|
Autor |
Wiadomość |
xxpaolaxx
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Sob 19:27, 11 Lip 2009 |
|
Nie no, nie wierzę pierwsza! xD Dobra, a więc:
popierwsze zmień datę w nagłówku, chyba zapomniałaś o tym :)
po drugie co do treści: zajebiście tłumaczysz, beta również wspaniale się spisała. Kręci mnie, aby zajrzeć do orginału, ale szczerze, to mi się nie chce. Kiedyś się zmotywuję i przeczytam w orginale :) Cieszę się, że zamierzasz tłumaczyć kontynuację tego ff-a~! A po tym rozdziale najbardziej ciekawi mnie co się dzieje z Jasperem.
Weny w tłumaczeniu! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez xxpaolaxx dnia Sob 19:28, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 19:42, 11 Lip 2009 |
|
Emmett?
O, Boże. Czy to się może bardziej pokomplikować? :D
Rozdział jakością nie odbiega od poprzednich. Dużo się dzieje, za to plus. Długość, za to drugi.
Co do tłumaczenia, to czyta się dobrze. Proszę wybaczyć ten jakże bogaty dobór epitetów, ale- co powtarzam dosłownie wszędzie- nie potrafię pisać komentarzy odnośnie tłumaczeń.
Próbuję wymyślić jakieś smutne zakończenie tego opowiadania, ale nie potrafię. Po prostu jakoś mi nie pasuje. Historia ma taki sympatyczny klimat (mimo złamanego serca Belli), że nie można wpadać w depresję przy czytaniu. Ale z drugiej strony, na happy end to chyba za późno. Cóż, oby jednak nie.
Czekam na kolejny rozdział. :)
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Sob 19:45, 11 Lip 2009 |
|
Moim skromnym zdaniem, ten rozdział był jednym z lepszych, chociaż za krótki. Szkoda, że autorka nie napisała więcej. Sytuacja między Bellą a Edwardem jest cholernie zawiła: nie przyznają się drugiej osobie, że odczuwają pociąg fizyczny i...? Nie wiem, jak to nazwać, jeśli chodzi o chłopaka. Jestem ciekawa, jak wyglądałyby sprawy, gdyby Ci dwoje porozmawiali ze sobą, tak szczerze. Jednak myślę, że prędko to nie nastąpi, patrząc na nieśmiałość i płochliwość Belli.
Sytuacja Emmett:Bella - no cóż, majstersztyk. Edward będzie wściekły, kiedy dowie się, co kombinuje jego brat. Cieszę się jednak, że Bella go spotkała. Przynajmniej jest jedynym normalnym na portalu randkowym :)
W oczekiwaniu na kolejny rozdział, życzę czasu na tłumaczenie :)
Pzdr! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 19:46, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 19:54, 11 Lip 2009 |
|
Jeeeee, to jest cudne opowiadanie jako super-duper-drobna-przyjemność-po-ciężkim-dniu ^^! Nie jest jakieś mega ambitne, może i jest przewidywalne (częściowo), ale napisane w sposób przyjemny dla oka. Jest na poziomie, wszystko toczy się powoli, opisy są fajne... Cacko. Lekkie i przyjamne, a do tego dobrze napisane i jak mniemam równie dobrze przetłumaczone, skoro tak gładziutko się je czyta :) Dziękuję za czas poświęcony temu tłumaczeniu! Czekam na kolejne party :)
Pozdrawiam
m. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 1:25, 12 Lip 2009 |
|
Bardzo dobrze tłumaczenie moim zdaniem, czytając to ff mam wrażenie że oni oboje nie potrafią się jednak otworzyć na miłość. Oboje się kochają to jest pewne już po trzecim rozdziale, ale on ma powód żeby z nią nie być, tak samo ona. I żeby to były dwa różne powody to jakoś mogli by temu zaradzić, ale tym powodem jest Renee.
Powiem że sama historia ma w sobie to coś, bo nic nie jest przewidywalne do końca, powinna mnie już znudzić ta ciągła miłość Edwarda i Belli, ale tak nie jest. Tłumacz dalej, bo mam wrażenie że będzie coraz ciekawie. Po tym ostatnim rozdziale mam wrażenie że Edward jak się dowie że Bella spotyka się z Emmettem to będzie jakaś bitwa:)...
Dużo czasu na tłumaczenie życzę i czekam na part 7
Mercy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Witness
Wilkołak
Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 166 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 9:21, 12 Lip 2009 |
|
Emmet jako randka Belli --> moim zdaniem rozwinie się z tego niezła akcja, bo co zrobi Edward gdy sie dowie, że córka jego dziewczyny umawia się z jego bratem? Nie mogę sie doczekać, jak to siępotoczy. Boli mnie trochę brak Jaspera. Czemu nie odbiera komórki? Jasper jest the best! Chcemy więcej Jaspera :)
Sytuacja w kuchni-> dlaczego miłość jest zawsze tak skomplikowana? oboje się kochają, ale żadne nie chce się uzewnętrznić. Ehh, ten świat jest dziwny. Ale dlatego powstał pewnie ten ff :) Tłumaczenie bardzo mi się podoba. Ale nie zaglądam do oryginału. Ładne czyta sie Twój styl. Płynny, beta dobrze się spisała.
Witness czeka na kolejne rozdziały, kiedy 7 part? :) (Tyler - przeboska komedia :D) Witness śledzi i czyta, pozdrawia i życzy ogromnej Weny przez ogromne W!! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Witness dnia Nie 9:22, 12 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Jama
Wilkołak
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 10:16, 12 Lip 2009 |
|
O Maj Gad. Czy to się może jeszcze bardziej pokomplikować?
