|
Autor |
Wiadomość |
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 14:44, 20 Sie 2009 |
|
"Witam, witam i o zdrowie pytam...!" Kłaniam się nisko i biorę się za moją półetatową pracę... :p
reinigen napisał: |
- Jeleni puchar – roześmiała się wówczas Esme. – Serwuje go tylko jedna kuchnia na świecie! Moja, oczywiście. Ktoś jeszcze ma ochotę spróbować? |
Świetny pomysł. Nie wpadłabym na to, że chodzi Ci o jelenią krew. Mój mózg naprawdę jest ostatnio ograniczony... Mówiłam Ci już, że zaskakuje mnie, jak z małych rzeczy umiesz zrobić wielkie? Perełka :)
reinigen napisał: |
- Edward! – zawołał nagle od progu chłopięcy, uradowany głos. (...) W drzwiach stał roześmiany Seth z błyszczącymi radością oczami i potarganą głową. |
Może i moja pamięć mnie zawodzi, ale czy Seth przypadkiem nie wybiegł na powitanie Cullenów? Chodzi mi o to czy nie witali się już wcześniej... (coś mi się kojarzy z poprzedniego rozdziału, ale nie chce mi się do niego wracać... wybacz.)
reinigen napisał: |
- Jacob... – szepnęłam.
(...) Jak mam go odnaleźć, nie wiedząc, czego szukam?! |
Z całym szacunkiem dla Jake'a nie powinno być "kogo" Moja Droga? Zawsze utożsamiam słówko "czego" z rzeczami, takie moje coś. A Jacoba ostatnio naprawdę polubiłam... Sama rozumiesz.
reinigen napisał: |
Zza bandaży, spowijających ciągle twarz Emmetta, dobiegło nas kpiące prychnięcie. Domyśliłam się, że mój szwagier nie wybaczył sforze tak łatwo. Musiał się na nich srogo zawieść, gdy wszyscy odmówili pomocy w poszukiwaniu naszej trójki. Swoją drogą, dziwne było, że nie pomagali też w poszukiwaniach Jacoba... |
Reinigen chylę czoło. Taki Em jest znacznie barwniejszą postacią niż wiecznie wesoły miś. Lubię tego zgorzkniałego i stęsknionego za ukochaną faceta. Jest bardziej do przyjęcia. I jeszcze biedaczek poraniony... Ech, "życie jest nowelą"... ;p
reinigen napisał: |
Coś zaczynało mi się układać, zaczynałam widzieć jakieś obrazy, których z niczym nie umiałam połączyć. Nagle zapachniało mi domem, naszym kamiennym domkiem u skraju lasu, a zaraz potem mdłym, słodkawym aromatem czegoś starego i kruchego. Słyszałam delikatny, zwiewny jak zefirek szept o łagodnej, uspokajającej barwie. Słyszałam też czyjś zniecierpliwiony, gniewny głos i znowu odpowiedź tego słodkiego szeptu. Szept miał w sobie piękno, siłę i spokój, więc wytłumił tamten suchy, nieprzyjemny głos, który w końcu zamilkł, naburmuszony. A potem szept znowu zwrócił się do mnie, upajający i miękki. Jaka szkoda, że nie umiałam rozróżnić słów... |
Jak mniemam wspomnienia z porwania (oczywiście wiem, że mogę się mylić...)... Szkoda tylko, że nie jasne dla Bells, bo mój sflaczały umysł też ich nie łapie. (a za tydzień szkoła... cudownie... ;/)
reinigen napisał: |
- A jako specjalna atrakcja Robert Pattinson rozda parę tysięcy autografów – skłonił się dwornie Robert. – Za równy tydzień. |
Chichotałam jak wariatka. Wyobrażenie tej sytuacji powaliło mnie na ziemię. :D
Fragmentu o Steph nie będę przytaczać, ale powiem tak - kobitka sobie nieźle radzi. Akcja pędzi na złamanie karku, a ona jest demonem internetu :D I co Ci mogę powiedzieć? Perełka :*
reinigen napisał: |
- Benjamin. |
:) :D ;* i tyle.
reinigen napisał: |
- Oczywiście! – obruszył się Robert. – Nikt nas nie tknie.
