|
Autor |
Wiadomość |
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 14:33, 25 Maj 2009 |
|
Ja wiedziałam, że tu nic nie będzie takie jakie być powinno...
No nic, zacznę od początku. Carlisle z jednej strony mnie wkurza, a z drugiej to opowiadanie jednak byłoby bez niego za nudne :D Tak więc jak najbardziej jestem za tym, by im przeszkadzał. A konkretniej Belli. Skoro już ten Edwarda ją dalej kocha to niech chociaż w taki sposób się Bella pomęczy
Naprawdę mam wielką nadzieję, że nie odbierzesz Edwardowi wzroku. To poprostu by tu nie pasowało. Jeżeli już ma być na coś chory, to lepiej by było gdyby ta choroba nie była związana ze wzrokiem. Już wystarczy, że Bella miała z tym problemy. Drugi raz ten sam wątek niekoniecznie mógłby się udać.
Dalej swoimi rozdziałami wywołujesz duże emocje, czasem nawet bardzo skrajne :) A to niełatwa sztuka, więc brawa dla Ciebie
Życzę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Lady Vampire
Wilkołak
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd
|
Wysłany:
Pon 15:58, 25 Maj 2009 |
|
Zgodnie z zasadą ktoś zawsze musi namieszac, tym razem padło na Carlisle'a. I... mnie wkurza w ten sposób. Chce dobrze, OK, ale nie za wszelką cenę.
Edward i Bella zaczynają mnie śmieszyc. Ten sobie uświadomił, że ją kocha, a potem ona, i teraz mają kółko wzajemnej adoracji. Od czegoś Bella nie jest niemową. A ludzie się zmieniają... chyba.
WENY! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dropout
Wilkołak
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 16:21, 25 Maj 2009 |
|
Dobra, teraz uważam, że Ed nie powinien mówić B. "spadaj głupia suko". Powinni być razem. A E. musi żyć. Rozdział trzyma w napięciu, Carlisle - suka :D Bardzo mi się to podoba. I chcę E. + B. Razem. Nie podoba mi się to, że Edowi stan się pogarsza. I niestety czasem przez te dialogi wszystko spada jak grom z jasnego nieba. Ten z Dla przykładu Alice i B. B. od razu wyskakuje "Kocham Edwarda!", a Alice "wiedziałam!". To takie sztuczne. Ale i tak ma urok :D
Za to plusy to cała reszta. I mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną część. Nie mogę się doczekać. Poza niektórymi dialogami (np. Ed "kocham cię", B. "ja ciebie nie, spadaj", E. "będę o ciebie walczył Bello!", B. "spadaj") masz przyjemny styl pisania. Czyta się szybko i łatwo, brak szczegółowych opisów też robi swoje.
Czekam na kolejny rozdział, dodawaj szybko
Pozdrawiam i wena życzę
Nie kończ smutno. Proszę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KrejzoOola
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 16:31, 25 Maj 2009 |
|
Wow strasznie szybko wstawiłaś nowy rozdział :P za co bardzo Ci dziękuje :) Kurcze straszny bajzel sie tam u nich zrobił :( Edi jest chory ;( Mam nadzieje, że nam go nie zabijesz No i nareszcie Bella uświadomiła sobie, że go kocha. To było piękne :D Ale ten Carlise mi działa na nerwy, po co się wpierdziela w ich sprawy ;/;/ Masz naprawdę talent, świetnie piszesz :) Jestem Twoją fanką xD Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
Pe.eS Wiesz juz mniej więcej, kiedy wstawisz? :> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Beatriz
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 30 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gwiazd.
|
Wysłany:
Pon 17:39, 25 Maj 2009 |
|
Zaraz założe Partie Anty- Carlise'ową. Kurde...
okej, czas na troche KK. Czyta sie wyśmienicie - ponieważ czytałam za jednym razem nie wyłapałam żadnych błędów, i śmiem twierdzić, że ich tam nie ma. Cudownie opisałaś przemianę Belli... chyba tylko trochę mi zgrzytnęło, że sama siebie nazywa zimną suką, mimo że ma wyrzuty sumienia...czyli zimną suką już nie jest. Jak wyżej napisałam - denerwuje mnie osobowość Carlise'a - taki zimny dupek. Gorszy niż zimna suka vel. Bella. Zastanawiałam się czego mi zabrakło... i tak sobie uświadomiłam że nie ma Emmeta - mógłby być... tęsknie troche za jego ciętymi ripostami, jakimi zazwyczaj nas szczycił.