Ten rozdział jest po prostu świetny! Emmett na randce z Bellą - bardzo spodobał mi się ten pomysł. Ciekawa jestem reakcji całej tej trójki - Edwarda, Belli i Emmetta - na to zajście.
Dziwne jest też to, że Jasper nie odbiera, pewnie wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale.
Rozbawiła mnie sytuacja z randkami Belli - Tyler mówiący o sobie w trzeciej osobie, Mike zboczeniec - czegóż chcieć więcej? W dodatku ta scena, w której Renee przy Edwardzie męczy Bellę swoimi pytaniami, też jest dobra, ja już dawno spaliłabym się ze wstydu.
Bardzo spodobało mi się dodanie kolejnych postaci, w tym James - kelner i Alice. Rozdział, jak zwykle, czytało się przyjemnie i lekko. Czekam na kolejne tłumaczenia.
Pozdrawiam, J. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Nie 12:31, 12 Lip 2009 |
|
na początku obawiałam się tego tytułu , nie wiem.
więc zignorowałam pojawienie się tego ff na chomiku
(bo jak zwykle wszystkiego tam się doszukuję )
ale kiedy dodano 4 rozdział w końcu nie wytrzymałam i pochłonęłam
z perspektywy Belli to trochę dziwnie, facet ma 23 lata a będąc w związku z matką jest jak ... jej ojczym ;p
ale nie, Bella mówiła że kiedy ona raczkowała on już chodził, czy cuś takiego.
po prostu straszne ;-D
czy ja coś przeoczyłam? ale chyba Emmecik z Edim się znają ;p
"przeleć je obie"
będzie gorąco! ;D już widzę te nerwy Cullena! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Nie 12:32, 12 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Ellentari
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:16, 12 Lip 2009 |
|
Oooooooo :)
Ten rozdział należy jak dla mnie do tych przejściowych, stanowi wprowadzenie do kolejnego który będzie o niebo ciekawszy heheh biorąc pod uwagę perspektywę ponownego „spotkania” Ema z Bellą. A jak już do tego dodamy Edwarda z Reene, to BUM, niezapomnijmy oczywiście jeszcze o Jasperze w tle :P
Ja wiem już że pisałam jak bardzo uwielbiam tą historie, ale musze to napisać jeszcze raz, że ona jest po prostu genialna.
A to ciekawe, że nikt tu się nie zastanawiam co się dzieje z naszym ukochanym z nieznośnym Jasperem, nikogo to nie dręczy?
Czekam na kolejny rozdział, ponieważ wiem że będzie boski.
Alice, ponowne podziękowania dla Ciebie, za to że tłumaczysz ten tekst, świat bez niego byłby pusty :)
Pozdrawiam.
E.
P.S
Przepraszam ze moje komentarze nie są specjalnie wyszukane i złożone, ale same spoilery mi wychodzą jak chce napisać coś konkretnego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:48, 12 Lip 2009 |
|
Napięcie między nimi ewidentnie rośnie i już niedługo doprowadzi to do wybuchu. Reene napewno zaczyna zauważać co się dzieje miedzy jej córką a chłopakiem. Już niedługo bedziemy świadkami wybuchu namiętności, jestem tego pewna. Potem pojawią się wyrzuty sumienia. Szkoda mi ich obojga bo taka sytuacja to totalny pat i nie ma z niej dobrego wyjścia. Zawsze ktoś ucierpi. Moim zdaniem także ten rozdział był z dotychczasowych najlepszy. Randka z Mikiem genialna. A Tayler i jego trzecioosobowe zwracanie sie do siebie myślałam że się uduszę. Świetne. Już nie moge sie doczekać kolejego rozdziału. Powodzenia w tłumaczeniu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Nie 15:41, 12 Lip 2009 |
|
Emmett? O mój boże, masakryczne komplikacje. Rozdział naprawdę super. Opisy randek to już wgl. :) Tyler, mówiący osobie w trzeciej osobie, Mike... zboczeniec. Haha rozwaliło mnie to! Co do E&B to pewnie już niedługo nie wytrzymają tego napięcia między sobą i będzie bach. Myślę, że Rennee coś podejrzewa. Ychh mogła by zwolnić Edwarda dla swojej córki, a nie bawi się na starość z mężczyznami, którzy mogą być jej synami xd Bardzo mi się podobało, czekam niecierpliwie na dalsze części.
veny!
p,Mirell. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Blairanoid
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 22:06, 12 Lip 2009 |
|
No i teraz zacznie się akcja. :D
Tak myślałam, że tym chłopakiem jest Emmett albo Jacob. Dzięki bogu - Emmett. :D Teraz wszystko się nieźle pokomplikuje, ale i tak będą razem. Zawsze mi żal tych Belli i Edwardów, których do siebie ciągnie i którzy chcą być razem, ale nie mogą. To takie smutne!
Wyobraziłam sobie Bellę w piżamie, opowiadającą koleżankom o swoich randkach w ciemno, Tyler mówiący w trzeciej osobie i Mike zboczeniec... Ja zwijałabym się ze śmiechu.
Świetne opowiadanie i tłumaczenie, czekam na następny rozdział i życzę miłego tłumaczenia. :)
EDIT: No, i jeszcze ciekawi mnie co się stało z Jasperem. Martwię się o niego. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blairanoid dnia Nie 22:08, 12 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Pon 7:08, 13 Lip 2009 |
|
Genialne! Po raz kolejny dziękuję, że to tłumaczysz. Emmet + Bella... a jeszcze Leah do tego doszła. Z początku myślałam, iż jest to Jacob i zostawi bellę dla Leah. aale całe szczęście nie. Co do Belli i Edwarda trzymam za nich kciuki. Wydaje mi się, że zaczął się domyślać, że Bella go kocha. Ciekawa jestem teżco się stało z Jasperem.