- Tylko by spróbowali... – mruknął pod nosem Seth. – Ja to ja, ale Leah jest w takim nastroju, że wydrapałaby oczy komuś, kto tylko krzywo by na nich spojrzał. |
Leah w bojowym nastroju to jest coś :D Ja normalnie mam jakąś manię, co do wrednych postaci, których zazwyczaj nikt nie lubi. Oczywiście Leah polubiłam od razu :) No i to obruszenie Roberta - jesteś wielka Kochana! :*
Podejrzenia Edwarda wobec Roberta odrobinę mnie wzburzyły, ale zwalamy to na zwykłą zazdrość, choć gdzieś tam w mojej blondwłosej ślicznej główce (jak to nadmiernie powtarza moja przyjaciółka, gdy mam doła) rodzi się wątpliwość czy to nie ma związku z tymi małymi rzeczami które mi i innym umknęły. Jak znam życie nadal ich nie zauważyłam. Ale moje zdolności czytania między wierszami ostatnio gdzieś uciekły. Trudno. Poczekam na czytelne wyjaśnienia... :)
Chciałam jeszcze powiedzieć, że Stephanie wciskająca laptop Emmettowi to normalnie musi być zabójczy widok :D
reinigen napisał: |
A teraz, pokrzepieni nowymi zadaniami jak ożywczą kofeiną, ruszaliśmy w stronę domu... |
Kawa... Ubóstwiam małą czarną, latte i inne. Jestem fanką kawy, tak jak i tego opowiadania :D
Oczywiście brakuje mi Rose, Jazz'a i Alice. Ich po prostu kocham... Edwarda też, ale jego opisałaś w ten sposób, że nic dodać, nic ująć C:
Za Jake'iem też tęsknię :p Bo przecież nikt nie jest tak kochanie upierdliwy jak on... :D
No cóż Reinigen, mój komentarz dobiegł końca, tak jak i rozdział 12. Niecierpliwie czekam na 13. Wiem, że na pewno nie będzie pechowy Kochana! :D
Do następnego!
Pozdrowienia śle (rzecz jasna) dotviline zwana też Sun, bądź Słodko-Gorzką Wredotą :D
(Wybacz. Dorwałam się do komputera po tygodniowej rozłące i palce mi do klawiatury przyrosły. Teraz naprawdę już kończę.)
Dołączam do innych Czytelników i życzę WENY! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Czw 18:13, 20 Sie 2009 |
|
Przyjemne opowiadania, ba nawet strasznie przyjemne. Dodatkowa wciągające, podoba mi się jego fabuła, jst taka inna, nietuzinkowa, pełna podchodów i tajemnic, a mnie kręcą takie rzeczy.
Tęsknie za pozostałymi członkami rodziny Cullenów, ale jestem pewna, że póżniej ich brak zrekompensujesz nam wciągającą akcją.
Czekam na więcej.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ahawa
Wilkołak
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 132 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 14:18, 21 Sie 2009 |
|
To teraz moja kolej!
A więc tak;p
Cześć oczywiście super i z tym pucharem to genialny pomysł. Mi pewnie taka myśl nie przeszłaby przez durny łeb;p;p
Naprawdę:)
I w ogóle te ciemnoniebieskie oczy, tez mnie zaintrygowały.:P
Hah i nawet się domyśliłam o co biega!
A to już duży sukces:)
Tylko zastanawia mnie to, że oni nie wzięli pod uwagę postów ludzi, którzy sie z nimi zrzeszyli, bo chyba właśnie po to Stephanie założyła taki, a nie inny temat na forum.. Także ja już nie wiem...
I w ogóle ta zazdrość Edwarda:) Mmmm.. aż mam usmieszek na ustach, kiedy to czytam;p
Pozdrawiam kochana!! :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Pią 18:47, 21 Sie 2009 |
|
Ach, wcześniej nie miałam czasu dorwać się do tego ff, ale nareszcie mi się udało :D
Oczywiście miód, cud i czekolada xD Wiesz, że uwielbiam wytwór Twojej wyobraźni i niesamowicie dobrego wykonania, więc pomęczę Cię chwilkę i będę słodzić ile się da xD
Masz świetny styl, niepowtarzaną wyobraźnię. Potrafisz genialnie ująć uczucia bohaterów i świetnie opisać akcję toczącą się w danym momencie. Masz nietypowe pomysły i powiem szczerze, że ten ff ma to coś. Od samego początku jak przeczytałam go, zapisał mi się w pamięci i choćbym nie wiem co robiła, nie usunę go z niej...
Co do rozdziału, to już pisałam, że genialny. Faktycznie, pomysł z tym pucharem i spotkaniem oraz całe to forum i dziwni sąsiedzi - świetne. Mam nadzieję, że zbiorą grupkę znajomych i uda im się wcielić plan w życie.
Czekam na następny rozdział i życzę ogromnej weny!!
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
reinigen
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn
|
Wysłany:
Nie 9:21, 23 Sie 2009 |
|
Ja tylko z króciutkim komunikatem: przy następnej części pojawi się pewne opóźnienie, bo dziś wyjeżdżam i przez jakiś czas nie będę miała możliwości dodać czegokolwiek. Część pojawi się oczywiście, ale nie w najbliższym tygodniu. Postaram się ją dodać jak tylko wrócę, najszybciej jak się da. Pozdrawiam Was serdecznie!
reini |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Sob 11:18, 29 Sie 2009 |
|
ochy i achy .... rany, nie wiem co napisać :)
Może tak:
Oczywiście rozdział jest fantastyczny. Boże ... umieram z ciekawości :) A co do Laurie, gdyż uwarzam że ona jest jedną z trojaczków, oczywiście mogę się mylić, ale ciekawa jestem czy volturi nie maja w swoich szeregach wampira z darem zmieniania wyglądu :) tak, wiem truję :)
A, i proszę, błagam o wybacznie za tak póżne skomentowanie :)
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Nie 9:58, 30 Sie 2009 |
|
Krótko i nie na temat...