Cóż mogę powiedzieć ? Kłaniam się nisko - pełny szacunek.
czekam niecierpliwie,
Beatriz
EDIT :
na śmierć zapomniałam- ile będzie części ?
I... moja bardziej osobista prośba - może masz dla nas jakieś tytuły piosenek, które pomagają Ci budować nastrój? Raz jeszcze - kłaniam się. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Beatriz dnia Pon 17:41, 25 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Zagubiona
Człowiek
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 20:47, 25 Maj 2009 |
|
Ojej!
ALe się pomieszało.
Czy teraz Edward straci wzrok?
"No, tak. Los przeciwko kochankom"
Mam nadzieję, że mimo wszytsko to opowiadanie dobrze się skończy.
Ogólnie mi sie bardzo podobało.
Pozdro i życze weny...
Zagubiona... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ela_;]
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z pod ekranu monitora..;dd
|
Wysłany:
Wto 16:22, 26 Maj 2009 |
|
fazowa ta twoja historia... poprostu super ;d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pauline
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-cie.
|
Wysłany:
Śro 13:33, 27 Maj 2009 |
|
Uwielbiam te "powieść" .
Nie mogę się doczekać co będzie dalej...
trzymam kciuki, niech dalej Ci idzie tak dobrze :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KALLIYAN
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:16, 27 Maj 2009 |
|
jejku. Twoje opowiadanie jest dla mnie narkotykiem:> Żałuję, że Bella nie mogła widzieć występu Edwarda i że Carlisle jest taki okropny, nieczuły, że jest takim tyranem! aa.
Jestem pod wrażeniem rozwoju akcji, w szczególności wątku choroby Edwarda. No i tego, że suka swan nareszcie zrozumiała, że kocha Edwarda. W pewnym stopniu mogę przewidzieć rozwój sytuacji, ale poczekam i sprawdzę jak bardzo odchodzi od oryginału. Pozdrawiam i życzę dużo weny!:> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:15, 27 Maj 2009 |
|
Zły Carlisle.
Bardzo zły!
Ale ja mam nadzieję, że Edward z tego wyjdzie? Musi! I ona mu powie, że go kocha, i będą razem. Ma być happy end!
Jestem prawie pewna, na co choruje Edward, ale poczekam na następny rozdział, żeby się upewnić. A może już o tym było, a ja przeoczyłam? Oby nie ;p
Czekam na następną część.
Pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aramgad
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:13, 27 Maj 2009 |
|
Beatriz niestety zbliżamy się ku końcowi - części będzie 25 plus epilog, który właśnie piszę. Zdecydowałam się już na zakończenie - w końcu.