Z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział. Weny życzę.
pozdrawiam,
yeans-girl |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Softly
Człowiek
Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 10:43, 13 Lip 2009 |
|
Tak to zdecydowanei jest moje ulubione ff... Czytałam już dużo ff i to Twoje tłumaczenie ejst genialne! Pisarka może mieć talent, zeby coś napisać, ale jak DUŻO musi mieć talentu ten kto to tłumaczy... Rozdział jest starsznie ciekawy... Emm i Bells... Hehe jestem bardzo ciekawa co z tego wyniknie... Ale gdzie jest Jasper?! Gdzie on jest?! Powinnien iść do tej całej knajpki... i poznać się z Alice... A takto... znikł... Ale, cóż... Osobiście rozdział podobał mi bardzo, bardzo, BARDZO... Jesteś niesamowita! Oł, najlepsza według mnie była rozmowa o pierwszym pocałunku... Hahaha - Z Jasperem... I tekst później... Nieziemski... No, cóż pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział.
Pozdrawiam ;***
I Weny Życzę <3
Softly xd |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Loleczka
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 11:30, 13 Lip 2009 |
|
Już od pewnego czasu zabierałam się za przeczytanie tego opowiadania. Niestety zawsze odstraszał mnie tytuł. Tym razem wziełam się w karby i zerknełam. I nie żałuję! Opowiadanie jest bardzo interesujące i wciagające. Emocje postaci, są przedstawione bardzo relaistycznie, więc ma się wrażenie, że rzecz dzieje się naprawdę.
Pozostaje tylkoczekać, aż dodasz nowy rozdział. Błędów jak na razie nie zauważyłam.
Loleczka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 15:12, 13 Lip 2009 |
|
Byłam święcie przekonana że Edward ją pocałuje!!!! Aż mi tchu zabrakło jak czytałam - chyba przestałam oddychać przez te akcje A tu ... ech... Kiedy wkońcu oni sobie uświadomią ż siebie ranią? I tylko omijają swoje szczeście???
Rozdzialik pierwsza klasa, tłumaczonko rewelka! Czekam na kolejny rozdzialik, który pozbawi mnie tchu :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ela_;]
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z pod ekranu monitora..;dd
|
Wysłany:
Pon 16:01, 13 Lip 2009 |
|
Bella miała fajne randki Mike - zboczeniec, Tylor - mówiący o sobie w trzeciej osobie...
Ale to mnie powaliło Bella i Emmett.. teraz to napewno będzie boskooo do kwardatu..
No ale ja miałam nadzieje że Edward i Bella się pocałują...
Ale mówi się trudno i żyje się dalej.. ;dd
Czekam na nastęny rozdziałik.
Pzdr |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dropout
Wilkołak
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 10:22, 14 Lip 2009 |
|
Spisujesz się świetnie tłumacząc, beta również. Pokłony składam i zachęcam do dalszego tłumaczenia, bo...
Fabuła jest wciągająca, ciekawa i co najważniejsze... Postać Jaspera przypadła mi do gustu Opiekuńczy przyjaciel, bojący się, że coś złego stanie się przyjaciółce. Pocałunek z nią, żeby spróbować ;D Randki też są świetne. Słodzący Eric, zbereźny Mike, nienormalny Tylor, zabawny, świetny, etc. Emmett + spotkanie z Leą. Em nie jest przypadkiem bratem Edwarda...? Wydaje mi się, że Alice zapozna się z Jasperem, prawda? Chemia pomiędzy B. i E. jest tak wyczuwalna, ale jednak oni bronią się rękami i nogami przed tym uczuciem, nie chcąc ranić biednej Renee. Ona nie jest głupia, pewnie się domyśla. W Twilight była opisana jako spostrzegawcza osoba Czy tutaj jest podobnie?
Czekam aż przetłumaczyć dalej, bo nie mogę się doczekać
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Verderben
Wilkołak
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 14:47, 14 Lip 2009 |
|
Jestem zupelnie i kompletnie zauroczona ta historia.
Moze to troche oklepane i chociaz niecierpie tej tzw. milosci od pierwszego wejrzenia, to w tym przypadku jestem nia zachwycona. Lubie- czytac, oczywiscie- takie skomplikowane akcje zyciowe, nad ktorymi trzeba sie zastanawiac, i ktore nie daja spac i bohaterom ff, i ich czytelnikom.
Bo szczerze powiedziawszy, gdy czasem tak leze w lozko, to mysle sporo czasu, co z tego wszystkiego wyniknie. Bawie sie w taka wrozke cyganioche, ktore chce przewidziec przyszlosc, a w tym przypadku, daszly losy bohaterow.
Nie bralam sie za oryginal, aby nie bezczescic tego opowiadania moja angielszczyzna, albo w zasadzie jej brakiem. Moj jezyk english nie jest najlepszy i jeszcze sporo czasu mi zajmnie, aby go podszlifowac. Ale mogloby byc z nim gorzej.
Troche denerwuje mnie Edward 2 tej histori.
Zachowuje sie jak... jak jakis nieporadny, niezdecydowany uczniak. Na dodatek rani nie tylko siebie, swoim zachowaniem, ale rowniez Belli i dobrze zdaje sobie z tego sprawe. W jego z wiazku z Renee nie ma zadnej chemii, nawet pozadania, a nawet jesli, to nie jest to obustronne. A mimo to nadal ciagnie ten zwiazek, bo milo mu sie rozmawia. Ja pierdziele, jakie to sa sprzecznosci. Oboje sa z Renee dorosli, calowali sie, a niedlugo przyjdzie mu ja pieprzyc i pewnie to zrobi, bo ''fajnie mu sie z nia rozmawia''. Jakie to jest... on jest jakims... ech, ok, jedziemy dalej.
