|
Autor |
Wiadomość |
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Nie 2:51, 23 Sie 2009 |
|
Nigdy nie chciałam zacząć czytać tego tłumaczenia. Podchodziłam do tego opowiadania sceptycznie. Jednak kiedyś, podczas rozmawiania z jedną z koleżanką z forum, doszłyśmy do tematu tłumaczeń. Napisałam jej wtedy, że nie czytam, ponieważ w większości tych tłumaczeń ciągle jest seks, seks i seks. Jednak ona powiedziała, że w tym fan ficku jest inaczej. Więc postanowiłam przeczytać. I przeczytałam. I o to co wywnioskowałam.
Opowiadania jest w sumie ciekawe - jeśli chodzi o fabułę to nie jest to jakiś straszliwie poważny ff, w którym trzeba skupiać całą swoją uwagę. Uznałabym to raczej za opowiadanie, które można sobie poczytać w deszczowe dni.
Na początku wszystko opiera się na tym, że Bella nie może przeżyć tego, że podkochuje się w chłopaku swojej matki, a potem w byłym chłopaku swojej matki. Może wydawać się to głupie, jednak gdy brnie się dalej nie można przestać.
Najśmieszniejsza scena, w której naprawdę się śmiałam to ta, gdy Bella nalała do lodów alkoholu i powiedziała coś w stylu już nie dostaniecie, już wystarczy. Naprawdę, gdybym akurat siedziała w innej pozycji to laptop spadłby mi na podłogę! Wiem, tłumaczka nie jest od fabuły, jednakże skoro te opowiadania wywołuje uśmiech to oznacza to, że tłumaczenie złe nie jest. Jeśli chodzi o styl pisania to jest to zwykły, prosty styl, jednakże nie można nazwać go prostackim. Wiadomo, cudo to wielkie nie jest, ale nie uważam, że w takich opowiadaniach wielka polszczyzna powinna się pojawiać. Opowiadania po prostu musi być na poziomie. Uważam, że ten wymóg jest spełniony. Oczywiście, że zdarzają się literówki. To chyba normalne, ale na szczęście da się zrozumieć logikę danego zdania.
Bella jest trochę denerwująca, ogólnie żaden z bohaterów jakoś mnie nie zachwycił, charaktery postaci nie są jakieś bardzo dopracowane, ale te opowiadanie ma w sobie coś. Nie umiem tego nazwać. Jednak przyciąga, naprawdę. Jedynym charakterem, który ma pazur jest Jasper. I chyba to on jest tutaj roztrzepanym, zbuntowanym młodzieńcem. Jak to dobrze, że nie jest nim Ed.
Plusem jest też fakt, że Bella i Edward nie skonsumowali do tej pory swojej zażyłości, bo ani związkiem, ani miłością, nie można tego nazwać. Dopiero w rozdziale szesnastym się pocałowali! To dobrze, cieszę się niezmiernie z takiego obrotu spraw.
Powodzenia w tłumaczeniu dalszych rozdziałów, wela. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Nie 2:54, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Pon 22:00, 24 Sie 2009 |
|
Bardzo przyjemny ff który śledzę z chomika ;-)
Najbarwniejszą postacią jest Jasper, ale to już wiemy. Podoba mi się jego bezpośrednie podejście do Cullena (scena kiedy mu grozi gdyby skrzywdził Bellę ) bądz Belli "kochaj się ze mną" , ale to dobry duch tego opowiadania , o wszystkim wie. Mama Belli , hmm.. generalnie irytują mnie takie kobiety , które latają jak szalone nastolatki za młodymi mężczyznami, jednak niezależnie czy do Zmierzch czy MM`sB ja po prostu Rene nie znoszę. W ostatnim rozdziale Bella nareszcie pokazuje pazurki , bo już nudził mnie stój "smutnej dziewicy" który przyodziała. Bella Imprezowiczka, to jest to. : )
Pozdrawiam U, życzę dalszych chęci do tłumaczenia tego ff. ;-) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ekscentryczna.
Wilkołak
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 11:44, 25 Sie 2009 |
|
Alice_415 .. Rozpieszczasz nas.
Po prostu fenomenalne. Wreeeszcie! Po prostu wiedziałam, że w końcu coś w nich pęknie.. (:
Cytat: |
- Będziemy teraz uprawiać seks?
- Um… Nie, nie dzisiaj. |
To mnie rozbroiło. 'Nie dzisiaj' ? Ale pewny siebie.. ; pp
No nic. Pozostaje mi cierpliwie czekać na następne tłumaczenie.
Pozdrawiam,
E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Wto 14:12, 25 Sie 2009 |
|
Uroczy ff który śledzę na chomiku(:
Ale w końcu postanowiłam się wypowiedzieć TU.
Chyba każdy przyzna, że pomysł jest bardzo oryginalny.
Renee jest cudowna mamą, która, chce dla swojej córki wszystkiego co najlepsze, aż można się wzruszyć, kiedy rezygnuje z Edzia dla Belli(:
Bella hmm. . . nawet nie wiem co mogę o niej powiedzieć. Może to, że na początku jej nie rozumiałam kiedy po rozstaniu E&R odrzuciła go, ale po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że ma całkowitą racje. Wybrał Renee pierwszą, a przecież mógł z nią zerwać. Aa i oczywiście uwielbiam pijaną Belle;D
To mój ulubiony rozdział(:
A teraz Edward, za porządny, bo nie zostawił Renne zaraz po spotkaniu Belli, no może nie pierwszym ale tym podczas którego rozmawiali cała noc. Gentlemen z niego to trzeba przyznać, jak zwykle uroczy, czarujący i opiekuńczy(:
Jasper przyjaciel, którego chciałabym mieć(: i nic więcej do dodania
Aczkolwiek coś mi mówi, że mu za bardzo zależy na Belli, szczególnie widać to było gdy umawiał ją na randki i w szpitalu, coś tak podlatuje mi....No ma Alice, ale kto zabroni mu kochać 2kobiety;p
Czytałam urywkami oryginał (po którymś z początkowych rozdziałów moja ciekawość nie dała mi spać) i mogę przyznać z ręką na sercu, że tłumaczenie bardzo dobre(:
Życzę weny, czasu i chęci w tłumaczeniu(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 18:28, 25 Sie 2009 |
|
Cytat: |
- Z iloma facetami uprawiałaś seks oralny?
- Jasper! – wrzasnęłam, a moja twarz poczerwieniała.
Uśmiechnął się.
- Widzisz? To mówi wszystko. Jesteś świętoszką. |
No cóż... Jasper ma rację. Ale nie o tym teraz.
Kilka minut zbierałam dupę z podłogi po przeczytaniu tego chapu. No, totalnie zaskakujący, ale jakże satysfakcjonujący rozwój sytuacji. Ten pocałunek.. Potrzebuję jeszcze!
I chcę więcej sytuacji, gdzie pijana Bella rozmawia z Edwardem
Cytat: |
-Czas do łóżka – wyjaśnił.
- Nago? |
To było takie nie w stylu Belli, że postanowiłam kiedyś upic kogoś świętoszkowatego i posłuchać co ma do powiedzenia.
Schodzę na złą drogę.... Ale co tam.
Życzę czasu i chęci do tłumaczenia. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 18:30, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 12:38, 27 Sie 2009 |
|
Zachwycające, rozbrajające, po prostu wspaniałe opowiadanie! Jestem całkowicie uwiedziona tym pomysłem, choć sama nie umiem sobie go wyobrazić, tak do końca... :p Tłumaczenie świetnie się czyta. Jestem zadowolona lekkością z jaką mi to przychodzi. Nie widzę żadnych zgrzytów i to jest cudne! Czekam na kolejny wynik Twojej pracy Alice_415.
Pozdrawiam!!! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jessy
Dobry wampir
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 518 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 15:10, 27 Sie 2009 |
|
Dopiero teraz miałam czas by przeczytać 15 i 16 rozdział MMB. 15 rozdział był taki normalny, jak reszta, ale 16... świetny :D Jasper wymiata swoimi tekstami. Pijana Bella niezłe rzeczy wyprawiała, śmiałam się i byłam zszokowana. Końcówka rozdziału - czytając nie wiedziałam już czy są jeszcze w klubie czy może udali się do mieszkania Edwarda... ale to był jednak klub. Nigdy wcześniej nie czytałam tak dokładnego opisu pocałunku. I nie był nudny, dzięki niemu mogłam sobie wyobrazić całą sytuację, krok po kroku. Mam tylko nadzieję, że w następnym rozdziale dojdzie do czegoś więcej, ostrzejsze pocałunki i tak dalej i ktoś ich nakryje i przerwie im :P |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jessy dnia Czw 15:13, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Czw 18:32, 27 Sie 2009 |
|
Cytat: |
Alice_415 .. Rozpieszczasz nas. |
Ja Was rozpieszczam? :D To raczej WY mnie rozpieszczacie! :D Pod nowym rozdziałem pojawiło się 21 komentarzy! :D (chyba powinnam częściej wyjeżdzać ^^) Dziękuję, Wam kochani. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że pojawiło się ich aż tyle. :D Czy nie będzie niegrzecznie, jeśli poproszę o tyle samo albo nawet jeszcze więcej pod kolejnym rozdziałem? :D^^ Wiem, że nie liczy się ilość, tylko jakość, ale Wy spełniacie oba wymogi. I jeszcze bardzo, ale to bardzo dziękuję wszystkim, którzy głosowali na MMB, bo dzięki Wam zdobyło ono Srebrne Jabłko w kategorii Najlepsze opowiadanie niekanoniczne. :)
____________________________________
Rozdział jest też na [link widoczny dla zalogowanych].
____________________________________
KILKA SŁÓW OD IGI_S:
Przy tym rozdziale pozwolę sobie dodać kilka słów od siebie.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że zadaniem bety jest jak najlepsza "obróbka" tekstu, czyli przy tłumaczeniach chodzi głównie o wyeliminowanie powtórzeń i drobnych poprawek zdań, by brzmiały po polsku, a nie po "polskiemu", jednak przy tym rozdziale miałam z tym ogromne problemy. Czemu? Otóż dlatego (pomijając to, że ostatnio złapał mnie wielki "leń), że Autorka notorycznie używała słówek takich jak: "lips" ("usta, wargi" - pojawiło się 36 razy), "kiss"("całować, pocałunek" - pojawiło się 54 razy), "his" ("jego" - pojawiło się 168 razy) i "my" ("mój", "moje" itp. - pojawiło się 200 razy). Wiem, że te liczby, biorąc pod uwagę pokaźną ilość tekstu, nie wydają się zbytnio porażające, ale te słowa występowały w "skupiskach", czyli w jednym akapicie było ich z dziesięć, a w następnych nie było ich wcale. Wiem też, że istnieje coś takiego jak synonimy, ale akurat przy tych słowach były one raczej nieużyteczne...
Dobra, nie przedłużając - po prostu z góry chciałam przeprosić za liczne powtórzenia, które mogą pojawić się w tekście i biorę prawie całą winę na siebie (prawie całą, bo część zwalam na Martę, która mi pomagała i której chcę jeszcze raz ogromnie podziękować :D; no i jeszcze część mogę zwalić na drugą Martę, która rozdział tłumaczyła :D).
KILKA SŁÓW ODE MNIE:
(do dwóch cudownych dziewczyn: igi_s i marty_potorsi): Strasznie Was przepraszam, bo wiem, jak wiele miałyście roboty przy tym rozdziale. Należy Wam się wielkie PRZEPRASZAM. I jeszcze większe DZIĘKUJĘ, na które z całą pewnością zasłużyłyście, zresztą te liczby mówią same za siebie.
***
Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: iga_s i marta_potorsia (jesteście niezastąpione, dziewczyny - zginęłabym bez Was bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję ;***)
Rozdział 17 - Głód
BELLA
Nasza próba wyjścia z klubu i pójścia do mieszkania Edwarda była rozgorączkowana, ale nie w zabawny sposób. Zachowywaliśmy się po prostu niedorzecznie, bo nie mogliśmy ruszyć się chociaż o cal bez ponownego wpadnięcia na siebie. Po godzinnej sesji całowania chłopak zaproponował, abyśmy pojechali do jego domu, a ja gorliwie się na to zgodziłam.
Zaczęliśmy iść ramię w ramię w kierunku boksu, bym mogła powiedzieć Jasperowi, że wychodzę, ale nie doszliśmy zbyt daleko, bo Edward nagle mnie obrócił i naparł swoimi ustami na moje. Całowaliśmy się przez kolejne pięć minut, zanim ponownie ruszyliśmy.
Zrobiliśmy dwa kroki, po czym złapałam jego ręką i przyciągnęłam go do siebie na kolejny pięciominutowy pocałunek.
Kiedy po chwili znowu spróbowaliśmy dotrzeć do boksu, chłopak zaciągnął mnie na prowadzący do toalet korytarz i przyparł do ściany własnym ciałem. Złapał moje udo i położył je na swoim biodrze. Jednocześnie jęknęłam i zaskomlałam mu prosto do ust. Złapał moją twarz, przyciągając mnie niemożliwie blisko siebie, podczas gdy ja przeczesywałam ręką jego włosy. Spędziliśmy tak kolejne dwadzieścia minut.
Kiedy w końcu się odsunął i ponownie ruszyliśmy w kierunku boksu, ledwo dałam radę iść po prostej linii. Mój umysł całkowicie zamroczyło pożądanie, a wszystkim, czego w tej chwili pragnęłam, było całowanie, całowanie i całowanie... I tak w kółko.
Znajdowaliśmy się w odległości kilku stóp od boksu, gdy znienacka zatrzymaliśmy się w tym samym czasie. Prawie zaśmiałam się z powodu tej synchronizacji, ale nie mogłam, bo nasze wargi się złączyły, a ręce Edwarda zjechały po moich udach. Kiedy chłopak mnie podniósł, pisnęłam z zaskoczenia w jego usta i oplotłam mu nogami talię. Zadarł głowę do góry, a ja dla odmiany pochylałam się w dół. Nasze usta cały czas się ze sobą zderzały. Naprawdę pokochałam jego dolną wargę. Była nieco pulchniejsza od górnej, więc lepiej mi się ją ssało. Odniosłam wrażenie, że on polubił moją, bo ciągle próbował złapać ją w swoje usta, ale mu to uniemożliwiłam. Poczułam, że się uśmiechnął, zapewne zdając sobie sprawę z tego, że oboje chcieliśmy swoich dolnych warg. Cóż, musieliśmy się zamieniać.
Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę miała jeszcze okazję się odezwać, przynajmniej nie wtedy, kiedy usta chłopaka atakowały moje, ale mi to nie przeszkadzało. Rozmawianie to strasznie przereklamowana czynność. Może lepiej wysyłać jakieś sygnały rękami? Zwłaszcza gdy wargi Edwarda napierały na moje. Nie chciałam, aby przestał to robić, a on najwidoczniej nie miał zamiaru mi się sprzeciwiać.
Kontynuowaliśmy molestowanie siebie nawzajem, dopóki nie usłyszałam za sobą donośnego śmiechu. Poczułam, jak ktoś połaskotał moją skórę i krzyknęłam w usta Edwarda. Odsunął się i spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Emmett wychylił głowę zza mojego ramienia i popatrzył na nas z rozbawieniem. Z powrotem przeniosłam wzrok na Edwarda, który nie wydawał się podzielać uczuć brata.
- No nareszcie! – zawołał głośno Emmett, starając się przekrzyczeć muzykę.
Zaczerwieniłam się, bo chłopak przyłapał mnie na obściskiwaniu się z jego bratem w miejscu publicznym… Zawstydzona oparłam głowę o szyję Edwarda, ale już po paru sekundach odepchnęłam od siebie poczucie winy. Byłam zbyt zachwycona tym nagłym rozwojem wypadków, żeby odczuwać coś jeszcze poza zawrotami głowy.
Edward objął mnie ramionami i ostrożnie postawił z powrotem na podłodze.
Kiedy zsunęłam się w dół, ocierając się o niego, chłopak nagle zasyczał. Uniosłam brew, a on zerknął w dół na dzielącą nas przestrzeń. Także spojrzałam w tym kierunku i natychmiast wykryłam problem. Nie mogłam nic poradzić na to, że na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Byłam odpowiedzialna za jego obecny stan.
Edward wywrócił oczami, po czym spojrzał na swojego brata.
- Ćwiczyłaś wywoływanie erekcji, Bello? – spytał Emmett.
Oparłam się o Edwarda i schowałam głowę w jego ramieniu. Och, cicho, Emmett! Pozwól mi się cieszyć tą chwilą! Edward położył swoje ramię na moim i odezwał się do swojego brata. Nie zwracałam uwagę na ich wymianę zdań. Przyłożyłam mu ucho do klatki piersiowej i słuchałam bicia jego serca. Objęłam go ramionami w pasie i przytuliłam do siebie.
Chłopak pocałował mnie w sam czubek czoła, a ja na niego zerknęłam i w jego oczach dostrzegłam ogromne pożądanie. Skierowałam wzrok w stronę Emmetta i zauważyłam, że zniknął. Popatrzyłam na Edwarda pytającym wzrokiem. Pochylił głowę i powiedział mi do ucha: - Emmett poszedł poinformować Jaspera, że masz inny środek transportu.