Co do muzyki to ja nie za bardzo potrafię, ale jak nie zapomnę to teraz dodam
Zdradzę jedno - Edward wzroku nie straci |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bella.S
Gość
|
Wysłany:
Śro 19:45, 27 Maj 2009 |
|
aramgad - uwielbiam cię! Przed godziną usiadłam do komputera i trafiłam na twoje opowiadanie. Przyznaję, że wcześniej je zauważyłam, ale jakoś nie miałam ochoty do niego zaglądać. A tu taka niespodzianka! Czytając z głową coraz bliżej monitora [mam taki odruch zawsze, kiedy się w coś wciągnę - czyli + ]. Bella w roli niewidomej sucz, choć nie do końca? Nagle odezwały sie w niej jakies ludzkie uczucia. Edward zakochany po uszy w niej, żałuję tylko, że nie było więcej akcji z nim i z Tanay'ą, może Bells byłaby choć trochę zazdrosna. ;P Ale zakończyłaś ten odcinek w niewybaczalnym momencie. Z nadzieją przejrzałam 8 stronę, ale nic. Zastanawiam się nad zakończeniem, czy postawisz na heppy end? W stylu, Bella z nową drogą życiową, którą zamierza spędzić z Edziem. On, po ataku, ale wyzdrowieje i razem ruszą przed siebie zadowoleni, zapominając o smutkach z przeszłości? Czy może raczej wtedy, kiedy Bella wreszcie poczuła w sobie tą miłość do Edwarda, on zachoruje na jakąś nieuleczalną chorobę? A może jeszcze lepiej, umrze ? ;D "<i>Edward wzroku nie straci</i>" to może oznaczać, że albo nie wyzdrowieje i będzie miał inną chorobę, albo wyzdrowieje, albo będzie zgon. ;dd
No naprawdę, mam dylemat. Dlatego też jestem strasznie ciekawa kolejnego odcinka. A więc, wielkie ukłony dla autorki i oczywiście życzenia weny ; ).
Pozdrawiam,
B. |
|
|
|
|
Pauline
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ś-cie.
|
Wysłany:
Śro 20:10, 27 Maj 2009 |
|
aramgad napisał: |
Beatriz niestety zbliżamy się ku końcowi - części będzie 25 plus epilog, który właśnie piszę. Zdecydowałam się już na zakończenie - w końcu.
Co do muzyki to ja nie za bardzo potrafię, ale jak nie zapomnę to teraz dodam
Zdradzę jedno - Edward wzroku nie straci |
Wielka szkoda, że nie będzie tego ponad 100 :P
Bardzo mi się spodobało to opowiadanie, pięknie piszesz.
Jesteś bardzo pomysłowa, mam nadzieję, że kiedyś napiszesz drugą część ich przygód Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aramgad
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 20:47, 27 Maj 2009 |
|
Pauline napisał: |
Wielka szkoda, że nie będzie tego ponad 100 :P
Bardzo mi się spodobało to opowiadanie, pięknie piszesz.
Jesteś bardzo pomysłowa, mam nadzieję, że kiedyś napiszesz drugą część ich przygód Pozdrawiam. |
Drugiej części nie napiszę, choć przykro mi rozstawać się z tym opowiadaniem. Jednakże zaczynam powoli pisać drugie, ale zupełnie inne :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 13:10, 29 Maj 2009 |
|
Jejku tydzień mnie nie było i dwa rozdzialiki do tyłu...
Koncert ...szkoda że nie mogła go wysłuchać, ale jestem pewna że to było całkowicie zamierzone zachowanie...
Cieszę się że Bella ozyskała wzrok..
Ed oby zakończenie było happy i obyś nie zabiła nam go...
Czekam z niecierpliwością na koniec...:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aramgad
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 13:29, 31 Maj 2009 |
|
Tym razem zeszło się nieco dłużej, ale w końcu dodaję kolejny rozdział.
