozycja – pomyślałam, ale zaraz się opamiętałam. Z jednej strony, nie chciałam robić nic czym mogłabym rozgniewać rodziców, a z drugiej miałam ochotę na trochę szaleństwa… wpadłam na genialny pomysł. Muszę napisać o tym Emmowi. W tym samym momencie przypomniałam sobie, że on wcale nie chce się ze mną spotkać. Rozdrażnienie wzięło górę, jak nie to nie. Nie miałam zamiaru go prosić.
- Masz dziewczynę? - wypaliłam z grubej rury, może niezbyt dyskretnie, ale byłam pewna, że Edward się nie pogniewa.
- Nie, a czemu pytasz? – ton głosu miał dalej pogodny.
- Tak sobie teraz pomyślałam, że może moglibyśmy wyskoczyć gdzieś na tydzień w czasie wakacji. No wiesz ty, ja, Jacob, może Seth, no i oczywiście jeśli chciałbyś twoje siostry?
- Świetny pomysł. Tylko gdzie?
No tak. Idiotka. Zapomniałam, że Edward nie należy do ludzi o tak wysokim statusie społecznym jak Swanowie. Rzygać mi się zachciało od tego. To nic, myślałam, nie musimy jechać do hotelu pięciogwiazdkowego na wczasy all inclusive.
- Gdzieś niedaleko, najlepiej w góry – wypaliłam, bo uznałam, że pobyt nad oceanem będzie znacznie droższy.
- Jasne, dobry pomysł. Pogadamy z resztą i coś postanowimy, ok?
- Świetnie.
W Amfiteatrze bawiłam się znakomicie. Leżeliśmy z Edwardem na trawie i opowiadaliśmy sobie śmieszne historie z naszego życia. Potem przeszliśmy do dowcipów o blondynkach i policjantach. Czas próbowałam odmierzać jedynie rytmicznym szumem wody. Już od dawna nie czułam się przy nikim tak swobodnie, jak teraz przy Edzie. Matko boska! Śmiałam się w duchu z tego zdrobnienia. Prawda była taka, że rozmawiając z moim kompanem używałam tak odrażających kolokwializmów, że Renee jak nic dostałaby od nich migreny. Po kilku godzinach nieustannego śmiechu, postanowiliśmy zerwać trochę polnych kwiatów. No dobra. Nie postanowiliśmy – rzucił mi wyzwanie – kto skomponuje większy i ładniejszy bukiet. Po kilkunastu minutach przekomarzania się Edward stwierdził, że oczywiście bezapelacyjnie wygrałam. Nie mogłam zaprzeczyć, że dobrane przez mnie kolory kwiatów sto razy bardziej pasowały do siebie, niż te jego. Muszę jednak przyznać, że jak na faceta, poradził sobie całkiem nieźle. Mijały kolejne godziny, a ja bawiłam się tak dobrze, że najchętniej nie wracałabym do domu. Namówiłam Edwarda na konkurs skoków z poziomów Amfiteatru. Oczywiście, zgodził się bez słowa. Tym razem to on był górą, co do tego nie miałam żadnych wątpliwości, ale chciałam spróbować swoich sił.
- Bello, błagam cię – powiedział ze śmiechem. – Połamiesz sobie wszystkie kości i po co ci to?
- Proszę, chcę tylko spróbować. – Powiedziałam grzecznie z miną zalotnicy. Poskutkowało.
- A niech ci będzie. Tylko potem, nie przyznawaj się na ostrym dyżurze, że byłaś ze mną. Nie chce, żeby Renee mnie zwolniła. – Zastrzegł sobie. No jasne, już dawno zapomniałam, że Edward jest naszym pracownikiem.
- No to mam pomysł. Stań tam i w razie czego mnie złapiesz, dobra?
- No, to już jest bardziej rozsądne.
- Gotowy?
- Zawsze.