Zamarłam. Sama chciałam pożegnać się z Jasperem. W końcu to były jego urodziny, ale wtedy Edward przechylił mi głowę do góry i przyssał się do mojej dolnej wargi. Pocałowałam czubek jego ust, zanim powędrowałam do ich dołu. Znowu zaczął walczyć o moją dolną wargę. Zachichotałam przy jego twarzy i odepchnęłam od siebie. Uśmiechnął się i wtedy zaskoczyłam go rzuceniem się na niego i uszczypnięciem jego dolnej wargi. Przycisnął mnie do siebie i przyssał się do mojej górnej.
Zdecydowanie mogłam do tego przywyknąć.
Gdy tylko wyszliśmy z klubu, popchnęłam Edwarda na zewnętrzną ścianę budynku i przycisnęłam swoje usta do jego. W tym tempie nie ruszymy się stąd do świtu… Całowaliśmy się około dziesięciu minut, zanim cofnęłam się, aby zaczerpnąć trochę powietrza.
- Wow – wysapałam.
Edward zamknął oczy. Też z trudem oddychał.
- Popieram. – Podniósł powieki i popatrzył na mnie spod wachlarza długich rzęs. Oddech uwiązł mi w gardle. Miałam ochotę uszczypnąć się, aby upewnić się, że nie śniłam.
Odszedł od ściany i zrobił krok w moją stronę, więc teraz mnie przewyższał. Kiedy zamknęłam oczy, pogłaskał moją kość policzkową.
- Powinniśmy spróbować zrobić to w samochodzie – wyszeptał.
Uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy.
- To byłby cud, gdybyśmy doszli tak daleko.
- Po prostu trzymaj ręce przy sobie i będziemy mogli to zrobić – zażartował.
- Nie wydaje mi się, żeby to ręce sprawiały kłopoty – odparłam, gdy szliśmy w kierunku jego auta.
Otarliśmy się o siebie ramionami i dziwna elektryczność kolejny raz przepłynęła przez moje ciało. Nasze dłonie były niebezpiecznie blisko, prawie się o siebie ocierając i wręcz błagając, abyśmy je złączyli…
Nie złapałam jego ręki w obawie, że przewrócimy się na środku drogi i przejedzie nas ciężarówka. Chciałabym umrzeć szczęśliwie i nie powinnam zmarnować teraz swojego życia. Edward chyba myślał podobnie, bo także nie chwycił mojej dłoni.
Byłam zaskoczona, gdy dostrzegłam jego samochód. Nie zaatakowaliśmy się po drodze. Zdumiewające.
Powiedziałam to zbyt szybko…
W tym momencie oboje sięgnęliśmy do drzwi od strony pasażera i zostałam do nich przyciśnięta, a usta Edwarda znalazły się na mojej szyi. Przygryzłam dolną wargę i wygięłam się w łuk. Jedną rękę wplotłam mu we włosy i złapałam mocno kilka kosmyków, a drugą położyłam na jego plecach.
Chłopak obcałowywał drogę do moich ust i jeśli dalej miał zamiar tak robić, to nie wiedziałam, jak długo pozostanę jeszcze dziewicą.
Wtedy nagle w mojej głowie zaczęły pokazywać się obrazy Edwarda namiętnie całującego inne kobiety. Przecież wcześniej miał dziewczyny, przynajmniej dwie. Wspomniał, że przed spotykaniem się z Renee był w długoterminowym związku i że uprawiał już seks…
Czy całował kogoś w taki sposób, w jaki właśnie całował mnie?
Odchyliłam głowę, ale Edward nie chciał przerywać naszego pocałunku, więc przemieścił swoje wargi do mojej szczęki.
- Edward? – Łagodnie napierałam na jego ramiona.
- Hm? – wymamrotał w moją szczękę.
- Robiłeś to z Renee?
Jego ciało natychmiast się napięło i przestał poruszać ustami. Prawdopodobnie byłam idiotką, że o to pytałam, ale strasznie mnie to ciekawiło.
I nagle obrzydziło.
I spowodowało, że stałam się zazdrosna.
Czy Renee czuła to samo, co ja teraz? Ta myśl sprawiła, że chciałam zacząć krzyczeć. Ona miała go pierwsza…
Edward odchylił głowę i spojrzał mi w oczy.
- O co chodzi? – spytał łagodnie.
Ciągle napieraliśmy na siebie całą powierzchnią ciała, ale zdjęłam ręce z jego barków.
- Po prostu... nie mogę przestać myśleć, że całowałeś Renee w ten sposób. – Próbowałam pozbyć się bólu z mojego głosu, ale wątpiłam, że mi się udało.
Westchnął i pochylił głowę.
- Chyba nadszedł czas, żebyśmy wreszcie o tym porozmawiali.
Skinęłam głową. Pożądanie zniknęło, a atmosfera nieco się otrzeźwiła. Edward mnie wyminął i otworzył drzwi od strony pasażera. Wślizgnęłam się do środka i usadowiłam na miejscu. Chłopak obszedł samochód i zajął miejsce kierowcy.
Widok Renee i Edwarda siedzących w tym aucie ze złączonymi dłońmi, w tej samej pozycji, w której teraz siedzimy, mignął w mojej głowie. Zbladłam i założyłam ręce na piersiach, czując się niespokojnie. Edward zerknął na mnie kątem oka i wsadził kluczyki do stacyjki.
Nie odzywaliśmy się przez całą drogę do domu. Nie dotykaliśmy się. Napięcie wróciło, tylko tym razem dziesięciokrotnie większe. Wbiłam wzrok w krajobraz za oknem, opierając głowę o wezgłowie.
***
Piętnaście minut później wjechaliśmy do bogatej dzielnicy, a ja wyprostowałam się w fotelu. Samochód zwolnił, kiedy mijaliśmy ogromne domy i wiedziałam, że Edward musiał gdzieś tu mieszkać. Byłam speszona faktem, że spotykał się z Renee, ale teraz poczułam się jeszcze gorzej. Odwiedził już mój dom i widział, jak obie z mamą żyłyśmy. Zaliczałyśmy się do średniej klasy roboczej, a on oczywiście znajdował się dużo wyżej. To wywołało u mnie poczucie niższości…
Stawiałam, że dziewczyna, z którą spotykał się przed Renee, była z tej samej ligi co on. Więc dlaczego Edward zainteresował się nami? Oplotłam się ciaśniej rękoma i spuściłam wzrok. To się nie uda, prawda?
Jestem... niczym w porównaniu do niego.
Edward wjechał na podjazd, a ja podniosłam wzrok, żeby zobaczyć jego dom. Poczułam ulgę, że nie był największy w całej przecznicy, ale nadal prezentował się znacznie lepiej od średniej wielkości budynku, który dzieliłam z Renee.
Odpiął pas i spojrzał na mnie. Wpatrywałam się w przednią szybę, ale także się odpięłam. Siedzieliśmy w całkowitej ciszy.
Edward odezwał się pierwszy.
- Dzisiaj wieczorem byłem z tobą bardziej namiętny niż kiedykolwiek w całym moim życiu – powiedział krzepiąco. – Nigdy nie całowałem Renee ani nikogo innego tak jak ciebie.
Zerknęłam na niego i popatrzyłam mu prosto w oczy, aby doszukać się w nich jakichś śladów kłamstwa, jednak nic takiego tam nie znalazłam. Chłopak mówił prawdę. Pokiwałam głową na znak, że mu uwierzyłam.
Powietrze stało się mniej duszne i oboje otworzyliśmy drzwi, po czym wyszliśmy na zewnątrz. Stanęłam naprzeciw samochodu, kiedy Edward podszedł do mnie i złapał za rękę. Ścisnął ją przed zaprowadzeniem do drzwi wejściowych i potrzasnął kluczami w swojej wolnej dłoni.
Nie całowaliśmy się przed dojściem do drzwi, chociaż wcześniej przypuszczałam, że to zrobimy. Pewnie dlatego, że spytałam go o Renee.
Wsadził klucz do zamka i przekręcił go. Pokazał mi, żebym weszła pierwsza, więc zrobiłam krok do przodu. Edward ruszył za mną, zamknął drzwi i zapalił światła. Prawie westchnęłam.
W środku jego dom okazał się znacznie większy, niż sądziłam. Z pewnością można było powiedzieć, że żył tu mężczyzna, bo nie dostrzegłam śladów działalności kobiecej ręki. Przypominał typowy dom kawalera. Czarne skórzane fotele i krzesła. I wielki, plazmowy telewizor.
Spojrzałam na Edwarda.
- Wow, masz ładny dom.
Wzruszył ramionami.
- Tak naprawdę niewiele musiałem tu robić.
- Jest dużo ładniejszy niż mój – wymamrotałam.
Podrapał się po brodzie.
- No nie wiem. Twój jest przytulniejszy i można się w nim lepiej czuć.
Odwróciłam się do niego.
- Więc możemy teraz porozmawiać?
Edward pokręcił głową.
- Powinniśmy przenieść się z tym do mojego pokoju. – Wskazał na wielkie schody.
Otworzyłam usta i spojrzałam na niego pytająco. Zachichotał.
- Emmett niedługo wróci – wyjaśnił. – Wolałbym uczynić tę rozmowę prywatną, ale nie martw się. Nie mam zamiaru cię wykorzystać.
- Nie chodziło mi o bycie wykorzystaną. – Zaczerwieniłam się i odwróciłam wzrok.
- Tak, wiem – szepnął do siebie.
Uniosłam brew, a on w odpowiedzi potrząsnął głową.
Zacisnęłam wargi.
- Pójdę tam... teraz.
Zrobił krok do przodu i poprowadził mnie do schodów.
- Tak z czystej ciekawości... – powiedziałam, kiedy szliśmy po schodach. – Dlaczego nie masz zamiaru mnie wykorzystać?
- Chcesz mieć miniaturę Edwarda i Belli za dziewięć miesięcy?
- Och, to znaczy, że nie masz...
- Nie – przerwał mi. – Jestem pewny, że Emmett tak, ale wolę nie przeszukiwać jego pokoju. Tylko Bóg wie, co mógłbym tam znaleźć.
- Myślałam, że faceci zawsze są na to przygotowani – dokuczyłam mu.
Wzruszył ramionami.
- Nie uprawiam seksu z przypadkowymi kobietami.
- Czekasz do małżeństwa? – spytałam, chociaż wiedziałam, że nie był prawiczkiem.
Zaśmiał się.
- Nie. Po prostu... Byłoby mi ciężko sypiać z kimś, kiedy kocham kogoś innego. – Oboje zatrzymaliśmy się na schodach, a on odwrócił nerwowo wzrok i przeczesał ręką włosy. – Nie tak miałem zamiar ci to powiedzieć…
Minęła chwila, zanim zorientowałam się, o co mu chodziło.
- Ty... mówiłeś... o mnie? – Zatkało mnie. Czy on właśnie przyznał się do tego, że się we mnie zakochał?
Roześmiał się bez humoru.
- A to nie jest oczywiste?
Serce biło mi jak szalone. Edward spojrzał na mnie, a ja do niego podeszłam i pocałowałam go prosto w usta. Zacisnął ręce wokół mojej talii i przycisnął mnie do siebie. Wlał tak dużo uczucia do tego pocałunku. Tak dużo... miłości. Objęłam jego szyję i odwzajemniłam pocałunek z równie dużą ilością czułości.
Kiedy cofnęliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza, nie musiałam niczego mówić. Byłam pewna, że spojrzenie mnie w tym wyręczyło, bo Edward znów na mnie naparł. Czułam się taka szczęśliwa, że nawet pozwoliłam mu ssać moją dolną wargę, kiedy ja skubałam jego górną.
- Bello – wyszeptał wprost do moich ust.
- Edwardzie – odparłam cicho.
- My. – Pocałunek. - Musimy. – Pocałunek. – Porozmawiać. – Pocałunek.
- Dlaczego?
Westchnął, a ja skorzystałam z okazji, żeby wsunąć język do jego ust i pogłębić pocałunek. Jęknął i odwzajemnił go z jeszcze większą namiętnością.
Mm, Edward… Mój Edward.
Edward Renee.
To popsuło tę chwilę.
Otworzyłam oczy i uwolniłam się z jego uścisku.
- Okej. – Przeciągnęłam ręką po ustach. – Porozmawiajmy.
Chłopak jęknął.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa. Jak ja chciałem rozmawiać, to ty chciałaś się całować. A teraz jak ja chcę cię zacałować, aż zapomnisz własnego imienia, to ty chcesz rozmawiać!
- Przepraszam – powiedziałam z zakłopotaniem.
- To nieważne – wymamrotał. Jego ręka chwyciła moją. – No chodź. Z chęcią powitam cię w moim łóżku.
- Jesteś pewny, że nie masz zamiaru mnie dzisiaj wykorzystać?
- Już raz ci się oparłem. Jestem pewien, że mogę to znowu zrobić.
Zatrzymałam się.
- Co?
- W twoje urodziny – wyjaśnił. – Wydawałaś się całkiem pewna tego, że chcesz mi się oddać.
Krew odpłynęła z mojej twarzy.
- Ja... co?
- Byłaś pijana. Nieważne.
Otworzył drzwi i zaprowadził mnie do pomieszczenia, które podobno było jego sypialnią. Tym razem dosłownie westchnęłam. Wyglądała jak ze zdjęcia w magazynie o domach.
Łóżko przykryte pościelą, która musiała drogo kosztować, było gigantyczne. Dostrzegłam też kominek i dwuskrzydłowe wyjście prowadzące na balkon.
- Ładny pokój – pochwaliłam.
- Dzięki. – Zamknął za nami drzwi. – Jesteś pierwszą kobietą, która tu weszła.
- Mam nadzieję, że ostatnią – wyszeptałam cicho do siebie.
- Gwarantuję ci to – powiedział, oczywiście słysząc te słowa. Moja twarz zapłonęła, bo zostałam na tym złapana. – Chyba że się mną znudzisz i mnie rzucisz.
Prychnęłam.
- Jakby to się mogło kiedyś zdarzyć.
Uśmiechnął się.
- Mam nadzieję, że nie.
- Więc – zaczęłam niezgrabnie – kim jesteśmy?
- Chodzi ci o określenie nas? – spytał.
Przytaknęłam.
Wzruszył ramionami.
- Kimkolwiek zechcesz być.
- Kim chcesz, żebym ja była dla ciebie? – zadałam łatwe pytanie.
Złapał mnie za rękę i poprowadził do łóżka. Usiadłam na jego skraju, a chłopak pochylił się nade mną i położył ręce na moich biodrach.
- Moją – powiedział uwodzicielsko.
Wolno skinęłam głową.
- Mogę być twoją.
- A ja jestem twój. – Jego chrapliwy głos wywołał dreszcz na moim ciele.
- Tylko mój – uściśliłam.
- Tylko twój – potwierdził.
Delikatnie dotknął wargami moich ust. Jego były takie miękkie i idealne…
Odchyliłam się, pociągając Edwarda ze sobą. Leżałam na łóżku z nogami zwisającymi nad podłogą, a on znajdował się na mnie.
- Jesteś pewien, że nie chcesz iść po tę rzecz, którą ma Emmett? – spytałam, kiedy jego język odnalazł moją wargę.
Nagle się cofnął.
- Bello, jeśli zapytasz mnie jeszcze raz, to przysięgam Bogu, że moja samokontrola zostanie zachwiana i się poddam. To zbyt duża pokusa, bym mógł się jej oprzeć.
- Pokusa jest dobra – wymamrotałam i przycisnęłam jego wargi do moich.
- Nie – wymamrotał. – Pokusa jest...
Moje usta go uciszyły.
- Pokusa jest dobra – mruknął.
Przytaknęłam i oplotłam go nogami na linii bioder. Odsunął swoje usta od moich i przycisnął je do szyi.
- K*rwa – jęknął. – Bello. My... cholera. Ja… - Cofnął się i pokręcił głową, kiedy próbowałam go przyciągnąć. – Nie – wyszeptał słabo. – Po prostu tu zostań. – Odszedł wolno. – A ja... będę dokładnie tam. – Wskazał na drugą stronę łóżka. – Po prostu... zostań. Nie ruszaj się, chyba że chcesz, abym całkowicie stracił kontrolę.
Uśmiechnęłam się do niego z wyższością i podniosłam z łóżka.
- Bello – ostrzegł. – Mówię poważnie. W tej chwili jestem bardzo bliski tego, żeby się z tobą przespać.
Westchnęłam i z powrotem klapnęłam na materac.
- W porządku – wymamrotałam.
Szalejące hormony wyłączyły moje racjonalne myślenie, ale gdzieś w głębi duszy także wiedziałam, że nie powinniśmy tego robić. Jeszcze nie.
Edward usiadł po drugiej stronie łóżka. Odwróciłam głowę w jego stronę i wpatrywałam się w niego z pożądaniem. Westchnął i poklepał obszar koło niego. Uśmiechnęłam się szeroko i wśliznęłam na to miejsce. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego piersi, kiedy jedna z moich nóg podniosła się na jego kolano i zderzyła z czymś twardym. Moje oczy powędrowały do jego twarzy.
Zamknął swoje i się skrzywił.
- Przepraszam.
Rzucił okiem ponad swoją głową, po czym sięgnął po poduszkę i położył ją między nogami. Przygryzłam wargi, żeby nie zacząć się śmiać.
- To przez ciebie – powiedział spiętym głosem. – Przez resztę wieczoru będę czuł się skrępowany.
- Powinnam cię przeprosić. – Pocałowałam jego szczękę. – Ale tego nie zrobię.
Wywrócił oczami.
- To miłe wiedzieć, że mogę na ciebie wpływać.
- Zawsze na mnie wpływałaś – zakpił.
- Nie w ten sposób. – Zerknęłam na poduszkę.
Jego wargi zadrżały.
- Tak, w ten.
Uniosłam brwi.
- Aż tak?
- Dokładnie tak.
- Nigdy tego nie zauważyłam.
- Bo nigdy nie było cię w pokoju, kiedy... – Pokręcił głową. – To nie jest rozmowa, którą powinniśmy odbyć.
- Nawet nie pamiętam, o czym mieliśmy porozmawiać – powiedziałam szczerze.
- Renee – przypomniał. – My. Gdzie to zmierza.
- A czy my już nie wiemy, gdzie to zmierza?
- Przypuszczam, że tak – przyznał.
- Czuję się tak, jakbym śniła.
- Dlaczego?
- Bo – podniosłam głowę, spojrzałam w jego oczy i machnęłam między nami ręką – spójrz na nas. Tutaj. W twoim domu. W twoim łóżku. Dotykamy się. Nigdy nie sądziłam, że to kiedyś nastąpi.
Podniósł dłoń i potarł kciukiem moje usta. Ostrożnie uniosłam swoją rękę i położyłam na jego. Nasze spojrzenia się spotkały. Poważne. Kochające…
Pożądanie w jego oczach zamieniło się w miłość. Po sekundzie znalazł się na mnie, pozbywając się poduszki i naparł ustami na moje wargi.
Ten pocałunek był inny od pozostałych. Poczułam całe jego ciało przyciśnięte do mojego, ale nie pragnęłam ściągnąć z niego ciuchów. Nasze usta ruszały się razem, a końce języków pocierały się o siebie. Całowaliśmy się powoli. Nigdy, przez całe dotychczasowe życie, nie czułam się taka chciana i kochana.
Nie wiem, ile czasu minęło... minuty... może godziny. Ale nadal pieściliśmy się nawzajem językami. Powoli.
Był mój. Naprawdę mój.
Coś piknęło i usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Otworzyłam oczy i obróciłam głowę w stronę drzwi do sypialni.
- To tylko Emmett – powiedział Edward, nadal na mnie leżąc. – Już wrócił do domu.
- Och – odpowiedziałam z zawodem. – Czas porozmawiać?
Skinął głową i przycisnął swoje czoło do mojego.
- Musimy przestać to robić – powiedział, zapewne odnosząc się do tego, że za każdym razem, kiedy mieliśmy rozpocząć rozmowę, zaczynaliśmy się całować.
- Nie lubisz mnie całować?
Wywrócił oczami.
- Wiesz, że to nieprawda.
- Wiem – przyznałam się. – Nadal czuję się tak, jakbym śniła, a kiedy się obudzę, ty znikniesz.
- Nie śnisz i będę tu, kiedy rano się obudzisz – obiecał.
Uśmiechnęłam się i skubnęłam jego wargę.
- Więc… całowałeś się kiedyś z moją mamą?
Jęknął i sturlał się ze mnie.
- To było przypadkowe.
Zadrżałam.
- Całowałeś?
- Zdefiniuj „całować”.
Jęknęłam.
- Całowałeś, prawda? – Zakryłam oczy dłońmi i wydałam z siebie gardłowy dźwięk.
- Hej. – Poczułam, jak Edward odciąga moje ręce. – Cokolwiek zdarzyło się przed dzisiejszym wieczorem... to już przeszłość.
Odchrząknęłam i usiadłam.
- Teraz muszę odbyć z tobą poważną rozmowę.
Zajął miejsce obok i kiwnął na mnie głową, żebym kontynuowała.
- W szpitalu, kiedy powiedziałeś, że lubiłeś mnie przez długi czas, nawet wtedy, kiedy byłeś jeszcze z Renee... dlaczego nic nie powiedziałeś?
- Nie mogłem. – Oparł się o wezgłowie. – To byłoby nie w porządku w stosunku do Renee. Nie mogłem uciec do ciebie i wyznać wszystkiego, kiedy z nią byłem, a następnie zerwać, żebyśmy mogli być razem.
- Ale ukrywałeś to uczucie – stwierdziłam.
- Tak – zgodził się.
- Ale... ja… - Pokręciłam głową. – Nie rozumiem tego. Lubiłeś mnie, ale umawiałeś się z nią. Wcześniej powiedziałeś, że nie mógłbyś przespać się z kobietą, gdybyś kochał kogoś innego. Ale spotykałeś się z Renee, kiedy mnie lubiłeś. Ja po prostu... spędzałam wiele czasu na rozmyślaniu, dlaczego z nią zostałeś i było mi z tym ciężko.
- Bello – przybliżył się – żałuję tego i to nawet nie ma dla mnie sensu, ale kiedy teraz o tym myślę, że gdybym zerwał z Renee, gdy nadal coś nas do siebie przyciągało... to – machnął ręką między nami – prawdopodobnie nigdy by się stało. Jeśli zostawiłbym ją dla jej córki... dla ciebie... zanim nasze stosunki wygasły... nie zgodziłaby się na to. To nie doszłoby tak daleko. Nie poszedłbym do ciebie, bo to byłoby niezręczne. Nadal podążalibyśmy swoimi oddzielnymi drogami. Chodzi mi o to, że mimo iż bardzo nienawidzę tego przyznawać, nigdy nie wyznałbym Renee, że coś do ciebie czuję. Miałbym inny powód dla naszego zerwania. Nie mógłbym wtedy się na ciebie rzucić. To by się nie udało. – Westchnął. – To skomplikowane i ciężko jest to zrozumieć, ale w pewnym sensie wszystko skończyło się w najlepszy sposób, w jaki mogło to zrobić.
- Nie wiem – wymamrotałam. – Wylałam przez ciebie mnóstwo łez.
Wyraz jego twarzy zmienił się z szoku przez przerażenie i w końcu do poczucia winy.
- Przepraszam – wyszeptał.
- To znaczy, to nie była do końca twoja wina... ale widząc cię z Renee... – Moje oczy wypełniły się łzami na samą myśl o tym. Chciałabym nie być tak cholernie emocjonalna. Miałam ochotę nakrzyczeć na siebie za to, że się zdenerwowałam. – Edward – pokręciłam głową – nie masz pojęcia, jak bardzo to boli. Spędziłam tak wiele nocy... płacząc. To boli, jeśli ktoś, kogo... kochasz - jego oczy rozbłysły podczas mojego wyznania – jest z kimś innym. Ale kiedy tą osobą jest twoja matka... albo ktoś tak samo ci bliski… Nie potrafisz wyobrazić sobie bólu, który czułam. Nieodwzajemniona miłość jest wystarczająco straszna. Ale gdy ciągle ktoś ci o tym przypomina... i afiszuje się z tym wokół ciebie, pokazując, że ma to, czego to ja chciałam... To było nie do zniesienia. Szczerze zastanawiałam się nad tym, aby wyprowadzić się z domu i wynająć mieszkanie z Jasperem. Nie wytrzymałabym, gdybym musiała byś świadkiem, kiedy wy dwoje byście… się łączyli. – Łzy spłynęły po moich policzkach, ale szybko je otarłam.
- Pamiętasz – kontynuowałam po chwili – ten wieczór po naszej rozmowie kwalifikacyjnej, kiedy przyszedłeś na obiad? Jak uciekłam od stołu?
Kiwnął poważnie głową.
- Wtedy prawie się załamałam. Zrobiłam wszystko, żeby przy was tego nie okazać, ale to było...
Edward nagle mi przerwał, przytulając mnie i całując w policzek.
- Bello, przepraszam. Nie mogę zmienić przeszłości, ale postaram się jak mogę, aby naprawić to w przyszłości.
- Muszę wiedzieć jedną rzecz. – Spojrzałam na niego.
- Pytaj, o co tylko zechcesz.
- Jeśli znowu zaczniesz coś czuć do Renee...
Otworzył usta, ale zaprotestowałam, przykładając palec do jego warg.
- Po prostu posłuchaj – powiedziałam. – Jeśli znowu zaczniesz coś do niej czuć... albo do kogokolwiek innego, muszę wiedzieć. Nie możesz tego dusić w sobie. Proszę, nie pozwól mi być kolejną Renee. Nie ukrywaj tego przede mną. Nie ukrywaj niczego. Nigdy. Proszę?
Ponownie pocałował mnie w policzek.
- Jestem pewny, że nigdy nie poczuję do nikogo czegoś tak silnego jak do ciebie – powiedział wprost w mój policzek. – Ale jeśli to się stanie, masz moje słowo, że nie będę utrzymywał cię w nieświadomości.
- Dziękuję – wyszeptałam.
Kilka minut później przytulaliśmy się do siebie na jego łóżku.