Beta Kristenhn
ROZDZIAŁ XXIV – WYZNANIA
Bella
Ciepłe promienie słoneczne tańczyły po mojej twarzy. Delikatnie uniosłam powieki, wciąż bojąc się, że to wszystko było tylko snem. A jednak nie. Moim oczom ukazał się niezwykle przygnębiający, szary pokój szpitalny. Dla mnie jednak był piękny. Podniosłam białą kołdrę i usiadłam na łóżku. Delektowałam się każdą barwą, każdym ujrzanym przedmiotem. Wszystko mnie fascynowało, nawet brzydki, żółty telefon. Powoli zsunęłam nogi i założyłam moje różowe klapki. Pamiętając, co wydarzyło się wczoraj podczas podobnej próby, postępowałam bardzo ostrożnie. W końcu udało mi się stanąć. Tym razem nogi nie odmówiły mi posłuszeństwa. Wszystko wydawało się być w porządku. Najpierw łazienka – pomyślałam. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i włożyłam czystą, turkusową piżamę. Turkus i brąz to moje najukochańsze kolory. Złapałam za czekoladowy, satynowy szlafrok i ruszyłam do wyjścia. Na korytarzu nie było nikogo. Przyspieszyłam kroku i udałam się w stronę klatki schodowej. Mocno złapałam się poręczy i pokonałam dwadzieścia stopni w dół. Głupi nawyk liczenia pozostał i pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie. Na szklanych drzwiach widniał napis „NEUROLOGIA”. Dotknęłam palcami każdej litery i uśmiechnęłam się. Zdecydowanie nacisnęłam klamkę i podążyłam korytarzem. Na piątych z kolei drzwiach widniała tabliczka: E. CULLEN. Głośno przełknęłam ślinę. Co ja tu robię? – pytałam się w myślach. Zapukałam. Cisza. Powoli otworzyłam drzwi i wślizgnęłam się do środka. Na szpitalnym łóżku leżał młody, przystojny mężczyzna. Miał lekko przydługie, kasztanowe włosy, które pięknie podkreślały jego karnację. Na twarzy chłopaka widoczne było zmęczenie i ból. Mimo całej swojej urody, wyglądał okropnie. Przez co on przechodzi? Co mu jest? – zastanawiałam się. Serce waliło mi jak opętane, a łzy zaczęły płynąć po policzkach. Nie prawdą jest to, co mówiłam kilka miesięcy temu – miłość zdecydowanie jest ślepa, zwłaszcza w moim przypadku. Podeszłam do śpiącego chłopaka i usiadłam przy nim, łapiąc go za rękę. Pojedyncze łzy zmieniły się w powódź. Gładziłam jego twarz, włosy i całowałam dłoń.
- Uwielbiam te sny – wymamrotał. – Nie odchodź dziś ode mnie.
On myśli, że to sen i to nie pierwszy – pomyślałam.
- Edwardzie, obudź się. To ja, Bella. Jestem przy tobie.
Otworzył szeroko oczy i wolną dłonią przetarł je kilkakrotnie.
- Nie śpię? Naprawdę tu jesteś? I widzisz mnie? – Zasypał mnie pytaniami.
- Tak, widzę i jestem przy tobie. To nie sen.
- Ale Carlisle powiedział, że nie chcesz mnie widzieć – powiedział cicho.
- Mnie oznajmił to samo – odparłam, wciąż trzymając jego dłoń. - Edwardzie… - zaczęłam. – Wybacz mi. Tak bardzo cię skrzywdziłam. Nie zasłużyłeś na takie traktowanie, byłeś dla mnie taki dobry, a ja… A ja byłam suką.
- Nie mów tak. To nie ważne. Nic już się nie liczy, tylko to, że jesteś przy mnie.
- Przyszłam… Przyszłam ci powiedzieć, że… Że cię kocham. – Spuściłam głowę, czekając na decyzję Edwarda. Mógł mnie przyjąć lub odrzucić. Podświadomie czułam, że wybierze pierwszą z opcji, ale tak naprawdę powinien kazać mi wypieprzać z tego pokoju i z jego życia. Nie odzywał się jakieś trzydzieści sekund, ale ja miałam wrażenie, że minęła wieczność. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego. Miał łzy w oczach. Wyciągnął do mnie rękę. Przytuliłam go tak mocno, jak tylko potrafiłam.
- Kocham cię, Bello – wyszeptał i przycisnął usta do moich.
Całowaliśmy się tak jak nigdy dotąd. Moja miłość wypływała z każdym ruchem warg i łączyła się z uczuciem Edwarda. Razem dawało to najwspanialszy pocałunek na świecie. Długo nie mogliśmy się od siebie oderwać, a gdy w końcu to zrobiliśmy, położyłam się obok mojego ukochanego i wpatrywałam się w niego, ucząc się na nowo jego twarzy.