Za to podoba mi sie Bella.
Nie bawi sie w emo, tylko ogarnia swoja nieszczesliwie zauroczona dupke idzie szukac faceta, ktory bylby wstanie zajac czyms jej zranione serce. Chodzi na randki, nie poddaje sie po nie wypalach typu, gadajacy do siebie w trzeciej osobie Tyler i umawia sie z kims innym.
Do tego doklada se fakt, ze poszla na randke z bratem Edwarda. Nie wolno zapomniec, ze naprawde go polubila i dzieki niemu smiala sie. A to naprawde sporo, patrzac na fakt, ze trzy poprzednie ranki byly niczym z programu ''Ukryta kamera'', a sama Bella jest zachwiana emocjonalnie- nieszczesliwa milosc i przyjaciel, ktory nie daje znakow zycia, a tym samym jej nie wspiera na duchu.
Pozdrawiam i z zniecierpliwieniem czekam na kolejny odcinek,
Verde. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Verderben dnia Wto 14:56, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Wto 19:08, 14 Lip 2009 |
|
Dziękuję za wszystkie komentarze. :);*
Za pomoc chciałabym jeszcze raz podziękować Zuzi. ;*
____________________________________
Rozdział siódmy jest już przetłumaczony. :)
Możecie go znaleźć też na [link widoczny dla zalogowanych].
UWAGA! WYSTĘPUJĄ PRZEKLEŃSTWA!
Enjoy! :)
____________________________________
Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
W tłumaczeniu pomagała: zuziamamuska
Beta: Wyjątkowa
Rozdział 7 – Konfrontacja
BELLA
Kiedy zamknęłam drzwi, mój telefon zaczął dzwonić.
- Halo?
- Bella, to ja – to z całą pewnością głos Jaspera.
Zerknęłam na numer telefonu. A to z całą pewnością nie jest jego numer. – Jasper? Gdzieś ty był? I z czyjego telefonu dzwonisz?
- Um, mogłabyś po mnie przyjechać? – brzmiał jakoś inaczej. Jakby był wycieńczony. – I czy pozwoliłabyś mi zostać na parę dni w twoim domu?
Zaczęłam natychmiast panikować.
- No pewnie. Gdzie jesteś? – starałam się, żeby mój głos nie drżał, więc wstrzymałam go w oczekiwaniu na jego odpowiedź.
Oddychał ciężko do telefonu. - W więzieniu okręgowym.
- CO?! - wrzasnęłam do telefonu.
O mój Boże. Jest w więzieniu?! Co on do diabła tam robi?!
- Jeszcze się nie wściekaj. Wytłumaczę ci wszystko, kiedy tu przyjedziesz.
Westchnęłam i przeczesałam palcami włosy. – Okej, już jadę. I chcę usłyszeć szczegóły, mistrzu. Masz niczego nie opuścić.
- Dziękuję, Bello.
- Do zobaczenia za kilka minut. – Zatrzasnęłam telefon i od razu pobiegłam na zewnątrz, by uwolnić mojego przyjaciela z więzienia.
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co on zrobił, że wylądował za kratkami. Jest dobrym człowiekiem i nigdy wcześniej nie miał problemów z prawem. Starałam się po prostu nie myśleć o różnych rzeczach, które mógł robić i znaleźć się tam jak najszybciej.
******************
Kilka minut później przybyłam na komisariat, gdzie zastałam czekającego na mnie Jaspera. Pobiegłam do niego i zauważyłam, że jego twarz jest posiniaczona. Z moich ust zaczęły wydobywać się pytania: Co się stało?! Jesteś ranny? Kto ci to zrobił?! Gdzieś ty był?! Oh, mój Boże, Jasper! Odpowiedz mi!
Położył ręce na ramionach, żeby mnie uspokoić. – Odpręż się, Bello. Oddychaj.
- Nie mów mi, żebym oddychała! – krzyknęłam. – Co, do diabła, ci się stało? Czy ty w ogóle masz pojęcie, jak bardzo się martwiłam, kiedy nie oddzwaniałeś? Następnie dostaje od ciebie telefon, że jesteś w więzieniu! A teraz wyglądasz, jakbyś znalazł się w środku jakiejś bójki!
Patrzył mi w oczy do czasu, aż poczułam, że się uspokoiłam. Zawsze na mnie tak oddziaływał. Mógł sprawić, że, bez względu na sytuację, byłam odprężona.
- Co się stało? – spytałam ciszej.
- Zostałem aresztowany...
- No widzę – przerwałam.
Przechylił głowę i uniósł brew.
- Przepraszam – wyszeptałam. – Mów dalej.
- Najpierw chodźmy do samochodu – nalegał. – Nie pobijesz mnie, kiedy będziesz prowadzić.
Oho. W takim razie musiał nieźle przeskrobać.
Poszedł za mną do samochodu i wślizgnął się na fotel pasażera. Odpaliłam auto i popatrzyłam na niego wyczekująco.
- Pamiętasz, kiedy byliśmy w trzeciej klasie i była niedzielna noc... a my oglądaliśmy u ciebie w domu Park Jurajski? – zapytał wolno.
- Co to ma wspólnego z twoim aresztowaniem? – spytałam podwyższonym głosem.
- To jest istotne. Zaufaj mi. – Otworzył okno i pozwolił powietrzu dostać się do dusznego samochodu. – Tak czy inaczej, pamiętasz?