... Jeja! Kolejny rozdział!
Beznadziejnie i na temat...
... Niegdy nie umiałam pisać KKometnarzy...
Ech, taki mój los.
Ale do rzeczy...
... Nie zrobisz mi tego, prawda? Ten facet z pierwszego posta to Benjamin! Błagam!
A tamta czwórka wampirów, to... Jakieś nowe postacie???
Z innej beczki:
Co się stało z Kate&Garrettrem? Tanyią (dobrze napisałam?), Eleazarem&Carmen?
A Tia? Co znią? O ile dobrze pamiętam była z Benjanimem.
Wcześniejszy temat...
... A ta recepcjonistka? A może Robert jest zuy? (ja i moje teorie...)
Coś jeszcze innego:
- Chyba już pisałam, że zachwyca mnie Twój styl, i wgl ten FF. Trzymam za Ciebie kciuki, Kochana Reini!
Do Mayi:
Cytat: |
Oczywiście rozdział jest fantastyczny. Boże ... umieram z ciekawości A co do Laurie, gdyż uwarzam że ona jest jedną z trojaczków, oczywiście mogę się mylić, ale ciekawa jestem czy volturi nie maja w swoich szeregach wampira z darem zmieniania wyglądu tak, wiem truję |
Rozdział Fantastico;) A z tym wampirem co zmienia wygląd to Rob mi pasuje:) Nie Laurie! Ani Steph! Jak już to Rob:) (uwaziełam się na niego - biedaczek)
Bez dalszego przynudzania:
pozdrO, veeeny.!
N.
PS: Nie kryję, że mam jeszcze DUŻO pytań... Ale to na nexta!
P,N. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nelennie. dnia Nie 10:00, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
reinigen
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn
|
Wysłany:
Nie 17:16, 30 Sie 2009 |
|
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze. Ledwie wróciłam z kolejnego egzaminu, więc jestem trochę zmęczona. Czy możecie i tym razem wybaczyć mi brak odpowiedzi na pojedyncze posty? W zamian proponuję nową część, odrobinę krótszą niż inne, ale to ze względów technicznych., za co przepraszam. Długość następnej powinna Was usatysfakcjonować.
cz. 13
Goście.
Wydawało mi się, że jechaliśmy bardzo krótko, podczas gdy w rzeczywistości minęło dobrych parę godzin. Ja jednak mogłabym siedzieć w tym samochodzie tygodniami, bo wciąż nie mogłam nacieszyć się obecnością Edwarda przy moim boku. Komfortowe wnętrze mercedesa wzbudzało poczucie bezpieczeństwa, monotonna, równa droga nie stawiała żadnych przeszkód, a za szybami rytmicznie przesuwały się drzewa i budynki, dzięki czemu wszystko wydawało się jeszcze bardziej odrealnione. Mogłam skupić całą swoją uwagę na widoku, zapachu i dotyku Edwarda, który sprawnie i pewnie prowadził samochód ku miasteczku o wdzięcznej nazwie Cinnamon Town. Po prostu nie umiałam oderwać wzroku od mojego cudem odnalezionego męża. Cały czas gdzieś podświadomie obawiałam się, że jeśli tylko pozwolę mu zniknąć z pola widzenia, ktoś znów wedrze się między nas, wyczyści nasze umysły i po chwili wszystko okaże się tylko snem.
Tego, że to naprawdę tylko sen, a ja jestem zwykłą dziewczyną z uczuleniem na słońce, już od dawna się nie obawiałam. I powód był tylko jeden: Renesmee. Żaden sen nie przyniósłby tyle bólu i rozpaczy, ile czułam za każdym razem, gdy tylko pomyślałam o swojej córeczce. To dodawało mi sił i pewności, że odzyskuję właśnie moje prawdziwe życie, a zacząć muszę od trudnej i niebezpiecznej misji, w której stracić mogę wszystko. Jeśli jednak dzięki temu będę miała szansę jeszcze raz dotknąć twarzy mojej córki – będzie warto.
- Edward? – zagadnęłam cicho, patrząc prosto przed siebie. Kątem oka zauważyłam, że szybko na mnie spojrzał. – Czy ty... czy myślisz czasami o Renesmee?
Musiałam o to zapytać. Odkąd się odnaleźliśmy, ani razu sam nie poruszył tematu naszej córki, a ja potrzebowałam pewności, że pójdzie na tę misję ze mną i że zależy mu tak samo. On jednak przez długą, zdecydowanie długą chwilę wcale nie odpowiadał, a ja w coraz większym napięciu czekałam na jakiekolwiek słowa. Zaciskałam zdrętwiałe ze strachu palce i gryzłam wargę, zastanawiając się, czy to możliwe, że Edward nigdy nie kochał naszego dziecka, a ja tego nie zauważyłam...?
- Nie ma chwili, żebym o niej nie myślał... – usłyszałam nagle cichy, bolesny szept.
Spojrzałam na niego wreszcie i zobaczyłam lśniące w półmroku oko, w którym mieściło się tyle bólu, że zdolny by on był wypełnić cały świat...
Niewiele myśląc, chwyciłam go szybko za rękę i uścisnęłam mocno. O tak, byliśmy w tym razem. I choć niewiele na ten temat rozmawialiśmy, to każde z nas cierpiało w milczeniu, desperacko szukając dróg do naszej ukochanej córki.
Do miasteczka Cinnamon dojechaliśmy o szóstej nad ranem. Słońce już zaczynało wschodzić, ale dzień zapowiadał się pochmurnie i deszczowo, co nam wszystkim natychmiast przypomniało o domu, o Forks. Byliśmy już tak niedaleko niego, że wezbrała w nas tęsknota, ale pozostawało jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Włączyliśmy komórkę na zestaw głośnomówiący i w ten sposób porozumiewaliśmy się z drugim samochodem. Właściwie mogliśmy obyć się bez podobnych urządzeń, bo Edward odczytywałby w myślach Emmetta lokalizację szukanego domku. Komórka służyła nam raczej ze względu na mnie, a także po to, aby drugi samochód znał nasze uwagi.
- 143 Railway Road – rozległ się przytłumiony głos Emmetta. – Stąd wysłano posta, nic więcej nie ustalę.
Emmett ciągle był obandażowany, bo Carlisle sprawdzał jego rany co godzinę i okazało się, że niespecjalnie gładko się goją. Na początku wydawały się znikać bardzo sprawnie i wszyscy byliśmy dobrej myśli. Wiadomo było, że zostaną po nich blizny, jednak nie będą nawet porównywalne do śladów, jakie miałby tak oparzony człowiek w tej samej sytuacji. Po prostu twarz Emmetta nigdy już nie byłaby idealnie, marmurowo gładka. Jak dla mnie, to i tak była niewielka cena. Mogło być znacznie gorzej. Jednak w ciągu ostatnich paru godzin na oparzeniach pojawił się nieznany nawet Carlisle’owi nalot, który jakby powstrzymywał gojenie i szpecił naszego brata jeszcze bardziej. Brzegi jego ran nie chciały się schodzić, potwornie piekły, a przemywane specjalnymi środkami zdawały się wręcz rozszerzać i nic nie mogliśmy zrobić. Na szczęście Emmett zachowywał całkowitą przytomność umysłu i ciągle był w stanie mówić, choć sprawiało mu to ból.
- To ta ulica, po prawej mam dom numer 121 – powiedział Edward, uważnie omiatając wzrokiem mijane budynki.
Jadący za nami samochód Carlisle’a zwolnił i błysnął nam światłami. Już kilkadziesiąt metrów dalej zobaczyliśmy wszyscy mosiężną tabliczkę z numerem 143. Zgasiliśmy światła i zatrzymaliśmy się nieopodal.
- Zostań w samochodzie – przykazał mi Edward.
- Nie ma mowy! – oburzyłam się. – Nie spuszczę cię z oczu ani na sekundę. Chodźmy razem, i tak nikt nas nie zobaczy.
Widziałam, że wahał się przez chwilę, ale w końcu ustąpił. Może dlatego, że na mojej twarzy wyraźnie wypisana była stanowczość. Wysiedliśmy więc razem i kiwnęliśmy porozumiewawczo do pozostałych, dając im znak, że wszystko jest w porządku.
Edward stanął pod uśpionym domem i skupił się intensywnie, usiłując zlokalizować myśli dziewczyny, która mogła napisać posta. Niemal czułam, jak przeszukuje kolejne pomieszczenia, aż w końcu wskazał dłonią tył domu i okno po lewej. Przeszliśmy tam bezszelestnie i nie minęła sekunda, jak znajdowaliśmy się w dziewczęcym, uroczym pokoiku na poddaszu, gdzie w sporym biało-różowym łóżku spała słodko jakaś nastolatka. Stanęłam przy oknie, na wszelki wypadek wypatrując ewentualnego niebezpieczeństwa, a Edward podszedł do śpiącej dziewczyny i pochylił się nad nią ostrożnie. Widziałam, jak musnął jej nadgarstek palcem wskazującym, cicho, niemal niesłyszalnie mrucząc:
- Ciemnoniebieskie oczy... trójka rodzeństwa...