- Edwardzie, powiedz mi, co ci jest? – zapytałam, przerywając ciszę.
- Boli mnie głowa – odparł.
- Nie chodzi mi o chwilę obecną. To coś poważnego, prawda?
- Bells, nie jesteś tu z litości, prawda?
- Nie! – krzyknęłam. – Czy jest aż tak źle?
- Sam nie wiem. Czeka mnie operacja. Lekarz mówi, że poważna. Mój stan się pogorszył znacznie. Widzisz, kochanie, to się nazywa KARMA. – Zaśmiał się gorzko.
Nie miałam pojęcia, o czym mówi. Krążył wokół tematu ani razu nie mówiąc mi, co mu tak naprawdę dolega. Ogarniała mnie wściekłość, byłam jednak bezradna. Nie miałam prawa na niego krzyczeć ani niczego żądać. Mogłam być tylko wdzięczna, że w ogóle mnie chce i czekać.
- Czy mógłbyś w końcu powiedzieć, co ci jest? - spytałam jednak, licząc, że się przełamie.
- Mam tętniaka, który powstał po wypadku, w którym straciłaś wzrok. Oczywiście, robili mi wtedy badania i wszystko było w porządku, ale mój lekarz jest pewien, że wówczas się zapoczątkował.
- Och, Edwardzie… - Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Jeszcze mocniej wtuliłam się w niego i głaskałam go po włosach. Łzy powoli wypływały spod moich zamkniętych powiek.
- Los mnie pokarał za to, że z mojej winy nie widziałaś. Teraz ja będę cierpiał. To sprawiedliwe.
- Nie, to nie jest sprawiedliwe. Ja cię skrzywdziłam dużo bardziej niż ty mnie. Jesteśmy kwita, więc nie masz wyboru i musisz wyzdrowieć. – Szlochałam.
- Kochanie, nie płacz – poprosił. – Wszystko będzie dobrze, obiecuję ci to. Zobaczysz, niedługo stąd wyjdziemy i już zawsze będziemy szczęśliwi, razem.
Nic nie odpowiedziałam. Przywarłam do niego ponownie ustami i całowałam tak łapczywie, jakbym chciała nam zrekompensować te kilka miesięcy samotności.
Edward
Całowałem Bellę tak, jakby to był jeden z naszych ostatnich pocałunków. Operacja napawała mnie strachem. Teraz jednak miałem mojego Anioła. Nadal nie mogłem uwierzyć, że ona tu jest i że mnie kocha. Wiem, że łatwo jej wybaczyłem, ale nie mogłem nic poradzić na to, że bez niej czułem się martwy. Poza tym, teraz potrzebowałem jej bardziej niż kogokolwiek. Potężny ból przeszył moje skronie. Złapałem się za głowę, wijąc w cierpieniu. Bella patrzyła na mnie z przerażeniem malującym się w jej pięknych, brązowych oczach. Nie mogłem nic powiedzieć, nie miałem siły. Napad trwał kilka minut. Ostatnio zdarzały się coraz częściej i każdy trwał dłużej od poprzedniego. Na szczęście nie przybierały na sile. Gdy wreszcie zelżał, złapałem Bells za rękę.
- Już dobrze – powiedziałem. – Już mnie nie boli. Nie martw się.
- Kiedy ma się odbyć operacja? – zapytała cicho.
- Mój warunek został wypełniony, więc pewnie jutro rano.
- Jaki warunek?
- Chciałem cię zobaczyć. – Posłałem jej uśmiech, a ona odwzajemniła go.
- Bells? – zacząłem. - Wiesz, po naszym rozstaniu dzwoniłem do starych znajomych, szukając kogoś, kto wie, co wydarzyło się w dniu wypadku, ale nie znalazłem nikogo. Jednak podczas mojego pierwszego pobytu w szpitalu odwiedziła mnie siostra Setha i dała mi jego komórkę, na której są zdjęcia z naszego wyjazdu.
- I co na nich jest? Coś ważnego? Przypomniało ci się coś?