Edward


- No to mam pomysł. Stań tam i w razie czego mnie złapiesz, dobra?
O. Mój. Boże. Mam ją złapać, tak? Chwycić w swoje ramiona? Skoro tak, to niech skacze nawet z samej góry. Dla mnie bomba.
- No, to już jest bardziej rozsądne. – Skwitowałem. Jak nic powinienem zostać aktorem.
- Gotowy?
- Zawsze. – Dla ciebie zawsze mój Aniele, to już dodałem w myślach.
- No to skaczę.
No to skoczyła. Szkoda tylko, że się nie rozpędziła. Gdybym stał kawałek dalej, to pewnie leżałaby teraz twarzą w dół schodów z zakrwawionymi rękoma. Podbiegłem i chwyciłem moją Bellę w pasie. Na szczęście to wystarczyło. Nic się jej nie stało, oprócz tego, że trochę przetarła jeansy na kolanach. Jej cudowna twarz znajdowała się tylko kilka centymetrów od mojej. Była tak kusząca! Żeby jej nie pocałować, uśmiechnąłem się delikatnie, postawiłem ją na nogi i odszedłem kilka kroków, żeby ochłonąć. Spojrzałem na nią. Wybuchła głośnym śmiechem. Nie sposób było do niej nie dołączyć.
- Dzięki, Ed – powiedziała przez łzy. Tak, płakała ze śmiechu. Poczułem ciepło na całym ciele. Pierwszy raz powiedziała do mnie „Ed”. Widać, już całkiem się rozluźniła, zapomniała o problemie z Emmettem. No i dobrze. Jeśli o mnie chodzi, nie powinna się martwić.
Nigdy. Niczym.
- Nie ma sprawy. Tylko nie próbuj tego w domu – zacytowałem reklamę. Znowu ją rozbawiłem. Super. – Powinniśmy się zbierać.
- Masz rację, nie mówiłam nikomu, że wychodzę. Trochę się zasiedzieliśmy.


Bella


- Gdzie byłaś cały dzień, skarbie? – spytał mnie Charlie.
- Chodziłam po lesie – odpowiedziałam bez zastanowienia. – A gdzie mama?
- Bierze prysznic. Chyba wypiła za dużo drinków u Stanleyów. Było zabawnie, mówię ci.
- Tak? U mnie też. Pójdę w jej ślady, tatku. Jestem zmęczona.
- Jasne. Pa kochanie. – Pocałował mnie w czoło i powrócił do picia whisky.
Weszłam do pokoju. Postanowiłam, że trochę później się umyję i padłam bezwładnie na łóżko. Śmiałam się jeszcze, przypominając sobie dowcipy o blondynkach, które opowiedział mi Edward. Najbardziej przypadł mi do gustu ten:
Dlaczego blondynka poprzestała na trzecim dziecku?
- Bo słyszała, że co czwarty urodzony człowiek to Chińczyk.

Postanowiłam nie sprawdzać skrzynki odbiorczej. Nie chciałam sobie psuć humoru. Poza tym dotarło do mnie, że chyba prysznic wezmę jutro z samego rano. Była wykończona. Zasnęłam.

Powrócił mój stały sen znad basenu. Bańka mydlana, w której byłam zamknięta, a na zewnątrz te wściekłe, czerwone oczy. Tylko tym razem coś się zmieniło. Pod moją tajemniczą osłoną był ktoś jeszcze. Edward stał koło mnie i trzymał mnie za rękę. Przestałam bać się wroga.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 15:53, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Fajny rozdzialik, który pokazuje że relacje pomiędzy Bellą a Edwardem mogą powoli się rozwijać. Lekki i przyejmy styl pisania. Czekam na kolejne rozdziały, w których przybliżysz nam te czerwone oczy ze snu Belli Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Wto 16:29, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Bardzo fajne opowiadanie :) Przeczytałam całe od deski do deski... dopiero co je odkryłam... i strasznie mi się podoba :)

Intryguje mnie sen Belli... Przypuszczam, że to oczy wampira... te czerwone :) Dopiero co przeczytałam 7 rozdziałów a już nie mogę się doczekać kolejnego, ach ta moja niecierpliwość... muszę zacząć nad nią pracować :)

Podoba mi się pomysł, że tym razem Bella jest ta piękna i bogata, a Edward się w niej kocha :) Podoba mi się również postać Jacoba. Fajny z niego przyjaciel i kuzyn :)

Czy Bella doczeka się odpowiedzi od Emmeta?? I czy się spotkają??? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

Ten ostatni przypadł mi bardzo do gustu... fajnie napisany :)

WENY

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:31, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Więc...
Akurat byłam w sklepie na zakupach, gdy napisałaś mi, że kolejny rozdział czeka na poprawienie. Myślałam, że zrobię to dopiero wieczorem, ale ciekawość okazała się silniejsza. Wróciłam prędko do domu i siadła do komputera by przeczytać co się dalej dzieje u Belli i Edwarda. No i oczywiście - super :)
Twoje opowiadanie czyta się bardzo miło, przyjemnie i lekko :) coraz bardziej ciekawi mnie co się będzie działo dalej. A dziś jak Bella była tak blisko Edwarda... aż mną trzęsło :) tak się cieszę, że się do siebie zbliżają :) a pomysł wspólnych wakacji mnie jeszcze bardziej uszczęśliwił :) już nie mogę się tego doczekać.
Bardzo lubię Twoje ff :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Susan dnia Wto 16:31, 07 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lennie Cullen
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.