Ręka dziewczyny nawet nie drgnęła, ale ona sama nabrała nagle więcej powietrza i westchnęła przez sen z rozmarzeniem. Natychmiast zrozumiałam, że wyczuła kuszący zapach wampira i w tej chwili musi jej się śnić coś dobrego. Zobaczyłam nawet leciutki półuśmiech na jej rozluźnionej twarzy.
Edward stał nad nią z przechyloną głową, tak delikatny i ostrożny, jakby obchodził się z kruchą porcelaną. Jego oddech owiewał jej skórę, a opuszek palca gładził ulotnie zarys żyłek po wewnętrznej stronie dłoni. Dziewczyna oddychała głębiej i wolniej, wyraźnie rozkoszując się tą chwilą, choć jej ciało robiło to zupełnie nieświadomie.
Nagle mój mąż podniósł się szybko i dał mi krótki znak głową. Już wszystko wiedział, mogliśmy wychodzić. Jeszcze raz spojrzałam na śpiącą głęboko nastolatkę, po czym wyskoczyłam przez okno, miękko lądując na starannie utrzymanym trawniku. Obok mnie stał już Edward i oboje pomknęliśmy z powrotem do samochodu. Ledwie wsiedliśmy do środka, silnik cicho zamruczał i mercedes zaczął gładko sunąć po jezdni.
- To jest na tej drodze, gdzieś pod koniec – powiedział Edward głośno, żeby pasażerowie drugiego samochodu też wszystko usłyszeli. – Za stacją kolejową jest jeszcze fragment ulicy, która potem przechodzi w utwardzoną ścieżkę. Dom jest żółty, dwupiętrowy, osłonięty wysokimi topolami.
- Widzę dworzec, około kilometra przed nami, po lewej – usłyszeliśmy głos Carlisle’a.
- Jeszcze dalej jest przejazd, musimy go przekroczyć – odparł Edward. – Potem już możemy zacząć wypatrywać domu.
I rzeczywiście, już po chwili samochód lekko zawibrował, gdy jego koła przejeżdżały przez gęste tory. Jeszcze moment jechaliśmy po asfalcie, po czym ten nagle się skończył i przeszedł w polną niemal drogę, malowniczo otoczoną drzewami. Tu domy stały już dużo rzadziej niż wcześniej, więc bez problemu odnaleźliśmy szukane miejsce: piękny, stary budynek, którego drewniane ściany pociągnięto jasnożółtą farbą. Rzeźbione, misterne okiennice miały barwę nasyconego brązu, podobnie jak drzwi i spadzisty dach, a na tarasie gości zapraszała wygodna huśtawka i uroczy stolik do kawy. Wampiry zwykle nie są tak towarzyskie, więc nagle uderzyły mnie wątpliwości.
Edward zatrzymał samochód nie pod samym domem, ale w jego pobliżu. Carlisle zrobił to samo, tylko z drugiej strony, żeby w razie czego nie odcinać sobie drogi odwrotu. Na razie jednak nie wyglądało na to, by coś nam groziło. Wokół było bardzo cicho i pusto, okna tego i okolicznych domów były ciemne, a w powietrzu wibrowały tylko cienkie głosy porannych ptaków.
- Myślisz, że śpią? – spytał Carlisle, gdy spotkaliśmy się wszyscy pod bramą wejściową. Nie było tylko Emmetta, który został w samochodzie po części dla straży, a po części dlatego, żeby nie straszyć niewinnych ludzi swoją głową mumii.
- Trudno powiedzieć – Edward zmarszczył brwi. – Nie znam ich głosów, a tu miesza się sporo cichych myśli, bo mieszkańcy pobliskich domów mają wyjątkowo dużo snów. Nie wiem nawet, czy są w domu.
- No cóż, musimy spróbować – wzruszył ramionami Carlisle. – W razie czego powiem, że chcieliśmy skorzystać z telefonu, bo mamy awarię samochodu czy coś takiego. Jednak na wszelki wypadek ukryjcie się gdzieś w pobliżu, za dużo nas. Pójdę tylko ja i Edward.
Razem z Esme jednocześnie skinęłyśmy głowami i przeszłyśmy na bok domu, chowając się za załomkiem ściany, poza zasięgiem wzroku z okien czy drzwi. I tak świetnie słyszałyśmy stamtąd każde słowo, zaś wystarczyło odrobinę się wychylić, żeby też zobaczyć sytuację przy wejściu.
Na ciche pukanie Carlisle’a najpierw długo nikt nie odpowiadał, ale po jakimś czasie z wnętrza domu dobiegły nas niespieszne kroki i szczęknął zamek w drzwiach wejściowych.
- Tak? – usłyszałyśmy zdziwiony kobiecy głos.
- Dzień dobry, przepraszamy za tak wczesną porę... – odezwał się Carlisle. – Czy obudziliśmy?
- Ja nie... – kobieta brzmiała na zmieszaną. – To znaczy... tak. Ale nic nie szkodzi.
Nie umiałyśmy z Esme powstrzymać ciekawości i wyjrzałyśmy zza węgła. Zobaczyłyśmy Carlisle’a i Edwarda na drewnianej werandzie, a naprzeciwko nich młodą, piękną kobietę o ciemnoniebieskich oczach, których barwa była doskonale widoczna i wręcz uderzająca w przytłumionym świetle wczesnego poranka. Wpatrywała się w naszych mężczyzn odrobinę podejrzliwie, ale i z nieskrywanym zaciekawieniem. Oni natomiast byli całkowicie spokojni, a Edward wręcz szeroko się uśmiechał. Zdziwiłam się na widok jego entuzjazmu, ale szybko wszystko stało się jasne.
- Czyli jednak się odnaleźliśmy – powiedział wesoło. – Do ostatniej chwili nie byliśmy pewni, czy nie zastaniemy w tym domu ludzi. Ale się udało!
Kobieta przechyliła lekko głowę i zmrużyła granatowe oczy. Nie dostrzegłam w niej lęku, raczej żywe zainteresowanie przemieszane nawet z... nadzieją?!
- Bardzo przepraszam, ale... panowie w jakiej sprawie? – spytała uprzejmie.
- Pani wybaczy, nie przedstawiliśmy się... – opamiętał się Carlisle. – Jestem Carlisle, a to mój syn, Edward...
- Wiedziałam! – zakrzyknęła radośnie kobieta, klaszcząc entuzjastycznie w dłonie. – Wiedziałam! Cullenowie! |
Post został pochwalony 2 razy
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Nie 18:32, 30 Sie 2009 |
|
No wiesz co? Kończyć w takim momencie? Proszę, chociaż zlituj się nad nami, Twoimi wiernymi fankami i wrzuć szybko następną część.
Cytat: |
dzięki czemu wszystko wydawało się jeszcze bardziej odrealnione. |
Wyszukane słowo, nie powiem. Jednak lepiej, wg mnie, brzmiało by to "jeszcze mniej realne".
Cóż pozatym dodać? Zaintrygowało mnie to, w jaki spodób Edward wyciągnął od śpiącej dziewczyny informacje. I kim jest ta kobieta z ostatnich linijek tekstu? Czyżbym o czymś z poprzednich rozdziałów zapomniała? Aż dziwne.
Niecierpliwie czekam, Marta. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Nie 19:19, 30 Sie 2009 |
|
O boże.!
A co to ma do cholery być.! Kończyć w takim momecie ????/ Grrr !!!
Ale oczywiście to jest rewelacyjne, cudowne, zaje***te genialne, nie powtarzalne itp itd xD
Ale no wiesz.! Wstydz się :):):)
Litości.!
Nie będe mogła przez ciebie spać w nocy.!
Pozdrawiam i b.niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
A kim do jasnej anielki jest ta babka, z kąd zna Cullenów.! ??? :):):) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Nie 19:20, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Nie 20:26, 30 Sie 2009 |
|
Jesteś okropna! Jak ja mam sobie egzystować, skoro tak skończyłaś?!
W pierwszej chwili pomyślałam o Tii, lub jakejś innej wampirzycy, która przewinęła się w PŚ. Ale teraz, to ja już nie mam pojęcia.
Zastanawiają mnie rany Ema. Czy wampir może mieć... infekcję?
Takie pytanie samo mi się nasunęło....
Ty wiesz, jak bardzo kocham Twój styl... Nie muszę tego pisać, nie?
Veeeeny ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 23:41, 30 Sie 2009 |
|
Moja Droga Reinigen!
Nie mam weny do pisania długich komentarzy, więc musisz mi wybaczyć, że wszystko, co mam do powiedzenia zawrę w kilku linijkach...
Uroczy rozdział. Ale niestety nie wyróżnię żadnych fragmentów, bo nic nie przypadło mi specjalnie do gustu (padam na kolana i kajam się za ignorancję...) ani nie spotkałam się z niczym, co by mnie zraziło.
Jestem pod wrażeniem Twojego talentu Reni (jak zwykle zresztą :P), zachwyca mnie lekkość i harmonia z jaką się czyta "O brzasku".
Nie mogę się jednak doczekać rozdziału, w którym będzie się więcej działo...
Co do "Gości", to muszę przyznać, że mnie rozbawił, za co Ci bardzo dziękuję Autorko, bo tego mi było dziś trzeba :D
Weny życzę!
Przepraszam, za niedopracowanie, ale ostatnio mam nienajlepszy humor na krytykę... ;/ Postaram się poprawić :)
Pozdrawiam i do następnego! :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akarii
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Sie 2009
Posty: 26 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z tęczy...
|
Wysłany:
Pon 0:12, 31 Sie 2009 |
|
To i ja wyrażę bulwers. :D Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Teraz mnie będzie ciekawość zżerać. I wiesz, Reni, nie będę mogła spać, a to ostatnia noc,żeby się wyspać, bo wakacje się kończą. :P Będziesz mieć mnie na sumieniu,wiesz? :)
Strasznie ciekawa część, tyle się działo. I w ogóle, niech taki Edward do mnie w nocy przyjdzie i zrobi tak samo, co tej dziewczynie. :D ahh, te marzenia.
I właśnie, co to za nalot na ranach Emmetta? Tylko nie mówcie,że coś się z nim stanie... Wole nawet o tym nie myśleć.
I kurde, kim jest ta pani? Strasznie mnie to ciekawi. Moja wyobraźnia jest ostatnio trochę nadwyrężona, więc nawet sobie nie wyobrażam, kim może być. Grunt,że jest po dobrej stronie. :)
I przepraszam,że tamtej części nie skomentowałam, ale jakoś brak weny mi nie pozwolił. Wolałam nie pisać nic, niż jakieś kompletne bzdury. Mam nadzieję, że mi to wybaczone zostanie?
Nic więcej nie dodam, no, może tylko to,że zaskakujesz mnie Reni coraz bardziej. Ale to w Tobie, i Twoich opowiadaniach, uwielbiam.
I jeszcze pozdrawiam i życzę weny :*
Akarii |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 11:23, 31 Sie 2009 |
|
OMG!
Siedzę wciśnieta w foteli. Jestem pod mega wrażeniem rozdziału, a to dlatego że zaskoczyłaś mnie końcówką, czyli jednak udało im się znaleść kolejne wampiry! Dopry początek ich poszukiwań!!! Ładnie opisujesz uczucia, w tym rozdziale podobało mi się jak opisałaś uczucie Belli do Edwarda i do Reneesme. Trochę się niepokoję o Emmeta, bo coś jego rany się nie goją tak jak powinny, mam nadzieję że nie pozwolisz mu zbyt długo cierpieć?!
Ogólnie rozdział jak zwykle świetnie napisany, widać że w twoim ff jest wszystko przemyślane, zaplanowane. Świetnie budujesz nastrój i wprowadzasz w niego czytelnika;) Na dodatek ten oryginalny pomysł na ff dopełnia wszystkiego!!!
Bardzo się cieszę że mogę czytać takie ff Oby więcej!
pozdrawiam
ajaczek
p/s
A tak na marginesie i nie w temacie bardzo się cieszę że u Ciebie w ff przypadł mi do napisania 500 komentarz |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Taka_Ja
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 17:03, 01 Wrz 2009 |
|
Uff, po uporaniu się z problemami z internetem, mogę nareszcie okrasić komentarzem nowy rozdział :)
Konstruktywny i pełen zasłużonych pochwał komentarz, choć nieco krótszy niż zwykle :)
Reinigen, jeszcze oddycham, ale coś czuję już nutkę niepokoju... Czym bliżej kulminacji, tym bliżej mojego zawału
Kolejna bardzo dobrze skonstruowana i płynnie napisana część.
Świetnie ujęta wizyta w pokoju śpiącej nastolatki. Bardzo dzielny i zdeterminowany mimo wszystko Emmett. Uczucia Belli i Edwarda do zaginionej córki podczas rozmowy w samochodzie - perełka :) I znów mamy całą gamę emocji w gestach, między wierszami, w niespokojnych myślach i zachowaniu bohaterów. Zasłużony pokłon :) Wizyta Edwarda i Carlisle'a świetnie rozegrana, pobudza chęć snucia słodkich domysłów i oczywiście rozbudza jeszcze słodszą ciekawość dalszego toku wydarzeń :)
I ja, jak zawsze, już niecierpliwie czekam i pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Wto 17:58, 01 Wrz 2009 |
|
Och! Jak to się stało, że ja nie skomentowałam tego genialnego rozdziału?
Oczywiście świetny, innego określenie chyba nie znajdę :D
Tylko w takim momencie zakończony? No jak tak można??
Tortury...
Ciekawi mnie co będzie dalej, bo ta wampirzyca ich rozpoznała, więc nie mogę się doczekać ich rozmowy. Co z tego wyniknie? Czy im pomoże?
Czekam na odpowiedź!! xD
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szarlotka
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:24, 03 Wrz 2009 |
|
Ten rozdział był super!!!
Szczególnie jak czytałam go po ciężkim dniu w liceum:)
Szkoda że nie dłuższy bo mogłabym sie na dłuzej oderwać od rzeczywistosci...
Ciekawy pomysł z podsłuchaniem pomysłu śpiącej dziewczyny, taki delikatny Edward. Super.
Zawsze jak czytam twój ff to odczuwam to samo co bohaterowie. Więc teraz jestem jakoś szczęsliwa aczkolwiek nie wiem z czego:)
wiem ze to głupie ale to cała ja...
Czekam na kolejny rozdział
Weny życzę
Sz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NiepoprawnaRomantyczka
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:35, 03 Wrz 2009 |
|
Cóż ja widzę? Wracam sobie z wyjazdu i widzę aż dwa rozdziały - jestem zachwycona Rozpieszczasz nas ^^
Teraz już rozumiem o co chodziło z tym jelenim pucharem i ta historia bardzo mi się spodobała. Była po prostu taka rodzinna i spokojna :) Natomiast spotkanie Edwarda z Sethem rozczuliło mnie. To niesamowita jak taka przyjaźń mogła się zawiązać między tymi dwoma wrogimi gatunkami i przetrwać tak długi okres czasu, ale się cieszę z tego powodu :) Nie jestem jednak pewna co Belli zaczęło się układać w głowie, ale wydaje mi się, że to coś dość silnie powiązanego z TAMTYM wieczorem od którego wszystko się zaczęło Zdaje sobie w tym momencie sprawę, że nie jest to bardzo ambitny pomysł z mojej strony, ale nie mogłam się powstrzymać przed wygłoszeniem tej hipotezy ;p
Ach! Pojawiają się moi lubi, bohaterscy ludzie, ale tak bez sarkazmu, znowu stanęli na wysokości zadania. Pomysł Stephanie był genialny, a i reszta przyjaciół zaangażowała się w pełni w wykonanie planu. Podziwiam Roberta, z własnej nieprzymuszonej woli zgodzić się na podpisywanie autografów i użeranie się z rzeszą napalonych fanek - to by było ponad moje siły Zastanawiałabym się nad zrobieniem tego nawet dla mojej niebezpiecznej byłej Zaczynam się tylko martwić, że Cullenowie wypadną z fabuły. Nie zrobisz tego, prawda?
Cieszę się, że zostały odnalezione nowe wampiry i mam również nadzieję, że nie odmówią im pomocy w uratowaniu reszty rodziny. To taki radosny promyczek słońca w tej ponurej sytuacji Natomiast to, że Edward jest zazdrosny jest takie "ludzkie" i normalne :) Wiem jednak, że wybaczyłby żonie wszystko i ona też to wie :) To takie urocze, gdy on się "gniewa" na jej adoratorów
Rozumiem Bellę. Ja też uważa Setha jeszcze za dziecko i chyba zawsze będę tak go postrzegała niezależnie ile miałby lat, również bym się o niego martwiła! To jednak nic dziwnego. Dla mnie Jacob też jest chłopcem, którego trzeba pocieszyć i przytulić jak jest smutny i któremu trzeba dać lizaka jak się gniewa ;P
Te dwa rozdziały oczywiście były wspaniałe i dopracowane. Do Twojego stylu pisania nikt się nie może przyczepić Nie zauważyłam żadnych błędów, ale może było spowodowane to było tym, że po prostu mnie wciągnęło Jednak nadal uparcie wierzę, że ich tam nie ma. Czekam z utęsknieniem na nowy rozdział
P.S. Przepraszam za ten bardzo chaotyczny komentarz. Aż mi wstyd, że coś takiego umieszczam pod Twoim opowiadaniem, ale to chyba wynik powrotu z wakacji do mojej hałaśliwej szkoły. Jeszcze raz proszę o wybaczenie
Pozdrawiam
NR |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ahawa
Wilkołak
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 132 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 19:24, 03 Wrz 2009 |
|
i co teraz?
Reini dlaczego zwsze konczysz w takich ciekawych momentach?
człowiek potem odchodzi od zmysłwo i sie zastanawia, jak dalej potocza się losy głównych bohaterów..
osz Ty niedobra!! :D :D
Mam nadzieje, ze te wampiry niebieskookie sie przyłączą i wszystko potoczy się dobrze:)
Musi normalnie tak byc, chociaż nutka dramatyzmu nie zaszkodzi;p
hihi;p
Możesz zrobić z tego horror!!
;D
Pozdrawiam :* :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Pią 14:11, 04 Wrz 2009 |
|
Kurcze, dziewczyno ! ale masz talent !!
Zajrzałam tu dzisiaj przypadkiem i normalnie połknęłam całe opowiadanie jednym tchem . w sumie nie wiem co pisać bo wszystko juz zostało napisane i nie chce się powtarzać ale pewnie i tak będę
Bardzo,bardzo mi sie podoba . To pomieszanie fikcyjnych bohaterów z prawdziwymi , cała akcja szybko sie toczy no i najwazniejsze : Bella i Edward razem . Czytałam juz duzo ff ale jednak najbardziej lubie te jak są razem i szczęśliwi chociaz zawsze coś jest nie tak i są problemy to sie wszystko dobrze kończy
Oczywiscie nie wiem jak twoje opowiadanie się zakończy bo jak w gre wchodzą Volturi to przewaznie ktoś ucierpi ale mimo wszystko mam nadzieje że nie masz zamiaru nikogo uśmiercać (no chyba ze kogoś z Volturi to sie wcale nie obraże)
:D
czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały !!!
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|