- Na zdjęciach jesteśmy tylko my z jakimiś panienkami i kolesiami. Nic ciekawego. Niestety, moja pamięć ani drgnęła. Myślę, że już nie przypomnę sobie tamtego dnia nigdy. Teraz jednak to nie jest ważne. W telefonie jest coś jeszcze. I to wyjaśnia wszystko.
- Co takiego? – dopytywała się Bella.
- Seth nagrał filmik… - zawiesiłem głos. – Filmik, na którym widać, jak mój ojciec daje mu kasę i prochy. I mówi mu, co ma zrobić, gdzie jechać, kiedy mnie naćpać. Wierzyłem mu, a on mnie wykiwał jak każdy.
- Tak samo jak ja… - posmutniała. – Wybacz mi, Edwardzie. Naprawdę żałuję tego, co ci zrobiłam. Przykro mi także, że zawiodłeś się na Sethcie, że okazał się kłamcą. I oczywiście pozostaje kwestia twojego ojca.
- Bells, nie mówmy już o nas. Kocham cię, chcę zapomnieć o tamtym. A co do historii z Sethem i Carlislem… Już chyba wiem, czemu ojciec nie chciał cię operować, on nie bał się o mnie, bał się o własną dupę, że wyjdzie na jaw, jaki z niego skurwiel. Że jego kariera legnie w gruzach. Ciekawią mnie tylko jego motywy. Bello, zamierzam wysłać ten filmik na policję.
- Edwardzie, nie wiem czy to dobry pomysł. Może po prostu odetnij się od niego. A w ogóle to porozmawiamy o tym po operacji. Teraz musisz odpocząć i pobyć ze mną. Tak bardzo tęskniłam.
Wypowiadając te słowa, co raz bardziej zbliżała się do moich ust. Musnęła delikatnie moje wargi. Podniosłem ręce i przyciągnąłem ją bliżej. Nic się nie liczyło poza nami, wreszcie byłem szczęśliwy. Modliłem się, aby nie doszło do napadu epileptycznego, ona już dość widziała.
Drzwi otworzyły się nagle. Bella szybko się podniosła i spojrzała w kierunku wejścia. Stał tam purpurowy z wściekłości Carlisle.
- Co ta szmata tu robi? Wynoś się, zostaw go w spokoju!
Bella schyliła się do mojego ucha i szepnęła:
- Wrócę później. Kocham cię, Edwardzie.
Wstała i bez słowa wyszła z sali.
Ojciec przepuścił ją w drzwiach, a gdy zniknęła za nimi, podszedł do mnie.
- Jak możesz być taki naiwny? – zapytał.
- Odczep się ode mnie. Nie wtrącaj się w moje życie. Nienawidzę cię! – wykrzyczałem mu w twarz.
- Synu, co ty…
- Wiem o wszystkim! Wiem, że dałeś Setowi kasę i narkotyki. Nienawidzę cię!
- Skąd? Jak? – pytał. – To nie tak, pozwól, że wytłumaczę...
- Wynocha! I nie wtrącaj się więcej w moje życie.
- Porozmawiamy o tym po operacji – wydukał na odchodnym.
Carlisle wyszedł i pozostawił mnie z wielkim bólem głowy i… serca. Serca zawiedzonego przez ojca. Na szczęście miałem Bells, moje lekarstwo.
Wstałem powoli z łóżka i podreptałem do łazienki. Musiałem wziąć prysznic. Gdy zdjąłem piżamę i wszedłem do kabiny, zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałem się dłonią uchwytu i usiadłem na wystającej półce. Zamknąłem oczy, modląc się, aby mi przeszło. Nie przechodziło. Usłyszałem, jak otwierają się drzwi i odsuwa wejście pod prysznic. Ostatkiem sił uchyliłem powieki i ujrzałem mojego Anioła. Bella pomogła mi wstać, owinęła mnie ręcznikiem i odprowadziła do łóżka. Wytarła moje mokre ciało i ubrała w czystą piżamę. Czułem się idiotycznie. Byłem zażenowany i wściekły na swoje niedołęstwo. Jednak z drugiej strony, cieszyłem się, że jest w moim życiu ktoś, kto chce się mną zająć i być przy mnie. Powinienem nienawidzić Bellę po tym wszystkim, co zrobiła, ale naprawdę ją kochałem i nie potrafiłem jej odrzucić. Nie chciałem tego zrobić. Moja dziewczyna położyła się przy mnie. Pocałowała delikatnie moje skronie i wtuliła się w moje ramię. Czułem łzy spływające po mojej ręce, ale nie miałem siły się ruszyć ani odezwać. Moja głowa robiła za poligon. Ból był okropny, silny i pulsujący. Wciąż narastał. Zawroty nie ustawały. Zamknąłem oczy. Przypomniałem sobie naszą wycieczkę do San Marino. Zasnąłem. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aramgad dnia Nie 13:30, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Nie 13:58, 31 Maj 2009 |
|
znów płaczę ze wzruszenia. I co, co moje drogie niedowiarki? Mówiłam, że Bella jest w porządku, tylko trochę się pogubiła.
Złem i chamem jest Carlisle.
Świetnie wywróciłaś charakter tej świętej postaci. :)
Biedny Edzio, mam nadzieję, że wróci do zdrowia po operacji.
A Carlisle powinien wylądować w ciupie.
aramgad.
Dziś znów miłe niespodzianki na forum. Znów moje ulubione ffki "się dodały". Czy Wy się zmawiacie? Buziaki. :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 13:59, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:24, 31 Maj 2009 |
|
No tak całkiem w porządku to też nie była :) Ale również wierzyłam, że Bella wkońcu się opamięta, bo taka zła nie była. I stało się to czego mi brakowało. Teraz i Bella cierpi. Tylko znowu mam mieszane uczucia co do Edwarda. Niby wiedziałam, że pewnie i tak jej wszystko wybaczy, ale miałam nadzieje, że chociaż nie zrobi tego tak od razu. Wyszło jak wyszło :) Tak pokierowanie sprawy oczywiście również ma swoje plusy. Wkońcu mieliśmy chyba pierwszą prawdziwie romantyczną scenę. Postać Carlisle'a bardzo mnie intryguje. Nie wiem czemu, ale jakoś nie potrafię go nie lubić :) Bardzo mi smutno, że jest już tak blisko końca. Dalej nie mam zielonego pojęcia jak to zakończysz, ale jestem pewna, że prędko o tym opowiadaniu nie zapomnę |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vivienne Grace dnia Nie 14:26, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Nie 14:27, 31 Maj 2009 |
|
Ojej, jakie to straszne. Naprawdę oni oboje cierpią. Tak się cieszę, że już są razem. W końcu... Ale martwi mnie koniec. Nie chcę, żebyś napisała smutne zakończenie. Nie po tym ile wytrzymali i przetrwali, aby w końcu być szczęśliwymi. Ale to naprawdę wzruszające. Bo zaraz się pobeczę. :D
U Ciebie nawet na błędy nie patrzę, piszesz świetnie i tym właśnie się zajmuję. Treścią. :) Mam tylko jedno pytanko, bo nie do końca zrozumiałam. Jakim miał cel Carlisle w tym, że dał prochy i zapłacił Sethowi? Po to zrobił? :P
Weny, pozdrawiam. :*
PS. kiedy następną część? Mam nadzieję, że szybciej niż ta. ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
siwo278
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Kwi 2009
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:42, 31 Maj 2009 |
|
Ja również sie cieszę, że są razem... od początku miałam cichą nadzieje, że Bells szybko się opamięta, a Edward jej wybaczy :D.
Zaskakuje mnie postawa Carlisle'a ... nie potrafię wymyśleć nic sensownego związanego z tym - dlaczego to zrobił? O.o Ale myśle, że w następnym rozdzialiku nam to wyjaśnisz :D
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|