- Chodzi ci o wieczór, kiedy przez przypadek zasnęliśmy, a twoi rodzice byli wkurzeni, bo nie zadzwoniłeś, żeby powiedzieć im, gdzie zostajesz na noc? – zapytałam.
- Okej, dobrze. – Wypuścił powietrze. – Pamiętasz, jak odprowadzałaś mnie do domu w poniedziałek rano? Żebym mógł wziąć ciuchy do szkoły?
- Tak – zaczynałam się niecierpliwić.
- A pamiętasz, co zobaczyliśmy?
Tak, pamiętałam. To było straszne. Mama Jaspera płakała na podłodze w kuchni. Miała podbite oko, a jej ciuchy były rozdarte. Ojczym Jaspera był na nią zły i oskarżał ją, że nie robi nic przydatnego, włącznie z wychowywaniem Jaspera. Widocznie wrócił tamtej nocy pijany do domu i zapytał, gdzie jest Jasper. On nie wrócił jeszcze do domu, ona oczywiście nie zdawała sobie sprawy, jak było późno. Jego ojczym przelał złość na jej ciało.
- Tak – wyszeptałam.
- To był ostatni raz, kiedy ją uderzył. Groziłem mu tego ranka, pamiętasz? Powiedziałem mu, żeby nigdy więcej jej nie dotykał, bo go zaatakuję. On zaczął się śmiać i powiedział mi, żebym poszedł do szkoły. Wtedy obiecałem sobie, że powiem szkolnemu doradcy o tym, co zrobił, żeby mogli zadzwonić po gliny i wsadzić go do więzienia. Wtedy potraktował mnie poważnie. A jedynym powodem, dla którego nikomu o tym nie mówiłem, było to, że błagała o to mama. Powiedziała, że wtedy zabiorą mnie do złej rodziny zastępczej z dala od domu. Przestraszyłem się, byłem tylko dzieckiem. Nie chciałem zostać zabranym. – Pokręcił głową i westchnął. – Wtedy powinienem komuś o tym powiedzieć.
- Jasper, byłeś dzieckiem – próbowałam go uspokoić. – Też tam byłam, wiesz. I też nikomu o tym nie powiedziałam.
Znów westchnął i kiwnął głową. – W każdym razie już nigdy więcej jej nie dotknął. Za każdym razem, kiedy źle na nią popatrzył, ostrzegałem go, że nie zmarnuję ani sekundy, żeby wsadzić go do więzienia. Wciąż miał swój problem z temperamentem, ale upewniłem się, że już nigdy więcej jej nie tknie.
Przełknęłam. Wiedziałam, do czego on zmierza.
- Zeszłej nocy wróciłem do domu – kontynuował. – I zgadnij, co zobaczyłem? – Przygryzł wargi i zacisnął pięść. – Była cała posiniaczona. Nie mogłem uwierzyć, że ten pieprzony sukinsyn miał czelność znowu ją dotknąć. Byłem taki wkurzony, Bello. Nawet nie mogłem normalnie myśleć. Wszystko, co widziałem, było czerwone przez moją złość. Zabiłbym go, gdyby był w domu. I nie żałowałbym, że to zrobiłem.
- O mój Boże – wyszeptałam do siebie.
- Więc wyszedłem z domu, żeby go poszukać. Dokładnie wiedziałem, gdzie może być. W barze. Zawsze tam chodzi po tym, co zrobi. Znalazłem tego drania siedzącego na taborecie - pił, palił… śmiał się. Ten pieprzony dupek się śmiał. Złapałem go i bez opamiętania zacząłem okładać pięściami. Ludzie próbowali mnie powstrzymać, ale dalej to robiłem. – Oparł głowę o zagłówek fotela. – Dziś wieczorem zapłacił za mnie kaucję i powiedział, że nie wniesie na mnie oskarżenia, jeśli będę trzymał gębę na kłódkę. Nie było, ku***, mowy, żebym się na to zgodził. Ale wtedy dał mi swoją komórkę, żebym mógł zadzwonić do mamy. Błagała mnie, bym go posłuchał. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć. A ja, jak pieprzony debil, którym jestem... zgodziłem się. Powiedziałem mu, żeby zszedł mi z oczu, a potem zadzwoniłem do ciebie.
- Jasper, tak mi przykro.
Żachnął się. – Wyprowadzam się z tego pieprzonego domu. Zostałem w nim tylko dla niej. Żeby ją chronić. A ona go broniła. Jak bardzo popierdolonym trzeba być, żeby zostać z kimś, kto cię bije?
- Oni się kochają, Jasper.
Odwrócił głowę w moją stronę. – Bicie kogoś do czasu aż będzie cały czarny i niebieski, nie jest okazywaniem miłości.
- Jasper, przestań – powiedziałam, zanim dał się ponieść nerwom. – Nie bronię żadnego z nich. Właściwie się z tobą zgadzam. Nigdy bym na to nie pozwoliła, ale to się dzieje w wielu związkach. To wszystko psuje i nie rozumiem tego. Ale co ty możesz z tym zrobić? Ona go nie zostawi.
- Więc powinienem siedzieć i na to pozwalać?
- Nie! – powiedziałam głośniej niż to było konieczne. – Pogadamy z twoja mamą jutro, okej? Kiedy twój ojczym będzie w pracy. Pójdziemy tam i porozmawiamy. Wymyślimy coś. Razem. Ale musisz się uspokoić. Nie wybuchaj i nie krzycz na nią.
Nagle moja rozterka o Edwardzie nie wydawała się taką wielką sprawą. Nie, kiedy takie rzeczy działy się na świecie. Mogę zignorować moje uczucia do niego, jeśli to oznacza, że moja mama będzie wiodła z nim szczęśliwe życie. Będzie bolało, ale będę musiała to znieść. Bo właśnie to robi się dla ludzi, których się kocha. Poświęca się.
--------------------------------------------------------------------------------
Minęły kolejne dwa tygodnie. Moja sytuacja z Edwardem stawała się coraz cięższa każdego dnia. Teraz byłam ciągle blisko niego. Większą część czasu spędzałam w restauracji albo w domu z Jasperem. A Edward zawsze był tam gdzie ja. Razem jeździliśmy do pracy i wracaliśmy do mojego domu. Napięcie między nami było tak gęste, że potrzeba byłoby piły mechanicznej, żeby je przeciąć.
Renee nadal zerkała na mnie za każdym razem, gdy widziała mnie z Edwardem. Chyba wie, że ciągnie nas do siebie. Ale nie wydaje mi się, żeby zdawała sobie sprawę, jak bardzo jest to głębokie. Ona i Edward podczas obiadu nie okazywali sobie uczuć przede mną. Tylko rozmawiali. To wyglądało prawie tak, jakby przestała się nim interesować. Zawsze uważnie słuchała, co było mówione. A teraz sprawiała wrażenie rozmarzonej, kiedy on był w połowie swojej opowieści.
Ale nie chciałam sobie robić nadziei. Nawet czułam się winna, że chciałam, aby zerwali. Nie powinnam tak myśleć. Nawet, jeśli doszłoby do ich rozstania... kto powiedział, że on chciałby mnie? I jest jeszcze coś ważniejszego... nie mogę tego zrobić mamie. Ona nigdy się z tym nie pogodzi.
Teraz on nie tylko spotyka się z matką, ale jest także moim szefem. Czyli już poza podwójnym zasięgiem.
Odkąd Jasper odmówił powrotu do domu, a ja ledwie mogę tu oddychać... rozmawialiśmy o odejściu z domów naszych rodziców i wynajęciu razem własnego mieszkania. Jedynym problemem jest to, że oboje się uczymy, a to kosztuje. Jak mamy płacić czesne, wynajem i rachunki bez problemów z pieniędzmi? Kończą się wakacje, ja mam pracę, ale pensja kelnerki nie pokryje wszystkiego.
Został nam tylko rok szkoły. Powinniśmy zaczekać do tego czasu. Jasper może zostać u mnie w domu i odseparować od Edwarda.
Długo rozmawialiśmy z mamą Jaspera o jej obecnej sytuacji. Oboje próbowaliśmy ją zrozumieć, ale przychodziło nam to dosyć ciężko. Skończyła rozmowę, mówiąc, że zostaje z mężem. I to by było na tyle. Ale Jasper powiedział, że następnym razem, kiedy ją dotknie, pójdzie a policję. I obiecał, że będzie sprawdzał co kilka dni, czy nic jej nie zrobił.
Moje życie intymne było bezczynne przez ostatnie dwa tygodnie. Świetnie bawiłam się z Emmettem i nadal do siebie piszemy. Ciągle się spotykamy i nie martwi mnie to. Chociaż mimo, że to świetny facet, nie jest Edwardem. Nikt nigdy nim nie będzie. I nie mam pojęcia, czy jeszcze kiedykolwiek będę czuła do kogoś coś tak silnego.
Edward podszedł do mnie, gdy kończyłam swoją zmianę.
- Bello?
Spojrzała na niego. – Tak?
Wyglądał na zmęczonego. Miał podwinięte rękawy do łokci, cztery górne guziki jego koszuli były rozpięte, odsłaniając gładki tors, a włosy były bardziej rozczochrane niż zawsze. Wiem, że Renee kręci się gdzieś w pobliżu, więc potajemnie miałam nadzieję, że nie wygląda tak przez nią. Jeśli oni uprawiali seks w biurze... uch... to już nigdy nie będę potrafiła tam wejść.
- Mój brat powinien być tu za kilka minut. Kiedy przyjdzie, mogłabyś mu powiedzieć, żeby poszedł do mojego biura?
- Jasne – odpowiedziałam z profesjonalnym uśmiechem.
To rzecz, której się nauczyłam. Uśmiechać się osiem godzin dziennie.
- Och, i inspektor też tu wkrótce będzie. Też go do mnie odeślij.
- Okej.
- Dzięki. – Pokiwał głową, po czym wyszedł.
Westchnęłam i popatrzyłam na drzwi. Nie mam pojęcia, kto jest jego bratem. Nie wiem, jak wygląda ani nawet, jak ma na imię.
Mam nadzieję, że nie będę zastanawiać się, kim on jest, kiedy tu wejdzie.
Drzwi się otworzył i znajomy mi mężczyzna wszedł do środka. Posłał mi głupkowaty uśmiech.
- Co ty tu robisz? – spytałam.
Pochylił się i pocałował mnie w policzek. – Czy chłopak nie może odwiedzać swojej dziewczyny?
Przewróciłam oczami. – Nie jestem twoją dziewczyną.
- Zawsze nią będziesz. – Uśmiechnął się.
- A teraz pytam poważnie, co tu robisz?
- Po prostu chciałem tu wpaść – powiedział Jasper, pochylając się nad podium. - Nigdy wcześniej tutaj nie byłem.
- Mogę tu czasami z tobą przychodzić... kiedy nie pracuję.
- Kiedy kończysz?
- Mmm... – Popatrzyłam na zegar wiszący na ścianie. – Za godzinę.
Drzwi się otworzyły i człowiek, którego rozpoznałam, wszedł do środka z telefonem przyłożonym do ucha.
- Tak, właśnie wszedłem – powiedział głośno. – Tak, później. – Rozłączył się i spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Emmett? – spytałam.