- Wiem, że byłeś w poważnym związku przed spotykaniem się z moją mamą – powiedziałam cicho, skręcając palcem kosmyk włosów Edwarda – ale czy kiedykolwiek... no wiesz… – Jak miałam zadać to pytanie bez zażenowania? Czy w ogóle powinnam je zadać? Teraz to ja byłam jego dziewczyną, prawda? Czy nie miałam prawa o tym wiedzieć?
- Co? – spytał, marszcząc z zakłopotaniem brwi.
Wzięłam głęboki oddech.
- Czy kiedykolwiek... spałeś z kimś jeszcze? Oprócz tej dziewczyny, z którą byłeś. – Przestałam bawić się jego kosmykiem i spojrzałam mu w oczy.
Pokręcił głową.
- Nie. Byłem tylko z nią.
- Och.
Zachichotał.
- Czyżbyś była zaskoczona?
- Jestem – przyznałam. – Miałam na myśli to, że jesteś... sobą.
Zaśmiał się.
- Jestem tylko człowiekiem, Bello.
- Jesteś lepszy niż każdy człowiek.
- Wydaje mi się, że nie jesteś obiektywna.
- Może. Przyciągało cię kiedyś do kogoś jeszcze?
Westchnął.
- No co?
- Naprawdę będziemy teraz o tym rozmawiać? – spytał, unosząc brew.
- Co złego, że o tym rozmawiamy?
- To po prostu nieważne.
- Jestem tylko ciekawa.
- Więc nie bądź. – Dał mi buziaka w czoło. – Jestem z tobą. Jesteś jedyną osobą, której pragnę.
- Powiedziałabym ci o chłopakach, którymi się interesowałam, gdyby byli jacyś... oprócz tego z liceum.
Znowu westchnął.
- No co?
- Zmieńmy temat.
Wywróciłam oczami, zanim pewna myśl wpadła do mojej głowy.
- Och!
- Hm?
- Moje urodziny. Kiedy byłam pijana... co powiedziałam?
Uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Poprosiłaś mnie o seks.
Moje oczy się poszerzyły.
- Nie poprosiłam!
- Jak najbardziej to zrobiłaś.
Przytuliłam twarz do jego piersi.
- Uch! Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie chciałem cię zawstydzać.
- Ale nie przeszkadza ci, że teraz to robisz?
- Teraz jest inaczej. – Potarł ręką moje ramię. – Nie masz powodów, żeby czuć się zawstydzoną, odkąd stało się oczywiste, że też myślałem o uprawianiu z tobą seksu.
- Edward?
- Hm?
- Nie chcę tego przyspieszać. I nie chcę, żebyś źle o mnie pomyślał po tym, co wydarzyło się dzisiaj wieczorem.
- W porządku. – Brzmiał szczerze. – Nie chodzi o seks. Po prostu chcę z tobą być.
- Ale ja chcę się z tobą kochać. – Musiałam dać mu do zrozumienia, że nie planuję, aby czekał na to ogromny kawał czasu. – Tyle że nie chcę przejść do tego tak od razu.
- Rozumiem – powiedział i ziewnął.
- Zmęczony? – Zerknęłam na zegarek. Była druga w nocy.
Pokiwał głową i oplótł mnie ciaśniej ramionami.
- Idź spać – wyszeptałam. – Będę tu, kiedy się obudzisz.
Pocałował mnie w usta, zanim zgasił światło i mnie do siebie przycisnął.
***
Następnego ranka… no cóż, tak właściwie to wczesnego popołudnia, Edward i ja siedzieliśmy na łóżku. Moje palce przebiegały wzdłuż linii jego dłoni. W pokoju panowała cisza, a atmosfera była całkowicie rozluźniona. Żadnego napięcia. Żadnego braku pewności siebie. Moje serce biło w normalnym tempie. Wszystko było cudowne. Po raz pierwszy od momentu, w którym spotkałam Edwarda, niepokój się ulotnił. Czułam się taka… szczęśliwa.
Mały uśmiech igrał mi na ustach, kiedy kontynuowałam pieszczenie jego dłoni, badając każdą linię i każdy zakręt. Trzymał rękę luźno na moich kolanach, gdy ja wtulałam się w jego klatkę piersiową. Pocałował mnie delikatnie w policzek i przytulił mocniej do siebie. Uśmiechnęłam się szerzej i westchnęłam radośnie.
Mój kciuk i palec wskazujący podążały wzdłuż jego palca, sunąc po gładkiej skórze. Jego swobodna ręką leżąca na moim kolanie poruszyła się i chwyciła moją drugą dłoń. Poruszał po niej palcami w górę i w dół, zanim złapał ją i splótł nasze palce.
Położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi i kontynuowałam bawienie się jego ręką. Momenty jak te, kiedy cisza jest do zaakceptowania i nie jest niezręczna oraz kiedy niewinne dotykanie sprawia, że serce mi dygocze, a uśmiech pojawia się na twarzy, są tymi momentami, które najbardziej cenię. To było coś wspólnego. Coś, co na pewno robią inne pary. Coś prostego i miłego.
Nie musieliśmy zachwycać się sobą nawzajem, aby okazać naszą miłość. Teraz wystarczały najprostsze dotyki. Mogliśmy poczekać na ten bardziej fizyczny aspekt w dorosłych związkach. Nie potrzebowaliśmy pośpiechu.
Położyłam rękę naprzeciw jego, próbując ułożyć równo nasze palce, ale Edwarda były znacznie większe niż moje. Nieznacznie poślizgnęłam swoją dłoń w górę i wsunęłam swoje między jego. Złożył palce tuż nad moimi kłykciami i po prostu siedzieliśmy razem na łóżku, a nasze dłonie nadal były złączone.
Pocałował czubek mojego ucha przed przyłożeniem do niego swoich ust i wyszeptaniem:
- Kocham cię.
Głupkowaty uśmiech pojawił się na mojej twarzy i odchyliłam swoją głowę tak, że spoczywała teraz na jego ramieniu, po czym spojrzałam na niego.
- Też cię kocham.
Uśmiechnął się i pocałował moje czoło. Oplótł mnie ciaśniej ramionami, wciąż obejmując i delikatnie ścisnął.
- Jesteś naprawdę mój – powiedziałam w zamyśleniu.
- Cały twój – odparł.
Przygryzłam dolną wargę i przekręciłam się na bok, aby pocałować go w usta. Zamknął oczy, a ja miałam je nadal otwarte, patrząc na jego zrelaksowaną twarz, kiedy odwzajemniał mój pocałunek. Podniósł powieki, aby zobaczyć, że go obserwuję i uśmiechnął się szeroko w moje usta.
- Wiesz, że nieładnie podglądać – zażartował.
Uśmiechnęłam się z wyższością.
- A co zamierzasz z tym zrobić?
Zacisnął usta i wyglądał na zamyślonego.
- Myślałem o kilku rzeczach, które z chęcią bym zrobił, żeby zamknąć te śliczne oczka.
- Spróbuj jednej z nich – rzuciłam mu wyzwanie, a on rozplątał nasze ręce, więc mogłam się odwrócić i usiąść okrakiem na jego kolanach.
Chwycił rękoma moje biodra i pocałował w czubek nosa.
- Z przyjemnością – wyszeptał uwodzicielko.
Niespodziewanie rzucił nami, więc leżałam teraz z nogi oplecionymi wokół jego bioder, kiedy on unosił się nade mną. Moje włosy rozsypały się na łóżku i czekałam, aż Edward zrobi następny ruch.
Jego ręce chwyciły moje nadgarstki i umieściły je nad moją głową leżącą na materacu. Oblizałam swoje wargi i patrzyłam na jego cudowną twarz, którą dzielił od mojej tylko cal lub dwa.
Wyprostował swoje nogi, które teraz uderzyły o wezgłowie i położył moje wokół jego. Przesuwał rękoma do czasu, aż nasze dłonie się dotknęły, a palce splotły. Uśmiechnął się krzywo, a jego usta figlarnie zaatakowały moją szyję, a ja zachichotałam głośno. Łaskotał mnie swoim kilkudniowym zarostem, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Dusił mnie w żartobliwym pocałunku i poczułam, jak uśmiecha się wprost w moją szyję, zanim podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Moje oczy są nadal otwarte – powiedziałam z wyrzutem.
Niecny błysk przemknął w jego oczach, a ja głośno przełknęłam ślinę. Zabawne uczucie, które mnie wypełniało znikło i zostało zastąpione przez pożądanie. Wyraz mojej twarzy spoważniał, kiedy ostrożnie spuścił głowę i złapał moją górną wargę w swoje usta. Pocałowałam jego dolną, zanim pogłębił pocałunek i sprawił, że jęknęłam.
