|
Autor |
Wiadomość |
Witness
Wilkołak
Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 166 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 20:14, 19 Lip 2009 |
|
Nareszcie!! Już nie mogłam wytrzymać, tak czekałam! Rozdzialik wspaniały. Renee naprawdę pokazał jak bardzo kocha Bellę i jak zależy jej na jej szczęściu. Teraz czeka na ruch Edwarda. A co z Bellą? Pojechała uratować mamę Jaspera i co.. ach, znów będę czekać z wypiekami na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę WENY w dalszym tłumaczeniu:)) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
xxpaolaxx
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Nie 21:22, 19 Lip 2009 |
|
Czytałam ten rozdział już w orginale, ale przeczytałam również tłumaczenie, a jest ono świetne! Zaraz zajrzę do orginału co będzie dalej, bo choć tak szybko wstawiasz rozdziały to moja ciekawość nie przetrwa tego czasu.
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Nie 21:53, 19 Lip 2009 |
|
Co się kroi. Ja wam to mówię, naprawdę. Belli coś się stało. Ten cały ojczym Jaspera (aj lof ju Jazz <33) coś jej zrobił, zapewne. Taa moje domysły :D Co dalej? W następnym rozdziale! Ychh czasami żałuję, że mój angielski nie jest na najlepszym poziomie xd Ale tłumaczenie jest super, więc jakoś wytrzymam ; ))
Ta rozmowa Renee i Edwarda (<333) Bardzo dobrze ze sie rozstali. Tylko teraz będzie trzeba poczekać na związek Belli i Edwarda. Co do Renee to uważam, że zachowała się super. Mimo iż cierpi zapewne zostanie jej to wynagrodzone w ramionach Phila. Ciekawe co się stało Belli, bo coś na pewno. Pozostaje czekać na dalsze rozdziały,a jest na co Czytało się jak zwykle płynnie, szybko, przyjemnie. Błędów nie wyłapałam. Ogólnie super.
Czekam niecierpliwie na dalszy rozdział!
veny,
pozdrawiam, M. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mirell. dnia Nie 21:56, 19 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Karolina.
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 14:18, 20 Lip 2009 |
|
Och, czyżby jakieś małe porwanie? Akcja zaczyna się rozkręcać:)
Opowiadanie bardzo wciąga i mam nadzieję, że kolejne części będą równie interesujące i trzymające w napięciu:)
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AnnEdward
Człowiek
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pon 14:39, 20 Lip 2009 |
|
Zapewne ten psychol na pewno coś jej zrobił , dlaczego ona w ogóle pojechała sama , powinna obudzić Jaspera i pojechać z nim a nie .
Przecież pijany człowiek jest zdolny do wszystkiego.
Czekam na dalszy ciąg i mam nadzieje że Edward ja uratuje i wszystko już będzie ok. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AnnEdward dnia Pon 14:39, 20 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 15:47, 20 Lip 2009 |
|
Kloejny rozdzialik przetłumaczony! Hura!
Jak zwykle bardzo mi się podobało, nie mogłam się doczekać kiedy wkońcu dojedzie do wyjawienia uczuć pomiędzy Edwardem a Bellą. Nie sądziłam że zrobi to Renne, ale jednak jej nie doceniłam jako matki, potrafiła spostrzec reakcję Belli - bardzo dobrze zostało to opisane przez autorkę a przez Ciebie przetłumaczone. Zaskoczona jestem tą akcją nocną z mamą JAspera i teraz nie stawieniem się Belli w pracy - zapowiadają się problemy.
Ogólnie świetne tłumaczenie, oddające nastrój panujący w tym ff. Beta też się bardzo dobrze sprawiła bo nie zauważyłam żadnych błędów.
Czekam na kolejny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
carooline.
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Maj 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: krk.
|
Wysłany:
Pon 16:15, 20 Lip 2009 |
|
Bardzo podoba mi się to tłumaczenie.
jest lekkie i szybko się czyta...
A ten rozdział.. kurcze, ale się porobiło...