- Bella? Nie wiedziałem, że tu pracujesz.
Jakie są szanse, że on przyszedł do tej restauracji jako gość? To popularne miejsce, przypomniałam sobie.
- No cóż, właściwie pracuję tu od dwóch tygodni.
- Och, w takim razie to nic dziwnego, że cię tu wcześniej nie widziałem.
Byłam zaskoczona tym, co powiedział. Czy on też tu pracuje? A jeśli tak, to jak mogłam go wcześniej nie zobaczyć? Czy może po prostu naprawdę lubi tę restaurację?
- Często tu przychodzisz?
- Tak, mój brat...
Przerwał, kiedy kobieca dłoń dotknęła jego ramienia. Wyciągnęłam szyję, żeby zobaczyć, że to Renee.
- Hej, Renee! – Emmett przywitał się z moją matką.
Odwzajemniła uśmiech. – Hej, Em! Co u ciebie?
Okej. Poczekam troszkę. Zatkało mnie. Co się tu dzieje? Emmett zna się z moją mamą?
Alice podskoczyła i powiedziała w tym samym czasie, co ja:
- Widziałaś Rosalie? – zapytała Alice.
- Znasz moją mamę? – spytałam Emmetta.
- Jest gdzieś w pobliżu – odpowiedziałam Alice.
- Co powiedziałaś? – zapytał mnie Emmet
- Edward cię szuka – powiedziała Renee, zanim Emmett zdążył dokończyć.
Kogo szuka Edward? Mnie? Ale przecież… ja go dopiero co widziałam.
Jasper mnie szturchnął.
- Co? – zapytałam go.
Kiwnął głową w stronę Alice.
Potarłam miejsce, w które mnie szturchnął. – Co z nią? – wyszeptałam.
- Poznasz nas?
Westchnęłam. – Mam pracę do wykonania.
- Tak naprawdę to teraz nic nie robisz – przypomniał mi.
- Muszę obsłużyć gościa stojącego naprzeciw mnie, Jasper.
Emmett pokręcił głową. – Och, ja nie jestem gościem. Szukam swojego brata.
- Och, a jak ma na imię? – spytałam.
Wszyscy koło nas zaczęli rozmawiać. Jasper pochylił się nade mną i przedstawił się Alice. Rosalie nagle się pojawiła i zaczęła gadać z Renee.
- On ma na imię...
- Tu jesteś – usłyszałam za mną głos Edwarda. – Co ci zajęło tyle czasu?
Do kogo on mówił?
Znów spojrzałam na Edwarda i zauważyłam, że patrzy na Emmetta. – Znacie się?
Emmett nagle i niespodziewanie jęknął.
- Co? – Renee, Edward i ja zapytaliśmy jednocześnie.
Emmett popatrzył na Renee, a potem na mnie. – Czy ty powiedziałaś, że ona jest twoją matką?
Wolno pokiwałam głową.
Pokręcił głową i zaczął się śmiać. – Cholera. To niewiarygodne.
Zmarszczyłam czoło. – No co?
- Znasz mojego brata? – Edward wydawał się tak samo zdezorientowany jak ja.
- Kto jest twoim bratem?
Wtedy wszystko ułożyło się w mojej głowie. O nie, nie ma mowy!
Jasper w końcu się odezwał. – Umawiasz się z bratem Edwarda? – zapytał mnie ze zmieszanym spojrzeniem i rozbawieniem na twarzy.
- CO? – ryknął Edward.
Od razu każdy zaczął mówić, a ja nawet nie potrafiłam jasno myśleć. Emmett jest bratem Edwarda? Umawiałam się z bratem Edwarda? Emmett jest bratem chłopaka mojej mamy?! Mój Boże! Czy my jesteśmy jedyną grupką ludzi w tym mieście?!
- Cóż, zdaje mi się, że oni są bardzo ładną parą – powiedziała Renee.
- Z całą pewnością nie – odpowiedział Edwarda. – To się musi teraz skończyć.
Wszyscy popatrzyli na Edwarda.
- Coś nie tak, Woody Allen? – zapytał Emmett żartobliwym tonem.
- Nie znasz mojego brata tak jak ja – odrzekł Edward, kiedy Renee zmarszczyła czoło i spojrzała na niego zszokowana. – Ci dwoje nie mogą być razem. – Obrócił się do Emmetta. – Dlaczego się z nią umawiasz?
Teraz poczułam się obrażona.
- Nie jestem wystarczająco dobra dla twojego brata? – Położyłam rękę na biodrze.
- Raczej na odwrót – odpowiedział szorstko.
- Edwardzie! – skarciła go Renee. – Co w ciebie wstąpiło?
Emmett zachichotał mrocznie. – Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć.
Renee i ja odwróciłyśmy się twarzą do Emmetta. – Co?- spytałyśmy obie w tym samym czasie.
Ludzie patrzyli na nas, jakbyśmy występowali w jakiejś dramatyczniej scenie w operze mydlanej.
- Nie tutaj – wyszeptał Edward. – Emmett, chodź do mojego biura.
- Chciałabym wiedzieć, co się tu dzieje, Edwardzie – zażądała Renee.
- Nie teraz, Renee – westchnął i rozglądnął się dookoła. – Spójrz, czekam na kogoś. Czy mogłabyś rzucić na niego okiem i odesłać go do mojego biura, kiedy już przyjdzie? – powiedział Renee. – Jest inspektorem. Ma na imię Phil.
Renee westchnęła rozdrażniona i wyrzuciła rękoma w powietrzu. – Chyba tak.