Jego dłonie ścisnęły moje, a ja odwzajemniłam uścisk. Posyłał pocałunki wzdłuż moich ust, w dół brody i do środka mojej szyi. Położył tam wargi i je otworzył, gdy ja zamknęłam oczy i oplotłam go ciaśniej nogami. Wygięłam się w łuk i przycisnęłam do niego swoją klatkę piersiową. Poruszał ustami po mojej szczęce. Zaczął całować i ssać moją skórę. Przygryzłam swoją wargę, aby powstrzymać się od krzyczenia.
Przerwał całowanie, a ja otworzyłam powoli oczy, żeby zobaczyć, jak uśmiecha się do mnie z wyższością.
- Wygrałem. – Uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami i podniosłam głowę, by dotknąć jego ust swoimi. Odwzajemnił pocałunek przed cofnięciem się ode mnie. Przekrzywiłam brew pytająco, zanim spojrzał przez ramię na zegarek.
- Jestem głodny – wyznał znienacka. – A ty?
- Też – odpowiedziałam szczerze. – Ale nie chodzi mi o jedzenie.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale uciszyłam go moimi wargami i pokręciłam głową. Poczułam, jak się poddał i delikatnie na mnie położył. Moja głowa uderzyła o materac i całowaliśmy się namiętnie, łapczywie…
Uśmiechnęłam się w duchu, odkrywając, że już nie będę musiała dłużej płakać do snu, a moje serce nie rozsypie się ponownie na milion kawałków, bo zostało zszyte i wyleczone. Było żywsze i zdrowsze niż kiedykolwiek wcześniej. Olbrzymi ciężar został podniesiony z mojej klatki piersiowej i mogłam w końcu oddychać.
Życie nie było idealne i wiedziałam, że moglibyśmy mieć wiele wzlotów i upadków, ale nie przeszkadzało mi to, bo już teraz dostałam o wiele więcej, niż sobie wyobrażałam. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Czw 21:09, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 19:01, 27 Sie 2009 |
|
To było niesamowite.
Te wszystkie pocałunki, wyznania i wyjasnienia były tym czego potrzebowali Bella i Edward. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
A co do tych wszystkich powtórzeń, to z przyjemnością muszę wyznać, że wcale ich nie zauważyłam podczas czytania. Tekst był łatwy do przyswojenia. Ty i twoje bety jesteście genialne w tym co robicie. I róbcie to dalej.
Czasu i chęci do tłumaczenia życzę. :D |
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Czw 19:26, 27 Sie 2009 |
|
Marto!
Naprawdę nie masz za co przepraszać - cieszę się, że mogłam pomóc i, jeśli będziesz mnie jeszcze potrzebować, z chęcią pomogę.
hadiya Dzięki.
A co do rozdziału... Cóż... Strasznie się na siebie napalili :D Ja rozumiem, tyle czasu nie mogli się porozumieć, same przeciwności losu, no ale błagam! Kilka godzin?
Chociaż i tak się dziwię, że nie doszli do następnej bazy.
W sumie nie ma zbyt dużo do komentowania, bo w większości to się miziali ze sobą.
Jeśli chodzi o słowo całować, to ciekawe są synonimy wymieniać ślinę i przelizać (oczywiście występują one w słowniku, tylko że z dopiskiem wulg. Stwierdziłyśmy z Igą, że nie będziemy przeginać takimi zwrotami, więc jest jak jest. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie najgorzej.
Pozdrawiam, Marta. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marta_potorsia dnia Czw 19:29, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
whisper.
Gość
|
Wysłany:
Czw 19:27, 27 Sie 2009 |
|
Bardzo fajny rozdział, acz strasznie dużo tu całowania i słodzenia. Ale może to jest rekompensata za wcześniejsze męki Belli, więc w tym przypadku przestaję się czepiać. TREŚCI OCZYWIŚCIE. Błędów, jak zwykle, się uczepię. Nagroda pocieszenia: tylko dwa tak naprawdę, więc nie ma co włosów z głów urywać.
Cytat: |
Nasze usta cały czas się ze zderzały. |
jak podejrzewam, chodziło ci o 'ze sobą zderzały'.
Cytat: |
Jedną ręką wplotłam mu we włosy i złapałam mocno kilka kosmków, a drugą położyłam na jego plecach. |
'rękę', 'kosmyków'.
To tyle, więc według mnie - Frauncja Elegauncja.
Coś krótki mi komentarz wyszedł, ale co mam się rozpisywać, skoro wszyscy wiedzą, że ff jest cudny? No właśnie, ja też nie wiem.
pozdrawiam i życzę Veny.
ameno. |
Ostatnio zmieniony przez whisper. dnia Czw 19:30, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Ekscentryczna.
Wilkołak
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:05, 27 Sie 2009 |
|
No to tak.. Po pierwsze - wow.
Znalazłam wprawdzie kilka literówek, powtórzenia wcale nie rzucały się tak w oczy, nawet ich nie zauważyłam, no i wyniuchałam jeszcze ze dwa błędy.. Jeden z nich podała whisper. a drugi.. Drugi zaginął. Zbyt bardzo pochłonęła mnie treść, bym miała chęć aby robić cytaty z błędami. Rozdział.. Po prostu fenomenalny. I taki długi.. Każdy powinien być taki! (; Czytało się bardzo przyjemnie. Hm.. Doprawdy zabawne.Ta ich droga do boksu, a potem do samochodu.. Świetne. ^ ^ No i wreszcie wyznali sobie miłość.. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
Pozdrawiam,
E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:32, 27 Sie 2009 |
|
Ajjjjj! Wooow!
Co za rozdział! Aż mi gorąco się zrobiło Tyle w nim uczucia, namiętności, pasji... Nareszcie!
Teraz musi już być tylko lepiej, demony przeszłości pójdą w zapomnienie (mam nadzieję ). Aha, i kocham Emmetta :D
Po drodze rzuciło mi się kilka literówek, ale nie miałam głowy do ich zapamiętania Całą uwagę skupiłam na czytaniu dalej, bo co się będę przejmować jakimiś małymi błędzikami, nie?
Ostrzegałaś o powtórzeniach, ale nie są one rażące. W zasadzie nie skupia się na nich uwagi.
Jedno, co mi się rzuciło w oczy, to chyba ten rozdział jest napisany lepiej. Zresztą stopniowo cały FF zyskuje na jakości. A może to wpływ tłumaczenia...
Proszę o więcej! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Czw 20:57, 27 Sie 2009 |
|
Chcę powiedzieć, że wszystkie odwalacie kawał dobrej roboty, za który jestem cholernie wdzięczna :D No ale, wiem, że bez względu na to ile osób będzie sprawdzało tekst (szczególnie tak długi) przy tylu błędach, które (jak mówiłaś) tam były, zawsze zostaną jeszcze jakieś drobnostki.
"Byłam zbyt zachwycona rozwojem tym nagłym rozwojem wypadków, żeby odczuwać coś jeszcze poza zawrotami głowy."
Bez tego pierwszego "rozwojem" byłoby chyba lepiej, nie? :P
"- Bello – przybliżył się – żałuję tego i to nawet nie ma dla mnie sensu, ale kiedy teraz o tym myślę, że gdybym zerwał z Renee, gdy nadal coś nas do siebie przyciągało... to – machnął ręką między nami – prawdopodobnie nigdy by się stało."
Wiem... Czepiam się. Ale mi jakoś lepiej by brzmiało: ...żałuję tego i nawet dla mnie nie ma to sensu, ale (gdy) teraz myślę o tym, że gdybym zerwał z Renee, gdy nadal coś nas do siebie przyciągało...
Nie jestem pewna czy to gdy musi tam być... Bo co do sensu mam wątpliwości a te liczne gdy ciężko wyeliminować. Decyzję pozostawiam Tobie.
"- Zmęczony? – Zerknęłam na zegarek. Byłam druga w nocy. "
To mnie rozśmieszyło :D Chodziło o... Była druga w nocy. Prawda?
"Trzymał rękę luźno na moich kolanach, gdy ja wtulałam się w jego piersi. "
Boże xD Wyobraziłam sobie Eda, jako grubasa mającego większe cycki ode mnie xD Może lepsze byłoby: w jego klatkę piersiową?
"Pocałował czubek mojego ucha przed przyłożeniem do niego swoim ust i wyszeptaniem:
- Kocham cię. "
swoich :)
"- Z przyjemnością – wyszeptał uwodzicielko. "
Uwodzicielsko :)
"Niespodziewanie rzucił nami, więc leżałam teraz z nogi oplecionymi wokół jego bioder, kiedy on unosił się nade mną."
Nogami.
"Jego ręce chwyciły moje nadgarstki i umieściły je nad moją głową leżąca na materacu. "
Leżącą :) (Ale to już naprawdę szczegół) No i nie jestem pewna, czy to drugie moją jest tu konieczne.