A ten Jasper to mój idol |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
goshak
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 14:51, 21 Lip 2009 |
|
Renee jest zakręcona , ale zawsze chcę do córki jak najlepiej, nawet jakby od tego zależało jej szczęście(ale nie wydaje mi się żeby cierpiała z tego powodu , bo moim zdaniem Edzio z nią są jak dobrzy znajomi i nic więcej i przynajmniej wie , że Edzio to dobry kandydat dla jej córki, ale z drugiej strony , która z nas chciałaby być z byłym facetem swojej matki?? , to nie dorzeczne i takie hmm chore?)
moim zdaniem Bella pojechała do domu Jaspera po jego matkę, a że ojciec był napity, to jej nie pozwolił zabrać ze sobą matki Jaspera.... i mam nadzieje,że nie doszło do rękoczynów... chociaż to całkiem możliwe... i pewnie Bella by wylądowała w szpitalu nieprzytomna , Edward by przy niej ciągle siedział , a Jasper by warczał na niego (a przy okazji by coś zrobił ojcu, np.pobił albo wniósł skargę itp.) , zapewne matce Jaspera też by się oberwało od jej współmałżonka(bo na pewno nie zostawiłaby Belli na pastwę losu)...
jestem żądna dalszych części:D miejmy nadzieje ,że nie długo się pojawią:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Czw 18:41, 23 Lip 2009 |
|
Dziękuję za wszystkie komentarze i dziękuję Idzie za pomoc i za to, że tak szybko się uwinęła z tym rozdziałem. :)
I chciałam Wam powiedzieć, że autorka MMB bardzo się cieszy, że lubicie jej opowiadanie. :)
____________________________________
Rozdział dziewiąty jest już przetłumaczony. :)
Możecie go znaleźć też na [link widoczny dla zalogowanych].
Enjoy! :)
____________________________________
Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: iga_s
Rozdział 9 – Ratując matkę najlepszego przyjaciela
BELLA
Minęła czwarta rano, kiedy wsadziłam kluczyki do stacyjki swojego samochodu i skierowałam się do dawnego domu mojego przyjaciela. Jechałam szybciej niż pozwalało na to ograniczenie prędkości, ale musiałam się spieszyć. Kto wie, co może zrobić ojczym Jaspera tej biednej kobiecie, gdy jestem dopiero w drodze…
Powinnam rzucić czymś w Jaspera, żeby go obudzić, ale znamy się już od czternastu lat i wiem, że to wcale nie takie proste. Jak już zaśnie, to śpi jak zabity. Raz nawet przegapił syrenę alarmową zwiastującą tornado, kiedy spędzaliśmy wakacje u jego dziadków w Teksasie. Wszyscy się obudzili i zaczęli panikować. Mały Jasper leżał na kanapie i smacznie sobie chrapał, podczas gdy my biegaliśmy po domu i gromadziliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, szykując się do zejścia do piwnicy.
Dojechanie na właściwe miejsce nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Po prostu wejdę do środka, zabiorę mamę Jaspera, a potem do niego zadzwonię, choć pewnie i tak nie odbierze. Przynajmniej zostawię mu wiadomość na temat tego, co się stało, jeśli obudzi się przed moim powrotem. Mam jeszcze w planach zawieźć jego mamę na komisariat, aby wreszcie złożyła zeznania. Przecież to śmieszne! Jej mąż staje się coraz bardziej gwałtowny. Ona musi się mu w końcu postawić i coś z tym zrobić!
Zebrałam w duchu całą swoją odwagę i wyszłam z samochodu. Zrobię to, a ten facet na pewno mnie nie skrzywdzi. Nie odważy się. Powinien wiedzieć, że jego żona może sobie nie zawiadamiać policji, ale ja nie będę tolerować żadnego agresywnego zachowania.
Przeszukałam kieszenie, ale okazały się puste… Niech to szlag! Zostawiłam komórkę w swoim pokoju, czyli muszę skorzystać z telefonu w tym domu.
Ruszyłam w stronę budynku. Z wnętrza dochodziły wrzaski. Zbliżyłam się do frontowego wejścia i nacisnęłam przycisk dzwonka. Krzyki natychmiast ucichły i zastąpiły je odgłosy szurania nóg.
Kilka sekund później drzwi gwałtownie się otworzyły. Stanęłam naprzeciwko mężczyzny o przekrwionych oczach, a na jego twarzy malowała się wściekłość.
- Czego chcesz? – zapytał napastliwie.
- Przyszłam, żeby zobaczyć się z twoją żoną – odparłam tak spokojnie, jak tylko to możliwe. Nie strać panowania nad sobą!
- Wiesz, która jest godzina? – warknął.
- Tak, wiem – odpowiedziałam. – Kilka minut temu twoja żona zadzwoniła do mnie z prośbą, żebym ją stąd zabrała.
- Zadzwoniła do ciebie? – spytał niebezpiecznie cichym głosem. Zadrżałam na widok jego strasznego, dzikiego spojrzenia. Moje serce zaczęło bić szybciej i spróbowałam opanować narastający we mnie strach.
- Tak – potwierdziłam nieśmiało.
Uśmiechnął się, ale nie w żartobliwy sposób. To był jeden z najbardziej przerażających uśmiechów, jakie kiedykolwiek widziałam. Powoli się cofnął, zostawiając otwarte drzwi. Czyżby właśnie zaprosił mnie do środka, bym zabrała stąd jego żonę?
Zakradłam do wnętrza domu, a on przeszedł wzdłuż korytarza i zaczął walić w jakieś drzwi.
- Przybyła twoja pomoc! – krzyknął tak głośno, że musiałam zakryć uszy.
Nagle przestał walić w drewno i przecisnął się między mną a ścianą, odchodząc. Natychmiast pobiegłam do miejsca, które opuścił i zapukałam cicho w drzwi.
- Hej, to ja – wyszeptałam, mając nadzieję, że nie mężczyzna usłyszy. – Już możesz wyjść.
Z salonu dobiegł głośny ryk i zadrżałam. Poczułam, że mój strach dramatycznie wzrósł. Po chwili rozległo się ciche kliknięcie, klamka się poruszyła i drzwi się otworzyły, cicho skrzypiąc. Moim oczom ukazała się znajoma kobieta. Spróbowałam uśmiechnąć się do niej pocieszająco, ale nie potrafiłam. Za bardzo się bałam. Chciałam jak najszybciej opuścić ten dom.
- Chodźmy – powiedziałam cicho.
Rozejrzała się po korytarzu i dopiero wtedy wyszła z pokoju. Stanęła tuż za mną. Obróciłam się, żeby zacząć iść, ale znienacka pojawił się przed nami rozwścieczony ojczym Jaspera. W odruchu przerażanie gwałtownie nabrałam powietrza do płuc. Zostałam zepchnięta na bok, a on przycisnął swoją żonę do ściany.
- Przestań! – krzyknęłam i spróbowałam go od niej odciągnąć, ale odepchnął mnie ramieniem. Potknęłam się i upadłam na podłogę.
- Dzwonię po gliny! – wrzasnęłam.
Zamarł, a następnie spojrzał w moją stronę. Jego oczy płonęły z wściekłości. Uwolnił żonę i wszedł do sypialni. Odetchnęłam z ulgą i się podniosłam. Mama Jaspera stała skulona pod ścianą, cały czas się trzęsąc.
- Już dobrze. – Objęłam ją w talii i spróbowałam ruszyć z miejsca. – No chodź…
Nagle coś wyleciało z pokoju obok. Popatrzyłam na podłogę i okazało się, że tajemnicza rzecz to telefon. Najwidoczniej facet wyrwał kabel i wyrzucił urządzenie… Niedobrze…
Puls raptownie mi przyspieszył. Muszę nas stąd wydostać. Natychmiast. Zanim stanie się coś naprawdę złego…
- Zadzwonisz po gliny?! – krzyknął ojczym Jaspera. – Zobaczmy, jak to teraz zrobisz!
Moje ręce oplecione wokół mamy przyjaciela zadrżały.
- Musimy się pospieszyć.
Nareszcie zaczęła iść. Prowadziłam ją w kierunku frontowych drzwi, ale zanim tam dotarłyśmy, on już je zatrzasnął.
- Ty możesz wyjść, ale ona zostaje – warknął.
Pokręciłam głową.
- Nigdzie się bez niej nie ruszę.
- Wypieprzaj z mojego domu! – wrzasnął.
- Właśnie próbuję sobie pójść! – odkrzyknęłam. – Ale zabieram ją ze sobą!
- Tak? – Posunął się o krok do przodu. Był wyższy ode mnie. – A jak zamierzasz to zrobić?
Przełknęłam głośno ślinę. Moje serce w każdej chwili mogło eksplodować, a całe ciało pokryła mi gęsia skórka.
Mama Jaspera pochyliła się ku mnie.
- Idź, Bello – powiedziała słabo. – Nic mi się nie stanie.
Popatrzyłam na nią całkowicie zszokowana.
- Co?! Zadzwoniłaś do mnie o czwartej nad ranem! Byłaś przerażona! I doskonale rozumiem dlaczego. Nie wyjdę bez ciebie. Jasper mnie zabije, jeśli cię tutaj zostawię!
- Ale mój mąż mnie nie puści.
- Nie może cię tu trzymać wiecznie – powiedziałam, nie zwracając uwagi na to, że stał tuż obok. – Wychodzimy! No dalej! – Odwróciłam głowę w jego kierunku. – I od razu pójdziemy na policję.
Zachichotał.
- W jaki sposób?
- Wychodząc przez drzwi i wsiadając do mojego samochodu! – Popatrzyłam na niego hardo.
Wzruszył ramionami.
- Spróbuj.
Odwróciłam się i chciałam jakoś go ominąć, ale zaraz zablokował mi drogę.
- Zejdź mi z drogi. Natychmiast – zażądałam. – Nie możesz mi nic zrobić, bo trafisz do więzienia.
Skrzyżował ramiona na piersi.
- Przecież cię nie dotykam, prawda?
- Zejdź mi z drogi – powtórzyłam, starając się zabrzmieć tak władczo, jak tylko było to możliwe.
- Nie – powiedział wolno.
- Mam komórkę! – To prawda. A że akurat nie wzięłam jej z domu, to już zupełnie inna sprawa… – Możesz sobie wyrywać telefony ze ściany, ale ja nadal jestem w stanie zadzwonić na policję.
Popatrzył na mnie wyzywająco.
- Więc to zrób – stwierdził.
Psiakrew!
- Po prostu zejdź mi z drogi! – krzyknęłam.
Cholera, Jasper! Dlaczego się nie obudziłeś?! Pozostała mi już tylko nadzieja, że niedługo wstaniesz i mnie znajdziesz…
- Tak jak myślałem – zaśmiał się mężczyzna. – Usiądź, odpręż się. – Kiwnął głową w stronę kanapy. – Możesz wyjść, kiedy tylko chcesz. Ale ona – wskazał na swoją żonę – zostaje tutaj.
- Nie możesz mnie tu przetrzymywać jako zakładnika – pogroziłam. – To wbrew prawu! Pójdziesz za to do więzienia!
- Powiedziałem, że możesz wypieprzać z mojego domu.
Pokręciłam głową.
- Za kilka godzin powinnam być w pracy. Zorientują się, że zaginęłam i rozpoczną poszukiwania, a jako pierwszy sprawdzą właśnie ten dom.
Spojrzał na mnie z góry.
- Wynoś się stąd.
- Zabieram twoją żonę ze sobą! – Przyciągnęłam ją do siebie bliżej.
- Wynoś się! – wrzasnął.
Szybko go wyminęłam, trzymając mamę Jaspera tuż przy swoim boku. Kiedy otworzyłam drzwi i obie wypadłyśmy na zewnątrz, nawet się nie odwróciłam. Pobiegłyśmy prosto do mojego samochodu. W każdej chwili mogłyśmy z powrotem znaleźć się w potrzasku…
Kiedy w końcu wślizgnęłam się na miejsce kierowcy, a ona zajęła fotel pasażera, głęboko odetchnęłam z ulgą.
- Gotowa? – spytałam i zerknęłam na nią.
- Pojedziemy do ciebie? – odparła cicho.
- Zaraz po tym, jak już wrócimy z posterunku…
Jej oczy się rozszerzyły.
- Nie! – Chwyciła klamkę i wybiegła na zewnątrz.
Co ona do cholery wyprawia?!
- Wracaj tutaj! – zawołałam, po czym otworzyłam drzwi i pobiegłam za nią. – Potrzebujesz pomocy!
Wybiegła na ulicę.
- Nie mieszaj w to policji! – poprosiła ze łzami w oczach.
- Dlaczego nie?!
- Jeśli go aresztują, będzie strasznie zły…
Co się stało z tą kobietą? To na pewno nie jest ta sama osoba, którą znałam i często odwiedzałam w dzieciństwie. To już nie ta sama zabawna, beztroska pielęgniarka.
- Zasłużył sobie na pobyt w więzieniu!
- Ale kiedyś go wypuszczą! – odkrzyknęła. – I potem będzie zły!
- Postaramy się o nakaz sądowy.
- Och, a co może zrobić jakiś kawałek papieru?! – zadrwiła.
- Będę cię chronić, podobnie jak Jasper i moja mama – powiedziałam łagodnie i podeszłam bliżej. – Obiecuję.
Nagle frontowe drzwi się otworzyły. Ach, tylko nie to…
- Chodź – nalegałam. – Po prostu wróć do samochodu.
Pokręciła głową.
- Idź, a ja zostanę.
- O mój Boże… - jęknęłam. – Zadzwoniłaś do mnie bardzo wcześnie z prośbą o pomoc, a ja właśnie ci jej udzielam! Nie mogę cię tu zostawić. Moje sumienie mi na to nie pozwala!
- Proszę, Bello – błagała. – Idź, nic mi się nie stanie.
Westchnęłam ciężko. Nie ma mowy, żebym spełniła jej prośbę.
- Jestem taka zmęczona – powiedziała i ziewnęła. – Wejdę do środka i położę się spać. Wszystko będzie dobrze.
Potrząsnęłam głową.
- Nie mogę w to uwierzyć – szepnęłam do siebie.
- Przykro mi, Bello.
- Jeśli zostajesz, to ja też zostaję - westchnęłam pokonana.
Poklepała mnie po ramieniu.
- Pójdziemy spać, dobrze?
Uch! Co do diabła dzieje się z tą kobietą?! Ja muszę iść! Przecież za kilka godzin powinnam zjawić się w restauracji! Ale z drugiej strony nie zostawię jej zdanej na łaskę tego mężczyzny. A może powinnam sama pojechać na komisariat i zawiadomić gliniarzy? Oni by tu przyjechali i na pewno by sobie z nim poradzili… Nie, to za duże ryzyko. Za bardzo się o nią boję. Poczekam po prostu, aż oboje zasną. Wtedy na pewno jej nie tknie, a sama pojadę na policję…
Spuściłam głowę. Naprawdę nie wiem co robić. Szkoda, że nie ma tutaj Jaspera…
Nie pozostało mi nic innego, tylko wybrać tę ostatnią opcję.
Obie weszłyśmy do domu. Rzuciłam okiem na ojczyma Jaspera i ostrzegłam go, że nie ważył zbliżać się do swojej żony, a następnie zamknęłyśmy się w jej sypialni. Ona poszła spać, a ja spróbowałam naprawić telefon, aby zadzwonić do Jaspera, ale okazało się, że kabel był przecięty.
Usiadłam na krześle i uważnie słuchałam każdego dźwięku. Ułożyłam następujący plan: kiedy w domu zapanuje kompletna cisza, wymknę się i pojadę na komisariat. Po prostu muszę czuwać i obserwować matkę Jaspera.
Nie wiem, ile czasu minęło, ale moje powieki zrobiły się ciężkie i dużo wysiłku wkładałam w to, aby nie opadły. Czułam się ogromnie słaba. Ledwo mogłam unieść rękę. Byłam taka zmęczona…
W końcu zamknęłam oczy i zsunęłam się na podłogę.
******************************************
Ze snu wyrwał mnie dochodzący gdzieś z bliska hałas. Rozejrzałam się dookoła, przeczesując wzrokiem otoczenie. Leżałam pod krzesłem. Spojrzałam na łóżko obok siebie i zauważyłam, że zwisały z niego koce. Wyglądało to tak, jakby ktoś niedawno się obudził i gwałtownie zepchnął je na bok, zanim jeszcze postawił stopy na podłodze.
Zamrugałam kilka razy i lekko się podniosłam. Pokój wypełniały promienie słońca. Chwila. Promienie słońca…?
Praca! Cholera jasna! Która godzina?!
Wyczołgałam się spod krzesła w poszukiwaniu zegarka.
- Gdzie ona jest?! – usłyszałam donośny, męski głos, który znam dobrze od bardzo dawna. Jasper!
- Uspokój się – powiedział jakiś inny mężczyzna, najpewniej jego ojczym.
- Nie pieprz mi o tym, żebym się uspokoił! – krzyknął Jasper. – Bella? Gdzie jesteś?! Bella!
- Ucisz ten swój cholerny głos! – wrzasnął na niego ojczym.
Drzwi prowadzące na korytarz otworzyły się i ujrzałam gapiącego się na mnie Jaspera, który po chwili odetchnął głęboko.
- Dzięki Bogu! – Podszedł do mnie i wziął w ramiona. – Nigdy więcej nie zostawiaj mnie w środku nocy!
Odwzajemniłam uścisk.
- Próbowałam cię obudzić – wymamrotałam w jego ramię. – Kiedy rozmawiałam z twoją mamą przez telefon, wydawała się taka przerażona. Musiałam tu przyjść.
Odsunął się trochę, nadal mnie obejmując i spojrzał mi w oczy.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś?
- Nie mogłam. - Wskazałam na telefon, który leżał na podłodze.
Zacisnął szczękę.
- Nic ci nie jest? Nie zranił cię? – spytał, zanim w ogóle zdążyłam się odezwać.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. – Ściągnęłam jego ręce z moich ramion. – Nawet mnie nie tknął, tylko dużo… krzyczał – westchnęłam i ponownie rozejrzałam się po pokoju. – Przez przypadek zasnęłam. Która godzina?
- Parę minut po jedenastej – odpowiedział.
Moje oczy się rozszerzyły.
- O mój Boże! Nie zdawałam sobie sprawy, że jest już tak późno! Powinnam być w pracy! O mój Boże! Zwolnią mnie!
- Bello! – Z powrotem położył mi ręce na ramionach. – Uspokój się. Nie wylecisz z pracy. Edward się o ciebie martwi.
- Och… Rozmawiałeś z nim?
- No cóż, ja nie, ale Renee tak.
- Dzwoniła do niego? – spytałam.
- Nie. – Pokręcił głową. – On zadzwonił do was do domu, żeby zapytać o ciebie, bo nie pokazałaś się na swojej zmianie.
Skrzywiłam się.
- Jesteś pewny, że nie jest zły?
- Oczywiście, że nie jest. Martwił się, że może miałaś jakiś wypadek samochodowy czy coś w tym stylu. – Znowu mnie objął i wyprowadził z pokoju. – Ja też tak pomyślałem. Gdy Renee powiedziała mi, że nie pokazałaś się w restauracji, bałem się, że właśnie leżysz w jakimś wraku samochodu… Kiedy wziąłem swoją komórkę, by spróbować do ciebie zadzwonić, zauważyłem, że mam kilka połączeń nieodebranych. Zobaczyłem też, że ktoś za którymś razem odebrał i wiedziałem, że to byłaś ty, więc szybko tutaj przyjechałam.
Wyszłam za Jasperem z domu. Renee zaparkowała naprzeciwko i właśnie dotrzymywała towarzystwa jego mamie. Obie opierały się o samochód i rozmawiały, ale kiedy do nich podeszliśmy, moja mama natychmiast się odwróciła i uśmiechnęła się.
- Hej, kochanie! – Uściskała mnie. – Wszystko w porządku?
Też ją objęłam. Minęło już tyle czasu, odkąd ostatni raz miałyśmy ze sobą fizyczny kontakt.
- Nic mi nie jest.
- Tak bardzo się o ciebie martwiłam. – Przycisnęła mnie do siebie jeszcze mocniej.
- Edward chce, żebym przyszła dzisiaj do restauracji? – spytałam.
Poczułam dziwne napięcie i natychmiast pożałowałam, że wymówiłam jego imię. Jasper chyba miał rację, kiedy mówił, że ona prawdopodobnie już wie o moim zauroczeniu.
- Nie – szepnęła. – Masz dzień wolny. Może spędzimy go razem, co?
Uwolniłam się z jej uścisku i spojrzałam na nią.
- Jasne.
Uśmiechnęła się szerzej.
- Mamy dużo do przedyskutowania. Pójdziemy na lunch?
Pokiwałam głową. Renee spojrzała na Jaspera.
- Chcesz wziąć samochód Belli i zaopiekować się mamą? Chciałabym pójść gdzieś z córką, żeby swobodnie porozmawiać.
- Żaden problem – zgodził się Jasper i pochylił się, aby pocałować mnie w policzek. Dałam mu kluczyki.
- Do zobaczenia później – pożegnał się.
Uśmiechnęłam się.
- Okej.
Obrócił się, ale nagle zamarł.
- Och. Jeszcze jedno. – Przeszukał kieszenie i podał mi moją komórkę. – Może ci być potrzebna.
Wzięłam telefon i po raz kolejny go uściskałam.
- Dziękuję.
Tym słowem nie wyrażałam wdzięczności jedynie za przyniesienie komórki, ale za wszystko. Za to, że tu przyszedł. Za to, że jest moim przyjacielem. Za to, że po prostu jest moim Jasperem.
Renee i ja wsiadłyśmy do samochodu. Zawiozła mnie do jednej z naszych ulubionych restauracji.
- Nie miałam okazji porozmawiać z tobą zeszłego wieczoru – powiedziała. – Wydarzyło się wiele rzeczy, o których muszę z tobą pomówić.
- Co się stało? – spytałam.
- No cóż, może zacznę od początku… Edward i ja zdecydowaliśmy się rozstać – powiedziała niedbale.
Co?! Czy ona mówi poważnie?! Zerwała z Edwardem? Dlaczego? Co się stało? Czy nie powinna być bardziej… smutna?
O mój Boże! Edward jest… wolny?
- Dlaczego? – zapytałam słabym głosem.
- Wyjaśnię ci to w czasie lunchu.
- Czy to będzie długi lunch?
Zerknęła na mnie kątem oka.
- O tak… |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Czw 21:34, 23 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:02, 23 Lip 2009 |
|
EEE..myślałam że będzie dramatyczniej! Jestem rozczarowana:( Bo spodziewałam się wielkiej dramy i strachu o Bell a tu tak spokojnie. Rozdział jak zwykle świetnie przetłumaczony! Czytało się super. Tak miło impłynnie żadnych błędów i wpadek stylistycznych super! Już czekam na następny czap! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jessy
Dobry wampir
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 518 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 20:20, 23 Lip 2009 |
|
Parę dni temu w końcu wzięłam się za ten fanfick i przeczytałam wszystkie 8 rozdziałów.
Tłumaczenie jest bardzo płynne, świetnie się czyta Marta
Co do fabuła, jeszcze się nie spotkałam z taką historią, i naprawdę wciagnęło mnie jak nigdy.
Bella nie jest już taka ciamajdowata, Edward mnie nie wkurza co się zdarzyło w sadze. Mamuśka jest wścibska, ale trudno się dziwić skoro Bella nie miałam żadnego chłopaka i się martwi o nią.
Jasper jest świetny, uwielbiam jego teksty, uśmiałam się aż do bólu :D
Ten rozdział też mnie rozczarował, bo myślałam, że Bella zostanie pobita i jakimś cudem Edward po nią przyjedzie z Jazzem. No ale mam nadzieję, że w następnym rozdziale oprócz rozmowy rodzinnej, będzie szczera konwersacja Edwarda i Belli i wreszcie powiedzą sobie nawzajem o uczuciach :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Czw 20:29, 23 Lip 2009 |
|
Wolałam raczej wcześniejsze odcinki, tamte mnie rozśmieszały, a ostatnie zrobiły się bardzo poważne. Wiem, że ty nie możesz ingerować w to co zostało napisane przez tłumaczkę, ale myślę, iż kiepsko rozegrała ten rozdział.
Tobie przesyłam gratulację, gdyż świetnie tłumaczysz.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Karolina.
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:20, 23 Lip 2009 |
|
No szczerze to myślałam, że będzie więcej akcji w tym mieszkaniu Jaspera. No, ale, jak nie teraz, to może później się rozkręci. Widzę, że wreszcie szykuje się szczera rozmowa na linii matka-córka. Ciekawa jestem jak przebiegnie. Żałuję, że nie było w tym rozdziale Edwarda, no, ale nie można mieć wszystkiego.
"Ucisz się ten swój cholerny głos!" - troszkę mi to zdanie nie pasuje.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Czw 21:23, 23 Lip 2009 |
|
Łeee, ja myślałam, że rozegra się prawdziwy dramat, Bella i mama Japsera zostaną pobite i takie tam, a tu prawie że spokój. I ychh jak można kończyć w takim momencie?! No proszę, spytaj się autorki jak ona może nas tak katować :D Bella w tym opowiadaniu taka waleczna, że hoho. A mamy Jaspera nie rozumiem... tak strasznie się daje, nie chce iść na komisariat... to nie jest dobry pomysł. Bella powinna ją wyprowadzić siłą z tego domu i pojechać na gliny. Szkoda, że tak się nie stało. I szkoda, że Jasper nie przypierdolił temu ojczymowi. Najlepszy moment w tym rozdziale, to jak Bella mówi o tym, że jak Jasper był mały to sobie smacznie spał, jak szło tornado, bueheheh. Niezłe.
Rozdział podobał mi się, chociaż reszta była bardziej śmieszna, to tymi bardziej poważnymi nie gardzę :D Ciekawe jak przebiegnie rozmowa Belli i Renne.
Co do stylu, to jest ok. Błędów nie wyłapałam, czyta się płynnie.
Oby tak dalej. Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały, bo przyznam, że jak tylko zobaczę, że nowy rozdział, to banan mi sam na twarz wskakuje :D
veny przy tłumaczeniu.
pozdro,M. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AnnEdward
Człowiek
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Czw 22:19, 23 Lip 2009 |
|
łeee , no myślałam że będzie gorzej . Że Bella będzie przetrzymywana a Edward zawiadomi cała policje w mieście i będzie wielkie odbicie Belli i mamy Jazza z rąk oprawcy. A tu taki spokój można powiedzieć. Ciekawe jak potoczy się lunch i co się stanie dalej między Bellą a Edwardem.
Czekam na dalsze części :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 10:16, 24 Lip 2009 |
|
Też spodziewałam się wiekszego dramatu, mama Jaspera jest taka niezdecydowana.. (nie wiem czy to właściwe słowo). Dzwoni, prosi o pomoc, w środku nocy a potem jak już Bella przyjeżdza to sięwycofuje i po całym zajściu idzie spać.... Ja bym chyba chciałą jak najdalej uciec, jakoś mi to nie bardzo podobało się no ale to wina autorki a nie tłumaczki Czekam na kolejny rozdział, zaciekawiona końców tego. Ciekawi mnie jak Reene poprowadzi rozmowę z Bellą, jaki powód rozstania poda i czy da Belli wolną rękę na spotkania z Edwardem?
Ogóleni rozdział bardzo dobrze przetłumaczony, przyjemnie się czytało za pewne dzieki takiej dobrej tłumaczce i becie - dzięki dziewczyny. Czekam na kolejny rozdział :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Pią 11:45, 24 Lip 2009 |
|
Zawiodłam się :(
Spodziewałam się tak jak moje poprzedniczki jakieś dramy, pobicia, przetrzymywania, a tu co
Nic :(
Ale to nie oznacza, że mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie. Było cudownie
Najbardziej rozczulił mnie ten Jasper. Taki strasznie opiekunczy w stosunku do Belli.
Czekam na więcej.
Pozdrawiam
Lennie Cullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
darkeyeslady
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D
|
Wysłany:
Pią 12:11, 24 Lip 2009 |
|
Po pierwsze chciałabym powiedzieć, że naprawdę fajni tłumaczysz Takie wszystko ładne - płynne. Gratulacje
Co do samego tekstu to jego główną zaletą jest oryginalność.
Jazz jako najlepszy przyjaciel także bardzo mi się widzi.
Jak czytałam i byłam akurat na tym momencie jak Jasper i Bells zbiegają ze schodów to myślałam, że może oni bd pare udawać przed Edem i Renee. Ale jednak nieee... hah, Bella z tekstem o kazirodztwie wyleciała.
To może przejdę teraz do ostatniego rozdziału.
Ogólnie myślałam, że ten chapter bd mocniejszy. Chodzi mi dokładnie o to, że Belli coś sie stanie, a nie, że po prostu zasnęła i tyle.
Oczywiście wiem, że nie miałaś najmniejszego wpływu na to co się wydarzy ;D
Pzdr i życzę chęci na tłumaczenie.
D. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Pią 12:25, 24 Lip 2009 |
|
Już się bałam, że będzie dużo gorzej. Ale całe szczęście żyją. MMB to jeden z moich ulubionych ff, a gdyby nie twoje tłumaczenie nigdy bym go nie spotkała. Ale o tym już pisałam. Rozdział jak zawsze majstersztyk. Tylko zakończył się w nieodpowiednim momencie. Czuję wielki niedosyt. Mam nadzieję, że w następnym Bella porozmawia z Edwardem i coś wreezcie ustalą skoro już wiadomo, iż ich miłośc jest odwzajemniona. Z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i życzę weny.
pozdrawiam,
y-g |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Pią 13:17, 24 Lip 2009 |
|
Oooch....
Przeczytałam wszystko wczoraj :D No w sumei skończyłam dziś koło 1 w nocy.. xD Ale to szczegół. Napisałabym komentarz od razu - na pewno byłby bardziej konstruktywny - ale musiałam wyłączać internet- burza była :)
A więc postaram się skomentować teraz.
Pomysł jest na pewno nowy - dobra, wiem, że to tłumaczenie ale i tak napiszę trochę o treści. W końcu Ty wybierałaś co tłumaczyć, nie? - Jeszcze nie spotkałam się z pomysłem połączenia Edwarda i Renee... Przez to on przez całe tłumaczenie wydawał mi się starszy xD trochę szkoda mi jej - poświęciła się dla córki. Ale wydaje mi się, że teraz będzie się kręciła dookoła Phila. Mam rację? A co z Alice i Jasperem? (Którego tak nawiasem mówiąc ubóstwiam wręcz w tym opowiadaniu. Jest taki... taki... jasperowaty :D Kochany, wspierający, opanowany, lekko wredny xD Powaliła mnie dyskusja na sms)
Zdziwiło mnie takie szybkie zakochanie Eda i Belli, no ale cóż... Nie od Ciebie to zależy, prawda? :P Więc nie będę Cię za to besztać :D
Dobra.. przestane się rozdrabniać.
Po prostu uwielbiam Cię za tłumaczenie tego :) Mam nadzieję, że szybko uda Ci się opublikować kolejny rozdział. Czekam na niego z niecierpliwością.
Życzę dużo... weny? Czasu! I chęci :D
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|