Edward obrócił się, żeby odejść, ale zatrzymał się i zwrócił się w naszym kierunku. – Właściwie, to może trochę zająć. – Kiwnął głową na Emmetta. – Czy mogłabyś też zrobić mi wielką przysługę i oprowadzić go po kuchni? Obiecuję, że nie zostawię cię samej z nim zbyt długo. Po prostu naprawdę muszę porozmawiać z moim bratem.
- Dobrze, w porządku. Nie przejmuj się tym – powiedziała tonem, który temu zaprzeczył. Oczywiście była zdenerwowana.
Edward otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale natychmiast je zamknął i znów pokręcił głową. Spojrzał na Emmetta. – Chodźmy.
Co, do DIABŁA, się tu dzieje?! Uch, boli mnie już głowa.
--------------------------------------------------------------------------------
EDWARD
Zamknąłem za nami drzwi do biura.
- Musisz mi coś wyjaśnić. – Próbowałem uspokoić się najlepiej, jak umiałem i nie zbliżać się do niego. – To jakiś chory żart z twojej strony? Śledziłeś ją?
- O co ci, do cholery, chodzi, Edward? – Emmett podniósł swój głos bardziej niż bym chciał. – Czy ją śledzę? Chyba, ku***, żartujesz sobie ze mnie! Niby skąd miałem wiedzieć, że Bella jest córką Renee? Nawet nigdy nie powiedziałeś mi jej pieprzonego imienia! To jest dla mnie taki sam szok jak dla ciebie!
Przeczesałem palcami moje i, tak już rozczochrane, włosy. – Jak to się stało? Jakim cudem ze wszystkich kobiet z Seattle skończyłeś właśnie z nią?
- Czy ja wyglądam jak jakaś mistyczna istota, która zna wszystkie odpowiedzi? Nie mam, ku***, pojęcia!
Zacisnąłem ręce w pięści i musiałem powstrzymywać się, żeby nie uderzyć nimi w ścianę. – Umawiasz się z nią teraz? Tylko z nią? – Podszedłem do mojego biurka i złapałem się krawędzi. – Cholera, Emmett! Zeszłej nocy wychodziłeś z jakąś blondynką! Zdradzasz ją?!
- Wiesz co? – powiedział Emmett nieco spokojniejszym głosem. – Powinienem pozwolić ci tak myśleć. Powinienem pozwolić ci wierzyć, że pieprzę obiekt twojego pożądania i traktuję ją jak śmiecia.
Obróciłem się, żeby spojrzeć na niego, kiedy kontynuował.
- Ale jesteś moim pieprzonym bratem i pomimo, że nie potrafię tego wyjaśnić, kocham cię. Wiem, że to brzmi cholernie głupio, ale to prawda. – Usiadł na krześle, naprzeciw mojego biurka. – Bella i ja wyszliśmy razem tylko raz. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie uważam jej za atrakcyjną czy interesującą. Dobrze się z nią bawiłem, ale nie jesteśmy razem.
Westchnąłem i zwaliłem się na moje krzesło.
- Edward, to się musi skończyć – powiedział swoim rzadko używanym, poważnym głosem. – Ona jest córką Renee. To się nie może dobrze skończyć..
Potarłem twarz dłońmi. – Wiem.
I naprawdę to wiem. Nie jestem idiotą. Moje uczucia do Belli nie rozproszyły się. Ciągle rosły. I nie ma żadnej cholernej rzeczy, która mogłaby to zatrzymać. Chociaż próbowałem. Tak bardzo próbowałem. Nie potrafię nawet spojrzeć na Renee bez chęci strzelenia sobie w głowę. Jak mógłbym jej to zrobić? To ona jest kobietą, którą powinienem uwielbiać. Nie jej córkę.
Próbowałem spędzać z nią jak najwięcej czasu, wierząc, że obdarzę ją tak wielkimi uczuciami, że bez problemu będę mógł odepchnąć Bellę na bok. Ale to nie podziałało. Zamiast tego każde romantyczne uczucie, którym do niej pałałem, odeszło.
Byliśmy razem przez cały czas, a już jesteśmy sobie tacy dalecy. Między nami nie ma żadnego iskrzenia. Żadnej rosnącej atrakcyjności.
- Te śmieszne pierdoły sprawiają, że zachowuję się wyjątkowo – wymamrotał Emmett.
- Nienawidzę się z tym zgadzać – powiedziałem - ale raczej wolę twoje głupkowate oblicze.
Uśmiechnął się, a jego osobowość zabłysła jeszcze raz. – Więc kiedy zamierzasz przedstawić mnie tej jasnowłosej kelnerce?
Pokręciłem głową i zaśmiałem się. – Witaj znowu, Emmett.
Emmett opuścił restaurację kilka minut później, a ja poszedłem do kuchni, żeby poszukać Renee i inspektora... Phila jakiegoś tam.
Kiedy wszedłem do środka, odgłos śmiechu dotarł do moich uszu. Renee i inspektor byli zwróceni w swoją stronę, Renee pokładała się ze śmiechu, a on patrzył na jej szeroki uśmiech.
- Przysięgam – powiedział. – To prawda!
- Och, przestań! – odparła, wstając i wycierając łzy.
Ja nigdy nie mogłem rozśmieszyć Renee do łez. Jeszcze przez kilka minut przyglądałam się, jak ta dwójka działa na siebie. Ona wyglądała na taką szczęśliwą. Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem.
Zrobiłem krok do przodu, by poinformować ich o mojej obecności. Uśmiech Renee nieznacznie osłabł, kiedy mnie zobaczyła.
Inspektor wyszedł pół godziny później, a Renee obróciła się twarzą do mnie.
- Sądzę, że musimy porozmawiać.
Tak, musimy. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Czw 16:45, 16 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|