Patrząc na oryginał, wiem, że wykonałyście wspaniałą robotę i dziękuję Wam za to :) Nie lubię czytać po angielsku, więc jestem wdzięczna za to tłumaczenie. Gdyby nie to, na pewno nie trafiłabym na tego ff.
A co do samej treści: W końcu! Matkooo! Emmett doskonale to podsumował xD A tak w ogóle to uwielbiam go :D Znów mogę ponarzekać na małą ilość Jazza, ale myślę, że sytuacja wynagrodziła jego nieobecność :P Jestem bardzo ciekawa dalszego rozwoju wypadków, choć czuję, że wszystko powoli się stabilizuje. No i... oby Bella nie miała jakiś dziwnych myśli, widząc Renee, błagam! xD
Edit: Nie zostawi Edwarda, nie?
Weny, czasu i chęci do dalszego tłumaczenia.
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Czw 20:59, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Czw 21:08, 27 Sie 2009 |
|
Przepraszam, za te błędy. Całą winę biorę na siebie, bo przyznaję się bez bicia, że nie czytałam tekstu przed wstawieniem na forum. :P Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo już biorę się do poprawiania. :D No i sami rozumiecie - tu jest taka ilość tekstu i taka treść, że kilka literówek zawsze może się pojawić.
Swan - nie chcę za bardzo spoilerować, ale jestem pewna, że kolejny rozdział na pewno wynagrodzi Ci nieobecność Jazza. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jagienka
Wilkołak
Dołączył: 10 Maj 2009
Posty: 109 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miasto Królów Polskich
|
Wysłany:
Czw 21:10, 27 Sie 2009 |
|
Hej,
przeważnie nie komentuje tego ff ze zwyczajnego lenistwa (no cóż) ale wiem zgrzeszyłam, bo kocham to opowiadanie i kocham twoje tłumaczenie.
Śledze ten fanfick już od pierwszego rozdziału :D.
Teraz troche będe słodzić na temat twojego tłumaczenia .
Nie pamiętam dokładnie ale gdy wsadziłaś rozdział 12 albo 13 to okropnie walczyłam ze sobą by nie przeczytać co będzie dalej mimo jakiej takiej znajomości tego języka, no trudno słabej woli nie mam i przeczytałam do przodu jakieś dwa rozdziały i powiedziałam koniec i tak większość z tego Natalko kochana nie zrozumiesz więc czekaj na Alice_415. Czekam
W rozdziale 14 bodajże jest taki cytat przytocze go po polsku
Cytat: |
Chłopak zrobił krok w moją stronę.
- Racja. Nic o tobie nie wiem. Tylko to, że obsesyjnie lubisz wampiry. „Miasteczko Salem” przeczytałaś już dwadzieścia razy. Masz każdą powieść Jane Austen. Twoje ulubione jedzenie to jajecznica i francuskie tosty. W otoczeniu nowych ludzi jesteś nieśmiała i zanim coś powiesz, zastanawiasz się nad tym kilka razy, ale gdy już kogoś poznasz, stajesz się rozmowna i otwarta, a na dodatek dużo się śmiejesz i uśmiechasz. Gdy cię coś zdenerwuje, przygryzasz dolną wargę. Łatwo się rumienisz. Odcień brązu twoich oczu zmienia się w zależności od nastroju i otoczenia, a kiedy patrzysz na słońce, w tęczówkach pojawiają ci się maleńkie, złote drobinki. Podczas oglądania filmu bardzo się w niego angażujesz i próbujesz ukryć łzy, jeśli jakaś scena cię wzruszy. Jesteś całkowicie bezinteresowna i stawiasz dobro innych ponad swoim własnym. Zaryzykowałabyś życiem dla każdego, kogo kochasz… Cholera, ty zaryzykowałabyś je dla wszystkich! Nigdy nie miałaś prawdziwego chłopaka. Zauroczyłaś się tylko raz, w liceum, ale zaledwie na kilka miesięcy. Starzenie się i śmierć cię przerażają. Nigdy nie spełniasz swoich pragnień, jeśli kogoś mogłoby to zranić. |
, który okropnie mi się podoba, więc o dziwo zrozumiawszy go po angielsku stał się moim jednym z ulubionych. Byłam ciekawa jak go przetłumaczysz czy będzie nadal taki romantyczny jak w oryginale? No i oczywiście nie przeliczyłam się, jest tak samo romantyczny tyle, że po polsku
Okey, koniec wychwalania już twojego tłumaczenia bo pewnie połowe czy nawet wszystko już wiesz ale nigdy nie zaszkodzi jeszcze cie tam po wychwalać.
Co do ff, ach...
Poprostu ma to coś i bardzo się ciesze, że zaczełaś go tłumaczysz.
Jasper jest genialny i uroczy zarazem z tymi swoimi "powiedzeniami"
A co do Belli i Edzia ciesze się, że wkońcu w 16 rozdziale się przełamali i pocałowali (och nareszcie )
No wkońcu 17 rozdziałów czekania by wreszcie wyznali sobie miłość. Te ich pocałunki i ta rozmowa poetycka
Ta wyobraźnia Belli o Edku i Renee :D
Cud, miód i orzeszki. Mam nadzieje, że już nic ich nie pokłóci, rozłączy itp bo już za długo na siebie czekali.
Sorry za ten nie konstruktywny komentarz ale inaczej się poprostu nie da.
Pozdrawiam
HM |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jagienka dnia Czw 21:38, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Czw 21:22, 27 Sie 2009 |
|
Ostatnio opuściłam się troche w komentowaniu. Aż mi wstyd... Ale nie myśl, ze nie czytałam. Czytam i podziwiam za tłumaczenie legularnie.
Nareszcie są razem. Mam nadziję, żezostanie tak do końca. Chociaż to niby dramat więc się boję.
Nie wiem jak wytrzymam tydzień do kolejnego rozdziału. Czuję, że coś się wydarzy i nie wiem czy Tanya nie będzie miała z tym coś wspólnego. Wolę nie snuc takich przypuszczeń. Okaże sie za tydzień.
Pozdrawiam i życzę weny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
iga_s
Wilkołak
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:29, 27 Sie 2009 |
|
Alice_415 napisał: |
Przepraszam, za te błędy. Całą winę biorę na siebie, bo przyznaję się bez bicia, że nie czytałam tekstu przed wstawieniem na forum. :P Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo już biorę się do poprawiania. :D No i sami rozumiecie - tu jest taka ilość tekstu i taka treść, że kilka literówek zawsze może się pojawić. |
Ekhm, ekhm... Marto moja droga, jak to bierzesz całą winę na siebie? A betę (lub jak w przypadku tego rozdziału - betY) to Ty od czego masz? Żeby sobie wcześniej rozdział po polsku przeczytała(y)? :D (nie powiem, bardzo podoba mi się ten aspekt bycia betą :D) Więc mi tu proszę się nie wygłupiać i nie brać całej winy na siebie (co najwyżej możesz sobie część wziąć, resztę zostaw dla mnie i dla Marty numer dwa :D).
Aż mi się normalnie głupio zrobiło, że pomimo wcześniejszych poprawek w tekście jest jeszcze tyle błędów. Pozostaje mi tylko Was wszystkich przeprosić i obiecać poprawę przy następnych rozdziałach. A, i podziękować tym, którzy błędy wypisali (bądź jeszcze wypiszą, bo teraz to już wszystko się może zdarzyć). :)
Co do samej treści opowiadania: cóż, w ostatnich rozdziałach oczywiście brak mi Jaspera. I to bardzo, a w szczególności jego fantastycznych tekstów, zamiast których mamy pocałunki w wykonaniu B&E... Już się wreszcie wszystko wyjaśniło, wyznali sobie miłość i dobrze, bo normalnie aż mnie coś trafiało, jak się tak tylko zastanawiali nad swoimi uczuciami.
To tyle ode mnie. Jeszcze raz przepraszam za tak pokaźną ilość błędów.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AnnEdward
Człowiek
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pią 13:03, 28 Sie 2009 |
|
Matko , naprawdę byli spragnieni miłości bo przecież ile razy można się całować . A oni ciągle i ciągle i ciągle.
Przeczytałam rozdział jednym tchem więc tych powtórzeń po prostu nie zauważyłam .
Jak zwykle cud miód , mimo tego ciągłego słodzenia rozdzialik świetny.
Cieszę się że w końcu są szczęśliwi i są razem.
Edward ma plusa za to że pierwsze co to nie zaciągnął Bells do łóżka żeby się z nią przespać tylko poczeka na lepsza okazje .
Ach , och . Następny rozdzialik poproszę xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Pią 14:19, 28 Sie 2009 |
|
hej ! jestem tu całkiem nowa , przeczytałam już całkiem dużo ff ale ten mnie całkowicie rozbroił !
Dawno już nie czytałam tak zabawnego , pełnego humoru opowiadania .
Wciągnął mnie całkowicie , czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały .
Pozdrawiam ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|