PostWysłany: Wto 16:38, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
O. Mój. Boże. Mam ją złapać, tak? Chwycić w swoje ramiona? Skoro tak, to niech skacze nawet z samej góry. Dla mnie bomba.


Dla mnie też bomba. Ale nie łapanie Belli tylko ten rozdział.
Sen Belii mnie...zauroczył. Świetnie rozwijaż tą ich znajomość. No i jeszcz ta propozycja wypadu w góry. Świetna.

Cytat:
Skwitowałem. Jak nic powinienem zostać aktorem.


Jaki ten Edward skromny. Hoho.
Pozdrawiam i czekam na więcej.
Lennie Cullen


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 19:12, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Znowu? – Jej reakcja na rewelację, łudząco, przypominała moją.


Tę.

Cytat:
- Szukałam nowych nut, na flet. Powinnam je kupić przed czwartkową lekcją. Niestety, będą dopiero za cztery dni, na specjalne zamówienie. – Puściła do mnie oko i pożegnała się.


Na lekcję fletu. Albo pominąć w pierwszym zdaniu instrument i dodac w kolejnym. Moim zdaniem będzie brzmiało lepiej.

Cytat:
Nie wiem i nie chcę wiedzieć – pomyślałam. Byłam wyczerpana, nie tyle przez tą krótką – niestety – wycieczkę, ile przez palące słońce.


A z wycieczki wrócili, bo ona zmarzła...

No i nie jestem przekonana, czy na pewno panienka z wyższych sfer aż tak dałaby się zbliżyć komuś w sumie ze służby, ale to twój pomysł. Przyznam, że FF mnie nie powala, bo to nie do końca moja tematyka, ale intryguje mnie ta bańka ze snów i czerwone oczy i zastanawiam się, kiedy między Bellą i Edwardem coś zaiskrzy.

Z marudzenia, nie mogę nie wspomnieć o nakładającej się na siebie narracji - przyznam, że po kolejnym takim zazębieniu poczułam się zirytowana. Głównie dlatego, że ta fragmenty są tuż obok siebie i ma się wrażenie dość nieprzyjemnego zapętlenia, ale to już ból narracji pierwszoosobowej.

Jestem ciekawa, co wyniknie z przyjaźni Belli z Emmettem i czy Seth w końcu naprawdę znajdzie kogoś na poważnie, więc nie jest tak, że tekst mnie nudzi czy męczy - przeciwnie. Czyta się go łatwo i lekko. Także życzę dalszej weny i czekam na kolejne części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:24, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Dziękuję wszystkim za komentarze :* :)
Nie zwykłam bronić swoich prac przed krytyką, ale w tym jednym malutkim przypadku muszę się wytłumaczyć Wink

Cytat:
A z wycieczki wrócili, bo ona zmarzła...


Ang, wiedziałam, że ktoś to w końcu dojrzy, ale postanowiłam nie komentować na zapas. Amfiteatr to nie jest wymyślone miejsce, istnieje naprawdę. Drzewa są tam tak wysokie i gęste, że nawet w najgorętsze dni można zmarznąć Wink Wiem to z autopsji, poza tym już się ściemniało, a słońce ją wykończyło przez cały dzień Wink Dzięki :**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Wto 22:06, 07 Lip 2009 Powrót do góry

JAAAA uwielbiam to ff jest takie sweet :D:D, takie lekkie, przyjemne i w ogóle aż się cieplej na sercu robi!! Dobre to było jak Bella skakał, no cóż chciała pobawić się w niegrzeczną dziewczynkę:D:D Ten rozdział mniam :D:D Czekam na następny i nie mogę się doczekać ich wyjazdu :D:D Szkoda że ta propozycja rzucona przez Bellę nie była opisana z punktu widzenia Edwarda, pewnie bardzo się ucieszył :D:D

Pozdrawiam Ana


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Wto 23:16, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Przyjemny rozdzialik. Cieszy mnie to, że Bella nie zadurzyła się w Edwardzie (od razu). To takie miłe. Jak już wcześniej pisałam, zastanawia mnie ten sen. Czy te czerwone oczy mają coś wspólnego z jakimiś zjawiskami sci-fi, czy tylko to chora psychika dziewczyny? Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby w Twoim opowiadaniu wystąpiły... jakieś dziwne postacie. Pomysł na ff masz dobry, tak więc nie schrzań tego.

Pzdr i czekam na ciąg dalszy :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin